Felinus nie komentuje przesadnie mojej dość długiej wypowiedzi i nadal nie wiem czy to dlatego, że mnie rozumie (albo chociaż próbuje to zrobić) i przetrawia informacje, czy się speszył, czy chodzi o coś jeszcze innego. W każdym razie nie naciskam i jedynie uśmiecham się ciepło do Felka, klepiąc go lekko po ramieniu, jakbym w ten sposób mógł dodać mu więcej otuchy.
Skupiam się więc na jego słowach dotyczących zorzy i co jakiś czas, udaję że wcale nie zaglądam z ciekawości do kubełka, by sprawdzić czy wymiotuje eliksirem i czy potrzebuje kolejnych dawek, czy może niczym, a mój różowy eliksirek się przyjmuje. Oczywiście niespecjalnie nachalnie, by Felinus nie poczuł się głupio, że tak sprawdzam jakie wnętrzności z siebie wyrzuca.
-
Wychodziłoby, że nie powinienem być takim niepoprawnym optymistą. A ty... cóż powinieneś być bardziej czarujący? Albo musisz się nauczyć hipnozy- zgaduję jeśli mówi o przeciwieństwach, by zagadać Lowella i przy okazji wybitnie pożartować. Uśmiecham się też do chłopaka, zadowolony z tej chwili szczerej i uprzejmej wymiany zdań.
Prędko jednak skupiam się na moim osobistym zwycięstwie, czyli uratowanie jajec Felka, wykonując kilka pełnych entuzjazmu ruchów, na które Puchon patrzył się trochę zdziwiony, trochę jak na wariata, ale w końcu udało mi się, a to jest najważniejsze. Chichoczę też, trochę mało profesjonalnie, ale mam jeszcze lepszy humor niż zawsze, na odpowiedź Felinusa o ewentualnych harcach w przestronnej łazience.
-
Trudno nie przyznać tu racji... - mówię pod nosem, nie wnikając w szczegóły
że sam sprawdzałem z Antkiem. Na wszelki wpadek tłumaczę wszystko a propo nowego przybytku Felka, który zdaje sięcałkowicie rozumie z czym będzie miał do czynienia. Na szczęście nie łudził się, że może coś się zmieni, chociaż kto wie. Może z bardziej zaawansowaną magią leczniczą, w przyszłości...
Muszę sprawdzić czy wszystko w porządku z nowym organem Felinusa i badam wszystko, tym razem profesjonalnie i bez żartów, stwierdzając że wszystko wygląda w porządku, po czym pozwalając się ubrać chłopakowi.
-
Jasne, nie ma sprawy, przyjemnością było ci pomóc - mówię do Felka, kiedy powoli kończymy całe spotkanie. Kiwam głową kiedy ten chce już iść, mimo wszystko dodając coś jeszcze na koniec. -
Tak, proszę informuj mnie, jeśli wystąpią jakiekolwiek zmiany czy coś w tym stylu, na przykład po wypiciu jakichś eliksirów, koniecznie sprawdzaj przez jakiś czas czy są jakieś skutki uboczne. Będzie dla mnie to bardzo pomocne - mówię odsuwając już parawan, klepiąc studenta po ramieniu i pozwalając wyjść, nadal uśmiechając się wesoło na udany zabieg.