Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Punkt krajobrazowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Lip 01 2021, 11:27;

First topic message reminder :


Punkt krajobrazowy


Miejsce z którego rozciąga się widok na całe miasteczko w poniższej dolinie. Położone dość wysoko, acz na łagodnym zboczu - usypanym drobnym żwirem. Domy w Dolinie Godryka majaczą między bujną roślinnością, uliczki rozświetlone są starodawnymi latarniami - a jedna strona magicznego miasta przytula się do terenów rezerwatu.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ravinger Fairwyn
Ravinger Fairwyn

Dorosły czarodziej
Wiek : 53
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : laska i szrama na twarzy
Galeony : 288
  Liczba postów : 274
https://www.czarodzieje.org/t20909-ravinger-fairwyn-w-trakcie-pracy-nad
https://www.czarodzieje.org/t20925-miejsce-do-ktorego-nie-chcesz-wyslac-sowy#670161
https://www.czarodzieje.org/t20910-ravinger-fairwyn#669657
https://www.czarodzieje.org/t20930-ravinger-fairwyn-dziennik#670
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Sie 31 2023, 15:46;

Niektórzy są jak: Ci się oczy otworzą, jak mi się zamknął. Niemniej, teraz nikt nie umiał a Fiarwyn z wielkim i szczerym zaskoczeniem wyłupił gały, gdy umarłe liście trawy zmieniły się w ledwo żywo tulipana. Cóż, transmutacja czasem była jak rzeźbienie w głównie, czego teraz mogli zasmakować panowie z pelenj Krasie. Tutaj też zaczynał się pewien problem. Taki do przeskoczenia, ale wciąż problem. Jaki? Mianowicie Ravinger zgubił słowa. Wszystkie utknęły mu w gardle, brakujące nawet myśli. Jeden tulipan a tak wiele zdziałał.
- Udalo ci sie? - Skomentował jedynie w taki sposób, jakoby właśnie przestał ufać własnym oczom. Przestał, gdyż udane zaklęcie zachwiało jego zaufanie do samego siebie. - Niewątpliwe,  cos się w tobie zadziało. Czy osmielisz sięsprobowac raz jeszcze? - Zapytał, aby nie oddać się złudzeniom jednej próby. Zrobił kilka kroków, sięgnął po liść z drzewa i przyglądał mu się z zaciekawieniem. Był widocznie czerwony. Nie ze wzglad zmiany barwy z letniej na jesienną, a z powodu upałów a ten liści zwyczajnie nie chciał dalej uczestniczyć w fotosyntezie. Szalony rebeliant.
- Bardziej ci służy jak trzymasz sobie liscie sam? - Zapytał, pokazując chłopakowi, że może przejąć roślinkę z jego rąk.

/rzucaj k100, będzie to % w jakim udało się zaklęcie. Możesz dodać kuferkowe punkty z transmy
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Sie 31 2023, 16:44;

Lockie wydawał się równie zaskoczony, choć przecież był całkiem biegły w transmutacji. Przyglądał się niemo tulipanowi, mrugając, jakby miało to pomóc na otarcie z oczu tej fatamorgany.
- A pewnie, że się udało. - powiedział buńczucznie, bo ślizgoński upór, ale miał wątpliwości, czy to nie szczęście głupiego- A spróbuje jeszcze raz, jeszcze jak! - prychnął, zabierając mu z ręki liścia, który ewidentnie pragnął śmierci w tych upałach równie bardzo, co on sam.
Może rzeczywiście kwestia sukcesu transmutacji zdechłej trawy w tulipana opierała się na tym, że mógł jej dotknąć? Wtedy, przynajmniej w teorii, mógł lepiej zobrazować sobie stan początkowy i doprecyzować swoją magię odnośnie tego, jaki chciałby osiągnąć stan końcowy?
- Pa na to. - zadarł wyżej podbródek - Palntae Verto. - i co? No jajco, chciałoby się rzec. Brzegi liścia zawinęły się lekko do wewnątrz, a cały wydłużył się dziwnie, stając się ani liściem ani tulipanem. Swansea zmarszczył brwi w zastanowieniu i zamyślił się na głos:
- Od czego to może zależeć. Ewidentnie rozumiem zamysł tego zaklęcia, a jednak materia stawia opór mojej magii. - obrócił zmutowanego liścia za łodyżkę w palcach.

21 +15 transma z kuferka = 36
Powrót do góry Go down


Ravinger Fairwyn
Ravinger Fairwyn

Dorosły czarodziej
Wiek : 53
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : laska i szrama na twarzy
Galeony : 288
  Liczba postów : 274
https://www.czarodzieje.org/t20909-ravinger-fairwyn-w-trakcie-pracy-nad
https://www.czarodzieje.org/t20925-miejsce-do-ktorego-nie-chcesz-wyslac-sowy#670161
https://www.czarodzieje.org/t20910-ravinger-fairwyn#669657
https://www.czarodzieje.org/t20930-ravinger-fairwyn-dziennik#670
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Sie 31 2023, 17:03;



Poważne pytanie wymagało poważniej odpowiedzi, na którą Fairwyn mógłby być gotów, jednak zawsze w takim rozmowach nie przebierał w słowach i lubił rzeczowo, konkretnie, bez zaniechania opierdolić kogoś do suchej nitki, jeśli tylko ktoś dał mu zielone światło z pełną gotowością na gorzkie słowo. Cóż, ewentualnie, niegdyś wystarczyło być jego studentem z pełnią praw i obowiązków (głównie obowiązków tj. trzymania gęby na kłódkę).
  - Naprawdę chcesz wiedzieć? - Zapytał, aby klarownie młodzieńcowi wszystko wyjaśnić o ile tylko ten na coś takiego się zgodzi. - Pokaże ci coś - zaczął całkowicie pewien tego, co chce zrobić, niekoniecznie z rezultatem stu procent. - Palntae Verto - rzucił urok transmutacyjny, który praktycznie nic nie zrobił z rośliną. Z pewnym zakłopotaniem odchrząknął, aby wygłosić swoją tezę. - Magia jest niekiedy nieprzewidywalna. Mógłbym ci rozpisać te zaklęcie na tablicy, optymalizując każdy kąt jego rzucania, ale skutek mógłby się pokryć w 80% z tym, co wyjdzie z obliczeń. Prawda jest jedna: im bardziej się staramy, tym mniej nam wychodzi - zakończył smutno.

+
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Sie 31 2023, 17:38;

Przyglądał się Fairwynowi z jakąś nowo odkrytą fascynacją. Za szkolnych czasów był on tylko irytującym belfrem gnębiącym starsze roczniki, teraz? Lockie miał przerwę od nauki, Ravinger przerwę od traumatycznych obowiązków nauczycielskich i czyżby właśnie zabłysła między nimi jakaś blada, trudna do zauważenia, ale istniejąca nić?
Zainteresował się, cąłkowicie szczerze, słowami mężczyzny, marszcząc lekko brwi w zamyśleniu
- Chciałbym to kiedyś zobaczyć. - zaproponował powoli - W sensie... teorię magii. Na zajęciach głównie robimy jakąś głupią praktykę, dzieci się cieszą i klaszczą w ręce bo mogą pomachać różdżkami. Mnie bardziej interesuje... od czego to zależy. Jak nasza magia się kształtuje, jej wpływ na otoczenie to przecież tylko efekt zaklęcia, a nie samo zaklęcie w sobie. - powiedział wywód, który wykiełkował mu w głowie.- Czytałem książkę o tym, że napięcie ścięgien w nadgarstku, które jest niezależne od nas, może mieć znaczący wpływ na to, jak rzucone zostanie zaklęcie. Mistrzowie latami praktykują umiejętność odpowiedniego wygięcia palców. - przyznał się do swojej zupełnie nie cool i sexy pasji czytania nudnych książek.
Odchrząknął, przyglądając się listkowi.
- Plantae verto. - wymówił wyraźnie, powtarzając cały zabieg, ale układając dłoń nieco nadgarstkiem do zewnątrz.
Usatysfakcjonowany wynikiem zaklęcia, postanowił zaprosić Fairwyna na herbatkę do kawiarni, bo taki sukces należało opić.

2 x zt

93 + kuferek

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Kwi 25 2024, 17:43;

Widziadła: H nie

Max nie mógł powiedzieć, żeby czuł się winny temu, co spotkało ojca Weia i Mulan, choć jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że jego osoba miała w tym udział. I choć nie chciał tego przyznać, miał tego bolesną świadomość, domyślając się, że znowu stanął komuś kością w gardle, powodując, że sprawy rodzinne się całkowicie spieprzyły. Nie chciał tego, nie tego potrzebował, nie to zakładał. A jednak znowu siedział w tym bagnie, zastanawiając się mimowolnie, czy mógł coś zrobić. Coś innego, niż pójście raz jeszcze do zacietrzewionego mężczyzny i uświadomienie mu, że im bardziej będzie się złościł i opierał, tym większą zrobi sobie krzywdę. To była ostatnia rzecz, do jakiej zamierzał się uciekać, więc zwyczajnie postanowił wyciągnąć Mulan na spacer, pod byle jakim pretekstem, zauważając, że ostatnio nie szlajali się po okolicy na tyle często, żeby jakiś poltergeist zarażał go tajemniczymi chorobami. Wiedział, że to była marna wymówka, i że dziewczyna od razu połapie się w tym, o co chodziło, więc kiedy zaczęli po prostu włóczyć się po Dolinie, nie było najmniejszego sensu podtrzymywać tej farsy.
- Trzymasz się, czy jednak puszczasz się z żalu? – zapytał, zerkając na nią, kiedy wsunął dłonie w kieszenie dżinsów, zastanawiając się, czy kiedykolwiek pozbędzie się tego uczucia, że jest winny wszystkiemu, co działo się na świecie. Ostatnimi czasy szło mu zdecydowanie lepiej, ale teraz to wszystko trzymało go tak mocno, że można było zacząć podejrzewać, że jeszcze trochę i się tym zwyczajnie udusi. Nie podobało mu się to, ale tutaj pozostawała już tylko walka z samym sobą, bo ostatecznie przecież nie raz i nie dwa gadał już z kilkoma osobami o tym, jak się czuł i wiedział, co miał zrobić, tylko to wcale nie było aż takie łatwe.
- Dalej traktuje wszystkich, jak powietrze, czy tylko ja doświadczyłem tego szczególnego rodzaju traktowania? – rzucił po chwili, bo faktycznie błądzenie po meandrach tematu, nie zaprowadziłoby ich w żadne sensowne miejsce, skoro oboje doskonale wiedzieli, jak się sprawy miały i jak bardzo były teraz gówniane.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptySro Maj 01 2024, 15:38;

kapłanka na widziadle

Jeśli ktokolwiek powinien czuć wyrzuty sumienia z powodu tego, co się stało to na pewno była to Mulan. W końcu to po jej rewelacjach ojciec niemalże zszedł na zawał. Być może jakby się nie wtrąciła to nie przyjąłby aż tak źle wieści, które przynosił mu Longwei. W każdym razie Max na pewno był najmniej winnym z całej tej cudownej trójki.
Sama stwierdziła, że najlepsze, co jest w stanie teraz zrobić to usunąć się mu z widoku. Wydawało jej się to najwłaściwszym rozwiązaniem, aby dalej nie denerwować ojca, bo to skończyłoby się naprawdę źle dla jego zdrowia. Zresztą miała już niejakie doświadczenie w unikaniu rodziców więc nie sądziła, aby było to jakoś szczególnie trudne zadanie dla kogoś z jej doświadczeniem.
Cieszyło ją jednak przede wszystkim to, że znalazła okazję do spotkania z Maxem. Zawsze ceniła jego obecność i wszelkiego rodzaju głupoty, do której ja nakłaniał w podążaniu za kolejnymi wrażeniami. Może tym razem nie czyhał na nich żaden pojebany duch, ale i tak było fajnie.
- Puszczać to ja się mogę bez żalu - skwitowała jedynie, mając nadzieję, że przyjaciel zaśmieje się z żartu, jakkolwiek kiepski by on nie był.
Starała się zachowywać jak dawniej i chyba nawet całkiem dobrze szło jej odcinanie się od jakiegokolwiek poczucia winy czy innych pokrewnych uczuć, które mogłyby jej towarzyszyć. Zamiast tego skupiała się bardziej na aktualnym momencie i tym, co mogła robić.
- Skoro tego doświadczyłeś to witaj w rodzinie. Nie jesteś jedyny - odpowiedziała, uśmiechając się w jego kierunku i rozglądając się czy może w okolicy jest jakiś fajny punkt, w którym mogliby sobie klapnąć i popatrzeć na panoramę. Mogli też oczywiście włóczyć się dalej bez celu, co wcale nie byłoby do nich tak niepodobne.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyPią Maj 03 2024, 11:25;

Znajdowali się w naprawdę gównianej sytuacji i właściwie Max był tego absolutnie świadom. Nie chciał jednak do końca tego do siebie dopuścić, bo wiedział, jak źle mogłoby się to skończyć, wiedział, jak fatalne w skutkach mogłoby być to, co się za tym kryło. Miał się trzymać, a nie załamywać i zachowywać, jakby całkowicie zapadł się w sobie, bo nie o to tutaj, kurwa chodziło. Tym bardziej że doskonale wiedział, że musiał być oparciem dla Weia, a nie powodować jego dalsze załamania i słabości, jego niepewności, jego potknięcia. Dlatego też próbował dać sobie z tym wszystkim spokój, jednak wiedział, że w gównie, w konkursie na największe bagno zasranego roku, startowali nie tylko oni dwaj, ale również Mulan i naprawdę chciał wiedzieć, jak się czuła, chciał, żeby miała świadomość, że nie siedziała w tym sama, jakkolwiek by to nie wyglądało i do czego by to nie prowadziło.
- Mam nadzieję, że przynajmniej masz kogoś, kto żałuje, że się z tobą nie puszcza - dodał, równie elokwentnie co ona, wymieniając się z nią uśmiechami, sugerującymi, że oboje mieli zdecydowanie nierówno pod sufitami. Byli, jacy byli, to było doskonale widoczne i Max zdawał sobie z tego sprawę, ale przynajmniej faktycznie nadal nadawali na tych samych, zjebanych, bo zjebanych, ale identycznych, falach. Zmieniali się, ale skoro już się dogadywali raz, to dogadywali się cały czas, mimo tego, że jakoś tam może wydorośleli, czy mimo tego, że obecnie znajdowali się w fatalnym położeniu, z którego wyjść było naprawdę trudno, by powiedzieć, że w chuj niemożliwe.
- A, to taki wasz zwyczaj? Im gorzej mnie potraktuje, tym lepiej? - zapytał z cieniem ironii, a później westchnął ciężko. - Nie, ale tak kurwa serio, jak bardzo jest źle? Bo jak na razie wydaje mi się, że to wszystko moja wina, czy coś, że miałem trzymać mordę na kłódkę - przyznał, spoglądając na Mulan, a później rozejrzał się również po okolicy, szukając miejsca, gdzie mogliby usiąść albo zrobić cokolwiek, co sprawiłoby im w tym momencie przyjemność.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyPią Maj 03 2024, 23:04;

Chyba całą trójką władowali się w naprawdę cudowną sytuację, ale Mulan pozostawało wierzyć w to, że z jakiegoś powodu ojciec skupi się głównie na niej i na tym, co zdarzyło jej się odwalić w czasie ferii, a nie na sprawie Longweia i Maxa. W końcu to ona była swego rodzaju czarną owcą rodziny i zasługiwała na potępiający wzrok oraz cięte uwagi. Wei zawsze się starał o wiele bardziej. Dlatego właśnie chciała zostać obiektem ojcowskiej niechęci. Zasługiwała na to o wiele bardziej.
- Oj to zapewne będzie długa lista - zaśmiała się na komentarz przyjaciela, bo faktycznie byli siebie warci i nieważne, co się działo zawsze znajdywali jakiś powód do tego, aby gadać głupoty i skupiać się na mniej dobijających rzeczach.
Chociaż tym razem chodziło o sprawy niezwykle osobiste i rodzinne. Było inaczej, bo ich chujowe położenie nie dotyczyło tylko ich samych, bo wtedy mogli po prostu wszystko wykpić i starać się ignorować problemy nim same nie odejdą.
- Powiem ci, że... Cóż... Tak? - sama nie wiedziała jak powinna to ubrać w słowa. - To skomplikowane i sama nie wiem, co ci powiedzieć. Nigdy nie mieliśmy do czynienia ze sprawą takiego kalibru.
Bo podjęta próba zerwania zaręczyn, a ogłoszenie ojcu tego, że bez jego wiedzy i wbrew woli związało się z kimś tej samej płci było zupełnie inną kwestią. W dodatku jeszcze podbite wyczynami szalonej córki, która podobno wzięła za męża jakiegoś typa przypadkowo. Z czymś takim jeszcze nie miała do czynienia i nawet nie wiedziała jakie mogą być konsekwencje przeprowadzenia podobnej rodzinnej rozmowy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Maj 12 2024, 10:56;

Max doskonale wiedział, jak to było władować się w sam środek gówna, bo robił to nie raz i nie dwa, wywodził się również z takiej rodziny, że można było spokojnie mówić, iż cudem było to, że do tej pory żył i miał się całkiem dobrze. Jednak to, co działo się teraz, było inne, bo nie wiązało się tylko z nim, nie dotyczyło tylko jego wyborów, jego złych decyzji, czy tego, że to na niego można było patrzeć, jak na zło wcielone. Chociaż, jednocześnie, tak właśnie się czuł. Ostatecznie jakimś cudem, to on okazał się tym robaczywym jabłkiem, tą ścieżką na manowce, tym złym podszeptem, który doprowadził do całkiem zrozumiałego buntu. I chociaż miał świadomość tego, że tak naprawdę Wei nie zrobił nic złego, po prostu postępując zgodnie z tym, jaki był, czego chciał, czego pragnął od życia, to jednocześnie odnosił wrażenie, że wszystko zesrało się na pełnej linii.
Uśmiechnął się na uwagę Mulan, ale oboje doskonale wiedzieli, że dobry nastrój tym razem nie bardzo chciał się ich trzymać. Nie umieli wyśmiać tego, co się wydarzyło, bo było to dla nich zbyt wiele. Nie było jakimś drobnym gównem, ale całą pierdoloną lawiną błota, która niosła ze sobą zdecydowanie więcej konsekwencji, niż byli w stanie to przyznać. Czy chcieli. Bo tak naprawdę Max nie chciał w ogóle na to spoglądać, najchętniej odwróciłby się od tego, co się działo i zwyczajnie machnąłby na to ręką, ale wiedział, że taka opcja nie wchodziła w ogóle w rachubę. To nie było coś, na czym mógł się skupić, co w ogóle mógł wybrać, chociaż czasami, co wiedział z własnego doświadczenia, było to rozwiązanie najlepsze i ostateczne.
- Nie wiem, co mam zrobić. Czy w ogóle mam coś robić, czy siedzieć cicho i czekać, aż sami jakoś to, nie wiem, rozwiążecie. Bo nie byłem dla niego zbyt miły i wcale się tego nie wstydzę, czy coś, bo naprawdę mnie wkurwił. Ale chyba spieprzyłem sprawę jeszcze bardziej - stwierdził, by ostatecznie wzruszyć lekko ramionami, jakby chciał powiedzieć, że skoro tak było, to tak było, ale każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to było jedynie czcze gadanie, a Max mimo wszystko przejmował się tym, co się działo.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Maj 19 2024, 09:38;

Oboje mieli niezwykle sporą tendencję do wpakowywania się w gówniane sytuacje. Tylko, że zwykle były one zupełnie innego kalibru i nie odbijały się aż tak wyraźnie na bliskich im osobach. Chyba, że mowa była o nieuleczalnej chorobie, która spędzała wszystkim sen z powiek. To jedno zdecydowanie było o wiele cięższe i przez dłuższy czas męczyło Huangów. Poza tym jednak większość spraw wydawała jej się niezwykle błaha. Teraz jednak udało im się rozkręcić prawdziwą dramę rodzinną, a ojciec ne znosił tego najlepiej. Ba, mogła go zabić jeśli tylko nie znalazłby się wystarczająco szybko w Mungu. Jakby nie patrzeć to ten wykorkował niemal po jej wyznaniu choć zdecydowanie bardziej podkoloryzowanym niż przedstawiała się rzeczywistość.
Starali się w jakiś sposób zachowywać swój humor, ale nie bardzo im to wychodziło. Owszem kolejne żarty zdawały się opuszczać ich usta, ale jakoś niespecjalnie poprawiały im samopoczucie. Głównie dlatego,  że sytuacja była zbyt poważna, żeby zacząć się z niej wyśmiewać, co zdecydowanie nie podobało się Gryfonce. Utrudniało jej to w logiczny sposób przejście nad wszystkim do porządku dziennego.
- To wszystko jest dla mnie nowe i nie mam pojęcia, co ci poradzić. Z jednej strony chciałabym powiedzieć, że wszystko minie samo, ale to chyba nie ten przypadek... Może powinieneś to omówić z  Weiem? Serio, nie mam pojęcia czy twoja osobista interwencja mogłaby pomóc czy raczej zaszkodzić... Choć może łatwiej byłoby, gdyby ojciec cię poznał... Tak wiesz... Lepiej - odpowiedziała, czując, że ma z każdą chwilą coraz większy mętlik w głowie. Wydawało jej się, że właśnie utknęli w sytuacji, z której nie było właściwego wyjścia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyPią Maj 24 2024, 10:33;

Max parsknął. Nie sądził, żeby ojciec Longweia i Mulan miał ochotę go oglądać, nie mówiąc o tym, że zapewne nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Nie po tym, jak zrównał go z ziemią, uznając, za drugiego najgorszego na świecie rodzica. Nie zamierzał jednak cofać tych słów, bo zdawał sobie sprawę z tego, jak zachowywał się mężczyzna i jakie szkody niosło ze sobą to, co sobie zaplanował. Nie mógł rozporządzać życiem drugiego człowieka i nie miało najmniejszego znaczenia to, że chodziło o jego dzieci, coś podobnego było chyba nawet gorsze, niż próby manipulowania kimś dalej spokrewnionym albo kimś całkowicie obcym. Nie widział sposobu na to, żeby się dogadali, o ile starszy mężczyzna nie ustąpi i to powodowało, że wciąż siedzieli w gównie, nie wiedząc, jak z niego wyjść. I humor w niczym nie pomagał, bo, mówiąc prosto, chuja po prostu zmieniał, powodując, że Max miał ochotę pierdolnąć głową w najbliższe drzewo i w ten sposób poradzić sobie z problemem.
- Siedzisz teraz cały czas w szkole, czy jednak jesteś w domu? - zapytał, nie próbując naciskać na Mushu w kwestii tego, co powinien zrobić, bo skoro nie wiedziała, to nie zamierzał próbować nakłonić jej do wymyślenia czegoś, co potencjalnie mogłoby być dobre. Wolał dowiedzieć się, jak ona się czuła i co robiła, chociaż odpowiedź na to pytanie wydawała się tak naprawdę banalnie prosta. Czuła się gównianie, tak samo chujowo, jak wszyscy zamieszani w tę sprawę i nie wiedział, czy suszono jej głowę, czy nie, ale to również wydawało się bardzo prawdopodobne. - A wasza mama? I dziadkowie? - zapytał po chwili, bo nie wiedział, jak oni odnajdywali się w tej sytuacji i czy przypadkiem również nie stanowili przeszkody, z jaką trzeba było sobie lepiej bądź gorzej poradzić. Mieszkali z Weiem na tyle daleko, że nie obrywali od tego rykoszetem, ale nie wiedział, co działo się w rodzinnym domu Huangów, który mógł, a jakże, niemalże chodzić z tłumionego niezadowolenia. Albo był po prostu miejscem nieustannego rozpierdolu, do którego doprowadziła wolność słowa.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptySob Cze 01 2024, 23:11;

W tym jednym na pewno się zgadzali. Nie wyglądało na to, aby Max był mile widziany przez ojca rodzeństwa Huang. Dlatego też, gdyby tylko uzdrowiciel się zdecydował na to, aby faktycznie porozmawiać z mężczyzną to mogłoby na nim wywrzeć jakieś wrażenie. Albo uznany byłby za odważnego albo za bezczelnego idiotę. Na dwoje babka wróżyła. Zresztą Mulan nie była w stanie czegokolwiek mu teraz doradzić, bo sama nie miała pojęcia, co właściwie powinna robić. Dlatego też robiła to, co wychodziło jej najlepiej. Brała wszystko na przeczekanie, mając nadzieję, że wszystko przeminie i nie będzie musiała się martwić resztą.
- Głównie szkoła i rezerwat. Wiesz trzeba pracować, a i dyplomówka sama się nie napisze - westchnęła ciężko, bo nie miała szczególnej ochoty na pisanie tego cholernego wypracowania na kilkadziesiąt stron, które miało być zwieńczeniem całej jej edukacji. Nie miała pojęcia na co właściwie było komuś coś takiego.
Zastanowiła się nieco nad kwestią związaną z pozostałą częścią rodziny, która także miała swoje własne zdanie oraz uczucia dotyczące aktualnej sytuacji. Nie miała pojęcia, co właściwie mogłaby powiedzieć na ten temat.
- Nie wiem za bardzo. Przede wszystkim przejmują się stanem ojca. Są wściekli, że doprowadziliśmy go do zawału, a poza tym... Staram się z nimi zbytnio o tym nie rozmawiać. Chociaż oni mają nieco mniej konserwatywne poglądy niż on - zapewniła jeszcze swojego przyszłego szwagra.
Nie wiedziała jak powinna go pocieszyć i co właściwie powiedzieć. Zdawała jednak sobie sprawę, że pewnie w końcu nie będzie mogła już dłużej ignorować tematu i po prostu zostanie zmuszona do tego, aby wysłuchać ich zdania na cały ten temat.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Cze 02 2024, 12:11;

Rozmowa, którą prowadzili, nie chciała się w żaden sposób skleić i Max właściwie się temu nie dziwił. Znajdowali się teraz w niezbyt przyjemnym położeniu, żeby nie powiedzieć, że znajdowali się w ciemnej i bardzo głębokiej dupie. Oboje nie wiedzieli, jak podejść do obecnych wydarzeń, jak się w nich odnaleźć, jak się zachowywać, czego chcieć, o czym mówić i kręcili się w kółko, zachowując się, jak dwójka nieznajomych. To było wkurwiające, irytujące tak bardzo, że Max nie do końca wiedział, co miałby z tym zrobić, ale prawda była taka, że nie do końca mogli to przeskoczyć. Pozostawało im tylko i wyłącznie próbować, a to również nie było tak bajecznie łatwe, jak mogło się wydawać. Będąc szczerym, było to cholernie trudne.
- Za rok o niej zapomnisz, taka prawda. A potem co, zostajesz w rezerwacie? - stwierdził, próbując brzmieć beztrosko, ale oboje doskonale wiedzieli, że to było chuja warte. Wiedzieli, że nic z tego nie wyjdzie, że to w żaden sposób nie da im spokoju, chociaż próbowali ignorować ten drobny szczegół, że Max dołożył całkiem wielką cegłę do obecnego stanu ojca Huangów i najwyraźniej nie zamierzał tego zmieniać.
- Jesteśmy w wielkiej i ciemnej dupie, co? - mruknął. - Myślałem, że jak udało mi się spierdolić sprawy rodzinne u samego siebie, to przynajmniej reszta będzie normalna, ale widać mam talent do tego, żeby wszystko niszczyć. Gdybyś miała jakieś problemy, to wiesz, przybędę i znowu pokrzyczę, a wtedy już na pewno uznają, że to wszystko tylko i wyłącznie moja wina - dodał, brzmiąc, jakby to wcale go nie ruszało, ale prawda była taka, że żołądek skręcał mu się w jakiś jebany supeł i nie był w stanie nad tym zapanować. To było jedno wielkie gówno, gorsze od wszystkiego, co do tej pory przechodził. Bo jego własna rodzina, czy odkrycie tajemnicy, skąd pochodził, nie było takie złe, jak to, w czym właśnie uczestniczył, na dokładkę zdając sobie sprawę z tego, że sam dołożył do ognia, nie powstrzymując nawet na chwilę swojej durnej, niewyparzonej mordy.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptySro Cze 05 2024, 20:56;

To był pierwszy raz, gdy tak trudno było im odnaleźć słowa w swoim własnym towarzystwie. Chyba pan Huang dokonał czegoś, czego nikt by się nie spodziewał, niemożliwego w zasadzie. W końcu ta dwójka zawsze pierdoliła głupoty i potrafiła gadać jak najęta bez przerwy. Chociaż nie: przerwami było dla nich robienie głupot, a teraz jakoś nie potrafili się zebrać ani do jednego ani do drugiego. Trzeba było jedynie liczyć na to, że ten stan minie z czasem. Podobnie jak na zażegnanie kryzysu samego z siebie. Chyba naprawdę nie miała lepszych sposobów na radzenie sobie z niekorzystnym obrotem sytuacji.
- Zastanawiam się. Po studiach mogę wnioskować o awans w rezerwacie... Ale równie dobrze mogę też ubiegać się o przeniesienie do rezerwatu, który specjalizuje się w pracy ze smokami... Nie jestem pewna, co bym właściwie wolała - przyznała szczerze, bo ta kwestia nie dawała jej spokoju już od dłuższego czasu. Rozważała wszelkie za i przeciw każdej z tych decyzji, ale nie mogła dojść do żadnego wyjścia. Tutaj także starała się odkładać w czasie problem, ale jak widać przez  ten czas nie poukładała sobie nic w głowie. Choć jakby nie patrzeć nie miała żadnego twardego terminu, do którego powinna zdecydować o tym, co robić dalej.
Mruknęła jedynie coś potakująco, bo nie dało się zaprzeczyć temu, że byli w dupie. Nie wiedziała nawet jak wielkiej, bo mimo wszystko sama też zawaliła ojca niezwykle burzliwą informacją i pewnie będzie musiała liczyć się z tym, że ten będzie chciał porozmawiać z nią na temat tego Shercliffe'a, z którym się związała. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że Frederick nic o tym nie wiedział.
- Na razie jest wszystko w porządku. Wiesz, że nie przejmuję się zbytnio komentarzami, które mi rzucają także jakoś sobie poradzę - zapewniła jeszcze przyjaciela, uśmiechając się do niego.
To nie byłby pierwszy raz, gdy rodzina ma jej coś do zarzucenia. Wiedziała już jak radzić sobie z takimi sytuacjami i w większości ich słowa nie trafiały w nią szczególnie boleśnie. Choć oczywiście zdarzały się wyjątki.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Cze 06 2024, 18:14;

Szło im fatalnie i Max zdawał sobie z tego sprawę, coraz lepiej rozumiejąc, że musieli dać sobie czas. Być może mieszając się w to, co się działo, tak naprawdę mieszał jeszcze bardziej w głowie Mulan, a tego też nie chciał. Mimo wszystko nie zamierzał robić większego bałaganu, niż ten, jaki już powstał, a musiał przyznać, że to, co się działo, było co najmniej skomplikowane i zdecydowanie nie było ani trochę przyjemne. Odnosił wrażenie, że wszystko, co go otaczało, z każdą kolejną chwilą robiło się coraz trudniejsze, a rozmowa z Mulan jedynie mocniej mu to uświadomiła, powodując, że czuł, jak coś mocno osiada na jego barkach. Podejrzewał, że niestety ten stan jeszcze potrwa, bo sprawa, nie była wcale prosta i chociaż jego przyjaciółka twierdziła, że nie poddaje się temu, że komentarze innych po niej spływają, był pewien, że tak naprawdę jednak czuła się z tego powodu w ten, czy inny sposób przytłoczona. I nie chciał, naprawdę nie chciał, żeby tak było.
- Zawsze możesz rzucić kością. Chociaż założę się, że Wei wolałby trzymać cię z daleka od tych przerośniętych jaszczurek – stwierdził, starając się znowu brzmieć, jakby nic się nie działo, ale nawet on zdawał sobie sprawę z tego, że to tak nie działało. Odetchnął głębiej, uciskając nasadę nosa placami, a później machnął ręką na znak, że to wszystko było beznadziejne i oboje doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Chodzili jak po jakichś skorupkach jajka i nic nie byli w stanie z tym zrobić, i na dokładkę zamiast sobie pomóc, to chyba utrudniali sobie życie, co samo w sobie było cholernie beznadziejne.
- Mam nadzieję, że będziesz się dalej trzymać – stwierdził, patrząc na nią uważnie, jakby chciał dodać, że gdyby robiło się gorzej, to wpadnie, żeby być tym najgorszym w całej sprawie i weźmie wszystkie winy na siebie. Ale teraz nie było sensu w ciągnięciu tej rozmowy, z czego oboje zdawali sobie sprawę i zwyczajnie powinni życzyć sobie szczęścia, czekając aż wszystko się uspokoi i przestanie kołysać się, jak jakaś kra na wodzie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyCzw Cze 06 2024, 19:53;

Chwilowo chyba po prostu oboje mieli zbyt dużo na głowie i najlepiej jakby zostawili podobne rozmowy na później, gdy nie będą im one tak ciążyły. Może z jednej strony powinni rozmawiać po to, aby to wszystko z nich zeszło, ale najwidoczniej nie było to najlepsze rozwiązanie w przypadku tej dwójki debili. Czasem po prostu napotykało się na przeszkody, które nie były tak łatwe do przeskoczenia. Czy naprawdę musieli aż tak spieprzyć sobie sytuację rodzinną, by nie być w stanie normalnie rozmawiać nawet jeśli tego chcieli? Irytowało ją to bardziej niż powinno.
- To też jest jakaś opcja. Praca w towarzystwie Weia mogłaby być zarówno wadą jak i zaletą. Myślę, że Ministerstwo mogłoby bardzo źle znieść taki natłok Huangów - oceniła jeszcze dosyć chłodno, wzruszając ramionami.
Rzut kością w jej przypadku wcale nie wydawał się taki głupi. Miała dwie posady, które niezwykle mocno ją interesowały i w ten sposób mogłaby się zdecydować w końcu na podjęcie tej jednej i słusznej. Być może potrzebowała jakiegoś jednego bodźca, który pozwoliłby jej na ocenienie tego, co właściwie chciała w życiu robić?
- I wzajemnie... Ale jakby coś to... Jestem - nie szło jej nigdy szczególnie dobrze to całe emocjonalne gadanie i uderzanie w emocje.
Wiedziała jednak, że Max doskonale rozumie. W końcu oboje byliby w stanie zrobić dla siebie bardzo wiele, a niekiedy jedynym czego się potrzebowało była czyjaś bliskość. Co prawda może i miał Longweia, ale też nie mógł go wszystkim obarczać, a przyjaciele byli od tego, aby się wzajemnie wspierać niezależnie od tego, co się przechodziło. Teraz jednak trwali w ciszy, kontynuując swoją wędrówkę.

z|t x2
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptySob Wrz 21 2024, 22:16;

wątek rozgrywany w/w najbliższej okolicy Żądlibusa - współdzielony z Holly i Cedem

Nie wiedział która jest godzina jednak sądząc po pozycji słońca musiała być dziesiąta rano. Z tego co kojarzył to przespał sześć godzin - o połowę za mało jednak silny ból głowy uniemożliwiał spokojny sen. Wyglądał dosyć kiepsko. Skóra wydawała się zbyt mocno naciągnięta na ciele, włosy ułożone totalnie w nieładzie, który zdecydowanie nie mógłby zasługiwać na miano "artystycznego" a raczej "niechlujnego"; na obu dłoniach na wysokości knykci dało się znaleźć około sześciu pęknięć, ranek, oczyszczonych rzecz jasna dzięki dłoniom Holly lecz wciąż zaczerwienionym i całkiem świeżym. Podkrążonymi oczyma wodził wzrokiem po krajobrazie. Ubrany w zwykły t-shirt i dresy, rzecz jasna na boso, siedział na schodku campera, w wąskich drzwiach i gapił się półprzytomnie na okolicę. Słońce mile go ogrzewało i w jakiś sposób koiło ociężałość i dyskomfort wywołany przeżytą pełnią. W dłoniach trzymał wielki granatowy kubek z parującą herbatą, zabarwioną smakiem i zapachem eliksiru uzupełniającego witaminy... czy tam elektrolitami otrzymanymi od Ceda, nie wnikał. Gdy tylko Ced pojawił się tutaj nad ranem, przekonał go aby zabrał Holly i pomógł jej odpocząć po intensywnej nocy. Potrzebował zostać sam, a i zapewniał, że będzie spał a w późniejszym terminie miał przyjść Benjamin wszak wspominał chłopakowi, że będą parkować właśnie tutaj. Nie potrafił ponownie zasnąć, pulsowanie w skroniach wytrącało go z jakichkolwiek prób. Zdawał sobie sprawę jakie były przyczyny tego bólu lecz postanowił siebie o to nie obwiniać. Próbował odpoczywać. Gorący prysznic nieco pomógł dzięki czemu dotoczył się właśnie na ten niewielki schodek, aby pooddychać zimnym, świeżym powietrzem. Poniekąd trochę tutaj marzł lecz nie na tyle aby miał wrócić do łóżka. Zamknął oczy i ogrzewał twarz w słońcu, wietrze i blasku dnia. W takiej pozycji został przez Benjamina zastany. Otworzył powieki słysząc zbliżające się kroki. Widząc, że Krukon dotrzymał danego słowa - a przecież nie musiał - uśmiechnął się lecz... z dozą niepewności i zakłopotania, wywołanego własnym niekorzystnym stanem.
- Przyszedłeś i jeszcze nie patrzysz na mnie jak Beverly. Uff. - choć nie był pewien co dokładnie widzi w jego czach. Nie podniósł się ze schodka bo nie miał jeszcze na to sił lecz chodził spojrzeniem za chłopakiem.
- Poprosiłem Ceda aby zabrał Holly do domu. Przyda się jej normalne łóżko i własny chłopak. - wyjaśnił zmęczonym i dosyć cichym jak na siebie tonem, czasami zapominając o ostatniej sylabie zawartej w słowie. Wydawał się nie zwracać na to uwagi. Przeniósł wzrok na kubek i z westchnieniem uniósł go do ust, powoli spijając płyn, który miał wzmocnić umęczony organizm.
- Jak minęła ci noc? - zapytał po chwili z nutą rozbawienia w głosie.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Wrz 22 2024, 00:25;

Wstał rano z towarzyszącym mu od paru dni poczuciem kaca moralnego. Wiedział czym był spowodowany, jednak wcześniejsze kilka dni skutecznie go w sobie dusił, zajmując się przesadnie obowiązkami, których jako pracujący student miał całkiem sporo. Taki obrót spraw sprawiał, że przez kilka dni nie wpakował się w żadne kłopoty, a jego zaległe referaty i badania na studia zostały uzupełnione, ale jednocześnie był tym zmęczony i znużony. Nie dawał sobie przestrzeni na myślenie, więc gdy obudził się rano i pomyślał, że spojrzy dzisiaj w niczego nie świadomą twarz Trevora, zakuło go momentalnie gdzieś w środku. Zwyczajne czynności takie jak podniesienie się z łóżka czy poranny prysznic zajmowały naglę dwukrotnie więcej czasu, a o śniadaniu nawet nie zamierzał myśleć, bo zwyczajnie wiedział, że każdy kęs rósłby mu gardle nie do przełknięcia. Już bez tego, wszystkie czynności zajęły mu zdecydowanie za wiele czasu, więc na spotkanie ruszał z pewnym poczuciem spóźnienia.
Na miejsce teleportował się, nie chcąc ryzykować utraty większej ilości czasu. Co prawda nie wiedział gdzie z dokładnością do metra stoi bus, ale krótkie rozejrzenie się po znalezieniu się na miejscu, wystarczyło by zacząć iść w jego stronę. Widział Trevora czekającego już na niego z kubkiem w rękach na schodku pojazdu. Z daleka mógł ocenić, że mężczyzna nie wygląda najzdrowiej, ale po wcześniejszych opowieściach wnioskował, że tak właśnie musiało być, przez co jego twarzy nie zmącił ten widok. Może i Trevor nie był w najlepszym stanie, ale wszystko było takim jakim miało być. Benjamin założył, że nie musi w tym momencie być bardziej ostrożnym niż na co dzień.
Na komentarz o własnej matce zareagował lekkim uniesieniem kącika ust, tylko na parę sekund. Trevor nie wiedział z jakim porównaniem się mierzył i powinien się z tego cieszyć. Gdyby znalazła się tu Beverly to Trevor nie zdążyłby wypowiedzieć tych słów, tak szybko leciałby z powrotem do łóżka.
- Też dobrze cię widzieć. - odparł, nie chcąc wchodzić w temat Beverly bardziej. Wzrokiem szybko omiótł go, skoro już znalazł się bliżej i wciąż nad nim stał. Widział niedawno wygojone ślady, trochę spiętych mięśni, bladość i przemęczenie. Dostrzegł też gęsią skórkę na przedramionach mężczyzny, co zdecydowanie nie było na miejscu. Zdjął z siebie rozpinaną bluzę w której przyszedł i nie pytając Trevora o zdanie, po prostu zarzucił mu na ramiona. Musiała wystarczyć w tym momencie.
Informacje o przyjaciołach przyjął cichym skinięciem głowy. Rozumiał, że nie była to dla nich łatwa sytuacja i dziewczyna na pewno potrzebowała odpocząć po zarwanej nocy. Zwłaszcza jeśli potem miała w planach pójść na otwarcie muzeum, o którym mówiły już chyba wszystkie media w magicznym świecie.
Oparł się o blachę kampera bokiem, tak by twarz mieć swobodnie skierowaną na Trevora. Wiedział, że próba zajęcia miejsca obok niego na wąskim schodku skończyłaby się fiaskiem.
- Spałem jak zabity. - przyznał, nie tłumacząc z czego to wynikło. Nie było podstaw by uważać, że zabrzmi to dziwniej niż cokolwiek innego co w takich momentach mówi się innym ludziom. Miał wrażenie, że Trevor pytał o jego noc, by odwlec w czasie opowiadanie o swojej. Benjamin nie zamierzał pytać w pierwszym momencie o doświadczenia wilkołaka. Teraz coś w środku niego dawało mu do zrozumienia, że powinien.
- Jak tobie minęła? - pytał, zasłaniając lekkie zmartwienie spokojem i ciekawością. Zdawał sobie sprawę, że musiał panować nad mimiką i odruchami, bo pytanie może nie być dla Trevora łatwe. Chciał by czuł się słuchany, ale nie w nachalny czy przytłaczający sposób. Benjamin był pewien, że jeśli nic się nie dowie, nie sprawi to, że będzie rozczarowany. W końcu przyszedł tu by mężczyźnie się przyjemniej odpoczywało, a nie go dodatkowo męczyć.
- Chodźmy do środka. To nie temat dla wścibskich uszu. - dodał, wyciągając do niego rękę by pomóc mu wstać. W normalnych warunkach pewnie nie uznałby tego za potrzebne, ale Trevor pomimo swojej budowy, wyglądał teraz na dość słabego.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Wrz 22 2024, 09:19;

Benjamin tchnął spokojem, co też w przyjemny sposób miało udzielić się Trevorowi. Słyszany głos nie miał szans spotęgować bólu głowy więc oddychał z ulgą, że istotnie, znajdował w Bazory'm coś, co mogło ukoić dolegliwości psychiczne po ciężkiej nocy. Uśmiechnął się gdy rozgrzana ciepłem bluza opadła na jego barki. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że zasiedział się na tym schodku. Chłonął ten jawny akt troski i nie czuł się z tym źle.
- To chyba dobrze, co nie? - mógłby mu tego pozazdrościć gdyby teraz się nie rozbudzał jego towarzystwem. Upił kolejny łyk gorącej herbaty dzięki czemu powoli rozgrzewał schłodzony organizm. Tak długo póki mógł być skoncentrowany na chłopaku, tak nie myślał o tych mniejszych lub większych bólach jakie dzisiaj i jutro będą mu towarzyszyć. Przyzwyczaił się do obolałości, co nie znaczy, że za tym przepadał. Musiał zastanowić się co odpowiedzieć na naturalnie pojawiające się pytanie i przez ten czas Benjamin zadecydował przeniesienie się do środka campera. Nabrał tchu na zapas zanim przyjął pomocną dłoń i z trudem się podniósł do pionu, robiąc zaraz asekuracyjny krok do przodu. Gorąca herbata zachlupotała i kilka kropel zmoczyło jego dłoń. Zanim jednak miał wejść do środka, pochylił się do Benjamina aby na kilka chwil rozgrzać się w pocałunku. Był to powolny, niezbyt intensywny lecz jak najbardziej pocieszający pocałunek, o który nie pytał, a inicjował. Na moment zatrzymał czas gdy chłonął tę najgorliwszą manifestację bliskości. Dopiero wtedy wypuścił gorące powietrze z płuc i gotów był puścić jego rękę. Przytrzymał się framugi drzwi i pochylając głowę, ospałym krokiem wszedł do środka Żądlibusa. Zimnymi stopami przeszedł po miękkim dywanie zanim dotarł do kanapy - zmiętoszona pościel i wygniecione poduszki zdradzały, że to dzisiaj jego główne miejsce pobytu. Na parapecie stały cztery niewielkie fiolki, dwie do połowy opróżnione a pozostałe oklejone kartką zapisaną charakterem pisma pani Finch "wziąć 7 kropli o 11:00 do posiłku", a ostatnie "dwie łyżeczki w herbacie co dwie godziny". Znaczyło to stały kontakt ze szkolną pielęgniarką. Na podłodze przy kanapie znajdował się jego szkolny plecak, obok którego stały trzy opasłe podręczniki, cztery zeszyty i przygotowane rolki pergaminu. Najwyraźniej nie planował tylko spać, a nadrabiać dni nieobecności w szkole.
Nie odkładając kubka, usiadł na łóżku, opierając się tam wygodnie. Dzięki ciepłemu materiałowi bluzy nie czuł chłodu ściany. Każdym oddechem towarzyszącym przy zginaniu się czy sięganiu po coś, zdradzał wysiłek jaki w to wkładał. Nasunął na nogi kołdrę bo istotnie, zmarzł i skierował wzrok na Benjamina. Wow, on tutaj był, tak wcześnie, nie krzywił się widząc Trevora w tak słabym stanie. Nie biadolił nad nim, nie krzyczał, nie upominał. Po prostu był.
- Będę trochę stękać bo czuję każdy mięsień na ciele, nawet te, o których człowiek zazwyczaj nie wie, że ma. - przerwał ciszę i wyciągnął do niego ramię aby usiadł tutaj, aby splótł ich palce chociaż na moment. Czuł się w potrzebie wytłumaczenia bo jednak pod skórą kroiło się zakłopotanie swoim stanem.
- Jeśli chodzi o wczoraj... cóż, poza pojedynczym zbyt ciekawskim czerwonym kapturkiem, wszyscy są cali i zdrowi. Nic nie jadłem więc teraz wyglądam lepiej niż zazwyczaj i nie potrzebuję Po-zatruciowego. - wyjaśniał ochrypłym głosem, co przypominało mu o piciu herbatki wzmacniającej. Czuł silny głód lecz ból głowy zagłuszał motywację do sięgnięcia po cokolwiek do jedzenia. Jak zawsze mógł liczyć na Holly, która zostawiła zapas w lodówce. Mimo wszystko uśmiech nie był w stanie utrzymać się na jego ustach zbyt długo. Opuścił barki a kubek herbaty odłożył na parapet. Uniósł rękę do swojej skroni i czoła, rozmasowując je wnętrzem dłoni.
- Głowa mnie boli bo przez pół wieczoru namawiałem Holly aby mnie zawilowała przed przemianą. - to mówił tonem zawierającym poczucie winy. Gimnastykował się za trzech aby ją urobić i zmiękczyć. Musiał pogratulować sobie, że ani razu nie skłamał i kierował się brutalną szczerością.
- Stchórzyłem jak jakiś mięczak, kiedy zacząłem ją urabiać... na Merlina, jakie ja rzeczy gadałem byleby zgodziła się mnie zawilować. Wiesz... - podniósł wzrok na Benjamina i w swoich widniało zmęczenie bólem. Może za parę lat przywyknie do tego na tyle, aby następnego dnia wyglądać lepiej.
- ... wilowanie oczyszcza głowę z wszystkiego, skupia myśli na jednym. Miałem ją o to nigdy nie prosić ale szlag mnie już trafiał, Ben. - nie wiedział dlaczego mu to mówi. Być może nie tylko dlatego, że czuł potrzebę usprawiedliwienia się przed samym sobą ale też uzyskania od niego jakiegoś komentarza, który mógłby go uspokoić... a przecież nie zasługiwał na to.
- Mam nauczkę aby wilowanie było zakończone zanim zacznę się przeobrażać. Nie w trakcie, nie tak brutalnie, nie tak gwałtownie. Nie mogłem się podnieść przez dłuższy czas bo powrót do rzeczywistości, i to wilkołaczej głowie... spadłem z deszczu pod rynnę. - oparł potylicę o poduszkę i krzywiąc się zasłonił ręką swoje zamknięte powieki. Wystraszył tym Holly i siebie.
- Nie widzieliśmy się dwa dni i w tym czasie pobiłem się z bratem, pokłóciłem z ojcem, dostałem zwolnienie z pracy... chyba próbuję siebie usprawiedliwić. - zamknął się bo tylko narzekał, marudził, użalał się nad sobą, nad tym czego się dopuścił. Co, jeśli jego decyzja negatywnie wpłynie na jego relację z Holly? Co, jeśli zapragnie więcej... tak, jak się tego oboje obawiają? Nie otwierał oczu, przez chwilę trwał w tej ciemności.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Wrz 22 2024, 20:47;

Gdyby sen przynosił mu ukojenie od jego wewnętrznego nieładu, właśnie zbierałby zapasy przed letargiem zimowym. Po czasie przeprowadzałby się na drugą półkule by i tam zaznać jesieni i zimy, na tej samej czynności. Podświadomie wiedział, że nie powinien tak ostatnich zdarzeń odbierać, ale nie potrafił inaczej. Zdawało mu się, że gdyby teraz powiedział o wszystkim Trevorowi, ten po prostu zniknąłby z jego życia. Może tak powinno być? Skoro nie potrafił tygodnia przeżyć bez jakiegoś magicznie skomplikowanego problemu, nie powinien angażować w to też jego? Takie pytania najbardziej nie pozwalały mu normalnie funkcjonować. Stąd pytanie Trevora potraktował raczej retorycznie, dając mu myśleć, że to zupełnie normalne u niego. Jeśli wszystko potoczy się jak się obawiał, mężczyzna nie będzie miał okazji przekonać się jakim snem sypia Bazory.
Te wątpliwości i złe wróżby zostały w jego głowie zatrzymane po tym, gdy pomógł Trevorowi wstać, pocałunkiem. Nie spodziewał się go w tym momencie i nawet nie miał czasu pomyśleć jak bardzo był mu w tamtym momencie potrzebny. Przyjął go, jedną ręką pomagając Trevorowi utrzymać pion. Asekuracja wydawała mu się równie potrzebna co pomoc przy wstaniu. Czuł się w pewien sposób uspokojony tym pocałunkiem. Przy tym przypomniał sobie, że jest tu ze względu na Collinsa i powinien skupić się przede wszystkim na nim, a nie na swoich moralnych rozterkach, nie zależnie od tego jak bardzo próbowały go zdominować. Pozwolił pocałunkowi trwać dłuższą chwilę, po czym patrzył jak mężczyzna oszczędnymi ruchami przesuwa się do wnętrza żądlibusa, po czym siada na kanapie. Kilka sekund zajęło mu, zanim wszedł za nim, jakby potrzebował przyswoić rzeczywisty obraz stanu Collinsa. Na pewno mówiło to o nim więcej niż każde słowo, które w tym temacie by usłyszał.
Spojrzał po opisanych fiolkach, na pierwszy rzut oka rozpoznając każdą z nich. Wiedział, że pochodziły ze szkolnych zbiorów, nie posiadały logotypu firmy, w które zostały uważone. W najlepszym razie wyszły spod ręki O'Malleya, w gorszych scenariuszach były pracą domową jakiegoś niekoniecznie zdolnego studenta. Nie komentował tego, Trevor ufał szkolnej pielęgniarce i wtykanie między nich swojej opinii było ostatnim co teraz było potrzebne.
Szybko skierował wzrok na odkładającego kubek z lekko parującą zawartością. Sądząc po kolorze była to herbata, ale zapach, który w obrębie kampera był mniej tłumiony przez inne zapachy, sugerował jeszcze dodatek eliksiru do niego. Pomyślał, że choć ostatnie dni głowę przesadnie zajmował pracą to te odruchy również powinien odrzucić, jeśli mieli kolejną godzinę nie rozmawiać o roztworach i ich stężeniach. Głos Trevora przerwał te przydługie rozmyślania
- W porządku. - nie potrafił bardziej skomentować tego co usłyszał w pierwszym momencie. Trevor najlepiej wiedział jak się czuje i jeśli stękanie czy marudzenie miało mu pomóc to niech to robi. Co prawda Benjamin nie sądził by miało to realnie pomóc mu w procesie zdrowienia, ale nie zamierzał mu tego uzmysławiać.
Usiadł na łóżku przy Trevorze ostrożnie, jakby jego obecność na nim mogła sprawić, że mężczyzna będzie miał mniejsze możliwości regeneracji. Splótł ich dłonie, a gdy Trevor zaczął opowiadać o tym jak wyglądał wieczór przed pełnią, słuchał. To była jego podstawowa reakcja na nowe informacje, zwłaszcza te niekoniecznie łatwe. Szczerze nie wiedział co powinien o całej sytuacji sądzić. Jedynym co mu się zgadzało ze stanem jego wiedzy było, że wilkołak rozważał odejście od polowań i najwyraźniej zaczął je wcielać w życie. Pamiętał również komentarz o kuszącym zapachu dziewczyny podczas bycia przemienionym, choć akurat do tego słyszane słowa nie nawiązywały. Słuchał pewnego rodzaju spowiedzi, w której naprawdę wiele się działo, ale powstrzymywał się przed oceną i reakcjami zanim się ona nie skończy. W tym czasie zdecydował się usiąść nieco pewniej, bliżej Trevora. Kciukiem splecionej dłoni miarowo gładził bok trzymanej dłoni, zaznaczając tym swoją obecność i to, że wciąż go słucha. Widział, że mężczyznę przejmują odczucia, nie potrafił ich od niego zabrać, ale akceptował spokojnie ich obecność. Dopiero po ostatnich słowach zdecydował się odezwać. Wiedział, że nie zrozumie w pełni sytuacji Trevora, więc nie próbował nawet tego robić.
- Jak ona się czuje? - nie było to pytanie, które w tym momencie powinno być pierwsze, ale naturalną koleją rzeczy nasunęło mu się na język. Nie znał dziewczyny za dobrze, ale poza przyjaciółką Trevora, była też człowiekiem, który postawiony przed taką sytuacją na pewno miał wiele sprzecznych odczuć w sobie. Nie chciał nawet zastanawiać się nad tym jak czułby się w jej skórze w takim momencie.
- Trevor, wiem jak działa ten urok. - zaczął mówić, świadom tego, że w niedługim czasie może zostać zapytanym o to skąd ma takie doświadczenia. Miał mimo wszystko nadzieje, że Trevor będzie chciał zostać w obrębie opowiadania o swoim wieczorze.
- Nie popisałeś się tym namawianiem jej, ale to dla mnie nieistotne. To sprawa między wami. - stwierdził, czując w tym swego rodzaju ściągnięcie z barków emocji, które mogłyby w nim powstać jeśli uznałby się za na tyle ważnego by jednak sztuczne zakochanie Trevora było dla niego istotne. Dopiero od niedawna byli dla siebie trochę bardziej ważni i znalezienie w tym wszystkim przestrzeni było dla niego jedynym słusznym rozwiązaniem w tym momencie. Zwłaszcza, gdy myślał o tym co tak skutecznie ostatnie dni zasłaniał pracą, a nie chciał tym w żadnym razie zarzucać go. Odetchną nieco głębiej, robiąc z tego naturalny przecinek wśród zdań jakie wypowiadał.
- Mówisz, że to nauczka, ale czy to sprawi, że w kolejnym miesiącu jej urok będzie mniej kuszący? - spodziewał się, że właśnie takie przemyślenia są tym, co zaprząta teraz głowę Trevora. Nie wiedział jaki był końcowy cel tej rozmowy, ale chciał jakoś z nim przez nią przejść skoro mężczyzna sam ją zainicjował.
Nie zamierzał oceniać jego powodów, ich już nie zmieni i nie sądził by jego opinia w ich temacie miała szczególne znaczenie. Na pewno były dla Trevora ważne skoro o nich wspomniał, co przyjął do wiadomości. Nie rozumiał życia rodzinnego Trevora, samemu mając zupełnie inne relacje z Beverly.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Wrz 22 2024, 21:35;

Nie podejrzewał, że aż tak przejmuje się tym, co się wydarzyło. Nim się obejrzał, rozgadał się - choć jak na swoje standardowe możliwości i tak mówił w oszczędny sposób. Najwyraźniej obecność Benjamina coś w nim odblokowała zaś zainicjowany pocałunek pozwolił mu poczuć, że wszystko jest w porządku i nie cofnęli się trzech kroków w tym długotrwałym procesie budowania relacji. Dopuszczał go do siebie właśnie dzisiaj, jeszcze przed południem, gdzie z reguły unikał towarzystwa jak ognia z powodu własnego samopoczucia i niekorzystnej prezencji. Było to w jego odczuciu istotne bo gdyby mu nie zależało na tym tutaj Krukonie, to nie uśmiechnąłby się w chwili gdy ten podszedł.
Spomiędzy jego ust wypływały zdania zabarwione różnego rodzaju emocjami - przeważało poczucie winy. Martwił się wieloma rzeczami, a ból głowy nie ułatwiał uspokojenia myśli, zupełnie jakby wczorajsze wilowanie jedynie odłożyło w czasie konfrontację z psychicznym samopoczuciem. To nie tak miało wyglądać... w jego wyobrażeniach. Rzeczywistość była jednak gorzka. Nie zrezygnował z mówienia czując, że Benjamin go słucha i nie planuje spontanicznie zareagować chociażby wtrącaniem się w zdanie.
- Była, pewnie jeszcze jest, wystraszona. Zapewne będzie się bała kolejnego miesiąca... - wzdrygnął się na samą myśl jakie będą powikłania po wczorajszych decyzjach dyktowanych wrzącą krwią i brakiem rozumu. Jak obiecał, będzie ponosił konsekwencje wszelakie. Nie będzie przed tym uciekał. Wierzył więc, że Ced odpowiednio się nią zajmie zanim nadejdzie czas konfrontacji. Nie cieszył się z tego powodu wszak jest sprawcą całego zamieszania. Gdyby nie on... to wszystko byłoby w porządku. Ta myśl była ciężka niczym głaz i było to widać w jego mimice, a nawet sposobie oddychania.
- Wiesz? - a jednak doczepił się do tego słowa, od razu też wracając do chłopaka uważnym spojrzeniem. Chwilę się zastanawiał. Nie potrafił podać ani imienia ani nazwiska półwila-ucznia/studenta. Być może umysł miał zbyt umęczony aby odnaleźć odpowiednie dane.
- Któryś cię wilował? - nie było to zainteresowanie pod tytułem "opowiedz mi wszystko!" a raczej "podaj nazwisko", aby mógł spokojnie dodać sobie dwa do dwóch. Poniekąd dobrze się złożyło, że Benjamin znał te uczucie bo teraz mógł się mniej więcej wczuć czego tak bardzo potrzebował leżący tu zmarnowany życiem Collins.
Pokiwał głową na znak zgody. Tak, to sprawa między nim a Holly i odnosił wrażenie, że tylko się pokomplikuje... chyba, że odpowiednio wcześniej o tym porozmawiają, najlepiej z obecnością Ceda, i ustalą czego robić nie wolno, a kiedy można nagiąć sytuację do aktualnych potrzeb. Oparł głowę o kant parapetu. Nie było to wygodne lecz nie zwracał na to uwagi. Daleko było mu do jakiegokolwiek komfortu.
- Aby więcej tego nie robić bo może kusić bardziej. - odparł zupełnie nie tak jak chłopak mógłby się spodziewać. Czy w końcu zamknie usta, aby nie pogrążać się w tej relacji bardziej niż już to zrobił? Gdzieś na tyłach głowy czuł piekącą, kłującą nutę paniki.
- Zamiast tego muszę sobie w takim dniu znaleźć dostatecznie pochłaniające zajęcie aby przestać myśleć. Worek treningowy nie zadziałał. - uniósł wolną dłoń nieco wyżej i obejrzał stan połowicznie zaleczonych pęknięć na skórze, będących efektem nie uderzeń w worek - ale przeobrażania się zanim zaleczył dotkliwe otarcia.
- Przerzucę się na manekin treningowy. - oznajmił, mówiąc samemu do siebie. Ból głowy przypomniał mu, że skupia na sobie za dużo uwagi, co zaczęło go mierzić.
- Okej, dosyć tego użalania się nad sobą. Chcesz śniadania? Wiem, że w lodówce są jakieś zamówione dania ale nie miałem możliwości się im przyjrzeć. - zmieniał temat czując wewnętrzny dziwny niepokój na samą myśl, że właśnie powiedział o czymś naprawdę intymnym, gdzie pełnił rolę tego złego, który za cenę godzinnego komfortu naraził relację z wieloletnią przyjaciółką. Wyglądał jak osoba pragnąca zapaść się pod ziemię i co więcej, unikał wzroku Benjamina. Nie uważał aby miał tam znaleźć osąd czy wyrzut jednak mimo wszystko miał jakąś wewnętrzną obawę, że otwierając dzisiaj usta znów zaczął psuć.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyNie Wrz 22 2024, 22:44;

Patrzenie na to jak trudno w całej sytuacji było Trevorowi, nie sprawiało, że czuł się odpowiednią osobą na miejscu. Doceniał, że dzieli się swoimi obawami i przemyśleniami, ale jednocześnie już z pierwszej odpowiedni Benjamin wnioskował, że po zdarzeniu nie rozmawiał z Holly o zaistniałej sytuacji. Nie wiedział czy to lepiej, bo oboje byli zmęczeni i pod wpływem tego mogliby nie znaleźć wspólnego języka czy jednak gorzej, bo czym więcej czasu upłynie tym trudniej będzie im się rozmawiało. Ben zdawał się najgorszym doradcą w relacjach międzyludzkich, swoje nieliczne traktując z pewną dozą dystansu.
- Porozmawiaj z nią przy pierwszej okazji. - nie zamierzał sugerować, że jak najszybciej, bo pośpiech mógłby działać na ich niekorzyść. Wiedział jednak ja to jest przemilczeć moment w którym powinno się porozmawiać na trudny temat i nie życzył Trevorowi by on go poznał. Zwłaszcza jeśli do kłótni rodzinnej i stracenia pracy nie chciał dołożyć sobie utraty przyjaciółki, a w gorszym scenariuszu obojga przyjaciół. Benjamin widział, że podobne przemyślenia mogły zaprzątać myśli mężczyzny, bo wyglądał na absolutnie przybitego tą sytuacją. Nie dziwił mu się, było nad czym w tym wszystkim myśleć.
Zainteresowanie swoim doświadczeniem postanowił wykorzystać jako moment w którym może odciągnąć Trevora od jego problemów. Nie zamierzał mu podawać nazwisk, czując, że to kaskadowo mogłoby pociągnąć za sobą konsekwencje, ale mógł mu opowiedzieć jedną z ciekawszych, ale na pewno nie najgorszych historii z Podlasia. Ogólnikowo, nie uwzględniając swoich myśli w tamtym czasie.
- Po spotkaniu z utopcem na Podlasiu, byłem w paskudnym stanie. Czułem, jakbym zmieniał się w jednego z nich. Zzieleniałem, miałem światłowstręt, myśli same odpływały z głowy. Chciałem z powrotem wbiec do jeziora. Oczarowanie mnie willim urokiem okazało się konieczne bym tego nie zrobił. - nie dodawał, że gdyby nie to pewnie nie rozmawialiby w tym momencie, ale Trevor mógł to wywnioskować z kontekstu. Mówił o tym bez większych emocji, które już jakiś czas temu zostawił za sobą. W końcu to nie było najgorsze co w wakacje go spotkało, choć na pewno dla jego życia równie niebezpieczne. W takich momentach wręcz zastanawiał się jakie miał prawdopodobieństwo wyjścia z tak wielu beznadziejnych sytuacji żywemu. Nie ukrywał, że nie jest to przyjemna historyjka, ale przez to miała ona potencjał nieco zająć Trevora. - Wiem, że twoja sytuacja jest zupełnie inna, ale rozumiem ten stan nie widzenia świata poza tą jedną osobą. - dodał, chcąc w ten sposób zakończyć swoją historię. Sądził, że tyle wystarczy by zaspokoić ciekawość mężczyzny.
Usiadł bliżej niego, po czym objął go ramieniem, widząc, jak trudno mu sobie poradzić z myślami o konsekwencjach zdarzeń sprzed pełni. Nie interesowało go, że Trevor ucieka wzrokiem, bo już kilka razy zaprezentował mu, że jego słowa, gesty i czyny potrafią iść zupełnie innymi torami. Sprawdzał swoją teorię, że i w tym przypadku różnili się diametralnie i w trudnym momentach kontakt fizyczny Trevorowi pomagał. Wcześniej przynosiło to dobre rezultaty.
- Jeśli zjedzenie śniadania ma ci pomóc to się nie krępuj. - nie zamierzał w takim momencie wyciągać tego, że choć nie jadł to nie był głody i w zasadzie nie był to u niego nowy stan. Opowieści z przeszłości dobrze mogły odciągnąć uwagę, ale obecny stan dawał za dużo przestrzeni do dyskusji, której by się spodziewał jeśli nie trzymałby języka za zębami.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyPon Wrz 23 2024, 06:55;

Czekała go trudna rozmowa a wyrzucenie z siebie tych trosk teoretycznie nieco pomogło. W praktyce jednak wolał zapaść się pod ziemię a najlepiej zapomnieć o swojej decyzji. Potrzebował tego stanu przejściowego aby jeszcze dziś wieczorem być w stanie spojrzeć Holly w oczy. Pokiwał głową na znak, że dokładnie taki ma plan. Nie dokładał jednak kolejnych zdań czując, że otworzył się zbyt mocno jak na chęci Benjamina. Nie chciał go obarczać zbyt dużą ilością swojego życia pomny tego jak potrafi przytłaczać okolicę intensywnością przeżyć i reakcji.
Słuchał historii o ratunku za pomocą wilowania i czegoś brakowało mu w tym wszystkim. Nie musiał szukać długo - nie zdradził przez kogo został ocalony i widać było po sposobie doboru słów, że nie chciał wyjawiać wszystkiego. Niełatwo było ugryźć się w język i nie drążyć. Osobiście poszuka wszystkich możliwych półwilów w szkole, spisze ich nazwiska i może uda mu się wydedukować. Nie rozumiał dlaczego Benjamin potrzebował to zataić, jakby była to wiedza nieprzeznaczona dla Trevora.
- Wodnelico. Paskudna choroba.- o ironio, i w jego historii w identycznych okolicznościach znajduje się określenie “zostałem zawilowany dla własnego dobra”.
- Pamiętam, smarowanie tym dziwnym zielskiem, co dwie godziny leżenie w wannie aby skóra nie odeszła… ciekawe ile osób miło wspomina Podlasie. Dotychczas słyszę negatywne opinie.- mruknął dla samego mówienia i zagłuszenia tego, co mówił wcześniej. Taktownie nie naciskał, ponownie hamując w sobie potrzebę wścibskości. Wiedział, że przyjdzie dzień kiedy nie będzie tego robić i w końcu zasypie go solidnie sprecyzowanymi pytaniami domagając się drobiazgowej odpowiedzi. To zapewne mocno zburzy komfort Benjamina, może i poczucie kontroli nad sytuacją. Nie mógł jednak wiecznie gryźć się w język bo to było dla niego nienaturalne.
- Wilowanie jest przerażające jeśli jest w rękach obcej osoby. - oznajmił. - Pamiętasz na parapetówce? Wystarczyło wisieć na planszy obok Lily a dwukrotnie mnie omotała. Bez wysiłku. To było chyba chwilę po boginie Nicholasa. - nawiązał do sierpniowej imprezy, gdzie doskonale pamiętał magicznie narzucony skąpy ubiór Puchonki, a i sam wylądował jedynie w bokserkach i to nie z własnej winy. Wydarzyło się tam mnóstwo rzeczy i gdyby nie magia własnego bogina to bawiłby się przednio. Dobrze, że Benjamin wyszedł w porę… wnioskował to po tym, że nigdy nie wrócili do tego tematu.
Kontakt fizyczny był zawsze przez niego mile widziany. Nie ważne jaki miał humor, wystarczył przyjazny dotyk a rezonował i odpowiadał nawet z zamkniętymi oczami. Nie tylko dał się przygarnąć ale i ze stęknięciem obrócił się na bok, kładąc policzek na jego barku. Uderzył go zapach będący mieszanką magicznego tytoniu i świeżo wypranego ubrania. Gdzieś w tym ospałym przemieszczeniu zsunęła się z jego ramion bluza lecz nie zwrócił na to uwagi. Przymknął na moment oczy delektując się bijącym z niego ciepłem. Rozgrzewał się od pochłoniętego porannego chłodu dnia. Pomysł śniadania miał służyć zmianie tematu i to jeszcze wtedy kiedy siedział drętwo w łóżku.
- Jeszcze nie jest tak potrzebne.- zapewne dopiero jak wypijane eliksiry z niego zejdą wszak nie dopił wszystkiego. Westchnął i na kilka moment zamilkł czekając aż pulsowanie w skroniach nieco zejdzie. Nie trwało to długo - trzy minuty, może cztery?
- Dlaczego w większości sytuacji jesteś taki opanowany i pełen kontroli nad sobą? - zdawał sobie sprawę, że to pytanie z tych mniej komfortowych, zaburzających sferę spokoju, której obaj szukali. Budowana na milczeniu nie będzie trwała więc pozwolił nurtującemu pytaniu wybrzmieć wtedy, gdy nie trzymali kontaktu wzrokowego. Jak przez mgłę pamiętał ich spotkanie na Podlasiu w tych pseudo pokojach, gdzie zasiedli z alkoholem. Ben był tam blady lecz wydawał się bardziej społecznie zaangażowany. Na ile była to kwestia potrzeby wyjaśnienia uczulenia i braku pamięci, a na ile zryw towarzyskości, ciężko mu stwierdzić bo nie przyglądał mu się wówczas zbyt intensywnie.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyPon Wrz 23 2024, 14:35;

Opowieść była owiana tajemnicą, bo w rzeczy samej, informacje o tej osobie nie były przeznaczone dla niczyich uszu. Benjamin celowo również ominął w niej obecność Sierry, wiedząc, że jeśli Trevor chciałby się dowiedzieć czegoś więcej, na pewno skierowałby się do dziewczyny po dodatkowe informacje. Ufał jej, ale od feralnego spotkania, prawie nie rozmawiali. W dodatku nie pojawiła się na imprezie żądlibusowej i od początku roku nie widział jej na korytarzach. Nie wiedział dlaczego, wolał nie zło wróżyć, ale jeśli zobaczyła po latach Benjamina wewnętrzne zepsucie i postanowiła w nim nie uczestniczyć, mógł założyć, że nie będzie trzymała języka za zębami. Teoretycznie nieskomplikowana sytuacja, w głowie Benjamina, była rozbudowaną układanką, której Trevorowi dał tylko rysunek poglądowy. Taki właśnie Bazory był i marzeniem ściętej głowy byłoby przypuszczać, że inne historie ze swojego życia opowie bardziej szczegółowo, wylewnie czy barwnie.
- Dla mnie to absolutnie nie ważne. - mówił wciąż nieco zbyt wyzutym z emocji głosem, odcinając głowę od wspomnień z pobytu na Podlasiu. Nie mógł teraz zatopić się w tym, pokazać jak wielkie spustoszenie to w nim zostawiło. Częściowe spełnienie najgorszych, najgłębszych leków wyryło w nim ślad na dłuższy czas, z którym starał się sobie poradzić. Zostawienie tego za sobą i próba zapomnienia wydawała mu się najbardziej naturalnym sposobem na wygojenie tej rany.
- Nie pamiętam, nie było mnie przy tym. - prawdą wciąż było, że całej imprezy nie pamiętał, ale nie zamierzał tego po sobie poznać. Od Ike dowiedział się, że po zobaczeniu bogina gryffona, odszedł od gry. Od Seavera mniej więcej jak dalej toczyły się jego losy. Zbierał informacje w zasadzie od pierwszego dnia zajęć, od krótkiej rozmowy z Holly. Czuł się już lepiej przygotowany do rozmawiania z Trevorem niż podczas spotkania w zbrojowni. Dodając do tego jego wieloletnie doświadczenie w lawirowaniu narracją, sądził, że poradzi sobie z tym tematem.
- Paliłem z Seaverem za camperem. - oznajmił bo skoro Trevor pytał czy to zauważył to znaczy, że nie wiedział gdzie i kiedy zniknął. To nie była tajemnica, mógł tego się dowiedzieć od każdego innego imprezowicza.
- Kto wygrał grę w rezultacie? - uniósł lekko brwi pytając, jakby to go ciekawiło, jednak w rzeczywistości nie interesowało go to specjalnie. Pozwalało to odsunąć temat do niego. Był to zabieg by skłonić Trevora do mówienia, zamiast do zadawania pytań. Dawało to też szanse poznania kolejnej perspektywy, w końcu nie widział powodu by dowiedział się od niego czegoś nie zgodnego z prawdą obiektywną.
Przysunięcie się go, objęcie i wspólna obecność, zdecydowanie ułatwiały im komunikację. Benjamin był daleki od tego by w ten sposób rozładowywać napięcie, ale to, że Trevorowi to pomagało było już pewną wartością dodaną. Spędzili tak chwilę, nie ruszając się po śniadanie, co zaakceptował bezgłośnie. To jednak nie było wystarczające lub zwyczajnie potrzebowali nowego tematu rozmowy, bo kolejne słowa z ust Trevora były pytaniem, którego pochodzenia w zasadzie nie rozumiał. Nigdy nie był jak on, nie próbował nawet udawać bardziej przebojowego, towarzyskiego czy rozgadanego niż był w rzeczywistości.
- A jaki powinienem być? - jego głos był cichszy, ponieważ znajdowali się blisko. Nie pytał by odbić piłeczkę, a jedynie zrozumieć sens zadawanego pytania. Było zbyt ogólnikowe by mógł odpowiedzieć na nie w tej formie w komfortowy dla siebie sposób.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 396
  Liczba postów : 733
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyPon Wrz 23 2024, 18:33;

W perspektywie Benjamina działo się mnóstwo dziwnych rzeczy, o których nie mówił. W oczach Trevora nie było jednak żadnych podejrzeń, że mogłoby być coś nie tak. Odnosił wrażenie, że Benjamin nie wyjawia zbyt wiele prawdziwych przemyśleń jednak nie dał mu żadnych powodów aby podejrzewać, że kryło się coś więcej za jego zniknięciem z Nicholasem. Albo Benjamin był świetny w tuszowaniu prawdy albo to Collins był wyjątkowo tępy i niezbyt spostrzegawczy. Jakikolwiek był powód, przyjmował odpowiedzi chłopaka i nie zamierzał ich negować.
- Lily. Wysłałem jej spóźnioną gratyfikację za wygraną. Chyba nikt o tym zawczasu nie pomyślał. Liczę na kolejnego twistera tylko już bez czaru wywoływania bogina aby nikt mi z planszy nie uciekał. - podniósł głowę aby posłać mu znaczące spojrzenie choć przecież sam zwiał, gdy zobaczył okrutne obrazy. Ba, nie tylko on, ale też spłoszyło to Holly. Na Merlina, czemu nie mógłby się bać chociażby zwykłych poczciwych pająków?
Chwilę leżeli i chcąc nie chcąc, poczucie ciepła i bliskości rozluźniało go na tyle, aby koić ból głowy. Powinien sięgnąć po eliksiry lecz tak dobrze mu się teraz leżało, że nie miał ochoty naciągać mięśni i stawów tylko po to, aby się do nich dobrać. Za kilka minut tym się zajmie. Dzięki temu postępującemu rozluźnieniu pojawiały się w jego głowie nietypowe myśli. Niektóre wymagały natychmiastowego wyjaśnienia, a inne zostawiał na później.
- Nie mówię, że to źle. - dopowiedział kiedy nie uzyskał odpowiedzi a niejako prośbę o wyjaśnienie. Poprawił kołdrę, którą był przykryty i pod nią sięgnął po jego dłoń by spleść palce skoro już tutaj półleży i pełni funkcję poduszki.
- Zastanawiam się od jakiegoś czasu jak to jest, że ani razu nie słyszałem abyś palnął nieprzemyślaną głupotę, zrobił coś bez żadnego pomyślunku czy chociażby krzyknął albo syknął w złości. Czasami wydaje mi się, że jesteś trzydziestolatkiem odmłodzonym o dziesięć lat eliksirami. - w przeciwieństwie do Benjamina nie analizował teraz wypowiadanych słów tylko mówił to, co akurat pojawiało się w głowie.
- Myślałem, że studenci są bardziej niezrównoważeni a ty przeczysz statystykom. - nie mówił tego z wyrzutem a z zaciekawieniem. Przewrócił się powoli na brzuch i oparł przedramię tak na wysokości jego mostka, brodę kładąc w okolicy ich przytulonych do siebie przegubów. Teraz mógł popatrzeć bardziej na jego wyraz twarzy licząc, że zobaczy tam coś więcej niż chłodne opanowanie. Doskonale pamiętał jak potrafi rozbierać wzrokiem i to było coś tak niesamowitego, że nie powinien teraz o tym myśleć bo jeszcze zatęskni.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 392
  Liczba postów : 844
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 EmptyPon Wrz 23 2024, 20:06;

Chęć powtórzenia zabawy wypowiedziana z ust Trevora, wcale go nie dziwiła. Wiedział, że mężczyzna lubi spędzać czas z przyjaciółmi. Sądził, że bez problemu znajdzie kogoś na powtórkę z rozrywki. Benjamin poza sławnym polem z boginem, nie pamiętał działania innych, ale najwyraźniej nie były one aż tak inwazyjne, skoro kolejna osoba mówiła tylko o tym jednym.
Czuł na sobie spojrzenie, mówiące, że tym kimś nieuciekającym z planszy miał być właśnie on. Gdyby wiedział ile osób poza nim i Seaverem opuściło, pewnie nie odebrałby tego jako przytyk w swoją stronę. Niestety nie wiedział, dlatego postanowił odpowiedzieć na uwagę.
- Jeśli nie będziesz mi dawał powodów, nie ucieknę. - wcześniejszy, normalny ton rozmowy momentalnie z niego uszedł, na chwilę ustępując mniejsza chłodnemu komentarzowi. Nie chciał go nim obrazić, a jedynie dać do zrozumienia, że zrozumiał swego rodzaju przytyk kierowany w jego stronę. Wiedział, że niezależnie od tego czy zszedł z planszy myśląc o boginie swoim czy gryffona, postąpił właściwie. W jego oczach Trevor mógł mieć lęki, które nie wymagały ingerencji psychiatrycznej, przez co swobodnie grał dalej.
Temat po chwili całkowicie odszedł od imprezy, a po krótkiej wymianie pytań, Trevor zaczął tłumaczyć swoją perspektywę. Wcześniejsze niezrozumienie pogłębiło się, w końcu Collins był ostatnią osobą, która mogła powiedzieć, że nie widziała różnych emocji, nie usłyszała przykrych słów od Bazorego czy zwyczajnie nie oberwała rykoszetem podczas tego jak się złościł. Z wielu tych rzeczy później musiał się tłumaczyć. Ich ostatnia kłótnia nie była aż tak dawno temu by Benjamin nie pamiętał jej przebiegu. To, że ostatnie tygodnie był bardziej wyrozumiały były jedną z konsekwencji tego jak bardzo na początku nie potrafili się dogadać. Benjamin nie spodziewał się, że argumentacja pytania będzie tak wyglądać, postanowił jednak temat wyjaśnić.
- Nikt nie wymazał ci pamięci? - zapytał, nawet nie retorycznie, bo w perspektywie tego co mu się wydarzyło i tego, co później dowiedział się o Seaversie, najwyraźniej było to powszechniejsze zjawisko niż myślał jeszcze miesiąc temu.
- Podczas każdego naszego nieporozumienia powiedziałem coś nieprzemyślanego lub nieprzyjemnego. Przepraszałem cię za to jaki byłem. - kontynuował, przekuwając w mowę dokładnie to co miał na myśli. Nie mógł udawać, że nie zauważył tej sprzeczności między obserwacjami Trevora, a ich przeszłością.
Nie spodziewał się, że słowa Trevora sprawią mu przykrość. Wiedział, że często wiele emocji i słów w sobie tłumi, ale nie spodziewał się, że wytknięcie mu tego tak bezpośrednio sprawi, że poczuje się gorszy. To było sprzeczne z pewnymi jego postawami, ale w tamtym momencie tego nie dostrzegał. Sądził, że przy nim jest w bardziej szczery niż przy każdej innej osobie, a najwyraźniej nie było to wystarczające. Pewnie jego odczucia były przesadzone, ale trudno było mu się ich tak momentalnie pozbyć. Nie zamierzał się złościć na Trevora za to, że wyraża swoje zdanie, ale na pewno będzie o nim pamiętać.
- Nie znasz mnie, to nie twoja wina.- stwierdził bardziej do siebie niż do niego. Odwrócił wzrok od Trevora, delikatnie zmieniając położenie swojej twarzy. Nie chciał być w tym momencie obserwowany, a tym bardziej szukać na twarzy współrozmówcy co właściwie miał na myśli. Najchętniej odsunąłby się, ale wiedział, że po pełni Trevor jest obolały i nie powinien go tak co trochę przestawiać. Zrobił więc tylko chwilę przerwy, w której słuchał jak to jego rozwaga przeczy statystyką. Gdyby wcześniejsze słowa nie popsuły mu humoru, te zdecydowanie mógłby wyśmiać.
- Nawet gdy nie mówię, przeżywam emocje. Sądziłem, że część z nich widzisz. - miał wrażenie, że najwyraźniej się pomylił w swoich obserwacjach i teraz zbierał tego żniwa. Znowu.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Punkt krajobrazowy - Page 3 QzgSDG8








Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty


PisaniePunkt krajobrazowy - Page 3 Empty Re: Punkt krajobrazowy  Punkt krajobrazowy - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Punkt krajobrazowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Punkt krajobrazowy - Page 3 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-