Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Rwący strumyk

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyNie Cze 21 2020, 19:59;




Płynie przy krańcu północnej części pensjonatu. Wejście do strumyka gwarantuje przewrócenie się na tyłek. Jest płytki, ale niezwykle silny. Tuż nad jego poziomem znajduje się drewniana kładka z dwoma przymocowanymi do niej krzesełkami. Często w powietrzu unoszą się ogniki bądź latają w kółko piszczące elfiki.

Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyPon Lip 13 2020, 17:49;

Miał naprawdę dość. Nie miał bladego pojęcia, co się z nim dzieje i nie bardzo wiedział, co ma robić. Łykać wiecznie jakieś pieprzone leki? Ile niby na tym pociągnie? Zaklęcia też raczej chuja dawały i stawało się to co najmniej męczące, ale zatrzymywał to dla siebie, bo nie chciał, żeby ktoś się w to wpierdalał. Na chuj by mu to było? Kiedy jednak spotkał gdzieś po drodze Felinusa, rzucił propozycją, żeby znowu, jak przed egzaminami, nieco pogadali sobie o medycynie. Zastanawiał się, czy nie znajdzie przypadkiem razem z chłopakiem jakiegoś rozwiązania, które po prostu do tej pory pomijał, może zbyt zmęczony, by faktycznie skoncentrować się na tym, co byłoby dla niego najlepsze, a może nie będąc w stanie dociec do tego, skąd właściwie brały się te odczucia, jakie już powoli zaczynały go wpierdalać. Ile w końcu może boleć głowa? I ile razy możesz mieć nudności, skoro stoisz pewnie na dwóch nogach? Może jednak nie powinien nigdzie jechać i trzymać się Anglii. Chuj z tym, teraz na pewno było na to już za późno, więc pozostawało mu szukanie jakichś rozwiązań. Dlatego też zabrał Puchona nad strumyk, gdzie było całkiem przyjemnie - akurat nie wpadli na bandę tych pojebanych elfów, więc dało się spokojnie rozmawiać. Max siadł na platformie, zrzucił trampki i zanurzył stopy w wodzie, starając się jakoś uspokoić ten pojebany cyrk w głowie.
- Powiedz mi, co byś zrobił ze stałym bólem łba? Nie wiem, migrenowym? Albo nie? Takim, który pojawia się nieustannie i wydaje się, że nie jest jakiś mocny, ale w którymś momencie na pewno trudno go wytrzymać? - rzucił, kiedy już w miarę wygodnie się usadowił, a później przeciągnął się, aż mu wszystkie kości strzeliły, co wcale nie było takie straszne, nawet mu odpowiadało. Zerknął zaraz na Puchona i uśmiechnął się do niego lekko, nieco zaczepnie.
- Jak w ogóle poszedł ci egzamin? Wybitny? - spytał, bo dlaczego by nie. W końcu nie musieli gadać tylko o jednej rzeczy, a dodatkowa, niezobowiązująca pogawędka jeszcze nikomu nie zaszkodziła i całkiem dobrze było ją po prostu wykorzystać do poznawania kolejnych ludzi, to nie była żadna tajemnica, więc Max się jej w sumie trzymał i to mu odpowiadało. Posiadanie dobrych relacji z innymi było w chuj satysfakcjonujące i w dużej mierze mu odpowiadało, bo lubił ludzi, tak po prostu.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyWto Lip 14 2020, 00:00;

Maximiliana doskonale kojarzył - jasnowidz, który ma zamiar wykorzystać swoje zdolności w leczeniu. Doskonale pamiętał również, jak wspólnie uczyli się do egzaminów, kiedy to omawiali najróżniejsze choroby, byleby mieć podstawy jakiekolwiek do zdania. W sumie, nie szło im źle, szło im po prostu znakomicie. Uzdrawianie najwidoczniej posiadali we krwi, jakoby przekazywane z pokolenia na pokolenie, choć w przypadku Puchona stanowiło to coś... dziwnego. Zważywszy na to, jaki charakter posiada, a przede wszystkim na fakt tego, jak bardzo ostatnio starał się zrozumieć czarną magię i oklumencję z tym powiązaną. Nic nie stoi na przeszkodzie, a jeżeli ma zamiar się kształcić, by następnie zyskać możliwość jakiejkolwiek obrony własnego umysłu...
Z Maximilianem umówił się przez kompletny przypadek. Ot, wakacje, spokojne przemierzanie przez korytarze i atrakcje tutejszego pensjonatu. Wystarczyło się minąć, by zwyczajnie podzielić się paroma zdaniami i następnie spędzić czas w miarę przyjemny i relaksujący sposób nad rwącym strumykiem. Nie zdjął jednak butów, a zamiast tego wygodnie usiadł, ubrany na charakterystyczną czerń, która mogła powodować zadawanie pytania: "Jak on w tym wytrzymuje?".
Był znacznie bledszy niż podczas spotkania z Brewerem w Hogwarcie przed egzaminami. Spowodowane to było nadal ubytkiem krwi, jaki sobie zrobił, jak również jej ważnych elementów. Niezdrowa bladość odznaczała się tym bardziej, że w promieniach słońca zdawała się przyjmować wyjątkowo jasną barwę, a ubiór potęgował ten fakt niesamowicie.
Ból stały, przewlekły? — zapytał się, aby mieć na pewno stuprocentową gwarancję. Bóle głowy są powszechne, ale również nie stanowią niczego dobrego, w szczególności w przypadku ich dłużenia się. — Pierwsze bym starał się odnaleźć to, czy zmiany w moich zwyczajach nie powodują takiego problemu. — wiadomo, że sen jest ważny. Tak samo jedzenie regularnie posiłków. Tak. Akurat ostatnio udał się późną nocą na stołówkę, by coś przekąsić. — Zmiana temperatury, nowe otoczenie, jakieś zmiany w życiu? — wiadomo, że stan psychiczny oddziałuje dość mocno na ten fizyczny, o czym sam się w sumie przekonał wcześniej. Teraz czuł się o wiele lepiej, chociaż ta niepokojąca bladość zdawała się jakoś nie potwierdzać tego, że z mniejszą ilością pracy jest znacznie lepiej. — Jeżeli nie byłbym w stanie wskazać zmian, skupiłbym się na wydarzeniach, o których mogłem zapomnieć, a które mogły spowodować taki, a nie inny stan rzeczy. — przypadkowe uderzenie, nieprzyjemne przechylenie do przodu i uczucie wzrastającego ciśnienia z przodu czaszki bądź ukąszenie jakiegoś owada. Cokolwiek, co mogłoby się do tego przyczynić. Upadek ze schodów, niepozorne obrażenia. — Ból głowy jest objawem wielu chorób, więc ostatecznie udałbym się na Szpital Świętego Munga. Samodzielne diagnozowanie samego ja bez odpowiedniego sprzętu jest... no cóż. W takim przypadku skrajnie nieodpowiedzialne. — dodał na sam koniec, spoglądając w stronę Brewera. Dlaczego pytał? Nie wiedział, ale też nie zamierzał wyciągać od niego większej ilości informacji.
Ach, strzelanie kośćmi. Potrafił jedynie chudymi palcami - aż tak rozciągliwy jak kot nie był pod tym względem.
Powiem tak. Dobrego podejścia do pacjenta nie miałem, ale ostatecznie dobrze podszedłem do tematu leczenia. Wybitny. — nie wiedział, czym miał się tak naprawdę chwalić. Uzdrawianie zawsze stanowiło jego mocną stronę, o czym w sumie przekonał się sam Gryfon. Sama Perpetua przygotowała to w dość ciekawy sposób, ale na pewno niepasujący dla części osób, które podejmowały się wyzwania. — A tobie jak poszło? — zapytał, być może o więcej szczegółów, kiedy to nie postanowił przejść obok niego duch. Felinus trochę przewinął oczami, jakoby pokazując swoje niezadowolenie, niemniej jednak zareagował spokojnie na obecność towarzysza pozbawionego ludzkiego ciała.
Panie Lowell, czyżby anatomia ludzka była dla pana bardziej interesująca niż anatomia zwierząt żyjących na terenach okolicznych mokradeł? — poprawiwszy swój berecik, lewitujący duch przyjrzał się im obydwóm, jakoby starając się znaleźć punkty charakterystyczne. — Dowiaduję się bardzo wielu interesujących rzeczy. Kiedyś magia lecznicza nie była aż tak zaawansowana, a teraz? — przewrócił głową, jakoby nie będąc zadowolonym z postępu tej dziedziny. Wolał inną, pozbawioną cudów w postaci machnięcia różdżką. — Ach, dzisiejsza młodzieży... — starszy mężczyzna poprawił własne ubrania, a lupę schował do kieszeni ubranego płaszcza. Na jego twarzy znajdowało się zrezygnowanie, aczkolwiek ostatecznie zdecydował się obserwować i dzielić wrażeniami.
Gdyby mógł, to sam Puchon odprowadziłby go do drzwi, no ale... duch nie jest bytem materialnym. Na razie będą musieli znieść jego docinki. — Znasz moje zdanie, Baltasar. Czy mógłbyś nam zapewnić odrobinę spokoju? — zapytał się, opierając policzek o otwartą dłoń, której to łokieć był zgięty i tym samym czekając na jego poczynania. Czy pójdzie sobie? Czy może jednak pozostanie?

Kostki
Rzuć kostką k6 na to, czy duch postanowi pozostawić Was w spokoju, czy będzie się jednak kręcił i albo przeszkadzał, albo słuchał z zainteresowaniem.

Nieparzysta — duch najwidoczniej prychnął jedynie, bo nigdzie nie zamierzał się ruszać. To nie jest Wasz dzień; musicie znieść jego obecność przez co najmniej dwa posty.

Parzysta — Baltasar, ze zrezygnowaniem, ale jednak, opuszcza teren rwącego strumyku, lgnąc do innych swoich towarzyszy pozbawionych już dawno cielsnej formy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyWto Lip 14 2020, 22:50;

Kość 1

Może i mieli wakacje i w ogóle powinni odpoczywać, czy chuj wie, co tam dokładnie robić, ale mimo wszystko Max nie odbierał rozmowy na temat medycyny jako czegoś niesamowicie obciążającego, a przynajmniej tak uważał. To było coś w rodzaju przyjemności, co jasno wskazywało na to, jak mocno wsiąknął już w tę sprawę i jak bardzo nie chciał porzucać raz wybranej drogi, która najwyraźniej faktycznie mu odpowiadała.
- Załóżmy w takim razie, że znam podłożę tego bólu i nazwałbym je psychicznym. Co byś z tym zrobił? Nie ma choroby, która by za to odpowiadała - powiedział na to, nie zamierzając wykładać wszystkich kart na stół, ale był ciekaw, jak jego rozmówca podejdzie do tematu, czy sięgnie po jakieś konkretne leki, czy może skoncentruje się na zaklęciu, czy może uzna, że najpierw trzeba popracować nad samopoczuciem pacjenta. Max zaczynał się już powoli zastanawiać, czy sobie tego bólu głowy po prostu nie wmawia, bo wydawało mu się, że to nie może mieć racji bytu, w końcu jak długo może kogoś łupać w głowie? Nie dało się znosić tego cały czas, a ból był taki, że kojarzył go jednoznacznie z wizjami, z niczym innym, choć te, jak na razie, nie nadchodziły. Nie mówił o tym głośno, bo jedyna osoba, która by to zrozumiała, mogłaby źle zareagować. Mieli się bawić, a nie zamartwiać, więc po prostu wolał zatrzymać to dla siebie. Niemniej jednak rozmowa z kimś, kto również starał się zostać uzdrowicielem, zawsze była czymś mile widzianym, bo może istniało coś, co po prostu przegapił.
- Wybitnie. Trafił mi się pacjent, którego coś ukąsiło, bo ja wiem, wyglądało mi to na jakiegoś węża, czy coś z tego rodzaju, trzeba było pozbyć się jadu, zaleczyć ranę i go uspokoić - rzucił z zaczepnym uśmiechem, jakby chciał powiedzieć, że to było dziecinne proste. Oczywiście srał po gaciach, kiedy się do tego zabierał, ale nie zamierzał o tym mówić na głos, bo nie miał do tego najmniejszych chęci. Strach ostatecznie nieco go zmobilizował, a teraz dodatkowo miał jeszcze powód, żeby sprawdzać, jak mu idzie po zmianie różdżki.
- Stawiam na to, że nie gadasz do ściany, tylko do ducha - rzucił w stronę chłopaka, a potem prawie nie dostał zawału, kiedy odwracając się zobaczył Patrica siedzącego sobie spokojnie na samym brzegu strumyka. - Kurwa, Patrick - rzucił w jego stronę, a kapitan zaśmiał się rubasznie i zaczął gadać coś o tym, że nie spodziewał się, że mu się medyk do załogi trafił, a to w sumie całkiem dobre, byle tylko przestał rzygać jak baba, co Max skomentował debilną miną.
- Twój też powoduje, że jest ci tak dziwacznie? Mnie to się co chwila chce rzygać i zastanawiam się, czy mogę non stop pić eliksir, ale podejrzewam, że zniszczę sobie żołądek. To samo z lekami mugolskimi, zostawałaby mi zatem chyba miętowa herbata albo sama zaparzona mięta, bo innego pomysłu nie mam. Są chyba jeszcze inne zioła, jakie dobrze by na to wpływały, ale na tym się w ogóle nie znam - powiedział jeszcze, spoglądając na swojego towarzysza, ciekaw, czy ten znajdzie jakieś lepsze rozwiązanie. Bo mimo wszystko nie bardzo wiedział, jakby miał tę sprawę ugryźć. Miał chyba mniejsze doświadczenie niż Felinus, a poza tym chciał się poradzić jeszcze kogoś, kto znał się na uzdrawianiu.
- Swoją drogą, dobrali mi nową różdżkę.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 16 2020, 09:51;

Zgadzał się z tym, że rozmowa o czymś, co zwyczajnie lubią robić i czym się zwyczajnie interesują, nie jest czymś wyczerpującym. Co najciekawsze - skłania do bardziej rozbudowanego, logicznego myślenia i dochodzenia do odpowiednich wniosków. Bo praca uzdrowiciela to nic innego jak diagnoza, snucie możliwych przyczyn, identyfikowanie realnej przyczyny i leczenie. Każdą chorobę należy poprzeć argumentami, dlaczego mogła wystąpić i czy występują jakiekolwiek jej charakterystyczne objawy - a ból głowy przecież jest bardzo częsty. Często występuje od ciśnienia, od pogody, od zmęczenia, od zmiany przyzwyczajeń; nie da się jednoznacznie wskazać dokładnej jego przyczyny, choć w niektórych sytuacjach może być ona na tyle poważna, iż nie należy go tak naprawdę bagatelizować.
Pomyślmy... — spojrzał na Brewera, zastanawiając się nad tym, czemu akurat postawił na przyczynę psychiczną. Coś go trapiło? A może jednak jego bliskiego? Wszystko jest możliwe, a skoro obydwoje znali się na temacie, to zapewne potrzebował drugiego zdania, drugiej opinii, tak samo wartościowej, jak tej należącej do niego. Nie zamierzał pytać i nie zamierzał naciskać - stawiając na pasywne podejście do sprawy, zamierzał czekać jedynie na moment, w którym to sam Maximilian wyjdzie ze swojej strefy komfortu i postanowi uderzyć z grubej rury, dzieląc się własnymi problemami. Bądź też i nie. — Jeżeli uniemożliwia to prawidłowe funkcjonowanie, skupiłbym się na początku na eliksirach i zaklęciach, o ile by zadziałały. — oznajmił na sam początek swojego wywodu, zastanawiając się nad prawidłowym podejściem do czegoś takiego. Wszystko zapewne wziąłby pod uwagę, patrząc na stan pacjenta i dobierając wszystko w odpowiedniej dla niego kolejności. — Jeżeli nie utrudnia to aż tak prawidłowego funkcjonowania, skupiłbym się na odnalezieniu przyczyny takiego stanu w przysłowiowej głowie. Bo skutki można zbijać lekarstwami i czarami, ale nie oznacza to zażegnania głównego skupiska problemu. — spojrzał na niego ciemnymi oczami, których to obrączki tęczówek dostosowywały ilość promieni światła docierających do źrenicy; psychologiem nie był. Psychoterapeutą też. Raczej by się do tej pracy nie nadawał i sam potrzebuje w pewien sposób pomocy z zewnątrz, ale jakoś nigdy do tego nie brnął. Innych by zachęcał, a samego siebie przykułby łańcuchem do mocarnej ściany i nie pozwolił na podzielenie się własnymi problemami. Uważał sytuację z ojczymem za coś, co przeszło do normalności życia codziennego. Za coś, czego nie zażegna nigdy z przeszłości. Nie zamierzał ostatecznie nad nią pracować, skupiając się przede wszystkim na teraźniejszości i przyszłości. — Na własną rękę trudno jest coś zdziałać i zazwyczaj, jeżeli trwa to przez dłuższy czas, należy zasięgnąć pomocy z zewnątrz. — magipsycholog, magipsychoteraptura, zapewne to drugie. Zmiana sposobu myślenia i nakierunkowanie myśli w całkowicie inną stronę zdawało się przynosić największe korzyści w długofalowym działaniu. Nawet jedna wizyta może pomóc zażegnać problem, o ile lekarz skupia się na terapii krótkotrwałej.
To u mnie był akurat ze złamaną kończyną. — już chyba wolał tę złamaną kończynę, bo mógł bawić się zaklęciami przy pomocy odpowiedniej, widocznej z zewnątrz diagnozy. Nie musiał zastanawiać się nad tym, jakie to jest ugryzienie i dlaczego takie jest; ot, złamanie. Odpowiednio nastawić, odpowiednio się tym zająć, a przede wszystkim odpowiednio do tego podejść. Na szczęście zachował należyty spokój, który najwidoczniej udzielał mu się przez większość czasu - również w momencie spotkania ze zjadaczem trupów go zwyczajnie posiadał. Wziął głębszy wdech, jakoby próbując się uspokoić z powodu ducha, który do niego gadał.
Jeżeli chce być oklumentą, to musi zachować należyty spokój. Jeżeli ma zamiar panować nad własnym umysłem, to nie może denerwować się na widok Baltasara, nawet wewnętrznie. A jeżeli nie może się przed tym powstrzymać, to musi ukrywać to w taki sposób, by ktoś z zewnątrz tego nie zauważył. Postukał parę razy palcami o drewnianą ramę siedziska, licząc do pięciu. Jeden... dwa... trzy... cztery... pięć. Wypuścił powietrze znacznie wolniej, kiedy to skupił się na słowach Maximiliana. Nie ma co się denerwować czymś takim - wmawiał sobie, zamykając na dłuższą chwilę oczy i wyobrażając zwyczajną, znajdującą się przed jego oczami pustkę.
Tak. Jest dość... wkurzający. — ale nie przejawiał jadu w tychże słowach. Duch natychmiastowo zaczął się z nim spierać, ale Felinus go całkowicie zignorował. Miał za przeproszeniem w nosie to, że nie powinien mówić o nim w taki sposób w obecności innych, ale obecnie zaczął traktować widmo wręcz jak ducha. Nieistniejącego. Pozbawionego materialnej postaci. Prawidłowo dobierał informacje docierające do jego umysłu, coby nie skazić go ponownym zdenerwowaniem. — Nie, akurat aż tak to nie mam. — jedyne, co ma w obecności ducha, to większa drażliwość. Teraz jednak ignorował zacięcie jego słowa, mając nadzieję na to, że w taki sposób się po prostu odczepi, mimo wcześniejszego prychnięcia na prośbę Felinusa. — Wiem, że ogólnie mięta działa na dolny zwieracz żołądka i może powodować cofanie się pokarmu, więc nie jest ona zalecana przy wymiotach. — podzielił się tą ciekawostką. — Imbir ma udowodnione działanie w tym przypadku. — a skoro nie zamierzali jechać ciągle na eliksirach, to zapewne innego sposobu nie było. A usłyszał, sprawdził, że ogólnie picie herbaty miętowej może przynieść odwrotny skutek do zamierzonego, choć nie we wszystkich przypadkach.
Jak się sprawuje? — zapytał się, spoglądając w stronę Maximiliana czekoladowymi oczyma. — I jaki rdzeń oraz drewno ci dobrali? — bo to też ważna rzecz, prawda? Sam Puchon posiada różdżkę, która nie ma problemu z większością osób, ale jest nadal wyposażona w nietypowy, ale bardzo lojalny rdzeń.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 16 2020, 22:05;

Max był daleki od tego, żeby wyjawiać prawdę. Kluczył dość okrągło, bo ostatnią rzeczą, jaką chciał wyznawać było to, że głowa bolała go z powodu przyszłości. Na chuj by mu się tutaj zdał teraz magipsychiatra, chyba że znalazłby dla niego jakiś pojebany specyfik, który całkowicie by uśpił. Mógł zacząć ćpać, żeby się tego pozbyć, ale nawet on wiedział, że to nie jest najlepsze rozwiązanie i całkowicie chujowe wyjście z sytuacji, więc po prostu włożył to między bajki. Rozmowa z Felinusem pokazała mu jednak, że najwyraźniej faktycznie podłoże problemu leżało w jego głowie, aczkolwiek nie wiedział zupełnie, co z tym fantem miałby zrobić, a zatem, jak zareagować. Problemy pojawiły się właściwie kiedy się przenieśli, więc istniała jeszcze jedna sprawa, na którą być może powinien zwrócić większą uwagę.
- A co powiesz na możliwość złego oddziaływania magii oraz konkretnego miejsca na jednostkę? Jesteś w stanie w ogóle założyć, że takie coś istnieje? Zaburzenia w rdzeniu magicznym spowodowane przebywaniem w miejscu, które nasycone jest czymś pierwotnym? Brałbyś to w ogóle pod uwagę, czy jednak całkowicie odrzucasz taką możliwość? Bo w moim odczuciu jest to prawdopodobne, pytanie jednak, w jakim stopniu, z jakiego powodu i jak dalece może to na siebie wpływać - odpowiedział po chwili, po czym uśmiechnął się lekko i rzucił do chłopaka, że jeśli ma chęć, to może protestować na nim zaklęcia wspomagające zmniejszenie bólu głowy, bo do niego też się to przypałętało i w sumie jest trochę zmęczony. Chyba tylko debil nie zrozumiałby, że cała ta sprawa dotyczy jego samego, ale nadal nie wychodził z założenia, że właściwe byłoby wyłożenie kart na stół. Dlatego też rozmawiał z Felinusem na pewnym poziomie abstrakcji, starając się nie odnosić do siebie, nie wskazywać na własną osobę i nieco kluczyć. Nie był pewien, czy profesor Whitehorn by mu pomogła, a profesor Albescu nie było na miejscu. Nie istniały również żadne zaklęcia ochronne, które zdołałyby mu zapewnić osłonę od tego, co go nęciło - pierwotności tej magii, jaka zdawała się sycić jego własnym darem. Bał się jednak i to w chuj, jak daleko to całe gówno może zajść.
- O, złamanie nie brzmi tak źle. Zamknięte, otwarte? Jakieś dodatkowe komplikacje? W sumie miałem pierwszy raz okazję testować sugervirus, ale zadziałało bez zarzutu. Problematyczny jest jednak ból, więc starałem się załagodzić go duritio. W gruncie rzeczy to Whitehorn zaserwowała nam wprawkę przed wakacjami - rzucił na to, a później skupił się na tym, co jego rozmówca miał do powiedzenia i potarł brodę. Usiłował sobie przypomnieć, co robiła jego matka, kiedy kiepsko się czuł, aż w końcu pstryknął palcami.
- A słyszałeś coś o stosowaniu imbiru w przypadku nudności? Podawano mi imbirowe herbaty i jeśli mnie pamięć nie myli, działały dość dobrze. Ciekawe, czy można by również zjeść kawałek korzenia - mruknął, a następnie zerknął na Felinusa i uśmiechnął się kącikiem ust. - Wyśmienicie? Chcesz sprawdzić? To wierzba z... jednym ze specjalnych składników Fairwynów - rzucił na to.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyPią Lip 17 2020, 15:34;

Kto by się od razu dzielił swoimi problemami... no i z nim? Może udawać człowieka godnego zaufania, ale czy tak naprawdę nim jest? A może ktoś lub coś postanowiło wpłynąć na niego w taki sposób, że szukał wszędzie zarobku? Był niczym osoba, która uwielbia rozdawać karty i tym samym dostosowywać je do własnej sytuacji. A kiedy niektóre środki zawodziły, skupiał się własnie na tym, by wyjść z pojedynku bez jakichkolwiek strat. Skutecznie trzymał swoje demony w duszy, skutecznie nad nimi panował, wszak w każdym człowieku znajduje się gorsza strona; nie zmienia to jednego faktu. Faktu, iż otoczka, jaką wokół siebie tworzy, jest poniekąd zakrzywieniem rzeczywistości, iluzją nałożoną w celu przetrwania oraz przejścia przez kolejne etapy życia. Celebrował? Nie miał czego celebrować w tymże przypadku. Będąc człowiekiem przede wszystkim pozbawionym kręgosłupa moralnego w znacznej jego części, nie należy mu ufać. Mógł jedynie się położyć i patrzeć, jak dzień ustępuje miejsca nocy.
Też, ale w ostateczności, gdybym był w stanie stwierdzić, że ani terapia by nie zadziałała, ani żadne leki. — powiedział spokojnym głosem. Naczytał się trochę o wpływach magii negatywnej na otoczenie. W niektórych miejscach można odczuć jej skupisko, a po dłuższym przebywaniu - nabawić się bólu głowy. Zastanawiał się jednak nad motywem tych pytań, a raczej nad tym, co się pod nimi znajdowało; Maximilian miał w tym jakiś interes. Siedział jednak cicho na ten temat, wiedząc, że dodatkowe pytania potrafią spłoszyć, a spłoszenie może wywołać niekontrolowane frustracje. — Jestem w stanie założyć. Może nie idzie mi dobrze z Zaklęć i OPCM, co nie zmienia faktu, iż miejsca, w których przelano dużo czarnomagicznych zaklęć i poświęcono sporo istot, nasiąkają czymś w rodzaju aury mogącej powodować różne efekty. Ale nie tylko z tego powodu ta aura może występować - może stanowić ona także pozostałość po wielkiej magii, jaką nieśli ze sobą czarodzieje. — jak chociażby to miejsce, gdzie Aleksandra była wyjątkowo agresywna. Może nie zaatakowała go, co nie zmienia faktu, iż samo miejsce przemawiało szeptami chcącymi zmanipulować umysł. Dopiero po dłuższej chwili okazało się, iż przyczynę stanowiły tak naprawdę szkarłatne szeptniki; gotowe do tego, by wejść pod kopułę czaszki i zmusić człowieka do rzeczy niekontrolowanych. A o działaniu czarnomagicznych rzeczy coś wiedział. — Intensywność zaburzeń może wpływać zapewne od tego, jak bardzo intensywna jest ta aura. Stopień także, a powód... no cóż. Może być naprawdę różny. Wszystko jest zależne głównie od posiadanej magii przez czarodzieja i tolerancji na nią. Ktoś, kto potrafi rzucać zaawansowane zaklęcia, będzie najprawdopodobniej odporniejszy od osoby, której to w ogóle nie idzie. — zakończył swój wywód, spoglądając na niego oczami spokojnymi, czekoladowymi. Utkwiwszy ten wzrok na początku na twarzy Brewera, a potem na podłodze, myślał, stukając paluszkami o drewnianą ramę. Jaki był powód tej abstrakcyjnej rozmowy? Tego nie wiedział. Mógł jedynie zakładać i zastanawiać się, snuć domysły, by potem się dziwić i tym samym otworzyć umysł na coś kompletnie innego.
Otwarte. Dość proste, całe szczęście. — nie zamierzał bawić się w operacje, wycinania i inne tego typu. Nie zmienia to faktu, że profesor Whitehorn naprawdę postarała się o dość porządną symulację warunków, z którymi na szczęście miał wcześniej do czynienia. A przynajmniej mógł obserwować, co nie zmienia faktu, iż podejście do pacjenta kompletnie miał nie te. Tak samo w pracy, do klientów. Wziął głębszy wdech, bo przecież nie będzie truć swojego umysłu porażkami z przeszłości, prawda? — Głównym problemem była utrata krwi, ale sobie z nią poradziłem.Haemorrhagia Iturus zawsze się przydaje. Nie mógł zaprzeczyć jej skuteczności w tymże przypadku, wszak całokształt opierał się głównie na zatamowaniu płynącej z ciała pacjenta krwi, odpowiednim, nieinwazyjnym nastawieniu kości oraz zasklepieniu rany. W warunkach szpitalnych byłoby mu na pewno łatwiej, no ale nic nie mógł z tym w sumie zrobić. — No tak, wysysanie trucizny... — mruknął, opierając się dłonią, wszak na razie nie miał nic innego do roboty, jak rozmawiać z Maximilianem. — Jak myślisz, przyda nam się ta wiedza? — zapytał. Zaklęcie wysysające toksyny, nastawianie kości... jakby Luizjanna była czymś w rodzaju po prostu jednego, wielkiego nieszczęścia. Może to prawda?
Też podobno pomaga. Bardziej żucie korzenia, ale herbaty też powinny dać radę. — zaproponował, uśmiechając się delikatnie i mimowolnie, choć niewidocznie, wszak szkoda by było, gdyby Brewer miał do czynienia z tym cholerstwem przez dłuższy okres czasu.
Wiem, że różdżki u nich ze specjalnymi składnikami są... dość drogie. — powiedziawszy te słowa, spojrzał na Brewera. Był świadom tego, z czego są robione te drewniane patyczki, ale nie gardził przez to Maximilianem. Przecież sam za niedługo wykorzysta okoliczne szczury w celu poćwiczenia zaklęć czarnomagiczny. — Rzucać zaklęciami nie porzucam, ale obejrzeć zawsze mogę. Jaki rdzeń? — zapytał się, spoglądając na niego zaciekawiony.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptySob Lip 18 2020, 23:39;

- Szczerze mówiąc nie widzę związku pomiędzy lepszymi zdolnościami magicznymi a wyższą odpornością na magię. Nie jestem przekonany, czy rdzenie dokładnie tak działają, czy same umiejętności są w ten sposób ułożone, że mogąc lepiej czarować, staję się bardziej odporny. Chyba że zakładamy, iż poziom stężenia czystości we krwi jednocześnie odpowiada za to, jak reagujemy na magię pochodzącą z otoczenia. Jeśli tak patrzeć na odporność magiczną, a co za tym idzie, odporność na różnego rodzaju dolegliwości, powinniśmy również brać pod uwagę potencjalne, dodatkowe zdolności, które pewne rzeczy mogą wzmagać albo obniżać. Idąc twoim tokiem rozumowania musiałbym przyjąć, że w tym miejscu będę w chuj podatny na magię, bo nie jestem zbyt dobrym czarodziejem. Dorzucając do tego założenie, że poziom czystości krwi mógłby być ważny i nakładając na to fakt, że Nowy Orlean pełen jest wróżb, możemy zakładać, że stopień mojej odporności na magiczne wpływy z zewnątrz jest obecnie bliski zeru. Jeśli tak... moglibyśmy poczynić proste założenie, że może się do mnie przypieprzyć nawet jakaś choroba. Czysto teoretycznie, jaka? Zakładając, że moja odporność jest wyjątkowo niska i narażony został magiczny rdzeń, jaki we mnie istnieje? - odpowiedział na to, nie przejmując się zupełnie tym, że zaczynają wchodzić na wysokie poziomy teoretyzowania. Właściwie to nawet mu nie przeszkadzało, ostatecznie zawsze mógł trafić na coś nowego, coś, co by mu pomogło. Przymknął na moment oczy, by był jednak zmęczony tym bólem głowy i rozchlapał nieco mocniej wodę, zerkając na Patricka, który wyglądał, jakby chciał wskoczyć do wody z miejsca.
- Episkey, ferula, locus? Bardziej tradycyjne działanie? Ciekaw jestem, co dokładnie zaprezentowałeś - rzucił po jego odpowiedzi, odwracając się, by móc na niego spojrzeć, jednocześnie czekając na jego wyjaśnienia w tej kwestii. Zastanawiał się, jak trudne przypadki zostały im podsunięte i jak mocno profesor Whitehorn chciała ich przetestować, jak bardzo chciała się przekonać, co w nich siedzi, co się w nich ukrywa i jakie dokładnie zdolności przejawiają. To było dość ciekawe, ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać, bo jego rozmówca zadał pytanie, a on skinął głową. - Tak. Założę się, że nawet tutaj, w końcu w okolicy jest tyle miejsc, w których możesz się w coś wpierdolić, że jestem pewien, że nam się to wszystko jeszcze przyda - stwierdził, nim przeszli do omawiania kwestii związanych z nudnościami. Rzucił uwagę na temat tego, że samo żucie korzenia z pewnością prowadzi do bezpośredniego dostania się do organizmu właściwych składników, a hernata jest jedynie półśrodkiem, a później przeszedł do kolejnej kwestii, która pojawiła się w kontekście mdłości.
- Pewnie mógłbym spróbować też zastosować kinetosis, ale biorąc pod uwagę, że działa jedynie przez około godzinę, a częste jego stosowanie prowadzi do uodpornienia się, nie sądzę, by miało to sens. Chyba jedynie w przypadku naprawdę sporych nudności, jako ich chwilowe złagodzenie - stwierdził, z namysłem pocierając brodę, a kiedy Felinus rzucił uwagą o cenie różdżek, skinął jedynie głową i uśmiechnął się krzywo pod nosem. Była droga, nic zatem dziwnego, że się z nią właściwie cackał, bo bał się, że ją połamie i nie chciał jej jeszcze zabierać za bardzo nigdzie daleko, poza wyjątkowymi sytuacjami. Traktował ją jako coś niesamowicie ważnego.
- Krew wili - stwierdził zatem po prostu, dochodząc do wniosku, że jego rozmówca nie spanikuje za chwilę i nie zacznie się srać pod nosem, ale to Patrick go spłoszył, wykrzykując jakieś głośne: "ha!" i zaczynając gadać, że proszę, Max ma jednak jaja.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyNie Lip 19 2020, 00:36;

Spojrzał na niego, spokojnym wzrokiem, analizując każde jego słowo i traktując niczym ciekawostkę, tudzież kolejne snucie teorii, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Mogli tak stawiać najróżniejsze teorie, niepoparte jakimikolwiek faktami, co nie zmienia faktu, iż był pewien co do wpływu magii na niektóre osoby, które gorzej nad nią władają. Sam jednak nie posiada większych umiejętności z Zaklęć ogółem, dlatego użył słowa najprawdopodobniej. Nie stwierdzał, że tak musi być; przypuszczał jedynie parę innych słów. Jego mowa mogła natomiast przypominać coś, co zwie się psychobabble - poprzez używanie słów powiązanych z przekazywaniem wiedzy, podręcznikowych, może nie do końca psychologicznych, starał się sprawić wrażenie przede wszystkim prawdy oraz wiarygodności.
Pod tym względem masz rację - złapałeś mnie, choć nie bez powodu jedynie snuję takie teorie. — wziął głębszy wdech, zastanawiając się nad tym, czy ten rwący strumień byłby w stanie powalić go na kolana. Na razie nie zamierzał do niego wejść - przynajmniej na razie, kiedy to czekoladowe oczy raz skierowane były w nurt wody, a raz w stronę Maximiliana, z którym grał chyba trochę w kotka i myszkę. — Niektóre zaklęcia pozostają jednak, mimo posiadanej wiedzy, poza zasięgiem wielu osób. Predyspozycje, tudzież znajdująca się wewnątrz czarodzieja moc, mogą albo rozwinąć jego umiejętności, albo kompletnie je zaprzepaścić. — miał tutaj na myśli te bardziej zaawansowane, które wyczarowują kontrolowany płomień przemieniający się w istne bestie. Gotowe do pochłonięcia wszystkiego żywcem, bez problemu słuchają osoby rzucającej. — Biorąc pod uwagę takiego patronusa, nie wszyscy są w stanie go wyczarować, mimo posiadania wielu pozytywnych wspomnień, które teoretycznie powinny pozwolić na użycie tego zaklęcia. Wiele osób nie jest w stanie do końca życia opanować magię, jaką jest użycie świetlistego strażnika.w tym ja, chciałoby się dodać, kiedy to wspomniał o tym zaklęciu. Miał jednak na myśli to, że jedni mają predyspozycje od urodzenia, a niektórzy albo muszą się mocno natrudzić, by osiągnąć jakiekolwiek pozytywne efekty, albo w ogóle nie mogą ich dosięgnąć. — Ogólnie temat samych rdzeni jest sporny, jeżeli mam być szczery. Nie przypominam sobie, by jakikolwiek podręcznik wspominał ich dokładną budowę oraz dokładniejsze działanie, niż to ogólne. — tak mało informacji na ich temat w podręcznikach, tak mało jakichkolwiek istotnych elementów. Tylko jedna choroba, którą kojarzył, była w stanie go uszkodzić do tego stopnia, by uniemożliwić czarodziejowi korzystanie z magii. — Czystość krwi, z tego, co zauważyłem, może wpływać na odporność. Przykładowo mamy choroby, które są charakterystyczne głównie dla osób czystokrwistych, podczas gdy przypadków z mniejszą czystością odnotowano znacznie mniej lub miały one łagodniejszy przebieg. Somnea, Obscero... — mruknął na ten temat co nieco, zastanawiając się nad tym, czy czystość krwi oraz posiadane umiejętności przez Maximiliana mogą mieć wpływ na taki, a nie inny stan rzeczy. — Nie przypominam sobie innej choroby niż Herpevius, która uszkadza rdzeń magiczny. Ale, wziąłbym także pod uwagę różne klątwy, które uzależnione mogą być nawet od dotknięcia jednego, niepozornego przedmiotu, a które mogą poważnie uszkodzić sygnaturę lub powodować właśnie chociażby ból głowy, a później kompletnie inne, bardziej niebezpieczne objawy. Ogólnie, najważniejszy w takim przypadku byłby wywiad z pacjentem, szczery wywiad, by odnaleźć wszystkie potencjalne opcje i spróbować je zdiagnozować. — powiedziawszy, spojrzał na Brewera - co on w sobie takiego skrywa, że unika podzielenia się prawdopodobnie własnymi lub cudzymi problemami?
Początkowo zatamowałem krwawienie za pomocą Haemorrhagia Iturus, żeby pacjent się nie wykrwawił. — dość oczywiste w sumie. — Następnie uśmierzyłem ból za pomocą Levatur Dolor i zastosowałem Durito do znieczulenia miejscowego. Potem Locus do nastawienia kości w taki sposób, by kontrolować przebieg naprawy złamania, a gdy wszystko poszło pomyślnie, zasklepiłem ranę za pomocą Vulnera Arcuatum. Zastosowałem dodatkowo usztywnienie za pomocą szyny, czyli wspomniane Ferula. Dość dużo, ale nigdy nie miałem większych problemów z Uzdrawianiem. — mruknął na temat Magii Leczniczej, jednak dodał jeszcze coś na temat innego przedmiotu. — Zamiast tego mam problem z rzuceniem najprostszego Chłoszczyść w sposób niewerbalny. — nie wycedził tego przez zęby, niemniej jednak nie był zadowolony z takiego stanu rzeczy. A zdaje się, że zaklęcia wydają się być bardziej przydatne na mokradłach, gdzie czyhają na nich aligatory. — Nie polecam jednego z samotnych drzew na mokradłach, na którym zwisają liny. — już podzielił się własnymi doświadczeniami w tymże zakresie. — Znajdują się na nim szeptniki, które namawiają do skaleczenia kogoś lub samego siebie. — wziął głębszy wdech, bo jakoś nie lubił mówić o tym, że jego znajoma miała z nimi problem, co nie zmienia faktu, że lepiej jest ostrzec zawczasu, aniżeli potem zmagać się z potencjalnymi problemami.
Myślę, że takie podejście, czyli stosowanie tylko w razie konieczności, byłoby najlepsze. — powiedział spokojnie, prostując własne nogi, kiedy to siedział na jednym z krzeseł, zachowując nienagannie prostą sylwetkę. Prostym spojrzeniem oczu spoglądał na znikającego gdzieś w oddali Baltasara, który najwidoczniej, poprzez zignorowanie jego słów, postanowił odejść. I bardzo dobrze. Jakoś nie był w stanie znieść informacji o wszystkim na temat aligatorów, dlatego poczuł dziwną ulgę, gdy duch postanowił zniknąć.
W czym wspomaga? — zapytał się. Nie obrzydziło go to, że stworzenie zginęło dla powstania tej różdżki, choć możliwe, że zwyczajnie spuścili trochę krwi z wili, czego w sumie nie żałował. Niespecjalnie przepadał za tymi istotami. — I, jak podejrzewam, nie korzystasz z niej zbyt często, prawda? — sam, mając różdżkę za taką cholerną kwotę, nie brnąłby do jakiegokolwiek ryzyka z nią powiązanego.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyNie Lip 19 2020, 22:21;

Snucie teorii ani trochę mu nie przeszkadzało, bo dzięki temu był w stanie dopatrzyć się czegoś, co przegapił wcześniej, szukał połączeń, powiązań, szukał potwierdzenia albo zaprzeczenia własnych podejrzeń, własnych możliwości. Wiedział, że nie jest chory, a przynajmniej nic na to nie wskazywało, o ile nie istniała jednostka chorobowa, która odnosiłaby się stricte do jasnowidzów i naruszania ich struktur magicznych. Niemniej jednak uważał, że wtedy Swansea również musiałaby wykazywać jakieś problemy, nie mogłaby być taka spokojna, to zaś skłaniało go do myślenia, że w grę wchodzi również jego niski status krwi, który mógł tutaj zdecydowanie namieszać. Owszem, Max niewiele wiedział o swojej przeszłości, ale biorąc pod uwagę, że jego ojcem był mugol, nie mógł liczyć na jakąś niesamowitą czystość, więc być może problem znajdował się właśnie tutaj? Albo faktycznie w jakiś sposób jego sygnatura magiczna została uszkodzona, to ostatecznie było również prawdopodobne, ale znowu - jak do tego doszło? Czy dotyczyło to jedynie osób o niskim statusie krwi? Ostatecznie znajdowali się w miejscu, gdzie dochodziło do poważnego poniewierania mugolakami, nie zdziwiłby się zatem, gdyby to wszystko tak na nich oddziaływało.
- Słyszałeś o tym, żeby niektórzy czuli się tutaj równie źle? - spytał zatem, starając się przekonać, czy być może jego teoria miałaby jakieś pokrycie w rzeczywistości, ale prawda była taka, że z tego co Max zdołał zaobserwować, to tylko on bladł, tylko jemu chciało się rzygać i tylko on borykał się z bólem, który właściwie nie miał początku, a końca nie było widać. Zastanawiał się, co dalej, ale nie mógł zbyt wiele odsłonić przed kimś, komu nie ufał, dlatego też jego rozmowa z Felinusem odbywała się na pewnym poziomie abstrakcji, bo nawet nie wiedział, jakby miał wyrazić to, co w nim siedziało, jakby miał wyjaśnić to, co go dotyczy.
- Niektórzy pewnie powiedzieliby, że to za dużo, ale mimo wszystko wolałbym mieć pewność, że pacjent został wyleczony. Nawet nie wyobrażam sobie, jakim gównem by było, gdybym coś pominął i za kilka dni trzeba by rozrywać skórę, żeby wydobyć spod niej ropę - rzucił na to z namysłem, a później parsknął, bo on również miał problemy ze zwykłymi zaklęciami, aczkolwiek to wynikało, być może, jedynie z jego lenistwa, a nie czegoś więcej. Niemniej jednak faktycznie nie radził sobie z tym najlepiej i efekty bywały, jakie bywały. Na jego kolejną uwagę zerknął w jego stronę.
- Miałem z nimi do czynienia w Zakazanym Lesie. Potrafią naprawdę nieźle namieszać w głowie i warto potem jednak osobę, która miała z nimi kontakt, odesłać do uzdrowiciela. Przynajmniej ja tak uważam, bo mogą wystąpić skutki uboczne, czy raczej możesz mieć przez chwilę naprawdę nasrane we łbie. Nie wiem, jak wielką mają moc, o to trzeba by pewnie pytać nauczycieli, ale jeśli mogą kogoś do czegoś zmusić, to ich nasilony wpływ musi być koszmarny dla psychiki - stwierdził jeszcze, aczkolwiek z miejsca zaczęło go korcić, żeby sprawdzić, czym było to miejsce, co się tam kryło oraz, jakby się mógł tam poczuć. Skinął jeszcze głową na uwagę, że może faktycznie tak będzie najlepiej postępować, jeśli mowa o leczeniu nudności.
- Spróbuję zacząć od imbiru, a jeśli nic nie da, to sprawdzę jeszcze miętę. Może jak się porzygam, to będzie mi po prostu lepie, czasami usunięcie wszystkiego, co ci zalega, daje lepsze efekty niż próby łagodzenia tego. Nie jestem w stanie określić, jakim cudem duch wywołuje te wszystkie odczucia, czy wiążą się konkretnie ze spożywaniem posiłków, czy paradoksalnie, z przebywaniem na lądzie - mruknął jeszcze, zerkając na Patricka, który zaczął znowu gadać coś o tym, że straszny z niego szczur lądowy, ale machnął w końcu ręką i skoncentrował się na kolejnej uwadze rozmówcy. - Magię leczniczą, rzecz jasna. I nie, nawet boję się jej ze sobą na razie nosić, chyba że wiem, że będzie mi potrzebna i na pewno lepiej sobie z nią poradzę, niż z poprzednią różdżką. Ale możemy poćwiczyć, skoczę tylko po nią do domku, a potem możesz próbować na mnie zaklęć leczniczych, jakie chcesz - dodał.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyWto Lip 21 2020, 22:42;

Abstrakcyjne myślenie pozwala zazwyczaj dojść do pewnego rodzaju rozwiązań, a tym samym ostatecznego zażegnania problemu. Niemniej jednak, na dłuższą metę, jeżeli wymienione metody zwyczajnie się nie sprawdzają, prowadzi bardziej do frustracji, przedzierającej się przede wszystkim przez duszę i powodującej liczne wahania w stabilności działania człowieka. Ale czy człowiek należy do czegoś przewidywalnego? Otóż nie. O ile proste schematy i ich działanie można przewidzieć, o tyle ogólnie istoty są na tyle fascynujące, że nie zawsze działają tak, jak każdy by tego chciał. W zależności od wielu czynników może zareagować w taki, a nie inny sposób. W zależności nawet od temperatury może wykazać inicjatywę większą w stronę czegoś kompletnie innego, niż można byłoby zakładać. Wziął głębszy wdech, kiedy to zakończył swój wywód, wiedząc, że doprowadzi to do kolejnej rozmowy, kolejnej wymiany zdań... aż żałował, że nie przyniósł sobie tutaj po prostu wody. W szklance, butelce, niezależnie od umiejscowienia, po prostu czegoś, co mogłoby nawilżyć jego gardło.
Nie znam zbyt wielu osób, w związku z czym nie słyszałem. Ale, jeżeli się dowiem, to dam znać. —  powiedział w jego stronę, zastanawiając się nad towarzyszami w pokoju... jeden Puchon, drugi Niemiec, trzeci wprost wzięty z mitologii nordyckiej (?) wilkołak, ot istna mieszanka kulturowa. Trójka cicha i niewchodząca sobie w drogę, a czwarty entuzjastyczny do tego stopnia, że nie dało się tego nie zauważyć. Ale nie bez powodu każdy zamykał się, by nie spowodować wycieku z własnego umysłu; nie bez powodu każdy starał się podjąć wszelkie środki, które powodują zapełnienie umysłu wszechobecną pustką... albo po prostu nie każdy lubi dzielić się każdą, prywatną informacją. Tak samo jak Brewer, co zauważył podczas rozmowy z nim. Nie bez powodu w tym przypadku to właśnie on rozdawał karty.
Też prawda, ale lepiej jest wykonać robotę raz, a porządnie, niż ponownie przyjmować na oddział pacjenta, szukać kartotek i wymagać ich sprawdzenia. — oznajmiwszy, skierował wzrok na wodę, która porywała wszystko na swojej drodze. Jedni pracują z powołaniem, inni natomiast tylko po to, by odbębnić obowiązek. Niestety - praca uzdrowiciela nie wiąże się ze samymi przyjemnościami, co miał okazję zaobserwować, kiedy był sprzątaczem na Świętym Mungu. Nie bez powodu jakoś nie starał się na stanowisko w tej placówce, zamierzając... w sumie, co zamierzając?
Agresywne zachowanie, myśli o skrzywdzeniu samego siebie lub kogoś innego, a w ostateczności samobójstwo? — zapytał się. Po tamtym incydencie nie pierdzielił się i tym samym wziął pod nos jakąś książkę o zielarstwie, w związku z tym znalazł mnóstwo odnotowanych przypadków różnego reagowania na szepty, jakie ze sobą niosą te kwiatki. I to tylko i wyłącznie z powodu... słabej bariery, jaką ktoś może posiadać. Albo nieszczęścia. Albo słabej psychiki. Czyżby miał wystarczająco silną? — W sumie, wynająć łódkę i sprawdzić... czemu by nie? — kolejne pytanie w jego stronę. Skoro może to istnieć z dwóch przyczyn - albo od jedzenia, albo od przebywania na lądzie, to jedną z bardziej słusznych opcji jest oczywiście sprawdzenie tego, jak teren wpływa na ogólny stan układu pokarmowego. A jeżeli duchy potrafią coś takiego powodować, to gorzej z tymi, które powodują nagłe napady biegunki... — A masz coś, co można byłoby uleczyć? — w sumie, nie widział nic przeciwko, by pobawić się w samookaleczanie. Całkiem przyjemna zabawa.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptySro Lip 22 2020, 21:07;

Skinął zatem jedynie głową na jego słowa, bo nie miał już za wiele do dodania w tym temacie. Ostatecznie bowiem wyraził wszystkie swoje podejrzenia i propozycje, a teraz pozostawało mu tylko to obserwować, nie było innej drogi i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie dało się na takiej rozmowie dobiec zbyt daleko, a podejrzewał, że nawet gdyby rozmawiał z Felinusem całkowicie szczerze, nie znaleźliby przyczyny jego obecnego stanu, ponieważ znajdowała się gdzieś daleko, poza ich zasięgiem i nie koncentrowała się jedynie na jego psychice, na uszkodzonych sygnaturach magicznych, na niskim statusie krwi, czy czymkolwiek podobnym, ale wybiegała o wiele dalej, sięgając do rzeczy i spraw, jakie znajdowały się zdecydowanie poza ich pojmowaniem. Nie było zatem sensu dalej w tym grzebać, skoro już i tak powiedzieli sobie w tym temacie bardzo wiele.
- Załatwianie czegoś na pół gwizdka mija się z celem, z drugiej strony męczenie pacjenta nadmierną liczbą badań i przetrzymywanie go w szpitalu też nie jest dobre. Wydaje mi się, że tak naprawdę trudno znaleźć złoty środek, zwłaszcza w sytuacjach mało oczywistych. Złamanie jest dość proste, można pomyśleć z góry o konsekwencjach i im przeciwdziałać, żeby nie doszło do komplikacji, inaczej jednak będzie z objawami wskazującymi na lekkie zaziębienie, które wkrótce przerodzi się w coś ciężkiego. Albo łagodny przebieg choroby... Lepiej hospitalizować, czy odesłać do domu? - rzucił na to jeszcze, zastanawiając się nad tym tym wszystkim, bo w gruncie rzeczy było tutaj sporo spraw, jakie można było przedyskutować. Takie teoretyzowanie właściwie mu nie przeszkadzało, ba, nawet pozwalało mu się rozwijać, bo dzięki temu dostrzegał spojrzenie innych osób, które były zaciekawione i zaangażowane w sprawy związane z uzdrawianiem. Uniósł lekko brwi na uwagę Felinusa na temat szeptników, a następnie przekrzywił nieco głowę.
- Czyli są halucynogenne? - spytał. - Mocny wpływ na psychikę, kierowanie do destrukcji... Jest jakaś różnica w sile oddziaływania, czy każdego kierunkuje tak samo? - dorzucił jeszcze, a następnie uśmiechnął się lekko i wstał. Woda skapnęła z jego bosych stóp, ale w ogóle się tym nie przejmował. - Możesz choćby wyleczyć mój ból głowy. Albo te wściekłe nudności, bo wolałbym jednak zjeść dzisiaj jakiś obiad - wyrzucił jeszcze, a później faktycznie postanowił przejść się do domku, co nie zajęło mu znowu jakoś niesamowicie wiele czasu i wrócił z różdżką, która zdecydowanie wyglądała na nową. Była zbyt idealna, by w ogóle zakładać, że kiedykolwiek z niej korzystał, ale w końcu przyszła pora na to, żeby poważnie sobie z nią porozmawiać i ostatecznie zdecydować, czy i w jakim stopniu się dogadują. Było właściwie dobrze, wydawało mu się, że faktycznie leży idealnie, ale musiał koniecznie poćwiczyć nią nieco bardziej skomplikowane zaklęcia. Tak czy siak, skoczył po nią na jednej nodze, a później znowu usiadł tak, jak wcześniej.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyPią Lip 24 2020, 00:00;

Zawsze dwa umysły są w stanie znaleźć jakieś inne rozwiązanie oraz dość razem do kompletnie innych wniosków, niż te były wcześniej zakładane.
Nie bez powodu wiele osób stara się stosować do brzytwy Ockhama. Najprostsze rozwiązania są najlepsze i zazwyczaj pierwsze w umyśle, ale jednak pozostają skutecznie usunięte z umysłu poprzez ich prostotę. Możliwe, iż zaczęli snuć rzeczy, o których nawet największym czarodziejom się nie śniło, co nie zmienia faktu, iż zdobywali z tego tytułu doświadczenie. Doświadczenie, które mogą wykorzystać w niedalekiej przyszłości, o ile nie zapomną o temacie rozmowy, jaką obecnie prowadzą i jakie z tego tytułu wyciągają wnioski. Niektórzy sobie radzą bez tego, ale niektórzy potrzebują znacznie większych zdań i słów, które potrafią zapełnić umysł, by móc jakkolwiek z tego następnie skorzystać.
Na szczęście wszystko znajdowało się pod ich kontrolą. Maximilian rozdający karty, no i Felinus, przyjmujący je bez jakiegokolwiek problemu. Nie wiedział, co się za tym kryje, ale ostatecznie nie mógł dojść do żadnego skutecznego rozwiązania. Nie znał Gryfona na tyle, by móc podejrzewać - nawet jeżeli, byłoby to niegrzeczne. Niezbyt miłe ukłucie igiełką prosto w czuły punkt, gdyby oczywiście wiedział.
To prawda. — powiedział na temat męczenia pacjentów i wykonywaniu swojej pracy w niezbyt perfekcyjnym tego słowa znaczeniu. Wiedział o tym doskonale, wszak trzeba zawsze znajdować złoty środek, bez jakichkolwiek wahań na jedną albo drugą stronę. — Ale też, zawód uzdrowiciela jest dość często zawodem... niewdzięcznym. — spojrzawszy na niego brązowymi tęczówkami, wziął głębszy wdech, by następnie powoli wypuścić powietrze z ust. — Zrobisz za mało badań, będą się denerwować, że nie podchodzisz do pacjenta z odpowiednią ilością troski. Zrobisz za dużo badań, będą narzekać, że pacjent jest zamęczany. Nawet jeżeli zrobisz teoretycznie prawidłową ilość badań, a pacjent będzie zmagał się z powikłaniami, to będziesz przeklinany przez całe swoje życie. — dlatego nie zamierzał być uzdrowicielem w szpitalu. Zawód po prostu pozbawiający człowieka resztek honoru i godności. Wystarczy, że się krzywo popatrzy, a tu będą mogły posypać się najgorsze opinie. Sam Felinus nie posiadał jakichś planów na przyszłość, chwytając się obecnie tego, co mu najbardziej odpowiada. — Poobserwować przez określoną ilość czasu, odesłać do domu ze skierowaniem na badanie kontrolne za kilka dni, jeżeli stan chorego się poprawia. I poinstruować, jak należy się zachować, gdy wystąpią niecodzienne objawy i gdzie należy sięgnąć po pomoc. Zależy też od tego, jak niebezpieczna jest choroba. — odpowiedział na jego pytanie dotyczące tego, czy należy hospitalizować w każdym przypadku, czy jednak nie. Wszystko to zmienne, które nie mogą być stałymi elementami, pozbawionymi czynnika wprowadzania na nich zmian.
Przytaknął głową na jego pierwsze pytanie dotyczące karmazynowych szeptników. — Chyba jest różnica w działaniu. Przynajmniej z tego, co zauważyłem. — wszak był jedynym, który oparł się działaniom szeptów, bo Aleksandra nie dała sobie z tym rady. Szczęście w nieszczęściu, że był w stanie poćwiczyć własny spokój i zamykanie umysłu, tak potrzebnych na drodze do bycia oklumentą, a jednak ktoś poniósł na tym straty. — U mnie na razie nie ma niczego. Ale można to załatwić prostym, jednym zaklęciem. Popatrzymy akurat, jak dogadujesz się z nowym nabytkiem. — powiedział, kiedy to poszedł po różdżkę, przygotowując samego siebie do jakiegokolwiek leczenia. Scalpello stanowi do tego idealne narzędzie. Na początku coś prostego, pomyślał. Delikatne przecięcie na ramieniu, z którego sączyło się wyjątkowo mało krwi, a które mogło posłużyć za idealny sposób do nauki. Wcześniej podciął sobie tętnice, więc już nie bał się aż tak kombinowania z własnym ciałem, co nie zmienia faktu, iż poczuł ten ból przeszywający tkanki. Mrowiący. Szczypiący. Poniekąd przyjemny.
Dawaj pierwszy. Chyba, że obecnie czujesz się na tyle źle, że pierwsze mam się zająć twoimi objawami. — powiedział, wystawiając ranę prosto w jego stronę, kiedy to obracał własną różdżką z wysuniętym ostrzem. Niezbyt bezpiecznie, ale co mu szkodziło?

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyPon Lip 27 2020, 22:35;

Zerknął kątem oka na chłopaka, a później skinął głową na znak, że się z nim zgadza. To prawda, że praca uzdrowiciela była niewdzięczna, bardzo trudna, nie zawsze taka, jak być powinna, nie zawsze taka, jaką sobie wyobrażano, trzeba było mieć do tego nie tylko mocne plecy i łeb, ale niesamowicie twardą dupę. I wielką odporność, bo w końcu nie zawsze i nie każdego dało się tak naprawdę wyleczyć, a pretensje najczęściej lądowały później na lekarzach, którzy z takich czy innych powodów byli imbecylami i Max w pełni zdawał sobie z tego sprawę.
- Myślisz, że masz na tyle twardą dupę, żeby sobie z tym wszystkim poradzić? - spytał jeszcze zaciekawiony, a później uśmiechnął się kącikiem ust, by wybrać się jak najszybciej po różdżkę. W końcu nie mieli całego dnia, żeby tak siedzieć tutaj i pierdolić trzy po trzy, chociaż musiał przyznać, że nie było tak źle i w gruncie rzeczy otrzymał odpowiedzi na pytania i wątpliwości, jakie wiele dla niego znaczył, a dzięki temu pewnie mógł nieco ruszyć naprzód, co również było bardzo istotne w jego osobistym rozwoju i nie dało się tego po prostu pominąć. Tak czy inaczej - Max wybrał się faktycznie po różdżkę, a kiedy tylko zjawił się na miejscu i zajął swoją poprzednią lokację, która zdecydowanie mu odpowiadała, uśmiechnął się półgębkiem do Felinusa.
- Poena inflicta - powiedzial, bez większych problemów, a różdżka bardzo sprawnie i celnie przełożyła jego żądanie na działanie, co było zadziwiające, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze problemy. Niemniej jednak poszło dokładnie tak, jak sobie to wyobrażał, bez większych problemów, różdżka nawet nie zdążyła się lekko nagrzać, ani nie wariowała w żaden sposób. - Levatur dolor - dodał po chwili i tym razem można powiedzieć, że zaklęcie posłuchało go dosłownie w momencie, jakby jedynie czekało na to, żeby paść, żeby zostać wyartykułowane. To było coś, co mu odpowiadało i był pewien, że faktycznie będzie dogadywał się z tą różdżką o wiele lepiej niż z jej poprzedniczką, która wolała się z nim drzeć, szarpać i robić Merlin, kurwa, raczy wiedzieć co jeszcze. Nasilenie jego zaklęcia było naprawdę spore, bo w pełni się na nim skoncentrował, choć oczywiście, było to nieco utrudnione z uwagi na ból głowy i żołądka, na jakie sam cierpiał.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptySro Lip 29 2020, 00:26;

Nie zamierzał marnować swojego życia na życie innych. Owszem, poświęcić się potrafi, ale mimo wszystko i wbrew wszystkiemu nie zamierzał brać pod uwagę nieznanych, którzy przychodziliby i zawracaliby mu tyłek z nadmierną niewdzięcznością. Coś, co demotywuje, potrafi ostatecznie ugasić płomień nadziei, który w wyjątkowych przypadkach płonie jaśniej niż zazwyczaj w sercu Felinusa.
Może i mam, ale nie wiążę tego zawodu z moją przyszłością. — powiedział maksymalnie szczerze, spoglądając spojrzeniem lustrującym reakcję na Maximiliana. Zdziwienie? Pogarda? Spodziewał się wielu rzeczy, aczkolwiek tym ostatecznie się nie interesował. Chociaż - nie, nie oszukujmy się. Trochę go interesowała opinia kogoś innego, chociaż nie powinien mówić takich słów, by pozostawić swój materiał nieskazitelnie białym. Biały niczym śnieg, z momentami brudzącymi go za pomocą własnej krwi lub krwi innych, nie zamierzał przyznawać się do własnych win, tudzież grzechów, jakie popełnił. Mógł tylko myśleć, mógł tylko zastanawiać się nad własnym losem, co nie zmienia faktu, iż bez żadnych czynów nie osiągnie tak naprawdę niczego. Mógł bawić się, czuć się niczym dziecko, niemniej jednak problemy dorosłego życia zaczęły go dotyczyć wyjątkowo wcześnie. Aż za wcześnie, zważywszy na szybkie przejście z okresu beztroskiej zabawy do miejsca melancholicznych zamartwień o dalszy los i własną matkę.
Widzę, że się nie pierdzielisz. — powiedział, spoglądając na niego bez większego problemu, gdy ten rzucał zaklęcie. O eksperymenty się nie bał, wszak zawsze przyczyniają się do przyjęcia nowego doświadczenia, dzięki któremu mogą po prostu lepiej funkcjonować w dziedzinach, które ich tak naprawdę interesują. Zaintrygowany obserwował różdżkę w akcji, zauważając przede wszystkim potencjał, jaki wyzwalała. Nietypowe. Czyżby to właśnie była ta potęga różdżek, które wymagają poświęcenia? Myślał nad tym jeszcze bardziej, co nie zmienia faktu, iż kolejne zaklęcie przyniosło ukojenie. — Jest różnica. Spora różnica, jeżeli mam być szczery. — mruknął w jego stronę, oparłszy się o własne siedzenie, zginając dłoń w zastanowieniu, kiedy to niewielka ilość krwi z niej płynęła. — Testowałeś przy bardziej wymagających zaklęciach? Jak chcesz, to możemy się pobawić. Mam już chyba w tym niezłe doświadczenie. — podniósł kąciki ust do góry. Dziwne, bo naprawdę nie bał się już własnych uszkodzeń, choć powinien ostatecznie brać pod uwagę to, że coś może pójść nie tak.
Przecież ostatnio był żywą fontanną krwi.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptySro Lip 29 2020, 08:31;

Max był ostatnią osobą, która jakoś bardzo by się nad tym wszystkim zastanawiała, czy oceniała, czy coś innego odpierdalała, jeśli być szczerym. Po prostu brał niektóre rzeczy za pewnik, zapisywał je w głowie i na tym się sprawa kończyła, nie zamierzał w tym jakoś grzebać, więc kiedy chłopak stwierdził, że niekoniecznie chce zostawać uzdrowicielem, skinął lekko głową.
- To dla własnego dobra czy jako zainteresowanie prowadzące do czegoś innego? - zapytał po prostu, z ciekawości, ale nie zamierzał się w to wpierdalać, jeśli okaże się, że chłopak po prostu nie chce o tym gadać. To mogło być coś, co chciał zachować dla siebie, a Maxowi nic do tego, więc nie zamierzał podchodzić do tego, jak do chuj wie czego. Wolał zresztą zaraz skupić się na tym, co naprawdę ważne, a mianowicie zaklęciach, które naprawdę gładko schodziły z jego umysłu na różdżkę, a później wędrowały dalej. Jego zdolności uzdrawiania zdawały się być nawet większe, niż kiedykolwiek wcześniej, co było niemalże oszałamiające, ale oczywiście zdecydowanie mu pasowało.
- Nie, mówiłem, że raczej jej nie używałem, więc do tej pory to dość proste czary - przyznał po prostu i lekko wzruszył ramionami, po czym skierował różdżkę w stronę własnej głowy. - Levatur dolor - powiedział płynnie, choć dość cicho i na całe szczęście ciśnienie pod skroniami zaczęło nieznacznie maleć, stawać się mniej wyczuwalne i jakby łagodniejsze, jeśli mógł tak to ująć. Zerknął zaraz na Felinusa i przekrzywił głowę. - Dawaj, z chęcią przekonam się, czy poradzę sobie z czymś poważniejszym.
Miał się krygować i panikować, czy jednak miał po prostu mu odmówić? Skoro sam chłopak proponował, to Max nie widział w tym najmniejszych przeszkód, był gotów testować coś znacznie większego kalibru, bo właściwie, dlaczego miałby tego nie robić?

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptySro Lip 29 2020, 20:18;

Jakoś nie interesował go ten zawód. Owszem, jest ciekawy, potrafi spowodować, że siedzi po nocach, wkuwa rzeczy z podręczników, grubych tomiszczy, przekształca myśli na działania, ale oczywiście tylko i wyłącznie na tym się to kończy. Mógłby być kimś więcej, mógłby powiązać swoją przyszłość z tym zawodem, ale mimo predyspozycji, zwyczajnie nie zamierzał. Poświęcenie jest czymś, czego został pozbawiony wobec wielu istot. Kiedy będzie trzeba, to pomoże, sporadycznie, gdy będzie oczywiście przechodził; gdy świadomość tego, że będzie jedną z nielicznych osób, które wyciągnęły pomocną dłoń, przedrze się poprzez membrany jego umysłu do świadomości. Niemniej jednak nie chciał się użerać wręcz z pacjentami; gdyby miał to jedyne na celu, to zapewne zbyt długo by nie podziałał. A na pewno zbyt długo nie pozostawałby stabilny.
Możliwe, że to i to. — powiedział, choć nie stwierdził, że to rzeczywiście jest prawda. Tak naprawdę był poniekąd zagubiony - nie wiedział, czym się zająć, do czego ręce włożyć, a w związku z tym ostatecznie nie potrafił się przekonać do zawodu uzdrowiciela. Owszem, chciałby zrewolucjonizować leczenie, ale nie zamierzał niszczyć własnych myśli tylko i wyłącznie dla zdrowia pacjentów. Zazwyczaj opryskliwych, zazwyczaj przeszkadzających, zazwyczaj narzekających. Nie rozgadywał się na ten moment jednak więcej; chciał zachować dozę prywatności.
Kiwnął głową. Najwidoczniej wcześniej dobrze prosperująca pamięć postanowiła sobie porobić z niego figle; czyżby za bardzo wierzył we własne możliwości? Znajdował się w błędzie, znajdował się w czasach, jakich nie mógł cofnąć; przeszłość została zakopana, nadeszła teraźniejszość, a nadejdzie przyszłość.
Myślę, że bez problemu. — powiedział, a z różdżki ukształtował ostrze za pomocą Scalpello, spoglądając na własne udo, które postanowił obrać za cel. Mimowolny ruch nadgarstkiem, głębszy wdech i następnie kontrolowanie własnych odruchów spowodowały, że jedynie syknął, kiedy to z impetem wbił ostrze w tę oto kończynę narzędziem dość wydłużonym, powodując obrażenia głębokie. To jednak nie wszystko - zamknąwszy oczy, przejechał ostrzem po mięśniu, który miał na celu koordynować prawidłowe ruchy nogą. Rana natychmiastowo się powiększyła, a ból przeszywał tkanki, powodując mimowolne zaciśnięcie zębów przez studenta.
Zawsze mógł posłużyć się czymś w rodzaju harakiri, prawda?
Maximilian chyba wiedział, co należy robić. Tym bardziej, że krew sączyła się z każdej ze stron.
Ból był przyjemny. Nieznośny, ale po chwili przyzwyczajenia wyjątkowo łatwy do zaakceptowania. Napawał go czymś w rodzaju samokontroli - podejmowania decyzji, za które on zapłaci. A wszelkie nieszczęścia, przygotowane już z dodatkowymi niespodziankami, go nie zaskoczą. Ewentualnie odejdą, by zaatakować kiedy indziej.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 10:17;

Na odpowiedź chłopaka jedynie pokiwał głową, bo nie wydawało mu się, żeby ten chciał o tym rozmawiać, a sam Max nie należał do osób, które jakoś szczególnie by się w coś wpierdalały, więc po prostu spokojnie czekał. Nie musiał prowadzić dyskusji, jeśli jego rozmówca tego nie chciał i jeśli mu to nie odpowiadało, tyle i aż tyle, ale z drugiej strony - nie czuł się z tego powodu źle, czy coś takiego. Zaraz zresztą doszedł do wniosku, ze dobrze, że porzucili te rozmowy, a on sam spróbował wyleczyć swój ból głowy, bo się zaczęło odpierdalać.
W pierwszej chwili cały się naprężył, bo coś podobnego było chyba szaleństwem ze strony chłopaka, a w drugiej jego umysł po prostu zaczął analizować to, co wiedział. Wyciągnięcie noża, czy w tym wypadku różdżki, wiązało się z powstaniem kolejnego krwawienia, na co musiał zdecydowanie uważać. Potrzebował czystej gazy, bandaża, czegoś, co pozwoli mu ranę osłonić w należyty sposób, zanim zabierze się do pracy. Musiał złagodzić ból i musiał się z tym zdecydowanie pospieszyć, jeśli chciał coś z tego osiągnąć. Nie mógł naruszyć tętnicy, bo już by tutaj padł, ale mięśnie musiały być poważnie uszkodzone.
- Vulnerra ferre - rzucił cicho i zaraz chwycił bandaż, który faktycznie wydostał się bez problemu z różdżki, po czym zgrabnymi ruchami - nabytymi dzięki nauce z Florą, zaczął zabezpieczać prędko rozcięcie, jednocześnie jednak nie ruszać Felinusa, nie ruszając jego ręki i pozwalając, żeby pozostawał w poprzedniej pozycji. Osłona była w tym wypadku na pewno ważna, więc kiedy rozrywał zębami koniec bandaża, żeby móc go zawiązać, chwycił ponownie różdżkę, nie wiedząc nawet kiedy z jego umysły spłynęło przez nią duritio, by znieczulić miejsce rozcięcia, naprawdę obszerne. Kolejny krok był mu dość znany, ale musiał się przekonać, gdzie dokładnie powinien szukać tego, co się pojebało.
- Flumine sanguinis - wypowiedział, kiedy tylko skierował ponownie różdżkę w okolicę uszkodzenia, by przekonać się, gdzie mógł trafić na krwotok wewnętrzny, jeśli takowy zaistniał, a podejrzewał, że owszem. Musiał użyć kolejnych dwóch zaklęć, a później skupić się na zasklepieniu ran, określając je prędko w myślach, jako poważne, więc obszar vulnerry musiał wchodzić na wysokie poziomy. I chwilowo Max w ogóle nie myślał o tym, że to ciężkie zaklęcia i chyba powinien się zastanowić, czy potrafi je rzucać.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 10:58;

Nikt nie powiedział, że będzie prosto, łatwo i przyjemnie.
Może Maximilian o tym nie wiedział, co nie zmienia faktu, że zwyczajnie stało się - zgadzając się na taki proceder, tym samym rozlało się mleko, które należało posprzątać. Niemniej jednak ciecz ta nie miała typowo mlecznej barwy, tak charakterystycznej, białej; zamiast tego czerwony strumień płynącej w dół krwi zdawał się budować napięcie i tym samym powodować pewnego rodzaju zagrożenie. Nie zastanawiał się nad tym, czy Gryfon to zaleczy, bo jeżeli nie, no to cóż, będzie musiał poradzić się własną różdżką. O tyle dobrze, że rana, którą stworzył, nie miała do czynienia ze stalowym orężem - zaklęcie Scalpello umożliwiało przeprowadzenie tego całego eksperymentu w sposób sterylny i pozbawiony zagrożenia dostania się niebezpiecznych zakażeń do rozcięcia na udzie. No, prawie. Bo przecież zawsze los może się z niego pośmiać, napluć mu na twarz, a następnie pokazać, że nie powinien podejmować się żadnego ryzyka.
Czy to było szaleństwo? Nie potrafił tego stwierdzić. Mógł powiedzieć jedynie, że tak naprawdę pomaga Brewerowi w treningu - a to, że nie jest manekinem uzdrowicielskim, no cóż, jest całkowicie inną sprawą. Może powinien się wstydzić?
Ciemne, czekoladowe oczy spoglądały z pewną dozą intrygacji na sklepienie mięśni, które postanowił ot tak rozerwać. Zęby nadal miał zacisnięte, a dłoń pozbawioną różdżki w pewnym stopniu wbitą w drugie udo; palce skutecznie wżynały się w skórę, dając możliwość zaobserwowania jego reakcji na taki ból.
Nieźle... — powiedział, wykrztusił poniekąd z siebie, wycedził, wydając z siebie pewnego rodzaju syk. Na szczęście wraz z rzuceniem zaklęć uśmierzających ból mógł się trochę rozluźnić; wszelkie napięte wcześniej kończyny zdawały się rozluźnić, kiedy to ból przedzierający się przez tkanki stopniowo przeminął. Stopniowo, bo to przecież jest tylko i wyłącznie znieczulenie. Rana, którą sam stworzył, zdawała się być niebezpieczną; tak naprawdę ominął tętnice i żyły, starając się, żeby tym samym było jak najmniej powikłań. Anatomia ludzka nie jest mu obca; nawet wcześniej, gdy stał się fontanną krwi, wybrał tętnicę najłatwiejszą do uleczenia oraz wydobywającą z siebie najmniejszą ilość szkarłatnej cieczy w stosunku do innych, bardziej narażonych miejsc. Może jednak tym razem się pomylił?
Czekał cierpliwie, obserwując każde z jego poczynań i to, jak powoli wszystko było przywracane do porządku dziennego. Magia lecznicza nie bez powodu go interesowała; głównie możliwość uratowanie siebie lub innych przed złem, jakie ktoś potrafi zgotować, zdawało się być największą siłą popychającą do przodu. Jednocześnie różdżka Maximiliana zdawała się działać na żądanie, wręcz z naturalną łatwością.
To chyba dobrze, prawda?

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 11:33;

Reakcja Maxa była nieco dziwna, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nie wiedział, w którym dokładnie momencie zaczął tak postępować i kiedy dokładnie to wszystko uruchomiło się w jego głowie, ale po prostu postępował instynktownie, starając się go uleczyć i uratować, żeby nie było z tym najmniejszego nawet problemu. Działał nie pod przymusem, czy czymś podobnym, ale zgodnie z tym, co sam czuł. Był również ostatnią osobą, która zaczęłaby krzyczeć coś na temat tego, co on właściwie wyprawia, czemu się tak zachowuje i czy nie powinien aby na pewno odetchnąć kilka razy głęboko, bo to, co się odwalało, wykraczało daleko poza normalność. Ale nie był takim człowiekiem i po prostu robił swoje, obserwując to, co jest mu właśnie pokazywane. Wyglądało na to, że wewnętrznie Felinus nie uszkodził sobie zbyt wielu miejsc, co miało swoje plusy, ale ponieważ poprowadził cięcie w takim miejscu i to na dworze, Max doszedł do wniosku, że w ciele mogą być jeszcze ciała obce, które pominął we wcześniejszym etapie.
- Astral forcipe - wyszeptał, by wydobyć z rany kawałki bandaża, jakie musiały tam opaść w czasie, kiedy szykował osłonę dla tego rozcięcia, a także kilka paprochów, które pewnie przywiał wiatr, na kolejny ruch zaplanował sobie interior depletura, które to zaklęcie bardzo starannie wymówił w myślach, kierując czubek różdżki mniej więcej w miejsce, w którym znajdowała się rana i jej wewnętrzne zniszczenia. Koncentrował się na zatrzymaniu krwawienia, które musiało jak najprędzej ustać, by nie powodować kolejnych problemów wewnątrz jego organizmu, a później odetchnął i spojrzał na posokę, która nadal wylewała się z nogi Felinusa.
- Haemorrhagia iturus - wypowiedział po chwili, starannie i powoli, wiedząc, że nie może pomylić się w tym zaklęciu, a różdżka z miejsca go usłuchała i czar prędko zaczął wnikać w ciało chłopaka, by zatamować krwotok zewnętrzny, tym samym uszczelniając naczynia i nie pozwalając na dalszy spadek sił. Później jeszcze zajmie się załataniem rany. Ale najpierw potrzebował wody... Rzucił accio myśląc o jakimkolwiek kubku i dość prędko go otrzymał, wypełnił go zatem wodą i podgrzał stosując właściwe czary. Musiał oczyścić ranę, a do tego potrzebował czystej wody, skoro nie miał pod ręką eliksiru do oczyszczania ran.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 12:15;

Obecnie nie odzywał się - o ile sobie pozwolił na wcześniejszy komentarz, tym razem postanowił nie wydobywać z siebie żadnych słów, byleby nie powodować żadnego, widocznego rozproszenia. Wiedział, że przy pracy z pacjentami wymagane jest przede wszystkim skupienie, które naprawdę trudno jest zdobyć, gdy ktoś się wierci i ciągle wymawia bliżej nieokreślone słowa, budując z nich fundamenty dla zdań. Siedział zatem cicho, oczyszczając własną głowę z myśli, być może nawet i ćwicząc opanowanie w takiej sytuacji - ale czy jego wcześniejsza reakcja nie była za spokojna, zważywszy na to, iż zwyczajnie wbił sobie nóż z zaklęcia bez większego zawahania, a następnie nim przejechał po mięśniu? Sam nie wiedział, co mu po głowie chodzi, dlatego starał się pozostawić ją w formie pustej, pozbawionej jakiegokolwiek tuszu kartki, tudzież pergaminu. Niepoplamionego. Nieskazitelnego. Wierząc w umiejętności, jakie posiada prawdopodobnie przyszły uzdrowiciel, z którym obecnie miał do czynienia.
Obserwował, jak różdżka mimowolnie wręcz działa w rękach Brewera, jak ten z niebywałą łatwością skupia się głównie na przywróceniu sprawności jego uda; najwidoczniej dom nie był mu przychylny pod względem gwałtowności, kiedy został do niego wybrany. Panował nad tym wszystkim dobrze, co w sumie lustrowały czekoladowe oczy Felinusa, który pozostawał obecnie rozluźniony, a ciche wdechy i wydechy przepełniały jego ciało świadomością i przytomnością. Oczywiście był gotowy jakkolwiek zareagować, jeżeli coś poszłoby nie tak, ale nie podejrzewał, by musiał podejmować się jakiejkolwiek akcji. Spokojnie, bez problemu, bez pośpiechu, choć często w takich sytuacjach nie ma okazji na pozostawienie sobie chwili wytchnienia.
Czuł powoli, aczkolwiek bez większego skrępowania i strachu, widoczne w jego ciele skutki. Upływ krwi przyczynił się trochę do gorszego transportu krwi (jakby sama bladość nie wystarczała), a tym samym do szybszego mimowolnie oddychania. Płytszego, choć nadal, opanowanego. Przecież wcześniej wylewał z siebie znacznie więcej szkarłatnej substancji - co mogłoby pójść obecnie nie tak?
Poddawał się wszelkim zaklęciom, widząc, jak Maximilian tamuje krwotok początkowo prostym zaklęciem, niemniej jednak sięgając po chwili po oręże bardziej... odpowiednie. Najwidoczniej drewniany patyk z rdzeniem w postaci krwi wili zdawał się być odpowiedni do zaklęć uzdrawiających - jak go, zresztą, zapewniał sam jego posiadacz. Spojrzenie łagodnie lądowało raz na kubek, raz na rozmówce, by ostatecznie na chwilę je zamknąć, co chwilę otwierając oczy i się rozglądając. Niemniej jego skupienie opierało się na tym, by nie wystawiać żadnych myśli poza bramy własnego umysłu.
Czuł się odrobinę zmęczony.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 12:55;

Max był porywczy, jak mało kto, trudno było zaznać przy nim spokoju, zdawał się zawsze pędzić na łeb na szyję, zdawał się po prostu robić wszystko w pośpiechu, aczkolwiek z jakiegoś niewiadomego powodu, kiedy miał zajmować się takimi przypadkami, jak teraz, jego umysł zdawał się zaczynać funkcjonować zupełnie inaczej. Było to coś niespodziewanego, dla niego samego również, ale nie na tyle uświadomionego, by w ogóle zwracał na to tak naprawdę uwagę, by się na tym koncentrował, czy poświęcał się temu z jakąś większą uwagą, po prostu brał to, jak było i pędził naprzód, byle się nie zatrzymywać. Przeliczał teraz w głowie wszystkie zaklęcia, rozkładał na czynniki pierwsze możliwości, jakie się przed nim otwierały, kalkulował i decydował, co ma zrobić dalej. Zerkał kontrolnie na Felinusa, by przekonać się, czy ten aby na pewno jest w stanie oddychać i czy nie stracił zbyt wiele krwi. Przemył starannie ranę, by mieć pewność, że nic się z nią nie stanie, a ostatecznie zaczerpnął głęboko tchu.
- Nie ruszaj się - powiedział, a potem skoncentrował się bardzo mocno. - Vulnera arcuatum - wypowiedział starannie, cicho, ale wyraźnie i przelał swoją wolę na różdżkę, by obserwować, jak rana powoli zaczyna się zasklepiać. To nie był jednak prosty czar i Max musiał się skupić na nim maksymalnie, zmuszając wszystkie tkanki do tego, by się ze sobą należycie połączyły, by nie powstał tutaj żaden problem. Zmarszczył lekko brwi, bo zadanie nie było takie łatwe.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 13:20;

A jednak.
Sytuacja, z jaką się zetknął, wyciszyła jego wszelkie porywczości i tym samym przyczyniła się do napływu nieznanego skupienia, spokoju i koncentracji. Zastanawiające, choć sam przyzwyczaił się do tego ze względu na swój charakter, iż różnicy pomiędzy leczeniem kogoś a normalnym funkcjonowaniem trochę po prostu nie widział. A przynajmniej nie zdawała się być tak uwydatniona, jak to było w przypadku Brewera, który rzucał zaklęcia na lewo i prawo, jakby się tym zajmował niczym uzdrowiciel. Sam mógł się na tym bardziej skupić, co nie zmienia faktu, że nadal kontrolnie monitorował samego siebie, by sprawdzić, czy jego umysł po prostu funkcjonuje. I, jak się okazało, funkcjonował całkiem sprawnie, gdy zaczął rozmyślać i przechodzić po części umysłem w stronę własnych wspomnień, zachowując mimo wszystko i wbrew wszystkiemu świadomość tego, co się tutaj działo. Przepuszczał, a następnie chował wszystkie cenne, zapamiętane przez niego chwilę w odmętach pamięci znajdującej się pod sklepieniem czaszki. Bawił się, choć to nie była zabawa - przejmował patyczek, by następnie go upuścić, a potem podnieść, jeszcze raz, w nieskończoność, jakoby zastanawiając się nad tym, dlaczego wszystko jest trochę dziwne, melancholiczne, pozbawione sensu, posiadające go, pozbawione sensu, nabywające sensu...
Być może mu trochę już zmęczenie i sama chęć ćwiczeń oddziaływała źle, co nie zmienia faktu, iż się zwyczajnie starał. Nie było widać po nim wojny myśli, niemniej jednak tę oto prowadził gdzieś w swoim umyśle, kiedy to lustrował wzrokiem od czasu do czasu poczynania Gryfona. Wszystko wydawało się być wyliczone, odpowiednio wykalkulowane, jakoby po prostu takie było, a nie wydawało się być. Wziął parę głębszych wdechów, reagując na słowa, które wydostały się i przeszyły skupienie, ciszę, dźwięk ze strumienia.
Jasne. — przytaknął i zgodnie z poleceniem Maximiliana, nie ruszał się, kiedy to jego noga była leczona jednym z bardziej zaawansowanych zaklęć. Powyżej była tylko i wyłącznie Vulnera Sanentur, wykorzystywana głównie przy ranach czarnomagicznych, co nie zmienia faktu, iż sama Vulnera Arcuatum jest czasem uzdrawiającym, który wymaga mimo wszystko i wbrew wszystkiemu skupienia.
Powoli obserwował to, jak tkanki są zasklepywane, jak poddają się działaniu zaklęcia, jak mięsień powraca do swojej poprzedniej sprawności, a to wszystko tylko i wyłącznie za sprawą magii. Zastanawiało go to, jak ona jest niesprawiedliwa w stosunku do mugoli. Gdyby nie był czarodziejem, taka rana zakończyłaby się rehabilitacją oraz kosztowną operacją. Tak to mogli ją, w świecie przepełnionym magią, oczyścić ją za pomocą wody nalanej i podgrzanej do przygotowanego kubka, a następnie zasklepić bez większych problemów.
Niesprawiedliwe, prawda?
Niemniej jednak nie odzywał się.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 13:39;

Gdyby nie głupi pomysł, jaki przyszedł mu do głowy nie tak dawno temu, to na pewno nie byłby tutaj, gdzie był. Zajmował się właśnie leczeniem kogoś, chociaż jeszcze nie tak dawno temu nie byłby w stanie nawet poprawnie machnąć różdżką, nic zatem dziwnego, że w pewien sposób mógł czuć się dumny, chociaż nawet nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Tak samo jak z tych wszystkich zmian, jakie w nim zachodziły, z tego wszystkiego, co w nim było, choć nawet być nie powinno. Teraz jednak to nie było tak ważne, o wiele istotniejsze było skupienie się na leczeniu, które wymagało od niego cierpliwości i precyzji, bo to nie było tak, że machnął sobie różdżką i już cudownie wszystko działało, było wyleczone i nie było nad czym się zastanawiać, wahać, czy cokolwiek takiego. Musiał dokonywać precyzyjnych, bardzo dokładnych splotów, niesamowicie wręcz uważnych i konkretnych, by uzyskać potrzebny mu efekt i nie zmarnować tego, co już miał. Tkanka za tkaną, krok za krokiem. Zmarszczył lekko czoło, a dłoń lekko mu drżała, gdy prowadził uważnie zaklęcie, zaś szum w głowie narastał ponownie. Nic zatem dziwnego, że dotknął wolną dłonią czoła i złapał głębszy oddech, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku, dopiero gdy rana kończyła się zasklepiać. Usiadł na podeście, nie mając nawet pojęcia, że zrobił się dość blady.
- Rennervate - szepnął jeszcze, kierując rozgrzaną różdżkę na Felinusa, by mieć pewność, ze ten się skoncentruje i do niego wróci, a później opadł na plecy, czując naprawdę spore zmęczenie. - Ja pierdolę, to było coś - mruknął, wychodząc już ze stanu, w jakim znajdował się wcześniej. Teraz to chyba on potrzebował pomocy, bo wyglądał, jakby miał tutaj zaraz paść, choć trudno powiedzieć, z jakiego dokładnie powodu.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Rwący strumyk QzgSDG8




Gracz




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyCzw Lip 30 2020, 23:14;

Różdżka doskonale spełniała swoje zadanie.
Sam w sumie mógłby taką sprawić, ale czy by mu się to opłacało? Nie wiedział, zważywszy uwagę na fakt tego, jak drogie to ustrojstwo potrafi być. A obecnie był spłukany - bez żadnych pieniędzy, być może z ich niewielką ilością - co nie zmienia faktu, że nadal, gdyby miał podjąć się jakichkolwiek zakupów, czułby się co najmniej biednie. Przynajmniej miał do czego wracać w Wielkiej Brytanii - koniec z dormitorium, koniec z rówieśnikami. Wreszcie jego własne cztery ściany, przytulny kąt oraz ulubione sprzęty mugolskie, które były ciekawsze, a które zawładnęły jego duszą już od dawien dawna. Magia bywała przyjemna, niemniej jednak bliższe sercu stawały się urządzenia jej pozbawione, a zamiast tego zapełnione logicznością.
Każdy krok, jakiego się podejmował Maximilian, był po prostu dobry. Nie zapominał o najważniejszych rzeczach - odkażaniu ran, tamowaniu, przewidywaniu, próbowaniu, a przede wszystkim o tym, by nie marnować czasu na rozmyślenia. Wszystko robił na poczekaniu - nie zastanawiał się nawet zbytnio nad tym, które zaklęcie lecznicze powinien zastosować. Wszystko przychodziło mu naturalnie, jakoby czynności i myślenie połączył w jedną, spójną całość, która działa znacznie szybciej i sprawniej.
Wniosek? Warto było sobie rozciąć porządnie to udo. Kiedy to zaklęcie przywróciło go do funkcjonowania, otworzył oczy, mrugnął nimi parę razy, a następnie zauważył Maximiliana, który był cały blady. W sumie, dorównywał kolorem skóry do jego koloru skóry.
Polecam się. — powiedział, kiedy to wstał ostrożnie, poruszając nogą na różne strony. Wydawała się być w porządku, choć nie zamierzał jej na razie przemęczać. Przyjął postawę adwokata diabła, zachowując nadzwyczaj naturalny spokój. Tak dziwny, tak specyficzny, tak zdający się nie pasować do tego wszystkiego; do obrażeń, jakie otrzymał, do obrażeń, jakie sobie sam zadał. Był chodzącym na nogach koszmarem. — Tylko, z tego, co widzę, to teraz ty wymagasz interwencji. — powiedział, mrużąc oczy i tym samym chwytając za kubek ze wcześniejszą wodą, podając ją następnie Brewerowi. W zależności od tego, czy go przyjął, czy też i nie, poczekał chwilę albo od razu odłożył całokształt naczynia na stabilną powierzchnię. — Dasz rady? — zapytał się, spoglądając na niego ciekawskimi, aczkolwiek melancholicznymi oczami, kiedy to odczuwał zaklęcie ocucające. Sam nie wiedział, czy go na razie zastosować, a jako że nie lubił wpływać na naturalne procesy w organizmie, analizował w głowie naprędce to, w którym momencie chwycić za różdżkę i tym samym zadecydować, którego zaklęcia tak naprawdę użyć. — Chyba obydwoje potrzebujemy odpoczynku. — powiedziawszy w jego stronę, był przygotowany na to, by jakkolwiek odpowiednio dostosować się do sytuacji.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Rwący strumyk QzgSDG8




Moderator




Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk EmptyPią Lip 31 2020, 17:21;

Teraz Max nie wyobrażał sobie już pracy z inną różdżką. Nie wiedział, jakby miał działać, gdyby faktycznie w czasie rzucania zaklęć związanych z uzdrawianiem, miałby się opierać na jej poprzedniczce. Uważał, że to były naprawdę dobre wydane pieniądze i liczył na to, że za jakiś czas przekona się o tym w jeszcze większym stopniu. Wydawało mu się, że i tak zmierza w odpowiednim kierunku, ale wiadomo - musiał jeszcze wiele ćwiczyć, co wyraźnie pokazało mu nawet działanie, jakiego się podjął. Nie był jeszcze w stanie tak wspaniale rzucać zaklęć, by nie tracić sił, a te naprawdę wymagające, były co najmniej skomplikowane i nie dało się do nich podchodzić, jak do machnięcia ręką.
- Nie powiem, przydałoby się jakieś zaklęcie na ocucenie, a potem porządna drzemka - mruknął, bo znowu zaczynał czuć, że głowa mu pęka, a poza tym miał wrażenie, że zrobiło mu się z tego wszystkiego naprawdę słabo, wolał teoretycznie nie ryzykować. - Nie masz uszkodzonych żył, tętnic, tkanki powinny były się całkiem porządnie zrosnąć. Ich zaleczenie nie było wcale takie proste, a użyłeś do ataku naprawdę precyzyjnego narzędzia. Gdyby to był jakiś zardzewiały nóż, to dopiero bym teraz zdychał z tego wszystkiego, zastanawiając się, jak do chuja pana sobie z tym poradzić. Różdżka musi mnie jednak nieźle słuchać, bo nie miałem z nią żadnych problemów, nagrzała się jedynie od liczby i siły zaklęć, jakie musiała przez siebie przełożyć - powiedział jeszcze, a później faktycznie napił się, ale wyglądał, jakby miał tutaj zaraz z miejsca zasnąć. Był zdecydowanie osłabiony, nie dało się tego ukryć, a poza tym nawet nie wiedział, czy chciałoby mu się bawić w takie pierdolenie. - Teraz zdecydowanie widzę różnicę - stwierdził jeszcze, ale spróbował się jakoś pozbierać, chociaż sen go morzył. Nauczył się dzisiaj na pewno, że wymagające zaklęcia faktycznie są wymagające i potrzebuje czasu, by móc rzucać je bez większych problemów, ale to był krok naprzód, bo ich spróbował.

@Felinus Faolán Lowell

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Rwący strumyk QzgSDG8








Rwący strumyk Empty


PisanieRwący strumyk Empty Re: Rwący strumyk  Rwący strumyk Empty;

Powrót do góry Go down
 

Rwący strumyk

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Rwący strumyk JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
pensjonat
 :: 
Czesc wspolna
-