Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wieża Merlina

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyNie 24 Kwi - 22:47;


Wieża Merlina

UWAGA! Do tej lokacji można dostać się jedynie z Baszty Króla z Setką Rycerzy. Na początku swojej wiadomości podlinkuj post z poprzedniego tematu.
Jeśli w Wieży Merlina znajdują się dwie osoby, to obie rzucają kostkami i rozpatrują efekty.

Najwyższy szczyt gór Onchu przyozdabia wieża samego Merlina - najbardziej znanego i prawdopodobnie najpotężniejszego czarodzieja w historii Wielkiej Brytanii. Kopia jednej z wież w Camelocie, w której za życia rezydował czarodziej, dumnie mknie ku niebu wśród szumiących koron drzew i przyozdabiających przestrzeń, samoistnie pojawiających się pióropuszy iskier, które wystrzeliwały wszędzie z powodu natłoku magicznej energii wirującej dookoła budowli. Wejścia broni jednak wróżkowy smok - zielonołuski jaszczur o ważkowatych skrzydłach. Nie jest agresywny, ale wyraźnie chce się pobawić, a nie masz zielonego pojęcia ile może zająć zabawianie takiego stworzenia.

Rzuć kością k6. Przerzut za każde 20 punktów z ONMS.

1, 2 - musisz zajmować się smokiem bardzo, bardzo długo, zanim ten ma ochotę cię przepuścić dalej. Nie wiesz, czy minęła tylko godzina, czy może pięć - tak czy siak, twój post musi mieć co najmniej 4000 znaków.

3, 4 - zabawa ze smokiem - to naprawdę bardzo urocze stworzenie! - trwa prawie trzy kwadranse zanim ten nie przeciąga się i nie odlatuje, obsypując się odrobiną srebrnego pyłu ulatującego z jego skrzydeł. Twój post musi mieć co najmniej 2000 znaków.

5, 6 - zabawa z wróżkową istotką zajmuje ci parę minut - w końcu decydujesz się zabawić je za pomocą magii, a gonienie fruwających dzięki twym zaklęciom fragmentów otoczenia szybko wyczerpuje siły smoka (musi być jeszcze bardzo młodziutki), po czym kładzie się on spać z szerokim uśmiechem na pyszczku.


Wspinasz się na szczyt wieży. Rośnie tam ogromny dąb, którego korzenie oplatają i wbijają się w kamienne mury budowli. Idąc na górę widziałeś wiele magicznych przyrządów, w zdecydowanej większości jednak nadgryzionych przez ząb czasu. Tylko tutaj - w obecności świętego drzewa - znajdują się przedmioty, które są nagrodą dla osób na tyle dzielnych, wytrwałych i upartych, by przebyć praktycznie całe góry Onchu w dążeniu do serca wyspy. Wydaje ci się wręcz, że ułożona z sęków twarz na pniu dębu cię obserwuje z cichą dumą - nie bądź jednak zbyt zachłanny, albo konary zrzucą cię na sam dół z niczym.

Rzuć kością k100. Osoby z Orderem Merlina otrzymują przerzut.
Jeśli w Forcie Galahada wylosowałeś J, do wyniku dodaj 5.
Jeśli w Bastionie Segwaridesa wylosowałeś 5 lub 6, do wyniku dodaj 3.
Jeśli w Fortecy Grifleta nie musiałeś cofać się ani razu, do wyniku dodaj 5.
Jeśli posiadasz Szarfę 101 Rycerza, do wyniku dodaj 10.

1- 60 - nie wiesz co w ciebie wstąpiło - a może jesteś taki zawsze? - ale wypychasz sobie kieszenie do granic możliwości. Denerwujesz tym samym dąb, który zrzuca cię na sam dół. Ratuje cię fruwający tam smok, ale tracisz cały swój skarb.
61 - 85 - brawo, nie wkurzyłeś drzewa - cóż, jest to zaiste trudna sztuka! Otrzymujesz 100 galeonów.
85+ - o słodka powściągliwości - zamiast rozglądać się w celu napchania sobie kabzy, kłaniasz się przed ogromnym dębem. Przezorny zawsze ubezpieczony - i tym razem potwierdza się to powiedzenie. Konary wręcz wypychają twoje kieszenie magicznymi przedmiotami - zdobywasz Replikę Drogi Mlecznej oraz Harmonijkę Hypnosa.

Jeśli twój wynik to 1-60, po 48h możesz napisać kolejny post w Wieży Merlina z kolejną próbą (razem z początkowym rzutem k6). Musisz zrezygnować jednak z jednego bonusu do rzutu k100.

Jeśli twój wynik to 61+, schodzisz ze swoimi nagrodami na dół. Przed wyjściem z wieży, zawieszony na jedwabnym sznurku wisi złoty sierp - śmiało, możesz go wziąć.

Replika sierpa Merlina - idealna, wykonana z najczystszego złota replika narzędzia używanego przez jednego z największych czarodziejów wszech czasów i doradcy Króla Artura, Merlina. Ozdobiona jest celtyckimi wzorami, niesamowicie ułatwia też pielęgnację oraz zbiór roślin - wzory układają się w runiczną opowieść o podróży pewnego śmiałka przez górskie szczyty i jego próbach, którym poddawał go szereg starożytnych zjaw.
Sierp zapewnia +5 punktów z Zielarstwa. Nie można go sprzedać ani oddać - sierp po prostu zniknie i pojawi się z powrotem w domu właściciela.


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPon 11 Lip - 14:14;

Baszta Króla z Setką Rycerzy: tutaj
Kości: 2, 89

Wieża Merlina. To robiło niesamowite wrażenie, gdy spoglądało się na nią z dołu, można było zapomnieć o wszystkim tym, co wydarzyło się do tej pory i dokładnie tak było z Maxem, który odsunął na bok swoje rozbawienie. Teraz nie liczyły się dla niego pomysły na to, jak ubarwić życie kumpla, jak doprowadzić do tego, żeby spłonął z zażenowania albo po prostu nie mógł znieść jego obecności, kiedy będzie mu raz po raz wypominał nie tylko to, jak rzucił się go całować, ale jak niesamowicie romantycznie postanowił mu się oświadczyć. To brzmiało jak coś, czego zdecydowanie nie zamierzał zapominać, tak samo, jak tego pocałunku z Olą w czasie świąt, kiedy dziewczyna wypiła mleko jaka, a druidzi najwyraźniej byli zachwyceni tym, co się działo. W tej jednak chwili Max w pełni skupił się na wznoszącej się nad nimi Wieży Merlina, mając nieodparte wrażenie, że nawet na kimś takim jak on, robiło to jednak wrażenie. Tak samo, jak smok, który strzegł wejścia do środka.

Kolejne magiczne stworzenie, które zdecydowanie nieco przerażało Brewera, ale nie był jakimś tam skończonym tchórzem, żeby nie postanowić podejść do smoka, by zorientować się, że ten najwyraźniej chciał się po prostu bawić. To było całkowicie szalone odkrycie, które spowodowało, że przez chwilę jasnowidz nie wiedział, co powinien zrobić, to jednak najwyraźniej nie podobało się stworzeniu, które zaczęło zachęcać go do tego, żeby faktycznie jakoś je zabawił, żeby spędził z nim czas, nie zwracając nawet najmniejszej nawet uwagi na to, że pewnie powinno bronić dostępu do wieży. A może nie powinno? Ostatecznie bowiem Merlin mógł wybrać sobie inny sposób na to, by odstraszyć potencjalnych złodziei, czy kimkolwiek właściwie w tej chwili byli.

Ponieważ Max niewiele wiedział o smokach, a o tym gatunku to właściwie nie wiedział nic, po prostu poddawał się jego chęciom, próbując go uspokoić, jak niesfornego szczeniaka, który nieustannie goni za piłką i nie jest w stanie zapaść w sen. Nie miał najmniejszego pojęcia, ile właściwie minęło czasu, najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że nie był wciąż w stanie powiedzieć ani jednego słowa, że nie był w stanie krzyknąć, czy w jakiś inny sposób przywołać do siebie smoka, musiał zatem uciekać się do innych metod, mając wrażenie, że tkwił tutaj już od eonów. Tkwiła również zbroja, która w ogóle się nie ruszała, tkwił również jego imiennik, który również musiał zabawiać smoka, co dawało im nieco szans na to, że ten postanowi ich jednak przepuścić dalej. Brewer liczył na to, że nie zostaną na końcu pożarci, że nie staną się słodką przekąską po męczącej zabawie, ale nic na to nie wskazywało.

W końcu bowiem magiczne stworzenie uznało najwyraźniej, że zmęczyło się tym, co się działo, uznało, że to pora na pójście spać, czy medytować, czy co właściwie robiły smoki i nawet zachowało się, jakby ziewnęło. Jednocześnie zaś odsunęło się na bok, tym samym pozwalając dwójce podróżników na wejście do Wieży Merlina. Smok sprawiał wrażenie naprawdę zadowolonego i Max pomyślał, że najpewniej stworzenie to tkwiło w tym miejscu od tak dawna, że po prostu zdążyło się już znudzić, dlatego zerknął na nie jeszcze przez ramię, nim ostatecznie ruszyli dalej. Wprost na sam szczyt budowli, gdzie rosło rozłożyste drzewo.

Po drodze Max spostrzegł wiele zniszczonych przedmiotów, odkrywając, że dopiero w obecności magicznego drzewa nic nie niszczało. Wydawało się to jednocześnie nieco szalone i całkowicie naturalne, ale dla jasnowidza liczyło się jednak coś jeszcze. Spokój, jakiego tutaj doświadczył. Poczuł nieoczekiwanie, że cała ta podróż, która trwała Merlin raczy wiedzieć ile, wymęczyła go na tyle, że po prostu położył się przy drzewie, zamykając na chwilę oczy. Marzył, by ten spokój go wypełnił, ale nie spodziewał się, że drzewo nagle postanowi obdarować go najróżniejszymi przedmiotami, niemalże wpychając w jego ręce Replikę Drogi Mlecznej, a w chwilę później również Harmonijkę Hypnosa. To nie było coś, czego się spodziewał, więc spojrzał na drzewo, jakby chciał zapytać, czy to było normalne, ale oczywiście, żadne słowa nie wydobyły się z jego gardła, więc jedynie pokiwał głową w podziękowaniu.

Gdyby tego było mało, gdy ostatecznie ruszyli w drogę powrotną, Max spostrzegł jeszcze złoty sierp, który dołączył do przedmiotów, jakie wcześniej otrzymał od świętego drzewa, zastanawiając się jednocześnie, czy ta podróż była aż tak szalona, jak mu się wydawało, czy mogły w jej czasie wydarzyć się jeszcze bardziej kosmiczne rzeczy. Być może tak, być może nie, ale jakkolwiek by nie było, Brewer naprawdę był zachwycony, w końcu spotkało go coś, na czym mógł w pełni się skupić, coś, czego też tak łatwo na pewno nie dało się zapomnieć, coś, co pozostawało w człowieku na o wiele dłużej, niż ledwie kilka chwil. I, gdyby tego było mało, miał również haka na swojego imiennika, któremu naprawdę nie chciał dać spokoju. Zerknął aż na kamienną obrączkę, mając ochotę roześmiać się w głos, zastanawiając się, czy Max będzie właściwie pamiętał cokolwiek z tego, co w czasie tej drogi odwalił, czy jednak w jego pamięci nie ostanie się nic, co mogłoby mu o tym przypominać.

@Maximilian Felix Solberg

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPon 11 Lip - 21:31;

Baszta: Klik
K6: 1 przerzucone na 1 Wieża Merlina 3831175897
K100:  41 przerzucone na 79
ZDOBYTE DO TEJ PORY FANTY: dwa punkty do dowolnej statystki i płaszcz z wełny kulinga, dodatkowy przerzut w kolejnych lokacjach (wino w stanicy), jeden punkt z Zaklęć (kość w Baszcie) + złoty sierp (+5 do zielarstwa) i 100g

W przeciwieństwie do Brewera, Max nie potrafił skupić się na pięknie rozciągającej się przed nimi wieży, odtwarzając w myślach każdą wspólną chwilę dzisiejszego dnia. Początkowo zwykłe spotkanie pod Arturiańską bramą przerodziło się w świadomość, której nastolatek nie potrafił tak po prostu zaprzeczyć. Tak, chciał spędzić z gryfonem resztę życia i nie, nie miał pojęcia, że to tylko wpływ magii pewnej zamieszkałej przez ducha zbroi, która zdecydowanie mogłaby być bardziej przydatna niż tylko łazić za nimi krok w krok. Solberg przypominał sobie każde spojrzenie,, każdy mnie lub bardziej subtelny dotyk i pocałunek kumpla, by wreszcie odtwarzać wciąż i wciąż ten najpiękniejszy moment w jego życiu, gdy uklęknął na jedno kolano, wyciągnął przed siebie kamienną obrączkę i w końcu zauważył to potaknięcie, skinienie głowy, oznaczające nadzieję na wspólną przyszłość, o czym nastolatek marzył w tej chwili najbardziej na świecie. Nie miał pojęcia, jak do tej chwili wytrzymywał bez jasnowidza u boku, ale był pewien, że więcej razy do tego nie dopuści. Nie było takiej opcji.
Wieża Merlina faktycznie prezentowała się nieziemsko. Solberg nie widział nigdy czegoś podobnego, choć oczywiście jakimś wielkim fanem kolesia to nigdy nie był, jako że wolał brać przykład z eliksirowarów i transmutatorów. Merlin był jednak legendą samą w sobie i ślizgonem, co chyba automatycznie sprawiało, że gdzieś tam czuło się do niego po prostu respekt. Nim jednak zdążył jakkolwiek bardziej rozwinąć myśli na ten temat już pacnęło go coś wielkiego i wylądował na ziemii.
-Max! - Krzyknął oszołomiony, sprawdzający czy jego towarzyszowi nic się nie stało. Oczywiście, że musieli napotkać na smoka, bo jakby kurwa inaczej. Solberg od razu wyjął różdżkę i przystąpił do próby opanowania zwierzęcia, co wcale nie było takie proste. Nastolatek męczył się z jaszczurem, jak z wyjątkowo natrętnym komarem na sterydach. Co prawda unikał śmierci i poważniejszych obrażeń, ale z każdą sekundą irytował się coraz bardziej żałując, że nie ma w posiadaniu łańcucha skamandera. W końcu jednak udało mu się jakoś rozprawić z poczwarą i mógł wejść do samej wieży. No, może nie do samej wieży, a bardziej pod jej mury, gdzie stało jakieś popierdolone drzewo z twarzą, ale to już było coś!
-Myślisz, że nas zajebie, zaśpiewa piosenkę, czy w ogóle ma nas w dupie? - Zapytał towarzysza, postępując krok ku dębowi, by przekonać się na własnej skórze, która z odpowiedzi miała okazać się tą poprawną.
Początkowo drzewo wydawało się po prostu drzewem z dziwną twarzą wyrytą w słojach, ale po chwili oczywiście coś musiało się odjebać i...zaczęło się rozdawanie prezentów? Solberg nie do końca kumał, co ma miejsce choć oczywiście wszystko było lepsze niż spadek z klifu. Patrzył jak Brewer obławia się prezentami po czym sam przyjął sakiewkę ze stoma galeonami i podziękował próchniakowi za tę wspaniałomyślność, a gdy formalności dobiegły końca rozpoczęła się powolna wędrówka powrotna.
-Ty, a to co...? - Puścił dłoń imiennika i sięgnął wiszący nieopodal złoty sierp. Rozejrzał się, a że nie wyglądało na to, by ktoś miał z tym problem, schował ostrze do torby ciekaw, czy uda mu się coś wyczytać na ten temat. -To co, kolacja nadal aktualna? - Zapytał, dając jasnowidzowi buziaka w policzek. Co jak co, ale po tak wykańczającym dniu zdecydowanie należał im się porządny relaks, a Solberg nie wyobrażał sobie lepszego odpoczynku niż wieczór u boku mężczyzny, z którym miał nadzieję spędzić resztę swojego życia. Przynajmniej teraz, dopóki magia avalońskiej zbroi wciąż nie traciła na mocy, a kamienna obrączka nadal widniała na palcu gryfona. Tak, kolejne tygodnie wakacji zdecydowanie miały upłynąć im pod znakiem żartów z całej tej sytuacji, choć nastoletni eliksirowar wciąż pozostawał jeszcze w błogiej nieświadomości. Szkoda tylko, że chwilowo zapomniał o fakcie, że w domku czeka na niego ktoś, komu naprawdę na nim zależy i do kogo sam czuł coś więcej niż kiedykolwiek wcześniej pozwalał do siebie dopuszczać.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyCzw 21 Lip - 20:31;

Post: tutaj

Wasza lordowska mość — zwróciła się do niego z oczywistym przekąsem, walcząc z rwącym się na usta uśmiechem — niechże szanowny lord uważa, bo jeszcze lord upadnie i sobie ten głupi ryj rozwali — zachichotała i w ramach przeprosin zaproponowała mu jedno z ciasteczek, które zabrała na drogę ze stanicy. Nie tych mgielnych, jakichś innych, z orzechami, równie dobrych, choć nie tak zajmujących pod względem wizualnym.
Kapelusza nie skomentowała, niby przewróciła wymownie oczyma, ale przynajmniej miała żywy dowód na to, że szarfa jest w stanie spełnić absolutnie każde marzenie noszącego ją czarodzieja. Miała tylko cichą nadzieję, że w górach nie czai się żadne niebezpieczeństwo, które zaalarmowałby czerwony kolor, albo, co gorsza, jakieś polujące na feniksy. O ile feniksy miały w ogóle naturalnych wrogów. Sama też nieco pokombinowała z działaniem magicznej szarfy, choć w sposób znacznie bardziej konwencjonalny, bawiąc się kształtem, fakturą i kolorami, to maszerując w futrze śnieżnej pantery, to znów w delikatnej koronce, której nieskutecznie próbowała nadać właściwości chroniące ją przed zimnem.
Robi wrażenie — wysapała, stanąwszy w miejscu, skąd było już widać wieżę. Nie wiedziała o tej budowli absolutnie nic – właściwie na całą tę wyprawę była raczej średnio przygotowana, począwszy od wiedzy, a skończywszy na wyposażeniu – ale nie dało się nie dostrzec, jak nietypową magią cała emanowała. Była przy tym świetnie zachowana, jakby czas w ogóle się jej nie imał. Nie podobała jej się tylko wizja wchodzenia na górę... ale okazało się, że i tak nie będzie to zbyt łatwe, bo drogę zagrodziło jej stworzenie słodsze nawet od Pana Kota, którego widok sprawił, że Swansea zabłysnęły oczka.
Jego powinieneś sobie sprawić do Exham, nie jakieś płytki ze strzałkami. Pewnie równie dobrze broni, prawda? — ostatnie słowo było skierowane bezpośrednio do smoczka, co było słychać w samym tonie, takim samym, jakim ludzie zwykli zwracać się do szczeniaków.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyNie 24 Lip - 11:40;

otóż także rozmawiam ze smokiem długo, ale zdobywam również fajne fanty pod postacią harmonijki hypnosa oraz również także repliki drogi mlecznej czyli naszej galaktyki bardzo fajne rzeczy

  Jedynym niebezpieczeństwem, które zostało na ich drodze w górach Onchu był potencjalny zły humor Darrena, gdyby ten zauważył minę Leighton - co najmniej nieaprobującą - po zobaczeniu jego wspaniałego i bez wątpienia wyjątkowego nakrycia głowy. Poza tym nic nie było w stanie zagrozić dalszemu powodzeniu ich misji, i wcale nie dlatego że Darren razem z Mizerykordią (i okazjonalną Rictusemprą lecącą z kierunku bliżej nieokreślonego) byłby w stanie poskładać praktycznie każdego przeciwnika. No, chyba że wyskoczyłby na nich smok albo Pani Jeziora - choć w tym drugim wypadku byłaby szansa na to, że udałoby się ją ugłaskać na tyle, że możliwe że zgodziłaby się spełnić marzenie Swansea (a ta w efekcie przestałaby dręczyć o to Darrena) i zapozowałaby do jakiegoś rysunku, malunku, szkicu albo obrazu.
  Shaw nie był w stanie się nie zgodzić z tym, że smok na pewno był lepszą obroną od jakichś strzałek - choć nie zarzucił mimo wszystko pomysłu dotyczącego zainstalowania w Exham podobnych przyrządów albo urządzeń. Tor przeszkód dla hipogryfa - mógłby w tym celu wykorzystać kilkanaście koron drzew nad Forest of Dean. Co prawda musiałby w tym celu rzucić parę zaklęć odstraszających mugoli, bo las był przecież miejscem dostępnym dla osób niemagicznych (nawet pomimo biegającego po nim stada wil, które, jeśli się już pokazywały, dla mugoli pewnie były jakąś niekoedukacyjną komuną hipisek, które na bosaka tańczą po lesie i żywią się kosmiczną energią). Po paru miesiącach ćwiczeń Kruczopiór byłby być może nawet w stanie prześcignąć Huracana - choć ostatecznie w przypadku rzucenia wyzwania na kolejny wyścig, Shaw mógłby po prostu powyginać parę witek. Różecznik i błotoryj świetnie sobie radzili w szklarni, więc oni takich środków nie potrzebowali. Jeśli chodzi o środki przeciwdziałające nieproszonym gościom to taki smok z pewnością byłby świetny - ale niestety też jadłby pewnie osiem razy więcej niż hipogryf, choć stworzenie wyglądające aż tak wróżkowo i bajkowo być może pożywiałoby się czytaniem mu baśni na dobranoc. Bajka o trzech braciach na lunch i Gryfoński kapturek - Darren za dzieciaka bardzo bał się wilkołaka, który pożerał babcię - na kolację.
  - Myślisz że... ekhm... - chrząknął, nie będąc aż tak chętny do zabawiania się ze smokiem jak Swansea, która zaczęła go najwyraźniej traktować - smoka, nie Darrena - jak szczeniaczka, który w sposób doskonały wykonywał polecenie swojego pana i warował - ...że nie jest agresywny? - jęknął, przypominając sobie smoczego inferiusa z wieży Mordreda. Co prawda tamten przedstawiciel latających, magicznych gadów był o wiele większy niż ten z ważkowymi skrzydełkami i błyszczącą łuską. Gdyby okazało się, że smok rzeczywiście miałby wrogie zamiary - w końcu wieża, której strzegł, wyglądała na dość ważną i wznosiła się na jednym z najwyższych (jeśli nie najwyższym) szczytów gór Onchu. Na szczęście nie były one aż tak olbrzymie jak inne, europejskie góry - w przeciwnym razie Darren był pewien, że nie udałoby się im wspiąć na wszystkie odwiedzone przez nich wierchy przed odpadnięciem nóg, a na pewno nie w ciągu trzech dni, nawiasem mówiąc dość obfitych w spanie w niewygodnych warunkach oraz kłótnie z towarzyszką podróży.
  Prędko okazało się - na szczęście - że smok zamiast ich głów oraz krwi chciał jedynie się nieco pobawić. Darren więc, nadal nico niepewnie, zaczął strzelać z różdżki złotymi pióropuszami zimnych iskier, które fruwający smoczek próbował łapać, a następnie przeszedł do starej, quidditchowej sztuczki, a mianowicie wyczarowywania coraz to mniejszych, kolorowych obręczy wiszących kilkanaście metrów nad ziemią. Ważkowe skrzydła jednak najwyraźniej świetnie spełniały swoją rolę, gdyż smok z łatwością przeleciał przez środek każdej z obręczy, po kilkudziesięciu takich próbach w końcu męcząc się na tyle, by ułożyć się z powrotem do snu - wystarczająco daleko, by przejście do wieży było odsłonięte.
- Panie przodem - powiedział Shaw, wskazując Lei wejście do środka.
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptySro 27 Lip - 21:47;

Wieża: 4 i 69

A ty myślisz, że jest? — zdziwiła się szczerze i dopiero wówczas dotarło do niej, że może rzeczywiście dokonała zbyt pochopnego osądu. Bardzo sprytnie nie dała jednak nic po sobie poznać i tylko wzruszyła ramionami, wspinając się na wyżyny aktorstwa, kiedy to zbliżała się do smoczka jak gdyby nigdy nic, choć tak naprawdę pełna była zasianych w niej przez Darrena i kiełkujących z zatrważającą prędkością wątpliwości. Dość szybko okazało się jednak, że smoczek całkiem chętnie... aportował? No, w każdym razie gonił rzucane mu rzeczy i gryzł je namiętnie, aż nic z nich nie zostawało.
To tylko smoczy maluch, zobacz jaki uroczy. Kto by pomyślał, że z naszej dwójki to właśnie ty będziesz się obawiać zwierzęcia — skomentowała z rozbawieniem, nie mając rzecz jasna zielonego pojęcia, że jego obawy były całkiem dobrze uzasadnione niedawnymi traumami. I choć opowiadał jej o tym wszystkim ze szczegółami, nawet Swansea nie miała tak bogatej wyobraźni, by móc wczuć się w tamtą sytuację wystarczająco dobrze, żeby teraz przywołać ją w myślach – zwłaszcza, że miała przed sobą nie krwiożerczą bestię, a wróżkowe maleństwo, które pewnie nie potrafiło nawet zionąć ogniem.
Nie miała pojęcia, jak długo im tutaj zeszło, smoczek był niezmordowany, ale w końcu odpuścił – i całe szczęście, bo od tej ilości pyłku zaczął swędzieć ją już nos. Rzuciła Darrenowi rozbawione spojrzenie, kiedy ten wskazał jej wejście, ale zamiast komentować wątpliwie dżentelmeńskie zapędy, po prostu wyprzedziła go i odważnie wkroczyła do środka, posiłkując się lumosem.
To chyba zajmie nam chwilę... — westchnęła tylko, wspinając się ku górze. Od czasu do czasu zatrzymywała się, niby to zainteresowana którymś ze znajdujących się tutaj przedmiotów, w rzeczywistości walczyła jednak o każdy oddech. Na górę dotarła cholernie zzipana i zgrzana (choć szarfa przydała się znowu, zmieniając podróżniczy strój w długą sukienkę, przypominającą koszulę. Wydała jej się zaskakująco pasującym do całego wnętrza wyborem.
Nie jestem pewna, czy te przedmioty leżą tutaj, bo nikt nie był wystarczająco sprytny, żeby tutaj dotrzeć, czy ciąży na nich jakaś zajebista klątwa — podzieliła się z Darrenem wątpliwościami, mijając kolejny przedmiot, który mimo pokusy pozostawiła w spokoju. W końcu zatrzymała się jednak przy sakiewce, którą delikatnie trąciła końcem różdżki. Przedmioty mogły kojarzyć się z klątwami... ale czy pieniądze? Może nikt nie był aż tak okrutny?
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyCzw 28 Lip - 17:21;

  - "Kto by pomyślał że z naszej dwójki..." - zaczął przedrzeźniać Leighton Darren, kręcąc głową - To SMOK - dodał zduszonym głosem, wchodząc za nią do wieży. Budynek ciągnął się w górę - jak to wieże zresztą - w środku jednak jeszcze bardziej czuć było wypełniającą go magię. Ostatni raz czuł się tak w baszcie Mordreda, tam jednak czary sprawiały zupełnie inne wrażenie - tutaj przypominały bardziej polanę w Dolinie Godryka podczas Celtyckiej Nocy. Do tego przepuszczenie Lei przodem okazało być - no cóż - przednim pomysłem, szczególnie po tym jak Swansea postanowiła zamienić szarfę w strój odsłaniający wcale nie zbyt wiele, przynajmniej dla Shawa.
  - Em... też nie mam pojęcia - mruknął, wyciągając różdżkę i celując w woreczek monet - Specialis Revelio - powiedział - Wygląda w porządku - wzruszył ramionami, odwracając się w stronę wielkiego drzewa rosnącego na szczycie. Wyglądało ono praktycznie jak gospodarz tutejszego miejsca, i to też z niego biła największa magia - na tyle duża, że nawet mistrz pojedynków poczuł, że powinien przed dębem się ukłonić. W końcu kto wie, ile druidów ich obserwowało w miejscu, które zapewne było dla nich święte, tak jak gatunek drzewa tutaj rosnącego.
  Jakież też było zdziwienie Darrena, kiedy konary i gałęzie wystrzeliły w jego stronę, łapiąc po drodze kolejne przedmioty z różnych stosów i wpychając mu je w kieszenie. Jakaś gałązka poprawiła mu włosy, inna strzepnęła parę pajęczyn z ramienia, a jeszcze kolejna poklepała po plecach, kiedy razem z Lei skierowali się z powrotem w dół wieży - tam, gdzie czekały na nich dwa wiszące na framudze, złote sierpy.

z/t z Lei
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPią 29 Lip - 20:25;

Baszta Króla z Setką Rycerzy: post
Kości: 2, 12 - 61
Zdobycze: 2 punkty do dowolnej statystyki, 1 punkt do ONMS, 2 punkty do dowolnej statystyki, płaszcz z wełny kulinga, replika Sierpu Merlina (+5 zielarstwo), 100 galeonów

Kiedy jego mąż zapytał, czy duchy na pewno nic od niego nie chciały, pokręcił głową, dodając, że sprawiały wrażenie, jakby w ogóle go nie widziały. Dodał zresztą zaraz, że najwyraźniej uznały, że Josh lepiej nadawał się do zadania, jakie zostało przed nim postawione, dodając, że może robiły sobie z niego żarty. On sam również uśmiechał się ciepło, właściwie zadowolony z tego, że takie niedorzeczne zadanie zostało postawione właśnie przed Joshem, który zdecydowanie potrzebował jeszcze trochę odreagować to, co się wydarzyło.
- Chyba wolałbym smoka, niż kolejne nawiedzone zbroje, które zmuszają mnie do opowiadania różnych rzeczy, pozwalają słyszeć cudze myśli albo spacerują za mną, jakby nie miały nic lepszego do zrobienia - stwierdził, krzywiąc się lekko, przy okazji unosząc rękę, by dotknąć miejsca, gdzie znajdowały się blizny po jego spotkaniu z akromantulą.
Zamknął na chwilę oczy, przypominając sobie to wydarzenie, to, jak Josh na niego później krzyczał, jak był wściekły za to, że sprowadził do Zakazanego Lasu Perpetuę, chociaż powinien posłać po kogoś innego. Zapewne miał wtedy rację, ale zielarz nie chciał do tego wracać, a z całą pewnością nie chciał wracać do tego w tej chwili, mając świadomość, że to była już przeszłość. Odsunął to od siebie, ostatecznie stwierdzając, że najpewniej zbliżali się do końca wędrówki, gdy przed nim zamajaczyła wieża. Nie miał pojęcia, co mogło ich tam czekać, więc kierował się ku niej niespiesznie, po prostu czerpiąc przyjemność z tego, co się działo, z tego, co widział.
Nie umywało się to jednak do widoku, jaki zastali na najwyższym szczycie. Dookoła wieży pełno było magii, która objawiała się na wiele sposobów, wyrzucając w górę pióropusze iskier. To jednak nie było nic wielkiego w porównaniu ze smokiem, który siedział w bramie, powodując, że serce Christophera zabiło szybko, wyraźnie podkreślając zachwyt, jaki mimowolnie odczuwał, spoglądając na to szlachetne magiczne stworzenie. Nie sądził, że będzie dane zobaczyć mu tego wróżkowego smoka, a jednak miał go przed sobą w pełnej jego okazałości. Na dokładkę smok sprawiał wrażenie, jakby był znudzony i potrzebował od nich nie jedzenia, nie walki, ale zabawy.
- Jest niesamowity - powiedział cicho, wyciągając ku smokowi ręce.
Był świadom tego, jak Josh może zareagować, więc właściwie od razu ostrzegł go, żeby nie wykonywała żadnych niewłaściwych ruchów i już po chwili przekonali się, że smok był faktycznie przyjacielsko nastawiony, chcąc się po prostu bawić, najwyraźniej znudzony nieustannym czekaniem i pilnowaniem skarbów ukrytych w wieży. Miał również, przynajmniej zdaniem Christophera, niespożyte wręcz pokłady energii, której nie umiał się wyzbyć, prosząc wciąż o jeszcze chwilę uwagi, której zielarz zdecydowanie mu dostarczał, nie zamierzając się w tym zakresie ograniczać. Był niesamowicie szczęśliwy, że mógł doświadczyć czegoś podobnego, znajdując w tym wiele przyjemności, ale również piękna, którego nie umiałby nawet dobrze opisać, starając się jednocześnie zapamiętać, jak smok wyglądał w locie, jak się prezentował, co sobą przedstawiał. Marzył o tym, by później odpowiednio go narysować.
Musiał nawet przyznać, że gdy magiczne stworzenie ostatecznie postanowiło wygodnie się ułożyć, wyraźnie zadowolone z ich obecności i ofiarowanej im uwagi, zrobiło mu się jakby nieco smutno. Jednocześnie jednak był ciekaw, co kryje się na szczycie wieży, tym bardziej że droga do niej była na swój sposób fantastyczna i rozglądał się po okolicy z cienie niedowierzania, by ostatecznie zatrzymać się i rozchylić wargi, gdy dostrzegł przed nimi ogromny dąb.
- Josh - mruknął jedynie z przejęciem, przyglądając się potężnej roślinie.
Zaczął okrążać dąb, przyglądając mu się z uwagą, podziwem i swoistą dumą, czując zachwyt wywołany myślą, że tak potężna roślina przetrwała na wyspie, najpewniej wspomagana magią, ale wciąż robiąca niesamowite wrażenie, zapewne na każdym, kto się do niej zbliżył. Być może właśnie jego podziw spowodował, że nieoczekiwanie otrzymał galeony, których naprawdę się nie spodziewał, chyba zbyt zafascynowany tym, co widział. Przez to nie zorientował się nawet, że jego mąż postanowił odpocząć, co mu się słusznie należało po całej tej wyprawie.
Ostatecznie jednak skierowali się w drogę powrotną, ale nim opuścili wieżę spostrzegł jeszcze sierp, który został zawieszony na jedwabnym sznurku. Zmarszczył brwi, przyglądając mu się przez chwilę, by ostatecznie wyciągnąć po niego rękę i zabrać ten przedmiot, odnosząc wrażenie, że z czymś mu się kojarzył. Zaraz jednak porzucił rozważania na ten temat, by spojrzeć na swojego męża i lekko się do niego uśmiechnąć.
- Mam nadzieję, że trochę to wszystko pomogło - powiedział, oglądając się jeszcze na wieżę, mając wrażenie, że ta wyprawa była potrzebna im obu.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPią 29 Lip - 20:28;

Baszta Króla z Setką Rycerzy: post
Kości: 2 i 45 przerzucone na 94
Zdobycze:2pkt do DA, tracę 50 galeonów, 2pkt do dowolnej statystyki, skarpety z wełny kulinga, Replika Drogi Mlecznej, Harmonika Hypnosa, Replika Sierpa Merlina

Widział gest Chrisa, jak dotykał miejsca, w którym widniała blizna po ataku akromantuli i w jednej chwili postanowił przytulić go do siebie, całując w czoło. Pamiętał, co się wtedy działo, pamiętał ich rozmowę, czy raczej kłótnię i swoją nadmierną reakcję. To nie był odpowiedni moment, aby wspominać tamte czasy, czy zastanawiać się nad własnymi wybuchami złości, którymi okazywał tak naprawdę troskę i zmartwienie. Szedł więc w ciszy za mężem, podziwiając, jak powoli wieża ukazywała im swój majestat, swoje piękno, aż dotarli niemal na szczyt.
- Czy ktoś mówił, że wolałby smoka? - zapytał szeptem, mimo wszystko niepewny zachowania smoka. Nie podobało mu się również, że Chris bez namysłu wyciągnął ku stworzeniu ręce. Ostatecznie to nie był pies, tylko smok!
Szczęśliwie wróżkoskrzydły był spragniony zabawy, nie zaś ludzkiego mięsa i nie trzeba było obawiać się go tak bardzo. Josh nie mógł również nie uśmiechnąć się, gdy tylko Chris wyraził swoje zdanie na temat stworzenia. Tak, był niesamowity, piękny i nawet Josh mógł to powiedzieć z ręką na sercu. Ciało, niczym u jaszczurki, było w jakimś stopniu normalne, choć ten smok zdawał się o wiele piękniejszy, czy nawet delikatniejszy z wyglądu. Pewnego uroku oraz łagodności dodawały mu ważkowe skrzydła. Josh przyglądał się stworzeniu, gdy Chris zajął się zabawą z nim, próbując zrozumieć, jakim cudem tak delikatne skrzydła potrafiły utrzymać jego ciało, potrafiły wznosić go w powietrze, jakby nic nie ważył. Był oczarowany jego zdolnościami, tym jak latał, jak zawisał nagle w powietrzu, aby niesamowicie szybko zmienić swoje położenie.
Josh był na tyle zafascynowany, że nie zauważył, gdy jego mąż zdołał zadowolić smoka. Już ruszył za Chrisem, gdy nagle smok się podniósł, domagając dalszej zabawy, tym razem z miotlarzem. Nie było to coś, czemu można było odmówić. Czemu chciało się odmawiać. Zdążył jeszcze powiedzieć Chrisowi, że nie musi na niego czekać, gdy sam biegał, chował się, zaczepiał smoka. Ten zatrzymywał się w powietrzu, nagle ruszając w dół, albo wzbijał się w górę, jakby udawał wystraszonego. Mężczyzna odnosił wrażenie, że mijały godziny, odkąd zaczął się bawić ze stworzeniem, nim to ostatecznie położyło się zmęczone, pozwalając mu jednocześnie iść dalej, wspinać się na szczyt wieży.
Mijali po drodze różne przedmioty wyraźnie nadgryzione przez ząb czasu, ale tym, co wstrzymało Josha w miejscu, był dąb rosnący na szczycie, którego korzenie wbijały się w kamienie wieży. Nie, to nie było nawet drzewo samo w sobie, co wrażenie, że patrzy na twarz wyrastająca z pnia. Niczym babcia wierzba z mugolskiej bajki o Indiance. Widok ten był na tyle dziwny, wywołujący ciarki na plecach, że Josh nie wiedział, co ma zrobić. Miał ochotę wykonać na męża, żeby nie krążył wokół tego dębu, żeby nie wpatrywał się tak w roślinę. Właściwie sam nie wiedział dlaczego, ale pokłonił się dębu, starając się nie myśleć o spojrzeniu, jakie posyłał mu pień.
- Chris… - zaczął, chcąc coś powiedzieć, ale wtedy konary drzewa poruszyły się, wysuwając w jego stronę jakąś harmonikę, a do tego sześcian, któremu Josh nie musiał się długo przyglądać, aby wiedzieć, co ma w dłoniach. Jego oczy otwarły się szeroko i nie miało znaczenia, jak zmęczony był wcześniej, jak wiele dziwnych prób musieli przejść. Otrzymał bowiek replikę drogi mlecznej i to wystarczało, aby miotlarz był zachwycony. Jednak wrażeń było dla niego zbyt wiele, przez co usiadł w miejscu, potrzebując złapać oddech, nie chcąc przeszkadzać Chrisowi w podziwianiu dębu, decydując się pochwalić mu dopiero później tym, co otrzymał.
- Jeszcze raz dziękuję, że wyciągnąłeś mnie tu - odezwał się, gdy schodzili z wieży, po drodze mijając złoty sierp. Kiedy sięgnął po niego z zamiarem dania Chrisowi, odkrył, że i jego mąż posiada taki sam. Uśmiechnął się lekko pod nosem i już chciał odkładać sierp na miejsce, aby może ktoś inny go zabrał, gdy dostrzegł ryciny. Śmiałek, który został poddany różnym próbom, nim dotarł do Wieży Merlina, brzmiało niesamowicie znajomo. W końcu i sierp Josh schował za pas, starając się trzymać wszystkie swoje pamiątki tak, aby ich nie zgubić, mogąc jednocześnie chwycić męża za dłoń. Zdecydowanie potrzebowali tego wyjścia, a teraz mogli z nową energią stanąć przed wyzwaniami, jakie miał dla nich los. O ile wcześniej się wyśpią.

/zt z Chrisem

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1194
  Liczba postów : 2093
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPon 1 Sie - 17:33;

Kostki:1, 81
Post: Basta Króla z Setką Rycerzy

Myślę że masz rację. Już teraz nieco ciężko mi się oddycha. - I nie było to spowodowane samym zmęczeniem, którego się nabawił targając skrzynie i inne żelastwo przez cały dziedziniec. Nawet się już nie zastanawiał na co do w ogóle było duchom potrzebne. Przecież w swojej niematerialnej postaci wiele zdziałać nie mogły. Podobnie jak Ruby starał się robić powolne oddechy żeby w miarę się przyzwyczaić do zmieniającego się ciśnienia. W sumie przeszło mu przez myśl żeby spróbować rzucić na siebie bąblogłowego, z nadzieją że powietrze w bańce będzie normalne. Z drugiej strony wolał nie bawić się w eksperymenty będąc tak wysoko w górach, bo mogło się to skończyć dla niego nie najlepiej. - Jak myślisz, jak wysoko już jesteśmy? - Powoli zaczynał mieć wrażenie że droga na szczyt buchorożca była mniej męcząca, niż ta którą przebywali obecnie. No może poza tymi wysysającymi energię schodami. One zapadły mu w pamięć bardziej niż trujące opary, przeklęty ogień, sztuczna pełnia i cała armia inferiusów. Podobnie jak teraz, każdy krok wydawał mu się być coraz trudniejszy do postawienia. Co jakiś czas też musiał się zatrzymać na odpoczynek. Dopiero po jakimś czasie mordowania się na ostatnim szlaku udało im się dostrzec ostatnią z budowli, która niemalże odebrała mu mowę. Nie dlatego że była przepiękna. Już ją widział i nawet w niej był. Tylko że nie do końca w tym akurat miejscu. - Kurwa... Ja znam tę wieżę. - Ciężko było mu zapomnieć budowlę której strzegły wadliwe w funkcjonowaniu schody, żywe posągi, hipnotyzujące okno i drzwi strzelające piorunami. I chociaż ta mogła nie mieć takich zabezpieczeń, to wyglądała identycznie jak ta którą podczas odkrywania Camelotu odwiedzili razem z Volarbergiem i Shawem. Może tu też znajdą gacie Merlina?
Zmierzając do wejścia natknęli się jednak na strażnika, którego przecież powinien się spodziewać. Był to albowiem... - Smok. To zawsze musi być smok. - Smocze figurki na treningu gryfonów? Pewnie! Kamienne smoki na Malediwach? Why not! Smok inferius na usługach Mordreda? Żaden problem! Bagnisty bury w jaskini? Jasne! Oczywiście i tym razem musieli się natknąć na smoka! O tyle dobrze że ten wyglądał na wyjątkowo przyjaznego, a swoim zachowaniem na ich widok bardziej przypominał przerośniętego psa, niż morderczą gadzinę. Zwłaszcza że te skrzydełka nawet dodawały mu uroku. Smoczek wydawał się być wyjątkowo podekscytowany na ich widok. Nie pozostawił im więc wyboru. Musieli się z nim trochę pobawić. - Dobra, urokliwy z niego maluch. - Przyznał jak któryś raz z rzędu rzucał mu patykiem, który potem ten przynosił w swojej paszczy. Kiedy już z nim skończyli i mieli już wejść do środka, ten zaczepił jeszcze Drake'a. Widocznie znudził się wyjątkowo szybko. - Poczekasz na mnie jeszcze trochę? Trochę się do mnie przykleił. - Ciężko właściwie było stwierdzić na jak długo maluch go zajął, ale kiedy tylko padł wyczerpany, Drake natychmiast się od niego oddalił. Szkoda że ich blaszany przyjaciel nie pomógł tylko się gapił na tę całą sytuację. - Miejmy nadzieję że wieża nie ma takich samych zabezpieczeń jak w Camelocie. - Naprawdę nie chciało mu się znowu męczyć z zabezpieczeniami. Jednak wieża ich w sobie nie miała. Nic na nich w środku nie wyskoczyło, schody nie łamały się co drugi stopień... Za to na półkach można było dostrzec mnóstwo magicznych przedmiotów, które dostały od czasu w kość i obecnie nie nadawały się do niczego.
Tego co czekało na nich na szczycie za to nie spodziewał się w ogóle. Bo kto by się spodziewał spotkać na szczycie budynku ogromne drzewo. Chociaż bardziej zadziwiające było to że przez moment wydawało mu się że widział w tym drzewie twarz. Nie wiedział czy to ze zmęczenia, czy to dlatego że drzewo było specjalne. No i też to właśnie w tym momencie przypomniała mu się legenda o Merlinie. A jedna z jej wersji mówiła że został on zmieniony w drzewo. Jak duża była szansa na to że właśnie w tym momencie stali przed osobą na którą brodę i gacie często powoływali się czarodzieje? Widząc skarb postanowił nie być zachłanny, więc wziął tylko trochę monet. Nie za dużo, nie za mało. Drzewo widocznie nie miało nic przeciwko temu, więc wdzięczny i zadowolony lekko się od niego oddalił tylko po to żeby spojrzeć na horyzont. - Było warto tu wejść. - Rzucił do Ruby patrząc na krajobraz Avalonu. Naprawdę teraz żałował że nie wziął ze sobą aparatu. Z drugiej strony ten widok należał do tych, których nie dało się w żaden sposób zapomnieć.
Kiedy już się krajobrazami nacieszyli, mogli już wracać. Na dole czekała też na nich niespodzianka, której nie było tu wcześniej. Dwa złote sierpy powieszone na jedwabnych sznurkach. Prawdopodobnie po jednym dla każdego z nich. Wziął jeden w dłoń żeby obejrzeć do z bliska. Był zapisany runami, które układały się w opowieść. Nie studiował ich jednak za długo. W końcu czekała na nich całkiem spora droga powrotna.

@Ruby Maguire
Powrót do góry Go down
Online


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyNie 7 Sie - 19:36;

kostki: 6 i 76
post: baszta

Zdawało jej się, że idą już sto lat, a ona była coraz bardziej zmęczona. Uda paliły ją niemiłosiernie, kiedy wspinali się coraz wyżej i wyżej i już nawet nie miała siły podziwiać krajobrazów, bo jedyne o czym marzyła, to wejście na szczyt. Byli już za daleko, żeby teraz zrezygnować i poza tym, chyba by umarła gdyby to zrobili, była na to zbyt dumna, żeby przyznać, że nie daje rady. Dlatego zmuszała się do każdego kolejnego kroku, kurczowo trzymając się plecaka i biorąc głębokie, coraz szybsze oddechy.
W chuj — wydyszała bardzo elokwentnie na pytanie przyjaciela, ale nie miała teraz czasu ani chęci zastanawiać się ile mil w górze już byli. Była zbyt zajęta ocieraniem potu z czoła i przeklinaniem tych przeklętych gór, bo tak jak je kochała, tak teraz siły zdecydowanie ją opuszczały.
I dopiero kiedy stanęli na szczycie – odetchnęła, od razu zrzucając plecak na ziemię i opierając dłonie o kolana. Próbowała uspokoić szaleńczy oddech i walące z wysiłku serce. Starała się nie myśleć o tym, że jeszcze będą musieli zejść, bo w tamtym momencie na tę myśl chciało jej się jedynie płakać. Nie spostrzegła też od razu smoka pilnującego wejścia, nie skupiła się na wielkiej wieży, dopiero kiedy Drake coś o tym wspomniał, podniosła głowę marszcząc brwi. Już chciała dobyć różdżki, bo tak jak kochała zwierzęta, tak smoki wcale nie należało do tych domowych i tych, którym od razu się ufa. Dopiero po paru chwilach zrozumiała, że ten tutaj osobnik musiał być bardzo młodziutki i zachowywał się prawie identycznie jak szczeniak. Zaśmiała się nawet pod nosem i zaczęła mu rzucać zaklęciami kamienie, które sprawnie przynosił. W końcu kiedy zdawało jej się, że smoczek już się zmęczył, ten zaczął zaczepiać jeszcze Gryfona. Skinęła głową na jego pytanie i podała na ziemię, bezceremonialnie kładąc się na plecach i odpoczywając, bo to jedyne czego teraz pragnęła.
Wspinała się po stopniach wieży, marudząc pod nosem, że nie po to przeszła prawie całe pasmo górskie, żeby jeszcze po schodach chodzić. Zerkała jednak ukradkiem na magiczne przedmioty, choć wcale nie wiedziała czym są i wydawały jej się zbyt zniszczone, żeby miały dla niej jakąkolwiek wartość. I może jej brat, by ją za to zdzielił w łeb, ale ona wcale nie interesowała się historycznymi sprawami, więc i tym co skrywała wieża.
Pewnie, przeszliśmy szmat drogi, a teraz jeszcze te cholerne schody — marudziła dalej, nawet nie patrząc na przyjaciela, a wpatrując się w swoje stopy, które już chyba miały odcisk na odcisku. Jej szanse na powrót malały z każdym kolejnym stopniem. I dopiero kiedy stanęła na samym szczycie – rozszerzyła oczy w zachwycie, obserwując wielkie drzewo i widok za nim. Pokiwała głową, zgadzając się z Drakiem, doskonale wiedząc, że nigdy nie zapomni tego widoku. Nie miała pojęcia jak wrócą, ale nie potrafiła żałować tej wyprawy. Pokazała jej, że jest w stanie przejść taki kawał drogi i poradzić sobie we wszelakich warunkach. Była z siebie dumna, z wdzięcznością przyjęła tez dar, który na nią czekał.

|zt x2
@Drake Lilac

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptySro 10 Sie - 0:53;

Czuję się dziwnie. Niekompletnie, jakby każda myśl uciekała sprzed nosa, sprzed wyciągniętej do przodu ręki i sprzed palców, które próbują chwycić za sznurki prowizorycznej kontroli. Idę zatem do Wieży, ale szybko zapominam o tym, ile zjaw musiałem spotkać na swojej drodze w poprzednim miejscu, jak i szczegóły niespecjalnie jawią się jako coś, z czym mógłbym poczuć się dobrze na co dzień. Stukot kroków, nawet jeżeli staram się go policzyć, staje się niemożliwy do określenia poszczególną liczbą; jest nieskończenie ogromny, jakoby udowadniając, iż istnieje coś bez końca i bez kresu.
B ó l - swoisty, wprawiający w histerię zamkniętą w naczyniu duszę, ból. Elf, na którego spoglądam co jakiś czas i staram się o nim sobie przypominać, zerka w moim kierunku skonfundowany. Jest on zarówno fizyczny, po oberwaniu starożytną klątwą i poturlaniu się po polanie, jak i psychiczny - bo wszystko wydaje się wymykać. I nie pozwala jakkolwiek na złapanie lejców władzy nad swoim losem, udowadniając, jak kruche potrafi być nie tylko ciało, ale też i wspomnienia. W szczególności te niedawne, w szczególności te, które uderzają w struktury własnego ja.
Wejście na górę poprzedza spotkanie wróżkowego smoka i powoduje chęć przywołania sobie jakiegokolwiek opisu podręcznikowego. No właśnie - chęć. Z początku idzie mi to na tyle marnie, że staram się podejść do niego na ostrożnie i bez pośpiechu. Naturalny powab do zwierząt i umiejętności pojawiają się w najmniej spotykanym momencie - strzegący dostępu do środka smok ulega głównie umiejętnościom elfa, który naturalnie uciekłby przed tego typu gadziną tam, gdzie pieprz rośnie. Stwór o ważkowych oczach nie posiada w sobie ani krzty agresji, co powoduje, iż zabawianie go nie trwa zbyt długo, a i też - nie jest nader wyczerpujące. Muszę przyznać, że jest to całkiem przyjemne uczucie, a gdybym tylko mógł - wziąłbym ze sobą gada aż do Wielkiej Brytanii.
Na szczycie wieży, poprzedzonej koniecznością wzięcia krótkiej przerwy, dosłownie kilkuminutowej, znajduje się dąb. Zachłanność i to, w jaki sposób dary umiejscowione pod drzewem mogłyby mi pomóc, bywają zgubne. Nic dziwnego zatem, że wypychanie sobie kieszeni do granic możliwości jest niczym innym, jak obrazą majestatu; korzenie wypychają mnie na zewnątrz, na latającego, wróżkowego smoka. Lot nie jest czymś, czego bym się spodziewał, co nie zmienia jednej rzeczy: konieczności wejścia ponownie na szczyt wieży.

Powrót do góry Go down


Boris Zagumov
Boris Zagumov

Dorosły czarodziej
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Galeony : 306
  Liczba postów : 798
https://www.czarodzieje.org/t18108-borys-zagumov
https://www.czarodzieje.org/t18123-boris
https://www.czarodzieje.org/t18109-boris-zagumov
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptySro 10 Sie - 1:43;

Kostka:4 i 35 + 3 --> tracę wszystko i minimum 2k znaków
Poprzednia lokacja: here

Nie spodobał mu się fakt, że musiał spędzić noc w zimnych murach zamku, co gorsza, większość tego czasu nawet nie była poświęcona na sen. Stres zjadał go od środka, ponieważ nie udało mu się rzucić poprawnie zaklęcia, które zmieniłoby wspomnienia chłopaka, a ten na domiar złego przedostał się przez zamek bez najmniejszych problemów. Nie wiedział jak daleko dotarł ten młody czarodziej, ale zdawał sobie sprawę, że musi nadgonić tempa, jeżeli chciał go jeszcze spotkać nim ten albo się zorientuje w sytuacji, albo po prostu zniknie z radaru Rosjanina, nie żeby to ostatnie było jakimś problemem, bo w końcu znajdowali się na wyspie, a na dodatek blondyn miał nałożony na siebie namiar, więc ewentualne poszukiwania nie byłyby aż tak kłopotliwe, jakby to się mogło zdawać.
Gdy nic nie mogło pójść teoretycznie gorzej, przed murami ostatniej z budowli, wieży Merlina, czekał na niego smok. Na szczęście nie był on aż tak agresywny, jakby mógł się tego spodziewać, więc po dość dłuższej chwili, którą poświęcił mu na zabawę polegającą na puszczaniu różnych "ozdobnych" zaklęć raz w jedną, raz w drugą stronę, był w stanie przejść dalej, chwilę później po tym jak ta przepiękne bestia odleciała od niego, czy to ze znudzenia, czy to dlatego, że akurat miała na to ochotę.
W końcu miał okazję rozpocząć wspinaczkę na szczyt owianej sławą wieży, nie spodziewając się co tam znajdzie. Jego oczom ukazał się dąb, który tak samo jak ściany i zakamarki, które mijał po drodze, otoczony był różnego rodzaju zabytkowymi przedmiotami. Nie zastanawiając się długo, zaczął napychać swoje kieszenie, nogawki i rękawy najróżniejszymi znaleziskami. Nie zastanawiał się ani nad tym, gdzie się podział jego niedawny towarzysz, ani nad tym, czy przypadkiem nie jest to jakaś pułapka.
Przez pominięcie rozważań nad tą ostatnią kwestią niestety znalazł się w sytuacji, w której to drzewo znajdujące się na samym szczycie wzięło zamaszysty zamach i uderzając w niego, strąciło go na sam dół, a raczej tak by się stało, gdyby nie to, że smok, który jakiś czas temu od niego odleciał, akurat uratował go od dość bolesnego upadku.
Gdy znalazł się na samym dole otrząsnął się z szoku jakie dało mu to doświadczenie i podjął jeszcze jedną próbę wejścia na samą górę.


Ostatnio zmieniony przez Boris Zagumov dnia Sro 10 Sie - 22:28, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Larkin J. Swansea
Larkin J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : medalik na szyi
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 3027
  Liczba postów : 1009
https://www.czarodzieje.org/t19499-larkin-j-swansea#577514
https://www.czarodzieje.org/t19599-marmo-sowa-larkina#582623
https://www.czarodzieje.org/t19516-larkin-j-swansea#578211
https://www.czarodzieje.org/t21399-larkin-j-swansea-dziennik#692
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptySro 10 Sie - 21:15;

Baszta Króla z Setką Rycerzy: post
Kości: 2, 87
Zdobycze: 1pkt z Zaklęć, 2pkt z DA, 3pkt do dowolnej statystyki, Replika Drogi Mlecznej, Harmonijka Hypnosa, Replika Sierpa Merlina

Uśmiechnął się lekko do Victorii, kiedy podeszła do niego, gotów opowiedzieć jej o tym, co słyszał, ale dostrzegł szarfę przewieszoną przez jej ramię i padły kolejne słowa, które miał wrażenie, że przepełniała gorycz. Chwilę wpatrywał się w nią, nie ruszając się z miejsca, aż w końcu zrównał z nią krok.
- Perfekcyjność nie jest nieznośna i nieznośną bym cię nie nazwał. Chyba za bardzo spoglądasz w przeszłość, panno Brandon – powiedział cicho, nachylając się nieznacznie w jej stronę, dodając, że jemu szarfa się podoba. – A widziałem tam poza wybitnym zaklęciarzem drugiego rycerza, ale sposób w jaki studiował różdżkę swojego kompana… Jakby potrafił powiedzieć od razu, co jest z nią nie w porządku, gdzie tkwi problem, ale nie w rdzeniu, a właśnie drewnie. Do tego była naprawdę pięknie rzeźbiona. Zastanawiałem się, w jaki sposób dobierali drzewo, bo kawałek kawałkowi nie jest równy i choć możesz mieć teoretycznie najlepszy kawałek jabłoni, niekoniecznie będzie nadawać się na różdżkę. No i nie wiem, z czego tak naprawdę była tamta zrobiona… – mówił, nie próbując nawet kryć zainteresowania w swoim głosie, które rosło w miarę jak zagłębiał się w temat drewna. Przyznał, że choć interesowało go, w jaki sposób różdżkarze dobierają odpowiednie drzewo i jego kawałek, nigdy nie chciałby się zajmować ich tworzeniem. Wolał pozostać przy rzeźbach, ewentualnie drobnych elementach biżuterii.
W końcu dotarli do Wieży Merlina, gdzie droga prowadziła dalej, jakby na jej szczyt, jednak nie można było przejść dalej. Drogę zagradzała im nowa istota, której z początku Larkin nie zauważył. Skupił się na obserwowaniu okolicy, zdobieniom widocznym na kamieniach, które mogły być runami. Zastanawiał się, czym one były, czy wzmacniały jakoś moc Avalonu i gdy odwrócił się, aby powiedzieć o tym Victorii, ta zdążyła przejść obok… smoka.
Avaloński wróżkoszkrzydły… Larkin wpatrywał się w stworzenie, które zaskakiwało swoimi stosunkowo niewielkimi rozmiarami oraz skrzydłami. To nie były ciężkie, masywne kończyny zwieńczone kolcami, ze skórzaną błoną pomiędzy kolejnymi kośćmi. Zamiast masywnych skrzydeł odpowiednich do masywnych bestii, ten miał skrzydła podobne do skrzydeł ważki. Zdawały się delikatne, a jednocześnie niezwykle silne. Mieniły się pięknie w promieniach słońca, kusząc, aby spróbować ich dotknąć.
Swansea wyciągnął ku stworzeniu dłoń, gdy tylko zorientował się, że ten nie ma złych zamiarów. Zamiast jednak dotknąć smoka, przyszło mu oglądać, jak ten zaczyna go zaczepiać, wyraźnie chcąc się bawić. Z zaciekawieniem podniósł jeden z patyków rzucając go daleko, aby widzieć, jak smok poleciał za nim, po chwili rozgryzając go na drzazgi. LJ nie zdołał jednak przejść dalej, gdy smok znów zaczął kręcić się wokół niego.
- Przypominasz mi mojego psidwaka. Też ma niespożyte pokłady energii i ciągle chce się bawić. Zostaje mi wierzyć, że Arenaria nie zniszczyła domku, tak jak ty nie zniszczyłeś wieży - odezwał się do stworzenia z nieznacznym uśmiechem, rozglądając się za Victorią, której nie widział obok siebie. Domyślił się, że musiała dać radę przejść wcześniej, a on musiał teraz bawić się z osieroconym smokiem.
- Przepuścisz mnie do mojej damy? - spytał smoka, gdy ten kolejny raz zagrodził mu drogę, domagając się dalszej zabawy. Larkin nie wiedział, w jaki sposób powinien się z nim bawić, próbował więc zachowań podobnych jak z własnym psidwakiem. Najwyraźniej to wystarczało, bowiem smok nie wydawał się rozdrażniony, ale też ani przez chwilę nie był zmęczony. Przez chwilę Swansea myślał o tym, że nie zazdrości opiekunom smoków, którzy zajmowali się młodymi, choć te pewnie miały towarzystwo. Z tego powodu przysiadł przy jednym z kamieni, starając się drugi odpowiednio transmitować, aby przypominał drugiego, choć mniejszego avalońskiego wróżkoskrzydłego. To właśnie nim zaczął w końcu manewrować przy pomocy najprostszych zaklęć, wznosząc rzeźbą, przemieszczając ją. Widział, że wyraźnie zainteresował tym jaszczura i choć przez chwilę miał wyrzuty sumienia, czy nie zwiększy tym samotności smoka, porzucił je szybko na rzecz pragnienia dotarcia do Victorii, która z pewnością była już dalej. Liczył, że na niego zaczeka, nim dotrze do samego końca.

______________________

ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptySro 10 Sie - 21:26;

Baszta Króla z Setką Rycerzy: post
Kości: 5, 42

- Więc uważasz, że ludzie się zmieniają - stwierdziła na to, spoglądając na niego spod przymkniętych powiek, a później uśmiechnęła się ledwie dostrzegalnie, by wysłuchać tego, co miał do powiedzenia, dodając, że kiedy wrócą do wioski i odpoczną, będą mogli o tym porozmawiać.
Obecnie nie był to najlepszy pomysł, tym bardziej że znaleźli się pod samą wieżą i drogę zastąpił im smok, którego zdecydowanie się tutaj nie spodziewała. Początkowo nie wiedziała, co powinna zrobić, zaraz jednak odkryła, że stworzenie chciało się po prostu pobawić, więc spróbowała je czymś zająć. Ostatecznie stanęło na kilku zaklęciach, które wprawiły w ruch przedmioty w ich otoczeniu, a Victoria przesunęła się, by zrobić miejsce dla smoka, nieoczekiwanie znajdując się za bramą.
Obejrzała się jeszcze za siebie, orientując się nieoczekiwanie, że Larkin musiał zostać przed bramą. Nie miała jednak, jak się do niego cofnąć, wyglądało na to, że smok był teraz zajęty chłopakiem, a ona miała dziwne wrażenie, jakby coś ciągnęło ją w stronę szczytu wieży. Nie umiała nawet dobrze opisać tego odczucia, po prostu ruszając przed siebie, niemalże nie dostrzegając tego, co ją otaczało. Nie rozumiała tego dziwnego transu, w jaki została wciągnięta, nie rozumiała, dlaczego tak bardzo chciała iść naprzód, dlaczego nie mogła się nawet na chwilę zatrzymać, ale kiedy stanęła w końcu przed dębem, stało się to jeszcze mocniejsze.
Zupełnie, jakby dostała jakiegoś zaćmienia, co było tak okropnie żałosne, że nawet się nie zdziwiła, że została po prostu bezceremonialnie wyrzucona. Chciała coś zdobyć, chciała coś osiągnąć, chciała więcej i więcej, i za coś podobnego należała się jej kara. Nawet nie pisnęła, kiedy poszybowała przed siebie, mając wrażenie, że spada z jakiejś niebotycznej wysokości i zapewne gdyby nie to, że smok ją złapał, rozbiłaby się na kamieniach, zamieniając w mało estetyczną, mokrą plamę.
Victoria odetchnęła głęboko, gdy znalazła się na ziemi, starając się jednocześnie opanować dzwonienie w uszach, by wymamrotać do Larkina, żeby lepiej uważał, bo miała wrażenie, że coś w nią wstąpiło. Jakby magia tego miejsca podziałała na nią w zdecydowanie odwrotny do zamierzonego sposób, wyzwalając w niej jakieś idiotyczne, niewłaściwe zachowania. Domyślała się, że powinna wrócić na górę, by w ogóle móc wyjść z wieży, ale obawiała się, że znowu zachowa się jak skończony szaleniec, a nie była pewna, czy drugi lot będzie równie spokojny.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 418
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptySro 10 Sie - 21:32;

Baszta króla z setką rycerzy
kostki: 3, 9 -> 22

Na słowa Carly o jej bracie napomknęła jedynie coś o tym, że tak za bardzo to go nie kojarzy, więc się nie wypowie w tej kwestii, ale ufa jej osądowi bezgranicznie. Nawet jeśli miała okazję wcześniej go widywać, to może po prostu nie była świadoma, że on to on, ale nie zamierzała się nad tym tematem niepotrzebnie rozwodzić. Gdyby miała znać wszystkich bliskich swoich przyjaciół, to chyba by jej głowa pękła!
Miała szczerą nadzieję, że stanica Madora była tym jednym miłym przystankiem na trasie avalońskich zamków, ale jak się okazało kolejny wcale nie był taki zły jak poprzednie. Nie czekały tam na nie żadne przykre niespodzianki w postaci wymyślnych rycerskich wyzwań, a wręcz przeciwnie - Elizabeth przemknęła się niezauważona przez całą zgraję duchów, dosłownie może raz uchylając się przed jednym z nich. Dopiero na zewnątrz spostrzegła, że jej koleżanka gdzieś się zagubiła, ale nie kazała długo na siebie czekać i, jak się okazało, miała jeszcze więcej szczęścia niż Brandonówna, bo została obdarowana pieniędzmi i jakąś szarfą.
- Dzień się jeszcze nie skończył, ale nie dam się nikomu pokroić. I tak, to wieża. Jak myślisz, będziemy się musiały wspinać po tych kamieniach czy będą jakieś schody? - zapytała w drodze do wieży, która zdawała się sięgać niemal do nieba. Strzelające dookoła iskry tylko nadawały miejscu powagi i rozbudzały wyobraźnię, bo przecież we wcześniejszych zamkach czegoś takiego nie było i to musiało coś znaczyć. - O, patrz, smok! - wykrzyknęła i wytrzeszczyła oczy, patrząc się na stworzenie czające się przed wejściem. Pierwszą jej myślą była ucieczka. Smoki były niebezpieczne, pożerały takie dziewczynki jak ona na śniadanie w całości, ale ten… widać było, że jest inny. - Nie wygląda na groźnego - uznała, przekrzywiwszy głowę i nadal z dozą nieufności patrząc na smoka. Nie mogła mieć przecież stuprocentowej pewności, ale im dłużej stały w miejscu, tym bardziej wydawało jej się, że naprawdę z jego strony nic im nie grozi. W końcu zdecydowała się zrobić pierwszy krok, potem następny i jeszcze jeden, aż wreszcie stanęła przy stworzeniu, które trąciło ją pyskiem w nogę, wyraźnie domagając się zabawy.
- O mamusiu, jaki słodziak z ciebie - zawyła zachwycona, momentalnie porzucając wszelkie obawy i po prostu zaczynając się z nim bawić. - Carly, no patrz tylko na niego! - Obejrzała się na koleżankę z szerokim uśmiechem. Nie wiedziała nawet ile spędziły w ten sposób czasu, ale w pewnej chwili smok przeciągnął się i odleciał w tylko sobie znanym kierunku, obsypując je jeszcze srebrnym pyłem. - To chyba wyraźny znak, że trzeba iść dalej. Ale był taki kochany, no przecież jak o tym komuś powiem to nikt mi nie uwierzy! - rozwodziła się, kiedy już wspinały się na szczyt wieży. A tam czekał na nie ogromny dąb i cała masa przedmiotów, które wręcz czekały, żeby je zabrać. I może faktycznie trochę przesadziła z ilością zabranych rzeczy, bo dąb postanowił zrzucić ją na sam dół wieży i gdyby nie smok, który radośnie sobie tam latał, zarobiłaby zapewne co najmniej kilka nowych siniaków.
Powrót do góry Go down


Larkin J. Swansea
Larkin J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : medalik na szyi
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 3027
  Liczba postów : 1009
https://www.czarodzieje.org/t19499-larkin-j-swansea#577514
https://www.czarodzieje.org/t19599-marmo-sowa-larkina#582623
https://www.czarodzieje.org/t19516-larkin-j-swansea#578211
https://www.czarodzieje.org/t21399-larkin-j-swansea-dziennik#692
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyCzw 11 Sie - 19:51;

On tu prosił smoka, aby przepuścił go do Victorii, a dziewczyna sama niemal wpadła mu ramiona. Niemal, gdyż dosłownie spadła na smoka i bynajmniej nie skończyła w objęciach Larkina, ale nie zamierzał narzekać. Cieszył się, że mimo wszystko byli razem, choć słysząc jej słowa o dziwnym transie, zmarszczył brwi. Brzmiało jak kolejna, być może ostatnia próba, jaka na nich czekała, choć nie potrafił powiedzieć, czemu miało służyć zrzucanie z wysokości ludzi, których może złapie smok, a może nie.
- Trzymajmy się po prostu blisko siebie i w razie czego ratujmy się wzajemnie. Skoro dotarliśmy aż do tego miejsca bez problemów, to poradzimy sobie i z tym miejscem - powiedział spokojnie, czując nieodpartą chęć ujęcia jej za rękę, ale zamiast tego, poprawił podwinięte mankiety. Musiał zająć czymś dłonie, a nie chciał niepotrzebnie wyciągać różdżki.
Wspinali się powoli dalej, aż ich oczom ukazał się dąb, który na Larkinie wywarł ogromne wrażenie. Miał ochotę podbiec do jego pnia, dotknąć tego drzewa, które było tak bardzo żywe. Wpatrywał się w nie, czując rosnący szacunek do natury, a gdy dostrzegł jakby twarz w pniu, nie potrafił się powstrzymać i pokłonił się drzewu. Biła z niego moc, jakby było to drzewo matka dla całej roślinności Avalonu. Nie mógł się nie pokłonić, nawet jeśli miało to wyglądać głupio, jeśli miałaby śmiać się z niego Victoria.
Nic takiego jednak się nie wydarzyło, a dąb skierował gałęzie ku niemu, wręczając w ten dziwny sposób dwa przedmioty - replikę drogi mlecznej oraz harmonikę hypnosa. Larkin wpatrywał się w przedmioty przez chwilę ze zdziwieniem, nim ostatecznie wetknął harmonikę w tylną kieszeń spodni, replikę drogi mlecznej trzymając wciąż w dłoni.
- Trzeba przyznać, że była to interesująca wyprawa - powiedział spokojnie, kiedy zaczęli powoli schodzić, po drodze zabierając ze sobą złoty sierp. - Mam nadzieję, że nie żałujesz, że spędziłaś ten czas w moim towarzystwie i choć wiem, że będziemy się widzieć, skoro śpimy w jednym domku… Mam nadzieję, że dasz się jednak zaprosić na obiad, czy to w formie nagrody dla mnie za wygraną, jeśli to ja wygrałem, czy żeby po prostu sprawdzić, co tutaj serwują - zaproponował, uśmiechając się lekko do Victorii. Widać było po nim, że mimo wszystko jest zmęczony po ich wyprawie, ale także zadowolony.

______________________

ti dedico il silenzio
tanto non comprendi le parole
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2224
  Liczba postów : 1769
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyCzw 11 Sie - 21:04;

Baszta Króla z Setką Rycerzy: post
Kości: 3, 57 + 10 za szarfę = 67

Ostatecznie trudno byłoby, gdyby wszyscy się znali, gdyby wiedzieli o sobie absolutnie wszystko, ale napomknęła Liz, że kiedy tylko będzie miała okazję pokazać jej swojego brata paluszkiem, to nie omieszka tego zrobić. Wiedziała, że Jamie nie przepadał za podobnymi rzeczami, więc cieszyła się na to jeszcze bardziej, mając świadomość, że była okropnym stworzeniem. Była istotą o naturze chochlika i pewnie właśnie to pozwoliło jej wyjść bez szwanku ze spotkania z rycerzami, nie wspominając o tym, że została uhonorowana za swoje wielkie zasługi, czymkolwiek te były, bo trudno było jej powiedzieć. Najwyraźniej miała jednak odpowiednie gadane i była w stanie poradzić sobie nawet z bandą duchów, co obecnie po prostu serdecznie ją bawiło; na uwagę Liz jednak aż głośno jęknęła.
- Wspinać! Pewnie każą nam się wdrapać na sam szczyt, wyżej i wyżej, bez zabezpieczenia i w ogóle bez użycia czarów – stwierdziła, wyrzucając ręce dramatycznie w górę, jakby w ten sposób chciała podkreślić to, co się tutaj działo, a później mrugnęła do Liz, dając jej tym samym znać, że mimo wszystko sobie żartowała. Zaraz jednak zatrzymała się z szeroko rozdziawioną buzią, orientując się, że oto faktycznie przy bramie znajdował się smok, a ona nie miała pojęcia, co ma z tym fantem zrobić. Jak radzić sobie ze smokami, nie wiedziała totalnie, a nie sądziła, żeby cebule albo ciastka jakoś mu smakowały. Zapewne wolałby zjeść na śniadanie jakąś dziewicę – to zaś powodowało, że nie była zdatna do spożycia, ale zapewne w przypadku Liz musiała bardziej ją osłaniać.
- Nie wygląda na groźnego? – powtórzyła za Liz, mając ochotę brać nogi za pas, a potem wydała z siebie wysoki pisk, gdy smok nieoczekiwanie postanowił się poruszyć. Była pewna, że za chwilę dojdzie do walki, tymczasem okazało się, że ten zamierzał pobawić się z nimi, jak jakiś szczeniak, co wciągnęło Carly w zabawę, co spowodowało, że zapomniała o niemalże całym otaczającym ją świecie, podzielając zachwyty drugiej dziewczyny, postrzegając smoka jako wyjątkowo słodką istotę. Aż żałowała, kiedy ten odleciał obrzucając je przy okazji pyłem.
- Ja ci uwierzę, bo przecież sama to widziałam! I jeszcze to potwierdzę, jak ktoś będzie kręcił nosem. No, to chyba w tej wieży nie może być tak źle – stwierdziła ostatecznie, uśmiechając się szeroko i wraz z Liz ruszyła dalej, by dotrzeć do olbrzymiego dębu. Nie wiedziała, jak do niego podejść i miała wrażenie, że ten ciągle się na nią gapi, więc uważała w jego obecności tak bardzo, że nawet nie zauważyła, kiedy ten postanowił wcisnąć jej galeony. Zauważyła za to, z jakim rozmachem postanowił wyrzucić Liz i skoczyła w stronę, z której mogła ją dostrzec, drąc się wniebogłosy. Odetchnęła głębiej, gdy zdała sobie sprawę z tego, że dziewczynę złapał smok i odeszła na bok, uznając, że lepiej poczeka na nią, bez wtrącania się w zdanie starego drzewa, które sprawiało wrażenie, jakby nie zamierzało jej puścić nigdzie indziej, jak do drogi, jaka wyglądała na wyjście. Drogi, przy której Carly znalazła sierp i jakoś odruchowo go podniosła, nie mając pojęcia, z czym ma do czynienia. Musiała się jednak czymś zająć, żeby nie zwariować, czekając aż Liz do niej dołączy, wiedząc, że nie miała jak pomóc. Musiała zostać na swoim obecnym miejscu.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Hawk A. Keaton
Hawk A. Keaton

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Galeony : 190
  Liczba postów : 854
https://www.czarodzieje.org/t20936-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20940-hawk-a-keaton-poczta#671901
https://www.czarodzieje.org/t20938-hawk-astor-keaton
https://www.czarodzieje.org/t20942-hank-a-keaton-dziennik#671939
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPią 12 Sie - 2:23;

Upadek spowodowany chęcią zatrzymania wszystkiego dla siebie; upadek, dusza roztrzaskująca się na milion kawałków, trzymane w dłoniach skarby ulegające swoistemu zagubieniu. Wyparowują; tak samo, jak moja świadomość o tym, jak łatwo powinienem utrzymać równowagę w tym przypadku. A jednak nie idzie mi to tak dobrze, gdy czuję, że coś mi umyka. Coś, co teoretycznie trzymam w dłoniach, by zaraz... stało się niczym innym, jak niemożliwym do sięgnięcia wspomnieniem, które mnie nie prześladuje. Po prostu staje się niewidoczne.
Wiele szczegółów ponownie mnie zachwyca w widocznym przed wieżą smoku. Czy jest on śliczny? Owszem, jest. Jakby narysowany ludzką dłonią, pozbawiony agresji, szczęśliwy, radosny - i młody. Wydaje się nie mieć za dużo lat na karku, uderzając w skórę i membranę umysłu, aby udowodnić, że nic złego nie może się stać. Spoglądam na niego, a ten na mnie. Ze zwierzętami czuję się bez najmniejszego skrępowania po prostu dobrze, bez poczucia winy, bez poczucia, iż coś mogę zepsuć. Mimo to - gdy się z nim bawię - niefortunnie robię rzeczy parę razy, kompletnie nieświadomy. Nic dziwnego, że czasu mija o wiele więcej, nadal nie krytycznie dużo, ale - w każdym razie, w obliczach trzymanych sekund przeistaczających się w minuty niczym motyle przechodzące metamorfozę - to wszystko mija. Bezpowrotnie, rozsypując się w drobny proch. Zapamiętuję smoka, nie pamiętam, po co sięgałem.
Może po prostu coś źle robię? Idąc samemu, również czegoś mi brakuje. Liczę kroki, ale liczby - w szczególności przy wzięciu głębszego oddechu i odpoczęciu na krótki moment poprzez przystanięcie - zamazują się w jedną, nielogiczną całość. Idę jednak do przodu, przekraczając wejście prowadzące wprost do dębu. Zachwycając swoją budową i swoim zadaniem, służy wiecznie. Podchodzę; ostrożnie, aby nikogo nie zdenerwować. Spokojnie, aby nikogo nie zastanawiać. Bo i choć nikt mnie nie obserwuje, tak jednak nie chcę na siebie ściągać dodatkowych problemów. Bo korzenie wbite w kamienne struktury budowli budzą grozę i szacunek.
Elf spogląda na mnie, jakoby próbując coś powiedzieć. Nie chwytam za ogromną ilość rzeczy tym razem, prędzej korzystając z tego, co naprawdę mogłoby mi się przydać. Myślę o tym jak o potencjalnym szczęściu; nie dowierzam, że to postanawia się do mnie kiedykolwiek uśmiechnąć. W końcu niewiele mi potrzeba, żeby przysłużyło się pod względem budżetu; w końcu niewiele wystarczy, w moim przypadku. Dlatego może nie schodzę z dużą kwotą - przynajmniej dla wielu - a zamiast tego z taką, która pozwoli mi zachować spokój na najbliższy miesiąc, może i dwa. Schodzę bez obdarzania tym samym potencjalną karą.
Wyjście, choć jedno, tak naprawdę zastanawiające. Stukot kroków dociera do moich uszów i koi zszarpane nerwy; oczy zerkają na etap tejże podróży i zastanawiają nad tym, czy przypadkiem ktoś się nade mną nie zlitował. Coś jednak przykuwa spojrzenie względem wyjścia - znajdujący się na jedwabnym sznurku sierp zmusza do refleksji. Powoli i ostrożnie sięgam po niego dłonią, jakbym miał sobie nim zrobić krzywdę. Sam dotyk magicznego przedmiotu upewnia mnie w tym, że nie jest on zwykły. Ale... czy jestem godzien, żeby po niego sięgnąć? Nie mam bladego pojęcia. Ściągnięcie przedmiotu nie powoduje uaktywnienia żadnego mechanizmu gotowego, aby zepsuć cokolwiek w moim ciele. To chyba dobry znak.
Wracam. Z podróży, z siniakami, z odciążeniem finansowym, ze złotym sierpem, a co najważniejsze - z (najwidoczniej) nowym przyjacielem.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Wieża Merlina QzgSDG8




Moderator




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPią 12 Sie - 22:09;

Kości numer dwa: 5, 56 + 10 za szarfę = 66

Nie, zdecydowanie nie miała ochoty latać, zdecydowanie nie miała ochoty kończyć tej przygody w ten sposób, ale niewątpliwie była to kara za pazerność, jaką się wykazała, za to szaleństwo, jakiemu się poddała w obliczu wielkiego, prastarego dębu, nie wiedząc zupełnie, co powinna z tym zrobić. Czuła się dziwnie, faktycznie, jakby wpadła w jakiś trans, którego nie umiała opisać i po prostu zgodziła się z Larkinem, że lepiej by było, gdyby trzymali się razem. Ostatecznie nie miała bowiem pojęcia, czy może się to powtórzyć. Nie spodziewała się jednak zupełnie, że smok zacznie domagać się ponownie zabawy, ale uznała, że mogła raz jeszcze rzucić zaklęcia, tym samym zainteresowawszy czymś bestię. Nie miała tak naprawdę sił, by długo przy nim zostawać, wiedząc, że lepiej byłoby, gdyby skierowali się dalej. Jednocześnie jednak Victoria miała obawy, czy uda jej się tym razem minąć dąb, bała się, że historia może się powtórzyć i nic nie powiedziała na słowa Larkina, koncentrując się na przywołaniu do siebie przedmiotów, które straciła w ciągu swojego mało pięknego lotu. Czuła się również mocno niekomfortowo, dlatego też uznała, że o wiele lepiej będzie, jeśli po prostu będzie milczeć.
Wspięła się za Larkinem na szczyt wieży, nie spiesząc się i trzymając się w pewnej odległości od drzewa, odnosząc wrażenie, że teraz jej umysł był jakby bardziej przejrzysty, jakby nic nie zaćmiewało jej myślenia i to się jej podobało. Dawało jej nadzieję na to, że nie wydarzy się nic złego, że nie zacznie znowu szybować z jakiegoś niewiadomego powodu. Dostrzegła wyjście z wieży, więc skierowała się ku niemu powoli, nie chcąc sprowokować dębu, do zrobienia czegoś, co nie skończyłoby się miło, nie zdając sobie nawet do końca sprawy z tego, że tym razem została czymś obdarowana.
Obejrzała się jeszcze przez ramię, gdy zaczęli schodzić, nie zamierzając wyśmiewać się z zachowania Larkina, które z całą pewnością było mądrzejsze od jej własnego. Zaraz jednak spojrzała na chłopaka, zastanawiając się nad tym, co powiedział, jakby starała się rozebrać to na części pierwsze i dostrzec w tym jakąś logikę, by po chwili przyznać, że wyglądało na to, iż zwyczajnie mieli remis. Tak po prostu, bez żadnych większych fajerwerków. Wciąż czuła się obolała po spotkaniu z Morholtem i właściwie marzyła o chwili spokoju i czymś do jedzenia.
- Ale najpierw powinniśmy się umyć. Zająć się wszystkimi zadrapaniami i chyba się zdrzemnąć. Nie wiem, jak ty, ale ja jestem absolutnie wykończona i chociaż jestem głodna, prędzej zasnę w talerzu, niż skoncentruję się na tym, co jem - odparła w końcu, dochodząc do wniosku, że właściwie powinni ustawić swoje priorytety, żeby w żaden sposób nie ucierpieć. Dodała jeszcze, że mieli chyba remis, a zatem czekało ich znalezienie czegoś, co mogłoby dać im ostateczne rozwiązanie sporu. Nie mogło być tym również to, kto otrzyma sierp, bo kiedy i ona sięgnęła w stronę przedmiotu, zdała sobie sprawę, że po prostu jest ich tutaj więcej. Nie miała pojęcia, czy może jej się to przydać, ale wolała w tej chwili nie pytać, chcąc po prostu wrócić do domku.

z.t z Larkinem

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 418
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPią 12 Sie - 23:08;

kostki: 6, 14

Wspinać się bez zabezpieczeń na szczęście nie musiały, a i strzegący wejścia do wieży smok okazał się być chyba jednym z najmilszych stworzeń, z jakimi miała do czynienia do tej pory w swoim życiu. A to, że był to najprawdziwszy smok - czyli teoretycznie powinien być groźny i w ogóle człowieku uciekaj gdzie pieprz rośnie - dodawało temu wszystkiemu magii. Czego mogła strzec ta niewinna istota? Gdyby w wieży kryły się nie wiadomo jakie skarby, raczej postawiono by kogoś groźniejszego na straży… chyba.
- Dobra, czyli jak coś to nie wyjdę na totalnie świrniętą - odparła jeszcze i wyszczerzyła się do Carly, nawiązując do ich krótkiej wymiany zdań o niedowierzaniu innych o spotkaniu tak słodkiego smoka. Sama też zapewne podważałaby takie słowa, gdyby nie doświadczyła tego na własnej skórze. - Och, mam nadzieję. Na razie to widzę przed nami tylko schody, ale no… Ciekawe czy z góry będą jakieś ładne widoki, nie pogardziłabym, bo to miejsce ma potencjał - paplała w najlepsze, kiedy wspinały się na górę. W pewnym momencie zaczęła żałować, że nie liczyła stopni, bo zdawały się one nie kończyć, ale wreszcie dotarły na szczyt.
I tam wszystko potoczyło się szybko, a ona została zrzucona na sam dół.
- Żyję!! - wydarła się, kiedy już została odstawiona przez smoka na ziemię. Nie miała pewności czy Carly ją słyszy, ale spróbować nigdy nie zaszkodzi, a nie chciała, żeby przyjaciółka pomyślała sobie, że została z niej jakaś paćka na ziemi. - I co, znowu muszę się tobą zająć? - spytała smoka, który ponownie zajął swoje miejsce przy wejściu. Tym razem zdecydowała się zabawić go za pomocą magii, z ciepłym uśmiechem obserwując jak radośnie hasał po okolicy nim po jakimś czasie położył się i po prostu zasnął. Dopiero wtedy zdecydowała się wejść do wieży, aby ponownie zmierzyć się ze schodami, które tym razem z braku laku zaczęła liczyć.
- Ugh, nie wiem, co się stało, ale mam nadzieję, że to się nie powtórzy - westchnęła, stając na szczycie i kładąc ręce na biodrach. Skłamałaby, mówiąc, że ta wspinaczka jej nie zmęczyła. - Trafiłaś na coś ciekawego? - spytała Carly, spoglądając na przedmioty i szukając czegoś, co mogłoby się jej przydać. - Zaraz stąd idziemy. Zaczynam robić się naprawdę głodna, a poza tym… - I znów nie udało jej się dokończyć, bo dąb chwycił ją za ramiona i bezceremonialnie wyrzucił z wieży. Czuła się, jakby to drzewo za punkt honoru postawiło sobie niedopuszczenie jej do normalnego wyjścia z wieży.
Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 418
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyNie 14 Sie - 23:12;

kostki: 2, 66

Wybierając się w całą tą wędrówkę po zamkach Avalonu nie miała pojęcia, co może ją czekać. A raczej je, bo szła w wyśmienitym towarzystwie Carly, która co prawda coś tam słyszała, ale ile z tych zasłyszanych rzeczy było prawdą, to już inna sprawa. Śmiała się, że może w zamkach kryją się skarby, duchy, smoki i jak się okazało tak dużo wcale się nie pomyliła. Smok nie był jednak krwiożerczą bestią ziejącą ogniem, do której nie dało się podejść z obawy przed spaleniem lub zjedzeniem żywcem, a przesłodkim stworzeniem, łagodnym jak baranek i pragnącym zabawy niczym szczeniak. Duchy, jak to duchy, były zarówno miłe, jak i niemiłe, a to drugie zwykle chciały uprzykrzyć człowiekowi życie jak się tylko da. Wszystko jednak przeszły bez większych problemów i obrażeń, poradziły sobie z różnego typu wyzwaniami, jakie na nie czekały przy kolejnych przystankach, ale to właśnie ten ostatni okazał się dla Elizabeth nie do przejścia. Skarby. Mogło się wydawać, że tutaj powinno być już z górki, bo przecież co jest trudnego w zabraniu jakiejś błyskotki czy innego przedmiotu. Co mogło pójść nie tak?
Jak się okazało - wszystko. Nie wiedzieć czemu ogromny dąb postanowił zrzucić ją z wieży za pierwszym razem, a kiedy wdrapała się na szczyt ponownie, sytuacja się powtórzyła i Liz z krzykiem wyleciała przez okno. Tyle miała szczęścia, że krążący przy budowli smok znów ją złapał, ratując tym samym od połamania się i rozpłaszczenia na twardej ziemi. Nie wątpiła, że upadek z takiej wysokości byłby bardzo bolesny, dlatego tym razem postanowiła podziękować temu cudownemu stworzeniu w bardziej wylewny sposób. Zaczęła się z nim bawić, tak jak już to zrobiła dwa razy, ale teraz nie miała zamiaru zaraz się zmywać. Nie, chciała naprawdę wyrazić swoją wdzięczność, mimo że może dla innej osoby byłoby to głupie. Ale tyle mogła zrobić. W pewnym momencie przypomniała sobie, że przecież nie przyszła tu sama, że na górze Carly najprawdopodobniej nadal na nią czeka i może zastanawia się, co się stało. Ostatni raz poklepała smoka po pyszczku i chciała wstać, żeby wreszcie ruszyć się z miejsca i dołączyć do swojej osamotnionej towarzyszki gdzieś tam na górze, ale mała słodka bestia przed nią miała najwyraźniej zupełnie inne plany i nie przyjmowała do wiadomości, że mogą one nie być brane pod uwagę przez Elizabeth. Ledwo bowiem dziewczyna wstała z przykucu i wyprostowała plecy, to po chwili znów znalazła się w niewygodnym przykucu, pociągnęta w dół za rąbek koszulki.
- Aha, to taki z ciebie agent! - powiedziała z błyskiem w oku i uśmiechem, którego nie potrafiła stłumić. Fakt, że w sumie to też się za bardzo nie opierała i powróciła do zabawy ze smokiem, wymyślając coraz to nowsze rzeczy, którymi mogłaby go zainteresować. A o to na szczęście nie było trudno. Szczerze powiedziawszy to najchętniej by go przygarnęła, ale wiedziała, że niestety taka opcja w ogóle nie wchodzi w grę.
Po bliżej nieokreślonym czasie nadeszła zmiana. Smok najwidoczniej zmęczył się zabawą, bo przepuścił ją dalej, aby mogła wejść do wieży, co też uczyniła i z westchnieniem zaczęła żmudną wspinaczkę po schodach. Znowu z braku laku je liczyła, a kiedy dotarła na szczyt, ostrożnie weszła głębiej.
- Nie ufam temu drzewsku - powiedziała i zmrużyła oczy, jakby w każdej chwili była gotowa dostrzec ruch ze strony dębu. Wszystko robiła powoli, utrzymując czujność. Nawet sakiewkę z galeonami schowała do kieszeni wolnym ruchem, ale spojrzenie cały czas miała skierowane na drzewo, które na szczęście nie zrobiło najmniejszego ruchu w jej stronę wskazującego na to, że znów zostanie wywalona z wieży za nie wiadomo co. - Idziemy - zarządziła i pociągnęła Scarlett w stronę wyjścia. Nie chciała kusić losu. - Powiem ci, że mimo wszystko jestem zadowolona z tej naszej wycieczki. Byłyśmy, zobaczyłyśmy, przeżyłyśmy, jest co opowiadać, a już na pewno nie można pomijać fragmentu o kiju-samobiju! - mówiła, kiedy już schodziły z wieży normalnym wyjściem, jak pan Merlin przykazał. Wcześniej jeszcze zgarnęła wiszący na jakimś sznurku sierp, który jakby czekał, żeby go "zerwać". Przed sobą miały kawałek drogi do domków, ale ta miała upłynąć zadziwiająco szybko.

/zt z Carly
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyWto 16 Sie - 0:50;

Poprzednia lokacja: Baszta króla z setką rycerzy
Wybrany bonus: -
Kości: 2 | 46 [post min. 4k znaków]
Dotychczasowe zdobycze: 1 pkt HM [Fort Galahada] | 2 pkt DA/GM [Zamczysko Borsa] | 2 pkt do dowolnej statystyki [Forteca Grifleta]

Jeszcze tylko kilka kroków… Nie był pewien jak wiele razy powtarzał w myślach te słowa, żeby dodać sobie motywacji do dalszej wędrówki. Ledwie już włóczył nogami po glebie, kiedy przed oczami wyrosła mu majestatyczna, strzelista wieża, której widok zdecydowanie rekompensował wszelkie niedogodności, wtłaczając do organizmu nowe pokłady energii. Tak, Paco nagle nabrał wigoru, a jeszcze chwilę temu gotów byłby przysiąc, że nie ma siły na nic więcej. Spoglądając na porośniętą bluszczem ścianę budowli, przypomniał sobie jednak legendy o najsłynniejszym i najpotężniejszym czarodzieju, jakiego znały karty historii, a i nabrał nadziei, że uda mu się odnaleźć w pobliżu jakąś wartościową pamiątkę. Dowód na to, że udało mu się przebrnąć tę morderczą trasę, odwiedzając rezydencję wielkiego Merlina.
Nietrudno było się domyślić, że napotka na swej drodze kilka przeszkód, ale musiał przyznać że nie spodziewał się napotkać stwora o zielonych łuskach i ważkowatych skrzydłach. Wróżkowego smoka… a przynajmniej tak Morales nazwał zwierzę, które nie przypominało mu żadnej innej smoczej rasy. Nie wyglądało groźnie, ale już przy okazji starcia z Morholtem Salazar przekonał się, że pozory lubią mylić. Nie miał ochoty po raz kolejny pojedynkować się z bestią, dlatego postanowił zręcznie, niczym skrytobójca, wyminąć stworzenie. Schylił się i niemalże na kuckach czmychnął obok pyska, kiedy spotkał się spojrzeniem z wyłupiastymi oczami. Chwilę później ogon zagrodził mu drogę i tyle wyszło z jego planu prześlizgnięcia się do wieży in cognito.
Szczęście w nieszczęściu, że ktoś zdecydował się umieć tutaj smoczą wróżkę, a nie chociażby rogogona węgierskiego. Smok nie wydawał się wcale rozwścieczony, prędzej zaintrygowany obecnością niezapowiedzianego gościa. Wyglądał trochę jak kociak, który łasi się o nogę, żeby rzucić mu kłębek włóczki. Problem w tym, że Paco zbyt wiele o smokach, a już na pewno tym gatunku, nie wiedział, a w konsekwencji nie był pewien czym go zająć, żeby pozwolił mu przejść w stronę drzwi. Najpierw zaczął do niego bezmyślnie gadać, potem nawet poklepał go po twardych łuskach, żeby na sam koniec dojść do oczywistego wniosku i wyciągnąć zza paska spodni kawałek zaczarowanego drewna. Powiedzmy sobie uczciwie, z pomocą magii o wiele łatwiej było zaskarbić sobie uwagę nietypowego ochroniarza. Morales sunął koniuszkiem różdżki w powietrzu, wyrysowując kolejne świetliste napisy, które smok rozszarpywał swoimi pazurami. Dziwna zabawa, ale skoro działała, należało ją po prostu kontynuować. Dopiero kiedy skrzydlaty stwór znudził się migającymi literami, Paco zmienił zaklęcie, skupiając uwagę zwierzęcia na wyczarowanych ptakach, którymi kierował niedaleko jego pyska.
Nie miał pojęcia jak wiele czasu spędził z avalońskim cerberem. Niekiedy musiał odpocząć od rzucania kolejnych zaklęć, innym razem starał się niepostrzeżenie przeniknąć na drugą stronę, ale smok nie dawał mu spokoju, nadal skory do psot. Salazar miał go już po dziurki w nosie. Mógł odetchnąć z ulgą dopiero po kilku dobrych godzinach, kiedy wreszcie paskudztwo usnęło głęboko, odblokowując mu przejście do wnętrza wieży… na którą jeszcze trzeba było się wspiąć po grubych korzeniach i gałęziach dębu. Paco przeklął tylko pod nosem, podskakując wyżej, żeby złapać się pierwszego pewnego punktu, a wtedy w oczy rzucił mu się cały stos nadgryzionych zębem czasu, jednak nadal magicznych i użytecznych przedmiotów. Nie podobał mu się tylko jeden drobny szczegół: twarz wyryta w świętym drzewie, która zdawała się obserwować każdy jego ruch. Najwyraźniej jednak nie przejął się nią na tyle, by powstrzymać rosnącą w sercu chciwość. Skoro przeszedł taki szmat drogi, należała mu się sowita nagroda, czyż nie?
Wspinał się zatem zażarcie, pakując coraz więcej artefaktów do kieszeni spodni i luźnej marynarki. Wierzył, że na wszystkich zebranych fantach zbije fortunę. Nie pomyślał nawet, że zachłanność może okazać się opłakana w skutkach. Święte drzewo wyczuło jego złe intencje, a konar znajdujący się pod jego stopą osunął się, zrzucając go w przepaść. Salazar gorączkowo szukał różdżki, żeby zamortyzować upadek, a chociaż na ratunek przybył smok, który bezpiecznie przetransportował go na ziemię, tak niestety cały skarb poszedł w diabły.
- Mierda. – Syknął pod nosem, ale nie zamierzał się przecież tak łatwo poddać. Ot, zakasał rękawy i ponownie powędrował w stronę wieży, wzdychając ciężko na widok rozbudzonego ochroniarza, który znów trącał go pyskiem, namawiając do wspólnej zabawy.  
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyCzw 18 Sie - 1:02;

Poprzednia lokacja: Baszta króla z setką rycerzy
Wybrany bonus: -
Kości: 5 | 16
Dotychczasowe zdobycze: 1 pkt HM [Fort Galahada] | 2 pkt DA/GM [Zamczysko Borsa] | 2 pkt do dowolnej statystyki [Forteca Grifleta]

Po upadku z wieży i locie na skrzydłach majestatycznego smoka Paco postanowił podjąć kolejną próbę zagarnięcia dla siebie merlinowego skarbu, tym razem jedynie z większą nieco powściągliwością. Mniej więcej poznał już zwyczaje i ulubione zabawy wróżkowego obrońcy, więc przechadzając się obok jego ogona, od razu sięgnął po swoją różdżką, poruszając leżące w pobliżu kamienie i odłamki zbroi to w jedną, to w drugą stronę, czym zachęcał magicznego stwora do aportowania rozmaitych przedmiotów. Wystarczyło parę minut wspólnych podrygów, a smoczysko usnęło snem tak głębokim, że Morales bez problemu przeszedł dalej, przystępując do wspinaczki po grubych pnączach i gałęziach.
Naprawdę starał się powstrzymać pokusę, a jednak chciwość po raz kolejny wyprowadziła go na manowce. Mimo iż nie wcisnął do kieszeni tak wielu fantów jak poprzednio, i tym razem drzewu jego spodnie wydały się za ciężkie. Niemal dotarł już do szczytu, kiedy roślina ponownie zrzuciła go w przepaść, a mężczyzna z głośnym westchnieniem opadł na grzbiet swojego frunącego obrońcy. Cóż… jak to mówią… do trzech razy sztuka? Oby.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptySob 20 Sie - 21:27;

Poprzednia lokacja: Baszta króla z setką rycerzy
Wybrany bonus: -
Kości: 5 | 11
Dotychczasowe zdobycze: 1 pkt HM [Fort Galahada] | 2 pkt DA/GM [Zamczysko Borsa] | 2 pkt do dowolnej statystyki [Forteca Grifleta]

Niestety zasada do trzech razy sztuka w przypadku podboju wieży Merlina przez Moralesa okazała się niczym więcej jak zwykłą ułudą. Gdyby tylko Meksykanin i potężny, średniowieczny czarodziej żyli w tych samych czasach, chyba nie sposób byłoby im wróżyć przyjaznej relacji… natomiast po tylu próbach wspięcia się na szczyt arturiańskiego ustrojstwa Paco przynajmniej zdążył się już zaprzyjaźnić z wróżkowym smokiem. Ot, wyciągnął zza paska spodni różdżkę, odpychając zaklęciem jeden z leżących na ziemi hełmów, a pilnujące dobytku swego pana stworzenie z entuzjazmem podjęło się aportowania zabytkowych elementów uzbrojenia, zapominając że chciwych turystów nie należałoby przepuszczać dalej.
Salazar starał się pozostawić chciwość na dole, ale im wyżej wspinał się po grubych konarach i gałęziach, tym cięższe stawały się również kieszenie jego spodni i marynarki. Może nie zgarnął tak wielu przedmiotów jak ostatnim razem, ale najwyraźniej drzewo nadal było w stanie wychwycić jego złe zamiary. Nie trzeba chyba mówić, co wydarzyło się dalej… Moralesa czekał kolejny skok ze spadochronem, tyle że bez spadochronu, a ze smoczym kompanem u boku, a raczej pod obolałym już od walki ze strącającymi go gałęziami tyłkiem. Mimo wszystko, nadal nie zamierzał się poddawać na drodze do celu.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Wieża Merlina QzgSDG8




Gracz




Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina EmptyPią 26 Sie - 19:58;

Poprzednia lokacja: Baszta króla z setką rycerzy
Wybrany bonus: -
Kości: 2 | 71 [post min. 4k znaków | 100 galeonów]
Dotychczasowe zdobycze: 1 pkt HM [Fort Galahada] | 2 pkt DA/GM [Zamczysko Borsa] | 2 pkt do dowolnej statystyki [Forteca Grifleta] | 100g, złoty sierp [Wieża Merlina]

Każdy kto znał Moralesa odrobinę dłużej, doskonale wiedział, że mężczyzna jest uparty jak kozioł i zdeterminowany w dążeniu do wyznaczonych sobie wcześniej celów. Jednym z nich było zaś zdobycie wieży nazwanej imieniem najpotężniejszego chyba czarodzieja wszechczasów. Mimo że magiczne drzewo otaczające kamienisty słup trzykrotnie strąciło go w przepaść, nie przejmował się porażkami i nie zamierzał zawracać w kierunku jabłoniowej wioski. Nie teraz, kiedy zaszedł tak daleko, a do pokonania całej trasy pozostało mu wyłącznie kilka wyjątkowo upierdliwych gałęzi… no i przejście obok zielonołuskiego jaszczura o ważkowatych skrzydłach, który dotychczas nie miał żadnych problemów z użyczeniem mu swojego grzbietu. Stwór ratował go za każdym razem, nie bacząc na jego chciwe, niegodziwe zapędy. Nic więc dziwnego, że tę nietypową przyjaźń Paco wziął już za pewnik, bez zawahania starając się czmychnąć tuż obok zwierzęcego ogona… który niestety poruszył się niespodziewanie, zagradzając wejście do budowli postawionej ku czci Merlina.
Meksykanin przewrócił teatralnie oczami, za pomocą zaklęcia odpychając dalej porzucony hełm, który uprzednio strażnik wieży potraktował jak zabawkę, jednak smoczysko miało najwyraźniej dosyć nie tylko jego nieudolnych prób wspinaczki, ale i żmudnej, powtarzalnej zabawy. Stworzenie ziewnęło znudzone, wypuszczając niegroźny płomyk z pyska, a Morales musiał pomyśleć nad innym czarem, który mógłby zainteresować stojącą mu na przeszkodzie bestie. Próbował nawet zagadać zwierzę, ale powiedzmy sobie uczciwie, szybko okazało się, że nie nadają na tych samych falach, a w tym przypadku złote usta zdawały się na niewiele. W końcu Salazar powrócił do wprawiania za pomocą magii w ruch rozmaitych przedmiotów leżących w okolicy, mając nadzieję że jego skrzydlaty kompan wreszcie ruszy leniwe dupsko, przypominając sobie jak wiele radości przynosiło mu aportowanie, ale gdzie tam. Smok spoglądał na niego wyłupiastymi oczami jak na idiotę, nawet nie podnosząc swych potężnych łapsk.  
Potrzebował chwili odpoczynku przed ponownym zaciągnięciem zwojów mózgowych do pracy, toteż usiadł na pobliskim kamieniu, odpalając merlinową strzałę. Darował płucom niemałą dawkę nikotyny, zanim zwieńczeniem różdżki zaczął kreślić w powietrzu świetliste litery, zyskując tym samym uwagę znużonego smoka. Przez moment wydawało mu się, że dopiął swego, ale stwór po kilkukrotnym rozproszeniu znaków pazurami ponownie rozłożył się przed wejściem, jednoznacznie pokazując Moralesowi, że nie zasłużył sobie na zdobycie szczytu wieży. Paco przeklinał w duchu to irytujące zwierzę, ale nie złożył jeszcze broni. Ba, wpadł nawet na kolejny, głupkowaty pomysł, uwalniając z osikowego kawałka drewna stadko kolorowych ptaków, które przefrunęły tuż przed smoczym pyskiem. Jak to mówią? Jeżeli coś jest głupie, ale działa, to znaczy że nie jest głupie. Tak było i tym razem. Najwyraźniej wróżkowej istotce znudziło się ganianie za zardzewiałą stalą, ale żywy cel to co innego. Mężczyzna nie miał pojęcia jak wiele czasu minęło, ale ciężkie cielsko wreszcie wzbiło się w powietrze, a on sam mógł zmierzyć się z okalającą wieżę roślinnością.
Zdążył już wkurzyć drzewo trzy razy i miał nadzieję, że nie będzie czwartego. Pamiętał, że dotychczas ponosił karę za własną chciwość i wypchane po brzegi kieszenie, dlatego wolał zapomnieć o zbieraniu porozrzucanych gdzieniegdzie artefaktów. Może to i lepiej? Nie wiedział czy cokolwiek z tego żelastwa miało realną wartość, za to czekoladowym tęczówkom rzuciły się mieniące się na jednej z gałęzi monety. Nie ważyły one zbyt wiele, więc spakował je do ukrytego w kieszeni spodni mieszka, podciągając się wyżej i wyżej, gałąź po gałęzi, wreszcie docierając na sam szczyt wieży, z której rozpościerały się wspaniałe wręcz widoki. Pozwolił sobie na moment oddechu, opierając się o brzeg muru, a w końcu zszedł schodami w dół, szykując się do podróży powrotnej do avalońskiej wioski. Nie spodziewał się, że w jego ręce wpadnie jeszcze przewieszony na jedwabnym sznurze sierp… i to nie byle jaki sierp. Wykonany z prawdziwego złota, idealnie odwzorowana replika narzędzia stosowanego w arturiańskich czasach. Cóż, przynajmniej wysiłek się opłacił, a Moralesowi poza pieniędzmi udało się również zdobyć niecodzienną pamiątkę z tej wyczerpującej, ale niezwykle interesującej wyprawy.

zt.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wieża Merlina QzgSDG8








Wieża Merlina Empty


PisanieWieża Merlina Empty Re: Wieża Merlina  Wieża Merlina Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wieża Merlina

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wieża Merlina JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Zamki Avalonu
-