Umieszczona w jednej z bocznych uliczek pracownia, oferuje kursy dmuchania szkła dla wszystkich chętnych. Za opłatą 50g można nie tylko nauczyć się tutaj tej magicznej sztuki, ale i zabrać ze sobą produkt własnej pracy. Kurs można wykonać jednokrotnie, chyba że kostka mówi inaczej. Przedmioty z tutejszego szkła same w sobie są wyjątkowo magiczne i praktycznie niezniszczalne dzięki właściwości materiału. Za dodatkową opłatą 50g możesz jednak zakląć dodatkowo swój przedmiot i nadać mu specjalnych magicznych właściwości.
Wybór przedmiotu: Na samym początku musisz wybrać to, co będziesz tworzyć. Do wyboru macie kilka opcji, przedstawionych wam przez tutejszych Mistrzów, którzy będą asystować wam podczas całego procesu. Rzuć k6, by zobaczyć, co będziesz tworzyć:
Przedmioty:
1 - Szklana kula (+1 do wróżbiarstwa lub +1 do Historii Magii) 2 - Fiolka (+1 do eliksirów) 3 - Miska (+1 do ONMS lub +1 do Magicznego gotowania) 4 - Konewka (+1 do zielarstwa) 5 - Strzykawka (+1 do Uzdrawiania) 6 - Ozdoba/biżuteria (+1 do DA lub Transmutacji)
Wybór szkła: Po wybraniu tego, co chcecie stworzyć, czas zadbać nieco o estetykę i wybrać kolor materiału, z którym będziecie pracować. Rzuć kością literką, by zobaczyć, jaki kolor szkła Ci przypadnie. Każdy z nich, odpowiednio obrobiony, posiada unikalne właściwości.
Kolor szkła:
A - Amarantowe B - Beżowe C - Cytrynowe D - Dyniowe E - Ecru F - Fiołkowe G - Grafitowe H - Hebanowe I - Indygo J - Jaśminowe
Ogrzewanie szkła: Pierwszym etapem w tworzeniu przedmiotów ze szkła, jest ogrzanie materiału, by zapewnić sobie jego plastyczność. Tutaj, w tym procesie wykorzystuje się smoczy ogień, który potrafi osiągać naprawdę wysokie temperatury, a stałe wystawienie szkła na jego działanie, daje wiele czasu by uformować pożądany kształt. Rzuć k100, by zobaczyć, czy dobrze ogrzałeś materiał:
Ogrzewanie:
1-25 - Czy Ty w ogóle do tego podszedłeś? Szkło jest zimne i sztywne, jak zakopane na cmentarzu ofiary plagi. Nie zrobisz z tego nic, bo materiał kruszeje Ci w rękach. Możesz spróbować jeszcze raz podejść do kursu, ale musisz ponownie go opłacić. 26-50 - Coś się zadziało, ale nadal nie jest to nawet w połowie odpowiednia temperatura, by uzyskać z tego cokolwiek wartościowego. Przy formowaniu szkła, rozgrywasz wynik odpowiedni dla dwóch poziomów gorzej! 51-75 - Nie jest najgorzej, ale zbyt krótko podgrzewałeś szkło, które w rezultacie po prostu bardzo szybko wystygło, nie dając Ci odpowiednio wiele czasu na dopracowanie szczegółów. Przy formowaniu szkła rozgrywasz wynik o poziom gorszy! 76-100 - Widać, że uważnie słuchałeś instrukcji Mistrzów, bo robisz wszystko perfekcyjnie, dzięki czemu masz okazję stworzyć naprawdę niesamowite dzieło! Przy formowaniu szkła rozgrywasz wynik o poziom lepszy!
Formowanie szkła: Gdy materiał jest odpowiednio podgrzany, przyszedł czas na uformowanie odpowiedniego kształtu, ale spiesz się, bo czasu nie jest wiele, nim materiał wystygnie! Rzuć k100, by zobaczyć, jak szybko pracujesz, a następnie odpowiednio k6:
Formowanie:
1-25 - Idziesz jak błyskawica! Wiesz dokładnie, jak Twój przedmiot ma wyglądać i jak do tego doprowadzić. Dorzut k6:parzysty wynik oznacza, że wszystko idzie po mistrzowsku, nieparzysty zwiastuje, że pośpiech nie jest jednak dobrym doradcą. Z tego wszystkiego szkło wymyka Ci się z rąk i roztrzaskuje, marnując całą Twoją pracę. Możesz jeszcze raz podejść do kursu, po uiszczeniu odpowiedniej opłaty za udział. 26-50 - Idzie Ci dość sprawnie. Masz w głowie obraz gotowego produktu i dokładasz wszelkich starań, by stał się on rzeczywistością. Dorzut k6: Wynik parzysty oznacza, że pracowałeś mimo wszystko zbyt szybko. Parzysz się nieopatrznie o rozgrzane smoczym ogniem szkło, przez co na rękach pojawiają się ogromne bąble, utrudniające Ci pracę. Podczas ozdabiania, spadasz o jeden próg! Wynik nieparzysty oznacza, że wszystko idzie jak najbardziej sprawnie. 51-75 - Widać, że bardziej cenisz sobie dokładność od szybkości, co akurat w tym wypadku nie jest pozytywną cechą. Szkło z każdą sekundą Ci wystyga, przez co ciężko jest cokolwiek z nim zrobić. Dorzut k6: Wynik parzysty oznacza, że udało Ci się podgrzać materiał dodatkowo na tyle, by uformować z niego przyzwoity kształt. Wynik nieparzysty sprawia, że to, co wychodzi spod Twoich rąk, nie do końca przypomina zamierzony przedmiot. 76-100 - Zostajesz daleko w tyle z robotą. Grzebiesz się strasznie, a szkło całkowicie Ci wystyga nim uformujesz z niego najmniejszą bryłę. Dorzutk6: Wynik parzysty oznacza, że z irytacji postanowiłeś rzucić do wszystko w cholerę. Opuszczasz warsztat, z możliwością ponownego udziału w kursie po uiszczeniu opłaty. Wynik nieparzysty oznacza, że mimo wielu trudności, udało Ci się nie poddać i mimo, że Twój przedmiot praktycznie w ogóle nie przypomina zamierzonego, jesteś dumny ze swojej pracy i przechodzisz do kolejnego etapu.
Zdobienie: Gdy podstawowy kształt jest już zrobiony, czas zabrać się za ozdobienie swojej pracy. Na podstawie punktów z DA w Twoim kuferku, sprawdź, jaki motyw ozdobny Ci przypadł, a następnie rzuć k100, by zobaczyć, jak Ci poszło.
1-25 - Widać, że nie masz za grosz poczucia estetyki. Nie radzisz sobie wcale z ozdobami, nawet przy pomocy Mistrzów. 26-50 - Idzie Ci nie najgorzej. Co prawda kształty średnio przypominają te, które powinny, albo ozdoby odchodzą od głównego przedmiotu, ze względu na złe połączenie, ale ostatecznie mogło być gorzej jak na pierwszy raz. 51-75 - Zdecydowanie nie jesteś wśród uczestników, na których prace nie da się patrzeć. Podchodzisz do tematu z odpowiednim skupieniem, by poprawnie wykonać ozdoby. 76-100 - Odbiegasz od reszty grupy i to daleko! Mistrzowie są pod wrażeniem! Jeśli suma rzuconych przez Ciebie kości podczas ogrzewania i zdobienia szkła wynosi 120 lub więcej, możesz ponownie podejść do kursu, bez uiszczania za niego żadnej opłaty! Jeśli podczas formowania szkła uzyskałeś pierwszy lub drugi próg, możesz dodać sobie +20
Zaklinanie: Ostatnim etapem pracy jest zaklęcie Twojego przedmiotu. Jeśli uiściłeś odpowiednią opłatę, możesz nadać swojej pracy magicznych, niepowtarzalnych właściwości. Rzuć literkę, by zobaczyć, jak Ci idzie.
Inkantacja:
A,C,E - Niestety Ci się nie udało. Możesz spróbować jeszcze raz, opłacając połowę funduszu na zaklinanie! B,D,I, J - Zaklęcie było dla Ciebie ciężkie, ale udało Ci się wykrzesać z niego nieco magii. Przedmiot nabywa opisanych poniżej właściwości jednak bez bonusu punktowego! F,G,H - Jesteś mistrzem różdżki! Zaklęcie wyszło Ci naprawdę dobrze, a Twój przedmiot nie tylko nabrał nowych właściwości, ale i wzmocnił podwójnie swoją magiczną moc!
Właściwości zaklętych przedmiotów: Odpowiednia inkantacja sprawia, że Twój przedmiot staje się niecodzienny i potężny. Sprawdź na liście poniżej, jakich właściwości nabrał. UWAGA! Bonus punktowy, wybrany wcześniej po wylosowaniu przedmiotu, sumuje się z opisanym poniżej TYLKO jeśli wylosowaliście odpowiednią kostkę podczas zaklinania!
1 - Szklana kula
Właściwości:
Amarantowe - Patrząc w Amarantową Szklaną kulę jesteś w stanie dojrzeć przyszłość relacji, jaka czeka Cię z bliską osobą. Nie wiesz jednak nigdy, kiedy w przyszłości czeka was ten etap i jak on się rozwiąże. +1pkt. do wróżbiarstwa. Beżowe - Spojrzenie w kulę z beżowego szkła niweluje negatywne efekty wizji, sprawiając, że po jej zakończeniu jasnowidz czuje ogromny spokój. +1pkt. do wróżbiarstwa. Cytrynowe - Obraz w kuli z Cytrynowego szkła pokazuje zapomnianą przeszłość i jej niuanse, o których nie można przeczytać w żadnych znanych publikacjach. +1pkt. do HM Dyniowe - Spojrzenie w kulę z dyniowego szkła przywołuje najszczęśliwsze wspomnienia dla Ciebie, lub osoby, której losy chcesz zobaczyć. +1pkt. do wróżbiarstwa Ecru - Kula z tego szkła daje Ci wgląd w przeszłość miejsca, w jakim się znajdujesz. Mowa tu o bardzo dalekiej, prehistorycznej wręcz przeszłości z czasów pierwszych osadników. +1pkt. do Historii Magii Fiołkowe - Wizje z tej kuli pokazują dzieje dawnych władców z różnych zakątków świata i epok. +1pkt. do Historii Magii. Grafitowe - Grafitowa kula przynosi bardzo mieszane wizje. Wiele urywków łączących przeszłość i teraźniejszość. Dotyczą one jednak zawsze jednego miejsca lub jednej osoby, więc wprawny jasnowidz jest w stanie połączyć te urywki w jedną, spójną historię. +1pkt. do wróżbiarstwa. Hebanowe - Patrząc w tę kulę można zobaczyć czekające nas trudności w przyszłości, zarówno te prywatne jak i zdrowotne. Po zakończeniu wizji, jasnowidz czuje się mocno osłabiony. +1pkt. do wróżbiarstwa. Indygo - Spojrzenie w tę kulę pozwala odkryć prawdę o nierozwiązanym konflikcie. Pokazuje wydarzenie z perspektyw wszystkich stron, biorących w nim udział. +1pkt. do wróżbiarstwa. Jaśminowe - Kula z jaśminowego szkła daje wgląd w rozterki drugiej osoby, pomagając znaleźć rozwiązanie danego problemu. Odpowiedź na dane problemy jest jednak pokazana symbolicznie, więc warto zwracać uwagę na każdy szczegół danej wizji. +1pkt. do wróżbiarstwa.
2 - Fiolka
Właściwości:
Amarantowe - Przechowywane w tej fiolce eliksiry: Euforii,Gregory`ego, Amortencja, Eliksir Rozpaczy i Afrodisia działają przez 2 wątki. +1pkt. do Eliksirów. Beżowe - Beżowa fiolka pozwala na przechowanie w niej, a co za tym idzie uwarzenie w wątku o jedną porcję eliksiru więcej. +1pkt. do eliksirów. Cytrynowe - Fiolka z cytrynowego szkła zmienia kolor w zależności od jakości eliksiru, który jest w niej przechowywany. Im lepiej wykonany i świeży eliksir, tym szkło będzie jaśniejsze. Im starsza mikstura i gorszej jakości, tym barwa fiolka będzie ciemniejsza. +1pkt. do eliksirów. Dyniowe - Przechowywane w dyniowej fiolce eliksiry zachowują dłużej świeżość bez względu na warunki przechowywania. +1pkt. do eliksirów. Ecru - Magiczne właściwości tego szkła sprawiają, że zawsze i wszędzie jesteś w stanie tę fiolkę znaleźć. Wręcz wpada ona sama w Twoje ręce, gdy tylko potrzebujesz zamkniętego w niej eliksiru. +1pkt. do eliksirów. Fiołkowe - Fiołkowa fiolka wzmacnia działanie zawartych w niej trucizn tak samo jak eliksirów narkotycznych. +1pkt. do CM Grafitowe - Grafitowe szkło pomaga ukryć fiolkę wraz ze znajdującym się w niej eliksirem. Fiolka jest widoczna tylko dla tego, kto wlał w nią magiczny wywar. +1pkt. do eliksirów. Hebanowe - Fiolka w tym kolorze bardzo mocno osłabi każdego, kto się z niej napije z wyjątkiem osoby, która ją napełniła, bez względu na zawarty w nim eliksir. +1pkt. do eliksirów. Indygo - Fiolka indygo pozwala wypić jej zawartość tylko osobom, którym zamknięty w niej eliksir nie może zaszkodzić. Nie można przechowywać w niej eliksirów czarnomagicznych czy trucizn, gdyż od razu pęka. +1pkt. do Eliksirów. Jaśminowe - Fiolka w tym kolorze wyczuwa potrzeby osoby, która chce się z niej napić i magicznie napełnia się potrzebnym eliksirem. UWAGA! Osoba ta musi posiadać ten eliksir w swoich zasobach! +1pkt. do eliksirów.
3 - Miska
Właściwości:
Amarantowe - Podane w tej misce jedzenie sprawi, że osoba lub osoby, które je zjedzą od razu nabiorą więcej wigoru i zapału. +1pkt. do Magicznego gotowania. Beżowe - Podanie zwierzęciu karmy w beżowej misce przynosi mu spokój i ukojenie, przez co dużo łatwiej współpracuje z czarodziejem. +1pkt. do ONMS Cytrynowe - Jedzenie podane w misce z cytrynowego szkła działa na jedzącego jak Felix Felicis. Efekt ten utrzymuje się przez 3 posty. +1pkt. do Magicznego Gotowania. Dyniowe - Nakarmienie zwierzęcia z miski z Dyniowego szkła sprawia, że szybciej się regeneruje po wszelkich chorobach, pozwalając mu odzyskać energię i witalność jeszcze w tym samym wątku! +1pkt. do ONMS Ecru - Podanie posiłku w misce o tym kolorze przynosi spokój i zgodę między wszystkimi, którzy z niej jedzą. +1pkt. do Magicznego Gotowania. Fiołkowe - Skosztowanie jedzenia z fiołkowej miski wzmacnia kreatywność i przemyślenia duchowe. +1pkt. do Magicznego gotowania. Grafitowe - Nakarmienie zwierząt z grafitowej miski zwiększa ich zaufanie, ale też niezależność. Istota jest skłonna do większej współpracy, choć jasno wyznacza swoje granice. +1pkt. do ONMS Hebanowe - Zjedzenie potrawy z hebanowej miski powoduje pogorszenie skupienia i osłabienie zdrowia. +1pkt. do CM Indygo - Jeśli człowiek zje cos z takiej miski, a następnie nakarmi nią jakieś zwierzę, na jeden wątek powstanie między nimi więź, która pozwoli im wyczuwać swoje nastroje i intencje. +1pkt. do ONMS Jaśminowe - Zjedzenie nawet najmniejszego okruszka z tej miski jest w stanie zaspokoić nawet największy głód. +1pkt. do Magicznego Gotowania.
4 - Konewka
Właściwości:
Amarantowe - Rośliny podlane Amarantową konewką będą żyć dłużej i nabiorą większej odporności na roślinne choroby. +1pkt. do zielarstwa. Beżowe - Beżowe szkło sprawia, że podlane taką konewką rośliny rozwijają się mocniej, więcej owocują, dają bardziej zielone liście, czy zawierają więcej magicznych właściwości. +1pkt. do zielarstwa. Cytrynowe - Konewka z cytrynowego szkła zawsze idealnie wie, ile wody potrzebują Twoje rośliny. Wystarczy, że będzie w niej choćby kropla tego płynu, by konewka magicznie napełniła się taką ilością wody, jaka jest potrzebna. +1pkt. do zielarstwa. Dyniowe - Ta konewka przyspiesza wzrost roślin dzięki zaklętej w szkle słonecznej energii, która odżywia rośliny. +1pkt. do zielarstwa. Ecru - Konewki Ecru posiadają moc eliminacji szkodników, żerujących na podlewanej z niej roślinie. +1pkt. do Zielarstwa. Fiołkowe - Podlanie niebezpiecznej rośliny taką konewką wzmacnia jej właściwości trujące, czy agresywne. +1pkt. do zielarstwa. Grafitowe - Rośliny podlanej z grafitowej konewki są bardziej neutralne w kwestii warunków ich hodowli. Są w stanie wyrosnąć nawet na gruncie, który normalnie nie jest dla nich korzystny. +1pkt. do zielarstwa. Hebanowe - Podlanie rośliny taką konewką przyspiesza jej rozwój o jeden etap. Może powodować szybsze owocowanie, tak samo jak i gnicie. Rośliny, które dojrzały dzięki tej magii, przynoszą jednak zdecydowanie mniej owoców niż gdyby dorastały w naturalnych warunkach. +1pkt do zielarstwa. Indygo - Konewka ze szkła w kolorze Indygo zapobiega rozprzestrzenianiu się chwastów w okolicy podlanej nią rośliny. +1pkt. do Zielarstwa. Jaśminowe - Podlanie taką konewką roślin, które nie są niebezpieczne sprawia, że ich liście nabierają leczniczych właściwości, gojących powierzchowne rany, oparzenia tego, kto zrobi sobie z nich okład. +1pkt. do uzdrawiania.
5 - Strzykawka
Właściwości:
Amarantowe - Eliksir podany amarantową strzykawką oprócz swojego zwykłego działania poprawi witalność pacjenta, uodparniając go na najbliższą chorobę, która go czeka! +1pkt. do uzdrawiania. Beżowe - Eliksiry Słodkiego snu oraz Spokoju, podawane przy pomocy tej strzykawki, działają mocniej i szybciej, a ich efekt utrzymuje się zdecydowanie dłużej. +1pkt do uzdrawiania Cytrynowe - Strzykawka z cytrynowego szkła sama idealnie dobiera dawkę lekarstwa potrzebną dla pacjenta. +1pkt. do uzdrawiania. Dyniowe - Ten kolor szkła sprawia, że zawarty w strzykawce eliksir nie tylko działa zgodnie ze swoim przeznaczeniem, ale też uwrażliwia pacjenta na jego działanie, przez co potrzebuje mniejszej dawki/rzadszego przyjmowania leku, by zadziałał on z odpowiednim rezultatem. +1pkt uzdrawianie. Ecru - Dzięki magicznym właściwościom tego szkła, w trakcie danego leczenia pacjent nie musi się przejmować uszkodzeniem organów wynikającym z mieszanki różnych leków. +1pkt. do uzdrawiania. Fiołkowe - Lekarstwa z takiej strzykawki skutecznie niwelują działania trucizn i pomagają pozbyć się wszelkich toksyn z organizmu człowieka. +1pkt do uzdrawiania. Grafitowe - Użycie grafitowej strzykawki przywraca równowagę hormonalną i witaminową w organizmie. +1pkt. do uzdrawiania. Hebanowe - Użycie tej strzykawki znacznie osłabia drugą osobę nawet jeśli ta znajduje się w animagicznej, wilkołaczej lub harpiej postaci. Wystarczy napełnić ją nawet zwykłą wodą. +1pkt. do OPCM Indygo - Po wlaniu do takiej strzykawki neutralnego roztworu, żyły w okolicy wewnętrznego urazu zmieniają kolor, dzięki czemu łatwo można wykryć uszkodzenia organów wewnętrznych i im zapobiec. Miejsce to od razu zostaje magicznie znieczulone +1pkt. do uzdrawiania. Jaśminowe - Jeśli wstrzyknie się pacjentowi neutralny roztwór, magia jaśminowego szkła pokaże wszelkie urazy, zaznaczając je kolorami od najbardziej poważnego i pilnego do opatrzenia po te najmniej niebezpieczna dla zdrowia i życia pacjenta. Im bardziej poważny uraz, tym skóra pacjenta w tym miejscu zabarwi się na ciemniejszy kolor. +1pkt. do uzdrawiania.
6 - Ozdoba/biżuteria
Właściwości:
Amarantowe - Amarantowa biżuteria pomaga aktorom lepiej odegrać najbardziej emocjonalne sceny sprawiając, że nawet osoba z niewielkimi zdolnościami aktorskimi, jest w stanie przekonać widownię co do prawdziwości uczuć przekazywanych przez nią na scenie. +1pkt. do DA Beżowe - Beżowe ozdoby pozbawiają artystów tremy i pozwalają stworzyć bardziej wyszukane dzieła. +1pkt. do DA Cytrynowe - Cytrynowa ozdoba wzmacnia wenę artystyczną sprawiając, że dzieło, którego się podejmuje będzie unikatowe i wykonane z ogromnym kunsztem. +1pkt. do DA Dyniowe - Ozdoba z dyniowego szkła daje Ci dodatkową energię do pracy. Dzięki niej możesz tworzyć bez przerwy przez wiele godzin, bez spadku jakości czy uczucia zmęczenia. +1pkt. do DA. Ecru - Biżuteria w kolorze Ecru wspomaga zdolności wokalne tego, kto ją nosi. Głos staje się jedwabisty i niemożliwym jest fałszowanie nawet najbardziej wymagających utworów. +1pkt. do DA. Fiołkowe - Fiołkowa biżuteria pomaga dobrać idealny strój dla artysty, transmutując jego ubrania i makijaż w taki, którego akurat potrzebuje. +1pkt. do transmutacji. Grafitowe - Ozdoby z grafitowego szkła pozwalają odbiorcom dzieła spojrzeć na nie dokładnie przez pryzmat twórcy, przez co łatwiej im je zinterpretować. +1pkt. do DA Hebanowe - Noszenie ozdoby o tym kolorze obniża oczekiwania odbiorców co do sztuki, której doświadczają, przez co nawet mniej perfekcyjne dzieła są w stanie ich zadowolić. +1pkt. do DA. Indygo - Dzięki takiej ozdobie, życie w chaosie jest niemożliwe. Człowiek od razu łaknie porządku, co nie tylko usprawnia pracę artystów, ale i pomaga im szybciej odnaleźć potrzebne materiały. +1pkt. do DA Jaśminowe - Ozdoba z jaśminowego szkła daje artyście pokorę, przez co jest w stanie zauważyć więcej niedoskonałości w swoim kunszcie, nad którymi może dalej popracować. +1pkt. do DA.
Modyfikatory:
• Jeśli podczas formowania szkła uzyskałeś pierwszy lub drugi próg, możesz dodać sobie +20 do ozdabiania. • Postaci ze specjalizacją w sztukach plastycznych otrzymują dodatkowy przerzut dowolnej kości w Ogrzewaniu, Formowaniu bądź Zdobieniu i mogą wybrać korzystniejszy wynik. • Za każde 15pkt. z zaklęć możesz przerzucić kostkę na Zaklinanie • Osoby mające powyżej 20pkt. z DA nie mogą osiągnąć najniższych progów w Ogrzewaniu, Formowaniu bądź Zdobieniu, a osoby mające powyżej 30pkt. na tych etapach nie mogą osiągnąć dwóch najniższych progów! Jeśli wasza kostka wypadnie w tych przedziałach losujecie ponownie. • Osoby Gibkie jak lunaballa (zręczność), są odporne na wszelki kostki dotyczące tłuczenia ich pracy • Osoby posiadające Dwie lewe różdżki (Zaklęcia) rzucają dwoma kośćmi na Zaklinanie i wybierają gorszy wynik. • Połamane Gumochłony podczas formowania szkła, dorzucają dwie kości k6 i wybierają gorszy wynik. • Postacie młodsze niż 3 miesiące otrzymują jeden, dodatkowy przerzut na dowolny etap pracy ze szkłem
Kod:
Kod:
<zgss>Punkty z DA w kuferku:</zgss> TU WPISZ ILE POSIADASZ <zgss>Opłata:</zgss> KURS/ KURS+ZAKLINANIE <zgss>Przedmiot:</zgss> TU WPISZ JAKI I Z JAKIEJ DZIEDZINY WYBIERASZ PUNKT <zgss>Szkło:</zgss> TU WPISZ WYLOSOWANY KOLOR <zgss>Ogrzewanie:</zgss> TU WPISZ JAK CI IDZIE <zgss>Formowanie:</zgss> TU WPISZ JAK CI IDZIE <zgss>Zdobienie:</zgss> TU WPISZ JAK CI IDZIE <zgss>Zaklinanie:</zgss> TAK/NIE + JAK IDZIE <zgss>Modyfikatory:</zgss> TU WPISZ
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Punkty z DA w kuferku: 12 Opłata:Zapłacone Przedmiot:2 (+1 eliksiry) Szkło:Cytrynowy Ogrzewanie:70 Formowanie:66, ale poziom niżej; dorzut z poziomu niżej 5, więc wszystko idzie sprawnie Zdobienie:37 + 20 = 57 Zaklinanie:Bez bonusu punktowego (Fiolka z cytrynowego szkła zmienia kolor w zależności od jakości eliksiru, który jest w niej przechowywany. Im lepiej wykonany i świeży eliksir, tym szkło będzie jaśniejsze. Im starsza mikstura i gorszej jakości, tym barwa fiolka będzie ciemniejsza.) Modyfikatory: +20 za próg drugi z formowania
Po rytuale było jej o wiele lepiej. Przestała czuć się jak piekarnik, z godnością znosiła temperatury, jakie panowały nad morzem, z przyjemnością przemieszczała się po całej okolicy, oglądając dosłownie wszystko, co wpadło jej w oko. Obecnie zaś w oko wpadła jej Lizzie, z którą biegała z miejsca w miejsce, zachwycając się dosłownie wszystkim, co udało im się znaleźć, mając wrażenie, że w końcu, dokładnie tak, w końcu, mogła po prostu odpocząć. Nie musiała myśleć o niczym poważnym, nie musiała zastanawiać się, czy przypadkiem, kiedy wróci do domu, nie znajdzie tam jakiegoś smoka albo osłabionego taty, czy czegoś podobnego. Zastrzegła również, kiedy porywała przyjaciółkę na spacer po Venetii, że nie rozmawiają dzisiaj o niczym smutnym, zapewniła ją, że jest gotowa poprawiać rok z powodu niezdanych egzaminów, a jej tata jest pod dobrą opieką. I na tym Carly postanowiła uciąć temat, uznając, że miały całą masę rzeczy, o których mogły plotkować, biegając po całym mieście, zachwycając się dosłownie wszystkim i niczym. - Lizzie, patrz! To chyba jest ta pracownia szkła, o której wspominali? Pewnie się spalimy, jak tylko tam wejdziemy, ale... O? Pięćdziesiąt... Sto galeonów jeśli chcesz spróbować swoich sił i zaklinać szkło? Merlinie! Chodź, jak nie masz pieniędzy, to ci pożyczę, to będzie niesamowite! Wyobraź sobie, jak wszyscy będą nam zazdrościć, kiedy uda nam się stworzyć coś niepowtarzalnego! - krzyknęła, od razu ciągnąc przyjaciółkę na miejsce, zachwycając się tym, co widziała, rozdziawiając buzię, rozglądając się zupełnie, jakby miała głowę na sprężynie, a jej spięte włosy podskakiwały zabawnie nad karkiem, kiedy ściągała pospiesznie kapelusz. Zaraz też zmniejszyła go, by wrzucić do niewielkiej torebki, którą miała przewieszoną przez ramię i zaklaskała z podekscytowania, nie mogąc się doczekać tego, co miały za chwilę zacząć robić. - To dopiero początek wyjazdu, a ja nie mogę usiedzieć w miejscu. Ty widziałaś te ich delfiny? Delfiny, Lizzie! O no i słuchaj, słyszałam taką legendę, że można tutaj spotkać jakieś kocie duchy. Nie wiem zupełnie, o co chodzi, ale jestem pewna, że możemy spróbować się o tym przekonać. Hm? Słucham? Aha, na czym będę pracowała? To... o rany, to można zrobić fiolkę? Miskę? - dodała zaraz, by ostatecznie uznać, że zajmie się robieniem fiolki i aż podskoczyła w miejscu z podekscytowania.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Punkty z DA w kuferku: 23 Opłata:Kurs i zaklinanie i ponowne zaklinanie Przedmiot:5 (+1 uzdrawianie) Szkło:Indygo Ogrzewanie:75 Formowanie:66, ale niższy poziom 5 Zdobienie:45 + 20 = 65 Zaklinanie:C - B Modyfikatory: +20 do ozdabiania
Christopher cieszył się na ten wyjazd. Tak zwyczajnie, po ludzku, chciał odpocząć od pracy, od problemów, jakie ogarnęły całą Wielką Brytanię, chciał wybrać się gdzieś, gdzie będzie nieco inaczej. Nie potrzebował niczego wielkiego, nie potrzebował jakichś niesamowitych fajerwerków, ale zawsze wakacyjne wyjazdy uważał za coś niezwykle przyjemnego. Teraz nie było inaczej, kiedy wybrał się na samotny spacer, nie planując niczego konkretnego, zostawiając Josha w koloseum, zastanawiając się, jak ten przeżyje konieczność zaniechania lotów na parę nadchodzących tygodni. Miejsce, do którego trafili, było raczej rajem dla ziemi dla zielarza, a nie dla miotlarza, ale wierzył w to, że jego mąż również znajdzie tutaj dla siebie jakąś rozrywkę, której da się porwać. Na razie jednak rozdzielili się, by zająć się własnymi planami i pomysłami, żeby poszukać miejsc, w które mogliby wybrać się wspólnie. Nie spieszył się z niczym, nie biegł nigdzie na złamanie karku, po prostu spacerował, zaglądając w różne miejsca, oglądając pamiątki, słuchając tego, co mieli do powiedzenia Venetianie, chroniąc się przed słońcem, gdy to zdawało się zbyt mocno grzać. Tym sposobem dotarł ostatecznie do pracowni szkła, która mocno go ciekawiła. Usłyszał o niej wcześniej, gdy rozpytywał o interesujące miejsca na wyspie i tym sposobem znalazł się przed właściwymi drzwiami. Nie uważał, żeby był jakimś niesamowitym artystą, ale też nie postrzegał się, jako skończonego idioty, zakładał więc, że spokojnie może w takim wypadku spróbować swoich sił w zadaniu, jakie tutaj oferowano. Zajęcia z tworzenia rzeczy ze szkła brzmiały dla niego interesująco, powodowały, że zdecydowanie chciał się w tym sprawdzić, nic zatem dziwnego, że postanowił uszczuplić nieco swój budżet i faktycznie przekonać się o tym, co może wyjść spod jego rąk, kiedy tylko się postara.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
- Dobra, ostatnie drapanie Groma za uchem i lecimy, bo umówiłem nas na dwunastą. – Zarekomendował młodszemu partnerowi szklanych przygód zanim udało im się wreszcie opuścić zdecydowanie chłodniejszy pokój. Chyba żaden z nich nie spędzał w nim zbyt wiele czasu, ale nie oszukujmy się, czasami miło było odpocząć od słońca i wysokich temperatur panujących na zewnątrz. – Powinniśmy założyć się o to, kto potłucze więcej cennego szkła z Murano? – Rzucił również żartobliwie po drodze, kiedy wreszcie ich oczom ukazał się szyld jednej z najsłynniejszych pracowni szklarzy. Paco podniósł dłoń, pokazując Maximilianowi, żeby zaczekał, a potem wypalił jeszcze na dworze jednego papierosa, mając nadzieję, że odrobina nikotyny pomoże mu lepiej skupić się na pracy. - No to zacznijmy ten blamaż. – Skinął wymownie głowę, przepuszczając nastolatka przodem, a po uiszczeniu opłaty za kurs i zaklinanie własnego wytworu, oddał się pod opiekę mistrzów w swoim fachu, którzy nakazali zarówno jemu, jak i Felixowi wybrać kształt zaplanowanej obróbki. Mówiąc zupełnie uczciwie, wybrał szklaną kulę z powodów czysto pragmatycznych. Wydawała się ona po prostu najłatwiejszym do wydmuchania tworem, a co jak co, nie chciał wypaść blado na tle młodszego partnera. – Możemy się też w sumie założyć o to, kto lepiej dmucha. – Szturchnął chłopaka, patrząc mu przez ramię z ciekawością podglądając, jaką ozdobę wybrał.
Ostatnio zmieniony przez Salazar Morales dnia Pon 17 Lip 2023 - 0:36, w całości zmieniany 3 razy
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Punkty z DA w kuferku: 29pkt. Opłata:Kurs + zaklinanie Przedmiot:Fiolka +1pkt. do eliksirów Szkło:Ecru Ogrzewanie: TU WPISZ JAK CI IDZIE Formowanie: TU WPISZ JAK CI IDZIE Zdobienie: TU WPISZ JAK CI IDZIE Zaklinanie: TAK/NIE + JAK IDZIE Modyfikatory: później
Spał sobie do oporu, bo przecież był na wakacjach i do tego jeszcze całą noc latał po jakiejś starej świątyni na warsztatach, ale skoro mieli iść na to całe szkło, to nie mógł wiecznie wylegiwać się w łóżku, choć to było niesamowicie wygodne i odpowiednio duże żeby zmieścił się na nim z Gromem. Siedział więc zaspany, w pełnej piżamce, drapiąc kociaka po mordce, gdy Sal rozsądnie zauważył, że pora już się zbierać. -No już idę się ubrać. - Westchnął, całując zwierzaka w łebek, po czym upewnił się, że ten ma pełną michę i poszedł do szatni w łaźniach, by się przebrać i ogarnąć. Zajęło mu to chwilę, bo po drodze wpadł jeszcze po dwie kawy i śniadanie dla nich. -Łap. - Rzucił Paco zapakowany zestawik, po czym sam wgryzł się w świeżą focaccię. -Kurwa, jakie dobre. - Mruknął z pełnymi ustami, wsuwając śniadanie, jakby od tygodnia nie jadł. A przecież wczoraj nażarł się pizzy jak głupi. -O co? - Oczka mu się zaświeciły, bo nadal lubił hazard i ryzyko, a tutaj obydwoje mieli równe szanse wszystko zjebać. Sam stanął obok i zapalił. Cóż, nie wszystkie nałogi można było pokonać od razu, a ten jakoś najmniej psuł mu życie. -Oby było warto. Ja pierdolę, jak oni się tu cenią. Za te warsztaty też chcieli pięćdziesiąt galeonów. - Podzielił się swoimi myślami o lokalnych cenach, gdy bulił stówę za coś, co mogło okazać się totalną klapą w jego wykonaniu. -Masz zamiar wróżyć? - Zapytał żartobliwie, gdy zobaczył wybór Paco. Sam oczywiście postawił na fiolkę. Tego nigdy nie było mu mało, a kształt wydawał się ciekawy do pracy no i ambitny, a ambicji Maxowi niestety nie ubyło. -Puścisz mnie z torbami. - Prychnął, ale przyjął zakład, czując się dziwnie pewnie w tym warsztacie, który robił niemałe wrażenie szczególnie, że używano tu smoczego ognia.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pon 17 Lip 2023 - 0:10, w całości zmieniany 1 raz
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Pewnie gdyby nie warsztaty w pracowni szkła, popatrzyłby jeszcze na wylegującego się nastolatka, ale niestety w końcu musiał wziąć sprawy w swoje ręce, jeżeli nie chciał przegrać z pomrukującym radośnie kociskiem. Przynajmniej jego właściciel nie marudził przesadnie. Ba, nawet załatwił im zacne śniadanie, którym… o dziwo, znów zajadał się ze smakiem. Meksykanin w tej kwestii naprawdę Maximiliana nie poznawał, bo i nie pamiętał, kiedy ostatnio miał taki apetyt. Trzeba mu jednak oddać, że foccacię wybrał bardzo dobrą, a chociaż Paco nie pochłonął jej w takim tempie jak młodszy kompan, to sam również z chęcią wrzucił włoskie pieczywko na ząb. - Coś czuję, że z tym dbaniem o linii w Wenecji może być trudno, szczególnie że nie ma tu z tobą Buddy’ego… – Westchnął, bo faktycznie bieganie z psem wyszłoby mu na zdrowie. – Może powinniśmy wyskoczyć na basen? Wiesz, pewności siebie i uwodzicielskiego spojrzenia mi nie brakuje, ale nie chciałbym, żeby nadprogramowe kilogramy pozbawiły mnie tego uroku. – Zażartował, zgrabnie przechodząc do hazardowych propozycji, od których sam także nie stroni. Przeciwnie, był przecież właścicielem znanego w Londynie kasyna. - No tanio nie jest, ale najważniejsze, że cena idzie w parze z jakością. Nie zawsze tak jest. – Pozwolił sobie zauważyć, darując sobie przemowy na temat wypełnionej galeonami skrytki i możliwości sponsorowania wakacji Felixa. Pożyczyłby, a właściwie oddałby mu każdą sumę, ale zdążył już się nauczyć, że chłopak z podobnymi propozycjami nie czuje się zbyt komfortowo. Teraz pewnie byłoby to jeszcze bardziej deprymujące. – Nie. Mam zamiar wygrać. – Parsknął także śmiechem, tuż po zmianie zakładu, bo inaczej nie umiał wytłumaczyć dość nietypowego dla jego upodobań wyboru przedmiotu. – Powiedziałbym, że jak z pełnymi to dobrze, ale w sumie wiele zależy o czym rozmawiamy. – Rzucił w równie humorystycznym tonie, przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad kolorem materiału, na którym miał pracować. – Wezmę amarantowy. Prawdziwy mężczyzna różu się nie boi. To co, gotowy do boju? – Podjął kolejną ważką decyzję, przechodząc wraz z Maximilianem do stojących nieopodal stanowisk. Miał wrażenie, że tutejsi mistrzowie rzemiosła już mieli ich obydwu dosyć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Punkty z DA w kuferku: 29pkt. Opłata:Kurs + zaklinanie Przedmiot:Fiolka +1pkt. do eliksirów Szkło:Ecru Ogrzewanie:33 - Spadam o 2 progi w formowaniu Formowanie:33 i 1 - Czyli krzywa fiolka bo nie mogę mieć najniższego progu. Rozgrywam próg 51-75 Zdobienie:43 - Ozdobne Maski Zaklinanie: TAK H - jestem mistrzem Modyfikatory: Nie mogę mieć najniższych progów
Szczerze, nie za bardzo patrzył nawet, co bierze, bo po prostu chciał jeść. Wyglądało jednak na to, że tu nie dało się trafić na nic niesmacznego, co tylko podsycało apetyt Maximiliana. -Wiesz, bez psa też da się biegać. - Zauważył bo i miał takie plany. Co jak co, ale bieganie było sportem, który mógł uprawiać wszędzie i między innymi za to go uwielbiał. -Basen raczej odpuszczę. - Powiedział, naciągając mocniej swoją bluzę, by przypadkiem pół skrawka jego ciała nie ujrzało światła dziennego. -Chociaż też nie najgorszy pomysł. Lepszy na pewno niż kąpiel w kanałach. - Zauważył, bo sam raczej nie chciałby wpaść do tej wątpliwej jakości wody. -No powiem Ci, że wątpię. Nie było Cię na tej alchemii. Co tam się odpierdalało... - Zaśmiał się. Salazar nie widział, jak Max wrócił cały poszarpany do pokoju, bo smacznie już spał, ale przygód to tam miał co nie miara, a nos jeszcze miał nieco czerwony od uszczypnięcia tego cholernego kraba. Wiedział, że w sprawach finansów Paco zawsze chętnie mu pomagał, ale na szczęście nie przećpał wszystkiego i zyski z Luxa dość ładnie uzupełniały Solbergową skrytkę u Gringotta. -Ah, czyli wybierasz kanciarstwo. - Wytknął mu. Sam poszedł raczej w przydatność przedmiotu i to jeszcze zgodnie z własnymi zainteresowaniami. Choć mógł tym nieźle zjebać sobie efekt. -Bierz, jaki chcesz i tak przegrasz. - Wystawił mu język, po czym zabrał się do boju. A raczej do ogrzewania szkła, co chyba za bardzo go zajarało, biorąc pod uwagę, że mógł pracować ze smoczym ogniem, który bardzo dobrze znał od kociołkowej strony i teraz nawiedziły go miłe wspomnienia z Beatrice, która pokazała mu to cenne narzędzie. Chyba jednak zbyt mocno odpłynął, bo za szybko wyjął szkło z płomienia, przez co było zbyt zimne, by stać się odpowiednio plastycznym.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
- Dzięki za uświadomienie mnie, panie bystry. – Prychnął kpiąco, choć kąciki ust mimowolnie pomknęły ku górze. Bieganie nie było może jego ulubionym sportem, ale potrzebował motywacji, żeby powrócić do regularnych treningów, a towarzystwo czy nawet rywalizacja z Maximilianem na pewno skłaniała do wyciśnięcia kilku kropel potu. – Pójdę pobiegać jak zwleczesz mnie rano z łóżka i mi przypomnisz. – Poprosił zresztą wprost o przysłowiowe dodanie skrzydeł, tuż po tym zerkając na ukochanego spode łba. – Ha, ha. Bardzo śmieszne. Chcę zobaczyć jak ze swoim wzrostem poradzisz sobie ze stabilizacją tej jebanej gondoli. – Poruszył sugestywnie brwiami, z szczwanym uśmieszkiem na ustach, zanim ułożył wybrany materiał przy szklarskim stanowisku. - Wygląda na to, że jesteś cały, więc to najważniejsze. – Rzucił nieświadom tego w jakim stanie chłopak wrócił do pokoju. Dzisiaj wyglądał korzystnie, jak prawie zawsze zresztą, dlatego nie miał pojęcia co takiego wydarzyło się na alchemicznych warsztatach. – Wybieram spryt i wygraną. Przypomnij, o co się założyliśmy? – Rzucił zaczepnie, zastanawiając się o co tak naprawdę chciał zawalczyć. – O taniec? Nie musi być w klubie. – Zastrzegł od razu, pamiętając że Felix odmówił mu ostatnio zaproszenia. Poniekąd potrafił jego pobudki zrozumieć, tak przynajmniej mu się wydawało. - Twierdzisz, że lepiej dmuchasz? Schowaj ten język, nie masz najmniejszych szans. – Wyszczerzył zęby, zerkając na młodszego partnera z diabelskim błyskiem w oku, a potem zabrał się do pracy, traktując amarantowe szkło smoczym ogniem z taką dbałością, że nawet obecny mistrz rzemiosła był w szoku. Dało mu to jeszcze więcej satysfakcji, kiedy spostrzegł, że materiał jego rywala nie nabrał plastyczności. – Musisz dmuchać mocniej, cariño. Z miłością, ale jednak stanowczo. Tak, żeby pokazać, kto tu rządzi. – Szepnął Felixowi na ucho, złośliwie podkreślając swoją wyższość.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Niesamowite, jak znów potrafił wyluzować się w towarzystwie Moralesa. Może pomagał mu fakt, że ustalili dość jasne zasady, a może to kwestia nocnego spotkania z kumplem, które mocno podniosło go na duchu. Nie miał pojęcia, ale liczył się przecież efekt. -Jeśli dziesiąta Ci pasuje, to poproszę Groma, żeby Cię obudził. - Odegrał się, bo nie miał zamiaru zrywać się skoro świt od kiedy spał zdecydowanie lepiej. Owszem, nadal nad jego łóżkiem w koloseum wisiał łapacz snów, ale to było tylko drobne wsparcie, by odgonić ewentualne koszmary, którym chyba nigdy nie miał już zaufać. -Jestem zręczny jak gazela. Dam radę. - Zapewnił go żartobliwie, choć bardzo dobrze wiedział, że przy jego kończynach może to być leciutki problem. -Ta, cały jestem, ale wychodzi na to, że ssę w rysowaniu trójkątów. - Parsknął, bo to było jedyne, co sprawiło mu aż tak duży problem. No i jeszcze wdał się w bójkę z tentakulą, ale to już malutki szczególik. W końcu wygrał z rośliną i to się liczyło. -Niech Ci będzie. Ale klub odpuszczam, mówię od razu. - Przystanął, sam nie podając kosztu własnej wygranej. Skoro Paco był aż tak pewny, niech mu będzie. -Się okaże. Niech mistrzowie ocenią. - Wzruszył lekko ramionami niż odleciał we wspomnienia, co w ogóle mu nie pomogło. -Dobra, dobra. Wiesz, że prawdziwe dmuchanie to to, jaki efekt uzyskasz, a nie jak zaczniesz. - Odgryzł się, zawzięcie próbując uzyskać skomplikowany kształt fiolki, który znał i kochał. Niestety brak plastyczności materiału nie pozwolił mu na wielkie dzieło. -Dobra, może to bardziej karłowaty wazon, ale wlać i zakorkować eliksir się da, to najważniejsze. - Podsumował swoją pracę. Był już cały upocony. Żar z pieców grzał niemiłosiernie, a gruby materiał bluzy nie pomagał nic a nic w wentylacji ciała.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Paco również nie mógł narzekać, wszak jak na razie zarówno spotkanie przy pizzy, jak i wspólna obróbka szkła przypominała raczej te miłe chwile, które spędzali w swoim towarzystwie. Naprawdę mu tego brakowało. Tej radości wymalowanej na twarzy ukochanego, którą potrafił go zarazić i tych docinków, które towarzyszyły licznym zakładom; w końcu obydwaj uwielbiali grać. - Groma. – Powtórzył niechętnie po Maximilianie, z dość wymownym, przepełnionym rozczarowaniem i żalem pomrukiem. – Liczyłem raczej na foccacię do łóżka i buziaka. – Westchnął także zaraz, równie sugestywnie przewracając oczami. Nie, pobudki z ostrymi pazurami w roli głównej jakoś nie zamawiał. – Zręczny może i jesteś, ale daj znać jak będziesz szedł popływać tym weneckim kajakiem. Przyjdę z aparatem. – Poprzysiągł tę małą zemstę nie tylko za docinki, ale również szczucie czarnym kociskiem. - Ssanie w trójkącie wydaje się całkiem przydatną umiejętnością… ale nie przejmuj się, trójkąty to przeżytek. Wiem, co mówię. – Parsknął śmiechem, bo nie do końca w ten sposób wyobrażał sobie pocieszanie ukochanego po warsztatach z warzenia magicznych mikstur, ale najwyraźniej obydwaj lubili nie tylko gry same w sobie, ale i gry słowem oraz poszukiwanie wszędzie drugiego dna czy dwuznacznych podtekstów. – No trudno. Sztuka kompromisu czy jakoś tak. – Przystał również zgodnie na warunki zakładu, z niemałym opóźnieniem zdając sobie sprawę z tego, że zajął się tylko jedną jego stroną. – A ty czego żądasz, jeśli jakimś cudem uda ci się wygrać? – Zapytał więc, chociaż Maximilian miał trochę racji. Czuł się na tyle pewnie, że gotów był zaryzykować nawet i bez odpowiedzi. - Wygadany jak zawsze, szkoda że przy ozdobnikach. Lepiej leżeć, pięknie wyglądać i pachnieć zamiast się wysilać, co? – Zażartował, chociaż akurat jak dla niego Felix mógłby jedynie czarować swoją urodą. Był nieziemsko przystojny, i na pewno zdawał sobie z tego sprawę. – Pragmatyczne podejście… cóż, kula ziemska też nie jest idealną kulą. – Pokazał chłopakowi w zamian swoje dzieło, na które nie powinien chyba narzekać, zwłaszcza że musiał je specjalnie dogrzewać, aby w ogóle dało się uformować. Najistotniejsze było to, że finalnie swojego wytworu nie potłukł.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zdecydowanie ich relacja się ociepliła. Pozostawało jednak pytanie, czy nie była to tylko kwestia luźnych spotkań. Wiadomo, że relacje romantyczne cechowały się nieco inną dynamiką, a były ślizgon miał wiele pamiątek, które mu o tym przypominały. -Spokojnie, jak chce to i to potrafi zrobić. - Zapewnił go, ani na chwilę nie tracąc rezonu, choć zrobiło mu się jeszcze bardziej gorąco na ułamek sekundy, co nie miało nic wspólnego z buchającym nieopodal ogniem. -Dobrze, będę miał dowód swojej zręczności uwieczniony na zawsze. - Nie miał zamiaru tak łatwo dać mu wygrać. Ani w kwestii gondoli, ani przy formowaniu szklanych przedmiotów, choć jedna z tych rzeczy miała okazać się o niebo trudniejsza od drugiej. -Zależy od trójkąta. - Zauważył jeszcze, starając się nie myśleć za wiele o zapewnieniach Moralesa. Wiedział, a raczej domyślał się, że przez ostatnie miesiące, przez jego łóżko przewinęło się stado takich, jak on. Skoro zakład został przyklepany, pozostało skupić się na robocie, ale niestety, Maxowi nie było to dane, gdy usłyszał pytanie o swoje pragnienia w kwestii wygranego zakładu. -Hmmm... - Zastanowił się dłużej nad tą kwestią. -A niech będzie. Stawiasz kolację. Słyszałem, że jest tu taka dupna restauracja, gdzie można zjeść naprawdę zajebiste rzeczy. - Postanowił w końcu, bo od tej całej pracy, choć nie wykonał jej jeszcze za wiele, znów robił się głodny, a lokal, o którym wspominał był raczej z tych, na które sam bez potrzeby by kasy nie wydawał. Skoro jednak Paco tak usilnie coś przegrać, niech miał być to jeden stracony wieczór we wspólnym towarzystwie. -Każda taktyka, która działa, to dobra taktyka. - Uśmiechnął się tylko zawadiacko. Znał swoje atuty, które teraz były nieco mniej zachęcające dla oczu niż zwykle. Domyślał się jednak, że Paco i tak by to specjalnie nie przeszkadzało. Maxowi ten fakt sprawiał jednak wielki dyskomfort i zastanawiał się, czy jeszcze kiedyś uda mu się powrócić do dawnej formy w pełni. Nawet jeśli miał zapłacić za to swoją krwią. -A widzisz, Panie hop do przodu! - Pstryknął palcami, choć kula Paco zdecydowanie bardziej przypominała kulę niż fiolka Solberga fiolkę. -Popisz się swoją estetyką, to pogadamy. Ja idę w maski. W końcu jesteśmy w Venetii. - Oczywiście, że porwał się na najbardziej skomplikowany wzór ze wszystkich. Dodatkowo wielkość jego przedmiotu wcale nie ułatwiała tak bardzo szczegółowej pracy, jakiej miał się zaraz podjąć. -Właśnie. Widziałeś te maski w pokojach? Wiesz o co z nimi chodzi? - Zapytał, przypominając sobie coś, co zobaczył, gdy wypakowywał swoje bagaże.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Paco na razie wolał nie zadawać pytań, a przynajmniej nie tych, na które odpowiedzi i tak na próżno byłoby szukać. Chciał korzystać z urlopu, cieszyć się odpoczynkiem od pracy i uśmiechem Maximiliana, który praktycznie nie schodził chłopakowi z twarzy. Musiał przyznać, że tak relaksująca atmosfera napawała go optymizmem i zdecydowanie poprawiała humor. Praca przy szkle wydawała się wyłącznie dodatkowym smaczkiem. - Podrapać po plecach albo twarzy na pewno też umie. – Nie chciał tutaj zgrywać obawiającej się kocura diwy, ale z pewnością od zwierzęcych pazurów wolałby ustna młodszego współlokatora. Chociaż… w roli budzika rzeczywiście lepiej mógł sprawdzić się Grom, w końcu po pocałunku Felixa prawdopodobnie wolałby objąć chłopaka ramieniem, przewracając się na drugi bok. – Albo wstydliwe wspomnienie do albumu. – Dopowiedział za ukochanego trochę mniej korzystny scenariusz, a chociaż zwykle źle mu nie życzył, tak tym razem trzymał kciuki, żeby runął jak długi do kanału. - Powiedzmy, że bywają wyjątki potwierdzające regułę. – Nie mógł nie przyznać dwudziestolatkowi racji, chociaż wolał nie kontynuować tematu, by nie wkroczyć przypadkiem na grząski grunt. Przede wszystkim nie miał ochoty dzielić się swoimi łóżkowymi ekscesami. Prawdziwy dżentelmen. – No, z twoim apetytem na włoskie przysmaki… ale zgoda. Umowa stoi. – Wyciągnął do niego rękę, żeby przyklepać zakład a potem powrócił do pracy, starając się nie dać zdekoncentrować wdziękom młodszego rywala… co wcale nie było takie proste. – Zobaczymy czy zadziała. Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. – Walczył jak lew nad swoją szklaną kulą, chociaż umiejętności plastycznych rzeczywiście nie miał i w kwestii wzorków wolał nie szaleć. Postawił na proste spirale, które i tak wychodziły mu jakoś krzywo. Kto wie, może zdeprymował go ambitny wybór Solberga. – Widziałem, ale w tym upale trudno nawet nosić okulary, więc stwierdziłem, że nie będę jej ruszał. Może szykują w Koloseum jakiś bal karnawałowy, o którym nie wiemy… Cóż, rozwiązałoby to problem tańca, który zaraz będziesz mi dłużny. – Tym razem to on wystawił język, ale długo się nie ze swoim szklarskim oponentem nie drażnił, ponieważ musiał się zająć zaklinaniem stworzonego przedmiotu. Wyciągnął więc różdżkę, starając się potraktować dzieło na tyle delikatnie, aby go nie zniszczyć, jednak ze zdecydowaniem godnym wybranej inkantacji.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Jest w tym wyborny. - Zarzucił nieobecnemu kociakowi wyborny komplement. Tak, Grom miał zdecydowanie mniej przyjazny charakter niż Buddy i choć Max poniekąd mógł zrozumieć niechęć Paco do futrzaka, tak sam w życiu by go nie oddał, ani nie skrzywdził. Te wielkie, błękitne oczy działały cuda, nie mówiąc już o długiej, miękkiej sierści, która potrafiła przynieść wielkie pocieszenie. -Boisz się niewypłacalności? - Postanowił go nieco podręczyć. Faktycznie, zapewne zjadłby o kilka dań więcej, niż przewidywalne, a jeszcze przecież napiwek trzeba doliczyć. No i posiłek Paco, bo ten zapewne też chciałby coś zjeść. A kto wie, może i Grom załapałby się na tę ucztę. -Ja także. - Zauważył, rozpoczynając bardzo wymagającą pracę nad szczegółami swojego wątpliwego dzieła. Nawet jeśli to wszystko było wybitnie koślawe, chłopak czuł satysfakcję z nabywania nowej umiejętności. A jak się już postawiło te pierwsze kroki, zawsze można było przecież doskonalić rzemiosło. -To by może miało sens. Nie wiem, jakoś nie czuję się komfortowo z zakładaniem nieznanej maski i to jeszcze pewnie magicznej, na ryj. - Karnawał to by było zdecydowanie coś, co chętnie by tutaj zobaczył. A do tego faktycznie rozwiązałoby problem przegranego zakładu, bo Max widział już, że porwał się na zdecydowanie zbyt ambitne dla początkującego zadanie i kula ze spiralkami, jakkolwiek prosta by nie była, okazała się lepszym wyborem na pierwsze spotkanie z formowaniem szkła. -No dobrze, zróbmy to... - Powiedział bardziej do siebie niż do Paco, po raz pierwszy od prawie trzech miesięcy wyciągając z kieszeni różdżkę. Nie czuł się najlepiej, dzierżąc magiczne drewno w dłoni. Miał wręcz wrażenie, że go parzyło, a zabliźnione rany na ciele odezwały się tępym bólem, jakby prosiły o zainteresowanie ze strony patyczka. Solberg wziął jednak kilka głębszych wdechów, starając się całkowicie przekuć uwagę na poprawność inkantacji i okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Jego zaklęcie było tak potężne, że krzywa fiolka nabrała dodatkowych właściwości magicznych, a gdy na dodatek chłopak usłyszał, na czym one polegały... Powiedzieć, że był w siódmym niebie, to ogromne niedopowiedzenie. -Wiesz co? Bierz sobie ten taniec. Warto było. - Podsumował, przytulając przedmiot do piersi i już myśląc, jakim eliksirem powinien ją napełnić.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Punkty z DA w kuferku: 0 Opłata:kurs + zaklinanie Przedmiot:3 - miska (+2 magiczne gotowanie) Szkło:Fiołkowe Ogrzewanie:33 -> rozgrywam w formowaniu wynik 2 poziomy niżej (nie da się) Formowanie:88, nieparzysta Zdobienie:30 Zaklinanie: Tak, H, jest super Modyfikatory: -
Powiedzieć, że Elizabeth podobał się kierunek, który w tym roku obrali na wakacje, to jak nie powiedzieć nic. Ona była z a c h w y c o n a. Ledwo dotarli na wyspę, a już chciała wybyć na zwiedzanie każdego jej najmniejszego zakamarka, obejść wszystkie uliczki choćby i pięć razy i popłynąć gondolą gdzie tylko się da. A najlepsze w tym wszystko było to, że miała do tego idealne towarzystwo. Czy mogła wymarzyć sobie lepsze współlokatorki niż Harmony, Symphony, z którą miała zamiar lepiej się poznać i Scarlett, z którą już oddały się venetiańskim atrakcjom? Mogła się założyć, że ich pokoju nikt nie był w stanie przebić. I chociaż z początku gadanina Carly trochę ją przygniotła - w końcu rewelacje o powtarzaniu roku czy stanie ojca nie należały do najweselszych - to jednak zgodziła się co do tego, żeby nie poruszały nieprzyjemnych tematów, oferując oczywiście, że gdyby tylko dziewczyna chciała porozmawiać, to ona zawsze będzie obok. - Na pewno...? Och, chyba rzeczywiście to to! No, cena to serio powala, ale Carly, może to jedyna taka okazja w życiu? I mam galeony, nie przejmuj się, na szczęście nie jestem tak rozrzutna i przez ostatnie miesiące odkładałam sobie kieszonkowe, ale oni chyba naprawdę nie chcą, żeby pierwsza lepsza osoba z ulicy weszła do środka... - podzieliła się swoimi przemyśleniami, równie chaotycznymi, co w przypadku przyjaciółki. Gdyby urządzić konkurs na największą gadułę, to runda pomiędzy tymi dwiema trwałaby chyba w nieskończoność. Dała się wciągnąć do środka, przytrzymując kapelusz, który przez nagły ruch ześlizgnął się nieco z jej głowy. Widząc, że Norwood magicznie swój zmniejszyła, poprosiła o zrobienie tego samego z jej, bo nie chciała, żeby jej przeszkadzał w tworzeniu szklanych cudowności. - A weź nawet mi nie mów! Tu jest zdecydowanie zbyt dużo fantastycznych miejsc, żeby siedzieć na tyłku. Mówię ci, mi to aż żal spać, bo w tym czasie mogłabym zwiedzać i robić tyle innych niesamowitych rzeczy! No ale odpoczynek też jest oczywiście ważny - paplała dalej radośnie, kiedy już po zapoznaniu się z podstawowymi zasadami panującymi w pracowni, przechodziły dalej. Przewiązała sobie fikuśny fartuch, który dostała od jednego z pracowników i westchnęła z rozmarzeniem na wzmiankę o kotach. - Tak, słyszałam, ale jeszcze żadnego nie widziałam. Delfinów też nie. Myślisz, że mogły się pochować, bo muszą się najpierw przyzwyczaić do turystów? - spytała, zupełnie ignorując fakt, że właściwie dopiero przybyli do Venetii i nawet nie była jeszcze w tylu miejscach, aby rzeczywiście móc zobaczyć wspomniane koty czy delfiny. - Okej, to skoro wzięłaś fiolkę, to może ja zrobię miskę. Wiesz, okazuje się, że to całe magiczne gotowanie jest całkiem zabawne.
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
- Nazbyt upodobnił się do właściciela. – Skoro Maximilian tak bardzo chciał komplementować swojego kota, Paco postanowił przenieść jego cechy również i na dumnego opiekuna. Zupełnie uczciwie, nic do Groma nie miał, chociaż Buddy faktycznie zapałał do niego większą sympatią niż jego mniejszy, futerkowy kompan. – Nie. Na szczęście nawet ty nie jesteś w stanie przejeść mojego portfela. Poza tym… cieszę się, że wrócił ci apetyt. Gdybym wiedział, że tak uwielbiasz włoską kuchnię, częściej zamawiałbym pizzę. – Odpowiedział jeszcze szerszym uśmiechem, nie obawiając się ani wysokiego rachunku, ani napiwku, który rzecz jasna zamierzał zostawić. Zawsze płacił więcej niż było trzeba i poniekąd dlatego czuł się uprawniony do omijania kolejek lub innych nieczystych manewrów. Twierdził, że po prostu może sobie na to pozwolić. - No tak, bo ty zawsze musisz mieć ostatnie słowo. – Tym razem to on zaatakował ukochanego przysłowiowym prztyczkiem w nos. Tylko przysłowiowym, bo zajęty obróbką szkła nie miał czasu ani możliwości tyknąć tego małego złośliwca. – Nie zakładaj, szkoda zasłaniać taką piękną twarz. Niech leżą. – Podarował chłopakowi miłe słówko, mimo zagorzałej rywalizacji rozgrywającej się w tle, na której skupił się zresztą do tego stopnia, że nawet nie myślał o karnawale ani innych weneckich imprezach. Na razie w centrum jego zainteresowania pozostawały spirale… a raczej krzywe linie, które miały je przypominać. - No, no. Postarałeś się. – Wreszcie uporał się z własną inkantacją, zerkając przez ramię towarzysza na jego pracę, a że wykorzystane przez niego zaklęcie buchnęło jeszcze potężniejszą mocą, nie mógł nie docenić wysiłku nastolatka. Ba, nawet zadecydował o podziale wygranej, co raczej mu się nie zdarzało. Czuł jednak, że tak będzie sprawiedliwie, i to mimo radości Maximiliana płynącej już z samej pracy i samodzielnie wykonanej, kolejnej fiolki do zapewne niezwykle bogatej kolekcji. – Kto lepiej dmucha, to już dobrze wiemy, ale w kwestii estetyki powiedzmy, że wygrałeś. Niech będzie i taniec, i kolacja. – Wyraził wreszcie swoje przemyślenia na głos, przez moment w milczeniu przypatrując się swojej szklanej kuli. – Podobno pokazuje przyszłość relacji z bliską osobą… chyba nie chcę na razie sprawdzać co pokaże, a na pewno nie chcę tego robić sam. – Dopowiedział, chowając zdobycz do kieszeni spodni. Postanowił, że skorzysta z jej uroku, kiedy poczuje się gotowy.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Tylko ma dłuższe pazurki. - Zauważył, a porównanie do Groma niezmiernie go rozbawiło. Tak, zdawał sobie sprawę z tego, że mieli bardzo wiele podobnych cech. Może właśnie dlatego kocur wybrał Maxa jako swojego właściciela, bo nie oszukujmy się, to futrzak zadecydował. -Gdybym wiedział, że lubię jeść to bym jadł. - Dodał żartobliwie, choć bardzo dobrze wiedział, że nie to było problemem w jego niechęci do posiłków przez ostatnie lata, ale do niedawna sam tak naprawdę nie był w stanie dojrzeć źródła tego wszystkiego. W życiu nie powiedziałby, że tyle rzeczy może być ze sobą połączonych w tak popierdolony sposób. -Daj spokój. - Poprosił go, bo żarty żartami, ale nie potrafił znieść zbyt wielu komplementów z ust Paco. Jeszcze nie. Szczególnie, że twarz była chyba jedynym, co jeszcze mu zostało w jakiejkolwiek powszechnej estetyce. Sam nie dowierzał w siłę swojego zaklęcia. Przez chwilę kompletnie go zamurowało, dopóki nie dowiedział się, jakie cudo miał teraz w swoich dłoniach i co może z nim zrobić. Nie miał zamiaru rozstawać się z tym skarbem nawet na pół kroku. Ogromny wyszczerz zdobił twarz Maxa, co zdarzało się niezbyt często. -Nie musisz ustępować. - Zasygnalizował, że jest w stanie pogodzić się z przegraną. Tak naprawdę i tak czuł się zwycięzcą i nie potrzebował kolacji do tego wszystkiego. Choć oczywiście już robił się głodny. -Zostawmy przyszłość w przyszłości. - Zgodził się wdzięczny, za taką a nie inną decyzję. Nie chciał patrzeć w to, co los miał dla nich zgotować. Wolał sam do tego momentu dotrzeć, stawiając czoła wszystkiemu, co czekało ich po drodze. -Chodźmy, czas na drugie śniadanie. - Zgarnął Paco za sobą i obydwoje opuścili pracownię.
//zt x2
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly nie zamierzała skupić się na problemach, bo nie miała ku temu powodu, mając również świadomość, że jej tata nie byłby zadowolony, gdyby tylko dowiedział się, że ostatecznie nie korzystała z tego wyjazdu tak, jak powinna. Dlatego też po prostu zachwycała się tym, co je otaczało, zamierzając się doskonale bawić, zamierzając po prostu przed siebie iść i brać życie garściami. To zawsze było dobre rozwiązanie, a skoro wszystkie problemy dobrze się skończyły, nie było tragedii i w ogóle wszystko wskazywało na to, że poradzą sobie z każdą przeszkodą, to nie było sensu w nadmiernym zastanawianiu się, czy na pewno robiła dobrze. Była pewna, że dokładnie tak było i po prostu bawiła się rozmową z Lizzie, ciesząc się jej obecnością i mając świadomość, że całe wakacje były przed nimi, a rzeczy do zrobienia miały tak dużo, że mogły po prostu biegać z miejsca w miejsce i nad niczym się nie zastanawiać, po prostu łapać wiatr w żagle i żeglować! - Założę się, że pokażą nam tutaj takie cuda, że po prostu oczy nam zbieleją, zobaczysz! – stwierdziła konspiracyjnym szeptem, uśmiechając się, kiedy przyjaciółka zapewniła ją, że ma odpowiednią ilość galeonów, a następnie weszła wraz z nią do środka. Po drodze zapewniła jeszcze Lizzie, że później idą na lody, które ona stawiała i w ogóle nie było tutaj mowy o jakiejś dyskusji. Zaraz też zapytała, czy zamierzały tej nocy w ogóle spać, czy może jednak szykowała się im jakaś niesamowita przygoda, bo była na nie zdecydowanie nastawiona, a ten cały odpoczynek to można sobie było przecież podarować. - Właśnie ja też nie widziałam! Może trzeba mieć do tego dobre serce, czy coś podobnego. Ale wiesz, co, myślę, że pójdę popływać, to może wtedy do mnie przyjdą? Ktoś mi w ogóle próbował wmówić, że są tutaj stepujące krewetki! Ty sobie to w ogóle wyobrażasz? Ciekawe, co jeszcze będą próbowali mi wcisnąć. No, z jednym się przekonam, bo namówiłam Jimmiego, żeby poszedł ze mną na te całe warsztaty alchemiczne. Założę się, że będziemy tam parzyli herbatkę albo robili coś podobnego, ale ja to muszę sprawdzić – rozgadała się, kiedy zakładała fartuch, niemalże piszcząc z podekscytowania, kiedy Lizzie przyznała, że gotowanie jest fajne, po czym zapowiedziała jej, że jeszcze może nauczyć ją wielu ciekawych przepisów. – Dobrze, to… o, patrz, jakie kolory ma to szkło, jakie oni tu wyrabiają! Cytrynowe! To jest po prostu piękne! Mam nadzieję, że tego nie da się spalić, ale dobrze, bierzemy się do pracy!
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Punkty z DA w kuferku: 0 Opłata:KURS Przedmiot:5 - Strzykawka (+1 do Uzdrawiania) Szkło:B - beżowy Ogrzewanie:56 Formowanie:65 i 5 Zdobienie:49 przerzucone na 87 Zaklinanie: rzuciłam z rozpędu, ale przecież go nie stać xD Modyfikatory: przerzut za nową postać
Nicholas nigdy by nie pomyślał, że wyda ostatnie pieniądze na warsztaty w pracowni szkła. Nie wydawało mu się to ani przydatne, ani ważne, no i niekoniecznie dawało mu to jakiekolwiek profity. Tak się jednak złożyło, że naprawdę bardzo chciał spróbować czegoś nowego i akurat wtedy usłyszał jakieś słowa zachwytu od lokalnych czarodziejów. Tworzenie dobrych wspomnień póki co pozostawało jego priorytetem, dlatego dość spontanicznie zdecydował się na taką rozrzutność. Poza tym, galeony były po to, żeby je wydawać. Zakwaterowanie miał, nie musiał się zatem martwić o przetrwanie, a było tu tak wiele darmowych atrakcji, że i tak będzie się dobrze bawił. Same warsztaty sprawiły mu zaskakująco dużo przyjemności. Praca nad szkłem, obrabianie materiału i skupienie się na czymś twórczym dało mu poczucie, jakiego dotąd nie znał. Bycie kreatorem nowego przedmiotu. Cokolwiek by się z nim stało, pozostanie po nim fizyczny ślad, znak, że istniał na tym świecie. A właściwie... Może już wcześniej tworzył? Wszystkie etapy przeszedł pomyślnie, a zdobienie ku jego własnemu zaskoczeniu poszło mu tak śpiewająco, że został zaproszonych na warsztaty jeszcze raz za darmo. Dla kogoś w jego sytuacji to była największa nagroda. Jakiś dreszczyk ekscytacji przeszył go, gdy zobaczył w swoich rękach gotową, sprawną strzykawkę. Udało mu się! Nico wziął głębszy oddech i wypuścił powoli powietrze, czując jak ogarnia go kojące ciepło. Podziękował serdecznie prowadzącym i obiecał, że z całą pewnością tu wróci i podejmie się tworzenia jeszcze raz. Zastanawiał się chwilę, nim ruszył przed siebie na dalsze zwiedzanie Venetii. Kto wie? Może właśnie odkrył swoje powołanie? Z/t
Elizabeth wcale nie miała zamiaru naciskać na przyjaciółkę, żeby ta jej powiedziała, co dokładnie ją męczy, żeby zrzuciła z siebie ten ciężar, bo też i nie o to chodziło. Do tego było potrzebne odpowiednie miejsce i przede wszystkim odpowiedni czas, a teraz tego nie było. Poza tym sama miała za sobą wyjątkowo intensywny okres związany głównie z egzaminami, które swoją drogą poszły jej średnio i gdyby mogła, to podeszłaby do nich ponownie. Z drugiej strony czuła niesamowitą ulgę, że miała to już za sobą i pozostawało cieszyć się ostatnimi wakacjami w pełni wolnymi, podczas których nie musiała pracować i martwić się w zasadzie niczym. Trzeba było to należycie wykorzystać. Te warsztaty w pracowni szkła, późniejsze obiecane lody czy nieprzespane noce, których z pewnością miało trochę być na tym wyjeździe były tylko kilkoma z wielu aktywności, którym miały się oddać. - Chyba nie chcesz przez to powiedzieć, że nie mamy dobrych serc? Phh, daj spokój, jeśli nie my, to kto? Ale tak, jestem zdecydowanie za tym, żeby pójść popływać, o, a może na jakąś plażę? Jeszcze na żadnej nie byłam, a czy oni je tu w ogóle mają? Jeśli tak, to muszą być totalnie zachwycające, weź to sobie tylko wyobraź! Koniecznie musisz mi potem opowiedzieć o tych warsztatach alchemicznych, bo ktoś coś mi o tym mówił, już nie pamiętam kto, nieważne, ale to brzmi bardzo ciekawie i muszę z kimś tam pójść - zalała przyjaciółkę kolejną falą swojej paplaniny, odwdzięczając się pięknym za nadobne, bowiem Carly też nie szczędziła sobie słów. I to było w tym wszystkim najlepsze, to w nich uwielbiała, że nie potrafiły się przy sobie nagadać. - Wszystko się da, zobaczysz, chociaż wolałabym, żeby żadna z nas nie wpakowała się tu w kłopoty... Och, mamo, chyba nie dam rady wybrać tego koloru! To jest zbyt trudna decyzja - oznajmiła, z lekkim zmartwieniem przeskakując wzrokiem między dostępnymi opcjami. W jej spojrzeniu kryło się jednak więcej ekscytacji, zachwytu i po prostu szczęścia, bo naprawdę cieszyła się, że jest tu z Norwood i mają okazję zrobić coś wspaniałego. - Ecru czy może jaśminowe, co myślisz? O, albo nie, wiem! Fiołkowe! - z emocji aż podniosła nieco głos, ale najważniejsze było to, że w końcu udało jej się zdecydować. - A słyszałaś o tym karnawale? Mówili nam o tym jak tu przyjechaliśmy, wiem, głupie pytanie, ale wybierasz się? Ciekawa jestem, jak to tutaj wygląda.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Na poprzednich warsztatach Nicholasowi poszło tak wyśmienicie, że został zaproszony przez organizatorów po raz drugi, zupełnie za darmo. Dla kogoś tak niemajętnego jak Seaver było to prawdziwe zrządzenie Merlina, bo bez tej uprzejmości najzwyczajniej nie mógłby sobie na to pozwolić. Tym razem przyszło mu stworzyć szklaną ozdóbkę, ot, koralik mający wpływ na umiejętności artystyczne noszonej go osoby. Wybrał do tego pogodny, cytrynowy kolor i bez większej zwłoki zabrał się za tworzenie. Szło mu właściwie tak samo jak poprzednim razem, więc utwierdził się w przekonaniu, że ma do tego jako taki dryg, ale blokuje go całkowity brak doświadczenia. Wszystko wskazywało na to, że do tej pory nie zajmował się niczym szczególnie twórczym i teraz miał tego skutki. Jakiekolwiek życie prowadził do tej pory, zapragnął stać się kimś lepszym, tworzącym rzeczy piękne, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Czuł, że jest na początku tej drogi i że być może z czasem osiągnie coś wielkiego. Tym razem nie poszło mu aż tak wybitnie jak poprzednio, ale to nic nie szkodzi. I tak było dobrze, zwłaszcza jak na pierwszy raz. Cieszyło go też, że mógł swój koralik zachować. Ot, mały drobiazg, ale zrobił go sam. Uśmiechnął się, bardzo zadowolony ze swojego dzieła, a potem podziękował jeszcze raz prowadzącemu za możliwość wzięcia udziału w warsztatach. Co jak co, ale to miejsce mógł z czystym sumieniem polecić każdemu. z/t
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Punkty z DA w kuferku: 6 Opłata:dokonana Przedmiot:6 szklana bizuteria Szkło:D - dyniowe Ogrzewanie:77 - nienajgorzej Formowanie:73 -> próg niżej, idzie sprawnie, dorzut - nieparzysta Zdobienie:25 - chujowo Zaklinanie: tak F - jestem mistrzem różdżki podwójna moc Modyfikatory: -
Podsłuchał od kogoś w Koloseum o tym, że są warsztaty z pracy ze szkłem i wiedziony w sumie bardziej ciekawością, ale też jakąś rodową powinnością udał się, by zobaczyć o co tyle rabanu. Najpierw spędził pół dnia przyglądając się temu, co się tam wyczynia, jak stary Janusz zastanawiający się czy kupić starego poloneza czy jeszcze się potargować o cenę. Ostatecznie zdecydował się wziąć w nich udział. Długo się namyślał co robić, aż w końcu postanowił postawić na biżuterię, bo choć nie miał specjalnie pomysłu co z nią zrobić to w sumie wiedział, komu chciałby sprawić prezent. Większy problem miał jednak z wyborem koloru szkła, bo wciąż nie wiedział, jaki ona miała gust i preferencje w tej materii, postawił więc na los i stanęło na dyniowym, a pomarańcz to w sumie wesoły, letni kolor. Zabrał się za pierwszy etap, starając się, pod okiem Mistrzów, ogrzewać szkło wystarczająco, by nadać mu plastyczności, ale też nie za mocno, by się nie rozlało. Nie pracował nigdy ze szkłem, ale może miał to w genach, bo nie szło mu w sumie wcale tak najgorzej. Przeszło mu nawet przez myśl, by spróbować po powrocie z wakacji jeszcze raz zająć się taką zabawą. Kolejnym etapem było formowanie szkła. Miał w głowien jakąś wizję tego, co chce osiągnąć, ale nie za bardzo wiedział, jak się za to zabrać. Chciał ująć zawiłość magii w kształcie i formie tej bransolety, zwinność, która przecież nie ma figury. Kombinował i kombinował i niemal przekombinował, przez co jeden z Mistrzów musiał go wspierać. Kiedy przyszedł czas zdobienia, przyszły mu do głowy Venetiańskie kotki, ale nie miał pomysłu jak sie za nie zabrać, więc ostatecznie zrezygnował z wciskania ich w szkło na siłę. Wyzwaniem było zaklinanie, na szczęście to był dobry dzień dla Locka i zaklęcie powiodło się, a nawet było wybitnie dobre, podbijając magiczne właściwości, które opierały się oczywiście, jakże by inaczej, o działalność artystyczną. Zadowolony z efektu podziękował Mistrzom za warsztaty i zabrał bransoletkę, kierując kroki do Koloseum.
zt
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly miała czasami wrażenie, że nie mogły przestać mówić, zupełnie, jakby były dwiema katarynkami, których nie dało się w żaden sposób powstrzymać. To było coś szalonego, coś co jednocześnie w nich kochała, mając wrażenie, że właśnie to – między innymi – powodowało, że tak dobrze się dogadywały, że tak płynęły, że po prostu wiedziały, czego od siebie oczekiwać. I mogły wspierać się w gorszych chwilach, jednak na to zdecydowanie potrzeba było właściwego czasu, w końcu wszystko musiało się dziać wtedy, kiedy dziać się powinno, a nie tak niespodziewanie i całkowicie nieposkładanie, bo to do niczego po prostu nie prowadziło. - Pewnie znaleźliby się tacy, którzy uznaliby, że z nas tylko trzpiotki i tyle, ale ja się tam z tym nie zgadzam, a co ty! Jestem pewna, że jesteśmy bardzo dobre i nawet te całe trytony nie wygoniłyby nas z plaży, laguny, czy gdzie one właściwie siedzą. Bo gdzieś siedzą, tylko nie mam pojęcia gdzie! Może właśnie na jakiejś plaży, o której jeszcze nie wiemy? Kurczę, no po prostu nie da się zatrzymać, jak ci to mówię, normalnie trzeba wszystko sprawdzić! Jestem pewna, że po tych warsztatach wrócę szalona, ale od razu wszystko ci opowiem, żebyś sobie nie myślała! Najwyżej pójdę do świątyni Westy. Ty wiesz, byłam tam już i normalnie chcieli ze mnie zrobić westalkę! – odpowiedziała, również paplając jak najęta, bo po prostu było tyle do opowiadania, że nie była w stanie się powstrzymać, ekscytując się jednocześnie jak wariatka, kiedy Lizzie wybierała dla siebie odpowiedni kolor szkła, rzucając coś na temat tego, że o było prawie jak wybieranie lizaków albo innych cukierków, co było jej bliskie, a jednocześnie ją strasznie bawiło. - No oczywiście, że słyszałam, wszyscy o tym gadają, ale są jacyś tacy tajemniczy! Remy myśli, że trzeba mieć specjalne stroje, ale ja tam uważam, że jak już, to nikt nie może cię rozpoznać, o to chyba chodzi? Chociaż ten ich karnawał to jakiś taki dziwny, w środku lata! Co oni świętują? – wyrzuciła, kiedy już wysłuchała, co teraz ma zrobić ze szkłem i wystawiła język, żeby wziąć się za mozolną pracę w ogrzewanie, starając się niczego nie zepsuć, ale o dziwo, to wcale nie było takie proste, jak się wydawało! Nie było źle, ale to Carly raczej się grzała, dziękując za to, że rytuał oczyszczenia jej pomógł i teraz nie płonęła, niż to szkło, które chyba nie do końca było takie, jak być powinno, ale nie umiała z niego nic więcej wycisnąć, bojąc się, że zaraz je roztopi do cna!
Punkty z DA w kuferku: 10 Opłata:kurs Przedmiot:2 Fiolka Szkło:H - hebanowy Ogrzewanie: - Formowanie: - Zdobienie: - Zaklinanie: - Modyfikatory: -
Nie wiedziała, co ze sobą począć. Błąkała się wpierw po koloseum, potem po uliczkach miasteczka, oglądając kamienice, głaszcząc kotki i objadając się pizzą. Czuła, że Venetia to miejsce, w którym mogłaby zostać na zawsze i w pewnym stopniu już rozważała rzucić studia, schować się pod kamieniem i jednak nie wracać do Anglii. Bo po co w sumie. Objadając się lodem jak dziecko, przyglądała się witrynom mijanych lokali, a dostrzegłszy płomienne włosy DeGuise uśmiechnęła się. - Irweta! - zawołała, machając do dziewczyny. Zawsze ją trochę podziwiała, jej elegancję, opanowanie, inteligencję i spokój. Była trochę jej idolką, do czego Fowler wcale nie miała problemu się przyznać - ze wszystkich ludzi, uważała, że podziwianie Irvette było jedynym rozsądnym wyborem. Z szerokim uśmiechem zrównała z nią krok- Jak się bawisz? Słyszałam, że są tu gdzieś warsztaty z pracy z magicznym szkłem, widziałaś je? - kto jak kto, ale Irvette na pewno była obeznana w temacie. Jak w każdym temacie zresztą- Chciałabym pójść, ale tak dziwnie samej. - zaproponowała. Podejrzewała, że DeGuise ma swoje plany na głowie, ale warsztaty brzmiały jak coś, gdzie sie nie marnuje czasu na głupoty, więc miała wielkie nadzieje na jej towarzystwo!
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z DA w kuferku: 24pkt. Opłata:Kurs + zaklinanie Przedmiot:Szklana kula (+1 do wróżbiarstwa) Szkło:grafit Ogrzewanie:15, ale przerzucam bo nie mogę mieć najniższego progu: 80 Formowanie:77 (bo muszę wybrać gorszą, ale przechodzę poziom lepiej dzięki ogrzewaniu) -> dorzut: nieparzysta Zdobienie:6 (maski) Zaklinanie: TAK -> B - brak bonusu punktowego Modyfikatory: 20+pkt. z DA, połamany gumochłon
Spacerowała po uliczkach Venetii, chłonąc tutejszą kulturę i słońce, gdy nagle usłyszała swoje imię. Przystanęła więc, oglądając się na dziewczynę, która ją wołała. Nie miała nic do Dolly, ale głowa wciąż ją bolała po niedawnym wypadku na stażu i nie była wcale pewna, czy jest gotowa na jej przesadnie pozytywne towarzystwo. -Witaj. - Uśmiechnęła się mimo wszystko sympatycznie do krukonki, bo dobre wychowanie zobowiązywało. -Uwielbiam to miejsce. A Ty? Jak Ci mijają wakacje? - Zaangażowała się w tę pogawędkę, marszcząc nieznacznie brwi, gdy Dolly wspomniała o warsztatach z lokalnym szkłem. -Nie słyszałam, ale chętnie się przejdę, jeśli chcesz. - Zaproponowała, bo Fowler wzbudziła w niej ciekawość i sama chętnie sprawdziłaby ten warsztat. Skinęła więc dziewczynie głową, by ta prowadziła na miejsce, które okazało się być imponujące, ale i dość kosztowne dla przeciętnego czarodzieja. De Guise nie miała problemu z opłaceniem stu galeonów, choć spojrzała z lekkim powątpiewaniem na krukonkę. Okazało się jednak, że i ona miała wystarczająco, by wejść do pracowni i razem mogły wziąć udział w zajęciach. -Co wybierasz? Ja chyba zrobię kulę. Podstawy mi wystarczą. - Zadecydowała, przyglądając się innym, zdecydowanie bardziej skomplikowanym możliwością. Nie chciała porywać się na nic przesadnie ambitnego, skoro nawet nie znała podstaw tej tajemnej sztuki. Ciekawiło ją jednak, co Dolly miała w tym temacie do powiedzenia.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Potrząsnęła czarnymi włosami, jakby emocje i radość z bycia tu nie miały już, którędy z niej uchodzić. - Jest cudownie. Myślę o tym, by tu zostać na zawsze. - zachichotała głupio, zasłaniając dłonią usta, jakby to był jakiś wielki sekret- Myślę, że w szkole nawet nie zauważą, że mnie nie ma. - machnęła ręką i dojadłszy swojego loda wyciągnęła z kieszeni chusteczki, żeby wyczyścić dokładnie dłonie- Naprawdę?! - ucieszyła się niemal podskakując w miejscu i splótłszy dłonie za plecami pokierowała się tam, gdzie znajdowała się pracownia szkła. - Do ostatniej chwili myślałam, że w ogóle nie przyjadę. - przyznała, ze względu na swoje słabe finanse i perturbacje emocjonalne- Ale bardzo się ciesze, że sie udało. Pogoda na pewno pasuje mi bardziej niż na feriach. - paplała jak to Dolly, zalewając Irwetkę niepotrzebnymi informacjami. Kiedy dotarły na miejsce, Fowler ostrożnie wyskrobała z portmonetki odpowiednią kwotę, choć bez wątpienia odczuła, że te warsztaty uszczupliły jej budżet na wakacje po czym podeszła do stanowisk z przedmiotami. - Ja... chyba zrobie fiolkę. - powiedziała, znów czerwieniąc się jak debilka.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Pokiwała głową na znak, że zgadza się z Dolly. -Tak, właśnie myślałam, czy nie kupić tu wakacyjnego apartamentu. - Wyznała szczerze, bo choć de Guise mieli posiadłości w wielu krajach, Venetia jakoś ich ominęła, co Irvette nie do końca rozumiała, biorąc pod uwagę, jak pięknie tu było. -Tak, ja też zdecydowanie bardziej wolę słońce. Anglia jest taka smutna. - Podzieliła się swoimi przemyśleniami. Ferie były dla niej katorgą i cieszyła się, że trwały tak krótko. Mieszkanie w igloo nie umywało się do luksusów Koloseum, które służyło im obecnie za wakacyjny dom. -Fiolkę? Interesujesz się eliksirami? - Zapytała Irv, której daleko było do podobnych zamiłowań. Ciekawił ją jednak punkt widzenia dziewczyny, której tak naprawdę wcale nie znała, a skoro ta nie rzucała nienawiścią w jej stronę, uznała że może pora nieco to zmienić, podczas wspólnej pracy oczywiście. W końcu warsztaty się rozpoczęły i Irvette uważnie wysłuchała instrukcji co do pierwszych kroków. Ogrzewanie szkła wydawało jej się dość prostym zadaniem, wystarczyło nie wyciągać go z ognia za wcześnie i wszystko powinno pójść zgodnie z planem. -Miałaś wcześniej do czynienia ze smoczym ogniem? - Zagadała Dolly, uważnie obserwując jak jej materiał zmienia kolor najpierw na czerwony, następnie na coraz jaśniejszy, by w końcu stać się rozgrzanym do białości. Mistrzowie pochwalili Irvette za doskonałe ogrzanie materiału i rudowłosa mogła z większym skupieniem zająć się jego formowaniem na kształt wrożbiarskiej kuli.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.