Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ateny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Ateny  Ateny - Page 3 EmptyWto Kwi 26 2022, 15:41;

First topic message reminder :


Ateny


Ateny to stolica, a zarazem największe miasto Grecji, położone w regionie Attyki. Nazwa pochodzi od bogini Ateny, która wedle mitologii podarowała miastu wartościowy prezent w postaci oliwnego drzewka. Na liście najsłynniejszych, antycznych zabytków greckiej stolicy należy z pewnością odnotować zespół architektoniczny Akropolu, Odeon Herodosa Attyka, Teatr Dionizosa, starożytną Agorę Grecką, Forum Rzymskie oraz Łuk Hadriana.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyNie Maj 15 2022, 14:05;

Kolejny aspekt, w którym byli bardziej podobni niż by mogli sądzić. Jeśli chodziło o wyzwania związane jakkolwiek z pracą i światem zewn, Max zawsze stawiał im czoła, ale w przypadku własnych uczuć i psychiki po prostu nie potrafił wiedząc, jak wiele bólu to przynosi.
Choć poniekąd umyślnie prowokował Paco, to jednak nie spodziewał się z jego strony takiej reakcji. Spojrzał uważniej zza ciemnych szkieł na jego twarz, czekając na dalszy rozwój wypadków, a im więcej słuchał, tym czuł jak bardziej się wycofuje. Nie podobały mu się te zdania i pytania. Trzymany dosłownie za mordę liczył, że dostanie przynajmniej w twarz, ale ku swojemu rozczarowaniu nic takiego nie miało miejsca. Chciał poczuć znów ból fizyczny, a zamiast tego musiał znów mierzyć się z tym duchowym. Pozwolił Moralesowi wywalić z siebie wszystko nim sam przeszedł do odpowiedzi.
-¿Tengo que querer algo? - Zapytał bardzo defensywie, nie potrafiąc do końca odpowiedzieć na to pytanie, które z pozoru błahe miało chyba większe znaczenie niż chciał to przyznać. -Nadie te dice que mires. Tú tomas tus propias decisiones, solo di la palabra y desapareceré. - Tak, zdecydowanie nie był w klimacie do wyrażania czegokolwiek i choć ton jego głosu był raczej ofensywny i szorstki, tak jego ciało choć spięte, nie miało zamiaru się bronić. Wręcz przeciwnie, czekało na jakiś cios że strony mężczyzny, choć Max domyślał się, że może to nie nastąpić. Jakkolwiek wiele złego mógł o Paco powiedzieć, tak poza łóżkiem ten nigdy nie podniósł na niego ręki w przeciwieństwie do młodszego z nich. -No eres un jodido salvador, Paco. Quieres ayudar, estar cerca de mi. Si estás esperando la receta mágica para arreglarme, no tienes suerte. No eres el único que ha intentado esto, así que ahórrate la molestia y el tiempo y déjalo ahora mismo. - Oczywiście jego słowa nie do końca szły w parze z tym, co naprawdę w nim siedziało. Im chłodniejszy ton przybierały jego wypowiedzi, tym bardziej jego serce miało ochotę krzyczeć i wyrazić prawdę, którą skrywało. Co miał jednak zrobić w momencie, w którym ni chuja nie potrafił się odnaleźć w tej sytuacji? Fakt, że przeczył wielu ich wcześniejszym rozmowom był dość widoczny, a jednak nastolatek liczył na to, że uda mu się wybrnąć z tego bezboleśnie. Był trzeźwy i zraniony, a przez to chwytał się tego, co potrafił najlepiej - wycofywał się.
-Rozumiem. Mimo wszystko padło na dobrą osobę. Chyba, że wszyscy w Twojej rodzinie są tak zaradni. - Nie kłamał, a przynajmniej nie do końca. Dziecko postawione w roli rodzica dla własnych opiekunów nie miało łatwo, ale jeśli ktoś był w stanie ten ciężar nieść, to na pewno był to Morales. Ciężko oczywiście powiedzieć, że ostatecznie wyszedł na porządnego człowieka biorąc pod uwagę kilka dość ważnych czynników, ale jakby nie było doskonale potrafił zadbać o siebie i innych.
Zachłannie przyjął kolejną butelkę, odkapslowując ją i od razu przysysając się do złotego trunku. Pogoda była jednym, ale ciężka atmosfera i bolące serce tylko pogłębiały pragnienie i chęć skończenia tego wieczoru bez pamięci.
-To tylko początek, zabawa. Można osiągnąć znacznie więcej. - Wzruszył ramionami, gdy Paco nazwał go nadto skromnym. Nie do końca była to prawda, bo raczej wiązało się to z obniżonym poczuciem własnej wartości, ale przecież nastolatek ni chuja nie przyznał by tego na głos. -La vida se mostrará. - Mruknął przyciągnięty do Paco, co od razu poniekąd poprawiło mu humor szczególnie, gdy ten ucałował go w policzek.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyWto Maj 17 2022, 22:25;

Pomimo złości, a właściwie całej mieszanki negatywnych emocji, jakie wypalały go od wnętrza, nawet nie przeszło mu przez myśl, żeby podnieść na chłopaka rękę. Nie potrafił zresztą chyba powiedzieć wprost o co mu tak naprawdę chodzi, i to nie dlatego że brakowało mu słów, a raczej z tego względu, iż sam miał problem ze zidentyfikowaniem kołatających się po głowie myśli. Czuł, że nie wszystko jest takie, jakie być powinno. Denerwowały go te nieustanne niedopowiedzenia i odwieczna ucieczka. Po prostu pragnął czegoś więcej, a prowokacja ze strony Maximiliana podziałała na niego jak płachta na czerwonego byka, wyciskając z niego to, co zwykle skrywał wyłącznie na dnie serca.  
- No quiero que desaparezcas, chico… – Tym razem to on westchnął głośno, przyjmując obronną pozycję w opozycji do chłopięcego, ofensywnego i oschłego tonu. Nie podobał mu się kierunek, w jakim zmierza ta rozmowa, chociaż wiedział że teraz nie może się już wycofać. – Mira, no quiero rendirme y seguro que no quiero renunciar a ti. Quiero estar cerca de ti... Solo tengo la impresión de que me alejas constantemente. – Postanowił uczciwie przyznać się Felixowi do tego, co bolało go najmocniej. Do własnej bezsilności. Zależało mu na utrzymaniu tej więzi. Potrzebował go i chciał mu pomóc przebrnąć przez to całe bagno, w którym nastolatek ugrzązł po uszy. – Solo estoy preocupado por ti. No comes mucho, te escapas de algo todo el tiempo... – Przerwał, delikatnie gładząc kciukiem jego policzek. Zastanawiał się czy powinien zapytać go o narkotyki, zwłaszcza w takich okolicznościach, kiedy niestety ale sam dał ciała. – ¿Todavía tomas drogas? Por favor, sé honesto conmigo. Te prometo que no me enfadaré. – Wydusił z siebie ostatecznie, patrząc mu prosto w oczy, chociaż w rzeczywistości obawiał się odpowiedzi, którą mógłby usłyszeć z jego ust. Widywali się ostatnio dosyć często. Nigdy nie widział u chłopaka żadnych oznak płynących w krwiobiegu środków odurzających. Nie pamiętał, żeby nastolatek odwiedził go pod wpływem, wściubiając w niego nienaturalnie rozszerzony wzrok. Miał jednak do czynienia z osobami uzależnionymi i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zazwyczaj nie kończyło się na jednym potknięciu. Chwila słabości pociągała za sobą drugą… i kolejną… a potem jeszcze następną. Bał się, że Solberg ponownie wpadł w to samo błędne koło.
- Każdy radzi sobie na swoje sposoby. Rodzinne. – Uśmiechnął się półgębkiem, wspominając wszystkie mniej lub bardziej udane biznesy, które niegdyś próbowali rozkręcić jego dwaj kuzyni. Niektóre z nich przynosiły pokaźne zyski, ale żaden nie mógł równać się z sumami, którymi obracali przy okazji handlu reememorią. – Zawsze można sięgnąć wyżej, jedyne ograniczenia to te, które tkwią w naszych własnych głowach. – Przyznał mu po części rację, ale subtelnym pocałunkiem udowodnił że docenia również jego dotychczasowe sukcesy. – Pokażesz mi kiedyś jak działa ten eliksir? – Zaproponował także ciepłym tonem, próbując zająć młodszego kochanka tematem, który go fascynował. Nie kłamał jednak, naprawdę chciał zobaczyć efekty jego pracy. – Skoro nie tu, może w Paraiso? Na pewno zrobiłbyś furorę jako syrena. – Pozwolił sobie dodać żartobliwym tonem, obejmując chłopaka ramieniem tuż po tym jak ponownie umoczył usta w chmielowym trunku.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyWto Maj 17 2022, 23:02;

Szczera rozmowa była kluczem, którego potrzebowali i który zdawał się być na wyciągnięcie ręki. Niestety, do tanga trzeba dwojga, a nastolatek niespecjalnie czuł się na siła by jakkolwiek wdawać się w poważniejsze dyskusje. Wciąż trawił słowa, które usłyszał u Beatrice i wciąż bał się odpowiedzieć samemu sobie szczerze na niektóre sprawy, a co dopiero wyrzucić je z siebie na głos. To właśnie z tego mętliku wyszła dziś jego mocno obronna i oschła postawa, jednocześnie błagająca o cios ze strony przeciwnika.
Miał już się wtrącić, kiedy kolejne słowa sprawiły, że młode serce jeszcze bardziej zabolało w wątłej piersi, co tylko wzbudziło chęć agresji. Przecież to nie mogło tak wyglądać. Co on sobie myślał, że powie, że nie chce tracić Maxa i ten posłusznie zostanie? Znów miał grać według czyichś zasad? Sam nie wiedział już jak rozwiązać konflikt, który powodował w nim niemożliwe wręcz do spuszczenia napięcie. Miał ochotę rwać sobie włosy z głowy i krzyczeć, a najlepiej to przeskoczyć przez burtę i dać się otulić całemu spokojnym falom, które na zawsze oddzieliłyby go od tego świata.
-No desaperazco. Es solo la impresion. - Zaczął, coraz mocniej zaciskając szczękę i dłonie, gdy każda komórka jego ciała zaczynała nasycać się napięciem, jakie w nim panowało. -¡Dije que necesito tiempo! - Wydarł się, gwałtownie odwracając twarz, wyrywając się tym samym spod dotyku Paco. Był już naprawdę zdenerwowany. Narastająca bańka pękła, a nastolatek wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokładzie szukając czego, w co może srogo przypierdolić. Niestety nie znalazł niczego, co spełniałoby jego kryteria, a łamanie zaklęciem własnych kończyn w obecności Moralesa nie wchodziło w grę nawet teraz. Z braku lepszego pomysłu chwycił więc za szluga, a następnie niemiłosiernie trzęsącymi się dłońmi zaprószył ogień i zaciągnął się, by następnie przetrzeć nadgarstkiem skroń i wrócić do nerwowego krążenia w kółko.
Pytanie o dragi sprawiło, że zatrzymał się powoli obracając by spojrzeć na Moralesa. Musiał przyznać, że tego się nie spodziewał i został srogo wybity z rytmu, ale fakt, że mężczyzna ma jakiekolwiek podejrzenia sprawił, że złość jeszcze bardziej wzrosła w Solbergu, a szmaragdowe tęczówki teraz już praktycznie ciskały piorunami. -Deja de tratarme como un puto niño de cinco años. - Wysyczał, bo oczywiście przeszedł całkowicie w tryb obronny. Co mu było po takich zapewnieniach. Chciał, żeby Paco się wkurwił. Chciał usłyszeć wszystkie gorzkie słowa, jakie mężczyzna powstrzymywał i do kurwy nędzy chciał potrafić normalnie z nim rozmawiać. -¿Me has visto drogado últimamente? ¿O tal vez tengo que hacerte putas pruebas? ¿Debo correr ahora, puedo esperar hasta que lleguemos a la orilla? - Oczywiście pomijał tamten niefortunny wieczór w Paraiso. Od tamtego czasu dość starannie układał sobie życie tak, by Morales nigdy nie miał okazji widzieć go na haju. Nie bez powodu ułożył też wypowiedź w taki właśnie sposób. W końcu z czystym sumieniem mógł powiedzieć, że go nie okłamał. Po prostu manipulował zdaniami tak, by nie deklarować niczego ostatecznie.
-Ja pierdolę, musi tam być niezłe rykowisko w takim razie. Przypomnij mi żebym walnął kielona albo osiem jeśli kiedyś jakoś na nich wpadnę. - Prychnął lekko, bo jeśli wszyscy byli choć trochę do siebie podobni, to chyba każdy, kto wszedł do tego kręgu z zewnątrz miał ochotę jak najdalej od niego spierdalać. Nie żeby Felix bał się podobnych wyzwań, wręcz przeciwnie, sam miał twardy charakter i potrafił co nieco w życiu ugrać, ale nie był pewien, czy jest gotów na więcej Moralesów naraz. No i nie oszukujmy się, raczej ich relacja nie była z typu "poznajmy swoje rodziny".
-Co to za motywacyjne gówno? Te Twoje ważniaki w garniakach na pewno zapłaciłyby słone galeony za podobne stwierdzenia. - Przewrócił oczami, bo akurat sam uważał takie wypowiedzi za puste pierdolenie i nie potrzebował wysłuchiwać tego z czyichkolwiek ust. -Ta, myślę, że nie będzie problemu. - Skinął głową, bo przecież nie mógł zabronić Paco przetestowania Somnium, skoro oficjalnie było dopuszczone do sprzedaży. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi mężczyzna i tak może sobie eliksir zakupić i sprawdzić, jeśli serio mu na tym zależy i choć recepturę Max tworzył sam z Lucasem, to jednak i tak wolał, by Morales pił coś, co wyszło bezpośrednio z jego kociołka, a nie z pierwszego lepszego sklepu z eliksirami.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptySro Maj 18 2022, 00:19;

Szczere rozmowy leżały u podstaw wszelkich znaczących relacji, ale niestety nie były również najmocniejszą stroną żadnego z nich. Przyciągali się wzajemnie niczym przeciwległe bieguny magnesu, potrafili wspaniale spędzić razem czas, płonąć w ogniu unoszącej się wokoło namiętności, jednocześnie stroniąc jednak od emocjonalnych wyznań. Paco po prostu nie umiał uzewnętrznić swoich uczuć, poza tym niewiele się prawdopodobnie od Maximiliana w tej kwestii różnił. Niby twierdził, że trzeba pogodzić się ze swoją przeszłością i stawić czoła wyzwaniom, a chociaż momentami zgrywał twardziela czy zimnego skurwysyna, tak nietrudno było spostrzec że i on ucieka przed sobą samym, prowadząc taki a nie inny styl życia. Pławił się w luksusach, racząc się jednocześnie drogimi acz płytkimi uciechami. Parał się szemranymi interesami i wdawał w krwawe pojedynki, bo potrzebował adrenaliny jak tlenu. Niewykluczone jednak, że jednocześnie okłamywał samego siebie, na siłę próbując wypełnić wewnętrzną pustkę, która powstała w jego sercu przed laty. Nigdy nie zastanawiał się nad tym, czy nie czuje się czasem samotny. Poza tym udawał, że szkoda mu czasu na jakiekolwiek zobowiązania względem innych. A jednak przy Felixie… nie wiedział nawet jakim mianem go określić, jednak te szmaragdowe ślepia i zawadiacki, prowokujący uśmiech sprawiały, że czuł się naprawdę szczęśliwy. Nie chciał go stracić, i to w żadnym tego słowa znaczeniu.
- No es una buena impresión. – Wtrącił niechętnie, wiedząc że atmosfera pomiędzy nimi znowu gęstnieje. Nie zamierzał doprowadzić do kolejnej kłótni, ale niestety poddał się emocjom, a teraz odnosił wrażenie, że kości zostały rzucone i że nawet kołyszące się wokoło fale nie przywrócą należnego im spokoju. Zrozumiał to boleśniej, kiedy w jego uszach wybrzmiał krzyk Maximiliana, a nastolatek gwałtownie wyrwał się z jego uścisku. Nie podążył nawet za nim wzrokiem, podświadomie pochylając głowę niżej w obronnym geście. Dotarło do niego, że nie był to najlepszy moment na podobne wyznania, ale tak właściwie wcale go nie wybierał. Ot, padł ofiarą bałaganu jaki zaprzątał jego myśli, a w konsekwencji bardzo łatwo dał się swemu młodszemu kochankowi sprowokować. Teraz przez dłuższą chwilę milczał, naiwnie wierząc chyba że przeczeka burzę, ale nie było takiej możliwości. Czara goryczy najwyraźniej się przelała i tym razem to Solberg postanowił mu nie odpuszczać. – Yo no. – Próbował się wytłumaczyć, ponownie przybierając defensywną postawę, ale nie kłamał. Nie traktował go jak bezmyślnego gówniarza. Po prostu się o niego martwił, a nie tak dawny powrót do narkotyków i wychudzone, poranione ciało jedynie utwierdzały go w przekonaniu, że ma ku temu poważne powody. Szkopuł w tym, że sam także popełnił wiele błędów, a chłopak właśnie postanowił mu wypomnieć ten jeden z nich, z którego nijak nie mógł się wybronić.
No, no lo hice. – Przyznał mu gorzko, zastanawiając się czy nie skrzywdził go tak bezpodstawnym oskarżeniem. Kierował się przecież wyłącznie swoimi przypuszczeniami, a co gorsza akurat tego dnia to jego źrenice udowadniały że wciągnął coś więcej niż greckie pączki z pistacją. – No puedo decirte qué hacer. Sólo puedo pedirte que no te escapes. Y no, no tienes que ponerme a prueba. La jodí y resoplé una línea. – Kontynuował szczerze, mając świadomość tego, że nie schowa przed nim głowy w piach. – Yo no soy santo. En realidad, tal vez estoy jodido, pero estoy tratando de arreglar eso. Quiero arreglar eso para estar realmente contigo, no solo para follarte. – Wyrzucił z siebie kolejne słowa, które nie powinny paść, a które same cisnęły mu się na usta. Zorientował się z opóźnieniem, starając się zapić je kilkoma łykami piwa. Teraz i on żałował, że nie otworzyli mocniejszego alkoholu. – Lo siento, Félix. No debí haberte presionado, y no deberíamos estar hablando de eso ahora mismo. Solo olvídalo. – Westchnął wreszcie na sam koniec, wiedząc że przestąpił o krok za daleko. Tym razem nadszedł moment, w którym to on postanowił się wycofać, nawet jeżeli podświadomie poczuł się zraniony. Zapomniał już jakie przykre to uczucie, ale wydawało mu się, że sobie na nie zasłużył.
- Nie powinno to być wcale trudne. Nikt za kołnierz nie wylewa… to też rodzinne. – Przywdział na twarz nie do końca szczery uśmiech. Myślami nadal wracał bowiem do niespodziewanej rozmowy, jaka wywiązała się przed chwilą między nimi, do wrogiego spojrzenia młodszego kochanka i własnych słów, o które by samego siebie nie podejrzewał. – Smutne czasy nastały, że trzeba płacić za kilka miłych słów. – Mruknął, wzruszając bezradnie ramionami. Motywacyjne gówno czy nie, przyświecały mu dobre zamiary. Pech chciał, że zaczęli ten wyjazd tragicznie, a teraz odnosił nieodparte wrażenie, że oberwałby niezależnie od tego, czego by nie powiedział. Niestety słusznie, wszak sam sobie na takie traktowanie zapracował.  – Pewnie i tak nie zdołałbym cię wyprzedzić, nawet z syrenim ogonem. – Prychnął pod nosem, dość surowo i krytycznie oceniając swoje umiejętności pływackie. Nie radził sobie w wodzie tak tragicznie, ale jego basenowym zdolnościom zdecydowanie daleko było do pojedynkowej formy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptySro Maj 18 2022, 09:12;

Czy tego chcieli czy nie byli do siebie cholernie podobni. Choć ich życie nie należało do ubogich w ekscytujące sytuacje to jednak brakowało im tego, co liczyło się naprawdę. Max teoretycznie pogodził się z tym jak popieprzona jest ich relacja, ale nie zmieniało to faktu, że nadal nie potrafił wyzbyć się tego chorego mętliku, a słowa Moralesa nie pomagały mu niczego wyklarować. Może i żaden z nich nie chciał kłótni, ale w tej chwili było już za późno by ją powstrzymać, a przynajmniej by powstrzymać tę ciężką atmosferę jaka się wytworzyła. Oczywiście nastolatek winił za to Paco, bo sam chciał spędzić ten dzień względnie spokojnie i gdyby nie kolejne naciski że strony mężczyzny pewnie by się im to udało.
Nie pierwszy raz umyślnie bądź nie, sprowokował kochanka. Co prawda dużo lepiej czuł się, gdy szło to w parze z namiętnymi porywami, ale tym razem niestety nie było im to dane. Max nie potrafił podejść do tego że spokojem, wywalając z siebie część tego napięcia, które w nim siedziało przez prosty krzyk i poderwanie się z miejsca. Musiał się ruszyć, bo nie dawał już rady wytrzymać tego całego napięcia, a zapobiegawcze słowa Salazara sprawiały, że jeszcze bardziej chciał się jakoś wyżyć.
Zapewnienie, że nie widział go naćpanego wywołało w Macie satysfakcję, której potrzebował. Czyli jednak nie zjebał i jeszcze potrafił co nieco ukrywać nawet przed tak wnikliwym spojrzeniem Moralesa, który nie raz wpatrywał się uważnie w młodą twarz szukając oznak zużytych narkotyków. Wiedział, że jeśli ktoś miał odkryć jego kolejne potknięcia to Paco był niestety pierwszy w kolejce.
-No escapo. - Po raz kolejny zapewnił, choć nie do końca była to prawda. Fizycznie może i nigdzie się nie wybierał, ale doskonale wiedział, że nie tylko o to mu chodziło. Nie odniósł się do dalszej części bo co miał powiedzieć. Stało się to się stało i tyle.
-No es una buena idea, lo sabes. Sea lo que sea, no existe. Dejemos de complicarlo innecesariamente. - Odpowiedział, bo choć nie do końca było to dobre rozwiązanie dla nich obu, tak wydawało się najbardziej logiczne. Może powinni faktycznie ograniczyć swoje spotkania czysto do łóżka, albo i ogólnie przestać się widywać, ale Max wiedział, że nie jest to proste ani dla niego ani dla mężczyzny. -Deja de disculparte. Ha sucedido y no vas a retractarte. ¿Qué quieres? ¿Qué tengo que hacer para que te detengas? ¿Qué quieres escuchar? - Zaczął wywalać z siebie pytania, na które domyślał się odpowiedzi i nie do końca mu się to podobało. Skoro już rozmawiali to chciał zakończyć to na tyle, by jutro nie musieć powtarzać tego bagna od nowa. Z każdym nowym pytaniem słychać było coraz większą złość w jego głosie, która jednak wynikała głównie ze zirytowania na samego siebie. Nie podawał jednak od siebie żadnych konkretów, bo wciąż nie potrafił. Niby mu ufał i niby potrafił być z nim szczery, ale nie oznaczało to, że chce rozdrapywać tak świeże rany, które nie miały szans się jakkolwiek zagoić. Musiał dojść do ładu sam ze sobą, a te ciągłe naciski nie pomagały. Czemu do kurwy nędzy nie mógł pogadać z nim na spokojnie tak jak z Beatrice?
Cóż to, że nikt w rodzinie Paco za kołnierz nie wylewał zdawało się być jakoś dla Maxa naturalne. Był poniekąd ciekaw, jaka jest ta cała popierdolona familia, ale też nie wyobrażał sobie jakoś, by miał ich spotkać w najbliższej przyszłości. Były to narazie abstrakcyjne rozmyślania, które choć trochę miały skierować myśli na przyjemniejsze tory. -Nie za kilka miłych słów, a za motywację. To chyba różnica. - Zauważył, choć dla niego nie miało to większego znaczenia. I tak to wszystko było dla niego jednym wielkim pierdoleniem. -Potrzeba chwili żeby się do niego przyzwyczaić, ale faktycznie co nieco ułatwia. - Nie odnosił się do swoich zdolności pływackich, bo i nawet nie wiedział jak spadek formy na to wpłynął. Dawno nie wskakiwał do wody w celach treningowych, ale w tej chwili postanowił dodać to do planu na spędzanie czasu po powrocie do Szkocji.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptySro Maj 18 2022, 14:26;

Nie dało się ukryć, że byli do siebie cholernie podobni, jednak tkwiące pomiędzy nimi podobieństwa dotyczyły przede wszystkim tych cech charakteru i zachowań, które obydwaj starali się zamaskować pod płaszczykiem nie do końca szczerego uśmiechu czy innych wyraźnie defensywnych gestów. Konsekwentnie i świadomie unikali rozmów o drzemiących w sercu emocjach, a kiedy już takowa się między nimi wywiązała, zwykle przynajmniej jeden poddawał się im w pełni na skutek mniej lub bardziej przypadkowej prowokacji. Nic dziwnego, że nawet jeżeli w głębi duszy przyświecały im zbieżne pragnienia, tak ostatecznie i tak nie mogli się porozumieć, a wiele tego typu spotkań kończyło się kłótnią. Czasami wychodziło im to na dobre, wszak zdecydowanie łatwiej było wyrzucić z siebie prawdę w złości. Problem w tym, że chyba żaden z nich nie potrafił na dłużej znieść unoszącego się wokoło napięcia. Po paru chwilach przerywali zdania w pół, wypierali lub pomijali to, co naprawdę istotne i wycofywali się w poszukiwaniu bezpiecznej przystani.
Popieprzona… tak, ich relację niewątpliwie można by określić tym mianem, co nie pomagało poukładać bałaganu w głowie ani tym bardziej wyklarować kształtu łączącej ich więzi. Paco przypomniał sobie jednak słowa, które kiedyś usłyszał od panny Whitelight, a które od jakiegoś czasu coraz częściej wkradały się pod kopułę. Blondwłosa nazwała go wówczas przykrym egocentrykiem i kłamcą, wyrzucając mu poniekąd, że otacza się wyłącznie ułudą szczęścia, która z tym prawdziwym nie miała niczego wspólnego. Wówczas zareagował na jej uwagi cichym prychnięciem pod nosem, teraz jednak zastanawiał się czy nie miała racji. No escapo. Westchnął jedynie bezgłośnie, mimowolnie unosząc brwi zanim na powrót sięgnął do przyjemnie schłodzonego piwa. Doskonale wiedział, że to nieprawda, ale nie chciał chłopakowi wytykać tej nieścisłości, żeby nie zaognić i tak trudnej sytuacji. Dopiero po kolejnych jego słowach poczuł się wywołany do odpowiedzi, a mówiąc ściślej, nie umiał zachować milczenia. – La vida es complicada, hombre… – Mruknął refleksyjnym tonem, ale tym razem nie zamierzał na pustym, nic nieznaczącym sloganie poprzestać. – ¿Quién decide qué debe existir y qué es realmente real, eh? – Dodał retorycznie, nie oczekując z jego strony odpowiedzi. W końcu ta sama nasuwała się na myśl: nikt. – ¿Sabes lo que es real? Me haces feliz, incluso si todo lo demás está jodido. – Przyznał mu uczciwie, pozwalając sobie nawet na subtelny uśmiech, chociaż towarzysząca mu wcześniej nuta goryczy nadal przebijała się w niskim tembrze głosu. Obawiał się bowiem, że to co czuje on sam nie ma obecnie najmniejszego znaczenia.
- No puedo deshacerlo. – Poprawił go instynktownie, bo gdyby tylko wiedział co przyniesie wczorajszy wieczór, cofnąłby czas żeby poszukać innego rozwiązania. Niestety akurat w tej kwestii Maximilian miał wiele racji. Wyszło jak wyszło, a jego przeprosiny niewiele zmieniały. – Te hice la misma pregunta pero nunca respondiste. – Nie powinien tego robić, ale w obliczu jego nasyconego złością głosu, postanowił mu wypomnieć wymijając odpowiedź, którą go uraczył. – ¿No quieres que te pida disculpas? Bien. Entonces empieza a hablarme y dime lo que está mal. – Zaproponował spokojniejszym tonem, starając się załagodzić ofensywny wydźwięk swoich słów. Dopiero teraz jednak pojął, że niełatwo odpowiedzieć na tak ogólnikowe pytania… a może wcale nie było to takie trudne, tylko oni nie potrafili? – Quiero que estés conmigo... pero si así es como te sientes, tal vez deberíamos tomarnos un tiempo libre esta noche y mañana. – Chociaż odważył się powrócić do pierwszego z pytań, tak jednocześnie czuł się wkurwiony i rozczarowany, a z tego względu zaoferował młodszemu kochankowi rozwiązanie, które nie dość że wybrzmiało wrogo, nie było tym, czego naprawdę by pragnął. Kolejny obronny gest, mimo że wcale nie chciał, żeby odszedł. – No te molestaré. – Wychylił ostatnie łyki piwa, wyciągając spod pokładu następną butelkę – Volvamos al puerto mientras todavía estoy sobrio. – Przechylił szkło, stawiając chmielowy trunek obok stóp, kiedy wreszcie chwycił za ster.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptySro Maj 18 2022, 15:05;

Tak, podobieństwa te niestety były na płaszczyznach, na których przydałoby się choć minimum różnicy, by jakoś mogli na siebie pozytywniej wpływać. Niestety życie nie pytało tylko stawiało przed faktem dokonanym, przez co nie po raz pierwszy znaleźli się w impasie, z którego nie wiedzieli jak wyjść. Solberg nie miałby z tym większego problemu, gdyby nie naciski ze strony Paco, który usilnie próbował wyciągnąć z niego informacje w sposób, który nastolatka tylko jeszcze bardziej pchał do tego, by zamknąć się w sobie.
Oczywiście, że było to jawne kłamstwo i nawet nie łudził się, że Morales mu w nie uwierzy. A przynajmniej podświadomie bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Jak miał jednak w jednym zdaniu odnieść się do tego wszystkiego, co się odpierdalało? Nie dało się, więc wolał milczeć wiedząc, że przynajmniej zwiększy to szansę na zamknięcie rozmowy, a uzewnętrznienie się pewnie tylko nakręciłoby kolejną falę niewygodnych dla Felixa pytań.
Słowem nie odezwał się na te wszystkie filozoficzne pierdoły, znów wpuszczając nikotynę do organizmu, by następnie wywalić peta z burtę i odpalić kolejnego papierosa. Nerwowe palenie w obecności Moralesa nie było niczym nowym, a niestety, a może raczej na szczęście, nie miał obecnie nic mocniejszego, czym mógłby stłumić to, co w nim siedziało.
-Sólo te parece esto a ti. - Mruknął, nie potrafiąc w tej chwili uwierzyć, że może dawać komukolwiek podobne odczucia. Oczywiście zabolało go to z wielu względów, ale przede wszystkim nie chciał zawodzić kolejnej bliskiej mu osoby i choć nie chciał tego przyznać to jednak Paco się w tę grupę wpisywał naprawdę mocno. -Que lo pasado sea pasado. ¿Tenemos que seguir volviendo a esto? Déjalo ir por fin y tratar con él.. - Rzucił, bo naprawdę nie rozumiał po kiego chuja wciąż wracali do tego pierdolonego patronusa. Nie potrafił go rzucić, ostrzegał i wyszło, że miał rację. Nie widział dlaczego wciąż musieli to wałkować.
Wzruszył tylko ramionami, gdy Paco poniekąd wytknął mu hipokryzję. Miał rację, ale to nie on zaczynał te wszystkie rozmowy i jeśli mężczyzna chciał odpowiedzi, to wypadałoby, żeby sam też coś od siebie dał. Przynajmniej Max liczył na to, że odpowiedź kochanka pozwoli mu jakoś się w tym wszystkim odnaleźć.
-Todo está bien. Todavía estoy hablando contigo. ¿Qué quieres más? ¿Debería leer mi diario por ti? ¿O necesitas pulseras de la amistad? - Ociekał ironią, ale wszystko to było tylko po to, by bronić samego siebie. Może Beatrice miała rację. Może niepotrzebnie w pewnym sensie bronił przed nią Moralesa, ale wiedział, że nie jest złym człowiekiem. Przynajmniej nie w tym sensie, w którym inni mogli go postrzegać. Nadal jednak nie potrafił jednoznacznie powiedzieć tego o relacji jaka ich łączyła ani tym bardziej jej nazwać. Kolejne słowa Paco sprawiły jednak, że nastolatek zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na niego, jakby zobaczył przed sobą właśnie ducha. -¿Qué quieres decir? - Zapytał, nie mając zupełnie pojęcia, jak to wszystko odebrać. Oczywiście, że nie chciał żadnej przerwy. Nie teraz, kiedy potrzebował go bardziej niż kiedykolwiek, a kolejna samotna noc przerażała go niemiłosiernie. Z drugiej jednak strony jeśli miał ranić Moralesa swoją obecnością był gotów zgodzić się na wszystko. W końcu nie pierwszy raz byłby samotny.
I już mogło się wydawać, że Max się uspokoi, gdy Morales pierdolnął bombą, która walnęła młodszego z nich po całości. Wypuścił z ust gorzki śmiech, kończąc piwo, o którym praktycznie zapomniał. -Sobrio. Claro. - Prychnął. -No te he visto sobrio desde ayer. - Wytknął mu słonia w pokoju, wskazując na to, że może i był głupi i skrzywiony emocjonalnie, ale nie ślepy. Nie obchodziło go, czy są na jachcie, czy wrócą do brzegu. Położenie w przestrzeni nie zmieni nastroju, jaki między nimi panował i niestety Max bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptySro Maj 18 2022, 22:04;

Prawdę powiedziawszy, nie planował wcale podobnej rozmowy. Nie myślał również o tym, żeby w jakikolwiek sposób na Maximiliana naciskać, jednak chłopak mniej lub bardziej świadomie sprowokował go do wyrzucenia na wierzch wszystkich tych negatywnych emocji, które jak pasożyt wyżerały go od środka. Niestety od wczorajszego wieczoru skumulowało się ich mnóstwo, a płynący w żyłach alkohol i środki odurzające sprawiały, że paląca złość buchnęła niczym płomień szatańskiej pożogi, dla którego nie potrafił znaleźć ujścia. Gdyby nie towarzyszące okoliczności, pewnie mógłby się wyładować w jakiejś parszywej spelunie na nokturnie, ale teraz nie widział innej drogi ucieczki. Nie chciał podnosić na nastolatka ręki. Pozostało mu wyłącznie schłodzone piwo, które nijak nie uśmierzało przeszywającego na wskroś bólu, którego tylko sobie dokładał poprzez tę niespodziewaną wymianą zdań, jaka wywiązała się między nimi. Postanowił pójść w ślady swojego młodszego kochanka, wyciągając z wygniecionej paczki strzał papierosa. Nie odpalił go jednak od razu. Przez krótką chwilę obracał nim pomiędzy palcami, kiedy w uszach wybrzmiewały mu kolejne ostre niczym brzytwa słowa nastolatka. ¿Y usted? ¿No te sientes así? Nie zapytał na głos, chyba w obawie przed odpowiedzią. Zamiast tego zaprószył wreszcie ogień zapalniczki, zaciągając się siwą chmurą dymu.
- No, no es necesario que lo hagamos, pero sigue volviendo a nosotros por sí solo. ¿No puedes ver? – Nie był już nawet pewien czy rozmawiają o niefortunnej nauce patronusa czy może o przeszłych losach ich relacji, chociaż nie miało to większego znaczenia. Zarówno te pozytywne, jak i negatywne emocje z czasem wracały do nich ze zdwojoną siły, prawdopodobnie dlatego, że nigdy nie umieli w pełni dzielić się nimi w tej jednej, danej chwili. Skrywali je gdzieś na dnie serca dopóki same nie zaczynały wyrywać się z piersi. – No, ese no es el punto, Félix... – Wtrącił, próbując odnaleźć słowa, które pozwoliłyby mu wyjaśnić co dokładnie chodzi mu po głowie, ale zanim w ogóle zdążył się nad nim zastanowić, nieoczekiwanie prychnął pod nosem. – Podría comprarnos un par. ¿Prefieres oro o plata? – Rzucił nagle rozbawionym tonem, dla rozluźnienia atmosfery, czując że sam ledwie znosi to narastające napięcie. Potrzeba mu było chwili oddechu, i chyba nie tylko jemu. Nawet nie mógł mieć Solbergowi za złe tej ironicznej nuty. Ot, pozwolił sobie tylko uraczyć płuca kolejną dawką nikotyny, sięgając zarazem po następną butelkę z piwem. Podniósł jednak głowię, spoglądając w szmaragdowe ślepia kompana, kiedy ten zadał mu to jedno niewygodne pytanie, każąc powtórzyć raz jeszcze słowa, które z jakiegoś niewyjaśnionego powodu nie przechodziły mu tak łatwo przez gardło. – Quiero decir, soy un imbécil y realmente no quiero que pasemos esta noche y el día de mañana separados. Quiero pasar este tiempo contigo. – Westchnął cicho i spuścił bezbronnie głowę, wycofując się z uprzedniej propozycji. W rzeczywistością uważał ją za przykrą, ale pomyślał że może Maximilian właśnie tego potrzebuje. – Me encanta tu sonrisa. Quiero hacerte sonreir... – Mruknął bardziej do siebie niż do stojącego nieopodal nastolatka, uśmiechając się nawet przy tym subtelnie. Zaraz jednak przygryzł nerwowo wargę. – No sé... Es jodidamente complicado. Tal vez te estoy haciendo todas estas preguntas para encontrar la respuesta y entender qué está bien y qué está mal. – Dodał już spokojniejszym tonem, starając się wyjaśnić mu, że momentami sam czuje się zagubiony. Tak jak i teraz, kiedy poddając się własnej bezbronności, wpierw chwycił za procenty, a następnie za jachtowy ster.
Nie wiedział jeszcze, że oberwie. Początkowo jedynie omiótł sylwetkę Felixa zdziwionym wzrokiem. Nigdy szczególnie nie baczył na to ile pije i czy to rozsądne dla jego wątroby, ale słowa które uwolniły się z ust chłopaka tuż po jego gorzkim, gromkim śmiechu, zabolały go podwójnie. Wiedział bowiem, że nie tylko złamał podstawowe przepisy bezpieczeństwa – na to zapewne obaj machnęliby ręką – ale przede wszystkim zostawił go wczoraj samego, zawodząc jego zaufanie. Przez dłuższą chwilę milczał, wpatrując się w podłogę i rozmasowując dłonią podbródek. Korciło go, by wypowiedzieć na głos te dwa słowa lo siento, ale chłopak ledwie wspomniał o tym, żeby przestał go wiecznie przepraszać. – Tienes razón. – Odpowiedział zamiast tego na jego przytyk, puszczając ster. Zacisnął palce jednej dłoni na szkle, i patrząc wprost w jego oczy z drugą dłonią uniesioną w obronnym geście, wylał całą zawartość butelki do morza. – No beberé más hoy. – Nie musiał mu niczego udowadniać ani obiecywać, ale nie chciał trwać w tej pieprzonej hipokryzji. Nie mógł wytykać mu dragów czy ucieczki, skoro sam od wczorajszego wieczoru nie zdołał chociażby na moment wytrzeźwieć. – Tal vez deberíamos tratar de pasar esta noche como personas normales. No sé... Bebe una taza de té caliente y acurrúcate en el sofá viendo alguna película estúpida. Sin alcohol ni yates caros. ¿Te gustaría eso? – Pomysł wydawał mu się trywialny, ale i tak postanowił go młodszemu kochankowi podrzucić, kiedy odrzucił pustą butelkę na bok i zakręcił motorową łodzią w kierunku oddalonego na razie portu.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptySro Maj 18 2022, 23:03;

Zdecydowanie była to niezamierzona prowokacja, bo choć w nastolatku kumulowało się wiele to jednak chętniej przyjąłby ciosy fizyczne niż podobne rozmowy, z którymi po prostu nie potrafił sobie radzić. Nie miał pojęcia, że tak to wszystko się potoczy. W innym wypadku zapewne uciekłby od tej możliwości zapewniając sobie pozorny spokój. Na to było już jednak za późno, gdy pewne zdania zostały wypowiedziane i musieli mierzyć się z tym, jak wpływały one na całą tę popieprzoną sytuację. Całe szczęście, że Paco powstrzymał się przed tym jednym pytaniem, bo prawdopodobnie usłyszałby przeczącą odpowiedź bez względu na to, jaka mogła być prawda. Tak po prostu było łatwiej. A przynajmniej tak się Maxowi wydawało.
-Solo veo que no puedes dejarlo ir. - Wytknął, bo gdyby nie postawa Moralesa, Max pewnie dużo szybciej wróciłby do normalności i już dawno zapomniał, że podobna sytuacja miała miejsce. Nie patrzył szerzej wypowiadając te słowa, choć Salazar miał rację, można było to naprawdę odnieść do całości ich relacji, która eufemizując była lekko skomplikowana. -
¿Qué carajo es? Explícamelo ya que soy demasiado estúpido para adivinar.
- Z każdym słowem był coraz bardziej wkurwiony, czego nawet nie miał zamiaru ukrywać. Czuł, jakby się dusił, gdy zamierzenie lub nie, Paco wywierał na nim ogromną presję by jakkolwiek, cokolwiek zadeklarować, wywalić z siebie uczucia, z którymi sobie nie radził i być może nawet znów poprosić o pomoc. Gdy był pod wpływem szło mu to zdecydowanie łatwiej, ale niestety miał teraz do dyspozycji jedynie piwo i choć trunek przyjemnie chłodził rozgrzany organizm, tak jednak w tej ilości nie działał tak, jak Max by tego pragnął. -Un momento más y realmente abriré una joyería. - Mruknął pod nosem, bo akurat co jak co, ale błyskotkami mógł się obwiesić cały i jeszcze pewnie nie wykorzystałby wszystkiego co miał. Przypomniał mu się skradziony z Camelotu klejnot i kąciki jego ust lekko się uniosły, choć równie szybko opadły, gdy przypomniał sobie co planował kiedyś z nim uczynić.
Słowa o tym, że mieliby spędzić czas osobno wyrwały go z rytmu. Była to ostatnia rzecz, której chciał i potrzebował w tym momencie i uważał to poniekąd za oczywiste, nie zdając sobie sprawy z tego, że jeśli nie wypowiada pewnych rzeczy na głos, to Morales się ich sam nie domyśli. Patrzył więc czując ciężkie do zniesienia napięcie w sercu i czekał na wyrok licząc, że się przesłyszał. Mimowolnie wstrzymał oddech, a jego klatka piersiowa gwałtownie lecz z ulgą opadła, gdy mężczyzna przyznał, że jednak nie jest to coś, czego naprawdę by chciał. -Paco, detente. - Poniekąd była to prośba, poniekąd ton głosu wskazywać mógł na polecenie. Kolejny sztylet wbił się w nastoletnie serce, gdy zdał sobie sprawę z tego, co te słowa mogą oznaczać i z tego, że prawdopodobnie nigdy nie będzie w stanie dać Moralesowi tego, czego ten pragnie. -Ambos sabemos cómo terminará esto. Ahórrate esto. - Powiedział już zdecydowanie spokojniej, znów odwracając wzrok. Nie chciał robić mu nadziei. Wiedział, że przyniesie mężczyźnie tylko kolejne niezliczone fale niegatywnych emocji, zawodząc go na każdym kroku. Wolał więc trzymać się bezpiecznej opcji choć ta widocznie sprawiała im obu ból, z którym żaden nie radził sobie najlepiej. -No te responderé. Lo bueno y lo malo son solo creaciones subjetivas. - Wzruszył ramionami, choć sam czasem przeczył tej wypowiedzi. Nie mógł jednak znaleźć za Paco sensu, którego ten szukał szczególnie jeśli sam go nigdzie nie widział. To wszystko zdecydowanie było zbyt popierdolone.
Sam nie wiedział jeszcze, że wypierdoli z czymś tak ewidentnie gorzkim a jednak szczerym, jak to, że był świadom iż Paco przechlał całą noc, a rano postawił się na nogi dzięki prochom. Nie miał prawa jakkolwiek tego komukolwiek wytykać skoro sam był mniej niż święty w temacie, ale wyszło to z niego samo, nim zdążył jakkolwiek ugryźć się w język, a reakcja kochanka w jakiś chory sposób sprawiła mu satysfakcję. Patrzył w milczeniu, jak ten wylewa alkohol za burtę uznając to za przykre marnowanie dobrego napitku, ale nie powiedział nic. Przynajmniej dopóki Morales nie wyleciał ze swoją jakże szlachetną deklaracją. -Vamos, no soy tu padre. - Przewrócił oczami, co byłoby zdecydowanie bardziej efektowne, gdyby nie ciemne szkła przysłaniające jego szmaragdowe ślepia. Nie czuł się jednak jakkolwiek w pozycji, by móc zakazywać, czy nawet prosić mężczyznę o podobne gesty. Zresztą, jakkolwiek przykre to nie było Max był przyzwyczajony do podobnych rzeczy, a noc jaką spędził obserwując spod zmrużonych powiek pijackie momenty mężczyzny tylko przypominała mu o matce, u której też mógł liczyć tylko na nieobecne spojrzenie i bonusowy stos wyzwisk w momentach, gdy potrzebował jej najbardziej i pragnął jedynie chwili bliskości i ciepła. -Solo que no somos normales. Bebemos whisky, no té, y lo endulzamos con cocaína, no con azúcar. ¿Por qué engañarte a ti mismo? - Powiedział zrezygnowany, opierając się o reling i rozmasowując skroń, przy okazji kadząc sobie włosy papierosem. Oczywiście, że taki wieczór brzmiał jak zbawienie, ale czy nie była to tylko kolejna bezsensowna próba oszukiwania się, że są zwykłymi ludźmi, bez tych wszystkich popierdolonych problemów.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyCzw Maj 19 2022, 00:34;

Gdyby mógł wybierać, sam najchętniej rozstrzygnąłby wszystkie problemy w czarodziejskim pojedynku albo pierwotnym, prymitywnym mordobiciu. Zdecydowanie wolałby poczuć ten fizyczny ból, ocierając strugi krwi spływające po ugodzonej ciosem twarzy niżeli rozdrapywać rany w sercu, wysłuchując ostrych niczym brzytwa słów. Niestety nie wszystko można było załatwić za pomocą pięści, a życie nie kręciło się wokół ognistej salsy, namiętnych nocy spędzonych w pieleszach luksusowej sypialni i hektolitrów alkoholu, które niekiedy wlewali w siebie od poranka aż do późnych godzin wieczornych. Skłamałby mówiąc, że tego nie lubi, ale z czasem dotarło do niego, że nie powinni przymykać oczu na to, co naprawdę istotne, a chociaż nie planował tej rozmowy i czuł że zupełnie sobie w niej nie radzi, tak w pewnym sensie cieszył się, że Maximilian sprowokował ich do stawienia czoła temu, co rozgrywało się w ich wnętrzu, a czym nijak nie potrafili się ze sobą dzielić.
- Tal vez porque no quiero verte muerto. – Wycedził oschle przez zęby, uzmysławiając sobie, że nastolatek usilnie próbuje sabotować ich obu. Miał świadomość tego, że popełnił wiele błędów. Nie powinien wczorajszego wieczoru tak mocno naciskać na powrót do przeszłości, nie będąc pewnym jak chłopak zareaguje w obliczu przytłaczających go wspomnień. Nie powinien go zostawiać samego, kiedy potrzebował wsparcia. Nie powinien również zapijać smutków alkoholem w chwili, w której Felix walczył ze swoimi demonami. Nie powinien, ale jednocześnie czuł, że ma wszystkiego dosyć, skoro wszelkie jego starania rozbijały się o otaczający go mur. Nie zamierzał wywoływać na nim presji ani wyciskać z niego intymnych informacji siłą. Nie potrzebował także żadnych głębokich, emocjonalnych wyznań, jedynie tych kilku słów, które tak jak przy sterze pomogłyby mu odnaleźć właściwy kurs. Czasami odnosił jednak wrażenie, że Solberg wini go za każdy jego ruch tylko po to, żeby potem skutecznie go od siebie odepchnąć… a potem znowu przyciągnąć swym zawadiackim błyskiem w oku i uśmiechem. – Nada, a veces solo necesito que me hables. – Podobnie zresztą jak i teraz, gdy nonszalanckim wzruszeniem ramion Paco oznajmił swemu młodszemu kochankowi, że ta rozmowa nie ma najmniejszego sensu. Nawet prychnął pod nosem, zastanawiając się po co w ogóle ją zaczynał. Przynajmniej jubilerskie żarty padły na podatny grunt. Marne pocieszenie.
Nie umiał wyrazić tego wprost, ale chyba od początku to miał na myśli, wytykając Maximilianowi to, że powinien z nim rozmawiać. Morales nie potrafił wyczytać ich z rysów jego twarzy, nie zawsze okazywał się również domyślny. Podobnie jak i teraz, kiedy naprawdę wierzył, że chłopak chciałby pozostać sam. Niby odetchnął z ulgą, słysząc jak nastolatek go powstrzymuje, przekonując zarazem że ta propozycja nie miała racji bytu, ale niestety już kolejne słowa które uwolniły się z jego ust, przypomniały mu o tych wszystkich gnieżdżących się w sercu boleściach. – ¿Cómo, eh? – Podniósł prowokująco głowę, tym razem nie dając mu za wygraną. Wkurzało go to ciągłe przeciąganie liny. – ¿Quién soy realmente para ti? ¿Refugio seguro u otra droga para beber y follar? – Wyrzucił mu, po raz ostatni zaciągając się papierosem, którego niedopałek wrzucił do morza. Chuj z ochroną środowiska. – No te entiendo. Una vez quieres estar conmigo, otras veces me alejas. No puedo leer tu mente y me tocas como un violín. – Nie krył się ze swoją złością, ale wcale nie dlatego że Felix go zawodził. Prędzej zwodził, a przynajmniej takie odnosił obecnie wrażenie. Niewykluczone, że niesłuszne, podszeptywane przez płynące w krwiobiegu środki odurzajće, ale najwyraźniej sam nie był z kamienia, a teraz odsłonił się, całkiem poddając się swym negatywnym emocjom. – Estabas nervioso cuando te traté como si fuera de mi propiedad. Tampoco soy tu juguete. – Wychylił kolejne kilka łyków piwa, po czym pokręcił ze zrezygnowaniem głową, jakby dając Solbergowi do zrozumienia że nie oczekuje odpowiedzi. Nie wiedział jeszcze, że za chwilę zdecyduje się wylać całą zawartość butelki za burtę. Nie musiał, ale trudno było nie przyznać Maximilianowi racji, a skoro już zaszli tak daleko, nie zamierzał zachowywać się jak hipokryta.
- Y yo no soy tuyo, pero como estamos aquí juntos debemos cuidarnos unos a otros. – Mruknął nieco spokojniejszym, pojednawczym tonem, zdając sobie sprawę z tego, że choć procenty niekiedy pomagały im się uzewnętrznić, tak niekoniecznie zawsze służą dobru ich relacji, a już z pewnością nie służyły zdrowiu. – Tal vez no lo somos. Pero a veces podría hacer una excepción, solo para pasar unos días más contigo. – Rzucił gorzko, wszak nie mógł zanegować słów, którymi skwitował go młodszy kochanek. Daleko im było do normalności, nieustannie uciekali też od problemów, może nawet i od samych siebie. Czasami może jednak warto było przerwać tę złą passą i przynajmniej spróbować czegoś innego. Choćby ciepła i bliskości, o które nie potrafili zwyczajnie poprosić.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyCzw Maj 19 2022, 01:10;

Problem był jedynie taki, że wciąż trzymali w sobie najważniejsze myśli i słowa, a rozmowa choć faktycznie się odbywała, nie wnosiła tak wiele jak mogłaby, gdyby tylko nastolatek nie obawiał się tak mocno samego siebie i tego, jak po raz kolejny może spierdolić komuś życie. Nie żeby Morales wcześniej miał jakoś specjalnie łatwo, ale zdecydowanie nie potrzebował kolejnej komplikacji.
-No voy a morir. E incluso si lo es, es el curso natural de las cosas. Eventualmente vendrá de todos modos. - Z nienaturalną lekkością podchodził do tego, że mogłoby go zabraknąć na tym łez padole. Kochał życie i wszystko co oferowało, ale czasem miał serdecznie dość, czuł się zmęczony i przytłoczony wszystkim wokół i wielokrotnie zastanawiał się, czy może nie warto młodo skończyć w urnie. Zresztą przy jego stylu życia i tak nie spodziewał się doczekać spokojnej emerytury i gromadki wnuków.
-Así que estoy hablando - Rozłożył ręce, jakby zaznaczając swoją obecność nie tylko na jachcie ale i w konwersacji. Oczywiście był świadom, że nie do końca to było zamysłem Moralesa, ale przecież nie miał zamiaru tego jakkolwiek przyznawać. To by było za proste, a Max był mistrzem niepotrzebnego komplikowania dziecinnie łatwych sytuacji.
Wszystko nagle się obróciło, gdy to Morales zaczął zadawać bardzo i to naprawdę bardzo niewygodne pytania, na które odpowiedzi Max bał się udzielać. Nie ufał sobie na tyle, by otworzyć usta i wbrew wszystkiemu powiedzieć prawdę, bo sam jej nie znał, a raczej nie chciał jej znać. Nic więc dziwnego, że ponownie odpalił tryb ochronny i wkurwił się mocniej jako argument uznając zbyt wielkie naruszenie jego prywatności. -No te necesito para esto. Me estoy divirtiendo mucho solo. - Prychnął wkurzony, choć szczerze był naprawdę zraniony, że Paco tak myślał. Z każdym kolejnym zdaniem miał coraz większą ochotę sięgnąć po prochy, ale na szczęście nie miał nic przy sobie, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że w tej sytuacji, stojąc twarzą w twarz z Salazarem, nie miałby żadnych oporów, by bezczelnie wysypać dragi na reling i przygrzać na oczach kochanka. -Si te manipulo así, ¿qué sigues haciendo aquí? - Jak zwykle zignorował najważniejsze pytanie, przechodząc do kolejnej próby odepchnięcia od siebie osoby, której nie chciał tracić ze swojego otoczenia. Choć może tak było najrozsądniej patrząc na to, jak popierdoloną relację mieli. Nie mógł odmówić Moralesowi, że faktycznie nie raz stosował sztuczki i manipulacje, ale od kiedy nieco bardziej zacieśnili więzi robił to raczej tylko w kwestiach łóżkowych. Cała reszta była raczej czymś podświadomym i pewnie wynikała też nieco ze słabości mężczyzny do tego bezczelnego smarkacza. -No.... - Zaczął, ale urwał nie potrafiąc zebrać do końca myśli. Nigdy nie widział, by traktował Paco jako zabawkę, ale może faktycznie role tak drastycznie się zamieniły? Nie, na pewno nie. Max przypomniał sobie wiele poprzednich relacji, jakie posiadał i zdecydowanie ta nie wpisywała się w ten sam schemat. I tu właśnie był problem. -No puedo decir quién eres para mí, pero si fueras solo mi juguete, esta conversación no se llevaría a cabo. - Zapewnił, jednak wracając do zignorowanego pytania. Nie potrafił jednoznacznie nazwać Moralesa żadnym znanym mu określeniem. Przyjaciółmi raczej nie byli, bo po pierwsze zbyt mocno opierali się na fizyczności, a po drugie zbyt chujowi byli w konwersacje i zaufanie. Związkiem ciężko to było nazwać z podobnych względów, ale nastolatek miał pewność, że nie są też zwykłymi kochankami, a już na pewno minęły czasy, gdy byli tylko dilerem i ćpunem, którzy czerpali wzajemne korzyści z przyjemnego układu.
-Sí. Ya que estamos condenados el uno al otro. - Odpowiedział cicho, z ironią podsycaną bólem w głosie. Może to kwestia nieprzemyślanej wypowiedzi, ale te słowa znów nieco zabolały nastolatka, który odebrał to jako przymus konieczny, skoro już wylądowali w tym samym miejscu w tym samym czasie.
-Bien, intentemos. - Odparł w końcu nie mając zamiaru dalej się kłócić w tej sprawie i w pewien sposób poddając się. Skoro Morales tak bardzo chciał się rozczarować, kim był, żeby go od tego odciągać. Liczył tylko, że sam wytrzyma tak spokojny wieczór biorąc pod uwagę, jak ciężko było mu wytrzymać bez prochów te kilka dni, a co dopiero dodawać do tego brak alkoholu i całej popierdolonej reszty tej wybuchowej mieszanki.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Czw Maj 19 2022, 09:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyCzw Maj 19 2022, 02:34;

Nie zdradził wszystkiego, co podpowiadało mu serce, jednak pod wpływem emocji wypowiedział naprawdę wiele ważkich słów, przede wszystkim przyznając chłopakowi, że mu na nim zależy. Wiedział, że nie ma prawa oczekiwać niczego w zamian, choć i tak czuł się w pewnym sensie rozczarowany jego defensywną postawą. Wbrew darowanym zapewnieniom widział przecież, że Maximilian cały czas ucieka, negując i wypierając nawet jego własne odczucia względem niego, a mimo że takie nastawienie nie sprawiało, by patrzył na niego inaczej, tak zdecydowanie odbierało chęci do obecnej rozmowy.  
- Mejor tarde que temprano, ¿no crees? – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, przewracając wymownie oczami. Niby przyjechali tutaj wypocząć, a z tego względu nie zamierzał na razie wracać do krążących po brytyjskich wyspach dementorów i nieudanej próby patronusa, ale denerwowały go nieroztropność i nonszalancja młodszego kochanka. Nie miał nic przeciwko podejmowaniu ryzyka, wszak sam gonił za adrenaliną jak szalony. Felix jednak niebezpiecznie balansował na krawędzi, mając w głębokim poważaniu wszelkie środki ostrożności. Nic dziwnego, że się o niego martwił. – Sí. Claro. – Zareagował na rozłożenie rąk kompana dokładnie tak samo jak on na wieść o jego trzeźwości. Prawda była taka, że Solberg mówił do niego, ale z nim nie rozmawiał, a jego milczenie niewątpliwie komplikowało nie tylko ich relację, ale i poszukiwania potencjalnych rozwiązań dotykających go problemów. Rozumiał, że to niełatwe, ale czasami odnosił wrażenie, że Maximilian nawet nie sili się na współpracę. Ponownie: może niesłusznie go oceniał, ale skąd miał wiedzieć, co dzieje się w jego zabałaganionym umyśle, skoro dzieciak nijak nie chciał go do niego dopuścić?
- Por supuesto, siempre manejas todo perfectamente por tu cuenta. – Nawet nie baczył na wkurzony ton nastolatka. Nie on jeden poczuł się na tej łajbie zraniony, a najwyraźniej obydwaj łaknęli tego bólu więcej, skoro dalej brnęli w bezsensowne dyskusje i przepychanki. – Solo estoy intentando. – Nie był już tak zdeterminowany, za to odwdzięczył mu się podobnie wymijającą, niewyjaśniającą niczego odpowiedzią, jednocześnie odbijając piłeczkę w jego stronę: - Si te lo estás pasando genial a solas y no me necesitas, ¿por qué querrías venir conmigo? – Gdzieś z tyłu głowy tliła mu się mu myśl, że powinien odpuścić i załagodzić sytuację, ale zamiast tego sprowokował go, zmuszając do przenalizowania dlaczego w ogóle się tutaj znaleźli. Nie chciał go stracić ani w żaden sposób skrzywdzić, ale męczyło go to, że utkwili w jakimś pieprzonym, błędnym kole. Niewykluczone, że Felix nie stosował wobec niego swoich sztuczek i manipulacji ani nie traktował go jak zabawki, ale przez moment poczuł się całkowicie bezużyteczny i zaczął zastanawiać się czy chłopak w ogóle chciał z nim tutaj być… i dlaczego.
Nie odpowiedział, spoglądając jedynie w szmaragdowe ślepia Maximiliana, kiedy ten starał się wyprowadzić go z błędu. Wierzył mu, ale jednocześnie nie mógł pozbyć się wrażenia, że to nie rozmowa, a monolog który wystosował w jego kierunku. W końcu sam nie miał pojęcia, jakim mianem go określić, stronił od nazywania ich srogo popierdolonej więzi, ale w przeciwieństwie do nastolatka, nie zamykał się przed nim. Wręcz przeciwnie, wyrzucił z siebie dokładnie to co mu w duszy grało, nie zważając przy tym na konsekwencje. Nie musiał jednak długo czekać, by ponownie zderzyć się z jego ironicznym tonem, który doprowadzał krew do nieprzyjemnego wrzenia. – Y lo estás haciendo de nuevo… Jugando tu juego. ¿Quieres que me quede o me vaya? – Syknął z wyrzutem. – No estamos pegados el uno al otro. No te arrastré aquí con una correa. – Wytknął mu pewną nieścisłość, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że Felix podobnie odebrał również i jego nieprzemyślane słowa. – No tienes que estar aquí si no quieres eso. Puedo llevarte a casa. – Przyglądał mu się uważnie, by wyczytać cokolwiek z rysów jego twarzy. Wydawało mu się, że Solberg raz mówi jedno, raz drugie, a mimo że ostatecznie chłopak przystał na jego propozycję, tak Paco trudno było powstrzymać złość.  
- Bien, intentemos. – Próbował powrócić do spokojniejszego, cieplejszego tonu, jednocześnie wyrażając jednak dość stanowczą prośbę: – No respondiste muchas de mis preguntas. Si no estás listo para responder, dímelo, pero no lo trates como si nada. Significa más para mí. - Po tych słowach odwrócił wzrok, koncentrując się na pilnowaniu steru.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyCzw Maj 19 2022, 10:08;

Wzruszył ramionami w ramach odpowiedzi, bo jaką różnicę robiło, czy odejdzie teraz czy później. Nie wiedział. Nie czuł, że ma jakaś misję na tym świecie, którą musi spełnić przed śmiercią. Jedyne co go trzymało to fakt, że ambicje pchały go wciąż do działania i zawsze widział coś, co chce jeszcze spróbować nim pożegna się z doczesną egzystencją. Bywały jednak momenty, kiedy i to nie pomagało a chłopak widział bezsens w swoich wszelkich poczynaniach. Jakby nie było wyszalał się przez te naście lat bardziej niż nie jeden człowiek przez całe życie.
Hipokryzja znów dała o sobie znać, gdy poczuł się jeszcze bardziej wkurwiony zdawkową odpowiedzią Moralesa. Niby nie chciał usłyszeć nic więcej, ale z drugiej strony potrzebował większego wyrzutu pretensji i żali. Chciał się zirytować do granic. Chciał wywalić z siebie niektóre rzeczy, ale nie potrafił i wiedział, że jeśli Paco odpuści znów zamknie się dławiąc w sobie wszystko go, co pragnął w końcu wywalić. Niestety mężczyzna nie był legilimentą i nie mógł tak po prostu wejść w umysł Maxa by odczytać wszystko co w nim siedziało.
-No, joder, no puedo manejarlo con nada! - Wyrzucił z siebie w końcu, bo gorzka odpowiedź w końcu aktywowała pułapkę emocji. Nie mógł już dłużej udawać, że wszystko jest idealnie i choć w kwestii imprez nie potrzebował pomocy Salazara, tak nie mógł powiedzieć tego o całej reszcie. -Si me las hubiera arreglado, no estaría jodidamente de vuelta en las drogas. - Zbyt późno zorientował się, co właśnie powiedział, co odbiło się w przerażeniu na jego młodej twarzy. Przecież jeszcze przed chwilą trwał w tym, że nie ćpa i wszystko jest w najlepszym porządku, a teraz cała ta obłuda została ujawniona i bał się, jak Paco zareaguje. Dlatego też pierdolnął pięścią w reling, odwracając się całkowicie od kochanka i skupiając na bólu rozchodzącym się po jego ręce.
-Nunca dije que no te necesitaba. - No dobra, może i powiedział, ale nie miał tego na myśli, a już na pewno nie w szerszym kontekście. Nie wytrzymywał już tego napięcia i powoli zaczynał wywalać z siebie nieco bardziej wrażliwe informacje choć do całkowitej prawdy było mu jeszcze daleko. -Solo no quiero lastimarte, maldito idiota. - Zacisnął szczękę, jakby nie chciał, by cokolwiek więcej wyleciało z jego ust. Oczywiście był rozczarowany faktem, że musiał mówić to na głos, ale też chciał, by Paco to wiedział. Może nie były to tak bezpośrednie i wrażliwe zdania jak te, które padły w jego kierunku, ale był już to zdecydowanie jakiś początek.
-Quiero que te quedes. Siempre quise que te quedaras. - Mówił coraz ciszej, jakby wstydził się własnych słów, ale była to prawda. Paco był jego bezpieczną przystanią, ale nie w żadnym chorym kontekście. Czuł się z nim dobrze i wreszcie mógł być w pełni sobą u jego boku, co było cudowną odmianą, ale jednocześnie ten fakt powodował ten popierdolony chaos, od którego nie mógł się uwolnić mimo wszelkich starań. -Tienes razón, no quiero estar aquí. No en tal atmósfera. - Wywalił, choć nie było w tym już takiej złości jak możnaby się spodziewać. Odepchnął się od relingu, po czym podszedł do swoich rzeczy i wyjął różdżkę. Można by podejrzewać, że chciał znów zatuszować rany, które z upływem czasu znów stały się widoczne, gdy zaklęcie traciło swoją moc, ale nie przyłożył magicznego kijka do własnego ciała. Zamiast tego wziął butelkę, którą wcześniej opróżnił i wymruczał czar. Jasny blask na chwilę otoczył przedmiot, który nastolatek postawił między nimi na pokładzie. -Acabemos aquí y ahora. Ven conmigo. - Powiedział, nie tłumacząc oczywiście swojego planu. Naprawdę miał już serdecznie dosyć tego wszystkiego, a innej opcji nie widział. Miał nadzieję, że właśnie wpadł na rozwiązanie, które już kiedyś pomogło uratować mu ważną relację i liczył, że teraz też może to cokolwiek dać.

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptyCzw Maj 19 2022, 23:15;

Gdyby głębiej się nad tym zastanowić, życie nie miało większego sensu. Znaczenie niosły ze sobą tylko piękne, szczęśliwe jego chwile, a żeby mówić o pełni szczęścia, tak na dłuższą metę potrzeba było również drugiej osoby, z którą można by się własnymi odczuciami i radością podzielić. Przynajmniej do tego usilnie próbowała przekonać go panna Whitelight, której słowa początkowo zresztą wypierał. Dopiero od niedawna powracały do niego ze zdwojoną siłą i chyba dopiero teraz zaczynał rozumieć, co dokładnie przyjaciółka chciała mu przekazać. Dostrzegał jej przesłanie w szmaragdowych ślepiach Maximiliana i jego zawadiackim, psotnym uśmiechu, które mógłby podziwiać całymi godzinami. Nieważne czy przy barwnej masce cadillaca, na pokładzie luksusowego jachtu czy przy filiżance zwyczajnej, czarnej kawy w podrzędnej acz przytulnej kawiarni.
Nie dało się ukryć, że wspólnymi siłami tworzyli duet wręcz nietuzinkowy, acz zabawne że jeżeli mowa o hipokryzji, raczej trudno byłoby wskazać wyraźnego zwycięzcę. Mogli jedynie udawać, że jest inaczej, podczas gdy w rzeczywistości obaj zachowywali się iście wykrętnie, niekiedy nie dostrzegając własnych błędów czy nieścisłości… albo przynajmniej udając, że ich nie widzą. Prawdopodobnie dlatego nie spodziewał się nagłego wyrzutu złości i goryczy, który uwolnił się z chłopięcego gardła. Nie pamiętał już nawet, co takiego dokładnie powiedział, ale wydawało się, że któreś z wyplutych przez niego słów podziałało jak zapałka w zetknięciu z rozlaną na podłożu benzyną, a to sprawiło że zapomniał o całym świecie wokoło, omiatając wzrokiem sylwetkę młodszego kochanka. Przez dłuższą chwilę patrzył na niego jak wryty, a kiedy już miał otwierać usta, w jego uszach wybrzmiało wyznanie, którego miał nadzieję nie usłyszeć, nawet jeżeli jakaś jego część spodziewała się niechcianego przez nikogo powrotu do korzeni. Przygryzł wargę, dostrzegając przerażenie wymalowane na twarzy Felixa, a potem spuścił bezbronnie głowę i westchnął cicho, starając się przetrawić wszystko to, co miało miejsce do tej pory. Nie miał zamiaru wytykać mu wcześniejszego kłamstwa. Rozumiał dlaczego próbował go oszukać. Potrzebował jednak kilku głębszych wdechów zanim podszedł bliżej do rozzłoszczonego i rozemocjonowanego nastolatka, niepotrzebnie odwróconego do niego teraz tyłem. Chwycił rękę, którą przez momentem chłopak uderzył o barierkę, pociągając go lekko, żeby objąć jego ciało ramieniem.
- No te enojes, cariño. Todos fallamos alguna vez. – Przekonywał go, że to nie koniec świata, a jedynie drobne potknięcie na drodze do celu. Rozmawiali już przecież o tym dawniej i Paco zapewnił go, że nie zostawi go z tym całym syfem. Wiedział, że Maximilian nieraz może jeszcze upaść, ale wcale nie miał zamiaru pytać ile razy?, a raczej czy to ten moment, w którym trzeba cię podnieść?. Nie chciał, żeby tkwił w tym dole sam. Nie uraczył go jednak na razie żadną durną gadką motywacyjną; zamiast tego zamienił się w słuch, delikatnie wplatając dłoń w jego włosy. Kąciki jego ust uniosły się mimowolnie wyżej w ledwie widocznym, ale zdecydowanie cieplejszym uśmiechu, i to mimo tego że Solberg klasycznie nazwał go jebanym idiotą. Ba, tylko prychnął pod nosem w reakcji na przyklejoną mu łatkę. – Me lastimas cuando me alejas. Simplemente no lo hagas. – Niemal wyszeptał w jego usta, kiedy przywarł do jego czoła swoim czołem, na krótką chwilę przymykając oczy, żeby skupić się wyłącznie na jego bliskości. – Me quedé. Todavía estoy aquí y no estoy enojado contigo, ¿verdad? – Kontynuował, chcąc pokazać mu, że powinni ze sobą rozmawiać, niezależnie co złego wydarzyło się gdzieś w tle. Życie pisało rozmaite scenariusze, czasami niezbyt optymistyczne, ale to nie oznaczało, że nie mieli na nie żadnego wpływu. Nie zamierzał się poddać. Chciał dodać Maximilianowi siły, zwłaszcza kiedy jego ton zdawał się coraz słabszy i coraz bardziej zawstydzony. Nie widział powodów, dla których chłopak miałby się czegokolwiek wstydzić. Każdy miał swoje słabości. – Y por favor, Félix... No te avergüences de ti mismo. Quiero que te deshagas de esto, sí, pero sé que no es tan fácil. Estoy aqui para ti. – Wyraził raz jeszcze swoje wsparcie, chociaż nie uważał się za profesjonalnego coacha, a i nie planował wydrzeć z Solberga choćby jednego, złamanego galeona. Trwał przy nim z zupełnie innych pobudek.
- Sí, creo que sé lo que quieres decir... – Mruknął niechętnie, zerkając ukradkiem w kierunku porzuconego na rzecz pokrzepiającego uścisku steru. Wolałby chłopaka nie puszczać, ale w końcu musiał ustąpić. Zanim jednak odwrócił się na pięcie, stanął przed nim, przypatrując się jego reakcji… jak się okazało dość nietypowej. W milczeniu obserwował jak Solberg zaklina pustą butelkę. Zaklęcia nie pozostawiały przed nim żadnych tajemnic, ale dzisiejszego popołudnia czuł się wyjątkowo skołowany, toteż nie miał pewności czy ujrzany przez niego blask na pewno świadczył o użyciu Portusa. Nie widział jednak jednocześnie innego logicznego rozwiązania, a propozycja chłopaka tylko utwierdziła go w przekonaniu, że miał rację. – ¿Qué quieres decir? – Przez moment się zawahał, zadając dokładnie to samo pytanie, które Felix wcześniej wystosował w jego kierunku. Przygryzł nerwowo wargę, spoglądając to na swego młodszego kochanka, to na zaczarowany przez niego przedmiot, ale w końcu postanowił wyciągnąć do niego swą dłoń. Que sea un final feliz.
+
zt. x2
Powrót do góry Go down


Yuri Sikorsky
Yuri Sikorsky

Przyjezdny
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Galeony : 133
  Liczba postów : 473
https://www.czarodzieje.org/t22182-yuri-sikorsky
https://www.czarodzieje.org/t22190-poczta-yuriego
https://www.czarodzieje.org/t22183-yuri-sikorsky#729667
Ateny - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 EmptySob Cze 17 2023, 20:22;

Będąc asystentem łamacza klątw często odwiedzałem różne zakątki globu. Tak samo było i tym razem - udaliśmy się do Grecji a konkretniej do Aten gdzie znajdowały się rozmaite przedmioty, z których należało zdjąć klątwę. Tym razem jednak klątwa miała dotyczyć nie przedmiotu a osoby. Kiedy w końcu pojawiliśmy się na podwórku jednego z domu z ciekawością rozejrzałem się dookoła. Podwórze było wypełnione roślinami. Pośrodku stała cicho szemrząca fontanna a puszczone po rusztowaniach bluszcze stanowiły naturalne zadaszenie. Przy fontannie stał człowiek ubrany nienagannie jak mugol - o tym że jest czarodziejem świadczyło tylko to, że nie zdziwiło go nasze pojawienie się.
-Wejść, wejść. My czekać na was - powiedział łamaną angielszczyzną, kiwając ręką w naszym kierunku.
Weszliśmy za nim do domu. Na łóżku leżała kobieta. Spała zmęczona. W pokoju było nieznośnie ciemno.
-Moje żona. Ja nie wiedzieć co się dzieje. Ona nie móc na słońce. Ono ją palić. Ona szukać grobowiec Hannibala ale trafić na coś inne. Od tamtej pory źle z nią. Ona nic nie rozumieć po angielsku -paplał zdenerwowany mężczyzna.
-Spokojnie, damy sobie radę. Pomożemy jej. Proszę wyjść - powiedział mój przełożony.
Kiedy mężczyzna wyszedł z pomieszczenia zwróciłem się do Łamacza.
-Wszystko wskazuje na klątwę wrażliwości na promienie UV. Ona sama się rozpada. Czemu wezwano nas a nie medyka? Ewentualnie mogli też zaczekać aż klątwa minie sama.
Łamacz podszedł do kobiety i zaczął badać ją przy pomocy zaklęć.
-Ten stan trwa od ponad tygodnia. Zwykła klątwa UV w tym czasie minęłaby już sama. Medyk mógł ją co najwyżej uzdrowić ale zdjęcie klątwy nie leży w jego kompetencjach. Jako, że rodzina jest blisko związana z Bankiem Gringotta na pomoc wezwano nas. Podejdź tutaj i przeprowadzaj dalej diagnozę. Ja idę porozmawiać z naszym właścicielem.
Podszedłem do kobiety i używałem wszystkich znanych mi zaklęć. Co dziwne wydawało mi się jakby klątwa cały czas była rzucana na kobietę. Nie byłem w stanie zidentyfikować jej przyczynę jednak wyglądało na to, że jej źródło jest zlokalizowane w pobliżu rąk pacjentki. Po kilku minutach wrócił mój przełożony. Pokręcił głową na znak, że nie dowiedział się niczego konkretnego.
-Wydaje mi się, że źródło klątwy jest zlokalizowane w pobliżu rąk pacjentki. Nie wiem jednak co jest jego przyczyną. Wyglądana na to jakby klątwa była stale odnawiana.
Łamacz rozszerzył ze zdumienia oczy.
-No tak. Szukała grobowca Hanibbala. Stworzył on pierścienie uzdrawiające. Widocznie znalazła jakiś grobowiec jednak nie koniecznie Hanibbala, a w środku przeklęty pierścień. Spójrz na jej dłonie.
Rzeczywiście dłonie kobiety były wręcz wypełnione pierścionkami. Mój towarzysz przyprowadził z pokoju obok męża pacjentki. Obudzili ją, a następnie wytłumaczyli o co chodzi. Kobieta przyznała się, że rzeczywiście wzięła z grobowca pierścionek. Zdjęła jeden z pierścionków mających na palcu i posunęła nam pod oczy. Przy pomocy czarów umieściłem go w specjalnie zabezpieczonym pudełku. Następnie na polecenie mojego przełożonego zająłem się zdjęciem klątwy z pacjentki podczas gdy on robił to samo z przedmiotem.
Kiedy wieczorem wróciliśmy do Banku oboje zastanawialiśmy się nad bezdenną głupota ludzką, która sprawia, że często nie jesteśmy w stanie powiązać związek przyczynowo-skutkowy pozornie prostych wydarzeń.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ateny - Page 3 QzgSDG8








Ateny - Page 3 Empty


PisanieAteny - Page 3 Empty Re: Ateny  Ateny - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ateny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ateny - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Grecja
-