Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Leśny labirynt

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyPon 4 Lip - 17:02;


Leśny labirynt

Niesamowicie malownicza część lasu, po której absolutnie nie da rady chodzić normalnie. Jedyną opcją na przejście dalej jest wspinanie się po fikuśnie powyginanych gałęziach gęsto rosnących drzew. Podobno jak już raz wejdzie się w ten gąszcz, to potem nie można się wycofać... a przynajmniej nie jest to takie proste, ponieważ drzewne tunele bywają bardzo wąskie, a gałęzie lubią zmieniać swoje położenie i prowadzić gości okrężną trasą. Warto jednak nadmienić, że tutejsza roślinność jest zwyczajnie stęskniona towarzystwa i nie zamierza nikogo krzywdzić - to doskonałe miejsce na zabawę! Trzeba tylko uważać na wielkiórki, ponieważ uwielbiają te okolice i chętnie płatają psikusy zabłąkanym w labiryncie stworzeniom.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyPon 18 Lip - 0:53;

Wakacje wydają się być idealną metodą na odpoczynek zmęczonego ciała (i zapewne duszy też) od patrolowania korytarzy, obowiązków pilnowania każdego na swojej drodze i w zasięgu wizji, a do tego możliwością zapoznania z kompletnie odmiennymi fragmentami świata magicznego. Nie bał się - w końcu nie zamierzał nikomu szkodzić. Nie taka była jego rola w tym odwiecznym problemie, skoro i tak czy siak się nieustannie regenerował. Minął ponad miesiąc od powrotu księżyca, który zakończył wszelkie problemy ze szalejącą, czarną magią. To, w jakim stanie Felinus się wtedy znajdował, zahaczało o brak możliwości ruszenia się jakkolwiek z domu. Znajomość czarnej magii w jego przypadku nie popłacała - kolejne, poważne wycieńczenie organizmu wiązało się z koniecznością ponownej regeneracji. Było lepiej, ale nadal brakowało paru kroków od stanu idealnego i pozbawionego skaz, których się wówczas narobił.
Jak się okazuje - nauczanie samego siebie wcześniej sztuk zakazanych zamierzało pozostawić piętno. I zapewne nie tylko w tym przypadku, bo i inne postanowią wyjść na wierzch, prędzej czy później.
- Zaczekaj... - mruknąwszy, naprawdę czasami się zastanawiał, co mu po głowie chodzi. Cztery łapki, pocieszny pysk, merdający ogon lgnęły w pewnym momencie niespodziewanie do przodu poprzez gęstwinę najróżniejszych korzeni. A że i piesek może puchaty, o tyle mały i zgrabny, mógł z łatwością poplątać smycz - co de facto robił, a i właściciel nie mógł za nim nadążyć. Poniekąd za tym zatęsknił.
Dlatego zapewne wycieczka do Avalonu była jedną z możliwości na realną, ponowną intergrację z uczniami. Mimo to pewnych obowiązków nie mógł pozostawić - a tym bardziej pociesznego towarzysza, dzięki któremu każdy dzień niósł ze sobą miano ciepła. I tego, że, hej - w końcu chodził z nim na spacery, a to mogło rozruszać nie tylko nogi zasiedziane przed klasówkami, ale też i podczas powrotu do zdrowia połączonego z chęcią odzyskania w tamtym okresie świętego spokoju od kary z przeszłości narzuconej na czasy obecne.
A pies, już zdecydowanie dalej od właściciela, wydał z siebie, napotykając swoim nosem na nogawkę, szczęknięcie. W końcu rozpoznał pewną osobę poprzez funkcjonowanie zmysłu - nie było w tym ani cienia wątpliwości, że dziewczyna znajdująca się tuż przed nim jest zdecydowanie znajoma. I to nie tylko spotkana raz, bo zdecydowanie częściej było im dane siebie wzajemnie spotykać, co zasygnalizował merdaniem ogona. Pozostawiając Lowella, zdecydowanie, gdzieś w tyle.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyPon 25 Lip - 14:25;

.  Avalon, zgodnie z własną nazwą, budził wiele rzeczy na literę A; przepełniony wszędobylską magią przyprawiał o niezwykle częste wyrzuty adrealiny, kiedy bez przerwy triggerowany mechanizm "walki i ucieczki" nakazywał spierdalać za to wysokie drzewo bardzo szybko, jednocześnie mając w sobie pewną utęsknioną utopijność. Anielskość. Był piękny, zielony i wydawał się być całkiem na miejscu ze swoimi wróżkami, centaurami i cydrami, których obecność sprawiała, że co niektóre stworzenia zasługiwały na miano rasowych aalkoholików. Avalon był więc... ambiwalentny. Doireann lubiła go i jednocześnie darzyła niechęcią, czuła się dobrze, w tym samym czasie walcząc z przepełniającym ją lękiem.
  I w tym całym zamieszaniu mogła powiedzieć jedno: dzięki bogom za las.
  Ubrana w - o dziwo, wcale nie koronkową - ciemną spódnicę i zielony, przewiewny sweter (bo owszem, marzła), przedzierała się przez wysokie po pas paprocie, przyglądała się mchom porastającym drzewa, a przede wszystkim stąpała bardzo ostrożnie i miękko, uważając, by nie zadeptać żadnego żywego stworzenia. W żadnym stopniu nie przeszkadzała jej samotność. Zwłaszcza, że nie była ona w żaden sposób ostateczne; wystarczyło bowiem zawrócić się, wpaść do pokoju i pokazać Hawkowi jakiś bardzo fajny liść, który znalazła.
  Życie było tutaj łatwe, a ona sama czuła się, jakby miała zaledwie dziesięć lat.
  - Hm? - wyprostowała się znad jakiegoś ciekawie wyglądającego krzaka, zerkając w stronę dźwięku. Z zamyślenia wyrwał ją krzyk, na tyle oddalony, by być trudnym do zidentyfikowania. Dopiero potem jej mózg już bardzo świadomie zarejestrował, że coś szybko mknęło w jej kierunku. Szelest uginających się traw wskazywał jednoznacznie, że dzisiaj umrze. Zabije ją coś małego, mniejszego od niej, czy gryfonki-Krysi i będzie jej przez to okrutnie wstyd. Zamknęła więc oczy, uznając, że trudno, chociaż ona nie będzie wiedziała, jak niewielkie było to coś - i nic.
  Jedno oko zostało otwarte.
  Spojrzało w dół.
  Na stopach miała psa.
  - Hinto! - pisnęła, momentalnie porywając w ramiona psiaka dobrze sobie znanego. - Kochany, znowu uciekłeś? Zgubiłeś się tak? Ojojoj, moje mała zaguuu- - przerwała. W ciszy, z lizanym przez psa policzkiem, nasłuchiwała uważnie dźwięków lasu, uznając ostatecznie, że to, co usłyszała nie brzmiało dobrze. Kuśtykający Felinus nie brzmiał ani trochę felinusowo - i tak oto w głowie Puchonki pojawiła się myśl, że może tym razem lepiej będzie spierdzielać. - Trzymaj się, piesku. - szepnęła, chwyciła go mocniej i ruszyła swoim niesamowicie wolnym biegiem gdzieś, gdzie świat wydawał się być bezpieczny.

Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyPon 25 Lip - 16:18;

Szedł do przodu, przed siebie, jakoby próbując sięgnąć tym samym nie dna, a właśnie dnia, który to przed nim za każdym razem stawał. Sankcje, jakich to nabawił się w ciągu ostatnich lat życia, nadal istniały i je nieustannie wręcz odczuwał. Jedną z nich było po części zepsute ciało. Nie do końca zniszczone, nie w procesie gnijącym, jakoby to miało nieść ze sobą ostatnie możliwe pomruki człowieka - a po prostu przepełnione niewidocznymi na obecną chwilę bliznami czarnomagicznymi. Drugą z nich - umysł przepełniony niewątpliwie istniejącym w każdym z nas strachem, który wymaga nieustannej kontroli - czy to ze strony samego Lowella, czy też i osób postronnych. Szedł obecnie w dobrym kierunku, którego nie miał się prawa bać, nie zamierzając narażać ani siebie, ani bliskich, ani nikogo - w każdym przypadku. Mimo to ciężar wcześniejszych czynów spoczywał na jego barkach - tak jak chociażby wspomnienie o pierwszym użyciu zaklęć zakazanych.
I pomyśleć, że kiedyś był właśnie takim człowiekiem. Nie, nadal jest - i w każdym drzemie maska, której nie chce odkrywać. Naginana do granic możliwości poprzez przeszłość, stanowiła cyniczne podejście i możliwość obrony. Kiedy asertywność stała się jednak swoistym lasem bezpieczeństwa, w którym to może uciec i nie musi się martwić o ściganie, wszak zna go jak własną kieszeń, z każdą istotą w nim żyjącą, poprzez serce uderzające pod sklepieniem żeber, dalsza egzystencja definitywnie jest spokojniejsza.
Pies jednak nie wrócił. Wybiegł z tego lasu na rzecz plątaniny między korzeniami i zabieraniu właściciela ku niezwykłej przygodzie. Zadowolony Hinto, wszak miał do czynienia z osobą, którą to znał, bez problemu oddał się dłoniom dziewczyny, porwany - jak to zostało wspomniane - zapewne, domniemawszy, w akcie rozczulającej miłości wobec tego zwierzaka. Jeden fakt skrywał się jednak pod kopułą czaszki - Felinus wróci. Prędzej czy później, o czym świadczył wcześniej zdecydowanie bardziej wybijający się głos, a następnie szelest. Tak, szlajał się poprzez gałęzie, konary i inne ustrojstwa, byleby nie te o innym znaczeniu, choć niektóre dzieła popkultury o to zahaczają nieustannie - nie zamierzając dopuścić do tego, by coś stało się jego pupilowi. A więc i ruszył w pościg, choć na razie wolny, polegający przede wszystkim na poruszeniu się w stronę dźwięku wydanego przez kogoś.

Mechanika:

Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Leśny labirynt QzgSDG8




Moderator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyPon 25 Lip - 22:38;

inny czas

Nie miała pojęcia dlaczego w ogóle zgodziła się na towarzystwo Ślizgona, ale jakaś jej część nie pozwoliła na odmowę. Nie świętowała też zbyt hucznie urodzin, bo jej ręka po spotkaniu ze smokiem wcale nie pomagała w jakichkolwiek aktywnościach. Wciąż wracała wspomnieniem do tamtej chwili, żeby tylko zorientować się, że wcale jej nie pamięta, za to pamięta, że była pełna bólu, przerażenia, krzyku i adrenaliny. Wiedziała, że miała szczęście, mogła przecież dołączyć do tego dziwnego klubu Gryfonów bez rąk, a tego naprawdę nie chciała. Długo panikowała, teraz jednak była zwyczajnie po ludzku zmęczona. Dopiero co przestała odczuwać skutki rąbnięcia o ziemię i połamania żeber, to przyglądała się – pomiędzy utratą przytomności i wymiotowaniem – jak przyszywają jej z powrotem rękę. Czy ona chociaż przez chwilę nie mogła mieć spokoju? Westchnęła, poprawiła temblak, z całych sił starając się nie skrzywić, i zerknęła na Archiego.
Zamierzasz mnie uprowadzić do lasu? Gdybym wiedziała, to bym się nie zgodziła na tę wycieczkę — powiedziała hardo spoglądając mu w oczy, a jednak za ścianą źrenic kryło się coś jeszcze – nuta strachu przed wejściem do nieznanego lasu, która kazała jej się zatrzymać tuż przed linią oddzielającą gęściej rosnące drzewa od bardziej otwartej przestrzeni. — Jak ostatnio byłam głęboko w lesie, to nie skończyło się za dobrze — mruknęła, wpatrując się gęstwinę przed sobą i nawet nie patrząc na reakcję chłopaka. Od wypadku nie postawiła nogi w zbyt gęstych częściach lasu, które nie dawały jej możliwości ucieczki. I może miała paranoję, ale kto by nie miał po tym co przeszła, nie na co dzień smok upierdala ręce i wypluwa je w bagno jak śmiecia.
W końcu jednak przeniosła spojrzenie na Darlinga i uśmiechnęła się do niego przepraszająco i niezbyt szeroko. Nie była sobą i nie wiedziała co z tym zrobić. Ostatnie pół roku było dosyć trudne dla jej zdrowia. Nie potrafiła teraz przekomarzać się z chłopakiem jak kilka tygodni wcześniej, choć starała się zachować wszelkie pozory. Nie chciała wprowadzać depresyjnej atmosfery, a jednak w jej spojrzeniu dało się wiele wyczytać. Sęk w tym, że nadal było Ruby Maguire i wcale nie chciała o niczym z nikim rozmawiać i była wściekła na Thomasa, że postanowił opowiedzieć o wszystkim ojcu. Ona rzecz jasna nie widziała takiej potrzeby.
Sorki, zaraz się ogarnę, tylko… — tylko co? Bo przecież wcale nie wiedziała, dlaczego ma aż taką blokadę. Miała w swoim życiu wiele wypadków i jakoś nigdy wcześniej nie miała takiego problemu. Co więc sprawiało, że ta sytuacja była inna, przecież wszystko skończyło się dobrze. Była na siebie wściekła, że właśnie pokazywała się z tej słabej strony akurat Archibaldowi. Na miłość Merlinowską!


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 30 Lip - 22:46;

Inny czas - bezpośrednio po odkopaniu grobu

Śpiew hełmu nieboszczyka była ostatnim, co pamiętała. Następnie zapadła ciemność, a gdy szmaragdowe tęczówki ponownie spojrzały na świat, Irvette nie miała bladego pojęcia, gdzie jest ani jak się tu znalazła. Wszędzie otaczały ją drzewa, a wokół nie było żywej, ani martwej duszy. Dziewczyna podniosła się z ziemi, otrzepując ubranie i poprawiając fryzurę. Trzeba było się jakoś stąd wydostać, a leżąc na ziemi nie miała na to największej szansy.
Na początku spróbowała oczywiście teleportacji, ale magia tego miejsca skutecznie jej to uniemożliwiała. Zrozumiała więc, że musi po prostu znaleźć wyjście z tego naturalnego labiryntu, czy jej się to podoba, czy nie. Uniosła różdżkę i posłała patronusa do Larkina, by upewnić się, że i on tu nigdzie nie wylądował, choć towarzystwo znajomej twarzy zdecydowanie byłoby teraz pomocne. Nie miała jednak zamiaru stać tu i czekać na odpowiedź. Wiedziała, że patronus i tak ją znajdzie, więc zaczęła wędrówkę między konarami.
Nie mając zamiaru błądzić tu godzinami, po raz kolejny skorzystała ze swojej różdżki, tym razem rzucając zaklęcie czterech stron świata. Jeśli nawet nie wiedziała, gdzie iść, to przynajmniej nie miała się zgubić w tym pokręconym labiryncie drzew i innej roślinności. Początkowa złość przeszła dziewczynie jednak w fascynację, gdy zdała sobie sprawę, że ma szansę na trochę czasu sam na sam z avalońską florą. Zwolniła więc kroku, wspinając się po kolejnych konarach, by móc lepiej przyjrzeć się temu, co naprawdę ją otacza. Co prawda nie było tu niczego aż tak fascynującego jak zagadkowe Mors Lilium, do którego nie miała nawet szansy podejść na dłużej, ale i tak była zadowolona z tego, co tutaj widziała.
Wędrówka dziewczyny trwała naprawdę długo. Irv raz czy dwa, mimo zaklęcia czterech stron świata, zawędrowała w to samo miejsce, ale wiedziała, że nie ma innej opcji, jak po prostu się stąd wydostać. Zapadł zmrok, gdy ślizgońska prefetkta w końcu zobaczyła, że konary rzedną, a ona wychodzi na otwartą przestrzeń Gór Onchu. Całe szczęście z tego miejsca mogła już się teleportować, więc wykorzystała okazję i przeniosła się prosto do swojego łóżka w wiosce.

//zt

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Archie N. Darling
Archie N. Darling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Galeony : 737
  Liczba postów : 429
https://www.czarodzieje.org/t21279-budowa-archie-n-darling#686920
https://www.czarodzieje.org/t21280-and-my-darling#686976
https://www.czarodzieje.org/t21278-archie-n-darling-kuferek#686919
https://www.czarodzieje.org/t21282-archie-n-darling-dziennik#687
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 12:39;

Niezbyt wiem jak to zrobić, znaczy - jak normalnie spędzić czas z Ruby, bo do tej pory wychodzi nam to zaskakująco dobrze, ale też nie do końca sobie to planujemy. Wychodzę jednak z założenia, że urodziny są bardzo ważne i nie mogę jej tak po prostu olać, nawet jeśli dalej nie zamierzam przyznawać głośno, że nie nienawidzę jej tak, jak kiedyś. I chociaż nie mam pomysłu co i jak, to wreszcie decyduję się zabrać ją w miejsce, nad którym dużo osób absolutnie się rozpływa, bo przecież Maguire uwielbia zwierzaki i w ogóle przyrodę...
- Moooże miałem taki plan, ale nie wiedziałem, że znowu jesteś połamana - przyznaję, pozerkując na dziewczynę nieco zmartwiony, bo chyba za daleko nie przejdziemy tym labiryntem, gdzie ponoć wspinaczka jest najwygodniejszą metodą przedostawania się dalej. Inna sprawa, że akurat mi to całkiem pasuje, bo nie wiem czy mam ze sobą tyle eliksiru dezynfekującego, by pokryć wszystkie gałęzie okolicznych drzew.
- Hm? - Dziwię się, chyba pierwszy raz widząc Ruby tak wybitą z jej naturalnego rytmu i... i przestraszoną? Zatrzymuję się w półkroku i marszczę brwi, próbując zrozumieć za co Gryfonka mnie przeprasza. - Ej, nie musimy łazić po lesie, możemy wrócić do miasteczka - proponuję, na wszelki wypadek przysiadając na jakimś wystającym korzeniu, by udowodnić dziewczynie, że wcale mi się nie spieszy, by wchodzić w ten leśny gąszcz. - Podobno lata tu sporo tych, eee, wielkiórek? Pomyślałem, że łatwiej ze mną wytrzymasz, jak będą w okolicy też jakieś fajne zwierzaki - śmieję się lekko. - Ale no, ty masz urodziny, więęęęc... oddaję się w twoje ręce - dodaję, przypominając sobie jak w dzieciństwie rodziny zmuszały nas, byśmy podczas swoich urodzin byli dla siebie wyjątkowo mili i zgadzali się na wszystko, co solenizant sobie wymyślał. - Tylko nie wymyślaj niczego bardzo głupiego, bo wtedy nie dam ci prezentu...
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Leśny labirynt QzgSDG8




Moderator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 19:35;

Czuła się jak idiotka, choć zaciskała zęby, to nie potrafiła postawić choćby jednego kolejnego kroku. Stała więc jak ten słup soli, patrząc w głąb lasu i przeklinając samą siebie i tę głupią blokadę, którą czuła. Przeniosła zielone spojrzenie na Archiego, kiedy ten zaproponował, by pójść gdzieś indziej. W pierwszej chwili chciała na to przystać, ale zaraz potem przypomniała sobie jaka duma w niej drzemała. Nie mogła tak po prostu stchórzyć, nawet jeśli to równało się z przyspieszonym biciem serca czy też nierównym oddechem. Musiała się z tym zmierzyć i liczyła na to, że obecność Ślizgona jakoś jej pomoże. Miała bowiem wrażenie, że nie skakał nad nią tak jak przyjaciele i rodzina, i chociaż doceniała ich troskę, to miała wrażenie, że się dusi. Przy Darlingu wcale tak się nie czuła, co było miłym zaskoczeniem.
Już jakiś czas temu przestała uparcie powtarzać sobie, że go nie lubi. Nie wiedziała do końca dlaczego postanowiła dać mu szansę, ale może po prostu dorastała – mimo, że ta myśl wydawała jej się groteskowa, zważywszy na fakt, że niedawno wpakowała się w niezłe bagno (dosłownie) i prawie została bez ręki. Ale czuła się przy nim irracjonalnie komfortowo, co sprawiało, że miała ogromny mętlik w głowie. Nie chciała teraz jednak o tym myśleć, bo miała inne sprawy na głowie. Na przykład fakt, że nadal stała w jednym miejscu i cholernie bolała ją ręka, choć to akurat ignorowała.
O to miłe — powiedziała, w końcu stawiając krok wprzód, zbliżając się do gęstej części lasu — Masz totalnie rację, na zwierzęta na pewno milej się patrzy — rzuciła przez ramię, znikając za jakimś drzewem i starając się skupić na przekomarzaniu się z Archiem, a nie na przyspieszonym biciu serca. Oczywiście jej słowa były tylko półprawdą, bo czy chciała czy nie, musiała przyznać, że na chłopaka patrzyło się równie miło i nic nie mogła na to poradzić.
Jak Hope ostatnio mi zaufała, to smok upierdolił mi rękę, więc nie wiem czy to dobry pomysł, przynoszę pecha — powiedziała, nie chcąc wcale ukrywać, że to się stało, bo chociaż była to prawdziwa tragedia, to za to jak epicko brzmiało. Może nie walczyła nie wiadomo jak, właściwie to w ogóle, bo nawet nie zdążyła podnieść różdżki, ale mogła się szczycić, że przeżyła starcie z bagnistym burym. Mało kto tak mógł.
Po pierwsze: to ja ci wciąż wiszę przysługę i mam nadzieję, że ją jakoś szybko wykorzystasz, bo mi ciąży przyznaję, po drugie: jaki prezent, nie musisz mi dawać prezentu, w tym roku nie obchodzę nawet specjalnie urodzin, warunki temu nie sprzyjają — powiedziała i uniosła lekko chorą rękę, co było wielkim błędem, bo zaraz się skrzywiła i jęknęła, kiedy nieznośny ból przeszył jej ramię — Cholera… — mruknęła, wycierając nerwowo pojedynczą łzę, która znienacka spłynęła po jej policzku.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Archie N. Darling
Archie N. Darling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Galeony : 737
  Liczba postów : 429
https://www.czarodzieje.org/t21279-budowa-archie-n-darling#686920
https://www.czarodzieje.org/t21280-and-my-darling#686976
https://www.czarodzieje.org/t21278-archie-n-darling-kuferek#686919
https://www.czarodzieje.org/t21282-archie-n-darling-dziennik#687
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 19:45;

- Ta, jasne. Widziałaś jakąś wielkiórkę? To są wielkie wiewiórki. To brzmi absurdalnie creepy - zauważam, całkiem pewny tego, że jednak przyjemniej patrzeć na mnie niż na te stworzonka, które nigdy nie są jakoś wybitnie groźne, ale jak dla mnie dalej stanowią niewiadomą, do której trzeba ostrożnie podejść.
- Toooo brzmi jakbyś sama sobie przynosiła pecha, a nie innym. Bo Hope nic nie jest? - Upewniam się, wstając z ziemi i bardzo dokładnie otrzepując spodnie, by później jeszcze machnięciem różdżki upewnić się, że nic mi się do nich nie przyczepiło; dopiero wtedy podążam za Ruby, która na szczęście nie gna do tego lasu. I pewnie nie powinno mnie to cieszyć, bo w końcu mowa o jej traumie, ale jej ostrożność jest dla mnie wygodniejsza i prostsza do zrozumienia. - I smok, na Merlina... nie wiem za co ty lubisz Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami - mamroczę, bo może Ruby nie czuje się pewnie w lesie, ale jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że całkiem daruje sobie latanie za zwierzakami.
- Nie uwolnię cię od tego przysługowego cierpienia za szybko, bez przesady - śmieję się, ale ten dźwięk zaraz zamiera w moim gardle, bo daję się speszyć widocznemu bólowi Ruby. Automatycznie podchodzę nieco bliżej, ale nie za bardzo wiem co zrobić, więc w końcu decyduję się po prostu zmienić temat, żeby trochę odciągnąć jej myśli od kontuzji. - No więc prezent... mogę ci już dać ten prezent. Znaczy, wiesz, jeśli go nie chcesz, to zrozumiem i na luzie to ogarnę - zaznaczam, zdając sobie sprawę, że to nie jest szczególnie typowy prezent i Ruby może się zezłościć za tak mocne ingerowanie w jej życie. - Ale akurat była niezła okazja, pomogłem przy tym znajomemu i no... mi się za szybko nie przyda, bo dalej nie mogę się zabrać za zrobienie papierów, a ty- nie wiem, wydaje mi się, że jakoś zawsze o tym gadałaś - tłumaczę, tak naprawdę nie mówiąc niczego konkretnego - a przynajmniej aż do momentu, gdy nie wyciągam z kieszeni kluczyków do używanego Globtrotera 500. - Jest ogniście czerwony i drzwiczki od strony pasażera kiepsko działają, ale podobno można to naprawić u jakiegoś mechanika, no albo wsiadać górą czy od strony kierowcy. No i czeka w Wielkiej Brytanii, jeśli go chcesz.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Leśny labirynt QzgSDG8




Moderator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 20:31;

Zwierzęta są lepsze niż ludzie — odparła jakby nigdy nic, nie zwracając uwagi na to, że przed chwilą ból jej o sobie przypomniał w najgorszy możliwy sposób i od razu podchwytując temat i będąc mu wdzięczną, że nie dopytywał o szczegóły tego wszystkiego, bo pewnie zamilkłaby nagle, a atmosfera zrobiłaby się ciężka i nie do wytrzymania. Może właśnie to było to coś, co sprawiało, że całkiem dobrze czuła się w jego towarzystwie. Znali się od lat, choć jednocześnie miała wrażenie, że wcale się nie znają, bo przecież minęło tyle lat, w ciągu których oboje się zmienili, co też było widać w tym momencie. — Są prawdziwe, nie mają ukrytych zamiarów i każde ich zachowanie da się wytłumaczyć. Nawet agresję smoka, którego miałam nieszczęście spotkać. Ludzie tacy nie są, są trudni i nieszczerzy, może taka nasza natura. — powiedziała zabójczo otwarcie, starając się wytłumaczyć swoje zamiłowanie do niższych gatunków. Nie lubiła owijać w bawełnę i chociaż miała całkiem spore grono przyjaciół, to jeśli miała brać pod uwagę cały gatunek ludzki – nie lubiła go, ludzie ją drażnili i jeśli miała wybierać, wybór był dla niej łatwy.
Zmarszczyła brwi, próbując zrozumieć słowa starszego chłopaka, ale nie szło jej to z początku zbyt dobrze. Nie wiedziała w czym niby pomagał znajomemu i co to była za okazja, dopóki nie wyciągnął kluczyków i nie mówił dalej. Stanęła w miejscu, gapiąc się na przedmiot w jego ręce z prawdziwym skołowaniem, bo nie docierało do niej, że tym całym prezentem był samochód. Nie odezwała się ani słowem, tylko wpatrywała w kluczyki, jakby zaraz miały zniknąć, albo ona zaraz miała się obudzić. Nie wiedziała jak ma zareagować, więc tkwiła w zawieszeniu, z pędzącymi myślami w jej głowie. Nie miała pojęcia skąd niby wiedział, że potrzebuje samochodu i jasne – od zawsze o tym gadała, bo nie było opcji, żeby z własnej woli się teleportowała, ale… to było za dużo.
Znała się na samochodach, miała w końcu czterech braci, a Ryan był prawdziwym miłośnikiem magicznych pojazdów. Miała wrażenie, że krew odpłynęła jej z twarzy. Zapomniała o bolącej ręce, o wszystkim zapomniała. Nagle zaczęła się zastanawiać, czy nie wyjdzie na materialistkę, jeśli przyjmie ten prezent, a przecież nie była materialistką!
Ja… — zaczęła, ale słowa w jej głowie były zbyt chaotyczne, by mogły ułożyć normalne zdanie — Archibald, czy ciebie pojebało — wypaliła nagle, jakby przypominając sobie jak się mówi — Ja nie mogę tego przyjąć, to jest za hojny prezent, ja jestem spłukana, nawet nie mam jak ci oddać i nie wiem czy kiedykolwiek w ogóle będę miała, to za dużo, jestem wdzięczna naprawdę, ale aż nie wiem co mam powiedzieć ani jak podziękować — powiedziała praktycznie na jednym wdechu, patrząc na niego wciąż w takim samym osłupieniu jak na początku, choć teraz łącząc ich spojrzenia.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Archie N. Darling
Archie N. Darling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Galeony : 737
  Liczba postów : 429
https://www.czarodzieje.org/t21279-budowa-archie-n-darling#686920
https://www.czarodzieje.org/t21280-and-my-darling#686976
https://www.czarodzieje.org/t21278-archie-n-darling-kuferek#686919
https://www.czarodzieje.org/t21282-archie-n-darling-dziennik#687
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 20:48;

- Może i tak, ale w takim razie trzeba się znać na zwierzętach, na tych wszystkich różnych gatunkach, a w przypadku ludzi... łatwiej mi odnieść ten chaos do siebie, bo wiem jaki jestem i nawet jeśli ktoś jest ode mnie zupełnie inny, to dalej jest człowiekiem, jak ja - zauważam, tłumacząc przy okazji moją perspektywę. W rzeczywistości mam do zwierząt dużo szacunku, ale właśnie trzymam się na dystans do momentu, w którym nie mogę sobie pozwolić na więcej swobody przy jakimś stworzonku. Chyba nie jestem też za dobrym opiekunem, bo nie kusi mnie posiadanie czegoś, co może wymiotować albo oczekiwać ode mnie sprzątania jego odchodów - ale cóż, do tej pory głównym przeciwwskazaniem do posiadania zwierzaka był fakt częstego podróżowania w trasach i poświęcania całego wolnego czasu na pracę.
- Masz udar? - Dopytuję uprzejmie, bo Gryfonka milczy trochę za długo i gapi się na mnie tymi swoimi niemożliwie wielkimi oczami, jakbym zaczął mówić w obcym języku i pokazał jej coś dużo bardziej nieprzyzwoitego niż kluczyki od samochodu. Nie czuję ulgi, kiedy wreszcie się odpala, bo... cóż, niby spodziewałem się oburzenia, ale jednak liczyłem na coś przyjemniejszego.
- Nie taki hojny - protestuję szybko. - Mówię ci, po znajomości i używany, więc nic wielkiego. Należy ci się prezent urodzinowy, a chyba lepiej jednak coś takiego praktycznego niż jakąś pierdołę, którą wrzucisz do szuflady i o której zaraz zapomnisz, nie? - Wzruszam lekko ramionami. To duży prezent, co do tego nie ma wątpliwości, ale akurat cenę miał na tyle dobrą, że podobną można byłoby spokojnie wyrzucić właśnie na jakieś pierdoły, które nie przyniosłyby nawet w połowie tyle pożytku co samochód. - A skoro prezent, to nie ma mowy o żadnym oddawaniu. No i mówiłem, drzwiczki kiepsko działają, więc jeszcze pewnie będziesz musiała płacić za naprawienie tego. Wadliwy prezent - wzdycham teatralnie i kładę kluczyki na jej temblaku, żeby nie miała jak szybko zaprotestować. - No dawaj, będzie super. Wykorzystam cię czasem do jakiejś podwózki i w ogóle... bo masz prawko, czy jeszcze nie? - Reflektuję się nagle, unosząc pytająco brwi. - Znaczy wiesz, jeśli to dla ciebie jakoś problematyczne albo po prostu nie chcesz, to rozumiem. Ale jeśli ci głupio, bo to większy prezent niż samonotujące pióro, to nie wymyślaj i dziękuj mi ładnie.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Leśny labirynt QzgSDG8




Moderator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 21:40;

Tak sądzisz? Że rozumiesz ludzi? — zapytała tylko zerkając na niego i podnosząc brew, bo i nie do końca w to wierzyła. Ludzi nie dało się do końca zrozumieć, nawet jeśli należeli do tego samego gatunku. W każdym razie ona miała wrażenie, że z czasem rozumie ludzi coraz mniej, właściwie to czas i samej siebie nie potrafiła zrozumieć, a co dopiero kogoś innego. Nie przeszkadzały jej obowiązki związane z posiadaniem zwierząt, przy nich zapominała o trudnościach życia, nieważne jak irracjonalnie to brzmiało.
Miała ochotę go walnąć i chyba tylko kontuzja sprawiała, że tego nie zrobiła. Zmarszczyła brwi, kiedy usłyszała jego pytanie, zupełnie niedowierzając, a jej skołowanie całkowicie minęło, ustępując jakiemuś zirytowaniu
Czy ja… Czy ja mam udar? TY MASZ UDAR CHYBA — wyrzuciła z siebie, a zaraz potem wyrzuciła też ręce w górę, obie, co było rzecz jasna błędem, po którym zaraz zaczęła przeklinać pod nosem jak szewc, chwytając się za ramię i piorunując go spojrzeniem swoich zielonych tęczówek.
Nie wiedział co zrobić, więc zaczęła się przechadzać w tę i w tę, jakby to miało jej pomóc rozjaśnić myśli. Nie wiedziała jak przemówić mu do rozsądku, bo przecież nie mógł jej ot tak dawać samochodu! Nawet ojciec nie dawał jej auta, a Archie zachowywał się jakby właśnie sprezentował jej czekoladki z miodowego królestwa. Co z tym chłopakiem było nie tak? I może miał rację, że lepszy użyteczny prezent niż jakieś gówno, choć Ruby cieszyłaby się nawet z przeterminowanych cukierków, to nie mogła wciąż uwierzyć, że miała przyjąć cholernego Globtrotera!
Niezbyt hojny? Archie ty upadłeś na głowę, prawda? — zapytała, ironizując swoje przejęcie, bo nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Oczywiście, że było jej głupio, nie pamiętała kiedy ostatnio było jej tak głupio i chyba wtedy, gdy rzygała jak kot na eliksirach. — Mam, zrobiłam przed wakacjami — mruknęła, ale zaraz potem pokręciła głową, patrząc gdzieś w bok, ale zaraz potem wróciła wzrokiem do chłopaka — Dziękuję — powiedziała w końcu i zwyczajnie, po prostu go przytuliła. Delikatnie, bo nie chciała znowu zmierzyć się z przeszywającym bólem — Ale jeśli myślisz, że tak się wkupisz w moje łaski, to jesteś w błędzie — powiedziała, kiedy już odsunęła się na bezpieczną odległość i lekko go popchnęła kiedy mówiła te słowa.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Archie N. Darling
Archie N. Darling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Galeony : 737
  Liczba postów : 429
https://www.czarodzieje.org/t21279-budowa-archie-n-darling#686920
https://www.czarodzieje.org/t21280-and-my-darling#686976
https://www.czarodzieje.org/t21278-archie-n-darling-kuferek#686919
https://www.czarodzieje.org/t21282-archie-n-darling-dziennik#687
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 21:53;

- Raczej rozumiem, że nie rozumiem - śmieję się i wzruszam lekko ramionami. Nie rozumiem przecież często nawet siebie, a przy Ruby - zawsze. Nie wiem czemu już się tak nie hejtujemy i czym dla siebie jesteśmy, ani czemu w ogóle chcę jej coś sprezentować, bo przecież gdyby ktoś mi powiedział o tej akcji kilka miesięcy temu... cóż, po prostu bym go wyśmiał.
- Nawet riposta słaba, ewidentnie coś jest nie tak - cmokam z dezaprobatą, obserwując jak dziewczyna nerwowo krąży i podwójnie podważając moją decyzję co do załatwienia jej tego nieszczęsnego prezentu. - Nie, nie, z naszej dwójki to ty grasz w bingo z najdziwniejszymi wypadkami - przeczę, cierpliwie czekając na jakiś sensowny argument, by w razie czego faktycznie się wycofać i zamiast samochodu zaproponować urodzinowy obiad, czy coś równie zwyczajnego. Zaraz jednak okazuje się, że Ruby tylko się droczy, bo wcale nie ma powodu do odmawiania; przytulam ją i głupio uśmiecham się pod nosem, nie potrafiąc tego powstrzymać.
- Już jestem wkupiony w twoje łaski, darling - wypominam jej, cofając się jeszcze krok dla złapania równowagi po jej popchnięciu, co okazuje się być ogromnym błędem, bo tylko się potykam o jakiś korzeń i z hukiem ląduję na ziemi. - Merlinie... faktycznie przynosisz pecha - wyrzucam jej z niedowierzaniem, a potem przerywam na gwałtowne gaspnięcie, bo coś się rusza w kapturze mojej bluzy. - Ruby- Ruby, mam coś w kapturze - szepczę dramatycznie, bojąc się poruszyć, bo nawet sięgnięcie po schowaną w kieszeni spodni różdżki mogło za bardzo spłoszyć zaczepiającą mnie bestię.

Kostki, jeśli pomagasz!:
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Leśny labirynt QzgSDG8




Moderator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 22:39;

Też nie wiedziała kim dla siebie teraz niby byli. Przestali się nienawidzić, a przynajmniej Ruby przestała tak nie cierpieć jego, choć właśnie sprezentował jej samochód, więc wątpiła, że pała do niej jakąś niechęcią. Byli przyjaciółmi? Nie do końca tak się czuła, choć wszystko przy nim przychodziło jej tak naturalnie, jakby właśnie tym była ich relacja. A mimo to czasem miała wrażenie, że jej serce bije przy nim trochę zbyt szybko i naprawdę nie potrafiła zrozumieć dlaczego tak się działo. Teraz jednak po prostu ją irytował, kiedy zarzucał jej złą ripost, gdy była przecież w takim szoku. Bez żadnych skrupułów trzepnęła go zdrową ręką w głowę – nie za mocno, ale jednak.
Nie próbuj mnie przebić, bo to niemożliwe — rzuciła, bo nie wiedziała co musiałoby się stać, co okropnego, żeby teraz ją przebić. Połamanie żeber to jedno, ale utrata kończyny to drugie. Jakoś nie życzyła Archiemu, żeby jej chociażby dorównał, bo chyba miał rację, to ona po prostu miała okropnego pecha, choć z czasem się przyzwyczaiła, że właściwie ciągle coś jej się działo. Może taki był jej urok, nie mogła też powiedzieć, że była szczególnie odważna, czy odpowiedzialna.
Prychnęła pod nosem, kiedy uznał, że już się wkupił w jej łaski, ale zwrot, którego użył sprawił, że nogi nieco jej zmiękły, choć oczywiście od razu temu zaprzeczyła. Nie chciała przecież przed sobą – ani broń Merlinie przed nim – przyznać, że tak na nią działał. Prędzej da się pożreć smokowi w całości. Parsknęła głośnym śmiechem, kiedy nagle się potknął i poleciał jak długi, ale zaraz potem obruszyła się na przyznanie o ciążącym nad nią niesprzyjającym Fatum. Uniosła brew gdy nagle zamarł jakby w przerażeniu. Przez chwilę miała ochotę się po prostu z niego śmiać, ale westchnęła, bo przecież była mu coś winna. I wcale nie chodziło o kluczyki do samochodu, czy też sam pojazd, a o fakt, że dzięki niemu znowu zaczęła się śmiać. Po wypadku było ją stać tylko na niemrawy uśmiech.
Podeszła do chłopaka i ukucnęła przy nim, z zamieram uratowania tej damy w opałach. Kaptur był za mały dla smoka, więc nie miała się czego obawiać. Miękkie futerko, które poczuła opuszkami swoich palców tylko upewniło ją w tym przekonaniu. Z ostrawych pazurów nic sobie kompletnie nie robiła, ale potem zwierzątko ukradło jej kluczyki w wskoczyło na wysoką gałąź.
A to dopiero mała menda, gorsza niż mój brat! — zmrużyła oczy na stworzonko, a potem rozbawiona przeniosła spojrzenie na chłopaka — Zdecydowanie mogła cię pożreć w całości — zaśmiała się i podała mu rękę, by podniósł się z ziemi i pomógł jej skłonić rudego złodzieja do oddania kluczyków.

kostka: 3


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Archie N. Darling
Archie N. Darling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Galeony : 737
  Liczba postów : 429
https://www.czarodzieje.org/t21279-budowa-archie-n-darling#686920
https://www.czarodzieje.org/t21280-and-my-darling#686976
https://www.czarodzieje.org/t21278-archie-n-darling-kuferek#686919
https://www.czarodzieje.org/t21282-archie-n-darling-dziennik#687
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptySob 13 Sie - 22:49;

Chcę się śmiać, tak jak robi to Ruby, ale za szybko łapie mnie przerażenie, kiedy coś obciąża mój kaptur i trzyma mnie przy ziemi. Nie za bardzo jestem w stanie sobie wyobrazić co mogłoby to być, ale już sam ruch upewnia mnie w przekonaniu, że nie mówimy niestety o czymś tak banalnym jak zahaczenie o korzeń. Nie wiem, czy lepiej wstać i tym samym wytrącić zwierzę z równowagi, czy może bezpieczniej właśnie tak tkwić w bezruchu; wiem tylko, że Ruby jeszcze przed chwilą tak opiewała magiczne stworzonka, więc bardzo sensowne jest zrzucenie odpowiedzialności właśnie na nią, nawet jeśli to ona jest tutaj kontuzjowana.
- Ej, ale uważaj - proszę cicho, bo poza sceną nie należę do szczególnie odważnych ludzi, a rubinowego pecha już mi wystarczy. Czekam z wstrzymanym oddechem... by zaśmiać się w ramach upustu dla trzymających mnie nerwów, gdy widzę już uciekającą na drzewo wielkiórkę. - Który? - Dopytuję, znając przecież całą gromadę braci Ruby, nie żeby miało to jakieś większe znaczenie. Podnoszę się z jej pomocą i prycham cicho na widok kluczyków, które wielkiórka obraca w łapkach. - Nie śmiej się tak, one przecież zmieniają swoje rozmiary, mogłaby mnie pogryźć jakby chciała - oburzam się cicho, żeby nie spłoszyć stworzonka. - Mówiłem - jak nie chcesz samochodu, to mi to powiedz... nie musisz rzucać go od razu na pożarcie - dodaję jeszcze, ostrożnie wyjmując różdżkę. - Wiem o nich tylko tyle, że zmieniają rozmiary. Coś jeszcze jest ważne? - Ale prawda jest taka, że nie oczekuję od Ruby tej wiedzy, bo przecież sporo avalońskich stworzeń jest dla nas nowością - większość kojarzymy tylko z niejasnych mitów... - Czy Levicorpus działa na zwierzaki?... - A w międzyczasie, rzecz jasna, czyszczę swoje ubrania.

Wielkiórki mogą przegryźć każdy materiał - każde z nas rzuca k6 i jeśli łączny wynik będzie mniejszy niż 7, to już w twoim poście kluczyki zostaną nadgryzione i potem ocenimy jak bardzo to szkodliwe...
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Leśny labirynt QzgSDG8




Moderator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyNie 14 Sie - 11:59;

Panika Archiego niebywale ją bawiła, ale postanowiła być jego wybawicielką, więc wcale tak otwarcie go nie wyśmiewała. No i właśnie sprezentował jej samochód, więc gdzieś wewnątrz miała poczucie, że jednak nie powinna.
Zawsze uważam przecież — odparła jakby to była najbardziej oczywista oczywistość i oczywiście oboje zdawali sobie sprawę, że była to absolutna nieprawda. Powiodła spojrzeniem za ewidentnym wiewiórczym dzieckiem, w dodatku bardzo z siebie zadowolonym. — Każdy — odparła i podeszła trochę bliżej drzewa, na którym siedziało zwierzę. Bo może i na początku nie chciała tego auta, to teraz bardziej jednak nie chciała, żeby kluczyki zostały porwane gdzieś w avalońskim lesie.
Nie była specem od tych stworzeń, każde zwierzę na tej wyspie było zagadką. Ale odkąd prawie pożarł ją smok, rezygnowała z bardziej niebezpiecznych atrakcji, na rzecz zaszycia się gdziekolwiek i słuchała miejscowego paplania. Nie było to co prawda do niej podobne, ale jakoś musiała sobie zagospodarować ten czas i sprawić, że nie miała czasu na za wiele myśli, bo to ją wykańczało.
…gryzą wszystko — rzuciła i wskazała ręką wielkiórkę, która właśnie dobierała się do ukradzionych kluczyków. Ruby właściwie była przekonana, że niewiele z nich zostanie, ale jej honor nie pozwalał odpuścić, choćby i miała czekać aż zwierzę wydali szczątki przedmiotu. — Ani mi się waż — powiedziała oburzona, będąc niemal pewną, że to już podchodziło pod znęcanie się nad zwierzętami. Doceniała jednak fakt, że się nawet zaangażował, choć zdawała sobie sprawę, że wcale nie był takim wielkim miłośnikiem magicznych stworzeń. — Zmieniają rozmiar kiedy są wystraszone albo zdenerwowane, zazwyczaj, levicorpus na pewno nam nie pomoże — dodała, chcąc wyjaśnić dlaczego ten pomysł był beznadziejny — Nie masz jakichś nasion albo orzeszków w kieszeni? — zapytała jakby nigdy nic, bo przecież wiedział gdzie idą, ona nie miała tego komfortu, więc nie mogła się przygotować. — A może znajdziemy jakieś grzyby, ponoć tu rosną takie, które drą mordę jak je się gotuje — wzdrygnęła się, bowiem uważała grzyby za coś absolutnie dziwnego, a te magiczne przyprawiały ją o gęsią skórkę.

Kostka: 2 Leśny labirynt 1754368413
@Archie N. Darling

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Archie N. Darling
Archie N. Darling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Galeony : 737
  Liczba postów : 429
https://www.czarodzieje.org/t21279-budowa-archie-n-darling#686920
https://www.czarodzieje.org/t21280-and-my-darling#686976
https://www.czarodzieje.org/t21278-archie-n-darling-kuferek#686919
https://www.czarodzieje.org/t21282-archie-n-darling-dziennik#687
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyNie 14 Sie - 17:03;

- ...faktycznie wszystko - zauważam, krzywiąc się przy chrupnięciu zupełnie bezproblemowo podjadanego kluczyka, a może samego globtroterowego breloczka - nie wiem, nie widzę, a wielkiórka cały czas obraca swoją zdobycz w łapkach. Jest malutka, więc trochę podejrzewam, że to szukający jedzenia czy zabawy dzieciuch, ale ze względu na ich zmiany rozmiarów wcale nie jestem tego taki pewny. Może po prostu próbuje mnie wziąć na litość? - No nic by jej nie było przecież... - mamroczę tylko, nie mając za dużo pomysłów, bo takie zaklęcie spowalniające na pewno by się przydało, ale z kolei wtedy trzeba byłoby się jakoś wdrapać po złodziejaszka.
- Eee, nie. Uznałem, że zwierząt się tak chyba randomowo nie dokarmia - przyznaję, teraz jednak czując się z tą decyzją trochę głupio. Chwilę obserwuję wielkiórkę, zastanawiając się ile będzie kosztowało dorobienie kluczyków, a potem przypominam sobie, że jednak jestem podwójnie głupi. - Och, czekaj! Mam jakieś owoce, czy wielkiórki lubią owoce? Planowałem zrobić ciasto - tłumaczę, bo początkowo chciałem w ogóle dziewczynie załatwić tort i dopiero potem uznałem, że to będzie przesada, skoro już jej daję samochód; mogę być hojny, no ale nie ma co tak szaleć. Wygrzebuję z torby zaczarowaną siateczkę, która ochroniła borówki i truskawki przed zgnieceniem. - Dobra, ale ty jej dajesz, bo ja nie zamierzam dawać mojej ręki na talerzu dla tego- FUCK! - Wyrywa mi się panicznie, bo ledwo zdążam otworzyć torebkę, a już czuję jak coś na mnie spada. Jakiś pazur zahacza o mój policzek, a ja przechodzę od niekontrolowanego rzucania się do zupełnego bezruchu, bo wielkiórka nic sobie nie robi z moich skoków. Siedzi na moim ramieniu, smyra mnie ogonem i wyjada owoce z siatki, którą dalej trzymam... w wolnej łapce dalej dzierżąc kluczyki.
- Zabierz. Ją. Błagam.

KOSTKI:
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Leśny labirynt QzgSDG8




Moderator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyNie 14 Sie - 20:54;

Spiorunowała go wzrokiem, kiedy wcale nie porzucił pomysłu rzucania levicorpusa na małe, Merlinowi winne zwierzątko, nawet jeśli właśnie podpierdoliło im kluczyki. Trochę nie wiedziała co ma zrobić, bo naprawdę nie chciała spłoszyć wielkiórki, a była przekonana, że nie było o to trudno. Po pierwsze nie chciała, żeby nagle stworzenie uciekło cholera wie gdzie, a po drugie nie wiedziała jak bardzo mogła zmieniać swoje rozmiary. Te zwierzęta – wszystkie w Avalonie – pozostawały zagadką, było zbyt wiele niedopowiedzeń, żeby nie traktować z ostrożnością nawet jak uroczego osobnika jak ten, który postanowił ukraść ich uwagę i zrobił to w wielkim stylu, to musiała przyznać.
Z Ruby był tak, że jeśli w zasięgu jej wzroku pojawiało się jakieś zwierzę, jakiekolwiek, to cała jej uwaga skupiała się na nim. Nagle zapominała o całej reszcie i teraz nawet zapomniała, że obok był Archibald, kiedy ze skupieniem obserwowała rude stworzenie. Dopiero kiedy ponownie się odezwał, przypomniała sobie, że przecież nie była sama. Uniosła jednak brew, bo owoce w kieszeni były nawet dla niej złym pomysłem, a kiedy stwierdził, że chciał zrobić ciasto…
Chciałeś zrobić co? Ty umiesz gotować? — zapytała szczerze zdumiona, jakby nie wystarczał fakt, że i tak już nie przypominał tego zadufanego w sobie chłopaczka, z którym spędzała czas jako dziecko, to jeszcze właśnie chciał jej powiedzieć, że w głębi serca chciał być cukiernikiem? Może jednak faktycznie powinna się skupiać na wielkiórce, bo tego było już za dużo jak na jedno popołudnie.
Parsknęła śmiechem, gdy nie zdążył nawet skończyć zdania, a już stało się to, czego tak się obawiał. Chichotała sobie pod nosem, widząc jego panikę i sposób w jaki na nią patrzył. Jakby ta mała magiczna wiewiórka miała go pożreć w całości.
Uspokój się, zwierzęta wyczuwają emocje — powiedziała i powoli do niego podeszła, wyciągając rękę w stronę wielkiórki. Było chyba jednak za późno, bo stworzenie nagle jakby się wystraszyło. Poczuła pazur na swoim poliku i ciepłą strużkę krwi, która zaczęła po nim spływać, ale robiła wszystko, żeby zachować zimną krew i uspokoić zwierzę. W końcu chyba jednak jej się udało, bo Scrat – jak go nazwała w tym całym chaosie – siedział na ręce Archiego dużo bardziej zrelaksowany niż przed kilkoma minutami. — No już, nic ci nie zrobię — mówiła najbardziej łagodnym głosem, jakim potrafiła i który można było usłyszeć tylko w obecności zwierząt, podniosła w końcu spojrzenia na chłopaka, sama nie próbowała wziąć jej na ręce, bo obawiała się, że chora ręka nie pozwoli jej na komfortowe trzymanie stworzenia, te też nie wyglądało jakby chciało być gdzieś indziej — Chyba cię wybrała — zaśmiała się, zdając sobie sprawę z nastawienia Archiego do tego typu sytuacji. Sama zapomniała już o zadrapaniach na ręce i twarzy, była za to absolutnie zauroczona Scratem — Musimy ją zabrać ze sobą! — powiedziała podekscytowana tą wizją, a zaraz potem aż się skrzywiła, kiedy usłyszała głośnie chrupnięcie, które mogło świadczyć tylko o jednym.

1 Leśny labirynt 1754368413
@Archie N. Darling

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Archie N. Darling
Archie N. Darling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : Bardzo jasne oczy, kolczyk w języku, dużo biżuterii, kokosowy zapach, irlandzki akcent, dźwięczny głos
Galeony : 737
  Liczba postów : 429
https://www.czarodzieje.org/t21279-budowa-archie-n-darling#686920
https://www.czarodzieje.org/t21280-and-my-darling#686976
https://www.czarodzieje.org/t21278-archie-n-darling-kuferek#686919
https://www.czarodzieje.org/t21282-archie-n-darling-dziennik#687
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyNie 14 Sie - 21:27;

- A co się tak dziwisz? Mam wiele talentów - prycham z lekkim oburzeniem, bo to zdziwienie jest naprawdę niegodne mojej osoby. Nie mogę się tym jednak porządnie przejąć, bo mój genialny plan okazuje się być aż zbyt genialny i wielkiórka, cóż, obiera sobie moje ramię za siedzisko, jakby naprawdę nie miała CAŁEGO LASU na posadzenie swojego puchatego tyłka. - Jak mam się uspok- zabierz ją po prostu - proszę dalej, a potem rozpętuje się jakieś piekło, którego wcale nie chcę przeżywać. Cichym sykiem komentuję wbijające się w moją szyję i ramię pazurki, a wielkiórka ewidentnie nie chce przejść do Ruby. Zamiast tego zmniejsza się i układa wygodniej przy moim uchu. - Jak to wybrała? Ja jej nie wybrałem - zauważam i kiedy słyszę to na głos, to dociera do mnie, że nie brzmię szczególnie przyjemnie i może przesadzam. Zerkam kątem oka na mojego małego towarzysza, nie będąc wcale szczególnie szczęśliwym z powodu kompletnego zniknięcia kluczyków od samochodu. - No, zdecydowanie. Idziemy do domku i umyjemy tego potworka, jeśli zamierza dalej na mnie przesiadywać - decyduję pewnie, odwracając się ostrożnie w stronę, z której przyszliśmy. I kiedy idziemy, a ja raz po raz oferuję borówkę małej wielkiórce, to coraz mniej liczę na to, że jednak sobie ode mnie pójdzie...

/zt x2
Powrót do góry Go down


Augustine Edgcumbe
Augustine Edgcumbe

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 248
  Liczba postów : 754
https://www.czarodzieje.org/t21305-augustine-edgcumbe#688941
https://www.czarodzieje.org/t21354-august#690461
https://www.czarodzieje.org/t21307-augustine-edgcumbe#688946
Leśny labirynt QzgSDG8




Administrator




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyCzw 18 Sie - 21:52;

Ledwo uznałem, że nie będę rozgrzebywać jakichś okropnych zwłok, chciałem podejść do Brooks i jej coś powiedzieć, ale wtedy nagle padła trupem jak inni którzy się na to zdecydowali. Zostałem wciągnięty z powrotem przez tłum i kiedy wróciłem na miejsce - nikogo nie było tam gdzie mieli zostać. Zmęczony i bezradny wróciłem do domku - gdzie nie było żadnych moich współlokatorów. I tak to z rana wyruszyłem na ich poszukiwania. Szło mi średnio, Avalon był zbyt duży na te głupoty. Ale co dzień chodziłem i szukałem moich przyjaciół. Okazało się, że większość z nich już ogarnięta śpi gdzieś w lesie, bo nie można ich ruszyć. Została mi tylko Brooks po którą wyruszyłem dnia kolejnego kiedy po pierwszym nie miałem już sił. Przynajmniej wiedziałem tyle, że ludzie się budzą, wstają i mimo wszystko jest z nimi w miarę okej.
Chodząc po jakimś durnym labiryncie z drzew dosłownie wpadłem na Julkę. Leżącą opatuloną jakimś welonem. I tak jak większość ludzi - nie mogłem jej zabrać z tego miejsca. Dlatego rozstawiłem sobie obóz. Moje zdolności transmutacyjne na coś się przydały. Najpierw stworzyłem kołdrę dla Brooks żeby nie leżała jak głupek pod samym welonem. Potem wyczarowałem namiot, fotel, śpiwór. Prawie jakbym szedł na camping w bardzo creeperskim lesie. Miałem nadzieję na początku, że Julia się obudzi ale nie szło jej to za dobrze, dlatego moje wielkie magiczne przygotowywania. Czekałam gdzieś w okolicy większość czasu, wracając tylko żeby się umyć i sprawdzić informacje o reszcie. Zrobiłem nam ognisko i kiedy słońce zachodziło rozłożyłem się na fotelu, niedaleko nadal śpiącej Brooks. W tej przyjemnej atmosferze sam sobie niechcący zasnąłem przy ciepłym, dogaszającym ogniu.

______________________

I'm almost never serious, and I'm always too serious.

Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyCzw 18 Sie - 22:51;

Podczas krwawego rytuału była tak pochłonięta grzebaniem w truchle, że na chwilę zapomniała o towarzyszącym jej Auguście, który miał zadbać o jej bezpieczeństwo. A potem wszystko zaczęło się dziać strasznie szybko i efekt był taki, że go nie odnalazła, tylko była świadkiem, jak upiony pan młody zaczyna imprezę. Potem były pająki, limbo, jakieś drzewo, lecące w nią zaklęcia i sen.

A był to najdziwniejszy sen, jaki w życiu miała, a do tego tak realistyczny, że była święcie przekonana, że to prawda. Śniło jej się, że pracuje w Ministerstwie Magii jako urzędnik. Jej zadaniem było wypełnienie raportu. Nad głową krzyczał jej szef o twarzy Pattona Craine’a, więc młoda urzędniczka Julka zasuwała piórem po pergaminie i za każdym razem, kiedy kończyła, jej pismo znikało i musiała zaczynać od nowa, bo Patol groził, że zamieni ją w podnóżek. Potem było jeszcze gorzej, bo musiała szefowi przynieść kawę, ale w całym ministerstwie nie było ani jednego kubka, więc latała od pokoju do pokoju, słysząc coraz głośniejsze narzekania.
I tak jej upłynęły trzy cholerne dni. Obudziła się nad ranem i z początku nie miała bladego pojęcia, gdzie jest, kim jest i co się stało z Ministerstwem. Oczy miała zaropiałe i ledwo co na nie widziała. Kiedy już je przetarła i złapała ostrość, zaczęła się rozglądać po okolicy. Niedaleko żarzyły się ostatnie węgielki w ognisku. Nieco z tyłu dostrzegła namiot, a także fotel, na którym słodko spał Edgcumbe. Całość dopełniały jakieś chaszcze i drzewa. Nie miała bladego pojęcia, co tu się zadziało.

- August – wychrypiała cicho, bo po trzech dniach spędzonych w takich warunkach zaschło jej w ustach. Wargi miała popękane, a język aż ją piekł od suchości. Krukonka odnalazła różdżkę, rzuciła niewerbalne aquamenti i piła doskonale zimną wodę przez dobrą minutę, aż rozbolał ją żołądek, który od trzech dni zjadał sam siebie. Z wysiłkiem podniosła się z ziemi, schowała różdżkę i doczłapała się do fotela. – August, żyjesz? – zapytała, lekko wstrząsając jego ramieniem i zaciągając się przyjemnym zapachem czarodidasa.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyPią 2 Wrz - 15:21;

45 -> nieparzysta

  Popłoch nie trwał szczególnie długo. Mózg Doireann, chociaż podejmował decyzje nagłe i głownie skupione na (zdecydowanie zbyt desperackich, niż było to w ogóle potrzebne) próbach przetrwania, potrafił dochodzić do wniosków prawidłowych - jeśli tylko dało mu się na to czas. Tego zaś miał pod dostatkiem, bo powolne bieganie nie miało prawa sprawić, chociaż bardzo tego chciało, że momentalnie znalazłaby się poza zasięgami wyimaginowanego niebezpieczeństwa. Zwolniła więc, kiedy dotarło do niej, że dźwięk wcale nie przyśpieszył, ani też nie wydawał się być szczególnie złowrogi. Obracając głowę w kierunku, z którego ten winien dochodzić, mając nadzieję, że dojrzy jego źródło (w którym nie upatrywała już ani seryjnego mordercy z kozimi nóżkami, ani też niebezpiecznego, dzikiego stworzenia), postąpiła niewielki krok do przodu.
  Gdyby tylko patrzyła pod nogi, zauważyłaby rzuconą pod nogę pusta skorupkę od orzecha.
  Podobnie, jak i wiewiórkę, która położyła się koło buta, podkurczając jedną z łapek tak, by wyglądała, jakby to właśnie ona znalazła się chwilę temu pod podeszwą.
  A przede wszystkim mogłaby zastanowić się nad tym, jak niezwykle przebiegłe potrafiły być Avalońskie gryzonie.
  - ...b-bogowie. - szepnęła z przejęciem. Morgana jej świadkinią, że cały ten czas TAK BARDZO uważała, by nic nie rozdeptać. Chodziła przecież miękko, ostrożnie i... I musiało coś się popsuć. Nie byłaby przecież Sheenani, gdyby wakacje nie były obarczone solidną dawką traumatycznych wydarzeń. - Ojejujakjacięprzepraszam. - pisnęła, pochylając się nad zwierzątkiem. Jedną ręką dalej podtrzymywała psiaka, który raczej nie wyglądał na szczególnie przejętego (może jedynie lekko wstrząśniętego przez nieskoordynowane ruchy Doireann podczas ich krótkiego biegu), a drugą wyciągnęła ku poszkodowanemu.
  Przejęta umierającym biedakiem, nie spostrzegła, że druga wiewiórka powoli i ostrożnie spięła się po luźnej spódnicy, wskakując prosto do kieszeni jej swetra. Jedynie Hinto zdawał się coś zauważyć, jednak wszelkie znaki dawane przez psidwaka pozostawały zbywane zestresowanymi szeptami. "Nie teraz", "Chwileczkę" i "A-Ale proszę, uspokój się" zaowocowało tym, że gryzonie stały się - przynajmniej na moment - bogatsze o Flet Pana (który od czasu klątwy nosiła często przy sobie).
  Hinto tej zniewagi zaś nie zignorował, gniewnie kichając na złodzieja.

@Felinus Faolán Lowell
Jeśli Felek się doczłapie i zauważy, to będziemy się targować 8D
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyNie 18 Wrz - 19:24;

Nie ulega wątpliwości to, iż Lowell nie miał obecnie szczęścia - to, ile razy się wywalił i ile razy zdarł sobie ręce podczas tego dziwnego biegu, wraz z nabiciem sobie siniaka wprost na czole, nie miało chyba już większego znaczenia. Na ból był zdecydowanie bardziej odporny niż większość ludzi, ale nie oznaczało to, iż go nie odczuwał - a teraz wszystko wskazywało na to, iż w tej metodzie poradzenia sobie z leśnym labiryntem nie było zbyt wiele rozumowania. Za pierwszym razem złamał sobie nos, na co przeklął siarczyście, czując, jak ciepła posoka zaczęła zdobić jego twarz, a oczy naturalnie napełniły się łzami. Zrobiło mu się ciepło w obrębie uszkodzonego miejsca, który na szybko postanowił nastawić prostymi ruchami różdżki, a przynajmniej na tyle, aby móc później się tym zająć w sposób bardziej profesjonalny.
Bo, na litość boską, pies mu uciekał, a wraz z psem jakiś typ. Nos się naprawi, a drugiego takiego Hinto już nigdy nie będzie miał. Raz go stracił, drugi raz nie zamierzał sobie na coś tak paskudnego pozwolić.
Potem o mało co nie uderzył się ponownie w głowę; labirynt działał na złość i wyczuwał zapewne jakieś zagrożenie. A może tak mu się tylko wydawało, gdy już potem nieco sprawniej udawało mu się torować drogę przez splątane korzenie, gałęzie na wysokości głowy i ogólnie poprzez proste wyliczanie, którą ścieżką byłoby najlepiej przedostać się do złodzieja? Mógł krzyczeć, ale nie decydował się na to, zamierzając zająć się złodziejem wtedy, gdy tylko uda mu się go przygwoździć. Liczył na pewnego rodzaju zaskoczenie i możliwość wykorzystania tego, że raczej ten się za sobą nie oglądał w obecnej sytuacji.
I dotarł, mając w dłoni różdżkę, ale zdziwił się zastanym widokiem. Wystarczyła chwila, pół sekundy, aby zdał sobie sprawę z tego, iż doszło do nieporozumienia, choć i kolejne pół wystarczyło, żeby zobaczyć, jak magiczne stworzenie wykorzystuje sytuację i kradnie z kieszeni swetra bliżej niezidentyfikowany obiekt. Był gotów jakoś temu zaradzić, ale rzucanie zaklęć w stronę dziewczyny, wycelowanych początkowo w wiewiórkę, nie wchodziło w grę - nie chciał jej ugodzić i zdawał sobie sprawę z tego, jak mogłoby się to zakończyć. Zresztą, stworzonko go zauważyło.
- Dori! Twój flet! - powiedział już głośniej, mając nadzieję, że ta nie postanowi uciekać z Hinto. Na twarzy, jako że ogarnął tylko złamanie, ale nie lecącą z nosa krew, znajdowały się smugi zaschniętego już szkarłatu; na ubraniu także. Nie zwracał na to uwagi, mając inne, ważniejsze sprawy do rozwiązania w obrębie świata zewnętrznego. - Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - zrobił parę kroków do przodu, a złośliwe wielkiórki natychmiast rozpoczęły akcję wycofywania się, wspinając się po gałęziach. W tym biegu zawsze mogło się coś stać nieodpowiedniego, zatem nic dziwnego, iż czekoladowe tęczówki uważnie analizowały każdy aspekt sylwetki dziewczyny, chcąc wyłapać wszelkie możliwe nieprawidłowości.
- A ty, słodziaku, co tak uciekasz? - przykucnąwszy do Hinto, ten nadal był zbulwersowany zachowaniem magicznych zwierząt. Nic dziwnego - te posiadały teraz w swoich łapkach coś więcej, niż tylko i wyłącznie potencjalne jedzenie. Felinus podrapał psa za uszkami, prawiąc mu wszelkie możliwe komplementy, jak i również jemu się przyglądając, czy przypadkiem nic się nie stało. - Co się w ogóle stało? I, jakby, mamy problem. - wskazał podbródkiem w kierunku dwóch istot - jednej wiewiórki "niby" pod podeszwą buta Doireann, drugą złodziejską. Wypadek nie był tym, czego dziewczyna mogła po sobie oczekiwać. - Podejrzewam, że jak zacznę w nie rzucać zaklęciami, to uciekną. - wolał nie ryzykować, jak i wysłuchać pomysłu Sheenani.

Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108835
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Leśny labirynt QzgSDG8




Specjalny




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyPon 11 Wrz - 20:08;


 
Etap II

Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi my jesteśmy.



Za sprawą Mulan dowiedzieliście się, że tajemniczy łańcuch był świstoklikiem, który miał was przenieść w bezpieczne miejsce, a przynajmniej taką mieliście nadzieję, wykończeni pływaniem przez szerokość jeziora i walką z inferiusami. Choć poradziliście sobie nienagannie i zdaje się, że większości z was nic wielkiego się nie stało, to jednak Mulan po wypiciu eliksiru traciła siły zdecydowanie szybciej niż reszta, szybciej niż powinna. Świstoklik przenosi was w scenerię gór Onchu, lecz nie jesteście w stanie tego stwierdzić przez gęstwinę drzew, składającą się na prawdziwy leśny labirynt. Jest ciemno, spędziliście przy Twierdzy więcej czasu niż sądziliście, a stan Mulan zmusza was niemal do zatrzymania się w tym miejscu. Blaze wyciąga ze swojego plecaka potrzebne rzeczy do rozłożenia obozu i nakazuje wszystkim odpoczynek, głównie ze względu na najmłodszą uczestniczkę grupy, która słaniała się na nogach po wylądowaniu świstoklikiem, a wir teleportacyjny sprawił, że właśnie wstrząsały nią kolejne torsje i choć nie miała już czym wymiotować, to stale zginała się wpół.
Na wasze nieszczęście okazało się, że choć Hawthorn nie sprawiał żadnych kłopotów i okazał się wspaniałym pływakiem, a nawet potwierdził słowa młodej Gryfonki o świstokliku, to w wodnej toni jeziora zgubił zaczarowany namiot. Macie szczęście w tym nieszczęściu, że śpiwory – magicznie regulujące temperaturę – nie wypadły z plecaka przewodnika wyprawy i teraz macie na czym spać.
Jest ciemno, nie jesteście w stanie niczego zobaczyć, bo każdy lumos zdaje się być pochłaniany przez leśną gęstwinę, która napiera na was z każdej strony. Nie macie wyboru – to jest czas na odpoczynek i sen, Hawthorn twardo oznajmia, że teraz i tak nic nie wskóracie, więc należy ten czas wykorzystać w jak najlepszy sposób, tym bardziej, że choć Alexander jeszcze nie ma świadomości, to przepłynięcie szerokości jeziora z balastem w postaci Fire i późniejsza, choć udana, walka z inferiusami odcisnęły się na nim, mężczyzna wielkimi krokami zbliżał się do poziomu zmęczenia, w którym jego ciało zaczynało odmawiać posłuszeństwa, choć jeszcze nie przekroczył tej granicy.
Nawet jeśli zdecydowaliście się wystawić wartę – każdy z was, bez wyjątku, zapada w głęboki sen, być może za sprawą nieznanej magii tego miejsca, niezależnie od tego jak bardzo wzbraniacie się przed snem, nie jesteście w stanie opanować opadających powiek. Znaleźliście się bliżej Starszego Smoka niż zdajecie sobie z tego sprawę, a ten przez ostatni rok stale rósł w siłę. Ludzie podczas snu okazują się bezbronni, niesamowicie podatni na otoczenie, zdani na łaskę tego, co znajdowało się wokół. Czy to was zgubi?


Scenariusze
Zanim podejmiecie jakiekolwiek decyzje, zachęcam do przeczytania każdego scenariusza. Pomoże wam to zdecydować co zrobić i zapoznacie się z ogólną sytuacją! Pamiętajcie, że współpraca jest kluczem do sukcesu. Kostkami rzucacie obowiązkowo w tym temacie i każdy rzut należy dokładnie opisać, kolejność rzucania i pisania postów oczywiście macie dowolną.

@Atlas M. O. Rosa
Morale: ★★★★★★☆☆☆☆
W pierwszej chwili masz wrażenie, że po prostu się obudziłeś. Jesteś w tej samej gęstwinie, w której zasnąłeś i liczba osób się zgadza. Okazuje się jednak, że nieważne jak bardzo próbujesz nie jesteś w stanie ponownie zasnąć, a po chwili postaci z innych śpiworów zaczynają wychodzić i… każda okazuje się tym, co najbardziej cię przeraża, widzisz bowiem przed sobą cztery klauny, zmierzające w twoją stronę. Wyglądają dokładnie tak, jak w twoim najgłębszym koszmarze.

Rzucasz kostką k100 na poziom swojej paniki, jeśli wyrzucisz kostkę powyżej 65, nie jesteś w stanie nad nią zapanować i nie jesteś w stanie nawet podjąć walki. Jeśli kostka będzie równa lub niższa niż 65 możesz podjąć walkę. W tym celu rzucasz kostką literką i każda samogłoska to udane zaklęcie. Dodatkowo musisz rzucić kostką na osobę, w którą celujesz, w tym celu rzuć kostką k6: 6 – Fire, 5 – Alexander, 4 – Mulan, 3 – Blaze, na wynikach 2 i 1 możesz sam wybrać przeciwnika.

Jeśli któryś z twoich towarzyszy wylosuje bądź wybierze ciebie na swój cel i zaklęcie będzie trafione – widzisz to tak, jakby atakował cię klaun. Możesz się jednak bronić (pod warunkiem, że twoja kostka na panikę nie przekracza 65), w tym celu rzuć kostką literką, przy spółgłosce obrona jest udana, jeśli spełniasz próg rzucanego na ciebie zaklęcia!

Nie jesteś w stanie sam pokonać halucynacji, wywoływanych przez Starszego Smoka – ktoś musi cię obudzić.

@Blaithin 'Fire' A. Dear
Morale: ★★★★★★★☆☆☆
Z początku nie wiesz gdzie jesteś, ale szybko okazuje się to bez znaczenia, kiedy dostrzegasz swojego najlepszego przyjaciela. Chwila radości, a następnie chwila zwątpienia, co robiliście w takim miejscu? Po zwątpieniu przychodzi przerażenie i bezsilność, gdy tylko dostrzegasz strużki krwi spływające po twarzy Leonardo i liczne rany na jego skórze. Na końcu przychodzi złość, przysłaniająca wszystkie twoje myśli, przyćmiewająca zmysły, kiedy dostrzegasz tego, który krzywdzi osobę, na której tak bardzo ci zależy. Wszystko osiąga zenit, gdy głowa Leo zaczyna zwisać bezwładnie, a ty nie jesteś w stanie stwierdzić czy jedynie zemdlał, czy też może oddał ostatni oddech, zgodny z twoim jednym z największych lęków.

Osoba, która krzywdzi Leonardo to jeden z twoich towarzyszy, rzuć kostką k6, by dowiedzieć się którego z nich widzisz w swoim celu: 1 – Atlas, 2 – Alexander, 3 – Mulan, 4 – Blaze, na wynikach 5 i 6 możesz sama wybrać przeciwnika. Następnie przy każdym rzucanym przez ciebie zaklęciu rzucasz literką, jeśli wypadnie spółgłoska zaklęcie trafia. Każde trafione zaklęcie, to -10 do k100 na twoje wybudzenie.

Posiadasz złotą opaskę Chatterino, działającą nieco jak oklumencja i choć Starszy Smok wpływa na twoje sny, to opaska zdaje się ciebie wspomagać i jesteś w stanie się sama wybudzić. W tym celu rzucasz kostką k100, obudzisz się jeśli wynik będzie powyżej 70. Możesz rzucać tę kostkę kilka razy i dodawać do siebie kolejne rzuty, ale każdy rzut równa się z jednym postem na min. 1500 znaków i w każdym poście rzucasz kostkami na atakowaną osobę i sam atak. Kiedy już się obudzisz (uzbierasz powyżej 70) jesteś w stanie wybudzić albo Alexa, albo Atlasa – wybierz mądrze.

Jeśli któryś z twoich towarzyszy wylosuje bądź wybierze ciebie na swój cel i zaklęcie będzie trafione – widzisz to tak, jakby atakował cię morderca Leonardo. Możesz się jednak bronić, w tym celu rzuć kostką k6, przy 2, 3, 4 i 6 obrona jest udana, jeśli spełniasz próg rzucanego na ciebie zaklęcia!

@Alexander D. Voralberg
Morale: ★★★★★★★☆☆☆
Znajdujesz się w znajomej scenerii, której przecież już nigdy nie chciałeś zobaczyć. Widzisz ogień pochłaniający szkołę, widzisz Śmierciożerców, widzisz wszystkich tych, o których już raz walczyłeś. Znów jest was za mało, ponownie to zaledwie garstka przeciw całej armii, którą zebrał Voldemort i choć nie sądziłeś, że będziesz musiał – to po raz kolejny musisz stawić im czoła. Nie negujesz tego, nie masz na to czasu, w końcu tkwisz w samym środku Bitwy o Hogwart, a zaklęcia lecą w twoim kierunki ze wszystkich stron. Śmierciożercy, których widzisz i z którymi teraz musisz walczyć to towarzysze w avalońskiej wyprawie, lecz nie masz o tym pojęcia.

Posiadasz amulet, który pozwala kontrolować sny, co jeśli sam się w jednym z nim znajdujesz i nie masz o tym pojęcia? Starszy Smok z łatwością przejął kontrolę nad twoim umysłem, ale dzięki amuletowi jesteś w stanie się wybudzić z tego okropnego snu, zanim będzie za późno, zanim dotkliwie, choć nieświadomie, zranisz swoich towarzyszy.

Najpierw rzucasz 4x literką, każda samogłoska to zaklęcie, które rzucasz na jednego z twoich towarzyszy, kolejno: Blaze, Atlas, Fire i Mulan. Każde trafione zaklęcie, to -10 do k100 na swoje wybudzenie.

Ze względu na amulet możesz spróbować się samodzielnie wybudzić, w tym celu rzucasz kostką k100, obudzisz się jeśli wynik będzie powyżej 60. Możesz rzucać tę kostkę kilka razy i dodawać do siebie wyrzucone wyniki, ale każdy rzut równa się z jednym postem na min. 1500 znaków i w każdym poście rzucasz literki zgodnie z powyższym opisem. Kiedy już się obudzisz (uzbierasz powyżej 60) jesteś w stanie wybudzić albo Blaze’a, albo Mulan – wybierz mądrze.

Jeśli któryś z twoich towarzyszy wylosuje bądź wybierze ciebie na swój cel i zaklęcie będzie trafione – widzisz to tak, jakby atakował cię śmierciożerca. Możesz się jednak bronić, w tym celu rzuć kostką k6, przy 1, 2, 3 i 4 obrona jest udana, jeśli spełniasz próg rzucanego na ciebie zaklęcia!

@Mulan Huang
Morale: ★★★☆☆☆☆☆☆☆
Siedzisz w jakże znajomym miejscu, jesteś przecież w domu swojej babci, a ta stoi przed tobą. Z początku nie wiesz co się dzieje, czujesz się całkiem dobrze, a wymioty i dramatycznie złe samopoczucie wydaje się być czymś bardzo odległym. Czas mija bardzo wolno, a ty powoli orientujesz się w sytuacji. Może i widzisz swoją babcię, ale zaczynasz rozumieć, że nie jesteś u niej na ciastku i herbacie, a wyraz twarzy babci wskazuje coś, czego najbardziej się obawiasz – babcia Huang cię wydziedzicza. Czy nie to właśnie było twoją najgłębszą, najbardziej skrytą obawą?

Rzuć kostką k100 na swoją panikę, jeśli wynik kostki będzie większy niż 80 – konieczne jest wybranie odpowiedniego scenariusza, by cię wybudzić. Przy kostce równej 80 i mniejszej, może to zrobić ktoś inny. Nie walczysz jednak jak twoi towarzysze – nie będziesz przecież atakować babci, a przynajmniej Starszy Smok pozbawia cię możliwości obrony, przecież nie jesteś specjalnie asertywna, by mu odmawiać, a podpowiada ci, że tak właśnie powinno być. Jeśli któryś z twoich towarzyszy wylosuje bądź wybierze cię na swój cel i trafi zaklęciem, widzisz to tak, jakby atakowała cię własna babcia. Nie jesteś w stanie się sama wybudzić.

• Kod dla każdego z Was do wklejenia w poście
Kod:
<zgss>Ekwipunek:</zgss> wpisz zabrane ze sobą przedmioty
<zgss>Wylosowane kości:</zgss> podlinkuj wszystkie losowane kości
<zgss>Efekty i urazy:</zgss> wypisz wszystkie efekty i urazy


Blaze Hawthorne
Poniżej znajdziecie pięć różnych scenariuszy, opisujących zachowanie NPC w postaci Blaze’a. Musicie wybrać jeden z nich, pierwsza osoba, która napisze w tym etapie zamieszcza w poście poniższy kod.
Kod:
<zgss>Wybrany scenariusz NPC:</zgss> wpisz numer
Każdy scenariusz coś daje i również coś zabiera, naradźcie się i wybierzcie mądrze. Powodzenia!

• scenariusz 1
Blaze również zasypia snem głębokim jak wy, ale z niewiadomej dla nikogo przyczyny sam się całkiem sprawnie wybudza. Nie powie wam co dokładnie widział i dlaczego udało mu się wybudzić, zanim zaatakował któregoś z was, ale może teraz pomóc. Ten scenariusz musicie wybrać, jeśli Mulan wyrzuci kostkę powyżej 80, tylko tak można ją wybudzić.

• scenariusz 2
Hawthorn ma swoją własną wizję, która musi być wybitnie nieprzyjemna. Rzuca bombardę i możecie się jedynie cieszyć, że nie w któregoś z was. Odłamki rozwalonych drzew jednak lądują całkiem przypadkowo i mogą was dodatkowo zranić – każdy musi dorzucić kostkę literkę przy wyrzuconej samogłosce drewniany odłamek dotkliwie was rani, Blaze jednak sam się wybudza. Ten scenariusz musicie wybrać, jeśli chcecie, by NPC obudził Atlasa.

• scenariusz 3
Blaze rzuca zaklęciami jak szalony, każdy z was musi dorzucić kostkę k6 na nieparzystej trafia w was zaklęciem rumpo i łamie dowolną kość, ale ostatecznie sam się wybudza. Ten scenariusz należy wybrać, jeśli chcecie, by NPC obudził Fire.

• scenariusz 4
Hawthorn rzuca zaklęciami nie patrząc nawet gdzie trafiają, każdy z was musi dorzucić kostkę k100 jeśli wynik będzie większy niż 50 trafia w was zaklęciem aquasudo i zaczyna was topić, ale ostatecznie sam się wybudza zanim wyrządzi stałe szkody. Ten scenariusz należy wybrać, jeśli chcecie, by NPC obudził Alexa.

• scenariusz 5
Blaze całkowicie poddał się swoim halucynacjom i chyba uległ im tak bardzo, że nawet was nie atakuje. Przy wyborze tego scenariusza Alexander musi wybudzić Blaze’a, jeśli to zrobi, NPC może wyleczyć wszystkie obrażenia, które sobie nawzajem zadaliście, czy to podaruje eliksir wiggenowy, czy też rzuci odpowiednie zaklęcie.

Uwaga: przy tym scenariuszu również jest szansa, żeby Blaze się sam wybudził, w tym celu wszyscy rzucacie k100 i sumujecie swój wynik, jeśli uzbieracie powyżej 200, NPC sam się wybudza, ale w tym przypadku może wyleczyć tylko jednego z was.


pytania należy kierować do @Ruby Maguire




______________________

Leśny labirynt Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyWto 12 Wrz - 21:36;

Wybrany scenariusz NPC: 4

Ekwipunek: różdżka, złota opaska Chatterino, bransoletka z ayahuascą, ujawniacz
Wylosowane kości:
Budzenie się: 44 - NIE BUDZĘ SIĘ
Kogo widzę jako zabójcę i atakuję: 4 i I - Blaze, atak NIEUDANY
Czy Blaze mnie rani Bombardą: F - NIE
Efekty i urazy: Brak oka

Mulan jest bystra, pomyślała Fire tuż po tym, jak dziewczyna mądrze wywnioskowała, że łańcuch to świstoklik. I kto mówił, że Gryfoni nie mogą być inteligentni? Dear widziała, że Chinka kiepsko się czuje w okrytym mrocznymi siłami Avalonie. Najwyraźniej miała bardzo czyste serce, co tutaj okazywało się zgubne. Z całym szacunkiem, ale co na tego rodzaju wyprawie robili uczniowie?! Hogwart powinien im wydać całkowy zakaz, a jeszcze co na to wszystko rodzice?
Absurd, absurd... Fire zrobiłaby dokładnie to samo na jej miejscu.
Lubiła ją za tę szaloną odwagę. Szkotka oddała Mulan już swój eliksir wiggenowy, ale gdyby wymyśliła coś, co jeszcze by pomogło to raczej bez wahania podarowałaby to pannie Huang. Tak samo zresztą z Atlasem, który nie musiałby się nawet do Fire ślicznie uśmiechać, aby poświęciła coś na jego rzecz. Przynajmniej jeśli chodziło o dobra materialne, bo na nie zwracała niewielką uwagę. Jedynym w tej drużynie, który zdołał zaskarbić sobie w banalny sposób antypatię rudowłosej był Alex. Na niego patrzyła bardzo czujnie, gdy łapali za świstoklik.
Odnaleźli się w gęstym lesie, wręcz zbyt gęstym, by przypominał coś normalnego. Ale może to nie było żadne kolejne przeklęte miejsce? Cóż... Fire czuła się wśród powyginanych drzew sto razy lepiej niż przy jeziorze, dlatego nareszcie wciągnęła powietrze pełną piersią. Teraz będzie lepiej, wiedziała to. Niestety, widok wymiotującej Mulan nieco niepokoił. Blaithin pomyślała o tym, jak wiele kłopotów może im narobić, już nie mówiąc o spowalnianiu grupy. Nie umiała odnaleźć w sobie ani słów pocieszenia, ani jakichkolwiek innych, które mogłaby do dziewczyny skierować, dlatego milczała. Lepiej, aby Atlas roztoczył nad nią opiekę. Miał do tego dryg. Być może zajmował się zwierzętami? Dear pomagała przy rozkładaniu śpiworów, bo ich namioty szlag trafił, a także wydzieliła każdemu porcję kolacji. Niebawem należało udać się spać, ale Fire bardzo tego nie chciała. Planowała całą noc nie zmrużyć oka i siedzieć na czatach. Otuliła się ciaśniej szatą, oparła głowę o jeden z poskręcanych pni i powoli, powoli poddawała się panującej tu magii. W końcu czary zamknęły jej powiekę, ale nie na długo.
Ocknęła się trochę gwałtownie, przeklinając w duchu, że na chwilkę przysnęła. Rozejrzała się po okolicy, ale nie było czasu na zastanawianie się gdzie właściwie jest, bo tuż obok stał ponad dwumetrowy mężczyzna o kędzierzawych włosach i barczystych ramionach.
- Olbrzymie? Nie pilnujesz Fleur w domu...? - wymruczała nie w pełni przytomnie, wgapiając się w Leonardo. Okej, on też brał udział w wyprawie? - Ktoś jej powinien pilnować. Dołączasz do nas?
Mrugnęła raz i drugi, a wśród nocnej ciemności zaczynała dostrzegać przerażające szczegóły sylwetki Vin-Eurico. Krew ciekła po jego przystojnej twarzy, a skórę znaczyły paskudne rany, jakby dopiero co ktoś potraktował najlepszego przyjaciela Fire Sectumsemprą. Serce podeszło Szkotce do gardła. Kto mu to zrobił? Dlaczego Leo nic nie mówił? Czy byli atakowani? Zerwała się błyskawicznie z miejsca, wyszarpnęła różdżkę.
- NIE! -  wrzasnęła na całe gardło, kiedy dokładnie zobaczyła, jak z Leonardo umyka ostatnia iskra życia. Trup mężczyzny napełniał Blaithin skrajnymi emocjami, niemalże wyciskając spod powieki łzy. Kurwa, kurwa, kurwa! - OLBRZYMIE!
Adrenalina pojawiła się tak nagle, że prawie rozsadziła Dear głowę. Wszystko ją zabolało. Przyjęłaby każdą ranę Leo na siebie, gdyby tylko mogła, ale już za późno. Głowa okalana brązowymi lokami opadła na bok bezwładnie, czekoladowe oczy wypełniła śmiertelną pustka. Blaithin odnalazła wzrokiem mordercę, a ręką wycelowała właśnie w niego. Trzęsła się od buchającej nienawiści.
- CRUCIO - warknęła, posyłając klątwę prosto na Blaze'a Hawthorne'a,  w którym widziała właśnie największego wroga. Na szczęście dla niego, chybiła bądź zdołał czar zniwelować. Za to nie pozostawał bezczynny. Pierdolnął w całą grupę bombardą aż zadrżała ziemia i las, ale Dear zwinnie umknęła na bok, unikając odłamków drzew.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Leśny labirynt QzgSDG8




Gracz




Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt EmptyWto 12 Wrz - 21:54;

Ekwipunek: amulet laveau schowany pod koszulką (+10CM), różdżka z włosem bagnowyja (+3CM)
Wylosowane kości: pierwsza tura 43, obrywa Atlas https://www.czarodzieje.org/t21604p728-kostki-eventy#745594,
D - Blaze mnie nie trafią bombardą https://www.czarodzieje.org/t21604p754-kostki-eventy#745812
Efekty i urazy: brak

Pierwszy etap był za nimi. Wszyscy zgodzili się co do złapania za świstoklika i powędrowania dalej, cokolwiek by miało tam na nich nie czekać. Taką przynajmniej na tę chwilę mieli motywację. Kto wie czy za chwilę nie pożałują swojego zdania, kiedy staną oko w oko że starym smokiem, który samym spojrzeniem miałby spalić ich na popiół. Względnie już za chwilę odechce im się wszystkiego. Tak czy siak przenieśli się w kolejne miejsce, bynajmniej nie wyglądające lepiej od poprzedniego. Może tutaj chociaż nie spotkają żadnego inferiusa, bo mimo że łatwo się je mordowało (po raz drugi) to spotkanie z nimi nigdy nie było przyjemne.
Voralberg w zasadzie od razu w pierwszej chwili, kiedy tylko Blaze ogłosił odpoczynek, zaczął rzucać zaklęcia ochronne na teren, na wypadek gdyby coś postanowiło wyskoczyć z gęstwiny drzew. Miał jednak wrażenie, że las chłonął wszystkie zaklęcia (a może i nie?), a na pewno zjadał jakiekolwiek światło, które chcieli wyczarować. Kątem oka zerkał na grupę, która zaczęła szykować obóz. Wyjątek stanowiła Mulan, która z minuty na minutę wyglądała coraz gorzej. Mężczyzna ściągnął usta w cienką linię i podszedłdo Gryfonki kucając obok i rzucając na nią kilka zaklęć wzmacniających, tak naprawdę nie wiedząc na ile pomogą. Znał magię leczniczą, ale nie był uzdrowicielem, to zasadnicza różnica. Nie mógł nic więcej raczej zrobić.
Pora snu nadeszła raczej szybko. Wszyscy byli zmęczeni, a on zdaję się ze stracił więcej siły niż zakładał. Zauważył, że Fire postanowiła usiąść na czatach, tak więc (jak widać blednie) uznał, że skorzysta i się polozy. Nie będzie się przecież z nią kłócił, grunt aby odpoczęła cala grupa. Skąd mógł wiedzieć, że wkrótce i dziewczyna zapadnie w sen. Czy raczej koszmar.
Otworzył powieki pozwalając oczom przyzwyczaić się do padającego światła, które szybko ukazało przed nim obraz rozpaczy. Serce zaczęło mu bić szybciej, kiedy kolejne szczegóły zaczęły się mu wyostrzać, a narastająca panika rosła mu niczym ciernie w okolicach żołądka. Nie było czasu myśleć nad tym jak to możliwe. Czy to sen czy jawa. Nie zdawał sobie z tego sprawy. Jego koszmar wrócił i trzeba było stawić mu czoło. Pomóc innym. Nawet nie wyjął z kieszeni różdżki, kiedy zaczął rzucać zaklęcia na lewo i prawo, nie zdając sobie sprawy że jako dzieciak przeciez tego nie potrafił. Ale znów nim był. Przerażonym chłopcem, który myślał że da radę. Ciskał inkantacjami w śmierciożerców, kiedy usłyszał za sobą niski pomruk, napawający go grożą tak dużą, że nawet nie przyglądając się temu co stało za nim, cisnął w to Drętwotą.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Leśny labirynt QzgSDG8








Leśny labirynt Empty


PisanieLeśny labirynt Empty Re: Leśny labirynt  Leśny labirynt Empty;

Powrót do góry Go down
 

Leśny labirynt

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Leśny labirynt JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Góry Onchu
-