Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gabinet Atlasa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 9 Lis - 17:31;


Gabinet A. Rosa


Klamka w drzwiach ma kształt traszki, po wejściu ma się wrażenie, że się właściwie gdzieś wyszło. W pokoju jest mnóstwo wszystkiego, szczególnie roślin zielonych. Atlas kolekcjonuje przeróżne spreparowane okazy unikatowych przedstawicieli wszelkich gatunków, oczywiście pozyskanych w sposób humanitarny w celach naukowych. Poza wystawą przeróżnych cudowności wszędzie leżą jakieś książki. Centralna przestrzeń gabinetu jest pusta, po jednej stronie pomieszczenia jest kominek, po drugiej kanapo-leżanki. W głębi, za niepozornym obrazem przestawiającym szmer szpaków, są jego prywatne kąty, w których ukrywa swoje drobiazgi i sypia.  
Bardzo charakterystyczny jest zapach wilgotnej ziemi, mimo że na podłodze rozpina się miękki dywan. Słychać z różnych kątów to chrobotanie, tuptanie, cykanie, czasem jakieś szmery, ptasie świergoty czy bzyczenie, co jedynie może sugerować, że w tym gabinecie nie urzęduje sam.

poglądowa tablica inspiracji na pintereście
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 20 Lis - 13:24;

Samonauka - listopad 1

Zawsze doceniam ciekawość. Zainteresowanie otaczającym nas światem jest najbardziej pożądaną i intrygującą mnie cecha ludzką, dociekliwość i nieumiejętność zaakceptowania niezdefiniowanego, to przymioty ludzi, których dusze nurtują mnie najbardziej. Jestem taki zadurzony w tym zaciekawieniu, jakbym przyglądał się sam sobie w odbiciu krzywego zwierciadła, kiedy mnie ciekawią ci ludzie, których do mnie przywiodła ciekawość. Kiedy pierwszoroczny gryfon, na zajęciach, na których omawialiśmy kulturę i zachowania Nieśmiałków, podszedł do mnie, chcąc dopytać się większej ilości szczegółów dotyczących magicznych stworzeń, miałem przeczucie, że nie chodzi o jego ogromne zainteresowanie opiekunami drzew. Zaprosiłem go na herbatę do mojego gabinetu w godzinach dyżurowych, by zaspokoić wszelką dociekliwość, rodzącą się w młodym, gryfońskim sercu, z nadzieją i radością w moim, że oto kolejne pokolenie miłośników dzikich zwierząt, magicznych czy też i nie, stoi przede mną, a moja w tym rola, jako pedagoga, by tę drogę poznawczą przed nim, przynajmniej tym jednym uczniem, uczynić jak najbardziej ekscytującą.
Nie mam w gabinecie biurka, więc gdy młody uczeń z niepewnością, szybko maskowaną typową dla swojego domu bezmyślnością, przekroczył próg moich komnat, witam go z uśmiechem, wskazując jedną, z szerokich kanap, ustawionych w różnych zakątkach pokoju. Pierwszoroczni przynajmniej tyle mają do siebie, że łatwiej mi uwierzyć w ich naukowe intencje, niż studentom, których również do tego gabinetu ciągnie aż niepoprawnie.
- Czy jest temat, który interesuje Cię bardziej niż inne? - pytam, podając chłopcu kubek gorącej czekolady i sięgam na oparcie kanapy, po której maszeruje z dumą poecilotheria metallica, przepiękny, zagrożony gatunek ptasznika w kolorze intensywnego błękitu. Gryfon, o ile dobrze pamiętam o wdzięcznym i jakże angielskim imieniu Jerry, nawet nie drgnął, co sprawia, że cieszy mnie on jeszcze bardziej. Przysiadam z pająkiem na stoliku i wpatruję się w niego pytająco.
- Profesorze, jaki jest najgroźniejsiejszy potwór magicznego świata? - pyta z przejęciem, trzymając kubek oburącz. Czuje, jak ujsta rozszerza mi uśmiech, bo oczywiście, o cóż innego mógłby mnie spytać.
- Potwór? Nie wiem. - odpowiadam spokojnie - Potwory to nie zawsze zwierzęta. - myślę, że najgroźnięjszyms tworzeniem chodzącym po tej planecie jest człowiek, jednak nie mogę takiej dyskusji prowadzić z jedenastolatkiem.
- A magiczne zwierze? Najmocarniejsiejsze? - podskoczył na siedzisku, nieomal rozlewając kakao.
- Prawdopodobnie są to smoki. - kładę metallicę na jeden z rozłożystych liści monstery, chylącej się nad zajmowanym przez nas kątem- Istnieją w mitach i legendach na całym świecie, praktycznie każdy zakątek magicznego świata może poszczycić się rasą natywną swoim stronom. Są to przepotężne, niebezpieczne stworzenia, obdarzone ogromną siłą, ognistym oddechem i wielkimi skrzydłami.- kontynuuję wypowiedź, obserwując, jak oczy chłopca lśnią z zainteresowania. Uśmiecham się, kiedy popija kakao, wciągnięty w moją opowieść- Pomimo tego, jak niezwykle niebezpieczne jest obcowanie z nimi, czarodziejski świat wciąż próbuje wejść z tym gatunkiem w jakiś układ, czy interakcję. Nawet w londyńskim banku Gringotta trzymano smoka, by pilnował zebranego tam złota.- dodaję jako ciekawostkę informację, wyczytaną niegdyś w jednej z lokalnych czytelni- Według wytycznych brytyjskiego ministerstwa są sklasyfikowane, jako "znani zabójcy czarodziejów", jednak kierunek rozwoju ścieżki kariery czarodziejskiej, jakim jest smokologia, cieszy się coraz większą popularnością.
- Czy każdy może zostać smokologistą..? - gryfon oblizał czekoladowego wąsa nad górną wargą, na co śmieję się lekko.
- Każdy, trzeba jednak wiele pracy i nauki. Czy jest to coś, co Ciebie ciekawi? - pytam z zainteresowaniem, ostatnia sylaba jednak nie zdąża wybrzmieć mi w gardle, kiedy chłopiec gorliwie kiwa głową, więc wstaję do jednej z zastawionych książkami półek, które ledwie widać pod ogromną ilością zielonych roślin, jakie hoduję w swoim gabinecie- Mogę pożyczyć Ci książkę - mówię z namysłem, bo wydaje mi się, że mam jeszcze jeden egzemplarz o smokologii, napisany językiem ciekawym i przystępnym dla młodych adeptów magii- Jeśli temat Ci się spodoba i będziesz chciał rozwijać swoją wiedzę w tej materii, możemy zastanowić się nad jakimiś ciekawymi zajęciami dodatkowymi. Kto wie, może jakieś wycieczki czy kursy, jak już trochę podrośniesz? - uśmiecham się do siebie, wyciągając książkę spomiędzy innych tomów.
- Tak, profesorze. - mówi entuzjastycznie chłopiec, porzucając nawet niedopite kakao, by zaraz sięgnąć po oferowaną przeze mnie książkę. Resztę popołudnia spędzamy na czytaniu rozdziałów, które oferowała, odpowiadam na tysiące jego najróżniejszych pytań, od tego, czy smoczymi pazurami zajmują się specjalni kowale, po takie czy istnieją smoczy weganie.

zt
+
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 20 Lis - 14:06;

Samonauka - listopad 2

Jestem zaskoczony, kiedy poza godzinami mojego dyżuru słyszę pukanie do drzwi, a mosiężna traszka po wewnętrznej ich stronie spogląda na mnie pytająco, czy umożliwić otwarcie z zewnątrz. Prędko zmieniam swój leniwy, niedzielny szlafrok na sweter i wciągam na nogi jakieś spodnie, bu w wygodnych kapciach otworzyć drzwi z pytającym spojrzeniem. Chwilę mi zajmuje, dostrzeżenie ubranej na czarno, niskorosłej dziewczynki, która przy mojej osobie w ogóle wygląda jak krasnoludek. Rozczula mnie to niebywale, przechylam głowę, powstrzymując się przed ukucnięciem i witam się z nią ciepłym uśmiechem.
- W czym mogę pomóc, panno..? - zagajam, bo niestety nie kojarzę jej twarzy zupełnie. Inna sprawa, że niespecjalnie jeszcze przyglądam się wszystkim uczniom, zapamiętując najłatwiej tych, którzy aktywnie biorą udział w moich zajęciach.
- L-lucy Nott. - bąknęła niepewnie- J-jestem w hufflepuffie. - marszczę brwi na tę odpowiedź, bo niewiele mi ona pomaga, ale zaraz uśmiecham się szerzej, bo mi ta niewiedza nie będzie spędzać snu z powiek. Wpuszczam do środka dziewczynę, która ewidentnie preferowała styl gotyckiej królowej nocy, co kontrastowało z jej młodym wiekiem, spoglądając na nią z ciekawością.
- W czym mogę Ci pomóc, Lucy? - w końcu żaden uczeń nie odwiedza mojego gabinetu po to tylko, by spędzić miło czas. Jeszcze mi się chyba nie zdarzyły odwiedziny, które nie zakrawały o pomoc czy poradę związaną z nauczanym przeze mnie przedmiotem.
- Profesorze R-Rosa, ostatnio był tu Jerry... - zaczęła niepewnie- Profesor tak mu opowiedział o smokach, że ja t-też mam pytanie. - obserwowałem ją i nie umiałem ocenić, czy jąkała się ze stresu, czy po prostu taki jej urok.
- Proszę. - zachęcam ją gestem, by usiadła na kanapie- Jestem tu po to, by odpowiadać na Twoje pytania. - uśmiecham się zachęcająco, bo urzeka mnie, że tak wielu młodych uczniów jest zaciekawionych pracą z magicznymi stworzeniami. Nie umiem przypisać Lucy do smoków, ale z jej gotyckim image'm mogła mnie jeszcze nie jednym zaskoczyć.
- Profesorze, jakie jest najmniej groźne, magiczne zwierze..? B-bo ja się trochę boje, ale chce przekonać... - powiedziała, siadając na kanapie i spuszczając wzrok na kolana. Przejmuje mnie to ogromnie, bo przekonanie studentów do szacunku i umiłowania braci mniejszych jest dla mnie kwestią priorytetową, a choć strach przed dzikimi stworzeniami był rzeczą naturalną i potrzebną, lęk tej skali był zwyczajnie niezdrowy.
- Puszek pigmejski. - odpowiadam spokojnie, przysiadając naprzeciw niej na stoliku kawowym.- Czy widziałaś je kiedyś? - podpytuje. Oczywiście mógłbym jej opowiadać o zwierzętach dużo mniej groźnych, ale zwyczajnie nudnych, a czułem, że mogę przekonać ją do swojego przedmiotu poprzez przedstawienie gatunku, który nie tylko ją zaintryguje, ale kto wie, może nawet przekona do zaopiekowania się takim?
- P-pigmejski? - podniosła na mnie wzrok, na co odpowiedziałem ciepłym uśmiechem
- Pufki, to okrągłe, malutkie stworzonka o przyjemnym w dotyku, puszystym futerku. Niestety, nie mam takiego w gabinecie, ale wiem, że w okolicznej menażerii są do zakupienia w niskiej cenie. To urocze stworzonka, które nie wymagają wiele pracy, lubią być przytulane, a w nocy zjadają pełzające pod łóżkiem pająki. - podsumował pokrótce, pomijając kwestię wyjadania dziecięcych glutów z nosa- Puszek pigmejski, to... miniaturka pufka. Widuje je często na ramionach bądź w rękach uczennic w szkole. Czy takie zwierzątko Cię ciekawi? - podpytuję, przyglądając się dziewczynce. Dostrzegam w jej oczach cień zaciekawienia, przysłaniający powoli tę niepewność i strach, z którym przekroczyła mój próg. Kiwam lekko głową, by zachęcić ją do rozmowy, spędzamy więc resztę popołudnia na dyskusji o tym, jaki byłby najlepszy przyjaciel na początek, dla osoby szukającej pierwszego kontaktu ze zwierzątkami domowymi, a ja z poczuciem spełnienia nauczycielskiego obowiązku odpowiadam na wszystkie jej zagwozdki i wątpliwości.

Zt
+
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 20 Lis - 20:28;

Samonauka - listopad 3

Pomimo moich wiecznych starań o to, by śniadania konsumować we względnym spokoju - przychodzę na nie bowiem, kiedy tylko świta, by uniknąć jak największej ilości szkolnej gawiedzi, niezależnie od tego, czy to nauczyciele, czy uczniowie - jedna ze szkolnych sów niemal ląduje w mojej ledwie ciepłej owsiance. Zdaje mi się, że biedne zwierze szukało mnie całą noc, wygląda na okrutnie wymęczone i zziębnięte, co trochę łagodzi moje niezadowolenie przerwanym posiłkiem. Odwiązuje od ptasiej nóżki list i podsuwam ciepłą, różaną herbatę, zapoznając się z treścią pergaminu.
Dramat. Różecznik nie chce jeść i wygląda jakby nie żył. Przejmująca wiadomość, spisana drżącą ręką, o krągłych brzuszkach i długich ogonkach, co podpowiada mi jedynie, że to jakiś młodziak z pierwszych lat szkoły. Z wielką sympatią zauważam, że ze wszystkich goszczących w szkole osób, to najmłodsze dzieciaki przekonują się do mnie najszybciej. Odsyłam spanikowanemu autorowi listu swojego patronusa, z wiadomością, że zapraszam zarówno jego, jak i rożecznika do swojego gabinetu i omówimy wszelkie sprawy związane z jego niemocą. Oczywiście po zajęciach, żeby dzieciaczkowi nie przyszło do głowy uniknąć lekcji.
W międzyczasie zaglądam w swoim gabinecie do posiadanych materiałów o gadach i ich zależnościach z roślinami. Różecznik to całkiem piękne, nawet egzotyczne zwierze, muszę sam przed sobą przyznać, że chyba nigdy nie widziałem jednego na żywo. Może poza zachwycającym zoo w magicznej dzielnicy Berlina, na jakiejś wczesnoszkolnej wycieczce. Spędzam popołudnie zanurzony w materiałach, by wyczerpać źródła potencjalnych informacji, na wypadek, gdyby dociekliwość rożecznikowego właściciela miała mnie przerosnąć, a gdy wczesnym wieczorem rozlega się pukanie do moich drzwi, mosiężna traszka sama odskakuje, by ich uchylić.
- Profesorze, Rosa! - do środka wpada nie kto inny, jak mój smokolog-entuzjasta-zwierząt Jerry, niosąc w rękach piękny i okazały egzemplarz różecznika- On chyba umiera! - zajęczał chłopiec, wyciągając do mnie ręce ze stworzonkiem. Ujmuje je delikatnie w palce, widzę jednak, że kwiat na żółwim grzbiecie nie jest jeszcze nawet w pełni rozkwitły, więc śmierć nie była tym, co mu zagrażało. Co najwyżej lenistwo. Zapraszam jednak chłopca gestem na sofę, głaszcząc żółwia po zwiniętych w skorupkę łapkach.
- Czy Twój różecznik ma imię? - zagaduje, by uspokoić ucznia.
- Rózia! - no a jak inaczej. Uśmiech zakwita mi na ustach jak kwiat na grzbiecie zwierzęcia.
- A więc Rózia ma się bardzo dobrze. Jak widzisz, na grzbiecie różeczników rosną kwiaty, tak, jak ten na grzbiecie Twojej Rózi. Tak długo, jak kwiat ten ma płatki, tak długo Rózia będzie miała się w świetnej kondycji. - zapewniam, muskając palcami płatki kwiatu na grzbiecie stworzonka.
- Ale dlaczego się nie rusza? - zapytał uczeń, ufając mi najwyraźniej jedynie połowicznie.
- Widzisz, różecznik wciąż jest magicznym kuzynem żółwia lądowego, a lądowe żółwie hibernują przez zimę. To znaczy, że idą spać na długi czas. - odpowiadam ze spokojem, myśląc o tym, że czasem takim żółwiom zazdroszczę- Kiedy temperatury spadają do 10 czy 15 stopni, a słońce nie dosięga już tak często terrarium Twojego zwierzaka, czuje on, że czas na zimową drzemkę. Stąd ta osowiałość. - dodaję, widząc niepewność na twarzy chłopca- Musisz znaleźć jej cichy zakątek, w którym będzie mogła odpocząć, zbierając siły na wiosnę. - podaje zwierzątko chłopcu, który ostrożnie ujmuje swoją pupilkę.
- Profesor jest pewien?
- Obiecuję, że napiszę jeszcze dziś list, do swojego zaprzyjaźnionego magizoologa, specjalizującego się w weterynarii. - kiwam głową- I upewnię się, że Rózi nic nie dolega. A dopóki tak się stanie, czy chcesz wziąć kilka z moich książek o magicznych gadach? Mam jedną, bardzo ciekawą o różecznikach, może Cię zaciekawi. - sięgam do biblioteczki, by wyciągnąć raczej cienki tomik o tym, jak opiekować się magicznymi gadami. Spędzam kolejną godzinę, może dwie, opowiadając chłopcu o różnicach między gatunkami różanecznikami dziko żyjącymi i tymi hodowlanymi, z zadowoleniem zauważając, że im więcej otrzymuje on ode mnie informacji, tym bardziej uspokaja go stan jego pupila. Opuszcza mój gabinet wyposażony w lekturę obowiązkową każdego hodowcy, a ja wracam do swoich zajęć.

zt
+
Powrót do góry Go down


Goldwyn O. O. Dear
Goldwyn O. O. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
Galeony : -413
  Liczba postów : 207
https://www.czarodzieje.org/t21807-goldwyn-o-o-dear#713155
https://www.czarodzieje.org/t21815-goldwyn-o-o-dear#713376
https://www.czarodzieje.org/t21808-goldwyn-o-o-dear#713157
https://www.czarodzieje.org/t21846-goldwyn-o-o-dear#714434
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyWto 6 Gru - 2:10;


Nie pierwszy raz lądował na nauczycielskim dywaniku, napotykając w toku swej uczniowskiej czy od niedawna studenckiej już kariery widmo utraty punktów albo niezbyt przyjemnego szlabanu, jednak nigdy wcześniej nie odczuwał tak intensywnego skrępowania. Nerwowo zerkał na wskazówki powieszonego na nadgarstku zegarka, długo wahając się przed naciśnięciem klamki. Na tyle długo, że mógłby bez problemu wyrecytować całą anatomię traszki, którą zupełnie znikąd przypomniał sobie, spoglądając na charakterystyczny kształt przyozdabiający drewniane masywne drzwi, prowadzące obecnie wprost do czeluści piekieł. Doskonale wiedział przecież w jakiej sprawie wzywał go profesor Rosa. Już podczas lekcji, którą mężczyzna prowadził we współpracy z Williamsem, obserwował go uważnie, starając się odczytać emocje skrywane w głębi błękitnego spojrzenia. Atlas nie dał niczego po sobie poznać, możliwe nawet że nie widział wysłanego mu omyłkowo zdjęcia. Przede wszystkim jednak pozwolił Olivierowi uwierzyć, że cała ta afera rozejdzie się po kościach. Chłopak pomyślał, że jakimś cudem udało mu się usunąć fotografię, tylko ten głupi wizbook nie zarejestrował jego aktywności. Niestety… tak się nie stało, a teraz czekała go jakże swobodna, luźna pogawędka z jego nagim tyłkiem w roli głównej. Chyba wolałby już zbyć ten blamaż milczeniem, niż słuchać moralizatorskiego kazania.
Wziął głębszy oddech, próbując naprędce wypracować sensowny plan i odszukać w kłębiącym się pod kopułą chaosie odpowiednich argumentów, dzięki którym mógłby wyratować się z dość nietypowej, za to wyjątkowo wstydliwej sytuacji. Pomyślał, że najlepiej będzie wyprzedzić niekomfortowe pytania nauczyciela, a następnie szybko sprowadzić rozmowę na inny temat, ot chociażby książki, która wcale nie przestała go interesować. Umysł stratega, czyż nie? Szkoda tylko, że gdy w końcu młody Dear odważył się przekroczyć próg gabinetu, robiąc dobrą minę do złej gry, okazało się że znalazł się w nim zupełnie sam. Zawadiacki, urokliwy uśmiech nagle spełzł mu z twarzy, a śmiały, dziarski krok ustąpił miejsca ostrożnemu, cichutkiemu dreptaniu. Nastolatek zastanawiał się czy powinien wejść w głąb zielonego, pachnącego wilgotną ziemią pokoju czy raczej poczekać przy drzwiach, ale… ostatecznie nawet podenerwowanie przegrało z ciekawością, a po chwili Goldwyn podziwiał kolejne elementy bogatego i dość hałaśliwego wystroju. Wpierw omiótł swym spojrzeniem grzbiety starych, niedostępnych pewnie w szkolnej bibliotece książek, a później – jakże tematycznie – poświęcił swą uwagę złotej rzeźbie skąpo odzianego młodzieńca trzymającego... chyba wazę. Przynajmniej tak powiedziałby, oceniając sylwetkę z tyłu.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyWto 6 Gru - 20:42;

Choroba: aktywna

To nie był pierwszy raz. Nie planował się do tego przyznawać, ale to nie był w jego karierze pierwszy raz, kiedy uczniowie wysyłali mu niewybredne listy, zdjęcia, mniej lub bardziej bezpośrednie wyznania, życzenia, pragnienia, zawsze potem się ich wypierając, zawsze zarzekając, że to przypadkiem, że to ktoś rzucił wyzwanie, to miało być do kogoś innego, bądź w ogóle to nie byli oni, tylko im ktoś po złości takiego psikusa wykręcił. Kiedy jeszcze był nastolatkiem, okrutnie mu to schlebiało, pławił się w tym uwielbieniu, nadużywając swojego uroku, kiedy tylko mógł i rodzinie zajęło wiele czasu i wysiłku, by wytłumaczyć mu, że nic z tego nie jest prawdziwe, jeśli zmuszał ludzi do uwielbienia wbrew ich woli.
Tylko że on niekoniecznie chciał wtedy prawdziwości, niespecjalnie zależało mu na autentycznych uczuciach, tak długo, jak mógł wsłuchiwać się w rytm ciężkich oddechów osoby, którą gładził po plecach, nawet jeśli była ona tylko połowicznie przytomna, pod wpływem jego uroku. Nie był potomkiem wili, odciętym od swojego dziedzictwa, nigdy się nie wypierał swoich genów, pielęgnował je, ćwiczył, praktykował i dawkował swojemu otoczeniu na tyle, by nikt nie wiedział, ale by wciąż ludzie postrzegali go tylko przez pryzmat kreowanej powłoki. By nikt nie znał go naprawdę.
Już dawno nie ulewał mu się urok przypadkiem, nie zdarzało mu się urazić czyjejś emocji niecelowo, tym bardziej ostrożny był w otoczeniu uczniów, pozostałej kadry, dbając o nieposzlakowaną opinię mężczyzny owszem, posiadającego geny wili, ale również mężczyzny uprzejmego, łagodnego, nieprzesadnie dominującego. Nie było więc możliwości, że jakiemukolwiek uczniowi zawrócił celowo w głowie i nie zamierzał dopuścić tej linii obrony ze strony podopiecznych, w wypadku, w którym wiedza o tym, co Dear wysłał mu na wizzengerze wypłynęła gdzieś dalej. Ostatnie, czego potrzebował, to wpis do akt o czarowaniu swoich uczniów i zmuszaniu ich do szerzenia pornografii.
Niedługo przed jedenastą jeszcze odpisywał na listy do rodziny w swoich prywatnych zakamarkach gabinetu, kiedy usłyszał skrzypnięcie drzwi, sugerujące mu, że jego gość już się zjawił. Spojrzał na zegar naścienny, oceniając, który z nich był spóźniony, a który przedwcześnie palił się do tego spotkania i westchnąwszy, podniósł się z fotela.
Wielki obraz, przedstawiający falujące na wietrze, dziesiątki tysięcy ptaków wyskoczył ze swoich ram, odsłaniając owiane półmrokiem wnętrze, z którego wynurzyła się tak bardzo kontrastująca z otoczeniem, jasna postać Rosy. Białoskóry, złotowłosy, ubrany w jasny sweter i wąskie, beżowe spodnie, wydawał się przypadkowym turystą z zupełnie innej bajki. Dopiero kiedy po jego ramieniu, z pleców na tors wpełzła ogromna theraphosa blondi, jakaś rysa na jego ciepłej dostojności pozwalała uwierzyć, że był normalnym człowiekiem.
Spojrzenie błękitnych oczu wylądowało na studencie, kiedy zmarszczył lekko brwi i sięgnął długimi palcami po pajęczycę, biorąc ją w dłoń.
- Rozumiem, że pukanie jest również poza Pana powściągliwością, panie Dear. - powiedział cicho, a choć mogło to brzmieć jak nagana, to jednak po ustach Atlasa błąkał się jakiś mały śmieszek rozbawienia. Obserwował wzrok studenta, przemykający po kątach gabinetu, odkładając tarantulę na kominek.- Proszę sobie usiąść, chwilę sobie porozmawiamy. - zachęcił go gestem, tym samym sięgając po przygotowaną wcześniej książkę o granianach i siadając swobodnie na krawędzi kawowego stolika, będącego pomiędzy fotelami a niewielką sofą, by mieć lepszy kontakt z chłopakiem niezależnie od tego, gdzie zdecyduje się usiąść.
Obejrzał się przez ramię, mając wrażenie, że słyszy jakiś obcy szmer, jednak w tym pomieszczeniu w tle działo się wiele rzeczy i początkowo zrzucił to po prostu na karb swoich mniejszych współlokatorów.
Powrót do góry Go down


Goldwyn O. O. Dear
Goldwyn O. O. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
Galeony : -413
  Liczba postów : 207
https://www.czarodzieje.org/t21807-goldwyn-o-o-dear#713155
https://www.czarodzieje.org/t21815-goldwyn-o-o-dear#713376
https://www.czarodzieje.org/t21808-goldwyn-o-o-dear#713157
https://www.czarodzieje.org/t21846-goldwyn-o-o-dear#714434
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 7 Gru - 19:32;

Zapatrzony w wieńczącą fontannę rzeźbę nie zauważył jasnej, męskiej sylwetki wychylającej się zza trzepoczącego ptasimi skrzydłami obrazu. Odwrócił się więc z niemałym opóźnieniem, dopiero na skutek cichego, karcącego tonu, nijak nadto niewspółgrającego z subtelnym uśmiechem nauczyciela, którego młodziutki Dear na razie nie był w stanie rozczytać. – Eee… – Mruknął całkiem zagubiony, nie mając pojęcia czy traktować wypowiedź profesora Rosy jako ostrzegawcze upomnienie czy może próbę rozładowania dosyć ciężkiej, krępującej atmosfery. – Przepraszam, nie pomyślałem? – Postanowił się jednak wreszcie odezwać, wzruszając lekko ramionami, których mięśnie zaraz wyraźniej spięły się na widok pełzającej po dłoni Atlasa tarantuli. Olivier zmierzył zwierzę podejrzliwym spojrzeniem, w końcu ostrożnie wskazując palcem na włochaty odwłok. – Nie jest jadowita? – Zapytał, woląc się upewnić że nic złego mu nie grozi, acz już teraz, na wszelki wypadek, starał się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, by nie przestraszyć niepozornego, ale śmiertelnie niebezpiecznego stworzenia, które na szczęście wylądowało ostatecznie na oddalonym od nich kominku.
Tak jak zagrożenie ze strony pająka zostało zażegnane, tak nie dało się tego samego powiedzieć o nauczycielu. Goldwyn odnosił wrażenie, że mężczyzna obserwuje każdy jego ruch, a i nie dał mu zbyt dużego wyboru, jeżeli chodzi o utrzymanie bezpiecznego dystansu. Nieważne czy zdecydowałby się na fotel czy na kanapę, i tak Rosa zajmował pozycję w samym centrum wydarzeń, toteż student niechętnie usadowił swoje cztery litery na sofie, wzdychając ciężko w duchu. – Musimy o tym rozmawiać? Naprawdę nie możemy udawać, że to się nie wydarzyło? – Zaproponował komfortowe rozwiązanie, śmiało spoglądając w błękitne ślepia profesora, które z czasem podziałały jednak na niego deprymująco. Wystarczyła chwila, żeby nastolatek spuścił wzrok niżej, chociaż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło… dopiero teraz dostrzegł bowiem znajomy, pozłacany grzbiet książki o granianach, który niewątpliwie poprawił mu humor. Skoro Atlas zabrał ją ze sobą, najwidoczniej nie miał wobec niego żadnych niecnych zamiarów. – To było przypadkiem, byłem trochę pijany, różdżka mi się omsknęła i... – Ollie zaczął się nerwowo tłumaczyć, a jednak zaraz znów pomyślał o przywleczonym przez blondyna tomiszczu, co skłoniło go do szczerej spowiedzi. – No dobra, w sumie to byłem mocno pijany i nie wiem jak i dlaczego wysłałem panu to zdjęcie. – Podniósł odważniej głowę, chociaż nadal towarzyszyła mu mina zbitego, pokornego psa i jednoznacznie defensywna postawa.

Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyCzw 8 Gru - 13:38;

Spojrzenie Atlasa było uważne, ale miało w sobie jakiś chłód, zupełnie różny od tego, jakim wzrokiem obserwował swoich studentów. Chłodem tym był dystans, który Rosa właśnie budował między sobą, a Dearem, nie chcąc sprawić, by student opacznie zrozumiał cel tego spotkania. Nawet jeśli cel, który przedstawiał chłopakowi, był zupełnie odmienny od tego, który był jego własną intencją. Przyglądał mu się badawczo, choć cały prezentował się bardzo swobodnie, pomiędzy tymi szmerami, liśćmi, w tej szeleszczącej dzikości swojego gabinetu.
- Wszystkie pająki są jadowite. - poinformował, zgodnie z prawdą, jak na nauczyciela zajmującego się zwierzętami przystało- Akurat jad goliata jest słaby i nie stanowi zagrożenia dla ludzi. - rozejrzał się tym samym po najbliższej okolicy, w poszukiwaniu tego jednego gatunku, który rzeczywiście mógłby chłopakowi zagrozić, nigdzie jednak nie widział błyszczących odnóży atraxa robustusa, wrócił więc błękitnymi oczami do Goldwyna. Mógłby dodać, że mu przecież nic nie groziło w towarzystwie przedstawiciela kadry szkolnej, szczególnie, w jego własnym gabinecie, ale czy to była prawda? Odwiedzający obawiali się skolopendr, toksyczków, podkopników, chichoczących między liśćmi chochlików czy zamieszkującego wysokie gałęzie brunatnego mangrowca, a to siedzący pośrodku, o złotych włosach pół człowiek był najgorszym, co mogło kogokolwiek spotkać w tym pomieszczeniu.
Uśmiechnął się jedynie i wskazał ręką na kanapę, zachęcając do tego, by rozsiadł się wygodniej.
- Niestety, tak. - westchnął. Nie spuszczał ze studenta wzroku, jak sokół, jak wilk w lesie, choć uśmiech wciąż miał łagodny, to zdawało się, że nawet nie mrugał- Musimy. Musisz mnie przekonać, że rozumiesz, jak nieodpowiedzialne było to, co się wydarzyło. - założył powoli nogę na nogę i złożył dłonie na książce. Z bliska było widać, że choć miał nieco zbolałą, zatroskaną minę, to oczy wciąż pozostawały równie chłodne, równie uważne, jak węża, którymi tak lubił się otaczać. Jego usta rozciągnął pełen zrozumienia uśmiech- Co więcej, moim obowiązkiem jako pedagoga jest upewnić się, że zrozumiesz, że wysyłanie takich treści nie jest odpowiednią rzeczą. - kontynuował spokojnie- I nie podnosi Twojej wartości jako człowieka. Nie powinieneś takich zdjęć wysyłać nie tylko do nauczycieli... - wbił spojrzenie w jego twarz, wyczekując momentu, aż ten podniesie wzrok i kiedy tylko ich oczy się skrzyżowały, wypuścił nieuniknione macki uroku wili, wślizgującego się w głowę i duszę człowieka niepostrzeżenie- Według mnie, nie powinieneś ich wysyłać nikomu. - prawie szepnął, skupiając się na tym, by jego intencja zakorzeniła się w uczniowskiej głowie.
Przyglądał się twarzy Deara, jakby w oczekiwaniu, aż zasadzone w nim ziarno dojrzeje, po czym wycofał swój wpływ, odrywając od niego wzrok i obejmując schludnymi dłońmi książkę.
- Rozumiem, że masz więcej zainteresowań, które... powinny znaczyć więcej, niż takie ekscesy. - uśmiechnął się do niego, ponownie wkładając na twarz wizerunek ciepłego, troskliwego pedagoga.
Powrót do góry Go down


Goldwyn O. O. Dear
Goldwyn O. O. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
Galeony : -413
  Liczba postów : 207
https://www.czarodzieje.org/t21807-goldwyn-o-o-dear#713155
https://www.czarodzieje.org/t21815-goldwyn-o-o-dear#713376
https://www.czarodzieje.org/t21808-goldwyn-o-o-dear#713157
https://www.czarodzieje.org/t21846-goldwyn-o-o-dear#714434
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 11 Gru - 20:16;

Mówiąc zupełnie uczciwie, młodziutki Dear nawet nie zastanawiał się nad celem spotkania w nauczycielskim gabinecie, wszak ten wydawał mu się więcej niż oczywisty. Wychowawcza, umoralniająca pogadanka wraz z odjęciem kilku punktów z sumy, jaką reprezentantom wężowego domu udało się zgromadzić od początku roku szkolnego. Pewności nie miał tylko w kwestii ewentualnego szlabanu, ale czyszczeniem zakurzonych pucharów albo sprzątaniem zapaskudzonej sowiarni wolał się nie zamartwiać na zapas, zwłaszcza że na dobór kary nie miał tak naprawdę żadnego wpływu, a dolegliwość oczekujących go konsekwencji zależała przede wszystkim od nastroju blondwłosego belfra. Ollie obserwował więc jedynie mężczyznę uważnie, starając się wyczytać jego zamiary w głębi błękitnego spojrzenia, którego chłodny wyraz niewątpliwie nie napawał optymizmem. Nie współgrał jednak również z dość swobodną postawą Rosy, dlatego nastolatek ostatecznie postanowił odpuścić sobie zgadywanki, przyjmując ciężar odpowiedzialności na klatę.
- Wszystkie…? – Zapytał ze słyszalną nutą zawahania w głosie. Nie to żeby profesorowi nie ufał. Ot, uwielbiał zarówno zwierzęta, jak i magiczne stworzenia (co wcale nie równało się chęci bliskiego spotkania z jadowitym pająkiem). Myślał też, że wiele o nich wie, ale stwierdzenie Atlasa prędko sprowadziło go do parteru. – Może i nie, ale… nie boi się pan, że któryś z tych maluchów ucieknie z gabinetu i przestraszy Merlinowi ducha winnych uczniów? – Zdecydowanie nie powinien pouczać członka grona pedagogicznego, cieszącego się autorytetem, ale nie pierwszy raz w swoim życiu otworzył gębę bez zastanowienia. – Strach bywa śmiertelny. – Podniósł lekko dłoń, niejako w obronnym geście, próbując się wytłumaczyć z kompletnie niepotrzebnego wtrącenia, a potem westchnął cicho na widok cieplejszego, łagodniejszego uśmiechu nauczyciela. Nie wiedział dlaczego czuł się z jego powodu niezręcznie. Chyba wolałby dostać opierdol i stąd wyjść, ale zamiast tego, posłusznie rozsiadł się na kanapie, wpierw jedynie wysłuchując pedagogicznego monologu.
- Przecież to tylko zdjęcie. – Wzruszył ramionami w swej bezsilności, nawet nie zauważając że jego zachowanie można było odczytać jako butne i niegrzeczne. Niewykluczone, że nie umiał rozmawiać na takie tematy, a chociaż wiedział że nauczyciel nie powinien oglądać jego nagiego tyłka, to nie do końca rozumiał powagę sytuacji. Denerwował się, a ukłucie stresu automatycznie uruchamiało wewnętrzy opór, który wcale nie zelżał, nawet pod wpływem szerszego, empatycznego uśmiechu Atlasa. Przeciwnie, chłopak uciekał spojrzeniem w bok, dopiero po chwili unosząc głowę, żeby ponownie zderzyć się z tymi jasnymi, pięknymi oczami, które niemal przeszyły go na wskroś. – Nie powinienem i nie będę wysyłał. – Mruknął z miną zbitego psa, odczuwając dziwny niepokój. Nie dlatego, że podzielił się swoją nagą fotografią, również nie z powodu obawy przed karą, ale ze względu na rozczarowanie siedzącego przed nim mężczyzny. Nagle zapragnął jego uwagi i akceptacji. Nie chciał go zawieść, a zadowolić, a pośród tak różnych, mieszanych emocji na pierwszy plan wysuwała się jedna myśl: że w jego ocenie nie był wystarczająco dobry.
- Mam. Całkiem nieźle mieszam w kotle, no i nie bez powodu pytałem o książkę, o właśnie tę. – Ożywił się, wyciągając szyję i niezgrabnym ruchem dłoni pokazując na zakrywaną przez Rosę okładkę, a jednak… temat niefortunnej wpadki na wizzengerze wracał jak bumerang i nie dawał mu spokoju, jakby nauczyciel zaskoczył go swoją reakcją, że… to tylko tyle? – Nie rozumiem dlaczego miałbym takich zdjęć nie wysyłać. Zakładając, że dobrze na nich wyszedłem, to chyba też całkiem niezły atut? – Ni to stwierdził, ni zapytał. Tak jak wcześniej życzył sobie uniknąć tej pogawędki za wszelką cenę, tak teraz w pewnym sensie poczuł się niedoceniony i zignorowany, co zresztą z łatwością można było zauważyć w jego obruszonej mimice.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 14 Gru - 14:13;

Pomiędzy szeleszczącymi, klekoczącymi, cykającymi, ćwierkającymi i syczącymi stworzeniami, jakie zamieszkiwały gabinet Atlasa trudno byłoby uwierzyć, że nie ma żadnych, które są niebezpieczne. Rosa sukcesywnie sprawiał jednak wrażenie opoki bezpieczeństwa, ciepłego pledu, który można narzucić sobie na ramiona, by osłonić się przed groźnymi insektami, pajęczakami czy gadami, których złote oczy błyskały czasem w cieniu liści bananowców i monster, gęsto wypełniających pomieszczenie. Uśmiechnął się łagodnie.
- Wszystkie. Nawet te malutkie za wezgłowiem Twojego łóżka. Jest im to potrzebne do polowania i żywienia się. - wyjaśnił, widząc, że zainteresowanie Deara, nawet jeśli sprowokowane przestrachem, wciąż było niezaspokojone. Wpatrzył się w niego błękitnymi oczami, nie gubiąc tego uśmiechu, który z czasem zdawał się mieć namiastkę jakiejś patronizacji- To bardzo szlachetne, że się Pan tak martwi o innych uczniów szkoły. - przyznał, by pochwalić jego zdrowe odruchy- Mogę Pana uspokoić, zapewniam, że gabinet jest zabezpieczony odpowiednimi zaklęciami, uniemożliwiającymi tym strasznym potworom opuszczenie tego pomieszczenia. - najstraszniejszy potwór jednak wchodził i wychodził z tego gabinetu, kiedy tylko chciał.
Promienny jak słońce uśmiech znów rozciągnął jego usta, jako preludium westchnięcia, gdy Atlas przeniósł wzrok w przestrzeń, jakby szukając odpowiednich słów by dotrzeć do studenta. Rozmowy o materii związanej z nauczanym przedmiotem, bądź szkolnymi zasadami były znacznie prostsze, można było opierać się i swoje przykazania o regulaminy bez obawy o to, że się przy tym odsłania własną moralność. W sytuacji jednak, kiedy próbował przedstawiać ogólnie pojęte normy społeczne jako prawidłowe, co niekoniecznie pokrywało się z jego własnymi przekonaniami, musiał lawirować wprawnie między słowami tak, by nie wystawić na światło dzienne swojego braku kręgosłupa, czy jakichkolwiek wartości.
- Wysyłanie tego typu zdjęć jest sygnałem, że nie masz nic więcej do zaoferowania poza swoim ciałem. - powiedział po namyśle, wpatrując mu się w oczy- Czy to prawda? Nie masz nic więcej do zaoferowania? - słowa, jak nóż, przecinały powietrze, szlachtując tkankę uprzejmej grzeczności między nimi, choć Rosa, taki wprawny szwacz, spinał pocięte skrawki grą pięknych uśmiechów i łagodnych spojrzeń- Jesteś jeszcze młodym, pełnym potencjału człowiekiem. jest tyle rzeczy, którymi mógłbyś zrobić na kimś wrażenie. - w tym na nim samym - Dlaczego... gołe pośladki wydają Ci się tym najlepszym ze sposobów? - starał się wytłumaczyć, jak bardzo kupczenie własnym ciałem, wysyłanie nagich zdjęć do innych ludzi wydawało mu się niskie, tym samym próbując nie powiedzieć mu tego wprost. Chciał, by Dear sam na to wpadł.
- Mógłbym Ci wiele opowiedzieć o granianach. Jeśli Cię to interesuje. - podał mu książkę- Planuję dwa nawet sprowadzić do Hogwartu. Przydałby mi się ktoś doświadczony do opieki nad nimi. - dodał zachęcająco.
Powrót do góry Go down


Goldwyn O. O. Dear
Goldwyn O. O. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
Galeony : -413
  Liczba postów : 207
https://www.czarodzieje.org/t21807-goldwyn-o-o-dear#713155
https://www.czarodzieje.org/t21815-goldwyn-o-o-dear#713376
https://www.czarodzieje.org/t21808-goldwyn-o-o-dear#713157
https://www.czarodzieje.org/t21846-goldwyn-o-o-dear#714434
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 14 Gru - 18:09;

Nie rozumiał jak Rosa może zamieszkiwać w tak hałaśliwym gabinecie. Lubił zwierzęta, ale sam prawdopodobnie nie wytrwałby tutaj dłużej niż kilka godzin, a już na pewno nie potrafiłby się skupić na niczym innym niż wsłuchiwanie się we wszechobecne syczenie bądź cykanie. Musiał jednak przyznać, że pomimo lęku przywołanego przez widok włochatego, pajęczego odwłoku, czuł się jednocześnie zaintrygowany niecodziennym wnętrzem. Miał wrażenie, jakby znalazł się po środku zakazanego lasu, a wrodzona ciekawość skłaniała go do bliższego zapoznania się z każdym zakamarkiem pomieszczenia. Ba, pewnie by to uczynił, gdyby nie konieczność utrzymania dobrych manier.
- Aaaah, w tym sensie… – Mruknął, rozchylając lekko usta. Dopiero teraz dotarło do niego jak potoczna mowa zakłamuje rzeczywistość. Zwykle jako jadowite ludzie dość egocentrycznie określali tylko te gatunki, których trucizna okazywała się niebezpieczna dla nich samych, a przecież nie miało to zupełnie nic wspólnego z prawdą. – Ee... dziękuję. – Dodał niemniej zakłopotany, kiedy nauczyciel pochwalił jego troskę o innych uczniów. Mówiąc zupełnie uczciwie, wcale nie zamierzał wykazać się aż taką szlachetnością, a raczej zgarnąć tym wytykiem punkt na swoje konto. Niestety, okazało się że Atlasa nie tak łatwo zagiąć, więc i tego rozdania nie udało mu się zwieńczyć zwycięstwem. Nie narzekał jednak, a nawet odwdzięczył się mężczyźnie nieco szerszym, swobodniejszym uśmiechem.
Przestał suszyć ząbki dopiero w chwili, w której powrócili do tematu zdjęcia, acz tym razem poważniejszy, zamyślony wyraz twarzy chłopaka wcale nie wynikał ze wstydu, tylko niewyrażonego jeszcze na głos sprzeciwu. Olivier nie do końca zgadzał się z poglądem blondwłosego miłośnika czarodziejskich stworzeń, jednak potrzebował czasu, żeby swoje argumenty ubrać w odpowiednią formę. – Mam. – Początkowo wtrącił się jedynie uparcie, marszcząc intensywnie czoło i dopiero po ostatnim pytaniu ze strony Rosy, zdecydował się przeciwstawić jego niebywałej sile perswazji i urokowi… a przynajmniej spróbować stanąć w obronie własnych przekonań. – Nie chodzi tylko o gołe pośladki – Powtórzył po nim śmielej. – …ale o piękno ludzkiego ciała, o które przecież należy odpowiednio zadbać. O pozę, kompozycję, grę świateł... – Kontynuował swój wywód, wymieniając te elementy, które jego zdaniem czyniły jego fotografią atrakcyjną. Nie umiał chyba zbyt dobrze tego przekazać, ale zdecydowanie nie zgodziłby się ze stwierdzeniem, że to płytkie kupczenie seksem; jeśli już to erotyką. W jego ocenie naga sylwetka nie oznaczała wcale, że nie ma nic więcej do zaoferowania, a pokazywała chociażby że nie stroni od sportu, że stara się wyglądać nienagannie, a do tego dobrze czuje się zarówno przed, jak i za obiektywem aparatu. To był tylko jeden z atutów. No tak, najwyraźniej mógłby tę myśl rozwinąć, a jednak… – Lubię też robić zdjęcia. Niekoniecznie wysyłać je potem do przypadkowych osób. – Skrócił wypowiedź do niezbędnego minimum, niby to obojętnie wzruszając ramionami, kiedy przypomniał sobie o najważniejszej kwestii.
Przekręcił delikatnie głowę, spoglądając na Atlasa jak zaciekawiony szczeniak. – Czyli nie zamierza mnie pan ukarać? – Zapytał również wyraźnie zdziwiony reakcją członka grona pedagogicznego, bo i przed wejściem do gabinetu zdążył już przecież odliczyć Ślizgonom parę cennych punktów. Nie chciało mu się zbytnio wierzyć, że ot tak, obronną ręką, uniknął cienia konsekwencji, ale… wystarczyło, że profesor wspomniał o granianach, żeby całkiem skraść jego uwagę, jednocześnie kierując ją na zgoła inne tory. – Słyszałem, że to najszybsze ze skrzydlatych koni, ale przy tym bardzo płochliwe. – Podzielił się swoją wiedzą, otwierając szerzej nie tylko błękitno-zielone ślepia, ale i buzię, niezdrowo podekscytowany tym, że skandynawskie rumaki mogą niedługo trafić na hogwarckie błonia. – Ja chcę. – Wyrwał się gwałtowanie, z niemałym opóźnieniem uzmysławiając sobie, że to niekulturalne i niegrzeczne. – To znaczy, nie mam doświadczenia, ale chciałbym… bardzo chciałbym się nauczyć jak się z nimi obchodzić. – Poprawił się, unosząc podbródek niemalże w błagalnym geście.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 14 Gru - 18:31;

Nie planował wdawać się w dalszą dyskusję dotyczącą estetyki takich zdjęć. To nie było miejsce, ani czas na to, by się licytować z uczniem na to, czy wszystkie jego zdjęcia były artystyczne, czy nad każdym pracował pieczołowicie ustawiając światła i pozy, czy jednak czasem wysyłał po prostu gołego pitola - ujęcie na parówę z góry. To nie miało dla Atlasa znaczenia, jako, że najpewniej chłopiec już nigdy nie będzie tego typu fotografii rozprowadzał tak czy inaczej.
Dla niego było to niskie. Nigdy nie nazwałby tego "kupczeniem seksem", aczkolwiek uwiedzionym też się nie czuł, dostając nieproszone zdjęcia czyjejś nagości. Dużo szybciej biło mu serce, kiedy ktoś odkrywał przed nim sekrety swoich pasji, kiedy w jego oczach płonęły iskry zachwytu nad tymi rzeczami, które potencjalnie, dla zwykłego obserwatora mogły zdawać się błahymi. Oczywiście, że nie był nieomylny. Nie był nawet pedagogiem, stawiającym na neutralne podejście do wszelkich sytuacji, jednak to on był odbiorcą tej wiadomości, w związku z czym dał sobie pozwolenie na to, by wyrazić swoją opinię według własnego moralnego kompasu. Przynajmniej tego, który okazywał światu.
Westchnął ciężko, zastanawiając się raz jeszcze nad tym, jak trudna jest dola pedagoga, uśmiechnął się zaraz ciepło, by szybko wsunąć maskę na twarz.
- Nie odmawiam Panu, Panie Dear, robienia zdjęć. Nawet tych nagich. Nawet, gdyby miały być nieestetyczne. - powiedział spokojnie- Chcę jedynie uczulić, by się Pan czasem zastanawiał nad tym dlaczego Pan pewne rzeczy robi. I czy to, co Pan zamierza komuś pokazać, finalnie rzeczywiście będzie miało konsekwencje takie, jakich Pan by się spodziewał. - wdając się w ten zawoalowany wywód odkrywał znacznie więcej swojej podstępnej osobowości niż planował, uśmiechał się jednak przy tym miękko, wiedząc, że jego łagodna aura z łatwością zmywa wszelkie podejrzenia z jego osoby.
- Och, aż tak się Pan rwie do kary? - zaśmiał się perliście, jak syrena, dźwięcznie wypełniając przestrzeń między nimi- Dopóki sytuacja pozostaje między nami, nie ma potrzeby wstępować na oficjalną drogę kar za przewinienia. Byłoby to chyba dość niezręczne, mieć w swojej kartotece szlaban, za wysyłanie nagich zdjęć członkowi kadry nauczycielskiej. - przyglądał mu się z zainteresowaniem, ciekaw, co chłopiec właściwie próbował tu dziś ugrać.
- Graniany to niezwykłe zwierzęta. Nie tylko szybkie i zwinne, jak zresztą większość skrzydlatych koni, są też niezwykle odporne na przeróżne warunki pogodowe. - skinął głową- Włosie granianów jest także przydatnym składnikiem eliksirów. - dodał, jako ciekawostkę, a gdy uczeń wziął w ręce książkę, w końcu rozplótł długie nogi i podniósł się do pionu, górując nad siedzącym na sofie studentem.
- Świetnie. - skinął głową na tę uczniowską zapalczywość- W takim razie proszę zapoznać się wnikliwie z tą książką. A później zlecę panu kilka zadań. W ramach kary za omawianą dziś sytuację. - uśmiechnął się.
Powrót do góry Go down


Goldwyn O. O. Dear
Goldwyn O. O. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
Galeony : -413
  Liczba postów : 207
https://www.czarodzieje.org/t21807-goldwyn-o-o-dear#713155
https://www.czarodzieje.org/t21815-goldwyn-o-o-dear#713376
https://www.czarodzieje.org/t21808-goldwyn-o-o-dear#713157
https://www.czarodzieje.org/t21846-goldwyn-o-o-dear#714434
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 14 Gru - 23:13;

Nie miał zamiaru – ba! – po prostu nie mógł nigdzie rozprowadzać swoich nagich fotografii, jeżeli jedno niewinne machnięcie różdżką na wizzengerze miałoby wprawić obecnego tutaj blondwłosego mężczyznę w zakłopotanie albo co gorsza, sprawić że ten byłby rozczarowany jego płytką osobowością. Mimo że Goldwyn nie umiał sobie tego racjonalnie wytłumaczyć, nie chciał wypaść przed Atlasem źle, a chociaż nie do końca zgadzał się z wyrażonym przez nauczyciela życzeniem, nie chciał zawieść jego oczekiwań. Potrzebował również jego uwagi… a może po prostu uwagi kogoś, co jeszcze nie do końca docierało do jego świadomości. W końcu wysłał zdjęcie, będąc kompletnie pijanym, ale nawet jeśli w jego żyłach płynął alkohol, dyktujący ten czy inny nieprzemyślany ruch, to jednak przebudzona za jego pomocą śmiałość przebijała się na pierwszy plan, skłaniając nastolatka do podjęcia znacznie śmielszych gestów. Tych, które pozwolą mu zdobyć to, czego w głębi duszy pragnął.
Nic dziwnego, że kolejny moralizatorski i ugrzeczniony monolog ze strony belfra zbił go z pantałyku. Nie wiedział nawet dlaczego, pod wpływem procentów, przeglądał swoje nagie fotki, a już niewątpliwie nie myślał nigdy o tym, żeby komukolwiek je przesyłać… a może właśnie wiedział dlaczego i po co, tylko nie był gotowy wprost się do tego przyznać. Niezależnie od scenariusza, Rosa nadal pozostawał przypadkowym adresatem wiadomości, pewnym etapem na drodze Oliviera do odkrycia samego siebie. – Był pan kiedyś na dobrej imprezie? – Zagadnął nieoczekiwanie, dość buńczucznie zważywszy na okoliczności. – Trudno wtedy zastanawiać się nad konsekwencjami. – Przywdział na twarz szelmowski uśmiech, mając wrażenie że obydwaj wznoszą się na wyżyny aktorstwa. Problem w tym, że jakkolwiek Dearowi ten miękki, łagodny uśmiech nie pasował do belferskiego autorytetu, tak Ślizgon nie był w stanie powiedzieć, co takiego się za nim kryje. Po kolejnym pytaniu zrozumiał jednak, że o ile nie planował ani tej całej afery ze zdjęciem w roli głównej, ani tego zajścia, tak poczuł się niedoceniony. Wiedział jak dziwnie by to wybrzmiało, ale naprawdę poczuł się niedoceniony i wielce zdziwiony tym, że jego gołe pośladki nie wywołały reakcji, jakiej chyba tylko intuicyjnie by oczekiwał.
Pokiwał zatem jedynie głową ze zrozumieniem, jakby odrobinę zawiedziony i skołowany perlistym śmiechem nauczyciela, któremu chcąc nie chcąc musiał przyznać rację. – Nie mógłbym sobie na to pozwolić.ojciec wyrwałby mi nogi z dupy. Nie dokończył, acz nadal nie wiedział co czuje w środku, wszak z jednej strony był Rosie wdzięczy, że nie wywołał z tego żadnej afery, a z drugiej… spojrzał ponownie w błękitne, urokliwe ślepia w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące go wątpliwości. Graniany jednak całkiem skradły show i przeniosły go do zupełnie innego wymiaru. – Są wspaniałe… – Mruknął całkiem oczarowany, uśmiechając się tylko półgębkiem na wyobrażenie skandynawskiej, prężącej mięśnie piękności. Niemal nie zauważył jak upragniona księga wylądowała w jego dłoniach. Ot, uniósł trochę nieobecne spojrzenie wyżej, na wyrosłą nad nim sylwetkę profesora. – Przeczytam bardzo dokładnie, obiecuję. – Ponownie wyrwał się niepytany do odpowiedzi, ale tym razem nawet nie zamierzał za swoje podekscytowane zachowanie przepraszać. – Czy w ramach kary… mógłbym siąść na jego grzbiecie? – Poprosił, patrząc na Atlasa swymi maślanymi ślepiami, bo przecież marzył od dawna o własnym granianie, a nadal nie miał jeszcze okazji, żeby jakiegokolwiek dosiąść.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyCzw 15 Gru - 21:22;

Przyglądał się studentowi, kiedy ten jakby nadął się w środku na jego słowa, ale jednak wciąż się uśmiechał. Utrzymywanie fasady dobrego wujka miał opanowane do perfekcji, bez problemu jednak wdawał się w słowne potyczki, bo pojedynków na deklamacje był przecież prowodyrem i zazwyczaj mistrzem całej ceremonii. Skinął głową na ten argument, który w głowie ślizgona musiał uchodzić za bardzo udany, taki akurat złośliwy, akurat kulturalny, by ukłuć ale nie być niegrzecznym.
Parsknął, no tak, belfry nie chodzą na imprezy, a półwile w ogóle nie doświadczają w życiu takich "dobrych".
- Obawiam się, że nawet w pana wieku musiałem zdawać sobie sprawę z konsekwencji tego co robię. - odpowiedział miękko, z uprzejmością i powagą, jednak w jego oczach wciąż skakały iskry rozbawienia. Jeszcze tego brakowało, by na dobrej imprezie się zapomniał. Przecież jego młodość obwarowana była całym szeregiem konsekwencji, związanych z jego naturą- Tym się różnimy panie Dear. - dodał spokojnie. Nie tylko tym. Wieloma, absurdalną ilością rzeczy się różnili. Tylko czy to miało znaczenie w tej nauczycielsko-uczniowskiej wymianie? - Ale to nic nie szkodzi. Rozsądku można się nauczyć. - kontynuował, przemierzając swój gabinet w stronę półki z jakimiś gazetami, które zaczął powoli przeglądać- Wszystkiego można się nauczyć, wystarczy odpowiednio dobrane szkolenie, system nagród i kar... - dodał bardziej do siebie, uciekając myślami gdzieś w kierunku swoich zawodowych zboczeń, zabrzmieć to mogło jednak co najmniej dziwnie.
Atlas zdążył się dowiedzieć, że Dear to poważane w okolicach nazwisko. Domyślał się, że psucie chłopakowi kartoteki w niczym mu nie pomoże, a cały incydent można było wciąż uratować i przekuć w coś pozytywnego. Wyciągnął ze stosu gazet jedną i zwinął ją w rulon, jakim można zabić muchę, bądź pacnąć psa w głowę, kiedy żuje narożnik kanapy.
- To by była nagroda, panie Dear. - jeden z zamieszkujących gabinet ptaków, maleńki raniuszek, wyfrunął z trzepotem skrzydeł spomiędzy liści i wylądował na atlasowym ramieniu. Zaświergotał chwilę, by wzbić się w powietrze i wylądować na dłoni ślizgona.- Jeśli będzie się Pan dobrze sprawował w roli ich opiekuna i przekona mnie Pan, że to o czym dziś rozmawiamy to nie słowa na marne, to nie widzę problemy, by poza karaniem - nagradzać. - machnięciem gazety zgonił ptaka i podał mu ją- Tu znajdzie Pan ciekawy artykuł o nowych trendach w mieszankach paszy, jakimi się karmi graniany. Przyda się na przyszłość. - splótł dłonie na wysokości brzucha- Proszę mi powiedzieć, czy to o czym rozmawiamy, jest dla Pana jasne i zrozumiałe? - uśmiechnął się, lustrując go wzrokiem.
Powrót do góry Go down


Goldwyn O. O. Dear
Goldwyn O. O. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
Galeony : -413
  Liczba postów : 207
https://www.czarodzieje.org/t21807-goldwyn-o-o-dear#713155
https://www.czarodzieje.org/t21815-goldwyn-o-o-dear#713376
https://www.czarodzieje.org/t21808-goldwyn-o-o-dear#713157
https://www.czarodzieje.org/t21846-goldwyn-o-o-dear#714434
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyPią 16 Gru - 0:13;

Pewnie to i lepiej, że nie umiał czytać w myślach profesorowi, który niczym zręczny szachista przewidujący następny ruch przeciwnika, doskonale rozgryzł i jego kąśliwą, krnąbrną naturę. Goldwyn próbował na siłę znaleźć argumenty, wywalczyć dla siebie odrobinę przestrzeni w tej dyskusji, jednak ostrożnie dobierał kolejne słowa, aby przypadkiem nie ściągnąć na siebie dodatkowych kłopotów. Pomyślał, że niby niewinnym, a jednak uszczypliwym pytaniem uda mu się wreszcie nauczyciela zagiąć, ale i tym razem jego starania zakończyły się fiaskiem, co zrozumiał już w chwili, w której w uszach wybrzmiało mu rozbawione parsknięcie blondwłosego mężczyzny.
Ponownie uniósł głowę, zmuszony spojrzeć w zupełnie niewzruszone, jasne ślepia, słuchając jednocześnie następnych uwag względem własnego, nieodpowiedzialnego zachowania, których wydźwięku nie mógł zamaskować nawet uprzejmy, belferski ton. Olivier westchnął w duchu, powoli godząc się już z tym, że wylądował na przegranej pozycji, chociaż w błękitno-zielonych tęczówkach dało się dostrzec płomyk złości, który zapłonął tuż po nieco ostrzejszej uwadze Rosy. Ale to nic nie szkodzi. Rozsądku można się nauczyć. Nastolatek powtórzył te słowa w myślach raz jeszcze, usilnie pragnąć się podobną ripostą zemścić, ale jak na złość żadna nie przychodziła mu do głowy. – Jestem rozsądny. – Wtrącił się więc tylko zawzięcie, niesamowicie wkurzony tym, że właśnie teraz musiał stracić uwagę rozmówcy, którego odprowadził wzrokiem do wypełnionej gazetami półki. Postanowił poczekać aż wróci, a jednak zdradzone przez mężczyznę metody całkiem zbiły go z tropu. Przede wszystkim sprawiły, że poczuł się dziwnie, jakby Atlas potraktował go jak psidwaka albo innego aetonana, którego wystarczy pacnąć w grzbiet albo rzucić kawałek marchewki. Mimo to nie odezwał się, tłumacząc profesora zmęczeniem i nieodpowiednim doborem słów… w końcu poza tym był dla niego nawet miły.
Posmutniał na wieść o tym, że o konnej przejażdżce na razie może zapomnieć, ale o ile odpowiedź Rosy go rozczarowała, tak lądujący na jego dłoni ptaszek niewątpliwie poprawił mu humor. Nastolatek uśmiechnął się delikatnie, z zaciekawieniem wpatrując w maleńkie skrzydła, przynajmniej do momentu, w którym skrzydlaty przyjaciel został przegoniony przez właściciela machnięciem gazetą. - Wyst…raszył go pan. Nie dokończył, omamiony szansą, jaka się nagle przed nim otworzyła. Marzył przecież, by wskoczyć na popielatego pegaza i co jak co, ale takiej okazji z pewnością nie zamierzał zmarnować. – Mówię panu, że lepszego opiekuna dla nich pan nie znajdzie. Słowo ślizgona. – Przyłożył rękę do serca, zaraz odbierając od mężczyzny czasopismo, które wiedział że i tak preczyta w całości. – Będę kochał jak swoje. – Dodał jeszcze, pewnie odrobinę przesadzając, ale no kurde, jak inaczej zareagować na te piękne stworzenia? – Jasne i zrozumiałe. A jeśli chodzi o graniany… niech pan daje mi znać, obiecuję że będę zwarty i gotowy. – Potwierdził stanowczo, z podekscytowaniem kiwając głową. Pozwolił sobie również sięgnąć po wyczekiwaną księgę. – Dziękuję. Oddam w ciągu najbliższych dni. Mogę już iść? – Podniósł się leniwie z kanapy, spoglądając wyczekująco na nauczyciela. Miał nadzieję, że uda mu się ja najszybciej sprowadzić skrzydlate konie do Hogwartu.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyPią 16 Gru - 23:05;

Raniuszek, który tak ochoczo postanowił im towarzyszyć, był jednym z wielu małych ptaszków, którymi Atlas lubił się otaczać, bo sprawiały mu przyjemność. Miewał chwile, w których lubił czuć się jak księżniczka z bajki dla dzieci, otoczona wianuszkiem słodkich zwierząt, słuchająca trelów skowronka siedzącego na parapecie okna. Był jednak, jak we wszystkim w swoim życiu, bardzo kuriozalną odmianą czegoś bardzo oczywistego. W związku z tym zamiast księżniczką był pół-wilem, zamiast wianuszkiem zwierząt, to gadami, płazami, pajęczcakami i innymi owadami, a zamiast treli słowika, słuchał spowiedzi swoich uczniów. Jaka bajka, tacy następcy tronu.
Pokiwał głowa w odpowiedzi studentowi, zastanawiając się nawet, jak wiele pracy wymagałoby od niego, by mu pokazać i go nauczyć, że nie jest rozsądny, ale że może stać się rozsądny. To zadziwiające i szalenie ciekawe, jak wiele wiary w siebie i swoje możliwości mieli ludzie i jak bardzo okazywali się być zaskoczeni, kiedy się umiejętnie udowadniało im, że ich granice są znacznie dalej, niż mogło im się początkowo wydawać.
- Decyzja o granianach należeć będzie i tak do dyrekcji szkoły, zapewne reszty kadry oraz rady rodziców, ale tak. - pokiwał głową- Będę pana informował, panie Dear. Dawał znać. - wydawał się być dziwnie rozbawiony tą formą wyrazu, ale w rzeczywistości ciągle się uczył nowych powiedzonek, które miały mu umożliwić z czasem wysławianie się w bardziej naturalny, mniej poetycki i patetyczny sposób. Przyglądał mu się jeszcze przeciągłą, niezręczną chwilę. Chciał upewnić się w swojej głowie, że powiedział wszystko, co miało być powiedziane, zakazał wszystkiego, co mogłoby być niewygodne i powstrzymał się przed mówieniem tego, co powinno być przemilczane. Wtedy skinął głową i odpowiedział:
- Tak, panie Dear. Jest pan wolny, może pan już iść. - wskazał dłonią drzwi- Proszę pamiętać o czym rozmawialiśmy… - westchnął jeszcze na odchodne, odprowadzając go wzrokiem.
+
2 x zt
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 25 Sty - 19:02;

Samonauka - styczeń 2

Bogatszy w wiedzę o syrenach i trytonach sypiał lepiej, a jednak wciąż kłębiły mu się w głowie myśli związane z pytaniami studenta z gryffindoru i rozważał, czy pominął jakieś uwagi, które mogłyby mu pomóc. Zdecydował odświeżyć swoją wiedzę w dziedzinie smokologii, bo nie miał ekspertyzy, jeśli chodziło o opiekę nad tymi ogromnymi, ognistymi gadami. Zaopatrzył się w kilka książek w bibliotece poza godzinami szczytowej jej okupacji przez uczniów i korzystając z luźniejszego dnia zaszył się w gabinecie, by odrobinę poczytać. Zdawał sobie sprawę z tego, że mógłby po prostu zaczerpnąć wiedzy ze swojej nowej znajomości z Longweiem, ale by go o coś pytać, wypadałoby również wiedzieć, o czym mówi.
Otworzył jedną z ksiąg, z zamiarem przypomnienia sobie wszystkiego od samych podstaw, jednak wiedział już przecież takie szczegóły, jak fakt, że smoki kluły się z jaj i że przecież smoczyce nie wiły gniazd. Przejrzał podręczniki w poszukiwaniu informacji odnośnie do temperatury smoczego ognia, jakim samice ogrzewały swoje jaja, dopóki nie wykluły się z nich małe smoczątka. Młode nie zionęły ogniem rozwijała się z wiekiem, pierwsze kłęby dymu smoki wydobywały ze swoich trzewi dopiero po szóstym miesiącu życia. Jeśli miał pomóc Brewerowi znaleźć odpowiedzi na pytania związane z tym, co mogło spopielić syrenę - młode smoki można było z takiego zagadnienia wykreślić.
Umiejętność latania, według podręczników, rozwijała się dopiero po roku, a pełna smocza dojrzałość aż po czterech latach od wyklucia, nie mogło więc być najmniejszej wątpliwości, że smok odpowiedzialny za ewentualny atak w wizji gryfona był osobnikiem dorosłym, zdolnym do dalekich podróży, skoro zdecydował się napaść okolice zamieszkane przez trytony.
Pamiętał, ale znalazł potwierdzenie w jednym ze źródeł, że smoki są z natury niezwykle agresywne w stosunku do człowieka, ale i też większości istot i zwierząt. Historia czarodziejskiego świata pokazywała wiele takich przypadków, chociażby incydent w Ilfracombe. Zastanawiało go, czy to jest możliwe, by pomimo zakazu hodowli smoków, datowanego na 1709 rok, ktoś zdecydował się działać wbrew prawu i czy to właśnie mogło być powodem tragicznych wydarzeń ostatnich miesięcy.
Założył kilkoma skrawkami papieru najbardziej interesujące go rozdziały, rozmyślając o tym, by jednak podjąć temat podczas spotkania z Lognweiem. Dyskusja o tych wspaniałych gadach z człowiekiem, który obcował z nimi na co dzień, mogła być jedynie czystą przyjemnością.
Kolejne z zebranych przez niego w bibliotece tytułów były albumami zawierającymi ryciny i obisy poszczególnych gatunków, pośród których poszukiwał potencjalnych informacji, mogących nakreślić jaki smok mógłby zaatakować okolice głębokich wód czy cieków wodnych zamieszkiwanych przez trytony. Nie każdy ze smoków był w stanie mieszkać w klimacie wysokiej wilgotności, niektóre preferowały liściaste, gęste lasy, jak walijskie zielone, inne zamieszkiwały zimne górskie ostępy, w których  czuły bezpieczeństwo i odizolowanie odpowiednie ich chęciom prokreacji.
Wynotował kilka ciekawostek, które chciał zweryfikować podczas dyskusji z Huangiem i odesłał książki do biblioteki w rękach usłużnego skrzata szkolnego.
+

Zt
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Moderator




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 25 Sty - 21:31;

Scenariusz Krukoński: Huuu huuu...

Chris doskonale wiedział, że nie może winić sów za to, co się działo. Nie atakowały go dlatego, że miały taki kaprys, nie ciągnęły za nim dlatego, że tak im się podobało, ale dlatego, że magia je do tego zmuszała. Z jakiegoś powodu postrzegały zielarza jako zagrożenie, jakiego należało się czym prędzej pozbyć. Nie miał pojęcia, skąd dokładnie się to brało i wiedział, że miał na ten temat zbyt małą wiedzę, żeby naprawdę sobie z tym całym problemem poradzić. Być może chodziło o magię, jaka znajdowała się w zamku, a może problem leżał gdzie indziej, a mianowicie w samych sowach, które podążały za nim, lecąc niczym ćmy do światła, zupełnie jakby był dla nich czymś, od czego nie mogły, nie chciały albo po prostu nie potrafiły uciec. Domyślał się, że wszystko za sprawą tego, że rankiem tego dnia skierował się do wieży Ravenclaw, by pomóc tam właśnie z tymi ptaszyskami, ale nie sądził, że teraz będzie traktowany jak wróg numer jeden, którego należało złapać, zjeść i pokonać.
Nic zatem dziwnego, że ostatecznie Chris uznał, że zajrzy do gabinetu Atlasa, licząc na to, że być może ten znajdzie sposób na to, żeby jakoś mu pomóc albo przynajmniej podpowie coś niezbyt szczęśliwym Krukonom. Oczywiście, zielarz wiedział, że nie mogli zaradzić wszystkim nieszczęściom, ale tak, jak on sam starał się zapanować nad tym, co działo się w Slytherinie, tak Atlas zdecydowanie miał najlepsze i największe kompetencje do tego, żeby złapać te wszystkie sowy i jakoś je uspokoić. Nic zatem dziwnego, że Chris zatrzymał się przed drzwiami jego gabinetu, a później zapukał, jednocześnie syknąwszy wściekle i machnąwszy rękami, wpadając zapewne na ścianę, kiedy kolejny ptak podleciał do niego i zaatakował, zostawiając szramy na jego policzku.
- Wystarczy! - Chris spróbował odgonić od siebie sowę, która wyglądała, jakby zamierzała ponownie go zaatakować, czując, jak mocno piekła go teraz rozcięta nieoczekiwanie skóra. Nie chciał jednak w żaden sposób skrzywdzić stworzenia, choć musiał przyznać, że powoli zaczynał tracić cierpliwość do tych podążających za nim cieni, jakich powinien się zdecydowanie obawiać.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyPią 27 Sty - 10:44;

Perypetie, jakie przytrafiały się studentom po tej organizacyjnej klapie, jaką był sylwester, były trudne do opanowania. Każdy zakamarek zamku wydawał się być dotknięty swoim własnym, małym przekleństwem i jeśli Atlas aktualnie nie ganiał za mdlejącymi puchonami, nie ubierał zziębniętych gryfonów i nie pomagał poobijanym ślizgonom, to właśnie za krukońskimi wrogami publicznymi numer jeden musiał się zabierać. Sowy wydawały się cierpieć najbardziej, czując powinność zemsty na czarodziejach za zniszczenie ich sowiarni - czcemu Atlas właściwie miał trudność się dziwić. Odpowiedzialnością opiekunów zamku było dopilnowanie bezpieczeństwa jego mieszkańców, a w tym także i sów. Osobiście przygarnął kilka ze starszych i słabszych okazów, które w szkolnej sowiarni były już na swojej zasłużonej sowiej emeryturze, zapraszając je, by zamieszkały na jakiś czas w jego gabinecie. Mimo to wciąż zdarzało się, że natrafiał na niebezpieczne sytuacje ataków sów na uczniów czy nauczycieli, a raz nawet widział zaatakowanego skrzata!
Automatycznie doskoczył do drzwi, by je otworzyć, domyślając się już co może być powodem odwiedzić i nie mylił się.
- Wchodź, szybko. - -zachęcił, schodząc Chrisowi z drogi, ręką sięgając po trzepoczące skrzydłami ptaszysko i złapawszy je za nogi wciągnął również do środka i zamknął za nimi drzwi. - Sowa, jak i pozostałe ptaki drapieżne, w trakcie machania skrzydłami nie jest w stanie aktywnie chwytać szponami. - powiedział, uspokajając stworzenie - Możesz je złapać i przewrócić do góry nogami, wtedy głupieją. - podpowiedział, prezentując na sowie, która rzeczywiście rozłożyła skrzydła i znieruchomiała, skonfundowana sytuacją. Delikatnie pomógł ptaszysku się ogarnąć, ugładzając jej pióra i łapiąc zarówno za nogi, jak i kark, po czym podszedł do jednej z prowizorycznych żerdzi, które wyczarował pod jedną ze ścian swojego gabinetu i posadził tam ptaka, pomiędzy dwiema innymi płomykówkami.
- Biedne sowy... - westchnął ciężko. Żal mu było tego, że przez to wszystko cierpiały istoty niewinne.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Moderator




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyPią 27 Sty - 20:07;

To, że Atlas pojawił się stosunkowo szybko, było dla Walsha wybawieniem. Nie miał najmniejszej ochoty na to, żeby toczyć z sową walkę, która byłaby zupełnie niepotrzebna, bezsensowna i mogłaby jeszcze dodatkowo straumatyzować stworzenie. Nie chciał tego, uważał, że było w tym coś złego, coś zdecydowanie nieodpowiedniego i bał się, do czego te wybryki magii mogą jeszcze doprowadzić. Nie chciał, żeby nagle się okazało, że roślinność z lochów zacznie porastać cały zamek, czy wieże postanowią zacząć się krok po kroku rozpadać. Był tym nieco zmęczony, mając świadomość, że niewiele mogą poradzić w walce z magią, jaka zdawała się otaczać ich z każdej dosłownie strony, jednocześnie odkrywając oblicza, jakich do tej pory nie znali, jakie były im całkowicie obce albo przynajmniej wydawały się czymś, czego nie będą musieli nigdy dotykać.
Christopher oparł się o jeden z foteli, oddychając ciężej, dotykając zranionego policzka, mając świadomość, że powinien zatamować krwawienie. Na razie jednak skronie mu pulsowały, odnosił wrażenie, że całe jego ciało przepełnia ból, wywołany najpewniej irytacją i zmęczeniem, jakie towarzyszyło mu ostatnio dość często. Wszystko za sprawą rozszalałej magii, ale również cienia złości na to, co się wydarzyło. Nie było to jednak coś, o czym zielarz mówił głośno, pewnymi sprawami i myślami dzielił się jedynie z Joshem. Nic zatem dziwnego, że teraz spojrzał z zainteresowaniem na poczynania Atlasa, mając nadzieję, że sowa mimo wszystko nie postanowi za chwilę znowu go zaatakować. Nie miał pojęcia, co jej zrobił, ale stworzenie chwilowo wyglądało, jakby się uspokoiło.
- Nie znałem tej sztuczki - przyznał cicho, sięgając w końcu po różdżkę, z zamiarem wyleczenia rany na policzku. - Pomagałem jedynie Krukonom, a teraz wygląda na to, że sowy po prostu mnie nienawidzą. Myślisz, że mogą traktować mnie jak intruza? Prawdę powiedziawszy, nie wiem dostatecznie wiele na ich temat, zawsze jakoś lepiej współpracowało mi się z krukami - przyznał, oddychając ciężej, niż chwilę wcześniej, rozglądając się przy okazji po gabinecie kolegi po fachu, uśmiechając się przy tej okazji z zadowoleniem, dostrzegając kilka punktów wspólnych w ich guście i zamiłowaniu do fauny oraz flory.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 29 Sty - 14:36;

Uśmiechnął się łagodnie do Walsha.
- To nie sztuczka. Biologiczna zależność ptaków drapieżnych... - pogładził palcem niespokojną sowę po brzuchu- Kiedy lecą, mają zamknięte szpony by nie wypuścić potencjalnie trzymanej zdobyczy. - wyjaśnił - Mają też taki nerw w środkowym palcu, który możesz wyprostować, jeśli zaciskają na czymś szpony, wtedy puszczają to, co trzymały. - dodał jako rzeczywiście ciekawostkę. Darzył stworzenia niemagiczne tak samo głębokim szacunkiem i adoracją, co te magiczne.
Zmarszczył zatroskany brwi, odwracając się do zielarza i siadając na krawędzi drewnianego stolika z cichym westchnięciem.
- Są bardzo zestresowane. Sowy silnie bronią swojego terytorium. Zaburzenia magiczne i zniszczenie sowiarni były dla nich traumatyzujące, a nie ma możliwości wytłumaczenia im, że Krukoni nie są temu winni. - uśmiechnął się do Walsha jakby z cieniem przeprosin na wargach i pokręcił głową. - W proroku pisali o tym, że w całej Anglii zwierzęta niespodziewanie szaleją. - zauważył, kiwając głową na leżącą na drugim brzegu stolika gazetę.
Niepokoiły go wydarzenia dziejące się w obecnym czasie. Coraz chętniej spoglądał za granice, coraz chętniej rozważał jednak powrót w rodzinne strony, co jedynie radowało zarówno jego rodzinę jak i austriackich przyjaciół, których przecież tak niespodziewanie zostawił. Nie czuł, żeby jego obecność w Hogwarcie mogła cokolwiek zmienić w tych ludzkich tragediach, jakie się działy co chwilę, a siedzenie tu z powodu poczucia misji i potrzeby ratowania zwierząt czy dzieci z ognia prędzej chyba wskazywałaby na jego osobiste zaburzenia emocjonalno-umysłowe niż jakiekolwiek bohaterstwo.
- Jak się trzymacie po sylwestrze..? - zapytał ostrożnie, nie wiedząc jak wrażliwy był to temat. Dla niego osoby, które zginęły w ogniu nie były właściwie nikim bliskim, wiedział jednak, że dla wielu uczniów, studentów i pracowników, to wciąż była głęboka żałoba.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Moderator




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 29 Sty - 15:47;

- Dla kogoś, kto zna takie tajemnice, to nic wielkiego - przyznał spokojnie Chris, uśmiechając się lekko, a później skinął głową na znak, że wszystko to zapamięta, chociaż prawdą było, że wolał obecnie trzymać się z daleka od sów. Nawet ta, którą obecnie zajmował się Atlas, zdawała mu się wyjątkowo poruszona i próbował unikać jej spojrzenia, żeby przypadkiem jej nie rozzłościć i nie sprowokować ponownie do ataku. Nie chciał ranić przypadkiem tego ptaka, nie chciał zrobić czegoś, czego później by żałował i tak oto kręcił się w kółko, jakby mu do reszty odbiło.
- Zapewne te problemy z sowami są dla wielu uczniów i pracowników o tyle mocniej frustrujące, że teoretycznie zakłada się, że stworzeniom da się przemówić do rozumu. To jak z ludźmi, którzy obrażają się, kiedy koty sikają im do butów i nie wiedzą, że to wyraźny znak, że ze zwierzęciem się coś dzieje. Nie jestem pewien, czy byłbyś w stanie podpowiedzieć coś Krukonom, żeby czuli się tam bezpieczniej? - dodał, oddychając spokojniej, spoglądając jednak w stronę sowy kątem oka, obawiając się, że wkrótce do zadrapań, które już miał, mogą po prostu dołączyć kolejne. Nie wykluczał tego, skoro z jakiegoś powodu te ptaki zaczęły uznawać go za zagrożenie, a to w znacznej mierze go martwiło, bo obawiał się, co czeka go w drodze do domu.
- Wiem, też właśnie o tym czytałem. Kiedy zniknął księżyc, zwierzęta też były niespokojne, co wcale mnie nie dziwi, kelpie, czy langustniki znajdowały się nie do końca tam, gdzie powinny, wyobrażasz to sobie? Pomagałem nawet w rezerwacie. Zastanawia mnie jednak, co teraz powoduje ten niepokój, bo nie wyobrażam sobie, żeby nieustannie krążył nad nami jakiś smok - stwierdził ostrożnie, dodając również, że istniał cień prawdopodobieństwa, że szaleństwa, jakie ich dotykały, zaczęły dotykać również zwierząt, chociaż wydawało mu się to naprawdę szalone. Nic nie było go jednak w stanie zdziwić, nie po tym, co się dookoła nich działo, co się za nimi ciągnęło, jakby klątwy i fatum naprawdę nie chciało ich zostawić.
Chris drgnął, kiedy sowa wydała z siebie niezbyt przyjemny odgłos i odruchowo się przesunął, jakby obawiał się, że ta znowu go zaatakuje, ale na razie znajdowała się nadal na żerdzi, najwyraźniej nie do końca pogodzona z własnym losem. Lub też, co było tak samo prawdopodobne, wreszcie uspokojona, skłonna do tego, by pójść spać.
- Tak, jak wszyscy, jak sądzę. To mimo wszystko szok, ale wydaje mi się, że więcej w tym złości, niż czegoś innego - przyznał ostrożnie, nie chcąc zdradzać zbyt wiele, nie mając pojęcia, jak może zostać potraktowane jego stanowisko w tej sprawie.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 29 Sty - 17:55;

Zaśmiał się dźwięcznie i skinął głową. Touche. Coś, co dla niego wydawało się być zwierzęcą naturą, dla innych mogło być jedynie sztuczką. Splótł dłonie na kolanie, zakładając lekko nogę na nogę i obserwował Walsha z zainteresowaniem. Był szalenie ciekawy tego cokolwiek miał on do powiedzenia, tego jak się zachowywał, tego, jak odnajdował się w przestrzeni atlasowego gabinetu. Obserwował jego błękitne oczy, jakby próbował z nich wyczytać sekrety ukrywane w Chrisowej głowie, ale wciąż uśmiechał się miękko, poddańczo niemalże, jak piękna, subtelna, łagodna istota, na którą się kreował.
- W zasadzie jest do dobry pomysł. - przyznał, zastanawiając się, czemu z ramienia dyrekcji nie został skierowany jakiś komunikat do nauczycieli, by przynajmniej wyznaczyć im dyżury pilnowania uczniów i studentów, którym chyba już wystarczyło niebezpieczeństw po tym, jak smoki prawie spaliły ich żywcem. Okazywało się jednak, że dla Li Wang, cegły spadające na głowy ślizgonom, czy sowy zadziobujące krukonów, to betka. Może ta czarownica była po prostu niespełna rozumu?
- Postaram się im coś zorganizować wkrótce. Przynajmniej na tyle, by mogli sobie poradzić z sowami nie robiąc im krzywdy i samemu na tym nie cierpiąc. - spoglądał na zaleczoną, lekko różową szramę na policzku zielarza i znów uśmiechnął się ciepło.
Nie znał za bardzo słów, by opisać kurioza natury, jakie zdarzały się w tych okolicach, a nie chciał tak otwarcie obrażać inteligencji czy umiejętności korzystania z zasobów tutejszych władz lokalnych i krajowych. Uniósł lekko brwi na wspomnienie "zniknięcia księżyca", bo wydało mu się to absurdem, bowiem wody nie wystąpiły z mórz i oceanów, ale kto wie, jaka klątwa wisiała nad Hogwartem.
- Śmiem podejrzewać, że częściowo niepokój ten jest spowodowany utratą zaufania. - przyznał ostrożnym tonem- Miejsce, które obiecywało troskę, opiekę i bezpieczeństwo, okazało się takie nie być. Trudno się dziwić złości... - przynajmniej jemu było trudno się jej dziwić.
Zmarszczył brwi i skinął głową. On również miał nie najlepsze przemyślenia w związku z sytuacją zaistniałą podczas sylwestra, ale podobnie do Walsha nie zawsze wiedział, z kim może podzielić się nimi otwarcie, a przy kim należało zachować ostrożność.
- Przyszedłeś może omówić materiały na zajęcia..? - zagaił niepewnie próbując zmienić temat.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Moderator




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyNie 29 Sty - 20:36;

Chris wciąż jeszcze był nieśmiałkiem, choć widać było w nim wyraźnie cechy prawdziwego chochlika kornwalijskiego, któremu daleko było do tego, żeby chować się po kątach jedynie dlatego, że ktoś mu się przyglądał. Wiedział jednak, że nieznacznie się rumieni, choć trzymał się wciąż prosto, bardzo pewnie, jakby zamierzał pokazać Atlasowi, że jego postępowanie nie robi na nim żadnego wrażenia. Prawdą było również, że jeśli tylko mężczyzna nie nadużywał swojego uroku, to dla Christophera nie był nazbyt atrakcyjny, wystarczyło bowiem spojrzeć na Josha, by przekonać się, za jakimi mężczyznami zielarz tak naprawdę szalał. Nie zmieniało to jednak faktu, iż intensywne wejrzenie Atlasa nieznacznie go peszyło, powodując, że nie wiedział, jak powinien się zachować i koncentrował się mocno na sowie, starając się uniknąć potencjalnego ataku.
- Sądzę, że to docenią. Sam zamierzam zająć się nieco bardziej problemami Ślizgonów, bo jestem pewien, że jakoś uda mi się zapanować nad tą roślinnością. Zastanawia mnie tylko, czy nie powinniśmy przenieść ich w jakieś inne miejsce w zamku, bo o ile sowy, jedzenie, czy ciepło da się przetrwać, o tyle sypiący się sufit jest niebezpieczny - zauważył, odwracając spojrzenie od sowy, która usadowiła się na żerdzi i dotknął policzka, by zaraz później spojrzeć na podobne rany, które miał na rękach. Sowy nie były dla niego zbyt łaskawe, a on nie miał wiele czasu, żeby zająć się sobą, ale otoczenie, w jakim właśnie się znajdował, dawało mu do tego okazję. Widać zresztą było, że coraz bardziej koncentruje się na roślinności i kolorach, chociaż przy swoich ostatnich słowach spojrzał czujnie na Atlasa, wyraźnie badając grunt.
- Zapewne masz rację. Ostatecznie to bezpieczeństwo wciąż zdaje się wisieć na włosku, chociaż powinniśmy zajmować się tym, na czym najlepiej się znamy i tym, po co nas zatrudniono - powiedział ostatecznie, a później skinął lekko głową. - Chciałem z tobą pomówić o poprowadzeniu zajęć, wcześniej mówiłem o kole naukowym, ale prawda jest taka, że moglibyśmy również nauczyć czegoś interesującego wszystkie dzieciaki, również te, które nie są największymi na świecie pasjonatami roślin, czy zwierząt. Czasami wiedza, jaką posiadamy, może przydać się im w najmniej oczekiwanym momencie.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Gracz




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptyPon 30 Sty - 23:11;

Atlas obdarowywał wszystkich swoich rozmówców niepodzielną uwagą. Zachwycał się nimi jakby spotykał ich znów pierwszy raz w życiu, nawet, jeśli wcale tak nie było. Walsh wciąż był dla niego nieodkrytą zagadką, chciał go poznać, zajrzeć w niego, rozłożyć na czynniki pierwsze jego odruchy i nauczyć się jakim był czarodziejem. Nie było to właściwie związane z niczym zdrożnym, po prostu fascynowali go ludzie i ich odmienności, niemal tak bardzo, jak odmienne były zwierzęta, ich charaktery i osobowości. Zajmował jednak centralne miejsce swojego wypełnionego po brzegi szmerami, roślinami i okazami gabinetu, siedząc na stoliku dość przecież niewinnie, jak wróżka na listku, przycupnięty niepozornie.
- Och. - zmarszczył brwi, zamykając na chwilę te lustrujące go oczy- Przyszła do mnie ostatnio uczennica z trzeciej klasy, Malwinka, z takim guzem na czole... - skrzywił się na samo wspomnienie- Cegła spadła na nią jak spała. - rozwarł powieki w trwodze i pokręcił głową- Jak tak można? - wstyd mu było nawet o tym myśleć, jak wiele rzeczy pozostawało niedopilnowanych w związku z atakiem. Jak można było narażać zdrowie uczniów, którzy już i tak borykali się z traumą po sylwestrowych wydarzeniach?
Splótł ramiona na piersi, przejęty poważnie sytuacją uczniów w szkole. Było to zawsze priorytetem, stawiał studentów na pierwszym miejscu i srogo zamyślił się nad sugestią Walsha, by gdzieś ich przenieść na czas naprawy szkód, wyrządzonych przez smoki.
Z tego zamyślenia wyrwała go dalsza wypowiedź zielarza, na którego znów spojrzał z wielką ciekawością i niepodzielną uwagą. Wpatrywał się w niego, jakby chciał mu samym spojrzeniem przyznać rację w tej niewypowiedzianej pretensji, jakby sobie obaj między wersami czytali w głowach, zgadzając się ze sobą, że nie dzieje się dobrze.
Westchnął po chwili ciężko, spoglądając w ziemię. Nie był pewien, czy powinien podjąć dalszą dyskusję dotyczącą palącej potrzeby ochrony studentów, czy zbliżających się zajęć. Prawdą było, że obie te sprawy były dla niego ważne.
- Chciałbym jednocześnie zadbać o ich kondycję psychiczną. - przyznał - Dać im zajęcia, które ich zaciekawią i pozwolą choć na chwilę oderwać się od tej troski, jaką jest obecnie życie w szkole... - zaczął niepewnie- Rozumiesz co mam na myśli? - podniósł na niego wzrok, ale zaraz ocknął się- Na Merlina, kompletnie zapomniałem o swojej gościnności. Co ze mnie za gospodarz! - podniósł się ze stolika, prostując całe te niemal dwa metry i sięgnął po różdżkę, by przywołać elegancki imbryk z herbatą. Za czasów pracy w Beauxbatons byłoby to nie do pomyślenia, ledwie spędził kilka miesięcy w tym barbarzyńskim kraju, a już zapomniał całkowicie o kulturze gościnności.
- Powinienem mieć gdzieś jakąś maść na te ranki... - napomknął, kiedy imbryk nalewał herbatki do eleganckich filiżanek i zaczął szperać po półeczkach. Całe to zamieszanie obudziło przysypiające sowy, które zaczęły łypać na nauczycieli uważniejszym wzrokiem.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Gabinet Atlasa QzgSDG8




Moderator




Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa EmptySro 1 Lut - 21:21;

Faktem było, że Christopher nadal uciekał od zainteresowania, jakie inni ludzie mu okazywali. Dotyczyło to zwłaszcza osób, których w ogóle nie znał, albo tych, o których miał naprawdę niewielkie, dość mizerne pojęcie. W przypadku Atlasa dochodziła do tego również jego natura i sposób bycia, które nieco peszyły zielarza, ale mimo wszystko nie mówił o tym na głos. Jemu również można byłoby bowiem wiele rzeczy zarzucić, można by mu wypomnieć, że jego postępowanie z tego, czy innego powodu jest niestosowne, więc po prostu trzymał swoje lęki na uwięzi, oswajając się tym samym z tym, jaki Atlas po prostu był.
- Właśnie, jak? - odpowiedział pytaniem na jego pytanie, wzdychając przy tej okazji ciężko, mając świadomość, że to było męczące, że to było niepokojące i nie wiedział, co miałby z tym zrobić. Mógłby spróbować zaproponować coś Craine'owi, ale nie był pewien, czy ten by go posłuchał, raczej łypnąłby na niego niezadowolony i na tym wszystko by się skończyło. Nic zatem dziwnego, że Christopher ostatecznie po prostu koncentrował się na tym, żeby na swój sposób pomagać studentom, żeby spędzać z nimi czas i próbować załagodzić skutki szalejącej po całym zamku magii, która zdawała się niszczyć to, co do tej pory naprawdę ich chroniło i trzymało w całości, w jednym miejscu.
Wymienił się z Atlasem porozumiewawczym spojrzeniem, a później zamyślił się nad jego uwagą, przyznając mu rację, że lepiej byłoby zapewnić teraz ich podopiecznym nieco spokoju. Wspomniał jednak, że rośliny dla wielu z nich już i tak były nudne, a uczenie ich jak sadzi się szałwię, czy jak dba o rumianek, mogły spowodować, że ci zasną. Bo same zachwyty nad pięknem niektórych kwiatów były jednak czymś zbyt niewielkim jak na poprowadzenie zajęć. Nic więc dziwnego, że Chris machnął na to ręką, dziękując od razu za herbatę.
- Pewnie woleliby spotkać się z diabelskimi sidłami, ale obawiam się, że to nie czas na takie zabawy. Wolałbym nauczyć ich czegoś na temat rozrostu roślin - przyznał, zerkając najpierw na Atlasa, gdy ten zaczął szukać maści, a później na sowy. - Myślisz, że teraz już mnie nie zaatakują? - zapytał, nie do końca przekonany, czego się po nich spodziewać, obawiając się, że w każdej chwili mogą zmienić zdanie.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gabinet Atlasa QzgSDG8








Gabinet Atlasa Empty


PisanieGabinet Atlasa Empty Re: Gabinet Atlasa  Gabinet Atlasa Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gabinet Atlasa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gabinet Atlasa JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
pierwsze pietro
 :: 
gabinety na I piętrze
-