Znajduje się na pod gołym niebem i w żaden sposób nie chroni przed warunkami atmosferycznymi. Woda ma tendencję do bardzo mocnego nagrzewania się, w związku z czym basen najczęściej użytkowany jest dopiero wieczorami lub nawet w nocy. Burzowe obrzeża doskonale pokazują tutaj swoje oblicze - woda zawsze zakryta jest warstwą niesfornych chmur, buntujących się przeciw panującej w magicznym mieście magii. Czasem jest to delikatna mgiełka, innym razem atmosfera staje się tak gęsta, że nie widać czubka własnego nosa...
Tutaj nie musisz nosić specjalnego stroju.
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Pappar: 80 - uzdrawianie Charakter: G - Twój Pappar jest bardzo pracowity. Kiedy tylko może stara się czyścić Twoje mieszkanie hotelowe, Twoje rzeczy... A ktoś by powiedział, że z dziobem nie można dobrze sprzątać! Niestety ponieważ ma fioła na punkcie sprzątania, regularnie przestawia Ci rzeczy i bardzo często nie możesz czegoś znaleźć. Nawet potrafi wyjąć coś z twojej torby, widząc że masz bałagan. Przed każdym wątkiem rzuć k6. 1,2,3 - Pappar nic nie wyjął, nie przestawił i masz wszystko ze sobą co trzeba. 4,5,6 - Papug przestawił ci jakieś rzeczy, wyjął z kieszeni, albo tak poustawiał ubrania, że nie mogłeś znaleźć czego chciałeś! Jeśli wyrzuciłeś 6, nie możesz znaleźć bardzo ważnej rzeczy. 4
- No a co ty w ogóle sądzisz o tych wakacjach? Mnie się wydaje, że władze Hogwartu w tym roku nieźle zaszalały! Ale w sumie to bardzo fajne miejsce, chociaż nie wiem jak ty, jednak ja jeszcze zbyt dużo nie miałam okazji tutaj obserwować. Ale przecież mamy na to naprawdę dużo czasu i trzeba go odpowiednio rozplanować. A jeszcze miałam ćwiczyć z Eskilem hipnozę... może chcesz się do nas dołączyć? - trajkotała jak najęta i jakoś nie mogła się powstrzymać przed tym zadaniem. Po prostu słowa same cisnęły się na język, bo czuła ogromną ekscytację związaną z pobytem w tym miejscu. Jakby kompletnie bezwiednie wygładziła materiał swojego stroju, dalej zaskoczona jego cudowną fakturą i jeszcze wspanialszym wyglądem. Na Merlina... Arabia! Kto by się spodziewał... Perspektywa tych wakacji zapowiadała się coraz lepiej. Hunter znał ją na tyle, aby wiedzieć, że skoro tyle mówiła, to naprawdę musiało to coś oznaczać. Pappar siedzący na jej ramieniu delikatnie uszczypnął ją w ucho. Machinalnie sięgnęła w jego stronę ręką. Pogładziła papara po czarno-czerwonym upierzeniu, które było tak cudnie przyjemne w dotyku. I tak delikatne. - Wiesz, ten mój pappar zaskakująco bardzo przypomina mi Azazela. W sumie to szkoda, że nie mogłam go zabrać ze sobą. Rozumiem, że to nie jest miejsce dla sów, ale jednak feniksy są nieco bardziej odprone, na takie warunki - uważała, że feniks jak najbardziej odnalazłby się w tym miejscu. W końcu to zwierzęta, które odradzają się z popiołu, więc prawdopodobnie upały im nie straszne. Ale kto tam wiedział to dokładnie... Doszli do miejsca, które nazywane było zachmurzonym basenem. Robin dowiedziała się ówcześnie, że nie powinno się tutaj pojawiać wcześniej, niż w godzinach wieczornych i w sumie do tego się dostosowała. Nie ma co, zamierzała słuchać miejscowych, w końcu to oni doskonale znali to miejsce, nie ona. Nie było co za bardzo ryzykować. Podobnież woda tutaj bywała tak gorąca, że faktycznie należało odwiedzać to miejsce tylko o wskazanych godzinach. - A ty zdążyłeś się już gdzieś rozejrzeć? Robiłeś coś konstruktywnego? Pewnie nie możesz się doczekać aby badać tutejszą florę! - zerknęła na swojego chłopaka, czując miłe wibracje na palcu, gdzie mieścił się niewielki pierścionek, który jej podarował. Nie rozstawała się z tą biżuterią. Powoli zaczęła zdejmować ze swojego ramienia ciężką chustę, a w odpowiedzi na to, pappar odleciał na pobliską półkę skalną.
Niezły choleryk z Twojego Pappara. Zachęca Cię do bycia najlepszym, jęczy za każdym razem jak przegrywasz w cokolwiek. Cieszy się tylko i wyłącznie, kiedy z kimś zwyciężasz, wtedy naprawdę się ekscytuje i dopinguje jak może! Jeśli jesteś na zawodach, wyścigach czy czymkolwiek innym, masz jednorazowy 1 przerzut na jedne zawody. Kiedy na nich nie jesteś... cóż, uzbrój się w cierpliwość, Pappar bardzo często zachęca cię do wielu rywalizacji...
Szedł z rękami w kieszeni tej dziwnej szaty, słuchając monologi Robin, który z każdą kolejną sekundą wydawał się rozwijać jeszcze bardziej. Nie żeby miał lekceważący stosunek do tego co mówiła - tylko trochę ignorował tę paplaninę, ale tylko dlatego, aby potem odnieść się do wszystkiego co powiedziała - po prostu wiedział, że jego ekscytacja nie jest aż tak wielka jak dziewczyny. - Pewnie, też mi się tu podoba - rzekł nieco zdawkowo na początek, ale zerkając w jej stronę, kiedy tak szli, przybrał minę w stylu: "no, ale nie ma się czym jarać, wiesz?". Wzruszył lekko ramionami i poczuł jak gniecie go mankiet, więc zaczął sobie go poprawiać, przeklinając to jak ciepło jest w tym kraju i jednocześnie to, że muszą kisić się w tych babskich ubraniach. Ale trzeba było przyznać, że dziewczyny za to prezentowały się naprawdę świetnie w tych sukniach. - Czasu mamy masę, to fakt. Ale z tego co słyszałem tutaj jest tyle miejsc godnych odwiedzenia, że pewnie nam go jeszcze zabraknie. Serio chcesz trenować z Eskilem, kiedy możesz byczyć się w tych pięknych ogrodach królewskich? Widziałaś je? - zagadnął, odchodząc odrobinę od tematu. W końcu były wakacje. Mieli odpocząć, a nie bawić się w jakieś ćwiczenia. Robin z pewnością też potrzebowała odpoczynku. Bo ile można próbować ogarniać swoje emocje? On by chyba zwariował. Dlatego postanowił namówić ją, aby nieco zwolniła z tymi treningami. Przecież to też wyczerpujące zajęcie. Jego pappar za to, został w ich pokoju w pałacu. Hunter już nie mógł zdzierżyć tego jego trajkotania o tym, że powinien wybrać się na jakieś zawody, podjąć ryzyko, wygrać... Wkurzało go takie gadanie, bo mimo, że chciał być najlepszy, to wolał aby sam z siebie do tego dążyć, a nie zmuszany przez durną papugę. Ale ptak Robin faktycznie przypominał trochę jej feniksa, przez co na jej słowa kiwnął głową, zgadzając się z jej opinią. - Myślę, że by mu się tutaj spodobało. Ale masz tego koleżkę, więc myślę, że Ci go godnie zastąpi. Ale chyba za bardzo polubił się z Twoimi ubraniami, bo widziałem rano, że wywaliłaś kufer do góry nogami, a ten wcześniej coś tam w nim majstrował, jak byłaś w łazience... - wydał pierzastego przyjaciela, z lekkim uśmieszkiem w kąciku ust, widząc, jak dziewczyna z prawdziwą czułością go głaszcze. A rano wściekła krzątała się po pokoju, nie mogąc znaleźć swoich rzeczy. Jakie to miłe uczucie, kiedy nie tylko on był irytujący i nieznośny. Wreszcie nogi zaprowadziły ich do ciekawego zakątka, który mieścił w sobie basen na świeżym powietrzu, cały pokryty w tej chwili dość gęstą mgiełką. Naprawdę to miasto skrywało wiele interesujących miejsc, przez co Hunter naprawdę szczerze cieszył się, że trafili właśnie do Arabii. Choć nie okazywał tego aż tak wyraźnie jak jego dziewczyna. -Konstruktywnie wyszedłem dzisiaj z naszego pałacu, żeby pooddychać świeżym, wieczornym powietrzem. Przecież wakacje dopiero się zaczęły. Jeszcze zdążę pooglądać rzadkie rośliny - zaczął dość przekonywująco, starając się w jakiś sposób przedstawić jej swoją opinię. No i przekonać do tego, ale przede wszystkim skupiła się na wypoczynku, a nie szukała konstruktywnego zajęcia dla siebie. - Po prostu, zrelaksuj się. Zobaczysz, to fajne uczucie. - dodał jeszcze po chwili, podchodząc do niej wolnym krokiem, aby stając naprzeciw niej, położyć jej dłonie na ramionach i delikatnie odwrócić w stronę pokrytego parą basenu. Oplótł ją ramionami i zbliżył twarz ku jej policzkowi, pochylając się, aby dać jej buziaka w szyję, wdychając przyjemny zapach jej perfum. - Ta woda, zachęcająco do mnie woła - oznajmił odrobinę rozbawiony, czując swój zew, związany z umiłowaniem właśnie do wody, przez co kiedy tylko miał ku temu okazję, pchał się do niej. - To co? Wskakujemy?
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Oh, doskonale widziała, że ją nieco olewał, ale nie miała mu tego za złe. Wiedziała, że jej ekscytacja jest naprawdę ogromna i że może powinna nieco przystopować, niemniej, nie mogła tego zrobić. Zwyczajnie, po ludzku, nie była w stanie. Więc swoją radość z pobytu w tym miejscu uzewnętrzniała poprzez tak ogromne gadanie. Poza tym, Hunter ją znał. Wiedziała, że nie będzie miał jej tego za złe, więc się nie przejmowała. Nie przeszkadzał jej wszechobecny gorąc, piasek i jeszcze wiele innych aspektów, na które jak wiedziała, narzekali inni uczniowie. Dla niej te wakacje były po prostu jak z bajki i zamierzała się nimi cieszyć, jak tylko będzie mogła. Zerknęła na niego, kiedy usłyszała pytanie o trenowanie, jednocześnie zastanawiając się nad tym, czy aby na pewno nie robi sobie z niej żartów. Przecież doskonale wiedział, że hipnoza stała się dla niej bardzo ważnym aspektem, stąd też jej niewielkie zdziwienie. - No, zamierzam. Przecież to bardzo istotne, żebym regularnie praktykowała. Chcę się tego nauczyć jak najszybciej, więc wydaje mi się, że to raczej dosyć konieczny zabieg - delikatnie wzruszyła ramionami, po wyjaśnieniu swojego stanowiska. Teraz, kiedy w końcu cokolwiek osiągnęła w tej dziedzinie, dodawało to jej jeszcze więcej pewności siebie i chęci do pracy. Pappar od razu przypadł jej do gustu, bez dwóch zdań. Był naprawdę urokliwy, choć prawdopodobnie wielu uznałoby go za brzydkiego. Pod tym jednak względem Robin już dawno przywykła do tego, że jej gust wielokrotnie pozostawiał dla innych wiele do życzenia. Słuchała Huntera, dalej głaszcząc wspaniałego ptaka. Jakoś nie mogła się temu oprzeć. - Czy to może ty to zrobiłeś, a teraz próbujesz zgonić wszystko na biednego ptaka? - zapytała, zerkając na niego z błyskiem w oku i nicpotym uśmiechem na ustach. No proszę... ptak mógłby zrobić coś podobnego? Naprawdę już zdecydowanie bardziej stawiała na Huntera niż na niego! Jakoś mu nie dowierzała, że relaks to fajne uczucie. W końcu, ostatnio ciągle była w biegu, więc wizja wypoczynku była dla niej kompletnie nierealną. Pokręciła delikatnie głową, kiedy tak mówił. Parsknęła pod nosem, kiedy do niej podszedł i obrócił twarzą w stronę basenu. Przymknęła delikatnie powieki, czując, jak jego ramiona oplatają jej ciało. Przeszedł ją dreszcz czując jego wargi na swojej szyi. - Tak to ładnie nakreśliłeś, że nie wypada nie wejść do tej wody - powiedziała cicho. Obróciła się w jego ramionach, aby delikatnie ucałować jego usta. Dopiero kiedy to zrobiła, to niechętnie odsunęła się od niego, aby szybko zdjąć przez głowę bluzkę, która była kompletem do tej dziwacznej szaty. Następnie opuściła spódnicę, a ta rozłożyła się ładnie wokół jej kostek. Dała mu czas na to, aby i on pozbył się tej przedziwnej szaty i wyciągnęła w jego stronę dłoń. - Nie każmy jej czekać - stwierdziła, po czym ruszyła ku krawędzi basenu. Zanurzyła się w nim powoli i delikatnie. Od razu poczuła, jak to cudownie, kiedy gorąca woda otula całe jej ciało. Kiedy zanurzyła się aż po szyję, z lubością przymknęła powieki. - Wiesz, może jednak ten relaks to wcale nie jest taki zły pomysł - uchyliła jedną powiekę, aby spojrzeć na Huntera z uśmiechem goszczącym na ustach. No dobra, w takim miejscu i takim towarzystwie, mogła na chwilę zapomnieć o nieustającej gonitwie własnych myśli i chęci sprostania każdemu, nawet najtrudniejszym zadaniu.
Rzeczywiście znał ją już aż za dobrze, żeby nie dostrzec tego błysku w oku, kiedy pojawili się w Jamalu. Na pierwszy rzut oka widać było, że w tym roku trafili z wakacjami idealnie w jej gusta. Dlatego tak trajkotała ciągle i Hunter z początku nawet uważał to za urocze, ale po kilku godzinach przeszedł już z tym do porządku dziennego. Szczerze, to on był zapalony jedynie do magicznych roślin, na wszystko inne zawsze miał czas i nie do końca rozumiał, jak można jechać na wyjazd wakacyjny i myśleć o tym gdzie i kiedy będzie się ćwiczyć... Nawet on postanowił odłożyć na chwilę w czasie swoje zielarskie wycieczki, na rzecz spędzenia czasu ze znajomymi i przede wszystkim z Robin. Ale skoro ona chciała połączyć jedno z drugim, to w sumie co mu w tym nie pasowało? - Ale "jak najszybciej" nie znaczy jak najlepiej, zdajesz sobie z tego sprawę? - odparł na jej słowa, zgodnie z tym co sądził. Przecież nie chciał dla nie źle. Ani tym bardziej nie zamierzał odwodzić jej od niczego. Po prostu uważał, że powinna dać sobie przez chwilę na wstrzymanie. Nie od razu Rzym zbudowano - jak mawiają mugole. A ciągłymi próbami i ćwiczeniami doprowadzi się do stanu przemęczenia, co też nie było dobre. Dlaczego ona jest taka niecierpliwa? - Ale zrobisz jak uważasz. Najwyżej zejdziesz na zawał przed trzydziestką, jak będziesz tyle pracować i doszkalać się, nie dając sobie szansy na odpoczynek i regenerację - tak, czasami był dobitny i w tym przypadku było to widać. Po co owijać w bawełne, skoro chciał, żeby zrozumiała o co mu chodzi. Co do papugi rozrabiaki, nie spodziewał się, że przewinienia ptaszyska przejdą na niego. Uniósł wysoko brew w geście wyraźnego niedowierzania, widząc uśmiech dziewczyny. - Serio? Posądzasz mnie, bo on nie wygląda jakby był do tego zdolny? - spytał z udawanym oburzeniem w głosie - Będziesz coś chciała. To odeśle Cię do Twojego cudownego pappara. - dorzucił po chwili, mrużąc oczy i odwracając od niej wzrok, jakby rzeczywiście się obraził. Ale taka już była ta ich gra, że lubili w ten sposób ze sobą pogrywać. Słowne potyczki w ich relacji to codzienność. Chciał, żeby te wakacje naprawdę zrobiły swoje. Żeby ich dwójka prawdziwie odpoczęła od tego co było i nabrali sił na miesiące, które są przed nimi. Zwłaszcza, że muszą jeszcze wytrzymywać ze sobą, co zdecydowanie potrzebowali większych pokładów energii, oboje. - To jak? - szepnął jej prosto w usta, kiedy odwróciła się ku niemu, od razu zbliżając swoją twarz. Nawet jeśli tylko przez kilka sekund miał do dyspozycji jej usta, wykorzystał tę okazję. Słodki pocałunek od razu spowodował wyrzut endorfin, przez co jak tylko się od niego oderwała, uśmiechnął się. - Panie przodem - dodał jeszcze po chwili, przez chwilę zastygając w bezruchu i tylko obserwując jak zrzuca z siebie ubranie. Z każdą sekundą, jego uśmiech się powiększał, zdradzając to, że cholernie podoba mu się to co widzi. Po chwili jednak sam zaczął się rozbierać z tego nietuzinkowego stroju i oczywiście prezentowało się to mniej elegancko niż to co zaserwowała mu Doppler. Co nie zmieniało faktu, że nie minęło parę minut jak i on znalazł się w ciepłym basenie, przez moment próbując odnaleźć wśród gęstniejącej mgły Robin. To miejsce było jednocześnie dziwne, ale też interesujące i dyskretne. - Śmiesz wątpić w moje słowa, panienko Doppler? - odezwał się zaczepnie, słysząc jej wypowiedź. Oparł się plecami o rant basenu, tuż obok niej, by po chwili wyciągnąć ramiona do boku i położyć je na krawędzi zbiornika. Zerknął z błyskiem w oku na swoją dziewczynę, odnajdując pod wodą jej podudzie, którą własną stopą zaczął delikatnie miziać. - Złym pomysłem byłoby, gdybyśmy ciągle darli ze sobą koty, zamiast robić coś przyjemniejszego. - wyznał z nieco łobuzerskim uśmiechem, przyklejonym do twarzy, jednocześnie zaczynając wodzić opuszkami palców jednej ręki po jej odsłoniętych ramionach. Zdecydowanie zachęciła go tym efektownym wejściem do basenu i potrzebował teraz nacieszyć się dotykiem jej ciała. W końcu to lubił. A ją... kochał. Choć nadal nie mógł przywyknąć do tej myśli.
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Czasami naprawdę szczerze zastanawiała się nad tym, jakim jeszcze cudem on wytrzymywał jej wszystkie dziwactwa i naprawdę czasami głupie pomysły. Jak chociażby ten, że wakacje to idealny czas na dalsze praktyki i nawet minimalne złapanie oddechu nie było uwzględnione w jej planach. Potrafiła być nieznośna i uparta jak stado hipogryfów; jeśli sobie coś postanowiła, to naprawdę, tylko super racjonalne argumenty miały szansę trafić do jej umysłu. Jak chociażby ten, że nie zawsze jakość jest równoznaczna czasowi. Tutaj musiała chwilę się pogłowić nad odpowiednią ripostą, która być może skutecznie wyczerpałaby temat raz na zawsze. - Wcale tak nie jest - burknęła pod nosem, bo mogło oznaczać tylko to, że odpowiedniej riposty jednak nie znalazła, ale jak zwykle, nie przyznawała się wprost do przegranej, woląc zamiast tego przeinaczyć wszystko na swoją korzyść. Na nuż po raz kolejny się uda... Przewróciła w malowniczy sposób oczami słysząc jego słowa. - A ty będziesz szczęśliwy, bo w końcu się ode mnie uwolnisz, co? - nie mogła się wprost oprzeć przed tym, aby nie powiedzieć właśnie tych słów. Idealnie pasowały do kontekstu no i przede wszystkim do ich relacji. Oczywiście, że bez zająknięcia oskarżyła go o to, że to wcale nie pappara narobiła bałaganu pośród jej rzeczy, tylko on. Przecież nie przyłapała ptaka na gorącym uczynku, a Hunter byłby zdolny do podobnych działań. Chyba że... Jedna jej brew uniosła się ku górze. - A może to jakiś inny nasz współlokator, a ty go po prostu kryjesz? - od razu wysnuła teorię spiskową godną naprawdę słabej opowieści kryminalnej. Nie mogła jednak nic na to poradzić. Węszenie takich kąsków miała zapisane we krwi, czy komuś się to podobało, czy nie. Znalazła się w wodzie, która okazała się być naprawdę kojącą. Dosłownie czuła, jak zmęczone i bardzo spięte ciało powoli i skutecznie zaczyna się rozluźniać. Mięśnie rozgrzewały się leniwie, a ona delektowała się tym cudownym uczuciem. Otworzyła oczy, aby wyszukać spojrzeniem Huntera, choć to zadanie okazało się nie być tak łatwym, jakby mogła sądzić. Dziwna, magiczna mgła unosiła się nad zbiornikiem w bardzo dużej ilości. Uśmiechnęła się delikatnie słysząc kolejne jego słowa. - Tylko czasami w nie wątpię, jak paplasz wyjątkowe bzdury - stwierdziła, lekko rozluźniona, przez co i jej głos zabrzmiał inaczej, niż zawsze. Przeszły ją ciarki w miejscu, gdzie jego stopa zahaczyła o jej podudzie. Uniosła jedną brew ku górze i otworzyła powieki słysząc kolejne jego słowa. Lewy kącik ust powędrował w pogoni za brwią. - A co takiego chciałbyś tutaj robić? - zapytała, choć odpowiedź sama zaczęła dosyć wyraźnie kreować się w jej głowie. Było wiele możliwości, każda jeszcze bardziej kusząca od poprzedniej. Sama Robin posiadała naprawdę bujną wyobraźnię i wiele pomysłów na to, aby spożytkować energię która przecież i tak roznosiła ją od dłuższego czasu. Niewiele myślała, postawiła bardziej na działanie. Powoli przysunęła się do niego na skalnej półce tak, że w końcu bezwstydnie przełożyła jedną swoją nogę przez jego nogi. Usiadła okrakiem na jego udach z leniwym uśmiechem goszczącym na jej wargach. Przypatrywała się jego twarzy, aby po chwili odgarnąć z policzka jeden z przydługich, czarnych kosmyków, który tam się pojawił. Powoli przysunęła swoją twarz do jego własnej, czując, jak przyspiesza momentalnie jej serce. Owinął ją słodki zapach dziwnej mieszanki ziół, która już zawsze kojarzyła jej się tylko i wyłącznie z Dearem. Chciała go pocałować, jednak postanowiła zrobić coś innego. Delikatnie ułożyła wargi na jego gładkim policzku, aby powolutku zacząć zmierzać nimi w stronę prawego kącika ust. Wraz z wargami powoli sunął w pogoni jej język, znacząc swoje obszary, po raz nawet nie wiedziała który. Skrupulatnie ominęła jego usta, wiedząc, że pewnie nieco go to rozjudzi. I dobrze, w końcu, oboje zawsze grali w tę grę. Palcami jednej dłoni rysowała bliżej nieokreślone wzory na jego karku, by powoli zacząć wracać ustami z powrotem w stronę policzka i jeszcze dalej, sunąc po kości jarzmowej w stronę ucha. - Naprawdę jestem ciekawa twojej koncepcji - wyszeptała, znacząc jego płatek swoim oddechem i pocałunkiem. Może to odpoczywanie jednak nie było aż takie złe?
Rzeczywiście, niekiedy bywało tak, że nie miał do niej siły, ale wtedy coś tam sobie pomarudził, trochę jej poprzygadywał, a potem mu przechodziło. Nic nie mógł poradzić na to, że taka była. Nawet jeśli jej zachowanie czasami go wnerwiało czy irytowało, nie mógł z tak błahego powodu po prostu zmienić swoich emocji względem niej. Nie był typem osoby wybuchowej, która w jednej chwili miała by dość. Może to dlatego, że już tak długo się znali i wiedzieli jak ze sobą rozmawiać i czego się spodziewać po drugiej osobie. Uśmieszek pełen satysfakcji, wpełzł na jego usta, kiedy dosłyszał jej kolejne słowa, ale nie odpowiedział na nie nic. Dopóki do jego uszu nie dotarło kolejne pytanie, które zdawało się być retoryczne, a na które uniósł jedną brew w geście głębokiego zastanowienia, udając, że się nad tym poważnie myśli. - Może w końcu mi się kiedyś to uda. - odparł po chwili, na koniec jednak posyłając jej buziaka w powietrzu. - Tak, tak. Ten Gryfon schował Ci ubrania, bo wcale nie wygląda na creepy gościa, tylko mistrza prakowania - skomentował, nie kryjąc się wcale z ironią w tym stwierdzeniu. Nie ma to jak bardziej wierzyć w papugę, niżeli we własnego chłopaka. Woda w basenie miała przyjemną temperaturę, taką, że nawet jeśli zanurzył się w niej do pasa, przez chwilę ciecz oddając swoje ciepło, nadal pozostawiała błogie uczucie na skórze. Te warunki były idealnym zestawieniem z obecnością obok dziewczyny, której dotyku w zawsze gdzieś tam doszukiwał się w ich interakcjach. I nawet jeśli pomiędzy nimi unosiła się coraz gęstsza mgła, a on zaledwie wnętrzem stopy wodził po jej łydce, wywołało to przyjemny dreszczy w jego ciele. - Wiesz co? Jesteś czasami wredna dla mnie. Jak ja z Tobą wytrzymuje... - mruknął pod nosem, jakby wielce obrażony jej słowami, ale jednocześnie nie zaprzestając wędrówki wzdłuż łydki, tym razem w dół. - Można by było... poćwiczyć nurkowanie - zasugerował, niezwykle poważnym tonem, próbując opanować zadziorny uśmieszek, który sam cisnął mu się na usta. Nim się spostrzegł, znalazła się przed nim, oplatając go nogami w biodrach i zbliżając się ku niemu. Jego dłonie, automatycznie otoczyły ramiona dziewczyny, lądując na jej lędźwiach, prowokując jeszcze bliższy kontakt. Czuł jak powietrze między nimi zaczyna się elektryzować, kiedy jej ciepły oddech rozbijał się o jego policzek raz po raz, w momencie, kiedy złapała miedzy palce jego niesforny kosmyk włosów. I już po pierwszym pocałunku, którego gorący odcisk poczuł na swojej twarzy, wiedział co się święci. Jej kuszące wargi, igrały z nim, kiedy błądziły gdzieś w okolicach kącika jego ust, co jakiś czas drażniąc jego skórę czubkiem języka. Do tego doszedł jej dotyk na wrażliwej części karku, przez co jedna z jego dłoni, zsunęła się nieco niżej, na jej pośladek, lekko zaciskając na nim palce. - Serio? Będziemy teraz analizować, kogo koncepcja jest słuszna? - zapytał półszeptem, tuż przy jej uchu, chwilę później lekko odchylając głowę, aby pozwolić jej na pieszczoty, które rozpoczęła. Serce dudniało mu w piersi coraz szybciej, a jego cierpliwość powoli się kończyła, ale jednocześnie podobała mu się ta zabawa. Hmm, jak tu zjeść ciastko i mieć ciastko...? - Lubisz się znęcać nade mną, co? - wymruczał, uśmiechając się na kolejny gorący pocałunek jaki poczuł na swojej skórze. -Zła kobieta - dorzucił jeszcze, nim wypiął nieco biodra w jej kierunku, jednocześnie napierając ręką na jej tyłek z łobuzerskim uśmiechem, odchylając głowę tak, aby po chwili odnaleźć jej usta i wpić się w nie z prawdziwą pasją. Uwielbiał to robić. Uwielbiał czuć jej słodkie usta na swoich i nie mieć oporów, by brać to na co miał ochotę. Posiąść je w pełni, nie hamując się, wiedząc, że ona też tego chce i czerpie z tego przyjemność. Prędko ich języki odnalazły wspólny rytm, rozpoczynając namiętny taniec i przyprawiając ich o jeszcze szybsze bicie serca. Swoje robiła także bliskość, która wprawiała w drżenie ich ciała, a Hunter powoli zapominał o jakiejkolwiek przyzwoitości w swoim zachowaniu. Zresztą jak zawsze przy Robin, tracił głowę. I dupkowato brał co mu się należało. A winna była oczywiście ona, bo tak na niego działała. Nie to, żeby narzekał, na pozycję, w której się aktualnie znajdowali, ale w pewnym momencie postanowił ją zmienić. Odsunął się nieco od krawędzi basenu, aby odwrócić się wraz z nią, tak aby to ona była tyłem do rantu. Na moment oderwał się od jej rozkosznych warg, aby zjeżdżając ustami niżej, zacząć wyznaczać ścieżkę wzdłuż jej policzka, aż ku szyi, którą zechciał zająć się nieco dłużej. Skubiąc rozgrzany skrawek jej skóry ustami, raz po raz drażniąc ją koniuszkiem języka, nie był w stanie powstrzymać dosłownie walącego serca, które zdawało się za moment wyskoczyć z jego klatki piersiowej. Czuł jak jego oddech coraz bardziej spłyca się, tak jakby zaraz miał całkowicie go zignorować, bo przecież nie potrzebuje w ogóle tlenu. Potrzebuje tylko mieć Ją przy sobie i całować, aż w końcu rozpadnie się na milion kawałków, przez ten gorąc i bliskość, które sprawiały wrażenie uzależniać.
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Nie ma co, Hunter skoro postanowił się związać z Robin, musiał wykazywać się przez to ogromem cierpliwości. Miała świadomość faktu, że nie jest łatwym we współżyciu człowiekiem. Że brakuje jej wiele cech, które na pewno potrzebne by były, aby z takim Hunterem dogadywać się znacznie lepiej. Ona za to była wulkanem emocji, bardzo często działała pod wpływem chwili i tego, co aktualnie czuła. Owszem, myślała nad swoimi działaniami, jednak niestety czasem to emocje przejmowały nad nią kontrolę. A życie z kimś takim wcale do łatwych nie należało. Może i należał się Hunterowi jakiś medal za to, jak wiele z nią osiągnął i że dalej chciał w to brnąć? Oczywiście nigdy nie powie tego głośno. Ale może... - Też wyglądasz jak creep, jak się postarasz - wypomniała mu z uśmiechem, co oczywiście było cholernie dalekie od prawdy. Oj, Merlin jej świadkiem, ile razy słyszała bardzo miłe komentarze od młodszych koleżanek ze szkoły, na temat urody swojego chłopaka. I o tym, co to by chciały z nim robić, a nie mogły, bo znalazła się już taka jedna... Czasami zastanawiała się nad tym, co one w nim widzą, ale potem patrzył na nią w taki sposób, jak teraz i powoli zaczynała rozumieć, o co tutaj mogło chodzić. Bo było to spojrzenie, które odbierało zdolność racjonalnego myślenia i analizowania swoich własnych poczynań. Spojrzenie, co wyraźnie sugerowało, że Dear nie widział w tym momencie świata poza nią. Naprawdę w takich momentach można było się zapomnieć! Nic więc dziwnego, że zanim jeszcze otoczyła jego biodra swoimi nogami, jej serce znacząco przyspieszyło swój rytm. Na darmo próbowała go spowolnić, bo im dalej zmierzała z tymi delikatnymi, nakręcającymi obojga pieszczotami, tym bardziej jej serce zaczynało galopować. Bardzo cicho westchnęła czując jak palce Dearowej dłoni zaciskają się na jej pośladku. Udostępniał jej skrawek swojego ciała, który z lubością smakowała, delektując się jego fakturą i zapachem. Tak, ten Hunterowy zapach jeszcze bardziej pozwalał jej zapomnieć o otaczającym ich świecie i o fakcie, że gdzieś tam, poza tym basenem było jeszcze jakieś życie - To nie jest znęcanie się -tylko nakręcanie... wyszeptała blisko jego ucha, uśmiechając się sama do swoich słów. Myślała, że nie zobaczy tego uśmiechu, że dane jej będzie jeszcze bardziej się z nim bawić, ale oczywiście jak zawsze musiał zrobić wszystko po swojemu. Przycisnął ją jeszcze bardziej do siebie, a nim w ogóle się obejrzała, czy choćby zrobiła cokolwiek, ponownie czuła na swoich wargach smak jego słodkich ust. Nie oponowała, a z chęcią oddała się temu pocałunkowi w pełni. To było tak cudownie proste, że aż niedorzeczne. Jak ich usta od razu odnajdowały wspólny rytm, jakby były idealnie dla siebie skrojone. W takich momentach jak ten, nie wyobrażała sobie, by mogła z taką pasją i zaciekłością całować kogokolwiek innego. Mogła nawet sądzić, że umarłaby, zmuszona do czegoś podobnego. Przycisnęła się do niego zawzięcie, nie chcąc pozwolić, aby jakiekolwiek zbędne milimetry dzieliły ich niemal kompletnie nagie ciała od siebie. Nawet nie zauważyła kiedy postanowił nieco zmienić ich obecną pozycję do momentu, gdy nie poczuła za plecami szorstką krawędź basenu w którym się znajdowali. Parsknęła lekkim śmiechem, bo ta sytuacja zawzięcie przypominała jej nieco inne, ale jakże podobne w doznaniach wydarzenia. Instynktownie odchyliła głowę do tyłu, gdy zmierzał z pocałunkami w stronę jej szyi. Czując, jak jego język zaczyna znaczyć tylko sobie znane ścieżki, westchnęła głośno. Jedna z jej dłoni zaciśnięta na jego włosach, wzmocniła swój uścisk, mocno pociągając za czarne kosmyki. Pragnęła być jeszcze bliżej, czuć jeszcze mocniej i więcej. Powoli i skrupulatnie ja rozpalał a i ona sama mogła poczuć, jak sam Hunter budził się do życia. Obejmowała go mocno udami w pasie, jedną ręką znaczyła bliżej nieokreślone ślady na jego plecach. Nie, nie zamierzała przestawać i cieszyć się tylko taką formą odpoczynku. Chciała egoistycznie sięgnąć po więcej i ofiarować taką samą formę doznań w drugą stronę. Chciała go całować tak, jakby jutra miało nie być i przede wszystkim również być całowaną w taki sposób. Zapomnieć o wszystkim innym prócz niego i uczucia, którym go darzyła...
- Chcesz, to mogę zapuścić się jak Janusz, z brzuchem piwnym i brodą, której pozazdrościłby mi sam Merlin, ale chyba tylko Ty na tym stracisz, Doppler - oznajmił jej, parsknąwszy wcześniej śmiechem na jej słowa. Czasami byli jak dzieci, ale dopóki tylko nie strzelali fochów jak przedszkolaki, było to do przeżycia. A może któregoś pięknego dnia, mury Hogwartu zatrzęsą się od ich potężnej kłótni, która zmieni całkowicie ich relacje? Szczerze w to wątpił, ale kto wie co przyniesie przyszłość. Teraz jednak nie było mowy o jakichkolwiek nieporozumieniach między nimi, bo myśli obojga doskonale pokrywały się ze sobą, przez co woda w gorącym już basenie zdawała się jeszcze bardziej podnosić swoją temperaturę na skutek ich poczynań. Robin zawsze była w jego oczach prowokatorką, jednak nie wyobrażała sobie nawet jak bardzo pociągało go to w takich sytuacjach. Droczyła się z nim, rozpoczynając niewinnymi pocałunkami na jego twarzy, efektownie niejako flirtując ze swoim chłopakiem. Musiał przyznać, że naprawdę go to nakręcało. Równie mocno co dotyk jej ciepłych warg na jego szyi i przyjemnie dreszcz, który przeszył jego ciało, kiedy przyciągnął jej biodra ku swoim, napierając na jej pośladki. To rozkoszne ciepło, które było iskierką, rodzącą solidny płomień pomiędzy nimi, sprawiło, że nie był w stanie powstrzymać cichego pomruku, gdy usłyszał jej szept tuż przy swoim uchu. Upajając się smakiem jej warg, kiedy w końcu je dopadł, kolejny raz zaczął niedowierzać w to, że miał ją tylko dla siebie. Nie była już tylko jego przyjaciółką - a już wtedy znaczyła dla niego wiele. W tej chwili, była całym światem, który trzymał w objęciach i nie zamierzał nigdy wypuszczać. Jej bliskość, smak, zapach i wszystkie bodźce, które w tym momencie do niego zewsząd docierały, wraz z każdym kolejnym muśnięciem ust, dotykiem gorącego języka, stawały się jego osobistym catharsis. Pozostawiał za sobą, całe swoje dotychczasowe życie, po to, aby teraz móc uczynić je lepszym, właśnie przez obecność dziewczyny. Nie zmieniło się jedna tylko jedno - jego zachłanność i łaknienie intensywnej bliskości, którą wiecznie był nienasycony. Dokładnie tak jak wtedy w Luizjanie, kiedy pragnął jej na tyle, że zwyczajnie musiał zrobić wszystko, aby była jego.
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy