Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Snopy Siana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Snopy Siana  Snopy Siana Empty11.07.20 18:12;


Snopy Siana



Na krańcu plantacji, na jednym z pól znajdują się wysokie, zasuszone snopki z siana. Zabezpieczone magicznym sznurem i zaklęciem blokującym spadanie na nie deszczowych kropel, stanowią idealne siedzisko na spacerujących tędy ludzi. Są dość wysokie, więc gdy uda Ci się wspiąć i zająć miejsce, masz piękny widok na okoliczną, wiejską przyrodę. Na pobliskim polu często jest stado saren z młodymi, rozciąga się też widok na niewielki staw, który pięknie mieni się w promieniach zachodzącego słońca.

Powrót do góry Go down


Rasmus Vaher
Rasmus Vaher

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Galeony : 21
  Liczba postów : 450
https://www.czarodzieje.org/t18066-rasmus-vaher
https://www.czarodzieje.org/t18770-sowa-rasmusa-kuu#538343
https://www.czarodzieje.org/t18064-rasmus-vaher
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty18.07.20 20:25;

Wakacje były po to, aby się cieszyć. Nowy Orlean wydawał się także na dłuższą metę ciekawym, mocno artystycznym miejscem do przebywania, co kusiło w pewnym sensie Rasmusa do przebywania w nim. Odkrywania tubylczej kultury powiązanej z dawnymi czasami niewolnictwa, czarnym ludem Luizjany i tego jak te bagna wpływały na innych. Ale potrzebował też czegoś innego. Czegoś gdzie będzie mógł wyluzować i przy okazji dowiedzieć się czy nadal jego zdolności przetrwania były w nim obecne. Tak, Stavefjord słynęło z surwiwalu, sztuki odnalezienia się w dziczy i przetrwania więcej niż dzień lub dwa bez wody. Pewnych rzeczy się nie zapominało, o tym musiał wspomnieć przy tej szkole. Odruchy, wiedza, wszystko. Jak sklepić to wszystko w jedną całość, która będzie przydatna w terenie. I dziękował chyba jednak swoim przyjaciołom, że także pomagali mu wtedy, kiedy brakowało mu wiedzy. Teraz jej po prostu nie zapomniał. Dobre wspomnienia - dobre przypomnienie.
Planować jednak swój wypoczynek nie planował na bagnach - tam nie ma nic ciekawego. A raczej nie ma nic uwarunkowanego. Ani promieni słonecznych, woda trochę zbyt mulista, a powietrze zbyt duszące. Trzeba było znaleźć jakieś inne rozwiązanie. Rasmus jeszcze trochę popytał ludzi o pomoc. To od tubylców, to od napotkanych turystów, którzy odwiedzali to miejsce już któryś raz z rzędów. Lub po prostu Amerykanów. I dzięki temu udało mu się odnaleźć to miejsce. A jeszcze wcześniej namówić do tego Larę. Więc w ogólnym rozrachunku udało się im znaleźć dość przyjemne miejsce, gdzie mogli spędzić miło czas i jeszcze porozmawiać. Kupił przy okazji z pomocą własnych galeonów cydr, którego od dawna nie pił. Parę butelek, gdyż zapowiadało się na to, że nie będzie wiadome ile tu spędzą czasu. I tak, tak. jeszcze jakieś przysmaki. Na pewno nic co może się zepsuć, ale jest smaczne do jedzenia. Ciastka, krakersy, może inne dodatkowe rzeczy. W sumie co mogliby dobrego ze sobą wziąć. A potem, potem... no właśnie. Trzeba było tylko odnaleźć odpowiednie miejsce w snopach siana. Przy stawie, gdzie wspominano mu? Niech będzie. Zawsze przyjemne, schłodzone powietrze to zawsze dodatkowe orzeźwienie. I gdzieś zawsze można było się wykąpać.
Przybyli więc już we dwójkę, mogąc cieszyć się widokami. Dość urokliwymi. Rasmusowi nie przeszkadzało nawet to, że była cisza. Może nawet spróbowałby coś porysować, gdyby miał jakiekolwiek podstawowe przedmioty do tego. Ale... Nie, nie. W żadnym wypadku. Żadnego rysowania. Już dawno tego nie robił i tak naprawdę nie brakowało mu tego. Wystarczył mu rysunek techniczny i sztuki jubilerskie. Mógł się teraz też skupić na czym innym. Dlatego też zamierzał sprawić, że będą mieli jak najlepszy wypad "za pensjonat" lub "za miasto". Trzeba było też rozstawić namiot. Rasmusowi szło to dość szybko, gdyż wiedział co się z czym jadło, jedyne co trzeba było zrobić to wyłożyć środek kocami.
Mam nadzieję, że nie masz mi za złe wybór tego miejsca. Po prostu pensjonat jest za tłumny, a ja... czasem też potrzebuję jakiegoś spokoju od innych ludzi. Przynajmniej mogę wszystko wyrzucić z siebie i pomyśleć o... różnych rzeczach. – Odpowiedział z delikatnym uśmiechem skierowanym ku Larze. Zaraz jednak wrócił do robienia ostatnich poprawek. – Wiesz, wypada też, abyśmy zabezpieczali jakoś jedzenie, bo mogą zlecieć się zwierzęta wyczuwające przysmaki... A nie chcemy nagle się na nie natknąć. Dlatego też będziemy chowali najprędzej w wodzie. Zabezpieczymy... I tam pozostawimy. Następnego dnia nadal będą całe. – Powiedział znowu uprzejmie. Zamierzał uszanować prawa nie tylko magiczne, ale natury. Więc nie chciał po prostu niepotrzebnie wabić zwierząt. Z uśmiechem zerknął na staw. – W pewnym momencie będę musiał przetestować wodę. – O ile nie wyskoczy znowu coś, co sprawi, że go zrani w rękę. Przy wspomnieniu o tym zerknął na dłoń. Nadal widniały tam blizny.

@Lara Burke @Lucia S. Ritcher
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty19.07.20 22:27;

Z dnia na dzień, Luizjana stawała się coraz przyjemniejszym miejscem dla Lary. Początkowe jakieś wahania czy niepewność, szybko zostały zastąpione przez ogólne zainteresowanie tym miejscem. Spodobało jej się tutaj. Ludzie zachowywali się kompletnie inaczej i ciekawiej niż ci, do których przywykła w Wielkiej Brytanii. W końcu mogła oderwać głowę od tego, co wciąż w niej siedziało. Faktycznie wypoczywała, choć po części czuła się z tego powodu źle. Bo przecież nie powinna, prawda? Chyba powinna cierpieć katusze, a tymczasem miała odwagę czuć się dobrze. Zwiedzać, uśmiechać i bawić się. Nie była pewna, czy to tylko i wyłącznie jej własna wola, czy nie maczał w tym palców duch, który co jakiś czas pojawiał się w pobliżu Lary i podpowiadał bardzo dziwne rzeczy. Na przykład, że bardzo fajnie będzie robić wszystko to, co nieodpowiednie i wręcz naganne. Kradzież? Dajesz maleńka! Udanie się do dzielnicy slumsów, gdzie zapewne cię napadną, zgwałcą, zabiją i zakopią? Brzmi jak plan! No i nie zapominajmy o najważniejszym czyli musisz zrobić laleczkę voodoo!, szeptanym wciąż i wciąż na ucho. Lara miała ducha po prostu dość i tęskniła za czasami, gdzie sporadycznie widywała jakiegoś na korytarzu zamku. Philip nie opuszczał jej nawet na moment, póki nie wdała się z nim w dosyć mocną dyskusję, gdzie poprosiła go o kilka godzin spokoju, bo miała się spotkać z Rasmusem. A tutaj ostatnim, czego by pragnęła w takim momencie, to jakiś duch szepczący jej, co powinna robić. Dlatego właśnie wypad gdzieś poza tłumny i wciąż pełen ludzi pensjonat, wydawał się Larze bardzo dobrym pomysłem. Mogli w końcu chwilę odpocząć od ciągłego zwiedzania i gwaru miasta. Przez jakiś czas wolała patrzeć tylko na niego, a nie na wszystkich wokół i skupiać się na tym, co ludzie powiedzą. Więc nie protestowała w żaden sposób, wręcz z ulgą przyjmując propozycję udania się w takie miejsce. A kiedy tylko usłyszała, że w pobliżu jest jakiś staw, do którego można dać nura, to już w ogóle była bardziej niż chętna na to wyjście. Chciała zadbać o jakieś rzeczy, które mogły by im się przydać na takie wyjście, ale w zasadzie Rasmus zajął się wszystkim, niespecjalnie pozostawiając jej wiele do zrobienia. Po prostu podreptała razem z nim ufając, że wie dokąd idą i że nie zginą gdzieś w jakichś mokradłach pożarci przez krokodyle. Paskudna wizja śmierci...
Miejsce od razu spodobało się Larze. Prostota jaka w nim tkwiła mówiła więcej niż, nie jedna najwspanialsza budowla, jaką mogli podziwiać w Nowym Orleanie podczas zwiedzania. Od razu znów się uśmiechnęła, choć dzięki obecności krukona obok niej, od dłuższego czasu często ten uśmiech gościł na jej ustach. Nie mówiła o tym głośno, ale to raczej było widać od razu.  Obserwowała, jak Rasmus zajmował się wszystkim, nawet nie szczególnie wiedząc, jakby mogła mu pomóc  w tym całym procederze. Była mieszczuchem. Nie bawiła się w wypady poza miasto, czy spędzanie czasu na świeżym powietrzu. No chyba, że za świeże powietrze uważało się bulwary przy Tamizie, gdzie można napić się piwa. Dlatego też, nie mogąc mu pomóc aktywnie, po prostu wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i odpaliła jednego. Zaciągała się raz po raz, delektując tytoniem w ustach i obserwowała dokładnie jego poczynania. W takim przypadku chociaż nie przeszkadzała.
- Nie, miejsce jest w porządku. Czasem dobrze odpocząć od ludzi i ich głupoty - stwierdziła bez żadnych ogródek, jak to miała w zwyczaju. Bo jej też czasem brakowało momentów, gdzie mogła pobyć ze swoimi myślami sam na sam. I nie baczyć na to, ile osób wokół niej właśnie będzie się temu przyglądać. -To o czym tak chcesz myśleć? - zapytała, zaciągając się ponownie dymem papierosowym. Wciąż jeszcze nie rozumiała, co to wszystko znaczyło i jak to wszystko odczytywać. Podobnież rozmowa była kluczem do poznania drugiej osoby, więc dlatego zamierzała tego spróbować. Nie skomentowała słów odnośnie zabezpieczenia prowiantu, bo prostu kompletnie się na tym nie znała. Ufała mu na tyle, aby uznać, że jutro będą mieli co zjeść.
Zaśmiała się cicho na wzmiankę o wodzie. Uwielbiała pływać, czego krukon mógł jeszcze nie wiedzieć. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jak tam wejdę, to już mnie stamtąd nie wyciągniesz - oznajmiła wciąż z uśmiechem na ustach, nie zdając sobie sprawy, jak dziwnie mogło to zabrzmieć. Ona po prostu uwielbiała wodę i pływanie, a co ktoś sobie pomyśli to już jego sprawa.

@Lucia S. Ritcher @Rasmus Vaher
Powrót do góry Go down


Lucia S. Ritcher
Lucia S. Ritcher

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : piegi
Galeony : 28
  Liczba postów : 268
https://www.czarodzieje.org/t17072-lucia-s-ritcher
https://www.czarodzieje.org/t17074-little-devil#476651
https://www.czarodzieje.org/t17073-lucia-s-ritcher
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty19.07.20 23:34;

Ostatni wyjazd szkolny, przynajmniej w roli uczennicy. Chociaż dostała już dyplom, dlaczego więc miałaby czuć się jednością z całą ferajną, która ta ochoczo przyjechała do tego miejsca? Wiedziała, że osoby poza kręgu uczniów, studentów, czy nauczycieli, mogą brać udział w wyjazdach szkolnych... Dlaczego nie miałaby tego spróbować za rok? Na feriach? Każdy pretekst był dobry do zwiedzenia kolejnego miejsca.
Powinna raczej zastanawiać się nad sensem swojego życia, nad własnym mieszkaniem, przyszłością, a może chociaż pracą... I chociaż nigdy nie gardziła podobnym zajęciem, zwyczajnie znajdowały się te kwestie na końcu listy rzeczy, o które powinna zadbać, gdyby kiedykolwiek robiła coś podobnego. Nie robi. Więc i żadnych punktów na niej nie odhacza. Westchnęła przeciągle, uświadamiając, że słońce nie grzeje dłużej jej skóry. Otworzyła jedno oko, aby po nim otworzyć drugie. Musiała kilka razy zamrugać, aby przyzwyczaić wzrok do obecnego naświetlenia, które powoli zachodziło. Nic dziwnego, że przysnęła, skoro całą noc spędziła na szwendaniu się po najbliższych restauracjach i barach, w którym mogła tańczyć... Czyli praktycznie wszędzie. Zakochała się w tym miejscu z wielu powodów.
Co przyjaciółka przygód robiła w tym miejscu? Podniosła się i rozciągnęła, mrucząc cicho pod nosem jak zwierzę. Snopy siana były przystankiem, którego nie miała w planach (czy coś kiedykolwiek planowała?). Szukała odpowiedniego miejsca do spędzenia tego popołudnia, aby przygotować się później odpowiednio na wieczór. Chwyciła książkę, której zagięte strony sugerowały, że jednak rozpoczęła lekturę i podniosła się z miejsca. Kiedy rozglądała się dookoła, dostrzegła idące niedaleko postacie. Uśmiechnęła się szeroko i wsadziła rzeczy do materiałowej torby, aby zejść ze snopu siana. Wzorzysta chusta, którą nosiła jako dłuższą spódnicę, nie przeszkadzała w lekkiej wspinaczce, dlatego kilka sekund później jej nogi dotykały już ziemi. Kusy czarny t-shirt nawet nie starał się zasłonić jej opalonego brzucha. Podeszła do niego pospieszenie, zaskakując ich od tyłu i opierając dłonie na ramionach dziewczyny.-Cześć!-Zawołała i zrównała z nimi kroku, stając po drugiej stronie Lary. Uśmiech rozjaśnił jej twarz, a okulary z czubka nosa przeniosła na czubek głowy. I tyle z ich ciszy i spokoju... Jeszcze, gdyby tylko było jej z tego powodu przykro.-Nie powiem, że nie dziwi mnie spotkanie waszej dwójki jednocześnie... Najwidoczniej na czymś więcej niż zwykłym spotkaniu towarzyskim.-Zmierzyła ich swoim spojrzeniem, co wcale nie miało negatywnego wydźwięku. Nigdy nie widziała ich razem, a nawet uważała to za komiczne, że akurat ta dwójka spiknęła się w jakikolwiek tam sposób. Jeszcze nie znała szczegółów, ale z chęcią je pozna.

@Lara Burke @Rasmus Vaher
Powrót do góry Go down


Rasmus Vaher
Rasmus Vaher

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Galeony : 21
  Liczba postów : 450
https://www.czarodzieje.org/t18066-rasmus-vaher
https://www.czarodzieje.org/t18770-sowa-rasmusa-kuu#538343
https://www.czarodzieje.org/t18064-rasmus-vaher
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty20.07.20 13:08;

Cóż. Musiał przyznać, że wolał spędzać czas na zewnątrz natury, chociaż nie miał zbyt wiele okazji na to w Hogwarcie. Gdyby mógł to zapewne spędzałby w terenie więcej czasu. Jakoś ta myśl nachodziła go od momentu przybycia do Luizjany. Atmosfera tego miejsca podpowiadała mu wiele rzeczy. No i także nie pomijając ducha, który podsuwał mu pomysły na podjęcie przygód. Które starał się podejmować na własną rękę, nie chcąc narażać osoby mu bliskie na kontakt z możliwym  niebezpieczeństwem. Chyba... zaczynał zgadzać się sam ze sobą, że jego życiu potrzebna jest jakaś... endorfina. Coś co sprawi, że jego ponure nastawienie odejdzie na dłuższy czas w niepamięć lub zniknie na zawsze. A plany na jutro będą bardziej przejrzyste i pozbawione magicznego słowa "ale", lub dwóch magicznych "boję się". Żeby nie bać się następnego dnia z podjęciem ryzyka. Dowiedzieć się jakie będą konsekwencje i nauczyć się z tego nowych rzeczy. Naruszając strefę komfortu z której nie wychodziło się przez większość życia. Miał po prostu nadzieję, że jego paskudny humorek sprzed miesięcy zaniknie, zatonie w głębinach jezior Hogwartu jak ten zmutowany stworek albo... jego nieudolność artystyczna, którą powoli likwidował już w wyniku "ekspansji" na tutejszą kulturę sztuki. W skrócie - uczył się nowych rzeczy, nie wiedząc nawet o nich.
Dość wiejskie klimaty Luizjany przypominały mu arkadyjskie pola w Parnawie, przypominające mu dom. Zastanawiał się idąc więc z Larą czy powinien w jakiś sposób pierwszy wyciągnąć dłoń do rodziny i spróbować się z nimi pogodzić. Z drugiej strony nadal posiadał obawy, które... jego zdaniem mogłyby zaszkodzić jeszcze bardziej niż teraz. Co powinien zrobić? Przebaczyć sobie i rodzinie? Szukać konsensusu? A może podążać jednak za własnymi marzeniami i dopiero później  martwić się o to wszystko. Czuł obawy. Prawdziwe obawy przed tym wszystkim. Ale w każdej chwili znajdywał jednak powód dla którego powinien przestać to robić. Zdawało mu się, że jeden z nich był tuż obok niego. Musiał więc pogodzić się z faktem, że... tak się życie jego miało. I albo chwycić je ponownie za rogi, albo odpuścić. Wolał jednak wybrać pierwszą opcję. Odzyskać stabilizację.
Powoli wszystko miało się ku doskonałej perfekcji, spokoju, ciszy. Tylko i wyłącznie ich obecności. No może tej przyjemnej wody, która znajdowała się nieopodal nich. Kiedy tylko o tym myślał... to sam myślał o wskoczeniu do niej. Schłodzeniu się w promieniach zachodzącego słońca i wyjścia z niej kompletnie mokry. Pozbawiony wszystkiego i wszystkich zmartwień. Spływających wraz z kroplami wody po jego ciele. Aż znikną na płatkach kwiatów przy wodzie lub sianie. Wszystko po to, aby poczuć jeszcze większą dawkę odprężenia. Wtedy usłyszał słowa Lary na temat nie wyrywania się z wody. – Wiesz, nie sądziłem, że oprócz towarzyszki do eskapad dostaję też w pakiecie syrenę. Chyba umknęło to mojej uwadze. – Odpowiedział, aby zaraz parsknąć z tego jak trochę... absurdalnie zabrzmiała wzmianka o byciu syreną. Dość urodziwą zresztą. Kiedy to wszystko tak trwało, coś sprawiło, że gwałtownie zabiło mu serce. Na pewno nie z uczucia, ale nagłe poderwania. Usłyszał głos Lucii. Tak, tej Lucii, którą zdarzyło mu się... całować pewnego marcowego dnia. Pełna zakłopotania twarz spoglądała na nią to na Larę, aby zaraz nie wsłuchać się w następne słowa tego co mówiła. Wtedy jego wzrok przeszedł najpierw z niej to na Larę, aby zaraz nie móc ukryć "delikatnego" zdziwienia. – Zaraz... to wy się znacie? – Zapytał tak, jakby było to największe odkrycie dzisiejszego dnia, którego w jakiś sposób nie mógł poznać. Ale... no przecież Hogwart nie był aż tak wielkim zamkiem. Pewnie musiały się ze sobą mijać na korytarzu czy coś, prawda? Trzeba było to w sumie rozegrać porządnie. Zachować się w porządku. Nie wypędzi jej przecież... znowu prawda? Raczej. Dlatego  wskazał ręką na koc przy nich, zresztą trochę przestrzeni wolnej było i mogła usiąść gdzie chciała. Przez chwilę pomyślał, że teraz... musiałby się napić. – To wiecie co... ja wezmę jednak ten cydr. – I jak powiedział, tak zrobił. Zaraz wrócił z butelkami cydru, który rozdał każdej z nich. Zresztą otwarte już z pomocą różdżki. – To... powiecie mi jak się poznałyście? – Tak, musiał o tym posłuchać. Miał... trochę jednak w sobie ciekawości na to, aby posłuchać i dowiedzieć się czegoś nowego dzisiejszego dnia. Przy okazji powoli nastawiał drewno na ognisko, zamieniając parę rzeczy w kamienie, układając okrąg i wydrążając zaklęciem z różdżki trochę dołu. Potem znowu.. różdżka i niepodpalone ognisko gotowe. W tym czasie wysłuchiwał.

@Lara Burke @Lucia S. Ritcher
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty21.07.20 12:38;

W sumie, nie zastanawiała się nawet nad tym, jak ten wieczór mógłby wyglądać. Nie poruszała tego tematu w głowie, zbyt przejęta faktem, że może go wyidealizować a później sama zawieźć swoje własne oczekiwania. To byłoby bardzo prawdopodobne w takim wypadku, dlatego bezpieczniej było założyć, że po prostu będzie fajnie. Nie wiedziała, w jakie miejsce będą się udawać, ani co konkretnego robić. Jak dla niej, mogli po prostu leżeć, gapić się w przestworza i szukać czegoś, co choć trochę przypominałoby jakieś dziwne kształty na niebie, bo na astronomii jako takiej, Lara za grosz się nie znała. Po prostu cieszyć się faktem, że mogą trochę czasu spędzić razem, nic ponad to. Wszystko inne miałaby wtedy możliwość traktować jako gratis do całości zestawu i bardziej się z tego cieszyć, niż w rzeczywistości by to robiła, gdyby wcześniej wszystko planowała. Nie rozbijała wszystkiego na części pierwsze, bo nie miało to najmniejszego sensu w tym konkretnie momencie. Odcinała głowę od myśli, które normalnie nie dawały jej choć chwili wytchnienia. Po prostu chciała nacieszyć się obecnością miłej jej osoby obok siebie, na sekundę czy dwie zapominając o wszystkich zmartwieniach, jakie czekały na nią po powrocie do Wielkiej Brytanii. Feel free... Jej duch też to właśnie powtarzał, odpuszczając swoją obecność tego jednego wieczoru. Myślała więc jasno i klarownie. Jej myśli nie były przekształcane przez nie do końca godziwe podszepty, jakimi mógłby ją ten uroczy pan uraczyć. Uśmiechnęła się delikatnie na słowa zasłyszane ze strony Rasmusa, bo tak, o tym nie zdążyła mu jeszcze wspomnieć. Uwielbiała wodę i gdyby tylko mogła i miała taką możliwość, spędzała by w niej znaczną większość czasu. - Po prostu lubię wodę. I dużo czasu w niej spędzam. W Hogwarcie jestem częstym gościem tamtejszego jeziora, bez względu na porę roku - skomentowała to zwięźle, bo chyba nie było sensu, aby wypowiadać się jakoś bardziej w tej sprawie.
I gdy właśnie miała w planie dodać coś jeszcze, poczuła, jak na jej ramionach lądują czyjeś dłonie. Miękkie i zaskakująco znajome... Dreszcz przebiegł od czubka jej głowy aż po same koniuszki palców u stóp, kiedy usłyszała ten głos. Serce zaczęło jej bić znacznie szybciej, niż powinno w normalnych warunkach. Nie musiała obracać się, aby zobaczyć, czy jej myśli mają pokrycie z rzeczywistością, bo Lucia po prostu stanęła obok niej. Chwilę patrzyła na nią z kompletną dezorientacją wymalowaną na twarzy, błagając wszystkie bóstwa tego świata, aby wspomnienia ich... spotkania odeszły w niepamięć. Nie było jednak łatwo je odegnać, a nie pomagał w tym fakt, że tuż obok stał przecież Rasmus... Zaciągnęła się ponownie papierosem, błagając w duchu, aby nigdy się on nie skończył i by nie musiała nigdy odrywać ust od filtra, by zacząć coś mówić. Niestety, nie dało się tego zrobić, w szczególności, że z jednej jak i z drugiej strony padały takie a nie inne słowa. W końcu wypuściła dym z płuc i chrząknęła raz drugi i trzeci. Kiedy nie mogła dłużej zwlekać, po prostu zaczęła mówić, unikając spojrzenia obojga z nich. - Nie wiem o czym Lu myślisz, ale znając życie, o bardzo zbereźnych rzeczach... - starała się włożyć w te słowa tyle nonszalancji, ile tylko było możliwe. Niestety, niezbyt wiele jej tam ulokowała. Kolejny buch i z wdzięcznością przyjęła butelkę z cydrem od Rasumusa. Pociągnęła z niej zdrowo kilka dużych łyków pragnąc, aby ten koszmar się właśnie skończył. -Listownie, przez dosyć mocny przypadek - odpowiedziała wymijająco, zerkając na Lucię, która wciąż stała obok niej. Miała ogromną nadzieję, że ona nie zacznie mocniej rozwijać tego tematu. - Ale wy też się chyba znacie, co? Jaki ten świat mały... - dodała po chwili, byle tylko nie skupiać uwagi na sobie. Niech poza nią wymieniają swoje ciosy.

@Lucia S. Ritcher @Rasmus Vaher
Powrót do góry Go down


Lucia S. Ritcher
Lucia S. Ritcher

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : piegi
Galeony : 28
  Liczba postów : 268
https://www.czarodzieje.org/t17072-lucia-s-ritcher
https://www.czarodzieje.org/t17074-little-devil#476651
https://www.czarodzieje.org/t17073-lucia-s-ritcher
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty21.07.20 16:51;

Uwielbiała przypadkowe spotkania, szczególnie kiedy jest ono w takiej mieszance towarzyskiej. Nie słyszała tego, o czym dokładnie rozmawiali, nieszczególnie przywiązując do tego wagi. To ich prywatne sprawy, do których oczywiście postanowiła się później wtrącić... Również, nie przywiązując wagi do tego, czy naprawdę chcieli jej towarzystwa. Wychodziła z założenia i wiedziała, że również o tym wiedzą, jeżeli jej nie chcą, mają o tym powiedzieć. Kierowała się bezpośredniością, niemal tego samego oczekiwała w zamian, bo inaczej żadna z relacji nie miała sensu. Dla niej przynajmniej.
Zaśmiała się szczerze, widząc ich wyrazy twarzy. Byli niemal uroczy, tak się synchronizując w dezorientacji. Poruszyła konspiracyjnie brwiami, słysząc pytanie Rasmusa, chcąc zasiać ziarenko niepewności i podniecenia samą niewiedzą. Zerknęła na Larę, oczywiście w żaden sposób nie odczytując jej myśli... Co zrobiłaby Lucia, gdyby wiedziała, co takiego krąży po jej ślicznej główce? Puścić w niepamięć? Chyba musiała wiedzieć, że za nic do tego dopuści. Czekała jednak cierpliwie, aż to dziewczyna pierwsza otworzy usta, chociaż uparcie chwytała się papierosa, który miał w jakikolwiek sposób ją uratować. Uśmiechnęła się lubieżnie, ukazując wszystkie swoje piękne i proste zęby. Cały czas uważnie lustrowała twarz dziewczyny.-Znamy? To bardzo wygórowane określenie... A na jakim poziomie znamy się my?-Teraz spojrzała wprost na niego, uśmiechając się szerzej, o ile w ogóle było to możliwe. Nie musiał odpowiadać na to pytanie, bo nawet nie oczekiwała odpowiedzi.-Oh, lekkie niedopowiedzenie kochanie. Wiesz, że całe swoje jestestwo opieram na cielesności.-Powiedziała lekko, sięgając bezceremonialnie po papierosa, którym zdążyła się zaciągnąć Gryfonka. Ujęła go swobodnie i zaciągnęła się przyjemnym dymem. Merlinie, nie pamięta, kiedy ostatnim razem sięgnęła po papierosa. Ujęła jednocześnie cydr od chłopaka i upiła spory łyk. Napój był chłodny i przyjemnie podrażniał jej podniebienie. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo była spragniona, dopóki nie zasmakowała napoju. Usiadła na kocu i oparła się jedną ręką, zaciągając się papierosem jeszcze raz, niestety, ostatni raz. Zgasiła go o podeszwę buta i odłożyła na bok. Zerknęła na chłopaka, wyczuwając, że Lara zdecydowanie wolała trzymać się z daleka od tego tematu. Uniosła nieznacznie brwi. Nie wiedziała jeszcze, że lepiej nie zostawiać tej kwestii w smukłych paluszkach Lucii? -Oczywiście było to niewinne spotkanie, które zakończyło się już nie tak niewinnie. Coś o tym wiemy, prawda, Rasmus?-Nonszalancja, która wypływała z jej ust, była niewiarygodna, szczególnie że jedyne, o czym myślała to o rozsadzającym jej pierś, śmiechu. Zmieniła pozycję i teraz nachyliła się nad nimi, aby sięgnąć po kiść winogron, których było dostatecznie dużo, aby mogła sobie jedną przygarnąć. Wyprostowała się i wsadziła owoc do ust, delektując się jego słodkim smakiem. Uśmiechnęła się lekko.

Powrót do góry Go down


Rasmus Vaher
Rasmus Vaher

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Galeony : 21
  Liczba postów : 450
https://www.czarodzieje.org/t18066-rasmus-vaher
https://www.czarodzieje.org/t18770-sowa-rasmusa-kuu#538343
https://www.czarodzieje.org/t18064-rasmus-vaher
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty23.07.20 16:09;

Coś tam wiemy, Lu. — Wyrzucił z ust Rasmus u którego jedyne co zdradzało jego poczucie "niebezpieczeństwa" w obecnej sytuacji to fakt, że jego poliki wyjątkowo były tutaj czerwone niż zazwyczaj. Nie było to raczej poparzenie słoneczne, a jego "smutne oczy pieska" także tutaj raczej nie pomagały. Dość melancholijny wyraz twarzy pokazywał, że czuć się mógł nie pewniej. Mimo tego nie mógł po sobie tego zdradzić. Ta buta, zbyt wielka pewność siebie wylewająca się z ust panny Ritcher powodowała, że Vaher musiał też w jakiś sposób zareagować. Kiść winogrona i kawałek tego dobrego owocu, który miał sprawić, że zasłodzi gardło Niemki przez chwilę wydawało się, że wpadnie samoczynnie do jej ust, ale nie. Oj nie. Estończyk nie pozwoliłby sobie na złamanie swojej obecnej pewności siebie, zdobywanej na nowo w ostatnich tygodniach. Ubiegł ją i sięgnął po owoc, aby zaraz... Samemu wsadzić go jej do ust. Tylko dlatego, aby zobaczyć możliwy efekt zaskoczenia lub prostego rozbawienia tym co zrobił. — Czasem lepiej mniej mówić, więcej robić... — Mimo tego, cóż... widać było, że obie panie i ich relacja sprawiła, że zrobiło mu się trochę zbyt gorąco. Tak bardzo kusiło go teraz, aby wydostać się ze swoich ubrań i po prostu wejść do stawu. Poczuć wodę na swoim ciele i tak jak dreszcze, jej krople będą spływały po jego skórze. I pomyślał sobie przez chwilę, że w sumie... czemu by tego nie zrobić? Czemu nie oddać się letniej wodzie, która grzana przez słońce miałaby ochłodzić go... a przy okazji odgonić myśli. — Jeśli będziecie chciały coś ode mnie, będę w wodzie. — Powiedział to w sumie tak szybko, jakby pozbyć się ze swojej głowy kolejnych myśli, które... budziły w nim zazdrość? Wydawało mu się to. Zdecydowanie wydawało mu się to, że tak się czuł. Więc jeśli się oddali... to zdecydowanie też tego uniknie.
Stanął więc nad brzegiem stawu, póki co jedynie dotykając wody dłonią. Huh, była taka jak przewidywał - dość ciepła. Nie pozostawało nic innego jak próbować się tam zanurzyć i chwilę popływać. Bez obecności myśli. Po prostu pływać, tak. Zdjął całą swoją odzież. Wydawało mu się, że nie będzie obserwowany. Albo raczej jedno z jego przyzwyczajeń zadziałało w nieodpowiednim momencie, gdy "artystyczny nudyzm" wszedł w jego duszę, pozbawiając siebie samego także... bielizny. Tak, tego słowa brakowało. Zanurzając się już w wodzie, Rasmus mógł poczuć chwilowe mrowienie i dreszcze przechodzące przez ciało, ale po chwili przeszło. Poczuł jak wszystko powoli zaczęło odchodzić. Zanurzył się całkowicie, czując jak woda okala całą jego głowę, mocząc włosy. Przetrzymał tak z paręnaście sekund zanim nie wyszedł na wierzch wody. Czuł się dosłownie jak ryba w wodzie. Zapomniał tego uczucia już dawno.

@Lara Burke @Lucia S. Ritcher
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty24.07.20 11:52;

Przypadkowe spotkania potrafiły być bardzo intrygującym doświadczeniem. Niekiedy pozytywnym, innym razem ktoś mógł zaskoczyć się w niemiły sposób. Było przynajmniej kilka takich, z których Lara była wciąż zadowolona, kiedy wracała do nich wspomnieniami. Niestety, istniały i takie, gdzie wolała schować je pod woalem zapomnienia i mieć nadzieję, że nigdy ponownie nie wygrzebią się na zewnątrz. Jeszcze nie wiedziała, w jaki sposób powinna ocenić to, które aktualnie miało miejsce. Zbyt wielki szok i zbyt wiele przeróżnych emocji kłębiło się w niej, z którymi jeszcze nie potrafiła sobie poradzić. No bo w końcu, musiała to powiedzieć szczerze sama przed sobą, powoli zaczynała czuć, że Rasmus to dla niej nie tylko kolega, z którym można się pośmiać i pobawić. Sądziła, że od samego początku nigdy tak nie było. A z drugiej strony była Lucia, z którą to przecież coś gorącego połączyło ją zanim w ogóle zdążyła chłopaka poznać. I nagle znajdowała się w samym środku jakiejś posranej gry, której zasad nie znała, bo przecież ta dwójka też miała jakąś wspólną przeszłość. Słowa ex krukonki nie pozostawiały co do tego żadnych wątpliwości a i bez nich Lara sama byłaby w stanie domyślić się tego. Miała ochotę wybuchnąć śmiechem, aby jakoś przerwać tę karuzelę absurdu, ale nie sądziła, aby to miało w czymkolwiek obecnie pomóc. Co najwyżej zrobić rzeczy jeszcze dziwniejszymi, niż były w rzeczywistości.
Kolejny raz przechyliła butelkę wręczoną jej przez chłopaka, żałując, że zamiast cydru, nie ma w niej czystej wódki. Nie pijała jej, ale w tym momencie byłaby ona idealna, może dzięki większemu znietrzeźwieniu łatwiej byłoby się w tym odnaleźć. Jej jedyna linia obrony w postaci papierosa została jej odebrana, więc chwytała się innych rzeczy. Rozsiadła się wygodniej na kocu, sprawiając wrażenie swobodnej, choć w środku była całkowicie spięta. Wyciągnęła swoje długie nogi do przodu i podparła się na jednym łokciu, by drugą ręką wciąż swobodnie sięgać z butelką w dłoni do swoich ust. Przyglądała się to jednemu to drugiemu, aż w końcu Rasmus postanowił pójść popływać, pozostawiając ją sam na sam z "pindą". Jak on śmiał pozostawiać ją w tym momencie samą, aby samodzielnie odpierała ten dziwny rodzaj ataku?!
- O co tu chodzi? - zapytała ją po chwili, obserwując oddalającą się sylwetkę Estończyka z myślą w głowie jeszcze tego pożałujesz, Vaher... A przynajmniej obserwowała ją do momentu, kiedy nie zdjął z siebie wszystkiego, tak że każdy, dosłownie każdy mięsień jego ciała był dla nich idealnie widocznym. I po prostu zniknął. A ona przeniosła swój wzrok na tę piegowatą twarz, rozpamiętując to, co działo się przy ich ostatnim spotkaniu. Nie mogła nic poradzić na to, że uśmiechnęła się przy tym delikatnie. -Nie bardzo mnie obchodzi, co było między wami - dodała po chwili, siląc się na nonszalancję w głosie. Jednak coś cicho mówiło w jej głowie ty niegrzeczna dziewczynko... nie ładnie tak kłamać. Ignorowała to jednak, uparcie wpatrując się w jej twarz, oczy, usta - ale wydaje mi się, że nie powinien mieć nic przeciwko, jak zaczniemy wspominać nasze, stare dzieje... - kiwnęła głową w kierunku sylwetki, która zatopiła się w wodnych odmętach, bardzo jej w tym momencie nienawidząc. Cholernie mocno... Pewnie dlatego zrobiła to, co zrobiła, a mianowicie przysunęła się bliżej do dziewczyny i łapczywie pocałowała, od razu pogłębiając pocałunek i nie szczególnie przejmując się tym, co Lucia może sądzić na ten temat. Skoro ona mogła łamać zasady, to dlaczego nie Lara? W końcu, miała jedną z najlepszych nauczycielek...

@Rasmus Vaher @Lucia S. Ritcher
Powrót do góry Go down


Lucia S. Ritcher
Lucia S. Ritcher

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : piegi
Galeony : 28
  Liczba postów : 268
https://www.czarodzieje.org/t17072-lucia-s-ritcher
https://www.czarodzieje.org/t17074-little-devil#476651
https://www.czarodzieje.org/t17073-lucia-s-ritcher
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty25.07.20 11:47;

Za bardzo to wertowali. Bez sensu zastanawiać się nad tym, jak oceniamy to przypadkowe i niespodziewane spotkanie. Przecież jesteśmy w jego trakcie, po co zapeszać, po co psuć sobie humoru negatywnymi myślami. Obydwoje patrzyli na nią, jakby urwała się z księżyca... Jakby nie była ucieleśnieniem człowieka, a zjawy, która zadręcza ich biedne dusze. Może faktycznie tak jest. Czyż nie miała w zwyczaju opuszczać ludzi i zjawiać się w ich życiu w kompletnie nieodpowiednim, zaskakującym momencie? Przecież to nie tak, że cokolwiek sobie obiecywali. Lucia... Zwyczajnie dobrze bawiła się w towarzystwie każdego z nich i nie widziała przeszkód, dla których nie miałaby do nich podejść. Przecież nie rościła sobie żadnych praw. Na tyle chyba ją poznali.
Ponownie urwała winogrono i tym razem lekko je podrzuciła, jednak zanim poczuła rozpływający się w jej ustach sok, Ras przechwycił drobny owoc. Przez moment na niego spoglądała, a z boku wyglądało to tak, jakby siłowali się na spojrzenia, kto pierwszy odwróci wzrok. Ani jedno, ani drugie nie zamrugało, nie odwróciło spojrzenia... Nawet kiedy chłopak postanowił nakarmić Lucię. Uważnie przyglądała się jego twarzy, a kiedy zębami lekko nagryzła jego palce, nawet się nie uśmiechnęła, kiedy owoc ostatecznie zsunął się przez przełyk do żołądka. Zdziwienie? Śmiech? Nie tym razem kochanie. Nie skomentowała jego słów, nawet nie chcąc mu przypominać, że to on był tym, komu usta się nie zamykały. I na to wspomnienie faktycznie mogła się lekko uśmiechnąć.
Czemu obydwoje byli tacy spięci? Oh, Lucia, chyba nie sądzisz, że to Twoja wina... Prawda? Czułaby się niemal zaszczycona i delikatnie zdziwiona, że mogła wywołać podobne uczucia... Chociaż nie. Wcale ją to nie dziwiło, szczególnie że wszystko, co robiła, robiła z premedytacją. Jednak były to zaledwie niewinne słowa, gesty... Nie widziała powodu, aby od razu uciekać od jej towarzystwa. Odprowadziła spokojnie Rasmusa, przyglądając się jego poczynaniom. Brew nawet jej nie drgnęła, kiedy dostrzegła, jak to Lara dobrze ujęła, każdy mięsień jego ciała, był dla ich oczu widoczny. Przecież to nie pierwszy raz, kiedy widziała podobne widoki, nie widziała też powodu do zgorszenia, czy bicia mu brawa za taki gest odwagi. Odwagi? Hm. Dopiero kiedy zniknął w wodzie, oddała całą swoją uwagę dziewczynie, której posłała pełen zadowolenia uśmiech. Uniosła nieznacznie brwi, co mogło jedynie sugerować, że nie wierzyła w słowa, które wychodziły spomiędzy jej pięknych ust. Po co jednak mówić o czymś oczywistym? Najwidoczniej Lara nie chciała przyznać tego przed samą sobą.-Spokojnie. Mnie też nie.-Powiedziała, upijając spory łyk cydru. Nigdy nie potrafiła określić jego smaku i tego, czy faktycznie jej smakował. Wódka? Byłaby idealnym połączeniem z soczystymi winogronami, chociaż podejrzewała, że Lara mogłaby skończyć szybciej, niżeli by tego chciały/chcieli.
Już w momencie, w którym Gryfonka wypowiadała te słowa, uśmiechnęła się nieznacznie. Oh, chcemy wywołać trochę zazdrości? Czy to może mała zemsta za zostawienie jej przez Rasmusa w paszczy lwa... Cóż za ciekawe określenie. Nie miała nic przeciwko pocałunkowi, czy temu, jak jej własne palce wsunęły się we włosy dziewczyny, przyciągając ją jednocześnie do siebie. Lubiła smak jej ust, delikatnych, miękkich, teraz tak łapczywych i gorących. Nie żyła wspomnieniami, a nawet, ten moment w jakiś sposób przyćmiewał to, co przeżyły. Było w tym o wiele więcej pasji, agresji, uczuć... A przecież wiadomo, że Lucia karmiła się pochopnością.-Wiesz, możemy go nawet czegoś nauczyć.-Mruknęła cicho nad jej wargami. Uniosła się lekko i rozwiązała supeł, którym związana była jej chusto-spódnica. Podniosła lekko nogę i usiadła na Larze okrakiem, uśmiechając się przeciągle, czując napór skóry i materiału na swoją własną, niemalże nagą.
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty29.07.20 5:48;

Zupełnie inny czas, jednopostówka

Powrót do korzeni i początków wywoływał u Shawna niepotrzebne uczucie nostalgii i nawroty wspomnień, do których wcale wracać nie chciał, jakby się przed nimi wzbraniał rękami i nogami. Cały epizod z Jacqueline uważał za dawno zamknięty i zapomniany i nie uśmiechało mu się, żeby jego własny umysł do tego wracał, co jednak było nieodłącznym elementem podstaw magii bezróżdżkowej w jego przypadku – poniekąd poprzez pośrednictwo niebezpieczeństwa, którym ona była dla niego, on zdołał opanować tę umiejętność. I mimo faktu, że cała sprawa „zamknęła” się niemal siedem lat temu, w jego sercu wciąż wbita była cienka igła z lodu, która dawała po sobie poznać z każdym wspomnieniem o pół wili, która doprowadziła do szaleństwa jego ojca. Od tamtego jednak czasu nie dała znaku życia, co jednocześnie pozostawiało po sobie pewno uczucie niepewności i wiecznego przygotowywania do tego konkretnego dnia, z drugiej strony ulgę, że mógł zakopać ten wątek i po prostu ruszyć przed siebie.
Tego dnia, Shawn miał zamiar kontynuować naukę i przygotowanie się pod „wykładanie” magii bezróżdżkowej, jednocześnie ćwicząc zaklęcia, które bez różdżki wciąż sprawiały mu trudność. Tym razem wolał nie robić tego w towarzystwie drzew i roślin, gdyż mogłoby to się zakończyć katastrofą klimatyczną. Dlatego też cały dzień spędził na spacerowaniu po plantacjach, szukając dość odległego miejsca, które po zmroku mógł wykorzystać do swoich celów. Takim było pole stogów siana, które w porównaniu do innych miejsc, było dość rzadko odwiedzane przez okolicznych przechodniów. Reed wrócił do pensjonatu, by się jeszcze przespać, by być wypoczętym przed nauką.
Wrócił na miejsce koło północy i rozpoczął swoje przygotowania. Usiadł na suchej trawie i zamknąwszy oczy, ponownie wyrzucił z głowy niepotrzebne myśli i skupił się na przepływie mocy magicznej kumulującej się w jego ciele. Musiał wręcz poczuć jej obecność, jakby była oddzielnym bytem. Dopiero wtedy uniósł powieki i spojrzał w gwieździste niebo, powoli się podnosząc z ziemi i kierując w górę złączone ręce. Proteza wydawała mu się dziś wyjątkowo zimna, choć do czasu – zawsze robiła się przeraźliwie gorąca, gdy zaczynał czarować. Odetchnął głęboko i skupiając się na dłoniach, wykrzyknął z pełną mocą w krtani inkantację zaklęcia:
- Toninentia! – Z jego dłoni wybłysnął piorun, który poszybował ku niebu. Shawn zacisnął wargi, mając na celu utrzymywanie zaklęcia jak najdłużej – nie miał z tym problemu, mając ze sobą różdżkę, jednak w przypadku magii bezróżdżkowej, aktualnie potrafił wytrzymać jedynie dziesięć sekund. Tej nocy chciał skupić się na kontroli przepływu mocy z całego ciała do dłoni i wydłużyć ten okres do dwunastu sekund, były wtedy niezwykle ukontentowany.
Po półgodzinie padł na ziemie, cały spocony i umęczony. Dyszał ciężko, patrząc w niebo, wciąż nieusatysfakcjonowany. Całej tej sytuacji przyglądała się Lola, która zaklaskała, wiwatując mu i życząc dalszych sukcesów.
- Jedenaście sekund… – powiedział do samego siebie, wiedząc, że nie był to upragniony wynik. Zebrał się w sobie, poleżał tak jeszcze z minutę zbierając motywację i siły i podniósł się gwałtownie i ponownie powtórzył cały zabieg, a zaraz po nim kolejny raz i kolejny.
Zaczynało świtać, a na niebie wciąż pojawiały się co chwile strumienie elektryczności, co pewnie dla kogoś z oddali mogło się wydawać wręcz anomalią pogodową, zważywszy, że niebo wcale nie zwiastowało burzy z piorunami. Shawn już blady ze zmęczenia, ostatecznie padł z uśmiechem na twarzy, świadomy, że ostatni promień udało mu się utrzymać całe dwanaście sekund. Wraz z upadkiem, od razu zapadł w sen, z którego przez następną godzinę starała się go wyciągnąć Lola, a gdy w końcu jej się udało, mężczyzna powłóczył się do pensjonatu, by rzucić się na łóżko i przez następne piętnaście godzin się nie budzić.

| zt
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty30.07.20 17:06;

Julia odkąd pamięta, była rannym ptaszkiem. Kiedy była mała, rodzice nigdy nie musieli jej siłą wydzierać o poranku z objęć ciepłej pierzyny. Ba, często to dziewczynka czekała na nich. Nalewała sobie wtedy do kubka zimnego mleka i włączała telewizor. O tak wczesnej porze nie było zbyt wiele rzeczy do oglądania, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Nim zdążyła dopić zawartość kubka, rodzice wstawali i wspólnie jedli śniadanie.
Ten nawyk wczesnego wstawanie nie zmienił się u Julii pomimo upływu lat. Dlatego też bez problemu wstała wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca, przebijającymi się nieśmiało przez chmury i zaczęła się przygotowywać do wyjścia. Przez ostatnie kilkanaście dni pobytu w Luizjanie porządnie podładowała baterie, ale od pewnego już czasu zaczęło ją gryźć sumienie. Jak na krukonkę przystało, starała się sobie logicznie wyperswadować, że wyrzuty są bezpodstawne, bo w końcu ma wakacje. Niestety, logika przegrała z tym ziarenkiem ambicji, które nieprzyjemnie ją drażniło, niczym but w kamieniu. Obiecała sobie, że w te wakacje podgoni się nieco w zaklęciach. Na to jednak wciąż miała czas. Ostatnio, bardziej niż kiedykolwiek, tęskniła za quidditchem. Minęły miesiące, odkąd grała w niego ostatni raz. Do tego od kilku tygodni nie siedziała na miotle. Wakacyjny wyjazd nieco zakłócił jej rutynę, której tak potrzebowała, ale wczorajszej nocy dziewczyna stwierdziła, że przestaje szukać wymówek i zaczyna działać.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było zaścielenie łóżka. Następnie, nie budząc nikogo, zrobiła szybką toaletę, narzuciła na siebie jeansy i nieco za dużą bluzę z kapturem, spakowała do plecaka książkę i chwyciła w dłoń miotłę.
- Muszę znaleźć jakąś fuchę i odłożyć sobie kasę na nową – pomyślała, kiedy zamykała drzwi od pokoju.
Nim Julia opuściła teren pensjonatu, po drodze zahaczyła jeszcze o stołówkę. Do śniadania była nieco ponad godzina, więc dziewczyna szybko przygotowała kilka prostych kanapek z masłem orzechowym i dżemem, do termosu nalała gorącą herbatę i całość wrzuciła niedbale do plecaka. Następnie wsiadła na miotłę i postanowiła poszukać miejsca, w którym może poćwiczyć.
Dotarcie na wykoszone pole, na którym wygrzewały się snopy siana, nie zajęło jej dużo czasu. Julia wylądowała zgrabnie przy jednym ze snopów, usiadła w jego cieniu i zjadła szybkie śniadanie. Kiedy skończyła, odpaliła papierosa, wyciągnęła z plecaka książkę i zaczęła lekturę.
„Stłuc tłuczka - studium strategii obronnych w quidditchu”. Książka, choć wiekowa, wciąż była prawdziwą skarbnicą wiedzy. Każda z ciężkich stron wypełniona była schematami i opisami strategii defensywnych. Julia była ścigającym drużyny krukonów. Jej zadaniem było unikanie tłuczka i trafianie kaflem do obręczy. Żeby to jednak zrobić, musiała wiedzieć, jak najsprawniej ominąć zasieki drużyny przeciwnej.
Lektura, choć napisana nieco przestarzałym językiem, była wbrew pozorom bardzo ciekawa. Julia przekręciła kolejną stronę i widząc ruchomą fotografię, uśmiechnęła się do siebie. „Obrona Dopplebeatera”. Ach, co to było za zagranie. Polegało ono na jednoczesnym uderzeniu tłuczka przez dwóch pałkarzy. Dzięki temu tłuczek poruszał się z dużo większą prędkością, wyrządzając poważne szkody w drużynie przeciwnej. Julia dobrze znała Dopplebeatera. Kiedy była w piątej klasie, oberwała takim tłuczkiem w tył głowy podczas meczu z Gryffindorem. Następną rzeczą, którą pamiętała, była pobudka w skrzydle szpitalnym. Rozdział poświęcony temu zagraniu nie był zbyt obszerny, ale dał dziewczynie pogląd na to, jak się na niego przygotować. Wymagało to trochę pomyślunku – trzeba było obserwować ruch pałkarzy drużyny przeciwnej. Łatwo powiedzieć, ciężej wykonać, zwłaszcza kiedy adrenalina krąży we krwi i do tego trzeba myśleć o tym, jak wepchnąć kafla w jedną z trzech obręczy.
Kolejnym zagraniem był „Transylwański blok”. Zagranie to po raz pierwszy wykonano pod koniec piętnastego wieku podczas finału mistrzostw świata w quittitchu. Polegało ono na zamarkowaniu ciosu w nos przeciwnika, aby go zmylić lub wybić z rytmu. Zagranie było dozwolone, pod warunkiem, że nie dojdzie do kontaktu. Julia doczytała rozdział, potem jeszcze jeden i kolejny. Nim się zorientowała, była już niemal dziewiąta. Znużona nieco lekturą, wsadziła książkę do plecaka, wypiła kubek herbaty i wsiadła na miotłę.
Znajdując się kilka metrów nad ziemią, wyciągnęła różdżkę i wyszeptała:
- Avis.
Nagle wokół niej zaczęły krążyć niewielkie ptaszki, które błyskawicznie rozpierzchły się na cztery wszystkie strony. Julia uśmiechnęła się do siebie, odczekała kilka sekund, po czym ruszyła za nimi.
Złapanie ich wszystkich nie było łatwe. Z pierwszym razem udało jej się złapać tylko dwa ptaszki, ale każde kolejne podejście było lepsze. Za szóstym razem nie złapała tylko jednego. W końcu zmachana wylądowała na ziemi i z lubością odpaliła kolejnego papierosa. Po kilku minutach przerwy wróciła do treningu. Stwierdziła, że nie skończy, dopóki nie uda jej się schwytać wszystkich ptaszków. I właśnie z tego powodu, spędziła na miotle kolejne dwie godziny. Kiedy jednak osiągnęła to, na co liczyła, czuła się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Cała mokra usiadła na chwilę w cieniu. Grzywka kleiła jej się do czoła, oczy zalewał jej pot, a wnętrze dłoni piekło ją od ściskania miotły. Nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Schwytała wszystkie ptaszki!
Może zostanę szukającą? - zastanowiła się głośno. Nigdy o tym nie myślała, ale w sumie czemu nie? Była szczupła, zwinna i miała świetny refleks. Jedyne czego potrzebowała to nieco treningu i szybsza miotła. Teraz jednak potrzebowała odrobiny wody i mydła, tak więc zarzuciła plecak na grzbiet, wsiadła na miotłę i wróciła w drogę powrotną do pensjonatu.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty03.08.20 12:06;

Od pewnego czasu snopy siana na luizjańskich plantacjach stały się ulubionym wakacyjnym miejscem Julii. Miejsce to zdawało się stworzone do samotnych treningów quidditcha. Przestrzeń była duża, pod nogami nikt się nie plątał i nie trzeba było się przejmować, gdy robiło się nieco więcej hałasu. A poza tym było tu pięknie. Nie miało to oczywiście żadnego znaczenia dla postępów w quidditchu, ale miało dla Julii. Zapach siana wywoływał na jej twarzy uśmiech, a widok z miotły zapierał dech w piersiach. Z góry widać było sarny, staw, a chmury miały inny odcień niż te w Wielkiej Brytanii. Angielskie niebo było stalowe, niezależnie od pogody i wyglądało, jakby w każdej chwili mogło cię zaskoczyć swym rzewnym płaczem. Luizjańskie niebo, choć niekiedy równie ciemne, stanowiło obietnicę, że wszystko będzie dobrze. I Julia w nią wierzyła. Nie było jeszcze dziewiątej, ale słońce już zdążyło zmęczyć nieco Julię. Nie przejęła się tym wcale. Po to właśnie tu przyszła – aby się zmęczyć. Trener powiedział jej kiedyś: „Im więcej potu na treningu, tym mniej na boisku”. W takich warunkach Julia powinna się spocić aż nadto.
Dziewczyna podeszła do snopu siana, tego samego, co zwykle, postawiła miotłę i zdjęła bluzę. Ubrana była w czarny top, krótkie spodenki i sportowe buty, a włosy miała związane w niedbałą cebulkę. Zaczęła od rozgrzewki. Dokładnie rozruszała wszystkie stawy. Zaczęła od dołu, stopniowo przechodząc w górę. Raz na jakiś czas przy poruszaniu łokciem, słyszała delikatne chrupanie. Nie bolało ją to, ale nieco irytowało. Musi się w końcu wybrać do lekarza. Już dawno temu zarzekała się, że to zrobi, ale zawsze coś jej wypadało. A może była to po prostu wymówka? Nie przepadała za lekarzami, nawet tymi magicznymi. Kiedy się już dokładnie rozruszała, upiła kilka drobnych łyczków z butelki z wodą i nie zwlekając, zaczęła bieg. Nie miała jakiegoś specjalnie skomplikowanego planu treningowego. Chciała po prostu przebiec jak najwięcej w ciągu jednej godziny. Z mugolską aplikacją było to znacznie łatwiejsze, no i mogłaby posłuchać muzyki, ale musiała się zadowolić tym, co ma. Łatwo było znaleźć sobie wymówkę, żeby nic nie robić, ale Julia nie była jedną z tych osób. Niedługo zaczyna się nowy rok szkolny, a z tego co słyszała, w przyszłorocznej drużynie Krukonów będzie niebotyczna konkurencja. Do tego musiała się dopasować do nowej pozycji – pałkarza. Na pierwszy rzut oka wydawało się to szaleństwem – była kobietą, do tego szczupłą. Miała jednak precyzję i często wkładała głowę tam, gdzie reszta bała się włożyć rękę. Czy to wystarczy, aby zostać świetnym pałkarzem? To się okaże już niedługo. Julia, pogrążona w swoich rozmyślaniach, nawet nie czuła, że biegnie. Trans, w który wpadła, sprawił, że bez wysiłku połykała kolejne metry i kilometry. Kiedy dotarła z powrotem do swojego stogu, była tak mokra, że koszulka i spodenki dosłownie przykleiły się do jej szczupłego ciała. Po kilku minutach odpoczynku Julia kontynuowała trening. Najbliższe pół godziny poświęciła na wzmacnianie mięśni. Quidditch to co prawda latanie na miotle, ale utrzymanie się na niej przy takich prędkościach wymagało siły i wytrzymałości. Po kilku tabatowych obwodach z burpees i kilku minutach planków Julia z satysfakcją dopiła wodę i na wskroś zmęczona poszła nad staw. Tam, nieniepokojona przez nikogo, zrzuciła z siebie przepocone ubrania i wskoczyła do stawu. Ożywcze zimno sprawiło, że momentalnie odczuła ulgę, trudną do porównania czymkolwiek.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty04.08.20 13:34;

INNY CZAS


Kolejny poranek oznaczał dla Julii kolejne możliwości. Z jakiegoś powodu dziewczyna ograniczyła się jednak do tego samego – gry w quidditcha. O ile na samym początku była sceptycznie nastawiona do wakacyjnego wyjazdu do Luizjany, to teraz, po kilku tygodniach pobytu musiała stwierdzić, że podjęła słuszną decyzję. Odcięcie się od znajomych z Soton, a co za tym idzie – imprez i nocnych eskapad, pozwoliło jej skupić się na tym, co było dla niej najważniejsze. Początkowo brakowało jej piwa pitego w dokach, rozmów i głupot, ale teraz wpadła w pewną rutynę, dzięki której z każdym dniem czuła się znacznie lepiej. I wiedziała, że wyjdzie jej to na dobre. Niektórzy mogliby uznać ją za nudziarę, bo szerokim łukiem omijała wszelkie zabawne aktywności. Wstawała, kiedy wszyscy spali, kładła się, kiedy wszyscy się bawili. Przechodziła nieco z boku obok tych wakacji, ale nie żałowała tego kompletnie. Za nieco ponad miesiąc zaczyna studia i nie chciała zacząć z falstartem.
- Early bird gets a worm – mruknęła do siebie, jedząc owocowe musli w stołówce. Co więcej, sama w to wierzyła.
Po śniadaniu odniosła miskę do okienka z brudnymi naczyniami, jednym haustem opróżniła filiżankę letniej już kawy, po czym wypożyczyła na recepcji sprzęt do quidditcha i miotłę i udała się w swoje ulubione miejsce – pola po żniwach.
Dziś pogoda była znacznie przyjemniejsza niż ostatnio. Było ciepło, ale nie gorąco, a luizjańskie słońce wciąż odpoczywało skryte za gęstymi białymi chmurami.
Julia zaczęła trening od rozgrzewki. Dokładnie się rozciągnęła, aby uniknąć wszelkich kontuzji. Szczególnie mocno skupiła się na górnej części ciała. Dziś miała w planach trening pałkarski, a częste machanie kijem i odbijanie tłuczka sprawiało, że o uraz nie było ciężko.
Po długiej, solidnej rozgrzewce, Julia wsiadła na miotłę i zrobiła kilka szybkich okrążeni po okolicy. Podczas lotu zmieniała drastycznie tempo, wystrzeliwała gwałtownie w górę, żeby za sekundę ostro pikować w dół. Subtelnymi ruchami miotły robiła slalom między snopami siana, starając się skręcić jak najpóźniej. Kilkukrotnie omal nie spadła przez to z miotły, ale adrenalina tak wyostrzyła jej zmysły, iż miała wrażenie, że jest nieśmiertelna.
Gdy skończyła, była już porządnie zmęczona. Przeciążenia, które działały na nią podczas rozwijania wysokich prędkości i gwałtownych manewrów zawsze sprawiały, że po takim treningu była przyjemnie obolała. Może właśnie dlatego była nienaturalnie silna, jak na swoją z pozoru wątłą posturę? Zresztą, mugolscy kierowcy z F1 również są drobni i szczupli, a mimo to są w stanie znieść ogromny wysiłek fizyczny i psychiczny.
Julia postawiła miotłę z boku, po czym wyjęła z torby kij oraz tłuczek. Był to tłuczek treningowy, więc nie wyrywał się z rąk i nie miał zamiaru niszczyć wszystkiego dookoła. I całe szczęście. Celem Julii nie było rozwalenie okolicy, tylko rozwijanie precyzji uderzeń. Nastolatka wzięła tłuczek i kij, po czym stanęła piętnaście metrów od stogu siana, podrzuciła kulę w górę i mocno się zamachnęła. Tłuczek trafił prosto w stóg, rozrzucając dookoła połamane wiązki siana. Julia z satysfakcją przywołała do siebie kulę i ponownie ją uderzyła. Szło jej całkiem nieźle. Co pięć uderzeń, Brooks robiła pięć kroków do tyłu. Początkowe piętnaście metrów szybko zamieniło się w dwadzieścia, potem w dwadzieścia pięć, trzydzieści, pięćdziesiąt…
Julia stała już prawie sto metrów od stogu. Z tej odległości wydawał się malutki niczym paznokieć u kciuka. Tłuczek regularnie trafiał do celu, ale dziewczyna powoli opadała już z sił. Miała na swoim niemal dziewięćdziesiąt uderzeń. Niechętnie przyznawała, że czuła niemal każde z nich. Kiedy przekroczyła magiczną barierę stu metrów, uznała, że tyle na dziś wystarczy. Barki i ręce piekły ją żywym ogniem, a jej dłonie pokryły ropne pęcherze, ale mimo tego, dziewczyna czuła satysfakcję z wykonanej pracy.
- Early bird gets a worm – mruknęła do siebie z zadowoleniem, idąc powoli w kierunku snopu siana.
Powrót do góry Go down


Rasmus Vaher
Rasmus Vaher

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Galeony : 21
  Liczba postów : 450
https://www.czarodzieje.org/t18066-rasmus-vaher
https://www.czarodzieje.org/t18770-sowa-rasmusa-kuu#538343
https://www.czarodzieje.org/t18064-rasmus-vaher
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty10.08.20 13:11;

Leżeć w otaczającej go wodzie. To brzmiało orzeźwiająco, a zarazem ponętnie, aby w niej pozostać. Unosić się bezwładnie, widzieć tylko oczami pomarańcz nieba na którym słońce chowało się w śpieszącym się tempie, by gwiazdy mogły pojawić się na niebie. Skusić ich wzrok na sobie, pozwolić im opadać i zanikać. Chociaż już od dawna nie istniały. A jednak pozwalały odkrywać swoje piękno. Od kiedy w sumie Rasmus tak zaczął inaczej postrzegać świat. W sumie czuł, że chciałby odwiedzić coś więcej niż kurs między Londynem, a Parnawą. Ewentualnie tak jak teraz - Nowym Orleanem. Czuł potrzebę przebywania w większej ilości miejsc niż tylko to jego. Jego zanurzona w wodzie głowa spoglądała na tereny wokół niego, aż nie postanowił ponownie zagłębić się w odmęty wody. Stłumić w sobie wewnętrzne emocje w chłodno-ciepłym odczuwaniu warstw wody. Złożyć do swej klatki piersiowej kolana i wypuszczać powoli z płuc tlen. Aby zaraz znowu wynurzyć się na wierzch, chcąc zaczerpnąć świeżego, orleańskiego powietrza. Z delikatnym parsknięciem na swych ustach zaczął machać powoli swoimi nogami. Nie czując się jakby był uwięziony w skorupie swoich ubrań czy negatywnych myśli. Był teraz sam. Jeszcze tylko jeden ostatni wdech... I ponownie zanurzyć się w wodzie. Pozwolić skapywać z włosów kropelkom wody, powodować powstawanie obręczy na jej tafli. Tylko pozostać w jej przyjemności.
Jego wzrok powędrował wzrokiem do dziewczyn. Powieki lekko zwężyły patrząc na nie obie. Obserwując, pozwalając swoim oczom cieszyć się. Ale też sprawić, że dolna warga została przez niego przygryziona. Z zazdrości. Serce zabiło mu co raz mocniej.
Tu-dum. Tu-dum.


@Lara Burke @Lucia S. Ritcher
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty10.08.20 16:35;

Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty10.08.20 23:50;

INNY CZAS

Lot na miotle nie trwał zbyt długo, ale spełnił swoje pierwsze zadanie. Panujący wilgotny chłód w połączeniu z pędem powietrza rozbudził ją lepiej niż kubek wypitej kawy. Gdy dotarli na miejsce, dłonie Krukonki były skostniałe z zimna, ale szybko poradziła sobie z tym problemem prostym zaklęciem fovere. Wsuwając różdżkę do torby, mimowolnie rozejrzała się po okolicy. Ignacy miał rację. Piąta rano nie była normalną godziną, zwłaszcza na standardy wakacyjne. Jednak ci, którzy już zdołali się wygrzebać o tej godzinie i jeszcze wybrać na plantacje, byli świadkami wyjątkowych widoków. Cała okolica skąpana była w gęstej mgle, która mleczną pierzyną pokrywała okoliczne pola. Do tego przez mgłę powoli zaczynało się przebijać poranne, wciąż zimne słońce, rozświetlające wszystko ciepłą miodową poświatą. Julia zdjęła torbę ze sprzętem i położyła ją przezornie na szczycie jednego ze snopów. Wypożyczoną miotłę oparła delikatnie o siano, po czym zaczęła się rozciągać. W stawach chrupnęło jej złowrogo, przynosząc jednocześnie trudną do opisania satysfakcję.
– Nie wiem jak tam z twoją kondycją, ale możemy na rozgrzewkę trochę pobiegać. Kilka kilometrów stąd jest staw, więc proponuję pobiec do niego, a potem wrócić. Jak będziemy mieli odrobinę szczęścia, może uda nam się po drodze zobaczyć sarny, często się pojawiają w okolicy.
Julia rozstawiła szeroko nogi, a następnie zaczęła się schylać, rozciągając się dokładnie. W nogach wciąż czuła wczorajsze cięgi tłuczkiem, ale wiedziała, że taki rozruch dobrze jej zrobi. Zresztą, bieganie w takich warunkach było prawdziwą przyjemnością.
– Dużo tu magii i nie będę mogła odpalić ipoda, więc nie masz wyboru i będziesz musiał mi umilić bieg rozmową.
Dziewczyna skończyła rozgrzewkę, po czym zdjęła czapkę i bluzę i położyła je na sianie. Zrobiło jej się chłodno, ale wiedziała, że to chwilowe. Gdy wrócą, będzie już rozgrzana jak piec.

@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty11.08.20 23:26;

Trudno było nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że lot na miotle przez pogrążone we mgle pola nie był w pewien sposób orzeźwiający. Wprawdzie Puchon przez większą część trasy mamrotał do siebie pod nosem jakieś komentarze na temat obecnych warunków atmosferycznych, jednak w żaden inny sposób nie ujawniał swojego lekkiego niezadowolenia wywołanego wczesną porą ćwiczeń i pogodą. Gdyby przybyli tu za jakieś cztery, a może i nawet pięć godzin, pewnie dużo bardziej doceniłby otaczający ich krajobraz. Jednego jednak nie mógł odmówić tej podróży. Na pewno sprawiła, iż nie był już taki ospały jak wcześniej.
Naprawdę często tu bywasz – zwrócił uwagę na wzmiankę o sarnach, gdy już byli na ziemi.
W sumie, jakby tak dokładniej przyjrzeć się tym okolicom, to było to doskonałe miejsce, aby spędzić trochę czasu z dala od cywilizacji i ciekawskich oczu kolegów i znajomych. Nic dziwnego, że ktoś związany zarówno z magią, jak i sportem robił sobie wycieczki akurat tutaj.
Obserwując zestaw ćwiczeń wprowadzany w życie przez Krukonkę, starał się odzwierciedlać je na tyle, na ile był w stanie. Nie wszystkie z nich kojarzył, więc pewnie nie wykonywał ich w pełni poprawnie, ponieważ nie wykorzystywał ich podczas samotnych treningów. Cóż, każdy miał swoje preferencje, prawda?
Myślę, że jakoś podołam temu arcytrudnemu wyzwaniu – odparł z lekkim uśmiechem.
Ignacy przeszedł do następnego etapu rozgrzewki, tym razem skupiając się przede wszystkim na swoich rękach. Skoro i tak koniec końców mieli znowu wzbić się w powietrze, to robrze by było, aby kluczowa część ciała odpowiedzialna za utrzymanie go na miotle była tak samo przygotowana do lotu, jak i reszta ciała. Zaczynając na krążeniach przedramion i ramion, przechodząc przez skrętoskłony, a kończąc na krążeniach nadgarstków, chłopak wykonywał owe ćwiczenia, robiąc po około piętnaście powtórzeń. Nie za mało, nie za dużo, a akurat w sam raz.
Kiedy już się z tym uporał, starł kilka pojedynczych kropel z czoła i zerknął na ubrania Julii leżące na sianie. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie pójść w jej ślady, ale zrezygnował. Zamiast tego podwinął rękawy bluzy niemalże do samych łokci i rozpiął nieco suwak. Miał dziwne wrażenie, że ćwiczenie w takich warunkach bez ubrania wierzchniego może nie wyjść mu mimo wszystko na zdrowie.
Dobra, to chyba możemy ruszać – zarządził i ustawił się w dobrej pozycji do startu. – 3... 2...
Zanim zdążył odliczyć do jedynki, wystrzelił jak strzała do przodu i odwrócił się do siebie dopiero po jakichś trzydziestu metrach. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy zauważył, że dziewczyna praktycznie dreptała mu po piętach! To jego kondycja była taka słaba, czy to z Julii była taka szczwana bestia, że przewidziała jego blef i odpowiednio zareagowała?
Proszę, proszę. A już myślałem, że udało mi się cię przechytrzyć – pokręcił głową, jakby zawiedziony.
Gdy już się ze sobą zrównali, Puchon zaczął biec tyłem, aby jakoś sobie urozmaicić tę część treningu.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty azx  Snopy Siana Empty12.08.20 12:28;

Do Krukonki nie do końca dotarło, co się stało. Była w trakcie wkładania wystających sznurówek do buta, kiedy Puchon zarządził start. Nie zdążył jednak dojść do zera i w trakcie odliczania niespodziewanie ruszył przed siebie z szelmowskim uśmiechem. Minęły trzy ciągnące się w nieskończoność sekundy, zanim Julia się otrząsnęła z pierwszego zdziwienia. Dzieliło ich już kilkanaście długich metrów, gdy ruszyła sprintem przed siebie. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była zmuszona aż tak przebierać nogami. Miała wrażenie, że unosi się nad ziemią, jej stopy niemal jej nie dotykały. Z Ignacym nie można była się nudzić, co to, to nie. Na szczęście chłopak nie biegł specjalnie szybko, dzięki czemu w miarę łatwo udało jej się go dogonić
– Bo udało – odpowiedziała, łapiąc oddech, kiedy, po pierwszym szoku, jej płuca przyzwyczaiły się do wysiłku. – Zawsze myślałam, że Puchoni są uczciwi. Jak jednak widać, nie wszyscy – uśmiechnęła się zadziornie.
Chłopak zaczął biec tyłem, więc Julia przyspieszyła, zmuszając go do tego samego. Za każdym razem, kiedy zrównywał się z nią krokiem, ponownie przyspieszała, przez co Ignacemu, biegnącemu w ten nietypowy sposób, coraz ciężej było nadążyć. Bawiło ją to, ale nie dała tego po sobie poznać.
– Nie mogę się doczekać, aż się skończą wakacje i wrócimy do Hogwartu – rzuciła Julia.
Naprawdę tak sądziła. Choć wakacje mogła zaliczyć do tych udanych, a Luizjana przypadła jej do gustu, to miała nieodparte wrażenie, że są one jedynie przystankiem. Pierwsze tygodnie minęły jej błyskawicznie. Najpierw była w rodzinnym domu, potem wybrała się na szkolną wycieczkę do USA. Nic nie robiąc, czas uciekał jej przez palce. Potrzebowała tego, nie miała co do tego wątpliwości, ale kiedy już udało jej się ogarnąć i wrócić do swojej rutyny, zaczynała tęsknić za normalnością. Tęskniła za treningami, lekcjami eliksirów, zimnym piwem „Morskim Oku” w Hogsmeade i za wizytami u brata w Londynie. Julia była niespokojnym duchem. Rzadko dawała to po sobie poznać, ale jej umysł potrzebował klarowności i celu. Jeżeli jej jedynym celem miało być wstanie z łóżka, dziewczyna była przybita i zniechęcona. Dziś jednak daleko jej było do tych uczuć, a towarzystwo sprytnego obrońcy drużyny Hufflepuffu miało w tym swój udział.
Biegli powoli, ale rozmowa tak ich zajęła, że nawet nie zauważyli, jak pod nogami znikają im kolejne metry pola. W oddali zaczął powoli migać staw, nad którym unosiła się gęsta mgła. Julia, chcąc nie chcąc, usłyszała w myślach „Smoke on the water” pewnej mugolskiej kapeli.
– Z jakiej części Anglii jesteś? – zapytała, przecierając dłonią spocone czoło. – Nie jestem w stanie rozpoznać akcentu.
Była prawie pewna, że chłopak nie pochodzi stąd, ale nie miała odwagi spytać go o to bezpośrednio. Zresztą, nie trzeba było być geniuszem, aby dojść do takich wniosków. I nawet nie chodziło o samo imię, które było trudne do wymówienia jak złapanie znicza. Przede wszystkim chłopak nie miał typowo brytyjskiej urody, z której „słynęli” Anglicy. W jej rodzinnym mieście, jak i w całej Anglii pełno było narodowości z całego świata, które swoją kulturą ubarwiały szare brytyjskie ulice, dlatego Krukonka nawet nie próbowała zgadywać. Możliwości było zbyt wiele.

@Ignacy Mościcki





Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty12.08.20 13:46;

Ignacy parsknął cichym śmiechem, słysząc wypowiedź dziewczyny o uczciwych członków domu borsuka.
Zależy od perspektywy – bronił się, starając się utrzymać stałe tempo biegu. – Mogłem uznać cię za na tyle duże zagrożenie, że moją jedyną szansą na równą walkę z tobą było zdobycie przewagi na samym początku.
Przewrócił oczami, kiedy dziewczyna co chwilę ponownie go wyprzedzała, zostawiając w tyle. Bieganie tyłem może i było całkiem efektywne na samym początku biegu, gdy miało się sporo siły, jednak zdecydowanie przynosiło więcej dobrego przy równym tempie, a nie poprzez przyspieszanie co chwilę, aby zrównać się z drugą osobą. Mając na uwadze teren, który stawał się coraz bardziej nierówny, chłopak zdecydował się dosyć szybko wrócić do normalnego trybu biegu.
Nie wszyscy by się zgodzili z tym punktem widzenia – skomentował z lekkim uśmiechem.
Pomimo tego, że akurat w tej kwestii był się w stanie zgodzić z nową koleżanką, ponieważ sam by już chciał wrócić na znajome terytorium, z dala od dzikiej magii, tak trudno było nie zauważyć, że większość uczniów i studentów przeżywała tutaj najpiękniejsze chwile swojego życia. Odpoczywali w pensjonacie, poznawali Nowy Orlean, mieli niemalże codzienny kontakt z zupełnie nieznaną im dotąd kulturą, a co poniektórzy, bardziej ciekawscy angażowali się podobno w jakieś dziwne poszukiwania czy nawet eksperymentowanie z kulturą magiczną tych terenów. Nie zdziwiłoby go w najmniejszym stopniu, gdyby niektórzy zapragnęliby przedłużenia wyjazdu o dodatkowe kilka dni.
Wprawdzie Ignacy nie miał nic przeciwko temu, aby reszta się świetnie bawiła, tak w głowie już od jakiegoś czasu formował mu się powoli plan na następny rok szkolny i zaczynał odczuwać potrzebę powrotu do domu, aby sobie wszystko spokojnie przeanalizować. Jasne, różnego rodzaju atrakcje i wydarzenia związane z wakacjami przypadały mu do gustu i starał się mniej lub bardziej aktywnie w nich uczestniczyć, jednak nie czuł też wyjątkowo mocnego parcia, aby udzielać się wszędzie tam, gdzie tylko była okazja.
Pewnie dlatego, że jestem leniwy, skomentował w myślach, a na widok stawu, automatycznie przyspieszył nieco, za co od razu się zganił w duchu. Po co miał marnować teraz siły, skoro czekał ich jeszcze powrót do miejsca, gdzie zostawili swoje rzeczy?
Najpierw mieszkałem w Dublinie przez kilka lat, a potem musiałem przenieść się na wieś do hrabstwa Galway – odparł, po czym przeklął głośno, gdy prawie potknął się o wystający z ziemi wielki kamień. – Możliwe, że akcent mi się trochę przez to zmienił i... odbiega od normy. W końcu to praktycznie dwa krańce Irlandii.
Na tym Puchon zdecydował się zakończyć i ugryzł się w język, aby od razu nie zawalić dziewczyny historią swojego życia. Na to jeszcze przyjdzie czas. Może. Kiedyś. W przyszłości. Gdy dobiegli na brzeg małego zbiornika wolnego, zatrzymał się i zaczął głośno oddychać. Może nie pokonali jakiegoś wybitnie długiego odcinka, jednak biorąc pod uwagę brak snu i wczesną porę, to wciąż czuł się nieco wymęczony. Cóż, przynajmniej się trochę rozgrzał.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty12.08.20 22:56;

Julia była w nieco lepszej formie niż Puchon. Biegała niemal codziennie, a przychodziło jej to tym łatwiej, że nie traktowała tego jak przykrego obowiązku, a jak przyjemność. Bieganie działało na nią jak katharsis. Im była bardziej zmęczona, tym mniej sił miała na rozmyślanie o problemach. A tych nastolatkom, nawet magicznym, zdecydowanie nie brakowało. Czarodziej czy nie czarodziej, zmagania z rzeczywistością wyglądały tak samo – pierwsze nieszczęśliwe zauroczenia, nauczyciele wylewający na uczniów swoje frustracje, niepewność i kompleksy. To przed tym wszystkim Julia uciekała, przebierając nogami, a że robiła to często, w te wakacje nawet codziennie, to była w tym niezła.
– Irlandczyk? Ha! Top of the morning to you! – zaśmiała się Julia, ocierając dłonią spocone czoło. – Faktycznie, trochę twój akcent odbiega od normy. I całe szczęście. Ich nie idzie zrozumieć, tak jak Walijczyków.
Staw był już blisko i Ignacy nieco przyspieszył. Na nią ten widok również podziałał motywująco. Pognała ile tchu w piersi, biegnąc pełnym sprintem przez dobrą minutę. Gdy dotarła na miejsce, z trudem łapała powietrze w płuca, które przyjemnie ją piekły. Puchon pojawił się chwilę po niej, równie zmachany. Dziewczyna nie pozwoliła sobie na przerwę. Wiedziała, że jak już usiądzie, to nie będzie jej się chciało biec z powrotem, a przecież dopiero, co zaczęli trening. Stała więc rozluźniając dokładnie wszystkie mięśnie i czekała, aż puls spadnie jej do nieco mniej ekstremalnego poziomu.
– Jak się czujesz? Pobladłeś jak inferius. To chyba kara za te oszustwa na początku. – Julia chwyciła w dłoń koszulkę i przetarła nią rozpaloną twarz. W myśli pożałowała, że zostawiła na stogu czapkę. Jej włosy zdawały się być wszędzie.
Słońce tymczasem schowało się za ciemną chmurą, która wyglądała na deszczową. Ten poranek z każdą minutą nabierał kolorów, szkoda tylko, że przeważały wśród nich  szarości.

@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty13.08.20 15:20;

W rozmyślaniach Krukonki było sporo prawdy. W gruncie rzeczy zarówno niemagicznych, jak i czarodziejów dotyczyły podobne problemy. Wszyscy mierzyli się z trudnościami dorastania czy konfliktami z najbliższą rodziną, a także przeżywali pierwsze wizyty w szpitalu. To samo tyczyło się również tych wszystkich młodzieńczych drobnostek, które w wieku nastoletnim urastały dosyć szybko do rangi końca świata. Co tu dużo mówić, takie było życie – skomplikowane – oraz pełne emocji i doznań w różnych kształtach i rozmiarach.
To nieprawda! – odparł nieco obruszony, jednak z twarzy nie zszedł mu nawet na chwilę jego lekki uśmiech. – Może po prostu nie spotkałaś zbyt wielu moich krajan. Albo spotykałaś tylko takich, których nie mogłaś zrozumieć!
Nie chciał się kłócić, jednak wydawało mu się, że przytoczył całkiem niezły argument. Jeśli dziewczyna spotkała do tej pory Irlandczyków, którym nie zależało na tym, aby być zrozumianym przez ludzi wokół nich, to nic dziwnego, że miała takie negatywne odczucia.
Ignacy przeklął pod nosem, gdy Julia go wyprzedziła. Czy naprawdę był według niej takim dobrym motywatorem, że wyzwolił w niej jakieś nowe pokłady sił? Jeszcze chwilę temu nie biegła tak szybko!
To było wyrównanie szans, a nie oszustwo – poprawił ją raz jeszcze, pomiędzy jednym głębokim oddechem a drugim, mając nadzieję, że nie brzmi jak zdarta płyta.
Kiedy już doszedł do siebie, wzniósł oczy ku niebu. Tylko mu się wydawało, czy naprawdę zrobiło się nagle nieco ciemniej? Zmarszczył czoło, nieco zaskoczony. Odkąd tutaj przyjechali warunki atmosferyczne, zdawały się im nad wyraz sprzyjać, zachęcając do spędzania całego dnia na zewnątrz i wracanie dopiero późnym wieczorem, a może nawet i nocą. Chmury burzowe, intensywne opady deszczu i inne oznaki złej pogody, zdawały się do tej pory przechodzić bokiem. W duchu miał nadzieję, że stan ten utrzyma się, jak najdłużej, jednak chyba wyczerpali swój limit szczęścia. W sumie połowa wakacji to i tak sporo. Z drugiej strony, spędzenie pozostałej części wakacji w domku z powodu ulewnych dni, nie wydawało się zbytnio zachęcające.
A ty skąd jesteś? – spytał, gdy już chwilę odpoczęli i ruszyli w drogę powrotną do snopów siana.
Zazwyczaj starał się nie zadawać tego typu pytań ludziom, uważając, że każdy ma prawo do swojej prywatności, nawet jeśli dotyczyła ona narodowości czy jedynie miejsce zamieszkania, jednak doszedł do wniosku, że skoro Julia wyciągnęła z niego podobną informację, to i on mógł zrobić to samo. Coś za coś, prawda?

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty a  Snopy Siana Empty13.08.20 17:07;

Odczucia dziewczyny w stosunku do Irlandczyków były dalekie od negatywnych. Ba, uważała ich za bardzo ciepłych i radosnych ludzi, którzy jak mało kto potrafił czerpać z życia pełnymi garściami. Dotyczyło to tak mugoli, jak i czarodziejów. Ze wszystkich stadionów quidditchowych, to właśnie stadion irlandzkich Pustułek z Kenmare był najgłośniejszy i najbardziej rozśpiewany. Nie zmieniało to jednak faktu, że akcent, w połączeniu z miłością do whisky sprawiał, że dogadanie się po angielsku z przeciętnym Irlandczykiem było niezwykle trudne.

– Może i masz rację – zgodziła się, gdy sympatyczny Puchon zaczął tłumaczyć swoich pobratymców – Akurat tamtych Irlandczyków spotykałam zawsze w pobliskim pubie, do którego chodziłam z tatą na mecze.

Julia z niemałą satysfakcją spojrzała na ciemniejące niebo. Była Brytyjką z krwi i kości, szaruga i deszcz były jej naturalnym środowiskiem. To w czasie upału cierpiała. Jej blada cera nieprzyjemnie się wtedy czerwieniła, na twarz występowały jej piegi, a ciemne włosy łapały od słońca rudych refleksów. Początek pobytu w Luizjanie był dla niej prawdziwą szkołą życia, bo oprócz upałów, dokuczały jej również wszędobylskie insekty i dusząca wilgoć. Perspektywa siedzenia na ganku z kubkiem kawy po irlandzku i papierosem w dłoni i patrzenia na strugi deszczu ożywiające okolicę była czymś, za czym nieco tęskniła.
Gdy chłopak wspomniał o wyrównaniu szans, Krukonka jedynie parsknęła przez noc i przewróciła z rozbawieniem oczami. Okazywało się, że za tymi zmęczonymi oczami, spokojnym głosem i rycerskością skrywał się prawdziwy komediant!
Droga powrotna była przyjemniejsza. Organizm zdołał się już przyzwyczaić do wysiłku, a do tego z nieba zaczęła siąpać lekka mżawka, która przyjemnie chłodziła jej rozgrzaną twarz.
Pytanie chłopaka nie zawstydziło jej ani nie zaskoczyło. Było w końcu normalnym elementem „small talk” tak jak rozmawianie o futbolu, pogodzie czy nowym kapeluszu królowej. Potem, z upływem czasu i pogłębianiem się znajomości, można było rozmawiać o rzeczach poważniejszych. Co więcej, Julia nawet się ucieszyła. Była lokalną patriotką kochającą swoje miasto i temat Soton i „Świętych” działał na nią jak młyn na wodę.

– Southampton na południu Anglii. Nad samym morzem. Niedaleko grają Osy z Wimborne, mój dziadek opisywał ich mecze dla „Proroka”. W każdym razie nie wiem, czy słyszałeś, ale to właśnie z Soton wypływał Titanic do Ameryki.

@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty14.08.20 14:20;

Fakt może i dla ludzi niezbyt obytych z językiem czy też stylem życia Irlandczyków, zrozumienie ich było dosyć problematyczną kwestią, jednak w gruncie rzeczy chyba nie mogło to być aż takie trudne, prawda? Wspomnienia mogły zamglić pewne szczegóły, ale na pewno nie było tragedii. Ignacy także miewał czasami problem ze zrozumieniem niektórych osób, jednak gorliwie wierzył w to, że do wszystkiego da się jakoś przyzwyczaić. Zwłaszcza jeśli na co dzień edukuje się w Hogwarcie, gdzie na co dzień przenika się tak wiele kultur z najróżniejszymi naleciałościami językowymi.
Czyli fanka od dzieciństwa, tak? – zagaił. – U mnie szał zaczął się dopiero po kilku latach nauki w szkole.
Uśmiechnął się lekko na wspomnienia dotyczące pierwszych lat w akademii magii. Wtedy nie wykazywał jeszcze zbyt dużego zainteresowania sportem, bez względu na to, czy chodziło o mugolską piłkę nożną, czy magicznego quidditcha. W perspektywie czasu to nawet się cieszył z tego, że koniec końców zaciągnął się do drużyny. Przynajmniej to wymusiło na nim zadbanie o swoją sprawność fizyczną i sylwetkę, a dzięki lekkiej pomocy ze strony diety nie był już chudy niczym patyk, a po prostu szczupły. Tak, zdecydowanie wyszło mu to na dobre.
Słysząc parsknięcie Krukonki, wzniósł oczy ku niebu. Tym razem jednak nie po to, aby sprawdzić pogodę, a żeby poprosić wszystkie materialne i niematerialne bóstwa o cierpliwość. Przecież to nawet nie było zabawne! Doskonale umotywował swoje działania i po kolei wytłumaczył, dlaczego to zrobił.
A, fakt! Wspominałaś, że mieszkałaś nad morzem – przypomniał sobie, zadowolony z tego, że informacja ta została mu w głowie.
Na wieść o Titanicu, spojrzał na dziewczynę z zainteresowaniem. Musiał przyznać, że dziewczyna miała okazję mieszkać za młodu w bardzo ciekawym środowisku. Nie dość, że nad morzem, to jeszcze blisko miejsca związanego z prawdopodobnie najpopularniejszą katastrofą morską w dziejach świata. Miasto pewnie bardzo celebrowało rocznice wypłynięcia wielkiego statku. Puchon chwilami żałował, że nie miał szansy mieszkać dłużej w Dublinie. Jasne, spędził tam około ośmiu-dziewięciu lat swojego życia, jednak takie mało dziecko raczej nie miało zbyt wielu szans, aby zrozumieć kulturę czy historię miejsca zamieszkania. Nie mówiąc już o celebrowaniu jej w odpowiedni sposób. Cóż, może kiedyś w przyszłości tam wróci.
Następne kilka, a może nawet i kilkanaście minut drogi przeminęło im w miłej atmosferze i przyjemnej rozmowie, aż do momentu, kiedy to zdecydowali się ścigać. Tym razem Julia zdobyła na początku przewagę i to bez wyrównywania szans, a Ignacy został gdzieś w tyle. Może nawet udałoby mu się ją dogonić, gdyby nie potknął się w pewnym momencie o własne nogi. Było to bardzo... niefortunne zdarzenie.
To była kara za wcześniejsze oszustwo – skomentował, gdy doczłapał się do snopów siana i zaczął przymierzać się do założenia sprzętu do latania. – Jeszcze jakąś rozgrzewkę będziemy robić czy wsiadamy na miotły?

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty14.08.20 14:58;

Krukonka ucieszyła się, gdy temat zahaczył o quidditch. Należała do osób o szerokich zainteresowaniach, które w każdej dziedzinie potrafiły podtrzymać rozmowę i dodać swoje trzy grosze. Jednak rozmawianie o typ czarodziejskim sporcie dawało jej prawdziwą satysfakcję. Niejednokrotnie sama karciła się w myślach, gdy zdarzyło jej się rozgadać. Wiele osób uważało to za mało kobiece i zapewne mieli rację, ale mimo to Krukonka kochała ten sport jak nic innego, tak więc gdy tylko miała taką możliwość, zawsze korzystała z możliwości rozmowy.
– Właściwie to nie. Pierwszy raz na mecz zabrał mnie brat, i to kilka lat temu. Mój dziadek kompletnie odciął się od magicznego świata po ślubie z moją babcią-mugolką i zabierał mnie na mecze futbolu. – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – Ale fakt, kibicuję Osom. Lubię je, bo są "nasze". A ty za kogo trzymasz kciuki?
Julia nie wiedziała, czemu znów się ścigali. W końcu dopiero rozpoczęli trening. Najwyraźniej musiało coś być w miłośnikach sportu, co nieustannie kazało im się porównywać z innymi. Zamiłowanie do rywalizacji i wygrywania było tym, co pozwalało wielu ludziom wstawać rano i robić rzeczy, na które nie miało się ochoty, tylko po to, aby być lepszym od innych. Zwycięstwo zawsze smakowało tak samo, nieważne czy chodziło o bieg do snopów w Luizjanie, czy o finał ligi. Kiedy więc zdecydowali się na wyścig, dziewczyny nie trzeba było namawiać dwa razy. Z szerokim uśmiechem na twarzy ruszyła przed siebie. Jej płuca pracowały jak szalone, gdy pędziła rozpędzona niczym wiatr. Była tak skupiona na powiększającym się z każdym krokiem snopie, że nie zwracała nawet uwagi na Puchona, który z jakiegoś powodu został za nią. Gdy dobiegła do mety, z ekscytacji aż nieznacznie podskoczyła, rozkładając dłonie szeroko w geście zwycięstwa.
– Wsiadajmy na miotły – odpowiedziała i również podeszła do magicznej torby. Nie założyła jednak ochraniaczy, na razie nie planowała bawić się tłuczkiem. Zamiast tego wyciągnęła ze skrzynki kafla i zakręciła nim zawadiacko na palcu.
– Może przetestuję, jak sobie radzisz z obroną? W przyszłym sezonie nie będę ścigającą jak do tej pory, więc może to być dla mnie ostatnia okazja, żeby coś ci strzelić – zaproponowała, siadając na miotłę.
Co prawda nie było tu żadnych pętli, ale kreatywność miała to do siebie, że bohatersko potrafiła zwalczyć nawet tak zawiłe problemu. W końcu, od czego były snopy, prawda?

@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Snopy Siana QzgSDG8




Gracz




Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty14.08.20 19:03;

Raczej nie było nic złego w tym, że posiadało się pasje i nie bało się o nich mówić głośno. W gruncie rzeczy lepiej było czasem przesadzić i się nieco rozgadać, niż przez standardy panujące w społeczeństwie stać się jedną z tych osób, które nie posiadały żadnych widocznych zainteresowań i nie chciały rozmawiać na żadne tematy tego typu.
Przez długi czas nikomu nie kibicowałem, a potem jakoś Harpie z Holyhead zwróciły moją uwagę – stwierdził niemalże od razu.
Nie potrzebował nawet chwili do namysłu. Odpowiedź była w końcu stosunkowo prosta. Zdecydowanie był to zespół, który najbardziej podziwiał z uwagi na jego historię. Drużyna składająca się tylko z kobiet nie mogła mieć łatwo na przestrzeni lat, gdy musiała konkurować w środowisku sportowym zdominowanym w dużej mierze przez mężczyzn, którzy pewnie nie byli zachwyceni elitarnym klubem, do którego wstęp miały tylko i wyłącznie przedstawicielki płci pięknej. Mimo tych przeciwności wyrobiły sobie bardzo dobrą opinię na świecie, zdobyły sławę, a teraz wciąż utrzymywały się na dosyć wysokiej pozycji w tabeli. Nie pozostawało nic innego, jak tylko pogratulować im i życzyć dalszych sukcesów.
Słysząc potwierdzenie ze strony od Julii, pokiwał głową i przyjrzał się pobieżnie wszystkim elementom osprzętowania, jakie ze sobą przytargali. Czy było mu potrzebne coś konkretnego do ćwiczeń w powietrzu? Rozmyślania te zostały dosyć szybko przerwane przez propozycję dziewczyny, na którą Puchon ochoczo przystał. W sumie to nawet się cieszył, że od razu nie sięgnęli po tłuczki. Dobrze było zacząć, od czegoś bardziej spokojnego.
Chłopak wzbił się w powietrze i zrobił kilka kółek i ósemek, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku, a następnie zajął pozycję między dwoma dużymi snopami siana. Wprawdzie nie były to pętle, ale mogły one równie dobrze posłużyć im za bramki. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Dawaj! – zawołał, po poprawieniu kaski, założonego wcześniej dla bezpieczeństwa.
Spojrzenie Ignacego po otaksowaniu okolicy spoczęło na kaflu, jakby już tylko czekał, aż zostanie on rzucony w jego stronę.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Snopy Siana QzgSDG8








Snopy Siana Empty


PisanieSnopy Siana Empty Re: Snopy Siana  Snopy Siana Empty;

Powrót do góry Go down
 

Snopy Siana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Snopy Siana JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
plantacje
-