Jest to miejsce ukryte przed niemagicznym światem i zabezpieczone zaklęciami uniemożliwiającymi mugolom dotarcie tutaj. Choć znajduje się w centrum mokradeł, murawa została dogłębnie wysuszona i jedynie okolica przypomina o tym, w jakich warunkach trzeba byłoby tutaj grać bez intensywnego użycia zaklęć. Boisko ma standardowe, meczowe wymiary i należy do drużyny Gwiazd ze Sweetwater, które posiadają wokół obiektu jeden ze swoich niewielkich obozów treningowych. Na co dzień bardzo trudno jest tutaj trafić, głównie dlatego, że jest to w dużej mierze tajny ośrodek, choć tutejsza ochrona reaguje wyłącznie na obecność szpiegów innych ekip biorących udział w Quidditchowej Lidze Obu Ameryk, najwyraźniej potrafiąc wyczuć ich złe zamiary. Czyżby na to również istniały stosowne, magiczne zabezpieczenia?
Gwiazdy mają tendencję do organizowania w swoich ośrodkach różnego rodzaju zbiorowych aktywności, na które otwarcie zapraszają wszystkich chętnych, jednak opuszczenie tego obiektu zawsze wiąże się z tym, że ponownie nie pamiętamy drogi do niego prowadzącej.
Aby tutaj trafić, przed wejściem rzuć kością-k6: 3, 4 - udaje Ci się wejść. 1, 2, 5, 6 - nic z tego, spróbuj ponownie innego dnia (ponów rzut najwcześniej po północy).
Wywodzące się ze stanu Texas Gwiazdy ze Sweetwater każdego roku w różnych miastach południowej części Stanów Zjednoczonych organizują nabór do drużyny, którego głównym zamysłem jest odnalezienie wśród amatorów oraz półamatorów nieoszlifowanych diamentów, które można byłoby rekrutować do rezerw ich drużyny. Ostatecznie całe przedsięwzięcie sprowadza się najczęściej do wykonywania przez uczestników kolejnych wymagających zagrań, sztuczek, czy kombinacji podzielonych na cztery boiskowe role, spośród których każdy ze zgłaszających się zawodników może wybrać maksymalnie dwie kategorie. Ostatnimi czasy, pomimo trwającego wciąż prymu Quodpota, wydarzenie jest to w USA szalenie popularne, a na coroczny, jednorazowy nabór zgłaszają się niekiedy tysiące chętnych - młodych talentów, fanów Gwiazd, którzy chcą poznać swoich idoli, czy poszukujących nowego startu w karierze profesjonalistów. Jest to również okazja dla niektórych turystów, którzy akurat trafili na odbywające się, sportowe święto i zdecydowali się na udział dla popisów, chwały, zabawy, czy też nagród, wśród których znajdują się pokaźne sumy pieniężne, fanty związane z zespołem, ale i, przede wszystkim, najlepsza sportowa miotła po tej stronie globu - najnowszy Starsweeper 23.
Kategorie zgłoszeń:
Szukający, Ścigający, Pałkarz, Obrońca - do wyboru maksymalnie dwie pozycje i po jednym podejściu do każdej z nich.
Zasady:
1.Każde podejście wymaga osobnego posta na co najmniej 2000 znaków. 2. Kości rzucamy w temacie losowań dla gier miotlarskich. Żadne inne rzuty nie będą uznawane i mogą oznaczać dyskwalifikację za nieznajomość zasad. 3. Obowiązują Was przerzuty - każde 15 punktów kuferkowych (wliczając wykorzystywany sprzęt miotlarski) upoważnia Was do 1 przerzutu dowolnej kości/litery. Przerzutu nie można cofnąć. Łączna liczba posiadanych przerzutów dostępna jest dla Was na całe zawody - na ewentualne dwie próby macie zatem wyłącznie jedną pulę przerzutów. 4. Zastosowanie kodu umieszczonego na końcu tego posta jest obowiązkowe, choć biorę pod uwagę wprowadzanie w nim zmian, gdy uznacie, że sprawią one, że będzie w ten sposób przejrzyściej. 5. Wzięcie udziału w zabawie (niezależnie od liczby podjętych prób) daje Wam 1 punkt kuferkowy z Gier Miotlarskich, który osobiście przydzielę każdemu uczestnikowi przy rozliczaniu zwycięskich miejsc (nie zgłaszajcie się w rozliczeniach). 6. Jednemu zawodnikowi przypada tylko jedna nagroda rzeczowa. W przypadku dwóch wysokich wyników, otrzymujemy priorytetowo najwyższą z dostępnych dla siebie nagród - druga przypada osobie z miejsca poniżej nas. 7. Osoby nie posiadające własnej miotły otrzymają wypożyczony model pozbawiony bonusu kuferkowego. Pamiętajcie, że sprzęt możecie również pożyczać od znajomych! 8. Zapraszamy do zabawy zarówno amatorów, jak i zawodowców, którzy chcą udowodnić swój talent i zgarnąć chwałę i fanty. Osoby nie biorące udział w szkolnym wyjeździe mogą zostać zaproszone przez swoich przebywających w Luizjanie znajomych. 9. Ze względu na mechanikę Forum, ale i fabularną kwestię, która pojawi się w podsumowaniu wydarzenia, nie ma możliwości otrzymania angażu ani w Gwiazdach ze Sweetwater, ani w żadnej innej drużynie spoza Brytyjsko-irlandzkiej Ligi Quidditcha. 10. Termin: 26.08.2020, godz. 21:00.
Przebieg próby:
Szukający:
Spirala, Zwód Wrońskiego, Zagranie Plumptona.
Twoim zadaniem jest ustawienie się na pozycji startowej znajdującej się na wysokości 120 jardów (ok. 110m) nad ziemią, ponad obręczami jednej ze stron. Po pokonaniu pierwszych kilkunastu metrów lotem ślizgowym i minięciu pierwszej flagi, przed Tobą ukazuje się złoty znicz, a Ty w pogoni za nim rozpoczynasz szarżę w kierunku linii środkowej boiska, stosując przy tym Spiralę, umożliwiającą gwałtowne nabranie prędkości. Tuż przed spotkaniem z murawą wykonujesz Zwód Wrońskiego, a następnie jak najszybciej starasz się zakończyć próbę Zagraniem Plumptona, co wieńczy Twoje podejście.
Rzuty:k100, litera, litera.
Wynik k100 wskazuje na to, jak poszło Ci nabieranie prędkości oraz na ile sprawnie obracałeś się podczas wykonywania Spirali. Litery określają kolejno, na ile udały Ci się pozostałe dwa manewry (pierwsza - Zwód Wrońskiego, druga - Zagranie Plumptona)
Punktacja:
k100: 1x 1-125 p.
Bonusy: Przy wyniku podzielnym przez 5, otrzymujesz bonus w wysokości 20 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 7, otrzymujesz bonus w wysokości 22 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 8, otrzymujesz bonus w wysokości 24 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 9, otrzymujesz bonus w wysokości 26 punktów. Bonusy nie sumują się, otrzymać można wyłącznie jeden, ale zawsze najwyższy z przysługujących wylosowanemu wynikowi.
Litery: 2x 10-125 p.
A, E, I - nie popisałeś się, sędziowie wystawiają Ci fatalne oceny, jednak trudno się z nimi nie zgodzić. W danym zagraniu byłeś najzwyczajniej jednym z najgorszych w całej stawce. A to spore osiągnięcie! Może zaryłeś miotłą o ziemię, albo jakoś wygłupiłeś się podczas łapania znicza? Trochę wstyd. A = 10 p., E = 15 p., I = 20 p. B, C, D - nie zrobiłeś na nikim wrażenia, wykonując zadane manewry bardzo ostrożnie, w ślimaczym tempie i kompletnie bez polotu. Bez zdecydowania się na nieco bardziej ryzykowną grę niewiele w tym sporcie osiągniesz, czego nie omieszkał przekazać Ci jeden z arbitrów. B = 40 p., C = 50 p., E = 60 p. F, G, H - poszło znakomicie, zdecydowanie znalazłeś się wśród najlepszych w całej stawce. Dużo ćwiczyłeś? Miałeś sporo szczęścia? A może jedno i drugie? F = 80 p., G = 90 p., H = 100p. J - pokazałeś wszystkim, jak się to robi. Ba, wykonałeś to lepiej, niż pierwowzór. Dołożyłeś od siebie beczkę w powietrzu podczas unikania spotkania z murawą? A może byłeś w stanie przepuścić znicz przez rękaw tak, by ten wyleciał Ci przez kołnierz i ruszył za Tobą, jako prawowitym właścicielem? Wygląda na to, że doskonale wiesz, jak zrobić wrażenie. Dorzuć jeszcze jedną literę.Spółgłoska = 110 p., samogłoska = 125 p.
Ścigający:
Woolongong Shimmy, Zwis Leniwca, Skok Dionisusa.
Rozpoczynasz próbę na miejscu startowym znajdującym się około 50 jardów (ok. 45m) ponad linią pola bramkowego jednej ze stron. Twoim zadaniem jest pokonać z kaflem w ręku odległość dzielącą Cię od środka boiska za pomocą Woolongong Shimmy. Po pokonaniu linii środkowej zostajesz zaatakowany przez tłuczek i sędziowie oczekują od Ciebie wykonania Zwisu Leniwca w celu uniknięcia obrażeń. Następnie kontynuujesz lot, a po przekroczeniu linii pola bramkowego wykonujesz rzut do obręczy, stosując przy tym Skok Dionisusa. Zagranie w ten sposób kończy Twoją próbę.
Rzuty:k100, litera, litera.
Wynik k100 wskazuje na to, jak poszło Ci nabieranie prędkości oraz na ile wprawnie wykonywałeś kolejne zygzaki podczas Woolongong Shimmy. Litery określają kolejno, na ile udały Ci się pozostałe dwa manewry (pierwsza - Zwis Leniwca, druga - Skok Dionisusa)
Punktacja:
k100: 1x 1-125 p.
Bonusy: Przy wyniku podzielnym przez 5, otrzymujesz bonus w wysokości 20 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 7, otrzymujesz bonus w wysokości 22 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 8, otrzymujesz bonus w wysokości 24 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 9, otrzymujesz bonus w wysokości 26 punktów. Bonusy nie sumują się, otrzymać można wyłącznie jeden, ale zawsze najwyższy z przysługujących wylosowanemu wynikowi.
Litery: 2x 10-125 p.
A, E, I - nie popisałeś się, sędziowie wystawiają Ci fatalne oceny, jednak trudno się z nimi nie zgodzić. W danym zagraniu byłeś najzwyczajniej jednym z najgorszych w całej stawce. A to spore osiągnięcie! Nie zdążyłeś uchylić się przed tłuczkiem? Spadłeś z miotły i trzeba Cię było ratować? Hańba Ci. A = 10 p., E = 15 p., I = 20 p. B, C, D - nie zrobiłeś na nikim wrażenia, wykonując zadane manewry bardzo ostrożnie, w ślimaczym tempie i kompletnie bez polotu. Bez zdecydowania się na nieco bardziej ryzykowną grę niewiele w tym sporcie osiągniesz, czego nie omieszkał przekazać Ci jeden z arbitrów. B = 40 p., C = 50 p., E = 60 p. F, G, H - poszło znakomicie, zdecydowanie znalazłeś się wśród najlepszych w całej stawce. Dużo ćwiczyłeś? Miałeś sporo szczęścia? A może jedno i drugie? F = 80 p., G = 90 p., H = 100p. J - pokazałeś wszystkim, jak się to robi. Ba, wykonałeś to lepiej, niż pierwowzór. Wykonałeś Zwis Leniwca trzymając się miotły jedynie jedną stopą? Wylądowałeś na miotle z gracją baletnicy po udanym trafieniu w obręcz? Wygląda na to, że doskonale wiesz, jak zrobić wrażenie. Dorzuć jeszcze jedną literę.Spółgłoska = 110 p., samogłoska = 125 p.
Pałkarz:
Odbicie do tyłu, Oburęczność, Fikoł Quigleya.
Twoje miejsce startowe znajduje się 70 jardów (ok. 64m) ponad linią środkową boiska. Pierwszym z Twoich zadań jest Odbicie do tyłu, kiedy w Twoim kierunku zbliża się pierwszy tłuczek. Oceniany jesteś na podstawie trafienia w wiszącą tarczę znajdującą się za Twoimi plecami. Po tym czeka Cię próba Oburęczności, więc po przełożeniu pałki do drugiej ręki, masz za zadanie wykonać dwa uderzenia tłuczka - szybkie, a następnie podkręcone, celując przy tym w przygotowane na bocznej linii boiska manekiny. Na koniec masz za zadanie podlecieć do linii pola bramkowego jednej ze stron i za pomocą Fikoła Quigleya posłać ostatni z atakujących Cię tłuczków w kierunku środkowej obręczy.
Rzuty:litera, k100, litera.
Wynik k100 wskazuje na to, jak radziłeś sobie z zadanymi odbiciami, trzymając pałkę w teoretycznie słabszej ręce. Pogrążyłeś się? A może to był spacerek i zmiana stron nie zrobiła Ci żadnej różnicy? Litery określają kolejno, na ile udały Ci się pozostałe dwa manewry (pierwsza - Odbicie do tyłu, druga - Fikoł Quigleya)
Punktacja:
k100: 1x 1-125 p.
Bonusy: Przy wyniku podzielnym przez 5, otrzymujesz bonus w wysokości 20 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 7, otrzymujesz bonus w wysokości 22 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 8, otrzymujesz bonus w wysokości 24 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 9, otrzymujesz bonus w wysokości 26 punktów. Bonusy nie sumują się, otrzymać można wyłącznie jeden, ale zawsze najwyższy z przysługujących wylosowanemu wynikowi.
Litery: 2x 10-125 p.
A, E, I - nie popisałeś się, sędziowie wystawiają Ci fatalne oceny, jednak trudno się z nimi nie zgodzić. W danym zagraniu byłeś najzwyczajniej jednym z najgorszych w całej stawce. A to spore osiągnięcie! Oberwałeś tłuczkiem, zamiast w niego trafić? Uderzyłeś się pałką w czoło? Szkoda gadać. Kompromitacja. A = 10 p., E = 15 p., I = 20 p. B, C, D - nie zrobiłeś na nikim wrażenia, wykonując zadane manewry bardzo ostrożnie, w ślimaczym tempie i kompletnie bez polotu. Bez zdecydowania się na nieco bardziej ryzykowną grę niewiele w tym sporcie osiągniesz, czego nie omieszkał przekazać Ci jeden z arbitrów. B = 40 p., C = 50 p., E = 60 p. F, G, H - poszło znakomicie, zdecydowanie znalazłeś się wśród najlepszych w całej stawce. Dużo ćwiczyłeś? Miałeś sporo szczęścia? A może jedno i drugie? F = 80 p., G = 90 p., H = 100p. J - pokazałeś wszystkim, jak się to robi. Ba, wykonałeś to lepiej, niż pierwowzór. Trafienie w sam środek celu, znakomity balans ciałem, uderzanie z zamkniętymi oczami? Cokolwiek to było, wygląda na to, że doskonale wiesz, jak zrobić wrażenie. Dorzuć jeszcze jedną literę.Spółgłoska = 110 p., samogłoska = 125 p.
Obrońca:
Podwójna Ósemka, Rozgwiazda, Laga Paraison.
Twoim zadaniem jest w pierwszej kolejności ustawienie się przed pętlami oraz jak najskuteczniejsze zastosowanie Podwójnej Ósemki, podczas której musisz odbić pięć piłek kierujących się do losowych obręczy. Sędziowie oceniają również tempo Twoich manewrów. Drugą próbą jest wykonanie Rozgwiazdy, dzięki której powinieneś bez problemu w jednym momencie obronić trzy kafle zmierzające do każdej z trzech pętli. Ostatnią sztuczką jest Laga Paraison, przy której powinieneś odbić jednocześnie dwie nadlatujące piłki.
Rzuty:k100, litera, litera.
Wynik k100 wskazuje na to, jak poszło Ci nabieranie prędkości oraz na ile sprawnie poruszałeś się pomiędzy pętlami podczas Podwójnej Ósemki. Litery określają kolejno, na ile udały Ci się pozostałe dwa manewry (pierwsza - Rozgwiazda, druga - Laga Paraison)
Punktacja:
k100: 1x 1-125 p.
Bonusy: Przy wyniku podzielnym przez 5, otrzymujesz bonus w wysokości 20 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 7, otrzymujesz bonus w wysokości 22 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 8, otrzymujesz bonus w wysokości 24 punktów. Przy wyniku podzielnym przez 9, otrzymujesz bonus w wysokości 26 punktów. Bonusy nie sumują się, otrzymać można wyłącznie jeden, ale zawsze najwyższy z przysługujących wylosowanemu wynikowi.
Litery: 2x 10-125 p.
A, E, I - nie popisałeś się, sędziowie wystawiają Ci fatalne oceny, jednak trudno się z nimi nie zgodzić. W danym zagraniu byłeś najzwyczajniej jednym z najgorszych w całej stawce. A to spore osiągnięcie! Udało Ci się w ogóle cokolwiek obronić? A jeżeli tak, to czy nie wpadłeś aby przy tym twarzą w którąś z obręczy? Wygląda na to, że trochę kaleczysz tę grę. A = 10 p., E = 15 p., I = 20 p. B, C, D - nie zrobiłeś na nikim wrażenia, wykonując zadane manewry bardzo ostrożnie, w ślimaczym tempie i kompletnie bez polotu. Bez zdecydowania się na nieco bardziej ryzykowną grę niewiele w tym sporcie osiągniesz, czego nie omieszkał przekazać Ci jeden z arbitrów. No i popracuj nad skutecznością interwencji. B = 40 p., C = 50 p., E = 60 p. F, G, H - poszło znakomicie, zdecydowanie znalazłeś się wśród najlepszych w całej stawce. Dużo ćwiczyłeś? Miałeś sporo szczęścia? A może jedno i drugie? F = 80 p., G = 90 p., H = 100p. J - pokazałeś wszystkim, jak się to robi. Ba, wykonałeś to lepiej, niż pierwowzór. Dało się odnieść wrażenie, że posiadasz co najmniej cztery ręce, potrafisz znajdować się w trzech miejscach naraz, a przy okazji stwarzać swoimi interwencjami zagrożenie dla drużyny przeciwnej. Może w ogóle swoim dalekim wybiciem udało Ci się trafić w pętlę po drugiej stronie boiska? Brawo. Wygląda na to, że doskonale wiesz, jak zrobić wrażenie. Dorzuć jeszcze jedną literę.Spółgłoska = 110 p., samogłoska = 125 p.
Opisy zagrań:
Spirala - rodzaj nurkowania po znicz, podczas którego zawodnik obraca się wokół własnej osi, nabierając dodatkowego pędu. Propagatorem takiego boiskowego ruchu był podobno sam Harry Potter - jeszcze w swoich czasach szkolnych. Zwód Wrońskiego - popularny i dość już przewidywalny manewr, podczas którego szukający pozorujący pogoń za zniczem błyskawicznie zmierza w dół, aby w ostatniej chwili przed zderzeniem z murawą zmienić kierunek lotu, co za czasów świetności Józefa Wrońskiego potrafiło nawet wyeliminować z gry szukającego rywali. Dziś nadal jest to bardzo popisowa sztuczka, jednak niewielu profesjonalnych graczy wciąż się na nią nabiera. Zagranie Plumptona - po pierwszym, podobno wcale nie przypadkowym wykonaniu tej sztuczki, dziś używana jest ona jako symbol zupełnego odrzucenia presji przez szukającego, który łapie znicz właśnie w ten sposób. Bardzo popisowe i wyglądające na beztroskie, jednak wymagające ogromnej precyzji i wiary we własne zdolności zagranie. Woolongong Shimmy - manewr polegający na zygzakowym locie, który jednocześnie ma za zadanie rozproszyć przeciwników, ale i pomaga w nabraniu odpowiedniego rozpędu oraz unikaniu nadlatujących tłuczków. Zwis Leniwca - polegający na zawiśnięciu do góry nogami unik przed nadlatującym tłuczkiem. Choć początkowo uznawano go za wykonanego poprawnie wyłącznie, gdy zawodnik trzymał się miotły co najmniej trzema kończynami, dziś ważniejsze są widowiskowość manewru i umiejętności gracza - im mniejszy kontakt z miotłą podczas zwisu, tym lepiej! Skok Dionisusa - popisowe zagranie wykorzystywane przez ścigających, polegające na wyrzuceniu kafla w górę, wyskoczeniu z miotły, a następnie siatkarskie wręcz ścięcie piłki wprost do pętli rywali. Odbicie do tyłu - zagranie równie trudne, co zaskakujące, bo dodaje ono sporo elementu zaskoczenia względem tego, czego spodziewa się po ustawieniu pałkarza jego rywal. Polega na pokierowaniu odbijanego tłuczka za swoje plecy, w kierunku znajdującego się tam zawodnika przeciwników. Oburęczność - statystycznie praworęczny pałkarz skuteczniej odbija tłuczek posłany przez leworęcznego gracza i na odwrót. Umiejętność gry obiema rękami oferuje zatem zarówno przewagę względem możliwości reakcji, ale i element zaskoczenia, gdy jesteśmy w stanie uderzyć piłkę na kilka różnych sposobów i z różnych kątów. Fikoł Quigleya - jedno z popisowych zagrań reprezentacji Irlandii, znak rozpoznawczy Quigleya, pałkarza znanego przede wszystkim z występów na Mistrzostwach Świata w 1994 roku. Podobnie do kombinacji Chelmondistona, polega na wybiciu się z miotły i wykonaniu salta, w tym wydaniu jednak na koniec uderzamy tłuczek w kierunku swojego celu. Podobno umożliwia posyłanym tym sposobem tłuczkom osiąganie niedostępnych zwykle prędkości. Faktem jest natomiast, że Quigley właśnie za pomocą tego zagrania złamał w swojej karierze rekordową liczbę nosów. Podwójna Ósemka - jedno z szalenie popularnych zagrań podczas obrony rzutów karnych. Polega na rozwinięciu dużej prędkości podczas lotu pomiędzy pętlami, aby zyskać większe szanse na skuteczną obronę wykonanego przez ścigającego rzutu. Rozgwiazda - polega na opuszczeniu się z miotły i trzymaniu jej wyłącznie jedną ręką oraz stopą, aby resztą ciała móc skuteczniej bronić nadlatujący rzut. Stosowane często przy rzutach karnych. Laga Paraison - zagranie zmodyfikowane przez zawodniczkę reprezentacji Haiti podczas Mistrzostw Świata w 2014 roku. Polega na wzniesieniu się nieco ponad obręcze, zeskoczeniu z miotły, chwycenie jej jak w popularnym Łomocie Finbourgha, a następnie odbiciu miotłą nadlatującego kafla. Jego rezultatem często jest dalekie wybicie do oczekujących na piłkę ścigających, gotowych do szybkiego kontrataku odsłoniętego rywala.
Nagrody rzeczowe:
Pierwsze 3 pozycje z każdej kategorii:
1. Leszczynowe witki z goblińskimi obręczami (+1 do bonusu GM w posiadanej miotle), dla osób bez własnej miotły bon na wykonanie ulepszenia ważny do końca 2020 roku. 2. 100g. 3. Wybrane akcesorium miotlarskie z herbem Gwiazd ze Sweetwater (nie dotyczy mioteł).
! Najlepszy wynik punktowy w całych zawodach (musi przy tym wynosić co najmniej 250 punktów): miotła sportowa Starsweeper 23 (+1 przerzut w każdej miotlarskiej grze).
Po dwóch miesiącach posuchy nie mogłaby ominąć miotlarskiego wydarzenia, zwłaszcza na tak dużą skalę. Testy Gwiazd były świetną okazją nie tylko do rozgrzania się przed sezonem, czy nauki nowych sztuczek, którymi miała się posługiwać w przyszłości, ale i oferowały na tyle kuszące nagrody dla najwyższych wyników, że trudno byłoby nie spróbować dać z siebie wszystkiego na jednym z boisk Nowego Świata. Chciała zacząć ostrożnie, choć zdecydowanie liczyła na to, że zakończy próbę z przytupem, jeżeli zdecyduje się na rolę ścigającej. Być może podświadomie czuła, że lepiej byłoby zostawić siły na tę rolę, z której najbardziej była znana, a może trochę oszukiwała się z tym, że nadawała się w równie dużym stopniu na ścigającą? W końcu nadal w dużej mierze stała przed wyborem, na jaką rolę powinna się zdecydować już ostatecznie, o ile w ogóle celowałaby w profesjonalną karierę. Choć czy to nie profesjonalna kariera zdecydowała się już na nią? Woolongong Shimmy doskonale pamiętała z treningów. I, o dziwo, kompletnie nie swoich. Ba, z takich, na których nawet nie była za bardzo sobą, po kryjomu biorąc w nich udział. Szalone czasy. Czy minęły? Może trochę wydoroślała, może trochę ostudziła swój zapał, może trochę nabrała dystansu do takich inwazji. A może wcale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, co byłoby jasną zapowiedzią zgłaszania się na kolejnych cudzych sesjach choćby po to, by, tak jak teraz zresztą, ponownie poczuć radość z latania i luz, jaki u niej się z tym wiązał? Nabrała niezłej prędkości, jej pierwsze miotlarskie zagranie wyszło całkiem nieźle. Choć to zdecydowanie nie było coś, co by ją satysfakcjonowało. Być może ze względu na swój zawód tak słabo poszedł jej również Zwis Leniwca. A raczej... tak bezbarwnie. Uniknęła tłuczka, jakby był jakimś nieprzyjemnym obowiązkiem domowym - manewrem pozbawionym chwały i elementu zaskoczenia. Powinna mieć wyrzuty sumienia. Ze Skoku Dionisusa za to całkiem śmiało mogła być już wcale dumna. Wyskok, zbicie, trafienie, udane lądowanie. Choć znów był w tym jakiś pierwiastek codzienności, bo przecież ludzie zdążyli, zwłaszcza przy dzisiejszej ilości prób, przywyknąć do wyczynów i oprócz chleba i igrzysk wołali jeszcze o ujrzenie czegoś specjalnego. Cóż. Nie tym razem.
Kategoria: Ścigająca (I) Kości + przerzuty:64, C, H Wyniki punktowe + bonusy: 64 (+24) +50 +100 Ostateczny wynik: 238/375 Kuferek: 88 Wyposażenie: Nimbus (+6) Posiadane przerzuty: 6/6
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Już jakiś czas temu doszedł do wniosku, że nie jest i nie będzie zainteresowany grą zawodową, ale mimo tego... czy naprawdę mogło go tutaj zabraknąć? Test sprawnościowy pod okiem zawodowców tuż przed rozpoczęciem nowego, dla niego również ostatniego, sezonu szkolnych rozgrywek, brzmiał jak wymarzona okazja nie do odrzucenia. Nie mógłby jej przepuścić. Przez okres wakacji, w zupełnym przeciwieństwie do poprzedniego roku, kompletnie zaniechał wszelkich ćwiczeń i spodziewał się, że nie będzie teraz w szczytowej formie. Właściwie nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek osiągnie stan z końca roku szkolnego, który był wynikiem całorocznych morderczych treningów i wyjątkowej determinacji do zdobycia pucharu. Teraz kiedy w końcu to osiągnął, mógł chyba dać sobie trochę odpocząć. Testy były dobrym sposobem na to, by pokazać nad czym trzeba będzie popracować, jak dobrać treningi – nie tyle te drużynowe, bo w głowie świtał mu już plan, który być może wykluczał je jako jego zmartwienie, ale również te prywatne, do których, choć w łagodniejszej formie, zdecydowanie chciał wrócić we wrześniu. Nie miał ze sobą miotły, ale na wszelki wypadek zabrał ze sobą szczęśliwą bransoletkę z Ayuahascą, koszulkę sportową i ochraniacze, ot, gdyby mieli zorganizować jakiegoś bludgera. Zgłosił się na pozycję obrońcy, odpychając od siebie pokusę sprawdzenia się jako pałkarz i kiedy przyszła jego kolej, wskoczył na miotłę, z początku czując się na niej dość niepewnie. Przede wszystkim była zupełne inna niż jego błyskawica, do której przyzwyczaił się jak do żadnej innej miotły w swoim życiu; po drugie zaś dawno już na żadnej nie siedział i moment wzbicia się w powietrze, choć niewątpliwie wspaniały, sprawił, że mocniej uczepił się trzonka, czując, że mógłby spaść. Opanował się jednak zanim doleciał na obręcze i na nich „stanął” już stosunkowo pewnie. Ósemki poszły mu tak sobie, nie nabrał odpowiedniej prędkości i być może było to bezpośrednio związane z początkową niepewnością, z jaką wleciał na boisko. Nie powinien był robić tak dużych przerw w lataniu, teraz widział to wyraźnie. Po pierwszej porażce postanowił przyłożyć się mocniej i rzeczywiście odpowiednie nastawienie dużo mu pomogło – popisową rozgwiazdą zasłonił początkowy niesmak i nawet laga, zagranie, po które nigdy nie sięgał na meczach, bo wydawało mu się zbyt ryzykowne, poszło mu całkiem gładko. Kiedy usiadł znów na miotle, właściwie ledwo dowierzał, że mu się to udało – a sędziowie byli ewidentnie zadowoleni. Może by tak jednak spróbować z tą pałką?
Kategoria: Obrońca Kości + przerzuty:60, E, E → F, F → 31 → 58 Wyniki punktowe + bonusy: 60, 80, 80, +20 za k100 Ostateczny wynik: 240/375 Kuferek: 58 (+2) Wyposażenie: ochraniacze, koszulka Posiadane przerzuty: 0/4
Ostatnio zmieniony przez Elijah J. Swansea dnia Nie 16 Sie - 22:49, w całości zmieniany 1 raz
Ignacy Mościcki
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Wieść o tym, że Gwiazdy ze Sweetwater mają zamiar przeprowadzić nabór do drużyny w okolicy Nowego Orleanu, rozeszła się po pensjonacie w zastraszającym tempie i wywołała niemałą burzę wśród entuzjastów sportu, jakim był quidditch. Ignacy ochoczo dołączył do ich grona, jednak już po kilkunastu minutach gorącej dyskusji, zaczął obniżać zarówno swoje nadzieje, jak i oczekiwania odnośnie do całego wydarzenia. W końcu jak wysokie był szanse na to, że którekolwiek z nich przykuje oko lidera drużyny? To pewnie nawet nie był jedyny nabór, jaki przeprowadzali tego lata. Znając życie, lista ich kontrkandydatów była naprawdę długa. Mimo wszystko był to całkiem niezły sposób na sprawdzenie się, więc Ignacy zdecydował się koniec końców dołączyć do grupy studentów zmierzających na stadion. Przez całą drogę nie mógł się jednak pozbyć uczucia, jakoby zapomniał o czymś niesłychanie ważnym. Dopiero kiedy znalazł się na miejscu, zorientował się, że przecież nie wziął ze sobą na wakacje żadnego szkolnego sprzętu, a nie mógł już teraz wrócić do pensjonatu, aby coś pożyczyć. Czy to miał być koniec jego testu? Całe szczęście organizatorzy przewidzieli nadejście takich osób jak Mościcki i wydano mu najprostsze wyposażenie, jakie tylko mieli. Osobiście chłopak wolałby latać na czymś innym, jednak nie miał zamiaru narzekać. Dobrze, że przynajmniej go dopuścili do tych zmagań bez jego osobistego osprzętowania. Kiedy nadeszła jego kolej i miał szansę znaleźć się w końcu w powietrzu, aż sam był zaskoczony tym, jak dobrze mu szło. Wprawdzie miał lekkie trudności z nabraniem odpowiedniej prędkości na samym początku, jednak jego zdaniem nie było w tym nic zaskakującego. W końcu po raz pierwszy miał do czynienia z tym typem miotły, więc chwilę mu zajęło, aby się do niej przyzwyczaić. A kiedy już mu się to udało... Cóż, powiedzmy, że ostatnie sesje treningowe z Julią zdecydowanie zaczęły dawać o siebie znać. Po wykonaniu ósemek chłopak przeszedł do następnej fazy testu i poszło mu wręcz... rewolucyjnie. Nie mógł w to uwierzyć. Zarówno Laga Paraison, jak i Rozgwiazda wyszły mu niemalże idealnie. Gdyby nie był czarodziejem, to powiedziałby, że winna była magia, jednak doskonale wiedział, że nie oszukiwał, a tym bardziej wątpił w to, aby ktokolwiek chciał mu w ten sposób pomóc. Czyli miał przeogromne szczęście. Albo po prostu jego skrywane przed światem umiejętności miotlarskie zdecydowały się wyjść na wierzch. Tak czy siak, gdy już wylądował na ziemi po zakończonym teście, jeszcze długo nie mógł dojść do siebie, nie mając pojęcia, jakim cudem udało mu się przejść przez to z taką łatwością. To musiał być cud. Najprawdziwszy w życiu cud.
Kategoria: Obrońca Kości + przerzuty: k100 -> 26przerzut -> 89 litera nr 1. -> Jdorzut -> E litera nr 1. -> Jdorzut -> F Wyniki punktowe + bonusy: 89+125+110 Ostateczny wynik: 324/375 Kuferek: 23 (+1) Wyposażenie: Podstawowe, bez bonusów. Te +1 to za Runę Algiz. Posiadane przerzuty: 0/1
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Wieść o testach sprawnościowych w Gwiazdach ze Sweetwater rozeszła się po pensjonacie z prędkością świstoklika. Gdzie Julia nie poszła – czy to na stołówkę, czy na zwykły spacer, o testach rozmawiali wszyscy. Ona sama podchodziła do tego na luzie. Nie miała w stosunku do siebie żadnych oczekiwań. Przede wszystkim przyjechała tu na wakacje i dostanie się na staż, mijało się z celem – w końcu za dwa tygodnie będzie znów w Szkocji. Do tego w zeszłym sezonie była ścigającą, a trening pod pozycję pałkarza zaczęła ledwie dwa miesiące temu. Testy sprawnościowe były więc dla niej swoistym sprawdzianem tego, co zdołała się nauczyć w relatywnie krótkim czasie. Czy wywijanie kijem było jej pisane, czy też popełniła błąd, zmieniając pozycję? Podczas testu będzie mogła się sprawdzić na tle innych i przekonać, czy jej sportowe ambicje idą w parze z umiejętnościami. Pierwszą próbą było odbicie tłuczka do tyłu. Brooks poprawiła szatę, która zawinęła jej się o miotłę, obejrzała się po raz ostatni na wielką tarczę za plecami, po czym zacisnęła mocno dłoń na pałce i wbiła wzrok w tłuczek, który z zawrotną prędkością zmierzał w jej kierunku. Uderzenie, które wyprowadziła, było perfekcyjne, albo też tak bliskie perfekcji, jak to możliwe. Nie uderzyła tłuczka mocno, właściwie to pozwoliła mu prześliznąć się po pałce. I to wystarczyło. Metalowa kula ze wściekłym furkotem pomknęła w kierunku tarczy i trafiła w jej sam środek. Nie miała jednak zbyt wiele czasu na świętowanie – w jej stronę zmierzały kolejne dwie kule. Brooks pewnie przerzuciła kij do słabszej dłoni i zamachnęła się na odlew. Kula wystrzeliła z niebywałą prędkością w kierunku podwieszonego manekina. Strzał był celny, choć nie trafił akurat tam, gdzie Krukonka planowała. Kolejny tłuczek miała odbić z podkręceniem. Po raz kolejny słabsza ręka nie zawiodła dziewczyny, a dokładnie odbita kula ponownie ruszyła w kierunku biednej kukły, która nikomu niczym nie zawiniła, a była ofiarą wszystkich frustracji trenujących dziś pałkarzy. Podniesiona na duchu dotychczasowymi sukcesami, Julia pewnie podjęła się wykonania ostatniego z zadań. Było nim nic innego jak Fikoła Quigleya. Nietypowa zagrywka była widowiskowa i ciężka do wykonania. Co prawda Krukonka wykonywała ją wiele razy, i to z sukcesami, ale dziś szczęście jej nie dopisało. Może to była wina miotły, a może po prostu to nie był jej dzień? Co prawda udało jej się wykonać zadanie i trafić tłuczkiem w środkową obręcz, ale zrobiła to na tyle wolno i bezpiecznie, że po twarzach trenerów przebiegły rozczarowane grymasy. Testy skończyły się równie szybko, jak zaczęły. Teraz zostało jej jedynie czekać na ogłoszenie wyników. I choć odczuwała pewien niedosyt, to zyskała jednocześnie pewność, że jednak może się w przyszłości sprawdzić jako pałkarz.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kategoria: Ścigający (I) Kości + przerzuty:k100:20 -> 51 -> 39 -> 87 Literki:A i F przerzut pierwszego na F Wyniki punktowe + bonusy: 87pkt + 2x80pkt Ostateczny wynik: 247/375 Kuferek: 77pkt Wyposażenie: Nimbus 2015, koszulka quidditchowa, kompas miotlarski, sportowe rekawice, kask, gogle, ochraniacze, różdżka z bonusem (+17pkt) Posiadane przerzuty: 2/6
Czy kogoś dziwił fakt, że Strauss na wieść o testach sprawnościowych związanych z miotlarstwem rzuciła się na to niemal od razu? Chciała sprawdzić swoje umiejętności w czasie wyjazdu. W końcu od jakiegoś czasu nie wsiadała na miotłę. A poza tym ciekawa była jaki poziom trzymają amerykańskie drużyny. Może kiedyś przyjdzie jej się zmierzyć z którymiś z nich w czasie meczu? Przyniosła swój cały sprzęt miotlarski, którego nie miała szansy zbytnio używać od dłuższego czasu. Miała jednak nadzieję, że nie wyszła z formy i po powrocie do ojczyzny będzie w stanie rozegrać naprawdę udany sezon, w którym po raz kolejny Sroki sięgną po zwycięstwo. Gdy tylko zjawiła się na miejscu, zajęła się krótką naziemną rozgrzewką, by przygotować się do wskoczenia na miotle, a następnie wysłuchała tego jak przebiegać będą testy i co będzie od niej wymagane. I musiała przyznać, że nie brzmiało to jakoś szczególnie skomplikowanie. Woolongong Shimmy był dosyć podstawowym manewrem, który ćwiczyła już od wczesnych lat szkolnych. Nie sprawiał jej większych problemów także ze względu na miotłę, która pozwalała się ładnie prowadzić i wykonywać zgrabne skręty. Oczywiście po przekroczeniu pewnej odległości w jej kierunku został posłany tłuczek. Zbyt wiele razy musiała już ich unikać. I choć kiedyś Zwis Leniwca sprawiał jej pewne problemy tak teraz wykonywała go w miarę swobodnie. W zasadzie największym wyzwaniem był dla niej Skok Dionizosa. Zdecydowanie był to najbardziej zaawansowany manwer, ale i tutaj Strauss jakoś sobie z tym poradziła. I to nawet dobrze. Udało jej się poprawnie wybić z miotły i uderzyć z odpowiednią mocą w wyrzucony wcześniej w górę kafel. Treningi chyba naprawdę się opłaciły i pozwoliły jej na wykonywanie coraz to trudniejszych zagrań. Mogła być z siebie naprawdę zadowolona choć wciąż czuła pewien niedosyt i czuła, że mogła spisać się lepiej. Jak zawsze zresztą...
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kategoria:Pałkarz Kości + przerzuty:J , 18 , C --> dorzut - G Wyniki punktowe + bonusy: 18(+26)+110+50 Ostateczny wynik: 204/375 Kuferek: 14 Wyposażenie: w- Posiadane przerzuty: 0/6
Gdy tylko usłyszał o wydarzeniu, jakim jest nabór do Gwiazd ze Sweetwater powiedział sobie, że musi się tam pokazać. Co prawda nie wróżył sobie świetlanej przyszłości w Quidditchu, ale najzwyczajniej w świecie chciał sprawdzić, co profesjonalna drużyna ma dla przygotowane dla swoich potencjalnych kandydatów i jak on, uczniak z Hogwartu, da sobie z tym wszystkim radę. Dlatego też, gdy nadszedł wyznaczony termin udał się na boisko na bagnach. Do wyboru miał każdą możliwą pozycję, ale oczywiście chciał sprawdzić się w tym, co pasowało mu najbardziej. Ustawił się więc z pałką w ręku w odpowiedniej grupie i czekał na wyjaśnienie zasad testu. Gdy tylko usłyszał, jakie czekają go próby, na jego twarzy pojawił się uśmiech. To było wyzwanie, którego właśnie potrzebował. Gdy więc tylko przyszła jego kolej, ochoczo wskoczył na miotłę i udał się na wyznaczone miejsce. Pierwszym zadaniem było odbicie do tyłu w wiszącą za plecami tarczę. Max odwrócił się więc tak, by cel znajdował się za nim i czekał na nadlatujący tłuczek. Widząc zbliżającą się w jego kierunku piłkę, podrzucił lekko pałkę i łapiąc ją dosłownie w ostatniej chwili posłał tłuczek w sam środek celu. Wykonał to praktycznie bez wysiłku, co było efektem wielu głupich zabaw, wymyślanych z kumplami w celach treningowych. Solberg szybko jednak skupił całą swoją uwagę i przełożył pałkę w prawą - słabszą rękę. Pierwszy zamach skończył się trafieniem w piłkę, lecz nie było to ani szybkie, ani celne uderzenie. Miał jeszcze do wykonania podkręcenie piłki i tutaj poległ kompletnie. Nie miał pojęcia, jak wykonać ten manewr swoją słabszą kończyną i o mało co nie wypuścił pałki z ręki. Nie przejął się tym za bardzo, bo już leciał w stronę linii pola bramkowego, by wykonać ostatnie zadanie. Pałka ponownie spoczęła w jego lewej dłoni, a oczy bacznie podążały za nadlatującym tłuczkiem. Przystąpił do manewru Fikołka Quigleya i wiedział, że nie będzie to jego największy moment chwały. Co prawda wykonał zadanie raczej poprawnie i celnie, ale zrobił to tak ostrożnie oraz w tak ślimaczym tempie, że musiało to wyglądać komicznie. Wrócił na murawę z tym samym uśmiechem, z jakim wzbijał się w powietrze. Przynajmniej podjął się wyzwania i nie miał czego żałować. W oczekiwaniu na wyniki usadowił się gdzieś z boku i bacznie oglądał pozostałych chętnych wzbijających się raz za razem na swoich miotłach.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Kategoria: Szukająca (II) Kości + przerzuty:29, H, J(F) -> 84, H, J (E) Przerzuty k100: 29 -> 24 -> 53 -> 35 -> 84 Przerzuty literowe: F -> D -> E Wyniki punktowe + bonusy: 84 (+22) + 100 + 125 Ostateczny wynik:331/375 Kuferek: 88 Wyposażenie: Nimbusix +6 Posiadane przerzuty: 0/6
Po próbie ścigających czuła spory niedosyt. Zdawała sobie sprawę, że nie wszystko poszło po jej myśli, choć pozornie przecież nie było źle. Jako mniej lub bardziej otwarcie aspirująca na ścigającą nie czuła się jednak dobrze ze swoim wynikiem. I chyba postanowiła spróbować swoich sił w innych, nieco bardziej znanych jej okolicznościach. Ostatecznie od roku była już zdeklarowaną zawodniczką, ale wcale nie na pozycji ścigającej. Czy czuła potrzebę udowodnienia bycia najlepszą ścigającą w szkole? Nie bardziej niż podczas meczów w trakcie roku szkolnego. Ale jej duma ostatnimi czasy została solidnie nadszarpnięta, podrażniona. Ostatnie dwa oficjalne mecze dały jej jasno do zrozumienia - próbuj, ćwicz, walcz. I jeszcze raz próbuj. Pierwszym, co rzuciło jej się w oczy był dystans, jaki w miejscu rozpoczęcia szukajkowej próby dzielił ją od murawy. Zdawała sobie sprawę, że odległość tę najprawdopodobniej, przynajmniej częściowo, będzie musiała pokonać. A po poznaniu pełnego rozkładu jazdy była już tego pewna. Zaczynała od spiralnego lotu głową w dół. Po gwizdku nie miała zamiaru na nic czekać, runęła w samobójczym wręcz odruchu w kierunku podłoża, wykonując przy tym ciągle przyspieszające, dodające pędu obroty wokół własnej osi. Przed spotkaniem z trawą bardziej już przypominała pocisk niż człowieka świadomego ryzyka związanego z bliskim kontaktem z glebą przy takiej prędkości. Ale do spotkania nie doszło, a jej Zwód Wrońskiego okazał się kropka w kropkę repliką pierwowzoru. Gdyby nie różnica w posturze, śmiało można byłoby powiedzieć, że manewr ten wykonał sam Józef, wracający na boisko pod wpływem eliksiru odmładzającego, który przywrócił mu formę z czasów świetności legendarnego szukającego. Sam manewr zwrotu w pogoni za tłuczkiem był jednak, jak się zaraz okazało, zaledwie przedsmakiem właściwego przedstawienia. Zagranie Plumptona samo w sobie było wymagające, ale i przy okazji nie widziała w nim w większości sytuacji wiele sensu. Dlaczego miałaby unikać używania rąk do łapania? W celach popisowych jednak brzmiał wcale nieźle. Zwłaszcza, gdy po tym, jak znicz skierował się wzdłuż murawy i aż prosił o spektakularny chwyt. Uniosła się ponad złotko, po czym zeskoczyła z miotły do boku wcześniej znacznie zmieniając jej kurs. W locie wykonała pełną śrubę, a w momencie ukończenia obrotu, jednym ruchem ręki porwała znicz w rękaw, aby zaraz chwycić trzonek opadającej miotły i zawisnąć na niej nieruchomo w powietrzu. Triumfalnie uniosła jedną z rąk ku górze, a nad jej uniesioną dłonią skrzydełkami machał pochwycony złoty znicz.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kategoria: Ścigająca (I) Kości + przerzuty: k100 - 84 litera I - A -> J + spółgłoska F litera II - C -> G Wyniki punktowe + bonusy: 84 (+22) + 110 + 90 Ostateczny wynik: 306/375 Kuferek: 29 (+1) Wyposażenie: Nic, +1 jest za runę Algiz. Posiadane przerzuty: 0/2
Nie dało się ukryć, że nieco się rozleniwiła w te wakacje i w zasadzie nie latała. Sama nie wiedziała, dlaczego i jak w ogóle do tego doszło, ale usłyszawszy o organizowanym przez Gwiazdy ze Sweetwater naborze do drużyny dostała solidnego kopa w dupę i po prostu nie mogła odpuścić, jakkolwiek by jej nie poszło. Postanowiła bowiem nie iść po wynik, a traktować to wszystko jako sprawdzian dla siebie samej, nie przejmując się za bardzo ostatecznym wynikiem, bo nie oszukujmy się, była doskonale świadoma tego, że jest o wiele, wiele więcej osób lepszych od niej. Skoro jednak nadarzyła się okazja, to żal po prostu nie spróbować. Nie czuła się jakoś mocno zdenerwowana wzbijając się na miotle w powietrze. Wcześniej - owszem, pojawił się lekki stresik, ale zniknął, kiedy tylko oderwała nogi od ziemi i poczuła we włosach wiatr. Tak to uwielbiała! Oczywiście zdecydowała się startować na pozycji ścigającego, bo właśnie ją zajmowała w szkolnej drużynie, choć ostatni mecz towarzyski pokazał, że jako szukający też by sobie poradziła. Wolała chyba jednak trzymać kafel w dłoniach i teraz też przycisnęła go jedną ręką do klatki piersiowej, po czym wystartowała. Starała się jak najlepiej wykonać Woolongong Shimmy, nie stracić po drodze prędkości i tak się na tym skupiła, że nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się za linią środkową... A w jej stronę poleciał tłuczek. Wiedziała, że nadszedł czas na Zwis Leniwca i przekręciła się na miotle tak, żeby z niej zawisnąć i uniknąć zderzenia z czarnym diabłem. Co najlepsze nie trzymała się trzonka dwiema nogami i jedną ręką, a jedynie stopą. Sama nie wiedziała, jak jej się to udało, ale kiedy tylko zdała sobie z tego sprawę, chwyciła miotłę wolną ręką i podciągnęła się, aby z powrotem znaleźć się na górze. To musiało zrobić wrażenie na sędziach, a i sama Krawczyk najwidoczniej poczuła przypływ adrenaliny, bo z ostatnim manewrem, jakim był Skok Dionisusa poradziła sobie wręcz śpiewająco. Z niesamowitą pewnością siebie wyskoczyła w górę i posłała kafla wprost do jednej z pętli, a po wszystkim zleciała w dół z szerokim uśmiechem na ustach. Z ostatecznego wyniku była bardziej niż zadowolona. Choć niewątpliwie miała szansę na zyskanie jeszcze większej ilości punktów, gdyby skusiła się na sam koniec na trochę wariacji przy Skoku, to tyle w zupełności jej wystarczyło, ba, w ogóle się nie spodziewała, że wypadnie tak dobrze. A ten Zwis Leniwca będzie jej się chyba śnił po nocach.
Kategoria: Pałkarz Kości + przerzuty: J + dorzut B > A 29 > 96 B > G Wyniki punktowe + bonusy: 125+96+bonus 24+90 Ostateczny wynik: 335/375 Kuferek: 79 Wyposażenie: miotła +6 Posiadane przerzuty: 2/5
Cóż to byłby za event sportowy, gdyby Boyd nie brał w nim udziału? Oczywiście nie miał zamiaru robić tego po to, żeby próbować rekrutować się do amerykańskiej, czy jakiejkolwiek innej, drużyny, bo był zdania, że sam już należy do jedynej słusznej i najwspanialszej, więc jakieśtam Gwiazdy miał w głębokim poważaniu, ale jednocześnie uważał że każda okazja, by wskoczyć na miotłę i nauczyć się czegoś nowego pod okiem profesjonalistów jest dobra i żadne fatalne okoliczności, żadne straszne lodowe klątwy ani pechowo połamane różdżki nie mogły mu w tym przeszkodzić. Zarzucił więc miotłę na ramię i udał się na tajemnicze boisko, na którym miały odbywać się testy sprawnościowe, a zgłosił się oczywiście na te dotyczące pałkarzy, bo żadna inna pozycja ani trochę go nie interesowała i nie widział sensu w tym żeby się rozdrabniać. Czekał, z przyjemnością przyglądając się wyczynom innych śmiałków i kibicując w myślach kilku znajomym, których dostrzegł, i musiał przyznać, że wszystkim szło co najmniej nieźle; gdy jednak nadeszła jego kolej, był już skupiony tylko na tym, by jak najlepiej wykonywać wszystkie manewry. Pierwszym było odbicie do tyłu, które, tak się złożyło, miał opanowane do perfekcji i bez żadnego problemu trafił w sam środek wiszącej gdzieś za jego plecami tarczy, czym udało mu się wzbudzić sporą aprobatę sędziów, którzy wyglądali jakby mieli ochotę wstać z miejsc i zacząć klaskać; tymczasem ledwo tłuczek trafił w cel, już w mig pojawił się kolejny. Przerzucił pałkę do prawej dłoni i posłał nadlatującą piłkę w manekiny, zgodnie z poleceniem najpierw jak najszybciej, a potem z podkręceniem. Wyszło prawie idealnie, mocno, celnie i mogłoby się zdawać, że nie było żadnej różnicy, choć sam poczuł, że gdyby wymierzał cios lewą ręką, zrobiłby to z większą siłą; był jednak zadowolony z efektu. Trzecim zadaniem okazało się być trafienie w środkową pętlę z wykorzystaniem skomplikowanego manewru będącego chlubą irlandzkiej drużyny narodowej - fikoła Quigleya. Nie przepadał za zbędnymi wygibasami na miotle, ale szczęśliwie miał okazję ćwiczyć tą właśnie pozycję na kilku ostatnich treningach, więc i z nim poradził sobie bez problemu, sprawnie i poprawnie, może nie aż tak spektakularnie jak w przypadku podania w tył, ale na tyle dobrze, by móc spokojnie i efektownie złamać nos pętli, gdyby tylko takowy posiadała. Po skończonym teście schodził z boiska całkiem zadowolony, stwierdzając, że dał z siebie wszystko i utwierdzając w przekonaniu, że zdecydowanie pozycję pałkarza ma we krwi. Obserwujący testy specjaliści zdawali się mieć podobne zdanie.
Po quidditchowych testach zorganizowanych przez Gwiazdy ze Sweetwater i wynikach hogwarckich gości, które niejednego wśród tutejszych profesjonalistów potrafiły zaskoczyć, amerykańscy miotlarze postanowili nauczyć przyjezdnych tutejszego hitu - Quodpota. Po krótkim wyjaśnieniu zasad i przydzieleniu ról, gracze zostali poinstruowani odnośnie podziału na drużyny i rozstawieni na boisku.
Gramy na zmieniających się bramkarzy, co w praktyce oznacza, że bronić kociołka będzie zawodnik, którego akurat przypadnie tura. W ramach drużyn odpisujemy w wyznaczonej poniżej kolejności:
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Oczywiście, że jako zapalony miotłozjeb nie mógł sobie odmówić udziału w meczu quodpota, gdy tylko tutejsi zdecydowali się go zorganizować. Strasznie mu brakowało takich typowo miotlarskich rozrywek w czasie tych wakacji, bo testy testami, ale jednak nie ma to jak faktyczny mecz, z emocjami i wszystkim. Nie da się też ukryć, że zwyczajnie czuł się podekscytowany możliwością spróbowania czegoś zupełnie nowego, choć szczerze wątpił, żeby miało to zdeklasować w jego oczach quidditch. Zlustrował krótko spojrzeniem swój team i uniósł kącik ust, by następnie całkowicie skupić się na sędzi i quodzie, który moment później został wyrzucony w górę. Nie zastanawiał się ani moment, działając wręcz odruchowo – śmignął ku piłce, zgarniając ją przed i od razu ruszył ku kociołkowi przeciwników; nie było czasu do stracenia, nie wiadomo w końcu kiedy to może wybuchnąć, a nie chciał odpaść już na dzień dobry. Niestety po drodze zrobiło się zbyt gorąco, żeby mógł kontynuować swój manewr samotnie; na szczęście wypatrzył w pobliżu Strauss, której dał dyskretny i dobrze im znany sygnał, żeby się ustawiła na pozycji, a następnie rzucił do niej kafla z nadzieją, że dziewczyna będzie w stanie dokończyć swobodnie rozpoczętą przezeń akcję.
Ostatnio zmieniony przez William S. Fitzgerald dnia Sob 22 Sie - 19:38, w całości zmieniany 1 raz
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kości/przerzuty: Kuferek: 77 Sprzęt/Bonusy: cały sprzęt i różdżka (+17) Suma punktów: 94 Pozostałe przerzuty: 9/9
Nie było mowy, by mogła ominąć wydarzenie sportowe bez względu na to czy chodziło o Quidditch czy jakąś inną rozrywkę, która obejmowała wskakiwanie na miotłę. Dokładnie tego trzeba jej było na zakończenie tych wakacji. Przygotowawszy się do meczu dosiadła swojego ukochanego Nimbusa i wzniosła się w powietrze. Limonkowy team okazał się być pierwszym rozgrywającym. Quod jako pierwszy trafił w ręce Willa, który niemal od razu podał do Strauss, która przechwyciwszy podanie nie traciła zbyt wiele czasu. Gdyby tylko zwlekała to mogłoby się skończyć wybuchem piłki i stratą punktów. Dlatego nie tracąc czasu zaatakowała kociołek drużyny przeciwnej, licząc na korzystny wynik.
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Wakacyjne rozgrywki pod względem emocji nie dosięgały do pięt tym o puchar quidditcha, ale miały swój nieodparty urok. W tamtym roku czas spędzony na Saharze był czasem fauli i agresywnych tłuczków... czy w tym roku miało być inaczej? Miał wrażenie, że był teraz trochę inną osobą, znalazł w życiu spokój, którego brakowało mu w tamtym momencie i chyba przekładało się to również na tak prozaiczne aspekty jego rzeczywistości jak quidditch i inne gry miotlarskie, w których zawsze chętnie uczestniczył. Specjalnie ściągnął do Luizjany swój sprzęt, bo po testach sprawnościowych nie wyobrażał sobie po raz kolejny dosiąść obcej miotły i na swojej Błyskawicy wystartował w powietrze, gdy w końcu wszyscy się zebrali i można było zaczynać grę. Na sam początek trafiła mu się obrona kociołka, więc mógł poczuć się jak w domu. Czyżby? Zdawałoby się, że podanie nie było szczególnie mocne czy trudne do obrony, a mimo to piłka przeleciała mu tuż koło nosa, z brzękiem odbijając się od ścianek naczynia. Świetnie, kapitan pełną gębą. Skrzywił się, sięgnął po piłkę i podał ją do Moe, uprzednio patrząc na nią znacząco. Mogła się spodziewać, że jeśli w dalszej części meczu się nie poprawi, będzie to przeżywać.
Nie potrzebowała żadnego namawiania, by brać udział w nieznanej sobie grze, o której w sumie zdążyła przeczytać już tyle, że wcale nie wydawała się taka obca. Po wysłuchaniu instrukcji wzniosła się z pozostałymi w powietrze i przygotowała na emocje. Wybuchająca piłka, która eliminowała zawodnika danej drużyny? Sztos. Po przyjęciu piłki od Eliego ruszyła przed siebie, biorąc na cel kociołek przeciwników. Nie było na co czekać. Nie potrzebowała większej rozgrzewki, niż już zdążyła sobie zorganizować dzięki podróży przez te przeklęte bagna. Swansea patałach puścił gola, więc trzeba było szybko to odrobić. Popisowym zagraniem, przy którym tuż po przejęciu piłki wyrzuciła ją w powietrze, aby następnie wyskoczyć z Nimbusa i kopnąć quoda wprost w kierunku kotła zagroziła bramce na tyle, że wierzyła, że padnie gol. Hopsa.
Kości/przerzuty: przy trzecim przerzucie 6, kombinacja Kuferek: 88 Sprzęt/Bonusy: 12 Suma punktów: 100 Pozostałe przerzuty: 7/10
Ignacy Mościcki
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Czy branie udziału w tej grze było złym pomysłem? Cóż, na tym poziomie rozgrywki, Ignacy nie był w stanie tego stwierdzić. Wiedział jednak, że bardzo chciał wziąć udział w tej małej zabawie zorganizowaną przez tutejszą reprezentację. Tym razem padła jego kolej, aby bronić i co tu dużo mówić, nie udało mu się wybronić z akcji Morgan, która była niemalże perfekcyjna. Może gdyby więcej ćwiczył w trakcie wakacji to by mu się udało. Po zagrywce quad wylądował w rękach Nancy.
Żywotność quada:4 Kości/przerzuty:4 → skuteczna obrona i podanie do ścigającego własnej drużyny - tylko, jeżeli bramkarz ma umiejętności wyższe lub równe atakującemu* OBRONA NIEUDANA, BO MORGAN MA WIĘCEJ PUNKTÓW Kuferek: 26 Sprzęt/Bonusy: [+1] ~ Runa Algiz Suma punktów: 27 Pozostałe przerzuty: 2/2
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Kości/przerzuty:2 Kuferek: 65 Sprzęt/Bonusy: Rękawice ochronne ze skórki cielęcej (+1 GM), Sportowe ochraniacze (+1 GM), Koszulka quidditchowa z autografami Os z Wimbourne (+1 GM), Nimbus 2015 (+6 GM), Gogle quidditchowe (+1 GM) Suma punktów: 75 Pozostałe przerzuty: 7/7
Wakacje nie mogły skończyć się bez rozgrywek miotlarskich, a wakacyjny quodpot nie mógł odbyć się bez niej. Pojawiła się na boisku zwarta i gotowa na dobrą grę. Nawet specjalnie się nie stresowała, bo tym razem na jej barkach wcale nie ciążyła odpowiedzialność za drużynę. Prawdę mówiąc, nawet nie miała czasu na zbędne przemyślenia, bo gra rozpoczęła się błyskawicznie. Wybuchająca piłka poszła w ruch i w zasadzie już parę chwil później wylądował w bramce ich drużyny. Morgan była nie do zatrzymania, dlatego krzyknęła parę pokrzepiających słów do Ignacego i sama przejęła piłkę. Ruszyła do przodu, by rzucić do bramki, ale nie miała dobrej pozycji, dlatego zdecydowała się na podanie do Alekandry, która zdawała się mieć większe możliwości do oddania celnego rzutu.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kości/przerzuty:4 Kuferek: 29 (+1) Sprzęt/Bonusy: runa Algiz Suma punktów: 30 Pozostałe przerzuty: 3/3
Jeszcze nie tak dawno rozmawiała z Moe o quodpocie, a tu proszę, nadarzyła się okazja, żeby w niego zagrać i spróbować czegoś zupełnie nowego. Jeśli chodziło o takie rzeczy, to Krawczyk była zawsze chętna, więc też nic dziwnego, że się zgłosiła. Nie wykorzystać takiej okazji byłoby grzechem! Gra się rozpoczęła i jak zawsze wszystko zaczęło toczyć się w szybkim tempie, błyskawicznym wręcz. Zasady na szczęście skomplikowane nie były, ludzi ze swojej drużyny też ogarnęła, więc nie powinna mieć żadnych problemów, chociaż była pewna, że pojawią się zupełnie inne, jak na przykład wybuchająca w rękach piłka. Tego też się obawiała, kiedy dostała ją od Nancy, ale dzięki Merlinowi nic takiego się nie stało, a ona mogła spokojnie podać do Nathaniela.
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Lubił uczestniczyć w wakacyjnych rozgrywkach wszelakich gier miotlarskich, nawet pomimo tego, że zawyżał w nich średnią wieku. Nie przeszkadzało mu to, że cisnęły do nich głównie dzieciaki, taki był urok szkolnych wyjazdów, on nie przyszedł tu przecież dla poklasku, a dla odrobiny rozrywki, której tak mu w życiu brakowało. Z wiekiem coraz trudniej było mu wygospodarować czas na aktywność fizyczną, zwłaszcza taką, która wymagała wzbicia się w powietrze. Wstyd się przyznać, ale nie posiadał nawet własnej miotły i ostatnim razem dosiadał jakiejś właśnie na Saharze. Miło było poczuć wiatr we włosach, a jeszcze milej było przekonać się, że wcale nie jest tutaj taki osamotniony, bo w drużynie przeciwnej znalazła się Talia. Był ciekaw co tu robi i jak jej będzie szło, toteż obserwował ją, nie przykładając aż tak wielkiej uwagi do rozgrywki. W odpowiednim momencie przyjął piłkę, ale niestety zanim zdążył ją komuś podać, Quod wybuchnął. Damn it, nie powinien był tak długo się zastanawiać, przecież znał zasady, w Riverside była to dość popularna gra. Trochę zawiedziony, ale jednocześnie niezbyt przejęty, zszedł z boiska, uprzednio puszczając oczko i posyłając uśmiech do @Talia L. Vries. Oby jej poszło dziś lepiej.
Kości/przerzuty:3 Kuferek: nie wiem, chyba 2 XD Sprzęt/Bonusy: — Suma punktów: nie wiem, chyba 2 dalej Pozostałe przerzuty: XDDD
WYBUCHAM SOBIE
Talia L. Vries
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Wisiorek z wiecznie kwitnącym, pachnącym asfodelusem.
Nie pytajcie skąd się tutaj wzięła. Sama nadal do końca nie wiedziała - ale poszła za ciosem. Skoro pojawiła się na testach sprawnościowych, to czemu by nie zagrać w tą dziwną grę, o której nie wiedziała zupełnie nic, nie pamiętając nawet jej nazwy. Jej drużyna wydawała się wiedzieć od której strony wsiada się na miotłę, więc mieli chyba jakąś szansę. Lia uznała, że najwyżej będzie tworzysz sztuczny, powietrzny tłum, skoro w tej dziedzinie brakowało jej jakichkolwiek umiejętności. A mimo to trzymała się dzielnie trzonka, czekając na to, aż przyjdzie jej pora by zrobić z latającą piłeczką coś, za co jej drużyna mogłaby dostać punkty. Albo chociaż ich zbyt łatwo nie stracić. Czasem łapała spojrzeniem Nate'a, zważywszy, że tylko jego twarz poznawała i nieco pocieszało ją, że z tego co pamiętała i on był równie beznadziejny w lataniu. W sumie, jak na potwierdzenie jej myśli, kafel wybuchnął mu sekundę później w dłoniach, i rozbawiło ją to tak bardzo, że prawie spadła z miotły, nie zauważając, że to ona powinna odebrać piłkę. Cokolwiek jej życzył, zdecydowanie się nie sprawdzało.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Rozgrywka w mgnieniu oka nabrała dynamizmu dobrze mu znanego z meczy quidditcha i aż nie mógł – i nawet nie starał się – powstrzymywać uśmiechu cisnącego mu się na gębę. Viol po przejściu od niego quoda stanęła na wysokości zadania i dzięki niej ich limonkowa drużyna wzbogaciła się o pierwsze punkty. Z najwyższą uwagą starał się śledzić akcję na boisku, obserwując jak piłka przemyka z rąk do rąk, czekając na swój moment, żeby samemu ją przejąć. Takowy nadarzył się dopiero po tym jak quod wybuchł w dłoniach asystenta od eliksirów, który przejął go od Krawczkówny. Rudzielec cmoknął z przekąsem, bo to oznaczało utratę jednego zawodnika w ich drużynie, ale nie kontemplował nad tym ani chwili, a od razu zgarnął nową piłkę i bez zastanowienia ruszył na kociołek przeciwników. Tym razem nie napotkał żadnego oporu, więc znalazłszy się w odpowiedniej odległości zamierzył się i cisnął quoda w kierunku ‘bramki’.
Ostatnio zmieniony przez William S. Fitzgerald dnia Sob 22 Sie - 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Hemah E. L. Peril
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Nie czuła się jeszcze zbyt pewnie na miotle. Co prawda ćwiczyła i starała się wrócić do poprzedniej formy... Ale prawda jest taka, że wyłączenie z gry na prawie miesiąc jest opłakane w skutkach. Na początku czuła się jak dziecko, które wsiadło pierwszy raz na rower, a nie zawodowiec, jaki powinien latać z zamkniętymi oczami w środku burzy. Uśmiechała się zatem niemrawo w stronę @Morgan A. Davies, jeszcze nie zaczepiając zbytnio rozmowy. Na razie chciała potraktować grę towarzyską jako sposób na rozkręcenie się. Na dodatek pogoda... Nie mogła wystąpić w długim rękawie. Musiała ubrać się lżej. Tym samym eksponując świeżą bliznę po niedawnym ataku. Różowa, lekko pomarszczona skóra po odmrożeniu znajdowała się na jej lewym przedramieniu. Bad bitches have scars or something... Ale chwilowo nie czuła się zbyt komfortowo z owym śladem. Starała się rozkręcić i wczuć w grę, ale wciąż nie wszystkie zasady w pełni rozumiała. Trzymała się zatem mocniej z boku, rzucając w wir akcji dopiero, gdy ich kociołek okazał się zagrożony. Jakimś cudem obroniła i podała piłkę dalej.
Kości/przerzuty: 3 > 5 > 4 Kuferek: 108 Sprzęt/Bonusy: +12 za komplet Suma punktów: 120 Pozostałe przerzuty: 10/12
To, że były wakacje, nie oznaczało, że Ode mogła miec przerwe od latanie, o nie! Gdy tylko dowiedziała się o organizowanym na mokradłach boisku, od razu postanowiła wyżyć się i spożytkować swoją energię na mecz, który miał odbyć się niedługo. Co prawda nie wiedziała nawet z kim przyjdzie jej grać, ale tym akurat wgl się nie przejmowała. Ważne aby dobrze się bawić, a na boisku na bagnach z pewnością spotka nie jedna znajoma twarz. Nie grała nigdy w quodpot, ale zasady nie były jakoś skomplikowane, dlatego kiedy wszystko zostało im wytłumaczone, nie pozostawało nic tylko zacząć rozgrywkę. Do jej teamu należała dwójka kapitanów ze szkolnych drużyn Ravu i Gryffu oraz Hem, króra grała w reprezentacji narodowej, więc była spokojna o to co zadzieje się na boisku. W końcu grała z najlepszymi. I w końcu przyszła jej kolej, kiedy wyłapała wzrok @Hemah E. L. Peril, jeszcze przed sekundą broniącej ich kociołka (na szczęście skutecznie), przyjęła od niej quoda i nie zastanawiąc się ani chwili, wymierzyła go w naczynie przeciwników.
Ignacy Mościcki
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Młody Puchon musiał przyznać, że jak na jego gust rozgrywka Quadpota była zdecydowanie zbyt szybko. Piłka leciała od gracza do gracza, wybuchała, przechodziła z rąk do rąk, aż w pewnym momencie raz jeszcze nadszedł czas na obronę kotła. Tak samo, jak za pierwszym razem, tak i teraz to Ignacy został wyznaczony do jego obrony i pomimo usilnych starań ponownie mu nie wyszło. Zmełł przekleństwo w ustach i odrzucił magiczną piłkę do Nancy. Zdecydowanie szczęście mu nie dopisywało.
Żywotność quada:5 Kości/przerzuty:5 -> 1 -> 1 → wpuszczenie gola i wznowienie gry poprzez podanie do ścigającego własnej drużyny QUADPOT LECI DO NANCY Kuferek: 26 Sprzęt/Bonusy: [+1] ~ Runa Algiz Suma punktów: 27 Pozostałe przerzuty: 0/2
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Kości/przerzuty:1 Kuferek: 65 Sprzęt/Bonusy: Rękawice ochronne ze skórki cielęcej (+1 GM), Sportowe ochraniacze (+1 GM), Koszulka quidditchowa z autografami Os z Wimbourne (+1 GM), Nimbus 2015 (+6 GM), Gogle quidditchowe (+1 GM) Suma punktów: 75 Pozostałe przerzuty: 7/7
Piłka poleciała do Oli, a następnie do Nathaniela. Wszystko wyglądało nieźle, wciąż była szansa na zdobycie punktów, kiedy piłka postanowiła wybuchnąć. Oznaczało o niestety, że ich drużyna właśnie nieco się skurczyła, ale Nancy jakoś nie mogła nie uśmiechnąć się pod nosem. Cóż, widocznie w obecności Bloodwortha zawsze coś wybuchało. Jak nie kociołek, to piłka. Tym razem przynajmniej nie ona będzie sprzątać... Piłka poszła dalej w ruch, a niedługo później ponownie trafiła w jej ręce, bo kolejnym golu przeciwników. Tym razem postanowiła zaatakować zamiast wykonywać kolejne podania, narażające drużynę na wybuch. Pomknęła do przodu, sprawnie omijając przeciwników, a kiedy znalazła się w dogodnym miejscu, oddała strzał na bramkę, licząc, że uda jej się zdobyć parę punktów.