Domek jest drewniany, niewielki i jednoizbowy. Mieszczą się w nim łóżka piętrowe, wspólna szafa (powiększona wewnątrz magią), drewniany stolik i dwa krzesełka (dwa dodatkowe należy sobie doczarować). Nie ma tu łazienki ani pryszniców - aby z nich skorzystać należy udać się do części północnej terenu gdzie znajduje się balialnia. Domek oświetlony jest magicznymi kulkami światła bądź świetlikami zagonionymi do lamp oliwnych.
Uwaga. Pokój jest pełen magii, a więc należy rzucić kością, aby dowiedzieć się z czym będziecie mieć "problem". Pierwszy rzut jest obowiązkowy i będzie Wam przeszkadzać przez cały czas pobytu na wakacjach. Dodatkowe efekty możecie sobie dobierać wedle uznania.
Spoiler:
1 nocni goście - gdy zapada zmrok dowiadujecie się, że gdzieś nieopodal Waszego domku urzęduje gniazdo chochlików kornwalijskich. Co noc będą drapać pazurkami w ściany i okna przeszkadzając w odpoczynku. Aby pozbyć się tych dźwięków co noc musicie nakładać na domek odpowiednie zaklęcie ochronne/wyciszające.
2 światło - czar magicznej kuli wyczerpuje się co cztery godziny, a świetliki uciekają/gasną po trzech. Wieczorem musicie doczarowywać sobie światło.
3 gryzący dywan - lepiej wyrobić sobie nawyk stawiania wysokiego kroku po wejściu na dywan bowiem wyrobił sobie zdolność podgryzania palców u stóp, jeśli tylko jakieś znajdą się przy jego brzegu. Nie, dywanu nie da się zwinąć, jest przyklejony Trwałym Przylepcem.
4 chichocząca klamka - ma z Was niezły ubaw w bardzo dziwacznych porach dnia i nocy. Najlepiej jest ją regularnie wyciszać inaczej wybucha śmiechem nawet w środku nocy.
5 zaszroniona szyba - wystarczy, że domek jest pusty, a szyby pokrywa szron. Jeśli go nie usuniecie jakaś niewidzialna siła (duch?) rysuje po nim paznokciami. Najlepiej jest zadbać o temperaturę domku.
6 trzeszczenie podłogi - każdy krok wiąże się z trzeszczeniem desek podłogowych. Po siódmym kroku dźwięk robi się nieznośny i trzeba wyciszać albo regularnie rzucać "reparo" na podłogę - a ta i tak po upływie paru godzin na nowo zaczyna trzeszczeć.
Lokatorzy:
1. Maximilian Felix Solberg 2. Olivia Callahan 3. Mia Marcello 4. Hanael Whitelight
Autor
Wiadomość
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Ironia losu w przypadku ich przyjaźni była wciąż powtarzającym się motywem. Dlaczego? Otóż Olivia wcale nie unikała kontaktu ze Ślizgonem, wręcz przeciwnie! odniosła wrażenie, że to on nie chce się z nią spotykać, albo zwyczajnie nie ma na to czasu, którego w ostatnich tygodniach nauki brakowało również jej. Nie przypuszczała, że przemierzanie korytarzy w biegu, jedzenie o odmiennych niż to miała w tradycji porach dnia - często wiążce się z przychodzeniem do Wielkiej Sali w ostatnim momencie, by zgarnąć ze stołu kilka bułek i owoc Max odbierze jako brak chęci do spotkań i rozmów za którymi ona również bardzo tęskniła. Tyle, że po prostu on znalazło sobie na jej miejsce zastępstwo. W przeciwieństwie do Solberga, Oli przestała przywiązywała wagę do tego, co mówiła, z tego względu, że w jej żyłach krążyła wystarczająco duża dawka procentów, jednocześnie zmuszając ją do szczerości, której niekoniecznie chciała dać upust. Nie miała pojęcia, że chłopak patrząc na nią prowadzi wewnętrzną walkę, która w ostatnim czasie towarzyszyła jej prawie każdego dnia. Niczym mantrę w głowie wciąż powtarzała, że są tylko przyjaciółmi, nie chcąc pogodzić się z tym, że być może darzy go więcej niż zwykłą sympatią. Nie odebrała jego słów jako atak, choć pozornie, patrząc na reakcje Gryfonki można było wyciągnąć takie wnioski. Po prostu w jakiś sposób złość wywołało w niej to, że zabrzmiał, jakby nie dowierzał jej słowom, a przecież sam był nie lepszy - na sumieniu miał znacznie więcej niż ona. Na kolejne słowa nie odpowiedział nic, tylko zwyczajnie posłała mu nieco wymuszony uśmiech. Nie czuła potrzeby by się przed nim tłumaczyć, zwłaszcza, że Maxa wydawała się nie interesowa ta kwestia, co dziewczynie było bardzo na rękę. - To idąc twoim tokiem myślenia, ja powinna się obawiać ataku ze strony Mii? - zapytała, w zabawny sposób marszcząc czoło. Tak naprawdę Callahan do tej pory nie zdradziła przyjaciółce jakie dokładnie relacje łączą czy też łączyły ją z jej obecnym chłopakiem, niejako zatajając przed nią to, co mogłaby w jakiś sposób złamać drugiej Gryfonce serce. - A może po prostu jesteś zazdrosny co? O mojego domniemanego chłopaka? - wypaliła nagle, nie do końca przemyślane pytanie wbijając w bruneta badawczy wzrok. Myśl, że Max mógłby być zazdrosny wywoływała u niej dziwne aczkolwiek przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele… A może był to kolejny efekt wywołany przez wypity alkohol? Wzruszyła ramionami na własne myśli. Słysząc słowo "prysznic" usta Olivii wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, a w niebieskich tęczówkach zamigotały rozochocone iskierki. Gwałtownie wstała z miejsca, lekko się przy tym chwiejąc, lecz szybko odzyskała rezon, podchodząc do Ślizgona. - To może pójdziemy wziąć prysznic razem - zaproponowała wyraźnie rozbawiona całą sytuacją, zwłaszcza kiedy przez ułamek sekundy mogła zobaczyć jawne przerażenie malujące się na twarzy Maxa, a później nastała ciemność.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zdecydowanie miało tu miejsce jakieś nieporozumienie. Obydwoje myśleli, że to drugie go unika podczas, gdy po prostu byli zajęci swoimi codziennymi sprawami. Max musiał przyznać, że egzaminy poszły mu dość dobrze i cały czas jaki poświęcił na przeglądanie notatek i wertowanie książek nie poszedł na marne. Oczywiście z eliksirami nie miał najmniejszego problemu oprócz faktu, że musiał bardzo uważać, aby nie zarazić Dear groszopryszczką. Z tego co wywnioskował raczej mu się to udało. Głupie lodowe pisanki i ich pułapki. Oczywiście, że nie był lepszy niż Olivia. Prawda była jednak taka, że nie do końca był pewien, czy chcialby żeby dzieczyna była taka jak on. Lepiej dla niej byłoby raczej unikać tej.ścieżki. co prawda wyglądało to na świetną zabawę i tak też zazwyczaj było, ale wszystko miało swoje konsekwencje. - Pozwól, że swoją dziewczyną zajmę się sam. Poza tym Mia może być spokojna - Powiedział nie chcąc brnąć dalej w tę stronę. Jego opinia wśród dziewczyn nie była najlepsza i miał nadzieję, że Mia mu ufa. Problem był taki, że czasem Felix sam nie ufał sobie. Mimowolnie wzrok uciekał mu w stronę półnagiego ciała brunetki, a w jego głowie zaczęły pojawiać się obrazy z ich stosunku. Po chwili jednak ostrząsnął się i wrócił myślami do chwili obecnej. To co usłyszał sprawiło, że lekko się roześmiał. - Chcialabyś, co? Zapytał z łobuzerskim uuśmiechem. Prawdą było, że odczuwał coś na.kształt zazdrości, do czego absolutnie nie chciał się przyznać. Gdy tylko zobaczył jej wyraz twarzy wiedział, że powinien zacząć żałować swoich słów. Absolutnie nie dlatego, że jej propozycja go odrzucała. Wręcz miał coraz mniej siły, by walczyć z pokusą. - Tu wiesz, że ja żartowałem z tym prysznicem... Widzę, że Cię nosi, ale.może zostaniemy dzisiaj tutaj? - Zaproponował z wielkim żalem i bólem. W tym momencie świetliki, które dawały im widoczność zgasły i w domku nastała kompletna ciemność. Max nie miał przy sobie.różdżki, ale ten mrok mu nie przeszkadzał. W pewien sposób poczuł ulgę, ze nie musi patrzeć na roznegliżowan Olivię.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Olivia również była zadowolona z wyników jakie uzyskała na egzaminach, chociaż przepłaciła je zarwanymi nockami i litrami ciepłego, słodkiego kakao, na które teraz nie mogła nawet patrzeć. Najgorzej jednak ucierpiała na tym jej relacja z Maxem, czego nie potrafiła nawet skojarzyć. Bo czy ochłodzenia ich relacji mogło być jedynie wynikiem braku czasu? Dziewczyna nie chciała się nad tym zastanawiać, analizowanie pewnych rzeczy czasem przynosiło odwrotny do oczekiwanego skutek; ważniejsze było to, że na powrót zaczęli ze sobą rozmawiać. Nawet jeśli Max chciałby uchronić brunetkę przed pójściem w jego ślady to było to niezwykle ciężkie zadanie - ona miała swój rozum i zapewne chcąc mu zrobić na zwyczajnie na złość brnęłaby tą ścieżką. Podobnie jak on lubiła zabawę, lecz do tej pory trzymała się pewnych granic, więc dlaczego nagle przestała? Może chciała zasmakować czegoś nowego? Zdobyć doświadczenie? Tego chyba nawet sama Olivia nie wiedziała. Nie rozumiała też dlaczego kolejne słowa bruneta wywołały u niej coś na kształt gniewu. Tak naprawdę wciąż tliła się w niej złość, że żadne z przyjaciół nie raczyło poinformować jej wcześniej o tym, że się spotykają - została postawiona przed faktem dokonanym, bez możliwości by w jakiś sposób zareagować. Czuła się oszukana? Poniekąd tak i choć naprawdę chciała wciąż mieć z każdym z nich tak ciepłe relacje jak wcześniej, zdała sobie sprawę, iż przychodzi jej to z wielkim trudem. Dużo łatwiej było unikać ich, udawać że wciąż nie ma się czasu, zwyczajnie uciekać. Zwłaszcza, że Oli nie była dobra w uczuciach. - No - bąknęła tylko pod nosem, definitywnie kończąc ten temat, który nie wywoływał w niej pozytywnych uczuć. - Nigdy w życiu, Solberg - odpowiedziała po raz kolejny posuwając się do małego kłamstwa, choć ostatecznie wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu,by zamaskować delikatne zdenerwowanie. Panika w którą po chwili wpadł wywołała u niej kolejną falę rozbawienia. Choć umysł Oli otępiony został przez alkohol to nawet w takim stanie nigdy nie posunęłaby się do tego by zdradzić przyjaciółkę, a tym bardziej nakłaniać do zdrady jej chłopaka. - Żartowałeś? - powtórzyła udając zdziwienie - A myślałam że mówisz poważnie - dodała, zanosząc się śmiechem, co jednoznacznie wskazywać mogło na to, że trochę, wręcz delikatnie z nim pogrywała. Głośne westchnięcie opuściło usta niebieskookiej czarownicy, kiedy nastała ciemność. Zamrugała kilka razu próbując przyzwyczaić oczy do mroku, po czym zaczęła się powoli wycofywać, by sięgnąć po różdżkę, jednak zupełnie zapomniała o leżącym po środku domku dywanie, na którym się pośliznęła i głuchy dźwiękiem oraz jękiem bólu upadła tyłkiem na drewnianą podłogę. - Będę miała siniaka - stwierdziła, krzywiąc się znacznie, choć Max nie mógł tego dojrzeć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Moment,w którym człowiek zaczynał przekraczać własne granice często wiązał się z jakąś ważną zmianą w jego życiu. Możliwe, że Olivia właśnie taką przechodziła, lub po prostu potrzebowała przekonać się, do czego jest w życiu zdolna. U Solberga momentem zmian była chwila, w której zaczął sobie granice wyznaczać. Nie dojrzał, nie dostał nagle rozumu, ale szedł w dobrym kierunku, mimo, że kroki jakie stawiał były bardzo małe. Gdyby wiedział, jak Olivia zareaguje na jego nowy związek pewnie powiedziałby jej o tym, co łączy go z Mią. Prawda była jednak taka, że nie rozumiał takiej reakcji. W końcu byli z Callahan tylko przyjaciółmi, więc czemu niby miało ruszyć ją to, że Max ma dziewczynę? Niewiedza chroniła go przed jeszcze większym mętlikiem w głowie. Mimo, że sam nie do końca wierzył w jasność swojej relacji z Liv, skutecznie spychał te wątpliwości na dalszy plan. Od początku mówili, że to nic nie znaczy i Solberg kurczowo trzymał się tej myśli. Jego też fakt, że gryfonka uprawiała seks z kimś innym ruszał bardziej, niż chciał to przyznać. -Ja myślę, że jednak trochę byś chciała. Przyznaj, że trochę Ci mnie brakuje. - Sam nie wiedział czemu zaczął się z nią tak droczyć. Jemu samemu strasznie brakowało tej fizyczności. Mimo, że z Mią raczej dalecy byli od wstrzemięźliwości, to Solberg często wspominał miękkie usta Oli. Wiedział, że może być to nie w porządku w stosunku do jego dziewczyny, ale nie potrafił nic na to poradzić. Ich seks nie był zwykłym, niezobowiązującym seksem, do którego był przyzwyczajony. Nie wiedział czemu, ale miał wrażenie, że ten jeden raz znaczył dla niego coś wyjątkowego. Dla własnego spokoju starał się jednak o tym nie myśleć. -Wiesz, że gdybym chciał już byśmy tam byli. - Tequila wyzwalała w nim ogromną pewność siebie. Raczej trzymał się sprawdzonej Ognistej, ale co alkohol, to alkohol. Upił kolejny łyk i nim zdążył coś jeszcze powiedzieć, usłyszał w ciemności jęk Oli. -Żyjesz? - Zapytał po omacku idąc w jej stronę. Nie wyszło mu to na dobre, bo już po chwili potknął się o jej siedzące na ziemi ciało i wylądował na biednej dziewczynie. -Wybacz. - Mruknął podnosząc się. W jego głowie nastąpiło nagłe olśnienie i wyjął z kieszeni zapalniczkę. Pstryknął raz i pozwolił by wątły ogień na chwilę oświetlił otaczającą ich ciemność. Dzięki temu udało mu się zlokalizować swoje łóżko. Podniósł się, jednocześnie pomagając wstać Oli. -Stój tutaj, zaraz nam przywrócę światło. - Powiedział i powoli ruszył w stronę swojej różdżki. Gdy poczuł znajome drewno pod palcami, wymruczał zaklęcie i świetliki na nowo zaczęły działać rażąc ich w oczy.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Prawdopodobnie Olivia właśnie znajdowała się w takim momencie swojego życia, w którym następowały największe zmiany. Było w tym trochę prawdy, z czego zdała sobie sprawę dopiero po szczerej i przepełnionej wyznaniami rozmowie z Odey, w której obnażyła się ze wszystkich uczuć, jakie pojawiły się u niej w ostatnim czasie. Nie sądziła, że emocje tak bardzo wpłynąć potrafią na zmianę poglądów czy przyzwyczajeń, które zdawały się być nieodłącznym elementem jej natury. Przez to całe odkrywanie własnych uczuć, czuła się niczym dziecko dopiero poznające świat, bardzo nieświadome tego, jak on funkcjonuje, a jednocześnie trochę naiwne. Co to było jej dotąd znane, teraz wydawało się czymś nie do osiągnięcia. Zawsze uważała się za rozważną osobę, kierowała się w życiu zasadami, do których musiała dojść sama bez chociażby minimalnego wsparcia rodzicieli, którzy nie byli zbyt dobrym przykładem do naśladowania, niemniej jednak rzeczywistość pokazała jej, że nawet najbardziej ułożona i pewna swego zdania osoba może w pewnym momencie ugiąć się, niczym zbyt słabe drzewo ulegające sile szalejącego huraganu. Tak właśnie się czuła, jakby trafiła w środek zamieci złożonej z uczuć których nie rozumiała, zaś obecna sytuacja niczego jej nie ułatwiała. Musiała toczyć swego rodzaju walkę, między tym co słuszne, a egoizmem, który - co było dla niej zaskoczeniem - zrodził się w niej tak nagle, niczym diabeł siedzący na ramieniu szeptając najgorsze z rozwiązań. Starała się nie ugiąć, jednak przebywanie w obecności Maxa, bycie z nim sam na sam było próbą, którą mogła przegrać - była jedynie człowiekiem. Słysząc kolejne słowa padające z ust bruneta, zmierzyła go pełnym zaskoczenia spojrzeniem,nie do końca rozumiejąc przekaz jego wypowiedzi. - A może to ty byś chciał, żebym była o ciebie zazdrosna, co? - zapytała w odpowiedzi, podejmując rzuconą przez niego rękawice. - Owszem, brakuje - dodała jeszcze, wpatrując się w niego niebieskimi tęczówkami, by nie miał wątpliwości, co do prawdziwości tych słów. W tej kwestii nie mogła minąć się ani trochę z prawdą, bo Max od razu by to wyłapał. Znali się na tyle długo, że ciężko było ukryć wzajemną słabość do siebie. Ona wciąż w pamięci - podobnie jak chłopaka - miała ich pocałunki, przepełnione pasją i namiętnością, wciąż czuła na sobie jego ciepły oddech i dotyk przyprawiający ją o gęsią skórkę. Cholernie jej tego wszystkiego brakowało, zwłaszcza, że teoretycznie było to na wyciągnięcie ręki, wystarczyło tylko sięgnąć, jednak wiązało się ze zbyt wielkimi konsekwencjami, których żadne z nich nie byłoby w stanie udźwignąć. - Ale to niczego nie zmienia - oznajmiła, choć oboje zdawali sobie z tego sprawę. A jednak czuła potrzebę, by powiedzieć to głośno, choć jej ton nie wskazywał na wyrzuty, był bardziej przepełniony ledwie słyszalnym smutkiem. Prawdopodobnie nie tylko na Olivię alkohol oddziaływał w taki sposób, że dodawał jej animuszu, gdyż zachowanie a przede wszystkim prowokacyjne zaczepki Maxa również na to wskazywały. Normalnie może zwyczajnie dałaby im spokój, zignorowała wykazując się pokładami zdrowego rozsądku, jednak teraz jej go brakowało. Mieszanka żalu, buzujących uczuć, pożądania i alkoholu nie była zbyt rozsądna. - A takim razie nie chcesz - odpowiedziała wzruszając obojętnie ramionami, unosząc przy tym lekko prawy kącik ust. W Oli niejako odezwała się ta strona natury, z której istnienia do tej pory nie zdawała sobie sprawy, a jednak była i zaczynała przejmować nad Gryfonką władzę. Upadek był bolesny, lecz w żadnym stopniu nie wpłynął na trzeźwość umysłu dziewczyny. Zanim zdążyła odpowiedzieć,poczuła na sobie ciężar Ślizgona, który na moment odbierał jej oddech, jednocześnie wywołując palpitację serca. Jego charakterystyczny zapach wypełnił powietrze wokół niej, a ciepły oddech owiał twarz. Nim zdążyła pomyśleć ciało brunetki zareagowało automatycznie, składając na ustach Maxa krótki, jednak ciężki do przeoczenia pocałunek, którego pożałowała w momencie, gdy ich wargi ponownie zaczął dzielić dystans, a on się wycofał, przy pomocy różdżki rozjaśniając domek. - Ja - jęknęła wciąż leżąc na podłodze z twarzą ukrytą w dłoniach. Bała się na niego spojrzeć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Obydwoje byli idealnym przykładem tego, że jedna osoba może w ciągu chwili zmienić swoje podejście do jakiegoś tematu lub po prostu zrobić coś, czego nikt by się po nich nie spodziewał. Chociaż w wypadku Solberga wiele osób już dawno uznało,że jest zdolny do wszystkiego. Kolejny raz ich rozmowa przechodziła przez każde możliwe stadium uczuciowe. Max sam nie rozumiał, dlaczego tak nagle zmienił front. Fakt, że Oli nie wykonywała się z konfrontacji tylko jeszcze bardziej go nakręcał. - Kurczę, przejrzałaś mnie. Właśnie o to mi chodziło, gdy zacząłem umawiać się z Mią. - Rzucił ironicznie. Jego twarz szybko jednak znów ukazała zdziwienie, gdy gryfonka szczerze przyznała, że jej go brakuje. Nie wiedział,czy miała na myśli ich rozmowy, czy kontakt fizyczny, czy też obydwie te rzeczy. Trochę zabiła go z tropu tym stwierdzeniem i musiał zamrugać parę razy, aby doszło do niego to, co właśnie się wydarzyło. - Oczywiście, że nie zmienia. - Potwierdził szybko jej słowa, przekonując zarówno ją, jak i siebie, że są one prawdziwe. Przecież nie mógł teraz tak po prostu wrócić do tego, co mieli jeszcze miesiąc temu. Prowokowała go z każdym słowem coraz bardziej. Max dawno nie był wystawiony na tak ciężką próbę. Postanowił nie komentować jej słów, by przypadkiem z jego ust nie wyszły słowa, których się tak często wypierał. Ślizgon zdążył wesprzeć się lekko na rękach, by nie połamać dziewczyny swoim cielskiem. Nie mógł się jednak spodziewać tego, co wydarzyć się miało sekundę później. Poczuł znajome miękkie wargi na swoich i otulił go zapach Olivii. Nim jednak zdążył jakkolwiek zareagować dziewczyna już się odsunęła, co przyjął z lekkim zawodem. Wstał bez słowa rozjaśniając ciemność, która przez chwilę skrywała ich zakłopotanie. - Nic nie mów. Po prostu zapomnijmy, że cokolwiek się tu stało. - Spojrzał na nią niepewnie, zastanawiając się, czy dziewczyna jest w stanie się tak zachować. Szczerze mówiąc najchętniej nie przerywałby tego pocałunku, ale wiedział że nie powinien się on wydarzyć. Nie teraz...
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Ironia, którą ociekała odpowiedź Maxa, choć wiedziała, że tak naprawdę żartuję wywołała u dziewczyny niezrozumiałe ukłucie, zaś jej spojrzenie uciekło gdzieś w bok - byleby tylko nie musiała patrzeć w jego oczy. Mimo, że krążący w żyłach alkohol wywoływał u niej rozluźnienie, to głos rozsądku zaczynał przebijać się przez warstwę idiotycznych uczuć, które budził w niej Ślizgon. Problem polegał na tym, że opamiętanie przychodziło zbyt późno. Olivia nie panowała nad własnymi reakcjami, mówiła jedno by następnie zrobić coś zupełnie innego, brakowało u niej konserwacji, którą na co dzień bardzo się odznaczała. Nakręcali się wzajemnie, co było cechą rozpoznawalną ich relacji, ale to Oli wykonała krok, którego od razu pożałowała. W dodatku słowa, które opuściły sekundę później usta Ślizgona wprawiły ją w jeszcze podlejszy nastrój. Czując na sobie jego wzrok, obdarzyła go przelotnym spojrzeniem pełnym wstydu oraz poczucia winy, po czym bez słowa wstała z miejsca, próbując wspiąć się na swoje łóżko. Weszła na pierwszy szczebelek, później drugi, chwyciła mocniej materaca, wykonując ostatni krok, jednak wtedy osunęła się jej noga, a ona uderzyła kolanem o drewniany stopień. - Kurwa - jęknęła, kiedy ból rozszedł się po jej ciele, instynktownie przymknęła oczy, zaciskając długie palce na jasne pościeli.
+
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Jej uciekający wzrok nie po raz pierwszy dzisiaj sprawił, że Max nie miał pojęcia co czuć czy myśleć. Niby wszystko było w porządku przez ten wieczór, a jednak jakieś niedopowiedziane słowa sprawiały, że momentami atmosfera stawała się nienaturalna. W przeciwieństwie do Oli, ślizgon reagował dziwnym rozsądkiem będąc przy niej. Nie znaczyło to, że nagle stawał się porządnym człowiekiem, ale więcej myślał nad niektórymi swoimi ruchami. Nie miał pojęcia z czego to wynika, albo najzwyczajniej w świecie nie chciał tego wiedzieć. Nie wiedział jak odebrać jej nagłą ucieczkę. Chciał z nią porozmawiać, chociaż nie wiedział jak. Gdy jednak zobaczył, jak wchodzi na swoje łóżko, poddał się. Pomógł Olivii wdrapać się na ostatnie szczebelki i definitywnie zakończył ich wspólny wieczór. Obydwoje mieli już wyraźnie dosyć. Życzył dziewczynie miłej nocy i usiadł na swoim materacu. Szybko naskrobał list do Felka, a gdy tylko otrzymał odpowiedź, nie zważając na późną godzinę wyszedł z domku w kierunku Luizjańskich mokradeł.
// zt x2
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees