Duży dom, wybudowany z rozmachem i stanowiący przykład nowoczesnej magicznej architektury, dalej bazującej na drewniano-kamiennym stylu. Wygląda imponująco już z daleka, ale to z bliska najłatwiej zrozumieć urok tego miejsca - wszystko w nim dopasowane jest do wzrostu godnego ćwierćolbrzyma. Do wejścia prowadzą kamienne schodki, którymi mija się teren basenu; po drodze można odbić również na patio, gdzie pośrodku wygodnych kanap i foteli zawsze pali się ognisko. Główne wejście prowadzi na piętro, poza tym jest jeszcze parter i poddasze. Za domem znajduje się jeszcze trochę nieużytkowanej przestrzeni ogrodowej.
Z elegancją teleportował się pod dom Leonardo, wzdrygając się od chłodnego powiewu wiatru, który zaciągnął między drzewami. Niby maj, pogoda coraz lepsza, a jednak schował szyję w barkach, by ukryć kark przed chłodem i objął się, by potrzeć dłońmi ramiona dla rozgrzania. Kaszmirowy sweter w rajskie ptaki, choć bajeczny, okazywał się być w tej dziczy, którą Pan Grizzly wybrał na swoją alkowę, niewystarczający. Przeczesał palcami włosy i wmaszerował na teren posesji niemalże jak do siebie, rozglądając się z zainteresowaniem dookoła. Dom jak z żurnala, potężnych rozmiarów, niemal villa, przy którym jego mała, zaludniona stworzeniami i roślinami kawalerka sprawiała wrażenie schowka na miotły, co jedynie prowokowało jego drobny, acz uroczy uśmieszek rozbawienia. Wstępując na ganek dostrzegł z boku domu, wciąż przykryty po zimie, ale wyraźny zarys basenu i przechylił głowę, zatrzymując dłoń kilka centymetrów od klamki. Bo przecież nie pukał, zamierzał do środka wejść równie swobodnie jak wszedł na samo podwórko. Ciekawość jednak zwyciężyła, kiedy ruszył wokół budynku, by obejrzeć co ukrywa się jeszcze przed jego oczami, a więc co sam Leo ukrywał przed światem - bo choć pewien był, że wiele, to jedynie wpływało gorliwiej na jego nieuległą ciekawość, której powstrzymywać nawet nie chciał próbować. Potarł dłonie dla rozgrzania i przykucnął przy krawędzi zbiornika, by podważyć jego pokrywę i zajrzeć, jaki był stan jego czystości. Kilka zaklęć w tę, w tamtą i można się przecież będzie zaraz pluskać, a Atlas do wody lgnął niby ta syrenka.