Jest tu sauna, jacuzzi i kadzie z lodowatą wodą, czyli wszystko to, co strefa relaksu powinna zawierać. A, no i nie zapominajmy o magicznej lodówce wypełnionej islandzkim piwem dverga!
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Zakończenie szkolnego sezonu Quidditcha – na relaksie
Nie samym chlankiem człowiek żyje. Czasem trzeba się wyluzować! W szafkach czekają na Was stroje kąpielowe, klapki, ręczniki i szlafroki, tak więc korzystajcie do woli!
Sauna
Ale Ci się trafiło! W saunie znajdują się rozgrzane kamienie, które możesz polać jednym z wielu magicznych olejków. Rzuć kostką eliksir i zobacz, co Ci się trafiło. Efekty eliksiru obowiązują przez cały pobyt w saunie.
Jacuzzi
Gorąca, bulgocząca woda i magiczna lodówka z islandzkimi piwkami tuż obok. Czy można chcieć więcej? Woda w saunie ma cudowne właściwości. Nie tylko wyglądasz dużo piękniej, niż przed wizytą, to jeszcze momentalnie trzeźwiejesz, niezależnie od tego, co w siebie wlałeś lub wrzuciłeś. A to oznacza, że możesz zacząć od nowa!
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
- Pewnie bym sporo zarabiał, w końcu mogę zmieniać się w co tylko kobieta zechce - zauważam jeszcze, że ten zawód mógłby być tak naprawdę dla mnie wyjątkowo lukratywny. Po co doświadczenie, skoro może właśnie być z kimś jak wygląda jej idol, Archie Darling czy jakiś Łoś. Nie wiem czy faktycznie wróżka by porzuciła swoją pracę, bo wydaje mi się, że Julka przesadza. Ale nie będę się z nią spierał, szczególnie skoro mamy przed sobą wizję dzikiego pojedynku na fasolki. Dlatego jej rzucam jedynie spojrzenie pełne powątpiewania, ale tylko wzruszam lekko ramionami, gotowy do boju. Który wypadł tak żałośnie jak tylko można było się spodziewać po dwójce pijanych Krukonów, nagle powielających świetną zabawę z młodzieńczych lat, łączących ją z alkoholem, a potem dziwiących się wielce, że wymiotują albo są kolorowi. Aż nie mogłem ustać na nogach po tych przeprawach i musiałem uwalić się na nóżce Julki (tej zdrowej, na która się przeniosłem jak tylko jęknęła i przypomniałem sobie o jej boleściach). - Z Ameryki - oznajmiam na początku przez chwilę nie wdając się szczegóły. - A jej rodzice z Korei - dodałem jeszcze. Pewnie ma rację w tym co mówi, ale trudno jest tak od razu machnąć na wszystko ręką. Ale doceniam jej słowa. - Pomyślmy... - zaczynam kiedy przechodzimy do jakichś lżejszych tematów, jak gierki. Zanim jednak zacznę rozkminać podnosimy się z miejsca, bo zielona Bulia prowadzi nas w kolejne miejsce. Przezornie zabieram ze sobą whisky, bo z bongo mi nieporęcznie. Kiedy mnie prowadzi rozkminiam jej zagadkę. - Wychodzę za ciebie. Leia czy Yas... Zależy jakie małżeństwo mam z Tobą. Jak normalny to Leia, żeby zrobić i zapomnieć. Jak przyjacielskie, Yas i mam z nią romans na stałe - oznajmiam w końcu, bardzo praktycznie rozwiązując problem śmierci, małżeństw i pocałunków. To, że Julkę wybieram za żonę jest dla mnie dość oczywiste. Nie wybrałbym kogoś z kim źle się czuję, a z Brooks znam się najlepiej z dziewczyn. - Takiego Yas miałaby farta - zauważam jeszcze uśmiechając się nawet lekko, że miałbym w którymkolwiek życiu proponować dziewczynie pozostanie moją konkubiną. - Teraz tobie coś wymyślić. Darren, Moose i LJ - proponuję zestaw. - Albo nie. Ja zamiast Larkina, bo tak na pewno go zabijesz. W tym samym momencie wchodzimy do pomieszczania z jakimiś fancy rzeczami. I gdyby nie to, że nie jestem trzeźwy, uciekłbym już dawno. Ale nic mi nie jest straszne w takim stanie. No dobra przesadzam. - Nie założę czyichś gaci - oznajmiam na kąpielówki w tej super strefie. Bez krępacji zdejmuję z siebie to co mam, oprócz bokserek w hipogryfy. Zmieniam za to ich materiał zaklęciem na taki, lepszy do wody. Julka widziała już mnie i moją imponującą klatę w całości. Ja też trochę ją widziałem, co nie znaczy, że nie odwracam wzroku na wszelki wypadek, jakby chciała się przebrać. Wchodzę do ciepłej wody i przymykam oczy. - Polej nam whisky z lodem - mówię zrelaksowany, bo coś czuję, że ulatuje ze mnie niebezpiecznie szybko alkohol i zaraz zawstydzę się wspólnym kąpaniem.
Pokiwała głową, lekko się uśmiechając na słowa Krukona. Metamorfomagia była talentem danym nielicznym i gdyby chłopakowi zależało na kasie i gdyby faktycznie myślał tylko o jednym, bo w końcu był facetem, i to wolnym, jak zdążył wcześniej zauważyć, to bez problemu odnalazłby się w tej przyjemnej, aczkolwiek ciężkiej branży. Gdyby jednak miał się zmienić w jej idola, to nie w Archiego czy innego Łosia. Zresztą, poza jednym przypadkiem z niedalekiej przeszłości, Julka do swych idoli czuła jedynie szacunek i uznanie, nie pożądanie. Tego samego nie mogła powiedzieć jednak o innych, tak więc z pewnością znalazłoby się całe mnóstwo czarownic, które sporo by zapłaciły Eugustowi, żeby zamienił się na przykład w takiego Raziela, posiadacza najpiękniejszego uśmiechu na Wyspach.
- Wiesz, że potrzeba zmiany wyglądu jest wpisana w DNA Koreańczyków? W mugolskiej Korei Południowej przeprowadza się najwięcej operacji plastycznych na świecie per capita. Oni mają obsesję na punkcie wyglądu – Podzieliła się z nim ciekawostką, którą wyczytała ostatnio w jakimś magazynie, doceniając przy tym, że ten przestał uciskać jej ranną nóżkę i przesiadł się na tę zdrową.
Gra w „Marry, Fuck, Kill” okazała się znacznie ciekawsza, niż sądziła, zwłaszcza że Edgcumbe nagiął nieco zasady.
- Aha, czyli gdybyśmy byli małżeństwem, nieważne jak dobrym, to i tak byś mnie zdradzał z rodem Swansea. Ah, klasyka. – Przewróciła oczami z rozbawienia, zanim to sama zastanowiła się nad własnymi opcjami. – Wychodzę za Darrena, przynajmniej miałabym pewność, że po powrocie z pracy nie zastanę go w łóżku z Lei albo Yasmine, bo to uczciwy gość. Numerek zaliczam z Moosem. Sprawia wrażenie grzecznego, ale to artysta, a oni są często szaleni, no i podchodzą luźno do takich numerków. No i zabijam Ciebie. Widziałeś mnie w zbyt dużej ilości żenujących sytuacji i muszę Ci zamknąć usta na wieczność, jak już będę startowała w wyborach na Minister Magii.
Po dotarciu do serca tego domu, czyli do Strefy Relaksu, Julka od razu ruszyła w kierunku jacuzzi. Położyła na ziemi butelkę i szklanki, po czym usiadła na podłodze, żeby zdjąć buty. Potem przywołała jeszcze ręcznik i szlafrok, zanim to zaczęła się powoli rozbierać. - To nówki. Nie kazałabym Ci chodzić w czyichś gaciach, litości – odpowiedziała, pakując się w bieliźnie do gorącej wody. Z miejsca poczuła, jak trzeźwieje. Poczuła się także dużo lepiej po tych całych zawodach z fasolkami w roli głównej. A jeżeli chodziło o drinki, to nie musiał jej nawet tego mówić, w końcu nie po to targała tu szkło, żeby stanowiło ozdobę. Krukonka rozlała whisky, stuknęła różdżką w szklanki, schładzając je i podała jedną chłopakowi. Sama upiła delikatnego łyczka i wykrzywiła się, bo nie przepadała za mocnymi alkoholami, szczególnie w mocnej postaci. Była Angielką, a Anglia to herbata z mlekiem lub pinta piwa, a nie narodowy drink Edgcumba – Szkocka ze szklanką. Kątem oka spojrzała jeszcze na Augusta, dostrzegając ledwo wyraźne zmieszanie na twarzy chłopaka. Najwyraźniej „obrońca” przestał działać.
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Nie sądzę, że czułbym się komfortowo w ciele Raziela. Plus ledwo umiem wyjść czasem ze zdumienia bycia atrakcyjnym dla chociaż jednej dziewczyny, co było gdybym musiał pogodzić się z tym, że jest ich w jakiś sposób więcej. I jeszcze miałyby za to płacić! Istny absurd. Patrzę z powątpiewaniem na Brooks, kiedy słyszę jej ciekawostkę. Nie mam wiele pojęcia o samej Korei, a tym bardziej mugolskiej, więc nie potrafię wyrazić się na to w jakikolwiek sposób oprócz - uniesienia brwi do góry. Jestem wobec tego bardzo niekoreański. W końcu ja wręcz unikam wyglądania lepiej. - Nikt nie wybierze Cię na Ministra Magii - zauważam oburzony swoją śmiercią i w ramach odwetu dźgam ją palcem w zielony policzek. - Wobec tego też Cię zabijam i wychodzę za Yasmine. Dzieci będą piękną mieszanką kulturową - zmieniam zdanie, by Julce się w głowie nie poprzewracało, że ją wybrałem ze żonę. - Za to Darren nie byłby zadowolony widząc Cię w łóżku z Łosiem. A może dalej czekałby na Jess? - podważam ich szczęście w fejkowym życiu. Chętnie pokłóciłbym się bardziej, ale trafiamy do strefy relaksu, gdzie najpierw zdecydowanie odmawiam ubrania gaci innych niż moje (może ogarnąłbym, że nie są stare i po kimś, ale byłem odrobinę zbyt nieogarnięty na to). Wbijam się do ciepłego jacuzzi i przymykam oczy. Czuję jak powoli wszystko mnie opuszcza. I posmak fasolek i bongo, a nawet alkohol. Aż zatapiam się mocniej w wodzie, pesząc się faktem bycia w samej bieliźnie przy Brooks też w podobnym odzieniu. Jak mogłem się na to zgodzić! - Po co mnie otrzeźwiłaś? - pytam i prędko piję za mocnego drinka. - Czy tu można się upić? - zastanawiam się, bo gorąca woda zazwyczaj nie pomagała na picie. Ale skoro miała magiczne właściwości to pytanie czy był sens tu się alkoholizować... - Jeśli się da to jaka jest jeszcze gra... Nigdy nie? - szukam jakiejś imprezowej gierki, by nie myśleć o paradowaniu bez ubrań przy Krukonce.
- Niby czemu? Byłabym DOSKONAŁYM Ministrem Magii – stwierdziła hardo Brooks, wierząc w każde wypowiedziane słowo. Inna sprawa, że tak po prawdzie, nie interesowała ją polityka. Scenę polityczną uważała za stajnię Augiasza, pełną dwulicowych ludzi, pełnych zakłamania, interesujących się jedynie własnym interesem i za nic mając resztę. Ci uczciwi i pełni idei albo musieli się dopasować do reszty, albo szli w odstawkę.- Zalegalizowałabym peruwiańskie zioło i bludgera. O, no i picie w plenerze... i posadziłabym Pattona w Azkabanie za zbrodnie przeciwko ludzkości. – Zaczęła snuć wizję lepszej przyszłości, w której każdy chodzi wychillowany, poobijany tłuczkiem i szczęśliwy. No, może poza pewnym nauczycielem transmutacji.
Do listy jej postulatów dorzuciłaby zapewne również wygodną celę w Azkabanie dla jej łysego kompana. Powód? Uśmiercenie jej w grze „Marry, Sex, Kill”. Ciężko było jej się jednak nie zaśmiać, kiedy to Edgcumbe zaczął zmieniać swoje matrymonialne plany. – Bitch, please. Wybierasz Yas zamiast przyszłej Pani Minister? Nawet gromadka koreańsko-włoskich pociech nie da Ci tego, co ja bym Ci mogła dać. Uchyliłabym Ci nieba, Edgcumbe. Nieba, rozumiesz? Lepiej trafić byś nie mógł – Wyszczerzyła się wesoło, rewanżując się dźgnięciem w policzek.
Z niemałą satysfakcją wypisaną na twarzy obserwowała skrępowanie przyjaciela. A może to jej się tak tylko wydawało i nieprzenikniony grymas na jego twarzy był reakcją na opuszczające jego ciało używki, a nie skromnie ubrana osoba pałkarki?
- Serio pytasz czemu? Ja wyglądam jak mugolska sygnalizacja świetlna, a Ty mi zapaskudziłeś zlew. Dobrze nam to zrobi. A poza tym KONIECZNIE chciałam zobaczyć Twoje szczupłe nogi.
Na pytanie, czy w jacuzzi można się upić, wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia, tak więc, jak na dobrą Krukonkę przystało, postanowiła to sprawdzić empirycznie. Podsunęła do siebie wypełnioną do połowy szklankę i opróżniła ją jednym haustem. Z miejsca pożałowała swojej decyzji, kiedy to oczy zaszkliły jej się od łez. – Na węża Salazara. Jak Wy, Szkoci, możecie to pić? – wychrypiała, przykładając dłoń do ust, jak gdyby bała się zrobić z jacuzzi to, co z umywalką zrobił Edgcumbe. W końcu jednak, po kilku głębszych wdechach i przepiciu posmaku alkoholu słodkim napojem, poczuła się lepiej. Zanurkowała na chwilę w gorącej wodzie, odgarnęła z oczu mokre włosy i z uśmiechem na twarzy przyjęła fakt, że August wpadł pomysł, jak urozmaicić im pobyt w tym parującym raju na ziemi.
- Ok, ja zacznę, a Ty napełnij szklaneczki. Tylko prośba, nie nalewaj mi dużo, bo mój żołądek nie jest przyzwyczajony do takiej ilości szkockiej. Hmm… Nigdy nie… całowałam się z osobą tej samej płci. – Spojrzała na niego wyzywająco, po czym chwyciła własnego drinka i upiła go nieco, tym razem delikatnie.
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Wszystko co opowiada o tym co zrobiłaby Brooks jakby była ministrem magii, niespecjalnie do mnie przemawia, dlatego jedynie patrzę na nią z uniesionymi brwiami i nawet nie komentuję jej pomysłów. Na niczym z tego co powiedziała mi specjalnie nie zależało. Nawet Patton nie irytował mnie aż tak, bo lubiłem fakt że wiem co po nim się spodziewać. Najgorszego. Camaela nigdy nie potrafiłem zrozumieć, wydawał się być miły. Niby był Ślizgonem i wziął ślub z bardzo oschłą nauczycielką eliksirów. Miałem wrażenie, że coś jest z nim nie tak, ale nie wiedziałem co. - Nie uchylisz mi nieba, tylko bestialsko zamordujesz, sama to przyznałaś - zauważam oskarżycielskim tonem, przypominając o pozostawieniu mnie na pastwę losu, kiedy tylko w okolicy pojawia się Darek. Nie to, że specjalnie dziwię się jej wyborom, ale mogę sobie trochę pomarudzić na życie (nawet to nieprawdziwe), jak to mam w zwyczaju. - A Yas wygląda na... poczciwą - szukam odpowiedniego słowa, już żałując tego, że próbowałem ją skategoryzować jako kobietę, która wygląda na kogoś kto może zostać dobrą panią domu, kiedy to zacząłem robić. Po pierwsze była to chaotyczna dziewczyna, więc wcale nie byłem tego pewny. Bo drugie nie wiedziałem jak to zrobić, by nie obrazić Brooks czy kobiety czy coś, więc wybrałem jakieś okrężne, nic nie znaczące słowo. Moje spojrzenie jest lekko oburzone, kiedy wydaje mi się że Julce nie przeszkadza moje speszenie i wręcz ją bawi, albo coś w tym stylu. Zanurzam się jeszcze bardziej, by nie mogła nacieszyć się nawet skrawkiem widoku mojej wychudzonej klaty. Oczywiście, miała rację, powinniśmy wejść do wody. Ale zachowuję jedynie kamienną minę kiedy wypomina mi moje rzyganko pofasolkowe i wzruszam ramionami, jakby to nie były wcale przekonywujące argumenty. - Proszę - mówię, bo Krukonka znowu się na mnie droczy, wobec tego wyciągam nogę i kładę jej, jakże buntowniczo, swoją łydkę na kolanach. - Każdy to pije. Po prostu dolej sobie coli. Albo sprite'a - mówię i wyciągam rękę, by znaleźć w ubraniach różdżkę i przywołać jej jeden z tych trunków, bo inaczej będzie siedzieć i jęczeć, a nie pić. Dlatego jej robię drinka kiedy przez drzwi wpada jakaś butelka coli, wpada do jacuzzi, ochlapuje nas, ale w końcu trafia szczęśliwie tam gdzie miała być. Czyli w drinku Brooks. - Z tą twoją dziewczyną ze Szkocji? - pytam przypominając sobie z kim Julka kiedyś chodziła non stop po zamku. Nie wiedziałem czy są razem, ale też byłem średnio nastawiony na plotki, a wtedy niewiele akurat z nią spędzałem czasu. A to dość charakterystyczne dla ludzi w związkach. Ja również lekko upijam drinka. - Vinni mnie kilka razy pocałował w usta, liczy się? - pytam ewidentnie wykorzystując zbyt duże czułości przyjaciela w postaci cmoknięć, by napić się większego łyka alkoholu. Natychmiast też pożałowałem, że gramy w tę grę kiedy to ja musiałem wymyślić pytanie. Ani ze mnie nie był wcale żaden żigolak, ani nie wiedziałem co tam mogłem zdać żeby ją zażyć. Albo co chcę w ogóle wiedzieć. - Nigdy nie... byłem przekonany, o ty, że jestem zakochany - rymuję w końcu sobie niechcący ze stresu, kiedy zadają jakieś osobiste pytania, przyjaciółce, półnagiej w jacuzzi. Upijam też odrobinę alkoholu, bo zdarzyły mi się założenia, że kogoś kocham. Zazwyczaj z daleka.
- Jak Cię bestialsko zamorduję, to gdzie trafisz? Do nieba, dokładnie. Dziękuję, dobranoc. – Dookreśliła, co miała na myśli poprzez uchylenie mu nieba. Zresztą, gdyby August był wiernym mężem, który nie puszcza się z całą rodziną Swansea, to nie byłoby tematu. Ale nie, nawet w ich fikcyjnym małżeństwie, Edgcumbe musi być draniem, łamiącym jej niewinne serce. Sama właściwie nie znała Yasmine i dzisiejsze kilka zdań, które wymieniły, to było więcej, niż przez ostatni rok szkolny. Czy była… poczciwa? Właściwe to na taką wyglądała, ale po minucie rozmowy ciężko było stwierdzić coś więcej. Ludzie rzadko pokazywali swoją prawdziwą twarz przy pierwszym spotkaniu. August nie zawsze był mruczkiem, czasem stawał się naprawdę ciepłym i do rany przyłóż facetem. Brooks z kolei nie zawsze siała zamęt tłuczkiem. Wystarczyło więc dać ludziom czas, aby odkryć tę skrytą w nich prawdę. Poczciwa czy nie, z pewnością Yas była jednak śliczna, tak więc chłopak nie miałby prawa narzekać, mając ją za żonę, choćby i wyimaginowaną.
Bawiła się przednio, obserwując, jak speszenie zamienia się w oburzenie, a potem ponownie w speszenie, kiedy to chłopak zanurzył się po samą szyję, odmawiając jej widoków w postaci wychudzonej klaty. Zrekompensował jej to jednak bardzo szybko, bo już po chwili jego łydka wylądowała na jej kolanie.
- A więc tak grasz? – zapytała buńczucznie, rewanżując się dokładnie tym samym, zanim to zaczęła śledzić wzrokiem butelkę, która przyleciała do nich z góry i oczywiście wpadła do wody, rozpryskując dookoła wodę. – Dziękuję – powiedziała jeszcze, odbierając przygotowanego drinka i podejmując nową grę.
Na moment spochmurniała, kiedy August przywołał temat Arli. Myślała, że ma to już za sobą, ale jednak było inaczej. Kiedy dziewczyna ponownie wyjechała, to zostawiła w jej sercu ciężką do wyciągnięcia zadrę. I choć na co dzień już nie myślała o szkotce, to czasem, znienacka, Krukonka przypominała sobie rozwydrzoną, rozpieszczoną, nadpobudliwą przyjaciółkę. Czasem wystarczyło, że zajrzała do jej byłego pokoju w Kruczym Gnieździe. Innym razem była to należąca do niej gumka do włosów, która wpadła za pralkę. A czasem był to przyjaciel, który nieświadomie zadawał niewygodne pytania.
- Tak z Arlą. Ale Arla była moją przyjaciółką, a nie dziewczyną. Była. – Podkreśliła sobie w myślach, ale już po chwili na jej twarz wrócił zadziorny uśmiech i po tym cieniu smutku nie było już śladu. – Vinni? Nice, zazdroszczę. Może i nie znalazł znicza, ale znalazł klucz do Twojego serca, a to coś znacznie cenniejszego.
Nad kolejnym pytaniem nie musiała się zastanawiać. Przez chwilę kusiło ją, żeby upić ze szklanki i podtrzymać tę maskę silnej niezależnej kobiety, której zależało tylko na miotłach, ale po co? Akurat jego jednego kłamać nie musiała. Wymownie odsunęła więc od siebie drinka, w przeciwieństwie do swojego towarzysza, którego serca, jak się okazało, nie skradł ani Vinni, ani nikt inny. – Nigdy nie… bałam się samotności – powiedziała, kiedy przyszła jej pora na pytanie. I tym razem szklaneczka pozostała na miejscu, chociaż nie długo, bo po dłuższej chwili zawahania się, jednak nieco z niej upiła. Było to bowiem pytanie, którym zaskoczyła samą siebie. Choć właściwie bardziej zaskoczyło ją to, z jakim trudem przyszła jej odpowiedź. Ostatnio sama nie wiedziała, co czuje, co robi i dokąd zmierza, a jej życie było chaotycznym splątanym pasmem dziwnych wydarzeń, uczuć i podejmowanych decyzji, a także całe morze bólu, w lwiej części tego fizycznego. Zdecydowanie nie była w dobrym miejscu, nie licząc rzecz jasna obecnej sytuacji.
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Za te słowa opryskuję ją gorącą wodą po twarzy, by zakończyć tą głupią rozmowę. Nie miałem wyboru być wiernym mężem, skoro w grze musiałem wybrać kogoś do niesamowicie prestiżowej roli fuck, więc wszystko o czym ględziliśmy w ogóle nie miało sensu. Całkiem niechcący z Yas spędziłem odrobinę więcej czasu i wydawało mi się, że nie była typem osoby, która miła jakąś okropną drugą twarz. Ale też miałem dużo empatii do ludzi, którzy byli mili w każdej sytuacji. Oczywiście była też taka Brooks na przykład z którą potrafiłem się bardzo dobrze dogadać, mimo że obydwoje czasem byliśmy okropnie nieprzyjemnymi ludźmi. A potem nagle potrafiliśmy się być tacy jak wszyscy ze złamanymi serduszkami, choćby przez przyjaciół. Tak to jest z tymi twardszymi ludźmi, którzy znacznie mocniej przeżywają rozstania w jakiejkolwiek formie, niż każdy kto kontakty łapie z niesamowitą łatwością. Jednak przyznajmy też, że póki co trudno było mi wszystko mądrze przenalizować w stu procentach. W końcu nadal byłem nastolatkiem, któremu nie umknął wygląd Yas. Dobrze, że ona się świetnie bawiła - bo ja znacznie gorzej przyjmowałem tą karuzelę śmiechu w której to się peszyłem, to próbowałem wyjść ze swojej strefy komfortu. Kiedy jej łydka wylądowała gdzieś na mnie aż się wzdrygnąłem. Ale nie straciłem animuszu aż tak, mimo że nie byłem wcale znawcą damski łydek. Złapałem nogę Brooks i pociągnąłem odrobinę, tak by zanurzyć ją bardziej w wodzie; ale też nie spowodować jakiejś tragicznej drinkowej i wodnej kolizji. Albo ranki na kolejnej nodze. Zerkam na Julkę, która wcale nie wydawała się być zadowolona z mojego pytania, które wydawało mi się dość niegroźne, ale jak widać nie miałem racji jak to częsta bywa u mnie i kontakty międzyludzkie. Dlatego nie komentuję tego zajścia i jedynie piję swojego drineczka poza turą, by się czym zająć i sztywno kiwam łysą głową, by przyjąć na zawsze do wiadomości to co mi powiedziała i nigdy do tego nie wracać chyba że sama będzie chciała. - Ja... co? - pytam z szokiem wypisanym na twarzy i w pośpiechu kręcę głową. - Nie, nie, no co ty gadasz. To tylko mój najlepszy przyjaciel. On po prostu taki jest - tłumaczę się pośpiesznie, czerwieniąc się po czubek uszu. Patrzę też z zastanowieniem, że nie pije ze szklanki na moje słowa i aż marszczę brwi z zastanowieniem. - Brooks nigdy się nie myślałaś, że się zakochałaś? Nie wierzę ci - mówię oburzony możliwym kłamstwem przyjaciółki i nieświadomy, że odwrotnie zrozumieliśmy w moim pytaniu na co powinniśmy pić, a na co nie. Moje brwi tym razem szybują ku górze, gdy wyrażam zdziwienie nad powagą kolejnego pytania, ale piję również oczywiście. - Każdy musiał się kiedyś bać - mruczę pod nosem, kwestionując wszystkich, którzy by się nie napili w tym momencie. - Eeeee... - zaczynam elokwentnie zastanawiając się jak powrócić do lżejszych tematów, bo wydaje mi się że Brooks znowu trochę przygasła, a ja (jak zwykle) nie wiem dobrze co z tym zrobić. - Nigdy nie... całowałem się w wodzie - wybełkotuję kiedy rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu inspiracji. I w końcu powiedziałem prawdziwe zdanie, moja szklanka zostaje w rękach!
Brooks, choć tak jak August również była nastolatką, czasami łapała się na tym, że mentalnie była starsza o jakąś dekadę od swoich rówieśników. Żeby nie było wątpliwości, wciąż pakowała się w kłopoty i miała sporo za uszami, ale jakoś ominął ją ten okres, w którym nastolatki wlepiają maślane oczy w przystojnych studentów. Takie podchody, chichoty i spojrzenia, jak te dzisiejsze, skupione na osobie Shawa… rozumiała je w pewien sposób, ale zarazem nieco bawiły. W życiu były ciekawsze rzeczy do robienia, niż zastanawianie się: „O mój słodki Merlinie, czy on na mnie spojrzał? Aha, nie spojrzał? CZEMU NA MNIE NIE SPOJRZAŁ?” Czasopisma takie jak „Czarownica” oraz życie romansami swoimi i innych – to było dla ludzi, którzy mieli za wiele wolnego czasu. Nie zmieniało to jednak faktu, że z Yas i Edgcumba byłaby całkiem fajna para, przynajmniej wizualnie. Azjatycka kuchnia doprawiona śródziemnomorską przyprawą.
Ta ciągła walka między chęcią zrobienia i powiedzenia czegoś a jakąś wewnętrzną barierą. Wynikające z tego wszystkiego peszenie się i wzdryganie. Lubiła wyprowadzać Augusta z równowagi, kazać mu balansować na tej cienkiej granicy między „chcę” a „nie mogę”. Czy robiła to ze złośliwości? Oczywiście! Nie miała jednak złych zamiarów i właściwie to droczyła się z przyjacielem tak dla funu. A przy okazji zastanawiała się, gdzie jest granica.
Kiedy Edgcumbe poczerwieniał ze wstydu na jej słowa o Vinnim, najpierw zmarszczyła brwi w zdziwieniu, a potem wybuchła śmiechem, prychając przy tym przez nos.
- Na Merlina, Edgcumbe. Przecież tylko żartowałam! – powiedziała w końcu, gdy już się uspokoiła. – Nigdy bym nie pomyślała, że mógłbyś woleć facetów. Nie, żebyś nie mógł, bo możesz, ale no… - Zakręciła się trochę. Ne za bardzo wiedząc, jak wybrnąć z tego, nie sprawiając, by było jeszcze bardziej niezręcznie z jej strony, zamilkła i zadała kolejne pytanie. I choć była szczera, to jednak Edgcumbe zarzucał jej kłamstwo. A przynajmniej tak na początku uważała, dopóki nie dotarło do niej, że w zupełnie inny sposób zrozumieli zasady gry.
- Jakie znów kłamię? Przecież wypiłam z kubeczka – odpowiedziała, celowo dodając tę informację o kubeczku, żeby Edgcumbe mógł sobie w głowie połączyć kropki i zrozumieć, jak opacznie zrozumiał zasady tej gry. – Chociaż mam wrażenie, że to ja coś namieszałam, przepraszam. To przez te fasolki! – Zwaliła winę na magiczne słodycze, które namieszały jej w głowie. – W każdym razie, czułam się zakochana i nie czułam się samotna – dopowiedziała, żeby wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Słysząc kolejne stwierdzenie, tym razem dotyczące całowania się w wodzie, uśmiechnęła się delikatnie. Również podniosła szklankę z drinkiem i upiła z niej łyczka – Idziemy do sauny? – zaproponowała, odkładając szklankę na bok i odgarniając z twarzy przyklejone do niej mokre włosy.
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Oczywiście, zachowanie wielu nastolatek jest często ogromną przesadą, popadając w wielką skrajność. Jednak Julka wydawała się być po tej drugiej stronie; kompletnie nieprzejęta tematami o których lubią rozmyślać zwykłe nastolatki - zapominała lekkich przyjaźniach z durnymi koleżankami, które swatają ją z co drugim chłopcem. Mogła się szczycić tym, że nie przejmuje się takimi głupotami. Powinna też żałować, że jednak nie ma tego młodzieńczego doświadczenia. Nawet ja miałem ziomków, którzy swatali mnie w niedorzeczne pary, a ja odpłacałem się podobnymi wybitnymi żartami. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia gdzie jest granica, a nawet nie wiedziałem czego dokładnie. Przyjmowałem jej złośliwości, zmagałem się pokornie ze swoim zakłopotaniem. W końcu na jej imprezie nie wypadało obrażać się i marudzić (jeszcze bardziej niż zwykle). Nawet jeśli zaczęła żartować o Vinnim tak, że już nikt nie wiedział co jest na serio. Sama Brooks nie ubawiła po pachy, ja zaś tylko patrzyłem spokojnie, czekając aż przestanie się chichotać. - Czemu to takie zabawne? - pytam zaskoczona tym jak bardzo ubawiła ją wizja, że mógłbym i lubić towarzystwo mężczyzn. Mówię sobie, że na pewno moja super męska postawa sprawia, że trudno byłoby uwierzyć, że jest inaczej i nie drążę tematu, bo sama Julka się już zafrasowała i zawstydziła. Kręcę głową i macham ręką by dała spokój. Okazało się, że proste zasady gry nie są całkowicie jasne dla Brooks i czekam aż zorientuje się co takiego źle zrobiła. - Jak mogłaś nigdy nie czuć się samotna - mówię zaskoczony i wychodzę z wody za Julką. Chciałbym zadać też pytanie w kim był zakochana, ale jestem już za trzeźwy na takie wchodzenie butami w życie prywatne Krukonki. Pokornie idę za nią do sauny w której kontynuujemy alkoholizowanie się dopóki nie jest nam hiper gorąco, nie jesteśmy znowu na lekkim rauszu i możemy wracać do gości, którzy rozbiegli się po całej hawirze Brooks.
|zt|
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.