Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 4

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyNie 25 Kwi - 22:35;

First topic message reminder :


Dom nr 4



Front domu


Nie różni się od innych domów, stojących przy ul. Amortencji, nie jest specjalnie zdobiony i chroniony, choć zamki są zaczarowane tak, by zabezpieczać przed potencjalnymi włamywaczami.



Ogród


Harry, tak jak Cam, z ogrodem nie robi zupełnie nic. Pozwala roślinom rosnąć jak im się podoba, jedynie wystawiając przy wyjściu kilka krzeseł. Niewykluczone, że można w bogatej roślinności znaleźć jakieś ciekawe magiczne okazy, choć sam gospodarz niespecjalnie jest tym zainteresowany.


Parter:

Piętro:



Ostatnio zmieniony przez Camael Whitelight dnia Czw 25 Lis - 21:06, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptySro 22 Wrz - 1:06;

Cóż za okropne słowa, oczywiście, że miałem prawo wpakować się do tego domu, w końcu to mieszkanie mojego brata gdzie od czasu do czasu spędzałem noc czy dwie. Bardzo mi odpowiadało, że to przyszła Hope miała jakiekolwiek problemy zaś teraźniejsza - roztapiała się przyjemnie pod moim dotykiem. Przemyka mi może przez myśl jak to jest, że jest niesamowicie zmienna przy każdym spotkaniu. Ba, nawet przy jednej rozmowie i nie wiem kiedy napotkam płonącą z nieśmiałości Griffin, a kiedy płonącą odwagą. Dziś głównie dostrzegam to drugie, szczególnie biorąc pod uwagę ciśniętą w odmęty schodów sukienkę, a to zdecydowanie działa na moją korzyść i jeszcze bardziej przyciąga do rudowłosej Gryfonki. Dla mnie dzisiejszej nocy tylko to nie było normalne, bo niestety nie zważam specjalnie na wcześniejsze ekscesy (a raczej ich brak) Hope i robię wszystko, by skupiła się tylko i wyłącznie na tej jednej chwili.
No oprócz gwałtownego ściągnięcia jej dłoni z klamki. Może gdyby myślała trzeźwiej zorientowałaby się, że wcale nie jestem tak przekonany o nieobecności Camaela i odwlekłaby te zaloty na okres kiedy każdy będzie przekonany, że nie pojawi się on obok. Na szczęście przykrywam wszystko ponownym wybuchem namiętności, przy którym zrzucam z siebie resztkę ubrań. Moja sylwetka nigdy nie była specjalnie umięśniona, nigdy też nie miałem z nią szczególnie dużych kompleksów; skutecznie zakrywam je pewnością siebie Whitelightów. A ponieważ moje okulary już dawno leżały gdzieś po drodze (pewnie tej do Hogsmeade), w świetle wschodzącego poranka widać moją ekscytację widokiem dziewczyny.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptySro 22 Wrz - 23:20;

Wierzyła tylko w to, w co chciała wierzyć. Robiła tylko to, co... przynajmniej wydawało jej się, że chce robić. Wmówiła sobie, że ufa jego słowom, i że nie ma powodu do obaw. Ze wszystkich sił starała się wierzyć, że przemawia przez nich nie alkohol, a czyste pragnienie i choć odrobina uczuć; że jest wyjątkowa. Odpychała od siebie rozmyślania o tym, którą jest osobą na liście tych, którzy widzieli go w podobnej sytuacji. Hariel miał w sobie coś, co sprawiało, że łatwo było jej zapomnieć o swoich granicach i, jak się właśnie okazywało, wyznawanych zasadach. Szybko wkradł się w grono jej znajomych, prędko też poczuła się przy nim swobodnie. Zbyt swobodnie, jak widać.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyCzw 23 Wrz - 1:23;

Czy czułem, że poniekąd wykorzystuję całą sytuację? Że gdyby Hope była trzeźwa nie postąpiłaby w taki sposób? Może faktycznie sprawy potoczyły się nad wyraz po mojej myśli. Wszystko wydawało się wpadać radośnie w moje ramiona. Łącznie z Hope. Jakbym planował od dawna zaproszenie jej do mieszkania brata tuż po imprezie. A szczerze mówiąc wcale nie spodziewałem się, że już na początku września zamiast myśleć o układaniu życia na nowo skupię się na romansach z uczennicami. No dobrze, może trochę się łudziłem, że tym razem wezmę się za siebie. A nie za nową dziewczynę. W każdym razie owszem - zdawałem sobie sprawę, że jeśli ktoś to ja jako ktoś starszy i bardziej doświadczony, powinienem podnieść rękę i zapytać czy aby na pewno tego chce; bo patrząc na jej wcześniejsze zachowanie nie ma zbyt dużego doświadczenia w tematach intymności. Ale jeśli chciała kogoś rozsądnego w tych kwestiach całowała nieodpowiedniego Ślizgona.

Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyCzw 23 Wrz - 3:02;

Gdyby chciała kogoś rozsądnego, z pewnością nie całowałaby żadnego Ślizgona.
Wielokrotnie rozmyślała o tym, jak to będzie, snuła na ten temat bardziej i mniej odważne fantazje, miała swoje wyobrażenia; to, co ostatecznie się działo, wykraczało poza nie w każdym możliwym aspekcie. Nie była romantyczką, naprawdę nie, w gruncie rzeczy jej potrzeby sprowadzały się do tego, by czuć się przy danej osobie dobrze i ten warunek został spełniony. Myślała, że będzie całkiem świadoma i trzeźwa... na tym polu polegli oboje. Spodziewała się, że będzie tę osobę kochać i, cóż, myliła się, nawet jeśli niewątpliwie była oczarowana nie tylko prezencją, ale też – a właściwie przede wszystkim – czarującym stylem bycia Hariela. Wiedziała, że jest to najwyższa forma bliskości, ale zrozumiała to dopiero w momencie, kiedy tego doświadczyła.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyCzw 23 Wrz - 4:41;

Nie byłem osobą, która mogłaby stwierdzić, że miłość potrzebna jest do kwestii intymnych, bo byłem przekonany, że tak nie jest. Ja również nie doświadczyłem tego przy pierwszym razie (i przy wielu innych). Gdyby ktoś mnie zapytał o mój pogląd na sytuację byłbym skłonny stwierdzić, że łączenie tych uczuć na dłuższą metę przynosiło tak wiele problemów, że potrzebowałbym głębokiego przekonania, że naprawdę warto, by to powtórzyć. Tak, szedłem na łatwiznę, ale powiedzmy sobie szczerze - robiłem to większość swojego życia. Dopiero wróciłem do szkoły po spędzeniu kilku lat na obijaniu się w domu rodziców. Nierozsądne by było spodziewać się po mnie ambitniejszego podejścia do życia.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyCzw 23 Wrz - 22:34;

Oddychała urywanym rytmem, jakby przebiegła maraton. Oboje dyszeli, identycznie jak pod wrzeszczącą chatą kilka wieczności temu. Miała wrażenie jakby impreza wydarzyła się co najmniej w poprzednim życiu, a rzeczywistość miała nigdy nie nadejść. Jedyny szkopuł tkwił w tym, że Hope z przyszłości, dokładnie ta sama, która miała uporać się z narobionym przez nią w teraźniejszości bałaganem, zbliżała się coraz bardziej i bardziej.
Uśmiechnęła się, gdy nakrył ich kołdrą, jego uśmiech był zbyt zaraźliwy, żeby go nie odwzajemnić. Nie miała pojęcia jak się zachować. Alkohol ulatniał się z jej głowy i upojna, kusząca bliskość też już w niej tak nie mąciła. Powoli wracał jej rozum, o zgrozo. Wcale sobie tego nie życzyła, wolałaby bez problemu relaksować się przy boku Hariela.
Hm? — mruknęła pytająco, marszcząc brwi, gdy zajrzał pod kołdrę. Sama też zerknęła i z jękiem rezygnacji opadła z powrotem na poduszkę. W świetle poranka doskonale widziała, co takiego się wydarzyło. — Przepraszam, zajmę się tym rano — wymamrotała, czerwieniąc się tylko odrobinę. Prawdę mówiąc, nie miała już siły na większy wstyd, no i sam Harry zachował się na tyle przyzwoicie, że nie poczuła się z tym bardzo źle.
Spojrzała mu w oczy i nic nie powiedziała, jedynie zatrzymała go pół chwili dłużej, przeciągając pocałunek. Nie wierzyła w te słowa, brzmiały jak coś, co należy powiedzieć. Miała wrażenie, że mimo tego zapewnienia zaraz wyślizgnie jej się z rąk i nigdy więcej nie znajdą się w podobnej sytuacji.
W porządku — zapewniła go, uśmiechając się delikatnie. Mimo wszystko nie była nieszczęśliwa, nie dał jej ku temu najmniejszego powodu; w ciele w najlepsze krążyły endorfiny i tylko odrobinę bała się o to, co będzie dalej. Chętnie wtuliła się w niego, złakniona ciepła i bliskości, przerażona, że zaraz jej ucieknie. — Te drzwi... — odezwała się sennym głosem po chwili bezmyślnego wpatrywania się przed siebie, prosto na wejście do pokoju. — ...zamykaliśmy je? — odnosiła głębokie wrażenie, że Harry był zbyt pochłonięty ściąganiem spodni, a ona gapieniem się na niego jak na posąg w galerii Swansea, żeby zająć się tak przyziemną sprawą jak zamknięcie pokoju. Więc dlaczego teraz były zamknięte? — Nieważne — dodała zaraz i przymknęła powieki, poddając się senności.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPią 24 Wrz - 2:12;

Na jej słowa śmieję się radośnie, chociaż z braku siły nie tak energicznie jak zwykle. - Och, Hope, nie przepraszaj, głuptasie - mówię wesoło i ponownie całuję ją w policzek, zanim nie przyciągam do siebie drobnej sylwetki dziewczyny. Całe szczęście, że nie mam pojęcia co dzieje się w głowie Griffin. A może właśnie szkoda? Powinienem pomyśleć o tym co robię kiedy niefrasobliwie przechodzę przez życie? Ja jednak całkowicie ukontentowany, bez żadnych nerwów, przesuwam dłońmi po ciele Hope, oddaję wydłużony pocałunek, zanurzam nos w jej ognistych włosach. Czego więcej potrzebowałbym do szczęścia w tym momencie?
- Hm? - mruczę już powoli przysypiając i zerkam na zamknięte drzwi. - Pewnie zamknęliśmy - stwierdzam po prostu, nieprzejęty wtulam się mocniej w Gryfonkę; po kilku minutach zasypiam kamiennym snem.

***
Budzę się przez magiczny budzik, który wibruje niedaleko mnie pod łóżkiem. Prędko uciszam go zaklęciem, o mało przy tym nie spadając z łóżka. Powoli dociera do mnie dlaczego tak paskudnie głowa, gdzie jestem i po cholerę nastawiałem sobie na cokolwiek odpowiednią godzinę. Z niepokojem zerkam na Hope, ale ta nadal spała twardym snem. Włosy opadły jej na twarz całkowicie, więc delikatnym ruchem odsuwam kilka kosmyków z usianej piegami skóry. Wzdycham z zastanowieniem, zanim nie wstanę i wyjmę kilka zapasowych ubrań, które trzymałem u Cama. Idę cicho do łazienki, gdzie prędko ogarniam się i szukam w panice jakiegokolwiek eliksiru na kaca. Całe szczęście, ze mój brat chodzi z Beatrice, bo pewnie dzięki temu takie znajduję i liczę na to, że podczas wykopalisk nie będę się już czuł najgorzej. Wychodzę z łazienki i w pośpiechu szykuję krótką notkę, którą kładę na swojej poduszce: Hope, zapomniałem, że idę dziś na te wykopaliska Lancastera. Spałeś tak słodko, że nie chciałem Cię budzić. Twoje rzeczy są na krześle. Możesz tu zostać ile chcesz. Całuję, Twój Harry. Zaklęciem przylepiam karteczkę, by nie mogła nigdzie zaginąć, a potem idę po sukienkę dziewczyny by zgarnąć ją ze schodów. Ta jednak leży całkiem nieźle złożona na komodzie w korytarzu, a moja kurtka jest odwieszona ładnie na miejsce. Cóż najwyraźniej pomyliłem się w kwestii, że byliśmy sami... Mój brat albo musiał wrócić, albo przez cały czas tutaj był. No to klops, ale co mam zrobić. Jednak dopisuję prędko na karteczce: PS. Camael wrócił do domu.
Zamiast budzić do ucieczki Hope, ja pukam do camaelowej sypialni i wchodzę nieproszony, by przebudzić brata lekkimi szarpnięciami. Jest bardzo wcześnie, pewnie spałem z dwie godziny, zakładam, że nie przeżyję dzisiejszej wyprawy i tyle z tego będzie. Chyba że eliksir na kaca zadziała.
- Cam, Cam! - mówię pośpiesznie próbując sprowadzić brata do żywych. - Słuchaj! Hope Griffin jest w mieszkaniu, prefektka Gryffindoru. Głupio mi ją budzić - jego wyraźnie nie. - ...to niech się prześpi ile chce. Ja muszę iść spotkanie z Lancasterem Jonesem, Nana czeka! - mówię w bardzo szybkim tempie, by mój brat nie zdążył się w pełni przebudzić i zganić za cokolwiek. Schodzę z jego łóżka i już mknę ku drzwiom, ale odwracam się w futrynie jego sypialni. - Hej dzięki za użyczenie pokoju. Mogę się do Ciebie wprowadzić? Tak byłoby mi znacznie łatwiej - pytam jeszcze znajdując idealną porę na takie rzeczy. Ale prędko zbiegam ze schodów przypominając sobie o mojej dziseiejszej wyprawie. Ciekawe w jakiej formie będzie Nanael.
+

zt


Ostatnio zmieniony przez Hariel Whitelight dnia Pią 26 Lis - 14:47, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPią 24 Wrz - 23:17;

Czasem miał ochotę zmienić swojego brata w kwiatka ozdobnego. Na przykład wtedy, gdy wychodził nad ranem z gabinetu po tej jednej z wielu bezsennych nocy i zastawał go pochłoniętego bliskością jakiejś dziewczyny i nawet nie fatygowali się zamknąć drzwi; wtedy, gdy prawie się zabił o leżącą na schodach sukienkę, kiedy skupiony na jakimś liście, dopiero co przyniesionym przez Alfarda, po nich schodził, zupełnie nie podejrzewając, że zastanie we własnym domu tego typu pułapki, już szczególnie po nocy spędzonej osobno ze swoją narzeczoną. Och, miał ochotę rozegrać to inaczej, a jednak świadomość, że bardziej na tym ucierpi nie Hariel, a ta dziewczyna, która akurat wpadła w sidła młodszego Whitelighta, powstrzymywała go przed wszelkimi, niespecjalnie przemyślanymi działaniami. Ale obiecał sobie postawić w tym domu jakiekolwiek zasady. Nie zamierzał prawić bratu morałów, na Merlina, był dorosły, więc nie miał żadnego prawa, a jednak mogliby dojść do jakiegoś porozumienia, by chociaż na tego typu noce Camael opuszczał własne cztery ściany i doprawdy nie zamierzał mieć mu tego za złe. Ale komunikacja by się przydała.
Nie miał jednak na myśli komunikacji, w której za sprawą szarpnięć za ramiona został wybudzony z lekkiego snu, którego i tak nie zaznawał zbyt wiele. Zbyt szybka konfrontacja z rzeczywistością, gdy jeszcze sekundę wcześniej błądził w spokojnej krainie snu, nie była jednak jego przyjacielem, kiedy niespecjalnie do niego docierało to, co mówił jego brat.
Mhm, ok, nie budź jej — odparł, rejestrując jedynie, że w domu była dziewczyna – co już wcześniej sam zauważył – zupełnie pomijając słowa o tym kim była — Pozdrów Nanę, weź jej coś do jedzenia. — mruknął jeszcze przez sen zaraz po tym, gdy z ust Harry’ego padło imię ich siostry — Tak, jasne — rzucił niemrawo, żeby pozbyć się irytującej osoby z pokoju i właściwie już prawie spał dalej, gdy jakby nigdy nic przewracał się na drugi bok, odganiając brata ręką, bo przecież były lepsze pory na pogawędki niż wczesne poranki, szczególnie kiedy Camael położył się całkiem niedawno i naprawdę nie chciał jeszcze wstawać.
Sen jednak nigdy nie był jego mocną stroną. Zaczynał nawet podejrzewać, że może miało to coś wspólnego z jakąś chorobą, ale całkiem niewyspany westchnął nie więcej niż pół godziny po odwiedzinach Hariela, dochodząc do wniosku, że raz wybudzony – nie zaśnie po raz kolejny. Wstał więc poirytowany i przypominając sobie, że miał gościa zarzucił na siebie szarą koszulkę, uznając, że paradowanie przed nią – kimkolwiek była – w samych dresach nie było specjalnie pożądane. Zaraz po szybkim ogarnięciu się w łazience zszedł do kuchni i oparł się o szafki, przymykając jeszcze oczy wstawiwszy wodę na herbatę. Dwie herbaty, jak mniemał.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptySob 25 Wrz - 0:38;

Zasnęła tak głęboko, że wcale nie słyszała jak Harry wstaje i wychodzi z pokoju. Obudziła się za to niecałą godzinę później, zupełnie jak na filmach, które w domu oglądała z mamą: rozbudzona tym, że miejsce obok niej okazało się być puste. Choć światło nie było aktualnie jej sprzymierzeńcem, niechętnie otworzyła oczy, zastanawiając się, czy aby jej się to nie przyśniło. Nie była pewna, czy cieszyła się, że jednak była to rzeczywistość. Poderwała się z miejsca, rozglądając się za chłopakiem; był to spory błąd, bo przed oczami zrobiło jej się ciemno, a żołądek zaprotestował przeciwko tak gwałtownym ruchom. Właściwie odpowiedział pięknym za nadobne. Zaczynała już panikować i tworzyć w głowie czarne scenariusze, kiedy zauważyła karteczkę. Ta uspokoiłaby ją może, gdyby nie ostatnie zdanie, po którym wystrzeliła z łóżka jak strzała, zakładając w pośpiechu sukienkę i szukając majtek. Całkiem upokarzające doświadczenie, tak przynajmniej myślała do momentu kiedy przypomniała sobie o zabrudzonym prześcieradle. Chciała wyczyścić je zaklęciem, ale przecież nie wzięła z chaty torby, nie miała więc do dyspozycji swojej różdżki; poczuła się kompletnie bezbronna i samotna, i zupełnie nie wiedziała co ma zrobić. Była gotowa usiąść tu i się rozpłakać, gdyby nie to, że musiała jak najszybciej się stąd ulotnić, pościeliła więc łóżko, by zachować jakieś pozory porządku, wzięła swoje buty w rękę i zastanawiając się, w jaki sposób poprosić Hariela o to, by posprzątał za nią i nie zrobić z siebie idiotki, na paluszkach ruszyła przez schody. Ostatni stopień zaskrzypiał zdradziecko, ale nie to było najgorsze – dosłownie pięć sekund później (tych samych, w których zastygła na schodach w bezruchu) z kuchni dobiegło gwizdanie czajnika, co znaczyło, że albo Harry jeszcze stąd nie wyszedł, albo Camael już nie spał. W obu przypadkach wypadałoby przynajmniej się przywitać, na ucieczkę niezauważoną i tak nie miała już szans. Zatrzymała się więc w kuchni, wyglądając jak siedem nieszczęść.
Dzień dobry? — odezwała się niepewnie, przestępując z nogi na nogę. — Ja... przepraszam, chciałam tylko powiedzieć, że już sobie idę i... — na Merlina, widok nauczyciela w dresie sam w sobie był dziwny, ale widok nauczyciela w dresie W JEGO DOMU, kiedy doskonale wiedział (jak przypuszczała), co takiego w tym domu robiła, był na absolutnym szczycie niezręcznych sytuacji, jakich doświadczyła i pewnie miała doświadczyć. Naprawdę nie sądziła, by kiedykolwiek miała przeżyć coś równie upokarzającego. Odchrząknęła, próbując podjąć swoją wypowiedź.
Przepraszam, przykro mi — powtórzyła raz jeszcze — Czy jest szansa, że... nie powie pan o tym profesor Wang? — Cholernie głupio było o to pytać, ale jeszcze głupiej byłoby, gdyby dyrektorka dowiedziała się o jej wybryku. Była gotowa błagać go, byle tylko jej nie wydał.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyNie 26 Wrz - 0:14;

Drgnął lekko, prawie niezauważalnie, kiedy do jego uszu dobiegł głos Hope i otworzył oczy nim całkiem przysnął. Zlustrował ją krótkim spojrzeniem błękitnych tęczówek, od razu dochodząc do wniosku, że noc musiała być dla niej ciężka, ale nie komentował tego żadnym słowem, jedynie skinął jej głową w geście powitania i już odwracał się do gwiżdżącego czajnika, by zdjąć go z Italianki i zalać dwa kubki. Mimowolnie uniósł brew na słowa dziewczyny i odwrócił się do niej, wskazując krzesło przy stole. Skoro już tutaj była, to mogła wyjść nieco mniej roztrzęsiona. Nie wiedział jednak czy było to w ogóle możliwe. Prawdę mówiąc, nawet nie chciał stawiać się w jej sytuacji, domyślając się jak niekomfortowo musiała się czuć. Niemniej – Camael nie zamierzał słowem traktować ubiegłej nocy, nawet jeśli to był jego dom, to nie była jego sprawa i zdecydowanie to nie był czas, by sprawić, aby Gryfonka poczuła się jeszcze gorzej. A jeśli czuła się tak jak wyglądała, cóż, mogła chociaż wypić herbatę.
Przykro ci? — zapytał, stawiając naczynie na stole i samemu biorąc w ręce parujący kubek — Mam chociaż nadzieję, że jedynie w sprawie miejsca, w którym wszystko się wydarzyło. — mruknął, niby do siebie, a jednak nie było możliwości, żeby go nie usłyszała. Znał swojego brata, znał jego podejście do życia i ogromnie liczył na to, że jest dżentelmenem. Nie wchodził jednak w jego życie butami, już nie, nie zamierzał z nim rozmawiać o łóżkowym pożyciu, nawet tym, które miało miejsce w jego domu, a jednak miał to do siebie, że martwił się zawsze o wszystkich, tak więc słowa i widok zmarnowanej Griffin, nie były tym, co chciał widzieć. Parsknął jednak krótkim śmiechem na jej słowa o dyrektorce i pokręcił głową, upijając z gorącego kubka.
Nie, Hope, nie zamierzam mówić nowej dyrektorce, że prefektka Gryffindoru spędziła noc w moim domu. — odparł rozbawiony surrealizmem zaistniałej sytuacji, której chyba żadne z nich się nie spodziewało — Nie brzmi to zbyt dobrze, niezależnie od kontekstu i obawiam się, że naszą dwójkę stawia raczej w niekorzystnym świetle. — dodał i wzruszył ramionami, będąc nawet w lekkim szoku, że pomyślała o takiej możliwości. Cam doprawdy sobie tego nie wyobrażał i zdecydowanie nie chciał wkopać ani jej, ani swojego brata, ani samego siebie, jeśli miał być całkiem szczery. — Nie zamierzam też cię stąd teraz wyrzucać, więc napij się chociaż, zanim wrócisz do zamku cała w nerwach, już kilka minut nie zrobi ci wielkiej różnicy. — powiedział i skierował się w stronę półek chłodzących, marszcząc brwi i uznając, że jest paskudnym gospodarzem — Do jedzenia mam do zaoferowania jedynie jabłko, ale umówmy się, że kwestia mojego średniego przygotowania na gości zostanie między nami. — rzucił już odwracając się w kierunku dziewczyny i mrugając doń jednym okiem. Porzucił wszelkie formalności, które w tych okolicznościach byłyby raczej groteskowe.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyNie 26 Wrz - 14:14;

Noc była ciężka dla nich obojga, choć dla każdego z innego powodu. Trzeba by być ślepym, by nie wyczytać z twarzy nauczyciela jawnego niewyspania, zwłaszcza kiedy prawie przysypiał na stojąco. Z drugiej strony roztargnionej Hope o mało nie uszło to uwadze. Aż tak daliśmy mu w kość?
Posłusznie zajęła miejsce przy stole, siadając na samym brzegu krzesła i opierając złączone dłonie o drewnianą powierzchnię. Choć zwykle tego nie robiła, z nerwów zaczęła skubać skórkę przy jednym z paznokci, zdecydowanie potrzebując zająć czymś uwagę. Wystraszył ją; spodziewała się – nawet jeśli kompletnie nie pasowało to do obrazu Camaela, który wyrobiła sobie w czasie ostatniego roku – że zaraz z niej zaszydzi albo zacznie się denerwować. I, co gorsza, wiedziała, że na to zasłużyła. Nic więc dziwnego, że kiedy podjął swoją wypowiedź, podniosła na niego pytające, pełne niezrozumienia spojrzenie; nawet gdyby chciała, nie potrafiłaby ukryć swojego zaskoczenia. Nie zamierzała odpowiadać, nie zrobiłaby tego prawdopodobnie nawet gdyby tego od niej wymagał. Właściwie nie miała pojęcia, jaka jest odpowiedź, trudno było nie żałować wszystkiego, kiedy znajdowało się w tak beznadziejnej sytuacji. Starała się nie podejmować pochopnych osądów, przemyśleć to sobie na spokojnie. Teraz była niewyspana, skacowana (choć przy stresie związanym z rozmową ból głowy zszedł na drugi plan) i w zdecydowanie niewłaściwym miejscu.
Absurd tej sytuacji dotarł do niej z opóźnieniem. Rzeczywiście była tak zafiksowana na tym, że zrobiła źle i złamała z milion punktów szkolnego regulaminu do tego stopnia, że wcale nie pomyślała o tym, w jakim świetle stawia to samego Whitelighta – któregokolwiek z nich właściwie.
Och... — wydusiła z siebie, zaskoczona tym odkryciem — nie pomyślałam o tym w taki sposób — zaczerwieniła się nieco, że ktokolwiek mógłby pomyśleć, że ona i nauczyciel... A może rumieniec wynikał z tego, że przez ostatni rok była nim szczerze zafascynowana i nie szczędziła Ruby komentarzy na temat jego urody? Czy naprawdę nigdy nie wyobrażała sobie siebie w podobnej sytuacji?
Mógł też być spowodowany tym, że on i Hariel byli do siebie tak łudząco podobni, że gdyby przymrużyła oczy i udawała, że tembr ich głosu nie brzmi zupełnie inaczej, mogłaby oszukiwać się, że Harry wcale nigdzie nie uciekł. To było dość zawstydzające, biorąc pod uwagę, co dziś robiła z młodszą wersją swojego profesora. Westchnęła, usiadła na krześle nieco wygodniej, już nie jakby miała uciec stąd w ciągu najbliższych sekund i przyciągnęła do siebie parujący kubek, od razu biorąc łyka gorącego napoju. Suszyło ją niemożebnie, a ciepły płyn był zbawieniem dla niespokojnego żołądka.
Dziękuję — wymamrotała, opuszczając wzrok, a potem nawet delikatnie się uśmiechnęła, rozbawiona zawartością jego lodówki. — I tak nie dałabym rady niczego przełknąć. Widać każde z nas zyska dzisiaj sekret do dochowania. — Każde z tej dwójki w każdym razie, jak miało okazać się już wkrótce. Jakie to paradoksalne, że choć podkochiwała się w nauczycielu, to wychodziła na tym jak do tej pory znacznie lepiej niż na niecałych dwóch tygodniach znajomości z kimś z jej otoczenia. Sekretem udanej znajomości mogło być to, by nie iść od razu łóżka. Naprawdę nigdy nie przypuszczała, że dojdzie do podobnego wniosku na podstawie własnych doświadczeń.
Milczała przez moment, ale coś ewidentnie ją trapiło. W końcu więc nie wytrzymała i podniosła na niego wzrok, w końcu się odzywając.
Nie jest pan zły? Nie rozumiem — zmarszczyła brwi. — Wpadłam do pańskiego domu i to wcale nie było tak, że nie wiedziałam do kogo należy. Byłam pewna, że nikogo tu nie ma, ale to niczego nie usprawiedliwia... — Sytuacja była na tyle żenująca, że nawet nie miała większego problemu, żeby być szczerą. Niżej upaść i tak już nie mogła. Pociągnęła łyka herbaty; była dla niej jak zbawienie. — Czy mogę o coś zapytać? — dodała ciszej i spojrzała na niego pytająco, czekając na reakcję. Dopiero wtedy odezwała się znowu: — Czy był pan w domu przez cały ten czas?
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyNie 26 Wrz - 21:07;

Obserwował ją, cicho stukając palcem o kubek, podświadomie wiedząc, że nie odpowie na jego pytanie, a jednak łudził się, że wyczyta cokolwiek z jej reakcji. Nie chciał odgrywać tutaj roli karcącego nauczyciela, nie chciał być tym, który powie jej, że powinna się zastanowić nad tym co robi – bo uznawał, że nie ma do tego żadnych praw. Mógł potem porozmawiać ze swoim bratem, ale z Griffin nie mógł mieć takiej swobody. Nigdy nie był zwolennikiem ustawiania twardych granic rozdzielających go z uczniami, ale zaistniała sytuacja przekraczała także te, które sam ustawiał, wiedząc, że gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział – wyglądałoby to źle, bardzo źle i miał nadzieję, że Hope zdawała sobie z tego sprawę, że Hariel także i oszczędzą mu problemów. A te jak mniemał mogły być bardzo duże. Nie znał jeszcze nowej dyrektorki, nie licząc kilku słów, które z nią zamienił, nie wiedział więc czy w ogóle dałaby mu dojść do słowa. Postanowił więc dać im kredyt zaufania, że jednak byli dorośli i odpowiedzialni, nawet po tym co się stało kilka godzin wcześniej. Skinął powoli głową, gdy Gryfonka zaczynała sobie uzmysławiać, co mogłoby się stać, licząc na to, że sama sobie wszystko ładnie zobrazowała i nie musiał już nic więcej dodawać.
Właśnie. — sytuacja zdawała się być o tyle skomplikowana, że Camael był nauczycielem, i być może nie byłoby tak źle, gdyby nie uczył Hope, ale rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Nie skomentował jej zaróżowionych policzków, nie chcąc pogarszać sprawy, a ta zdawała się być tragiczna. Cieszył się jednak, że nie był aż tak straszny, by Gryfonka uciekła z jego domu, wówczas najbliższa lekcja mogłaby być, cóż, dużo mniej komfortowa. Nie wiedział o czym myśli, ale sam zajął się przeszukiwaniem własnej kuchni, a kiedy znalazł tak niewiele, westchnął cicho, a przez jego głowę przebiegło spostrzeżenie, że całe szczęście obiad je z Trice. Wrócił jednak myślami do dziewczyny, która przebywała w jego kuchni.
Rozumiem, tylko nie głoduj cały dzień, bo to ci wcale nie pomoże. — odparł, nie mogąc nic poradzić, że był jak starszy brat niemal dla wszystkich, że otwarcie niepokoił się jej stanem już pomijając wszystko to co sprawiało, że jej nerwy były w strzępkach, to jednak Cam nie był ślepy i widział jak bardzo wczorajsza była. Może powinien jej dać kazanie na temat spożywania alkoholu przez uczniów? Ale po co, patrząc na nią mógł jasno stwierdzić, że wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju.
Spojrzał na nią i przez kilka, długich sekund nie odpowiadał na jej pytanie. Nie był zły, może był zawiedziony i rozczarowany, choć nie znał całej sytuacji i unikał jej oceniania. Zły mógł być na swojego brata, znając go i podejrzewając, że nawet jeśli wiedziała czyj to dom, to Harry łatwo ją przekonał, że nie ma żadnego problemu. Mimo to, Camaela nie było łatwo zdenerwować, choć nie wątpił, że z bratem sobie porozmawia, choćby i dlatego, że Hope była bardzo młoda, zapewne kompletnie zagubiona, a Cam wcale nie zapominał jak to jest być nastolatkiem, choć czasem i na tym się łapał.
Zły? Na ciebie? Nie, Hope, nie mam powodu być na ciebie zły, przecież nie weszłaś tutaj sama, prawda? — odpowiedział, uważnie na nią patrząc — Znam też swojego brata i jestem pewien, że łatwo cię przekonał, że to dobry pomysł, nie mogę cię winić. — powiedział, nie odrywając od niej wzroku i lekko wzruszył ramionami, naprawdę wierząc w to, że jeśli o winie mieli mówić, to ta leżała jedynie po stronie Hariela. Cóż, przynajmniej nie zaciągnął jej do Doliny, to dopiero mogłoby być tragiczne w skutkach. — Śmiało — czekał na pytanie, które ją trapiło. Był jednak przekonany, że wiedziała, po chwili jednak zaczął się zastanawiać czy na pewno chciała usłyszeć odpowiedź, uniósł więc nieco brew. — A gdzie miałem być o świcie, na rybach? — odparł półżartem, choć przyznawał, że mieli ogromnego pecha, że akurat tej nocy nie spędzał u swojej narzeczonej i szczęście, że ona nie spędzała jej u niego, jak przypuszczał. To dopiero byłoby niezręczne.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyWto 28 Wrz - 2:43;

Skinęła posłusznie głową, biorąc sobie jego radę do serca. Kac też był dla niej całkowitą nowością, bo nigdy wcześniej nie piła nic mocniejszego niż piwo i zdecydowanie nie w ilościach, które wychodziłyby poza granicę rozsądku. Zabawne, jak bardzo można się stoczyć w tak niedługim czasie. Odnotowała sobie w każdym razie w pamięci, by zjeść coś wbrew żołądkowym protestom i nawet zatęskniła do serwowanej przez zamkowe skrzaty zupy. Gdyby mogła ją teraz zjeść, znaczyłoby to, że jest w zamku, a nie wciąż w tym domu. I choć Camael był wobec niej więcej niż w porządku i więcej nawet niż miły, to bardzo chciałaby mieć ten poranek już za sobą.
Czas się zatrzymał, a przynajmniej zwolnił niemożebnie, byłaby w stanie przysiąc na wszystko, że tak właśnie się stało. Sekunda za sekundą mijały w zastraszająco wolnym tempie a milczenie po jej pytaniu zawisło między nimi nieruchomo. Brakowało tylko tykania zegara, który swoim nieznośnym dźwiękiem uzmysławiałby każdą sekundę istnienia. Widać nie była wcale taka trzeźwa, bo kiedy usłyszała, że nie ma nic dziwnego w tym, że po prostu uległa Harielowi, nie dostrzegła w tym niczego niepokojącego. Prawdopodobnie nawet jawne ostrzeżenie byłoby dla niej w tym momencie kompletnie niewystarczające. Krążący we krwi alkohol byłby zdrowszy dla jej nerwów i rozumu, niż ten rodzaj upojenia, który pozostawił po sobie Ślizgon – taki, który nie mija prędko, ogranicza widzenie i skłania do podejmowania najgłupszych ze wszystkich decyzji. Ale cóż ona mogła o tym wiedzieć, była tylko głupią kozą, która wpadła w łapy wilka, zbyt ślepa, by zauważyć, jak kiepskie jest jego przebranie.
Było jej głupio milczeć, ale z drugiej strony nie wiedziała, co miałaby powiedzieć. Choć czuła się winna, ani myślała przekonywać go, że i ona tutaj zawiniła, że technicznie rzecz biorąc jest już dorosła i naprawdę powinna potrafić używać swojego rozumu. Wzięła więc kilka łyków stygnącej herbaty, pozwalając, by jej ciepło koiło rozdygotany żołądek. W końcu uśmiechnęła się blado, rozbawiona jego odpowiedzią.
Tak byłoby dla pana najlepiej. Nie wiedziałby pan co się tutaj stało i miałby pan w lodówce coś poza jabłkiem — luźne zachowanie Camaela chyba w końcu jej się udzieliło, skoro pozwoliła sobie na żart z nauczyciela. Złapała jeszcze łyka herbaty i wstała, czuła bowiem, że jeszcze chwila i nadużyje jego gościnności, albo, co gorsza, cierpliwości. — Dziękuję, za wszystko. Już mi lepiej, więc ja... pójdę już. Do zobaczenia. — Mimo wszystko było to wciąż okropnie niezręczne, zwłaszcza kiedy przyszło jej się pożegnać, bo uświadomiło jej to, że rzeczywiście zobaczą się w niedługim czasie... i że będzie to z pewnością bardzo dziwne spotkanie. Wycofała się z kuchni i energicznie opuściła dom Whitelighta, chcąc móc jak najszybciej zamknąć za sobą jego drzwi.

[ z.t. x2]
+

Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptySro 27 Paź - 22:03;

| Gdzieś tam hen daleko do posta Cama XD

Łatwo było mi unieść kącik ust w drobnym uśmiechu, gdy przez krótką chwilę wydawało mi się, że odpowiedź jest oczywista, a jednak nie potrafiłem odezwać się tak od razu, musząc wpierw ściągnąć brwi w konsternacji, by faktycznie zastanowić się nad zadanym mi pytaniem.
- Nie wiem czy naprawdę w nim uczestniczę - przyznaję więc ostrożnie, mogąc sobie pozwolić na szczerość, skoro tylko przed Tobą otwieram się tymi słowami. - Charlie nie widzi mnie takiego, jaki jestem. Dominik nie widzi mnie w ogóle. Ojciec wolałby mnie nie widzieć, a Emily... Emily mnie potrzebuje niezależnie od tego jaki jestem, więc... - urywam, bo i przerywam tę myśl nawet we własnej głowie, nie chcąc wcale wyciągać wniosków, które zepsułyby mi humor zbyt widocznie. W końcu od dawna już nie znalazłem się w tym stanie, w którym zamykam się w samotności swojego pokoju na długie dni. Po co to zmieniać?
Przecież w końcu Ty też skutecznie ten humor poprawiasz, o czym zapewniam Cię szczerym, głośnym śmiechem na jak zawsze błędną interpretację moich pokrętnych wynurzeń. Uśmiech nie opuszcza mnie gdy popijam już przyjemnie parujące wino, ani wtedy gdy cicho mruczę w reakcji na swoje imię, dając złamać się dopiero przy zadanym mi pytaniu tylko po to, by powrócić na moją twarz w swojej najpełniejszej formie. I chyba nieszczególnie potrafię usiedzieć w miejscu, bo z gwałtownie atakującej mnie ekscytacji nawet nie zauważam, że nagle poderwałem się z miejsca, wznosząc swój kielich z grzańcem w górę.
- Przysięgam na Merlina, Morganę, Kirke i wszystkie muzy, że nie pożałujesz swojego wyboru - deklaruję, może i nie mówiąc ani razu "tak", ale przecież wyraźnie zgadzam  się na zaproponowaną mi rolę, przez chwilę z ekscytacji nie mogąc pozbierać myśli, gdy zacząłem krążyć po kuchni z rozbujanym w kielichu winem. - Tak mało czasu... Muszę zacząć przygotowywania do kawalerskiego. Alkohol, alkohol przede wszystkim oczywiście, ale, Camael, ja- Przysięgam, że nigdzie nie zniknę. No- Przynajmniej nie do końca wesela, nie zawiodę Cię - wyrzucam z siebie chaotycznie, nagle opadając z powrotem na swoje miejsce, odkrywając dziwną przyjemność w tym przytłoczeniu spadającego na mnie obowiązku. Tego jedynego, jeśli nie pierwszego, od którego nie chciałem wcale uciekać. - Musisz mi dać listę gości, podać płeć osoby, którą zatrudnię do striptizu... Muszę sprawdzić, w którym epickim miejscu nie mam jeszcze zakazu wstępu i och, Camael, najważniejsze - przerywam sam sobie, poważniejąc zupełnie, gdy odnajduję Twoje spojrzenie, nawet nie próbując kryć przejęcia w swoim własnym. - Moim zadaniem jest zadbanie o to, by do ślubu doszło za wszelką cenę czy powstrzymanie Cię, jeśli uznam, że popełniasz błąd? - dopytuję, bo i nie wiem czy bardziej moralne jest sprawdzenie wierności wybranki swojego przyjaciela i  nie odganianie od niego samego potencjalnych zalotników czy może jednak bardziej potrzebujesz mnie w chwilach zwątpienia i paniki, by przypomnieć Ci, że to Beatrice jest kobietą Twojego życia.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPon 22 Lis - 19:30;

Spokojnie patrzył na Viro, jedynie bawiąc się magiczną zapalniczką, którą obracał w palcach. Nie przerywał swojemu przyjacielowi, może tylko trochę zbyt uważnie mu się przyglądając, jakby w poszukiwaniu wszelkich oznak, że jednak nie powinni rozmawiać na ten temat. Cam nie lubił naciskać na ludzi i był pewien, że Rowle ufał mu na tyle, by do niego przyjść i porozmawiać – jeśli tylko taką potrzebę będzie miał. On za to zawsze był w stanie rzucić wszystko i go wysłuchać tak jak teraz, zastanawiając się, czy może powinni kontynuować ten temat, kiedy jego spojrzenie nieco przygasło. Uniósł własny kubek do ust i upił rozgrzewającego wina, postanawiając nie komentować tego, jedynie posyłając mu pokrzepiający uśmiech. Obaj mieli nieciekawe i niepewne sytuacje rodzinne, może to właśnie sprawiło, że Camael nie wyobrażał sobie na miejscu swojego najlepszego przyjaciela kogokolwiek innego?
Zastygł jednak w niejakim bezruchu, może nawet spłycając swój oddech do minimum, kiedy wpatrywał się w postać przed sobą, wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie był stu procentowo przekonany, że Viro się zgodzi, ale wolał usłyszeć krótkie nie, niż trwać w tym wyczekiwaniu całą wieczność. A jednak sekundy się dłużyły, by w końcu mógł odetchnąć z ulgą, nawet nie kryjąc swojego dłuższego niż zwykle wydechu. Parsknął krótkim śmiechem, również swoje wargi rozciągając w pełnym uśmiechu i pokręcił głową, nie spodziewając się jednak tak entuzjastycznej reakcji.
Nie musisz przysięgać, Viro — machnął ręką, nie potrzebował usłyszeć „tak”, to co widział w zupełności mu wystarczyło. Czuł się tak, jakby jakiś supeł na jego sercu się poluzował.
Ślub z Trice, był czymś, czego był pewny tak, jak jeszcze niczego w swoim życiu. A jednak ogrom rzeczy, które należało przy tym ogarnąć – go nieco onieśmielała. Nie wspominał o burzliwej, choć to delikatnie powiedziane, reakcji własnego ojca, uznając, że tym nie będzie się martwić już nigdy i nie pozwoli, by rodzic zepsuł mu najważniejsze chwile życia. Zawiesił na chwilę swoje spojrzenia na przyjacielu i skinął głową, na jego chaotyczną wypowiedź, w której liczyły się jednak tylko dwa słowa „nie zniknę” i Camael naprawdę w to wierzył, uznając jednocześnie, że może właśnie tego Viro potrzebował. Czasem miał wrażenie, że Rowle nadal szuka swojego celu, czegokolwiek, co by go tu trzymało i miał nadzieję, że Whitelight właśnie dał mu powód. Wyciągnął nogi przed siebie, wygodniej opierając się o oparcie krzesła i delikatnie unosząc brew.
Dam ci listę gości, kiedy tylko ustalę ją z Trice i zdecyduję, czy chcę tam widzieć rodziców, czy nie — wzruszył ramionami, nie potrafiąc tej decyzji podjąć, jak i nawet nie wiedząc czego sam w ogóle chciał — Ślub planujemy na koniec grudnia — co mogło być dosyć istotną informacją — Striptizerem musisz być koniecznie ty — tu spojrzał mu w oczy — Twoim zadaniem jest bycie przy mnie w tym moim najważniejszym dniu, niczego więcej nie chcę
Zdumiewał go fakt, jak szybko mijał czas. Jeszcze chwilę temu klękał przed Beatrice, by prosić ją o rękę, a tymczasem już niedługo miał zacząć nazywać ją swoją żoną. Nie przewidywał chwil zwątpienia, chciał tylko tego dnia mieć spokój od dramatów, które na co dzień tak chętnie do niego przybywały. Patrzył więc na Viro z radością i nadzieją w oczach, wszelkie zmartwienia i czarne scenariusze odganiając w najdalszy kąt swojego umysłu.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyNie 28 Lis - 21:34;

Śmieję się głośno, może nawet zbyt głośno, a jednak nie potrafię w pełni opanować swoich emocji, gdy przepełnia mnie szczęście, które nawet tak naprawdę nie jest moje. W moim życiu nic się przecież nie zmieniło i powinienem być równie nieszczęśliwy jak jeszcze chwilę temu, przed przyjściem do Twojego domu.
Ale pożyczyłem je od Ciebie i w tej chwili w pełni odurzałem się tym Twoim szczęściem, które wydawało mi się tak ogromne, gdy tymczasem w Tobie potrafiło wywołać jedynie szerszy uśmiech. I każdy, kto znał Cię choć trochę, musiał wiedzieć, że nijak nie ujmowało to temu, jak czujesz się wewnątrz.
- Och, okej, okej... Więc mam czas do grudnia, by napisać odpowiedni toast - zauważam, w swojej głowie przeskakując między pozycjami nieustannie powiększającej się listy obowiązków, na których wypełnienie będę musiał przygotować się do końca tego roku. - Bo oczywiście dasz mi wznieść toast, prawda, Camael? - dodaję od razu, niby pytając, a jednak tonem głosu zdradzając, że decyzja już została przeze mnie podjęta i nawet jakbyś, z zupełnie niezrozumiałego dla mnie powodu, odmówił mi tej przyjemności, to i tak znalazłbym sposób, by tę wyjątkową okazję odzyskać. Nawet jeśli wymagałoby to dolania eliksiru do każdego kielicha z osobna.
- I chciałbym, żebyś już teraz wiedział... - zaczynam znów, a jednak przerywam sam sobie na solidny łyk winnego moich wypieków grzańca. - Że jeśli kiedykolwiek wezmę ślub, to też będę chciał Ciebie na swojego świadka. Chociaż chyba cały zamysł ślubu do mnie nie przemawia - kontynuuję, myśląc, że kończę, więc i odchylam się, by w drobnym balansie na tylnych nóżkach krzesła upić jeszcze kilka ostrożnych łyków, zanim z uderzeniem drewna o podłogę nie powracam do normalnej pozycji, unosząc dłoń na znak, że chcę coś jeszcze dodać. - Nie zrozum mnie źle, nie twierdzę, że śluby są bez sensu. Bynajmniej. Kim bym był, bo na pewno nie sobą, jakbym miał nie wierzyć w to idealne dopasowanie, przeznaczenie i tę jedną jedyną osobę, która jest Ci pisana - podejmuję, próbując przybliżyć Ci swój punkt patrzenia, przesiąknięty nie tyle moją naiwnością, co szczerą potrzebą wiary, że naprawdę ten rodzaj życiowego spełnienia jest możliwy. - Chodzi o same publiczne ślubowanie. To powinien być najintymniejszy, najbardziej znaczący moment związku. To powinien być moment, w którym obiecujecie sobie wszystko, co możecie sobie dać. Ten moment, w którym oddajecie się sobie nawzajem na zawsze, obiecując kochać wady i zalety, zdrowie i choroby - ciągnę dalej nakreślając Ci pewną wizję, by skontrastować ją z pytaniem: - Jak wiele osób zasługuje, by ten wasz moment oglądać?
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyNie 26 Gru - 15:22;

Patrzenie na szczęśliwego przyjaciela sprawiało, że ciepło rozlewało się w jego wnętrzu i wiedział, że wszystko było tego warte, kiedy został obdarzony tak szczerym uśmiechem. Mimowolnie sam uśmiechnął się szerzej i odchylił do tyłu na krześle, wypuszczając powietrze z płuc, nie wiedząc nawet, że w oczekiwaniu na odpowiedź wstrzymywał własny oddech. Teraz jednak zupełnie się rozluźnił i sięgnął po paczkę papierosów, by odpalić lordka jakby nigdy nic. Cały ten ślub stawał się coraz bardziej realny, jakoby miał być lada dzień i nie wiedział, że czas w istocie mija niewiarygodnie szybko. Każda decyzja, którą podejmował od wiosny zdawała się być tą dobrą, nie wiedział po prawdzie jeszcze co zrobi ze swoją sytuacją rodzinną, ale był przekonany, że na nic w świecie nie pozwoli, by cokolwiek, lub ktokolwiek, popsuł mu ten dzień. Uniósł brew na słowa przyjaciela i parsknął krótkim śmiechem.
O tak, koniecznie musisz się nad nią zastanowić, żeby chociaż połowa gości zrozumiała o czym mówisz ― wyszczerzył się do niego w rozbawieniu, nie mogąc się powstrzymać od tej przyjacielskiej docinki w jego kierunku. Bądźmy szczerzy, nawet Camael nie zawsze wiedział o czym Viro tak naprawdę do niego mówi, a przecież znali się szmat czasu. Uniósł szklankę z jasperowym grzańcem, jakby w toaście, potwierdzając, że może sobie wnosić tyle toastów ile tylko będzie chciał. ― Będziesz mi też na pewno potrzebny w doprowadzeniu miejsca ślubu do porządku, skoro całkiem nieźle sobie radzisz z transmutacją ― mieli zarys tego co miało mieć miejsce i potrzebował kogoś do pomocy w zmienianiu lodu w coś, co się nada.
Ciepło alkoholu nieco paliło go w przełyk, choć drapanie w gardle mogło być równie dobrze spowodowane palonym papierosem, albo przeziębieniem. Słuchał jednak słów Rowle’a i patrzył na niego uważnie. Nie wiedział czy się z nim kompletnie nie zgadza, czy może jednak miał poniekąd rację. Nie mógł powiedzieć, że ani jemu, ani Trice nie przeszło przez myśl, by po prostu wyjechać gdziekolwiek i tylko we własnym towarzystwie przysięgnąć sobie wieczność. Może jednak rodzinne tradycje, tak głęboko w nim i ku jego rozpaczy zakorzenione nie dawały o sobie zapomnieć. A może po prostu chciał szczeniacko pokazać, że może, bez kiwnięcia palcem ze strony rodu.
Nikt ― odparł i zgasił niedopałek lordka ― Ale kim jestem, żeby odmówić komukolwiek i nie podzielić się z nim własnym szczęściem, choćbym miał je pożyczać na chwilę, to nawet na chwila może być dla kogoś równie ważna. ― powiedział z powagą, by w końcu ta została przysłoniona całunem rozbawienia w jego niebieskich oczach ― No i oczywiście jestem szalenie próżny, więc każdy musi zobaczyć na co mnie stać. ― żart, pod którym kryła się cała niepewność, że rodzina… Nie, nie zamierzał o tym myśleć, miał ich przecież od dawna w głębokim poważaniu i nic się nie zmieniło, nie kiedy ojciec tak go potraktował.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyCzw 30 Gru - 16:48;

W INNYM CZASIE, POŁ GODZINY PRZED ŚLUBEM

To nie tak miało wyglądać. Miał zaplanowane wszystko, od a do z, cały ten dzień i chociaż tak rzadko planował, tak tym razem miał nadzieję, że planu będzie się trzymać. Nie miał czasu łapać Viro, nie miał czasu uświadomić go jak bardzo ma ochotę go zabić, ani nawet spytać czy na pewno ma obrączki. Właściwie było mu wszystko jedno, kiedy "ostatni wieczór wolności" zamienił się w prawdziwe piekło. Nie miał czasu myśleć o niczym, kiedy po wylądowaniu w Anglii, na pół godziny (!) przed ceremonią, musiał się teleportować. Wszystkie jego wnętrzności po użyciu świstoklika zdawały się być wywrócone do góry nogami, ramię ponownie go bolało i bał się nawet na nie spojrzeć, kiedy czekała go teleportacja do Hogsmeade. Nie był w stanie... Zacisnął jednak zęby i skoczył w teleportacyjny tunel, a wylądowawszy w domu numer cztery, zdążył jedynie dobiec do łazienki, by zwrócić całą zawartość swojego żołądka. Kurwa. Nawet się nie podniósł z klęczek, kiedy chwycił swoją różdżkę i wysłał patronusem wiadomość do Viro, że potrzebna mu pomoc, zanim zwróci wszystkie swoje wnętrzności. To była jego sprawka i fakt, że najpewniej był to nieszczęśliwy wypadek - mało go obchodził. Żałował, żałował całego tego wieczoru kawalerskiego, choć przecież nawet nie do końca z własnej woli się na nim pojawił. Drugiego patronusa posłał do @Nanael O. Whitelight, mówiąc o tym, że najpewniej się spóźni i byłby wdzięczny gdyby znalazła sposób na na małe opóźnienie ceremonii. Trice nie chciał niepokoić, naiwnie łudząc się, że była przekonana, że może trochę za bardzo wziął sobie do serca tradycję. Nie miał czasu, żeby źle się czuć, musiał wstać i ubierać garnitur, musiał się teleportować, choć na samą myśl o tym z powrotem poczuł nudności, nie wiedział jak z tym walczyć i miał nadzieję, że Viro pojawi się w domu raczej prędzej niż później.
Jakby na zawołanie, usłyszał kroki wewnątrz domu, które rozpoznał od razu. Kamień spadł mu z serca, kiedy uświadomił sobie, że już nie będzie musiał przekonywać samego siebie, całą swoją siłą woli, że da sobie radę, bowiem liczył na pomoc przyjaciela i swojego świadka. Był mu to winien.
- Zrób coś, żeby minęły mi nudności, mój ojciec nie będzie zadowolony, jeśli zarzygam mu buty. - odparł trochę żartem, jakby próbując rozluźnić atmosferę, choć za ścianą źrenic, Rowle, który przecież tak dobrze go znał, mógł dostrzec niegasnącą w nim panikę. Czas uciekał.
- Nie wiem czy rozmawiałeś z Rafem, wylądowałem w Kolumbii i się rozszczepiłem, a potem facet od świstoklików zrobił mnie w chuja. Wiesz, jeśli chcesz mnie zabić, są lepsze sposoby. - powiedział, już doprowadzając się do względnego porządku i ubierając na siebie garnitur, rzecz jasna po najszybszym prysznicu w swoim życiu. Nie mógł przecież się żenić, będąc całym od kolumbijskiego kurzu.

@Jasper 'Viro' Rowle

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyCzw 30 Gru - 18:53;

Pierwsze kilka kroków po teleportacji pokonuję w zupełnej ciemności, z pośpiechu musząc zignorować nieprzyjemne zawroty głowy, zbyt skupiony na swojej miski. Zbyt skupiony na myśli, że znów Cię zawiodłem.
- Przepraszam - wyrzucam z siebie na wstępie, bo choć w rozmowie z każdym innym poszkodowanym nie użyłem tego słowa, to przed Tobą jednym nie mogę się wstrzymać, gotów już przy pierwszym skrzyżowaniu spojrzeń porzucić swoją gryfońską dumę. - Niedługo wszyscy będziemy się z tego śmiać. Będziesz miał co opowiadać kociętom - dodaję, śmiejąc się nieco nerwowo, by zakryć zakłopotanie, ale i panikę, która narasta we mnie, gdy lepiej dostrzegam w jak złym stanie jesteś, nie chcąc pozwolić sobie na więcej słabości, bo i musząc posłużyć Ci za wsparcie. To jedno jestem Ci winien.
- Zaraz postawię Cię na nogi. Zaufaj mi - błagam, bo i przecież nie mam prawa wymagać już od Ciebie zaufania, nie do końca tak naprawdę wierząc w to, że wszystko pójdzie dobrze, zwyczajnie uporem trzymając się tej myśli, wypierając fakt, że im mocniej się staram i im mocniej chcę dobrze, tym bardziej kulminacyjna jest moja wpadka.
Tym razem jednak wszystko wydaje się iść zgodnie z moją myślą, gdy podsuwam Ci wszystkie potrzebne Ci rzeczy w jedno miejsce, byś mógł spokojnie doprowadzić się do porządku, gdy ja pospiesznie przeszukuję Ci kuchnię w próbie odnalezienia choć kilku potrzebnych mi składników.
- Mam trochę doświadczenia - przypominam, nie chcąc wchodzić w dokładniejsze opisy poranków po nocy ze zbyt kolorową mieszanką procentowych trunków, gdy podaję Ci już mieszankę ziół do wypicia, samemu zaraz majstrując zaklęciami przy kwiatkach w Twojej butonierce, by nadać im cucącego zapachu świeżego imbiru.
- Dobrze wyglądasz - kłamię tak przekonująco, że niemal sam w to wierzę, zaraz i tak psując ten efekt kilkoma transmutacyjnymi sztuczkami, by przykryć nieco zmęczenie odpite na Twojej twarzy. - Załatwię Ci jeszcze jakieś eliksiry.... - obiecuję i dopytuję się jeszcze czy jesteś w stanie sam podjąć się teleportacji, czy jednak powinniśmy obrać inny środek transportu, gotów być dla Ciebie fizyczną podporą tak długo, jak tylko sobie tego zażyczysz, po czym faktycznie spóźnieni opuszczamy dom pod numerem cztery. [zt] x2

------------------------------------------------------------------------------------
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPią 10 Lut - 9:24;

Uwielbiam budzić się obok kogoś. Dlatego na początku kiedy powracam do świata żywych, nie zważam na gigantycznego kaca, albo na to jak bardzo chce mi się pić. Zamiast tego zaspanym wzrokiem rozglądam się po moim łóżku i kiedy znajduję Rikiego turlam się w jego kierunku i obejmuję go w talii, całując po nagim ramieniu. Moje niesamowite, magiczne łóżko, wyczuwając że się obudziłem, zaczyna poruszać się delikatnie, robiąc jakieś masaże. Tak naprawdę kiedy tak budzą pocałunkami Ryszarda już mam w planach zaproponować mu jakiś lubieżny poranek. Ale wtedy stwierdzam, że zaraz zwymiotuję na swojego kochanka, jeśli moje łóżko nie przestanie się gibać.
- Przestań! - mruczę i łapię za różdżkę, by uderzyć w materac, który teraz tylko zrobił się jeszcze bardziej miękki. Tak jak lubiłem! - O boże, umieram z pragnienia. Sir! - krzyczę na całe mieszkanie tak głośno jak potrafiłem w obecnym stanie.
Przy łóżku obok pojawia się uroczy, pełen entuzjazmu skrzat, kompletnie niespeszony wizytą w sypialni dwóch nagich chłopów. Na dodatek w ręku trzymał już dzbanek z wodą (ogórkową oczywiście...). - Och, Sir, niesamowity jesteś. Riki, to jest Sir, chcesz coś na śniadanie? - zagaduję chłopaka, klepiąc go w tyłek (a przynajmniej celując gdzieś w tych okolicach). Zakrywam się lekko by tu nie świecić Sirowi niczym nagim, z trudem podnieść się do pozycji siedzącej i sięgnąć po szklankę wody, a mój skrzat już podawał drugą dla Ryszarda. Prowadzę krótką rozmowę w której ja ustalam co chcę zjeść, trzy razy zmieniając zdanie, w końcu wybierając tosty z awokado. W czasie naszej rozmowy nieustannie przejawiało się powtarzające się sir-sir, co jak zwykle brzmiało bardzo mądrze. Pytam też czy mamy eliksir na kaca, ale od kiedy Beatrice uciekła od Cama, znacznie trudniej było mi nadążyć z zapasami jakichkolwiek leków. Na dodatek skrzat mówi, że jest niedziela niehandlowania eliksirów, więc żartuję by poszedł gdzieś ukraść a co ten oznajmia Rikiemu, że zawsze jestem taki zabawny (wcale się przy tym nie uśmiechając) i znika zrobić nam śniadanie.
Zerkam na Gryfona i uśmiecham się do niego uroczo. Odkładam już pustą szklankę na szafeczkę nad łóżkiem, a sam upadam z powrotem na materac. - Jak się czujesz? - pytam miło, bo dopiero wczoraj w bardzo późnym etapie naszego spotkania dowiedziałem się, że Ryszard to w zasadzie jest niby hetero, co zdecydowanie przeczyło temu co robiliśmy nawet po tym wyznaniu.
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPią 10 Lut - 11:39;

Poranki z zasady były dla niego ciężkie, dlatego najchętniej nie kładłby się wcale, żeby nie musieć co rano przeżywać traumy powrotu do rzeczywistości. Kiedy tylko miał wybór, zdecydowanie wolał zasypiać i budzić się sam, żeby w spokoju dojść do siebie po jakichkolwiek ekscesach, jakie sam sobie zafundował poprzedniej nocy i zazwyczaj udawało mu się w podobnych sytuacjach albo wrócić w porę do siebie albo z klasą wymknąć nad ranem, żeby nie zaprzątać sobie głowy konfrontacją z nocnym towarzystwem w ostrym świetle dnia i bez zasłony z promili. Tym razem jednak nie wyszło, a niesamowite zaczarowane łoże Harolda było tak fantastyczną odmianą od starej wersalki w mieszkaniu Marli, że spał jak dziecko, przynajmniej dopóki ktoś nie zaczął mu brutalnie przeszkadzać. Wymamrotał jakieś czułe "spierdalaj Eugeniusz", przekonany że to Jinx świruje z rana i robi mu jakieś niemądre dowcipy, i dzielnie postanowił go zignorować, kiedy obudził go okropny harmider. Zerwał się do siadu, wołając, że czego drzesz ryja, pajacu, ale jego głos zagłuszył potężny huk jaki towarzyszył zajebaniu głową w durną półeczkę nad łóżkiem, przeznaczoną chyba tylko po to żeby się o nią uderzać. W domu takiej nie mieli; wtedy do niego dotarło, że wcale nie był u siebie. Podczas gdy Harold wyrzucał z siebie milion słów na sekundę i zapraszał do pokoju skrzata, Ryszard pruderyjnie nakrywał się kołdrą, nawet nie próbując sobie wyobrażać jak zareagowałby skrzat Jacek, gdyby zastał go w takiej scenerii. Sytuacja była zdecydowanie zbyt dynamiczna jak na spowolnione obroty jego mózgu; wypił jednym haustem tę wodę co zawiewała ogórkiem i gapił się głupio to na Sira, w międzyczasie machając mu uprzejmie ręką na powitanie, to na Harry'ego, co chwilę przypominając sobie kolejne prawdziwie pikantne szczegóły z poprzedniego wieczoru. Pokręcił tylko głową na propozycję śniadania, bo jedyne czego teraz pragnął to obalić duszkiem puszkę RedGhulla i żeby ktoś mu sprzedał Avadę w żebro. Niby nic go nie bolało, ale i tak czuł się strasznie sponiewierany. Jakby tego było mało, Harry zaczął zadawać skomplikowane pytania już na wstępie.
- Dosko, jak spałeś to przebiegłem maraton, a zaraz pójdę organizować pierwszą w Hogsmeade paradę równości - wychrypiał na tyle dziarsko, na ile potrafił i próbował się zaśmiać, ale od samego nabrania powietrza zrobiło mu się jeszcze bardziej niedobrze. Rewelacja. Chciał wstać, ale opadł na super miękką poduszkę, przykładając pustą już szklankę do twarzy z nadzieją że zadziała jak kompres i przyniesie mu ulgę. Trochę pomogło, dlatego zdobył się na szczere zwierzenie: - Ee... Jakbym trafił do alternatywnej rzeczywistości. Która w dodatku jest karuzelą. Zaraz se pójdę, tylko przestanie mi się kręcić w głowie - zapewnił, uprzejmie dzieląc się z Haroldem swoim odkryciem w postaci szklankowego kompresu i przyłożył mu przyjemnie chłodne naczynie do czoła. - A ty? - zapytał, z nadzieją że odpowie mu jakimś długim monologiem i dzięki temu nikt nie będzie musiał się zastanawiać, co tu się odpierdoliło.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPią 10 Lut - 18:35;

Nie zostałem przywitany najmilej na świecie, jednak nie będę miał tego za złe Rikiemu - w końcu z pewnością ma podobnego kaca co ja. Pomyślałbym, że tak się wczoraj upił - może nie pamięta nic z wczoraj. Ale dość narcystycznie uznałem, że to niemożliwe. Wyniosłem też swoje potrzeby nad komfort kolegi, pośpiesznie wzywając do nas Sira. W tym momencie słyszę huk i gwałtownie odwracam się do Ryszarda, który właśnie próbował rozwalić moją szafkę. Mówię jakieś ojojoj i głaszczę go pocieszająco po głowie, równocześnie snując dywagacje na temat tego co powinienem zjeść. Chociaż Riki odmawia jedzenia, ja dyskretnie pokazuję skrzatowi, żeby po prostu zrobił to co mi.
- No jasne, coming out musi być z odpowiednią fetą - mówię na jego propozycję zrobienia parady równości. Sam jestem wyczillowany jakbym miał zaraz usiąść przed Wiztflixem po ciężkim weekendzie. Ale Riki wydaje się być znacznie bardziej spięty. Ale może po prostu jest zmęczony i skacowany. Jeszcze nie byłem z nim w wielu takich sytuacjach, by to stwierdzić. Kiwam głową na jego słowa. - Och, dziękuję. Chcesz taki prawdziwy? - mówię na kompres, którym postanowił się szczodrze podzielić. - Rozumiem. A lubisz karuzele? - zadaję pytanie, które może jest niesamowite bystre i graniczące z geniuszem, a może durne jak zwykle. - Ja? Średnio. Im jestem starszy tym gorsze są kace. Nie chcę sobie wyobrażać co będzie koło trzydziestki - mówię i wzdycham, przekładając sobie prowizoryczny kompres Rikiego na drugi policzek. - Ale poza tym było przednio - dodaję jeszcze, by chociaż w to nie wątpił i uśmiecham się uroczo. W tym momencie pojawia się Sir z głośnym trzaskiem, unosząc dwie tacki pełne jedzenia, z kawą, dzbankiem wody, tostami z awokado i jajkiem. Dziękuję mu serdecznie, aż klaszcząc w dłonie na to wszystko. Mam nadzieję, że uda mi się to przełknąć w tym stanie. Skrzat grzecznie pyta czy posprzątać, a ja rozglądam się niemrawo po pokoju dopiero teraz widząc porozwalane po całym pokoju nasze ubrania. Sir znacząco podnosi butelkę jakiegoś alkoholu, która w połowie rozlała się na ziemię, kiedy ja mamroczę że na razie nie trzeba i proszę tylko by wziął futro. Skrzat kilkoma zaklęciami ratuje moją podłogę przed whisky, by złapać mój płaszcz i zniknąć. Z powrotem przenoszę uwagę na Ryszarda.
- Spoko, zjedz i pójdź może. Inaczej Sirowi będzie smutno - sprytnie stosuję szantaż emocjonalny z uprzejmym uśmiechem. - Kim jest Eugeniusz? Twój kolega któremu też mówisz, że jesteś hetero po czym mamroczesz jego imię w śnie? - zagaduję wesoło, zauważając grzecznie że nie byłem pierwszą osobą, którą wołał z rana.
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptySob 11 Lut - 9:00;

- Prawdziwy coming out?? Nie wiem, czy po jednym pijackim wybryku już się kwalifikuję - zastanowił się oczywiście bardzo poważnie, już w momencie w którym padły dwa zdania na dwa różne tematy gubiąc wątek rozmowy, tak właśnie ciężko mu się myślało. Nie żeby bez dręczącego kaca był jakiś szczególnie błyskotliwy, ale zdecydowanie zauważał różnicę w tempie kojarzenia faktów. Dopiero jak spojrzał na tę szklankę na haroldowej twarzy, to sobie o niej przypomniał. - A, to. Niee, nie trzeba - machnął ręką, jendnocześnie podziwiając to jaki ten Harry był uprzejmy i uczynny! Znaczy, jego fatyga polegała głównie na wydzieraniu ryja z prośbami do Sira, ale to zawsze coś. Pytanie o karuzele sprawiło, że znowu musiał wytężyć umysł, bo nie miał pojęcia, czy to jakieś sprytne podpytywanie między wierszami czy zwykłe skierowanie rozmowy na parki rozrywki. - No... zależy jakie - skwitował w końcu bardzo inteligentnie i przy tym zupełnie zgodnie z prawdą, wyciągając rękę żeby dotknąć tej nieszczęsnej, wiszącej nad nimi szafki jakby po czasie sobie o niej przypomniał i chciał sprawdzić czy tragiczne spotkanie z jego czołem jej nie uszkodziło; powinien się pewnie raczej zainteresować swoją głową, ale ponieważ co rusz wracało do niego jak przebłysk kolejne mniej lub bardziej zaskakujące wspomnienie, to uznał że na pewno wszystko tam gra! Zaraz jednak dał spokój szafce i poklepał Harolda pocieszająco (chyba) po ramieniu, gdy ten wyznawał że kiepsko się czuje. Również westchnął. - Wtedy to będziemy chodzić na herbatę do tej starej lampucery Puddifoot i ewentualnie partyjkę szachów - przedstawił mu grobowym tonem bardzo prawdopodobną wizję przyszłości, ale ta udawana powaga nie trwała długo bo po wylewnym komplemencie też się uśmiechnął, ale nie tak uroczo jak Harold, bo tak to on nie potrafił. Nie zdążył odpowiedzieć, bo pojawił się Sir i zaserwował im tak bogate śniadanie, że możnaby rozłożyć je na tygodniowy prowiant, a przy okazji zwrócił ich uwagę na okropny bałagan (niefajnie) i butelkę (fajnie). Sprytnie poprosił więc skrzata uprzejmie, żeby mu ją podał, z zamiarem dolania sobie tej nędznej resztki whisky do kawy, bo wydawało mu się że to teraz jego jedyny ratunek. - Pamiętam, że było bardzo przednio, ale jak ta koszula się znalazła w dwóch częściach i na karniszu, to nie mam pojęcia - powiedział, zerkając na rozdarty firmowy ciuszek z nadzieją że Reparo wystarczy żeby ją doprowadzić do ładu; sam na siebie też najchętniej by teraz rzucił takie zaklęcie. - Kawy po irlandzku?? - zaoferował Haroldowi, kusząco machając zarówno whisky nad jego kubkiem jak i brwiami. Argument o zasmuceniu skrzata przemówił do niego jak mało co. - Eh... dobra, zdecydowanie wolę coś zjeść i się wyrzygać niż urazić Sira. O, i pozmywać potem mogę. I w ogóle ogarnąć ten bajzel tu, no bo weź, Sir nie może tak zapierdalać od bladego świtu, zajedzie się chłopak przecież - zaoferował, sięgając po wykwitną kawkę, a ledwo upił łyk, to się zakrztusił na niespodziewane pytanie chłopaka. - Kto, kurwa? - zdziwił się, bo zupełnie zapomniał, że początkowo pomylił Harry'ego z Jinxem - A, tak! Eugeniusz... na pewno był załamany że nie wróciłem, bo towarzyszy mi co noc, niestety w ubraniach więc nie jest zbyt dosko - zachichotał - Na kanapie u Marli - wyjaśnił - Wiesz jaki ona tam ma metraż, mniejszy pewnie niż ten pokój, jak wstawiła mi osobny elegancki tapczan to wypełnił całą wolną przestrzeń, jak kogoś zapraszaliśmy, to od razu do łóżka! No, ale mam nadzieję że nie będziemy się tam długo kisić w trójkę bo sam se coś ogarnę - opowiedział wcale nie pytany, ale ewidentnie się ożywił po tej kawce i aż zaczął skubać brzeg tosta, chociaż nadal nie był przekonany, czy to na pewno dobry pomysł. - Chyba zrobię jak Ruby i River, uwiodę bogatego Ślizgona i poczekam aż kupi mi rezydencję, dobry plan nie?
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPon 13 Lut - 16:00;

- A, racja. W imię znanego powiedzenia - mówię wesoło i pokazuję mu kciuk do góry, bo jego borykanie się z tożsamością seksualną, o ile mogę pomóc ją odkrywać, to zdecydowanie nie jestem najlepszą osobą do rozwikłania tej zagadki. Ale faktycznie z ciekawości zadaję jakieś pytanie, które jest bardzo zawikłane i filozoficzne biorąc pod uwagę tego jak się tutaj czujemy, niesamowicie skacowani. W każdym razie nie na nasze głowy rozpatrywanie metaforycznych karuzel, a tym bardziej tych prawdziwych, więc mówię tylko hm na jego słowa i kiwam głową jak prawdziwy, doświadczony, stary mędrzec.  
- Prędzej umrę za młody niż będę pił herbatkę i grał w szachy na starość - mówię z udawanym oburzeniem, pyrgając łokciem Rikiego za tą okropną wizję. - Będę tańczył i pił dopóki nie wyzionę ducha - dodaję jeszcze z pełnym przekonaniem, jakby to był mój życiowy cel. Póki co - tak jest. - Aczkolwiek uroczo, że już próbujesz układać nam starość- dorzucam zaczepnie i mrugam do niego, chichoczę odrobinę, ale aż mnie głowa bardziej boli, więc mój chichot przeradza się w jęk.
Ponownie pojawił się Sir, który teoretycznie nie oceniając podaje butelkę Rikiemu. Chociaż ja kompletnie to ignoruję czuję na obie zerknięcie Sira, który jeszcze kilka dni temu mówił, że powinienem sobie znaleźć kompletne przeciwieństwo. Nie wiem po co, przecież to oznaczałoby że osoba byłaby przeraźliwie nudna i wyjątkowo brzydka.
Śmieję się wesoło na widok koszuli na karniszu, ale też nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Za to Sir macha łapką i w sekundę naprawia mu koszulę, po czym kłania się i znika. Słucham co prawda narzekań Rikiego co to tam nie chce robić, ale tylko patrzę na niego znad tosta z uniesionymi brwiami. - Daj spokój. Tylko mną się opiekuje, a mnie dużo nie ma. Zrobił ostatnio tyle zapasów dżemu z nudów, że starczy mi do końca życia... Szczególnie, że nie lubię dżemu, ale nie miałem mu serca powiedzieć... Zobacz potem jego pokój. Ma mnóstwo rzeczy do zabawy i najróżniejsze do rozwijania jakiegokolwiek hobby, a najbardziej się cieszy piorąc moje brudne gacie - opowiadam pijąc sobie kawkę i jedząc tosta, kiwam głową gdzieś po drodze na whisky, ale pokazuję palcami, by było jej malutko.
Słucham jego wywodu na temat pomieszkiwania u Marli i aż mrużę oczy z zastanowieniem czy O'Donnell nadal mieszka w tej klitce co zwykle, ale ze słów Rikiego wynika, że owszem. Na ostatnie zdanie parskam krótkim śmiechem, ale po chwili marszczę brwi z zastanowieniem. - Faktycznie. Czy wszyscy Ślizgoni to naiwni bogacze, a Gryfoni to biedaki - naciągacze? Co to za tragiczny patern? - zauważam po raz pierwszy, wielce tym zdziwiony. - Hm. Kontynuując tradycję utrzymujących kogoś Ślizgonów, możesz pomieszkać u Nanael, skoro znowu jej nie ma. A jak wróci pewnego dnia w nocy jak będziesz spał, to wiesz. Wszystko zostanie w rodzinie - mówię i aż śmieję się wesoło na swój super śmieszny żart.
+


Ostatnio zmieniony przez Hariel Whitelight dnia Czw 23 Mar - 1:01, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Galeony : 113
  Liczba postów : 602
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptyPon 13 Lut - 20:20;

Zachichotał z błyskotliwej riposty Harolda, bo tak szczerze mówiąc, sam wcale nie miał teraz (ani nigdy) ochoty na jakieś poważne roztrząsanie mocno konsternującej kwestii orientacji, zwłaszcza że jeśli miałby się w tych przemyśleniach posiłkować owym popularnym powiedzeniem, to przecież po trzech razach się zerowało. I weź tu człowieku dojdź do jakichś sensownych wniosków. To zdecydowanie nie była rozkmina na jego obecny stan umysłu i wolał zbyć wszystko żarcikami.
- O, ja będę pił herbatkę z prądem i grał w alkoszachy, proste, w ten sposób połączę bycie starym dziadem i szaloną duszę imprezowicza. Chociaż twój plan też jest niezły, podoba mi się że mierzysz ambitnie i wysoko - stwierdził z pełną aprobatą, bo sam obecnie uskuteczniał bardzo podobną ścieżkę i wcale by się nie zdziwił, gdyby padł jeszcze szybciej niż Harry. Niekoniecznie miał też pomysł na to, co innego miałby niby robić z życiem - pod tym względem więc dobrali się idealnie. - No, ty nam, przypominam, już ułożyłeś życie z dziećmi z surogatek, to ja się zająłem starością - odpowiedział na zaczepkę w podobnym tonie, nawiązując do ich poprzedniego spotkania w schowku, a do tego niesamowicie zabawne wydało mu się teraz spostrzeżenie, że wtedy też nie mieli na sobie wszystkich części garderoby. Co za przeznaczenie po prostu.
Również nie zwracał uwagi na minę Sira, która jasno wyrażała to, co on o tym wszystkim sądził i że nie było to nic dobrego; uznał po prostu, że skoro ten nic nie mówi, to można udawać że wszystko gra i tylko podziękował mu osiem razy za naprawienie koszuli i podanie butelki i w ogóle wszystko. Bardzo nie chciałby zrobić na tak wspaniałym skrzacie złego wrażenia, chociaż chyba na to było już za późno. Westchnął tylko ciężko, gdy Harold zaprotestował przeciwko wyręczaniu Sira w czymkolwiek - chociaż jego argumenty były całkiem sensowne. I interesujące, zwłaszcza pokój z zabawkami.
- No, pranie twoich gaci to jest na pewno zajęcie marzeń - skomentował bardzo poważnie - Dziewczynę mu znajdź, w sensie skrzatkę do pary... albo skrzata, jak tam woli, no, w towarzystwie nie będzie się nudził. A dżemem możesz się ze mną podzielić - zaoferował bardzo proste rozwiązania problemów Harry'ego, bo był mądry i znał się na życiu - Fajnie, że nie traktujesz go jak niewolnika - dodał mimochodem w przerwie od popijania smakowitej kawki, bo naprawdę uważał to za godną podziwu postawę, która powinna w XXI wieku być już normą, ale niestety nie była. W przeciwieństwie do schematu przyjmowanego przez osobników z ich hogwarckich domów, jak się właśnie okazało!
- Niby ci Ślizgoni tacy sprytni a tu proszę, jednak to prawda że chytry traci dwa razy - podsumował ten fenomen niesamowicie mądrym powiedzonkiem i też zaśmiał się z jeszcze mądrzejszego dowcipu kolegi. - Doski plan, Nana będzie zachwycona, najlepiej od razu tam zalegnę i będę już czekał na nią - dorzucił równie bystro swoje trzy knuty, uznając to wszystko za świetny dowcip, i tak sobie siedzieli, prowadząc dyskusję na podobnie wysokim poziomie, aż nie dopili kawki a Rikiemu nie przypomniało się nagle, że w sumie to przecież był umówiony ze swoim starym i godzinę temu powinien być w Dublinie. Nie zdążył więc, mimo ogromnego żalu, odwiedzić Sira w jego wypasionej sypialni ani ukraść tego niechcianego dżemu, tylko ewakuował się z domu nr 4 w wielkim pośpiechu - tak jak początkowo planował, a jak ostatecznie wcale nie miał na to ochoty.
+
|ztx2
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 EmptySro 19 Kwi - 20:54;

A

Zwykle uwielbiałem wieczory. Wtedy zazwyczaj oddawałem się swoim ulubionym zajęciom takim jak picie, tańczenie, spotykanie się z ludźmi. Jednak od kiedy większość moich znajomych przestało mnie pamiętać, późne godziny stały się dla mnie zwiastunem samotności. Bardzo często Ryszard przychodził by mi towarzyszyć, ale ja nie byłem jedyną osobą w jego życiu, która obecnie bardzo potrzebowała pomocy. Często musiał być przy Marli, a ja niespecjalnie lubiłem tam przychodzić. Dlatego dziś w samotności siedziałem w kuchni, oglądałem jakąś sztukę na wizzboku, obok mnie mój skrzat - Sir zmywał naczynia po kolacji, co jakiś czas zatroskany spoglądał na mnie. Udawałem, że tego nie widzę, zatopiony w oglądaniu sztuki, zapijając ją dziś lekko winkiem. - Sir... - powiedział Sir do mnie gapiąc się przez okno i szeroko otwierając swoje głęboko osadzone oczy. Już wcześniej czułem dziwny zaduch, ale nie przypuszczałem, że to mógł być kolejny pożar. Zakładałem, że jest nadal zapach obiadu, albo po prostu czuję już siarkę, bo przecież piekłem jest życie bez przyjaciół. Ale alarmujący, odrobinę spóźniony, okrzyk Sira sprawia, że w końcu odrywam się od wizbooka. Podchodzę do okna, wpierw mówiąc swojemu skrzatowi domowemu, żeby uciekał do swojego pokoju. Oczywiście ten nie słucha i przez chwilę szarpiemy się ze sobą. W zasadzie nie jestem pewny co powinienem robić. Czy lecieć do rezydencji Whitelightów i zostawić moje piękne mieszkanko na spalenie? A może powinienem zaufać służbom bezpieczeństwa, że nic tu się nie wydarzy i sprawdzić co u innych? Takie myśli przelatują mi przez głowę w momencie kiedy szyba za mną nagle pęka. Dość automatycznie łapię się rękami za głowę, starając się zasłonić najważniejszą część ciała. Drugą ręką zaś chcę zgarnąć stojącego obok mnie Sira. W tym momencie ogromny kawał szkła wbija mi się w plecy. Pewnie upadłbym bezwładnie na ziemię, gdyby nie delikatna magia Sira. Skrzatowi udaje się unosi mnie delikatnie bym położył się na ziemi. Jęczę boleśnie przez chwilę, ale wtedy czuję jak mój skrzat domowy uśmierza mi swoją magią ból. Kiedy za oknem nadal trwa pożoga, Sir  decyduje się zabrać mnie skrzacią teleportacją do rodzinnego domu.

/zt
@Ruby Maguire
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom nr 4 - Page 2 QzgSDG8








Dom nr 4 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 4 - Page 2 Empty Re: Dom nr 4  Dom nr 4 - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 4

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 4 - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
-