Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Namiot Wiedźmy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 06 2021, 00:56;


Namiot Wiedźmy




Na Burzowych Obrzeżach ma swój podniszczony namiot stara wiedźma. Nikt nie zna jej prawdziwego imienia, bo za każdym razem przedstawia się inaczej. Nikt nie wie też, dlaczego postanowiła zamieszkać w tym dziwnym, nieco upiornym namiocie. Z zewnątrz wygląda on na poszarzałą, niewielką plandekę, ale w środku sprawy mają się zupełnie inaczej. Przestrzeń jest powiększona przy pomocy czarów, dzięki czemu kobiecina można zmieścić w 'domku' wszystkie swoje magiczne bibeloty i inne artefakty. Wewnątrz unosi się duszący zapach kadzideł i anyżu, dookoła wiszą lampiony i łapacze snów. Na środku namiotu, na wielkich poduchach, siedzi główna bohaterka - właścicielka namiotu. Ma na sobie różnokolorowe szaty, uśmiecha się tajemniczo, mamrocze pod nosem coś po arabsku, a do tego kiwa rytmicznie głową. I chętnie przepowie przyszłość każdemu, kto tylko ją odwiedzi oraz się... odważy.

Wylosuj 1 kartę tarota:

Spróbuj rzucić kostką jeśli twój Pappar jest dobry z Wróżbiarstwa.
Tutaj nie musisz nosić specjalnego stroju.  

Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 13 2021, 12:10;

Chodzenie po najróżniejszych miejscach miało swój własny, nieskazitelny urok. Może rzeczywiście wszystko to było bogato zdobione i pokazywało dobitnie, jak jego życie jest pozbawione tej bogatej struktury. Nie przejmował się tym jednak; wiele razy miał okazję spotykać się z czymś więcej, niż tylko i wyłącznie zewnętrznym wyglądem. Liczyło się przede wszystkim to, co znajdowało się w środku; kultura arabska potrafiła zaintrygować, przyczynić się do chęci zdobywania wiedzy na jej temat, jak również pozwalała na dowiedzenie się czegoś więcej na jej temat. Owszem, była specyficzna, odmienna, a Lowell nie potrafił się do niej przyzwyczaić, niemniej jednak starał się - w związku z czym odwiedzanie Burzowych Obrzeży, gdzie miał okazję wcześniej zjeść kebaba u Latifa, wiązało się z pewnymi profitami. Co prawda efekty magiczne nie były wówczas zadowalające, ale raz się żyje - ostry kebab pozwolił mu na krótki moment zaspokoić własny głód, który zdawał się być znacznie większy po każdym kolejnym, na nowo odwiedzonym miejscu.
Pappara, której jednak nie nazwał, a miała piękny, lekko różowy kolor (jak na złość), nie potrafiła się zamknąć. Skrzeczała, rozmawiała o swoich zainteresowaniach - między innymi o magicznych szkieletach, które to pojawiły się podczas przebywania na pustyni w jednym z opuszczonych miasteczek - by tym samym rozpocząć gadkę o duchach, jakie to niosły ze sobą płomienie. Westchnąwszy ciężko, trudno było wytrzymać taką ilość dźwięków. Nie dość, że ludzie z bazaru ciągle zdawali się prowadzić własne konwersacje, to jeszcze przy okazji ona - tuż przy uchu - nieprzyjemnie nawijała o kolejnych zainteresowaniach. Fajnie było się dowiedzieć coś więcej na ten temat, acz nie teraz - teraz czuł wewnętrzny ból rozsadzający jego czaszkę. Lotne zwierzę zdawało się przyczyniać do tej sytuacji, dokładać własne pióra, w związku z czym student, gdy wszedł do pierwszego lepszego namiotu, nie bez powodu rozpoczął z nią odpowiednią pogawędkę.
- Mogłabyś, bardzo proszę - westchnąwszy, przyłożył palce do skroni - odlecieć? Strasznie boli mnie głowa, gdy tak rozmawiasz. Poradzę sobie przecież. - zakończył, choć czuł, że dopada go coś więcej, niż tylko i wyłącznie przejawiający się brakiem taktu ból rozsadzający czaszkę, uderzający w nią młotkiem, jakby z perfidnością, której się nie spodziewał. Zgodnie z życzeniem - pappara odleciała, pozostawiając Lowella samego, kiedy pojęła, że jej obecność tutaj nie jest wskazana. Dopiero wtedy miał okazję rozejrzeć się dookoła, a jak się okazało, nie był sam. Miejsce, w którym się znalazł, w tym najróżniejsze zapachy, drażniły jego nozdrza i powodowały uczucie niepokoju. Po tym - gdy postanowił zerknąć ukradkiem na twarze - zauważył znajdującego się nieopodal Wolfe'a, do którego lekko się uśmiechnął. Trudno było nie rozpoznać tych w miarę długich, czarnych włosów.
- Wolf, hej! - pomachał do niego dłonią, choć wcale nie było to wskazane, skoro i tak znajdował się w małym pomieszczeniu - no dobra, nie do końca małym, ale nadal. Miło było zobaczyć znajomą mordę. - Jak pierwsze wrażenia z tej wycieczki? - zapytał się w miarę uprzejmie, bo choć i wyglądało to na rozmawianie o dupie marynie, to jednak jako opiekun powinien poznać zdanie innych. No i też, jakby nie było - może innych również spotykały mniej lub bardziej dziwne sytuacje?
W sumie miejsce, w którym się znajdowało, można było określić mianem dziwnego. Ale starał się na to nie zwracać uwagi, gdy babka na nich uważnie spoglądała, wyglądając na tutejszą wróżbitkę.

tarot: głupiec (baba wiele się nie pomyliła)
1/6
@Wolf T. Fairwyn


Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Nie Lip 25 2021, 15:24, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Wolf T. Fairwyn
Wolf T. Fairwyn

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : wiecznie blady, jakby mu coś dolegało, blizny na plecach po czarnomagicznych zaklęciach
Galeony : 368
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20443-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20491-poczta-wolfa
https://www.czarodzieje.org/t20449-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20599-wolf-t-fairwyn-dziennik#65205
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptySro Lip 14 2021, 11:47;

Suchy pustynny wiatr zagarniał jego włosy do tyłu, kiedy pędził jak wariat na latającym dywanie. Usłyszał za sobą kilka arabskich dość agresywnych słów i komplementy to nie były. Jego pappar nie sprawiał mu żadnych problemów, ale za to był inteligentny i aż nazbyt mądry. Teraz jednak Wolf kazał mu zająć się swoimi sprawami lub niech sobie odpocznie, czy tam porobi, co chce. Śmigał nad miastem, pokonując kolejne odległości, nie szukając niczego konkretnego.
Dotarł aż na Burzowe Obrzeża, a już z daleka rzucił mu się w oczy podniszczony namiot. Dlatego sunął niżej i zatrzymał się niedaleko, aby odwiedzić to tajemnicze miejsce. Wszedł przez postarzałą plandekę, spodziewając się jakiegoś rupieciska i za bardzo się nie pomylił. Czaszki, figurki, ludziki w słoikach miało się ochotę kichnąć już na samo spojrzenie na te graty. Jednak Wolf uwielbiał takie rzeczy, bo czasami takie niepozorne skarby ukrywały ciekawe znaleziska. Zastanawiał się, czy ktoś tym tu handluje, ale jak się okazało, mieszkała tu podejrzana starowina, która przepowiadała przyszłość. Nie no do gorszego miejsca nie mógł trafić.
- Może powróżę ci chłopczę... - Skrzeczący, chrapliwy, łagodny głos, zmieniał się tak szybko, jak jej imię, które za każdym razem poddawała wiedźma, a nadal było one nieznane. Fairwyn również usłyszał od niej inne miano, gdy tylko kolejny amator poznawania przyszłości opuścił namiot.
Już miał stąd wyjść, niezadowolony, gdy usłyszał znajomy głos, mówiący: "Wolf".
- O, siemka Fel. - Odpowiedział niezbyt entuzjastycznie, akurat musieli spotkać się w namiocie starej wiedźmy, dramat jakiś. - Jak na razie słabo. Spodziewałem się czegoś ciekawego, a trafiłem na... - Już miał użyć niesmacznego określenia na starszą panią, która tu mieszkała, kiedy spojrzał, że uniosła wzrok znad gratów i przeszyła go podejrzanym spojrzeniem.
- Kącik "dobrej rady". - Wywrócił teatralnie oczami. - A Ty co już po Hogwarcie, jak ja mam się do ciebie zwracać Panie Jaśnie Opiekunie? Wielki Magu? Nie mów mi, że ciekawi cię przyszłość z ręki naciąganej wróżbitki, która nawet nie poddaje swojego prawdziwego imienia. Tak kręci! - Wypowiedział to swoim zwyczajnym tonem, mając gdzieś, że babunia być może słucha.

@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptySro Lip 14 2021, 12:13;

Samemu niespecjalnie preferował poruszanie się na latającym dywanie. Co jak co, ale wolał chodzić. Potrzebował chodzić w sumie. Nim się obejrzał, a brakowało mu typowych sportów, które uprawiał w Wielkiej Brytanii. Pobiegać mógł, to prawda, ale co z jakimś centrum, żeby móc skorzystać z mniej lub bardziej wymyślnych atrakcji. No właśnie. Ale mimo to nie narzekał; piasek dostający się do butów był co prawda perfidny w swym działaniu, odbierając przyjemność z podróżowania po mieście z minuty na minutę, ale czym by było życie, gdyby nawet drobinki piasku były czymś nieprzeszkadzającym? Ostatnio lgnął do wiedzy, do zapoznawania się z kulturą kraju, do którego zostali zabrani, w związku z czym trochę porzucił ćwiczenia na rzecz pochłonięcia wiedzy, której nigdzie indziej na świecie nie będą mieli okazji spotkać. Stare tomiszcza pozwalające na zapoznanie się z historią tego miejsca, odmienna, bardziej dzika magia - to wszystko niosło ze sobą wiele korzyści, jak również i niebezpieczeństw. Musiał uważać; każdy musiał uważać. Bo o ile wszystko wydawało się być przyjazne, tak naprawdę złudne uczucie napawające czaszkę mogło dawać złudne uczucie bezpieczeństwa, by następnie zaatakować ze zacznie większą skutecznością.
Zapach piżmu docierał do jego nozdrzy, gdy papuga rozprostowała swoje skrzydła i udała się w odpowiednim kierunku do pałacu. Nie była tutaj potrzebna, a też - ból głowy dawał o sobie bardziej znać, gdy mnogość atrakcji zdawała się atakować umysł niczym uzbrojeni przeciwnicy. Nie było prosto, momentami było zbyt trudno, a bodźce bólowe przewyższały nad rozsądkiem, niemniej jednak starał się zachowywać pozory - jak zawsze, zresztą. Dlatego, zauważywszy przedstawiciela rodu Fairwynów, nie bez powodu podszedł do niego częściowo po koleżeńsku, częściowo jako opiekun. Różnica wieku była spora, choć nie przeszkadzały mu żadne przekleństwa, o ile ktoś na nich nie patrzył.
Na razie nie został zaczepiony (jeszcze!) przez domniemaną wróżbitkę; na razie ta bacznie im się obserwowała, jakoby chcąc wyciągnąć wnioski z ich przypadkowego spotkania. Może wcale nie było takie przykładowe? Wszystko wyglądało na to, iż kobieta chciała ich trochę naciągnąć, ale na razie chłopak nie zwracał na nią szczególnej uwagi, posyłając prędzej serdeczny uśmiech. Ten typowy, jaki się posyła kobietom, które proponują zakup danego kosmetyku w drogerii.
- Czegoś ciekawszego? - podniósł spojrzenie na młodzieńca, bo, jakby nie było, już parę rzeczy zdołało się wydarzyć. Wszelkie ciekawe rzeczy czekały na pustyni, ale też, niosły ze sobą wysoką dozę niebezpieczeństwa, o czym doskonale wiedział. I nie zamierzał tego negować. - Mało kto przepada za wróżbiarstwem. Trochę ci się nie dziwię. - no ba, już miał pod kopułą czaszki pomysł wytatuowania sobie na czole "#JebaćWróżo", ale dzielnie odsuwał tę możliwość, gdyż chciał się dostać do wybranej przez siebie roboty. - Po Hogwarcie, wystarczy Fel, nie potrzebuję ani "Panie Jaśnie Opiekunie", ani "Wielki Magu". - lekko się zaśmiał, bo brzmiało to komicznie, by tym samym odwrócić się po następnych słowach w kierunku arabskiej wróżbitki, która zapewne chciała ich naciągnąć na pieniądze.
- Przyszłość nie, ciekawią mnie jej metody. - powiedziawszy szczerze, wbrew pozorom dużo rzeczy można było się z tego nauczyć. Nie tylko do oszukiwania i naciągania ludzi na pieniądze. - Każdy musi zarobić, co nie? Jedni w bardziej rozsądny sposób, inni mniej. - wzruszył ramionami, podchodząc do babuszki, która najwidoczniej znała ich język. - Dawaj, co ci szkodzi? Zapłacę za twoją wróżbę i się przy okazji pośmiejemy z tego, co ma nas spotkać. - chyba, może, o ile to nie będzie coś negatywnego. Bo jednak chciałby sobie trochę jeszcze pożyć, jakby nie było.

Powrót do góry Go down


Wolf T. Fairwyn
Wolf T. Fairwyn

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : wiecznie blady, jakby mu coś dolegało, blizny na plecach po czarnomagicznych zaklęciach
Galeony : 368
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20443-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20491-poczta-wolfa
https://www.czarodzieje.org/t20449-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20599-wolf-t-fairwyn-dziennik#65205
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyCzw Lip 15 2021, 15:41;

Nie brakowało mu wiary, kiedy wkładał całe serce w ryzyko. Sceptyczność zapalała czerwoną lampkę w jego głowie, gdy właśnie spotykał osoby zajmujące się wróżbiarstwem. Nie, żeby nie słyszał o jasnowidzach i ich pokręconych wizjach. Przyszłość wolał zostawić wielkiej niewiadomej. Chociaż lekko się zawahał, a co jeśli babunia odczyta coś niepokojącego i pomiesza mu w głowie? Na szczęście to była przyszłość, a nie przeszłość. Nienawidził, kiedy ktoś grzebał w jego minionych latach, dlatego czemu nie? Mógł zaryzykować, w duchu mając nadzieje, że wiedźma mieszkająca w podniszczonym namiocie serio jest oszustką, a nie jakąś wieszczką, która poznałaby ich obydwu na wylot. Nie spodziewał się, że jego przyszłość była kolorowa — tacy jak on nie kończyli dobrze w tym rzecz, że on był tego świadomy. Świadomy swojej destrukcji, która niszczyła go na każdym kroku. Jakby za nic w świecie nie chciał wpasować się w społeczeństwo, chociaż czasami kierował się zdrowym rozsądkiem. Przecież nie zamierzał skończyć jak tatusiek, który wykazał się totalną nierozwagą, ufając swojej pokręconej rodzinie.
Zainteresowanie tubylcami czy ich światem, w ogóle go nie pociągało. Szukał czegoś więcej — wrażeń. Nie martwił się tym, że wpakuje się w jakieś kłopoty. Zapewne większość nazwałaby go głupcem, być może taki właśnie był.
- No, ciekawszego. Słyszałem, że na pustyni można spodziewać się czegoś ciekawszego, ale dywanem już sobie tam nie polecę... - Nie, nie umiał czytać w myślach i zapewne wiedział mniej o okolicy niż Lowell, który wydawał się interesować wszystkim. - Do czasu... Zaczniesz dorosłe życie i jeszcze będę zmuszony tytułować cię, jako panie profesorze, albo... a właśnie co tam zamierzasz robić po szkole? - Miał nadzieje, że nie trafił z tym profesorem, bo chyba zaplułby się z wrażenia. Nie byli z Felkiem jakimś mega kumplami. Znali się, pracowali kiedyś na jakiś zajęciach, ale żeby od razu się sobie zwierzać? Oczywiście, że nie. Młody Fairwyn nie był wylewny nawet dla swoich zwierzątek, które i tak szybko odwalały kitę.
- Metody? - Niema uniósł jedną brew w geście 'WTF". - Ale, że co naciągania? - Zaczął przyglądać się dziwnej popękanej masce, która stała z resztą śmieci na półce.
- No niby masz racje.- Czy babeczka była oszustką, czy też nie. Też musiała za coś żyć, nawet jeśli jej domem był stary namiot z plandeką jak z horroru.
- Jak tak stawiasz sprawę to, czemu nie... - Wolf zapewne wydałby forsę na coś innego, ale skoro to Lowell chciał zapłacić naciągaczce, a przecież i tak kieszenie gryffona świeciły pustkami, na pewno nie marnowałby ostatniego knuta na coś takiego. Już na samym początku zmuszony był naprawić szatę, bo dostał za małą, a kieszonkowe od matki jakoś wolno szły z Anglii. - Ale jak wyjdzie karta śmierci to nie wiem czy się pośmiejemy.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyCzw Lip 15 2021, 16:04;

Kiedyś uciekał się do ryzyka, parę miesięcy temu jeszcze przecież leżał zwieńczony podróżą na Nokturn w postaci braku czucia w prawej ręce. I nadal czasami temperatura w niej szwankowała, a nerwy pokazywały, że mimo iż nowe, to nie do końca należy im ufać. Jedną nocą kończyna potrafiła działać poprawnie, czasami jednak zdarzały się sytuacje, kiedy to ponownie odczuwał skutki własnej głupoty. Od tamtego momentu, gdy zrozumiał, w szczególności po wielu dyskusjach i kłótniach z partnerem, jak wiele przez to może stracić, postanowił wreszcie skorzystać z pomocy. I rozumiał innych ciągnięcie do tej adrenaliny, ale zawsze to miało jakieś podłoże - mniej lub bardziej określone. Samemu chętnie brnął w coś więcej, ale koniec końców nie robił tego w tak idiotyczny sposób, jak to miało miejsce chociażby w marcu. Bycie świadkiem czyjejś śmierci - nawet jeżeli to on był w tym przypadku ofiarą - nie mogło zostać tak łatwo i bezproblemowo wymazane z pamięci.
Nie bał się zatem mieszania w głowie - oklumencja, do której często się stosował, ale z której nie korzystał w pełni, nie chcąc chodzić niczym maszyna bez żadnej emocji, pozwalała mu uniknąć mącenia w głowie. Hipnozy, legilimencji, choć wiadomo - doświadczenie robi swoje, a więc miałby problem z osobą praktykującą ten rodzaj magii przez znacznie dłuższy okres czasu. Przyszłość pozostawała zatem jedną, wielką niewiadomą, przynajmniej dla niego oczywiście. Niespecjalnie chciał też jakoś się do niej uciekać. Raz zignorował ostrzeżenia, raz zdołał połączyć fakty, odnaleźć zagubiony fragment własnego jestestwa, ale nadal - zbyt dużym kosztem. Zapłacił znacznie więcej, niż to było opłacalne.
- To prawda, ale osobiście mnie aż tak do niej nie ciągnie. Słyszałem o dziwnym drzewie, ale nic poza tym, no i też - obowiązkowa podróż na dumbaderach potrafi zmęczyć. - powiedziawszy, już jedną podróż miał. I co jak co, ale posyłanie ucznia w kierunku niebezpieczeństwa niespecjalnie mu się widziało. Rozumiał to, dlaczego w sumie nie korzystano na tych pustynnych terenach z dywanów - po prostu łatwo było się zgubić. Skupienie nie zawsze działało w stu procentach, a zwierzęta posiadały naturalną zdolność znalezienia wodopoju, w związku z czym rzeczywiście pomagały podczas przemierzania tak suchego i gorącego klimatu. - W sumie to trochę... tak. - lekko prychnął, ale to z koleżeńskiego gestu, a nie z jakiegoś wywyższania się. - Jak mnie Hampson przyjmie, to będę asystentem nauczyciela uzdrawiania. - akurat trafił z tym profesorem, a więc i mógł sobie zapluć mordę z wrażenia. Nie wchodził w szczegóły, ale w sumie mogło to być szokujące dla Gryfona. No, jak to się trzymać z tymi nudnymi nauczycielami z kadry? Najwidoczniej nie wszyscy profesorowie tacy byli.
- Wróżenia i naciągania. Wiesz, lepiej jest wiedzieć, jak ktoś może spróbować cię nawet podświadomie naciągnąć, aniżeli się temu poddać. A metody to stricte dla mnie. - westchnąwszy, podszedł do babeczki, kontynuując rozmowę z Wolfem. Wystrój był nietypowy i wskazywał bezpośrednio na wykonywany zawód. - Niby tak. A nawet złamany sykiel niespecjalnie boli po kieszeniach. - zależy kogo. No właśnie, waluta tutaj mogła mieć inne wartości, a więc i nie bez powodu postanowił wesprzeć "lokalny interes i przedsiębiorców". Choć czy oszustkę można nazwać kimś takim? - No i zajebiście. - pozostawił odpowiednią kwotę na ladzie, czekając na decyzję starszej kobiety, której ciemne obrączki źrenic uważnie lustrowały ich twarze, jakby chcąc się dowiedzieć jak najwięcej. - Może nie wyleci? Cholera wie w sumie. Raz się żyje czy coś, a karta śmierci nie zawsze jest negatywna. - bo również niosła ze sobą inne, bardziej wymagające przesłanie.
- Dłoń... podajże mi dłoń, chłopcze... - skrzypiący głos ponownie zawitał na salony, wymagając jakiegokolwiek kontaktu. Super, tego im brakowało. Lowell spojrzał się pytająco na przedstawiciela rodu Fairwynów, jakoby chcąc się upewnić, czy ma pierwszy wziąć w tej całej ceregieli udział.

Powrót do góry Go down


Wolf T. Fairwyn
Wolf T. Fairwyn

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : wiecznie blady, jakby mu coś dolegało, blizny na plecach po czarnomagicznych zaklęciach
Galeony : 368
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20443-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20491-poczta-wolfa
https://www.czarodzieje.org/t20449-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20599-wolf-t-fairwyn-dziennik#65205
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptySob Lip 17 2021, 13:08;

Fairwyn co by nie odjebał, nie liczył się w ogóle z konsekwencjami. Co z tego, że kilka razy się prawie przekręcił lub był bliski temu? Życie go nie obchodziło. Nie cenił w ogóle daru bożego, jak to zwykle gadali nawiedzeni mugole, czego w ogóle nie rozumiał, bo brzmiało to niczym stek bzdur w nieznanym języku. To nie tak, że nie uczył się na błędach, wiedział, że jeśli kolejny raz przekroczy granice i poleci za daleko, no cóż, konsekwencje mogą być opłakane, a kolejnego zamknięcia nie wytrzyma. Stwarzał zagrożenie głównie dla siebie niż dla innych, ale uważał, że ma to we krwi, a los jest przesądzony. Jego wola ryzykownego życia była tym, czego się trzymał i nie liczył się z tym, jak może się to skończyć.
- A co to za drzewo? Ma jakieś magiczne właściwości? - Ciekawy był, Wolf nie wyglądał na jakiegoś kujona, ale też nie był typem sportowca. Jednak może i udawał, że wiele rzeczy go nie interesuje, jednak tak naprawdę słuchał, jak opętany różnych opowieści czy tubylców, tylko po to, żeby w końcu w tych śmieciach odnaleźć coś ciekawego. Jak na razie Arabia nudziła go. Wszędzie pełno piachu i kolorowych pajaców. - Nie no dumbadery są spoko, chociaż trochę śmierdzą i się plują, ale no tak na pustynie dywanami nigdzie nie polecisz, a ja już się przyzwyczaiłem do tego transportu. Szkoda, że nie pozwolą nam ich zabrać. Chociażbym się nie spóźniał na lekcje. - Zaśmiał się nieco wymuszenie, jakby opowiedział świetny żart.
- Nauczyciela... uzdrawiania. - Odwrócił się od tych wszystkich szpargałów i spojrzał na Felka z dość dziwną miną, która mieszała się z niedowierzaniem i otwartą buzią, gdyby nazbierał więcej śliny w swoje usta, na pewno by się opluł. - Żartujesz? - Ale spoglądając na Lowella, nie wydawało mu się, żeby ten człowiek często żartował. - Stary, chyba oszczędzę nam moich wulgarnych słów. Podpadnę na samym początku i Gryffindor zacznie rok z pulą minusowych punktów. - Tym razem tylko pokiwał głową przecząco, jakby szok, który został wywołany przez chłopaka, nadal go trzymał.
- U mnie zawsze karta śmierci przepowiadana jest dosłownie. - Nie, żeby korzystał z wróżek, ale nie potrzebował jasnowidzów, aby poznać swoją zafajdaną przyszłość.
- No podaj jej dłoń, ja będę patrzeć czy nie wyciąga ci forsy z kieszeni. - Zmrużył oczy w geście podejrzliwego aurora.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyNie Lip 18 2021, 22:27;

Inny czas
Tarot: wisielec
Wróżba:

Z klubu może i nie zostali do końca wyjebani, ale na pewno na Maxa nie patrzono już zbyt przychylnie, więc nadszedł czas, by zmienić miejscówkę. Solberg w swoim upojnym stanie widział tylko jedną opcję, a że Brooks chciała się jeszcze doprawić, najpierw sprzedał jej informację na temat sprzedawcy mudminu, nie do końca chwaląc się tym, jakie przygody z narkotykiem sam zdążył już przeżyć. Wręcz opowiadał o tym wszystkim tak, jakby tylko słyszał plotki chodzące na ten temat.
Gdy już zakupy zostały poczynione, a Brooks z narkotykiem i odpowiednim przyrządem do jego spożycia ponownie wróciła na dywan, polecieli w nieco bardziej ustronne miejsce, by móc w spokoju skonstruować fajkę z eliksirem.
-Jestem ciekaw, jak Ci się spodoba. Ponoć jest kilka smaków, a każdy daje inny efekt. Co wzięłaś? - Zapytał, upewniając się wcześniej, że są sami i nikt ich nie przyłapie na oczywistym łamani prawa Arabii.
Poinstruował Julkę, jeżeli ta tego potrzebowała, jak przygotować mieszankę, a sam wyjął z kieszeni paczkę zwykłych szlugów, by zająć się czymkolwiek innym. Obiecał sobie, że tego gówna ponownie nie spróbuje i choć kusiło go niemiłosiernie, chciał dotrzymać postanowienia. Przynajmniej narazie.
-Jak mi tego brakowało. Czemu wszyscy pierdolą o ryzyku śmierci od fajek, a nikt nie mówi o tej przyjemniejszej części? - W końcu bez wyrzutów mógł oddać się używkom i delektował się każdą najmniejszą sekundą. Nie tylko skupiał się na nikotynie witającej w jego organizmie, ale i na samym procesie spalania. W upojnym stanie nawet nie zauważył, jak przez chwilę bez ruchu wpatrywał się w tlącego się między jego palcami papierosa.

@Julia Brooks

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPon Lip 19 2021, 00:18;

Z czasem nabierał tej bardziej zdrowej postawy. Wiele czasu musiało minąć, zanim zrozumiał, że życie nie opiera się tylko i wyłącznie na jednej rzeczy. I chociaż momentami było ciężko, a ciche westchnięcia raz po raz starały mu się udowodnić, że nie jest dobrze - jakoś się trzymał. Porzucił dawne życie, wiedząc, że ryzykowanie, gdy teraz miał kogoś, na kim mu naprawdę zależało, byłoby tylko strzałem w kolano. Samoistnym wrzuceniem samego siebie w otchłań, która zdawała się sprawiać jeszcze więcej problemów, niz mógł się tego spodziewać. Życie ludzie jest jednak zbyt cenne, by moc im ryzykować; zresztą, niespecjalnie potrafił przejść obojętnie wobec cudzej krzywdy. Widząc ją, starał się jej uniknąć, by nie dotyczyła nikogo w otoczeniu.
Gdyby wiedział o motywach Fairwyna, zapewne by je zrozumiał. Ale nie popierałby ich, wiedząc, do czego ta droga może doprowadzić.
Jak wiele razy można zniszczyć własne ciało, by nawet te ukryte, czarnomagiczne blizny były widziane poprzez zaklęcia diagnostyczne. Niestety - takie rzeczy lubią mimo wszystko o wbrew wszystkiemu się utrzymywać. Do końca życia, do ostatniego tchu.
- Kompletnie nie mam pojęcia. Tylko o nim słyszałem, nic więcej. - odpowiedział zgodnie z prawdą, choć kusiło go osobiście sprawdzić, po co ono powstało i do czego konkretnie służy. Czysta ludzka ciekawość zdawała się nieść ze sobą nie tylko zdolność rozwikłania pewnych zagadek, ale także wplątania w skrajnie niebezpieczne sytuacje. I starał się tego uniknąć, choć wiedział, że nie zawsze jest to możliwe. Arabia skrywała w sobie także tą mniej przyjemną stronę - dzika magia niosła ze sobą znaczną potęgę, która mogła zgubić. To, co widzieli w Wielkiej Brytanii, to tak naprawdę zalążek tego, co można osiągnąć. - No tak, ale co zrobisz. Ale dywan przynajmniej pozwoliłby ci na szybkie opuszczanie i wejście do wieży z powrotem. Kto w ogóle wymyślił, by dawać dormitorium tak wysoko? - już prędzej by wolał stać się gruby i staczać niczym kula po tych schodach, choć po ostatnim incydencie niespecjalnie mu się do tego spieszyło. Spadnięcie ze schodów i rozbicie sobie barku nie było niczym przyjemnym.
Lekko się uśmiechnął na reakcję Wolfe'a. No cóż, szok był tutaj wskazany.
- O to się nie martw, jesteś na wycieczce, a nie w Hogwarcie, gdzie mogą odjąć ci punkty. - zaprotestował z tymi ujemnymi na start. Wbrew pozorom były student nie zamierzał używać wakacji do tego, by na początku roku szkolnego wrąbać kogoś w taki sposób, by dom zakończył z ujemnymi punktami na start. Poza tym, nie oszukując się, Williams zapewne za taki incydent by go ukatrupił, a nowe, jeszcze nieśmigane jądra kazał oddać w najmniej humanitarny sposób.
- Wszyscy kiedyś umrzemy. Mi to nie robi różnicy, czy karta będzie dotyczyła śmierci, czy jednak czegoś innego. - no w sumie to prawda. Wywróżenie czegoś takiego nie było czymś, co sprawiałoby radość, ale tak naprawdę dzierżyli w sobie dług, który powinni spłacić zasadzeniem drzewa, zbudowaniem domu i spłodzeniem syna. Tego ostatniego Lowell nie mógł osiągnąć, ale się tym nie przejmował; zamiast tego skupił się w pełni na staruszce, która wystawiła własną dłoń i kazała jednemu z nich ją skierować. - Spokojnie, nie noszę przy sobie dużo gotówki... - westchnąwszy, aż takim idiotą nie był; pozwolił zatem kobiecinie działać.
- Złamane serce. Linia na to wskazuje, daj, przyjrzę się bliżej... - chrypki głos znowu przeszył ciszę, a palcem wiedźma raz po raz błądziła, zamykając na krótki moment oczy. Student, były student, uważnie wsłuchiwał się w jej słowa o zaufaniu, złamanym sercu i nadużytym wyjawnianiu sekretów. Niby nie było w tym nic niepokojącego, a jednak gdzieś w środku się rozjuszył; ostatnio zbyt wiele rzeczy wywoływało u niego mętlik w głowie, tym obecnie trwający związek. Po kilku minutach przemyśleń starszej kobiety ex-Puchon odzyskał dłoń, która lekko zaczęła boleć. - No to nieźle. Kieszenie popilnowane? - spojrzał na Fairwyna. - Dawaj; zobaczmy, co ci wywróży i czy rzeczywiście będzie to śmierć. - zachęcił go prostym gestem, obserwując kolejne poczynania babki.

Powrót do góry Go down


Wolf T. Fairwyn
Wolf T. Fairwyn

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : wiecznie blady, jakby mu coś dolegało, blizny na plecach po czarnomagicznych zaklęciach
Galeony : 368
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20443-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20491-poczta-wolfa
https://www.czarodzieje.org/t20449-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20599-wolf-t-fairwyn-dziennik#65205
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPon Lip 19 2021, 22:24;

Spodziewał się jakiegoś dłuższego monologu ze strony Lowella. Wydawało mu się, że on zawsze był tym mądrzejszym i wiedzącym wszystko, nawet jeśli miał go za milczka, to sądził, że pod tą ciemną czupryną kryje się wiele sekretów i wiedzy takiej, że Fairwyn przez kolejne lata w Hogwarcie i tak nie zdobyłby nawet zalążka tego, co posiadał były puchon. Też był ciekaw drzewa, ale może to było po prostu nudne stare drzewo. Nie za bardzo słyszał o pustynnych miejscach, ale miał nadzieje, że trochę nadrobi i uda mu się wyrwać, chociaż na chwilę z tego miasta.
- No właśnie... - Odparł na odpowiedź dotyczącą umieszczenia dormitorium na sporej wysokości. Rozmarzył się, jakby to było śmigać dywanem i nie musieć wchodzić po zakręconych schodach.
- W tym rzecz, że nigdy się nie martwię. - Zdobył się na to szczere wyznanie i zaraz to zamilkł. Nie przejmował się minusowymi punktami, żadnymi punktami, dopóki nie lądował na dywaniku opiekuna domu Godryka Gryffindora.
Przemilczał uwagę dotyczącą śmierci, akurat tutaj miał nieźle w czubie nasrane. Wolał nie schodzić na ten niebezpieczny grunt, który zaprowadził go rok wcześniej na oddział zamknięty św. Munga.
- A wyglądasz... na takiego bogatego chłopaczka. - Zażartował Wolf, udając głos babki. Sam też przy sobie nie nosił dużej gotówki, bo po prostu nie miał. Nazwisko to nie wszystko.
- Ta jasne, tak mnie wciągnęło, to jej smyranie po twojej dłoni, że lepiej spraw kieszenie. - Przewrócił lekceważąco oczami, sam jakoś nie mając ochoty za bardzo podawać dłoni wiedźmie. Wyciągnął rękę, a ta klapnęła go po łapach niczym szczeniaka, który próbuje podebrać czekoladowe żaby przed obiadem.
- Nie, nie... Tu potrzebne są karty. - Odwróciła się, podreptała za swój stoliczek i jakby nigdy nic zaczęła tasować tarota.
Wolf przeniósł zdezorientowane spojrzenie na Felinusa, a następnie podszedł do starszej pani.
- No i? - Zaczął zniecierpliwiony, ale wiedźma go ignorowała i dopiero po dłuższej chwili położyła kartę przed sobą, a następnie ją odsłoniła.
- Wisielec... - Zaczęła i oblizała zaschnięte usta. - Uważaj na to, komu ufasz i komu wyjawiasz swoje sekrety. - Przeniosła wzrok na Wolfa i świdrując gryffona tym swoim wężowym spojrzeniem.
- No widzisz, żadna śmierć nas się nie trzyma. Tylko złamane serca. - Fairwyn odwrócił się do Felka i powiedział to z całkowitą ignorancją i niedowierzaniem, że płaci się za taki szajs. - Stary pewnie mówi to wszystkim.
A było tak blisko, jeśli chodzi o kartę śmierci, ale Fairwyn postanowił zignorować złe przeczucie, w które raczej nie wierzył.

Wisielec
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 20 2021, 00:17;

Czasami to właśnie ta mniejsza ilość słów jest w stanie powiedzieć więcej, niż jakiekolwiek zdania ubrane w urocze, niewinne kłamstwa lub okrutną, wbijającą nóż w pierś prawdę. By materiał ostrza subtelnie, raz po raz, zgodnie z pociągnięciami dłoni, zwyczajnie przerywał połączenia kolejnych tkanek. Był świadom tego, jak bardzo zepsuł sobie życie i jak ciężko jest je naprawić. Terapie z psychologiem uświadomiły mu, że to nie jest coś, na co wystarczy kilka miesięcy spotkań. Wbrew pozorom poprzednie doświadczenie, okryte mroczniejszą stroną, muśnięciem czarnej magii, a przede wszystkim zdystansowaniem poprzez sytuację w domu, mocno na niego wpłynęło. Bo w środku był bardziej wrażliwy, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać; gdy ta wrażliwość wychodziła na innych, czuł się skrzywdzony. Od kwietnia miał jedną pewność - że nie jest w stanie uniknąć ludzkiego kontaktu, gdyż zwyczajnie do niego lgnie. Niezależnie od doświadczeń na kartach historii czy czegokolwiek innego; może studiował to, co zakazane. Może zagłębiał się w to, co go najbardziej interesowało, choć nie starał się szukać przymusowo odpowiedzi na każde pytanie - mogłoby to doprowadzić go na skraj wyczerpania.
Korzystał z chwil, jakie posiadał. Jakby ten dzień był ostatnim dniem, w związku z czym starał się - zgodnie z tym, jak do tego podchodził - spędzić czas w jak najlepszy sposób. Nie zależało mu już na zwracaniu na siebie uwagi - chciał być nie tylko mieczem, ale również tarczą. Wewnętrzne instynkty naturalnie nakazywały mu się tak zachowywać, choć kompletnie nie wiedział, skąd się one biorą.
Nie stał się bardziej smętny na słowa Wolfe'a. Widział w nim samego siebie sprzed paru lat; też wtedy niczym się nie martwił. Owszem, coś tam jakieś zasady funkcjonowały, choć nie były one do końca wykształcone. Krzywe, pozbawione czegokolwiek, co mogłoby się przyczynić do lepszego samopoczucia.
- Kto wie - być może. - nie potwierdził, nie odmówił sensu słów Gryfona. To naprawdę spowodowało, iż zaczynał miewać sporo pytań pod kopułą czaszki, choć przecież Fairwyn był tylko dzieckiem. Wkraczającym w dorosłość, tak jak każdy, kto znajdował się w jego wieku. Powoli, raz po raz wykonując kolejne kroki, jakby to właśnie od nich zależała przyszłość. A mimo to nie mógł wyczuć realnych intencji chłopaka okrytego barwami szkarłatu, który dumnie opatulał herb Gryffindoru. Śmierć jest czymś naturalnym, jakoby spłaceniem długu. Mimo to chciał żyć w taki sposób, by w jej obliczu niczego nie żałować. By być dumnym z podjętych decyzji, które może nie zawsze były prawidłowe, ale zaprowadziły go na odpowiednie tory. By nie czuć jakiegoś niedostatku, a dłoń zapoznawała się ze strukturą ostrej jak brzytwa kosy; gdy nadchodzi ten czas, wszystko zdaje się być kompletnie inne.
- Twoja przyszłość... jest zgubna. - odpowiedziała kobiecina, wskazując palcem na Fairwyna, gdyż tej najwidoczniej nie spodobało się to, co zrobił Gryfon. Przedrzeźnianie najwidoczniej nie znajdowało się w akceptowalnych czynach. - Jestem biedny i spłukany, goły i wesoły. - zaśmiał się lekko, powracając jednak do czynności sprawdzania linii prowadzących do umysłu i serca. Stan portfela kurczył się z dnia na dzień i kompletnie nie miał pojęcia, dlaczego się tak dzieje. Niemniej jednak trudno było przejść tak obojętnie wobec tego, co się działo; raz po raz kupił pierwsze składniki, potem odpowiednie przedmioty w sklepie. - No na ciebie to zawsze można liczyć. - rzucił ironicznie, z nutą zaczepki, choć ta nie była agresywna, a prędzej przyjacielska. Kieszenie na szczęście były pełne, w związku z czym nie miał prawa narzekać.
Lekko prychnął na to, jak z łatwością kobiecina pacnęła Fairwyna w łapy, udowadniając, że w jego przypadku potrzebne są inne, bardziej wyrafinowane metody. W dłoniach wróżbitki pojawiły się karty w wersji arabskiej, przedstawiające poszczególne arkana. Pomarszczone dłonie tasowały je, grupowały, ustawiały w odpowiedniej kombinacji, by potem stwierdzić, która karta będzie miała największy wpływ na znajdującego się nieopodal młodzieńca. Słowa, które wypowiedziała, może nie do końca tak samo, ale nadal - znaczenie było bardzo identyczne. Lowell na krótki moment się zastanowił, przypominając sobie o tym, jak intuicja starała mu się podpowiedzieć, iż w związku coś jest jednak nie do końca prawidłowe.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było. - nie powiedział tego pogardliwie, choć kobieta zdjęła laczka i posłała go prosto w stronę młodzieńca, nie życząc sobie takich słów w jej miejscu. Z użyciem tych mniej kulturalnych troszeczkę, zaznaczyła jedną, bardzo ważną rzecz - że jeżeli im się tutaj nie podoba, to nie muszą przebywać. - Nosz do cholery, ale czy tak nie jest? - pomasował własne, bolące na bardzo krótką chwilę miejsce, w którym było lekkie zaczerwienienie. - No to jest najprostsza wróżba ze wszystkich, jakie istnieją. - westchnąwszy, powoli wychodził z tego miejsca, gdzie na zewnątrz czekała pappara, która ponownie rozpoczęła gadanie. Była w kolorze bladego różu, tak nietypowego i tak damskiego, że sam w sumie to nie wierzył. - A tobie jaka papuga się trafiła, hm? - spojrzał na Gryfona uważniej, jakoby się zastanawiając nad tą kwestią, bo w sumie zwierzę było specyficzne na swój sposób i każdy miał do czynienia z kimś innym.

Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 20 2021, 11:49;

inny czas

Mudmin:
Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść nie poobijanym. A tego byli bardzo blisko. No, bardziej Max, niż Julka, ale ta na pewno by się jakoś w to wszystko wmieszała i oberwałoby się jej rykoszetem. No ale! Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Koniec końców picie tequili, kąpiele w magicznym jacuzzi i towarzystwo ślicznych półwilk, stanowiło pułapkę, w którą łatwo było wpaść. Noc miała im jeszcze wiele do zaoferowania i głupotą byłoby zaszycie się do rana w jednym tylko miejscu.

Alkohol szumiał Krukonce w głowie, i to całkiem porządnie. Jak się można było domyślić, jej sytuację poprawił bełcik, puszczony w jakimś ciemnym zaułku. Dziewczyna wcisnęła do ust dwie miętówki z podwędzonej Fredce paczki, i ruszyła z Solbergiem na dalszą przygodę.
Mudmin i fajkę miała schowane w pokoju. Zanim więc pomyśleli, gdzie iść dalej, musieli zawrócić. Dziewczyna niezdarnie kroczyła na palcach, nie chcąc nikogo zbudzić, ale potknęła się o poduszkę i wyciągnęła się długa na dywanie. Ten na szczęście był miękki i wygodny. Nie chciała nikogo budzić bardziej, niż to konieczne, więc grzebanie w kuferku przebiegało przy całkowitych ciemnościach. Ostatecznie jednak udało jej się znaleźć zarówno eliksir, jak i fajkę.
Po kilku minutach, magiczny dywan z dwójką porobionych nastolatków, ruszył na obrzeża miasta. Julka wyleciała poza krąg światłe, wzbiła się na wysokość kilkunastu metrów i położyła się na dywanie, wbijając zmęczone spojrzenie w gwieździste niebo. Mudminem pozwoliła zająć się Solbergowi. Obsługiwanie takich przyrządów zawsze zostawiała jemu.

- Sezamowy. Wydawał mi się najbezpieczniejszy. No i ładnie pachnie chałwą – skomentowała swój wybór, bo więcej filozofii za tym wszystkim się nie kryło.
Gdy Max już skończył łączenie poszczególnych elementów fajki, wzięła ją od niego i głęboko odetchnęła.

- Tylko ogarniaj mnie, Felixo, błagam. Nie mam pojęcia czego się spodziewać. – Myśl o spożywaniu tego okrytego złą sławą narkotyku, nieco ją przerażała. Co prawda, nie wzbraniała się od piwa, merlinowych strzał, czy coweekendowych jointów. Ale coś tak mocnego? Mogła mieć tylko nadzieję, że nie zrobi nic głupiego. Albo, że nie przytłoczy ją bania i nie zaśnie.

Eliksir wesoło zabulgotał, gdy zaciągnęła się delikatnie. Po chwili z ust wypuściła gorącą parę, a w powietrzu ponownie rozniósł się słodki zapach chałwy. Krukonka zaciągnęła się raz jeszcze, po czym podała wężyk Maxowi. Jak mieli być w tym razem, to razem! Zresztą, nikt im nie kazał wypalić wszystkiego na raz. Na efekty nie musiała czekać długo. Leżąć na dywanie i spoglądając w niebo, była najszczęśliwszą osobą na świecie. Wypełniało ją błogie szczęście i miała wrażenie, że lepiej być nie może. Bo chyba nie mogło! Leżała w końcu na pięknym dywanie, spoglądała w najpiękniejsze niebo na całym świecie, a w głowie szumiało jej od alkoholu i mudminu. U boku miała najlepszego przyjaciela, a wiatr przyjemnie muskał jej przyciemnioną słońcem skórę.

- Skąd się wzięła magia? Myślałem kiedyś o tym? Czy to było tak, że zawsze była i z czasem część ludzi nauczyła się z niej korzystać? A może to jakiś nadnaturalny element, który przybył tutaj z innego świata? – Wyciągnęła dłoń do góry i niezgrabnym gestem nakreśliła okrąg, jakby chciała w nim ująć całą galaktykę. – Nie wiem. W każdym razie to ciekawe. Wziąłeś piwo?

@Maximilian Felix Solberg

efekty dodatkowe:
Powrót do góry Go down


Wolf T. Fairwyn
Wolf T. Fairwyn

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : wiecznie blady, jakby mu coś dolegało, blizny na plecach po czarnomagicznych zaklęciach
Galeony : 368
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20443-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20491-poczta-wolfa
https://www.czarodzieje.org/t20449-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20599-wolf-t-fairwyn-dziennik#65205
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 20 2021, 16:23;

Bezsensowność egzystencji nadawała sens śmierci, być może właśnie ona skrywała sekrety, które kryły się za czarną kotarą. Nie miał pojęcia, co go czeka. Zapewne skończy, jak przewidziała siostra, chociaż żadną jasnowidzką nie była, a może po prostu to tylko okres buntu. Na jedno wychodziło, do niczego dobrego to nie prowadziło, ale może nie miało. Podążał swoją wytyczoną ścieżką, nawet jeśli wydawało się to zaprowadzić go na skraj przepaści, a być może śmierci. Przecież i tak wszyscy może i idziemy innymi ścieżkami, a ale zmierzamy do tego samego celu. Dołu z piachem i drewnem lub ognia i ceramiki. Nie miało sensu żadnego się nad tym rozwodzić i chociaż Fairwyn nie był szalonym optymistą, to też do depresyjnego smęta było mu daleko.
Jego przyszłość i zguba, całkiem ładnie to stara babka ujęła, ale naprawdę nie trzeba było być żadnym jasnowidzem, wieszczem, ani czytać z kart. Wystarczyło tylko spojrzeć na młodego gryffona.
- No oczywiście, że można na mnie liczyć. Zapłaciłbyś mi mniej niż tej... Pani i co ja bym Ci wywróżył i nie wywróżył, ho ho ho...- Postanowił już nie nadużywać swoich zdolności aktorskich i użył głosu należącego do niego. Całkowicie nie spodziewał się, że wiedźma ma taki refleks w zdejmowaniu laczków, a także siłę czy też celność, bo Felkowi się oberwało. Sam intuicyjnie stojąc obok byłego puchona, uchylił się na bok.
- Niebezpieczna kobieta. - Odparł ostrożnie i powoli razem z Lowellem postanowili zrobić odwrót. Tak to na pewno był już ich czas. Mogli zdecydowanie przegiąć. Jeszcze sfrustrowana wiedźma rzuciłaby arabską klątwę, wtedy na pewno mieliby problem niż kapcie fruwające w powietrzu.
- Na pewno nie taka różowa jak twoja, ale też gada głupoty. Niby mądralińska, ale one pieprzenie od rzeczy mają we krwi. Już wole słuchać tej baby z namiotu. - Udał, że ponownie ma zamiar wejść do chatki wróżbitki, ale tego nie zrobił. - Postrasz swoją, że wlejesz jej do miski z wodą truciznę, jak się nie zamknie. Na moją to działa. - Mówiąc to, nie wyglądał, jakby żartował.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 20 2021, 17:35;

Czarna kotara momentami potrafiła zwodzić nawet najbardziej odporne umysły. Ludzka egzystencja nie byłaby taka sama, gdyby każdy wiedział, co się dzieje po tym, jak w ciele ustają wszystkie czynności życiowe i w następstwie tego następuje zgon. Każdego to interesowało, a wiele wierzeń opiera się właśnie na tym, by oferować najróżniejsze pozytywne następstwa po wypełnianiu każdego obowiązkowego punktu wedle określonych znacznie wcześniej zasad. Życie po śmierci? A może nic? Człowiek stał się przewrażliwiony na ten temat od momentu, gdy zrozumiał, jak kruche jest to, co tworzy na przestrzeni naprawdę wielu lat. Chociaż momentami można było spotkać kogoś, kto nie zwracał na to uwagi - i tą osobą był właśnie Wolf.
Różnica między nimi była spora. Lowell nie starał się pośpieszać słynnej postaci z kosą i nie pukał do drzwi w środku nocy - ani w ciągu dnia. Trzymał się bezpiecznie na dystans, by ewentualne niejasności rozwiązać poprzez partię szachów. Umiejętności uzdrowicielskie przypominały poniekąd negocjacje z postacią ubraną w ciemne szaty, dzierżącą kosę w celu zabierania ze sobą zmarłych. Za każdym razem zadanie było inne, ale cel ten sam - pozostawić na świecie o jedną duszę więcej.
- Mniej? To wtedy za taką kwotę nie miałbyś za co chleba jeść. Ceń swoje usługi bardziej, bo wyjdziesz za niedługo z torbami. - podniósł brwi do góry, bo jednak co jak co, ale każdy złamany knut był na wagę złota, gdy człowiek znajdował się w skrajnej biedzie. Coś na ten temat wiedział, gdy mieszkał na wsi i nawet na jedzenie nie starczało wystarczającej ilości pieniędzy. - No, co byś mi takiego ciekawego wywróżył? - lubił się droczyć, a w sumie interesowało go to, jak Fairwyn podszedłby do tematu. Myślał, że osoby z tego rodu są w stanie zrobić różdżki z piasku, a tu proszę - natrafił na prawdziwego i pozbawionego krzty oszustwa wróżbitę. Nic nie mógł robić zatem, a liczyło się tylko i wyłącznie całowanie po rączkach za te niesamowite usługi przepowiadania przyszłości.
- Przecież to tylko laczek, a nie jakaś klątwa czy inny luj... Chociaż cholera wie, czy nie był czymś namaszczony, by zsyłać pech lub inne tego typu duperele. - spojrzał na kobietę, kiedy to postanowili zrobić taktyczny odwrót pod tytułem: latające laczki to nasz najmniejszy problem, znajdując się następnie przed namiotem, w którym żyła sobie kobiecina. Już tyle razy oberwał w łeb nie tylko czymś takim, że było mu to naprawdę obojętne.
Westchnąwszy ciężko, jednym okiem spojrzał na Fairwyna, jakoby zastanawiając się nad tym, co właśnie powiedział. Nie pokazał przerażenia czy czegokolwiek innego, ale to był jeden z tych kolejnych powodów, by uważniej na niego patrzeć na wycieczce. Co jak co, ale intuicja podpowiadała mu, że prędzej czy później ten wpadnie znowu w jakieś tarapaty.
- Jak trzeba lać wodę, to każdy potrafi, nie tylko pappary. - w sumie to była prawda. Egzaminy ustne czy cokolwiek innego i od razu odpalała się mowa skryby, przed którą nikt się nie potrafił uchronić. Dopiero kolejne słowa naprawdę, naprawdę udowodniły mu, że powinien uważać. Spoglądając na jego twarz, zauważył nie nutę żartu, a tego, że słowa, które wypowiedział, były poważne. Nie zmarszczył jednak brwi, chowając w sobie zaskoczenie, które zapewne by objawił; to, co mówił chłopak, nie było na miejscu, ale nie chciał go karcić w żadnej formie, w związku z czym postanowił tę kwestię na swój sposób przemilczeć. - Mam inne, bardziej skuteczne metody. - puścił mu oczko, by tym samym rozejrzeć się dookoła i uznać, że w sumie to stanie na środku chodnika wcale nie jest takie dobre, jak mogłoby im się wydawać.
- To co, jakie masz teraz plany? Pałac, inna dzielnica, kebab po drodze, kolejne wróżby od tej wiedźmy? Nie będziemy przecież stać tak w miejscu i torować drogi... - odsunął się, gdy rodowity mieszkaniec tego miejsca nie był z tego wszystkiego zadowolony i trochę zgromił ich widocznie, że nadmiernie przeszkadzają. No cóż, innego wyjścia na razie nie mieli.


+
Powrót do góry Go down


Wolf T. Fairwyn
Wolf T. Fairwyn

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : wiecznie blady, jakby mu coś dolegało, blizny na plecach po czarnomagicznych zaklęciach
Galeony : 368
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20443-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20491-poczta-wolfa
https://www.czarodzieje.org/t20449-wolf-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t20599-wolf-t-fairwyn-dziennik#65205
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptySro Lip 21 2021, 21:07;

- Już poszło mi się z torbami przy naprawianiu szaty, którą dostałem. - Czekał na kieszonkowe od matki i dopiero kiedy wspomniał jej o niedogodnościach doświadczonych w trakcie wakacji, zgodziła się z wielką ostrożnością dosłać trochę pieniędzy w ręce młodego Fairwyna. W końcu jak jej się wydawało, nie sprawiał kłopotów.
- Myślisz, że jestem taki głupi. - Zmrużył oczy i wyszczerzył zęby. - Dawaj z dwadzieścia galeonów, to Ci powróżę. Skoro mam się cenić moje usługi nie są za darmo. - Może nie był jasnowidzem, ale wiedział jak poznać kogoś bliżej nie przez karty, ani czytanie z dłoni czy nawet piasek. Różdżki, tak to były te magiczne patyki, na których się znał i mówiły wiele o właścicielu. Mógłby z tego wróżyć, ale nie uważał tego za niesamowitą zdolność, a doskonałą pamięć — wszystko zapisane w jego głowie. Komnata, w której kryły się regały drewna, magicznych rdzeni, giętkości i długości magicznych przekaźników. Może i nie służyły do wróżb, ale Fairwyn trzymając swoją różdżkę, którą co dziwne jak każdy dzieciak kupił na pokątnej u Olivandera; rodzina zawsze powtarzała, że na Fairwynowe różdżki trzeba sobie zasłużyć, zwłaszcza jeśli jesteś Fairwynem. To ta różdżka mówiła o nim wiele. Wyczuwały właścicieli. Były żywe i może nie należał do fanatycznych starców, opętanych przez te przedmioty, ale czuł ich magię.
Zaśmiał się na stwierdzenia Felka z nawiedzonym laczkiem, kto tam wie. Zapewne był przesiąknięty, ale nie klątwą, tylko smrodem wiedźmy. Skuteczniejsze metody niż wlanie trucizny, a to ciekawe. Pewnie jakiś bullshit w stylu dziewczęcych papparzych pieszczot. Nie miał zamiaru o to pytać.
- Wskakuje na dywan i lecę szukać nowych wrażeń, po co komu plany. - I tak zrobił, usadowił się na swoim środku transportu. - Jakbyś chciał skorzystać z mojej wróżby, wyślij list i odpowiednią sumkę galeonów. - Zaśmiał się i chwile później już go nie było.

| zt x 2

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPią Lip 23 2021, 14:00;

Efekt: 4

Sam czekał przed pałacem, gdy Brooks zgarniała potrzebne im sprzęty z pokoju. Raczej nie chciał być widziany w tym stanie. W końcu teoretycznie był na tym wyjeździe opiekunem i powinien zachowywać się bardziej odpowiedzialnie. Z Brooks jednak to pojęcie odchodziło gdzieś na drugi plan, a spontaniczność i impulsywność w tym duecie była nierozłączna.
-Sezamowy? Kurde brzmi dobrze. - Powiedział z wyraźnym zaciekawieniem na mordce, bo akurat tego smaku jeszcze nie było dane mu próbować. Przyznać musiał jednak, że faktycznie eliksir pachniał smakowicie, co zdecydowanie nie poprawiało sytuacji Maxa. Zaciągnął się mocniej szlugiem, by nieco rozproszyć się od myślenia o zażyciu narkotyku.
-Nie martw się, wszystko będę mieć pod kontrolą. - Zapewnił ją poważnie, bo oczywiście że nie chciał, by Brooks stało się cokolwiek. Sam miał raczej przyjemne (choć po części lekko wstydliwe) doświadczenia z mudminem więc liczył, że nie ma szans na złego tripa.
-Nie, dzięki.... - Odmówił nieco słabym głosem, ale gdy zobaczył naleganie, delikatnie się zaciągnął wpuszczając najmniejszą możliwą ilość używki do organizmu. Nie mógł powiedzieć, że tego nie chciał, ale musiał się kontrolować. Skutki wkręcenia się w mudmin były zbyt oczywiste, a nie chciał, by było po nim cokolwiek widać.
Położył się obok Brooks, nie mając może aż tak dobrego stanu jak ona, ale też widząc wszystko nieco piękniej. Dywan wydawał się jakiś taki dużo przyjemniejszy i wielowymiarowy, a nie po prostu płaski.
-Zawsze myślałem, że to jak fizyka. Było, jest i będzie. Jakaś zjebana mutacja w naszych genach. Myślisz, że jedi używali magii? Czy moc to zupełnie co innego? - Wkręcił się w tę rozkminę, bo faktycznie był to temat do dyskusji.
-Mam tylko piersiówkę z ognistą, chcesz? - Wyjął z kieszeni, bo raczej to był jego podstawowy sprzęt na taką drogę, a nie jakieś piwo.

@Julia Brooks

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPią Lip 23 2021, 15:58;

Czasami Brooks zastanawiała się nad tym, jak to możliwe, że ktoś taki, jak ich dwójka, może jednocześnie być do siebie tak podobna, a jednocześnie – tak różna. Nie dało się ukryć, że gdy tylko brali się za cokolwiek, to oboje mieli głupie pomysły i niemal żadnych barier. Od krwawych przysiąg w szkolnym domku na drzewie, przez zabawę w King Konga na szkolnej wieży, na jeździe na brooksiowym centaurze po zakazanym lesie kończąc. A do tego całe mnóstwo innych pojebanych przygód, które nie śniły się filozofom. Latanie pod wpływem na dywanie i zażywanie mudminu pod gwieździstym niebem, również nie było czymś, co można było uznać za „zwykłą nudną sobotę”. A mimo to, dzieliło ich równie wiele. Podejście do życia, usposobienie, sposób radzenia sobie z problemami. Może to był syndrom sztokholmski i fakt, że znali się niemal od początku szkoły. A może to po prostu jedna z tych przyjaźni, kiedy obie strony w pewnym momencie zaczynają zmierzać w przeciwstawnych kierunkach, a mimo to – zawsze znajdą sposób, żeby znaleźć dla siebie czas. I gdy już go spędzają, to tak naprawdę nic się nie zmieniło?

- Sezamie, otwórz się – zachichotała, a towarzysząca jej Fredka, czyli papuga-alkoholiczka, również dołączyła do śmieszkowania, kiedy to Max otwierał butelkę z sezamowym eliksirem. Uśmiech pojawił się na twarzy Krukonki w reakcji na sam tylko zapach, który wiercił w nosie. Ostatecznie skończyło się tym, że kichnęła, przewracając się przy tym z rechotem na plecy. – Nic mi nie jest – dodała, starając się zdmuchnąć z oczu niesforną grzywkę. Ktoś tu bowiem zapomniał o tym, by przed wyjazdem odwiedzić fryzjera. Chociaż może to i lepiej, biorąc pod uwagę jej zimowego „grzybka”.

Narkotyk okazał się tym, czego w tym momencie potrzebowała. A jednocześnie, stanowił miłą niespodziankę. Nie tylko ogarniała i miała przy tym cudowny nastrój, ale i przybyło jej najwyraźniej IQ, bo jej głowę zaczęły zajmować myśli, którym nie poświęcała na co dzień zbyt wiele czasu.

- Jak fizyka. Hmm. Może? Tylko że fizykę możesz w naukowy sposób wyjaśnić, przynajmniej niektórzy potrafią, bo ja jestem za głupia. A magię? Nikt nie wie, skąd się wzięła, nikt nie wie, po co. Myślę, że to po prostu dar od jakiejś pozaziemskiej cywilizacji. To jedna opcja. A druga jest taka, że magii nie ma, jesteśmy zwykłą symulacją i że tak naprawdę to nas hodują, jak bakterie w Actimelku i czerpią z nas energię. Jak w tym, no, Matriksie! – Przypomnienie sobie tytułu jednego z najpopularniejszych filmów wszechczasów, stanowiło dla niej nie lada wyzwanie, ale kiedy już do tego doszło, poczuła się tak, jak by zdobyła mistrzostwo świata w quidditchu, własnoręcznie wtrącając pałką znicza, wprost do rąk szukającego.

- Moc to moc. Midichloriany. Coś jak takie magiczne atomy. Tak więc wiadomo, skąd jedi czerpią moc – potrafią kontrolować atomy. A magia? Magia to nie wiem co. I jak to się w ogóle dzieje, że niektórzy potrafią się nią posługiwać, a inni nie. Weź na przykład moją mamę. – Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i chwyciła piersiówkę, w której zanurzyła usta. Aquamenti poszło w ruch od razu, bo nieprzepijanie alkoholu było samobójstwem dla jej przełyku i żołądka. – O czym to ja? A, tak, moja mama. Moja mama jest córką czystokrwistego czarodzieja, a mimo to nie jest nawet charłakiem. Zero połączenia z mocą, znaczy się z magią. Za to ja i mój brat? Dzieci mugoli, które trafiły do Hogwartu. Zero w tym logiki – skwitowała z uśmiechem i ponownie zaciągnęła się mudminem. – A ty, Max. Gdybyś miał mieć miecz świetlny. To jaki i jakiego koloru? Ja bym napierdalała dwoma jak ten czerwony z kolcami, co zabił Kenobiemu ojca.  W sensie szefa.

@Maximilian Felix Solberg


Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Sro Lip 28 2021, 15:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPon Lip 26 2021, 12:40;

Faktycznie czasem ich przyjaźń mogła wydawać się, jakby nie miała kompletnie racji bytu, ale może to właśnie te różnice, które posiadali były tym, co ich spajało. Brooks sprowadzała Maxa na ziemię, a ten czasem wciągał ją w szaleństwo i od rzeczywistości odrywał. W końcu nie samą miotłą człowiek żyje i miał za życiową misję pokazać to kurkonce, którą kochał nad życie i nie wyobrażał sobie by miało jej nagle zabraknąć.
-Ty, a wiesz że byłem w takim Sezamie? W tym kurwa legendarnym skarbcu takim... - Powiedział, przypominając sobie jak wlazł w opowieści Szeherezady i gdzie go to ostatecznie zaprowadziło. Przed oczami znów widział te mieniące się skarby i jakże inaczej, atakujących go zbójów. Zaczął machać ręką, jakby posyłał w ich stronę ciosy, po czym roześmiał się i padł na plecy. Na kichnięcie Brooks, która wylądowała obok, zachichotał tylko jeszcze mocniej.

Niechlubnie trzeba było przyznać, że narkotyki były specjalnością Maxa i jeżeli obiecał, że dopilnuje by Brooks nic się nie stało, to miał kurwa taki zamiar. Nie podałby jej czegoś, co mogłoby ją zniszczyć. Miał wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą, choć ile to miało wspólnego ze stanem rzeczywistym ciężko było określić.

-Zwykłą symulacją? Chciałabyś być symulacją? Mieć świadomość, że to nie Ty dokonujesz dziwnych wyborów, tylko kto inny jest odpowiedzialny za całe to spierdolone gówno? Może matrix naprawdę istnieje. A może jesteśmy simami... Blikasfgra hguwhjka! - Wykrzyczał ostatnie zdanie bełkotem, który według niego był językiem używanym przez te ludziki ze znanej gry komputerowej. Dzięki mudminowi widział nawet nad ich głowami te piękne szmaragdowe kryształy wskazujące na poziom ich zadowolenia.

-Ale musisz przyznać, że brzmi tak samo pojebanie jak magia. Magiczne kurwa żyjątka w naszych żyłach. - Ułożył dwie dłonie tak, jakby trzymał miecz świetlny i wydał charakterystyczny dźwięk odpalania tego cudeńka. -Stań do walki rycerzu! - Wyzwał Brooks na pojedynek, co mogło zakończyć się niezbyt dobrze biorąc pod uwagę fakt, że wciąż lewitowali na dywanie kilka metrów nad ziemią.

-Geny to pojebana sprawa. Z jednej strony też przecież mam całą linię czystej hiszpańskiej krwi, a z drugiej moją matkę. Nigdy nie kminiłem, jak to się dzieje, że powstają takie wynaturzenia jak czarodzieje czy charłaki. Może to po prostu błąd w systemie? - Powiedział czekając na uderzenie ze strony Julki. -Jak to jaki? Najlepszy byłby biały lub czarny. Wiesz, te legendarne ostrza... - Wyszczerzył się wymachując dłońmi, jakby właśnie odpierdalał sztuczki swoim wyimaginowanym mieczem świetlnym.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPon Lip 26 2021, 17:52;

- Sezaaamie? – przechyliła głowę, jakby się nad czymś zastanawiała. – Tym Sezamie z baśni o Ali Babie? – Historię o magicznych wrotach prowadzących do kosztowności wielu pokoleń zbójników, słyszała jednak w dzieciństwie. Wtedy traktowała ją tak, jak inne opowieści dziadka: o czterech domach w szkockim zamku, o bazyliszku czy centaurach w Zakazanym Lesie. Skoro jednak tamte historie okazały się prawdą, w tej również mogła kryć się prawda. – I jak było? Znalazłeś skarby? Albo rozbójników?

Mając osiemnaście lat i jakieś siedem lat doświadczenia w zażywaniu używek, nie mogła postąpić inaczej, jak zaufać chłopakowi. Znała ryzyko, wiedziała jak mocno mudmin uzależnia. Mimo to postanowiła poszerzyć horyzonty, wierząc w swoją silną wolę. Skoro potrafiła wstawać skoro świt, żeby pójść pobiegać, to potrafiła i zakończyć swoją mudminową przygodę na jednym razie. Pozwoliła więc Solbergowi działać, ciesząc się przy tym, że w tę podróż wyruszy z towarzyszem u boku.

- Jeżeli moje życie to symulacja, to jakaś wyjątkowo nudna – zaśmiała się szczerze, bo nie licząc takich okazyjnych wypadów z Maxem cyz szkolnych przygód, to jej życie nie było zbyt fascynujące. Pobudka, śniadanie, trening, szkoła, trening, nauka, netflix, wyrko. I tak dzień po dniu. Zwykła codzienność zwykłej nastolatki. I odpowiadało jej to, bo dzięki temu czuła, że ma nad wszystkim kontrolę. – Zresztą, nie chciałabym myśleć, że to wszystko zasługa albo wina kogoś tam na górze. To nudne, nie uważasz? Wolę świadomość, że jak coś zjebałam, to przez swoje błędy. A jak coś osiągnęłam, to dzięki sobie, a nie jakiemuś kosmicie przy komputerze kwantowym. Ludzie byliby szczęśliwsi, biorąc odpowiedzialność za swoje czyny. No, może nie szczęśliwsi, ale na pewno… pełniejsi? Jest takie słowo, nie? – zaśmiała się ponownie, bo sezamowy mudmin zaczął już na nią porządnie działać. I choć mówiła płynnie i wyraźnie, to miała wrażenie, że jej głowa jest w kilku miejscach jednocześnie. Brooks w tym samym czasie oglądała legendarny mecz Harpii z Sokołami, głaskała psa zostawionego w Soton, rozmawiała z Maxem i zastanawiała się, co porabia Gwizdek. Magiczna moc lokalnego narkotyku. Nic dziwnego, że aż tak uzależniał.

Rozmowy o Gwiezdnych Wojnach to była jedna z tych rzeczy, na które Brooks zawsze znajdzie czas. Gdyby ktoś ją obudzi w środku nocy i zapytał, co słychać, to powiedziałaby, że zapewne strzały, bo Han strzelił pierwszy. A potem by dodała, że to nie jest Julka, której szukają i poszłaby spać dalej.

- Rycerzu? Rycerko! Trochę szacunku, młody padawanie! – Brooks, która jeszcze chwilę temu nie mogła zachować pozycji siedzącej po kichnięciu, teraz jakimś cudem była w stanie zerwać się na nogi, utrzymać równowagę na dywanie i nawet zakręcić kilka młynków wyimaginowanym mieczem świetlnym, wydając przy tym charakterestyczny odgłos buczenia.

- Max, khyy khyy. Jestem Twoją matką! Dołącz do kruczej strony mocy! – wolną dłoń, w której nie trzymała „miecza”, wyciągnęła w kierunku chłopaka, aby pomóc mu wstać. Jeżeli ten nie zaakceptuje jej w roli rodzicielki, będzie musiała go „zabić”. Magiczna galaktyka była za mała dla ich dwóch.

- Ja bym nie chciała czarnego. Z moim szczęściem położyłabym go włączonego gdzieś na podłodze, a potem potknęła się idąc do wc, tracąc przy tym stopę. A biały? Biały wygląda jak latarka. Za to podwójny, czerwony? O stary! Gdybyś zobaczył, jak kręcę takim młynki, to byś się cieszył, że jedi noszą brązowe spodnie.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPon Lip 26 2021, 22:02;

Pokiwał głową trochę zbyt entuzjastycznie, by potwierdzić pytania, jakie zadawała.
-No kurwa tak. Z prawdziwymi rozbójnikami i skarbami po sufit! - Zaczął gestykulować może trochę zbyt entuzjastycznie, ale no sama ta opowieść była nieco niewiarygodna. -Zgarnąłem stamtąd taki fajny pierścionek! Ni chuj nie wiem co robi, ale wygląda kozacko! - Pokazał dłoń, na której widniał tylko jego zwyczajny pierścień sidhe, a nie pochłaniacz magii, ale co go to teraz obchodziło. Znów był w swoim świecie dzięki krążącemu w żyłach alkoholowi.

No tak, doświadczenie kilkuletnie miał. Nie było z czego być tutaj dumnym, ale w pewien sposób przynajmniej mógł zapewnić względne bezpieczeństwo tym, którzy chcieli zabawić się z używkami, a obawiali się konsekwencji. Wiedząc, jak te były niebezpieczne, sam starał się zadbać, by inni się zbytnio w to nie wciągnęli. Może Fillin był małym wyjątkiem, ale to historia, która nie mogła się potoczyć inaczej.

-Przynajmniej ktoś dba o Twoje potrzeby! Nie sikasz pod siebie! - Zaśmiał się znów nawiązując do tej kultowej gry.
Przez chwilę zastanawiał się nad jej słowami, wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt. Czy on wolał symulację, czy świadomość, że sam sobie taki chujowy los kuje? Ciężko było mu na to odpowiedzieć. -Fajnie byłoby czasem oddać stery i nie przejmować się jednak tym wszystkim. Pełniejszy, czy pustszy, przynajmniej nie zmęczony. - Sam nie zwrócił uwagi, że może popełnił właśnie jakiś chujowy błąd językowy. Wciągnęły go rozmyślania o życiu w symulacji i tam teraz odleciał.

Ciężko było tutaj nie wyłapać skojarzenia do kultowej mugolskiej sagi. Jeśli Max miał się z kimś nawalać na miecze świetlne to z pewnością była to Brooks. Nie liczyło się gdzie są, w jakim stanie i o jakiej porze. Wystarczył impuls, a oni już napierdalali się na nieistniejące w tym świecie bronie, które z łatwością mogły ich zabić, albo przynajmniej rozczłonkować.
-Och wybacz, najjaśniejsza Pani. Nie sądziłem, że ten neutralny płciowo rzeczownik może Cię obrazić. - Pokłonił się bez jakiejkolwiek gracji, po czym wyciągnął w jej stronę język. Nie miał zamiaru zwać jej rycerką. Za ciężkie słowo do wypowiedzenia. Szczególnie teraz.
Aktorzenie weszło mu chyba za mocno, bo nagle poczuł się jak bez ręki i zakrzyknął tak słynne w kinematografii:
-NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! - Po czym odrzucił "miecz świetlny", złapał się jedną dłonią za serce i padł na dywan, jakby zgon nastąpił natychmiastowo. Przez chwilę milczał, po czym głośno roześmiał się, otwierając znów powieki.

-Brooks, to przecież świeci! Jak byś tego nie zauważyła... - Pokręcił głową, jakby właśnie tłumaczył dziecku, że widelec jest do jedzenia, a nie do wkładania do kontaktu. -Jeślibyś się przy okazji nie pociachała na kawałki! - Wyszczerzył się w jej stronę, po czym usiadł i z charakterystycznym błyskiem w oku na nią spojrzał. Ej... Chodź, wejdźmy do środka i zobaczymy, czy wiedźma przepowie nam karierę po dobrej czy złej stronie mocy. No dawaj! - Chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą do namiotu, cały czas chichocząc się pod nosem, bo uważał to za cholernie zabawne, choć na trzeźwo pewnie inaczej by na to spojrzał.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 27 2021, 11:10;

- No piękny – zaśmiała się cicho na widok sygnetu na palcu chłopaka. – Wyglądasz teraz jak ojciec chrzestny. Don Maxo Corleone. Czy to oznacza, że muszę cię teraz całować w pierścień przy każdym spotkaniu, bo jak tego nie zrobię, to się obudzę z głową konia w łóżku?

Brooks miłośniczką biżuterii nie była i tym dziwniejsze wydawały jej się pierścienie i inne ozdoby na męskich dłoniach. Zwłaszcza tak nienaturalnie dużych. Taka ekstrawagancja w wypadku tego konkretnego ex-ślizgona to jednak nic, w porównaniu choćby to policyjnego wdzianka, w którym bawili się kiedyś w szkolnych detektywów. Ciekawszą rzeczą od samego sygnetu, była jednak historia samego Sezamu. Krukonka chętnie by odwiedziła to magiczne miejsce, i to wcale nie ze względu na skarby, a cały ten mistycyzm związany z tym legendarnym miejscem.

- Tak. I nikt mi nie sprzedaje drabinki, kiedy akurat jestem w basenie. Cóż za głupia śmierć – Bycie Simsem nie należało do najprostszych. Zwłaszcza gdy przed ekranem siedział jakiś zwyrol, który postanowił zamienić Twoje życie w pasmo nieszczęść.

Jedną z zalet bycia nieczystej krwi i wychowywania się wśród mugoli, był dostęp do mugolskiej popkultury, w tym kultowych filmów, takich jak gwiezdna saga. I choć Krukonka żyła jak na czarownicę przystało, czyli uczęszczała do magicznej szkoły, miała magicznych znajomych i magiczną pracę, to kurczowo trzymała się swoich mugolskich korzeni. Mieszkała więc w mugolskiej dzielnicy Londynu, wieczory spędzała przed telewizorem i konsolą, a na piwo chodziła do pobliskiego pubu, gdzie oglądała mecze piłki nożnej. Była to jej odskocznia od zwariowanego świata, w którym żyła na co dzień. Może właśnie to było tym spoiwem, łączącym Maxa z Julią? Korzenie i zamiłowanie do filmów o zakonnikach machających świecącymi kijkami.

- Darth Julka jeden. Max Skywalker zero
– skwitowała z bananem na twarzy, „wyłączając” miecz świetlny i kładąc się obok martwego towarzysza. Wykorzystała tę okazję również do tego, by potargać mu ciemne włosy. - Oj tam oj tam. Może i świeci, ale na czarno. Gorszego koloru do świecenia nie mogli wymyślić – dodała jeszcze, zanim dwójka mocowładnych ruszyła w kierunku namiotu wiedźmy. W takim stanie była w stanie uwierzyć we wszystko, co staruszka miała jej do przekazania.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 27 2021, 12:19;

-A więc przychodzisz do mnie w dniu ślubu mojej córki i prosisz bym mordował za pieniądze...? - Obniżył głos, przybrał poważną minę i udawał, że głaska siedzącego mu na kolanach kota, po czym faktycznie wyciągnął w jej stronę mocniej rękę z pierścieniem wyczekująco patrząc na Brooks z góry. Oczywiście, że miała całować sygnet! -Gorzej! Obudzisz się ze mną w łóżku! - Powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy, po czym teatralnie zaśmiał się jak rasowy złoczyńca z kreskówek. No jasnego myślenia to tutaj już nie było za grosz.

Jakoś tak wyszło, że nagle stał się mistrzem biżuterii. Pierścień sidhe w Arabii nie opuszczał jego palca tak samo, jak bransoletka z ayuhasci. Brakowało mu tylko amuletu, z którego okradziono go w Inverness, by mieć pełne poczucie bezpieczeństwa dzięki ozdobom. Docelowo miała na jego ręce znaleźć się jeszcze jedna bransoletka, ale konstrukcja jej poszła w odstawkę i Max nie miał zamiaru sięgać po skończenie projektu, więc lewa dłoń wciąż była przyozdobiona tylko zwykłym zegarkiem.

-A zdziwiłabyś się! Chociaż masz chyba więcej inteligencji i potrafisz wyjść z basenu bez drabinki. Nie bez powodów dali Cię do kruków. - Zaśmiał się wyobrażając sobie, jak dziewczyna miota się w basenie, bo ktoś jej zapierdolił drabinkę. Zdecydowanie do Julki podobne to nie było.

Mugolska popkultura zdecydowanie bardziej odpowiadała mu niż ta, z którą miał do czynienia w świecie magii. Nie wyobrażał sobie życia bez tej czy innej klasycznej filmowej sagi. Oczywiście wiele z tego zawdzięczał swoim przybranym rodzicom i był im za to cholernie wdzięczny.

-Jeszcze się zemszczę! - Pogroził jej przez śmiech, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej. -Technicznie czarny to chyba nie kolor... - Wpadł w rozkminę, bo nie raz słyszał podobne teksty, choć na trzeźwo nie przykładał do tego wagi. Czarny to czarny i na chuj było drążyć temat.

Weszli do namiotu wiedźmy i usiedli naprzeciw kobiety, by ta mogła przepowiedzieć im świetlaną (lub mniej) przyszłość. Max wepchnął się na pierwszy ogień podając kobiecie dłoń, ciągnąc tarota, czy czego tam ta od niego oczekiwała. Słuchał, jak jej mistyczny głos opowiada o zdradzie, o braku zaufania i ostrożności w stosunku do bliskich, bo Ci mogą nie być wobec niego tak otwarci i szczerzy, jak mogło mu się wydawać.

-No pięknie. Nawet najbliższym już ufać nie można.. - Pokręcił głową z udawanym zainteresowaniem, po czym wypchnął Brooks by teraz ona oddała się w ręce jasnowidzki. Choć Max średnio wierzył w te wszystkie bzdury. Prędzej potrafił zgodzić się, że to on jest tą osobą, której wystrzegać powinni się jego bliscy, bo nadszarpuje, albo i wręcz niweczy ich zaufanie po całości.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyWto Lip 27 2021, 13:06;

Namiot wiedźmy, i to jeszcze takiej, która spoglądała w karty i widziała przyszłość, był na ostatnim miejscu Brooksowej listy atrakcji do odwiedzenia. Tymczasem pod wpływem mudminu i tequili, namiot awansował na zaszczytne pierwsze miejsce, głównie za sprawą ślizgona. Gdzie Max, tam ona, choćby i na koniec świata i jeszcze dalej.
Wnętrze namiotu było naprawdę odstręczające. Magiczne maski, jakieś dziwne lalki. Do tego mocny zapach kadzideł i półmrok. Wszystko to wzbudzało niepokój i przypominało jakąś surrealistyczną scenę z horroru. Wystarczyło jednak, by wiedźma się odezwała, aby ten niepokój zniknął. Była bowiem niezwykle przyjaźnie usposobioną kobietą. I choć wyglądała, jakby nie widziała mydła od miesięcy, a może i lat, to biło z niej jakieś takie wewnętrzne ciepło, przez przywodziła na myśl jakąś szurniętą ciotkę. A może to wszystko przez mudmin? Ciężko było stwierdzić. Krukonka usiadła po turecku naprzeciw kobiety i przypatrywała się, jak ta każe Maxowi wybrać kartę tarota. Jak się można było spodziewać, wróżba była na tyle ogólnikowa, że można ją było dopasować do każdego. Podobne mądrości można było znaleźć w horoskopie na końcu mugolskiego czasopisma.

- O nie, zostałam zdemaskowana – Krukonka przyłożyła teatralnie wierzch dłoni do czoła, pozwalając, by wiedźma zajęła się jej przyszłością. Chcąc mieć to jak najszybciej za sobą, wybrała pierwszą z brzegu kartę, którą okazał się cesarz.

- Hmm… wymruczała wiedźma, jak gdyby we własnych spracowanych dłoniach miała los i przyszłość siedzącej naprzeciw dziewczyny w skórzanej sukience. – Niedobrze, bardzo niedobrze. Widzę w Twoim życiu mrok. Mrok, który cię otula niczym pajęczyna tentakuli. Ten mrok to Twoja samoocena. Czuję nienawiść, którą obdarzasz samą siebie. Niedobrze. Musisz zacząć patrzeć na siebie mniej krytycznie, moja droga, bo w innym wypadku mrok cię pochłonie, a ty nie dostrzeżesz wartościowych chwil i osób, które ci towarzyszą. Naucz się kochać samą siebie, a znajdziesz szczęście i satysfakcję.

Julka, słysząc te słowa, zamrugała tępo kilka razy. Zupełnie jakby starała się przetrawić groźne słowa, które trafiły do jej uszu. I kiedy już sens wypowiedzi w końcu do niej dotarł, zachichotała cicho i machnęła lekceważąco dłonią.

- Dobra, dobra. A nie mogłaby mi Pani po prostu podrzucić numerów loterii? Albo zwycięzców wyścigów dywanów? – zapytała z uśmiechem, odkładając kartę na bok. – Nic tak nie rozjaśnia mroku, jak błysk złota.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptySro Lip 28 2021, 15:47;

Sam nie był ruszony klimatem tego miejsca, choć krążące w jego żyłach używki nieco ożywiały stojące na półkach maski i figurki. Dzięki alkoholowi po prostu był rozluźniony i wesoły, a tego potrzebował. Nie straszny był mu więc jakiś tam namiocik jakiejś tam wiedźmy. Choć prawda, kobieta wydawała się być w całej swojej ekscentryczności bardzo sympatyczna. Szkoda tylko, że pierdoliła takie farmazony.
-Wiem, że podbierasz mi skarpetki z szuflady! - Oskarżył ją, po czym roześmiał się. Zapewne ni trochę nie okazywali wiedźmie szacunku, ale ciężko było o inną atmosferę w ich towarzystwie. Szczególnie, że oczywistym było, że ta dwójka wraca z jakiejś grubszej imprezy. Bełkot, nieporadne ruchy i ten wieczny uśmieszek, a do tego przyćpane oczka Brooks. Tego nie dało się pominąć.
Widać Brooks trafiła na dużo konkretniejszą i dogłębną analizę swojego charakteru. Solberg, nawet jak był pijany musiał przyznać, że kobieta coś racji miała, co oczywiście na głos oznajmił. Brooks była dla siebie często zbyt ostra i przydałoby jej się czasem zluzować majty. No, dziś zluzowane miała akurat aż za bardzo, co zawsze Solberga cieszyło, choć zawsze przychodziła w końcu ta jebana trzeźwość.
-Oooo, wróżbę o bogactwie to i ja chętnie przyjmę! - Zaśmiał się wraz z krukonką, ale kobieta jakoś chyba nie miała tak dobrego humoru jak oni. Zgarnęła ich pieniądze i wyprosiła z namiotu, z którego posłusznie się oddalili.
-No i tyle z naszej świetlanej przyszłości. - Mruknął, zaciągając się piersiówką i podając ją Bruksi, by w tym czasie odpalić typowo szluga.

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptySro Lip 28 2021, 16:35;

- Jasne, że podbieram. Ktoś w końcu musi uwolnić te biedne skrzaty domowe! – wyszczerzyła się do chłopaka, poprawiając wciąż wilgotne włosy, które opadały jej na oczy. Już wystarczająco mało widziała przez ten dym z kadzideł i nadmiar alkoholu i innych używek. A ona musiała widzieć, żeby dostrzec świetlaną przyszłość, którą miała jej wywróżyć sympatyczna babulinka.

Niestety, przyszłość nie miała być świetlana, a mroczna. I choć ciężko nie było się zgodzić z wróżką, to Brooks nieszczególnie się przejmowała tym wszystkim. Znała siebie dobrze i uważała, że gdyby nie to, jak do siebie podchodzi, wciąż grzałaby krukońską ławkę, zamiast latać dla Anglii. Głód, ambicja, chęć wygranej. Bez tych cech ciężko było osiągnąć sukces w jakiejkolwiek dziedzinie. Zresztą, gdy bywało z nią już naprawdę źle, wystarczyło, że napisała do Maxa. W nim mogła szukać oparcia i liczyć na to, że na chwilę zapomni o podążających za nią demonach.

- A to suka – stwierdziła przytomnie dziewczyna, kiedy w wyjątkowo kulturalny sposób, zostali wyproszeni z namiotu. Najwyraźniej kobieta nie była tak sympatyczna, na jaką wyglądała. I zdecydowanie nie lubiła, gdy ktoś podważał jej autorytet. Zostali więc bez kasy, bez numerów loterii i bez pozytywnej wizji przyszłości. Mieli za to siebie, fajki i całą długą noc przed sobą. No i mudmin!

/zt x2

+
Powrót do góry Go down


Finn Stewart
Finn Stewart

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 189
C. szczególne : Zapewne wzrost, którego mu wciąż przybywa; blizny na ramionach; ciemne pierścienie na palcach (obydwa środkowe, prawy wskazujący, lewy serdeczny); burza loków
Dodatkowo : Animag (kos)
Galeony : 52
  Liczba postów : 25
https://www.czarodzieje.org/t20584-finn-stewart#651271
https://www.czarodzieje.org/t20589-finn#651474
https://www.czarodzieje.org/t20580-finn-stewart#651191
https://www.czarodzieje.org/t20590-finn-stewart-dziennik#651483
Namiot Wiedźmy  QzgSDG8




Gracz




Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  EmptyPią Lip 30 2021, 16:33;

Nigdy nie przepadał za przesadnym gorącem. Ba, potrafił narzekać, kiedy wskaźnik na termometrze przekraczał magiczny próg między dwudziestym szóstym a dwudziestym siódmym stopniem, czasem nawet marudził kiedy tylko pierwsze promienie letniego słońca sprawiały, że temperatura podskakiwała na trochę powyżej dwudziestu. A co z tymi wakacjami? Temperatura nieustannie wynosiła powyżej trzydziestu stopni; zdało się, że przywyknął. Kiedy mógł, łapał słońce i zbierał opaleniznę, którą to potem poświeci przez jakiś czas spod długich rękawów, towarzyszących mu od początku roku. Zdawać się mogło, że nagle przestało mu przeszkadzać coś, na co potrafił ciągle narzekać i sugerować, że mu się to nie podoba. Im mijało więcej dni jego dość przyjemnych wakacji, coraz mniej marudził na to, że mocno grzeje w głowę. Że mu niedobrze od tego wszystkiego i w ogóle jest źle, bo takie klimaty to nie są w ogóle na jego gusta. Jakby ktoś rzucił na niego urok sprawiający, że już nie przeszkadza mu ciepło. Albo przynajmniej taki, który zabraniałby mu marudzić na to, że ciepło i w ogóle tak źle, że szkoda w ogóle poświęcać na to jakikolwiek czas.
  Przejdź się do wiedźmy, mówili. Przepowie ci przyszłość i w ogóle będzie fajnie, zachęcali. Nie wiedział, czy robili to dla żartu, czy faktycznie polecali usługi wróżbitki, do której to właśnie zmierzał. Mówili coś o niecodziennym wystroju jej namiotu, może i to sprawiło, że był zainteresowany? Lubił takie cudaczne rzeczy; niecodzienne, niespotykane, przez wielu uważanych za dziwne. Ale to inny temat, że pchał się tam, gdzie mu się podobało, a to, co mu wpadało w gusta, odbiegało od gustów innych. W sumie to gusta są tak charakterystyczne, że nie powinno się o ich rozmawiać, zupełnie jak, przynajmniej ostatnio, o upodobaniach politycznych. Nawet nie chciał zaczynać tematu.
  - Chcesz mi poopowiadać o runach nordyckich? - to magiczne stworzenie stało się jego nierozłącznym towarzyszem. Ostatnio wciąż siadało mu na ramieniu, a ten skrzek znosił coraz lepiej; może przez fakt, że przestała mówić tak... dużo. Albo to tylko wrażenie? Jak zadawał pytania konkretne, jak to właśnie, to miał wrażenie, że głowa mu chyba wybuchnie. Bo gadała i gadała; z drugiej strony, sam się o to prosił. Przynajmniej umiliła mu czas; wypełniła lukę, potrzebną mu do dojścia do namiotu. Faktycznie, niepozorny z zewnątrz, fascynujący wewnątrz. A nawet było w środku kilkoro czarodziejów, chętnych usłyszeć swoją wróżbę.
  Nie wiedział, czy powinien przywiązywać dużo nadziei do koła fortuny, które wyciągnęła w jego stronę babuszka. A właściwie jadda, jeżeli trzeba było trzymać się języka lokalnych ludzi. Niekoniecznie wierzył w fakt, że mogłoby przytrafić mu się jakieś szczęście, choć ostatnio miał go więcej niż tego typowego pecha. Może zaczął go tracić? Albo to tylko wakacje nawet od najgorszego?
  Postanowił jeszcze nie wychodzić; pokręcić się po namiocie i popatrzeć na te babiloty; nie wiedział, czy babcia go wyprosi, skoro zapytał, czy może tak uczynić. Nie miał nawet pojęcia, czy go zrozumiała, ale wciąż kiwała głową, a tyle mu zdało się wystarczyć. I tak zauważył znajomą twarz pośród przebywających w namiocie; nawet nie zastanawiał się długo, zanim podszedł na rudej, z którą to dodatkowo dzielił pokój.
  - Powiedziała ci coś ciekawego? - zapytał oczywiście o wróżbę zaraz po krótkim przywitaniu się, słownym. Nie wiedział, czy samo pomieszkiwanie razem upoważniało go do czegokolwiek: piątek, żółwików, łokci, przytuleń czy całusów... I nie chciał się narzucać. Takie "cześć" przecież było najbezpieczniejszym wyjściem, prawda?

karta: koło fortuny
paparra i jej gadanie: 50
@Hope U. Griffin
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Namiot Wiedźmy  QzgSDG8








Namiot Wiedźmy  Empty


PisanieNamiot Wiedźmy  Empty Re: Namiot Wiedźmy   Namiot Wiedźmy  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Namiot Wiedźmy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Namiot Wiedźmy  JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Arabia
 :: 
Miasto
 :: 
Burzowe obrzeża
-