Kostka: E (samonauka na 2k znaków)Niesamowite było to jak studiowanie historii potrafiło pochłonąć - tak bardzo, że sama Perpetua zwyczajnie zgłodniała. A jakby tego było mało, to spędziła chyba zbyt dużo czasu pod nowoorleańskim, mocnym słońcem - bo choć dalej, niezmiennie biała jak kreda, czuła, że jej skóra domaga się odrobiny cienia. Idąc więc pod przewodnictwem swoich opiekuńczych duchów - trafiła do jednej z magicznych pizzerii. Zaprowadzona do jednego ze stolików przez kelnera - od razu złożyła zamówienie na jedną pizzę - za namową żółtookiego kelnera, wzięła Lunch Dementora, cokolwiek był to za wymysł - oraz butelkę tutejszego SoCo, które dostała praktycznie od razu. Poganiana przez własny, spragniony nowych informacji umysł - otworzyła machnięciem różdżki butelkę i wróciła do lektury, z którą włóczyła się tego dnia po Luizjanie. Przynajmniej umili sobie czekanie na posiłek - i nawet jej kurczący się z głodu żołądek, umilkł, jakby też skupiając się na kolejnych literach, które pochłaniała.
Kolejna historia wiążąca się z buntem goblinów niejako sprawiła jej nawet przykrość. Zaczęła właśnie rozdział o Nagnoku - goblinie, który został przypadkowo zabity przez niewyszkolonego trolla wysłanego przez ówczesne Ministerstwo Magii. Trzeba było przyznać - Perpetuę ruszała każda niepotrzebna śmierć, zwłaszcza, jeśli można jej było zapobiec. Czytając to, jak Ministerstwo Magii próbowało wpływać na inne rasy - zwłaszcza gobliny i ich Bank Gringotta, odczuwała zwyczajną irytację z tego, do czego mogą posunąć się żądni władzy czarodzieje. Z resztą, czy to było coś nowego? W każdym wieku, w każdej epoce, znajdzie się jednostka - bądź grupa - uznająca swoją wyższość nad innymi. Tak właśnie w tym wypadku Ministerstwo robiło wszystko, żeby nie tracić kontroli nad gobilnami - i ich wielkim, nieodłącznym sukcesem jakim był Gringott. W końcu do tej pory gobliński Bank jest uważany za jeden z najbezpieczniejszych - i praktycznie każdy szanujący się czarodziej miał w nim założoną własną skrytkę. Ale wysyłanie niewyszkolonego trolla jako ochroniarza... Kto w ogóle wpadł na taki pomysł? W tym wypadku Whitehorn absolutnie nie dziwiła się, że gobliny podniosły kolejną rebelię.
—
Dziękuję skarbie — oderwała się od lektury, dziękując ślicznie kelnerowi, który właśnie postawił przed nią parującą jeszcze pizzę. Czując, że jej żołądek zaczął grać pieśń swego ludu - przysunęła do siebie paterę z posiłkiem, jedną dłonią sięgając po kawałek pizzy. Przecież nie będzie bawić się sztućcami, kiedy drugą ręką wciąż mogła przewracać strony książki...
Tym razem jednak czarodzieje nie unieśli się dumą - a przynajmniej tak wywnioskowała, bo choć, w istocie - nie doczytała się o żadnych przeprosinach, ani - na Merlina! - nawet kondolencjach, tak w 1865r. Ministerstwo wydało decyzję o pozostawieniu Banku Gringotta wyłącznie w rękach goblinów. Dzisiejsze czasy pokazują, że była to jednak dobra decyzja - skoro przybytek ten dalej funkcjonował, zdawałoby się, nawet lepiej niż dotychczas.
Z tematu