Każde kolejne słowa wysysały z niej resztki życia. Była sfrustrowana, ponieważ tak bardzo pragnęła, aby zrozumiał jej położenie. Oczywiście, że nigdy nie będzie w stanie postawić się na jej miejscu, do tego dosłownie potrzebowałby znaleźć się w jej skórze. Patrzała na niego i nie mogła dostrzec w nim osoby, którą znała... Którą zostawiła w obcym dla nich świecie. I o dziwo, nie chciała go widzieć takim, jakim go pamiętała. Bo wszystkie szczęśliwe chwile, te momenty wręcz ciągłej radości i błogości... Nie mogła z ręką na sercu powiedzieć, że były prawdziwe. Nie oddałaby ręki, nie wiedząc, jak często korzystał ze swojego uroku, aby zmienić jej zdanie na swoje upodobanie. Pragnęła go takiego. -Mylisz nienawiść z uczuciem mu odwrotnym, Atlas.-Zaczęła, próbując spokojnymi oddechami uspokoić zszargane myśli.-Nie ufam swoim wspomnieniom, bo nie wiem ile z tego co przeżyliśmy, było tym, co chciałeś dla nas stworzyć... A tym, co nie było naruszone Twoim darem. -Patrzała na niego, obserwując możliwe zmiany, które mogłyby zajść na jego jasnym licu. Zaczerpnęła mocno powietrza.-Nie wyjaśniłeś mi, dlaczego użyłeś uroku, abym powiedziała "tak", kiedy wiedziałeś, że moja odpowiedź nigdy nie będzie ograniczała się do jednego słowa.-Myślał, że nie wiedziała? Cały rok spędziła na wracaniu do wspólnie spędzonych chwil, przewracaniu ich, w jedną i drugą stronę, aby dojrzeć swoje błędy oraz jego wpływ, nieosiągnięty rozmową czy perswazją. Chciała czegoś prawdziwego, czegoś, co stworzą sami, czegoś, co będzie miało tyle samo rys i zadrapań, co wygładzonej powierzchni. Związki nie powinny być idealne, sielankowe i przepełnione jedynie miłością i wzajemnym oddaniem. Relacje polegały na rozmowie, na wspólnym rozwiązywaniu powstających konfliktów. Nie zamiatało się problemów pod dywan, nie wymazywało się ich z obiegu, jakby nigdy nie miały miejsca. Naprawdę nie rozumiał jej złości? A próbował? Jej oczy lekko się rozszerzyły, w szoku, jakby dystans, który zmniejszył, a który powinien być jej tak znany i upragniony, nagle był niestosowny. Niemożliwe, że przyzwyczaiła się do odtrącenia tak szybko. Zacisnęła palce na rączce torby, jakby to miało pomóc jej utrzymać się w miejscu. Uniosła lekko głowę, bo nie było momentu w ich związku, w którym nie musiała zadzierać nosa, aby móc na niego spojrzeć. Nie potrafiła nie patrzeć mu w oczy, nieważne, jak niekomfortowa mogła się czuć. -Moja reakcje, a szczególnie moje myśli są odpowiedzią na wszystko, co mówisz i robisz. Na jedno ukradkowe spojrzenie, pełne nierozumienia i odrazy.-Być może źle interpretowała jego zachowanie, niech tak będzie. Czemu tego nie wyjaśnić? Czy słowa były tak skomplikowane, tak trudne do połączenia i wyjawienia? Byli inteligentnymi stworzeniami, już jakiś czas kroczyli po ziemi, naprawdę nie mogą powiedzieć wszystko, co siedzi im głęboko na żołądkach?-Rok spędziłam na wracaniu do wspomnień, które miały związek z nami. Rok pozwalałam, aby ktoś gwałcił moją prywatność, wdzierał się do zapomnianych przeze mnie, a ukrywanych przez podświadomość wspomnień. Nie robiłam tego, aby się pastwić nad Tobą. Raczej dręczyłam samą siebie, chcąc odpowiedzieć na podstawowe pytania. Czy kocham go, bo ja tak czuje, czy dlatego, że Ty tego chciałeś? Nie mam się czego wstydzić Atlas, bo już obnażyłam się ze wszystkiego, co we mnie siedzi.-Zawsze myślała, że była otwartą księgą, komunikatywną, towarzyską, dającą łatwo się poznać z racji potrzeby kontaktu. Jak mylna była jej opinia na własny temat. Nie chciała uciec, chciała jedynie nabrać powietrza w płuca, jakby tych kilka wyrzuconych z siebie zdań wymagało od niej naprawdę wiele... Jego obecność za bardzo przypominała jej, jak bardzo krucha, niewielka, wręcz nic nieznacząca była. Jego ruch ją zmroził, było to przecież ostatnia rzecz, jakiej się po nim spodziewała... Po tym, po tej rozmowie. Zapomniała o wszystkim, co chciała mu powiedzieć, ba, nawet o tym, co powiedziała chwilę temu. Przymknęła powieki, chcąc ochłonąć, choć na sekundkę. Każda konfrontacja z nim była naelektryzowana, wysysała z niej energię, ale też w jakiś dziwny sposób nakręcała ją jeszcze bardziej. Dlatego nie potrafiła się zatrzymać, dlatego nie gryzła się w język kiedy z nim rozmawiała, chociaż niekiedy powinna przemyśleć to, co wyjdzie spomiędzy jej ust. Jego dotyk, tak znikomy, wdarł się żarem pod jej skórę i torował sobie drogę dalej... Chociaż palce wciąż pozostawały zimne. -Nigdy Cię nie opuściłam.-Oczywiście, że w tym niedosłownym znaczeniu. Fizycznie... Fizycznie była oddalona o tysiące kilometrów. -Nie tu.-Powiedziała szeptem i wyciągnęła wolną dłoń, aby dotknąć miejsca, w którym podobno kiedyś było dla niej miejsce... Jednak pochwyciła pospiesznie swoje wyciągnięte i drżące palce, wiedząc, że nie mogła tego zrobić... Torba zsunęła się z jej ramienia, a objęty policzek skierował się bardziej w jego stronę. Jeszcze tylko moment. Proszę. -Przeprosić mogę Cię jedynie za to, że nie spróbowałam Ci tego wyjaśnić przed odejściem. W tamtym momencie myślałam, że jak tylko otworzę usta, nigdy nie zrobię tego kroku.-Westchnęła i zagryzła mocno wargę, ponownie utkwiwszy w nim wzrok.-Nie mogłam pozwolić, abyś żył z kimś, kto tak naprawdę nie wie, czy jego uczucia są prawdziwe, czy stworzone z pragnienia posiadania kogoś.-
|