Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Posąg Kobry Olbrzymiej

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyNie Lip 11 2021, 15:51;

First topic message reminder :


Posąg Kobry Olbrzymiej


Posąg? Tak właśnie wygląda, jednak niektórzy twierdzą, że to starożytne magiczne zwierzę, które zostało zmienione w kamień przez wybitnego czarodzieja, specjalizującego się w transmutacji. Krąży więc wiele opowieści wokół tego miejsca, jedni sądzą, że jest przeklęte, bowiem właśnie tak zginął ostatni przedstawiciel gatunku Olbrzymiej Kobry. Co do ich dawnego istnienia nie ma wątpliwości, wiele pustynnych jaskiń jest niepodważalnym dowodem ich istnienia w przeszłości. Przekleństwo krycia się w cieniu kamienia jest przesadzone, chociaż pierwsza część historii może być prawdą.

Spróbuj rzucić kostką jeśli twój Pappar jest dobry z Transmutacji.
Tutaj nie musisz nosić specjalnego stroju.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPią Lip 30 2021, 22:42;

EKWIPUNEK: Różdżka, bukłak z wodą, jedzonko, kubek, torba, ubrania na pustynię, kapelusz, okulary przeciwsłoneczne, x1 eliksir słodkiego snu
CECHY EVENTOWE:Silny jak buchorożec (siła, wytrzymałość), Silna Psycha (opanowanie); Drzemie we mnie zwierzę (zachowanie), Niezręczny Troll (nieśmiałość), Bez czepka urodzony

Nie miał zbyt dominującego charakteru, ale nawet on potrafił być stanowczy. Podszedł więc do puchonki, zmierzył ją spojrzeniem jakby oceniając czy faktycznie jest w stanie samodzielnie poruszać na większe odległości. -Powinnaś naprawdę usiąść i odpocząć.- Dopiero co została ranna, a jako że była dosyć inteligentna to powinna wiedzieć że w takich sytuacjach powinna odpoczywać. Zwłaszcza że często bywała w skrzydle szpitalnym, gdzie raczej widziała jak pani Nora każe wszystkim pacjentom odpoczywać. Jeśli nadal chciała oponować, był gotów ją złapać, zanieść i posadzić po to by następnie pilnować jak pies więzienny. Nie powinnaś się przemęczać. - Rzucił na koniec.
Spojrzał na Maxa, który zmagał się ze strachem. Chyba mógł pomóc odwrócić jego uwagę od tego co się stało i szczerze? Doire go na to naprowadziła. Wyjął różdżkę i rzucił nieopodal chłopaków zaklęcie.-Essentia Mirabile- W momencie rzucenia zaklęcia zaczął odczuwać woń swojej amortencji jaką było curry. Przyjemny zapach który go rozluźniał i na dodatek sprawiał że robił się w miarę głodny. No... Tak działała woń bardzo dobrego jedzenia. Miał nadzieję że nikomu na nic ochoty przez ten unikalny zapach nie zrobi.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptySob Lip 31 2021, 00:10;

Ekwipunek: różdżka, pierścień Sidhe (węże) , bransoletka z ayuahuasci, lusterko dwukierunkowe, szata pustelnika, amulet anu,  dużo szlugów,  i spodnie z Derwiszem
Cechy eventowe: pojawiam się i znikam, magik żywiołów (woda), metabolizm eliksirowara; dwie lewe różdżki (zaklęcia), bez czepka urodzony, tykająca łajnobomba

Wszystko wciąż się sypało. Panika, strach, wina.. To wszystko przelewało się przez ciało i duszę Maxa, który nie potrafił, tym razem naprawdę nie potrafił wstać i zamieść tego gdzieś pod dywan. Intensywnie przeżywał to wszystko, co siedziało w nim od dawna, a zostało wywołane na światło dzienne przez jeden głupi pożar. Pożar, który nikogo na szczęście nie skrzywdził, ale przypomniał mu o popełnionych błędach. O tych licznych sytuacjach, gdy to jednak nie udało mu się uchronić innych przed krzywdą. O boginie, który pokazał mu koszmar, jakiego widzieć nigdy nie chciał.
"Skup się na mnie"... Te słowa dotarły do niego po raz pierwszy wyraźnie i jakoś tak nienaturalnie realnie. Nie było to wcale jednak proste, gdy umysł nastolatka wciąż szalał odbierając mu kontrolę nad sobą i otoczeniem. Gdy Feli nakierował jego spojrzenie na swoje tęczówki, widać było w oczach Maxa, że ten jest nieobecny, że nie potrafi skupić się na ukochanym i ciągle gdzieś wybiega. Bał się. Cholernie się bał, że znów zobaczy w nich ten koszmar. Że gdy tylko spojrzy na twarz Felka, ta będzie płonąć pozbawiona znacznej części okalającej jej skóry. Dotyk wciąż był przytłumiony. Niby czuł gładzące go palce, a jednak jakby ich tam wcale nie było. Głosy w większości nadal były przytłumione a zapach... Ten jebany cierpko-słony zapach uderzał go zbyt mocno w nozdrza. Coraz mocniej przygryzał wargę powodując większe ranki na jej delikatnej strukturze i większą ilość szkarłatu, które zaczęły z nich wypływać. Widział załzawione oczy partnera i jeszcze mocniej uderzyło go poczucie winy, które wbijało go w gorący pustynny piasek.
Nagle jednak wszystko jakby zaczęło się zmieniać. Woń potu i ziemi gdzieś się oddalała, powoli zastępywana przez słodycz czekolady i ostrość alkoholu. Zapachu te początkowo delikatnie, a następnie coraz bardziej wyraźnie uderzały w receptory Maxa, by w końcu całkowicie wyprzeć ten nieprzyjemny smród, którego tak nienawidził. Jednocześnie wargi Felka spotkały te należące do byłego ślizgona. Solberg poczuł, jak jego ciało nieco się uspokaja. Oddech pogłębił się, a niewielka ilość sił wstąpiła w jego mięśnie tak, że przez ułamek sekundy był nawet w stanie oddać krótki pocałunek.
Gdy rozłączyli swoje wargi w szmaragdowych tęczówkach widać było wyraźną zmianę. Wydawały się być bardziej obecne, choć wciąż wylewały się z nich jeszcze resztki łez. Rękoma Max objął Felka, mocno wtulając się w niego i próbując to końca uspokoić. Okropieństwa podsuwane mu przez umysł ustępowały, a on czuł, jak wraca do żywych. Zmęczyło go to cholernie, ale najważniejsze było, że znów wracał i w razie kolejnego ataku mógł się do czegoś przydać.
-Dziękuję. - Wyszeptał tylko do ukochanego, bo na więcej nie miał jeszcze siły. Chłonął jego bliskość oddalając od siebie wszelkie koszmary i choć był cały spocony i załzawiony, w tej chwili ani trochę o tym nie myślał. Nic się nie stało. Wszyscy byli w jednym kawałku, bezpieczni, a pożar opuścił ich okolicę, jakby nigdy go tam nie było. Można było tylko liczyć na to, że więcej się to już nie powtórzy.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptySob Lip 31 2021, 01:13;

Być może rzeczywiście był bezużyteczny - nie mógł jednak odjąć przydatności jednej rzeczy. Tego, że to, co młodsi uczestnicy zrobili, mocno wpłynęło na końcowy efekt uspokajania, które było konieczne, by partner mógł zacząć funkcjonować. By szum paniki przestał panować nad membranami umysłu, dyktując im sprzeczne informacje. Teoretycznie proste rzeczy, jak chociażby przekierowanie uwagi, połączone z rzuceniem odpowiedniego czaru, nie powinny dawać aż takich rezultatów. Najciemniej pod latarnią jednak - to właśnie w tych najprostszych gestach można odnaleźć siłę, by spróbować jakoś zawalczyć. A teraz, gdy był, gdy czuł, jak piasek powoli zaczyna parzyć kolana, życie w Maximiliana tchnęło z powrotem, jakby ktoś, kto wyjął wcześniej duszę, ponownie ją włożył i aktywował. Tęczówki przestały być tak nieobecne, jak miało to miejsce chwilę temu; przypominające prędzej pozbawione emocji węgliki, wyblakłe, jakby ktoś usunął z nich nasycenie, które znajdowało się w spektrum tak charakterystycznego, stawały się niemiłym wspomnieniem.
Liczył na to, że się to wszystko poprawi. Że to, co miało miejsce - Wyznawcy atakujący ich bez żadnego powodu, choć ten na pewno się znajdował, wszak nawet tego typu rzeczy wymagają zapłaty - już więcej się nie powtórzy. Czuł wewnętrznie gniew, iż nie zdołał ochronić ani jego przed atakiem paniki, ani Doireann przez skutkami Sectumsempry. I chociaż linie na jej barku były mniejsze, wszak Mora zablokowała drążenie dalszych ran - nadal istniały. Małe, cienkie, istniejące, by z niemą perfidnością równie subtelnie zwracać uwagę każdego, kto będzie miał okazję zapoznać się z barkiem. Nie mógł wszystkich ochronić - mógł natomiast minimalizować skutki. I na tym chciał się skupić, gdy odsunął siebie gdzieś na bok, w pełni oddając się temu, by jakkolwiek wszystkich tutaj wesprzeć.
Chłopak powoli powracał do rzeczywistości, a próba wydostania go spod tafli wody odniosła prawidłowy skutek. Wszyscy razem chwycili go za rękę, pozwalając na to, by to, co postanowiło zawitać w myślach, zostało prawidłowo odsunięte na bok. By tlące się za tym wszystkim emocje nie porwały go z powrotem w otchłań, jaka to była w stanie pochłonąć czarną mazią nawet najmniejszą, pozytywną intencję. Jeżeli mógł pomóc, to chciał, by było to jak najbardziej skuteczne. Jeżeli mógł być oparciem, chciał, by nie zawaliło się ono po pierwszej wichurze. Co prawda nie baczył w tym momencie na siebie, ale był to naturalny odruch, którego powstrzymywać nie potrafił. Liczyło się obecnie to, by Solberg poczuł się lepiej. Dłonie raz po raz dotykające jego skóry, przyjemny zapach wypełniający powietrze. Amortencja niosła ze sobą ukojenie, jakiego to samemu nie był w stanie zapewnić, a pomysł Lilaca niósł ze sobą zbawienne skutki. Gdyby mógł, wszak na obecną chwilę niespecjalnie było to możliwe, podziękowałby mu. Sam się rozluźnił, oczy były już mniej zaszklone; woń, do której się tak mocno przyzwyczaił, uderzyła w jego zmysły jeszcze bardziej, napawając uczuciem bezpieczeństwa. Pogłębiało chęć opieki, jaką to i tak z siebie wylewał w niesamowicie sporych ilościach.
Smak krwi nie przeszkadzał mu; był już do niej przyzwyczajony, a gdy ten odwzajemnił ten krótki pocałunek, wiedział, że powoli go odzyskują. Ciało powoli ulegało uspokojeniu, co było odczuwalne przy tak bliskiej odległości; płuca czerpały powietrze w bardziej naturalny sposób, nie oddając się hiperwentylacji, która miała miejsce chwilę temu. Nie wiedział, co dokładnie widział Solberg, acz w chwili, gdy atmosfera rozluźniała się, nie chciał pytać. Chciał być przy nim i go wspierał jak najbardziej, jak tylko potrafił; zresztą, oplątanie ramion jednoznacznie wskazywały na to, iż ukochany powoli powracał. Trwał przy nim - jak zawsze. I nie zamierzał odejść, odpuścić, zniknąć. Jeżeli deklarował się ze swoimi uczuciami, był wierny niczym pies. Nie bez powodu przecież patronusa stanowił wilk europejski, gdzie wadera, po stracie basiora, na zawsze pozostaje samotna. To, jaką więź tworzył, miało spore znaczenie, a w przypadku Maximiliana stworzył ją jak najmocniejszą, nawet jeżeli występowały w tym wszystkim ludzkie, mniej lub bardziej logiczne konflikty.
Nie odpowiedział, a zamiast tego trwał, czule głaszcząc kosmyki włosów, jakby chcąc dać nieme potwierdzenie, że nie musi wystosowywać takich słów. Nie w stosunku do niego. Oboje wyglądali tragicznie, przepoceni, brudni, a przede wszystkim zmęczeni. Mimo to żyli, nawet jeżeli nie mieli sił, a to było najważniejsze. Chcieli żyć. Chcieli się wydostać z tego, co zdołała zgotować im ta wyprawa; Felinus lekko uniósł podbródek partnera, delikatnie się odsuwając, by tym samym zaleczyć rany powstałe na wardze, które wychodziły poprzez samouszkodzenie. Robił to może automatycznie, ale z odpowiednią ilością czułości i troski, której to nie potrafił się wyzbyć. Wzrok natomiast znacząco złagodniał, palce pogładziły jego mokre od łez policzki i wytarły ostrożnie szatą pozostałe drogi, które wyznaczyły skrajne emocje.
- Wszyscy w porządku, raz jeszcze? - zapytał się po osobach, bo na razie byli jedynymi, którzy widnieli pod Posągiem Kobry. Wzrok Lowella automatycznie powędrował na Sheenani, która żyła własnym życiem i najwidoczniej miała gdzieś to, że nie powinna się przemęczać. Mówił jej to, ale ta miała te słowa najwidoczniej tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Nie posiadał już sił wewnętrznych, by z tym walczyć; sam był okropnie wyczerpany tym wszystkim, co miało miejsce, aczkolwiek nie chciał dać tego po sobie poznać. - Dziękuję wam za pomoc, naprawdę... jestem wam cholernie wdzięczny... - słabo się uśmiechnął w ich stronę. Czuł chęć przetarcia własnych oczu, reagując na to wszystko emocjonalnie. Doceniał to, że nie przeszli obok obojętnie, a naprawdę starali się coś od siebie wnieść. Nie spodziewał się tego. Nie wiedział jednak, jak to wszystko uformować, gubił się w słowach. Zauważył ich wysiłek i czuł ogromny dług wdzięczności, gdy obejmował jeszcze Ślizgona przez tyle czasu, ile chciał - byleby mógł się w pełni uspokoić. Jak i uspokoić samego siebie, gdy oddech synchronizował się i stawał łagodniejszy, bardziej opanowany. Serca biły naprzemiennie - w mniej lub bardziej spokojnym rytmie - czekając na decyzję Derwiszy.

Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyNie Sie 01 2021, 00:05;

Kości na obrażenia: Sectumsempra - lewy bark
Ekwipunek: Różdżka, prowiant i woda, eliksir spokoju, odpowiednie na pustynię odzienie [długa, luźna szata, chusta na głowie, na tyle długa, by móc w razie czego osłonić twarz przed słońcem i piaskiem], mały grzebyk, nawilżone chusteczki
Cechy eventowe: Gibki jak lunaballa (zwinność) | Świetne zewnętrzne oko (empatia) | Magik żywiołów (ziemia) | Dwie lewie różdżki (zaklęcia) | Rączki jak patyki (odporność na magię) | Wiecznie struty

  Nawet przez chwilę nie przyszło jej do głowy, że to zachowanie mogło popadać pod swego rodzaju obłęd chwilowe zaćmienie umysłu. Eliksir, który zażyła, mógł sprawiać, że była spokojna, nie groził jej ani wybuch histerii, ani atak paniki, jednak nie miał nic do powiedzenia, kiedy w grę wchodziło odrealnienie spowodowane smażącymi się z wcześniejszego stresu neuronami oraz odkopanymi traumami, z którymi mózg starał sobie poradzić, jak tylko mógł. Na początku, pomimo ogromnego znużenia, faktycznie opierała się Drake’owi; może nie względem samego odpoczynku, ale tego, jak chciała wypocząć. Przecież od zawsze odprężały ją spacery. Kiedy więc chłopak ruszył ku niej, przez chwilę próbowała go namówić, żeby przeszedł z nią te parę kroków, to się poprosi Derwiszów o eliksir spokoju dla Maxa i wszystko się ułoży i wtedy będzie już dobrze. Obecnie mocno przegrzana głowa Doireann nie dawała się przekonać, że to właśnie chodzenie ją męczy. Gryfon więc faktycznie musiał Puchonkę złapać, zanieść i posadzić.
  Nie należało to oczywiście do niczego męczącego. Sheenani ważyła jedynie nieco ponad czterdzieści kilogramów, więc nawet w pełni sił mogłaby jedynie jedynie pomachać nogami w ramach protestu. Na szczęście raz posadzona, całkowicie zmęczona dziewczyna nie miała już jakiejkolwiek pary w nogach, by próbować wstać kolejny raz. Jedyne, co mogła zrobić, to oprzeć się zdrowym barkiem o jakąś wyższą skałę z postanowieniem, by skrycie nienawidzić chłopaka za ten nikczemny czyn.
  Cały zapał do darzenia go negatywnymi uczuciami minął jednak, kiedy do jej nosa zaczął dobiegać słodki, nieco mdlący zapach jaśminu. Doireann zamknęła oczy, pozwalając sobie na chwilę głębszego oddechu; przy okazji (w akcie wybaczenia) zmieniając kamienne oparcie na gryfońskie ramię. - To już druga sekta, Drake. - Mruknęła, pierwszy raz w życiu dając mu znać, że jakaś w ogóle istniała. - Tego jest zbyt dużo. - Stwierdziła, westchnęła ciężko i uchyliła nieco powieki, spoglądając w stronę mężczyzn. Wszystko wyglądało na to, że i tam sytuacja zaczynała się uspokajać.
  Czuła się wycieńczona i zmartwiona, jednak słowa padające z ust Lowella sprawiły, że cała sytuacja stała się dla niej nieco bardziej znośna. Uśmiechnęła się więc blado i uniosła do góry kciuk. Jedynie kciuk, bo dłoni już nie dała rady.
  Bogowie, tak bardzo chciała zasnąć.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyNie Sie 01 2021, 19:07;

Ekwipunek:  Eliksir Wiggenowy, Eliksir ochrony przed ogniem, Bransoletka z ayuahasca (wybór kostki z przerzutu),  Beret Uroków (transmutowany na chustę)(+1 OPCM), Kolczyki z królikiem (+1 ONMS), świetlik (+3 Runy), woda, bandaż, maść z rumianku, prowiant,  scyzoryk, różdżka, tłumaczki, magiczny krem z filtrem słonecznym, strój pustelnika, torebka jasmine (+1 zaklęcia), przewodnik pustynny, książka z magicznymi zwierzętami.
Cechy eventowe: Silna psycha (Opanowanie i Odporność), Świetne zewnętrzne oko (Spostrzegawczość), Niezręczny Troll (Brak Empatii), Rączki jak patyki (Brak Siły), Drzemie we mnie zwierzę (specyficzne zachowanie)

@Beatrice L. O. O. Dear
Teleportowały się ze świstem, wprawiając piach pod stopami w delikatne kołysanie. Uniosła powieki w momencie, gdy wyczuła pod stopami piach, rzucając szybkim ruchem różdżki Protego Maxima — nie wiedząc, czego mogła się tu spodziewać. Drugą dłonią wciąż trzymała swoją przyjaciółkę, mocno i pewnie, jak na takiego skrzata. Szczypanie, ciężar przesiąkniętego od krwi rękawa było coraz bardziej irytujące, dawało o sobie znać, gdy adrenalina mijała. Zacisnęła palce na drewnianym patyku, opadając na tyłek i spojrzała na Dear'ównę, gdy tylko rozejrzała się dookoła, upewniając, że są bezpieczne.
- Masz jakieś rany? - zapytała, rozrywając rękaw pustynnego odzienia, aby następnie rzucić na swoją ranę — najpierw haemorrhagia iturus, potem episkey i na koniec związała bandażem za pomocą vulnerra ferre. Były to czary dokładne, szybkie i niewerbalne, uwieńczone różdżką, bo nie przyszło jej do głowy skorzystanie z magii pozbawionej transmutatora, chociaż większość zaklęć zwykłych oraz prostych już Lance wychodziła. Na sam koniec naprawiła strój reparo — to już ruchem palców. Poprawiła torbę, upewniając się o jej zapięciu i kucnęła przed towarzyszką, łapiąc jej twarz w dłonie i oglądając dokładnie, chciała przekonać się, że nic jej nie jest. W okolicy było spokojnie — tej najbliższej, a wielka czaszka rzucała cień przed palącym słońcem. Na wszelki wypadek rzuciła w nią prostym Finite. Niezbyt finezyjne, ale mogło coś zdziałać. - Beatrice?
Dopiero teraz dotarły do niej głosy, na co natychmiastowo uniosła różdżkę — równocześnie z odwróceniem głowy od źródła dźwięki. Uczniowie? No tak, była pedagogiem teraz, znała te twarze. Westchnęła, zaciskając powieki. Łatwiej było ich po prostu uczyć niż radzić sobie w takich sytuacjach.
- Wszystko w porządku? - krzyknęła do nich, wstając, niwelując zaklęcie obronne, chociaż wciąż gotowa była je wznowić. Twarz Feliniusa uzmysłowiła jej, jak dobrym studentem był z uzdrawiania. Przekręciła głowę na bok, zerkając kątem oka na przyjaciółkę. Strategicznie, mogli sobie wzajemnie pomóc, uzupełnić swoje braki.  Obiecała, że ją ochroni. Niewiele myśląc, chwyciła ją pod rękę i podeszła do nich, lustrując wzrokiem każdego z nich. - Nie jesteście poważnie ranni?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyNie Sie 01 2021, 20:33;

Powoli dochodził do siebie po ataku paniki. Był cholernie wdzięczny, że miał wokół siebie takie osoby, które pomogły mu wrócić na ziemię.
-Wybaczcie, to nie powinno mieć miejsca. Jak się czujecie? Pożar was nie zranił? - Spojrzał po Doireann i Drake`u, którzy stali nieopodal. Dziewczyna wyglądała słabo. Zdecydowanie nie powinna była się ruszać z miejsca po takiej klątwie. Głupio mu było, że tak zareagował, ale teraz nie miało to już znaczenia. Nie był tu sam.
Nie minęło wiele czasu, jak do grona dołączyły kolejne osoby. Od razu poznał charakterystyczne sylwetki i ponownie na jego twarzy zakwitło szczere zmartwienie.
-Ness? Co z profesor Dear? - Znalazł się przy kobietach, kompletnie nie bacząc na pytanie byłem prefekt. On miał się już dobrze, Beatrcie nie wyglądała z kolei najlepiej i Solberg cholernie się martwił. -Feli, proszę pomóż jej! - Skierował się teraz do ukochanego, bo ufał jego zdolnościom uzdrowicielskim. Sam będąc jeszcze częściowo wewnętrznie roztrzęsionym wolał nie ryzykować popełnienia żadnego błędu. -Ness, czy ona... Nie widzi? -Dopiero teraz dotarło do ślizgona, że kobieta jest prowadzona, a jej gałki wyglądają nienaturalnie. Ta charakterystyczna czerń gdzieś zniknęła przymglona prawdopodobnie efektem klątwy bądź zaklęcia. Jedyne, co potrafił teraz zaproponować to Aviatores, ale wolał nie wyskakiwać z tym od razu. Czekał, aż ktoś bardziej kompetentny przejmie pałeczkę.

@Felinus Faolán Lowell @Beatrice L. O. O. Dear @Nessa M. Lanceley @Drake Lilac @Doireann Sheenani

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyNie Sie 01 2021, 20:47;

Każdy by chciał, żeby spokój trwał wiecznie; sytuacja uniemożliwiła mu początkowe rzucenie zaklęcia patronusa, w związku z czym musiał odetchnąć. Wziąć głębszy wdech. Zanurzyć w odmęcie spokoju, który został tak mocno zachwiany, jak chociażby potrzeba nieustannego bezpieczeństwa i bliskości. To wszystko, co się tutaj działo, wiedział, że będzie miało zły wpływ na niego, niemniej jednak na razie nie chciał o tym myśleć, gdy był wewnętrznie rozchwiany. Pierwszy wilczur powoli szukał czynnika zapalnego - musiał się zatem porządnie kontrolować, by przypadkiem nie odbiło się to na obecnej sytuacji. Wiódł wzrokiem, instynkt nakazywał mu ochrony każdego, a gdy wreszcie udało się wysłać za czwartą próbą wilczego posłańca, gdy oplótł palce, mógł odetchnąć poniekąd z ulgą. Pytanie do młodszych, konieczność idealnej kontroli.
- Doireann, czekaj chwilę. Przetoczę ponownie krew; nie zrobiłem tego za jednym razem, by organizm nie doznał szoku z powodu gwałtownego wzrostu ciśnienia. - różdżkę skierował na jej rękę, przeliczając kolejne sekundy. Nie chciał przetoczyć jej za dużo, ale po tym dziewczyna mogła poczuć się znacznie lepiej. To, ile krwi straciła - wszak materiał był nadal pobrudzony - nie równał się temu, ile zdołał wcześniej przetoczyć. Na szczęście minęła chwila i mógł ją przywrócić do lepszego stanu. - Gotowe! Powinnaś poczuć się trochę lepiej. - pokwitował te słowa lekkim uśmiechem, choć był on zmęczony.
No nie do końca miał czas na odpoczynek - w tym czasie do składu postanowiły dołączyć kolejne osoby. Nim się obejrzał, a to właśnie Nessa wraz z profesor Dear przedostały się ostrożnie; nie wyglądały najlepiej. Widział to nawet z daleka, w związku z czym nie bez powodu przywrócił samego siebie do pionu. Szata pustelnicza nadal była we krwi, ale po ranie - ani śladu. Spojrzawszy na obydwie kobiety, trudno było nie odnieść wrażenia, iż Beatrice oślepła; zamknięte oczy i konieczność opierania się o ramię asystentki Obrony Przed Czarną Magią ewidentnie na to wskazywały. 
- Sytuacja opanowana, spokojnie! - powiedział głośniej, mając w gotowości różdżkę, gdyby konieczne było jej użycie. Zdjęte bariery mogły zostać z łatwością przywrócone, o czym doskonale pamiętał. Kolejne ofiary. Konieczność leczenia. Nie mógł się poddawać, o czym wiedział bez konieczności przypominania sobie; działał wręcz mechanicznie. Sącząca się na ramieniu kobiety krew wcale nie wyglądała za dobrze, a wszystko wskazywało na to, że została ona trafiona tym samym zaklęciem, co okalało jej plecy. Głos partnera utwierdził go w przekonaniu, że powinien zacząć działać. 
- Nic nam nie jest. Doireann wymaga tylko uwagi, dostała Sectumsemprą, ale rany zostały zaleczone. Może być na ten czas osłabiona. - przekazał drobny raport, skupiwszy się tym samym w pełni na profesor Dear, która nie wyglądała najlepiej. Potrzebowała odpowiedniej pomocy medycznej; przekręciwszy jeden raz drewniany patyczek, zrobił to niemalże odruchowo, spoglądając zmęczonymi tęczówkami w jej stronę z należytą uwagą. - Beatrice, pamiętasz, jaki urok cię trafił? Masz jakieś objawy poza tym? - w ruch poszły od razu zaklęcia, które miały na celu wyczyścić rany i usunąć z nich drobinki piasku, tudzież kurzu, a naprzemiennie starał się przywrócić do używalności narząd wzroku. Pomógł jej usiąść na jednej ze skał, poprowadził ostrożnie, by tym samym rozpocząć leczenie.
Użycie eliksiru czyszczącego rany na tak wrażliwe białka mogło spowodować ich spalenie; a tego nie chciał. Starał się zatem bardzo ostrożnie rzucanymi zaklęciami uzdrawiającymi przywrócić ją do pełnej sprawności. Usunąć podrażnienia zaklęciami z rodziny Vulnera, by następnie próbować cofnąć działanie ofensywnej inkantacji poprzez Finite oraz skrupulatną Morę - o ile kobieta nie wiedziała, co ją dokładnie trafiło. Ze zaklęć starożytnych kojarzył tylko jedno, które kompletnie niszczyło działanie wzroku, aczkolwiek liczył na to, że jest to zwykłe, podstawowe. Skupiał się na tym w pełni, po czasie przywracając ramię do normalnego, prawidłowego stanu; szatę naprawił poprzez Reparo, a oczy powoli powracały do stanu funkcjonalności, gdy usunął obrzęk i czynnik powodujący nieprzyjemne pieczenie. 
- Nessa, był ktoś poza wami? Wszystko w porządku? Mam kontakt z Williamsem, po tamtej stronie nie dzieje się zbyt ciekawie... - nie chciał mówić, co dokładnie, niemniej jednak wymiana informacji była istotna. Znowu miał mimo wszystko i wbrew wszystkiemu problem z rzuceniem patronusa, a za każdym razem szło mu to coraz gorzej i gorzej; obecna sytuacja nie pozostawała bez skazy na umyśle. Byleby przekazać stosowne informacje o tym, kto dotarł, by nie musieli się martwić, czy ktoś przypadkiem nie pozostał.

Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108864
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyNie Sie 01 2021, 22:25;




Wariacje z Derwiszami
Etap III



Wszyscy, którym udało się dotrzeć na miejsce mogą odetchnąć z ulgą - w końcu czas na odpoczynek. Czyż to nie jest przyjemna wycieczka? Jeśli Derwisze w ten sposób chcieli wam pomóc zbudować empatię... cóż, dość drastyczne środku wybrali. Pomiędzy wami pojawia się wielki pelikan - patronus jednego z arabskich magów, wszyscy krzyczą, byście zebrali się wokół.
- Wejście do oazy oraz powrót do Jamalu jest obecnie niemożliwy. Wyznawcy Ifrytów są nadal wszędzie, wywołując ogromne burze piaskowe, które są nie do przejścia i utrudniają teleportację. Nałożyli również klątwę, której nie możemy nadal przełamać - nie możemy wytworzyć wodę z żadnego zaklęcia. Próbujemy wszystko przeczekać i naprawić sytuację, posiłki przychodzą, jednak nie wiemy ile to potrwa. Dzień... dwa... może więcej. Musicie zostać w miejscu i spróbować się zorganizować.
Pelikan rozpływa się w powietrzu, pozostawiając was samych z wielkim problemem na głowie.



Zasady



Każdy z was będzie musiał mieć określoną rolę w obozie, byście przetrwali kolejne dni. To jak pójdzie poszczególnym osobom będzie zależało od liczby punktów kuferkowych, cech oraz rzutu kostką. Wasze działania mogą wpłynąć na inne osoby. Możecie uznać, że Derwisz podpowiedział wam czym musicie się zająć.

Magic Grylls - osoba, która znajdzie jedzenie. Współpraca z:
Pustynny Makłowicz - osoba, która przygotuje jedzenie.
Wasz wybór: idziecie szukać roślin do jaskiń czy zapolować na zwierzęta. Zapiszcie co wybieracie w kodzie.

Bardzo słoneczny patrol - osoba, która będzie pilnować terenu.

Wydmowa Dowborowa - osoba, która przygotuje obóz i miejsce do spania.

Poszukiwacz zaginionej wody - osoba, która wyruszy na poszukiwanie wody na ostatnim dywanie.

Piaskowy Putin - osoba, która będzie pomagać i rozporządzać grupą, dostanie kostki pomocnicze dla osób, którym poszło gorzej.

Do danej roboty przeznaczacie jedną osobę lub więcej, wszystko zależy od was. Nie wiecie jakie statystyki dokładnie będą brane pod uwagę - sami musicie do tego dojść. Jeśli nie będziecie umieli się podzielić zrobi to za was Piaskowy Putin. Pamiętajcie, żeby próbować dać odpowiednią osobę do każdej roli. Możliwe, że poprzednie działania, cechy, urazy, mogą wpłynąć wpłynąć na was.

Macie tylko jeden dzień na ustalenie kto kim będzie, jutro wieczorem wejdą wszelkie zadania przeznaczone dla was. Możecie pisać posty jak to ustalacie, bądź zawrzeć decyzje w późniejszych postach, jeśli to wasz Piaskowy Putin ma rozdysponować kto będzie robił co.

Nie musicie dawać jednej osoby do danego działania, możecie dać ich kilka, wtedy będziecie mieć większe powodzenie. Zdecydujcie co jest waszym zdaniem ważniejsze, za co możecie dostać dodatkowe punkty itp.  

Wasza grupa dobrze poradziła sobie z obrażeniami, nie macie nic dodatkowego do wykonywania, możecie się skupić na zadaniach podstawowych.



Kod


Kod do umieszczenia na początku postu:
Kod:
<zg>Rola:</zg> napisz jaką rolę preferujesz, bądź jaką ci już wyznaczono /jeśli jesteś liderem napisz wszystkich role
<zg>Ekwipunek:</zg>
<zg>Cechy eventowe:</zg>
<zg>Obrażenia:</zg> Napisz jakie masz obrażenia
<zg>Kości:</zg> [url=link]wpisana cyfra[/url]
<zg>Wynik:</zg> cyfrka kuferkowa + punkty w kuferku + dodatkowe
<zg>Dodatkowo:</zg> Wypisz i oznacz osoby, na które wpływa Twoja kostka





Role i rzuty


Kod został zmieniony, proszę o skopiowanie nowego.
Proszę o przeczytanie wszystkich ról, gdyż wasze kostki mogą na siebie oddziaływać.
Pamiętajcie, żeby regularnie sprawdzać, poprawiać kod.
W czwartek (05.08) w nocy planuję by weszły kostka dla Bardzo Słonecznego Patrolu, dlatego do tego czasu musicie rzucić kostkami i napisać posta, bądź poinformować MG o nieobecności i przekazać wynik. Inaczej będą punkty ujemne dla waszych plażowych ochroniarzy.
Wszystkie zwierzęta na które możecie się tu natknąć są w Spisach wyjazdowych.

Magic Grylls i Pustynny Makłowicz
Macie zależne od siebie kostki, wobec tego Magic Grylls musi rzucić przed Pustynnym Makłowiczem.

Magic Grylls
Rzuć kostką k100 oraz dodaj swoje punkty z zielarstwa jeśli wyruszyłeś na szukanie roślin, w zależności od wyniku, takiego przeciwnika spotkasz w jaskini. Jeśli wybrałeś poszukiwanie zwierząt - odejmujesz od wyniku 50 bo zmarnowaliście czas na szukanie zwierząt. Zaś tutaj są jedynie niebezpieczne i jadowite stworzenia. Naprawdę myśleliście, że będziecie mogli iść na prawdziwe polowanie? Dopiero po odjęciu punktów rzucasz kostką na spotkanie istotę w jaskini. Wyruszasz na wyprawę razem z Pustynnym Makłowiczem, jednak on nie rzuca tutaj kością k100.

Cechy:

Kostki:

Pustynny Makłowicz
Rzuć kostką k100 oraz dodaj swoje punkty z gotowania oraz punkty gotowania Magic Gryllsa, w zależności od wyniku, takie jedzenie przygotujesz dla grupy. 

Kostki:

Poszukiwacz zaginionej wody
Rzuć kostką k100 oraz dodaj swoje punkty z miotlarstwa, w zależności od wyniku, tyle butelek udało wam się napełnić.

Kostki:


Bardzo Słoneczny Patrol oraz Wydmowa Doborowa, rzucają najpierw k6 na dodatkowe przygody.

Przygody w obozie:

Wydmowa Dowborowa
Rzuć kostką k100 oraz dodaj swoje punkty z transmutacji, w zależności od wyniku, tak będzie wyglądał wasz obóz. Zostaną wam odjęte punkty jeśli szczegółowo nie napiszecie co i jak zmieniliście, mogą też zostać odjęte, jeśli pominiecie coś istotnego.

Kostki:

Bardzo słoneczny patrol
Rzuć kostką k100 oraz dodaj swoje punkty z zaklęć, by sprawdzić jak silna będzie wasza bariera wokół miejsca. Jeśli macie cechę Świetne zewnętrzne oko (spostrzegawczość)
dodajecie +10 do swojego wyniku. Musicie chodzić na zwiady swojej okolicy i sprawdzać czy nic nie przebija się przez zasłonę. Kostki dostaniesz na koniec. Będzie to zależeć od rzuconych zaklęć, ilości napisanych postów i wpływu innych uczestników.

Piaskowy Putin
Może on pomagać każdej grupie. Jednak musi wybrać której. W zależności od niektórych czynników ma mniej lub więcej możliwości pomocy. Ma tylko jedną, jeśli nie ma żadnej dodatkowej cechy z poniższych.
Jedna dodatkowa pomoc za cechę Złotousty Gilderoy (lider)
Jedna dodatkowa pomoc za bycie asystentem, dwie za bycie nauczycielem.
Jedna dodatkowa pomoc za wiek 25+.  
Jedna dodatkowa pomoc bycie prefektem lub kapitanem drużyny.  

Piaskowy Putin może pomóc dowolnej osobie pisząc posta co dokładnie robi co doda 30 pkt do wyniku kostkowego. Jeden post = jedna pomoc. Przygody w obozie nie zaliczają się do limitu pomocy.


______________________

Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 00:45;

Rola: Piaskowy Putin
Magic Grylls - Drake + Nana, Pustynny Makłowicz - Dori, Bardzo słoneczny patrol - Felek + Becia, Wydmowa Dowborowa - Nessa, Poszukiwacz zaginionej wody - Max
Ekwipunek:  różdżka (+5 transmutacja), Lordki i magiczna zapalniczka, strój pustelnika, jedwabny szal (+1 transmutacja) i woda
Cechy eventowe: Czaroglota, Silna psycha (opanowanie), Złotousty Gilderoy (lider), Wiecznie struty, Rączki jak patyki (odporność na magię), Bez czepka urodzony
Obrażenia: Nie mam!
kostka na teleportacje z ruin: 92

Wyczekiwał reakcji, desperacko liczył na to, że zdjęcie zaklęcia zajmie krótką chwilę i wszyscy będą mieli chociaż głupią iluzję świętego spokoju. Stał blisko magicznej bariery, na tyle, by wyczuć jak jej magia się zmienia, jak niebezpiecznie zaczyna pulsować i jedynie zmarszczył brwi, kiedy wszystko szlag trafił. Poczuł uderzenie, tak silne, że na chwilę zabrakło mu tchu, kiedy z impetem upadał na piasek. Zaklął siarczyście pod nosem, ale podniósł się niemal od razu, kompletnie nie myśląc o sobie, o obolałym ciele, które upadło na ziemię, czy piasku, który sprawiał, że łzawiły mu oczy. W jego głowie pojawiła się tylko jedna myśl, tylko imię jego siostry, a kiedy ją zlokalizował – bez żadnej zwłoki teleportował się do niej, wyciągając do niej dłoń i pomagając jej wstać. Chciał znaleźć Viro, tak bardzo chciał, a jednak dostrzegł Wyznawców, biegnących w ich kierunku, zbliżających się zbyt szybko z wyciągniętymi w ich kierunku różdżkami, by miał czas na cokolwiek innego, niż ściśnięcie dłoni swojej siostry i – po raz kolejny – wciągnięcie jej w teleportacyjny wir. Nie pytał o zdanie, decydował sam, myśląc jedynie o ich, nie, o jej bezpieczeństwie, bowiem nic co mu mogło się stać nie było w tym momencie ważne. Miał ściśnięte gardło, kiedy lądował na piasku gdzieś indziej. Zachwiał się lekko, uświadamiając sobie jak wiele razy w ciągu kilkudziesięciu minut się teleportował, nie sam, o czym przypominała mu dłoń siostry, której wciąż nie puszczał, dopóki nie był stuprocentowo pewien, że stała stabilnie. Rozejrzał się zdezorientowany dookoła, a widząc znajome twarze – tym razem nie odetchnął. Nie pozwolił sobie nawet na minimalną ulgę, bo przecież przed kilkoma chwilami to zrobił, by musieć znowu uciekać.
Jesteś cała? — zapytał siostrę, wyraźnie zmartwiony, kiedy lustrował ją wzrokiem. Zdążył, dotarł do niej zanim którykolwiek z Wyznawców rzucił zaklęcie, zanim błysk uroku do niej dotarł. Słodki Merlinie, ile szczęścia mieli. Nie czekając na jej odpowiedź, zwyczajnie przyciągnął ją do siebie i przytulił, ostatecznie pozwalając sobie na uspokojenie drżących rąk. Odsunął się po kilku długich sekundach, by z większą uwagą przyjrzeć się pozostałym.
Zobaczywszy @Beatrice L. O. O. Dear – podszedł do niej i nic nie mówiąc objął ją, chowając na chwilę twarz w jej włosach. Wszyscy byli bezpieczni, wszyscy, na których mu zależało byli cali i zdrowi. Ulżyło mu.
Dziękuję — powiedział do @Nessa M. Lanceley, kiedy odsuwał się od swojej narzeczonej — Zabezpieczaliście już jakoś teren? Byliśmy z Naną w ruinach gdzie jest reszta, gdyby ktokolwiek z was się zastanawiał, wszyscy mniej lub bardziej cali, krąg ochronny zwariował i nas odrzucił w stronę Wyznawców, musieliśmy uciekać. — zrelacjonował krótko, nie zostawiając ich w niepewności, musieli współpracować. Zanim zdążył powiedzieć coś więcej, pojawił się patronus. Słuchał każdego słowa z coraz większym niepokojem, uświadamiając sobie, że sytuacja była gorsza niż się spodziewał. Cholera. Gdy niebieski pelikan zniknął, westchnął i przeniósł spojrzenie na resztę.
Nie mamy możliwości powrotu, ale musimy przeżyć, więc niech nikomu nie strzeli do głowy teleportować się nawet kawałek dalej, nikt nie chce trafić przypadkiem w sam środek burzy piaskowej. — powiedział i poświęcił sekundę na rozmasowanie skroni, musieli działać, zanim zastanie ich sam środek nocy, która nie była bezpieczna na pustyni, zdecydowanie nie była — Musimy jak najszybciej znaleźć wodę i coś do jedzenia, zakładam, że w tym chaosie potraciliście dużo rzeczy – potrzebuję przynajmniej trzech osób do tego, i kogoś kto pomoże ogarnąć cokolwiek co nas uchroni przed zimnem i piaskiem, noce tutaj nie są przyjemne. — wiele podróżował i wiele przeżył, nie mieli czasu do stracenia i Camael go nie tracił, od razu przechodząc do rzeczy i nie pozwalając na panikę w żadnym stopniu. Opanowany w każdej sytuacji.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.


Ostatnio zmieniony przez Camael Whitelight dnia Pon Sie 02 2021, 17:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 04:58;

Rola: Magic Grylls - zwierzaki
Ekwipunek: Różdżka, bukłak z wodą, kubek, torba, ubrania na pustynię, okulary przeciwsłoneczne, x1 eliksir słodkiego snu
Cechy eventowe: Silny jak buchorożec (siła, wytrzymałość), Silna Psycha (opanowanie); Drzemie we mnie zwierzę (zachowanie), Niezręczny Troll (nieśmiałość), Bez czepka urodzony
Obrażenia: Brak

Starał się dotrzymywać puchonce towarzystwa, kiedy ta siedziała i próbowała dojść do siebie. I chyba mu to wychodziło ze względu na emanującą z niego aurę spokoju, którą ta odczuwała. Jego wewnętrzny spokój został jednak delikatnie zmącony przez jej wieść o sekcie.-Czekaj Druga?- Widocznie nie tylko on miał swoje tajemnice, którymi nie dzielił się z wieloma osobami. Mimo że rozbudziła jego ciekawość, przeczucie kazało mu nie wnikać głębiej. Popatał ją więc po głowie w celu uspokojenia jej. Dosłownie chwilę później przyszedł Felinus żeby dokończyć jej leczenie. Dlatego nieco się odsunął żeby przypadkiem nie przeszkadzać.
Kiedy pojawiła się Nessa wraz z nauczycielką eliksirów, Drake zbliżył się do nich. Tak jak zdążył powiedzieć Felinus, nikt poza Doireann nie oberwał niczym poważnym. Dlatego na początku nie powiedział prawie niczego. Tak samo milczał, kiedy przyleciał do nich patronus z niezbyt przyjemnymi wieściami. Czyli utknęli tu na jakiś czas... No to nie fajnie. Dopiero kiedy pojawił się psor od transmutacji i Nana, mógł się nieco wypowiedzieć.-Póki co rzuciliśmy na pewno zaklęcie alarmujące i jakąś barierę. - Znał się delikatnie na czarach ochronnych i wiedział nawet jakie mogą się im przydać żeby zabezpieczyć obóz. Skoro mają tu spędzić trochę czasu, to chyba powinien się pomysłami podzielić. -Możemy jeszcze rzucić Aexteriorem żeby móc się ochronić przed burzami piaskowymi, a nieco później można by spróbować otoczyć obóz za pomocą Bullae, żeby ciepło na noc nie uciekło.- Bo raczej każdy był tu świadomy tego że nocą na pustyni było w cholernie zimno - tak jak to szanowny psor zresztą zauważył. Warto więc będzie spróbować utrzymać temperaturę w środku. Oczywiście o ile będą w stanie zrobić odpowiednio dużą bańkę. W końcu niektóre zaklęcia szwankowały już teraz. - Jeszcze tochę wody mamy, chociaż sporo jej straciliśmy na ugaszenie pożaru który wywołali beduini, którzy za nami podążyli.- On sam miał jeszcze prawie cały bukłak wody, ale nie wiedział jak z życiodajnym płynem stoi reszta. Jedzenie też będą musieli zdobyć, bo te które zabrał przepadło. Mogę iść z kimś zapolować na jakieś zwierzęta. - Rozejrzał się po reszcie słuchając ich propozycji i pomysłów.


Ostatnio zmieniony przez Drake Lilac dnia Pon Sie 02 2021, 17:28, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 09:01;

Rola: Bardzo słoneczny patrol
Ekwipunek: Różdżka, ostrze karona w bransolecie na nadgarstku, Bezoar x1, eliksir wiggenowy x1, felix felicis x1, woda i jedzonko
Cechy eventowe:

zalety: •Świetne zewnętrzne oko (spostrzegawczość)
•Silna psycha (odporność)
wady
•Tykająca łajnobomba
•Rączki jak patyki (siła)

Obrażenia:Brak widzenia - Felek mistrz naprawił, zaleczone lewe ramię

Wszystko działo się tak szybko… Krzyki i inkantacje zaklęć rozbrzmiewały wokół niej, a ona, spanikowała, mogła jedynie ściskać uparcie palce na przedramieniu Camaela, bojąc się zrobić cokolwiek. Zapewniała go, że najlepszym wyjściem będzie, gdy zdecyduje się odnaleźć siostrę, pozostawiając ją tutaj, ale bała się tego cholernie. Nigdy nie sądziła, że utrata wzroku wpłynie na nią tak mocno. Nienawidziła bezradności, a teraz czuła się zdana na łaskę ludzi wokół niej, co było po prostu druzgocące. Głupi balast, niezdolny do poradzenia sobie z sytuacją, w której się znalazł. Na Merlina, przecież to nie powinno tak wyglądać! Była przecież cholernym opiekunem, to ona powinna otaczać ochroną innych, a nie oni ją! To wszystko kumulowało się w niej. Złość, strach bezradność. Nie byłaby zdziwiona, gdyby jej ciało postanowiło to obwieścić w metamorfomagiczny sposób.
Pojawienie się Nessy obok nich przywitała z tak ogromną ulgą, jak to tylko możliwe. Próbowała ją zauważyć, co oczywiście nie miało najmniejszego sensu. Rzucona na nią klątwa wciąż działała, więc mogła tylko powieść wzrokiem pustych tęczówek dookoła, z nadzieją, że w końcu coś dostrzeże. Poczuła uścisk na swoim drugim ramieniu, rozstaw palców pasował do tego, który należał do jej przyjaciółki. Zdążyła jeszcze tylko usłyszeć zapewnienia narzeczonego co do jego miłości. Sama nie miala sposobności tego powiedzieć, bo już poczuła, jak Nessa zabiera ją z tego miejsca.
Wylądowały gdzieś, gdzie było cicho. Wszystkie zmysły w ciele czarnowłosej wyostrzyły się. Gorąc dalej bił po twarzy, gdy próbowała rozczytać, gdzie trafiły.
- Ness, wszystko w porządku? Nic ci nie jest?- zapytała przyjaciółkę (@Nessa M. Lanceley). Tak ją wkurwiał fakt, że nie mogła nic zrobić, choć wciąż zaciskała palce kurczowo na trzonku swojej różdżki. - N... nie wiem. Chyba coś jest nie tak z moją lewa ręką- odpowiedziała, próbując uspokoić skołatane myśli. Usłyszała kolejne osoby, automatycznie skierowała różdżkę w tamtą stronę. Rozpoznawała kogoś, choć nie miała stu procentowej pewności, czy to aby na pewno te osoby, które miała na myśli. Miała ochotę uparcie wrzeszczeć, zdzierać krtań w akcie bezsilnej wściekłości, która wciąż ogarniała jej ciało. Głupie pytanie @Maximilian Felix Solberg (prawdopodobnie..), jeszcze bardziej ją wkurwiło. Choć dalej zawzięcie milczała, jedynie czując, jak dłonie przyjaciółki okalają przez chwilę czy dwie jej twarz. Chciała podnieść się z piasku, nie wiedząc kiedy nawet na nim usiadła, ale nie mogła tego zrobić. Nie mogła zrobić nic i przyprawiało ją to o jeszcze większą wściekłość. Słuchała raportu @Felinus Faolán Lowell odnośnie stanu innych osób w miejscu, w którym się znajdowali, dalej nie wypowiadając nawet jednego słowa. Czuła, że gdyby rozwarła teraz szczęki, to z pomiędzy nich nie wydobyłoby się nic ponad krzyk. Dlatego na pytanie odnośnie tego, jaka klątwa w nią trafiła, jedynie zaprzeczyła poprzez pokręcenie głową. Wszystko tam działo się tak szybko, że spośród całego rozgardiaszu nie wyłapała tego zaklęcia. Ot, w ułamku sekundy utraciła zdolność widzenia i tyle. Dała się poprowadzić w jakąś stronę, ostrożnie stawiając każdy, nawet najmniejszy krok. Dopiero kiedy poczuła ciepły kamień pod pośladkami, pozwoliła sobie na nieco ulgi. Jedna łza znów potoczyła się po jej policzku.
Musiała nagle zamknąc powieki. W ułamku sekundy do jej oczu zamiast całkowitej ciemności, dostało się tyle światła, iz bała się, że za chwilę wypali jej oczy. Skuliła się na kamieniu, zasłaniając głowę rękoma i ciężko zaciskając powieki. Ulga rozlała się po jej ciele, choć potrzebowała kilkunastu sekund, by zrozumieć z czym była ona związana. Dopiero po tym czasie, powoli wyprostowała się i jeszcze wolniej uchyliła powieki. Dookoła widziała ludzi, widziała piasek. Wodziła wzrokiem po otoczeniu, dostrzegając coraz to nowsze szczegóły. Jakiś ogromny posąg, mniej lub bardziej zranionych uczniów. Machinalnie z jej różdżki wydobyło się kilka iskier.
- Felinus, dziękuję - powiedziała, spoglądając w stronę chłopaka. W czarnych tęczówkach zalśnił ogromny gniew i determinacja. - Gdzie jest Camael? Co z resztą wycieczki? - od razu przeszła do serii pytań, które należało zadać. Teraz, kiedy odzyskała zdolność widzenia, musiała działać, odpłacić wszystkim ludziom to, jak bardzo się przez nią narażali.
Nim jednak ktokolwiek zdążył jej powiedzieć cokolwiek, usłyszeli głośny trzask. Od razu zerwała się na nogi, gotowa rzucać najcięższe klątwy we wrogów. Kamień spadł jej z serca, gdy zrozumiała, że to @Camael Whitelight teleportował się tutaj wraz z siostrą. Widząc, że ruszył w jej stronę, od razu uczyniła to samo. Kiedy znalazła się w jego ramionach, poczuła tak ogromną ulgę, że nieomal straciła czucie w nogach. - Nic ci nie jest? Z Naną wszystko w porządku? - dopytywała, gdy on chował twarz w jej włosach. Nie czekając na jego odpowiedź, łapczywie przylgnęła na chwile ustami do jego warg. Musiała się upewnić, że wszystko było w porządku. Niechętnie odsunęła się od niego.
Pojawienie się patronusa przywitała bez większego zaskoczenia. Już nic tutaj nie mogło jej zaskoczyć... Kiedy miała pewność, że jej najbliższe osoby są całe i zdrowe, nic nie miało większego znaczenia. Wysłuchała tego, co miał do powiedzenia patronus oraz to, co od razu zarządził Camael. Przeniosła spojrzenie na @Drake Lilac, gdy mówil dalej, co w jego opinii należało zrobić.
- Moge patrolować teren - dodała, gdy chłopak skończył. Powiodła wzrokiem po wszystkich tutaj zgromadzonych, celowo na deser pozostawiając Camaela. Temu przy pomocy swoich naprawionych oczy wyraźnie zasugerowała, by nawet nie brał pod uwagę próby zabronienia jej tego...
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 09:32;

Rola: Bardzo słoneczny patrol
Ekwipunek: 3
szata pustelnicza, bezdenna torba (zawsze ze sobą ma): x2 wiggenowe, x1 czyszczący rany, leki, dużo wody, jedzenie, SZLUGI KUFA, lusterko dwukierunkowe, bluza z Tańczącym Derwiszem; pierścionki na palcach (Myrtle Snow, Sidhe, Pochłaniacz Magii (+2 CM) na prawej dłoni - zawsze nosi, przypis w profilu), amulet Ijdia Sufiaan (+1 OPCM), różdżka (+5 CM).
Cechy eventowe: Silny jak buchorożec (wytrzymałość), Silna psycha (opanowanie), Świetne zewnętrzne oko (spostrzegawczość); Bez czepka urodzony, Rączki jak patyki (siła), Drzemie we mnie zwierzę (zachowanie).
Obrażenia: -

Gdy zajął się Dear, która wymagała opieki na samym początku jej przybycia, musiał powiedzieć sobie jedno - powstrzymywanie się przed sięgnięciem po bardziej stanowcze środki nie miało sensu. Mógł obecnie jakoś gnić wewnętrznie. Co prawda nie zamierzał walić od razu wszystkim na lewo i prawo, niemniej jednak przygotowywał się do ewentualnej możliwości, działając nadal na tych wyższych obrotach niż podczas typowego, ludzkiego spoczynku. Kiedy przekazał odpowiednie informacje i tym samym zaleczył problem wynikający bezpośrednio z rzuconego zaklęcia, mógł jakoś odetchnąć - przez krótką chwilę. Nim się obejrzał, a kolejna sylwetka zawitała tym samym przy Posągu Kobry Olbrzymiej - spoglądającej na nich być może zaintrygowanym wzorkiem, ale nadal. Nieobecnym, bo przecież to jest tylko kamień... prawda? Taką przynajmniej miał nadzieję, kiedy to poczuł ponownie chęć zapalenia papierosów. Cholernie brakowało mu zastrzyku nikotyny w takich momentach, aczkolwiek się nie denerwował nagminnie z tego powodu. Pozostawiona na polu walki paczka nie była tyle ważna, co chociażby ludzkie życie.
Podszedł - ostrożnie, bez zbędnego tracenia czasu, który obecnie był cenny. Nie odczuwał aż nadto skutków poprzedniego urazu, w związku z czym mógł funkcjonować. Były gorsze chwile, choć pierwszy raz w życiu znalazł się w krzyżowym ogniu i, o zgrozo, odnajdywał się w nim. Niemiłosiernie go to wkurzało, gdyż wiedział, skąd się taki stan rzeczy bierze. Kiwnął głową na podziękowania; taka była koniec końców jego rola.
- Wszystko w porządku? - spojrzał badawczo zarówno na profesora Whitelighta - jeszcze jakoś nie potrafił podchodzić do kadry po imieniu, by następnie przenieść badawcze, czekoladowe tęczówki w kierunku kolejnego przedstawiciela - przedstawicielki! - rodu aniołów. Nie kojarzył, by ktokolwiek z nich potrafił w bardziej zaawansowane zaklęcia uzdrowicielskie, więc automatycznie wziął na swoje barki bagaż konieczności zadbania o stan fizyczny i, co dziwniejsza, psychiczny grupy. Obydwie kwestie były ważne, by przypadkiem nie doszło do jakichś problemów, w związku z czym skupiał się z oddaniem na każdym uczestniku tej niefortunnej wycieczki, choć wiadomo - na szczycie tej piramidy stawiał tylko i wyłącznie jego. Gdy upewnił się, że nic nie jest - a jeżeli było, to zaleczył wszelkie możliwe obrażenia - rozglądnął się po otoczeniu, w szybkim strzale przypominając sobie, jakie zaklęcia poszły w ruch i dlaczego.
- Accenure, Cave Inimicum. Wiedzieliśmy, że ktoś może dołączyć, więc nie zarzucaliśmy niczego więcej. - powiedziawszy nazwami, spojrzał na Drake'a, który ewidentnie wiedział, o co chodzi. W końcu go uczył prywatnie i dawał mu korki, co teraz miało okazję się odpłacić. Warto było. Kurwa, bardzo warto było. Przynajmniej mieli po swojej stronie może młodych czarodziejów, ale za to posiadających jakąkolwiek wiedzę na temat ofensywnych i defensywnych uroków. Co prawda nie popełnił tego samego błędu, co ludzie w Ruinach, niemniej jednak nawet alarm dawał im dodatkowe, cenne sekundy. Wszystko działo się dynamicznie i trzeba było działać, co zresztą widział po ciemnych tęczówkach profesor Dear. Nie zamierzał stać w miejscu i udawać, że wszystko jest w porządku - bo nie było. - Z drugą stroną stale utrzymujemy kontakt. Tam... nie jest zbyt dobrze. Bardziej oberwali. - nie mówił, czym dokładnie, aczkolwiek nie była to jedna Sectumsempra, a dwie. Zaklęcie powodujące wrzątek płynący przez tkanki, a do tego skręcona perfidnie łydka. Tutaj było spokojniej, ale do którego momentu?
- Może postawienie bariery antyteleportacyjnej byłoby dobrym pomysłem? - zaproponował, bo co mu koniec końców szkodziło. To były luźne rzeczy, które mogły zostać poddane modyfikacji. Był pomysłowy, ale równie dobrze mogło to nie przejść. Westchnąwszy ciężko, znalazł się trochę bliżej Maximiliana, by poczuć wsparcie, którego obecnie tak potrzebował. - Podejrzewam, że Wyznawcy bardziej odnajdują się w magii, którą stworzyli, więc jeżeli mają dla siebie jakąś lukę w tym wszystkim, zawsze można byłoby uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce na pustyni - przecież wiedzieli, gdzie jesteśmy, co robimy i w ilu nas należy zaatakować. Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz było tak samo, skoro już mieliśmy kilku na ogonie. - myślał racjonalnie i być może miało to jakieś swoje podwaliny. - Wokół kręgu można byłoby postawić bariery alarmujące i zaklęcia paraliżujące, runy. Parę miejsc byłoby bez nich, by osoby poruszające się poza obozem mogły bezpiecznie się dostać do środka. - zakończywszy, nie wiedział, czy ktoś poza nim potrafi w takie rzeczy, aczkolwiek stawiał swoje wszystkie karty, że to właśnie Lanceley - ze względu na posiadane umiejętności - mogła ogarnąć.
Na patrolowanie terenu oczy mu się może nie zaświeciły, aczkolwiek pojawiła się w nich iskierka. Samemu uważał, że perfekcyjnie się do tego nadawał, mogąc tym samym rozstawiać odpowiednie pułapki - wreszcie modyfikacja Tonitrus Esnaro niosła ze sobą realne korzyści - w związku z czym Lowell spojrzał na kobietę i przytaknął.
- Również mogę patrolować teren, dla mnie nie ma żadnego problemu. - zgłosił się do tej funkcji, bo wierzył we własne zdolności i spostrzegawczość połączoną wraz z opanowaniem, które trudno było zburzyć. Spojrzał jeszcze pytająco na ukochanego, zastanawiając się nad tym, co on na ten temat sądzi. I czym chciałby się zająć; w międzyczasie przyjął skopiowane od asystentki OPCM podręczniki, które mogły się ewidentnie przydać - zresztą, każdy otrzymał ich fizyczną kopię.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 11:41;

Rola:poszukiwacz zaginionej wody
Ekwipunek: różdżka, pierścień Sidhe (węże) , bransoletka z ayuahuasci, lusterko dwukierunkowe, szata pustelnika, amulet anu i spodnie z Derwiszem
Cechy eventowe: pojawiam się i znikam, magik żywiołów (woda), metabolizm eliksirowara; dwie lewe różdżki (zaklęcia), bez czepka urodzony, tykająca łajnobomba
Obrażenia: Brak

Beatrice została na szczęście uleczona, lecz w trakcie dołączyły do nich jeszcze dwie osoby. Klan Whitelightów zasilił szeregi grupy, która stacjonowała przy posągu kobry. Wszystko wydawało się być w miarę pod kontrolą, gdy przyszedł patronus od Derwiszy. Byli uwięzieni tutaj na pustyni. Musieli założyć jakiś obóz. Na jak długo? Tego sam Merlin pewnie nawet nie wiedział. Feli i Dear od razu wyrwali się do patrolowania okolicy, ale Max wiedział, że nie może tu zostać. Potrzebował samotności po tym wszystkim, co miało przed chwilą miejsce i przede wszystkim ruchu.
-Pójdę poszukać wody. Z tym co mamy długo nie przeżyjemy. Coś tu musi przecież być. - Zdecydował w końcu nie mając zamiaru słuchać jakichkolwiek buntów. Postanowił. Musiał opuścić to miejsce choć na chwilę.
-Ma ktoś użyczyć mi choć ćwiartkę butelki? Moje zapasy się skończyły, a nie chcę wyruszać bez wody. W razie czego biorę lusterko dwukierunkowe, będziemy w stałym kontakcie. - Ostatnie zdanie przede wszystkim skierował do Felka. Wiedział, że w towarzystwie Whitelighta, Dear i Ness nic mu nie będzie groziło, choć i tak się martwił. Nie mogli jednak zostać bez prowiantu i wody szczególnie, że mieli pod opieką jeszcze Doireann, która srogo oberwała i wciąż potrzebowała pewnej regeneracji.


@Beatrice L. O. O. Dear, @Camael Whitelight, @Nanael O. Whitelight, @Drake Lilac, @Doireann Sheenani, @Felinus Faolán Lowell, @Nessa M. Lanceley

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pon Sie 02 2021, 22:03, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 15:03;

Rola: Prawdopodobnie Pustynny Makłowicz - ze względu na to, że w paru postach wspominałam o tym, że Doireann lubi gotować + ma cechę magika żywiołów, więc pewnie umiałaby coś upichcić w trudnych warunkach!
Ekwipunek: Różdżka, prowiant i woda, eliksir spokoju, odpowiednie na pustynię odzienie [długa, luźna szata, chusta na głowie, na tyle długa, by móc w razie czego osłonić twarz przed słońcem i piaskiem], mały grzebyk, nawilżone chusteczki
Cechy eventowe: Gibki jak lunaballa (zwinność) | Świetne zewnętrzne oko (empatia) | Magik żywiołów (ziemia) | Dwie lewie różdżki (zaklęcia) | Rączki jak patyki (odporność na magię) | Wiecznie struty
Obrażenia: Sectumsempra - lewy bark, wyleczone!

  Prawdopodobnie gdzieś pomiędzy nieśmiałym napomknięcim na temat swojego sekciarskiego doświadczenia, a byciem popatanym po głowie, przestała walczyć z ciężarem swoich powiek. Irracjonalne zachowanie ją wykończyło; dlatego na ponowną transfuzję krwi nie zareagowała jakoś szczególnie. Po prostu na to pozwoliła, rzucając po drodze jakieś ciche, mechaniczne dziękuję - chociaż zmęczony umysł nie był do końca pewien, za co dokładnie był wdzięczny. Nie zarejestrowała pojawienia się Nessy i Beatrice, ani obrażeń tej ostatniej. Moment nadejścia Camaela również jej umknął; dopiero późniejsza niespodziewana wizyta patronusa i towarzyszące mu zwoływanie ludzi przez Derwiszów dało radę wybudzić Sheenani na dłużej.
  Siedziała wsparta o jakąś skałę, słuchając, jak świecący pelikan z dostojeństwem oświadcza jej, że jednak nie będzie już dobrze i spokojnie i miło. Czekała ich śmierć z głodu i pragnienia w akompaniamencie parzącego, ostrego słońca. Wizja tego, że zaraz umrze, przestała już robić na niej większe wrażenie - postanowiła jedynie nie pozwalać sobie już więcej na moment ulgi. Od tej pory każdy jeden oddech będzie traktować, jakby był ostatnim, tylko po to, by nie przeżywać ciągłej, nieznośnej huśtawki emocjonalnej.
  Kiedy uznała już, że stabilny pesymizm jest dla niej konieczny, by nie popaść w prawdziwy, długotrwały obłęd, przy użyciu wysokiej, kamiennej kobrzej głowy próbowała wstać z ziemi. Nie miała jednak zamiaru znów bawić się w spacerowanie, chcąc jedynie przejść tę parę kroków w stronę innego głazu znajdującego się zdecydowanie bliżej jej towarzyszów niedoli, na którym mogłaby usiąść i z większym komfortem przysłuchiwać się ich rozmowie. Szybko jednak porzuciła ten pomysł, kiedy to zorientowała się, że jej ciało miało zupełnie inne plany. W przeciwieństwie do niej samej wciąż chciało siedzieć, nie ruszać się i odpocząć.
  Obkręciła się więc jedynie i nieco wyprostowała, starając się nie pozwolić sobie na odpłyniecie w objęcia Morfeusza. Nie musiała być w szczycie swoich umiejętności intelektualnych, by wiedzieć, że warto było słuchać toczącej się rozmowy, nawet jeśli nie była w stanie usłyszeć każdego jednego słowa. I właściwie dopiero teraz, kiedy mocniej skupiła się na otoczeniu, spostrzegła, że wciąż była pokrywa warstwą zaschniętej krwi wymieszanej z piaskiem, potem i łzami. Z niemałym wysiłkiem sięgnęła więc do swojej torby, by wyciągnąć z niej różdżkę. Wolała już zmusić się do rzucenia prostego zaklęcia, które chociaż trochę mogłoby poradzić na jej makabryczny wygląd (zwłaszcza, że byłaby przy tym pod nauczycielskim nadzorem), niż wyglądać jak ofiara brutalnego mordu przez kolejne najbliższe dni.
  - Och. - Westchnęła cicho, kiedy odkryła, że jedynym, co zostało z różdżki był kawałek mocno opalonej rękojeści. No cóż, spadła pod względem użyteczności na absolutne dno.

@Beatrice L. O. O. Dear, @Camael Whitelight, @Nanael O. Whitelight, @Drake Lilac, @Felinus Faolán Lowell, @Nessa M. Lanceley, @Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Nanael O. Whitelight
Nanael O. Whitelight

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Niezwykle jasne i mocno pomalowane oczy, styl vintage, taneczna gracja przy każdym ruchu, wiecznie perfekcyjnie pomalowane paznokcie
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 199
  Liczba postów : 431
https://www.czarodzieje.org/t19962-nanael-o-whitelight#612606
https://www.czarodzieje.org/t20214-now-or-never#628807
https://www.czarodzieje.org/t19963-nanael-o-whitelight#612607
https://www.czarodzieje.org/t20225-nanael-o-whitelight-dziennik#
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 16:31;

Rola: Magic Grylls - polujemy na zwierzaki
Ekwipunek: Przy sobie: różdżka, okulary przeciwsłoneczne, lekki strój, wiązane buty za kostkę
W plecaku: dwie butelki wody, kilka mandarynek i nektarynek, kilka chlebków pita; duża zwykła chusta
Cechy eventowe: Gibki jak lunaballa (zwinność), Złotousty Gilderoy (perswazja), Powab wili (zwierzęta), Rączki jak patyki (odporność na magię), Wiecznie struty, Mocno zmaterializowany (nie umie w ogóle teleportacji!)
Obrażenia: -

Myślała, że są już bezpieczni, a przynajmniej na chwilę... ale przeliczyła się i bardzo dotkliwie dowiedziała się o pechu, który miał nad nimi ciążyć. Znowu przejął ich chaos, a jej pozostawało próbować przeżyć i nie przeszkadzać bratu, który zdecydowanie lepiej radził sobie z większością sytuacji, które miały szanse im się przytrafić - zresztą, wygrywał już chociażby samą teleportacją, która dla Nanael pozostawała równie tajemna, co czarna magia.
I wcale nie chciała wynosić się do nowego miejsca, więc pewnie protestowałaby znacznie wyraźniej, gdyby nie fakt, że kątem oka zdążyła jeszcze dostrzec sztuczkę magicznej bariery, która może ich wypchnęła, ale za to Viro wciągnęła do bezpieczeństwa. Przynajmniej Nanael odeszło zmartwienie wypominania sobie porzucenia na pastwę losu czarodzieja, który chwilę temu zdążył ją uratować...
- Mhm, never better - mruknęła, jeszcze przygaszona skręcającym ją w żołądku niepokojem po kolejnym skoku teleportacyjnym i przybita świadomością, że znowu uciekali i wcale nie wiedzą, czy zaraz nie będą musieli zrobić tego znowu. Tym chętniej wtuliła się w Camaela, odrobinę zaskoczona, ale na tyle przejęta, by po prostu odetchnąć znajomym zapachem i na chwilę zapomnieć o całym świecie, bo czując się jakby byli dzieciakami w domu, które muszą odpocząć po zabawie, która wymknęła się spod kontroli.
Podążyła za nim w stronę reszty i niezręcznie przystanęła obok, gdy ten witał się z @Beatrice L. O. O. Dear - sama jedynie lekko się do niej uśmiechnęła w tak uprzejmy sposób, jak tylko mogła, biorąc pod uwagę zmęczenie, rozdrażnienie i sterczenie w piasku pośrodku niczego. I nie miała problemu z tym, że Camael tak szybko przejął dowodzenie, bo w gruncie rzeczy wydawało jej się to niemal oczywiste; był dobrą osobą na to miejsce.
- Pomogę z polowaniem - zaoferowała @Drake Lilac, kiwając do niego lekko głową, gdy wysłuchali pierwszych raportów odnośnie do miejsca, do którego sama Nanael przecież ledwo dotarła. Jeśli nie miała odchodzić w pustkę sama, to nie miała żadnego problemu z wykorzystaniem odrobiny ONMSowej wiedzy w celu znalezienia im jakiegoś świeżego prowiantu. Przemknęła spojrzeniem po pozostałych, słuchając ich planów i pomysłów, a przy tym dostrzegła też siedzącą kawałek dalej dziewczynę (@Doireann Sheenani), którą kojarzyła chyba z Hufflepuffu... i dziwny patyczek w jej ręku, którego Nana początkowo wcale nie zidentyfikowała jako pozostałości różdżki, a jako śmieci.
- W porządku? - Zagadnęła cicho, przysuwając się trochę w jej stronę i bawiąc się w palcach własną różdżką, która aż niemal wibrowała, skora do pozbycia się brudu nie tylko z Puchonki, ale też z nieustannie biegającej po piasku Whitelightówny.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 20:22;

Rola: Wydmowa Dowborowa
Ekwipunek:  Eliksir Wiggenowy, Eliksir ochrony przed ogniem, Bransoletka z ayuahasca (wybór kostki z przerzutu),  Beret Uroków (transmutowany na chustę)(+1 OPCM), Kolczyki z królikiem (+1 ONMS), świetlik (+3 Runy), woda, bandaż, maść z rumianku, prowiant,  scyzoryk, różdżka, tłumaczki, magiczny krem z filtrem słonecznym, strój pustelnika, torebka jasmine (+1 zaklęcia), przewodnik pustynny, książka z magicznymi zwierzętami.
Cechy eventowe: Silna psycha (Opanowanie i Odporność), Świetne zewnętrzne oko (Spostrzegawczość), Niezręczny Troll (Brak Empatii), Rączki jak patyki (Brak Siły), Drzemie we mnie zwierzę (specyficzne zachowanie)

Nie była wylewna. Nie była też rozmowna. Słowa Feliniusa przyjęła ze skinięciem głowy, zdając sobie sprawę, że z uzdrawiania jest najlepszy i nie było sensu z nim dyskutować. To była jego rola w tej grupie. Czułego przywitania Trice i Camaela (jakby co najmniej miesiąc się nie widzieli) nawet nie skomentowała wywróceniem oczu, krzyżując ręce na biuście i rozglądając się w zamyśleniu dookoła. Miała ważniejsze rzeczy na głowie.
Rozmawiali, a ona pozornie słuchała z obojętną, kamienną twarzą. Analizowała. Myślała. Oceniała każdego z nich surowo, biorąc pod uwagę słabe oraz mocne strony swoich kolegów, oraz uczniów. Jako asystent OPCM prowadziła skrupulatne notatki na temat ich osiągnięć podczas własnych zajęć, rozmawiała z nauczycielami i pamiętała sporo z czasów, gdy sama uczęszczała jeszcze na zajęcia jako student. Camael uczył transmutacji, więc musiał w tym być najlepszy i nawet nie doszukiwała się kolejnych atutów nauczyciela, podobnie zresztą, jak Felinius został w jej głowie sklasyfikowany, jako ekspert od zaklęć uzdrawiających oraz pamiętała, że miał jakieś zapędy do czarnej magii. W to nie chciała jednak wnikać. Beatrice była beznadziejna w magię praktyczną i wysłania jej na patrol nawet nie komentowała, zastanawiając się, czy jej narzeczony w ogóle jest świadom umiejętności czarnowłosej. Znała się na alchemii, ziołach, miała jakieś pojęcie o transmutacji przez Liama. Max był alchemikiem znacznie lepszym, niż czarodziejem i poleganie na nim w kwestii magii praktycznej również wydało się Lanceley kompletnie pozbawione sensu. Nanael była zagadką, nie miała z nią zbyt wielu zajęć, obiło się jej tylko o uszy zainteresowanie magicznymi stworzeniami, ale przez wzgląd na brata, posądzała ją również o transmutacje. Drake był dobry z magii praktycznej, radził sobie przyzwoicie z teorią oraz praktyką na zajęciach, szybko przyswajał wiedzę. O Puchonce ciężko było jej cokolwiek powiedzieć. Nie kwestionowała ich wyborów w rolach, które chcieli lub też zobowiązywali się odegrać, bo widocznie nauczyciel przejął rolę lidera — na co zareagowała sekundowym uniesieniem brwi, bo jak ktoś reagujący takimi emocjami mógł dbać o bezpieczeństwo całej grupy, a nie skupiać się na najbliższych? Czy będzie umiał odwrócić wzrok od Trice i siostry? Nie jej sprawa, ona martwiła się głównie przyjaciółką. Milczała więc dalej, pozwalając sobie na ciche westchnięcie. Oni w ogóle myśleli nad tym, co chcieli zrobić oraz brali pod uwagę swoje mocne, oraz słabe strony? W sztukach wojny, we wszystkich potyczkach w księgach historycznych była mowa o poznaniu swojego przeciwnika — którym tu była pustynia, jej mieszkańcy oraz banda szaleńców i o wykorzystaniu atutów i maskowaniu wrogów. Niewiele myśląc, pokręciła głową i kucnęła, wyjmując z torby swoje książki. Pewnie złapała różdżka, niewerbalne zaklęcie i przewodnik po pustyni oraz książka o stworzeniach magicznych i tych zwykłych, zostały powielone.

- Weźcie. Przeczytajcie. - rzuciła krótko, chcąc chociaż trochę uświadomić ich w tym, co mogli, a czego nie mogli i nie powinni tutaj robić. Poruszyła palcami, czując pomiędzy nimi magiczną iskrę. - Przygotuje obóz, zajmę się też jego zabezpieczeniami.
Dodała jeszcze dość stanowczo, zapinając swoją torbę i odsuwając się nieco, usiadła na piasku. Wzrokiem przesuwała po najbliższym otoczeniu, szukając właściwego miejsca pod względem logistycznym oraz strategicznym. Takiego, które się nada do zapewnienia im dobrych warunków, bezpieczeństwa. Na szczęście, byli na pustyni. Na szczęście, transmutację elementarną oraz łańcuchową miała opanowaną na poziomie takim, że treści podręczników mogła recytować nocą. Nie obchodziło jej to, że wychodziła na mało sympatyczną i pozbawioną empatii, nie miało to teraz żadnego znaczenia. Musiała ich w jakiś sposób ochronić, a już na pewno Beatrice. A znacznie lepiej myślało się jej w milczeniu oraz w pojedynkę. Po chwili jednak sięgnęła do ucha, wyciągając z niego jeden ze swoich zaczarowanych kolczyków.
- Ktokolwiek idzie po jedzenie, weź to i wepnij w ucho lub trzymaj przy ciele. Uruchomi go Twoja magiczna aura oraz własna energia, a gdy jakieś stworzenie-magiczne lub zwykłe, żywe, znajdzie się w odległości pięciu metrów od Ciebie, będziesz wiedział. Wykorzystaj to. Wystarczy nawet coś małego. Prawo Gampa mówi, że jedzenia nie możesz stworzyć, ale możesz powielić i zmienić jego strukturę. - odwróciła głowę w stronę grupki, wyciągając biżuterię na dłoni, a następnie sięgnęła po swoją książkę, otwierając jeden z rozdziałów o warunkach atmosferycznych oraz różnicach temperatur, pochłaniając treść wzrokiem.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 21:51;

kod:
Czuł jak zmęczenie wdziera się do jego organizmu, ale zignorował to uczucie, od razu kierując całą swoją uwagę na innych. Nie miał czasu na zmęczenie, na jakiekolwiek myślenie o sobie – liczyło się tylko bezpieczeństwo innych, takie, na które mogli sobie pozwolić. Skinął głową na pytanie Beatrice i wodził wzrokiem po znajomych twarzach, zatrzymując się raz po raz na tym, który zabrał głos. Nie przerywał im, wysłuchał każdego słowa.
Unikałbym bariery, nie mamy pewności, że nic nas nie zaskoczy na tyle, że przyparci do muru nie będziemy musieli się teleportować. — odparł na propozycję Felinusa, dokładnie analizując wszystkie za i przeciw. Nie chciał nikogo wciągać w głupią i nierówną walkę, nie kiedy wszyscy byli zmęczeni, pozbawieni prowiantu i wody i nieważne co o tym myśleli – w pewnym momencie teleportacja może okazać się jedynym wyjściem. — Część opuści to miejsce na zapewne dłuższą chwilę, nie możemy więc postawić niczego, co utrudni powrót. — dodał, nieco myśląc na głos i dzieląc się tym z całą resztą. Musieli o tym pamiętać, nie mieli pewności, że każdy będzie wracać spokojnym krokiem. Nie mogli wyczarować jedzenia, jako osoba specjalizująca się w transmutacji doskonale o tym wiedział, za to nałożona klątwa nie pozwalała im też na aquamenti. Przeniósł wzrok na Nessę i nawet jeśli – miał wrażenie – niespecjalnie się dogadywali, cieszył się z jej obecności. Był świadomy jej umiejętności.
Wyciągnął z plecaka bukłak z wodą, z którego nie zdążył się choć raz napić i bez słowa podał go Doireann, która zdaje się była w najgorszej kondycji z nich wszystkich. Niespecjalnie był przekonany do Beatrice patrolującej teren, a jednak nie powiedział słowa, doskonale zdając sobie sprawę, że jego narzeczona nie odpuści. Nie potrzebowali kłótni, mieli wiele innych problemów na głowie, a wszystkie niesnaski musiały iść teraz w niepamięć, jeśli mieli przetrwać. Westchnął i obracał swoją różdżkę w dłoni, jakby to miało pomóc mu się skupić. Był już na pustyni, nie raz i zdawał sobie sprawę ile niebezpieczeństw się na niej kryło. Znał swoją siostrę i wiedział jaką wiedzę posiadała w zakresie magicznych stworzeń, miał więc nadzieję, że dobrze ją wykorzysta, a obecność Drake’a jej pomoże. Doireann była dla niego zagadką, znał ją jedynie z lekcji, czy niefortunnej sytuacji z korytarza; Felinus patrolujący teren nie wydawał się szalenie złym pomysłem, co do Nessy nie oponował w żadnym stopniu, a Max wyglądał jakby go nosiło od zbyt długiego stania w miejscu. Na chwilę przeniósł wzrok na wielki posąg, ciesząc się chociaż tego, że daje im odrobinę cienia.
Niech tak będzie, Nana nie zapominaj o wszystkich niebezpieczeństwach tych zwierząt, które znasz i nie rozdzielajcie się z Drakiem. Max, nie jestem pewien czy znajdziesz chociaż namiastkę oazy, ale miej oczy szeroko otwarte. Doireann, jesteś w stanie pomóc z przygotowaniem jedzenia? — mówił, przenosząc wzrok po kolei na osoby, do których się zwracał, poczekał na odpowiedź Puchonki i skinął jej głową — Trice, Felinus w miarę możliwości nie traćcie się wzajemnie z pola widzenia. — jeśli kogoś zauważą, będą pierwsi celem ataku — Nessa, zakładam, że wiesz co robisz. — nie czekał na ich odpowiedź — Jeśli znajdziecie się w niebezpieczeństwie – puśćcie mi patronusa, jeśli nie potraficie, a będziecie zmuszeni – wypuście czerwone iskry. Musimy współpracować i wcale nie chodzi o zasady Derwiszów. — nie był stuprocentowo przekonany co do słuszności tych wyborów, plan nie był idealny, ale znajdowali się w patowej sytuacji. A wyjątkowe sytuacje, wymagały wyjątkowych środków.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 22:26;

Rola:poszukiwacz zaginionej wody
Ekwipunek: różdżka, pierścień Sidhe (węże) , bransoletka z ayuahuasci, lusterko dwukierunkowe, szata pustelnika, amulet anu i spodnie z Derwiszem
Cechy eventowe: pojawiam się i znikam, magik żywiołów (woda), metabolizm eliksirowara; dwie lewe różdżki (zaklęcia), bez czepka urodzony, tykająca łajnobomba
Obrażenia: Brak
Kości: 92
Wynik: 92 + 48 (Kuferek) + 30 (dostanę od Cama) = 170
Dodatkowo: +10 do kostek dla każdego!

Widać Whitelight został w pewien sposób liderem tego całego burdelu. Sam Max miał wątpliwości, czy odnajdzie wodę, ale nie to teraz było najważniejsze.
-Feli, daj proszę Profesorowi swoje lusterko. Jeśli coś znajdę od razu go poinformuję. Wiesz, że nie umiem w patronusa. - Ostatnie dodał szeptem w stronę @Felinus Faolán Lowell i pocałował go, nie do końca jako pożegnanie, ale to wszystko co dziś się działo było zbyt pojebane i na wszelki wypadek musiał jeszcze raz okazać mu czułość. Następnie zwrócił się do @Camael Whitelight - Gdyby cokolwiek się działo nie bójcie się mnie zawracać. Postaram się jak najszybciej przeczesać teren i do was wrócić z wodą. - Powiedział, prawie jak rasowy żołnierz i już miał udawać się poza ich obóz, gdy otrzymał wodę od @Nanael O. WHitelight, której oczywiście podziękował i już znikał im z pola widzenia.
Wędrował ostrożnie, przy okazji zapalając jednego z ostatnich ostałych się w jego kieszeni szlugów. Reszta poszła niestety z dymem podczas pożaru, ale teraz musiał wspomóc się nieco nikotyną. To, co się działo było dla niego ciężkie i cholernie martwił się o wszystkich, ale musiał skupić się na swoim celu.
Wędrował przez dłuższy czas, gdy zauważył przed sobą jakąś roślinność. W pobliżu jednak nie było za bardzo widocznej wody, ale przecież korzonki bez nawilżenia nie miały racji bytu. Wyciągnął więc dwukierunkowe lusterko i wymówił odpowiednie imię.
-Profesorze Whitelight? Dotarłem do jakiś traw, ale nie do końca jest tu oaza. Myślę, że woda może być ukryta, ma Pan pomysł, co może tu zadziałać? - Od razu przeszedł do konkretów, bo w końcu rozmawiał ze specem od transmutacji, która nieodłącznie łączyła się z maskowaniem.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 23:20;

kod:
Obserwował jak wszyscy się zaczynali rozchodzić do wyznaczonych zajęć, wierząc w głębi ducha, że wszystko potoczy się już bez większych problemów. Znaleźli się naprawdę w beznadziejnej sytuacji i musieli sobie z nią poradzić, czy się to wszystkim podobało, czy też nie. Machinalnie przejął rolę kogoś na wzór lidera, ale nie zamierzał decydować za wszystkich. Większość z nich była dorosła, ale do wszystkich w mniejszym, czy też większym stopniu się poczuwał. Jednych uczył, na niektórych siłą rzeczy zależało mu też w innych aspektach, ale nikogo nie zamierzał wywyższać, tkwili w tym razem. Przyjął lusterko od Felinusa i ścisnął je w dłoni, patrząc jak @Maximilian Felix Solberg sam odchodzi w tylko sobie znanym kierunku. Widział wszystkie wady planu, ale nie mieli czasu na wymyślanie czegoś lepszego, liczyła się każda sekunda, a czas mijał w zatrważającym tempie, kiedy w grę wchodziło wyrobienie się przed zmrokiem.
Rozmasował skronie, musiał zachować jasność umysłu, a chwila wystarczyła, by podwójnie poczuł jak wiele już przeszli. Przeklinał tę wycieczkę, tę wyprawę, która skończyła się dramatycznie, ale nie pozwolił sobie na zbyt wiele nerwowych myśli. Był doskonale nauczony zachowywania spokoju nawet w najgorszych momentach – co więcej, teraz chciał nieco zarazić nim innych, udawać, że nie było aż tak źle i wszystko mieli pod kontrolą. Korciło go sięgnąć po papierosa, ale zanim zdążył to przemyśleć usłyszał głos Solberga i od razu uniósł je, słuchając z uwagą każdego słowa Ślizgona. Zmarszczył brwi, momentalnie przypominając sobie wszystko, czego zdążył się nauczyć po przyjeździe tutaj. Nie miał pewności z jaką rośliną miał do czynienia chłopak, ale nie zamierzał ryzykować jego zdrowia i życia.
Jeśli rosną w kępkach, omiń je od razu i nie podchodź tam. — jeśli to były ogniste trawy, wolał nakłonić absolwenta do nadłożenia drogi, nie potrzebowali kolejnych obrażeń — Niektóre z pustynnych traw zajmują się ogniem, kiedy tylko będziesz zbyt blisko i nie sądzę, żebyś mógł cokolwiek zrobić, by je unieszkodliwić. — transmutacja zmieniała wygląd, ale nie wszystkie właściwości, nie mieli też nic, by je ugasić — Jeśli rosną rośliny, gdzieś nie tak daleko musi być woda, więc spróbuj iść kawałek dalej – jeśli dasz radę. Jeśli nic nie znajdziesz w ciągu piętnastu, góra dwudziestu minut, wróć tam, ale mam nadzieję, że nie będziesz musiał. — powiedział, naprawdę licząc, że jego słowa nie były pozbawione sensu. Nawet pustynne rośliny potrzebowały wody, gdzieś musiała być i wcale nie długie kilometry dalej.

@Felinus Faolán Lowell

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 23:28;

Kod:

Wbrew pozorom nie zamierzał się wykłócać - samemu należał do tych osób, które podjęłyby się walki bez zamiaru jakiegokolwiek opuszczania bądź ucieczki. Mimo to rozumiał powody, dla których postawienie takiej bariery było ryzykowne. Zarówno za i przeciw - jakby nie było, to właśnie bezpieczeństwo najmłodszych było w tym wszystkim najważniejsze. Chociaż, tak szczerze - dla niego to właśnie bezpieczeństwo partnera znajdowało się na piramidzie potrzeb. Przytaknąwszy, cofnął się w szeregu; był zmęczony, trochę brudny, więc nic dziwnego, że zaczął odpowiednio się ogarniać. I tym samym zrozumiał potrzebę wyjścia Maximiliana poza obóz, kompletnie to akceptując; nie chciał, by cokolwiek się stało, dlatego noszenie przy sobie Lusterka Dwukierunkowego mogło im pomóc.
- Wiem. - powiedziawszy szeptem, spędzając z nim ostatnią chwilę - przynajmniej teraz. To, co się działo, coraz bardziej go irytowało, ale nie mógł na to nic poradzić. Nie miał przy sobie leków, bluza z Derwiszami poszła się jebać, Doireann wymagała stałej uwagi, a po drugiej stronie działy się bardziej pojebane rzeczy. - Uważaj na siebie, kocham cię. - zanim ten zniknął, po prostu go objął na moment, trudno się z nim rozstając. Praktycznie w ogóle nie mógł, ale musiał mu pozwolić iść dalej. Instynkty szalały i nie pozwalały na trzeźwe myślenie, w związku z czym skrupulatnie się odcinał od emocji, skupiwszy przede wszystkim na osiągnięciu celu. Nie było to ani zdrowe, ani poprawne, ale innego wyjścia nie miał, gdy wszystko było nadszarpane.
Przekazał obiekt profesorowi, skupiwszy się teraz przede wszystkim na patrolowaniu terenu, kiedy to poszedł wraz z Beatrice, wiedząc i pamiętając, że musi mieć ją na oku. Starał się ją mieć na oku; spostrzegawcze oczy pozwalały na osiągnięcie danego celu, gdy piaszczyste tereny były przemierzane przez szczupłe, sprawne nogi. Przynajmniej on miał je sprawne - bo Patricia niestety posiadała je wygięte i poskręcane tak, jak metal, który rozgrzeje się do wysokiej temperatury.
Lowell przede wszystkim - mimo wszechobecnego upału - skupił się na stawianiu barier alarmujących, które powiadomiłyby o nieznajomym zbliżającym się do obozu stawianym w cieniu Posągu Kobry Olbrzymiej. I chociaż początkowo nie mógł się skupić, starał się przez to wszystko przebrnąć bez popełnienia żadnego, kategorycznego błędu - nie po to przecież ćwiczył! Na początku zatem to było najważniejsze - postawienie czegoś, co by ich informowało o potencjalnym zagrożeniu. Skrupulatnie, gdy zaciskał palce na drewnianym patyczku, nie widział siebie w sytuacji, gdyby odpowiadał za źle użyte zaklęcie. Nie dość, że je rzucał, to jeszcze się upewniał, czy aby na pewno działa, skupiwszy przede wszystkim samego siebie na tym, by nie zostać zaatakowanym przez potencjalnie szalejących nieopodal Wyznawców. Miał ich serdecznie dosyć i gdyby tylko ich zobaczył, równie porządnie wykręciłby nóżki w precelki. Raz po raz, korzystając oczywiście z powielonych przez Nessę materiałów, gdy miał chwilę przerwy - krótką, acz istotną - chłonął wiedzę. Tak samo, jak wymyślał zaklęcia, by móc je odpowiednio modyfikować, skrupulatnie zapamiętując każdą możliwą informację.
Niestety - pech postanowił go dosięgnąć w momencie, gdy nie zauważył znajdującego się nieopodal niebezpieczeństwa. Przebipiaski postanowiły skrupulatnie odkryć jego zamiłowanie do czarnej magii, wypuszczając opary, które z czasem zaczęły powodować obezwładnienie. Za późno było na cofnięcie się, gdy nawet oklumencja nie działała, a samemu stał, raz po raz chłonąc każdą z możliwych emocji, jakie miały do zaoferowania wydzielone substancje. Skrupulatnie, kawałek po kawałku - działał w szumie najgorszych wydarzeń, które miały miejsce. Począwszy chronologiczne - od sytuacji w domu, ojczyma, który zrzucił go ze schodów, co nie było ani przyjemne, ani ciekawe. Od konieczności leczenia własnych ran, choć te wewnętrznie nadal krwawiły - od nieprzyjemnych sytuacji, które miały miejsce na Nokturnie. Trawił skrupulatnie każdą myśl, próbując się od tego odciąć, choć pobladł widocznie; nie chciał sobie tego przypominać.
Przebipiaski mu to jednak nakazywały - doskonale pamiętał, jak rozjebał się na Nokturnie. Aż odruchowo poczuł ponowny ładunek elektryczny, który przebył w tym samym miejscu, w tym samym czasie - reakcja organizmu na bodźce, które pobudzały, a sam powoli tracił kontakt z rzeczywistością, zaciskając pięści i nie mogąc nic z tym zrobić. Mrok pochłaniał ciągle jego umysł, nie chcąc odpuścić - przypominając za to legilimentę, który postanowił jego kosztem zabawić. To wszystko zakończył momentem, gdy Max zaginął, nikt nie wiedział, co się z nim dzieje, a koniec końców okazało się, że niczego nie pamięta. Bał się, iż to może powrócić - cholernie się bał, stojąc ciągle w jednej pozycji, nie zmieniając niczego, co mogłoby wpłynąć na poprawę tej sytuacji. Żadne głosy do niego nie dochodziły - poza tymi, które były największym koszmarem. Sparaliżowany, bez jakiejkolwiek możliwości wydostania się z tej sytuacji. I maksymalnie wściekły, że ktoś próbował mieszać w jego głowie; lepiej było go nie denerwować.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyPon Sie 02 2021, 23:32;

Na całe szczęście Whitelight odpowiedział i to naprawdę szybko. Całe szczęście, bo Max pewnie wjebałby się w te trawy i oprócz poparzeń dostał kolejnego ataku, z którym sam na pewno by sobie nie poradził.
Ruszył więc dalej, mając nadzieję, że Camael się nie myli i tu niedaleko naprawdę znajduje się oaza. Puste bukłaki, które ze sobą miał nie sprawiały problemu, choć im dalej szedł, tym dalej będzie musiał wracać, a to już mogło być problemem. Cieszył się, że Nanael dała mu trochę wody. Przydała się ona cholernie. Max musiał przystanąć na chwilę by zregenerować siły i nawodnić organizm. Następnie ruszył dalej i nagle....
Sam nie wierzył w to, co zobaczył. Był pewien, że to fatamorgana. Przed Solbergiem roztaczała się ogromna oaza. Czuł, jak nagle dostaje sił i praktycznie podbiegł do upragnionego miejsca, zanurzając w nim całą twarz i ręce, a następnie napił się i zaczął napełniać bukłaki, z którymi musiał wrócić do obozu. Nie wierzył we własne szczęście. Dzięki magii, na jednym z bukłaków wciąż rysował mapę śledzącą jego kroki, by mogli tu dotrzeć w razie potrzeby ponownie i teraz dzięki niej wiedział, jak powrócić do obozu.
-Profesorze? Znalazłem oazę. Wszystkie bukłaki pełne. Wracam! - Złożył przez lusterko raport, bo jakby nie było musieli działać wspólnie, a reszta na pewno zastanawiała się co będzie z wodą. Uciekając przed burzą piaskował i magią targając ze sobą bukłaki wrócił do obozu, gdzie mogli spokojnie rozdysponować obecne zapasy.

@Camael Whitelight

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyWto Sie 03 2021, 00:21;

kod:
Martwił się – i nic nie mógł na to poradzić. Nie mógł ot tak, nagle wyłączyć swoich wszystkich emocji i uczuć, a niepokój narastał z każdą chwilą, kiedy nie otrzymywał informacji od reszty, kiedy nie widział ich bezpiecznych i całych, a jednak paradoksalnie brak patronusów nie wskazywał na nic złego, wręcz przeciwnie. Nie do końca wiedział co ma robić, łatwo przyszło mu zgodzenie się na role całej reszty, odprowadzenie ich wzrokiem, przejmując na chwilę kontrolę, a jednak kiedy miał być szczery sam ze sobą – to pluł sobie w brodę, obawiał się, że coś pójdzie nie tak i doskonale wiedział, że wyrzuty sumienia nim zawładną. Pokręcił głową, nie mógł o tym myśleć, musiał się zająć czymkolwiek, chociaż skontrolować czy Felinus i Beatrice potrzebowali pomocy, jakby w obawie, że nie zdążą zawołać o pomoc, kiedy będą tego potrzebowali.
Z ulgą przyjął wiadomość od Maxa i odetchnął, będąc zadowolonym, że nie wysłał chłopaka na niepotrzebny spacer, marnując jego siły. Kazał mu wracać bez żadnej zwłoki, mając nadzieję, że pokusa zanurzenia się i zostania w oazie nie będzie dla niego zbyt duża. Nie miał jednak pojęcia ilu Wyznawców kręciło się wokół, nie było wątpliwości, że wiedzieli gdzie są – nie próbował wmawiać sobie czegoś innego. Ciążyło tez nad nimi prawdopodobieństwo burzy piaskowej, nie było czasu do stracenia, o czym stale przypominał sobie i nie przestawał przypominać innym.
Szedł po rozgrzanym piasku, kiedy nieopodal dostrzegł sylwetkę Puchona i zmarszczył brwi. Lowell nie wykonywał żadnych ruchów, stojąc w jednym miejscu, nie reagując prawdopodobnie na nic. Whitelight bardzo szybko poczuł się zaalarmowany i niewiele myśląc – pobiegł w jego kierunku, wypierając z głowy wszelkie tragiczne scenariusze. Nie ryzykował teleportacją, był zmęczony i spragniony, co stale wypierał ze swojej świadomości, a rozszczepienie w niczym im nie pomoże. Dopadł do chłopaka i szybko zaczął analizować sytuację.
Felinus? — wypowiedział jedynie imię, sprawdzając, czy reaguje na cokolwiek.
Nie był zaskoczony, gdy otrzymał przeczącą wiadomość, kiedy Lowell nie zwrócił na niego uwagi. Zacisnął zęby, a jego oddech nieco przyspieszył i lustrował mężczyznę, doszukując się wszelkich oznak uroku – a potem jego wzrok natrafił na niepozorne kwiatki. Rozpoznał je całkiem szybko, i zrozumiał co było przyczyną transu Puchona. Działając sprawnie, rzucił na rośliny incendio, paląc je doszczętnie i uważając, by ogień nie dosięgał ofiary ich oparów, a kiedy płomienie nie były już mu potrzebne – zasypał je piaskiem. Spojrzał na Felinusa, mając nadzieję, że mgła nie wyrządziła żadnych większych szkód, że się nie spóźnił.
Rennervate — rzucił, celując różdżką w chłopaka i mając nadzieję, że to cokolwiek da, razem w połączeniu z pozbyciem się szkodliwych roślin. Nie skomentował faktu, że nie dla wszystkich były szkodliwe, nie interesowało go to, nie teraz kiedy widział go w takim stanie, to nie był czas na prawienie kazań.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyWto Sie 03 2021, 10:33;

Kod:

Pewnie stałby aż do samego szaleństwa, czując natłok niepokojących myśli, które napierały na jego czaszkę i uniemożliwiały prawidłowe funkcjonowanie. Stawał się zmęczony, twarz widocznie pobladła, podkrążenie oczu zwiększyło. Nie chciał tego widzieć. Nie chciał sobie o tym przypominać, gdy raz po raz czarna rzeka zapełniała kompletnie jego umysł, nie dając żadnego spokoju. Nie wiedział, ile czasu minęło - niespecjalnie też miał okazję odliczać kolejne sekundy, gdy nie potrafił uwolnić się od nieprzyjemnych wspomnień. Od bólu, który wiązał się z poprzednim życiem. Od bycia kompletnym ignorantem, który pchał się we wszelkie niebezpieczeństwa, nie mogąc wyrwać się z łańcuchów, które pozostawiły przed nim przebipiaski. Stał zatem - nie reagował na nic, na otoczenie, pozwalając, mimo wewnętrznej walki, na to, by nieprzyjemne uczucie pochłaniało każdą komórkę jego ciała. Był jednocześnie wewnętrznie przerażony. Nie pokazywał tego, choć pusty wzrok, kiedy starał się odciąć reakcję, ewidentnie na to wskazywał. Godzina spędzona w tym stanie na pewno by go zabiła. Albo spowodowała obłęd, zależnie od tego, co by miało miejsce. Nic dziwnego zatem, że nie można było się z nim dogadać, gdy świata nie widział poza kartami historii, z których to nie mógł czerpać niczego więcej, poza psychicznym bólem.
Z czasem ta specyficzna więź została odcięta; na początku Lowell nie wiedział, co się stało, ale gdy zauważył obok siebie profesora Whitelighta, mógł odetchnąć z ulgą, choć nadal był widocznie otumaniony. Serce biło jak oszalałe, a jedyne, czego obecnie potrzebował, to odpoczynku. Z czasem się uspokajał, ale nadal - wymagało to większych pokładów energii. Niestety - natłok tego wszystkiego powodował konieczność ruchu i wyżycia się, czego nie mógł na razie zrealizować poza zaciśnięciem zębów i powstrzymaniem się przed warknięciem. Mgła się rozrzedziła, rośliny zniknęły; mógł powrócić do rzeczywistości, choć ewidentnie był rozdrażniony, zmęczony i zdenerwowany, co było wyczuwalne poprzez postawę ciała. Tak reagował na tego typu rzeczy. Nienawidził, gdy ktoś próbował wyciągnąć z niego takie rzeczy i spowodować, by stały się przykrą teraźniejszością.
- Dzięki. - powstrzymał się przed tym, by to słowo brzmiało sucho i niemiło, zacisnąwszy mocniej piąstki. Bez zastanowienia postanowił ruszyć dalej, by stawiać poszczególne zaklęcia, dając upust temu, że musiał się ruszać. Musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie, spoglądając raz po raz na Beatrice, czy nic się przypadkiem z nią nie dzieje. Przecież musiał mieć ją na oku, a sam zboczył na tyle, że mógłby nazwać samego siebie idiotą. Musiał się ewidentnie uspokoić, w związku z czym uważnie badał teren, chcąc sprawdzić, które miejsca są najbardziej narażone na atak ze strony wyznawców. Cień posągu był przydatny, ale też - źle ustawieni mogli nie zauważyć Beduinów, którzy postanowiliby wykorzystać moment nieuwagi. Niemiłosiernie go ta kwestia irytowała, dlatego umacniał bariery właśnie na tych wrażliwszych częściach, rzucając raz po raz zaklęcie alarmujące o przybyciu kogoś obcego. Skrupulatnie też wykonywał próbę, by przypadkiem nie doszło do momentu, w którym ta po prostu by nie zadziałała. Tueri Abi nie miało tutaj prawa bytu; to nie było domostwo, do którego mogli zabronić dostępu.
Mózg mu się nie przepalał od tego wszystkiego, kiedy ponownie wchodził na pełne obroty, nie chcąc powracać do sytuacji, która miała miejsce. Już i tak wystarczająco był zmęczony. Jednocześnie doglądał, czy przypadkiem wróg nie postanawia nadejść, poprawiając okulary, na które rzucił proste Chłoszczyść. Bez nich również dobrze widział - wadę miał nikłą - niemniej jednak nie chciał w ogóle dopuścić do siebie myśli, że przez brak profesjonalizmu będzie musiał ponownie walczyć.


Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Wto Sie 03 2021, 11:59, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : A bo Maxowe ujemne weszły)
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyWto Sie 03 2021, 11:34;

Spoiler:

Mieli jakieś ustalenia, a Merlin jej świadkiem, że przede wszystkim polegała na słowach oraz wiedzy Camaela jak I Nessy z dwóch, bardzo prostych powodów. Camael był wcześniej w tym kraju, mógł wiedzieć, co może na nich tutaj czyhać. Za to Nessa… Była tak chłodno-myślącym, analitycznym umysłem, że prawdopodobnie nawet pojedynczy pająk nie miałby szans w przedostaniu się poprzez zabezpieczenia obronne, które to kobieta mogłaby zastosować. Ona zawsze myślała o wszystkim, bez wyjątku. Ufała przyjaciółce bez najmniejszego nawet zastrzeżenia, prawdopodobnie najbardziej spośród wszystkich zgromadzonych tutaj osób i nie zamierzała udawać, że jest inaczej. Wynikało to z prostego powodu; znała ją całe życie, doskonale wiedziała, na co ją stać, jak zachowywała się w sytuacjach pod presją i wiedziała, że cokolwiek miałoby się stać, nie pozwoli na to, aby komukolwiek stała się nawet najmniejsza krzywda. Beatrice również pragnęła zadbać o bezpieczeństwo wszystkich tutaj zebranych, poniekąd czując, że powinna to zrobić. W końcu była tym zasranym opiekunem, a jak dotychczas to przede wszystkim ona wymagała troski innych osób. Nie tak powinno to wyglądać.
Kiwnęła tylko głowa, na słowa Camaela i Nessy, nieco zaskoczona, że jej narzeczony w żaden sposób nie oponował względem jej pomysłu. Niemniej nie dała tego po sobie w żaden sposób poznać. Jeszcze się okaże, że się rozmyśli, a wtedy na pewno nie byłaby już miłą Dearówną. No ale skoro wszystko zostało ustalone, najwyższy czas wziąć się do pracy.
Od razu ruszyła przed siebie, z różdżką w dłoni i odpowiednim przygotowaniem fizycznym. Przy pomocy metamorfomagii jeszcze bardziej przyciemniła swój naturalny odcień skóry, by jak najmniej narażać ją na zniszczenie poprzez promienie słoneczne. Zaczęła wolno obchodzić ich obozowisko, rozglądając się czujnie dookoła. Zastosowała na sobie zaklęcie Fallat, które miało znacznie poprawić jej widoczność i być użytecznym w przypadku jakiegoś zagrożenia. Miała szansę je lepiej wypatrzeć. W pewnym momencie wydawało jej się, że coś dostrzegła. Powoli ruszyła w tamtym kierunku, by znikąd wyskoczył na nią wąż. I to nie byle jaki wąż, tylko Kobra tygrysia. Beatrice zdołała odskoczyć w ostatnim momencie, bo już widziała, jak ta zatapia swoje kły w jej nodze. Spojrzała zwierzęciu w oczy i to był błąd. Poczuła, jak wszelkie myśli odpływają z jej głowy, jakby ten dziwny wąż próbował ją w jakiś sposób zahipnotyzować. Powoli zapadała w jakiś dziwnego rodzaju trans i chyba ostatkiem świadomości zawalczyła o samą siebie. To uczucie było cholernie dziwne, jednak w jakiś sposób udało jej się przezwyciężyć ten dziwny stan. Myśli powoli wracały do jej głowy, należące do niej samej. Groźnie zmrużyła oczy, patrząc wprost na kobrę, która chciała ją wprowadzić w trans. Niewerbalnie rzuciła zaklęcie diffindo, ostro smagając różdżką. Z zadowoleniem wymalowanym na twarzy obserwowała, jak łeb kobry odlatuje na naprawdę imponującą odległość. Odczekała jeszcze sekundę czy dwie, by mieć pewność, że zwierzę zdechło, nim podeszła i trąciła je butem. A potem wysłała patronusa bezpośrednio do Nessy. Srebrzysty lew wyskoczył z jej różdżki niosąc wiadomość “upolowałam kobrę, jest naprawdę duża. Dasz radę to w cokolwiek przemienić, co będzie się nadawało do spożycia?” Nie zamierzała jeszcze wracać, chcąc dalej patrolować teren, ale jakoś musiałaby dostarczyć zdobycz do obozu.

@Nessa M. Lanceley
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyWto Sie 03 2021, 12:09;

Kod:

Gorący piasek i temperatura powoli dawały o sobie znać - szata pustelnicza co prawda pozwalała na uniknięcie wszelkich poparzeń i chroniła przed drobinkami, niemniej jednak wiadomo nie od dziś, człowiek nie jest maszyną przystosowaną do ciągłego wysiłku. W szczególności, gdy wcześniej musiał walczyć, potem leczyć, następnie uspokajać - co robił chętnie, bez najmniejszej krzty zastanowienia - niemniej jednak zapominając w tym wszystkim o sobie. Nic dziwnego zatem, ze podczas patrolu z Dear, gdy lekko się rozdzielili, nadal pozostając na widoku, niespecjalnie sporo się odzywał. Nie pasowało mu to, że musieli spędzić tutaj czas, ale podejrzewał, że wszyscy tak mieli. Jeszcze, jak na złość, te przebipiaski - wewnątrz był wyczerpany i jedyne, co chciał obecnie robić, to się w czymś zatracić. Nic dziwnego zatem, że stawiał jednostronną barierę Accenure, z której to mogli się wydostać i atakować, ale po drugiej stronie wrogowie - no cóż, niespecjalnie. Magiczna mgiełka raz po raz się pojawiała, tym samym błysk - stworzenie barykady wokół obozu było czymś znacznie bardziej poważnym. I wymagało zarówno skupienia, jak i siły. Całe szczęście, że był pod tym względem wytrzymały, a spostrzegawcze oczy mogły raz po raz wychwytywać wszelkie niedogodności wynikające z mniej poprawie rzuconych zaklęć defensywnych. Różdżka śmigała, raz się nagrzewała, raz otrzymywała odpowiednią dozę czasu na regenerację; przeciążanie się nie było konieczne, czego nie zamierzał negować.
I ciągle zastanawiał się, jak innym idzie. Czy Max zdołał już wrócić do obozu? Czy jednak coś się przytrafiło? Brak lusterka dwukierunkowego w kieszeni szaty trochę potęgował uczucie niepewności, aczkolwiek musiał wierzyć, że wszystko jest w porządku. Zarówno z nim, jak i z innymi uczestnikami. Jednocześnie współczuł trochę Camaelowi roli lidera, którym ewidentnie był - musiał doglądać każdego, organizować to wszystko, a to też wymagało odpowiednich predyspozycji. Za wiele z nim do czynienia nie miał, ale wierzył, że cała grupa jest w dobrych rękach i na pewno uda im się przetrwać jakoś te gorące dni i nieprzyjemnie chłodne noce. Jego rolą było doglądanie, czy ktoś niepowołany nie zbliża się do obozu, a jeżeli się zbliża - odpowiednio wszystkich ostrzec i wznieść alarm. Choć wątpił teraz w to, czy w ogóle w tym stanie posiadał możliwość użycia zaklęcia patronusa, wszak emocje nadal pozostawały rozjuszone, nie chcąc się uspokoić. Nic dziwnego, skoro otrzymał powtórkę najgorszych wydarzeń sprzed kilku lat, a złość przemijała na rzecz skupienia i lekkiej, minimalnej melancholii.
Gdy odwrócił się w kierunku Beatrice - która znajdowała się trochę dalej - zauważył, że Dear coś dostrzegła. Bez zastanowienia postanowił szybkim krokiem - biegiem wręcz, bo przecież coś złego mogło się stać - podejść, gdy ta przez moment się nie ruszała, nie dawała żadnych oznak, a do tego im bliżej był, tym bardziej wydawać by się mogło, że zapada w jakiś dziwny trans. - Dear! - krzyknął do niej, zanim ta rozpoczęła odpowiednie działania. Kobieta zdołała sama opanować sytuację, gdy serce raz po raz niespokojnie biło, oddech ciążył, a ciało poczuło wyrzut adrenaliny. Na szczęście szybko mógł się uspokoić, bo profesor ogarnęła, iż coś jest nie tak, a do tego ładnie pozbawiła kobry wszelkiej zdolności zatopienia się w tkanki osób znajdujących się w obozie. Co prawda jeszcze poruszało się przez chwilę, ale po czasie ciało przestało się wić. - Ładny strzał. - powiedział. Niby mieli jedzenie, ale na tak egzotyczną kuchnię to się nie pisał na początku wyprawy; może ktoś przetransmutowałby tego dziada w jakiegoś bardziej dorodnego prosiaka? Nie wiedział, ale srebrzysty lew pobiegł przekazać wiadomość, a on mógł powrócić do stawiania barier.

Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 EmptyWto Sie 03 2021, 18:22;

Rola: Magic Grylls
Ekwipunek: Różdżka, bukłak z wodą, kubek, torba, ubrania na pustynię, okulary przeciwsłoneczne, x1 eliksir słodkiego snu, kolczyk Nessy, kopie książek Nessy.
Cechy eventowe: Silny jak buchorożec (siła, wytrzymałość), Silna Psycha (opanowanie); Drzemie we mnie zwierzę (zachowanie), Niezręczny Troll (nieśmiałość), Bez czepka urodzony
Obrażenia: póki co żadne
Kości: 60
Wynik: 60 - 50 + 88(od Nany) +10(cecha Doireann) +10(od Maxia) = 118 - gadamy z wężycą.
Dodatkowo: -

Jeden z kolczyków, które przekazała im Nessa przypiął do ubrania. W końcu teraz ucha sobie przekuwać nie będzie. No chyba że Nanael chciała sobie go wpiąć w ucho. Wtedy bez oporów mógł oddać kolczyk. Książki żeby się doedukować również nie były głupim pomysłem. W końcu lepsza jakaś wiedza niż żadna. W sensie to nie tak że nic nie wiedział, ale z książką mógł łatwo uzupełnić brakujące informacje. Przed wyruszeniem przejrzał ją pośpiesznie. No i wychodziło też na to że szła z nimi Doireann. Nie podobało mu się to do końca, bo wolałby żeby odpoczywała w obozie. Z drugiej strony nie mógł jej tego zabronić. Zwłaszcza że każda dodatkowa para oczu się przyda, prawda? Zanim jednak wyruszyli, machnął różdżką i rzucił zaklęcie na puchonkę.-Tergeo.- Cały brud na dziewczynie zaczął znikać, ale dosyć powoli. Nie był w końcu najlepszy w zaklęciach gospodarskich. W sumie to chyba dobrze że nie wystrzeliło jej w powietrze... Następnie przyszła pora na coś, co mogło im pomóc  w polowaniu i powrocie. Rzucił na siebie niewerbalne Silencio Vado, a następnie już w pełni werbalne.-Sequemini.- Dzięki temu nawet jak ich zaskoczy burza piaskowa albo się zgubią, to będzie mógł ich poprowadzić z powrotem do obozu po swoich własnych świecących śladach, które na szczęście tylko on widzi. Byłoby słabo gdyby widział je każdy, bo beduini mogliby ich dorwać albo znaleźć obóz, a żadna z tych opcji nie była przyjemna. Podczas drogi miał zamiar asekurować puchonkę, jeśli ta jeszcze nie za bardzo doszła do siebie po utracie, a następnie transfuzji krwi. Przemierzali więc pustynię szukając jakiś jaskiń w których mogły się kryć jakieś zwierzęta. Kiedy już na jakąś trafili, okazało się że jednak coś w niej rosło. Niby wyruszyli szukać jakiś zwierząt, ale jadalne rośliny też mogły się nadać. W końcu lepiej coś niż nic. Na wszelki wypadek sprawdził też w skopiowanym przez Nessę pustynnym przewodniku, czy te rośliny na pewno nie były szkodliwe. Przemierzając jaskinię dalej dostrzegł Shahmaranę. Nie podszedł od razu, a nieco cofnął się do towarzyszek żeby to po cichu obgadać. -Kawałek dalej stoi Shahmaran. Możemy do niej podejść i porozmawiać. Może nam pomoże. O ile nie macie nic przeciwko.- Podobno w końcu były dosyć dobrymi stworzeniami. Popatrzył na Doireann, która mogła im tu trochę zasłabnąć na widok wężycy.-Doireann, jeśli poczujesz się słabo, możesz na nas poczekać.

@Doireann Sheenani @Nanael O. Whitelight
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 QzgSDG8








Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty


PisaniePosąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty Re: Posąg Kobry Olbrzymiej  Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Posąg Kobry Olbrzymiej

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Posąg Kobry Olbrzymiej - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Arabia
 :: 
Pustynia
-