Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Domek numer 5

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Domek numer 5  Domek numer 5 Empty09.07.22 21:37;




Domki są nieduże, drewniane i jednoizbowe, choć dzielone ściankami, to nie mają drzwi, nie licząc tych wejściowych. Mieszczą się w nich piętrowe łóżka, niewielki stolik z dwoma krzesłami i jedna szafa, choć wewnątrz powiększana zaklęciem, tak by wszyscy w niej zmieścili swoje rzeczy. Całość oświetla żyrandol, na którym znajdują się magicznie zapalane świeczki, by je zapalić lub zgasić – wystarczy klasnąć.
Łazienka jest skromna i naprawdę niewielka, oddzielona małą drewnianą ścianką, która bardziej przypomina zwykły parawan. Znajduje się tam drewniana balia, zaczarowana tak, że woda dostosowuje się temperaturą do korzystającego, i oczywiście toaleta, tak samo drewniana.

Lokatorzy:

1. Larkin J. Swansea
2. Leighton J. Swansea
3. Victoria Brandon
4. Violetta Strauss
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 352
  Liczba postów : 554
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty03.08.22 13:50;

Biegła przez wioskę ile sił w płucach, jakby po przekroczeniu granicy lasu wróżek wstąpiła w nią jakaś niesamowita moc; nadal miała ogromny mętlik w głowie, ale była pewna jednego. Musiała się natychmiast podzielić usłyszanymi rewelacjami z Victorią. Musiała ją zapytać, co ona o tym wszystkim sądzi, upewnić się, czy też na pewno nie znała prawdy, usłyszeć kilka z pewnością rozsądnych i uspokajających jej wewnętrzną burzę słów. Nie miała wątpliwości, że po rozmowie z kuzynką będzie jej łatwiej uporządkować myśli i ochłonąć; zdecydowanie tego potrzebowała. Zanim jednak ostudziła głowę, już po drodze podejmowała naprędce drastyczne decyzje związane z okropnym poczuciem zdrady i oszukania przez własną rodzinę, więc przy okazji miała zamiar Vikce te plany oznajmić.
Wpadła do domku jak burza, z impetem otwierając drzwi i nie zaprzątając sobie głowy ani pukaniem ani wcześniejszą zapowiedzią swojej wizyty, po prostu mając nadzieję, że zastanie ją w środku, najlepiej samą, bo choć normalnie nie miałaby nic przeciwko towarzystwu, to akurat ta rozmowa powinna się odbyć w cztery oczy. Ku jej uldze, kiedy dzikim spojrzeniem omiotła wnętrze niewielkiego domku, kuzynka była sama. Prawie sama, jeśli nie liczyć kompanii licznych kwiatów wypełniających prawie każdą wolną przestrzeń; normalnie by się nimi zachwyciła, ale teraz nie miała do tego głowy.
- Victoria! - wydyszała, ledwo łapiąc oddech po tym szalonym sprincie i bezceremonialnie rzuciła się na pierwsze lepsze łóżko, które aż zaskrzypiało od tego nacisku - Słu...chaj... rzuć wszy-wszy-wszystko co robisz i posłuchaj... Ja... - musiała na chwilę zamilknąć, bo nie dała rady się wysłowić, po czym wyrzuciła z siebie na jednym wydechu: - Poznałammmojegoojca.
I, czując coraz intensywniej jak te wszystkie emocje aż się w niej gotują, postanowiła je uwolnić. Znienacka wybuchnęła płaczem.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4938
  Liczba postów : 2688
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Domek numer 5 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty03.08.22 21:35;

Victoria nie miała zbyt wielkiej ochoty na jakieś spacery. Była mimo wszystko zmęczona po wyprawie po okolicznych zamkach, nie mówiąc już nic o tym, jak została potraktowana przez szermierczą wierzbę, tylko dlatego, że kręciła się dookoła grobów, nawet nie próbując ich dotykać. To nie były zbyt przyjemne doświadczenia i wolałaby ich nie powtarzać, tak jak pojedynku z pewnym duchem, który zrobił z niej niemalże miazgę. Oczywiste było, że jej duma będzie cierpiała jeszcze przez jakiś czas, ale mimo to sądziła, że potrwa to nieco krócej. Teraz jednak leżała na łóżku, czytając książkę i nigdzie się nie spiesząc, zastanawiając się jednocześnie, czy przyjdzie jej utonąć w tych wszystkich kwiatach, nie do końca rozumiejąc, z jakiego powodu musiały im towarzyszyć. Miała nadzieję, że będzie jej dana chwila spokoju, ale zamiast tego, znalazła się nieoczekiwanie naprzeciwko swojej kuzynki, która najwyraźniej miała dla niej jakieś wieści niecierpiące zwłoki. Victoria miała jedynie nadzieję, że nie chodzi o jej wyprawę do Hiszpanii, o Solberga i wszystko, co się z tym wiązało, bo naprawdę nie miała na to ani siły, ani ochoty, nie chciała się w to w żaden sposób plątać, nie chciała się z niczego tłumaczyć, wiedząc, że postąpiła właściwie. Usiadła jednak, przyglądając się uważnie Zoe, dochodząc do wniosku, że problem musiał jednak leżeć gdzie indziej.
Sposób, w jaki wyrażała się jej kuzynka, fakt, że jak na siebie była naprawdę roztrzęsiona, pokazywał jasno, że wydarzyło się coś, czego nie rozumiała, coś, co było dla niej zbyt wielkim przeżyciem, żeby po prostu mogła to zostawić i machnąć na to ręką. Victoria miała jedynie nadzieję, że nikt nie skrzywdził Zoe, że nie zrobił czegoś, po czym pozostałby jej trwały ślad, czy to fizyczny, czy to psychiczny. Niemniej jednak zmarszczyła mocno brwi, gdy jej kuzynka ponownie się odezwała, nie do końca rozumiejąc, co mówiła, składając po kolei w całość to jedno długie słowo. Zaraz jednak podeszła do dziewczyny, reagując instynktownie na jej płacz, chcąc ją objąć i zapewnić w ten sposób - choć zapewne z jej strony mocno drętwy - że jest obok niej.
- Zoe… Powiedziałaś, że spotkałaś swojego ojca? Tutaj…? - zapytała cicho, starając się ustalić, czy się nie przesłyszała i czy nie dopowiedziała sobie czegoś, o czym jej kuzynka wcale nie mówiła.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 352
  Liczba postów : 554
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty05.08.22 10:32;

Tym razem wyjątkowo nie chodziło o żadną z tych licznych pierdół, które często zaprzątały myśli Zoe i urastały w jej głowie do ogromnych rozmiarów - sprawa była naprawdę poważna. Zanim jednak miała przystąpić do wtajemniczenia Victorii, musiała się uspokoić - natychmiastowo wpadła w ramiona kuzynki, bardzo jej wdzięczna za zaoferowany uścisk, i prawdopodobnie zasmarkała jej trochę bluzkę, kiedy szlochała żałośnie w vickowe ramię. Samolubnie nie przejmowała się jednak ani tym ani tym, czy przypadkiem jej w czymś nie przeszkodziła - po prostu m u s i a ł a z nią porozmawiać.
Chwilę jej zajęło, zanim uspokoiła oddech i opanowała płacz na tyle, żeby być w stanie się wysłowić - uwolniła Victorię z uścisku (pewnie ku jej wielkiej uldze), otarła pobieżnie oczy i policzki z łez, i odetchnęła głęboko kilka razy, przygotowując się do przekazania wielkich wieści. Wlepiła zapłakane spojrzenie w rozmówczynię i oznajmiła bez zbędnych wstępów i ceregieli - zupełnie jak nie ona:
- T-tak, bo to... p r o f e s o r W i l l i a m s - spuściła prawdziwą bombę i czekała na reakcję kuzynki, na razie powstrzymując się od wyjaśniania szczegółów, bo było ich sporo, w dodatku nieźle zagmatwanych i zwyczajnie trudnych do wyjaśnienia w paru zgrabnych słowach.
Właściwie cały czas nie dowierzała, że to wszystko prawda - czuła się trochę jak aktorka grająca w przedstawieniu, tylko wypowiadająca jakieś niedorzeczne kwestie.


Ostatnio zmieniony przez Zoe Brandon dnia 10.08.22 18:30, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4938
  Liczba postów : 2688
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Domek numer 5 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty07.08.22 11:41;

Victoria z każdą kolejną chwilą nabierała coraz to większej pewności, że coś było nie tak, jak być powinno i chociaż wieści, jakie przyniosła jej kuzynka wydawały się jej nieco nieprawdopodobne - skoro logicznie to przeanalizowała, dochodząc do wniosku, że na wyspie nie powinno być nikogo, kto mógłby być faktycznie w odpowiednim wieku - to nie zamierzała podważać jej słów. Widziała zresztą po tym, co się działo, że sprawa ta była dla niej ciężka i chociaż ona sama starała się podejść do niej, jak do kolejnej logicznej układanki, z której trzeba było coś złożyć, była pewna, że zupełnie inaczej sprawa przedstawiała się w przypadku Zoe. Która nie tylko miała powodu do tego, by o wiele mocniej przeżywać spotkanie z człowiekiem, który miał być jej ojcem, ale również zawsze była o wiele bardziej emocjonalna i skłonna do tego, żeby popadać ze skrajności w skrajność.
Niezależnie od wszystkiego, Victoria pozwoliła jej wypłakać się w swoje ramię, chociaż nie do końca rozumiała, co się dzieje. Była jednak pewna, że dziewczyna po prostu potrzebowała teraz jej obecności, jej pomocy i nic nie mogło tego zmienić. Nie naciskała na nią, bo wiedziała, że takie zachowanie było całkowicie i absolutnie niewskazane, by nie powiedzieć, że było wręcz oburzające i karygodne. Czekała na to, aż jej kuzynka będzie gotowa do tego, by w pełni podzielić się z nią wieściami.
- Profesor Williams? - zapytała powoli, marszcząc lekko brwi, dochodząc do wniosku, że owszem, mężczyzna był we właściwym wieku, ale to zdawało się całkowicie nie trzymać żadnej całości, która miałaby jakiś sens. -Zoe, skąd to wiesz? Tylko powoli - poprosiła, patrząc uważnie na kuzynkę, chcąc się przekonać, jak dokładnie doszło do tego, że weszła w posiadanie takich wiadomości, licząc na to, że to nie były żadne durne żarty albo coś podobnego. Nie chciała, żeby ktoś sobie dworował kosztem jej kuzynki.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 418
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty10.08.22 18:19;

To był najzwyklejszy w świecie dzień. Jeden z tych nudniejszych nawet, bo zupełnie nic interesującego się nie działo. Wszyscy jej znajomi zdawali się gdzieś przepaść, a ona snuła się z kąta w kąt, aż w końcu nie mogła wytrzymać w czterech ścianach domku i wyszła na zewnątrz, ale i to niewiele zmieniło. Łaziła tylko w te i we wte, nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca i zajęcia. Jasne, mogła iść gdzieś do wioski czy w góry Onchu, ale samemu? Co to za frajda? Wybitnie nie miała nastroju na takie pojedyncze włóczenie się po Avalonie, więc po prostu przechadzała się bez większego celu w pobliżu domków z nadzieją, że może wyczai kogoś znajomego, kto będzie wychodził od siebie i może akurat uda jej się złapać jakieś towarzystwo.
I w pewnym sensie tak się stało. Z tą tylko różnicą, że upatrzona osoba gnała, jakby się za nią co najmniej paliło.
Widziała, że Zośka była najwyraźniej strasznie czymś przejęta, dlatego niewiele myśląc, zebrała się i pobiegła za nią, wpadając do domku niewiele później od Krukonki. Zdążyła jeszcze dostrzec w środku Victorię i usłyszeć zadane przez nią pytanie i prośbę, żeby coś zrobić powoli.
- Skąd co wiesz? Co się stało? - spytała, nie kryjąc swojej dezorientacji. Dopiero po chwili dotarło do niej, że może jej obecność nie jest pożądana, że przecież w gruncie rzeczy znalazła się w domku znikąd i może dziewczyny miały do obgadania sprawy między sobą i nie potrzebowały jeszcze trzeciej osoby, która by się w to wszystko mieszała, ale mimo to nie odeszła. Stała cały czas przy drzwiach, patrząc to na Zoe, to na Victorię, w każdej chwili gotowa opuścić domek, jeśli tylko któraś z nich by ją o to poprosiła.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 352
  Liczba postów : 554
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty10.08.22 19:24;

Otwierała już usta, żeby zarzucić Victorię szczegółami tego emocjonującego odkrycia, kiedy drzwi domku otworzyły się ponownie; podskoczyła jak oparzona, prawie skręcając sobie szyję żeby obejrzeć się i zobaczyć kto wrócił do środka, gotowa w każdej chwili zerwać się do biegu i porwać Vickę ze sobą w jakieś prywatniejsze miejsce. Ku jej uldze, w progu stanęła Liz, której i tak miała zamiar zrelacjonować wszystko, kiedy tylko Vicka pomoże jej wszystko sobie poukładać. Równie dobrze mogła więc zrobić to teraz.
- E l i z a b e t h!! Chodź tu natychmiast, siadaj, bo jak usłyszysz, to i tak padniesz - zarządziła, machając dziko rękami, a kiedy druga kuzynka znalazła się w zasięgu jej dłoni, złapała ją i pociągnęła na łóżko, na którym robiło się już nieco ciasno, ale jej z pewnością to nie przeszkadzało. Kiedy wszystkie siedziały względnie wygodnie, siedząca pośrodku Zosia zwróciła się najpierw do Elżuni, którą należało wtajemniczyć w podstawową kwestię:
- A więc... gotowa? Słodki Merlinie, nie wiem ile razy będę musiała to powiedzieć na głos, żeby nie czuć się dziwnie. Okazało się... że profesor Williams to mój tata. WYOBRAŻACIE SOBIE TO W OGÓLE??? - zawołała, łapiąc się dramatycznie za twarz jakby była bohaterką obrazu Krzyk, i nie czekając na odpowiedź dziewczyn, podjęła natychmiast, spoglądając tym razem na Victorię, ale zerkając raz po raz to na jedną, to na drugą, jakby się upewniała czy obie nadążają - Sam mi to przed chwilą powiedział, no dopiero co się z nim widziałam, dlatego nie zdążyłam ochłonąć, generalnie to było tak że wtedy jak przejechał mnie ten jednorożec w marcu i trzeba było mi wyhodować nowe nerki, i tak długo nie można było znaleźć żadnego pasującego dawcy no i... no i on był chyba taki zdesperowany, że sprawdził swoje, czy się nadają, i się nadawały idealnie - wyrzuciła z siebie pierwszą część historii na jednym wydechu - I... i zaczął drążyć temat, bo... bo oni, profesor i mama, się spotykali jak byli młodzi no i... - o ile początek opowieści szedł jej całkiem dziarsko, tak w momencie dotarcia do kluczowej części głos zaczął jej się łamać, a podbródek drżeć - ...nie u-uwierzycie, ale... ale moja mama najwyraźniej była o-okropną osobą, a cała... cała moja rodzina z babcią na czele to... to parszywi k ł a m c y - ledwo udało jej się dobrnąć do końca wypowiedzi i mimo zaciskanych mocno zębów, łzy i tak popłynęły po policzkach.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4938
  Liczba postów : 2688
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Domek numer 5 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty10.08.22 21:26;

Victoria spojrzała pospiesznie w stronę drzwi, starając się zorientować, co się dzieje, a kiedy dostrzegła Liz, odetchnęła nieco spokojniej. Wciąż czuła się dziwnie, gdy przypominała sobie zachowanie siostry, czy może raczej jej uwagę, ale nie zamierzała do tego wracać. Zwłaszcza teraz kiedy miała głowę zajętą czymś zupełnie innym, starając się w pełni zrozumieć to, co miała do powiedzenia Zoe. To zaś było niezwykle wręcz trudne, było wręcz przybijające i nie do końca wiedziała, jak miała do całej tej sprawy podejść. Cieszyła się, że Liz do nich dołączyła, bo nie była tak mechaniczna, jak ona i miała zdecydowanie więcej uczuć, które mogła okazać kuzynce, jednocześnie nie robiąc z siebie skończonego głupca. Musiała jednak przyznać, że w domku zaczynało robić się ciasno z ich trójką i całą masą kwiatów, które teraz wyglądały, jakby były przygotowane na jakiś pogrzeb. Zdaje się, że owszem, pogrzeb jej szarych komórek.
Profesor Williams. Nie umiała sobie wyobrazić tego wszystkiego, o czym w tej chwili mówiła Zoe, jednocześnie wiedząc, że jej wyjaśnienia były logiczne i dość spójne. Nie była jednak w stanie zrozumieć, co takiego złego zrobiła jej zmarła ciotka, ani o co dokładnie chodziło z dziadkami Zoe. Znała ich, oczywiście, byli częścią jej rodziny, ale nie była w stanie do końca przyswoić tych słów o kłamcach. Czy zarzucała to wszystkim członkom jej rodu? Czy jej rodzice mogli wiedzieć coś na temat tego, co działo się dawniej z matką Zoe, ale nic nie powiedzieli? Istniało wiele pytań, ale były w tej chwili niemożliwe do wyjaśnienia, jeśli nie znała prostych, podstawowych faktów.
- Dlaczego mówisz, że są kłamcami? Profesor Williams tak mówi? - zapytała prosto, jak przystało na Victorię, koncentrując się na kwestiach zdecydowanie bardziej logicznych i przyziemnych, podświadomie wiedząc, że to Liz przejmie tutaj rolę członka rodziny, który będzie trzymał Zoe w objęciach i pocieszał ją, w pełni rozumiejąc jej emocje, które dla starszej Brandon były plątaniną emocji. Nie umiała również do końca przebić się przez tę myśl, że ktoś w ich rodzinie miał być kłamcą, czego oczywiście nie wykluczała, ale nie wiedziała, czemu pewne rzeczy, jak wyglądało, miały być ukrywane.
Rodzice jej i Liz byli postępowi, szli naprzód, nie wierząc w idee absolutnie czystej krwi, aranżowanych małżeństw i innych tego typu rzeczy, co być może pojawiło się w ich głowach z wiekiem, w miarę, jak ich dzieci dorastały. Nie była jednak pewna, jak spoglądali na to dziadkowie Zoe i tutaj, być może, pojawiała się kość niezgody. Rzuciła pospieszne spojrzenie ponad plecami kuzynki siostrze, wierząc w to, że zrozumie, iż powierzała jej bardzo ważne zadanie podtrzymywania Zoe na duchu.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 418
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty11.08.22 16:36;

- E l i z a b e t h!! Chodź tu natychmiast, siadaj, bo jak usłyszysz, to i tak padniesz.
Na te słowa nie mogła pozostać obojętna. Widziała zresztą, że Zoe jest strasznie rozemocjonowana i najwyraźniej to, co miała do powiedzenia, rzeczywiście miało zwalić ją z nóg, dlatego posłuchała się kuzynki i podeszła do łóżka, na które została pociągnięta i Merlin sam wie jakim sposobem nie zrobiła sobie i dziewczynom przy tym żadnej krzywdy. Wyjęła jeszcze z ust włosy, które gdzieś w międzyczasie się tam znalazły i przekręciła się tak, żeby widzieć obie Brandonówny. Przy okazji zdała sobie sprawę z tego, że była tak blisko Victorii po raz pierwszy od pamiętnego dnia, w którym to wpadła na genialny pomysł przemiany w Larkina i aż poczuła, jak coś ją ścisnęło w sercu. Domyślała się, że siostra nadal o tym pamięta i tak łatwo nie zapomni. Ona zresztą też to sobie wyrzucała. Żałowała, że postąpiła tak, a nie inaczej, ale przeszłości już niestety nie mogła zmienić. I nie tylko ona nie mogła tego uczynić.
Zdecydowanie nie była przygotowana na wiadomość, jaką miała im do przekazania Zośka.
- Profesor Williams- c-co? - wydukała z oczami wielkości galeona. Przez chwilę miała wrażenie, że po prostu się przesłyszała. Jakim sposobem ten facet miał być ojcem - ojcem! - ich kuzynki? Słuchała dalszej części historii, ale towarzyszący jej szok nie mijał. Dopiero kiedy po policzkach Zoe popłynęły łzy, ocknęła się z tego odrętwienia i momentalnie ją objęła, sama również przymykając oczy. Nie mieściło jej się to w głowie. Ta cała sytuacja... - Viks - powiedziała nieco napominającym tonem, zupełnie nic nie robiąc sobie z tego, że jest w tym gronie najmłodsza. Najważniejsze było teraz okazanie wsparcia, a dociekanie, czemu Williams nazwał ich rodzinę kłamcami mogło poczekać te kilkanaście czy kilkadziesiąt minut. - Ale jesteś pewna? To znaczy... no... to że się spotykali to jeszcze nic nie znaczy, tak samo jak to, że akurat okazał się być odpowiednim dawcą. Takie rzeczy się chyba zdarzają? - spytała, posyłając Victorii lekko spanikowane spojrzenie. Nie znała się na takich rzeczach. Szczerze powiedziawszy nie miała zielonego pojęcia jak to działało z tymi dawcami i czy to mógł być czysty zbieg okoliczności. I to podwójny, jeśli matka Zoe faktycznie spotykała się z profesorem.
- Co on ci powiedział?
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 352
  Liczba postów : 554
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty16.08.22 14:06;

Zajęta własnymi przeżyciami i próbą utrzymania się we względnym pionie, zupełnie nie zauważyła czegoś w rodzaju napięcia, jakie zapanowało między siostrami kiedy wszystkie trzy znalazły się na materacu - przez najpierw usilnie powstrzymywane, a później już płynące strumieniem łzy prawie nie widziała twarzy swoich rozmówczyń; mogłaby jednak przysiąc, że Victoria patrzy na nią trzeźwo i może trochę sceptycznie, a Elizabeth z wielkim przejęciem. Razem zdawały się stanowić idealny balans między sercem a rozumem, a Zoe potrzebowała teraz i jednego i drugiego. Wcisnęła twarz w ramię Eli, dając sobie chwilę na uspokojenie oddechu, a kiedy się wyprostowała, pokiwała głową, a potem pokręciła, a potem powiedziała:
- Tak. Nie! - to było zdecydowanie zbyt skomplikowane, zwłaszcza kiedy z obu stron padały różne pytania, bo każda z kuzynek skupiła się na innej kwestii całego problemu. Otarła zamaszyście łzy z policzków i wyjaśniła, westchnąwszy głęboko: - Nie do ciebie - zwróciła się do Vicki - Nie on tak powiedział, ja tak mówię. Tak do ciebie - dodała, odwracając się do Liz - Jestem pewna.  To prawda. Ja... On... Ughh... - dlaczego nigdy nie miała problemów z układaniem słów w zdania, bardzo długie i kwieciste, kiedy plotła jakieś bzdury, a teraz, gdy faktycznie trzeba było przekazać coś ważnego, z jej ust wydobywało się coś co bardziej przypominało język trollański? Trochę by zająć czymś ręce, a trochę by poprzeć swoje słowa niepodważalnym dowodem rzeczowym, wyjęła z kieszeni wciśnięty w nią i bardzo zmaltretowany wielokrotnym zaginaniem kartki list, który wręczył jej Williams. Przymknęła powieki, machinalnie zwijając i rozwijając papier w wąski rulonik, i kontynuowała:
- Setki... tysiące razy pytałam dziadków o mojego ojca i cały czas szli w zaparte, że nie znają jego nazwiska i że wyjechał na inny kontynent... tymczasem... - machnęła w powietrzu listem -...doskonale wiedzieli, kim był, po prostu sobie stwierdzili, że lepiej dla mnie będzie nigdy go nie poznać. Wyobrażacie to sobie? Wiecie, jakie to jest okropne uczucie, nie mieć ani jednego rodzica, bo jeden nie żyje, a drugi... drugi nawet nie wie, że istniejecie? Bo Huxley nie wiedział. Ja... ja już byłam pewna, że po prostu mnie porzucił i to było jeszcze straszniejsze, ale... ale on nie wiedział. Moja matka to przed nim zataiła, bo było jej najwyraźniej wstyd, że jest synem mugolskiego rybaka, czy wy słyszycie jaki to a b s u r d? No, nie bez powodu była w Slytherinie, jak widzę - skwitowała kwaśno, mimowolnie kręcąc głową z niedowierzaniem, bo nadal nie mogło do niej dotrzeć to wszystko, zwłaszcza radykalne poglądy rodzicielki. - Miała chyba jednak jakieś resztki sumienia, bo chciała dać mi szansę na poznanie prawdy, gdybym chciała, i napisała list... który miałam dostać na siedemnaste urodziny. Ekhm... za parę miesięcy kończę dziewiętnaście i trzymam go w rękach tylko dlatego, że profesor Williams stawał na głowie, żeby ustalić czy rzeczywiście jesteśmy spokrewnieni. Gdyby nie to, gdyby nie ten mój wypadek... ani babcia, ani dziadek pewnie nigdy by mi nie powiedzieli. Woleliby mnie kłamać. Dlatego są kłamcami. A moja matka była rasistką. Doborowe towarzystwo, nieprawdaż?
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4938
  Liczba postów : 2688
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Domek numer 5 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty16.08.22 18:13;

Z Liz różniły się, jak ogień i woda, i zdawała sobie z tego w pełni sprawę. W przeciwieństwie do młodszej siostry Victoria naprawdę nie potrafiła za bardzo okazywać uczuć, a w chwilach podobnych do tej, starała się brzmieć, jak najlogiczniej, wierząc w to, że właśnie dzięki temu będzie w stanie pomóc swojemu rozmówcy, że nakłoni go do spojrzenia na te rzeczy, których ten być może nie dostrzegał. Dlatego jedynie westchnęła bezgłośnie, nie przejmując się w tej chwili za bardzo zachowaniem Elizabeth, mając pełną świadomość, że Zoe potrzebowała ich obu.
- Wolniej, Zoe. I nie wysnuwaj wniosków, jeśli nie znasz całego obrazu sytuacji i nie znasz stanowiska obu stron. Jak mniemam, nie rozmawiałaś jeszcze z dziadkami? - powiedziała prosto, dość stanowczo, jednocześnie śledząc uważnie wejrzeniem list, który ta trzymała w dłoniach, mając co do niego absolutnie brzydkie i niestosowne podejrzenia. Cała sprawa nie podobała jej się ani trochę, ale nie sądziła, żeby oskarżenia, które obecnie Zoe wysuwała pod adresem ich rodziny, były w pełni uzasadnione. Prawda, jak to zawsze było, leżała zapewne dokładnie gdzieś pośrodku i teraz, po tak wielu latach, było bardzo trudno do niej dotrzeć.
Zoe nie mogła również wiedzieć, co dokładnie myślała jej matka. Nie mogli wiedzieć tego również jej dziadkowie, nie wspominając zupełnie o profesorze Williamsie, który był z tego absolutnie i jednoznacznie wykluczony. Dlatego też mimo wszystko Victoria była daleka od twierdzeń, że matka Zoe faktycznie się czegoś wstydziła. Jeśli miała czego, jeśli naprawdę uważała, że to nie był właściwy związek, zapewne wolała nie wiązać się na zawsze z mężczyzną, który nie był kimś, z kim chciała to życie spędzić.
- Zoe, skąd masz ten list? Kto ci go dał? I może, zanim zaczniesz mówić, że twoja mama najwyraźniej wstydziła się profesora Williamsa, czy też jego pochodzenia, powiesz nam, skąd to założenie? To znajduje się w tym liście? - zapytała po chwili, dość stanowczo, aczkolwiek nie wyciągnęła ręki po zwitek papieru, dając kuzynce pełną kontrolę nad tym, co się działo. Nie zamierzała czytać czegoś, co nie było skierowane do niej, jeśli Zoe nie zamierzała jej tego pokazywać, to było jej prawo, jej wola i jej decyzja. Niemniej jednak Victoria uważała, że powinny zejść z tego emocjonalnego tonu, odetchnąć nieco głębiej i ułożyć w całość posiadane fakty, by móc ostatecznie powiedzieć, kto w tej całej sytuacji zawinił.
- Nie wiem i nigdy nie zrozumiem, jak się w tej chwili czujesz, Zoe i nawet nie będę próbowała sobie tego wyobrazić, bo nie jestem w stanie - dodała jeszcze, by pokazać jej, że to jest skomplikowana rozmowa ze zdecydowanie wielu powodów, wierzyła jednak w to, że Liz wykaże się o wiele większą empatią. Była pewna, że ta mimo wszystko będzie w stanie przyjąć emocje Zoe, podczas gdy Victoria się w nich gubiła, nie wiedząc, na kogo ta była tak naprawdę wściekła i co chciała osiągnąć. Emocje męczyły starszą Brandon, męczyły ją jej własne przemyślenia, więc cudze były czasami koszmarem.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 418
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Domek numer 5 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty22.08.22 20:46;

Chaos. To był jeden wielki chaos, nie potrafiła znaleźć innego słowa, które pasowałoby do tej sytuacji. Objęła Zosię, starając się dodać jej trochę otuchy, chociaż sama nie wiedziała jak powinna się zachować. Trybiki chodziły w jej głowie w szaleńczym tempie, ale to wciąż było za wolno i nadal nie umiała przyswoić informacji, którymi została zasypana. A to jeszcze nie był koniec. Przybiegając do domku za Zoe nie spodziewała się, że stało się coś takiego. Z jednej strony czuła ulgę, bo bała się, że stało się coś strasznego, ale z drugiej - czy to właśnie nie była taka sytuacja? Informacja spadła na ich trójkę jak grom z jasnego nieba i chyba żadna nie wiedziała, co z tym fantem zrobić.
- Zgadzam się z Viks. Powinnyśmy poznać jeszcze wersję twoich dziadków. Jeśli faktycznie uznali, że tak będzie dla ciebie lepiej, to może mieli po temu powód? Wątpię, żeby podjęli taką decyzję ot tak, to przecież nie jest sprawa z rodzaju "co zjem jutro na obiad", a o wiele poważniejsza - powiedziała i potarła czoło. To wszystko było już tak zagmatwane na tym stopniu, że drążenie tematu na bank miało jeszcze bardziej namieszać, co do tego nie miała żadnych wątpliwości. Mimo że nie dotyczyło to stricte jej, obawiała się, co może wyjść na wierzch. Takie sprawy nigdy nie były przyjemne, a fakt, że Williams był profesorem w ich szkole dodatkowo to komplikował.
Zmarszczyła brwi, skupiając się na trzymanym przez kuzynkę liście.
- Czekaj, czyli to jest ten list, który napisała twoja matka i który miałaś dostać od dziadków, a dał ci go Williams? Czy ja dobrze rozumiem? - spytała, popatrując to na zwitek papieru, to na Zoe i próbując dodać dwa do dwóch, co chyba nie za bardzo jej wychodziło. Gubiła się w tym coraz bardziej, jej mózg po prostu nie przyswajał takiej ilości takich informacji. - Szczerze mówiąc nie wiem czy coś się wyjaśni dopóki nie porozmawiasz z dziadkami. Tu jest po prostu za dużo niewiadomych, podejrzewam, że sam profesor wszystkiego nie wie, a tak może złoży się to w całość... W każdym razie powinno - powiedziała i przygryzła wargę, chwilę się nad czymś zastanawiając. -  I jeśli chcesz... Jeśli chcesz to mogę pojechać do nich z tobą - zaproponowała, zerkając na kuzynkę z troską w oczach. Może i nie mogła zbyt wiele zdziałać, ale mogła dać Zoe swoją obecność i wsparcie. Może tego potrzebowała, bo rozmowa na pewno nie miała być prosta. - Oczywiście jak wolisz załatwić sprawę sama, to rozumiem, ale gdyby coś to pamiętaj, że na mnie możesz liczyć. Na Viks zresztą tak samo.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Domek numer 5 QzgSDG8








Domek numer 5 Empty


PisanieDomek numer 5 Empty Re: Domek numer 5  Domek numer 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Domek numer 5

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Domek numer 5 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Ellan Vannin
 :: 
Domki
-