Jego odpowiedzi były dla niej bardzo ważne, nawet jeśli nie dostrzegał ich całego sensu. Próbowała zrozumieć, coś ulotnego, lekkiego i miłego, jednocześnie intensywnego — miłość miała różne barwy. Cassandra to wiedziała, bo nie raz zauważyła drugiego człowieka w innych odcieniach, ale później okazywało się to szaleństwem, dlatego zauroczenie nie było równe takiemu cudownemu uczuciu jak miłość.
Zamiast tego odczuwała zazdrość przy Yurim, którego była blisko ostatnio tak... w Wyderkowym Sanktuarium? Uniósł ją w ramionach niczym księżniczkę. Niewiedziała co wtedy myśleć, może każdy mężczyzna się tak zachowywał, ale przecież to nie prawda.
-
Gruszka jest...- Zaczęła zastanawiać się nad odpowiedzią. -
Trochę okrągła, a trochę... inna. - Uśmiechnęła się zmieszana.-
Słowa też są ważne. Mogą dawać ukojenie albo ranić. - Wiedziała bardzo dobrze, jak to jest, jak ludzie potrafią być okrutni.
-
Czuje.- Potwierdziła jego słowa, rumieniąc się na twarzy. -
Ale serce może bić i ze stresu. - Odważyła się wygłosić te śmiałe, jak na nią słowa.
-
Mogę? - Zapytała, nachylając powoli głowę do jego klatki piersiowej, aby posłuchać, jak serce Rosjanina bije w rytmie miłości, którą odczuwał do niej. Rękoma za to oplotła go wokół tułowia, przytulając się do niego ostrożnie, jakby obawiała się odtrącenia.
Ich chwila trwała całkiem długo. W lekkim dyskomforcie, mieszającym się z miłymi uczuciami.
Odsunęła się trochę od niego, kiedy wyjął koszulkę z wydretką. Prawie o niej zapomniała. Uśmiechnęła się na ten prezent dziecięcym spojrzeniem, przyglądając się stworzeniu na koszulce, którą przez chwile trzymała przed sobą, jakby ją przymierzała. Złożyła odzież i włożyła do torebki.
-
Pójdę, ale mam prośbę. - Nieśmiało spuściła wzrok, ręką, sięgając po kilka kosmyków jeszcze blond włosów, które zagarnęła za prawe ucho.
@Yuri Sikorsky