Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kuchnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Lut 13 2023, 13:04;

First topic message reminder :


Kuchnia


Czasem krząta się tutaj kilka skrzatów o oszronionych uszach, ale jedzeniem zarządzają dyżurni Smoczy Ludzie. Każdy jest tu mile widziany i tubylcy chętnie udostępniają swoje zapasy innym, a przy tym też ochoczo dzielą się własnymi przepisami. Warto zaznaczyć, że nie ma tu szczególnie różnorodnych składników, chociaż jeśli ktoś zdoła dogadać się z dyżurnymi, to na pewno po kilku dniach dostanie paczkę z produktami, o które się poprosiło!
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 06 2023, 10:54;

Przyglądała się mu uważnie, widziała, że coś go trapiło i nie podobało jej się to ani trochę. Cóż miała poradzić, była przywiązana do tego człowieka, uczepiona jak rzep do psiego ogona i pod żadnym pozorem nie chciała, żeby w jakikolwiek sposób działa mu się krzywda. A wiedza, że nic nie mogła zrobić, żeby mu pomóc jeszcze bardziej dodawała do ognia i paliła ją od środka.
Był to ogień nieprzyjemny, nieznośny, nasilający się w dyskomforcie. Ben był jak ciepła oaza, był tym nienaruszonym wspomnieniem bezpieczeństwa, szczęścia i dziecięcego podziwu. Nachalnie dokuczliwym było widzieć, że te mury obrastały dorosłością.
A jednocześnie, w tym dyskomforcie, pojawiał się i komfort. Coś płonęło, a coś powstawało z popiołów. Ich relacja ewoluowała w ciągu lat, jednak teraz Remy widziała w pełnej krasie, jak wiele przeszli wspólnie i jak ich zaufanie urosło. To, że byli w stanie mówić sobie te niewygodne rzeczy, mieć w sobie oparcie, niemalże jak dorosły z dorosłym.
To było w tym wszystkim najcenniejsze.
Więc nie dopytywała się bardziej o szczegóły, nie komentowała, że brzmiało to trochę jak jego sytuacja dziesięć lat temu, kiedy się poznali, choć jej serce zakłuło na samą myśl, jak to bolesne przeżycie musiało być istotne w jego kształtowaniu.
Po prostu dalej oferowała swój uśmiech i ciepłe słowa.
- W takim razie pozwól, że będę Ci kibicować z trybun – poprzysięgła. Może i była dla niego zaledwie podlotkiem, małolatą, ale rodziny się nie zostawiało, a tym właśnie był dla niej Ben. – Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj potrzebne Ci odpowiedzi. Jeżeli będziesz miał choć chwilę czasu, może przejdź się po lodowym polu prawdy? Wyciąga z człowieka to, co na dnie jego serca i duszy. Mi pomogło oczyścić mętlik w głowie, gdy próbowałam ułożyć nowy program. Może pomoże i tobie? – zaoferowała, jeżeli nie mogła mu pomóc dłuższą rozmową na ten temat, nie chciała bowiem na siłę wyciągać z niego informacji, może chociaż jej własne doświadczenia tutaj by mu pomogły.
Dobrze jednak było wiedzieć, że pewne rzeczy się nie zmieniały. Oni dorośleli, ale istotne rzeczy pozostały nienaruszalne. Aż chciało jej się śmiać od zapewnienia Bena. Nie miała wątpliwości co do jego zaangażowania w jej karierę sportową. Nigdy też nie podejrzewałaby go, że ominąłby jej występ. Jeszcze ani razu się na nim nie zawiodła, zwyczajnie nie wiedziała, czym nawet był zawód jego osobą, nie dał jej cienia powodów, żeby coś takiego odczuwać. A i tak, gdy na głos powiedział, że chętnie przyjdzie, ekscytacja z niej tryskała. Czysta, dziecięca radość, zupełnie jak wtedy, gdy pierwszy raz mogła mu pokazać swoją jazdę.
- Oczywiście, że tak – z dumą wypięła pierś i wskazała na siebie kciukiem. – Zamierzam w tym sezonie zgarnąć wszystkie medale! Lepiej już zbieraj kasę na bukiety, bo się nie wypłacić za moje wszystkie zwycięstwa – wyszczerzyła się do niego, obiecując tym samym, że i tym razem nie zawiedzie oczekiwań i dowiezie wyniki.
Była pewna, że jej chichot można by usłyszeć na odległość trzech pomieszczeń, ale wcale się tym nie przejmowała. Była tak przeszczęśliwa, że Ben wciąż chciał oglądać jej popisy, że po prostu musiała dać tego upust.
- Wiem, nigdy w to nie wątpiłam – przyznała zupełnie szczerze. Nie potrzebowała jego obietnicy, bo wiedziała, że nie złamie danego jej słowa. Ufała mu wszystkimi dziesięcioma latami ich znajomości.
Aż rozdziawiła buzię z teatralnym oburzeniem, gdy zabrał babeczkę, nie zapomniała nawet o popisowym zapowietrzeniu! Zaraz jednak zaśmiała się, długo nie umiejąc utrzymać tej zabawy w obrazę i poczucie zdrady. Ale dla podkreślenia przestępstwa, jakim było zabranie przysmaku, fuknęła na niego z rozbawieniem.
- Niczego mniej się po mnie nie spodziewaj! – uniosła lekko nosek. – Z klasą i w przyjaźni, wiedziałam, że jest z ciebie gentelman – choć powiedziała to zaczepnie żartobliwie, faktycznie uwierzyła mu na słowo. Nigdy nie dał jej powodów, żeby mu nie wierzyć, a wszystko co mówił uznawała albo za świętą prawdę, albo za kłamstewko dla zaczepek, ani razu intencjonalne mijanie się z prawdą.
Z zaangażowaniem słuchała jego słów, wpatrując się w niego wielkimi, ciekawskimi oczami. To, co on uznawał za „mało interesujące”, dla niej było tak długo wyczekaną rozmową. Wszystko co robił było ciekawe! I bardzo dla niej ważne.
- Jeżeli złamie ci serce, kimkolwiek jest ta osoba, pamiętaj, mam nożobuty – wyszczerzyła się złośliwie, bo chociaż była od Bena niższa o dwie głowy, to stanęłaby murem w jego sprawie. – Jakbyś chciał się kiedyś razem powłóczyć dla inspiracji, to napisz, skoro już masz wizbooka. Wiadomośc przyjdzie szybciej od sowy. Szczególnie znając Lenny’ego – pokręciła głową z zażenowaniem i rozbawieniem na myśl o jej sówce. Biedny tyle podróżował, że już kompletnie gubił kierunki świata. – Wtedy już na pewno będziesz na bieżąco ze wszystkimi Hogwarckimi ploteczkami! Będę twoim prywatnym kontaktem – mrugnęła do niego.
Westchnęła na pytanie co u niej, nie wiedziała, ile chciał informacji i ile miał cierpliwości do jej słuchania. Działo się wiele! Szczególnie podczas tych ferii! No i przed nimi… Ale jeszcze nie chciała rozmawiać o wydarzeniach z balu i stracie nauczycieli, to był… śliski temat.
- Co się nie działo – uśmiechnęła się do niego. – Nasze dormitoria w Hogwarcie zostały zaatakowane przez smoki, zabawnie, co? Naprawy chyba będą skończone jak wrócimy. Nie mogę się tego doczekać, codzienne efekty smoczego ognia nie są wcale przyjemne – zachichotała, chociaż w pierwszych dniach było to bardziej przerażające niż zabawne, teraz z machnięciem dłoni opowiadała o tym, jak ściany mogły poparzyć. – Na feriach udało mi się złapać wiele nowych znajomości! I zacieśnić inne! – uśmiechnęła się ciepło na myśl o wszystkich nowych, wspaniałych kolegach. – Ale też stęskniłam się za znajomymi, którzy nie pojechali. O właśnie! Znowu jesteśmy pogodzeni z Orfim - zaśmiała się na wspomnienie swojej burzliwej przyjaźni z ekscentrycznym Krukonem. - Obiecał zabrać mnie na ciasto! - ucieszyła się. - I Max do mnie napisał! – podekscytowała się, robiąc wielkie oczy z zaskoczenia. – Nie spodziewałam się go zobaczyć po tym, jak go ze szkoły wywalili. A skubaniec tak po prostu się odzywa jakby nigdy nic! Mamy coś przegadać na żywo, w sumie miło będzie się spotkać i porozmawiać o jego podróżach, pół świata pewnie zjeździł po wyrzuceniu – z jednej strony nigdy nie chciałaby wylecieć z Hogwartu, a jednak coś w jej serduszku pałało zachwytem i ciekawością to tak wolnego trybu życia. Dziewczyna wiedziała, że to nie był jeszcze styl dla niej, nieustanne podróże, za dużo włożyła w rozwój łyżwiarski. No i miała naukę.
Ale tak kilka razy do roku wybyć gdzieś w dziki, magiczny świat? Mogłaby nawet tu i teraz!
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 06 2023, 15:16;

Czując na sobie jej uważne spojrzenie, zainteresował się żywo swoimi równo przyciętymi, czystymi paznokciami. Nie chciał myśleć o tym, ile mógł dla niej znaczyć. Choć z jednej strony to łechtało jego wybujałe ego, gdzieś z tyłu głowy nie mógł się pozbyć przekonania, że dla jej dobra powinien raz na dobrze zerwać z nią kontakt. W ten sposób przynajmniej nie będzie mógł jej skrzywdzić.
Lecz prawda była taka, że nawet gdyby przez chwilę szczerze chciał to zrobić, nie odważyłby się. Po pierwsze zbyt wiele znaczyła dla niego myśl, że komuś nie jest obojętny. Po drugie, choć powoli musiało zacząć się to zmieniać, postrzegał ją jako bezbronną, niewinną dziewczynkę. I po trzecie, choć Auster nie podejrzewał się o takie zdolności, tak naprawdę darzył ją szczerą miłością. Nie eros, a philią.
Jej intencje, tak samo jak i serce, były czyste i klarowne. A on czuł się brudny. I nie mógł wyzbyć się myśli, że nie zasługuje na to pełne podziwu spojrzenie.
- Lodowe pole prawdy? To to wielkie jezioro, na którym codziennie pojawiają się pęknięcia? - zapytał, bo kojarzył to miejsce z wieczornych (tylko z nazwy, bo tu przecież nie zapadała noc) przechadzek. Szczerze przerażała go perspektywa, że wpadnie do lodowatej wody. Jeszcze większy strach ogarniał go na myśl o tym, że dowie się co czyha na dnie jego duszy, że pozna odpowiedź na pytanie, co jest esencją swego jestestwa. - Dzięki za podpowiedź, Remy. Może skorzystam - znowu skłamał, tak naprawdę nie biorąc tego w ogóle pod uwagę. Jutro z rana zamierzał się spakować i wrócić do pętli samozniszczenia, która tak źle wpływała na psychikę i zdrowie fizyczne.
To było przecież jedyne co znał od mniej więcej dwudziestu lat swojego życia.
Zaśmiał się na głos, nie wiadomo czy z samego siebie, czy raczej z powodu tego, co powiedziała Remy. Żeby tylko wiedziała, ile ma długów - pomyślał.
- To może od razu wezmę jakiś kredyt u Gringotta, co? - zażartował, mając na myśli kwiaty. - Ja się przecież nie wypłacę, a za pierwsze miejsce nie zamierzam ci wysyłać byle jakich tulipanów.
Dodał, pół-żartem, pół-serio, przysłuchując się jej melodyjnemu śmiechowi. Zazdrościł jej tego, że ona nie męczyła się ze swoją pasją. Wiele wiedział o zawodach, ale nie bywał z nią podczas jej treningów. Skąd mógł mieć więc świadomość, ile musiała poświęcić, aby utrzymywać perfekcyjną formę. A co on robił, aby zostać lepszym pisarzem? Na dodatkową edukację nie poświęcił nawet knuta, a oczekiwał nie wiadomo jakich rezultatów. I nie, nie wpadł na to, że swoją złą formę zawdzięczał substancjom psychoaktywnym, które jawnie przyczyniały się do degradacji ilości jego szarych komórek.
Gdy usłyszał, co powiedziała, jego ciało momentalnie zesztywniało. Trwało to jednak ułamek sekundy.
Nigdy. W to. Nie wątpiłam.
Te słowa odbijały się echem w jego głowie, a on sam spróbował się rozluźnić, posyłając jej zawadiacki uśmiech, mówiący jakim to nie jest łobuzem. Słodka, kochana, urocza Remy. To tutaj popełniłaś swój błąd. Wierzyć Austerowi? Tego się nie robi. Zapytaj proszę jego byłą matkę, eks-ojca i minione kochanki. Nie mówiąc o starych przyjaciołach, którym wbił w kluczowym momencie życia różdżkę w plecy.
Zignorował ciche podszepty, skupiając ponownie uwagę na Seaverównie. W odpowiedzi na bezczelne odebranie JEGO wypieku, teatralnie fuknęła, a potem zadarła nosek. Podobało mu się, że jest taka pewna siebie. Mógł mieć tylko nadzieje, że nie było to udawane.
Uśmiechnął się delikatnie słysząc, że z powodzeniem wcisnął jej kit. Poczuł jednocześnie bolesne ukłucie tam, gdzie normalni ludzie mają serce. Czuł się ze sobą coraz gorzej, a przy Remy nie mógł się przecież napić. Zresztą, piersiówka została na jego posłaniu w mieszkalnej grocie.
Jeżeli złamie ci serce… jakie serce? To zazwyczaj ja jestem katem, pomyślał, przysłuchując się słowom przyjaciółki. Wątpił również, aby wspólne spacery były dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę, że podczas nocnych przechadzek nie był w najlepszym stanie.
- Mam swoje sposoby na złamane serce, o mnie się nie martw. Dam sobie radę - uśmiechnął się ciepło. - A na tym całym wizzengerze odezwę się następnym razem, jak tylko będę w Hogsmeade. Jeśli tylko o tobie nie zapomnę… - zażartował beztrosko, pokazując jej figlarnie język. Niech sobie za dużo nie myśli.
Wysłuchał pierwszej części zdania, a potem westchnął.
- Widzę, że w szkole jak zwykle bezpiecznie - skomentował kąśliwie, a przez myśl przemknęło mu co by było, gdyby Remy stało się coś podczas ataku smoków. Nie, nie możesz o tym myśleć. Nie możesz psuć sobie każdej relatywnie szczęśliwej chwili. - Mówisz, że zacieśniasz znajomości z kolegami? Orfi i Max, tak? Zapamiętam - odpowiedzial sceptycznie, cmokając przy tym głośno i teatralnie. Czy ktoś rozmawiał z nią już o kwiatkach i pszczółkach - pomyślał z przerażeniem. Nie, nie, nie. Ale z drugiej strony…
Zastanawiało go kim był ów Max. O ile mógł znieść myśl, że ma jakichś tam kumpli, o tyle świadomość, że miała się spotykać z jakimś degeneratem wydalonym ze szkoły go przeraziła. Warto podkreślić, że nawet nie mógł wiedzieć, że miał już przyjemność poznać Maxa osobiście, a nawet się z nim pobić.
- Remy… Ale ty nie robisz z nimi nic głupiego, prawda? - wymsknęło mu się, czując, że zaraz porzyga się z nerwów. Choć starał się być wyluzowany, w jego ciele widać było napięcie.

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 06 2023, 16:40;

Naiwna, niewinna Remy. Nie miała pojęcia, że mężczyzna kłamał o pójściu na lodowe pole prawdy. Nie wiedziała nawet, że była taka możliwość, żeby ją oszukał. Przecież żadne złe słowo nie zbezcześciło obrazu jego osoby w jej pełnych zachwytu oczkach. Oczkach, w których tak jaśniała radość na myśl, że udało jej się chociaż trochę mu pomóc, naprowadzić na ścieżkę, która może, drobnymi kroczkami doprowadziłaby go do drogi z odpowiedzią. Cieszyła się, bo mogła być dla niego w jakiś sposób przydatka, może nawet w tej krótkiej chwili on sam stwierdził, że mógł na niej polegać? Tak jak ona mogła polegać na nim przez dziesięć lat.
Więc uśmiechnęła się jeszcze raz, dając już mu spokój z tym tematem, nie chciała na niego za bardzo naciskać.
- Dobry pomysł, lepiej już bądź na to gotowy – skomentowała jego słowa o kredycie, mrugając do niego zaczepnie. – Nie spodziewałabym się od ciebie zwykłych tulipanów za złoto. Dobrze wiemy, że jestem warta więcej – powiedziała aż z teatralną pewnością siebie i zarzuciła włosami, by zaraz znów zacząć się chichrać.
Jedno było jednak pewne – faktycznie była tak pewna siebie. Cała jej mowa, chociaż niezbyt dużego, ciała wskazywała na to, że nigdy się nie zachwiała. Nosiła się wysoko, z dumą, poczuciem spełnienia i tą swoją zuchwałą ambicją, której nie bała się pokazywać w każdym swoim stawianym kroku. Jasnym jak słońce było, że nikt nie dał jej nigdy powodu do zwątpienia, nikt nigdy nie nacisnął na nią zbyt mocno w złym miejscu, nikt nigdy nie sprawił, by straciła swoją wiarę w siebie lub też innych. Nikt jej nigdy nie zdradził.
Albo po prostu nigdy nie wyszło to na jaw.
Jej chwała nie była chełpliwa, jej wyniosłość nie miała nic z próżności, była hardą artystką, pokazującą całą gamę swych uczuć, których nikt nigdy nie złamał.
Więc nawet w tych drobnych wygłupach, uśmiechach, zaczepkach słownych oferowała mu nie tylko serce ale i całą swoją dumę na dłoni, nawet na chwilę nie myśląc, że mogłaby się o nie bać. Przecież oferowała je w dobre ręce.
Ciepły uśmiech Bena tym bardziej utwierdził ją w przekonaniu, że wszystko było dobrze, że mieli taki sam dostęp do informacji i że mogli sobie bezgranicznie ufać.
- Ojoj, jakiś ty dzielny – zażartowała i pogłaskała go krótko po głowie, mówiąc do niego słodko jak do szczeniaczka. – Ale pamiętaj – przerwała te wygłupy i wyprostowała się z pewnością, dziarsko krzyżując ręce na piersi. – Jak coś, jestem gotowa każdą za włosy wytargać – i uśmiechnęła się diabelsko, na potwierdzenie swoich słów.
Nikomu nie dałaby tak po prostu robić krzywdy komuś, kogo uważała za najbliższą rodzinę.
- Oj proszę cię, o mnie się nie da zapomnieć – wyszczerzyła się. – Taki już mój urok, raz go poznasz i pamiętasz do końca życia – powiedziała pół-żartem, pół-serio, ani na chwile jednak nie przerywając słownych przepychanek. Uwielbiała dokazywać sobie nawzajem z przyjaciółmi. Była małym złośliwcem i zadziorą w tym swoim promiennym sposobie bycia. Kawał charakteru, ale całym cieszyła się do niego. – Także ty sobie nie myśl, że możesz tak po prostu o mnie zapominać, jak cię taki zaszczyt kopie, żeby się ze mną spotkać – i dla podkreślenia kopnęła stopą jego krzesło od spodu, też pokazując mu język.
Prychnęła na jego słowa o szkole.
- Jak nigdy dotąd – wywróciła oczami. – Słyszałeś w ogóle, co się stało na balu…? – dodała, trochę bardziej spięta, to wciąż był bardzo trudny temat. Cała szkoła starała się pójść na przód, na co dzień uczniowie aż tak już o tym nie myśleli. Ale wydarzenia tamtego dnia na zawsze zapisały się w historii całego Hogwartu. – Niby jest spokój, ale chyba każdy boi się, że to się powtórzy… - dlatego właśnie chciała pójść na wyprawę, żeby pomóc znaleźć odpowiedzi, ale do tego jednego bała się przyznać. – Na tym balu to mógł być każdy z nas. I wszędzie pojawiają się smocze jaja. Wystarczy, żebyśmy przeoczyli jedno w murach szkoły i mamy powtórkę – westchnęła ciężko i oparła się głową na ramieniu Bena.
Gdy była młodsza, często tak robiła w stosunku do bliskich osób, kiedy potrzebowała wsparcia. Szybkie przytulenie się czołem lub skronią do ramienia, jeden oddech i była z powrotem w pełni wesołą sobą. Pomagało jej to ochłonąć po złych emocjach czy niepewnościach.
Więc już za chwilkę podniosła się i uśmiechnęła do niego, nie tak promiennie, ale bardzo ciepło.
- Ferie są chyba do tego najlepszą okazją? – podjęła temat zacieśniania znajomości, nie widziała w tym drugiego dna i nie miała oporów, do podzielenia się informacjami. – Tu można się wygłupiać do woli, zero lekcji, zobowiązań, dużo przygód! W szkole zupełnie nie będziemy mieć na to czasu.
Zaraz jednak zreflektowała się ze swojej radosnej paplaniny, widząc, jak mężczyzna się spiął. Uniosła na niego brew, nie bardzo wiedząc, co miał na myśli.
- Głupiego? – zdziwiła się, a zaraz wyszczerzyła. Głupoty były jej drugim imieniem. – Chyba musisz doprecyzować – prychnęła.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 06 2023, 19:42;

Przysłuchiwał się w zamyśleniu z uwagą, zawsze dobrze jakieś podłapać, od mistrzów, triki i rady. Sam w kuchni radził sobie średnio - to co przygotowywał było zjadliwe, bo trzymał się wiernie przepisu co do grama i milimetra, jednak sztuki czy kunsztu nie było w tym ani odrobiny. Jak typowy chłop, Bazylowi wystarczyło, że coś, co przygotował, było zjadalne. Większość czasu w życiu codziennym i tak nie miał ani czasu ani siły pilnować swojej diety, łapał co się dało, kiedy się dało, byle zaspokoić głód i deficyt kaloryczny, bo jednak ogrom obowiązków, które zaserwował sobie na talerz nie pozwalał mu postać nad garami. Powinien był wysłać Rivera do Carly na jakieś szkolenie, ale obawiał się, że Coon prędzej spali kuchnie niż ogarnie co z czym i jak. Wolał ograniczyć wirtuozerię szopa do rzeczy, które łatwo było naprawić.
Śledził wzrokiem ruchy różdżki Norwoodówny, próbując nadążyć za jej narracją. Pomyślałby kto, że miał doświadczenie w komunikowaniu się z ludźmi nadającymi w tempie karabinu maszynowego, a i tak przez lwią część jej opowieści czuł się, jakby mówiła do niego po chińsku.
- Kapusta, ziemniaki i ryba... - powtórzył po niej głucho, niby zgadzając się, że to banalne, a jednak czując, że nie jest to banalne ani troche.
Zaśmiał się oszczędnie na jej obietnice.
- O kurde, z taką ofertą to chyba będę musiał zacząć częściej na te randki chodzić. - przyznał. Merlinie drogi, jak on jeszcze znajdzie czas na randki?- A będzie oferta na wynos? Wiesz, z dowozem do Wizengamotu oczywiście. - błysnął zębami, jednak zaraz zaśmiał się lekko i pokręcił głową, po czym poszedł umyć ręce z flaków buboli, jako, że skończył już je patroszyć, a nie chciał jebać rybą do końca dnia.
Przycupnął na jednej ze skrzynek koło stolika i uniósł brwi.
- A gdzie będzie ta restauracja? - zapytał zaciekawiony, czy Carly planowała tu zostawać, czy, kto wie, może otworzyć lokal gastronomiczny w Meksyku.
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2224
  Liczba postów : 1769
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 06 2023, 20:15;

Mistrzem raczej nie była, ale w jej przypadku ograniczało się to raczej do powiedzenia, że jeszcze nim nie była. Nie zamierzała zasypiać gruszek w popiele, a kochając spędzać czas w kuchni, nie miała się tak właściwie czego obawiać, nie wyglądało na to, żeby miało się okazać, że kiedyś źle skończy z tym swoim gotowaniem. Raczej wręcz przeciwnie, wszystko wskazywało na to, że rozpędzi się tak, że nikt jej nie dogoni. Były rzeczy, którymi Carly zajmowała się z prawdziwą pasją, nie przejmując się tym, co inni mieli do powiedzenia, nie przejmując się właściwie niczym, po prostu prąc naprzód i doskonale się przy tym bawiąc. W nosie miała to, że jej pomysły nie były zbyt dojrzałe, czy odpowiednio wielkie, bo tych wielkich ktoś też musiał nakarmić.
- Dokładnie tak i cała sztuka polega na tym, że to są tylko te trzy składniki, ale podamy je w zupełnie inny sposób, niż może ci się to wydawać - powiedziała, za namysłem stukając różdżką po udzie, obserwując to, co miała przed sobą, starając się dobrać wszystko do siebie tak, żeby było idealne. Poszatkowana kapusta trafiła więc do marynaty, podobnie jak ryba, a później również ziemniaki, chociaż w każdej z nich znalazły się inne przyprawy i dodatki. Tutaj coś kwaskowatego, tutaj ostrego, tutaj znowu słodkiego. Niemalże danie pięciu smaków, a co tam! Carly była z niego wyraźnie zadowolona, ale wiedziała, że teraz musi to na trochę zostawić, więc odwróciła się do Basila i uśmiechnęła się do niego lekko.
- A co, teraz nie chodzisz? - zainteresowała się oczywiście od razu, mając nadzieję, że ten udzieli jej jednak odpowiedzi, po czym klasnęła w dłonie, wyraźnie zastanawiając się nad tą jego propozycją, mając wrażenie, że aż cała się zarumieniła na myśl, że mogłaby pójść o krok dalej i faktycznie zabrać się za jakiś dowóz, czy coś podobnego. - Jadłbyś tam? Jak tam w ogóle jest, co? Bo rozumiem, że dostałeś się do tego Ministerstwa tak na bardziej stałe? - zapytała, żądna wiedzy na ten temat, najwyraźniej chcąc się dowiedzieć jak najwięcej. Była ciekawa tego, co mogła od niego usłyszeć, więc jej uszy zrobiły się niemalże wielkie jak u słonia, nim westchnęła ciężko.
- Nie wiem! W Dolinie jest kawiarnia dziadków, nie chcę im robić konkurencji, ale znowu kto będzie chodził do Hogsmeade? Londyn? Też nie bardzo - stwierdziła, sprawdzając, jak tam wyglądają marynujące się rzeczy, ponownie przerzucając je za pomocą zaklęcia, zaczynając szykować naczynia, na których mogłaby to wszystko usmażyć i ugotować.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyWto Mar 07 2023, 10:03;

Spoglądał na jej oczy pełne zachwytu, tak bardzo nie chcąc skonfrontować się z prawdą. A była ona taka, że przez całe życie postępował w taki sposób, aby osoby w jego otoczeniu wzdychały właśnie z zachwytu, prawiąc mu komplementy. Dotyczyło to również Remy, którą mimowolnie owinął sobie wokół palca, gdy miała zaledwie siedem lat. Brokatowy książę, jej stylista i bohater wykłócający się z rozszalałymi matkami… Szczerze mówiąc nie musiał się wtedy aż tak bardzo starać. Lecz robił to, robił to tylko i wyłącznie po to aby ujrzeć w jej młodych oczkach zachwyt.
Ale skąd mógł wtedy, do cholery wiedzieć, że dziesięć lat później ten stan nie przeminie? Co więcej, nie mógł nawet przypuszczać, że przerodzi się on w całkowite zaufanie. Zaufanie, które pewnie kiedyś zawiedzie.
Gdy zauważył jej zaczepne mrugnięcie, z przykrością pomyślał o tym, że gdyby chciała, mogłaby z powodzeniem owinąć wokół palca niejednego naiwnego, kochliwego chłopaka. Jej mimika, gestykulacja i tembr głosu zahartowane latem scenicznego doświadczenia miały w sobie coś wyniosłego i teatralnego. Zachowywała się zupełnie jakby była aktorką na srebrnym ekranie. Poruszała się z gracją, mówiła z pasją, a wszystko to przychodziło jej niezwykle naturalnie. A do tego gołym okiem widać było, że jest pewna siebie. Nie w ten narcystyczny, chory sposób co on. Kochała siebie miłością szczerą i niewinną. Taką, która była pomna wad.
- Jesteś warta wszystkich róż tego świata, Remy. Wolisz czerwone czy herbaciane? Bo lubisz róże, prawda? - w jego głowie rozbrzmiały patetyczne myśli, dlatego silił się na humor. Żałował, że nie był pijany. Czuł, że ta rozmowa będzie dla niego bardziej wyczerpująca niż mógł się spodziewać. Nie ma tu chama, lekkoducha i charyzmatycznego artysty. Na krześle siedział obecnie zakompleksiony dwudziestodziewięcioletni alkoholik z kacem mordercą, bijący się w myślach ze swoim największym strachem. Obawą, że złamie mistyczne pinky promise.
Dał się pogłaskać po głowie, choć szczerze nienawidził, gdy ktoś dotykał jego włosów. Przy Remy jednak jego serce miękło i kruszało. Jej obecność, niewymuszona, zaraźliwa radość i delikatny głos przypominały o tym, że on też potrafi czuć. Dobro, ciepło, zaufanie. Szkoda tylko, że nie odwdzięczał się chociażby szczerością.
Tak Remy, masz rację, był to zaszczyt, na który z pewnością nie zasłużyłem.
Nagła zmiana nastroju odbiła się na jego twarzy. Słyszał, oczywiście, że słyszał o feralnym balu. Dwóch nauczycieli w okamgnieniu zamienili się w żywe pochodnie i on miał o tym nie wiedzieć?
- Tak, wiem o tym. Nie martw się, Remy. To się już z pewnością nie powtórzy - odpowiedział, pozwalając aby jej główka spoczęła na jego ramieniu. Tym razem miał nadzieję, że powiedział prawdę, że nic jej nie groziło w murach zamku, ale szczerze mówiąc próbował w tym momencie okłamać samego siebie. - Nie myśl o tym, co by było gdyby. To nie byłaś ty. A nawet jeśli staniesz w obliczu niebezpiecznej sytuacji, jestem pewien, że wyjdziesz z niej obronną ręką. Jesteś zdolna. Jeśli stanie się coś złego, po prostu zaufaj swoim instynktom. I nie pakuj się w żadne tarapaty, okej?
Dodał, nawet nie wiedząc, że lada dzień miała wyruszyć na niebezpieczną wyprawę w poszukiwaniu mitycznego smoka. O ironio, nie mógł również wiedzieć, że za kilka dni i jego spotka zaszczyt smoczej sprawy. Znajdzie jajo, z który absolutnie nie będzie wiedział, co zrobić.
Gdy zobaczył, że z jej uśmiechu ubyło trochę blasku, zabolało go serce. Szybko powziął więc zmianę tematu. Z deszczu pod rynnę, jak to mówią.
Zero zobowiązań i dużo przygód? Upił akurat łyk herbaty i nieszczęśliwie się nią zakrztusił. W głowie zrobiło się totalnie pusto, odbijało się w niej tylko echem słowo przygoda. "Głupiego? Chyba musisz doprecyzować".
Ale Remy, jak, jak mam go doprecyzować. Jak ustrzec cię przed tymi, którzy zachowują się jak ja? W jaki sposób mam powiedzieć ci, że z seksem powinny wiązać się zaufanie i miłość, skoro sam w to nie wierzę? Czy istnieje sposób, aby zatrzymać czas, abyś była ciągle niewinnym dzieckiem, które nie powierzy swojego serca jakiemuś bydlakowi.
Auster, ale ona powierzyła ci je, kiedy miała 7 lat.
- Głupiego to znaczy - khm khm, chrząknął, a potem przerwał. Czuł, że rumieni się na twarzy - precyzując. Uściślając. Kiedy kobieta i mężczyzna obdarzają się nawzajem uczuciem może dojść, no, do. Wiesz czego Remy, prawda? Ktoś cię uświadomił? - zapytał, mając szczerą nadzieję, że nie zmusi go do wypowiedzenia słowa seks.
Westchnął.
- Chodzi mi o to, żebyś uważała. Na chłopców.
A mówiąc konkretniej, na takich chujów jak ja.

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyWto Mar 07 2023, 11:31;

Ucieszyła się na róże tak bardzo, że jeszcze weselszy uśmiech rozjaśnił jej twarz. To była jedna z jej ulubionych tradycji – wysyłanie kwiatów przez Bena. Zawsze jak dobrze poszło jej w zawodach, następnego dnia Sowa, z dużej, bo przecież było to jej kreatywne imię, przynosiła jej bukiet. I prezent ten znaczył nawet więcej niż sam medal.
Tradycja dawania kwiatów w łyżwiarstwie była tak samo ważna, jak w scenicznych występach. Artyści całe swoje życie pracowali i szkolili się na ten jeden moment, na te kilka chwil, w których swą mową ciała i siłą przekazu w niej mogli poderwać serca tłumów. Dowodem, że to się stało były właśnie bukiety.
Cała jej ciężka praca, krew, pot i łzy, wzloty i upadki, godziny treningów w zamkniętej sali baletowej i jeszcze więcej na samym lodzie, wszystko to zamknięte w kwiatach. Esencja jej artyzmu i sportu doceniona bukietem. Koronowało ją to bardziej niż medal na szyi.
- Uwielbiam róże – odpowiedziała wprost zachwycona, w jej oczach było widać, że rozpływała się w środku. – Czerwone. Klasyczne piękno, nie ma na świecie czerwonej róży, która nie byłaby wspaniała – uśmiechnęła się ciepło.
Jak mogłaby mu nie ufać? Jak mogłaby uważać, że za tymi latami wspomnień, ciepłymi gestami i miłymi słowami, kryło się tyle problemów i traum. Gdyby tylko chciał jej to opowiedzieć, poświęciłaby mu każdą chwilę i myśl, żeby to naprawić, żeby mógł spojrzeć na siebie w sposób, w jaki ona go widziała. Gdyby ofiarował jej choć trochę szczerości, ona nie widziałaby go inaczej niż teraz. Przecież nie mógłby jej zmusić do myślenia, że definiowały go tylko jego problemy, prawda?
Nie potrafiłaby uwierzyć, że Ben miał swoją drugą stronę, nigdy go o to nie podejrzewała. Dla niej zawsze był ostoją. Zawsze mogła przyjść do niego z problemem, święcie w to wierzyła. Był na jej zawodach, wysyłał jej kwiaty i nawet teraz oferował ramię, kiedy złe wspomnienia kłębiły się w głowie.
Ale, tak jak Harmony powiedziała, ona też nie była święta. Nie chciała go okłamywać, nie wiedziała nawet, czy potrafiłaby się na to zdobyć. Jednak nic nie zabraniało jej przemilczeć tematu, że zamierzała ruszyć na wyprawę w poszukiwaniu smoka. Może to dlatego właśnie tamten dzień w Hogwarcie, którzy wszyscy chowali głęboko w swoich myślach, właśnie teraz postanowił wyjść na jaw? Była dzielna, rządna przygód i wszystkich odpowiedzi wszechświata, ale przecież nie była głupia, żeby nie zdawać sobie sprawy z ryzyka, jakie niosła wyprawa.
Zdążyli już poznać smoczą siłę, a teraz sami szli, by jeszcze raz poczuć ją na sobie. Właśnie dlatego jej jedyną odpowiedzią było kiwnięcie głową i krótkie słowa:
- Będę im ufać – bo to naprawdę zamierzała robić na wyprawie. Być czujną, słuchać się instynktom wyszkolonym przez lata doświadczeń spędzonych na podróżach.
Z wdzięcznością przyjęła zmianę tematu. Nie sądziła, że zejdą na tak poważne rozmowy i choć czuła, że mogła powiedzieć mu prawie wszystko, a nawet wszystko, gdyby nie strach przed martwieniem go czy nawet ryzykiem odwodzenia jej od wyprawy, nie chciała rozgrzebywać czegoś tak ciężkiego na wieczór. Nie chciała psuć mu dnia ani dobrego humoru. Przy tym nawet nie wiedziała, że ta promienna i radosna część jej charakteru, którą tak bardzo chciała rozjaśnić dzień Bena, doprowadzała do czegoś zupełnie odwrotnego.
Każdym uśmiechem chciała mu umilić czas, każdym spojrzeniem wywołać radość, wspólny śmiech. Zupełnie jak za czasów, gdy wszystko było łatwiejsze i mniej skomplikowane.
Chociaż poruszając temat seksu, o czym w końcu się domyśliła, że to był motyw pytania, to on rozbawił ją. Udało mu się doprowadzić do agresywnej zmiany tematu tak bardzo, że uderzyła ze śmiechu głowa w stół i schowała twarz w dłoniach. Jeżeli nie mogła śmiechem wygonić z policzków rumieńców, to chociaż mogła spróbować je ukryć.
- Na Merlina! – prawie krzyknęła, dławiąc się własnym chichotem. To było tak odrealnione i zawstydzające pytanie, że to była jedyna reakcja, na jaką było ją stać. Aż ciężko jej się oddychało, była tak rozbawiona. – Człowieku! Miałam tę rozmowę za sobą i wiem, że obydwoje nie chcemy przez nią tutaj przechodzić – podniosła się ze stołu i spojrzała na niego ze śmiechem wypisanym w oczach. – Myślałam, że mówiłeś o jakiś głupich akcjach – złapała się za głowę. – Nie martw się, nie martw – poklepała go żartobliwie po ramieniu, szczerząc się jak głupia. – Mój grafik treningów skutecznie odstrasza wszystkich chłopców… Myślę, że nożobuty też – wytknęła na niego język.
Prawdą było, że życie miłosne Remy nie było zbyt rozbudowane, jeśli w ogóle można było powiedzieć, że się zaczęło. Jakieś szczeniackie chodzenie z kimś? A i owszem, każdy przecież przeżywał w szkole swoje pierwsze zauroczenia. Ale nigdy nie doszło to do bardziej zaawansowanego etapu. Po pierwsze, bo dziewczyna jeszcze była bardzo młoda i po drugie, bo chociaż powoli dochodziła do wieku, w którym intymność z chłopcami wydawała się coraz bardziej ciekawą rzeczą, jej grafik był obłożony łyżwiarstwem.
- Myślę, akurat z tym możesz mi ufać jak z niczym innym, pasja zawsze jest przed romansami – kiwnęła z przekonaniem głową.
Może przemawiało przez nią niedoświadczenie, ale była absolutnie pewna, że nikt by jej w głowie nie zawrócił na tyle, by dla niego odłożyła treningi. Z kolei nie sądziła też, że był ktoś na tyle zdeterminowany, żeby wytrzymać jej pełne poświęcenie się sportowi i na spokojnie zaczekać, aż ta będzie miała czas dla ich związku.
- Wiesz, nastolatkowie, hormony – wytknęła na niego język, jasno pokazując mu, że bawił ją fakt, że poruszył ten temat. I miała zamiar zaczepnie wykorzystywać jego zawstydzenie, że o to pytał. Jeżeli miała okazję do bycia złośliwą zadziorą, nie planowała jej zmarnować. – Któremu by się chciało czekać, aż łaskawie zejdę z lodowiska? Żaden nie wytrzyma.
Nie chciała jednak przeginać i za bardzo wykorzystywać niezręczności w tym temacie dla własnych śmieszków. Co się powyzłośliwiała, to jej, mogła już okazać trochę litości i zmienić temat.
- Pod koniec marca jest mecz Quidditcha, wiesz? – zagaiła. – Gramy z Hufflepuffem, mają nową pałkarkę. Mer, poznałeś ją poprzednio – wytłumaczyła z uśmiechem, szczęśliwa, że mogła przedstawić mu ważne dla niej osoby. Było w tym coś tak dziecięcego, jak kiedy młodsza siostra chodziła z przyjaciółmi za rączkę, żeby się pochwalić przed starszym rodzeństwem. Zapewniało jej dużo radości i ciepłych uczuć, zupełnie jak wtedy, gdy swojemu bratu przedstawiała koleżanki w latach, gdy jeszcze chodziła do przedszkola. – Niby nigdy nie liczę na fory, ale mam nadzieję, że oszczędzi mi tłuczka w miotłę. O! I wiesz, że nasz zastępca od DA kiedyś rekordowo szybko złapał znicz? Chyba już cię wtedy nie było w Hogwarcie… - zamyśliła się, zaraz jednak wróciła do tematu. – No w każdym razie zamierzam pobić jego rekord! – uniosła pięść w górę z determinacją, nawet późnym wieczorem energia rozsadzała ją od środka. – A ty jakie plany masz na powrót po urlopie? Już wiesz, co będziesz robić?
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyWto Mar 07 2023, 16:52;

Cały czas stał tyłem do wejścia, chciał myśleć i uwierzyć w to, że jeśli on się na kogoś nie patrzy to nikt go nie widzi, jest niewidzialny.
Coś jednak nie poszło ani trochę po myśli bruneta, gdyż osoba, która weszła do kuchni zaczęła do niego mówić.
Po krótkim zastanowieniu i także lekkim, niepozornym uśmiechem na twarzy odwrócił się w stronę dziewczyny, była od niego nieco niższa, ale mimo wszystko nie była to aż tak zaskakująca różnica.
- Heej… - odpowiedział niechętnie, miał dość rozmów z innymi póki co, jednak nie chciał wyjść na niemiłego. – Jin-woo, Hyung Jin-woo. – Również ładnie przedstawił się.
Trzymał swój kubek z herbatą w obu dłoniach, ręce były na nim mocno zaciśnięte, zresztą nie bez powodu, Jin jeszcze bardziej zestresował się, nawet pomimo faktu, iż Bambi wcale nie wyglądała tak groźnie.
- Tak, uczę się w Hogwarcie, przynajmniej od tego roku. Jestem z wymiany – odparł zerkając w dół i dmuchając na swoją herbatę by nieco szybciej przestygła.
Nastolatek zdziwił się dość mocno gdy dziewczyna spytała się o znak zodiaku… W końcu rzadko kiedy ktoś zadaje mu takie pytania, więc miał prawo być także nieco zdezorientowany.
- Jestem skorpionem – powiedział w końcu, potrzebował krótkiej chwili aby sobie przypomnieć, nigdy z nikim nie rozmawiał na ten temat, tak więc zapomniał… Tak jak większości rzeczy o których z nikim nie gadał.

@Jiliane B. Lanceley
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptySro Mar 08 2023, 11:35;

Nie ma świecie róży, która nie byłaby wspaniała?
To prawda, ale nie ma również na świecie róży, która nie ma kolców.
Z każdym cudownym momentem, gdy myślał, że życie jest olśniewająco piękne, piękne na tyle, że i strach, i cierpienie, i zwątpienie go już nigdy nie dopadną, z każdą z tych chwil, gdy wydawało mu się, że odkrył Coś Więcej… każda z nich sprawiała, że później cierpiał. Nie radził sobie z tym, że każdy szczęśliwy moment trwał tak krótko.
Chwilo trwaj, jesteś piękna - chciał wykrzyczeć albo chciał chociaż wydusić z siebie te kilka słów zanim ta herbata, ten promienny uśmiech i niewinne przekomarzanki dobiegną końca. Nie miał jednak odwagi nawet przyznać, że przebywanie w towarzystwie Harmony sprawia mu aż taką radość. Starał się nie myśleć również o tym, jaki wielki smutek ogarnie jego serce, gdy odprowadzi ją wzrokiem do drzwi.
Każda róża, jak każda roślina, ale i każde istnienie w końcu kiedyś umrze. Bo przecież wszystko co piękne, tak szybko przemija. Nawet najpotężniejsza magia nie była w stanie zatrzymać czasu. Więc jedyne, co mógł robić Ben to bronić ją przed cierpieniem. Tak jak starannie skubał kolce z róż przesyłanych do Remy, z tak samo wielkim oddaniem powinien chronić ją przed prawdą o sobie samym.
Auster, myślisz, że ona nigdy się tego nie dowie?
Zamknij się - chciał warknąć, poczuł jak złość na siebie samego powoli bierze górę nad rozsądkiem. Ale na szczęście nie był tak pijany, jak spije się tydzień później w Hogsmeade. Głos nie był na tyle donośny, a kuchnia na tyle ciemna, by dostrzegł wśród komód i szuflad sylwetkę postaci, która tak naprawdę wcale nie istniała.
Gdy te myśli przemykały szybko przez jego głowę, starał się skupić swoją uwagę całkowicie na Remy. W najśmielszych przypuszczeniach nie pomyślałby, że cokolwiek przed nim przemilczała. Ona ufała swoim instynktom, on ufał, że naprawę nie zrobi nic głupiego. Nie podejmie niepotrzebnego ryzyka. Pomylił się, och, jak bardzo w tym momencie nie miał racji. Czyżby przez lata rozłąki zapomniał, co to znaczy być Seaverem?
Widząc, jak zareagowała na jego bezczelne pytanie, niepewnie się uśmiechnął. W jego oczach widać było szczerą troskę, a i na jego policzki wstąpiły również rumieńce.
Prawda była taka, że on się o nią zwyczajnie martwił. Chciał się tylko upewnić, że jej znajomość z owym Ofrim czy Maxem nie skończy się niechcianą ciążą. To by zrujnowało nie tylko jej karierę, ale może i całe życie. Doskonale wiedział o tym, jak kobiety są naiwne. Myśl, że taki drugi chuj jak on może zaciągnąć ją do łóżka go autentycznie obrzydzała.
Odetchnął jednak z ulgą, gdy usłyszał jej odpowiedź. Jakkolwiek złośliwa by ona nie była, stanowiła jasne zaprzeczenie. Mógł jej przecież wierzyć, prawda? Remy chyba nigdy nie przemilczała żadnej tajemnicy.
- Śmiej się ze mnie ile chcesz, ha ha ha, głupi-Ben - parsknął nieco poirytowany, bo mimo całej swojej sympatii do Harmony, dziewczyna dosyć bezczelnie się bądź co bądź z niego naigrywała. - Ale jeśli cokolwiek pójdzie nie po twojej myśli, masz mi dać znać, okej? W razie gdybyś jednak znalazła czas na hormony - dodał, już nieco poważniejszy.
Był pewien, że któryś w końcu będzie na tyle cierpliwy i wytrzyma długie godziny treningów, zawodów i paplania o łyżwach tylko po to, żeby dobrać się do jej majtek.
Z wdzięcznością przyjął zmianę tematu. Zmarszczył brew. Quidditch? Nienawidził latać, więc i tego sportu nie darzył sympatią. Ale to jeśli to miało sprawić jej radość…
- Ach tak, Mer. To twoja przyjaciółka? - zapytał z zainteresowaniem, oczekując od Remy świadomej odpowiedzi. Chociaż była młoda, chyba mógł oczekiwać, że zna rozróżnienie pomiędzy przyjacielem a znajomym. To znaczy, w teorii na pewno tak, ale czy w praktyce? Tego nie wiedział.
- Bardzo dobrze, nigdy nie licz na fory, Remy. Jak umiesz liczyć to licz na siebie - rzucił, szturchając ją lekko w ramię. - A co do tego znicza, to jestem pewien, że dasz radę. Tylko bijąc te rekordy uważaj, dobrze?
Chrząknął, wyraźnie zawstydzony tym jawnym przejawem troski, po czym odwrócił od niej spojrzenie swoich oczu. O, jaki ładny sufit. A potem przez myśl przemknęło mu, że to takie śmieszne, że zarówno jego była dziewczyna, jak i jego przybrana siostra stanowią dokładną odwrotność jego osoby. On miał awersję do mioteł i nienawidził unosić się nad ziemią, a one śmigały za zniczami i kaflami. O ironio.
Gdy usłyszał pytanie o swoją przyszłość, szczerze się zaśmiał.
- Ja? Nie, nie wiem. Ja nigdy niczego nie planuję, idę na żywioł, w tkwi cały mój zasrany urok - odpowiedział, może nazbyt szczerze i mrugnął porozumiewawczo do dziewczyny. - Na pewno wrócę do pracy, będę znowu snuł się po mieście i spotkam się... z nią - dodał, chcąc złośliwie rozbudzić jej ciekawość. Nic więcej zdradzać nie zamierzał - A potem aportuje się do mieszkania i może skończę już ten cholerny rozdział.
Skłamał. Nie sądził, aby krótkie ferie miały wielki wpływ na jego pisarską blokadę.

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptySro Mar 08 2023, 20:01;

Dla kogoś z jego skillsetem w kuchni - była mistrzem. Poza tym Bazyl, przy całej okropności swojego charakteru i braku socjalnego filtra, potrafił doceniać ludzkie talenty i pasje. Najlepszą przecież pasją była ta, która przynosiła nam radość i choć niektórzy mogli twierdzić, że warto robić rzeczy, które sprawiają nam trudność i są ciężkie, to jednak miło było widzieć, że ludzie rozwijają się, robiąc to, co sprawiało, że ich serce bije weselej.
Oczywiście, był to pogląd, którego Bazyl nigdy na głos nie powie, bo straci reputację.
Uniósł brwi, nie mogąc swoim gadzim mózgiem ogarnąć, jak można podać bubola, kapuste i ziemniaka w jakiś inny sposób niż ryba z pyrą i kapustą, no ale to właśnie dlatego ona była kucharzem a on obieraczem ryb i ziemniaków, a nie w drugą stronę.
- Nie chodzę. - przyznał kręcąc głową, z pewnym westchnięciem- Już nie mam czasu na randki. - uniósł brwi, bo to zabrzmiało, jakby kiedyś miał czas. Może i miał, ale kiedyś randki nie były mu do niczego potrzebne, relacje damsko-męskie czy męsko-męskie były bardzo proste i usystematyzowane. Nikt nie potrzebował do tego chodzić na randki. Puścił jej oko, bo przecież wiedział, że miała nosa do ploteczek i pewnie podpuszczała go, by zdradził coś więcej, ale zamiast tego, mimo, że zaklęcia Carly sprawnie radziły sobie z warzywami, wziął mały kozik i zaczął mozolnie obierać ziemniaka- No pewnie, że bym jadł! - oburzył się- Na miejscu jest kantyna, ale jedzenie jakie serwują to taka generyczna papka... - zmarszczył brwi. Był zadziwiony, że ludzie są tam w stanie pracować na pełnych obrotach, skoro na lunch dostają jakiegoś rzyga.
- No mam nadzieje, że na stałe! Zapierdol. No ale tego można się było spodziewać. - -skrzywił się- Mam za to dostęp do archiwów i czasami biorą mnie na rozprawy jako wspomagającego. Akurat tam się najwięcej uczę. - skrobał dzielnie pyre choć trzeba było zauważyć, że coraz mniej przypominała kształtem siebie przed obieraniem- Ale głównie to robię kawę i nosze teczki. - -parsknął krótkim, gorzkim śmiechem.
Zamyślił się, jaką ewentualną lokację mógłby jej podsunąć jako potencjalne, cudowne miejsce dla jej kwitnącego biznesu jedzeniowego.
- A może by tak jebać te Anglię? - wzruszył ramionami- W Hiszpanii coś otworzyć, w Ameryce.
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2224
  Liczba postów : 1769
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptySob Mar 11 2023, 17:51;

Carly, jak to Carly, uważała, że życie przede wszystkim powinno być proste. Może czasami żałowała, że jej dziadkowie postanowili się ich wyprzeć, oczami wyobraźni widząc wielki dom, czy coś podobnego, ale prawdę mówiąc, tak naprawdę, miała to całkowicie w nosie. Nie chcieli ich, to nie chcieli, to była strata starych Norwoodów, nie zaś młodszego pokolenia, które czuło się naprawdę dobrze. Przynajmniej tak uważała dziewczyna, nawet jeśli miała świadomość, że jej brat nieco pokręcił się w życiu i szukał wyjścia z sytuacji, w jakiej chwilowo się znajdował. Nie zamierzała jednak mówić o tym Basilowi, wychodząc z założenia, że jeśli chciał, to sam powinien z Jamiem pogadać. Teraz miała zresztą na głowie ważniejsze rzeczy!
- Już nie? - zapytała, i o dziwo, w jej głosie dało się wyczuć nutę troski. Nie chciała, żeby chłopakowi działa się jakaś krzywda, żeby napotykał jakieś problemy, przeciwności, czy cokolwiek podobnego. Nie wiedziała jednak, czy powinna go o to wypytywać, bo mimo wszystko miała świadomość, jacy ludzie potrafili być, gdy zbyt na nich naciskała. To zaś oznaczało, że musiała być cierpliwa i wierzyć w to, że Basil przyjdzie do niej, gdy będzie potrzebował pomocy, czy rady. Wolała zatem skoncentrować się na smażeniu steków, na pilnowaniu ziemniaków, które trafiły do odpowiedniego garnka i na całej reszcie, śmiejąc się pod nosem na wspomnienie jedzenia z Ministerstwa.
- Hej, to może właśnie gdzieś tam założę restaurację? Co ty na to? Wszyscy wybieraliby się na lunch właśnie do mnie, żeby zobaczyć nieco kolorów, a nie tylko teczki i kawę, kawę i teczki? - zapytała, na moment odrywając się od przygotowywanego posiłku, żeby za chwilę machnąć znowu różdżką, zmuszając kapustę do tego, żeby zaczęła mieszać się w marynacie, nabierając odpowiedniego smaku. - Naprawdę chodzisz na rozprawy?! Ale założe się, że to nie wygląda ani trochę tak, jak w powieściach! Pewnie jest sztywno i bardzo oficjalnie, co?

+

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 13 2023, 12:09;

Ona też nie chciała, by ta chwila się kończyła. Jeżeli miałaby trwać długie godziny, jak i nawet tygodnie w tej kuchni, mogąc wymieniać z Benem zarówno złośliwości jak i największe radości, zrobiłaby to.
Jej jednak pragnienie, by ten czas trwał, a oni mogli się nim cieszyć było inne niż jego. Ben był dla niej najlepszym przyjacielem, najwierniejszym powiernikiem, najdzielniejszym obrońcą, najbliższą rodziną, równie bliską co jej tata, mama czy brat. Chciała spędzać z nim czas i pisać ich wspólne historie, bawić się na każdym święcie, w jakim tylko zdecydują się wziąć udział.
Nie wiedziała, że dla niego to nie był tylko cudowny i ciepły czas, a zapomnienie na chwilę o ranach i to wielkie zobowiązanie, które nałożył na siebie, by ją chronić. Gdyby się jej zapytał, nigdy by o coś takiego nie poprosiła, o tak silne piętno, jednocześnie go unoszące, ale przede wszystkim raniące zwątpieniem. Gdyby jej się zapytał, poprosiłaby go, by po prostu patrzył w stronę słońca, gdy razem spędzali czas, by tylko się cieszył. Nic więcej nie wymagała, nic mniej dla niego nie chciała, po prostu radości.
I chociaż nie wiedziała, ile szczęścia mu przynosi w tym właśnie błogim momencie i jak bardzo była mu potrzebna, była wesoła i uśmiechnięta, jakby mogła czytać mu o tym w myślach.
- Może troszeniunieńkę głupi – wyszczerzyła się do niego i pokazała palcami malutką szparkę. – Ale za to całkowicie troskliwy i kochany – i rozłożyła ręce na boki najszerzej jak mogła. Może i było to trochę dziecinne, ale całkowicie w jej stylu jak pokazywała, jak wiele dobrych emocji do niego kierowała. – I wiesz, jeżeli jakimś cudem jakiś dupek da radę uciec przed moim latającym nożobutem – zrobiła złośliwą minkę, dając do zrozumienia, że każdemu łamaczowi serc miała zamiar zrobić coś niedobrego. – To oczywiście, że pójdę do ciebie! Myślisz, że odpuściłabym sobie cudowny występ, w którym pokazujesz dupkowi, gdzie jego miejsce? W życiu!
Widziała, że jego pytanie o przyjaciółkę było znacznie głębsze, niż mogłoby się wydawać. Nawet w tej kwestii się o nią martwił i to rozpuszczało jej, i tak mięciutkie dla niego, serce. Naprawdę czuła się przy nim bezpiecznie, miała wrażenie, że tak długo jak długo była obok mężczyzny, była bezpieczna i chroniona przed wszystkimi zadrami i kolcami tego świata.
I ufała mu w pełni, że żadnej z takich zadr na nią nie sprowadzi.
- Tak! Znam ją od początku nauki w Hogwarcie, naprawdę mogę nazwać ją moją przyjaciółką – spojrzała na niego z największym przekonaniem, żeby wiedział, że nie musiał się martwić. – Liczę na siebie – uśmiechnęła się do niego ciepło. – I liczę na nas – po czym pokazała mu mały palec, ten sam, którym dziesięć lat temu złożyli sobie pinky promise. – Będę na siebie uważać, jak sobie coś zrobię to… No trener mnie zabije, więc lepiej, żebym uważała.
Zaśmiała się z teatralnym przerażeniem na samą myśl, jakie piekło mógł rozpętać jej rosyjski trener, jeżeli zrobiłaby sobie dużą krzywdę przed ważnymi występami. Zdecydowanie nie paliło jej się, żeby samodzielnie otwierać te bramy.
Słysząc jego szczery śmiech, aż sama nie potrafiła powstrzymać tego swojego firmowego, promiennego uśmiechu, takiego samego, jaki przybierała, gdy dostawała wymarzony od lat prezent lub pobijała swój personal best w wyniki w łyżwiarstwie. Oczka jej się zaświeciły, tak bardzo brakowało jej tak lekkich, rodzinnych chwil z Benem, że każdy moment nieskrępowanej radości był dla niej na wagę złota.
- No tak, faktycznie, nie możesz przecież ryzykować straty tego swojego uroku – posłała mu łobuzerskie spojrzenie, takie, którego nauczyła się od niego samego, a zaraz uniosła na niego brew. – Czyli jest jakaś ona?! – praktycznie pisnęła i podniosła się z miejsca. Gdyby mogła, pewnie wskoczyłaby na blat przed niego i przesłuchała od A do Z, ale stwierdziła, że mogłoby być to nie miłe wobec skrzatów, które tutaj sprzątały. Z minką mówiącą „chcę wiedzieć wszystko” usiadła z powrotem. – No weź! – szturchnęła go zaczepnie łokciem, przybierając konspiracyjny ton. – Uchyl rąbka tajemnicy! – nie przejmowała się, że rozmawiała z dorosłym mężczyzną, w tym momencie po prostu czuła się jak na plotkach w salonie z koleżankami.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 13 2023, 21:24;

Kaleczył ziemniaki kozikiem z wielką dedykacją, choć niestety manualnie jego talenty ograniczały się do urabiania krnąbrnych ludzi i ugniatania poduszki, w związku z czym do brytfanki wpadały jedynie dziwne, ziemniaczane klocki. Pokręcił głową na boki, nieco zawiedziony takim obrotem spraw, bo choć nigdy by się do tego nie przyznał, to jednak teraz - kiedy już miał z kim chodzić na randki - nie miał na nie czasu.
- To brzmi jak marzenie. - wyszczerzył się wcale szczerze i coś błysnęło mu w oku - Albo chociaż jakaś subskrypcja lanczowa? Dieta pudełkowa dowożona  przez sowy do biurka? - zaczął się zastanawiać na głos nad potencjalnymi rozwiązaniami, które mogłyby umilić i ułatwić jego życie i męczarnie w Wizengamocie, bowiem przecueż gdyby się zajadał jej smakołykami codziennie, to na pewno miałby czas znosić tego dzbana Garricka i jego durne wymysły.
- Nie, jest dużo nudniej. - przyznał. Może to też dlatego, że chadzał póki co tylko na jakieś głupoty typu drobne kradzieże, albo nieprawidłowe użycie czarów.
Spędzili jeszcze kilka długich i bardzo przyjemnych chwil na planowaniu potencjalnego biznesu Norwoodówny, oddając się tej przyjemnej fantazji ogarnięcia czegoś z taką lekkością, jakby otwieranie swojego interesu nie wiązało się z papierologią i mnóstwem niepewnych inwestycji.
Bubol oczywiście wyszedł doskonały, tak jak fuzja ziemniaków i kapusty, z których Carly stworzyła niebywałe niebo w gębie, czego Bazyl wcale nie omieszkał jej powtórzyć jakieś siedemset razy zajadając się daniem. Potem trzeba było to jedzenie jakoś udeptać, więc dał się namówić na spacer po lodowcu. Trzeba było przecież omówić kwestie logo i reklamy...

2 x zt

+
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyWto Mar 14 2023, 11:36;

Cudowny występ, w którym pokazuję dupkowi należne miejsce w szeregu?
Och. Ty słodka, niewinna dziecino lata.
Skąd mogla wiedzieć, że w takim wypadku to pięści pójdą w ruch? Nie znała go od tej strony, ale Ben bardzo lubił (szczególnie pod wpływem) unosić się tak bardzo tłumionymi na co dzień emocjami. Był z tego całkiem znany w co poniektórych podrzędnych spelunkach, do których się zapuszczał, chociaż ostatnio udało się powstrzymywać nerwy na wodzy. Co wcale nie oznacza, że to nie może się zmienić, jeśli ktokolwiek tylko tknie Remy.
Gdy usłyszał, co o nim powiedziała, kompletnie zbaraniał. W życiu określano go wieloma epitetami, ale nigdy nie usłyszał od nikogo, że jest troskliwy i kochany. Ale… to chyba była prawda, taki właśnie był w stosunku do skrzata. Westchnął z uśmiechem na twarzy i przeczesał zakłopotany włosy. Podejrzewał, że w uczuciu, którym darzył Harmony był o wiele głupszy niż tylko troszeniunieńkę.
Przyglądał się jej uważnie, przysłuchując się odpowiedzi. Naprawdę mogę nazwać ją swoją przyjaciółką… Ben dobrze wiedział, że czas spędzony w towarzystwie drugiej osoby sprawia, że ludzie mimowolnie obdarzają się zaufaniem. A niesłusznie, bo sam był żywym przykładem na to, że nawet po 7 latach spędzonych w szkole można wbić komuś nóż w plecy.
Powiedzmy pozostawiając go samemu sobie w czasie największej potrzeby.
- No dobrze - odpowiedział z błyskiem dezaprobaty w oku. - Ufam w takim razie twoim osądom - dodał, ale zamarł, gdy zobaczył jak unosi mały palec w górę. No tak, pinky promise.
Ona przecież obdarzyła zaufaniem ciebie, Auster. A to nigdy nie wróży nic dobrego.
Mimo to robił dobrą minę do złej gry, przeczesał nawet teatralnie włosy i odrzucił głowę do tyłu. Gdy wstała nawet nie ruszył się z miejsca, a jedynie uśmiechnął się do niej zawadiacko.
- Oczywiście, że jest jakaś ona. To… to nawet moja sympatia ze szkolnych lat - odpowiedział zgodnie z prawdą, igrając z ogniem. Nie połączył przecież kropek, nie wiedział, że ta sama osoba uczy Remy jak korzystać z miotły. - Ale nie wróżę nam świetlanej przyszłości. Patricia ciągle jest na mnie wkurzona, nie wiedzieć czemu - wzruszył ramionami, bo przecież on był niewinny. Bo to wcale nie było tak, że celowo doprowadzał ją do szewskiej pasji, aby potem wyżyła na niego tę złość w łożku. - Czasami trzeba wiedzieć, kiedy należy odpuścić - skłamał, czując w sercu ból. Tak naprawdę myśl o tym, że mógłby znowu stracić Pats bolała go bardziej, niż byłby w stanie przyznać na głos.
Ale Auster, żeby kogoś stracić trzeba najpierw go mieć.
A potem uświadomił sobie, że powiedział Remy o jedno słowo za dużo. Ale to przecież nic nie zmieni... Nie było możliwości, aby znała jego kochankę osobiście. Uważnie przypatrywał się wyrazowi jej twarzy, a jego tęczówkach widać było ledwo zauważalne napięcie.

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptySro Mar 15 2023, 16:03;

Obdarzyła Bena zaufaniem, to prawda i nie sądziła, by kiedykolwiek mógł je nadużyć. Nie widziała go na bójkach w podrzędnych spelunach, nie słyszała nigdy, jak traktuje kobiety, od dziesięciu lat za to obserwowała jak traktował ją. Z takim porównaniem nigdy by nawet nie przypuszczała, że jest zdolny do czegoś innego poza troskliwością i miłością. Obraz jaki przed nią wymalował był przepiękny i praktycznie bez wad, a utrzymywał go nienagannie.
I dlatego, gdzieś w jej Seaverowym sercu zakłuło „ufam twoim osądom”. Co by było, gdyby jednak powiedziała mu o swoich planach na niebezpieczną podróż? Na pewno nie byłby zadowolony, wiedziała, że darzył ją wieloma opiekuńczymi odczuciami i mogła tylko się spodziewać jak silne były, po swoich własnych emocjach, którymi go obdarzała. Przecież gdyby wiedziała, że zapija się na umór, zrobiłaby mu jesień średniowiecza i zrobiłaby wszystko, żeby tylko zmusić go do zaprzestania tak autodestrukcyjnych działań. Nawet jeżeli musiałaby to zrobić kosztem własnego zdrowia.
Wymuszenie, że jeżeli on nie przestanie pić, to ona zacznie? Gdyby wiedziała, jak trudna w tym temacie była jego sytuacja, nawet nie zawahałaby się zaryzykować.
Oczka jej się zaświeciły i przysunęła się jeszcze bliżej Bena, gdy zaczął opowiadać o swojej sympatii. Ploteczki z ich życia, na to czekała! Chciała tę herbatkę, póki była gorąca!
- Wiedziałam, że jest – wyszczerzyła się do niego. – Skradłbyś serce każdej – i dla wygłupów poruszyła brwiami tak teatralnie, że aż zaraz sama się z tego zaśmiała. – A więc ma na imię Patricia? Ładne, chociaż brzmi jak kłopoty. Miałam same kłopoty z Patriciami – wywróciła oczami i uśmiechnęła się do niego tak, jakby zachęcała go do dalszej opowieści. Na tym etapie nie połączyła jeszcze kropek, przecież wiele Patricii musiało chodzić po świecie. I choć nie mogła tego wiedzieć, w jej żarcie jak i jego wyznaniu chodziło o tę samą Patricię. Ona piła do wielu treningów, na których różne rzeczy potrafiły się dziać i po których czasami musiała tłumaczyć się rosyjskiemu trenerowi, czemu leży w skrzydle szpitalnym, a kwiczy ze zmęczenia na łyżwach. – A zależy ci na tej świetlanej przyszłości? – zapytała, popijając napar i unosząc na niego brwi. – Wiesz, nie wiem jak to u was wygląda, a mój najdłuższy związek to ten z lodem – zażartowała. – Ale może się wkurza, bo jej też zależny i nie wie, jak to pokazać inaczej? Czasami jak się czegoś chce, to robi się dużo mało optymalnych głupot – wzruszyła ramionami, bo nie wiedziała, czy to co mówiła miało sens, ale bardzo chciała dorzucić coś przydatnego od siebie.
Zauważyła napięcie w jego oczach i zupełnie źle je zinterpretowała. Myślała, że martwił się w tamtym momencie przyszłością jego związku i że bał się go zniszczyć. Przez głowę jej nie przemknęło, że to ze strachu, że mogła znać jego wybrankę.
- A chcesz sobie odpuszczać? Wiesz, jak znacie się aż tak długo, to pewnie dużo rzeczy się między nami nabudowało… Na pewno też nieporozumień… Jaka ogólnie jest ta twoja Patricia? – podjęła temat na nowo, z tym swoim ciekawskim spojrzeniem i wesołym uśmiechem. Zależało jej na Benie, oczywiście, że chciała wiedzieć, czy spotykał się z dobrą partią i kochającą osobą. Innej by mu nie życzyła.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPią Mar 17 2023, 13:32;

Widząc, jak świecą jej się oczy, już wiedział, że popełnił błąd. Nawet dla żartu nie powinien był zaczynać z nią tego tematu. Gdyby tylko wiedziała, co kryje się pod otoczką troskliwego, starszego brata, którą roztaczał… Gdyby zdawała sobie sprawę, jak naprawdę traktował kobiety pewnie by uciekła. I wcale nie mógłby jej za to winić.
Mógł winić, jak zawsze, jedynie siebie.
- Obyś nie miała racji - odpowiedział tajemniczo z przekornym uśmiechem. Wiedział, że się nie myliła. Miał przecież w sobie przecież na tyle charyzmy, że udało mi się zaciągnąć do łóżka nawet mężczyznę. Albo czy to nie było tak, że sam dał się przez niego zaciągnąć? Nieważne, wniosek był jedny. Był diabelsko uroczy, co widział chyba każdy.
Uff, chyba się nie zorientowała, pomyślał. Ugryzł się w język zanim zapytał, o jakie kłopoty mogło chodzić. Nie chciał, aby kropki w jej głowie ułożyły się w jedną, logiczną całość.
- Ładne, ale brzmi jak kłopoty. Tu się nie mylisz z całą pewnością, skrzacie - odpowiedział, odkładając pusty kubek na blat. Na samą myśl o tym, co czeka go, gdy wróci do lodowej groty poczuł i radość, i stres. Czuł, że ostatnimi czasy ukrywa coraz więcej zarówno przed sobą, jak i przed nią. Wiedział jakie uczucie wkrada się do jego serca, ale uparcie wypierał ów fakt.
- Nie widzę, Remy. Naprawdę, niezbyt udana z nas para. Problem polega na tym, że wcale jej chyba na mnie nie zależy. Boję się z nią o tym nawet pogadać - dodał, odwracając spojrzenie od dziewczyny. Nie chciał, by widziała smutek na jego twarzy. Nie chciał, by ktokolwiek go widział.
- Nie marzę o niczym innym, by znaleźć sobie w odwagę i żeby tego nie spieprzyć. Ale wiesz jak to w życiu bywa - w końcu odwrócił do niej swoje spojrzenie. Był spokojny i wyważony, można wręcz powiedzieć, że także trochę zrezygnowany. Poczuł się także trochę zmęczony i senny.
- Nie za dużo zadajesz tych pytań? Co ty, książkę piszesz? - odpowiedział pytaniem na pytanie i szybko zmienił temat. Dosyć wtrącania się w jego życie, teraz to ona była mu winna opowieści!
Siedzieli w kuchni jeszcze przez kilkanaście minut, oddając się przyjemnej rozmowie. O niczym i o wszystkim, o ich życiu, jej marzeniach i planach. Uniknął opowiadania o sobie i tak miał wrażenie, że powiedział zbyt dużo. Gdy w końcu i Harmony zaczęła ziewać, odprowadził ją do mieszkalnej groty. I tak jak podejrzewał, w momencie, w którym zniknęła za drzwiami poczuł ukłucie bólu w sercu. Czas wracać do rzeczywistości, pomyślał smętnie, kierując kroki do swojego pokoju.

/zt

+

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyNie Mar 19 2023, 09:06;

- A kiedy ostatni raz się myliłam? – odparła zadziornie, zaraz jednak wróciła do słuchania. Chociaż była dużo młodsza, chciała, by mógł widzieć w niej oparcie i powiernika, tak jak ona widziała to w nim. – To faktycznie może być problem, biorąc pod uwagę, że komunikacja to jedna z najważniejszych części związku – i choć słowa były trochę zaczepne, ona patrzyła na niego ciepło i pocieszająco. Nie miała wielu wiosen na tym świecie, ale za wszelką cenę chciała pomóc bliskim, więc chociaż słowa te znała bardziej z wielu lekcji, jaką dali jej rodzice i tak uważała, że dobrze się było nimi podzielić. – Jeżeli macie problem ze sobą rozmawiać… To może faktycznie warto dać sobie trochę odpoczynku od tego, nabrać dystansu – wzruszyła ramionami, rozmyślając.
„Znaleźć w sobie odwagę”, aż brakuje słów, by opisać jak bardzo na dźwięk tego zdania dziewczyna zrobiła minę pełną niedowierzania. Co jak co, ale w jej idealnym obrazie Bena odwaga była czymś, czego mu wcale nie brakowało i nie uwierzyłaby, gdyby ktoś powiedział jej, że jej nie miał.
- A czemu tylko ty masz być odważny? – oburzyła się, jakoś tak z góry zakładając, że to rzekoma Patricia włożyła mu do głowy pomysł z brakiem odwagi. – Związek to wspólny wysiłek dwóch ludzi, niech ona też będzie odważna – prychnęła, gotowa bronić swojego starszego brata z wyboru. Widziała jednak, że temat coraz trudniej siadał na mężczyźnie, więc gdy chciał go zmienić, nie broniła się przed tym. Może faktycznie trochę za bardzo go przycisnęła swoimi pytaniami? Ale co mogła poradzić, że chciała wiedzieć co u niego. – Książkę o twoich rozterkach miłosnych? Błagam – wywróciła oczami i zaśmiała się, podejmując dalszej, już lżejszej rozmowy z wieloma przekomarzankami.
Czuła się dobrze, mogąc z nim spędzać czas, rozmawiać, wspominać i żartować. Czuła się tak dobrze, że chciała walczyć z całych sił z zamykającymi się jej oczami i ziewaniem, kiedy jednak głowa zaczęła jej opadać, Ben zdecydował się odprowadzić ją do pokoju. Nie chciała jeszcze kończyć tego spotkania i, zupełnie jak za dziecięcych czasów, próbowała protestować, zyskując tym jednak tylko trochę więcej śmiechu i zaczepną uwagę. Więc pozwoliła się odprowadzić i przytuliła przyjaciela na pożegnanie, żałując, że ten wieczór musiał się kończyć tak szybko. Obiecała sobie jednak, że następnym razem nie pozwoli na tak długi czas bez kontaktu i, jeżeli nawet musiałaby napastować mężczyznę sowami, będzie to robiła.
+

/zt
Powrót do góry Go down


Jiliane B. Lanceley
Jiliane B. Lanceley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : piegi na nosie i policzkach, tatuaż na lewym nadgarstku
Galeony : 49
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t21924-jiliane-bambi-lanceley#718458
https://www.czarodzieje.org/t21925-poczta-jbl#718461
https://www.czarodzieje.org/t21923-jiliane-b-lanceley#718456
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPon Mar 20 2023, 22:07;

Nie była pewna, czy to tylko jej wrażenie, czy rzeczywiście chłopak zdawał się nie być zbyt chętny do rozmowy. Było to całkiem nowe odczucie, ale starała się nie zrażać, uznając, że po prostu mógł nie lubić obcych, a skoro go nie znała, on najpewniej nie wiedział, kim ona jest. Po chwili jej przypuszczenia częściowo się potwierdziły, kiedy tylko chłopak przyznał, że należy do przyjezdnych, kimkolwiek byli. Miała teraz świadomość, że nie była jedyną nową uczennicą w Hogwarcie, co przyniosło jej odrobinę ulgi. Nie chciała być wytykana palcami.
- A jak ci się tu podoba? Znaczy nie tu, że na Antarktydzie, ale w szkole. Jest dobrze, czy wolałbyś wrócić do swojej? Nie wiem czego się spodziewać, kiedy skończą się ferie - zapytała, od razu przyznając, jak wszystko wyglądało z jej perspektywy, dochodząc do wniosku, że nie będzie przejmowała się swoimi pierwszymi wrażeniami. Chłopak przed nią był jak spokojne, ciche tony, po których mogło nastąpić gwałtowne zwiększenie tempa. Nie powinna więc oceniać utworu po pozorach, prawda? Zaraz też uśmiechnęła się szerzej, kiedy usłyszała jego znak zodiaku.
- Skorpion! To ciekawe, bo nie wyglądasz… Podobno skorpiony bardzo dobrze kontrolują swoje emocje, niezależnie od sytuacji, ale potrzebują swojej… Bezpiecznej przestrzeni do rozładowania, wyżycia się… Podobno skorpiony wolą do tego mocnej muzyki, ostre, brutalne wręcz tony, ale… Nie wyglądasz na fana metalu, ale może się mylę? - zadała kolejne pytanie, przyglądając mu się z ogromnym zainteresowaniem. Czyżby te spokojne tony, jakie wyczuwała, miały naprawdę prowadzić do tak mocnych brzmień? Aż czuła, jak zaczyna wewnętrznie drżeć z ekscytacji, gdyby tylko to okazało się prawdą.


@Hyung Jin-woo
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyNie Mar 26 2023, 12:27;

Cały czas był dość wycofany, naprawdę nie chciał rozmawiać z kimkolwiek tamtego dnia. Czuł, że nie jest na siłach... Aczkolwiek nie mógł ot tak wybiec stamtąd, albo wypędzić Bambi z pomieszczenia.
- Cóż... Jest na pewno inaczej niż w Mahoutokoro i chyba nawet lepiej - odpowiadając jej na pytanie wpatrywał się w swój kubek, może naprawdę jak on nie będzie nikogo widzieć to nikt nie będzie widzieć jego? Cóż... Tak to raczej nie działało, ale brunet wolał tak sobie właśnie to tłumaczyć.
- Nie wiem co to mam sądzić o tym... Opisie, o moją osobę raczej lepiej pytać się innych - przyznał bez bicia, rzeczywiście tak było.
Jin nie umiał opisywać siebie, nawet nie lubił tego robić i zawsze liczy na to, że nie będzie musiał się nikomu bardziej przedstawiać.
Jiliane naprawdę przypominała mu o jej jednej przyjaciółce, może z tą różnicą, że to ona skakałaby w tamtym momencie po ścianach ze szczęścia i energii, a Bambi prawdopodobnie by ją obserwowała z niedowierzaniem... A może się mylił?
W każdym razie brunet zdążył się już raczej przyzwyczaić do tego, że niektóre osoby potrafią być bardziej energetyczne od innych.
- Chociaż w sumie to nie jestem fanem metalu... - odpowiedział jej na pytanie dopiero po chwili zastanowienia. - A o czym mówi twój znak zodiaku? - Także zadał jej jakieś pytanie, nie chcąc wyjść na miłego, a do tego nawet lekko się uśmiechnął!


@Jiliane B. Lanceley
Powrót do góry Go down


Jiliane B. Lanceley
Jiliane B. Lanceley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : piegi na nosie i policzkach, tatuaż na lewym nadgarstku
Galeony : 49
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t21924-jiliane-bambi-lanceley#718458
https://www.czarodzieje.org/t21925-poczta-jbl#718461
https://www.czarodzieje.org/t21923-jiliane-b-lanceley#718456
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyPią Mar 31 2023, 22:45;

W Hogwarcie było lepiej niż w poprzedniej szkole nowo poznanego chłopaka? W takim razie szkoła musiała być naprawdę ciekawa, o czym w jednej chwili pomyślała Bambi, uśmiechając się nieco szerzej. Istniała więc szansa, że i ona odnajdzie się w nowej szkole i nie będzie żałować przeniesienia. Temat szkoły zszedł jednak na dalszy plan, kiedy chłopak stwierdził, że powinna pytać innych o niego. Uśmiechnęła się lekko, przechylając głowę, nie mogąc zgodzić się z nim w tym temacie.
- To, jaki naprawdę jesteś, wiesz jedynie ty. Inni wiedzą tyle, ile pozwalasz im zobaczyć, a podejrzewam, że nie pokazujesz zbyt wiele - powiedziała jedynie, kręcąc lekko głową. Zaraz też roześmiała się cicho. Metal nie był jego ulubionym gatunkiem muzycznym? Istniała szansa, że to się zmieni z czasem, jak również mogło być prawdą, że był wyjątkiem w regule.
- Mój mówi, że lubię klimatyczne utwory, do których można pobujać się wspólnie, czy też słuchać muzyki w łóżku z ukochanym… I w moim przypadku zodiak się nie myli - odpowiedziała, wzruszając nieznacznie ramionami, po czym zabrała się za przygotowywanie sobie herbaty. - A jakiej muzyki słuchasz? O ile oczywiście ją lubisz - zapytała, spoglądając na chłopaka z zaciekawieniem, mając wrażenie, że mógłby wyjść z kuchni, gdyby tylko na niego nie patrzyła.

@Hyung Jin-woo
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyNie Kwi 02 2023, 00:55;

Czy Jin-woo lubił choć trochę swoją prawowitą szkołę?.. No cóż, niby to właśnie tam poznał swojego pierwszego najlepszego kumpla... Ale chyba nic po za tym nie było.
Miał ogromną ochotę przepisać się na stałe do Hogwartu, aby też tam trenować dalej i grać w quidditch'a. Na to jednak nie było aktualnie czasu, no i było jeszcze dużo za wczeście.

- W zasadzie, to masz racje - przytaknął lekko głową potwierdzając dodatkowo jej stwierdzenie.
Faktycznie nie pokazywał zbyt wiele, ani nie mówił. Zdecydowanie był typem słuchacza... Albo w sumie to słuchacza ale introwertyka.
- Brzmi... Przyjemnie - odparł, choć nie miał zielonego pojęcia czy to właśnie tak powinna wyglądać miłość, nie znał się na tym.
A dodatkowo, nie miał zielonego pojęcia o czym ona mówi jeśli chodzi o znaki zodiaku... Na tym też się nie znał.
Zanim jeszcze odpowiedział jej na kolejne pytanie, to zaczął pić swój napój, a w międzyczasie zamyślił się.
- Nie słucham za często muzyki, chyba nawet nie mam jakiegoś konkretnego ulubionego gatunku - powiedział wpatrując się w podłogę, tym razem nawet nie skłamał. Jedyną muzykę jaką znał to metal, rock i pop... No i rap. Miał problem z rozróżnianiem innych typów i często je mylił.

@Jiliane B. Lanceley
Powrót do góry Go down


Jiliane B. Lanceley
Jiliane B. Lanceley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : piegi na nosie i policzkach, tatuaż na lewym nadgarstku
Galeony : 49
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t21924-jiliane-bambi-lanceley#718458
https://www.czarodzieje.org/t21925-poczta-jbl#718461
https://www.czarodzieje.org/t21923-jiliane-b-lanceley#718456
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptySro Kwi 05 2023, 20:44;

Bambi wpatrywała się w niego jeszcze przez chwilę, zastanawiając się nad tym, co musiało być nie tak z jego szkołą, że wolał tak odległy Hogwart, ale ostatecznie nie dopytywała. Mimo wszystko mogło zależeć od wielu czynników i akurat sam budynek szkoły, czy to, czego tam się uczono, mogło mieć najmniejsze znaczenie.
Uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka, kiedy jej przytaknął. Wyglądało na to, że już się czegoś o nim dowiedziała. Krótka chwila, krótka rozmowa i już częściowo go znała i na tej podstawie mogła budować dalsze opinie, zakładać jak się zachowa. To jednak jej nie interesowało. Nie była typem, który próbował manipulować innymi osobami, sprawdzać, jakby byli. Nie, ona chciała poznać ich dusze, chciała wiedzieć, w jakim rytmie bije ich serce, a chłopak okazywał się… Nie lubić muzyki? Z wrażenia aż przerwała przygotowywanie herbaty, aby odwrócić się do niego z wyraźnym zaskoczeniem na twarzy.
- Nie wierzę, naprawdę? Jak jesteś sam, jak się uczysz, kiedy chcesz się zrelaksować, kiedy nie potrafisz zasnąć… Naprawdę nie słuchać muzyki? Znaczy dobrze, mówisz, ze nie za często, więc jakiejś jednak słuchasz. Nie mów, że jesteś jednym z tych, którzy słuchają wszystkiego, nie zwracając na nic uwagi i tak naprawdę nie dosłyszeliby kakofonii - powiedziała, marszcząc nagle brwi, nim zaczęła przeklinać pod nosem po francusku, gdy zorientowała się, że zaczyna się znów nakręcać, a jej rozmówca należał do spokojniejszych osób. Powinna zachować przy nim opanowanie, jeśli nie chciała go odstraszyć, a skoro tak… Wciągnęła powietrze, wracając do robienia sobie herbaty.
- Jest zaklęcie… canto musica, czy jakoś tak… Ciągle zapominam się go nauczyć, to mogłabym ci pokazać, jakie piosenki miałam na myśli, mówiąc o tych, które mi odpowiadają według astrologii, jak i po prostu. Może jednak ty znasz to zaklęcie i mógłbyś mi pokazać, czego sam słuchasz, gdy już słuchasz muzyki? - powiedziała w końcu, kiedy miała herbatę gotową, obejmując kubek obiema dłońmi. - Wybacz moje zakręcenie na tym punkcie. Moja rodzina składa się właściwie z samych muzyków i każdy wpierw na czymś grał, a dopiero później mówił. Ja komponuję, a przynajmniej chciałabym kiedyś z tego zasłynąć - wyjaśniła częściowo swoje zachowanie i słowotok, którego nie potrafiła przerwać, uśmiechając się lekko do chłopaka.

@Hyung Jin-woo
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptySro Kwi 12 2023, 22:08;

Brunet powoli naprawdę chciał stamtąd uciec. Ba! Szukał odpowiedniego momentu aby to zrobić. Nie przewidział jednak, że Bambi znów rozgada się i ten nie będzie miał nawet chwili na ucieczkę. Musiał słuchać tego co mówiła dziewczyna.
I to nawet nie było tak, że jej nie lubił tylko... Wciąż był wycofany i niepewny. Nie przepadał za ludźmi, a co dopiero rozmów z nimi.

Jin pił sobie herbatkę wysłuchując zdziwionej nastolatki.
- Nie no to nie tak, że w ogóle nie słucham muzyki albo jej nie lubię - westchnął cicho i odpowiedział jej dopiero w momencie, gdy ta skończyła mówić.
- Ale no prawdę mówiąc to nie znam się na gatunkach muzyki... To nie moja bajka. No i w sumie to jestem tym typem człowieka - odstawił na blat pusty już kubek, po czym skrzyżował ręce na piersi.
Nie wiedział zbytnio czemu Jiliane była aż tak skonsternowana, przecież nie było niczego złego w nie słuchaniu konkretnego gatunku muzyki... Prawda?
- Nie wiem czy chce się dzielić tym, czego słucham - zaśmiał się nerwowo i podrapał po karku. Cóż. Co prawda nie było to nic... Niestosownego.
Mimo to bał się chwalić swoimi ulubionymi piosenkami, głównie przez obawę przed wyśmianiem. Publicznym czy nie, bał się.

@Jiliane B. Lanceley
Powrót do góry Go down


Jiliane B. Lanceley
Jiliane B. Lanceley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : piegi na nosie i policzkach, tatuaż na lewym nadgarstku
Galeony : 49
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t21924-jiliane-bambi-lanceley#718458
https://www.czarodzieje.org/t21925-poczta-jbl#718461
https://www.czarodzieje.org/t21923-jiliane-b-lanceley#718456
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptySob Kwi 15 2023, 23:18;

Z pewnością, gdyby powiedział, że chce wyjść, że nie ma ochoty rozmawiać, Bambi w jakimś stopniu mogłaby go zrozumieć, Jednak nie była dobra w odczytywaniu podobnych sygnałów z mowy ciała. Prawdę mówiąc, niewiele potrafiła jeszcze odczytywać z innych, szczególnie jeśli nie znała ich za dobrze.
Wpatrywała się w nowopoznanego chłopaka, próbując zrozumieć cokolwiek z tego co mówił, zestawić to z tym, co sama myślała, jak postrzegała inne osoby, czując, że się w tym gubi. Zdecydowanie fakt, że nie rozróżniał za bardzo gatunków muzycznych, nieco utrudniał poznanie go, ale to oznaczało to od razu, że zamierzała go skreślić z listy potencjalnych znajomych. Choć może on już to zrobił w stosunku do niej, o czym na moment pomyślała, uśmiechając się po chwili z nieznacznym zawstydzeniem, kiedy przyznał, że nie chce dzielić się z nią tym, czego słucha.
- Właściwie to rozumiem… Ja przez muzykę poznaję innych, ale skoro to, czego słuchasz, może o tobie powiedzieć coś innym, to całkowicie zrozumiałe jest, że staje się czymś intymnym… - powiedziała w końcu, przesuwając palcami po włosach, próbując jakoś zapanować nad nagłym zmieszaniem, jakie poczuła.
- Przepraszam, jeśli byłam zbyt wścibska, nie miałam takiego zamiaru - dodała w końcu, uśmiechając się już weselej, upijając nieco herbaty, z cichym pomrukiem zadowolenia przyjmując ciepło rozlewające się po jej ciele za sprawą napoju.

@Hyung Jin-woo
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyNie Kwi 16 2023, 18:10;

Jin-woo wcale nie chciał dzielić się swoją muzyką. W ogóle nie chciał się niczym dzielić.
Z drugiej strony jednak nie wiedział, czy taka odmowa nie była... Nieuprzejma? Nie lubił robić sobie wrogów. Zwłaszcza jeśli chodzi o osoby, które będzie musiał widywać praktycznie, że codziennie przez następne parę dobrych lat.

- Może w przyszłości pochwalę się tym co słucham... Ale nie sądzę by stało się to prędko - powiedział nie chcąc wyjść na niemiłego.
Chciał stamtąd uciec. Nawet bardzo. Zaczął już nawet w głowie szukać jakiejś wymówki... Czegoś lepszego niż "muszę iść, zostawiłem włączone żelazko".

- Wiesz co bo... Muszę się jeszcze pouczyć. Niby są ferie ale wolę być przygotowany na powrót... - odparł w końcu, zresztą zgodnie z prawdą.
Uczył się na bieżąco nie chcąc mieć zaległości i choć jego ucieczka stamtąd była spowodowana samym stresem, to i tak w jego wymówce było ziarnko prawdy.
Jeszcze po krótkim pożegnaniu się brunet prawie, że faktycznie wybiegł stamtąd w popłochu. Na szczęście jednak jego strach skończył się jedynie na szybkim marszu w stronę grot.

@Jiliane B. Lanceley

/zt

+
Powrót do góry Go down


Jiliane B. Lanceley
Jiliane B. Lanceley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : piegi na nosie i policzkach, tatuaż na lewym nadgarstku
Galeony : 49
  Liczba postów : 57
https://www.czarodzieje.org/t21924-jiliane-bambi-lanceley#718458
https://www.czarodzieje.org/t21925-poczta-jbl#718461
https://www.czarodzieje.org/t21923-jiliane-b-lanceley#718456
Kuchnia - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 EmptyNie Kwi 16 2023, 20:52;

Wpatrywała się w chłopaka, kiedy stwierdził, że może kiedyś podzieli się z nią tym, czego słuchał z wyraźnym zwątpieniem. Nie potrafiła czytać mowy ciała, ale wyraźnie wyczuwała, że w żaden sposób nie została przez niego polubiona, a co za tym szło, nie potrafiła uwierzyć w to, ze kiedyś rzeczywiście przyjdzie im znów pomówić o muzyce. Nie było to może całkiem miłe odkrycie, ale nie było także nieprzyjemne. Ot, kolejna osoba, którą znała z imienia, ale nie musiała od razu nawiązywać wielkiej przyjaźni. Zaraz też uśmiechnęła się lekko, kiedy tylko padła nieco koślawa wymówka.
- W porządku, miłej reszty wyjazdu - odpowiedziała wesołym tonem, upijając herbaty. Wpatrywała się jeszcze chwilę w wejście do kuchni, w którym dosłownie zniknął Jin-woo, z którego niemal chłopak wybiegł, zastanawiając się, czy była tak irytująca, czy chłopak był na tyle wycofany. W końcu wzruszyła ramionami do swoich myśli i także wyszła, zabierając kubek ze sobą, uznając, że może oddać go później.

/zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kuchnia - Page 2 QzgSDG8








Kuchnia - Page 2 Empty


PisanieKuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia  Kuchnia - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kuchnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kuchnia - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Antarktyda
 :: 
Lodowiec mieszkalny
-