Griffin dołączyła do wakacyjnej bandy Brytyjczyków z opóźnieniem, ale i wiążącą się z tym pełną determinacją, by zwiedzić każdy zakątek tego bajecznego miasta i koniecznie nadrobić wszelkie zaległości. Z samego początku towarzyszył jej bojowy nastrój, bo przyjazd w to miejsce wiązał się z nieustanną walką i wierceniem dziury w brzuchu, ale zamiast złościć się na rzeczy, na które i tak nie mogła już nijak wpłynąć, postanowiła przekuć to w coś znacznie pozytywniejszego – w energię do działania. I tak oto Griffin wyszła na ulice miasta Jamal z motorkiem w tylnej części ciała odpalonym na znacznie szybszych obrotach, niż było to w szkole. Nie miała pojęcia, w co włożyć ręce, ani gdzie posłać nogi, tak wiele było tu do zobaczenia... a jeśli szkoła do tej pory jej czegoś nauczyła, to właśnie tego, że jeśli nie wiesz co robić, powinieneś wybrać losowe rozwiązanie. I takim był namiot miejscowej wiedźmy.
Tak na wszelki wypadek była ubrana w miejscowy strój, bo kompletnie nie potrafiła się jeszcze połapać w tym gdzie można coś, nosić a gdzie trzeba, albo gdzie najlepiej wcale się nie pokazywać. Strasznie mieli tutaj wszystko pokomplikowane, a przecież ledwo odnajdowała się w „zwykłym” świecie brytyjskich czarodziejów. Zajrzała do środka, od samego wejścia rozglądając się z jawnym zainteresowaniem. Tak po prawdzie to nie wiedziała, co zastanie w środku – naprędce usłyszała coś o wróżącej wiedźmie i nawet jeśli powiedziano na ten temat cokolwiek więcej, to Griffin i tak zapamiętała właśnie tyle. Wystarczyło – ostatnio nie potrzebowała szczególnej zachęty do wróżbiarstwa, temat sam w sobie interesował ją wystarczająco.
—
Dzień dobry? — rzuciła w eter niepewne powitanie, mrugając, aby po przyjściu z pełnej słońca ulicy przywyknąć do przytłumionego światła lamp. Intensywny zapach kadzidełek dźgał nozdrza, aż kręciło jej się w głowie, z każdym kolejnym wdechem coraz bardziej.
„
Powiedziała coś ciekawego?”
Odwróciła się gwałtownie w stronę dość znajomego głosu i natychmiast zrobiło jej się ciemno przed oczami. Zamachała rękoma, gwałtownie próbując odzyskać równowagę i choć ostatecznie jej się to udało (oparła się otwartą dłonią o finnowe ramię, ot, bez większych tragedii), to pierwsze wrażenie było jakie było. Jak zwykle zresztą.
—
Przepraszam! Ja jeszcze nie... — odchrząknęła, bo zaczęła gadać nie tylko z ogromną prędkością, ale i dziwnie wysoko. Wbiła wzrok w podłogę. —
Jeszcze nie byłam, tak tylko tu zajrzałam. Ale ty chyba już po? I co, warto? — przestała przemawiać do podłoża, w końcu zebrała się w sobie i spojrzała pytająco na chłopaka, próbując uśmiechnąć się przy tym, tak, żeby zatrzeć fatalny początek rozmowy. Czy skutecznie?
Tarot: Rydwan, rozegram później
Pappar - interakcja:
2 - Twój Pappar nic się nie dowiedział
Pappar - lokacja (wybieram wróżo): 1 - Twój Pappar opowiada Ci niesamowite rzeczy! Lub nakłania kogoś do opowieści. Możesz zgłosić się po 1 punkt z kuferka z umiejętności Twojej papugi!
@Finn Stewart