Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Opuszczony jarmark

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyPon Lip 04 2022, 12:51;

First topic message reminder :


Opuszczony Jarmark


Kiedyś odbywały się tutaj cotygodniowe festyny i jarmarki. Niestety dawno już nikt tu nie zaglądał. Jeśli spróbujesz szczęścia, może uda Ci się znaleźć wśród bałaganu jakieś fanty.

Kostki:

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pią Sie 12 2022, 11:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyPią Sie 19 2022, 02:46;

Zaśmiałaby się z mecenasowskiego dowcipu Tomka nawet gdyby ten jej nie ubawił, bo była uprzejmym rozmówcą, ale na szczęście nie musiała udawać i uśmiała się po pachy, prawie chrumkając z uciechy nad błyskotliwą ripostą kawału. Mina trochę jej zrzedła, kiedy Król Humoru podjął temat jej tajemniczych problemów rodzinnych, ale musiała przyznać, że szczodra oferta zamknięcia w Azkabanie powodu nietęgiego nastroju bardzo ją urzekła i chwyciła za serce. Tomek był przyjacielem, na którego nie zasłużyła, ale którego potrzebowała. Przywołała na usta uśmiech i machnęła zbywająco ręką, jakby w mig odganiała od nich dręczące ją rozterki i cały ród Brandon razem wzięty. Bardzo chciałaby się zwierzyć chłopakowi ze wszystkiego, co ją dręczyło, bo naprawdę niełatwo było jej zachować takie rewelacje dla siebie, wiedziała jednak, że najpierw powinna porozmawiać z dziadkami. Tak mówił Hux, tak mówiła Victoria, no wyglądało więc na to, że to była słuszna opcja. - Obawiam się, że nie mogę tego ot tak rozwiązać. Muszę... eh. Da się kogoś pośmiertnie wysłać do Azkabanu? Albo chociaż na siedemdziesiąt dwie godziny do aresztu, żeby sobie przemyślał swoje zachowanie i miał nauczkę? - westchnęła, próbując zażartować z sytuacji, chociaż nie było to wcale śmieszne. Ostatecznie wyciągnęła ramiona, żeby porwać Tomasza w objęcia, w szczerym wyrazie wdzięczności za gotowość do podjęcia radykalnych działań. I darmowych prawnych porad.
Rozpromieniła się już ostatecznie, gdy skierowali swoją uwagę na równie darmowe co pomoc Tomasza fanty ukryte pod warstwą syfu na straganach i choć Zosię bardzo korciło, żeby od razu wsadzić w nie łapska, to powstrzymała się i zgodnie z poradą mądrzejszego kolegi na razie tylko patrzyła ostrożnie; nie chciała przecież władować się w jakąś bombę albo klątwę.
- Wiesz, co myślę? Twoja osoba sama z siebie zasługuje na muzealną wystawę, stary śmierdzący Graal ci niepotrzebny - oznajmiła uroczyście i zaczęła opowiadać tonem przewodnika historycznego: - Mecenas Maguire, legenda za życia, czarodziej renesansu i najzabawniejszy prawnik Wizengamotu. A do tego właściciel loków, które powinny dostać osobną sekcję w wystawie - i wcale nie były to wyssane z palca komplementy, a szczera prawda i jej najprawdziwsza opinia prosto z serca.
Gdy podjęli temat Ruby, bez wahania przyznała Tomaszowi rację - zarówno w kwestii skandalicznego zaniedbania obowiązków znachorki jak i niezliczonych zalet, jakie posiadał Hux. Jej ojciec. Jej własny, prywatny ojciec, którego nadal nazywała profesorem.
- O tak... Williams to anioł w ludzkiej skórze, proszę ja ciebie. Moimi nerkami też się zajął normalnie tak, jakby leczył swoje własne. A znachorkę powinieneś w sądzie z torbami puścić za takie zachowanie - skomentowała, kręcąc głową z wielką dezaprobatą. Uśmiechnęła się krzywo na wzmiankę chłopaka o rozumie. - A komu z nas by się nie przydała? - rzuciła, postanawiając, że tak czy siak będzie przeglądać stragany w poszukiwaniu upominku dla biednej siostry Tomka. Choćby miała wygrzebać ze śmieci tylko jakiś głupi breloczek z lwem.
Aż otworzyła usta, z tak wielkim zaangażowaniem zasłuchała się w szczegółowe plotki na temat Augusta i Julki, przeszczęśliwa, że ma do czynienia ze współlokatorem ich obojga. Nikt inny nie mógł mieć lepszych informacji na temat tajemniczej pary Krukonów niż on.
- Jak to gdzie, u mnie! Może w ogóle od razu się powinieneś przeprowadzić, żeby, wiesz... nie studzić ich zapału swoją obecnością. Serio mam wolne łóżko, ja i tak w nocy prawie nie śpię - zaproponowała uczynnie, stawiając rzecz jasna dobro młodej pary ponad wszystko. - Ech, gdyby tylko ten gumochłon nie był taki tajemniczy... mi powiedział tylko, że podoba się Brooks, i on też uważa że ona jest, no...spoko... i z o b a c z ą. Oby zadziałał dziarsko, a nie zabierał się jak psidwak do jeża - dodała rzeczowo, ignorując bolesne ukłucie między żebrami, które przypomniało jej, że może gdyby za nią się August zabrał dziarsko, to wcale nie byłby teraz z Julką. Odgoniła te myśli, chichocząc wesoło na widok Tomka owiniętego szalem boa, a sama wygrzebała z jakiegoś pudła zakurzony kapelusz z wypchanym sępem przy rondzie i wcisnęła go sobie na głowę, po czym obróciła dookoła własnej osi.
- Co za szyk i klasa! Tomasz, zapominamy o Wizengamocie i podbijamy świat mody. Rzucam Scrivenshafta, chociaż jeszcze nie zaczęłam, i zatrudniam się w Czarouge - oznajmiła, wyciągając dłonie by udrapować szal przyjaciela w jeszcze fikuśniejszy sposób na jego ramionach.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyPią Sie 19 2022, 14:28;

Punkty z DA w kuferku: 23
Kostka: 52
Zdobycze/Konsekwencje: Imponię Dagonetowi, 2pkt. eventowe

Wrócił na opuszczony jarmark w celu pracy oczywiście. Ostatnio nawet dobrze mu się tu robiło z imiennikiem pod ręką, ale tym razem był tu sam. Coś tam obiło mu się o uszy, że wśród starych straganów pałęta się jakiś śmieszek, ale niespecjalnie wziął to sobie do serca. Zbroje, duchy i inne popierdolone istoty ani trochę go tutaj nie dziwiły i nie wiedział, czemu ta miała być jakaś wyjątkowa. W końcu przeżył siedem lat z Irytkiem w zamku, a większego śmieszka od tego pajaca to świat nie widział. No przynajmniej tak się Maxowi wydawało.
Wypatrzył sobie idealne miejsce do pracy i już kierował tam swoje kroki, gdy nagle ktoś zagrodził mu drogę. Zjawa przedstawiła się jako sir Dagonet i ni cholerę nie chciała puścić Solberga dalej, ciągle wyzywając go, by opowiedział jakiś żart i rozbawił go do łez. Max starał się jak mógł, ale niespecjalnie mu to wychodziło. Królewski trefniś w końcu postanowił ulżyć nastolatkowi cierpienia, ale tylko trochę. Zjawa wyzwała bowiem chłopaka na pojedynek, a że były ślizgon był średnio normalny, to ucieszył się na tę propozycję jak dziecko. Od dawna kochał średniowieczne klimaty i nie raz marzył o tym, by powojować mieczem z kimś, kto się na tym zna. Szybko dobył podanego mu oręża i zaczął niebezpieczny taniec z profesjonalistą. Widać treningi na noże z Felim i te na zwinność z Joshuą nie poszły na marne. Oczywiście chłopak odstawał poziomem od Rycerza, który należał do elitarnego grona, ale paroma ruchami udało mu się zaimponować Dagonetowi i co najważniejsze - przeżyć. Solberg poczuł się naprawdę fajnie i spytał zjawę o możliwość powtórzenia sparingu, na co trefniś tylko uśmiechnął się i zniknął, zostawiając nastolatka samego sobie.

//zt

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyPią Sie 19 2022, 15:19;

Punkty z DA w kuferku: 2
Kostka: 28
Zdobycze/Konsekwencje: Przez najbliższe dwa wątki sir Dagonet nawiedza was, a wy nie potraficie przeprowadzić poważnej rozmowy. Ciągle żartujecie nawet z największego nieszczęścia. Otrzymujecie 1pkt. eventowy.

Nie mógł przegapić okazji do zobaczenia prawdziwego królewskiego błazna, nawet jeśli ten był tylko duchem. Nie mógłby sobie darować, że zmarnował taką okazję. Kiedy tylko Josh usłyszał, że na opuszczonym jarmarku czasem „straszy” Dagonet, wybrał się tam, aby móc zobaczyć bohatera w akcji. Cokolwiek można byłoby powiedzieć o Walshu, to uwielbiał żarty, uwielbiał się śmiać i liczył na to, że zdoła podpatrzeć coś u sławnego błazna. Nie spodziewał się, że to Dagonet będzie chciał być rozbawiany przez niego. Początkowo miotlarz był przekonany, że błazen przyczepił się do niego, aby rozbawić widmową publikę, ale gdy okazało się, że jest inaczej, Josh nie stracił na zapale.
- Niech będzie i tak! Mam w takim razie dwa świetne kawały dla ciebie! - zakrzyknął Walsh, uśmiechając się szeroko, gotów usłyszeć najlepszy doping w swoim życiu, który niestety nie wybrzmiał. Jednak to nie zraziło mężczyzny, który klasnął w dłonie, unosząc je po chwili odrobinę w górę w geście każącym czekać. W jego odczuciu było na co, bowiem kawał, jaki zdołał wymyślić był przedni! Wierzył, że kto jak kto, ale błazen to zrozumie.
- Przychodzi metamorfomag do metamorfomaga i mówi: prawie cię nie poznałem! Na co ten drugi: w porządku, ja siebie też! - żart padł z ust Josha, ale odpowiedziała mu cisza i tylko pełne politowania spojrzenie błazna, który jak widać nie znał się na dobrym humorze tak, jak mówiono. Jednak Josh postanowił spróbować jeszcze raz. Machnął lekko dłońmi na znak, że jedynie się rozgrzewał i teraz będzie mieć lepszy żart.
- Jaki jest ulubiony kuchenny przyrząd fana quidditcha? Tłuczek! - rzucił, niemal samemu wybuchając śmiechem, ale to wciąż było za mało dla Dagoneta, który zapowiedział, że pokaże mu, co to znaczy być żartownisiem. Jakkolwiek miało to wyglądać, Josh był pewny, że akurat jemu nie będzie do śmiechu. Wyglądało też na to, że średniowieczny błazen nie do końca wiedział, czym jest quidditch, bowiem w innym wypadku na pewno zacząłby się śmiać. Niepocieszony, trwający w nieznacznym oczekiwaniu na to, co planował Dagonet, Josh wrócił do domku.

/zt

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Larkin J. Swansea
Larkin J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : medalik na szyi
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 3027
  Liczba postów : 1009
https://www.czarodzieje.org/t19499-larkin-j-swansea#577514
https://www.czarodzieje.org/t19599-marmo-sowa-larkina#582623
https://www.czarodzieje.org/t19516-larkin-j-swansea#578211
https://www.czarodzieje.org/t21399-larkin-j-swansea-dziennik#692
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyPią Sie 19 2022, 15:21;

Punkty z DA w kuferku: 25
Kostka: 54 i parzysta
Zdobycze/Konsekwencje: 2pkt eventowe (mam łącznie 4 z pierwszym etapem)

Nigdy nie pomyślałby, że jakiekolwiek poszukiwania Graala mogą go wciągnąć na tyle, że gdy usłyszał o możliwości pozyskania kolejnej wskazówki, po prostu poszedł na opuszczony jarmark. Nie do końca rozumiał, co będzie musiał zrobić, ale nie chciał rezygnować, gdy pierwsze podejście było, cóż, całkiem ciekawe. Interesowało go, jak może Graal wyglądać, jak być zdobiony i wiedział, że zrobi wszystko, byle tylko go odnaleźć.
Na miejscu okazało się, że czeka królewski błazen. Prawdę mówiąc, tego LJ się nie spodziewał, ale nie zamierzał z góry wszystkiego przekreślać, ponieważ nie przyszło mu rozmawiać z rycerzem. Nie speszył się również, kiedy Dagonet przyczepił się wyraźnie do niego, uznając, że być może to właśnie ten duch coś więcej powie mu o Graalu. Jednak zadanie rozbawienia błazna sprawiło, że Larkin musiał chwilę się nad tym zastanowić. Nie próbował nigdy być zabawny na siłę, nie próbował nigdy nikogo rozśmieszać, a jeśli tak się działo, to tylko przez przypadek, zrządzenie losu.
Przyglądał się chwilę błaznowi, aby ostatecznie zmienić się, używając metamorfomagią w niego samego, transmutujac nieznacznie swój ubiór, aby przypominał błazna. Dopiero tak gotowy, zaczął naśladować ruchy i choć wydawało mu się, że zdołał rozbawić Dagoneta, ten wyzwał go na pojedynek. Najwyraźniej ktoś nie lubi żartów z samego siebie. Szczęśliwie udało mu się pokonać błazna, unikając zdobycia dziwnej blizny, jaka z pewnością powstałaby, gdyby został trafiony mieczem. Dodatkowo zyskał wskazówkę odnośnie Graala, więc dzień nie mógł być uznany za stracony.

/zt

______________________

ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2641
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyPią Sie 19 2022, 18:59;

Punkty z DA w kuferku: 15
Kostka: 38 - 1 próg
Zdobycze/Konsekwencje: klątwa żartownisia na dwa wątki; 1 punkt eventowy

Wybrał się na ten spacer tak po prostu, bez większego celu, po prostu kochając piesze wędrówki. Słyszał oczywiście o tym, że gdzieś w okolicy pojawiły się kolejne nietypowe rzeczy, ślady, których nie dało się w żaden sposób ukryć, duchy, bestie, czy Merlin raczy wiedzieć, co właściwie, ale aż tak nie liczył na to, że natknie się na cokolwiek z tych jakże pasjonujących istot. Ot, po prostu brał to pod uwagę, ale nie biegł na złamanie karku przed siebie, żeby faktycznie móc się przekonać, co dokładnie kryło się pod tymi wszystkimi uwagami i sugestiami, że gdzieś w okolicy można natknąć się na jakieś wskazówki dotyczące tego nieszczęsnego artefaktu. Pierwsze spotkanie z informacjami związanymi ze świętym Graalem nie skończyło się dla niego najlepiej i obawiał się, że teraz będzie podobnie.
Niemniej, jednak gdy natknął się na ducha błazna, nie wycofał się. Rozejrzał się nieco niepewnie po opuszczonym jarmarku, zastanawiając się podświadomie, czy to właśnie tutaj odbywały się dawniej turnieje i wielkie zabawy, które Dagonet uświetniał swoimi żartami, bawiąc całą zebraną gawiedź i wszystkich rycerzy. Uśmiechnął się lekko na tę myśl, dochodząc do wniosku, że z ciekawością wziąłby udział w czymś podobnym, ale ku swojemu zdziwieniu usłyszał, że to on ma teraz wymyślić odpowiednie żarty i zabawić Dagoneta, który najpewniej oczekiwał na coś nowego, coś świeżego, coś, co mogłoby sprawić mu radość i być może na stałe wpisać się do jego repertuaru. To jednak nie było zadanie dla Chrisa, dla kogoś, kto faktycznie był nieśmiałym trollem i na niewiele umiał sobie pozwolić. Nic zatem dziwnego, że duch był bardzo, ale to bardzo niezadowolony i nawet drobna sugestia, że sam zapewne znał o wiele więcej interesujących żartów, nie była w stanie go uspokoić. Nie spodziewał się jednak, że zostanie obrzucony klątwą, która w najbliższym czasie miska uczynić z niego prawdziwego żartownisia. O ile, rzecz jasna, było to w ogóle możliwe, bo o ile faktycznie w Chrisie istniała ta chochlicza dusza, to nie był skłonny jej pokazywać, dzielić się nią z każdym, potrafiąc zaczepiać jedynie bliskie sobie osoby. Teraz zaś najwyraźniej miało się to zmienić, jedynie dlatego, że poczucie humoru miał równie wspaniale, co kilka zmielonych na wiór drzew.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptySob Sie 20 2022, 12:19;

Punkty z DA w kuferku: 15pkt.
Kostka: 100
Zdobycze/Konsekwencje: Błazeńska buława Dagoneta, 3pkt. eventowe oraz 2pkt. z DA.

Chciała zobaczyć ten słynny opuszczony jarmark. Plotki o krążącym tam duchu błazna wydawały jej się być intrygujące, ale nie ze względu na to, że była taką miłośniczką komedii. Od żartów miała przecież Hariela. Nie, ona była ciekawa, co też błazen może mieć wspólnego ze świętym Graalem. Poszła więc wśród opuszczone stragany uzbrojona w swoją różdżkę gotowa chyba na wszystko.
Długo nie musiała czekać, aż duch błazna się przed nią pojawił i zażądał rozbawienia własnej osoby. Irv oczywiście spojrzała na niego z pogardą w pierwszym odruchu. Nie od dziś było wiadomo, że raczej nie należała do najbardziej żartobliwych osób na świecie. Miała cięty i sarkastyczny humor, który nie każdy rozumiał i jakoś wątpiła, by Dagonet był fanem takiego poczucia humoru. Próbowała więc najpierw zbyć go innymi metodami, ale ostatecznie zrozumiała, że wyjście jest tylko jedno. Wzięła więc głęboki oddech i zapodała jeden z żartów, które pamiętała jeszcze z Francji i... O dziwo zadziałał. Błazen nie mógł opanować śmiechu. Irvette nie wiedziała co się dzieje, gdy Dagonet poprosił ją o zapisanie tego dowcipu i jeszcze wręczył jej jakąś buławę. Chwilę pogawędziła z królem śmieszków, by dowiedzieć się co to za artefakt i oczywiście próbować wyciągnąć coś na temat Graala, po czym podwinęła kiecę i ruszyła w kierunku wioski śmiejąc się pod nosem, bo dobrze zdawała sobie sprawę, że nikt nie uwierzy w jej talenty komediowe.

//zt

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptySob Sie 20 2022, 13:17;

Punkty z DA w kuferku: a nawet nie wiem, ale malutko
Kostka: 88
Zdobycze/Konsekwencje: 3pkt. eventowe oraz 2pkt. z DA i buława śmieszka

Brooks, jak to Brooks, nie znała pojęcia „spokój”. Zamiast się więc regenerować i odpoczywać po trudach wakacji i mundialu, szlajała się w pojedynkę po jarmarku. Szukała czegoś ciekawego, co mogłaby wręczyć pewnemu Krukonowi. Na licznych stoiskach, nieco już zakurzonych, nie znalazła jednak nic ciekawego. Nieco rozczarowana miała właśnie wracać do domu, gdy podleciał do niej duch jakiegoś śmieszka. Gdyby była nieco bardziej ogarnięta z magicznej historii, nie tylko mugolskiej, to rozpoznałaby w nim Dagoneta, błazna w rycerskiej zbroi i jednego z rycerzy okrągłego stołu. Ignorancja była jednak błogosławieństwem, więc wzięła go za zwykłego klaun. A ten oto klaun nalegał, by opowiedziała mu dowcip.

- No dobra, mordo. Słuchaj tego. – Zaczęła po chwili namysłu, drapiąc się po ciemnowłosej główce. – Jedzie chłop wozem. I bije konia batem. Bije go raz, drugi, trzeci. Nagle, niespodziewanie, koń się odwraca i mówi do chłopa: „Jeżeli uderzysz mnie jeszcze raz batem, to oberwiesz ode mnie z kopyta”. Chłop, zdziwiony, drapie się po głowie i mówi: „Pierwszy raz w życiu słyszę, żeby koń mówił!”. A pies obok na to: „Ja też”.

Suchar najwyraźniej trafił w gust komika, bo ten zaczął się zwijać ze śmiechu, jak parówka w mikrofali a na koniec dał jej jakiś dziwny patyk z gruszką na górze. Wyglądało to jak ubijaczka do ziemniaków, której używała jej babcia, ale hej! Lepsze to, niż wpierdol.

/zt
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyNie Sie 21 2022, 00:21;

Punkty z DA w kuferku: 6pkt
    Kostka: 84
    Zdobycze/Konsekwencje: 3pkt. eventowe, 1pkt. z DA i przerzut

Tym razem podczas poszukiwań z bratem specjalnie się rozdzieliła i każde poszło w swoją drogę. Może i na początku współpracowali przy szukaniu Graala, ale na tym etapie trzeba było mu już powiedzieć 'we are not a team. This is a competition' po czym pójść w długą. W zasadzie bardzo dobrym pomysłem wydało jej się też założenie o to, które z nich właściwie dorwie nagrodę w swoje łapy jako pierwsze.
Pierwszym miejscem, w którym się pojawiła był opuszczony jarmark, na którym urzędował Dagonet. Szczerze powiedziawszy nie spodziewała się całkowicie tego, że jej zadaniem będzie rozśmieszenie dawnego rycerza, ale jakoś zapewne sobie z tym wszystkim poradzi. Akurat w swoje poczucie humoru wierzyła, nawet jeśli miało jakoś szczególnie odbiegać od tego starodawnego.  I faktycznie typowymi dosyć prostymi żartami udało jej się bez większego problemu wywołać uśmiech na twarzy dawnego błazna. Nie był to może jakiś atak śmiechu, ale tyle jej wystarczyło. Sama wyszczerzyła się do Dagoneta, mając nadzieję, że za rozbawienie pobłogosławi ją jakąś wskazówką. W sumie bardzo by jej się to przydało.

z|t
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyNie Sie 21 2022, 15:24;

Punkty z DA w kuferku: 6
Kostka: 60
Zdobycze/Konsekwencje: 3 pkt. eventowe, 1 pkt DA, 1 przerzut w dowolnym wyzwaniu

Samotny spacer po opuszczonym jarmarku wcale a wcale jej się nie podobał. Kiedyś, kilka lub kilkanaście (a może nawet kilkadziesiąt?) lat temu to miejsce faktycznie mogło tętnić życiem, teraz jednak kompletnie nie zachęcało do spędzenia tutaj swojego wolnego czasu. Jedyne, co ją tu przygnało to wieść o błaźnie, który rzekomo nawiedzał te tereny i miał jakieś wskazówki na temat Świętego Graala. Szczerze powiedziawszy nie sądziła, że tak wkręci się w te całe poszukiwania, ale skoro już razem z Maxem zrobili sobie wycieczkę na groby, a potem spędziła dłuższy czas nad tłumaczeniem znalezionego tekstu, to postanowiła to pociągnąć dalej. A nuż coś jej z tego wyjdzie? Miała tylko nadzieję, że w trakcie tej swojej samotnej przechadzki po jarmarku nie padnie nagle sztywno na ziemię, tak jak Max ostatnio. Raczej nie mogłaby liczyć na pomoc.
Wyzwanie, jakie na nią czekało nie było jednak takie proste. Kiedy już udało jej się znaleźć sir Dagoneta, okazało się, że musi go rozbawić. Dużo kosztowało ją powstrzymanie się od głośnego westchnięcia i załamania ramion, bo naprawdę? Miała rozbawić błazna? Przecież to już brzmiało na praktycznie niemożliwe do zrobienia! Z jednej strony cieszyła się, że nie jest to znowu grzebanie w czyimś grobie, ale z drugiej nie miała zielonego pojęcia jak się do tego zabrać. Nie należała do ludzi sypiących żartami na prawo i lewo, dlatego nawet nie zdziwiła się, kiedy jej pierwsza próba nie zrobiła na duchu żadnego wrażenia. Szybko poszukała w pamięci czegoś, co w przeszłości spowodowało u niej napad śmiechu niemożliwy do opanowania, licząc na to, że tym razem powinno dać radę. I na szczęście dało! Może reakcja sir Dagoneta nie była tak gwałtowna jak kiedyś jej, ale mimo wszystko na jego twarzy pojawił się uśmiech, co i ona odwzajemniła, czując jednocześnie, jak jakiś ciężar spada jej z serca. Duch pokiwał głową i po chwili faktycznie zdradził jej wskazówkę dotyczącą Graala. Teraz wystarczyło tylko za nią podążyć i sprawdzić, ile prawdy się w tym wszystkim kryło.
Zadowolona pożegnała się z Dagonetem i opuściła jarmark, ciesząc się, że poszło jej w miarę gładko i nie musiała łazić między straganami po ciemku.

/zt
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108770
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyNie Sie 21 2022, 23:45;

Nad Avalońskim niebem po raz kolejny pojawił się księżyc. Nikły blask oświetlał opuszczone przed wiekami stoiska zdawały się na chwilę odżyć dawnym gwarem. Przez kilka krótkich chwil słychać było śmiechy i muzykę, a także kupców wystawiających swoje skarby. W całym tym zamieszaniu jeden głos, jeden śmiech zdawał się górować nad innymi, nim on, tak samo jak cały gwar, po prostu ucichł. W tej chwili duch sir Dagoneta zniknął, by ukryć się przed mieszkańcami i gośćmi magicznej wyspy na bliżej nieokreślony czas. Odwiedzający to miejsce wciąż mogą jednak od czasu do czasu usłyszeć podmuchy wiatru, które brzmią niesamowicie podobnie do chichotu nadwornego żartownisia.

______________________

Opuszczony jarmark - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam piękne, wypielęgnowane loki i prawnicze powiedzonka na podorędziu
Galeony : 190
  Liczba postów : 549
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyPon Sie 22 2022, 18:59;

Dawno nie byłem z siebie tak dumny jak teraz, kiedy Zosia zaśmiewała się z mojego prawniczego żarciku i przez chwilę nawet rozważam czy nie olać Wizengamotu na rzecz kabaretu lub stand-upu, bo wychodzi na to, że jestem w kolejnej rzeczy niemalże mistrzem. Szybko jednak poważnieję, bo zaczynamy rozmawiać o ważnych sprawach, które są w tej chwili priorytetem. Spoglądam na nią zmartwiony. – Z tym aresztem da się załatwić! Nawet jeśli miałbym zaryzykować swoją przyszłą karierę za składanie fałszywych zeznań to słuchaj, żaden problem, naprawdę, powiedz słowo, a zaraz wyślę na kogoś uprzejmy donos – uśmiecham się, gdy Zoe zaczyna mnie przytulać i odwzajemniam ten przyjacielski gest. – W razie czego dawaj znać, służę pomocą albo rozmową – dodaję na koniec, bo nie zamierzam drążyć tego tematu, skoro moja przyjaciółka dalej postanawia być taka tajemnicza. Co oczywiście doskonale rozumiem i po prostu cierpliwie poczekam aż będzie gotowa.
Prawie sięgam po jakieś zmaltretowane czerwone korale z myślą, że zaraz założę je Zosi na szyję, ale ta zaczyna prawić mi takie komplementy, że aż na chwilę zapominam jak się oddycha. Teatralnie poprawiam loki i kłaniam się przed nią, szczerząc się szeroko. – Napiszę to sobie na wizytówce. Albo o, na drzwiach mojego gabinetu. Żeby nikt nie miał wątpliwości z kim ma do czynienia!
Kiwam głową, gdy moja towarzyszka chwali Williamsa. Jestem mu dozgonnie wdzięczny za poskładanie Ruby i nie wiem czy kiedykolwiek swój dług spłacę. – Przyrzekam, że teraz będę chodzić na każdą lekcję uzdrawiania do niego – obiecuję, a potem chichoczę, gdy Zofia pyta komu by się odrobina rozumu nie przydała. – Nam na pewno nie. Łazimy tylko po jakimś opuszczonym jarmarku i przeglądamy stare rupiecie, nic niebezpiecznego – ironizuję, bo w tym momencie nam pierwszym należy się kilka szarych komórek w prezencie.
Rozważam jej propozycję natychmiastowej przeprowadzki. – Jesteś aniołem – od razu zaznaczam swoją wdzięczność, bo jej szczodra oferta sprawia, że trochę mniej przejmuję się ewentualną sytuacją, w trakcie której kończę jako piąte koło u wozu. – Ja się nawet nie chcę tak wtrącać w ich sprawy, żeby czasem czegoś nie zepsuć, zresztą wiesz jak August reaguje na jakiekolwiek komentarze. Od razu się wkurza i robi cały czerwony, a to przecież tylko czysto przyjacielskie rady i troska. Może umówmy się, że damy mu jeszcze trochę czasu, a jak nie to przeprowadzimy jakąś interwencję, co? – przekładam swatanie moich współlokatorów, dając im ostatnią szansę na podjęcie męskiej decyzji.
Pięknie! – chwalę Zosię, która w tym szykownym kapeluszu wygląda jak prawdziwa diva. – No i to jest myśl – klaszczę z uciechy na propozycję podbicia świata mody. – Zaraz, zaraz… Jak to Srivenshafta? – unoszę brwi ze zdumienia. – Zaczynasz tam od września? Hit, to będziemy współpracownikami, bo ja się zatrudniłem jakoś na przełomie maja i czerwca. No to elegancko, bo już miałem powoli zacząć narzekać, że wkrótce wakacje się kończą i będę musiał tam wrócić, no a potrzebuję pieniędzy a nie pracy. Ale skoro będziesz tam ze mną to powiem ci, aż nie mogę się doczekać – ekscytuję się, bo wizja dostawania galeonów za spędzanie czasu z Zoe (i drugorzędnie obsługiwania klientów) napawa mnie entuzjazmem.

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyCzw Wrz 01 2022, 10:02;

Wzruszenie ścisnęło jej serce, kiedy Tomasz zaoferował jej nie tylko wsparcie, ale nawet składanie fałszywych zeznań, gotowy do ryzykowania całej swojej spektakularnej kariery; był przyjacielem (i mecenasem), na jakiego nie zasługiwała, ale zdecydowanie potrzebowała. Takich kolegów to można z Lumosem szukać. - Jesteś n i e z a s t ą p i o n y! - zawołała, bez cienia pochlebstwa kontynuując szczere wyznania i komplementy bo, co tu dużo mówić, była tak oczarowana całą jego osobą, że gdyby jej serce nie należało już do Longweia, byłaby się gotowa w Tomku zakochać, bo naprawdę posiadał on cały szereg zalet i ani jednej wady.
- Fenomenalny pomysł, wiesz, jak chcesz, to ci nawet zrobię taką spersonalizowaną tabliczkę na drzwi. Z ładnymi literkami i brokatem - zaoferowała uczynnie, przyklaskując  propozycji umieszczenia jej słów na drzwiach gabinetu i sama wyjęła mu z dłoni korale, by owinąć je sobie wokół czoła jak tiarę. - Czerwone korale, czerwone niczym winoooo, korale z polnej jarzębinyyyyyyy i łzy dziewczyny i WIELKIE ŁZY - zaśpiewała, a może raczej zawyła, porywając Tomka do szybkiego tanga wzdłuż straganów, bo przecież aż się prosiło, by zatańczyć do takiej piosenki; zakończyła je efektownym obrotem w ramionach partnera i aż zakręciło jej się w głowie. Prawie poczuła jak ta jedna, ostatnia komórka mózgowa obija się jej o czaszkę. I dzięki temu wpadła na wspaniały pomysł!
- Słuchaj... może powinniśmy Williamsowi też coś tu znaleźć, wiesz, w podzięce za uratowanie Ruby. Wydaje mi się, że doceniłby taki w i n ty d ż - stwierdziła, poprawiając korale, które zsunęły jej się z czoła po tych dzikich harcach i zachichotała razem z Tomkiem, zbywając machnięciem ręki jego stwierdzenie, że mogą sobie napytać biedy buszowaniem po jarmarku. - Jesteśmy parą wybitnie uzdolnionych Krukonów, tak czy nie? Poradzimy sobie z każdym niebezpieczeństwem siłą intelektu - skwitowała. Była też przekonana, że spokojnie dadzą radę stawić czoła opornemu w kwestiach damsko-męskich przyjacielowi, ale przyznała rację Tomkowi, że powinni najpierw dać mu szansę załatwić sprawę po swojemu. Westchnęła, podpierając się pod boki i kiwając głową. - Masz rację, z Augustem trzeba ostrożnie bo się spłoszy na amen i tyle z tego będzie. W wakacje niech się poczai, jak to on, ale jak we wrześniu nie zobaczę go oficjalnie za rączkę z Julką to bierzemy sprawy w swoje ręce, choćbym miała się mu włamać na wiza i w jego imieniu poprosić ją o chodzenie - zadeklarowała, bo przecież bardzo, bardzo chciała żeby przyjaciel był szczęśliwy, a wiadomo, że największe szczęście to to z ukochaną osobą u boku. A z taką Julią to w ogóle podwójnie, bo przecież to wspaniała dziewczyna.
Prawie przewróciła się z wrażenia, słysząc rewelacje o nowej pracy - szczerze mówiąc, ani trochę nie miała ochoty zasiadać za ladą sklepu i gdyby nie ambicja na uniezależnienie się od rodziny, to w życiu by się jej nie podjęła. Ale z takim współpracownikiem u boku nudna robota zaczęła się jej jawić jako czysta przyjemność.
- O Merlinie, r e w e l a c j a! Ale będziemy dream teamem, musimy koniecznie zbałamucić kierownika tak żeby dawał nam zawsze wspólne zmiany. Jak tam jest, bardzo nudno czy tylko bardzo nudno? - zapytała, chętna na wysłuchanie doświadczeń Tomka - Uważam, że pierwszego dnia powinniśmy się wystroić w te właśnie oto piękne stylizacje. I jak przyjdzie pierwszy klient to schowasz się pod ladą i będziesz podkładał głos sępowi - zaproponowała, chichocząc wesoło z tego pysznego pomysłu.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108770
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptySob Wrz 02 2023, 19:36;


 
Etap I

Jest tylko jedno zło na świecie – strach.



Vesper Shercliffe sprawia wrażenie, jakby był nieco nieobecny, jakby nie do końca wiedział, co powinien ze sobą zrobić. Może zastanawia się, czy dobrze robi ruszając do Avalonu, a może raz jeszcze zastanawia się nad tym, czy zabieranie ze sobą tak wielu osób jest na pewno dobrym pomysłem. Być może po prostu po raz ostatni spogląda na świat, który zna. Trudno powiedzieć, ale w końcu uśmiecha się, zupełnie, jak przystało na bohatera, który gotowy jest poprowadzić was za sobą do celu.
- Drużyna niebieska idzie ze mną. Podejdźcie bliżej, za chwilę wszyscy złapiemy za to koło sterowe. Trzymamy się blisko siebie, nie wiemy, co nas tam czeka! - mówi, zachęcając was, byście do niego podeszli, gotów do tej wyprawy, gotów do tego, by faktycznie zmierzyć się z przeznaczeniem. Kiedy razem chwytacie za zniszczone koło sterowe, które wygląda, jakby wciąż jeszcze było pokryte wodorostami, świat wokół was gwałtownie się zmienia.
Pierwsze co do was dociera, to smród. Potworny smród dymu, odór palonych przedmiotów, gryzący, wdzierający się głęboko w wasze płuca, zalegający w nich i zapraszający was do szybkiego wyzionięcia ducha. Kolejne jest poczucie gorąca, które jedynie coraz bardziej wzrasta, w miarę, jak orientujecie się, że otaczają was ściany ognia. Wysokie, nieprzebyte, strzelające coraz wyżej, pochłaniające wszystko na swej drodze. Dostrzegacie stragany, po których niewiele już zostało, spalone stoły, zwęglone materiały, które dawniej musiały być pięknymi proporcami, skręcone rośliny, które porastały mury otaczające to miejsce. Zaraz później docierają do was, pośród trzasków płomieni, potępieńcze zawodzenia, wycie, jakie kojarzy się z nieznanym wam cierpieniem. Zupełnie, jakby cała okolica pełna była duchów zmarłych rycerzy, którzy nie zaznali wiecznego spokoju, skazani na to cierpienie przez ból, jakiego dawniej doświadczyli, przez brak honoru, który ich tutaj przywiódł.
Strach podobno jest uczuciem, jakie można opanować, jakie można pochwycić i ujarzmić, jak narowistego konia. Jednak pośród trzaskającego ognia, który strzela do samego nieba, pośród tych zjaw i pisków, które kojarzą się ze szczurzą hordą, pośród wizgu wiatru rozganiającego płomienie, jego poskromienie nie jest wcale tak łatwe. Czyż nie?
Cokolwiek się nie wydarzy, wiecie, że musicie stąd uciec.

Scenariusze
Zanim podejmiecie jakiekolwiek decyzje, zapoznajcie się ze wszystkimi scenariuszami tego etapu. Pomoże wam to nie tylko zapoznać się z sytuacją całej grupy, ale również podjąć decyzję, co zrobicie w zaistniałych okolicznościach. Kostkami rzucajcie obowiązkowo w tym temacie i każdy rzut dokładnie opisujcie tj. którą opcję scenariusza wybieracie, czy to dorzut itp. Kolejność rzucania oczywiście macie dowolną - chyba że opis scenariusza mówi inaczej, zwróćcie na to uwagę zanim cokolwiek zrobicie.

@Ricky McGill
Morale: ★★★★★★★★☆☆
Nie masz pojęcia, co to za miejsce, nigdy wcześniej tutaj nie byłeś, a teraz ze wszystkich stron otaczają cię strzelające ku niebu płomienie. Gdyby tego było mało, po okolicy roznosi się zawodzenie zjaw i gromki śmiech potępionych na wieki dusz, które nie mogą zaznać spokoju. Jeśli wsłuchasz się w to, co się dzieje, to zapewne usłyszysz dzwoneczki z błazeńskiej czapki. Wszystko jednak pożerają płomienie, zza których dostrzegasz zniszczoną, częściowo zawaloną bramę i wiesz, że to jedyna droga ucieczki.

Problem polega na tym, że nie czujesz się najlepiej. W twoje płuca zaczyna wdzierać się gryzący, ostry dym, a jego zapach jest dziwnie znajomy. Jakby sosnowy? A może to jednak słodka woń proszku do prania? Rzuć k100 żeby przekonać się, jak mocno działa na ciebie woń twojej amortencji. Z uwagi na twoją cechę metabolizm eliksirowara nie ma na ciebie aż tak wielkiego wpływu, dopiero od kości 51 w górę zaczynasz dostrzegać pierwsze efekty. Co więcej, jak po chwili się orientujesz, nie jesteś w stanie stabilnie stanąć na nogach. Właściwie uginają się pod tobą i wiele wskazuje na to, że twoje lądowanie było wyjątkowo twarde. Dorzuć k6, żeby przekonać się, jak mocno uszkodziłeś nogi. Wynik 1-2 oznacza jedynie mocne pogruchotanie i jesteś w stanie iść dalej o własnych siłach, wynik 3-4 oznacza skręcenia albo wybicia kości i potrzebujesz pomocy uzdrowiciela, żeby w ogóle ruszyć się z miejsca, zaś wynik 5-6 oznacza złamania, które uniemożliwiają ci podniesienie się z ziemi i konieczna jest ci pomoc medyczna. Niezależnie od wszystkiego, będziesz potrzebował pomocy w dalszej wędrówce.

Jeśli uda ci się dotrzeć pod zniszczoną bramę, dostrzegasz tam błazeńską czapkę. Tutaj słyszysz wyraźnie dzwonienie dzonków, które są naprawdę, ale to naprawdę głośne. Twoja cecha tylakąca łajnobomba (lekkomyślność) może okazać się w tej chwili zbawienna. Bo to właśnie przez nią czujesz, jak coś korci cię, żeby złapać za ten niezwęglony kawałek materiału, który najwyraźniej wzywa cię do siebie dzownieniem. Które tylko ty jesteś w stanie usłyszeć. Im dłużej wpatrujesz się w czapkę, być może ignorując pozostałych członków wyprawy i strzelający dookoła ciebie ogień, tym wyraźniej widzisz, że masz przed sobą świstoklik.

Ponieważ wszystko dookoła płonie, musisz rzucić kością k6, gdzie wynik parzysty oznacza, że ogień cię dosięgnął i doznajesz oparzeń, z którymi będziecie musieli sobie poradzić, a wynik nieparzysty oznacza, że udaje ci się uniknąć ognia.

@Marla O'Donnell
Morale: ★★★★★★★★★☆
Nie jest zbyt dobrze, ale nie jest również całkiem tragicznie. Nie masz co prawda pojęcia, gdzie dokładnie jesteś, bo nigdy tutaj nie byłaś, ale dość prędko orientujesz się, że wylądowaliście na jakimś starym jarmarku. Przynajmniej na to wskazują płonące stragany, które coraz radośniej giną pośród strzelających ku niebu płomieniom. Udaje ci się uniknąć podpalenia, tylko dlatego, że lądujesz w okolicach starej studni, z której zdaje się teraz sączyć woda.

Miałaś szczęście, przewidując, że w smoczej krainie może być naprawdę gorąco. Jeśli sięgniesz po eliksir chroniący przed ogniem, nie masz tak naprawdę większych trudności z poruszaniem się między rozszalałymi płomieniami. Ściany pożogi nie są ci straszne, zupełnie, jakbyś wiedziała, jak się przez nie przedostać. Jeśli zarzyjesz eliksir, nie musisz rzucać kości na oparzenia. Niezależnie od tego, czy to zrobisz, czy nie, swoim ruchem zwracasz na siebie uwagę zjaw, które najwyraźniej nie są w stanie opuścić tego miejsca. Ciągną ku tobie w jakimś szalonym tańcu, spragnione tego, by cię dosięgnąć i zapewne rozszarpać. Ostatecznie otaczają cię trzy wściekłe duchy, bo dzięki cesze gibki jak lunaballa (zwinność) jesteś w stanie umknąć przed pozostałymi. Rzuć 3x kością litery, gdzie każda samogłoska oznacza, że zjawa cię dosięgnęła, a ty doznajesz lekkich odmrożeń w miejscu, w które zostałaś dotknięta. Uważaj, bo twój nastrój również spada z każdą kolejną raną. Niezależnie od wyniku, ostatecznie udaje ci się umknąć zjawom. W tym jednak czasie oddychasz bardzo głęboko, wciągając wraz z dymem woń wanilii, czarnej porzeczki i goździków. Rzuć k100 żeby przekonać się, jak mocno działa na ciebie woń twojej amortencji. Im wyższy wynik, tym gorzej się czujesz i jesteś bardziej rozkojarzona i trudno dotrzeć ci do bramy.

Ponieważ wszystko dookoła płonie, musisz rzucić kością k6, gdzie wynik parzysty oznacza, że ogień cię dosięgnął i doznajesz oparzeń, z którymi będziecie musieli sobie poradzić, a wynik nieparzysty oznacza, że udaje ci się uniknąć ognia. Kość tę ignorujesz, jeśli wypiłaś eliksir chroniący przed ogniem.

Jeśli Saskia odda głos Duchowi Dagoneta, dzięki cesze świetne zewnętrzne oko (empatia) jesteś w stanie zrozumieć, co próbuje wam przekazać.

@Saskia Larson
Morale: ★★★★★★★☆☆☆
Ta wyprawa nie zaczyna się dla ciebie zbyt przyjemnie. Kiedy lądujecie na miejscu, pośród szalejących płomieni, ogień sięga do twojej prawej ręki i liże ją z prawdziwą przyjemnością. Z oczywistych względów, nie jesteś w stanie tego poczuć, możesz to co najwyżej zauważyć, kiedy rozglądasz się dookoła, starając się dostrzec coś w tym żarze. Nie jest tutaj zbyt przyjemnie, nie wiesz również, gdzie tak właściwie się znajdujesz, nie rozpoznajesz tego miejsca, można właściwie powiedzieć, że jesteś w nim dość mocno zagubiona. Na tyle, że ktoś musi pomóc ci z twoją ręką. Jeśli tego nie zrobi, z ran będzie sączyła się krew, przyzywająca do ciebie kolejne zjawy. Nim ktoś zdoła do ciebie podejść, rzuć k6 na to, czy duchy dostrzegą twoją obecność. Wynik 4, 5 oraz 6 oznacza, że stajesz się celem ich ataku i musisz się bronić. W takim wypadku rzuć kość k6, która określi, ile duchów się na ciebie rzuciło, a następnie odpowiednią ilość kości literowych, gdzie spółgłoska oznacza, że udaje ci się zwyciężyć, a samogołoska oznacza porażkę i drobne odmrożenia. Uważaj, bo twój nastrój spada z każdą kolejną raną! Szczęście w nieszczęściu jest takie, że znajdujesz się w pobliżu zawalonej bramy i z dala od płonącej amortencji.

Jeśli uda ci się przedostać pod zawaloną bramę, spotykasz ducha Dagoneta, prawdziwego błazna, który zabawiał dawniej w tym miejscu prawdziwe tłumy. Najwyraźniej nawet pośród tej pożogi duch jest w stanie docenić twoje artystyczne zacięcie. W jaki sposób je dostrzega? Trudno powiedzieć, wygląda jednak na to, że doskonale wie, kim jesteś i do czego jesteś zdolna. Najwyraźniej to również duch Dagoneta może was stąd wypuścić, żąda jednak za to zapłaty, a mianowicie: twojego głosu. Jeśli mu go oddasz, duch wskaże ci na błazeńską czapkę, która leży gdzieś pośród gruzów. Dzięki cesze świetne zewnętrzne oko (spostrzegawczość) jesteś w stanie powiedzieć, że to kolejny świstoklik. Tylko jak powiadomisz o tym innych?

Ponieważ wszystko dookoła płonie, musisz rzucić kością k6, gdzie wynik parzysty oznacza, że ogień cię dosięgnął i doznajesz oparzeń, z którymi będziecie musieli sobie poradzić, a wynik nieparzysty oznacza, że udaje ci się uniknąć ognia.

Ducha Dagoneta może zobaczyć tylko Saskia!

@Huxley Williams
Morale: ★★★★★★★★★☆
Lądujesz w pobliżu Marli i Rickiego, ale nie widzisz nigdzie Saski i Vespera. Ogień, który strzela pod niebo, skutecznie uniemożliwia ci zorientowanie się w sytuacji, tak samo, jak gryzący dym. Ma dziwny zapach, jakby eliksirów leczniczych, a może dusznego poddasza, ma w sobie coś słodkiego, coś niesamowicie kuszącego. Dzięki cesze metabolizm eliksirowara oraz pracy z eliksirami jesteś o wiele odporniejszy na roznoszącą się dookoła woń amortencji, która najwyraźniej płonie gdzieś w twoim pobliżu. Oznacza to, że jedynie nieznacznie jej ulegasz, że ma dla ciebie słodki smak, ale nie jest w stanie w pełni zmącić ci zmysłów. To plus, pośród szalejącego ognia, pomiędzy którym dostrzegasz zawaloną bramę.

W tej samej chwili dociera do ciebie odgłos, który zapewne dość dobrze znasz. Tłuczonego szkła. Nie. Wybuchającego szkła. W następnej chwili w waszą stronę gnają kawałki i opiłki potłuczonych fiolek, które mienią się w blasku płomieni, niosąc ze sobą krople kolejnych, zapewne równie niebezpiecznych eliksirów. Rzuć kością k6, która określi, ile jest tych eliksirów, a następnie odpowiednią ilością kości eliksirów, które powiedzą ci, z czym dokładnie się mierzysz. Kość literowa - rzucona osobno dla każdego z eliksirów - wskaże, czy masz trudności w tej walce, czy nie, gdzie spółgłoska oznacza, że wszystko jest w porządku, a samogłoska, że eliksir mimo wszystko zaczyna na ciebie działać.

Poza tym musisz poradzić sobie ze szkłem, które poleciało w waszą stronę. Jeśli w żaden sposób na to nie zareagujesz, czekają cię mniej lub bardziej dotkliwe rany, z którymi będziesz musiał sobie pospiesznie poradzić. Ogień na razie do ciebie nie sięga, bo znajdujesz się w pobliżu studni, ale to również nie będzie wiecznie trwało, więc nawet jeśli jesteś bezpieczny od niektórych spraw, inne zdecydowanie mają na ciebie wpływ. Jeśli zatem nie podejmiesz się obrony przed szkłem, rzuć kość k6, która określi ilość ran, z jakimi musisz sobie poradzić. Dopiero później możesz spróbować dostać się pod bramę.

Ponieważ wszystko dookoła płonie, musisz rzucić kością k6, gdzie wynik parzysty oznacza, że ogień cię dosięgnął i doznajesz oparzeń, z którymi będziecie musieli sobie poradzić, a wynik nieparzysty oznacza, że udaje ci się uniknąć ognia.

Jeśli Saskia odda głos Duchowi Dagoneta, dzięki cesze świetne zewnętrzne oko (empatia) jesteś w stanie zrozumieć, co próbuje wam przekazać.

• Kod dla każdego z Was do wklejenia w poście
Kod:
<zgss>Ekwipunek:</zgss> wpisz zabrane ze sobą przedmioty
<zgss>Wylosowane kości:</zgss> podlinkuj wszystkie losowane kości
<zgss>Efekty i urazy:</zgss> wypisz wszystkie efekty i urazy


Vesper Shercliffe
Poniżej znajdziecie pięć scenariuszy opisujących zachowanie towarzyszącego wam NPC - Vespera Shercliffe'a. Musicie wybrać jeden z nich! Osoba, która jako pierwsza napisze w tym temacie, zamieszcza poniższy kod:

Kod:
<zgss>Wybrany scenariusz NPC:</zgss> wpisz numer

Każdy scenariusz może pozwolić wam coś zyskać, ale może również doprowadzić do strat. Naradźcie się przed jego wyborem!

Scenariusz 1
Vesper okazuje się mocno podatny na amortencję, zupełnie, jakby był skłonny się nią po prostu opić. Trzeba pomóc mu w podejściu w okolice zawalonej bramy, co obarczone jest walką z kolejnymi zjawami i ponoszeniem przez was obrażeń - każdy z was musi rzucić kość literową, gdzie samogłoska oznacza odrmożenie, a spółgłoska uknięcie ran; jednak wszystko wskazuje na to, że Shercliffe również widzi Ducha Dagoneta i jest skłonny do wyrzeczeń w imię zwycięstwa w tej wyprawie. Jeśli Saskia nie jest w stanie zdecydować, czy powinna oddać głos duchowi, może zrobić to Vesper.

Scenariusz 2
Niespodziewanie okazuje się, że Shercliffe naprawdę wie, jak się walczy i potrafi pozbyć się zjaw, które was atakują. Jest w stanie obronić Saskię albo Marlę przed atakiem jednej ze zjaw. Niestety, nie jest w tym wszystkim najzwinniejszy i sam ulega wypadkowi, jego ubranie staje w płomieniach, a wy musicie mu pomóc i uleczyć. Jeśli tego nie zrobicie, będzie bardzo opóźniał wasz marsz.

Scenariusz 3
Podobno Shercliffe potrafi zajmować się jedynie zwierzętami, tymczasem okazuje się, że całkiem dobry z niego uzdrowiciel. Może to jednak doświadczenie z magicznymi stworzeniami, kto wie? Niezależnie od wszystkiego, mężczyzna bez problemu może poradzić sobie z waszymi obrażeniami fizycznymi, ale sam nie jest w stanie bronić się przed zjawami. Są spragnione jego krwi i obecności, przez co atakują go na każdym kroku, a wy musicie go bronić, co niesamowicie was spowalnia. Jedno z was musi rzucić kością k6 na ilość zjaw, które go atakują, a tym samym na liczbę zadanych mu ran.

Scenariusz 4
Vesper sprawia wrażenie zirytowanego i trudno mu się dziwić, w końcu nie tak miała wyglądać cała ta wyprawa, świstoklik miał zanieść was w inne miejsce, a może zwyczajnie nie miało być tutaj ściany ognia. Problem polega na tym, że jest i teraz musicie sobie jakoś z tym poradzić. I właśnie na tym koncentruje się mężczyzna, nie pomagając wam, ale również nie przeszkadzając.

Scenariusz 5
Chyba nikt nie spodziewał się, że Vesper okaże się całkiem niezłym eliksirowarem. Radzi sobie naprawdę dobrze w starciu z miksturami, amortencja nie jest mu właściwie w ogóle straszna, tak samo jak pozostałe eliksiry, które wybuchają obok Huxleya. Jest w stanie zapanować nad działającą na was amortencją, jak również pomóc Huxleyowi w zneutralizowaniu jednej z mikstur, którymi ten oberwał. Niestety, ma mniejszą odporność na warunki, jakie was otaczają, więc zwyczajnie mdleje po udzielonej pomocy. Musicie się nim zająć, jeśli nie chcecie, żeby tutaj spłonął.


Pytania należy kierować do @Christopher Walsh




______________________

Opuszczony jarmark - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Saskia Larson
Saskia Larson

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Dodatkowo : kapitanka drużyny Krukonów
Galeony : 242
  Liczba postów : 664
https://www.czarodzieje.org/t18235-saskia-kia-larson
https://www.czarodzieje.org/t18368-saskowa-gaja#523010
https://www.czarodzieje.org/t18364-saskia-kia-larson
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 18:30;

Ekwipunek: Różdżka
Wylosowane kości: Dostrzeżenie przez duchy, ilość atakujących duchów, nie odparcie ataku, skuteczne uniknięcie ognia
Efekty i urazy: Oparzona prawa ręka, jedna rana zadana przez ducha, utrata głosu

Wybrany scenariusz NPC: 5

Wszystko zapowiadało się dobrze, dopóki przestało takim być.
W pierwszej kolejności poczuła smród, który ciężko pomylić z czymkolwiek innym. W drugiej ciepło, gorąc właściwie. A w trzeciej go zobaczyła - ogień, pożeracz światów, który karmił się miejscem, w którym wylądowali. Jej myśli pędziły jak szalone, gdy próbowała odpowiedzieć na pytania, które same się nasuwały: gdzie właściwie byli, gdzie reszta, skąd ten ogień, czy jest szansa, by to przeżyć, czemu wpadła na ten turbo idiotyczny pomysł? Ta chwila zawahania okazała się kluczowa - ogień rościł sobie prawa do jej ręki, liżąc jej skórę. Chociaż nie czuła bólu, to krzyknęła odskakując w bok, przytulając zranioną rękę do piersi. Ten swąd spalonego ciała zamieszka w jej nozdrzach na jakiś czas. Trzask palonego drewna nakładał się z dziwnymi jękami, stłumionymi wołaniami. Duchy, pomyślała, bowiem przed kilkoma tygodniami miała z nimi bezpośrednią styczność. Ciężko było te zawodzenia pomylić z czymś innym, kiedy te pojedyncze można było wziąć za wiatr czy podszepty świadomości, to im więcej ich było, tym łatwiej było stwierdzić, że to nie żaden wiatr niósł za sobą ten dźwięk.
Co innego było jednak sądzić, że są tu duchy, a je zobaczyć - a właściwie jednego z nich, wyglądającego niczym żołnierz, który nawet po śmierci, za cel obrał sobie niszczyć i mordował. Saskia, próbując lawirować pomiędzy językami ognia, a pozornie bezpieczniejszymi ścieżkami, spotkała się z nim twarzą w twarz. Przez krótką, najkrótszą chwilę świata, miała nadzieję, że i on, tak samo, jak ona, znalazł się w potrzasku. Nie zdążyła się odezwać, nim ten szarżując w jej stronę, złapał za jej przedramię, jakby próbował odsłonić jej klatkę piersiową. To już czuła, ten mrożący dotyk zaciskających się palców na jej skórze. Siłowali się chwilę, ale dziewczyna była zwinna, na tyle, by wyrwać się i uciec w kierunku zawalonej bramy. Przecisnęła się przez wyłamane, metalowe pręty, mając nadzieję, że spotka tu Marlę, Rickiego albo chociaż profesora Williamsa.
Błogosławić brak czucia, bo jej zraniona dłoń potrzebowała pomocy, która wykraczała poza saskowe umiejętności uzdrowicielskie. Miała nadzieję, że jednak poradzi coś na przedramię, dlatego użyła zaklęcia Vulnus Alere, licząc, że chociaż częściowo zaleczy zranienie. Kątem oka zobaczyła płynący w jej stronę blask - odskoczyła w tył, z różdżką w dłoni, gotowa zaatakować. Duch, który wszedł w jej drogę tym razem, nie wyglądał jednak jak ktoś, kto miał negatywne nastawienie. Właściwie, gdyby zignorować okoliczności, zdawał się mieć nawet przyjazne uosobienie. Unosił się przy niej, zachowując jednak bezpieczną odległość.
Nie zbliżaj się - wypowiedziała, a jej głos drżał. Od razu w ustach zagościł jej posmak dymu i popiołu — Wi... widziałeś tu jeszcze kogoś? Bez obrazy, ale kogoś żywego, to znaczy.
Skoro jej nie zaatakował, to być może jest też w stanie jej pomóc? Ten jednak tylko gestykulował, wskazał na jej rękę, a później udawał, że płacze, robiąc smutną minę i pocierając oczy. Jak błazen. Czekaj, błazen? Ubrany był jak jarmarkowy zabawiaka, koszulę z bufkami miał w pasy, a na twarzy resztki makijażu.
Tak, tak, moja ręka, ale to teraz nieważne, słuchaj, czy był tu jeszcze ktoś? Wiesz jak stąd się wydostać? Mieszkałeś tu, prawda? Jesteś... artystą? Swój pozna swego! - Miała nadzieję, że jeśli mu się przymili, ten będzie bardziej skory jej pomóc. O dziwo, poskutkowało. Ogień jednak się zbliżał, a czasu mieli coraz mniej. Na pytanie o innych, duch pokręcił głową. Z kolei na pytanie o ucieczkę, ten potarł kciukiem i palcem wskazującym, wskazał na Saskie, a później poklepał palcami o przegub dłoni. Powoli, rozszyfrujmy to: błazen chce zapłaty, ale jakiej? Chce ode mnie... czego? Mam mu powiedzieć, co mogę mu dać? O to chodzi z tym mówieniem?
Cokolwiek chcesz, byle jak najszybciej... - Ogień pochłaniał kolejne stragany, a ta zajęta rozszyfrowaniem zagadek, nawet nie poczuła, że stoisko za jej plecami staje w płomieniach. W ostatniej sekundzie zdążyła uskoczyć przed nadpaloną płachtą, która jeszcze chwilę temu służyła jako zadaszenie. Tik, tak. Tik, tak. Na dźwięk jej słów błazen zaklaskał, wyciągając w jej kierunku dłoń. Jak widać, maniery nie umierają razem z nami.
To mamy umowę — Powiedziała, ściskając mu dłoń - o dziwo, palce nie zapadły jej się w niebieskawej materii kompletnie, a uścisk ten miał prawie namacalne odczucia. Błazen skakał z radości, wskazując dłonią kierunek, klepiąc się po głowie i dłonią ruszając, jakby.. dzwonił dzwoneczkiem? Chciała dopytać, co ma na myśli, ale ruszała tylko ustami. Żadnych dźwięków. - Chwila, co się dzieje? O Morgano, o kurwa.
Straciła głos. Straciła, jebany, głos. Błazen ukradł jej głos, ale… wyglądało na to, że próbował się wywiązać z umowy. Cierpliwie powtarzał gesty, jednocześnie wskazując w kierunku pobliskiej kupy gruzu. Gdy skupiła na niej wzrok, ten klaskał i kiwał głową, wydawało się, że próbuje też coś mówić - cokolwiek to było, nie rozumiała go, ale wyglądało na zachęcenie, by podążyła w tamtym kierunku. I wtedy to zobaczyła: błazeńska czapka z dzwoneczkiem, kolorowa, połyskująca, wyglądająca, jak przed chwilą porzucona pośrodku pogorzeliska. Jej granice niemal błyszczały… czekaj, czy to świstoklik? To miała być ich szansa na ratunek. Musiała jak najszybciej odnaleźć pozostałych.
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 20:19;

Ekwipunek: różdżka
Wylosowane kości: klik
amortencja - 88 ale pomaga Vesper, nogi - 6, płomienie - nieparzysta
Efekty i urazy: połamane nogi

Podniesiony na duchu pozytywnymi słowami Marleny, widokiem ponętnego profesora Whitelighta oraz pokrzepiającą świadomością, że Williams zamierza iść z nimi, przez chwilę naiwnie uwierzył, że może rzeczywiście będzie w porządku i niepotrzebnie się denerwował, że nie wszyscy wyjdą z tej wyprawy w jednym kawałku. A potem teleportowali się na coś, co kiedyś chyba było avalońskim jarmarkiem, obecnie zaś przypominało dziewiąty krąg piekła. Zewsząd otaczały ich szalejące płomienie, które zdążyły już pożreć większość straganów i towarów; topiące się i palące materiały wydzielały okropny smród, a dławiący dym wdzierał się bezlitośnie do płuc, prawie uniemożliwiając oddychanie. Próbował zasłonić rękawem usta i nos, co na niewiele się zdało, bo opary były zwyczajnie zbyt gęste, by dało się przed nimi jakkolwiek ochronić. Trzask płomieni mieszał się z żałosnymi jękami należącymi do Merlin wie kogo i brzmiącymi tak, jakby ogień trawił żywcem jakichś nieszczęśników. Do których, wszystko na to wskazywało, sami mieli zaraz dołączyć. Wydawało mu się, że słyszy też szaleńczy śmiech, tak bardzo nie pasujący do okoliczności, i delikatne... dzwonienie? Otworzył usta, żeby zawołać Marlenę, której sylwetkę dostrzegł majaczącą niedaleko między płomieniami, a wtedy zachłysnął się dymem, którego zapach nagle zrobił się znacznie przyjemniejszy. Jakby zamiast Szatańskiej Pożogi i spoconej ze stresu pachy towarzyszył mu Harold w świeżo upranej pościeli. Dostrzegłszy w miarę czystą od ognia ścieżkę, próbował wykorzystać moment by rzucić się biegiem w stronę siostry, ale znienacka tak zakręciło mu się w głowie, że zapomniał jak się stawia kroki i upadł z łoskotem na popiół. Po co biegł do Marleny? Przecież powinien był odnaleźć profesora Huxleya, z każdą chwilą nabierał przekonania o tym, że są sobie pisani i łączy ich wielka, nieskończona miłość. - H u x l e y - zawołał dramatycznie, ale zanim zdążył wyznać nauczycielowi dozgonne (czyli krótkie) uczucie, rozległ się blask nieznanego mu zaklęcia i wszystkie obsesyjne myśli na temat Williamsa zniknęły jakby ktoś zniwelował efekt wywołany amortencją. - Ja pierdolę - skomentował pod nosem inteligentnie i próbował się podnieść, przekonany że nic mu nie jest i zwyczajnie się potknął. Brak bólu nie powinien być dla niego żadnym wskaźnikiem stanu zdrowia, ale i tak się łudził, że jak nie boli, to znaczy że jest git; niestety, nie było. A wręcz przeciwnie. Nie był w stanie podnieść się do pionu, bo nogi zupełnie odmawiały mu posłuszeństwa, jakby były bezwładne albo... połamane. Klnąc siarczyście pod nosem na ten niefart, zaniechał bezcelowych prób wstania i odczołgał się jak najdalej od płomieni, co nie było takie łatwe, bo ogień znajdował się dosłownie wszędzie. - HALO! CZY WSZYSCY ŻYJĄ? CZY KTOŚ MI RZUCI REPARO NA KOLANA? - wydarł się, niepewny czy udało mu się przekrzyczeć trzask płomieni i to cholerne dzwonienie, po czym, czekając na ratunek postanowił grać na zwłokę i po prostu próbować nie spłonąć tak od razu. Bez większego przekonania rzucił sobie Impervius na dresik, licząc na to że skoro działało z wodą, to może odepchnie jakoś i ogień i siedział tak sobie, bezużyteczny i niezdolny do przetransportowania się gdziekolwiek, raz po raz odganiając strumieniem Aquamenti prześlizgujący się zbyt blisko płomień. Jak spłonie, no to chuj. Byle tylko Marli nic nie zeżarło.
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyWto Wrz 05 2023, 17:21;

Ekwipunek: różdżka, trytoni amulet, eliksiry: wiggenowy, chroniący przed ogniem, felix felicis
Wylosowane kości: zjawy: B, H, A; amortencja: 78
Efekty i urazy: raz dotknięta przez zjawę - lekkie odmrożenie na lewej ręce

Czuła się pewnie. To nie był pierwszy raz, kiedy wyruszała na niebezpieczną wyprawę pełną niewiadomych. Tym razem miała u boku Ryśka, który był skłonny wskoczyć za nią w ogień (a ona, oczywiście, za nim), miała Saskię, która nie bez powodu była Krukonką i miała profesora Williamsa, gotowego poskładać ich wszystkich jednym ruchem różdżki. Byli mocną grupą, choć pozornie wyglądali jak banda dzieciaków z opiekunem, którzy wybierają się na lody na Pokątną.
Po raz ostatni spojrzała na brata, jakby chciała mu przekazać wzrokiem będzie dobrze i złapała świstoklik, który przetransportował ich prosto w objęcia szatańskiej pożogi. A tak jej się przynajmniej wydawało. Momentalnie sięgnęła po fiolkę eliksiru chroniącego przed ogniem i wypiła ją, a potem rozejrzała się po okolicy. Trawione przez ogień stragany, jakaś stara studnia tuż obok, zgliszcza, obraz nędzy i rozpaczy. Nerwowo oglądała się za Ryszardem, niemalże pewna, że w tym całym amoku nawet nie zwróci uwagi na ewentualne obrażenia. Szukała też Sasanki, Huxa i Shercliffe’a, nie chciała być zdana sama na siebie, nie chciała zostać tu sama, nie chciała się z nimi rozdzielać. Jak oszalała biegała pomiędzy spalonymi budkami i drzewami, krzycząc w eter imiona swoich towarzyszy: – RICKY? SASKIA? PROFESORZE?
Nie wiedziała co robić, pewność siebie, którą jeszcze niedawno miała, wyparowała. A już na pewno nie wiedziała jak zareagować na zjawy, które zwróciły uwagę na jej szaleńczy bieg w poszukiwaniu bliskich. Mimo to, biegła dalej, nerwowo obracając się za siebie; szukała jakiegokolwiek wyjścia. Sprytnie lawirowała między płomieniami, wdzięczna za przygotowanie się do wyprawy i spakowanie eliksiru i gdy już miała zmylić ostatnią zjawę i czmychnąć przed nią za rozwalonym straganem, poczuła błogą mieszankę wanilii, czarnej porzeczki i goździków. Rozanielona zwolniła, a otrzeźwił ją dopiero dotyk zmory w lewą rękę, jakby wsadziła dłoń do lodowatej wody. Wrzasnęła i w odruchu obronnym wyrwała się, mknąc dalej aż dojrzała ruch przy bramie.
Miała wrażenie, że jej półmaraton do wyjścia trwał całe wieki. W końcu udało jej się tam dotrzeć i porwała Saskię w ramiona. – Nic ci nie jest? Gdzie jest reszta? Co tu się odkurwia? – zapytała, a kiedy Sasanka machała tylko rękami, nie potrafiąc wydobyć z siebie ani jednego dźwięku, zbladła. Przez krótką chwilę myślała, że może w obliczu zagrożenia w Krukonce obudził się dowcipniś, ale nic bardziej mylnego. – Kiwaj głową. Nie możesz mówić? Wypiłaś jakiś eliksir? Coś się wydarzyło? – im bardziej pytała, tym większy miała mętlik w głowie. – To co teraz? – pantomimy ciąg dalszy; Saskia na migi próbowała przekazać jej o co chodzi aż w końcu spojrzała na uparcie wskazywaną przez nią czapkę. – Ta szmata? Co z nią? Pomoże nam stąd uciec? – dopytywała dalej, ostatecznie łącząc wszystko w całość. Dalej nie wiedziała jakim cudem Larson nie mogła mówić, ale błazeńska czapka była ich jedyną nadzieją – świstoklikiem.
Nie chciała zostawiać jej tu samej, nie była w stanie biec i szukać reszty. Co jakiś czas zerkała w stronę, z której przyszła, aby wyczaić jakiekolwiek poruszenie i ewentualnie krzyknąć do Ricky'ego, Williamsa i Vespera. W międzyczasie starała się nie tracić rezonu i z pozornym spokojem stała przy Sasi, aby ją wesprzeć. – Pokaż mi tę rękę – poprosiła, ostrożnie oglądając poparzone miejsce. Różdżka zadrżała jej na sekundę; wzięła głęboki oddech i z pełnym skupieniem zaczęła leczyć obrażenia. Najpierw fringere, potem astral forcipe, aby oczyścić rany, a następnie vulnus alere, aby zaleczyć jak najwięcej z nich.Lepiej? – spytała i powiodła spojrzeniem za palcem Krukonki, która pokazała jej lekkie odmrożenie, tak podobne do tego, które i ona sama zgarnęła. – Mam to samo, nie wiem co to za zjawy – mruknęła pod nosem, tym razem rzucając na Saskię i samą siebie calefieri. Uzdrowicielskie czynności pomogły odciągnąć jej myśli od tego, że gdzieś tam dalej została druga część jej ekipy. Ricky, o którego się martwiła. – Mam nadzieję, że ten gumochłon się nie połamał i właśnie beztrosko opierdala gdzieś kanapkę.

______________________


Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 EmptyWto Wrz 05 2023, 19:30;

Ekwipunek: różdżka Fairwynów (+5 OPCM),  x1 Eliksir Czyszczący Rany, x2 Eliksir Wiggenowy, x1 Eliksir Regenerujący
Wylosowane kości: kostki, eliksiry 2, spółgłoska, samogłoska, ale Vesper mnie ratuje, na szkło rzucam zaklęcia, poparzenia 4
Efekty i urazy: poparzenia, ale się leczę, powstrzymuję szkło?

Czy ufam mężczyźnie z którym wyruszamy na ratunek świata? Niespecjalnie. Osobiście gdybym miał ruszyć próbować zniszczyć wielkiego smoka poprosiłbym o to kilku ministrów magii, a nie jednego uzdrowiciela i trójkę nastolatków. Dlatego z góry nie postrzegam Vespera jako najmądrzejszego z miotu. Co okazałoby się błędęm, bo przecież tylko dzięki niemu moi Gryfoni mogli normalnie prosperować, a nie umierać z miłości.
W każdym razie na początku wyprawy, nadal niespecjalnie przekonany co do niego, łapię świstolik i lądujemy w jakimś jarmarcznym piekle. I oczywiście każdy w innym miejscu tego pożaru, bo jak mogłoby być inaczej! W zasięgu wzroku widzę Marlę i Ryszarda, ale nie mam pojęcia gdzie jest Saskia czy nasz przewodnik. Rozglądam się dookoła, ale trudno jest dostrzec cokolwiek przez ten okropny dym... który pachnie amortencją. Musiała się gdzieś rozlać. Tworzę więc zaklęciem bąblogłowy bańkę powietrza wokół siebie, by nie zostać omamionym tym zapachem i do tego normalnie odetchnąć pomimo okrutnego dymu. Dzięki temu wybuchające eliksiry nie mają prawa mnie dosięgnąć, a ponieważ Vesper jest daleko, nie wiem nawet, że mężczyzna mi pomógł.
Widząc wirujące wszędzie szkło, pewnie przez niszczące się eliksiry wyciągam różdżkę przed siebie, tworząc wokół siebie zwykłą tarczę Protego, jednak wzmacniając ją dłonią, a opuszczam ją dopiero kiedy dźwięki wybuchających eliksirów ustają. Teraz jednak najważniejsza sprawa - znaleźć moich uczniów i ich uratować. Całe szczęście, że Ryszard właśnie krzyknął bardzo głośno. - Ricky!? - odpowiadam mu, by dawał głos, to dzięki temu może go znajdę. Dopadam do chłopaka, kucając przy nim rzucając wcześniej Aexteriorem, bo liczą na to że dym również będzie postrzegany przez barierę jako czynniki zewnętrzne. Podczas przemierzania tych płonących ruin, ja również się odrobinę poparzyłem, ale rzucam Fringere, które z pewnością załagodzi ból oraz Vulnus alere. - Gdzie cię boli? - pytam, ale okazuje się, że kompletnie nigdzie! Super. By mój uczeń nie udusił się bardziej, rzucam również na niego zaklęcie bąblogłowy i przyglądam się jego nogom, które wyglądają... na bardzo zły stan. Postanawiam jednak zachować to dla siebie. Rzucam Surexposition najpierw na nogi Ryszarda i na zmianę z zaklęciem Locus naprawiam mu kości. Pewnie gdybym nie miał swoich lat doświadczenia, nie potrafiłbym obejść się z tym w takim tempie. - Jeśli coś będzie nie tak, naprawimy to potem - mówię kiedy pocąc się już kończę robotę, a przecież musimy znaleźć jeszcze całą resztę. Podnosimy się z Ryśkiem i ledwo przechodzimy parę kroków, a tu nasz omdlały przewodnik leży sobie na ziemi. Rzucam Rennervate na mężczyznę i Fignere oraz Vulnusa na wypadek jakby miałe jakieś poparzenia bo zbyt długiej drzemce na środku płonącego targowiska. Wypytuję też Rikiego czy aby nie potrzebuje tych zaklęć. Całą trójką zmierzamy w kierunku gdzie na samym początku widziałem Marlę, jednak nie widzę jej w tym samym miejscu. Rzucam więc Inauido na słuch i tylko dzięki temu słyszę głos Marli prowadzący do bramy gdzie była też Saska. - Dziewczyny? - rzucam niezbyt rezolutnie, przy okazji przytrzymując i Vespera, który przed chwilą był ledwo żywy i Ryśka, jakby coś było u niego nie tak. Wygląda na to, że nasz cel to złapanie błazeńskiej czapki, tak wywnioskowała Marla z dziwnie milczącą Saską. Więc to właśnie wspólnie robimy.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Opuszczony jarmark - Page 2 QzgSDG8








Opuszczony jarmark - Page 2 Empty


PisanieOpuszczony jarmark - Page 2 Empty Re: Opuszczony jarmark  Opuszczony jarmark - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Opuszczony jarmark

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Opuszczony jarmark - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
-