Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mglisty szlak

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPią Lip 31 2020, 19:31;




Niezależnie od pogody, u stóp unosi się mgła. Szlak jest bardzo długi, przejście go w jedną stronę zajmuje półtorej godziny. Świetne miejsce dla sportowców albo spacerowiczów.

Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 10:11;

To dziwne, ale ostatnie dni były dosyć… ciche i ubogie jeśli chodzi o jego relację z Maxem. Niewątpliwie nosił w sobie jeszcze żal za tamte wydarzenia w lesie, ale nie mówił o nich na głos bo przecież jakie to miało znaczenie? Każdy miał swoje myśli które pochłaniały, odczucia które dekoncentrowały i rzeczy, które zabierały czas. Od dwóch dni humor Finna pozostawiał wiele do życzenia. Nie krzyczał na nikogo, nie warczał, nie kłócił a zachowywał jakby dopadła go jakaś chandra. Wycisnął z siebie całą energię na ostatnie dwa tygodnie - dużo zwiedzał, oglądał, jadł, pił, rozmawiał, przeżywał, doświadczał, przebywał w towarzystwie… a przecież z natury jest jednak trochę samotnikiem. Nic więc dziwnego, że ten atak ekstrawertyzmu zakończył się, a jego efektem było wewnętrzne zmęczenie. Nie mógł już palić papierosów bowiem ilekroć tego próbował to potem głowa go bolała i musiał prosić Maxa o pomoc, a więc dręczył go głód nikotynowy. Dzisiaj wyszli we dwóch, niby pozwiedzać coś na plantacjach, ale nie był to tego jakoś szczególnie przekonany. Jednym z planów miało być zakupienie pamiątek, ale zanim tam dotrą… muszą przejść cały szlak. Mogliby się deportować ale jakoś tak nie zdołał tego zaproponować czując, że lepiej mu zrobi powolny spacer chociaż do połowy trasy. Szedł z rękoma wciśniętymi w kieszenie spodni i przyglądał się obojętnie mgle otulającej ich kostki. Mieli całe wolne popołudnie, a skoro nie ciągnęło nich do tłumów to chociaż może uda się uratować dzień i zrobić z nim cokolwiek ciekawego. Kątem oka zerkał na profil Maxa próbując się zorientować co mogłoby dziać się w jego głowie. Czy odpoczął? Czy cały czas tłumi nerwy? Czy w ogóle cieszy się z tych wakacji? - Musimy pogadać. - westchnął bardzo głęboko jakby podejmował niezwykle ciężką decyzję. Mieli dużo czasu, długi szlak a więc spacerował w jednostajnym prostolinijnym tempie. - Na przykład o tym czemu się wściekłeś kiedy Skyler próbował cię przeprosić. - to było chyba bezlitosne. Mimo wszystko musiał to poruszyć, ale jeśli zobaczy, że ten dostaje szału to porzuci temat i będzie do niego wracać raz po raz aż Max zacznie reagować normalnie. - Ale jeśli masz dostać furii to powiedz mi od razu zanim postanowisz iść w las bez słowa. - miał nie okazywać żalu, ale ten jednak w nim tkwił i przedostawał się do słów. Kopnął niedbale jakiś kamyk na drodze. Areen szła kilka metrów za ich plecami, bowiem słyszał jej cichutkie nucenie. Zachowywał spokój, może zbyt głęboki ale to dlatego, że profilaktycznie wypił eliksir uspokajający zanim wyszli na spacer. To nie tak, że przewidywał spór. Nie, to przemawiało uzależnienie do którego nie chciał się przyznać sam przed sobą.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 10:31;

Pytanie Maxa o to co czuł, było naprawdę niezbyt trafione. Bo on nigdy nie zastanawiał się nad tym, co w nim buzowało, nie koncentrował się na tym, starał się tego właściwie unikać, bo nie miał bladego pojęcia, co może go jeszcze spotkać, co może się wydarzyć, nie wiedział, z czym je to wszystko, co w nim w ten czy inny sposób buzuje. Przywykł do tego, że wszystko trzymał głęboko ukryte, bawiąc się doskonale tą postawą lekkoducha, która nie niosła ze sobą niczego strasznego, a pozwalała mu iść przez życie bez głębszego zastanawiania się nad tym, co dalej, co przyniesie kolejny dzień, ani nad tym, co właściwie chce robić. Nic zatem dziwnego, że w przeciwieństwie do Finna, dość prędko ukrył tamten żal, rozdarcie, ból, to wszystko, co wtedy mu towarzyszyło, że zepchnął to i uklepał elegancko pod maską, jaką nosił od dawna, starając się, by nic się nie zmieniło. Jednocześnie jednak czuł, że coś jest inaczej, że coś znowu pękło i odnosił wrażenie, że wie, o co chodzi. Tłumaczył to sobie po swojemu, w sposób, który na pewno był daleki od prawdy, ale chyba zdołał się już pogodzić z tym, że jak coś się dzieje, to z reguły zbiera baty, tak więc szykował się podświadomie na to, że Finn po prostu każe mu w końcu spierdalać. Nie umiał jednak odmówić, nie umiał mu powiedzieć, że nigdzie z nim nie idzie, tym bardziej że doskonale pamiętał, jak sam zjebał i zamiast pójść z nim, pobiegł w las, chuj wie dokąd, chuj wie, na co tak naprawdę. Ukryć się. Oczywiście, to była jego główna motywacja, ale podświadomie czuł, że doprowadził tym, jak również całym swoim zachowaniem tamtego dnia, do czegoś, czego zdecydowanie robić nie powinien, czego ruszać nie powinien. Odetchnął zaraz, kiedy usłyszał słowa Finna, czując jednocześnie, że podświadomie naprężą mięśnie, ale przecież wiedział, że do tego musiało dojść, że w końcu trafią na tę rozmowę i skończy się tak, jak było to do przewidzenia.
- Wściekanie się nic mi nie dało - rzucił, starając się zachowywać jak zawsze, jakby nic się nie stało, nosić tę maskę, jaką zawsze nosił, żeby tego nie pchać dalej, co zapewne było z jego strony debilnym zachowaniem. Zacisnął jednak dłonie w pięści, a później założył ręce za głowę, ale zdał sobie sprawę z tego, że jednak długo tak nie wytrzyma. Ostatecznie więc spojrzał gdzieś w bok i sam również wsunął dłonie w kieszenie, bo nie miał pojęcia, co właściwie ma zrobić z rękami, co ma ze sobą w ogóle zrobić, bo zdał sobie sprawę z tego, że to będzie ciężka i bolesna rozmowa. Wiedział, że Finn ma powody, by bronić Skylera i nie mógł tego w żaden sposób zmienić, nie mógł od tego uciec, choćby chciał. Przez chwilę zastanawiał się nawet, co by poczuł, gdyby zamiast tego jednego ciernia w boku znajdował się tutaj… on
- Bo nie jestem w stanie mu uwierzyć - powiedział cicho. - Bo powiedział, że gdyby wiedział, nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Bo… w tym wszystkim, od samego początku, widział tylko ciebie, ale nie widział mnie, nie widział we mnie człowieka, nie widział we mnie kogoś, kto też ma prawo mieć własne myśli i własne uczucia. Powinienem do tego przywyknąć, powinienem wiedzieć, że tak może być, w końcu zawsze tak było, ale... - zaczął, nadal cicho, a później zatrzymał się i spojrzał w stronę własnych butów, których nie widział nawet przez tę dziwną mgłę. Zamknął na moment oczy, na nowo przeżywając to, co wydarzyło się tamtego dnia, na nowo odtwarzając te wszystkie słowa, każdy ruch, jaki został tam wykonany, każdy, najmniejszy nawet gest, który ostatecznie doprowadził do tragedii. 
- Od samego początku zachowuje się tak, jakbyś był dla niego najważniejszy - powiedział w końcu, marszcząc lekko brwi. - A ty nie chcesz o nim rozmawiać - dodał i spojrzał na Finna. Jego ciemne oczy początkowo zdawały się być znowu puste, ale jednak, jednak gdyby się im uważniej przyjrzeć, można było spokojnie dostrzec w nich czający się tam smutek i pewnego rodzaju zrezygnowanie, jakby doskonale wiedział, dokąd prowadzi ta opowieść. Czy sam nie powiedział, że zakochiwanie się jest beznadziejne? Czy sam nie powiedział, że później można skończyć tak, jak jego matka? Co prawda nie analizował tego w ten sposób, nie brał tego do siebie na tym poziomie i nawet nie myślał, że to może stać się prawdą, że może chodzić o coś tak abstrakcyjnego, ale po prostu z wielu powodów czuł, że się zgubił.
- O czym chcesz jeszcze porozmawiać? O tym, że się pomyliłeś? - spytał, uśmiechając się do niego smutno kącikiem ust, a później przymknął powieki i zrobił kolejny krok przed siebie, jakby zupełnie nic się nie stało.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 10:46;

Spodziewał się ataku irytacji, niechęci w głosie, ale został jednak mile zaskoczony tym, że temat został podjęty. Zerkał na niego i słuchał, nie przerywał a notował w pamięci wyjaśnienia. Korzystał z tego kiedy Maxa nie nosiło ze wściekłości jak wtedy, gdy nie umiał zrozumieć przyczyny tego wybuchu gniewu. - Nie mogę się za niego wypowiadać. - wymamrotał słysząc, że został głównym czynnikiem który zaprzepaścił szansę na jakąkolwiek poprawną relacją między Skylerem a Maxem. Nie była to miła świadomość; tylko pogłębiła jego doła z którym łaził od dwóch dni. - Nie mogę też przeprosić za to, że się martwił i że nie był niczego świadomy. I nie, nie jestem dla niego najważniejszy. - oznajmił gorzko, krzywiąc się przy tym określeniu. Ponownie zawitała w nim totalna bezradność. Najwyraźniej jest przyczyną ostrych kłótni i nie miał pojęcia co z tym zrobić. Kazać Skylerowi odpuścić te próby przyjaźni w jakiej się ćwiczą? Nie chciał być na drodze spornej z Schuesterem. - Teraz o nim rozmawiamy. - zwrócił uwagę na fakt, że właśnie samodzielnie zainicjował rozmowę, która bądź co bądź będzie się opierać na otwarciu swojej głowy przed Maxem. To rzadka sytuacja, a jednak sam ją zorganizował chcąc tym samym ułożyć pewne sprawy. - Zdążyłem go poznać, Max. To człowiek który nie skrzywdzi nawet bahanki. - przyłapał się na tym, że broni swojego ex. Czemu to robił? Nie musiał. Nie powinien. Dlaczego w ogóle wtrąca się w ich relację? Czy to przez fakt, że nieświadomie przyczynił się do tej kłótni? Przetarł dłonią twarz i ugryzł się w język, aby za wszelką cenę nie wybielać Skylera. Obaj są dorośli, nie powinien interweniować kolejny raz. Chciał wiedzieć skąd ta wściekłość a skoro już wie to nie powinien próbować ich pogodzić. To nie jego działka. Wściekłeś się zatem dlatego, że za bardzo się mną interesuje? - to, co Max powiedział zostało umieszczone w pytaniu, które mogłoby rozjaśnić nieco sytuację. - W jakiej kwestii miałbym się pomylić? - poprosił o sprostowanie. Żwirowana droga chrzęściła pod podeszwami ich butów i ten dźwięk był też przerywnikiem ciszy. Czuł na sobie jego wzrok, ale temu nie odpowiadał zatem nie dostrzegł w nim rezygnacji a jedynie słyszał w głosie nuty smutnego zmęczenia. Emocje są wyczerpujące, doskonale to rozumiał jednak zaczynał się obawiać, że niechcący wywołuje te najgorsze. Myśli jego uciekały do tamtego nieprzyjemnego deszczowego dnia, o głębokim milczeniu i temu, że szli tyle czasu trzymając się za rękę. Nie dawało mu to spokoju, nie był pewien czy powinien się z tego wyjaśnić, zaznaczyć, że to jednorazowa sytuacja czy nie robić nic… Max nie wyglądał na przejętego tamtym gestem, a więc to znak, że Finn się za bardzo na tym fiksuje. Zwilżył usta koniuszkiem języka i patrzył przed siebie. Utrzymanie wzroku Maxa było coś trudne, nie kontaktował się z nim za pomocą spojrzenia, po prostu… unikał jakby miał znaleźć w nich coś, co zmusi go do zejścia na ziemię.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 10:55;

- Więc tego nie rób - powiedział cicho. Naprawdę nie chciał dłużej słuchać tego tłumaczenia, naprawdę nie chciał koncentrować się na tym, co było nie tak ze Skylerem, nie chciał ciągle i ciągle słuchać o tym, jakim jest delikatnym i dobrym człowiekiem, skoro spotkał się tylko z jego ciemną stroną, skoro został przez niego zaatakowany. Mógł starać się, próbować, mógł robić mnóstwo rzeczy, ale Max miał wrażenie, że jego świat po prostu nie obejmuje tego chłopaka, nie chciał, żeby ten znajdował się w jego obecności, żeby próbował go przepraszać. Nie wiedział, jak ma zareagować na jego list, nie wiedział, co miałby niby z tym gównem zrobić, skoro w ogóle nie czuł z jego strony prawdziwego żalu. To jednak nie było coś, z czego powinien tłumaczyć się Finn i naprawdę zaczynało go to męczyć, to nieustanne bronienie kogoś, kto pod pewnymi względami był już jego przeszłością, a przynajmniej tak chyba powinno być, ale Max odnosił wrażenie, że jest zupełnie inaczej, ale wcześniej coś po prostu przegapił.
- W takim razie nie jestem nawet bahanką, a ty naprawdę nie widzisz tego, co się dookoła dzieje. Był gotowy mnie atakować, gdy chciałem zrównać go z ziemią, bo musiał wiedzieć, czy jestem w stanie się tobą zająć, czy może mi to powierzyć. Chyba tylko głupiec uznałby w takim wypadku, że nic dla niego nie znaczysz - zauważył cicho, a później znowu spojrzał w stronę swoich trampek. Skoro Finn nie chciał na niego patrzeć, to niech tak będzie, nie zamierzał go do tego zmuszać, nie zamierzał go o to prosić, ani się o to szarpać, to nie miało znaczenia, to nie było potrzebne, prawda? Zacisnął dłonie w pięści, wciąż trzymając je w kieszeniach spodni i jedynie cicho sarknął pod nosem.
- Nie, Finn, nie rozmawiamy o nim. Rozmawiamy o tym, dlaczego byłem na niego wściekły i o tym, dlaczego on jest dobry, wspaniały i nikogo nie chciałby zranić. A ja jestem tym złym, który nie może mu wybaczyć i po prostu go atakuje - powiedział gorzko, a później na chwilę przyspieszył kroku, po prostu, żeby spróbować oczyścić myśli, ale to nie wychodziło mu ani trochę. Kolejne pytanie Finna spowodowało, że zwolnił, zatrzymał się nawet, wciąż patrząc w ziemię, zastanawiając się nad tym, co ma właściwie mu powiedzieć. Prawdę. Tylko jaka ona była? Wydawało mu się, że sam jej nie zna, że nie wie, co się w tym kryje, co tam jest, co pozostało, co jeszcze może w nim siedzieć. Złapał głębszy oddech, rozchylił wargi, ale nie powiedział ani słowa, a później przez chwilę wyglądał, jakby chciał się zakołysać na piętach, ale ostatecznie tego nie zrobił.
- Zrobił coś… Powiedziałeś mi, że mam cię nie dotykać… To… Po prostu wyglądało, jakbyście dalej… - wymamrotał w końcu, w stronę własnych butów, a później znowu prychnął, tym razem z żalem, którego nie mógł ukryć. - Mojej - stwierdził w końcu jedynie, próbując jakoś nad sobą zapanować, ale czuł, że na jego barkach kładzie się prawdziwy ciężar. Właściwie dobrze, że wybrali się tutaj, na ten spacer, bo przynajmniej później będzie miał naprawdę długą drogę i sporo czasu na to, żeby wrócić znowu do siebie, zanim będzie musiał wrócić do pensjonatu i udawać, że wszystko jest w porządku. Wiedział już, dlaczego tak powierzchownie traktował znajomości z innymi, wiedział już, dlaczego to od siebie odsunął, dlaczego postanowił, że nie będzie brał w tym udziału, a teraz znowu znajdował się w pół drogi donikąd. Powinien po prostu zostać po tamtej stronie, tam, gdzie był bezpieczny i nie istniał sposób na to, by faktycznie poczuł się głęboko dotknięty. Teraz było na to zdecydowanie za późno, a on musiał pogodzić się z tym, że po prostu musi na nowo nauczyć się oddychać tak, jak dawniej.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 11:15;

Popatrzył na Maxa z niedowierzaniem. Skyler miałby kogokolwiek chcieć atakować? Przecież on mało co używa różdżki (co Finna zawsze mierziło) w życiu codziennym a więc atak? Nie, to było niemożliwe. Powinien uwierzyć Maxowi, ale nie potrafił, choć próbował. Zatkało go na tyle, że nie wiedział co ma odpowiedzieć. W jego trzewiach zrodziło się coś ciężkiego, ta gorycz ewoluowała w opór, dyskomfort związany z uświadamianiem sobie jak źle dobiera słowa, jak niepoprawnie spogląda na sytuację. Między innymi dlatego nie mógł patrzeć Maxowi w oczy, bo przecież raz po raz Finn popełniał błędy i to go męczyło, bo najwyraźniej nie umiał reagować poprawnie. - Ja tylko powiedziałem, że nie jestem dla niego najważniejszy. - nie mówił wszak, że są sobie całkowicie obojętni - jakoś próbowali rozmawiać, choć niejednokrotnie wychodziło to (ze strony Finna) dosyć drętwo. Dopiero wyszedł z etapu wyeliminowania odruchów w jego kierunku. - Nie wiem jak to wyglądało ale okej, nie bronię go więcej. - skinął pojednawczo głową aby nie wejść przypadkiem w rolę obrońcy sądowego. Powinien czuć się miło, że ex tak się o niego martwi? - Dobra, załapałem. - coś w nim zgasło, stracił chęć na ten dzień. Słono się pomylił w swojej ocenie sytuacji. Nie chciał aby to tak wyglądało ale przez swoje wtrącanie się wychodzi takie oto bagno. Nie umiał nawet za to przeprosić bo nie wiedziałby jakich użyć słów. - Nie musicie się mną zajmować. Nie jestem kaleką. - jego duma, ego? zostały właśnie brutalnie zdeptane, wykrzywił się, a głos miał pełen goryczy. Nagle pożałował, że poprosił Maxa o pomoc. Tak go teraz widzi? Jako kalekę, człowieka, który sobie sam nie poradzi? Zrobiło mu się cholernie przykro, źle, niefajnie, zwolnił kroku i próbował powstrzymać się przed wycofaniem się całkowicie z tej awaryjnej pomocy na wypadek gdyby w nocy było coś nie tak. Może uważali go za ofiarę losu skoro kłócili się komu go powierzyć? A czy on miał coś w tej kwestii do powiedzenia? Nie był porcelanowym przedmiotem aby nad nim skakac. Jakieś drzwi w jego głowie właśnie się zatrzasnęły z hukiem. Przypomniał sobie ten gest Skylera. Taki typowy, właściwy dla niego, naturalny. Zwykłe otarcie kropli z czoła, a on bez problemu do tego dopuścił. - On ma chłopaka. - zdziwił się słysząc, że wywarczał te słowa. Musnął spojrzeniem twarz Maxa, ale zaraz odwrócił wzrok, zabierając pod powieki swoje błękitne oczy. Tak, wyczuł u Maxa zryw zazdrości i gdyby nie było mu tak cholernie przykro i głupio to mógłby się cieszyć z przejawu zaangażowania. - Jest moim ex. Był… w mojej no… prywatności więc oswoiłem się z jego dotykiem. - brzmiał jak niedotykalski idiota. - Nie razi mnie to tak jak inne. - rozmasował ukrytą pod t-shirtem bliznę na wysokości mostka. Gdzie podziało się to ciepło? Czemu zamiast tego rozlało się w nim znajome, rwące zimno? - On, Vini, Dina, Gabrielle. I ty. To jest okej. - rzucił cicho i kopnął kolejny kamyk, gdy przeszli w tym tempie następne paręnaście metrów. - Ja dalej nie wiem o jakiej pomyłce mówisz. - dodał po paru chwilach a głos przypominał ten z tamtej kryzysowej nocy. Schrypnięty, suchy, niemelodyjny. - Dałem ci powód do zazdrości? - zerknął na niego kątem oka lecz wciąż i wciąż unikał oglądania pełnego brązu jego tęczówek.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 11:20;

Finn cały czas błędnie zakładał, że Skyler zamierzał rzucić się na Maxa z pięściami albo zaklęciami, agresja słowna również nie była niczym przyjemnym, a on przekonał się o tym niesamowicie mocno. Nie umiał jednak pojąć, dlaczego mimo wszystko chłopak wciąż i wciąż go broni, choć może inaczej - rozumiał, ale po prostu czuł się z tego powodu podle. W ogóle miał wrażenie, że nie nadaje się do tej rozmowy, że właściwie to wszystko i tak nie ma znaczenia, więc nie wiedział, po co mają jeszcze o tym dyskutować, odnosił wrażenie, że Finn się już odsunął, że już mu tego wszystkiego wystarczyło i powinien po prostu wrócić tam, gdzie był na początku - daleko poza zakres, w jakim znajdował się obecnie. Odetchnął ciężko na jego słowa, nie do końca wiedząc, co ma z nimi wszystkimi zrobić, a później na moment zamknął oczy, zbierając myśli, by przypadkiem za mocno się w nich nie zapaść.
- Nie musimy - przyznał prosto. - Ale może po prostu chcemy. Przynajmniej ja chcę. To chyba jest coś, co mógłbyś uznać za naturalne? - rzucił, ale bez większego przekonania, bo odnosił wrażenie, że na Finnie nie zrobi to wrażenia, że nie będzie to dla niego na tyle istotne, żeby się nad tym jakoś pochylać. Zaraz zresztą sarknął pod nosem, kiedy usłyszał jego kolejne słowa i sposób, w jaki je wypowiedział, uśmiechnął się krzywo pod nosem, czując doksonale, że tutaj ktoś faktycznie jest zazdrosny, ale wcale nie o niego, a o kogoś zupełnie, zupełnie innego i Max poczuł, jak na jego ramiona ładuje się jeszcze większy ciężar, a w żołądku poczuł mało przyjemny ucisk, na który starał się machnąć ręką, ale nie wychodziło mu to za dobrze. Cóż, tak, takie było życie, czy coś tam, mógł sobie dalej spokojnie tak pierdolić, ale właściwie to mu nie wychodziło ani trochę. 
- Nie wiedziałem, że byli mogą dotykać się tak czule - sarknął, zanim się powstrzymał. - Wątpię, żebym mógł zrobić coś takiego w cudzej obecności - dodał jeszcze, nadal patrząc pod swoje nogi, zastanawiając się jednocześnie, dokąd właściwie zmierza i po co, jaki to miało sens, co to miało mu dać, co to miało mu przynieść, jakich szukał wniosków, a przede wszystkim, do czego były mu potrzebne, bo teraz zaczynał czuć się coraz mocniej zagubiony. Zerknął w stronę Finna, ale ten zdecydowanie nie chciał na niego patrzeć, więc nie naciskał w żaden sposób, nie próbował dowiedzieć się, czemu od niego ucieka, bo właściwie to chyba było dla niego oczywiste, tylko po prostu nieco dłużej zamarudził nad własnymi myślami. Zgarbił się nieco, wbijając niejako głowę w ramiona, ale nie bardzo wiedział, co miałby jeszcze zrobić i powiedzieć. Długo mielił we własnej głowie odpowiedź na jego pytanie, zastanawiając się, co miałby z tym zrobić.
- W ocenie. Sytuacji. Mnie. Tego, na ile jestem ci potrzebny - stwierdził w końcu, a później zatrzymał się, zamrugał i spojrzał na Finna, zastanawiając się, co go nagle napadło z tym pytaniem. Po prostu się wściekał, to wszystko. Teraz jednak chłopak właściwie ujął w jednym słowie to co czuł, kiedy widział, jak Skyler się z nim spoufala, jak zachowuje się względem niego, jak jakaś papużka nierozłączka i to go piekło. A najbardziej to, że ciągle go bronił, teraz na dokładkę wyraźnie pokazał, że był o niego zazdrosny, że nie podobał mu się inny facet w jego otoczeniu.
- Tak - rzucił więc jedynie cicho, a potem znowu się odwrócił, bo to nie były rzeczy i tematy, o jakich normalnie rozmawiał i zapewne nawet nie był pewien, co powinien z tym fantem zrobić. Może i był zazdrosny, może i było mu ciężko, może, może, może, ale to nie miało znaczenia.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 11:34;

To zimno rozlało się już po wszystkich częściach ciała, wkradało się do głowy, aby zasiać tam spustoszenie. Zacisnął palce w pięść tak mocno aż pobielały mu kłykcie. - Nie. Jestem. Kaleką. - powtórzył ostrzej, dobitniej, zamykając się na wszelkie inne wyjaśnienia. Nie chciał słyszeć niczego innego. To krótkie parsknięcie tylko go irytowało, eliminowało działanie eliksiru uspokajającego, które to wypił jakaś godzinę temu. Bronił się resztkami siebie nie chcąc być ofiarą losu. Powinien sam sobie radzić, czemu prosił o pomoc? Doszło do tego, że mają go za słabeusza a tego nie potrafił znieść. - Masz dziwną definicję czułości. - odparł nieco zbyt zgryźliwie, bowiem wiedział, że nie ma sensu przekonywać Maxa, że gest Skylera nie był czuły. Ot, pozostałości po czasie kiedy spędzali ze sobą bardzo dużo czasu i wypełniali go intensywnie. Skyler był rozdziałem (prawie) zamkniętym, dlatego przeszli do etapu utrzymywania życzliwej relacji. Zazdrość Maxa - w oczach Finna - była bezpodstawna. Kolejny raz kopnął ten sam kamień, po paru chwilach jeszcze raz, odszedł nawet kawałek ze ścieżki, by znów posłać go czubkiem buta gdzieś w dal. - Uważasz zatem, że spędzam z tobą czas, bo jesteś mi potrzebny? Jak jakiś przedmiot? Tak to widzisz? - teraz wszedł z okropną zgryźliwość a kiedy pierwszy raz od dłuższego czasu popatrzył na Maxa to w błękicie przelewał się chłód, którego nie było tam dłuższy czas. Powróciło to jednak, wypełniało (i tłumiło zmysły) resztę jego ciała, a więc ciepło sprzed paru dni było wspomnieniem. Zatrzymał się znienacka, a mgła ochoczo otuliła jego stopy zasłaniając je bladą i gęstą powłoką. - Co ma dla ciebie największe znaczenie, Max? - zapytał obcym głosem i zerkał na niego, ale nie tym spojrzeniem co powinien.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 13:16;

Całkowicie mijali się w ocenie tego, co się stało i jak na niego patrzyli. Finn, z jakiegoś powodu, zakładał, że to wszystko było złe, że Max i Skyler postrzegali go jakie słabe gówno bez własnej woli, czy coś podobnego, a chodziło o coś zupełnie innego, chociaż Gryfon nawet nie wiedział, czy w obecnej sytuacji zdoła mu to wyjaśnić. Z drugiej strony, jeśli, kurwa, nie spróbuje, będzie tylko gorzej. Mógł machnąć na to wszystko ręka i uznać, że jednak pierdoli, ale to takie łatwe nie było, wydarzyło się zbyt wiele, zbyt wiele ich spotkało, zbyt wiele się im przydarzyło i zamiast po prostu iść w pizdu, Max odetchnąć głębiej, a później odpowiedział, starając się zachować spokój, a jednocześnie pokazać Finnowi, jak ten bardzo się mylił. 
- Ani raz nie nazwałem cię kaleką, Finn. To są tylko i wyłącznie twoje słowa, jeśli tak chcesz do tego podchodzić, to na też jestem kaleką. Nie chcę nigdy więcej musieć patrzeć na ciebie takiego, jak tego pierwszego poranka, nie rozumiesz? Chciałbym zrobić wszystko, żeby tego uniknąć. Żeby ci pomóc, żebyś częściej uśmiechał się tak jak ostatnio. Uwierz, że mnie też rusza Twój stan, samopoczucie, to wszystko, co się z tobą dzieje. I kiedy myślę o tamtym dniu, kiedy cały czas myślę o tym, że mogłem się spóźnić, chce mi się rzygać ze stresu. Nie dlatego, że miałbym cię na sumieniu, tylko dlatego, że wtedy ciebie już by nie było. Nie poszlibyśmy na tę idiotyczną imprezę nad basen, nie wylądowalibyśmy w Dolinie, nie rozmawialibyśmy na wzgórzu. Nie przyniósłbym do ciebie tego modelu smoka, nie spędziłbym jednego ze spokojniejszych popołudni i wieczór, nie poszlibyśmy na ten piknik, który sam wymyśliłeś. Mam wymieniać dalej? Po prostu widziałem cię już w tyłu chwilach, że naprawdę ostatnie czego chcę, to to, żebyś znowu musiał znosić ciężar, który cię przeważa. Poza tym, kurwa. Sam się ostatnio przykładam do tego, żebyś miał się gorzej, więc… Cóż. Zachowuję się jak złamany chuj.
Spojrzał na niego, jakby chciał sprawdzić, czy to w ogóle do niego trafia, czy może to jak napierdalanie grochem o ścianę, a później patrzył, jak chłopak się zachowuje i słuchał tego, co ten ma do powiedzenia, odnosząc wrażenie, że i tak jest w jednym wielkim szambie i chciałaby chyba mieć to gdzieś. Tylko nie umiał. Znowu mu się obrywało, ale to było już tak normalne, że w gruncie rzeczy czasami przestawał na to reagować, po prostu pozwalając na to, żeby wypranie z emocji zrobiło swoje. Nie musiał się na tym skupiać, tak? Mógł po prostu mówić, ale udawać, że nic się nie dzieje, mógł trzymać to wszystko w głębi, w sobie, nie musiał pozwalać na yo, by wszystko przelewało się przez jego spojrzenie. To mogło zostać w nim. 
Ruszył zaraz w stronę Finna, ani trochę się nie bojąc i właściwie mając w dupie to, czy ten zaraz nie zacznie na niego warczeć, albo nie zrobi czegoś równie mądrego. Jeśli chciał mu coś pokazać albo udowodnić, to nie mógł sterczeć w miejscu, jak jakiś jebany kołek w płocie. Wysunął jedna rękę z kieszeni, a palce drugiej zacisnął zdecydowanie mocno, za mocno, bo chyba zaczął wbijać sobie paznokcie w skórę. I chuj. 
- Czyli to według ciebie nie jest czułe? - spytał cicho, kiedy już w końcu do niego podszedł, a później przesunął ostrożnie wierzchem zgiętych palców po jego czole, bardzo, bardzo delikatnie. - I mógłbym zrobić dokładnie to samo, dokładnie w takiej sytuacji, jak tamta? Zdaje się, że to jednak ty masz dziwną definicję czułości, a przecież to ja pewnie gówno o niej wiem. Poza tym… to właśnie ty, dokładnie przed chwilą, pokazałeś, że nie jesteś w stanie znieść myśli o tym, że on kogoś ma. Nie znosisz tego faceta i chuj wie, czy mu zazdrościsz, czy nie jesteś w stanie znieść myśli, że teraz to on kręci się przy Skylerze. Boję się pytać, jak zareagowałbyś, gdybyś wiedział… Ciągle tak naprawdę w tym tkwisz - powiedział w końcu, patrząc na niego z bliska, aczkolwiek trudno było powiedzieć, jakie dokładnie towarzyszą mu emocje, czy w ogóle jakieś w tej chwili ma. Czuł się taki pusty i wyprany ze wszystkiego, jakby dawno już przestał mieć nadzieję na cokolwiek wielkiego. Jakby kiedykolwiek miał, naprawdę. A jednak chyba faktycznie coś tam w nim tkwiło, tylko nie chciał o tym mówić, bo chyba obawiał się, że przyznanie się do tego, będzie najgorszym, co może zrobić. Nie angażował się, bo był tak naprawdę tchórzem, który nie chciał cały czas przeżywać tego samego, tych wiecznych problemów i rozczarowań, jakich naoglądał się i doświadczył wystarczająco wiele w rodzinnym domu. Zaraz zresztą westchnął ciężko, bo widział już, że sprawa obraca się przeciwko niemu. Spojrzał na swoją dłoń, którą przed chwilą przesunął po twarzy Finna, a później spojrzał ponownie na chłopaka, starając się oddychać głęboko i całkiem spokojnie. 
- Nie wiem. Myślałem, że po prostu mnie lubisz, ale zdaje się, że ostatnio zdecydowanie przegiąłem i może masz mnie dość. Nie jestem dobry w rozumieniu tego, co czują inni, cały czas opieram się o wszystko, co jedynie powierzchniowe, co nie miało większego znaczenia. Istnieje bardzo niewiele osób, które wiedzą cokolwiek na mój temat, a ty wiesz najwięcej z nich wszystkich. Bo uznałem, że mogę ci to powiedzieć i powierzyć, że mogę to z tobą zostawić. Wierzyłem, że to zrozumiesz, bo też nie do końca… Bo i ty i ja mamy w sobie coś, czego inni nie chcieliby oglądać. Myślałem, że może faktycznie cię rozumiem, że faktycznie chcesz, żebym z tobą, no, przebywał. Ale teraz już nic nie wiem. Twoje zachowania i słowa całkowicie sobie przeczą, więc właściwie czuję się trochę, jakbym pierdolnął w jakąś ścianę i nie bardzo wiem, co dalej, bo mi napierdala we łbie.
Wzruszył lekko ramionami. Nie myślał o tym geście, po prostu przyszedł sam, tak jak pewna gorycz w jego głosie. Miał wrażenie, że przegrywa w walce, a nawet nie wiedział, że ją toczy. Znowu kogoś rozczarował, ale to chyba powinno przestać go już dziwić, w tym akurat miał, niewątpliwie, doświadczenie. 
- Co ma dla mnie największe znaczenie? W życiu? - powtórzył za nim nieco oszołomiony, bo takiego pytania chyba się z jego strony w tej chwili w ogóle nie spodziewał i nie do końca wiedział, co ma w takim razie ze sobą zrobić. - Wiesz, że to w chuj trudne pytanie? Może liczysz na to, że od razu znajdę odpowiedź, ale to wcale nie jest takie łatwe. Bo ja wiem… Życie? Świadomość tego, że mimo wszystko mogę dalej oddychać i próbować? Może poczucie, że jednak komuś na mnie zależy? Może wiele rzeczy, które teraz nawet nie przychodzą mi do głowy. Nikt nigdy mnie o to nie pytał, więc nigdy o tym nie myślałem. Ale ty pewnie znasz odpowiedź na tak postawione pytanie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 14:37;

Lodowate palce chwytały jego czaszkę, właziły do jej wnętrza i selekcjonowały słowa, gesty i zapamiętane wyrazy twarzy, aby wyciągnąć z nich wszystkie negatywne wydźwięki. Ta uśpiona depresja, której myślał, że się w końcu pozbył, jednak jeszcze oddychała. Cicho, powoli, gotowa wybudzić się na nowo i zadziałać na niego niczym obecność dementora. A przez ten chłód przedzierały się słowa Maxa. Fakt, nie nazwał go kaleką ale taki się poczuł. Może niesłusznie, ale jednak to odczucie w niego wlazło, zaczęło zżerać i zniechęcać do dzielenia się chociażby najmniejszą następną myślą skoro płacił swoją dumą. Gdy Max wymieniał wszystkie te dobre rzeczy to odkrył, że faktycznie przez ten okres czasu czuł się dobrze. Odzyskał równowagę, jego dziwne zachowania zmalały, nie zadręczał się tak intensywnie jak kiedyś… zajmował się myśleniem o Maxie i Lou, nie miał czasu ani ochoty aby przysiąść do złych myśli. Chłód nie chciał ustąpić z jego spojrzenia ale słuchał tego co chłopak miał do powiedzenia i próbował popatrzeć na to z dystansu. Zachowanie Maxa jasno mówiło, że mu zależy, że to jest coś więcej niż zwyczajna sympatia. Czy o Lou też w ten sposób się martwił? Zaczerpnął powietrza do płuc i próbował wyrwać się z tego wewnętrznego odrętwienia. - Dziękuję. - odezwał się powoli i ostrożnie. - Dziękuję, że się nie spóźniłeś. - choć głos miał nawiedzony to z oczu spozierała śmiertelna powaga. Istotnie gdyby nie interwencja Maxa to dzisiaj być może by go tutaj nie było. Z drugiej strony miał dość tego przymusu, by go ratować przed samym sobą. Zdawał sobie jednak sprawę, że coś z jego głową jest nie tak tylko nie chciał przyznać sam przed sobą, że może to być srogo niebezpieczne nie tylko dla niego ale też dla otoczenia. Nawet nie drgnął, gdy Max zademonstrował to, co zrobił wcześniej Skyler. Policzki zapalił wstyd, to faktycznie było co innego. - Z twojej ręki jest czułe. Od niego niezbyt, bo… - z jakiejś przyczyny nagle nie mógł dokończyć zdania. Tknęła go świadomość, że Skyler nie jest już mu bliski tak jak kiedyś, nie jest już na tej pozycji na którą wdrapał się Max. Dlatego teraz jest to czułe, a wtedy nie było. - Mogło to tak wyglądać, przyznaję. Ale nie odebrałem tego tak jak teraz od ciebie. - może było to kiepskie wyjaśnienie ale nie miał niczego innego na swoją obronę. Przecież nie będzie mu opowiadać o temperamencie Skylera ani o czasie kiedy był z nim w związku. Od razu wykrzywił się przy wspomnieniu Mefistotelesa. - Mam powód, aby nie być zachwyconym ich związkiem. - niemal wypluł z siebie te słowa jakby wypowiedzenie ich graniczyło z cudem. - Powód jednak jest bardzo… żenujący więc nie wiem czy miałbym opowiedzieć o tym, a ty czy potrzebujesz tej wiedzy. Nie znaczy to, że zamierzam Skylera odbijać. To ja z nim zerwałem, nie on ze mną, Max. - może ta informacja go jakoś upewni w tym, że Finn naprawdę nie zamierza schodzić się na nowo ze Skylerem? To było dziwne tłumaczyć, że nie ma powodu do zazdrości. Z drugiej strony akurat mu to schlebiało, bo to znaczy, że Maxowi zależało, a przecież ochoczo porzuciłby samotność na rzecz posiadania kogoś tak blisko siebie, kogoś, kto się nie boi, kto nie da sobą manipulować, kto nie pozwoli nad sobą zapanować, a jednocześnie kto nie osacza go ograniczeniami. - Gdybym miał cię dość to nie zamieniłbym z tobą ani jednego słowa. - dzielnie mu to wyjaśnił choć głos drżał już ze zniecierpliwienia. - Kiedy zaprzeczam słowem i zachowaniem? - nie mógł przypomnieć sobie żadnej ze scen, które mogłyby wprowadzić komuś mętlik w głowie. Nie zdawał sobie sprawy, że chłodnym spojrzeniem potrafi odtrącać, to było w nim zbyt głęboko i długo, aby to zauważył. Teraz był po prostu rozgoryczony i miał jeszcze swoje żale. - Ty naprawdę wątpisz w to czy cię chcę? - aż znieruchomiał słysząc swoje słowa. Brzmiało zobowiązująco ale nie wycofywał się z nich, bo w końcu musiało do tego dojść. - Rozumiesz więcej niż inni. Rozumiesz tyle samo co Dina, Max. Jak mógłbym cię nie chcieć skoro już mnie w większości znasz? A ja ciebie ? - był urażony tą wątpliwością a jednak skoro ona padła to przyczyny musiały się gdzieś pojawić. Serce fiknęło w jego trzewiach, ten chłód zadrżał, zafalował jakby został wytrącony z równowagi nowymi myślami i odkryciami. Zrobił ten ważny krok w jego stronę, ale nie dotknął go, a popatrzył z bliska w oczy, zaś w sobie nie miał nawet grama uśmiechu. - Nigdy w życiu nie trzymałbym twojej ręki. - mówił to cicho jednak nie potrzebował podnosić głosu aby było słychać w tym napięcie i żal za takie, a nie inne rozumowanie. Powinien teraz chwycić jego palce ale nie robił tego, zabronił sobie dopóki nie wyjaśnią sobie wszystkiego. Znajdowali się przeraźliwie blisko momentu kiedy muszą się wzajemnie określić i przyznać przed sobą samym i tym drugim, że między nimi jest jednak coś więcej. Równie dobrze mogą stwierdzić, że im się to tylko wydaje, byleby było wiadomo na czym stoją. Brak tego określenia był już nie do zniesienia, przynajmniej dla Garda. - Nie mówiłem, że to proste pytanie. A co czujesz kiedy stoisz obok mnie? - kolejne z trudniejszych, wyraźniejszych i wymownych. Celowo nie komentował tego czy sam zna odpowiedź na pytanie co ma dla niego największe znaczenie. On tu próbował wybadać wszystko z każdej strony, niczym jakiś naukowiec który bez dowodów nie zrobi ani jednego dodatkowego kroku, bo musi się upewnić co siedzi w Maxie. Widział i wiedział już sporo, jak to sam wyznał, najwięcej, ale najwyraźniej było mu mało. Zdawał sobie sprawę, że nie odwdzięczył się takim samym otwarciem przed Maxem ale zawsze, ale to zawsze działał na zasadzie, że bez poprawnie zadanego pytania nie zwierzy się z najgłębszych myśli i sekretów.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 16:17;

Nie wiedział zupełnie, czy to co mówi ma jakikolwiek sens, czy ma tak naprawdę znaczenie, nie miał takiej pewności, chociaż bardzo chciałby ja mieć. Naprawdę wystarczył mi ten jeden raz, gdy widział Finna w tragicznym stanie, naprawdę wystarczyło mu, że musiał wtedy z nim w pewien sposób walczyć. Na początku, kiedy się spotkali i jedynie siedzieli nas kartami tarota, miał nadzieję na coś, co szybko się zacznie i szybko skończy, jak zawsze. Jedna wizja wystarczyła, by dostatecznie namieszać. Przynajmniej tak sobie to tłumaczyć, początkowo, starając się w to nie zagłębiać, ale musiał przyznać, że z każdym kolejnym spotkaniem po prostu coraz mocniej go do Finna ciągnęło. Chciał widzieć ten jego uśmiech, chciał chyba poczuć, że chłopak się martwi, chciał, tak po prostu, spędzać z nim czas. Nagle, niespodziewanie, bo to nie było w jego wypadku coś częstego. Nie istniało zbyt wiele osób, przy których chciałby być w pełni sobą. To prawda, że znał ich wiele, że lubił popełniać błędy ze Strauss, że uwielbiał wygłupiać się z Nancy, ale większość z tych ludzi nie znała prawdy o nim, jego pochodzeniu, rodzinie, czy czymś takim. A przy Finnie po prostu pękał, wyrzucał to z siebie, opowiadał. To działo się samo i nad tym nie panował, tak samo jak nad tą chęcią, żeby chłopak już zawsze się uśmiechał. Nie miał pojęcia, jakie to ma mieć dla niego znaczenia, ale to istniało. Tak samo jak niektóre wątpliwości, które Max również w sobie nosił i musiał o nich z Finnem po prostu porozmawiać, jeśli cokolwiek miało z tego wyjść. Czymkolwiek by to ostatecznie nie było. 
- Nie wybaczyłbym sobie, gdybym się spóźnił - powiedział jeszcze, chyba trochę spięty i poczuł, że policzki lekko go pieką, co w zestawieniu z jego bladością wywoływaną nadal zmęczeniem i bólem głowy, nad którym obecnie panował zaklęciami, było naprawdę widoczne i wyraźne. Zaraz zresztą spróbował skupić się na tym, co Finn miał jeszcze do powiedzenia, aż w końcu odetchnął głęboko, żeby zapanować nad tym uczuciem, jakie się w nim kluło. Tej niepewności, czy chuj wie czego, nie umiał tego nawet określić i chyba nie chciał. 
- Wyglądało. Wyglądało… Bardzo czule. I tak, potrzebuję tej wiedzy, bo inaczej zawsze będę patrzył na niego, jak na wilka w owczej skórze - odparł, a jego ostatnie słowa zabrzmiały naprawdę twardo, ale nie mógł się przed tym powstrzymać. Miał wrażenie, że może stawia pewne warunki, ale nie zamierzał pozwalać na to, żeby to Finn o wszystkim decydował. Jeśli mieli rozmawiać, jeśli mieli ostatecznie decydować, co chcą zrobić dalej, musieli zrobić to wspólnie, a on wiedział doskonale, że bez pewnych odpowiedzi nic się nie zmieni. Właśnie dlatego w jego ciemnych oczach, dość pustych do tej pory, pojawił się upór. Nie zamierzał iść dalej, póki nie dostanie tej odpowiedzi i nie wyjaśni pewnych spraw. Było ich kilka, ale właśnie dlatego teraz tutaj stali, właśnie dlatego nie spierdalał, bo chciał w końcu wiedzieć o musiał uzyskać dokładnie wszystkie odpowiedzi, jeśli cokolwiek z tego miało być. Koniec, kropka. 
- Bo patrzysz na mnie, jakbym był niczym - powiedział zadziwiająco spokojnie, kiedy Finn znalazł się tak blisko niego. - Bo uciekasz. Bo byłeś na mnie wściekły po tamtym spotkaniu i pewnie dalej jesteś, założę się, że chcesz mnie za coś opieprzyć. Jak za nazywanie siebie szlamą, ale tego z siebie nie wydusiłeś - wyjaśnił, chociaż to wcale nie było takie łatwe. Chciał wiele spraw ukryć i zbagatelizować, ale miał wrażenie, że wszystko stoi właśnie na ostrzu noża, nie mógł więc tego zostawić w ten sposób, nie mógł tak do tego podchodzić, musiał, pierwszy raz w życiu, podjąć jakąś dorosłą i świadomą decyzję o tym, co dalej, jak się zachować, o tym, co dalej. Bał się tego, ale z drugiej strony wkrótce miał w ogóle decydować o swoim życiu, miał decydować, czy chce całkowicie wymazać przeszłość, więc teraz mógł zacząć w końcu poważnie budować swoją przyszłość. Ona na niego czekała, zdawał sobie z tego sprawę i chociaż teoretycznie był jeszcze gówniarzem, to w ich świecie był już człowiekiem dorosłym, który mógł podjąć pracę, zacząć na siebie zarabiać i kształtować to, co go czeka. 
- Więc, jeśli to wszystko ma dla ciebie znaczenie, to odpowiem na twoje pytanie pod jednym warunkiem. Ty też powiesz mi, co czujesz, kiedy jesteśmy razem. I kiedy gdzieś spierdalam albo opowiadam ci, że coś mi odjebało i gadają do mnie krzaki - zadecydował Max, bez najmniejszego nawet wahania, patrząc na Finna poważnie, ale ze spokojem, którego wcale nie czuł. Nie zamierzał być jednak kimś, kogo można rozstawiać po kątach i jeśli to miało się Finnowi nie podobać, to trudno, tego nie przeskoczy, bo nie chciał być jego pieskiem salonowym. Był odrębnym bytem, który również mógł wymagać, mieć własne potrzeby, prośby i cokolwiek innego. Dlatego teraz oczekiwał na wyjaśnienia, tak samo mocno, jak robił to Finn.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 16:58;

Skinął głową na znak zgody w kwestii zapewnienia go w elementach dotyczących jego relacji ze Skylerem. Może jeśli kiedyś będzie chciał dowiedzieć się więcej to Finn o tym napomknie, o ile rzecz jasna dostanie pytanie do analizy. Cały tamten gniew sprzed paru dni okazał się wywołany przez jeden zwyczajny gest, który został właśnie mianowany określeniem "faktycznie, wygląda czule". To chyba kompromis, prawda? Aż dziw, że udało się niego dotrzeć a więc zamierzał zwracać na to większą uwagę, a kiedyś może wyjaśni, że pewne nabyte prawa w relacji z Finnem pozostają już na zawsze, z czasem jedynie nabierają jednak nieco innego wydźwięku. Słowa Maxa były tak bolesne jak cios pięścią prosto w przeponę. Cofnął się, stracił dech a po jego twarzy przemknął skurcz bólu. ... niczym…? - został brutalnie sprowadzony na ziemię. A więc w ten sposób Max spostrzega tę relację. Uważa się za nieistotnego w jego życiu, a przecież właśnie powiedział (!!!) że nigdy nie trzymałby go za rękę, gdyby był… niczym. To znaczy, że on chyba potrzebuje więcej zapewnień, że jednak coś znaczy, ale sam Finn nie był już pewien czy jest w stanie sprawić, by ten w to uwierzył. Zatrzęsło w nim, odwrócił głowę, połowę ciała, odsunął się bo te słowa wypaliły w nim dziurę. - Jak ja mam ci mówić, że jestem na ciebie wściekły skoro od razu wtedy sam wybuchasz?! - wycedził w jego kierunku z jawną złością i choć podniósł głos to jednak nie krzyczał. Jeszcze. - Cokolwiek do ciebie mówiłem w lesie nic cię to nie obchodziło i nagle łaskawie jednak zauważasz, że coś jest nie tak. Przynajmniej tyle. - zacisnął zęby tak mocno aż rysy jego twarzy się wyostrzyły. - Przecież według twoich słów patrzę na ciebie jakbyś był niczym , to czemu nagle interesuje cię co do ciebie czuję? Skoro już sam sobie to określiłeś? Powiedziałem ci wyraźnie coś przed chwilą, chyba nie zrozumiałeś. Albo to dla ciebie tyle co nic. - stracił chęci, ruszył naprzód, ale teraz… teraz już nie oczekiwał, że Max za nim pójdzie. W lesie gorzko się rozczarował gdy odkrył, że towarzyszyła mu tylko martwa dusza, a nie dwóch chłopaków o których się niepokoił. Za bardzo piekło, bolało, odnosił wrażenie, że nie rozumie Maxa, skoro najwyraźniej nie zauważa gestów (albo widzi je ale nie traktuje serio) które mu daje. Przecież jest cholernie wyjątkowy na tej płaszczyźnie, a on uważa, że Finn uważa go tyle co nic… To chyba znaczy, że przegrał z kretesem…?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 17:03;

Max naprawdę się starał, próbował, nie traktował tej rozmowy, jako czegoś na odwal, na co może machnąć ręką i uznać, że jakoś to będzie, bo też nie o to dokładnie chodziło. Ale oczywiście znowu udało mu się spierdolić i właściwie przestawał się już temu dziwić, bo wchodziło mu to w jakiś pieprzony nawyk. Poczuł, jak gniew go zalewa, kiedy tylko Finn wykonał taki, a nie innych ruch, a potem złapał głęboki oddech, bo miał rację, bo faktycznie tylko się wkurwiał, bo nie umiał rozmawiać tak normalnie i po ludzku, ale właściwie to dotyczyło ich obu. Kurwa.
- Stój - rzucił jedynie i nie czekając nawet chwili złapał go dość mocno za nadgarstek, robiąc wszystko, żeby go zatrzymać, odwrócić do siebie, a jeśli chłopak nie chciał, to tak go obszedł, żeby znowu znajdować się do niego zwróconym twarzą. - Popatrz na mnie i wysłuchaj do końca tego, co mam do powiedzenia, co? Myślałem, że oczekujesz ode mnie szczerości i bycia poważnym, więc proszę cię, poświęć mi jeszcze chwilę - rzucił, a jego głos brzmiał trochę, jakby chciał warczeć, ale nie umiał tego zmienić. Był poirytowany tymi zagrywkami Finna, ale domyślał się, że znowu powiedział coś nie tak, że powiedział coś, co musiało go zaboleć, a tego też nie chciał, bo przecież sam doskonale wiedział, jak bolało, kiedy ktoś coś pierdolnął, a ciebie aż skręcało. Oddychał głęboko, starając się uspokoić, ale spoglądał na chłopaka uważnie i bardzo poważnie, bo nie chciał teraz go stracić, nie chciał, żeby ten sobie poszedł, bo jedno, czy dwa słowa były wypowiedziany w zły sposób.
- Zapytałeś mnie, dlaczego tak myślę, czemu tak się poczułem, skąd to się wzięło. Dobrze wiesz, że… mówię o sobie różne rzeczy, bo… tak może jest mi łatwiej. Wiesz, że… byłem bardzo zdziwiony, kiedy powiedziałeś, że… no, że byłeś zazdrosny, tak? Więc… mam problem z interpretacją pewnych zachowań i słów, rozumiesz? Wydaje mi się, to znaczy, chcę wierzyć, że tak jest, że jednak jestem dla ciebie ważny, tylko potem patrzysz na mnie tak… no i nie bardzo chciałeś gadać… Ale jak, kurwa, byłeś na mnie wściekły, to mogłeś też powiedzieć - wyrzucał z siebie, trochę się plącząc, bo dla niego to naprawdę była całkowicie nowa sytuacja. Położył wolną dłoń na karku, uciekł na moment spojrzeniem, zastanawiając się nad tym, co ma zrobić i jak się zachować, a jednocześnie czuł, że trochę drży. Odnosił wrażenie, że coś znowu mu uciekać, że coś jest nie w porządku, ale jak zawsze, nie umiał tego naprawić, nie umiał z tym nic zrobić, bo był chujowy w podobnych sprawach i po prostu nie umiał zachowywać się tak, jakby mu zależało. A przynajmniej tak sądził, ale teraz z całej siły, rozpaczliwie, zaciskał palce na jego ręce, mając nadzieję, że ten jednak nie pójdzie, że jednak go nie zostawi.
- Przepraszam. Teraz już wiem, co wtedy czułeś. Kiedy… poszedłem sobie w pizdu - zaczął znowu, ale to się nie składało w żadną logiczną całość. - Ja… nie umiem inaczej. Kiedy w domu było źle… uciekałem, żeby spędzić noc na plaży, żeby zapomnieć o tych wszystkich słowach, jakie usłyszałem, zawsze, kiedy już nie mogłem, kiedy coś pękało… chowałem się - mamrotał, czując, że znowu za mocno się odsłania i potem za to zbierze, potem to będzie go bolało, ale próbował naprawdę być szczery, bo wydawało mu się, że bez tego nigdzie daleko nie zajdą, a właściwie cofną się dalej niż na początek. Może w innej sytuacji, w innej relacji, wcale by mu to nie przeszkadzało, ale teraz nawet nie próbował sobie tego wyobrażać. - Nie… Nie wiedziałem, że będziesz chciał… no, szukać mnie. Przecież jesteś o to dalej wściekły, tak? Więc… Ja… Hm. To… znaczyło dla mnie bardzo dużo. Więcej, niż umiem powiedzieć. To… To, że potem nie zabrałeś ręki też. Może nawet… no, było jeszcze ważniejsze. I… nie chcę, żebyś sobie poszedł, ale zrozum, że ja nie umiem, nie wiem, jak powinienem się zachowywać. Nie mam bliskich sobie osób, wszystkie moje dotychczasowe relacje bardzo szybko się rozpadały, myślę, że wiele rzeczy w życiu spieprzyłem, bo chciałem po prostu zachować spokój i nie wpierdalać się tam, gdzie mnie nie chcieli. Ale może chcieli, może coś przegapiłem - mówił dalej, czując jednocześnie, że jednak się rumieni, bo to, co bełkotał, nawet w jego uszach brzmiało jak skończone kretynizmy, które nic nie wyrażały. Zaczerpnął tchu, bo to wcale nie było takie proste, żeby to wszystko wyrazić. - No i dobra, spierdoliłem. Ale teraz bardzo nie chcę spierdolić, rozumiesz? Dobra, wyszło na to, że faktycznie… no, że faktycznie jestem zazdrosny o Skylera. Wolę nawet nie myśleć o… no… o nim, bo chyba bym w ogóle ocipiał. Czy coś. Nie umiem tego nazwać, Finn - powiedział, przesuwając dłoń, by przeczesać włosy, a później potrzeć oczy, bo czuł się jak skończony debil, kiedy to wszystko opowiadał. Ile on miał, kurwa, lat? Trzy i pół? Brzmiał teraz tak żałośnie, że sam to słyszał i nawet by się nie zdziwił, gdyby Finn jednak postanowił pójść, ale dalej kurczowo zaciskał palce na jego ręce, tak prosząco, jakby był zbitym kundlem, który chce, choć chwili uwagi, paru minut, niczego więcej. 
- No więc… Jestem tępy, tak? Wiem, co znaczą gesty… zapraszające, bo je rozpoznaję. Ale… jedyny czuły gest, jaki tak naprawdę znam to ten… z rysowaniem wzorów na plecach. Więc… chciałem, żebyś naprawdę chciał, tylko że w chuj trudno jest mi wszystko zrozumieć i pomyślałem… że jak pogram trochę twoimi kartami, to może sam… coś mi powiesz - wydukał w końcu, a później odsunął dłoń od oczu, by znowu na niego spojrzeć, spróbować przekonać się, co on o tym myśli. Był jednak cały czas przygotowany na to, że ten sobie faktycznie pójdzie, bo brzmiał faktycznie jak skończony kretyn, chociaż starał się wszystko wyjaśnić, żeby nie było żadnych nieporozumień.
- Nie idź sobie. Proszę. Chyba… że to też jest za szybkie - dodał cicho, próbując podchwycić jego spojrzenie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 18:15;


Zatrzymał się, ale nie odwrócił. Samo to, że chciał go powstrzymać przed odejściem mówiło jednak wiele. Gdyby chodziło tylko o potrzeby fizyczne to nie chciałby mu niczego wyjaśniać. Popatrzył na jego buty, kiedy ten stanął naprzeciw. Poproszony o kontakt wzrokowy spełnił prośbę, a więc Max mógł popatrzeć na tłumioną pośród błękitu wściekłość. Miał na tyle taktu aby jednak na niego nie wrzeszczeć tak jak pod tamtą nawiedzoną chatą, choć nie ukrywał, nie zaszkodziłoby dobitne wyłożenie Maxowi co sądzi o jego niektórych zachowaniach. Nie dziwił się, że i jemu głos drżał z nerwów, ale nie skomentował tego, tylko patrzył i słuchał tak jak z góry zostało to zaplanowane. Serca biły nierówno i zdecydowanie w różnym rytmie. Doceniał, że chłopak próbuje zapanować nad złością, choć nie zdziwiłby się gdyby ten wybuchł. Często się to działo i przez to ciężko było mu cokolwiek przetłumaczyć kiedy samemu nosiło z nerwów. - Niby jak na ciebie patrzę? Przecież cię do cholery nie zjem. - nastroszył brwi i spoglądał nań intensywnie, ale też z zapytaniem bo nie wiedział co w jego spojrzeniu jest nie tak - czyżby nie pasowało mu po prostu zirytowanie w jego wydaniu? Miało ostre kanty, zaciśnięte usta i kryjące się za spojrzeniem rozdrażnienie. Max nie był płochliwy, a więc nie rozumiał skąd te słowa. ... że jestem dla ciebie ważny..., to było takim pobudzającym dźgnięciem gdzieś w okolicy serca. Delektował się tym. - Jeśli chcesz coś wiedzieć to mnie po prostu zapytaj, Max. Nie rób tego co kiedyś Sky - bał się drążyć. Nie domyślę się jakiej wiedzy ci brakuje. Po prostu pytaj. - mówił to wciąż tak sucho i bez żywego wydźwięku, ale patrzył prosto w oczy, nie ruszał się i starał się zlekceważyć temperaturę jego palców owiniętych wokół bladego nadgarstka. Nawet tutaj miał problem z opaleniem się na chociażby lekki brązowy kolor. - Tak, jestem na ciebie wściekły ale ty na to reagujesz furią. - zaznaczył drugi już raz, aby Max zrozumiał, że gniewnie się na niego wiąże się z solidnym oberwaniem rykoszetem. Mógłby zaryzykować, wywarczeć mu do ucha co się nie podobało, ale sama myśl, że potem musiałby go jakoś uspokajać, że się przez to pokłócą... to było wyczerpujące, miał sporą nauczkę po tym co się działo tamtego popołudnia przy nawiedzonym domku niewolnika. Zerknął na jego coraz silniej zaciskające się palce, ale stłumił stęk, gdy zaczęło to już boleć. - Nie, nie wiesz co wtedy czułem. - poprawił go być może trochę nieuprzejmie, no ale skoro miał powiedzieć o tym to nie może owijać w bawełnę. - Ja nie odchodzę samotnie w deszczu w środek lasu bez żadnej osłony, czujności i świadomości, że można zginąć w paszczy gawiala. - udało się to wycedzić bez atakowania go furią w głosie. Teraz mógł już wiedzieć z jakiego powodu był na niego wściekły. - Chciałem was tam zostawić. - wolał pozbawić Maxa złudzeń, że to był pierwotny plan. - Ale potem się wróciłem, Areen pomogła mi cię znaleźć. Martwiłem się. - nauczył się mówić o swoim niepokoju dzięki Maxowi i Loulou. Wcześniej naskoczyłby na niego, chciałby nim potrząsnąć, ale pokazali mu jak przekazać to uczucie w słowach i to była całkiem mądra umiejętność. Następne słowa chłopaka zmiękczały go. Bronił się przed tym łagodzeniem, ale siłą rzeczy ulegał, widział, że ten zaczął się bardzo przejmować, nawet panikować (?), jakby obawiał się, że nagle zerwą... znajomość. Owszem, przez tragiczną chwilę chciał się wycofać, gdy poczuł się urażony i dotknięty do żywego, ale przecież potrafili sobie pomóc... Słuchał dalej, bezlitośnie zachowywał śmiertelnie poważny wyraz twarzy, nie ocieplił go nawet na sekundę, chciał wiedzieć wszystko bez przerywania na okazanie zmiękczenia. Wydał z siebie warkot skrywający ojczyste przekleństwo w chwili, gdy Max nazwał się tępakiem. Znał jego zdanie na temat takiego nazewnictwa i Merlin mu świadkiem, będzie to plenić inaczej szlag go trafi. Żadnego szlamowania i nazywania się głupkiem. Rzadko słyszał ten ton w jego głosie, taki proszący, ale też z ziarnem paniki i strachu. Może mu się to wydawało, ale mógł oglądać na jego twarzy sporo emocji. - Skoro nie chcesz uciekać to tego nie rób. Nie musisz już tego robić. - wyswobodził nadgarstek spomiędzy jego palców i nagle zrozumiał jak to wygląda - jak odtrącenie. Zamiast wyprostować wgniecioną w kość skórę zsunął dłoń po to, by spleść ich palce. To był pierwszy prawdziwy raz, serce po tym dudniło jak szalone, wybiło się ze spokoju, kurczyło do wielkości ziarenka by chwilę później powiększyć się do wielkości dłoni i z powrotem, ten sam tryb. Dziw, że mieściło się w jego klatce piersiowej i nie chciało przedrzeć przez bliznę na mostku. Potarł kciukiem wierzch jego dłoni. - Nowy czuły gest. - teraz uniósł jego rękę do swoich ust i ucałował jego kłykcie. - Drugi. Jest ich dużo. - chłód zaczął go powoli opuszczać, przeganiany przez nowonarodzone ciepło wywołane dotykiem jego skóry na wrażliwych wargach. - Znam ich parę, ale one są niestety zarezerwowane tylko dla mojego chłopaka, jeśli jakiś się kiedyś do mnie napatoczy. - w końcu po tak długim czasie kącik jego ust uniósł się. Spoglądał pytająco w jego ciemne oczy, ale nie wypowiadał tego na głos. Decyzja wiązała się z wieloma trudnymi sytuacjami, a jednak udowodnili, że jakoś je ogarniają.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:03;

Sam nie wiedział, czego się spodziewał. Tego, że Finn mu się wyrwie i gdzieś pobiegnie? Że zacznie się z nim szarpać, że na niego nie spojrzy? Nie był pewien, nie wiedział, co właściwie miało się wydarzyć i znajdował się gdzieś pośrodku niczego, bojąc się chyba usłyszeć tego, co ten miał do powiedzenia, a jednocześnie czekając na to, bo wiedział, że bez tego nie zrobią ani jednego kroku. Już i tak znajdowali się w niezłym, kurwa, bagnie, a on nawet nie wiedział, co sam odpierdala, bo w gruncie rzeczy nigdy nie powinien być w tym miejscu, nigdy nie powinien się przejmować, a obecnie stawiał wszystko na ostrzu noża i nie mógł tak po prostu pozwolić mu odejść.
- Właśnie to robię. Pytam. A ty patrzysz na mnie z takim chłodem, jakbyś miał mnie serdecznie dość, jakbyś chciał, żebym jednak stąd spierdalał - powiedział cicho, a jego głos zadrżał dość mocno, zdradzając jednocześnie, że faktycznie jest w nim wiele nagromadzonego gniewu, który nie mógł znaleźć nigdzie ujścia, który był, istniał, płonął, ale Max nie chciał mu się poddawać. Odetchnął głęboko, starając się nad sobą zapanować, nie wiedząc nawet, jak mocno zaciska palce na nadgarstku Finna, nie zdając sobie sprawy z tego, jak mocno na niego podświadomie naciska. Zacisnął mocno zęby.
- Wybacz, że nie jestem idealny, ale nauczyłem się reagować na krytykę, agresję i zarzuty w jedyny sposób, który rozumie inny wściekły pies. Nigdy nie będę układny i cudowny, nigdy nie będę jednym z tych chłopaków, którzy potrafią pochylić pokornie głowę i za wszystko z miejsca przeprosić. Przestałem w końcu chować pod siebie ogon i chociaż źle się to dla mnie kończyło, to nie przestawałem, bo w końcu chciałem mieć coś do powiedzenia, bo w końcu chciałem być. Myślisz, że skąd wzięła się ta blizna po cięciu? Że dlaczego mam tak wiele innych śladów i znaków wskazujących na to, że przestałem być grzecznym, przerażonym dzieckiem, na którym wszystko można było wymusić? Tylko agresja była w stanie pokonać agresję, tylko ona pozwalała mi na to, żebym mógł istnieć - warknął na to, zastanawiając się przez chwilę, czy Finn w ogóle go słuchał, czy wiedział ostatecznie jaki był, czy jednak budował sobie własne wyobrażenia na podstawie niektórych usłyszanych słów. Zacisnął bardzo mocno zęby, kiedy Finn mu odpowiedział, a później zamknął na chwilę oczy, czując, że jeszcze chwila i po prostu całkowicie i ostatecznie eksploduje, pozwalając na to, żeby podobny jad wylał się również z niego, a to było chyba ostatnie, czego w takim wypadku potrzebowali.
- Wtedy mnie to nie obchodziło. Wtedy myślałem tylko o tym, że w końcu zabiorę wam problem sprzed oczu, może na zawsze - syknął, przyznając się do tego, jak potrafił podchodzić do sprawy, jak mocno umiał zapaść się w ciemności, jaka go otaczała, jak bardzo potrafił się stoczyć w tym, co się z nim działo. Nie tylko Finn miewał problemy, nie tylko on miewał wątpliwości co do samego siebie, Maxowi również, wielokrotnie, zdarzało się zastanawiać, czy to jeszcze ma sens. Na ciele nosił wiele znaków, które pokazywały, że próbował rozwiązywać swoje problemy w sposób, na który chyba większość osób co najmniej załamałaby swoje pierdolone ręce i zaczęła zawodzić z przerażenia, nie mając pojęcia, co ma z tym właściwie zrobić. Był słaby, to prawda, ale był również na tyle słaby, żeby nigdy nie pociągnąć ostrzem w górę żył. Chociaż przecież było tyle lat, tyle czasu, w którym myślał tylko o tym, że nie ma najmniejszego nawet powodu do tego, żeby żyć. Był wciąż i wciąż blisko jednego kroku, ale nigdy go nie wykonał. - Myślisz, że skąd, kurwa, są te wszystkie ślady, które ukrywają tatuaże? Że wzięły się z dupy? Nie tylko ty… - zaczął, ale aż go zatkało, na kolejne słowa Finna, wyrażone tak bardzo bezpośrednio. Dwa słowa, a spowodowały, że Max zatrzymał się na moment, że rozchylił wargi i poczuł, że znowu się durnie rumieni, więc w razie przebicia tego durnego zachowania, zmarszczył nieznacznie nos, chcąc nad sobą zapanować. Próbował oddychać głęboko, próbował się uspokoić, próbował nad sobą naprawdę zapanować, ale zupełnie mu to nie wychodziło, bo nadal mieszało się w nim wiele wściekłych uczuć, nad jakimi nie był w stanie zapanować, a wtedy Finn cofnął rękę, a Max poczuł, jak przechodzi go lodowaty dreszcz. Spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami, czując jednocześnie, jak opada na niego jakiś ciężar, którego nie był nawet w stanie unieść, który wykraczał poza granice jego pojmowania i po prostu wmurowało go w miejsce, chociaż chciał zrobić te kilka kroków w tył, dać mu tę przestrzeń, chociaż przecież dostał odpowiedź, chociaż… Niemalże zakręciło mu się od tego w głowie, a później z jeszcze większym szokiem przyjął to, że Finn złapał go za rękę, że splótł palce z jego palcami, że go przytrzymał. Miał wrażenie, że od tego gestu aż podniosły mu się włoski na karku, że poczuł dziwny paraliż obejmujący całe jego ciało. Jakby tego było mało, chłopak uniósł ich ręce i zrobił coś, czego Max nie spodziewał się ani trochę. Patrzył na niego przez chwilę w całkowitym szoku, bo chyba nie przyszłoby mu do głowy coś podobnego, a potem gwałtownie pociągnął go do siebie, opierając drugą dłoń o jego kark i pochylając się ku niemu, by po prostu go pocałować. Chwilowo miał w dupie to, że nie znajdowali się w miejscu, w którym nikt nie mógł się na nich napatoczyć, to nie miało dla niego znaczenia, kiedy serce biło mu tak mocno, jakby nagle dostało jakiegoś pierdolca.
- Zachowaj je dla mnie - powiedział jedynie cicho.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:08;

Jak to możliwe, że w jednej chwili był cichy i spokojny a teraz wrzało w nim co kolejne słowo Maxa? Przymknął oczy, chcąc nie chcąc słuchając jego słów i każde z nich było takim ukłuciem prosto w przeponę. - Kuźwa, Max. Wyluzuj. Nie szukam ideału ani potulnego chrobotka. - warknął, bo inaczej nie dało się mu tego przetłumaczyć. Czemu w ogóle Max się usprawiedliwiał? Wszystko czego się ponownie dowiadywał wywoływało w nim furię, ta wiedza mu się nie podobała, jego stan myśli i własnej wartości tym bardziej. Nabrał ochoty zasiać w nim porządny chaos a nuż wyjdzie z tego większy porządek niż teraz. Czy Finn naprawdę skłaniał ludzi do usprawiedliwienia się z tego jacy naprawdę są? Nic dziwnego, że miał zimny wzrok, te słowa go wkurwiały, podejście Maxa też i jak zdążył go poznać w jednej chwili może udawać, że to nie ma żadnego znaczenia. A kurwa ma, ale miał prawo być wkurzonym. Max miał zająć posadę silniejszego od niego, bardziej skorego do życia, a teraz odkrywał, że jednak blizny są wołaniem o pomoc, aktem przypomnienia sobie, że jednak jest się żywą istotą. Był taki znieruchomiały, przez chwilę wydawało mu się, że jest już w porządku, że kryzys został zażegnany, wykonał kilka gestów pokazujących jak może być miło i fajnie, Max wyglądał jakby piorun go trzasnął, potok słów został przerwany, szum w uszach przybrał na sile. Który z nich wstrzymywał oddech? Którego to dech słychać było przez tę chwilę? Który to zacisnął mocniej palce, wbijając w skórę drugiego paznokcie? Świat się zakręcił, wszystkie myśli otuliły się mglistym kokonem oddzielającym go od rzeczywistości. Wiedział, że zamknął oczy gdy usta Maxa na krótką chwilę go dotknęły. Słyszał jego słowa ale nie wiedział gdzie je umiejscowić. Chodzi o pieszczotę czy posadę? Czemu to ciepło było tak często tłumione i ograniczane? Krew odpłynęła z jego twarzy, a więc pochylił głowę opierając ich czoła o siebie. - Oddech masz ciepły ale słowa lodowate. - wydusił z siebie jakby ostatkami sił? Trząsł się. - Chcę… zniszczyć… wszystkie te słowa. Jedno po drugim. - wzrok miał już nieobecny. - Każde z osobna. Są złe i muszę pomóc. Dina… - podniósł głowę i niezbyt przytomnym wzrokiem rozglądał się za sylwetką dziewczyny jakby miała pojawić się znikąd. - Nie chciała, żeby zabijać. To zamknę je wszystkie i będziesz bezpieczny. - cofnął dłoń i roztarł jej wewnętrzną stroną ramię chłopaka. - Będziesz bezpieczny. Z daleka. Tak, z daleka. - patrzył nań ale go nie widział. Skąd w jego ręku wzięła się różdżka? Sekundę później otulił ich zaklęciem niewidzialnego muru. Przeszedł wokół tej niewidocznej bariery, dźgał ją krańcem różdżki, szeptał coś, jakieś inkantacje które wyczytał w księgach. Z drewna wylatywała świetlista smuga światła, a kilka chwil później wyczarował przed niewidzialnym murem chmurę czarnego dymu. Kłębiła się niespokojnie, zmieszała z mgłą, zasłaniała widoczność. Mówił coś, ale już w szwedzkim języku, mamrotał niemrawym tonem i próbował coś czarować. W pewnym momencie z jego różdżki zaczęły wydostawać się pomarańczowe płomienie, a gdzieś między obcymi słowami rozbrzmiewało określenie "by nie było ci zimno", choć trudno stwierdzić do kogo to kierował skoro nie patrzył na Maxa, a przed siebie jakby ktoś w tej czarnej gęstwinie stał. Źrenice miał rozszerzone, oddychał tak świszcząco, jakby coś przygniatało jego płuca. Nie radził sobie z tymi słowami. Nie radził sobie ze świadomością, że Max cierpi gorzej niż jakiekolwiek inny osiemnastolatek, a trafił na człowieka, który mu tego nie załagodzi bo przecież sam jest taki wadliwy. Wściekłość zmieszała się mocno z resztą uczuć, które go zżerały od paru dni, kiepski sen, niepokojące słowa chłopaka… mózg Finna spasował, pozwolił na ten okruch psychozy, kiedy namiętnie i z zaangażowaniem zabezpieczał teren wokół nich. Tworzył pułapkę w której mieli utknąć. Tworzył też ogień nad którym nie da się ot tak zapanować.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:13;

Zacisnął mocno zęby, mając wielką ochotę powiedzieć mu, że powinien się w końcu zdecydować, czego właściwie od niego, kurwa chce. Z jednej strony nie chciał tłumaczeń, z drugiej właśnie tych wyjaśnień oczekiwał, a to wcale nie było łatwe, przynajmniej dla Maxa. Spróbował jednak, na razie, zdusić swoje słowa, to wszystko, co cisnęło mu się na usta, co próbowało go właściwie porwać i zrobić chuj wie co. Na całe szczęście później Finn oszołomił go tak mocno, że naprawdę nie miał czasu zastanawiać się nad tym, co dalej, że nie był w stanie myśleć o niczym innym, tylko tych prostych z pozoru gestach, od których niemalże się w nim gotowało. A później wszystko szlag trafił, każde kolejne słowo Finna powodowało, że patrzył na niego coraz to szerzej otwartymi oczami, mając wrażenie, że jeszcze chwila i po prostu rozpadnie się na jakieś pieprzone kawałki, z których już nigdy nie zdoła się pozbierać. Z dala? Więc to wszystko, to co mówił, nie dotyczyło jego…
Max poczuł, jak mięśnie mu się naprężają, kiedy tylko zdał sobie sprawę, że Finn najwyraźniej zamierza zacząć tutaj, kurwa, czarować. W pierwszej chwili obserwował go w skrajnym niezrozumieniu i niepewności, ale im dalej to trwało, tym bardziej czuł, że musi to natychmiast przerwać. 
- Finn! Finn, błagam cię, wracaj tutaj - rzucił, próbując przytrzymać go przy sobie. Nie miał najmniejszego nawet pojęcia, czy powinien się z nim szarpać, czy powinien zrobić cokolwiek innego, czuł się, jakby nagle zapadł się w jeszcze większym bagnie, ale jednocześnie był coraz bardziej zdeterminowany, żeby działać. Ogień, ogień, ogień. To było coś, co już widział, nie dokładnie tak, jak w tej chwili, ale najwyraźniej jednak powinien był się na to przygotować. Powinien coś zrobić, zanim dojdzie do tragedii, a on chuja umiał i teraz zaczynał rozumieć, że jeśli chce naprawdę działać, to musi jednak to zmienić. Spojrzał raz jeszcze na Finna, starając się go objąć, złapać, powstrzymać przed dalszym szaleństwem, ale zdawało mu się, że chłopak zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Max nie był pewien, co powinien teraz zrobić, nigdy nie znajdował się w podobnej sytuacji, ale nie mógł spanikować. Zdołał złożyć w całość nogę Felinusa, gdy ten nieoczekiwanie wbił w nią ostry skalpel i zniszczył wszystko, co napotkał na drodze, więc, kurwa, musiał poradzić sobie też z Finnem, chociaż serce biło mu jak wściekłe. Był przerażony i nie sądził, by ktokolwiek inny w jego sytuacji byłby w stanie zachować spokój. Z Finnem coś się działo, to nie było normalne i nie było to zwyczajną wściekłością, czy zwyczajnym problemem, teraz zdawał sobie z tego sprawę, a może dostrzegał to, patrząc na to, jako człowiek, który całkiem sporo zdołał już dowiedzieć się o czarodziejskich chorobach.
- Finn! - rzucił raz jeszcze, a później poczuł, że jeśli nie zrobi czegoś dokładnie w tej chwili, to skończy się tak chujowo, jak tylko się da. Przestał więc pierdzielić się, licząc na to, że chłopak faktycznie się obudzi i wyszarpnął własną różdżkę, biorąc głęboki oddech. Rzucanie normalnych zaklęć użytkowych nie powinno być dla niego problemem. Sięgnął po aquamenti próbując zgasić te płomienie, które z jakiegoś powodu Finn zaczął tutaj sprowadzać, czując jednocześnie, że nie jest pewien, czy zerwie zaklęcia, jakie Puchon próbował na nich sprowadzić, co próbował tutaj stworzyć. Co się, do kurwy, z nim działo? Spróbował wysyczeć jeszcze finite, ale podejrzewał, że siła Finna będzie większa niż jego własna, więc w końcu chwycił go za ramię, odwrócił w swoją stronę i zdecydował się na włożenie w zaklęcie tylu sił, co wtedy, gdy zmuszał tkanki do ponownego połączenia się.
- Rennervate - powiedział bardzo wyraźnie, starając się, by ten czar wyrwał Finna z tego czegoś, w co wpadł. Obudź się, ocuć się, no dalej, kurwa. Wiedział, że nie może go dalej trzymać, jeśli chce spróbować jakoś ich obronić, a jednocześnie nie chciał go puszczać, gdyby tylko miało się okazać, że Finn z tego wszystkiego potem zemdleje, czy coś podobnego. Musiał, kurwa, coś zrobić. Objął go bardzo mocno, oddychając głęboko, a później zaciskając mocno zęby po prostu zdecydował się na rozbrojenie go, tak po prostu, modląc się do chuj wie kogo, żeby to zaklęcie zadziałało, żeby wszystko się udało. Liczył na to, że jeśli Finn nie będzie miał jak czarować, a on będzie trzymał go wystarczająco mocno, zdoła zapanować nad tym piekłem, jakie próbował im tutaj zgotować. Ręka, którą go obejmował, którą go trzymał, drżała mu cała, jak szalona, ale nie chciał się poddawać. Jeśli nic nie powstrzyma Finna, będzie musiał go po prostu uderzyć, na tyle lekko, by go zamroczyć, nie znał innego sposobu na to, by z nim walczyć, poza tym teraz zdecydowanie miał inny problem. Kurwa. Co to były za zaklęcia! Co on tutaj sprowadził? Zacisnął mocno palce na różdżce, starając się zakończyć działanie tych wszystkich czarów.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:20;

Płomienie przygasły kiedy opadł na nie strumień wody. Finn drgnął, nawet w tym amoku nie spodziewał się interwencji od osoby, którą z jakiejś przyczyny chce chronić przed... złymi słowami? Mózg Finna pracował w taki dziwny sposób, doszło do jakichś zakłóceń między neuronami, myśli plątały się i wywoływały niezbyt normalne zachowania. Popatrzył nieobecnym wzrokiem na Maxa i na różdżkę w jego ręku. Owszem, mógł być trzymany, obejmowany, ale dalej wzrok miał ten sam, a broń nagrzaną, aktywną, gotową tworzyć coś z niczego. Powinien zareagować nieco żwawiej na gaszenie jego zaklęć, ale zamiast tego wyciągał rękę na bok i tworzył nowe płomienie, które wpadły wprost w czarne kłęby dymu, który zaczął zachowywać się niczym leniwy wir... wystarczyłoby trzasnąć w ten twór "bombardą" albo "depulso" a mógłby roznieść to wszystko na okoliczne drzewa, a następnie doprowadzić do pożaru. Dodatkowo nie mogliby tak łatwo wyjść spod niewidzialnego muru, skoro ten otaczał ich sylwetki. Nie słyszał wołania, koncentrował się na wyrzucaniu z różdżki następnego ognia, poruszył się i próbował wyswobodzić kiedy oberwał "Finite". Zmarszczył brwi. - Ktoś chce przeszkodzić. Ktoś tu przyszedł. - wydusił z siebie, rzucił zaklęcie wykrywające cudzą obecność. Wymamrotał coś w stylu "nie działa, zakłócenia" wszak czar nie wykrył tu nikogo poza nimi, a "widział" na własne oczy, że ktoś tu ingerował w jego działanie. Nie podejrzewał o to Maxa skoro w chwili obecnej został potraktowany jako osoba, którą należy ochronić przed atakiem z zewnątrz. - Nie martw się, uduszę każdego kto tu przyjdzie. Jest takie zaklęcie... - wybełkotał już dosyć niewyraźnie; wpatrywał się wciąż w czarną zasłonę, która wciąż miała w sobie zablokowane płomienie, które prosiły się aż o następny czar, który uwolniłby je do świata. Zniszczyłyby go doszczętnie zamieniając trawę w jałową ziemię, a życie w śmierć bądź trwałe kalectwo. - Ktoś tu idzie. Słyszę kroki. - spiął się, rozglądał czujnie, wbił paznokcie w ramię Maxa, a nie byłoby niczym dziwnym, gdyby przebił naskórek aż do pierwszej krwi. Chwilę później zaklęcie buchnęło prosto w jego twarz sprawiając, że zachwiał się i gdyby nie ramię Maxa to być może wylądowałby na ziemi. Zakaszlał, chyba jęknął, a i poczuł na ręku inną krew, tę która właśnie puściła mu z nosa. Popatrzył na tę bordową plamę na palcach i nagle zakręciło mu się w głowie. Mrugał, z trudem podnosił powieki, ocucał się, a jego źrenice nagle się zmniejszyły. Rozejrzał się po okolicy dosyć mocno skołowany i ostatecznie zatrzymał wzrok na chłopaku. - Co tu...? - spiął się widząc unoszące się wokół czary, uniósł różdżkę i próbował je cofnąć. - Kto to zrobił? Co się stało? - rzucił w kierunku chłopaka bardzo zdenerwowanym tonem. Miał problem z zakończeniem unoszących się zaklęć i nie była to tylko wina ich interakcji ale dyskomfortu psychicznego samego Garda. - Na Merlina, nie idzie tego skończyć. Musimy się stąd deportować. - oddychał szybciej i nie potrafił utrzymać spojrzenia na chłopaku, a więc naparł palcami na jego kark, zacisnął mocno powieki i deportował ich kilka metrów dalej, ale tam już się przewrócił, gdy trzask w powietrzu go z siebie wyrzucił. Krew spłynęła aż do brody, zasłonił brzegiem dłoni usta i nos, totalnie nie ogarniając co tu się dzieje. Usiadł w piachu, w mgle unoszącą się nad ziemią. W jednej chwili miał właśnie odpowiadać na pocałunek, a w następnej sekundzie (w jego odczuciu) znikąd pojawiły się wokół nich zaklęcia. Co się tutaj dzieje?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:32;

Nie rozumiał, co się dzieje. Nie mógł jednak chwilowo skupić się na tym, co naprawdę stało się z Finnem, z tej prostej przyczyny, że musiał odciąć go od tego, co wyprawiał. Liczył na to, że zdoła go jakoś ocucić i kiedy chłopak się zachwiał, chwycił go bardzo mocno, by mu nie upadł. Nawet nie syknął, gdy ten rozciął mu skórę, nawet nie zaprotestował, po prostu to przyjął, tak samo, jak jego ciężar, czy wcześniejsze dziwne słowa i mamrotanie, które kojarzyło mu się z jakiegoś rodzaju psychozą. Nie mógł jednak nic z tym chwilowo zrobić, musiał się skoncentrować na próbie najprostszego gaszenia płomieni, jakie przyszło mu do głowy, nie znał innych zaklęć, które mogłyby ich teraz uratować.
- Nie…! - zdążył jeszcze tylko rzucić, kiedy Finn podjął taką, a nie inną decyzję. Chciał mu powiedzieć, żeby tylko powiedział mu, co ma robić, a jakoś sobie poradzi. Deportacja w takim stanie była najdebilniejszym pomysłem, na jaki wpadł, ale nie był w stanie go zatrzymać, nic zatem dziwnego, że chwilę później wylądowali kawałek dalej, a Max szybko usadził Finna pod jakimś drzewem, widząc jego stan. Ponieważ jednak nikt nie kontrolował tego, co za sobą zostawili, Gryfon spróbował jeszcze raz zdusić jakoś te płomienie, które jego towarzysz próbował tam uwięzić, nie był jednak w stanie długo się na tym skupiać, miał coś równie ważnego do zrobienia. Coś o wiele ważniejszego. I nie liczyły się teraz żadne uczucia, żadne wcześniejsze słowa, żadne rozczarowanie, jakiego doświadczył.
- Finn, popatrz na mnie - powiedział, kiedy już przed nim kucnął. Nie podobała mu się ta krew i ta słabość, nie wiedział, co się właściwie wydarzyło, ale to wyglądało, jak jakiś napad, jakby Finn został odurzony, ale przecież nic takiego nie miało miejsca. Zjadł coś? Wypił? Nie przy nim, więc musiałoby to mieć miejsce przed ich spotkaniem. Dzika magia? Zadziałałaby tak nagle, w taki sposób? Im dłużej Max o tym myślał, miał wrażenie, że zachowanie Finna było nieco podobne do tego, co widział, kiedy przybiegł do niego tamtego poranka. Ten sam upór, ten sam brak pełni świadomości, a przynajmniej Max tak to odbierał. Tak nagle? Coś mu się tutaj nie zgadzało. Istniały pasożytnicze choroby, które wywoływały u zaatakowanego dziwne reakcje. Albo szeptniki. Ale znowu - napotykał tutaj na mur własnej niewiedzy, prędko jednak doszedł do wniosku, że musi sprawdzić swoje wątpliwości, że musi poczytać jakieś opracowania. Teraz jednak coś innego było o wiele ważniejsze.
- Flumine sanguinis - wyszeptał, by zlokalizować miejsce powstania krwotoku. Zaczynał się bać, skąd to się dokładnie bierze, więc dłoń, którą zaciskał na różdżce, nieznacznie mu drżała. Nie wiedział, czego ma się spodziewać, ale kiedy tylko znalazł przyczynę, zabrał się za leczenie Finna. Za tamowanie tego wszystkiego, bez jednego słowa, zawahania, bez strachu w głosie, czy jego drżenia. Jedyny przejaw jego lęku koncentrował się na drżących lekko palcach i szeroko otwartych oczach. Mógłby oderwać kawałek własnego ubrania, ale to byłoby brudne, więc sprowadził do siebie bandaże, które zaraz namoczył i zaczął ocierać twarz Finna, by w międzyczasie rzucić zaklęcie chłodzące, które miało objąć jego kark. Starał się nie panikować, bo nie znalazł śladów świadczących o jakimś głębokim, wewnętrznym urazie, ale nie podobało mu się to wszystko. Ani trochę.
- Pamiętasz cokolwiek? - spytał cicho, kiedy w końcu klęknął przed nim i usiadł na zgiętych nogach. Patrzył na niego uważnie, starając się wyłapać jakiekolwiek zmiany. Musiał go jakoś wzmocnić, ale nie miał przy sobie właściwie nic, co byłoby w tej chwili pomoce. Nie umiał się teleportować, a wleczenie Finna za sobą w tym stanie odpadało, więc pozostawało mu jedynie wziąć go na ręce i wrócić z nim jak najszybciej do pensjonatu. Teraz jego własny, lekki ból głowy, był niczym.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:38;

Nie do końca orientował się skąd te zawroty głowy i krew. Zapewne oberwał zaklęciem otumaniającym dlatego nie bardzo wiedział co się stało. Nie było tu jednak żadnego napastnika, a jedynie unosząca się w powietrzu trójskładnikowa magia, którą ktoś wytworzył. Zerkał na nią z obawami, ale póki znajdowali się kilka metrów dalej to nie było powodu do paniki. Protest Maxa usłyszał o sekundę za późno, stąd ta deportacja, która skończyła się upadkiem. Miał spięte ramiona i spoglądał na zmartwionego chłopaka jakby właśnie spadł z gwiazd.
- Zostaw. Zaraz się tym zajmę. - mruknął przytłumionym głosem wszak zasłaniał non stop usta, aby powstrzymać lecącą krew. Nie dostał odpowiedzi czy ktoś ich atakował, a więc nie potrafił powściągnąć tego odruchu rozglądania się jakby za drzewem miał się skryć jakiś bandyta czy nekromanta. Różdżka leżała obok niego, pochwycił ją między lodowate palce i skrzyżował posłusznie wzrok z Maxem, który znalazł się przed nim. - Nic mi nie jest, to tylko krew. - próbował go nieudolnie uspokoić, a sam też zmartwił się nie wiedząc skąd taka reakcja organizmu. Przymknął jedno oko, gdy owionęła go smuga jasnego światła, która zapewne pochodziła z kategorii dziedziny leczniczej. Przesunął rękę i zasłaniał teraz nos i usta nadgarstkiem, trzymał tak długo aż Max tego nie podleczył. Od razu usunął z ręki tę świeżą krew (dzięki Ci magio za zwykłe zaklęcie, które się tym zajmowało!), a potem na oślep ze swojej twarzy bowiem domyślał się, że wygląda naprawdę strasznie. Wzdrygnął się od zaklęcia chłodzącego i z tego wszystkiego zacisnął palce na łokciu Maxa. - Dobra, już, to nic wielkiego, nie ma co się niepokoić. Dzięki. - chciał go uspokoić (albo i siebie?), standardowo trochę zbagatelizować swoje dolegliwości fizyczne, ale też usilnie pragnął zrzucić z siebie to uczucie bycia "kaleką" bądź "ofiarą" skoro Max kłócił się ze Skylerem kto ma się "zająć" bądź "opiekować" Gardem. - No jasne, że pamiętam. - prychnął i utkwił wzrok w pasku zegarka, aby tak szybko nie wydało się, że kłamał (choć i tak dało się to wywnioskować z tonu wypowiedzi). - Miałem cię właśnie pocałować ale coś się stało z magią. Może w tamtym miejscu jest jakaś nie wiem, niewidzialna pułapka albo coś. Cholera wie. - sam nie wierzył w to, co mówi. - Ciebie nie oszołomiło? - tak wnioskował, skoro miał lekką dziurę w pamięci. Przytknął kraniec różdżki do zegarka i z jej pomocą wyciągał plamy krwi z tworzywa. Rozmasował kark, aby też przytłumić chłodzącą warstwę zaklęcia przez którą dostał gęsiej skórki. Póki siedział to nie kręciło się w głowie, a gdy ze sporym opóźnieniem (!) zorientował się, że ma za plecami pień drzewa to ochoczo się o nie oparł. Zerknął niepewnie na chłopaka jakby szukał na jego twarzy potwierdzenia, że to faktycznie pułapka, a to zaburzenie pamięci jest tego efektem. To nie pierwszy raz kiedy doświadczył tego stanu ale przed tym też nie chciał się przyznać. - Powodów może być wiele. - dodał naiwnie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:44;

Miał ochotę mu pierdolnąć, kiedy kazał mu się nie przejmować, ale nie zamierzał go teraz słuchać, chociaż podejrzewał, że Finn będzie się przed wszystkim zapierał rękami i nogami, że będzie wierzgał, albo robił cokolwiek podobnego. Każde kolejne słowo chłopaka niepokoiło go jednak jeszcze bardziej i czuł, że narasta w nim jakiś bunt, a jednocześnie w jego żołądku zawiązywał się wściekle supeł przerażenia.
- Nawet ty nie wierzysz w to, co mówisz. Wyglądałeś, jakbyś się naćpał i to całkiem solidnie - stwierdził, a jego głos zabrzmiał dość twardo. Przysunął się do Finna, odsunął jego ręce na bok, a później złapał go pod brodę i uniósł jego głowę, by przyjrzeć się jego twarzy. Teraz wydawał się wyglądać całkowicie normalnie. Źrenice nie były ani nadmiernie rozszerzone, ani zwężone, był trochę blady, ale Max składał to na karb utraty krwi i szoku, jaki mimo wszystko musiał być udziałem jego organizmu. Urazów wewnętrznych nie znalazł, a przynajmniej nie ta, gdzie szukał, analizując właściwie w większości jego głowę. Zmarszczył lekko brwi, przypominając sobie o tachykardii, która również występowała w sytuacjach pojawienia się urazów i szczególnego rodzaju bólu, ale znowu - to mu za chuja pana nie pasowało, niemniej jednak ujął jego rękę i położył palce na jego nadgarstku, od wewnętrznej strony, by wyczuć jego puls. Nie. Nic z tego. Amnezja? Ataki? Finn zachowywał się dokładnie tak, jakby wiedział, że zdarzają mu się takie rzeczy, więc Max odrzucił na bok możliwość pojawienia się dzikiej magii, aczkolwiek brał pod uwagę możliwość, że to właśnie ona wzięła i coś spierdoliła. Ona albo… Emocje? Neurogna? Nie do końca. Powodowała eksplozje przedmiotów albo blokadę magii, ale znowu - w niektórych przypadkach prowadziła do utraty pamięci. Obscero odpadało, Finn nie przejawiał zachowań, które odpowiadałyby tej pasożytniczej chorobie. Pressura? To mogłoby tłumaczyć fakt, że Finn wiecznie miał pod ręką całą masę eliksirów. Właśnie. Efekt przedawkowania? Jak uzależnienie od prochów? Wystąpiłby raczej szybciej. Oblivitra? Nie, niemożliwe. Z każdą kolejną możliwością marszczył coraz mocniej brwi, bo przestawało mu się to podobać, a jego serce biło jak oszalałe, bo bał się, że zaraz faktycznie znajdzie u niego objawy czegoś, czego nie będzie w stanie wyleczyć. Ani on, ani żaden z wysoko wykwalifikowanych medyków. Nie mógł to być również amentis, za chuja mu to nie pasowało, nic dziwnego, że miał wrażenie, że palce mimo wszystko mu drżą.
- To ty rzucałeś te czary - powiedział w końcu cicho, starając się patrzeć prosto w jego oczy. - Finn, co wcześniej jadłeś? Wypiłeś coś? Nie próbuj mnie zbywać, bo ci chyba przypierdolę ze strachu, rozumiesz? Też się martwię - dodał, starając się zaobserwować cokolwiek więcej. Jakikolwiek inny ślad, wpadł nawet na to, żeby odwrócić jego dłonie, tak, by na nie spojrzeć, jakby spodziewał się, że może na nich trafi na jakieś ślady wskazujące na to, że magia z jakiegoś powodu uszkodziła go w czasie rzucania zaklęć. - Boli cię coś? - dopytał zaraz, by położyć dłoń na jego twarzy i chociaż był to częściowo czuły gest, zaczął szukać kolejnych śladów, które by mu podpowiedziały, co się stało. - Popatrz w górę - poprosił jeszcze, przypominając sobie, że istnieją choroby wywołane pasożytami bytującymi na oczach, które mogą prowadzić do różnego rodzaju zaburzeń i napadów, co może byłby w stanie dostrzec, gdyby mocniej się skupił. Co, do kurwy, się tutaj działo? Czy Finn usiłował ukryć przed nim, że jest na coś chory? I czym mogło to być? Zerknął kontrolnie w stronę, gdzie znajdowali się jeszcze chwilę temu, zagryzł mocno wargę, tak mocno, że puściła się z niej krew, bo starał się znaleźć coś, co podpowiedziałoby mu, z czym ma do czynienia. Nie zakładał, żeby Finn faktycznie ćpał, ale starał się znaleźć jakiś logiczny powód tego, co właśnie widział. Jakieś przedawkowanie było możliwe albo uszkodzenia w sygnaturach, ale to znowu wiązało się z magią, spadkiem odporności i chuj wie czym jeszcze. Ten napad nie pasował mu właściwie do niczego.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyPon Sie 10 2020, 19:50;

- Nie jestem naćpany. - od razu zaprotestował, krzywiąc się już od tej sugestii. Wypierał z siebie tę informację. To, że wypił eliksir uspokajający w podwojonej dawce nie może wywoływać tego naćpania. Wypił to profilaktycznie, wielkie rzeczy. Chciałby uprzeć się, że to wina tutejszej magii czy jakiejś pułapki, ale to było dziecinne i żałosne skoro obaj wiedzieli, że coś się tu popieprzyło i to ze strony Finna, a nie otoczenia. Tłumaczył sobie, że gdyby był naćpany to nie mógłby się skoncentrować na rozmowie z Maxem. Wypierał to z siebie i nie dał sobie przemówić do rozsądku. Bardzo niechętnie pozwolił mu oglądać swoją twarz, skoro już musiał, potrzebował się upewnić, że jest wszystko w porządku... ale to było na nic, wiedział to od samego początku. Wkrzywił się kiedy Max potwierdził podejrzenia kto tu rzucał czary. Chciałby udawać bardziej zaskoczonego, ale odkąd niemalże zabił własnego skrzata przez furię... i ledwo to pamiętał... to coś podobnego i Merlinowi niech będą dzięki, że to trwało chwilę. Nagle objął go strach, bo przecież mógł nieświadomie zrobić coś Maxowi. Wzdrygnął się. - Na Merlina, czemu mnie przesłuchujesz? Mówię, że nie jestem naćpany, nic nie jadłem i nie... no dobra, kilka godzin temu wypiłem jeden eliksir ale to nie to. - z jeszcze większą niechęcią przyznał się do tej jednej rzeczy, ale oczywiście nie powiedział pełnej prawdy, że ten jeden eliksir miał podwójną dawkę i był wypity nie kilka godzin temu a niemalże przed samym spotkaniem z Maxem. Chciał wmówić mu, że to może jakaś alergia, ale właśnie "spalił" ten argument skoro zapewnił, że nic nie jadł, co mogłoby mu zaszkodzić. Nagle poczuł, że niebezpiecznie zbliżył się do granicy swojej cierpliwości. Przesłuchiwanie i badania kojarzyły mu się niezbyt dobrze. - Nie, nic nie boli. Nie szukaj niczego czego tu nie ma. - odsunął się, oparł rękę o trawę i podniósł powoli do pionu, lekceważąc fakt, że zrobiło mu się na moment ciemno przed oczami. Finn nie należał do łatwych "pacjentów", poza tym potrafił ukrywać niektóre dolegliwości albo i też udawać, że nic się nie dzieje. Dziura w pamięci? Tchórzył przed sobą. Przetarł twarz dłonią i popatrzył z udręką na kłębiącą się w powietrzu magię. Próbował ją usunąć zaklęciami cofającymi jej działanie, ale absolutnie nie wychodziło mu nic. Był na tyle zdekoncentrowany, że mógł równie dobrze sobie odpuścić i wierzyć, że magia sobie sama tutaj da radę i wszystkie zaklęcia samoistnie wygasną może za parę godzin.
- Idziemy dalej? Zdecydowanie wolę powrócić do tego momentu kiedy mieliśmy się całować. - próbował odwrócić Maxa uwagę od tego, co się działo. - Nie chcę o tym rozmawiać. - dodał nim się poważnie nad tym zastanowił. To jedna z granic za którą nikt nie zdołał się przedrzeć oprócz jednej z osób, która zaginęła we Włoszech ale przecież to już się nie liczy. Działał w samoobronie, choć nie musiał tego robić skoro rozmawiał z Maxem. Tak niechętnie podchodził do uzdrowicieli, a jego prawie-chłopak na takiego aspirował. Szczęście czy pech?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptySob Sie 15 2020, 13:12;


- Pytam, bo mogłeś nieświadomie zjeść coś, co spowodowało takie objawy. Mogłeś się najnormalniej w świecie zatruć i twój organizm na chwilę oszalał. To nie jest przesłuchanie, Finn. Martwię się, bo stało się coś, czego nie rozumiem, zacząłeś krwawić i zrobiłeś się blady. Jakbyś niby zareagował, gdybym… gdyby stało się coś podobnego ze mną, co? - spytał, mając wrażenie, że żołądek za moment wywróci mu się, kurwa, na drugą stronę. To było dziwne, ciężkie, nie wiedział, co Finn odpierdala i chciał mu wierzyć, że faktycznie nic mu nie jest, że teraz nic go nie boli, ale był prawie pewien, że tak naprawdę chłopak nie czuł się do końca dobrze. Najgorsze w tym wszystkim było to, że obaj wiedzieli, że Finn miał, przynajmniej w części, świadomość tego, co się z nim dzieje, że był w stanie powiedzieć, co dokładnie nim kieruje, jak się ma, był w stanie powiedzieć, że to go już spotkało. Max podświadomie zaciskał zęby na wardze, rozgryzając ją coraz mocniej, bo miał ochotę teraz Finnowi po prostu przypierdolić, nie wiedział za co, za głupotę, czy za to, że zachowywał się, jakby nic się, kurwa, nie stało. Musiał się jednak opanować, bo jeszcze jeden ruch, jeszcze jedno słowo i po prostu znowu się pokłócą. Czując pod skórą narastającą irytację, nie wspominając już o frustracji, o postawieniu muru, że nie chce się o czymś rozmawiać, co jedynie podniosło mu chyba ciśnienie. Wsunął wściekle różdżkę do tylnej kieszeni spodni, a później pchany tymi narastającymi w nim emocjami, złapał Finna bardzo mocno, po czym podniósł go w górę, trzymając na rękach, w dupie mając jego protesty, jeśli takowe się pojawiły.
- W takim razie do niego wróćmy - mruknął, pochylając się w jego stronę. Domyślał się, że jeśli zacznie dopytywać i drążyć, to nie wyjdzie z tego nic dobrego, nie teraz. Zresztą, jeśli Finn nie pamiętał, co się działo, ale miał świadomość, że to go spotykało, to był to jakiś trop. Tak samo jak eliksir, aczkolwiek Max nie wiedział, czy te mogą mieć podobne skutki uboczne. Znowu przypomniał sobie, jak dużo Finn ich miał i poczuł narastający niepokój, jakby nagle do niego dotarło, że przecież od magicznych specyfików również można się całkiem nieźle uzależnić. Postanowił zostawić to jednak dla siebie i po prostu Finna obserwować, sprawdzać, przeanalizować całą tę sytuację, zestawić ją z podręcznikami i wiedzą, jaką sam posiadał. Skoro Finn bronił się tak mocno przed opowiedzeniem mu o czymkolwiek, musiał wymyślić, jak do tego podejść, choć musiał przyznać, że niepokój zawiązywał się ciasnym supłem na jego żołądku. Teraz też złapał go nie dlatego, że tak było wygodniej, czy cokolwiek takiego. Starał się zachowywać, jakby faktycznie nic się nie stało, ale wolał go trzymać, wolał go po prostu mieć na rękach, na wypadek, gdyby jednak Finn po tym wszystkim miał zasłabnąć. Może nie był najlżejszy na świecie, ale Max nie dbał o to. I starał się nie myśleć o słowach, jakie padły na chwilę przed tym, co zaczęło się z Finnem dziać. Nie mógł.
Musiał to wszystko ułożyć w całość. Przypomniała mu się ta pierwsza wizja o wakacjach, potem wspomnienie płomieni - aż zerknął w stronę, gdzie jeszcze kłębiły się zaklęcia - a potem ten ostatni znak, to, co jeszcze może się stać. Część wydarzyła się teraz. Nie byli w miejscu z jego wizji, więc być może, była mowa o dwóch różnych wydarzeniach, tym bardziej że tam pojawiał się jeszcze Walsh. Przypomniał sobie kozłaga i to, jak Finn się wtedy zachował, jak postąpił, jak wiele było w tym emocji. Kolejna cegiełka. Wspomnienie pierwszego poranka. Kolejna. Eliksiry. Następna. Istniał jakiś cień, jaki się tutaj zakradał, ale Max skrzętnie schował go w sobie, zamknął, pozwalając, by to pozostało w jego głowie, a on, zdecydowanie, w odpowiednim momencie, spojrzy na to trzeźwiej. Teraz faktycznie jedynie by się z Finnem szarpał, a ten całkowicie by się na niego zamknął.


______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptySob Sie 15 2020, 18:02;

- Zaprowadziłbym cię do uzdrowiciela. No ale okej, serio nic mi nie jest. - próbował uciąć temat, ale Max jednak nie potrafił odpuścić. Doceniłby zmartwienie w innych okolicznościach, a teraz jeszcze był przyćmiony tym, co się przydarzyło i zdekoncentrowany, bo już nie wiedział na czym stoi. Miał pewne granice przez które nikogo nie chciał przepuścić i choć dało się te mury sforsować to z pewnością nie nadmierną opieką. Doświadczył już nadopiekuńczości i był teraz na nią zbyt wrażliwy, mógł reagować bardzo różnie. Nic więc dziwnego, że gdy tylko Max odebrał mu grunt pod nogami to zachował się odruchowo - deportował się z jego ramion kilkanaście metrów dalej (chciał bliżej, ale nie wycelował). Nie było to ani trochę przyjemne, w końcu wywołał tuż przed twarzą chłopaka silne zawirownie powietrza, kiedy właził w kanał teleportacyjny z donośnym hukiem. Nie obchodziło go, że po tej deportacji dopadło go solidne zmęczenie. Nie mógł pozwolić na takie potraktowanie. Nie po tym kiedy jeszcze nie ostygł ze złości kiedy to poczuł się jak kaleka i ofiara. Nie był tym. Nie chciał mieć z tym nic wspólnego i tracił powoli zdolność odróżniania zwykłej przyjacielskiej pomocy od zmuszania do jej przyjęcia. Dopiero po paru głębszych wdechach wrócił do chłopaka z miną pełną skruchy. - Przepraszam. - posłał mu bardzo niepewne spojrzenie, bo oczywiście autentycznie żałował swojego zachowania jednak było ono silniejsze od niego. - Nie chcę, Max. - pokręcił głową. - Nie chcę żebyś się nadmiernie martwił i przesadnie troskliwie mnie traktował. Nie jestem z cukru ani ze szkła. Dość, że moi rodzice nade mną często skaczą i załamują ręce. Ale nie ty. Proszę. Dobrze? - gdyby to nie był Max to nawet by nie wrócił, odszedłby zostawiając po sobie wiązankę przekleństw. Miał już dosyć tego dnia, nie chciał iść po pamiątki. Marzył, aby położyć się i milczeć do rana, aby myśli same się ułożyły, a serce uspokoiło. Rozumiał, że jeszcze się z Maxem poznawali, że jeszcze docierali się wzajemnie ale akurat to konkretnie zachowanie było zbyt gwałtowne nawet jak na nowy początek ich relacji. - Chodźmy stąd. Nie mam ochoty być tu dłużej niż to konieczne. Może napijmy się po prostu piwa i zapomnijmy, że coś się tu działo? Znaczy się... zapomnieć o wszystkim co wydarzyło się po pocałunku, o. To wcześniejsze wciąż mnie interesuje. - zaznaczył, aby nie było wątpliwości. Często gdy chodziło o jego zdrowie to zazwyczaj zamykał się na cztery spusty. Owszem, mógł opowiedzieć bez problemu o tym, że leżał tyle czasu w szpitalu (o dziwo Lou o tym wiedziała, a Max nie... to znak, że mało mu mówi), ale inne rzeczy... te aktualne były drażliwym tematem zwłaszcza przy nieodpowiednim podejściu. Zdecydowanie preferował leżeć w jego ramionach, a nie tkwić na nich jakby był płochliową panienką o drżących kolanach bo wydarzyło się coś, co mogło zmartwić świat. Jeszcze solidniej będzie wystrzegał się takich zachowań. Wystarczy, że chociażby jedna osoba zrobi zły krok... zmartwi się zbyt głośno, przesadnie i potraktuje go jak dziecko to prawdopodobnie dostanie szału. Nigdy nie był dobry w akceptowaniu pomocy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mglisty szlak QzgSDG8




Moderator




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyNie Sie 16 2020, 13:58;


Domyślał się, że Finn może spróbować spieprzyć, ale nie wpadł na to, że po prostu deportuje mu się sprzed nosa. Nie dość, że to zabolało, to jeszcze z miejsca pomyślał o tym, jak ten debil się osłabił. Nie powinien robić nic takiego w stanie, w jakim był! Max jednak odkrył, że poza złością, jaka powinna chyba w nim dominować, wygrywa tak naprawdę coś innego i nie był w stanie do końca sobie z tym poradzić. To uczucie smutku albo żalu pojawiło się nagle, było bardzo mocne i paliło z taką samą siłą, jak ten przerażający supeł na żołądku. Słowa Finna również nie były wcale lepsze, bolały, chociaż był w stanie zrozumieć, o co mu chodziło. Nie chciał się czuć źle dlatego, że inni się o niego troszczyli. Nie chciał być powodem, dla którego inni będą się źle czuć. Ale to proste nie chcę jednak zabolało i Max jedynie odwrócił głowę, pozornie patrząc w stronę, gdzie zaklęcia nadal jeszcze się utrzymywały, a później wsunął dłonie w kieszenie spodni. Znowu chciał zapytać, czy w takim razie innym wolno nadal to robić, ale ugryzł się w język, bo po chuj miał się znowu z tym wpierdalać.
- Dobrze.
Głos mu nie zadrżał. Brzmiał całkowicie zwyczajnie, ale tak naprawdę czuł się znowu podle. Nie rozumiał tego uczucia ciężaru, jaki nagle zaległ gdzieś w jego wnętrzu, ale chyba nie chciał z nim dyskutować. Nie chciał się znowu kłócić, ale jednocześnie czuł, że powinien coś powiedzieć, a nie stać w miejscu, jak jakiś pajac. Tylko nic nie chciało przejść przez jego gardło. Potem Finn podszedł do niego bliżej i zaczął znowu mówić, a on miał wrażenia, że jedynie nieznacznie mocniej się zgarbił, przynajmniej do momentu, kiedy chłopak nie wyjaśnił nieco lepiej tego, o co mu chodziło. Spojrzał na niego kątem oka i skinął głową w stronę pensjonatu na znak, że mogą wracać, jeśli tylko faktycznie ma na to ochotę, a podejrzewał, że dokładnie tak było.
- Wiesz… - zaczął, ale potem pokręcił głową. Co miał mu jeszcze powiedzieć? O co zapytać? Jak to wyjaśnić? - Dlaczego? - zaczął po chwili. - Dlaczego martwią się tak bardzo, że nie możesz tego znieść? - spytał w końcu, a później spojrzał na niego, zastanawiając się, czy w ogóle powinien go teraz dotykać, bo nie wydawało mu się to dobrym pomysłem. Nie wiedział, jak Finn znowu to odbierze i nie wiedział, czy sam nie przekaże mu swoich obaw, lęku i tego, co w nim siedziało. Chciał wmówić sobie, że może faktycznie za mocno zareagował, ale nie widział w swoim postępowaniu niczego takiego, nie widział w tym niczego złego i po prostu nie był w stanie pojąć, dlaczego Finn aż tak to odrzucał, dlaczego bał się, że inni widzą w nim kalekę. Z drugiej strony… przecież wiedział, jak to jest, jak ludzie potrafią krzywo patrzeć, jak mocno może zapaść to w pamięć, jak może to zaboleć. A może znowu dotarł do tego miejsca, którego nie powinien ruszać? Nie powinien? Powinien. Zwłaszcza teraz. Zanim wydarzyło się to wszystko, w końcu sam powiedział coś niesamowicie ważnego, więc nie mógł teraz od tego uciekać, nie mógł po prostu tego porzucić.
- Finn - rzucił, patrząc przed siebie. - Mam nadzieję, że kiedyś jednak opowiesz mi, o co dokładnie chodziło z tym, że wszystko działo się za szybko. Ale chciałbym, żebyś odpowiedział mi na jedno pytanie. Myślisz dalej o… nim? - Tylko tyle, nic więcej. Na razie.


______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Mglisty szlak QzgSDG8




Gracz




Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak EmptyWto Sie 18 2020, 19:15;

Wpatrywał się w mgłę niestrudzenie unoszącą się na wysokości ich kostek kiedy Max zadał jedno z trudniejszych pytań. Odruchowo wywinąłby się od odpowiedzi niczym śliski wąż, ale w porę ugryzł się w język i przymusił do zastanowienia nad ilością informacji, które mógł (albo chciał) przekazać Maxowi. Nie tak dawno temu rozmawiali o tym, aby zadawać pytania to wtedy padnie odpowiedź. To jest dokładnie ten moment tylko treść odpowiedzi jest bolesna, niekiedy wstydliwa, przykra. Ruszył naprzód, równo z krokami Maxa, ale zanim odpowiedział wolał się... zabezpieczyć psychicznie przed konsekwencjami trudnych rozmów. Wsunął palce do kieszeni jego spodni po to, by wyciągnąć stamtąd jego dłoń, którą to od razu uwięził w swojej. I nie puścił, cały czas ją trzymał, pozwalał, by tak złączone widniały między nimi jako wyraźny znak, że jednak... coś tworzą. Wtłoczył do płuc powietrze i podrapał się po skroni lekko przystawiony do muru. - Dwa lata temu miałem silny atak depresji i chciałem się zabić w Szwecji, w domu, obok gabinetu taty. Musiałem napracować się po to, by na nowo mi zaufali i pozwolili dokończyć naukę w Wielkiej Brytanii. - nie było łatwo o tym mówić zważywszy na to, że przed jedną z tych prób Max go ocalił. - Ale to już przeszłość. Nie wróci nawet... nawet pomimo tamtej wizji. - popatrzył mu w oczy, naiwnie myśląc, że Max uwierzy mu na słowo. Finn naprawdę nie chciał odbierać sobie życia. On po prostu miewał tak trudne noce, że sobie sam ze sobą nie radził, a wtedy pod wpływem silnego przygnębienia był skłonny zrobić coś nieodwracalnie głupiego. Najwyraźniej jego ojciec zdawał sobie z tego sprawę skoro tak niechętnie wypuszczał go z powrotem do Hogwartu. Opuścił wzrok na ścieżkę, którą szli. Istotnie była bardzo długa, prosta i na szczęście spokojna. Minęli drogowskaz, ale poza tym nie dało się po drodze spotkać niczego ani nikogo - nawet jednego turysty. - Kiedyś ci opowiem. - obiecał, bo akurat ta informacja nie była tak intymna jak drugie pytanie, przez które nacisnął palcami jego dłoń jakby chciał się jej przytrzymać, bo właśnie coś zabolało. Na moment stracił dech i musiał na szybko uzupełnić zapas tlenu w płucach. Zmarszczył blade brwi przez co stworzyła się między nimi pojedyncza zmarszczka, a jego spojrzenie zamyśliło się, choć nie tak niepokojąco jak wcześniej. Musiał potrząsnąć głową i skoncentrować się na cieple trzymanej dłoni. To teraz była kotwica, nie on. - Czasem. Wydaje mi się, że cały czas mam go gdzieś na tyłach głowy. Próbowałem to wyrzucić z siebie, zdusić, żeby go nie było, ale wraca jak bumerang. - dostał gęsiej skórki; jego ciało reagowało nieznacznym napięciem przy samym wspominaniu Viniego, a to mogło dać już poszlaki jak bardzo mocno go kochał. - Najgorzej jest, gdy wraca w tych trudnych nocach. - szeptał i dalej patrzył pod nogi. Dopiero niedawno nauczył się wymawiać jego imię bez przekręcania noża w swoim sercu. Gdyby nie trzymał ręki Maxa to nie powiedziałby ani jednego słowa na ten temat. Znał siebie na tyle, aby wiedzieć, że jeśli pewne warunki nie zostaną spełnione to samoistnie blokuje się i nie jest w stanie przemóc się do wylewności chociażby w słowach. - To... to nie jest już tęsknota. - dodał, aby Max nie myślał, że jest jakimś wypełniaczem czy zamiennikiem tamtego uczucia. - Ja się go... ja się go boję. Gdybym kiedyś znów go zobaczył... boję się jego ale też siebie gdyby on... - głos mu się załamał, gdy otworzył te zakazane drzwi z myślą o słowach Diny. Ufać, aż w końcu znajdzie się ktoś wartościowy kto uszanuje to uczucie, przyjmie ofiarę z tych zwierzeń, zaopiekuje się nimi, nie zniszczy ich i nie wywoła lawiny. Narzucił im wolniejsze tempo przez fakt, że opadł już z wielu sił przez te dwie niepoprawne i ryzykowne teleportacje.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mglisty szlak QzgSDG8








Mglisty szlak Empty


PisanieMglisty szlak Empty Re: Mglisty szlak  Mglisty szlak Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mglisty szlak

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mglisty szlak JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
plantacje
-