Kojarzycie może mugolskie, imprezowe autobusy i tramwaje? Cóż, to jest ich magiczny, malediwski odpowiednik! Na skorupie jednego z licznych żółwi znajduje się niewielka wysepka, która została zamieniona w imprezowy raj. Wstęp tutaj mają jedynie pełnoletni czarodzieje, którzy za symboliczne 15 galeonów mogą korzystać ze wszelkich dobrodziejstw oferowanych przez to miejsce. Jeżeli jednak nie jesteś pełnoletni (min. 17 lat), możesz rzucić kostką na wbicie się na przypał:
PARZYSTA - udaje Ci się wejść NIEPARZYSTA - ktoś dostrzega w Twoich młodych rysach twarzy kłamczuszka i informuje o wybryku opiekuna Twojego domu.
Jeżeli kulniesz, musisz napisać post, niezależnie od rezultatu. Brooks trzyma rąsię na pulsie!!! Nienapisanie postu po rzuceniu kostką wiąże się z BOLESNYMI konsekwencjami.
Część barowa
Stan upojenia:
wystarczy podejść do baru, aby dostać to, czego dusza zapragnie, i to za darmo! Pamiętaj jednak, by na początku każdego posta uwzględnić w < zg > swój stan upojenia. Co musisz wiedzieć?
Limity, które musicie uwzględnić: - powyżej 30 pkt. - każdy jest twoim przyjacielem, każdego kochasz, a świat jest piękny i cudowny. Wychodzi z Ciebie hipis i pacyfista, przy którym Lennon to zwykły pozorant - powyżej 60 pkt. - zaczynasz śpiewać, wybuchasz silnymi emocjami. - powyżej 90 pkt. - zaczynasz bełkotać i mówić dziwne rzeczy. - powyżej 120 pkt. - w jakim jesteś stanie? Na pewno nie w stanie Kentucky. Szukaj miski albo kibelka - spędzisz w jego pobliżu dwa najbliższe posty. - powyżej 150 pkt. - zaczynasz mówić po rosyjsku, odbijasz się od ludzi jak tłuczek wpuszczony do szatni i zagadujesz do mijanych drewnianych rzeźb. Ten próg wiąże się z możliwą ingerencją Mistrza Gry
BABECZKI:
Na stoliku znajdują się tace z identycznymi babeczkami. Wyglądają niewinnie, ale kiedy przyglądasz się bliżej, widzisz, że unoszą się nad nimi kolorowe opary. Wybierasz babeczkę według oparów lub, jeśli nie masz pomysłu na to, której zaufać, bierzesz jedną na chybił-trafił, czyli turlasz k6!
Siwoszara para / 1 - Czujesz się staro, łapie cię ból krzyża, włosy przykrywa siwizna. Przez kilka kolejnych postów masz co najmniej 60 lat więcej! DZIAŁA 2 POSTY.
Jasnozłota para / 2 - Czy to ból ząbkowania, czy też po prostu zapominasz języka w gębie? Zaczynasz gaworzyć i patrzysz na świat z dołu. Witamy w wieku niemowlęcym! DZIAŁA 2 POSTY.
Pulsujące, wielokolorowe opary / 3 - Chcesz skakać, chcesz latać, chcesz powiedzieć wszystkim, że ich kochasz, a następnie wykonać popisowe salto grając równocześnie na trąbce! To ci dopiero euforia! DZIAŁA 3 POSTY.
Świecące, białe iskierki / 4 - Źrenice poszerzają ci się aż na białka oczu, nastawiasz ucha, czujesz ruchy powietrza i drgania podłogi. Jesteś wyczulony/a na najmniejszy bodziec, widzisz i słyszysz wszystko, czujesz zapach kolacji przyrządzanej w hotelu. DZIAŁA 3 POSTY.
Różowy, gęsty dym / 5 - Jasna cholera, ależ wszyscy piękni! A w tym zamku z pewnością jest mnóstwo pustych sypialni! Twoim jedynym celem staje się prokreacja. Przemożne pragnienie bliskości odpuści dopiero wtedy, kiedy je zaspokoisz. DZIAŁA 3 POSTY.
Na przemian rosnąca i malejąca chmurka pary / 6 - Czujesz charakterystyczny ból w kościach i… Zmieniasz rozmiar! Rzucaj k6, żeby zobaczyć, co dokładnie się stanie! Parzysta - mugolska liga NBA stoi przed tobą otworem, tylko uważaj, żeby nie zahaczyć głową o jakąś gałąź! DZIAŁA 3 POSTY. Nieparzysta - przyjeżdżają jacyś mugole w garniturach i nazywają cię “prezesem”. DZIAŁA 3 POSTY.
PONCZ LISTONOSZA - działa min. 2 posty (może więcej, w zależności od woli gracza:
Podchodzisz do miski z ponczem, w której pływają jakieś dziwne znaczki pocztowe. Wypijasz ostrożnie czarkę i niepewnie przeżuwasz kawałeczek papieru. Chwila, co jest? Rzucaj k6!
1 - Ale się porobiło! Wydaje ci się, że jesteś żółwiem! Zaczynasz się garbić, jak gdyby przytłaczał się ciężar skorupy, masz ochotę na coś rybnego i tęsknisz za wodą. Czym prędzej starasz się odnaleźć basen, żeby w nim ponurkować. 2 - Widzisz kolory i dźwięki. Masz time of your life, kiedy słuchasz muzyki. Wczuj się w lecący akurat kawałek! 3 - Duch! A przynajmniej tak ci się wydaje! Po otrzeźwieniu okazuje się, że to osoba, z którą przed chwilą rozmawiałeś/aś. 4 - Nagle zaczynasz rozumieć prawidła rządzące wszechświatem - mówisz o kosmitach, anunakach i czarodziejach z ciemnej strony księżyca. Rzuć literkę! Jeżeli wypadła samogłoska, otrzymujesz +1 pkt kuferkowy z astronomii. 5 - Musiałeś zażyć kwasa, żeby zrozumieć, czym jest prawdziwa miłość. Jeżeli jesteś w związku, zaczynasz rozumieć, czy to na pewno twoja druga połówka. Jeżeli nie jesteś, uświadamiasz sobie, kto skradł twoje serduszko. 6 - Zwinęło cię jak calzone. Nie ogarniasz, co się dzieje, nie wchodzisz z nikim w interakcję i zwijasz się w kłębek pod stołem. A pod stołem? Cóż, zgubiona przez kogoś przypominajka! Tylko nie zapomnij jej zabrać ;) Zgłoś się po predmiot w odpowiednim temacie!
Część SPA-niała
Kokosowy staw Jak sama nazwa wskazuje, jest to staw. No, właściwie to niewielki stawik, sadzawka. To, co ją wyróżnia to fakt, że wypełniona jest wodą kokosową o magicznych właściwościach. To tu zwalczysz nadmiar procentów po “żółwim śnie”, a także wyleczysz wszelkie bóle. Co więcej, unoszące się nad stawem opary wprowadzają w pozytywny nastrój, porównywalny do palenia mugolskiej trawki. Po kąpieli w kokosowym stawie „zeruje” się Twój licznik upojenia.
Żółwia sauna Niewielki drewniany domek, przypominający swym kształtem żółwią skorupę. W zależności od potrzeby możesz się tu porządnie rozgrzać albo wręcz przeciwnie – wymrozić niczym w komorze kriogenicznej. Wewnątrz gra muzyka, którą możesz zmieniać według upodobania, wystarczy jeden gest różdżką. Jesteśmy jednak na imprezowej wyspie, tak więc i sauna nie jest taką sobie zwyczajną, bo przebywając w środku, masz barwne wizje podwodnego miasta, zamieszkałego przez cywilizację krakenów.
Dyskoteka gra
W takim miejscu nie mogło rzecz jasna zabraknąć tańców! Na lepkim od drinków parkiecie tańczy grupka pijanych i szczęśliwych imprezowiczów. Tak, ty również możesz należeć do tej zacnej grupy! Kulnij sobie K6:
Kostki:
1 „Patrzcie ludzie, Król parkietu, ręka jak złamana”... starasz się wykonać taniec węgorza, co wychodzi Ci marnie, ale nie ma tego złego, bo czołgając się po brudnej posadzce, znajdujesz 20 galeonów. Upomnij się o nie we właściwym temacie. 2 Może to atmosfera, a może chemia Twojego żołądka, który przyjął dziś wiele, ale czujesz, jak miękną Ci nogi na widok tańczącej obok osoby. Kto wie, może z tej mąki coś wyrośnie? Oznacz osobę tańczącą obok (musi również być na parkiecie) i razem oddajcie się szaleństwu. 3 Jaka wspaniała nuta! Nogi aż same Ci się rwą do tańca! Wszyscy patrzą z uznaniem na twoje dzikie pląsy i nawet klaszczą w łapki z wrażenia. Gratulacje! Zdobywasz 1 punkt do działalności artystycznej! 4 Na Twoje popisy wypadałoby opuścić kurtynę milczenia, gdyby nie fakt, że inni są tak porobieni, że nie zwracają na Ciebie uwagi. Może to i lepiej? Możesz bawić się po swojemu, bez krytycznych spojrzeń osób trzecich, a to już wiele. Tańcz tak, jak gdyby nikt nie patrzył! 5 Utwór zmienia się na wolniejszy, bardziej klimatyczny. Do tego w powietrzu zaczynają się unosić śladowe ilości amortencji. Oj, ktoś tu chyba ma ochotę na coś więcej niż taniec! 6 Tańczysz, jak by świat kończył się. Ale co to? Nagle Twój wzrok spoczywa na barku i czujesz ochotę sięgnąć po coś mocniejszego. Skoro bawisz się tak doskonale w takim stanie, to logika nakazuje sądzić, że po kolejnym drineczku będzie jeszcze lepiej. Zapraszamy do stolika po dowolny drink!
- Z taką różnicą wieku, pary nie powinny się całować- oznajmił z lekkim grymasem. Wyszli razem z restauracji. Po drodze Jay znowu zamachał do Marka, sprawdzając czy odpowie mu na ten przyjacielski gest. W końcu weszli do miejsca, na które mugole mówili "dyskoteka". Cóż za idiotyczna nazwa! Kluby magiczne były znacznie fajniejsze od tego miejsca, ale Jay nie narzekał. - Chcesz coś do picia?- zapytał ją głośno, wprost do ucha, ciągnąc w stronę baru. Sam zamówił sobie swój stały alkohol- whisky.
Rozejrzała się po dziwnym pomieszczeniu. Raczej nie bywała w podobnych, w ogóle rzadko szła gdziekolwiek, gdzie była okazja do tańca. Wyjątkiem były oczywiście nudne przyjęcia, na które była ciągana w każde wakacje przez rodziców. Zadymione, mroczne miejsce miało swój specyficzny klimat. Aud nie mogła za bardzo określić jaki, ale nie był zbytnio w jej stylu. Przymknęła na to oko i poszła za Jaydonem. - Cokolwiek - odkrzyknęła. - Jakiegoś drinka, bez różnicy.
Jaydon zamówił jej jakiegoś ładnie brzmiącego drinka z Martini, którego nie znał. Podał go dziewczynie. Rozejrzał się dookoła, średnio podobało mu się to miejsce, ale w sumie nie było tak źle jak mogło. - Chodź- powiedział kiedy oboje skończyli swoje drinki. Przyciągnął ją do siebie i objął delikatnie w talii. Zaczęli się delikatnie poruszać w rytm muzyki, wraz z upływem czasu coraz bardziej się rozkręcając. Jaydon uśmiechnął się szeroko do dziewczyny. Skakali niczym małpy w stadzie na jakimś drzewie.
Z upływem czasu stwierdziła, że nie jest wcale źle. Przynajmniej dobrze się bawiła. I miała dobre buty, za które właśnie sobie dziękowała. W koturnach czułaby się głupio, a do tego powykręcałaby nogi. Musiała przyznać, że chłopak znał się na rzeczy. Dała mu znać, że na razie wystarczy jej tego szybkiego tańca, kiedy nieźle zasapana pociągnęła go z parkietu.
Stanęli ponownie przy barze. Jay zamówił parę drinków, także niedługo oboje siedzieli leciutko podpici. - Przeczysz stwierdzeniu, że rude jest wredne- stwierdził chłopak, równocześnie dotykając przelotnie jej ramienia- Ale jesteś bardzo gryfońska. Upił kolejny łyk swojego trunku, nie przejmując się miłym szumem w głowie. - Jesteś czystej krwi?- zapytał jeszcze. Nie żeby miało to dla niego jakiekolwiek znaczenie. Po prostu chciał o czymś zacząć rozmowę.
Spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem. - Potrafię być wredna, jeśli tylko zechcę - zachichotała w niepodobnym do siebie sposobie. - Taak, lubię Gryffindor. Również podniosła swój drink do ust. To dziwne uczucie. - Czystej. Cała rodzina czystej krwi, wszystkie domy, do wyboru, do koloru - zaśmiała się perliście.
- Łał- powiedział tylko na jej ostatnie słowa. W końcu Aud była dziewczyną, więc wcale się nie dziwił, że bardziej się podpiła niż on. Zastanawiał się kiedy nadejdzie moment, w którym zacznie gadać głupoty, ale póki co szło jej całkiem nieźle. - To spróbuj być bardziej wredna- oznajmił, jednocześnie kładąc jej rękę na kolanie z uśmiechem- Albo zaskocz mnie czymś- dodał z błyskiem w oku. Nie wiadomo czy spowodowanym alkoholem, czy po prostu jego szatańskimi pomysłami podsuwanymi gryfonce.
Zaśmiała się, a ton z jakim to zrobiła nie był bliżej określony. Najtrafniej można go było nazwać lekko drwiącym. Zabrała jego rękę z kolana, aby móc wpleść w nią swoje palce, po czym zeskoczyła ze stołka i wdrapała się na kolana Ślizgona. - Uniemożliwiasz mi to - zaczęła bawić się jego krawatem, kładąc głowę na ramieniu. - Dlaczego jesteś taki uroczy? - zapytała z pretensją. O tak, z pewnością przesadziła z alkoholem. Nigdy nie wychodziło jej to na dobre.
O tak, teraz zdecydowanie go zaskoczyła. Zanim się obejrzał już siedziała mu na kolanach słodko sie uśmiechając. Prawdopodobnie była pijana, ale cóż... jak można odmówić takiej dziewczynie. Objął ją i przysunął się do niej zdecydowanie. - Ja ci uniemożliwiam?- zapytał robiąc niewinne oczy. Zaśmiał się głośniej z jej kolejnych słów- To ty jesteś urocza!- oznajmił z przekonaniem, pochylając się, aby móc spojrzeć w jej śliczne zielone oczy, przy okazji zerkając na jej ładnie, czerwone prawie jak włosy, usta.
Nawet pijana musiała przyznać, że czuje się z nim bardzo dobrze. Może trochę za dobrze, zwracając uwagę na jej stan. - Dziękuję, tego mi jeszcze nie mówiłeś - powiedziała z uśmiechem. Chyba oszaleję - przemknęło jej przez myśl, kiedy patrzył w jej oczy. Nie zwracając uwagi na konsekwencje, postanowiła umilić sobie wieczór jeszcze bardziej. Martwić będzie się później, jeśli w ogóle coś zapamięta. Objęła wolną dłonią jego policzek i pocałowała delikatnie, przymykając powieki.
- Mogę to mówić częściej- powiedział z uśmiechem i już miał dodać kolejny komplement, kiedy dziewczyna zatkała mu usta swoimi. Kiedy ostatnio to dziewczyna chciała go pocałować, a nie odwrotnie? Nie pamiętał, ale lubił odmiany! Dlatego z przyjemnością objął ją i przyciągnął do siebie, tak, że praktycznie przylegali do siebie. Oddał jej pocałunek z rozkoszą i bardziej namiętnie. Również zamknął oczy i napawał się zapachem dziewczyny.
Tak szybko jak zaczęła, tak i skończyła. - Dość - jęknęła cicho. - Szkoda, że nie czujesz tego, co ja - szepnęła mu do ucha, muskając je przelotnie wargami. Serce biło jej jak oszalałe. W rzeczy samej, dała się złapać. Miała zamiar być na siebie zła, kiedy wytrzeźwieje. O ile będzie cokolwiek pamiętać. Jak mam tego nie pamiętać?
Jaydon był trochę niezadowolony, że dziewczyna przerwała ową czynność i rozdrażniła go jej wypowiedź. - A skąd wiesz, że nie czuję?- zapytał marszcząc brwi i obrysowując palcem jej zarys twarzy. Widział, że dziewczyna była trochę pijana, dzięki temu stała się odważniejsza i mówi takie rzeczy. Ale w końcu nie pierwszy raz się spotykał z pijanymi ludźmi. Musnął wargami jej szyję.
Drgnęła lekko czując jego usta na swojej szyi. - No bo widzisz... dla ciebie to tylko kolejny flirt. A ja szybko się przywiązuję. Nie mogę tak sobie siedzieć na twoich kolanach i myśleć, że jutro znikniesz - powiedziała wodząc delikatnie dwoma palcami po jego policzku. Sama nie wiedziała, co się z nią dzieje. Pewnie to za sprawą nietrzeźwości i jego oczu mówiła wszystko, o czym myślała. Jak widać jakaś trzeźwość przebijała się przez to zaćmienie mózgu.
Adrian nie był wielbicielem takich miejsc, lecz chciał sprawdzić czy nie spotka tutaj kogoś znajomego. Usiadł przy barze i zamowił ognistą whisky. Po czym zaczą rozglądać sie po pomieszczeniu.
Odsunął usta od jej szyi tak, że ich twarze było dokładnie naprzeciwko siebie. - Ależ oczywiście, że jutro nie zniknę. Jutro wciąż będę!- powiedział z uśmiechem, którym dawał do zrozumienia, że nie ma pojęcia skąd takie czarne myśli u dziewczyny. Złapał na chwile jej palce, jeżdżące po jego policzku i ucałował ich koniuszki delikatnie, po czym pozwolił im znowu robić co chcą. Objął lepiej Aud i wygodniej usadowił się trochę niezbyt przyjaznym dla jego zgrabnego tyłka stołka. - A miałaś wiele dłuższych związków?- zapytał jeszcze. Usadowił swoją dłoń na talii dziewczyny i delikatnie jeździł po niej. Przez dużą bliskość prawie stykali się nosami.
Spojrzała mu w oczy mętnym wzrokiem. Kłamał? Chyba nie... A zresztą, co to za różnica? Będzie się tym przejmować rano, kiedy głowa będzie pękać od nadmiaru alkoholu. Tak, rano będzie na to lepszą okazją. - Będziesz? - powtórzyła. - Trzymam cię za słowo. Skoro tak mówił, to nie mógł kłamać. Takie oczy są zbyt niewinne na kłamstwo. Zatrzymała jeszcze na chwilę palce na jego ustach. - No jasne - skłamała naiwnie. W rzeczywistości całowała się pierwszy raz. Pijana, niezłe wspomnienia, nie ma co. Ale skoro on może tak słodko kłamać, to Aud też może sobie na to pozwolić.
Jaydon kiwnął potulnie głową na jej słowa. Oczywiście będzie, bo chyba Aud nie sądzi, że Jay tylko po to się z nią zadaje, żeby trochę poprzytulać się z nią w jakimś zdechłym, mugolskim klubie? Uśmiechnął się lekko kiedy poczuł ponownie jej palce na swoich ustach. - Naprawdę musimy tu siedzieć? Jest tak gorąco i duszno...- mruknął lekko krzywiąc się. On również uwierzył w jej słowa, oczywiście, bo w końcu jak taka niewinna gryfonka mogła mu kłamać? A poza tym była śliczna, więc z pewnością miała wielu mężczyzn!
Udała, że zastanawia się poważnie. Miło było siedzieć sobie na kolanach Jay'a, to trudna decyzja. W końcu uznała jednak, iż chłopak ma rację. - Niaaaee. Chodź - powiedziała ześlizgując się na dół. Przytrzymała się jego ramienia, inaczej na pewno wylądowałaby na ziemi. Teraz też nie było w tym nic trudnego. Nogi miała jak z galarety, a w uszach coś dziwnie dzwoniło. Dzwonki, dzwonki. Policzki, dla odmiany, pobladły lekko, a kontury wyostrzyły się i stały się... zielone. Pociągnęła go niezdarnie za rękę i chwiejąc się ruszyła w stronę wyjścia. Nie bardzo lubiła mdleć, więc chciała jak najszybciej wydostać się na świeże powietrze.
Wszedł do pomieszczenia i uśmiechnął się w duchu. Uwielbiał takie miejsca. Podszedł do baru i zamówił szklankę whisky. Rozejrzał się po pokoju ale nie zobaczył nikogo znajomego. Powoli pił swój alkohol i czekał na okazję by kogoś poznać.
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Definitywnie potrzebowała tych wakacji od szkoły. Tych kilku dni, kiedy będzie mogła zapomnieć o wszystkich sprawach i kłopotach i skupić się wyłącznie na sobie. Ostatnimi czasy mocno zaniedbywała swoje potrzeby kosztem uszczęśliwienia wszystkich wokół. Malediwy wydawały jej się idealną okazją do tego, aby na chwilę o tych wszystkich ludziach zapomnieć. W końcu, to archipelag rajskich wysp. Jeśli tam nie będzie szczęśliwa, to już chyba nigdy nie będzie nigdzie. Przybyła kilka dni później, niż cała reszta Hogwartu ze względu na swoje zobowiązania w pracy. Terminy goniły i niekiedy czy jej się to podobało, czy nie, musiała plany związane z pracą przesunąć ponad swoje własne pragnienia. Dlatego złapała kilka dni później odpowiedniego świstoklika i wylądowała pośrodku uroczych domków, które, jak podejrzewała, w najbliższym czasie miały stać się jej domem. Miejsce było nieziemsko piękne. Wprost nie mogła doczekać się zwiedzania i tego, aby dostrzec wszystkie możliwe okazje, jakie oferowało to miejsce. Już wymyślała kolejne, dzikie wyprawy, z Eskilem u boku, tyle że… Eskila tutaj nie było i nie będzie. Ta prawda uderzyła w nią mocno i znacząco pogorszyła jej nastrój. Kompletnie zapomniała, że półwil miał bana na wakacje. Usłyszała o imprezowym żółwiu, więc czym prędzej chciała odwiedzić to miejsce. W końcu przyjechała tutaj zapomnieć o wszystkim i skupić się na sobie. Zawsze lubiła tańczyć a ostatnio kompletnie nie miała ku temu okazji. Musiała to nadrobić, koniecznie. Nie wiedziała, czego może spodziewać się na miejscu, niemniej upalna pogoda pozwalała na to, aby założyć krótkie szorty i top bez ramiączek, co też właśnie zrobiła. Nie chciała się jakoś szczególnie wyróżniać, ale nie zamierzała też gotować się w innych ciuchach. Tak ubrana, ruszyła na podbój imprezowego żółwia. Na wstępie zapłaciła symboliczną opłatę i wyszczerzyła się, widząc jak wiele atrakcji na nią tutaj czekało. Od razu ruszyła w stronę jednego z barów a tam dostrzegła @Julia Brooks. - Brooks! - zawołała radośnie w jej stronę. Podeszła do dziewczyny i bezpardonowo uściskała ją serdecznie w ramach przywitania. - Ty też tutaj? Pewnie dłużej niż ja. Co pijesz? - skoro już na siebie trafiły, to zamierzała spędzić z nią trochę czasu. Coś jej mówiło, że to może być dobra decyzja.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Mieszkając na co dzień w Londynie, Krukonka miała raz czy dwa przejechać się „imprezowym autobus”. Koncepcja była prosta. Wystarczyło w odpowiedni wieczór pojawić się na przystanku i poczekać aż podjedzie, cóż, autobus, w którym, jak można się domyślać, odbywała się impreza. Muzyka, drinki, nieznajomi i wpadanie na siebie, gdy pojazd akurat hamował. Całkiem ciekawe i przyjemne doświadczenie. Mieszkańcy tych azjatyckich wysp poszli jednak nie o krok, a o prawdziwy sus naprzód. Zamiast autobusu był bowiem ogromny pływający żółw, na którego skorupie mieściła się niewielka imprezowa wyspa. Atrakcji tu nie brakowało, tak więc pałkarka pojawiała się tu co wieczór, głównie po to, by pomoczyć się w kokosowym stawie albo wskoczyć do sauny. Było tu gwarno, barwnie i naprawdę przyjemnie, a widok pijanych, opalonych ludzi podnosił na duchu, podobnie jak zawartość barku, którym był po prostu suto zastawiony alkoholami stół, do których każdy miał nieograniczony dostęp. No i jak tu nie lubić tego miejsca? Po raz pierwszy od dawna miała okazję tak naprawdę odpocząć. Odkąd tu przybyła, miotła wciąż leżała nieruszona obok kuferka. Skóra zdążyła jej się zabrązowić, piegi wyjść na światło dzienne, a włosy rozjaśnić. Do tego opanował ją luz, jakiego nie czuła od dawna. Naprawdę, czerpała z tego pobytu pełnymi garściami, doceniając fakt, że nie odmraża sobie tyłka w mroźnej Norwegii. Siedząc przy barze i wybijając palcami o blat w rytm lecącej z głośników muzyki, przymykając powieki z satysfakcją, kiedy to usłyszała znajomy głos. Nim zdążyła się odwrócić, już zniknęła w objęciach blondwłosej Ślizgonki.
- Panna Doppler, dzień dobry! – przywitała się grzecznie, kładąc kruczą główkę na obejmującym ją ramieniu. – Wygląda na to, że pina coladę. Słodki jak Puchon, ale smaczny. No i zimny – dodała jeszcze, wskazując na leżącego przed nią drinka w charakterystycznym czerwonym kubeczku, a kiedy Ślizgonka odkleiła się od niej, poklepała wymownie miejsce obok siebie. – Dawno przyleciałaś?
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Nie spodziewała się tutaj spotkać Brooks, co w zasadzie było głupotą z jej strony z jednego, bardzo prostego względu; znaczna większość uczniów Hogwartu wybierała się na te ferie, więc w zasadzie mogła założyć, że Krukonka też się tutaj znajdzie. Niemniej, ucieszyła się na jej widok. Polubiła ją po tych kilka spotkaniach i wyraźnie wtedy poczuła, że również na bardziej prywatnej stopie, nieźle by się z nią dogadywała. Pewnie właśnie z tego powodu przywitała ją w tak serdeczny sposób. W końcu miło było dostrzec kogoś innego, niż te osoby, którymi w ostatnim czasie wyłącznie się otaczała. - Pinacoladę powiadasz? - zamyśliła się i obróciła w stronę baru. Zmrużyła lekko oczy, by dokładniej dostrzec ofertę alkoholową. Sama nie przepadała za tak słodkimi smakami, zdecydowanie mocniej gustowała w tych wytrawnych czy kwaskowatych. - W takim razie dla mnie będzie dymiące piwo Simisona - oznajmiła, uśmiechając się ładnie w stronę barmana. Zaraz to zabrał się za podanie jej odpowiedniego napoju. Chwilę później miała już szklaną butelkę w dłoni, a barman wyciągnął z kieszeni swoich spodni paczkę papierosów. Robin obserwowała to w zamyśleniu, na chwilę zapominając o obecnej tutaj Brooks. Postanowiła spróbować pewnej sztuczki, ponieważ w ostatnim czasie czuła się coraz pewniej ze swoją hipnozą. Dlatego wpatrywała się uważnie prosto w oczy barmana, nawiązując to jakże charakterystyczne połączenie pomiędzy swoim, a jego umysłem. Wiesz, że nie chcesz oddać mi swoje papierosy. Przecież to jest dla Ciebie isototne. Nie masz ochoty palić, za to ja i moja koleżanka tak. Nie chcesz się truć.. Wtaczała te myśli do jego głowy, nie spuszczając z niego wzroku nawet na sekundę. Z szerokim uśmiechem obserwował, jak mężczyzna odejmował od swoich ust niezapalonego jeszcze papierosa, po czym schował go do paczki i całość oddał Robin. - Oh, dziękuję, nie trzeba było! - uśmiechała się dalej czarująco, przez jeszcze sekundę podtrzymując hipnotyczną więź między ich umysłami. A potem nagle obróciła się do niego plecami, zrywając to połączenie. - Chcesz fajkę? Ten uprzejmy pan się podzielił - zapytała Brooks, wyciągając w jej stronę papierosy. Sama normalnie nie paliła, ale, na Merlina, była na wakacjach. Tutaj nic nie było normalnym, więc wyciągnęła jednego również dla siebie i odpaliła różdżką. - Nie, dopiero dzisiaj. Praca nie pozwoliła mi wcześniej - wyjaśniła pokrótce, po czym upiła spory łyk piwa. Było gorzkawe, dokładnie takie, jak lubiła. Nic dziwnego, że po chwili uśmiechnęła się z lubością. Dopiero po sekundzie czy dwóch przypomniało się jej coś istotnego, o czym powinna wspomnieć dziewczynie. - Ej właśnie! Swoją drogą, zapomniałam o tym kompletnie. Pamiętasz ten wywiad, co z tobą przeprowadziłam? Ukaże się na dniach w proroku! Dodatkowo będę go publikować na swoim wizzbooku, bo jak się okazuje, wydawcy proroka chcą również dotrzeć do młodszego pokolenia, które zamiast czytać gazety, woli przeglądać wizbooka - obwieściła jej naprawdę zadowolona, z faktu, że mogła przekazać jej takie dobre wieści. Ponownie upiła piwa. Chłodny napój był zdecydowanie pożądanym w tak tropikalnym miejscu.
Stan upojenia: 10
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Ferie miały to do siebie, że nadmiar atrakcji sprawiał, iż każdy starał się za wszelką cenę poznać je wszystkie. Dlatego też trudno było natrafić nie tylko osoby ze szkoły, ale i na własnych współlokatorów, którzy mieli swoje plany i szukali kolejnych sposobów na spędzenie czasu. Sama Brooks, odkąd tylko otworzyła oczy, myślała o tym, żeby zjeść, wziąć prysznic i poszukać czegoś ciekawego do roboty, bo leżeć w łóżku do późna, to równie dobrze mogła w domu. Czego w domu robić nie mogła? Na pewno pływać na imprezowym żółwiu i trafiać przypadkiem na sympatyczne Ślizgonki, takie jak Robin, która wydawała się, pomimo tych wszystkich różnic, ulepiona z tej samej gliny, co Krukonka.
- A co, wakacje są! – Puściła jej oczko, bo choć sama na porządku dziennym stawiała na gorzkość piwa lub cierpkość wina, to jednak teraz postanowiła korzystać z darów oferowanych przez Malediwy. Piła więc pina coladę, jadła świeże owoce i wybierała z menu najdziwniejsze lokalne potrawy. Taka okazja może się nie powtórzyć zbyt prędko, jeżeli miała się powtórzyć kiedykolwiek. Krukonka bez większego zainteresowania przyglądała się barmanowi nalewającemu Robin piwo. Do momentu, kiedy ten, nie ni stąd, ni zowąd wyjął z kieszeni koszuli paczkę papierosów i wręczył je Ślizgonce.
- To coś nowego – pomyślała, w myślach wzruszając ramionami, bez sprzeciwu sięgając po wyciągnięty przez dziewczynę kartonik. – A chętnie, dziękuję – powiedziała, sięgając po papierosa i odpalając go smoczą zapalniczką, swoim ostatnim świątecznym prezentem. Najwyraźnie ludzie znali ją lepiej, niż przypuszczała – Ktoś tu ma chody u barmanów. Jedyne co ja dostałam kiedykolwiek od jakiegoś, to darmowego szota, którego, jak się okazało, dawali każdemu, kto zapłacił więcej, niż 50 funtów przy barze. - Uśmiechnęła się szeroko, siorbając przez słomkę swoją mieszankę rumu z kokosowym mlekiem i lodem.
Po odpaleniu papierosa, zaciągnęła się głęboko, wstrzymując dym na dłużej, po czym wypuściła go nad głowę i podała zapalniczkę Robin, która to wspomniała akurat o tym dziwnym, acz przyjemnym wywiadzie przeprowadzonym w łazience prefektów. I właściwie, to jednym z najciekawszych, jakie miała okazję zapisać na swoim koncie. Gorąca, parna i rozluźniająca atmosfera miejsca sprawiła, że rozmawiało się przyjemnie, a pomagał w tym fakt, że Doppler nie należała do tych dziennikarek, które po prostu odczytywały pytania z kartki. Mogło więc z tego wyniknąć coś fajnego do czytania przez czytelników.
- Jasne, że pamiętam. Nieczęsto dziennikarka, z którą rozmawiasz, siedzi przed Tobą w bikini. – Wyszczerzyła się szelmowsko, ponownie przykładając usta do filtra, spoglądając przy tym dziwnie na barmana, który zdawał się szukać papierosów, które im przed chwilą oddał. I właśnie dlatego, nie powinno się pić w pracy! – Jak już będzie na wizbooku, to daj mi znać, chętnie przeczytam. I sprawdzę, czy zrobiłaś ze mnie jędzę. – Dodała wesoło i nawet potarmosiła dziewczynę czule po jasnej czuprynie. Chyba owocowa dieta i pina colada nie szły ze sobą w parze, bo pomimo opalenizny, widać było, że alkohol nieco zarumienił jej policzki. Ale kto by się tym przejmował!
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Sama Robin również wychodziła z założenia, że należało korzystać z atrakcji, jakie oferowało miejsce, w którym obecnie się znajdowała. Czas na sen i odpoczynek jeszcze kiedyś przyjdzie, ale kto wie kiedy znów będzie miała okazję przebywać na Malediwach? Tak więc chciała tutaj zobaczyć jak najwięcej, przeżyć jak najwięcej, a skoro do jej uszu dotarła informacja, że w prosto nie można nie odwiedzić imprezowego żółwia, to i to postanowiła przetestować. Co prawda była to pierwsza wybrana przez nią atrakcja, ale czy to miało jakiekolwiek obecnie znaczenie? Była na wakacjach! Należał jej się relaks i czas spędzony w dokładnie taki sposób, w jaki sobie tego życzyła. Drinki z palemką były tutaj na porządku dziennym więc i ona postanowiła z tego skorzystać. A to, że zamiast drinka wybrała piwo, to inna sprawa. Dlatego po chwili kradła papierosy barmana, a raczej przyjmowała jego prezent i częstowała nimi Krukonkę. Robiła to, czego normalnie raczej nie próbowała. Jakby znalazła się w kompletnie innym miejscu, czasie i z kompletnie inną osobowością. Widziała konsternację dziewczyny związaną z tym jak to barman sam ofiarował jej fajki, ale nie zamierzała niczego wyjaśniać. Nie widziała w tym sensu. Im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi, czy jakoś tak… Zaśmiała się głośno, gdy Brooks wspomniała o chodach u barmanów i machnęła lekceważąco dłonią. - Od razu chody. Po prostu chłopak wie, co lubię - puściła jej oczko, po czym zerknęła na wspomnianego barmana. Coraz większa konsternacja malowała się na jego twarzy. Nie, to nie był moment, gdzie powinna to wyjaśniać. Sama odpaliła swojego papierosa, oferowaną przez dziewczynę zapalniczką i zaciągnęła się mocno. Dym podrażnił jej płuca, ale zignorowała to. Przez myśl jej przeszło, jak chłopaki to mogą palić, niemniej po chwili przepiła bucha piwem i zaciągnęła się ponownie. - Oj uwierz, że dla mnie to również był jeden z dziwniejszych a zarazem przyjemniejszych wywiadów, jakie miałam okazję przeprowadzić - przyznała bez najmniejszego problemu, uśmiechając się szeroko przy tych słowach. Samo wspomnienie tego wywiadu, było bardzo przyjemne. Robin uwielbiała odkrywać to, co nieoczywiste w swoich rozmówcach i właśnie dlatego tak uwielbiała swoją pracę. Julia okazała się być bardzo nieoczywistym człowiekiem, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Niespodziewanie włosy Robin zostały zaatakowane przez dłonie Brooks, co skomentowała tylko szczerym śmiechem. O tak, tego jej było trzeba. Luzu i kompletnie innego grona ludzi wokół niej. - Daj spokój, nie wyszłaś na jędzę! Nie dodałam niczego, czego sama byś mi nie powiedziała - oznajmiła i znów upiła nieco piwa. Zerknęła przez ramię na barmana, który coraz bardziej zawzięcie szukał papierosów, które obecnie spoczywały w kieszeni szortów Robin. - Dobra, to opowiadaj, co tutaj można robić, ile można wypić i jakie kłopoty mogą tutaj spotkać człowieka? - zarzuciła dziewczynę pytaniami, obejmując ją ramieniem i odciągając od baru. Ponownie zaciągnęła się papierosem, którego trzymała w drugiej dłoni, z dala od ciała Krukonki. Rozglądała się wokół z zainteresowaniem. Multum ludzi znajdowało się w tym miejscu. Kto by się spodziewał…