Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie nr 16

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyPon Maj 04 2020, 18:14;

First topic message reminder :


Mieszkanie nr 16



Kuchnia


Przestronna, jednocześnie pełni funkcję jadalni. Jest otwarta na salon.



Salon


Połączony z kuchnią, bardzo jasny i niezwykle przytulny. Kanapa się rozkłada, a więc może pełnić funkcję łóżka.



Łazienka


W jej wnętrzu wisi naprawdę wiele luster. Na czas kąpieli lepiej zasłonić okno, bo wychodzi ono na ulicę!

wylosowana kość: 5
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyWto Sie 16 2022, 00:42;

Wszystkim się z tobą dzielę, więc pozwól, że przynajmniej fortunę zachowam dla siebie. — Choć jedynym, co chciał dla siebie zatrzymać, były pewne tajemnice, które zwyczajnie nie mogły ujrzeć światła codziennego; a przynajmniej nie teraz, gdy wszystko na nowo zaczęło się układać. Reszta nie miała dla niego zbyt wielkiego znaczenia, jeśli od zawsze chętnie mu o sobie opowiadał, nie czując potrzeby, by cokolwiek przed nim ukrywać. Zach był więc jedyną osobą, która wiedziała całkiem sporo o jego rodzinie, a do tego jedyną, która potrafiła tak swobodnie odczytać wszystkie jego zamiary i emocje. — A nie zachowuję się dobrze? Dbam o to, żebyś się wysypiał i żeby przypadkiem ci się nie nudziło — przypomniał mu z typowym dla siebie uśmiechem, bo ostatnimi czasy przebywał w jego mieszkaniu znacznie częściej niż u siebie. Odpowiadała mu atmosfera, która tu panowała, a do tego lubił też to, że miał starszego pod ręką; jakby w gruncie rzeczy nic nie zmieniło się przez osiem lat. I wiedział też, że Zacharius nie miał nic przeciwko temu, bo gdyby tak było, to zdołałby już wielokrotnie wyrzucić go za drzwi. — W takim razie przestanę wypuszczać cię z łóżka, jak będziesz śpieszył się do pracy. Coś za coś — wymruczał, wiedząc, że nie potrzebował zbyt wiele, by zacząć stosować się do swoich słów, jeśli wszystkie te poranne ucieczki Zacha nigdy mu się nie podobały. Nie dość, że zamieniały go w paranoika, to w dodatku dość niecierpliwego; jakby jego cierpliwość już teraz nie była dość krucha. 
Jak już mnie obudziłeś, to wolałbym, żebyś ze mną został, Rhee — westchnął marudnie, nadal próbując postawić na swoim. Zupełnie tak, jakby liczył na to, że Zacharius momentalnie zrezygnuje z pracy, by w tej samej chwili zapominając o całym Ministerstwie Magii i o wszystkich sprawach, do których go wysyłano. Tylko wtedy mógłby być całkowicie spokojny; i tylko wtedy mógłby wyznać mu całą prawdę w odpowiednim momencie, nie martwiąc się tym, że wszystkie informacje dotrą do Zacha znacznie wcześniej. — Nie będę marudny, jeśli przestaniesz wystawiać mnie dla pracy — rzucił dość dramatycznie, jakby Rhee stale to robił, odmawiając większość ich spotkań, by ruszyć na pomoc swoim współpracownikom; a przecież wcale tak nie było. Bo wykonywał tylko swoje obowiązki, nadal w jakiś sposób zarabiając; choć Lars uznawał to za zwykłą stratę czasu, jeśli starszy mógł poradzić sobie bez tego wszystkiego, już tego dnia zmieniając zawód. — Podobno ładnemu we wszystkim ładnie, nie wiedziałeś? — mruknął z nieco durnym uśmieszkiem, choć niebieski zawsze ładnie się na nim prezentował, sprawiając wrażenie, że został stworzony wyłącznie dla niego. Lars z kolei czuł się niezwykle dobrze w zieleni i dlatego też znów uśmiechnął się znacznie chętniej, przez chwilę przyglądając mu się, jakby nie rozumiał, o co mu chodzi. — Serca? Nie słyszałeś, że Ślizgoni ponoć ich nie mają? — parsknął, podejrzewając jednak, że Zach bez problemu obaliłby ten mit, udowadniając innym, że było to dość błędne przekonanie; bo przecież pewien Ślizgon stracił dla niego głowę, nie zapominając o nim przez osiem lat. A to było całkiem imponujące, jak na osobę, która nigdy nie szukała poważnych zobowiązań, nie mówiąc już o związkach
Widząc jego oburzenie, Lars swobodnie się roześmiał, przyglądając mu się jeszcze chętniej; znacznie się rozbudzając. — Boisz się, że jednak przestaniesz mi się podobać, Rhee? — zapytał, zastanawiając się, czy właściwie było to możliwe. Jeśli jego uczucia nie wyparowały na przełomie ostatnich lat, to czy mogłyby zrobić to w przyszłości? Jak na razie zupełnie się tym nie interesował, wyjątkowo dbając o teraźniejszość. — Słuchaj, możesz nazywać mnie, jak chcesz, ale nie jestem tchórzem — wymruczał w niepocieszonym tonie, jakby Zach naprawdę uraził jego dumę. Bo przecież Hawthorn od zawsze miał się za odważnego; dość odważnie wykradał pewne księgi z biblioteki i dość odważnie buntował się przeciwko wielu zasadom. Nawet jeśli był już dorosły i w gruncie rzeczy powinien znacząco się uspokoić. Ale może nigdy nie było mu to pisane? — dwa dni — zauważył, bo dwa dni mogły zamienić się tydzień, a tydzień w kolejne, osiem lat rozłąki; a przecież przemytnik nie zamierzał ryzykować ponowną utratą Zacha i dlatego też znów posłał mu niezadowolone spojrzenie. Być może obawiał się tego, że Rhee nigdy nie zrezygnuje z Ministerstwa, że będzie odkładał to w nieskończoność, finalnie nie potrafiąc tego zrobić? Westchnął więc ponownie w jego skórę, na moment odrywając od niego usta. — Niedługo — powtórzył po nim, zaciskając palce na jego biodrze. — To całkiem elastyczny okres. Nie możesz być bardziej precyzyjny, Rhee? — mruknął, dopiero wtedy ponownie obcałowując jego skórę, wędrując pocałunkami nieco wyżej, dość niedbale podwijając jego koszulę. — Nie potrafisz się skupić? Zawsze miałeś podzielną uwagę — wytknął mu, na nowo przykładając usta do jego szyi, gdy tylko Zach odchylił głowę; nadal reagując na jego dotyk w znany mu sposób. — W takim razie nie myśl wcale i zdaj się na mnie — wymamrotał, pozwalając mu na to, by Rhee zsunął palce z jego karku wprost pod jego koszulkę. — Wiesz, że nie zrobiłbym nic, co mogłoby ci zaszkodzić — przypomniał mu, przenosząc się z pocałunkami na jego żuchwę; bo naprawdę nie chciał, żeby Zach wkrótce mu odmówił.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyNie Wrz 04 2022, 01:10;

— A co z tą świętą zasadą „wszystko albo nic”? — zapytał, cmokając z dezaprobatą, jakby naprawdę zależało mu na tych wszystkich bogactwach. W rzeczywistości, nie potrzebował przecież ani pieniędzy, ani jakichś ogromnych posiadłości; jego majątek, choć niewielki, był dla niego wystarczający. Wierzył też w to, że Lars myślał podobnie, skoro nigdy na to nie narzekał. Właściwie, to przez jego głowę, przeszła jedna, dość nieśmiała myśl, o której nie odważył się jeszcze wspomnieć na głos. Nie chciał być pośpieszny ani zbyt pewny siebie, by później nie spotkać się z nieprzyjemnym rozczarowaniem. Wiedział więc, że były to tylko niewinne żarty, które w rzeczywistości, nikomu nie powinny zagrozić. — Zawsze mógłbyś zachowywać się lepiej — parsknął; choć nie potrafił na niego narzekać. Od momentu, w którym wszystko sobie wyjaśnili, ich relacja naprawdę wydawała się brnąć naprzód. A to sprawiało, że przyzwyczajał się do jego obecności w swoim życiu i nikt nie powinien dziwić się, że tak chętnie z tego korzystał. W końcu mniej lub bardziej świadomie, czekał na niego przez osiem lat. Jego życie mogłoby się już dwukrotnie zmienić, jeśli tylko by tego chciał i nie byłoby w tym nic zaskakującego. A mimo to, nie wziął ślubu, mimo że jego rodzina bardzo na niego naciskała ani nie wyjechał za granicę miasta, poszukując czegoś nowego znacznie dalej. A więc może jego podświadomość, podsuwała mu jedyne wyjście, które mogło okazać się dla niego niemal zbawienne. Szybko odwzajemnił jego uśmiech, muskając palcami jego policzek; jakby próbował wykorzystać z tego momentu jak najwięcej, zanim wróci do szarej rzeczywistości i piętrzącej się pracy. — Myślisz, że ci się to uda? — zaśmiał się, ostatecznie jednak posyłając mu nieco łagodniejsze spojrzenie. Wiedział, że i dla niego, jego niekończące się obietnice, mogły być męczące. Zacharius liczył jednak na to, że jak tylko dopnie tę sprawę, to naprawdę uwolni się od Ministerstwa. W końcu od zawsze marzył o pracy, która będzie znacznie swobodniejsza i oferująca więcej możliwości, związanych z podróżowaniem i odkrywaniem świata.
— A więc teraz to moja wina, że cię obudziłem? — mruknął pod nosem, nie odrywając od niego zafascynowanego spojrzenia. Jakby zastanawiał się, skąd Lars bierze tyle uporu i to jeszcze o tak wczesnej godzinie. Było to na swój sposób urokliwe i decyzja o wyjściu z mieszkania, stawała się znacznie trudniejsza. — Chyba naprawdę ci na tym zależy. Cóż, obiecuję ci, że jeszcze parę dni i będzie po wszystkim, hm? — zaproponował. — Złożę dziś wypowiedzenie — obiecał, mając realną nadzieję, że to choć w niewielkim stopniu go przekona. Nie musiał przecież wspominać, że cały ten okres, potrwa odrobinę dłużej. Ale przynajmniej będzie miał do czego odliczać, racja? — Nie narzekam. Kto wie, czy zainteresowałbyś mnie, gdybyśmy byli w tym samym domu — rzucił złośliwie, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie. A przecież Rhee od początku zwracał uwagę na Hawthorna, jedynie ze względu na jego urodę i charakter, a nie na to, skąd pochodził. Tyczyło się to też jego rodziny i innych zwyczajów. Dla Zacha, był osobną jednostką, która z łatwością, owinęła go sobie wokół palca. I co gorsza, krukon nie miał nic przeciwko temu. Tak samo było teraz; Zacharius lgnął do niego, jak do nikogo innego, przez całe swoje życie. — Ja tam zawsze czułem jedno — parsknął, dość swobodnie układając dłoń na jego klatce piersiowej, by wyczuć równomierne bicie serca. Uśmiechnął się więc delikatnie, zabierając palce z jego ciała; może naprawdę był wyjątkiem, skoro już wtedy, zwrócił na niego uwagę?
Zach też starał się nie wybiegać zbyt mocno myślami w przyszłość; nie ukrywał jednak, że łączył swoją przyszłość z młodszym chłopcem. Wydawało mu się to dość naturalne, skoro ledwie go odzyskał. — Boję się, że jednak polecisz na młodszego — rzucił kąśliwie, choć nieszczególnie się tym teraz przejmował. — No właśnie… Myślę, że jesteś. Tak nazywa się osoby, które boją się ryzyka, no nie? — mlasnął, jakby i on uraził jego dumę, mówiąc, że nie będzie się na niego decydował, nie wiedząc, jak ten będzie wyglądać za te paręnaście lat. — Nie panikuj — zaśmiał się, bo przecież to „pożegnanie” w niczym nie przypominało tego sprzed ośmiu lat. Nie zamierzał go opuszczać i nie rzucał ckliwymi tekstami, w obawie, że już nigdy więcej go nie zobaczy. — Daj mi tydzień — wymamrotał, przymykając na krótką chwilę oczy, gdy tylko Lars powrócił do obdarowywania jego skóry, pocałunkami. — Nadal mam, tylko teraz mogę być bardziej zachłanny i nierozsądnie podjąć decyzję — rzucił marudnie, zaraz jednak zaciskając mocno wargi, gdy tylko wyczuł usta młodszego na swojej szyi i żuchwie. Mimo że chciał pójść znacznie dalej, zaraz wysunął dłonie spod jego koszulki, tym razem opierając je na jego ramionach. — Muszę iść. Piętnaście minut minęło — odparł, posyłając mu nieco przepraszające spojrzenie. — Obiecuję, że to nie potrwa zbyt długo. Może wrócę dziś do domu? — wymamrotał, chcąc znaleźć kompromis; coś, co nie sprawiłoby, że jego przeciąganie zwolnienia się w nieskończoność, byłoby zbyt problematyczne.
Powrót do góry Go down


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyWto Wrz 06 2022, 20:32;

Zasady się zmieniają — rzucił dość złośliwie, jakby to on ustał wszystkie reguły, choć do tej pory dobrze ze sobą współgrali, przez cały ten czas perfekcyjnie ze sobą współgrając. Jakby nie musieli stawiać sobie żadnych wymagań, stale czegoś od siebie żądając. Bo przecież doskonale radzili sobie nawet bez tego; znali swoje limity i nigdy nie robili niczego wbrew sobie, a więc Lars nie przejmował się żadnymi zasadami, bo te zwyczajnie nie istniały. I może dlatego od zawsze czuł się przy nim tak swobodnie, jakby odnalazł tę właściwą osobę, przy której mógł być sobą, z niczym się nie wstrzymując. — Ach, naprawdę? W takim razie chętnie pokaże ci, że mogę to zrobić. Ale tylko jeśli przestaniesz uciekać każdego ranka do pracy — zadecydował, bo przecież wolałby, żeby Zach spędzał ten czas z nim, niżeli w Ministerstwie Magii, gdzie mógł odkryć jego tożsamość, później otrzymując to jedno, szczególne zlecenie, przez które musiałby go schwytać. I sama myśl o tym, że mogło wydarzyć się to w każdej chwili, sprawiała, że Lars przyglądał mu się dość natarczywie, myśląc wyłącznie o tym, jak zareagowałby starszy, gdyby poznał prawdę. Dlatego też nie chciał wypuszczać go z łóżka i dlatego nieustannie namawiał go do zrezygnowania z pracy; bo tylko wtedy mógłby mieć chwilową pewność, że nic nie zmieni się zbyt prędko. — Myślę, że mogę jeszcze cię zaskoczyć — parsknął jednak, skupiając się na nieco przyjemniejszych wizjach. Wolał wyobrażać sobie wszystkie, leniwe poranki, które mógł spędzić przy jego boku, a później ich niekończące się prowokacje, które wywoływały lekki uśmiech na jego twarzy. Podobało mu się to znacznie bardziej, niż pewien grymas, który mógłby ujrzeć na buzi Zachariusa, gdyby ten zrozumiał, że osobą, którą ścigał przez cały ten czas, był nie kto inny, jak osoba, którą kilka lat temu wpuścił do swojego życia, być może wiążąc się z nim znacznie bardziej, niż początkowo planował. 
Gdybyś nie musiał zrywać się do pracy o takiej godzinie… — zaczął, pozwalając na to, żeby Rhee dopowiedział sobie resztę. W rzeczywistości nie miał jednak nic przeciwko temu, by budzić się nieco wcześniej; choć zależało mu na tym, by Zach mu wtedy towarzyszył, być może spędzając z nim najbliższe godziny, a może nawet cały dzień. Dlatego teraz sprawiał wrażenie dość niepocieszonego. — A później będziesz pracował tam jeszcze przez kilka tygodni — wymruczał, spodziewając się, że kwestia jego wypowiedzenia była dość rozlegała; i nadal dość niepewna. Bo Lars nie potrafił wyobrazić sobie momentu, w którym to Zacharius miałby tak zwyczajnie zrezygnować. — Powinieneś po prostu się z nimi pożegnać, przestając tam przychodzić — zasugerował, byle Rhee pozbył się tych wszystkich obowiązków z dnia na dzień; tak, jak sam zrobiłby to na jego miejscu, już więcej niczym się nie przejmując. — Krukoni nie byli w twoim typie? — zaśmiał się po chwili, podejrzewając jednak, że znalazłby swoje sposoby, żeby go zainteresować. Potrafił być naprawdę uparty, a do tego od początku czuł, że Rhee może go zainteresować; co przerodziło się w stałą relację i uczucia, o których nie zapomniał przez osiem lat. A to z pewnością było dość imponujące, jeśli odnaleźli się po całym tym czasie; nadal zachowując się tak, jakby przez te wszystkie lata niewiele się zmieniło. — Bo jesteś całkiem wyjątkowy. To dlatego — przyznał, tym razem z nieco łagodniejszym uśmiechem, który kierował wyłącznie w stronę starszego. Nie ukrywał więc tego, że jego serce zawsze biło znacznie szybciej na widok Zacha; w tej kwestii nigdy go nie oszukiwał i nie próbował cofać go do pewnych granic. Bo zawsze pozwalał mu na znacznie więcej. Więc i tym razem przyłożył dłoń do tej jego, przez chwilę wpatrując się w niego bez słowa; znów doceniając to, że mógł go odzyskać. 
Nie zauważyłeś, że nigdy nie gustowałem w młodszych? — zaśmiał się, choć ciężko było określić jego gusta, jeśli jedyną osobą, która naprawdę zawróciła mu  w głowie, był Zacharius Rhee. — Chyba zapomniałeś, z kim rozmawiasz — parsknął, przymrużając nieznacznie oczy. Nigdy nie bał się ryzyka i udowodnił mu to nie raz; szczególnie wtedy, gdy byli jeszcze młodsi, a Lars zaciągał go we wszelkie, zakazany zakamarki Hogwartu, obiecując mu, że będzie warto. I nie zmieniło się to przez wszystkie te lata; bo nadal lubił pewne ryzyko i adrenalinę, która tak często uderzała w jego ciało, sprawiając, że nie potrafił się od niej odpędzić. — Nie panikuję — mlasnął, przewracając oczami. — Po prostu strasznie się bez ciebie nudzę — dodał, wiedząc, że nie były to słowa, które mogłyby przekonać go do zmiany zdania. Muskając ustami jego skórę, Lars uśmiechnął się pod nosem, na moment odrywając się od jego ciała. — A co, jeśli dam ci dzień? — zapytał, powracając do wyznaczania tych drobnych ścieżek na jego skórze. — I właśnie to cię martwi? — parsknął w jego szyję, bo brak rozsądku i pewna zachłanność nigdy mu nie przeszkadzały; a już na pewno nie w momentach takich jak ten. Wydawało mu się więc, że zdołał go przekonać, ale to właśnie wtedy Zach postanowił się wycofać, wyciągając dłonie spod jego koszulki. Odsuwając się więc na bezpieczną odległość, Hawthorn zacisnął tylko usta, myśląc o tym, jak uciążliwa wydawała mu się cała sprawa z Ministerstwem. — Nie wrócisz — mruknął, nieco chłodniej niż planował. — Jak zwykle zatrzymają cię na dłużej i jak zwykle się zgodzisz — rzucił, bo kompromisem byłaby dla niego całkowita rezygnacja z Ministerstwa Magii; coś, z czym Rhee nadal się wstrzymywał.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyCzw Paź 27 2022, 23:05;

— Zasady się zmieniają, czy po prostu ty zmieniasz je tak, jak ci się podoba? — zapytał retorycznie, powstrzymując się przed parsknięciem śmiechem. Nie miał nic przeciwko temu, by Lars ustalał pewne reguły, szczególnie, że zwykle, kończyły się one dla niego całkiem dobrze. Nie sądził jednak, by jego zmiany tych zasad, które ustalał świat, były potrzebne i jakkolwiek rzetelne. Podejrzewał, że mógł je zmieniać, na swoją korzyść; dlatego też, reguły chyba naprawdę nie istniały. Poza tym, radzili sobie całkiem sprawnie, polegając tylko na sobie i swoich potrzebach; nie sądził, by dodatkowe regulaminy i przesłania, które głosiło społeczeństwo, były naprawdę konieczne. — Dużo ode mnie teraz wymagasz — mlasnął z niezadowoleniem, zaraz uśmiechając się nieco kąśliwe. Zacharius naprawdę marzył o tym, by w końcu opuścić Ministerstwo Magii i w końcu zająć się tym, co naprawdę wydawało mu się ciekawe. Czułby się jednak źle, z dnia na dzień, zostawiając swoich współpracowników i szefa, który pomimo słabych umiejętności Rhee, pokładał w nim jakieś marne nadzieje. Chciał więc doprowadzić pewne sprawy do końca, dopiero wtedy decydując się na to, żeby zacząć od nowa, wciąż mając przy sobie młodszego chłopaka. — Nie możesz mi tego po prostu pokazać któregoś wieczoru? Jestem dość niecierpliwy, nie pamiętasz? — mruknął nieco marudnie; bo nie chciał obiecywać mu konkretnych terminów, gdy w końcu będzie mógł mieć go na swoją wyłączność i gdy nie będzie musiał z samego rana uciekać do pracy. Zach nie zdawał sobie przecież sprawy, że osoba, której szukał od tygodni, leżała z nim w jednym łóżku. Może wtedy, nie ruszałby się z miejsca, przez pewien czas, po prostu nie wiedząc, jak powinien się zachować. Nie była to przecież informacja, na którą mógłby machnąć lekceważąco ręką. Co, jeśli jego przełożeni dowiedzieliby się o tym wszystkim? Czy sam nie zostałby oskarżony o bycie współwinnym wszystkich tych sprzedaży artefaktów? Rhee starał się wieść dość uczciwe życie, dlatego być może lepiej, że o wszystkim nie wiedział, póki nie był na to gotowy. — W to akurat nie wątpię, potrafisz być uparty — wymamrotał, uśmiechając się niewinnie. — Ale masz ogromnego pecha, bo ja też — rzucił z rozbawieniem; bo zwykle nie było w tym nic złego. Sam przecież o wiele chętniej, skupiłby się na życiu z Larsem, na ich dniach i nocach, niż na obciążeniach, które ciągnęły się za nim od wielu lat, trzymając go w Ministerstwie, jak w więzieniu. Pewnych spraw nie mógł jednak uniknąć, nawet jeśli desperacko tego chciał.
— Paręnaście dni. To wcale nie tak dużo i szybko minie — obiecał; bo naprawdę zamierzał to zrobić. Złożyć wypowiedzenie i przez następne dwa tygodnie, skupić się na schwytaniu przemytnika, a przynajmniej do czasu, gdy znajdą za niego zastępstwo. Bo jeśli tylko pojawi się odpowiednia osoba na jego miejsce, Zach szybko pożegna się ze swoją pracą, a wtedy ruszy dalej, może myśląc nad tym, żeby zrobić tę swoją wymarzoną karierę w narodowej drużynie Quidditcha? — A potem zaczęłyby się groźby i konsekwencje. Wiesz, że to tak nie działa, mają ze mną umowę — przypomniał mu uczynnie, bo przecież tak wyglądała legalna praca. Nie mógł zrezygnować któregoś poranka, uznając, że już więcej nie przyjdzie. A naprawdę nie chciał dodatkowo wałęsać się po magicznych sądach; miał lepsze rzeczy do roboty i czas, którego nie chciał zmarnować. — Niekoniecznie. Miło oderwać się od ludzi, którzy gadają wyłącznie o książkach — rzucił, specjalnie mówiąc o swoim domu tak stereotypowo. Poza tym podejrzewał, że w to właśnie mógł wierzyć sam Lars, gdy dopiero go poznawał. — Co innego, gdy zaczepia cię taki ślizgon. To są dopiero emocje — zaśmiał się swobodnie, rozkładając przy tym ręce, jakby nie potrafił oprzeć się jego urokowi niemal od samego początku. — Mówisz mi to całkiem często — westchnął, jakby zdążył się do tego przyzwyczaić. A mimo to, ilekroć słyszał takie słowa, uśmiechał się dość pociesznie, nie dowierzając, ile miał szczęścia, ponownie spotykając go po tylu latach.
— Całe szczęście. Ludzie mogliby mnie wyśmiać, gdyby zobaczyli, że siłuję się z jakimś dzieciakiem — stwierdził, wzdrygając się, jakby ta myśl, była cholernie przerażająca. Mimo wszystko, Zacharius należał do tego grona osób, które w niewielkim stopniu, interesowały się opinią publiczną. — Zawsze możesz mi przypomnieć — odparł niewinnie, lubiąc droczyć się z nim na wszystkie możliwe sposoby. Prawda była przecież taka, że to Hawthorn nauczył go ryzyka i tego, jak wiele zabawy mogło im to przynieść. Cała ta odwaga, którą teraz emanował Zach, była w dużym stopniu, zasługą młodszego chłopca, gdy jeszcze wyciągał z niego tak wiele dobrego. — Nie masz swojej pracy? — zapytał z rozbawieniem; o tym też nie rozmawiali zbyt wiele, choć Rhee robił pochody wiele razy, próbując dowiedzieć się, czym właściwie mógłby się zajmować. Teraz też nie potrafił się na tym skupić, myśląc jedynie o jego wargach na swojej skórze i jak kusząca była myśl, żeby naprawdę odpuścić sobie tego dnia pracę. — Nie wiem, czy wiele zrobię w jeden dzień — mruknął z niezadowoleniem. Brakowało naprawdę niewiele, by Zacharius się poddał i tylko resztką rozsądku, odsunął się od niego, by jednak wypełnić swoje obowiązki. Dopiero ton jego głosu, sprawił, że Rhee wstał z łóżka, naprawdę zaczynając szykować się do wyjścia. Początkowo nawet nie chciał na to odpowiadać, ale po paru sekundach, odwrócił się w jego stronę. — Lars, nie możesz mieć żalu o to, że chcę spełnić swoją powinność. Obiecałem ci, że odejdę i dotrzymam słowa, ale nie mogę zachować się jak dzieciak, który nie ma do nikogo szacunku — odparł, siląc się na to, by nie brzmieć nerwowo. — Nie chcę, żebyś traktował Ministerstwa jak jakieś zło. To nie jest miejsce, w którym zamierzam spędzić całe swoje życie, więc po prostu bądź cierpliwy, proszę dodał, patrząc na niego wyczekująco, jakby liczył na to, że Hawthorn po prostu odpuści.
Powrót do góry Go down


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyWto Lis 15 2022, 22:23;

Czy to ma jakieś znaczenie? — parsknął, bo przecież rzadko kiedy trzymał się jakichkolwiek reguł. Gdy był jeszcze uczniem, a później studentem, zawsze omijał swoje obowiązki, uwagi nauczycieli traktując jak słowa bez żadnego znaczenia. A więc chodził własnymi ścieżkami, ustalając sobie własne zasady; choć o nich również zapominał. Jego życie było przecież zbyt zmienne, by trzymał się jednego schematu, w żaden sposób poza niego nie wykraczając. Wolał więc improwizować, czasem działając dość instynktownie; przede wszystkim nie myśląc jednak o konsekwencjach i wrogach, których mógł zdobyć, jeśli tylko zrobiłby jeden, nieodpowiedni krok. — To minimum. Mógłbyś mówić o wymaganiach, gdybym poprosił cię o podpalenie Ministerstwa Magii — wymruczał, bo nie rozumiał, dlaczego Zacharius tak bardzo trzymał się swojej pracy; bo czy zawsze był taki honorowy? Czy dbał o dobro innych równie mocno, co o swoje? Czy czuł, że jest im cokolwiek winien? Lars mógł spodziewać się, że wpływało na to wiele czynników, a jednak nadal namawiał go do zmian i do porzucenia pracy, która wydawała mu się dość ograniczająca. Chciał więc, żeby Rhee wybrał; być może podjął decyzję z dnia na dzień i w pełni mu zaufał. — Dopiero jak zrezygnujesz z Ministerstwa — rzucił nieco złośliwie, zastanawiając się, czy przekona go to do zmiany zdania; choć mógł spodziewać się, że będzie musiał znacznie bardziej się namęczyć, by do czegokolwiek go przekonać. A ponoć to on był uparty. Chciał jednak postawić na swoim, jak najprędzej ociągający od sprawy, z którą sam był bezpośrednio powiązany. Bo co jeśli starszy rzeczywiście zostałby uznany za współwinnego? Co, gdyby przekazali mu dokładne informacje, wskazując na znajomą twarz, którą miał schwytać? Co, gdyby dowiedział się o tym wszystkim dość niespodziewanie, wracając do swojego mieszkania z wiedzą, która nie była mu teraz potrzebna? A więc Hawthorn chciał odciąć go od środowiska aurorów, nie dając mu szans na uzyskanie dodatkowych, szokujących informacji. — Któryś z nas będzie musiał się w końcu poddać — rzucił z rozbawieniem, zastanawiając się tylko, na którego z nich padnie; czy to Zach jako pierwszy opuści brodę, czy jednak zrobił to on sam. Choć nie zdarzało się to zbyt często.
Paręnaście dni to strasznie dużo. O… paręnaście za dużo — wymamrotał, jakby nagle cofnęli się do czasów szkolnych; i jakby znów miał osiemnaście lat, parę sprawdzianów na głowie, a do tego niezadowoloną minę, bo Zacharius wybierał obowiązki zamiast wieczorów, które mógł spędzić w jego towarzystwie. — Wystarczy słowo i z chęcią pozbędę się twojej umowy i przełożonych — rzucił, wzruszając lekko ramionami; jakby wyłącznie żartował. A przecież nie trzeba było mu wiele, by rzeczywiście to zrobił, oferując starszemu pewną swobodę i wolność. Mógł jednak domyślić się, że nie przypadłoby mu to do gustu i że narobiłby sobie dodatkowych problemów, gdyby pozbył jednej z wysoko postawionych w Ministerstwie osób. Nikt nie mógł jednak zabronić mu marzyć; a teraz jego marzeniem było wyzwolenie Zacha od obowiązków i wszelkich umów, żeby nareszcie zaczął żyć po swojemu. — Nie wątpię, na twoim miejscu umarłbym z nudów, gdybym musiał spędzać z nimi tyle czasu — westchnął, samemu podchodząc do tego dość stereotypowo. Gdyby rzeczywiście kręcił nosem na wszystkie domy i uczniów, to nigdy nie spotkałby Zachariusa, myśląc o nim przez ostatnie lata; jakby nigdy nie potrafił wybić go sobie z głowy. — Prawda? Nie wiesz wtedy, co cię czeka — rzucił z wyraźnym uśmiechem. — Podejrzewam jednak, że spodobał ci się rozwój naszej znajomości — parsknął, jeszcze przez chwilę nie odrywając od niego spojrzenia. Być może kiedyś nie powtarzał mu tych słów tak często i może wtedy starał się podchodzić do ich relacji tak, jak powinien; bez żadnych zobowiązań i uczuć. Tyle że na przestrzeni lat wiele się zmieniło. — Mogę mówić to jeszcze częściej — rzucił więc po chwili, tym razem posyłając mu jednak całkiem delikatny uśmiech; bo z pewnością za tym tęsknił i teraz nie chciał zmarnować żadnej okazji.
Wyśmialiby cię dopiero, gdybyś przegrał — stwierdził, powstrzymując drżenie kącików ust. — Jeśli mam ci przypomnieć, to możesz przygotować się na to, że nie wyjdziesz dziś z mieszkania — rzucił, nieznacznie go przestrzegając. I z chęcią zatrzymałby go przy sobie, żeby nadrobić z nim stracony czas, pokazując mu, ile go ominęło. Być może znów zrobiłby wraz z nim coś skrajnie nieodpowiedzialnego i może znów wciągnąłby go w jakiś plan, który mógłby sprowadzić na nich ogrom nieciekawych konsekwencji. A wszystko to po to, by przypomnieć mu, dla kogo przepadł już kilka lat temu. — Moja praca nie wymaga ode mnie zrywania się z łóżka o tak wczesnej porze — stwierdził, jak zwykle mówiąc o tym dość swobodnie; nie mógł przecież sprawiać wrażenie spiętego lub też niechętnego do rozmów. Bo czy to nie byłoby zbyt podejrzane? Dlatego znów się uśmiechnął, co starszy mógł wyczuć na swojej skórze; bo Lars złożył na niej jeszcze kilka łagodnych pocałunków. — Zdążysz rzucić wypowiedzeniem na biurko — zauważył, nie spodziewając się jednak, że Rhee postawi na swoim, wkrótce wstając z łóżka, by zacząć szykować się do pracy. To wtedy atmosfera znacząco się zmieniła, a uśmiech zniknął z twarzy młodszego. — Jestem cierpliwy — rzucił, marszcząc brwi. — Właściwie to byłem cierpliwy. Przez ostatnie lata byłem naprawdę cierpliwy, a kiedy wracam, okazuje się, że wybrałeś najprostszą drogę, zupełnie zapominając o tym, czego kiedyś chciałeś — wymruczał, z pewnością nieco chłodniej niż planował; przez co wkrótce westchnął, na moment zaciskając usta. — To nie żal, po prostu chcę przypomnieć ci, czego chciałeś jako student — dodał po chwili, nadal jednak nie posyłając mu nawet drobnego uśmiechu; nie próbując zrozumieć jego punktu widzenia i to ze względu na własne obawy. Bo przecież nadal stali po dwóch stronach pewnego konfliktu.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyNie Lis 27 2022, 17:38;

— To zabawne. Niektóre rzeczy nie zmienią się, bez względu na to, ile lat minie — stwierdził, patrząc na niego z rozbawieniem, mając z tyłu głowy wspomnienia, związane z całą tą butnością młodszego chłopca. Lars zachowywał się w ten sposób, już w szkole, gdy nie słuchał tego, co mieli do powiedzenia dorośli. Trzymał się swoich przekonań i kierował się tym, co podpowiadał mu instynkt, nawet jeśli innym ludziom, mogłoby to przeszkadzać. A więc zasady, które modyfikował według własnych upodobań, nie wydawały mu się czymś dziwnym. Było to coś, co spodobało mu się już wiele lat temu; być może dlatego, że Hawthorn miał coś, czego wówczas mu samemu brakowało. Odwagi, by podążać własnymi ścieżkami, bez względu na wszystko. — Zawsze będziesz buntownikiem, który będzie chciał postawić na swoim — rzucił, wplatając palce w jego włosy, by dość frywolnie roztrzepać jego włosy. Bezustannie podziwiał w nim tę upartość i zaangażowanie; bo, jeśli czegoś chciał, to prędzej czy później to osiągał. Zach zanim zrobił coś dla siebie, myślał najpierw o innych ludziach i o ich komforcie. Wiedział, że był to błąd, który sprawiał, że często omijały go różne nowe doświadczenia, ale ciężko było zmienić przyzwyczajenia, które praktykowało się niemal od dziesięciu lat. — Myślę, że i to byłbyś w stanie mi zaproponować — westchnął, posyłając mu drobny uśmiech. — Ale nie będziemy niczego podpalać. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i tak właśnie powinniśmy rozwiązywać wszystkie nasze problemy — rzucił pewnie; bo tak funkcjonował przez całe swoje życie. I to właśnie dlatego, nie potrafił rzucić pracy z dnia na dzień. Nawet, jeśli w gruncie rzeczy, nie był tam nikim wysoko postawionym. Czuł się zobowiązany, by dopełnić swoich obietnic, ale czy w rzeczywistości, Ministerstwo naprawdę jakkolwiek odczułoby jego stratę? Zastąpienie go, byłoby banalnie proste, a jednak wciąż wydawało mu się to dość niesprawiedliwe. — Szantażujesz mnie? — westchnął z dezaprobatą, nadal uśmiechając się kąśliwie; bo jeszcze w tym momencie, nie było to tak ryzykowne i denerwujące jak za parę minut. A choć chłopak, z przyjemnością dowiedziałby się, co właściwie miał na myśli młodszy, tak nie zamierzał rzucać wszystkiego, by od razu się o tym przekonać. Najwidoczniej, jeśli chodziło o rzeczy, na których naprawdę im zależało, to oboje potrafili być cholernie uparci. Zacharius też nie zamierzał odpuścić, bo miał swoje własne zasady, których lubił trzymać się dla własnego bezpieczeństwa. — Wiem — odparł nieco ciszej, bo jeszcze nie wiedział, jak to się skończy. A przecież nie chciał powtarzać tego, przez co przechodzili przez ostatnie osiem lat, przez jego dość samolubne podejście do sprawy.
— Wow, Hawthorn, brzmisz jakbyś był zakochany. Nie taka była umowa — rzucił żartobliwie, bo przecież nigdy tego nie chcieli. Uczuć, emocji, które przeszkadzałyby im w życiu, a teraz, było to coś dość oczywistego, choć nie był momentu, w którym Zacharius dość oficjalnie przyznałby, że właściwie go kocha. I pewnie kochał od zawsze. — Tak bardzo chcesz się wpakować w kłopoty? — westchnął z dezaprobatą. Zadzieranie z Ministerstwem Magii wydawało mu się jak samobójstwo. Nie chciał, by Lars robił sobie tam wrogów — co i tak już zrobił, choć o tym Rhee nie miał jeszcze zielonego pojęcia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Zach podejrzewał, że Hawthorn naprawdę mógłby to zrobić. Dlatego musiał uważać, zarówno na swoje własne słowa, jak i na to, by odpowiednio go przypilnować. — Ze mną chyba tak bardzo się nie nudziłeś — parsknął, szturchając go lekko w żebra. W końcu radzili sobie całkiem dobrze, a na pewno nie narzekali na nudę, gdy włóczyli się po zamku, korzystając z jego tajemnic. — Doprawdy? Po czym to wywnioskowałeś? — mlasnął, siląc się na prawdziwą grę aktorską. Pomimo tej wieloletniej przerwy, Zacharius doceniał to, że znów się spotkali. Choć nie ukrywał, że czasem żałował, ile tygodni zdążyli już zmarnować, nie powracając jeszcze do swoich żyć. — Próbujesz mnie przekupić — stwierdził, ponownie uśmiechając się delikatny. Chciał już na zawsze pozostać w jego oczach wyjątkowym; dopiero to wydawało mu się być prawdziwą i szczerą pochwałą z jego strony.
Rhee nigdy nie zadawał zbyt wiele pytań, związanych z jego pracą i może tu popełniał największy błąd. Może powinien bardziej w to wszystko wnikać i dowiadywać się, a nie ufać mu od razu po pierwszym spotkaniu. Ludzie przecież zmieniali się na przestrzeni tak wielu lat i zmieniali swoje ścieżki. Lars mógł być kompletnie inną osobą niż kiedyś. I może w rzeczywistości, nie zmienił się tak bardzo, ale to, czym się zajmował, miało ogromne znaczenie. Dlatego nie skomentował jego słów, związanych z pracą, zamiast tego wzdychając ciężko, licząc na to, że sam kiedyś mu o tym powie. — Najprostszą drogę — powtórzył za nim z niedowierzaniem, rozszerzając oczy, jakby Lars uderzył w dość czuły punkt. Nie podobał mu się ton jego głosu, a już na pewno nie słowa, który sprawiły, że Rhee nagle się zdystansował; zwyczajnie nie chcąc zostać zranionym. — Praca, którą wybrałem, jest według ciebie drogą na skróty? Miałem powody, dla których podjąłem takie, a nie inne decyzje. Nie wiedziałem, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Czułem presję, bo odchodząc z Hogwartu, zostawiałem za sobą wszystko i nie miałem żadnego wsparcia. Myślisz, że było mi łatwo? — wydusił, czując się, jakby go spoliczkował. — Myślisz, że zrobienie kariery jako gracz, byłoby lepsze? Może nigdy więcej nie mielibyśmy okazji się zobaczyć. Może okazałoby się, że jestem beznadziejny. Spróbowałbym, ale nie miałbym do czego wrócić. To by było naprawdę bardziej satysfakcjonujące? — dodał ostro. — Doskonale pamiętam, czego wtedy chciałem, ale pewne dziecinne marzenia w którymś momencie trzeba odsunąć na bok — burknął, odwracając się do niego plecami, by zacząć dość gniewnie pakować swoją torbę.
Powrót do góry Go down


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyWto Gru 06 2022, 14:50;

Nadal ci się podobam? Tak samo, jak osiem lat temu? — zapytał dość złośliwie, choć mógł podejrzewać, że starszemu nie chodziło wyłącznie o to. W końcu od tamtego czasu jego wygląd znacząco się zmienił; wydoroślał i nie wyglądał już jak nastolatek. Jednak jego myślenie nadal było takie samo; nadal kierował się w życiu ścieżkami, które sam sobie wrobił i nadal szukał kłopotów tam, gdzie nie powinien. W dodatku teraz mógł pozwolić sobie na więcej. Nie był już wyłącznie uczniem czy też studentem, który za każde przewinienie musiałby sprzątać korytarze czy też odbywać kary w szkolnej bibliotece; bo teraz był dorosły i sam wyznaczał sobie pewne zasady. I z pewnością nie dbał o to, jak niepoprawne mogły one być dla reszty społeczeństwa. — Nie brzmisz, jakby ci to przeszkadzało. Właściwie to jestem pewien, że zawsze ci to odpowiadało — zaśmiał się, dmuchając w swoje włosy, gdy te opadły na jego czoło, gdy tylko Zach postanowił je roztrzepać. Wtedy, gdy był uczniem, zachowywał się równie swobodnie, co teraz; a więc nigdy nie ukrywał tego, jak chętnie się buntował i jak zabawne wydawało mu się łamanie pewnych zasad. Więc gdy tylko poznał Zachariusa, prędko zaczął wciągać go w swoje pomysły, pokazując mu, jak ekscytujące mogło być to wszystko; nocne włóczenie się po zamku, włamywanie się do działu ksiąg zakazanych czy nawet zwiewanie z lekcji, gdy zbliżał się początek wakacji, a wszyscy przysypiali na swoich ławkach, marząc o odpoczynku. — W takim razie bycie dorosłym strasznie ssie. Nigdy nie chciałeś niczego podpalić, Rhee? — zapytał z zaczepnym uśmiechem na ustach, jakby jednak próbował przekonać go do swojego pomysłu. Mógł jednak spodziewać się, że Ministerstwo Magii nie przeszłoby obok tego zbyt obojętnie i że zwróciłby na siebie niepotrzebną uwagę; nie oznaczało to jednak, że nie zrobiłby tego, gdyby tylko Rhee go o to poprosił. Bo czego nie robiło się dla miłości? — Motywuję — odparł bez wahania, wzruszając lekko ramieniem. Podejrzewał, że Zach potrzebował tego już od dłuższego czasu; że musiał pojawić się przy nim ktoś, kto mógł pchnąć go w stronę odpowiednich działań i wyborów, z których byłby w pełni zadowolony. Tyle że oboje potrafili być naprawdę uparci i najwyraźniej nie zgadzali się w kilku kwestiach. Lars sądził jednak, że była to jedynie kwestia czasu i że Zacharius nie mógł przekładać odejścia z Ministerstwa Magii w nieskończoność. 
Nasza umowa działała tak, jak powinna, przez dwa miesiące, Zach — przypomniał mu dość uczynnie, unosząc kąciki ust. — Może gdybyś trzymał się zasad i zawsze wyrzucał mnie z łóżka, to nadal byśmy się jej trzymali — dodał, bo wiedział, że prędko zapomnieli o początkowych założeniach i o tym, co powinno ich łączyć. Z biegiem lat zaczął jednak dostrzegać, że o wygodę i własne potrzeby chodziło mu wyłącznie na początku; nim zdołał go poznać, uznając, że Zacharius Rhee był jedyną osobą, która chciała go zrozumieć. — Może dawno tego nie robiłem i tęsknię? — zaśmiał się, jakby ostatnie lata jego życia były dość spokojnie; i jakby nie robił na co dzień nic szczególnie nielegalnego. Nie zamierzał jednak wspominać mu o tym, jak mocno zaszedł za skórę aurorom i jak wielu wrogów sobie narobił, gdy oboje rozeszli się w swoje strony. Bo była to wiedza, którą wolał uważnie mu dawkować. — Byłeś przyjemnym odstępstwem od normy — przyznał, bo nigdy nie spodziewał się, że chłopiec, z którym miał łączyć go dość prosty układ, tak bardzo zawróci mu w głowie; a do tego sprawi, że Lars dość dziecinnie się zakocha, nie zapominając o tym przez osiem lat. Mógł więc być to dar albo przeznaczenie, w które Hawthorn nigdy nie wierzył; mógł być to także przypadek i przyjemny zbieg okoliczności. Wszystko to sprowadzało się jednak do ich ponownego spotkania i powrotu do starych przyzwyczajeń; a więc Lars nie myślał o tym, co do tego doprowadziło. Bo myślał jedynie o tym, jak przyjemne było odzyskanie go. — Po tym, że znowu spędzam poranki w twoim łóżku? — rzucił dość pytająco, uśmiechając się w charakterystyczny sposób, który Rhee zdołał doskonale poznać; bo był to uśmiech, którego nie posyłał byle komu. Nie zwykł przecież unosić kącików ust, gdy zwracał się w stronę innych ludzi; wydawało mu się to dość zbędne i męczące, czego jednak nigdy nie powiedział o gestach zaklepanych wyłącznie dla starszego. — Próbuję — przyznał, znów nawet się nie zastanawiając. Bo chciał tylko zatrzymać go w miejscu, nie dając mu szans na ucieczkę i powrót do Ministerstwa. 
Jednocześnie jednak nie chciał dać mu okazji do zadania zbyt wielu pytań; szczególnie tych dotyczących jego pracy. Mógł przecież spodziewać się, że w którym momencie Zach zacznie nieco bardziej się tym interesować; być może niepotrzebnie wdrażając się w ten zakazany temat. Lars musiał więc grać, za każdym razem uciekając od rozmów, które mogłyby okazać się dość zgubne. Nie sądził jednak, że do kłótni doprowadzi właśnie to. Temat pracy; ale nie tej jego. Słysząc więc jego słowa, Hawthorn parsknął pod nosem, przyglądając mu się z lekkim niedowierzaniem. — Tak, Rhee, wybrałeś drogę na skróty — rzucił. — Masz rację, zostawiłeś za sobą wszystko, ale sam podjąłeś tę decyzję. Myślisz, że dlaczego nie miałeś wsparcia? — zapytał, dopiero wtedy podnosząc się z łóżka. — Moje nie było wystarczające? — parsknął dość gorzko, nie kontrolując zbyt przesadnie swoich słów; nie myśląc o tym, co mówił i jak raniące w rzeczywistości mogło to być. — No tak, to tylko dziecinne marzenia. Lubisz wszystko za sobą zostawiać i trzymać się tego, co wydaje ci się bezpieczne, co? — zapytał, wbijając w niego dość rozjuszone spojrzenie. — W takim razie droga wolna. Spędź resztę życia w Ministerstwie Magii i codziennie przekonuj samego siebie, że podjąłeś odpowiedni wybór — dodał. — Tym razem daj mi tylko znać, jak uznasz, że nie pasuję do twojego życia — wymruczał pod nosem, z pewnością atakując go zbyt personalnie; nie myśląc już wyłącznie o jego pracy i o tym, że Zach mógł odkryć prawdę, dowiadując się, kogo właściwie ścigał. Bo chodziło też o wszystkie niewypowiedziane przez lata słowa; i być może pewien żal.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyPią Gru 09 2022, 23:32;

— Może nawet bardziej? Nie wyglądasz już tak dziecinnie, jak kiedyś — stwierdził, uśmiechając się złośliwie; jakby ta niewielka różnica wieku, mogłaby mu kiedykolwiek przeszkadzać. A przecież nigdy nie zwracał na to uwagi, bardziej niż na liczbach, skupiając się na tym, jak dobrze im się rozmawiało, czy jak ekscytująco, potrafili wykorzystać razem swój wolny czas. Może zaletą było też to, że sam Zach, nigdy nie czuł się… staro. Zawsze otaczał się młodszymi ludźmi, więc gdzieś w tym wszystkim, zapominał, że przecież był dwa lata starszy. Poza tym, czy robiło to jakąkolwiek różnicę? Co to właściwie zmieniało? — Dobrze, że nie oszalałeś i nie zapuściłeś jakiejś brody, żeby wyglądać doroślej. Wtedy byłbym dopiero zawiedziony, gdybym spotkał cię po tych ośmiu latach — westchnął, nie potrafiąc opuścić kącików ust, dość naturalnie reagując na jego obecność. — Choć czasem, jak na ciebie patrzę, to mam wrażenie, że wciąż masz zaledwie dwadzieścia lat — mruknął, mierząc jego sylwetkę uważnym spojrzeniem. Być może działo się tak właśnie dlatego, że nie zmienił się tak wiele; i jego zachowanie, jak i wygląd, przypominały mu tego młodocianego Larsa, w którym zdążył się zakochać. Zerknął na jego twarz, gdy Hawthorn dmuchnął w swoje włosy, które jeszcze parę sekund temu, Rhee złośliwie roztrzepał. Bo w tych swobodnych i spokojnych momentach, jak ten, zawsze żałował tego, jak wiele czasu im uciekło. Rzeczywiście, mogli teraz wszystko nadrobić, nie myśląc o żadnych przeszkodach, ale tych ośmiu lat, nikt im przecież nie zwróci. I tak, jak starał się podchodzić do tego optymistycznie, tak czasem czuł nieprzyjemny ból w sercu; bo to wszystko było wyłącznie jego winą. — Kręci mnie to — przyznał, śmiejąc się cicho, nim uniósł palce, by musnąć nimi jego policzek. — Lubiłem patrzeć, jak się buntujesz, bo sam nigdy nie potrafiłem — dodał, wzruszając niewinnie ramieniem; w tej kwestii nadal nie zmieniło się zbyt wiele. Wciąż nie potrafił porzucić pewnych spraw dla swojego dobra. Jeśli przyzwyczaił się do czegoś, jeśli tylko czuł się zobowiązany, to nie potrafił zrezygnować, jak gdyby nigdy nic. Ani z ludzi, ani z pracy, ani z innych rzeczy, które miały znaczące miejsce w jego życiu. — Samochód mojego ojca, gdy kazał mi wsiąść za kierownicę i się uczyć. A bardziej od tego wolę miotłę — westchnął z bólem; niechętnie wspominając swoje pierwsze jazdy, które równie prędko się skończyły. Nienawidził tego sprzętu i chętnie przyjrzałby się, jak ten staje w ogniu. — Myślisz, że łagodniejsze słowo coś zmieni? — zapytał, unosząc przy tym brew. Rhee nie lubił tego tematu, bo w swojej głowie, już postanowił, że odejdzie z Ministerstwa. I wiedział, że gdy czas nadejdzie, to na pewno to zrobi. Cały ten pośpiech, sprawiał jednak, że zaczynał się denerwować, bo od początku chciał to zrobić po swojemu.
— A więc teraz to moja wina, że to nie wypaliło? — parsknął, wskazując na siebie palcem. — Przypominam, że siedzieliśmy w tym oboje — dodał, prychając z niedowierzaniem; oboje byli tak samo mocno zaangażowani w tę relację. Gdyby od początku trzymali się planu, wszystko byłoby łatwiejsze. No i na pewno nie znajdowaliby się w tym miejscu, uznając, że to zbyt wiele. — Jak łatwo ci teraz przyznać, że nasza umowa nie wyglądała tak, jak powinna. Kiedyś za nic byś tego nie powiedział — mruknął, obserwując jego twarz z rozbawieniem. Może jednak ta przerwa, pozwoliła im uświadomić sobie, jak bardzo potrzebowali siebie w swoim życiu? I jak trudne było znalezienie zastępstwa, które zapełniło tę pustkę, którą czuli po swoim odejściu. Bo Rhee, ściągając Jane, naprawdę wierzył, że zapomni o Larsie; co teraz wydawało mu się dość głupie i dziecinne. — Myślisz, że ci uwierzę? — zapytał z politowaniem, wiedząc, że Hawthorn był pewnie ostatnią osobą, mogącą prowadzić spokojne i bezkonfliktowe życie. — Powiedz po prostu, że jestem wyjątkowy. Lubię to słyszeć — stwierdził, uśmiechając się krzywo; nawet, jeśli Lars regularnie udowadniał mu, jak specjalne miejsce zajmował w jego życiu. Może Zacharius był po prostu zbyt zachłanny? — I wieczory. I noce. I nawet dnie się zdarzają — zaczął wymieniać na palcach, posyłając mu rozbawione spojrzenie. — Czy to wciąż jest moje łóżko? — parsknął.
Zach nie chciał, żeby ich rozmowa przybrała taki obrót, ale gdy już się to stało, nie potrafił się wycofać. Nie chciał pozwalać mu na to, by rzucał w jego stronę, tak brutalne słowa. Bo nie siedział w jego głowie i nie wiedział, co kryło się za jego decyzją. Dlatego uśmiech już dawno zniknął z jego twarzy, a chłopiec dość beznamiętnie utkwił spojrzenie w ciemnych tęczówkach młodszego. — Dobrze wiesz, że to nie chodzi o ciebie — wycedził, nienawidząc faktu, że w ogóle zaczęli tę rozmowę. Słysząc jego ostre słowa, które niekoniecznie dotyczyły już tylko jego pracy, Zach drgnął niechętnie. — Chcesz powiedzieć coś jeszcze, Lars? To idealny moment — zaczął chłodno, krzyżując ręce na klatce piersiowej. — Jeśli chcesz mi teraz wytknąć wszystko, to śmiało. Powiedz, jak samolubny byłem, bo nie wiedziałem, co jest dla mnie dobre i potrzebowałem czasu. Powiedz, jak źle cię potraktowałem, bo bałem się, że mnie odrzucisz, jeśli powiem, że… — urwał, zaciskając usta. — Nie krępuj się. Przecież odejdę, jak tylko powiesz za dużo — rzucił krytycznie, bo jednak te słowa, były naprawdę raniące.
Powrót do góry Go down


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyNie Gru 11 2022, 02:01;

To chyba dobrze? Gdybyś nadal wyrywał nastolatków, to pomyślałbym, że coś z tobą nie tak — parsknął, podejrzewając, że na to Zach był już zwyczajnie zbyt stary. Ich różnica wieku nie była przecież szczególnie widoczna i nawet wtedy, gdy zaczęli spotykać się nieco częściej, Lars nie zwracał na to uwagi. Wolał skupiać się na tym, co wydawało mu się istotne; na samym Zachariusie i na tym, ile przyjemnych chwil spędził wraz z nim, gdy byli znacznie młodsi. — To może się jeszcze zmienić. Może powinienem zadbać o brodę i wąsy? — rzucił z nieco większą powagą; jakby naprawdę to rozważał. — To geny, Rhee — zaśmiał się, unosząc nieznacznie brodę, chcąc by Zach dokładnie mu się przyjrzał. Podejrzewał jednak, że tym, co nie zmieniło się na przełomie ostatnich lat, był jego charakter. A więc w gruncie rzeczy młodszy czuł się tak, jakby nie widzieli się wyłącznie jakiś czas; jakby nie minęło osiem, długich lat. W końcu sam nadal wychodził na przekór całemu światu, podczas gdy Zacharius stał obok, w odpowiednich momentach będąc w stanie go powstrzymać. Być może nawet wybijając mu kilka ryzykownych pomysłów z głowy; znów będąc jedyną osobą, której zdanie jakkolwiek się dla niego liczyło. A to było przecież sporym wyróżnieniem, jeśli Hawthorn nigdy nie słuchał innych, notorycznie uśmiechając się dość kpiąco. — Sam też nie byłeś święty, Zach. Mam przypomnieć ci, ile zakazanych książek trafiło w twoje ręce, jak zwiedzaliśmy Hogwart? — rzucił z uśmiechem, który w niczym nie przypominał tego, który tak chętnie kierował w stronę innych osób; bo to przy nim unosił kąciki ust w dość łagodnym geście. I chętnie przypominał mu o starych, dobrych czasach, gdy sprowadzał go na złą drogę, pokazując mu, jak fascynujące mogło to być. — Ale czasem rzeczywiście wymiękałeś — westchnął nieco kąśliwie, bo ich podejście do życia już od samego początku wydawało się być dość odmienne. A mimo to Hawthorn nie potrafił się nim znudzić i nigdy nie był w stanie go od siebie odtrącić. Bo to właśnie Zach, jako dobry uczeń i jego ulubiony Krukon, dość niespodziewanie skradł jego serce. — Mogłeś to zrobić. Wszystkie te mugolskie sprzęty i maszyny są strasznie dziwne — wymruczał, krzywiąc się z lekkim obrzydzeniem; jakby każda niemagiczna rzecz, która mogła wpaść mu w ręce, napawała go pewnymi obawami. I to również nie zmieniło się przez lata. Wychowywany w rodzinie czarodziejów, wśród magii i dziwnych ksiąg, których nigdy nie pojmował, Lars zawsze obawiał się tego odmiennego i zwyczajnego świata; choć czy to nie oni powinni obaw się go? — Myślę, że jeśli tylko dodam do tego zachęcający uśmiech, to szybko zmienisz zdanie — odparł, wzruszając niewinnie ramionami. Kiedyś wychodziło mu to przecież niemalże perfekcyjnie. Gdy tylko wciągał starszego w swoje pomysły, korzystał ze sprawdzonych sposobów, za każdym razem próbując go przekonać; do nocnych przechadzek po zamku, do wycieczek po zakazanym lesie, do ukrywania się przed całym światem i do nastoletniego spiskowania.
Byłem młodszy i głupszy — rzucił, unosząc obie dłonie, chcąc uciec od winy; choć nigdy nie czuł się winny. Nie obwiniał się o to, że ich układ całkowicie się zmienił i że złamali tak wiele, wspólnie ustalonych zasada. Być może dlatego, że wszystko funkcjonowało bez żadnych zarzutów. Uczucia nie były więc wielką przeszkodą, która nagle stanęła im na drodze; nawet jeśli początkowo żaden z nich nie chciał się do nich przyznać, dopuszczając do siebie pewne myśli dopiero po latach. — Teraz jestem dorosły, Rhee — parsknął, znów przyglądając mu się nieco spokojniej. — Wtedy bałem się, że dasz mi kosza i znajdziesz sobie kogoś innego — stwierdził, znów wzruszając łagodnie ramionami. — Poza tym, ty też nie powiedziałbyś wtedy zbyt wiele — dodał, bo oboje wstrzymywali się z pewnymi stwierdzeniami, przyjmując, że od początku ich znajomości niewiele się zmieniło. A przecież zmieniło się wszystko i oboje zdawali sobie z tego sprawę. — Sugerujesz, że jestem kłamcą? — mruknął z charakterystycznym błyskiem w oku. I nie musiał dodawać nic więcej; Zach wiedział przecież, jakim człowiekiem był młodszy i jak ciężkie byłoby dla niego życie w spokoju i pewnej harmonii. W końcu nigdy mu na tym nie zależało. — Zawsze byłeś — odparł bez wahania, znów będąc z nim całkowicie szczerym. W tej kwestii nie byłby w stanie go oszukać; nawet jeśli pewne słowa nie opuściłyby jego ust, to gesty i każde spojrzenie mówiły same za siebie. A przecież wszystko było jeszcze przed nimi; nawet jeśli Lars odnosił wrażenie, że nie mógł pokochać go bardziej. — Nasze? — rzucił, przyglądając mu się pytająco. Wydawało mu się, że znów spędzał więcej czasu w jego mieszkaniu niżeli w swoim; ale zawsze doceniał miejsca, w których czuł się komfortowo.
Hawthorn nie był pewien, czy kiedykolwiek doszło między nimi do podobnej sprzeczki; tak poważnej i w gruncie rzeczy bolesnej. Bo żaden z nich nie potrafił się wycofać, na moment zamykając usta. A to mogło okazać się całkiem zgubne. Lars przyglądał mu się jednak znacznie mniej beznamiętnie niż Zach; bo nadal wbijał w niego dość rozjuszone spojrzenie, jakby naprawdę chciał wiele mu zarzucić. — Więc mam się nie wtrącać i patrzeć, jak marnujesz sobie resztę życia? — parsknął gorzko, kręcąc z niedowierzaniem głową; bo przecież wydawało mu się to zupełnie absurdalne. — Może to ty powinieneś coś powiedzieć, Zach? — zapytał, błądząc wzrokiem po jego twarzy. — Przez osiem lat musiałem zastanawiać się, co poszło nie tak — stwierdził, nie odrywając spojrzenia od jego buzi. — I myślałem, że być może ułożyłeś sobie życie tak, jak tego chciałeś. Ale nie zrobiłeś dla siebie kompletnie nic — dodał i zaraz po tym zamilkł; bo wizja tego, że Rhee mógłby zniknąć kolejny raz, wydawała mu się zbyt przerażająca. — Wtedy też powiedziałem za dużo? — parsknął, myśląc o ich ostatnim spotkaniu oraz o tym, jak nieświadomy wszystkiego był. — Wiesz, Zach, ciężko mi wierzyć w to, że odejdziesz z Ministerstwa, jeśli wtedy też ci wierzyłem i myślałem, że nigdy nie znikniesz bez słowa — rzucił, nadal podchodząc do tego wszystkiego zbyt emocjonalnie.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyPon Lut 13 2023, 01:00;

— Ciekawe. Gdybym wyrywał starszych, to pewnie też nie byłbyś zadowolony. — Zacharius posłał mu nieco rozbawione spojrzenie, jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nuta zazdrości w ich relacji, była dość nieunikniona. W końcu nie widzieli się od paru dobrych lat i skoro nie potrafili o sobie zapomnieć, przez cały ten czas, to coś musiało być jednak na rzeczy. Poza tym, Lars nawet nie ukrywał swojej niechęci do Jane i od początku zaznaczał, że nigdy mu się nie podobała. Jakby to wyglądało, gdyby Rhee żył inaczej i bardziej niż na stałych związkach, skupiałby się na przelotnych znajomościach? To wydawało mu się znacznie gorsze od spędzenia tych paru lat ze swoją byłą dziewczyną. Na tamten moment, związanie się ze swoją narzeczoną, wydawało mu się najlepszą opcją; nie dość, że akceptowała ją cała rodzina, to jeszcze była czymś, co zapewniało mu swego rodzaju, stabilizację. A ta wydawała się dość bezpieczna i długo nie chciał z niej rezygnować; nawet, jeśli ich związek, bardziej przypominał umowę niż relację miłosną. I Zach zdał sobie z tego sprawę dopiero w momencie, gdy znowu spotkał Hawthorna, jednocześnie dostrzegając, jak przez te wszystkie lata, nie potrafił w całości oddać się drugiej osobie. Jakby to właśnie młodszy, zabrał ze sobą dość znaczącą jego część. — Skoro przeszkadza ci ta różnica wiekowa, to może też powinieneś trzymać się na dystans. W końcu też jesteś młodszy — dodał kąśliwie, odwracając od niego wzrok, by ukryć złośliwy uśmiech; nic nie sprawiało mu tak wiele przyjemności, jak ich rozmowy, które w którymś momencie, zawsze stawały się prowokacyjne. I to właśnie to, uszczęśliwiało Rhee najbardziej; w gruncie rzeczy, pomimo tych wszystkich lat, może wcale nie zmieniło się tak wiele, jak rzeczywiście by mogło. — Nie wiem, czy jakoś szczególnie mnie to kręci, ale niczego nie mogę ci zabronić — mruknął z niesmakiem, nie ukrywając nawet, że broda nie była czymś, co koniecznie chciałby zobaczyć w jego odsłonie. Lubił go przecież właśnie takiego; wręcz stworzonego dla niego. Lars miał urodę, która mu najbardziej odpowiadała. Bywały dni, gdy Zacharius nie potrafił oderwać od niego spojrzenia, jednocześnie wciąż zastanawiając się, jakim cudem, to właśnie go wtedy wybrał młodszy chłopiec. Bo Rhee nigdy nie czuł się szczególnie przystojnym i jego pewność siebie, choć wcale niemała, wcale nie utwierdzała go w przekonaniu, że był najlepszym, co mogło spotkać byłego ślizgona. Zauważając, jak ten unosi brodę, ukazując mu całą swoją twarz, Zach uśmiechnął się nieco szerzej, dotykając palcami jego szczękę. — Nie zawsze będziesz wyglądał tak młodo i pięknie, i wtedy geny cię nie uratują — rzucił złośliwie, jakby naprawdę mu tego zazdrościł. Poza urodą, nie zmienił się przede wszystkim jego charakter; to było dla niego najważniejsze. Już na pierwszym spotkaniu po tych ośmiu latach, Rhee potrafił wyczuć, czy Lars był teraz kompletnie inną osobą. Wydawało mu się przecież, że zna go na wylot. Zauważając więc wszystkie te drobnostki, które sprawiały, że Hawthorn był sobą, Zacharius niemal odetchnął z ulgą. Bo to wciąż był człowiek, którego kochał za swojej młodości.
— A kto mi pomagał je zdobywać, huh? — prychnął z niedowierzaniem. — Czasem chciałem zachowywać się dojrzale, ale sam mnie do tego zachęcałeś — rzucił, wyciągając w jego stronę palec wskazujący, jakby wszystkie jego wybryki były wymysłem Larsa. To nic, że obaj zawsze wpadali na te najgłupsze pomysły. — Ktoś musiał myśleć i zgrywać tego odpowiedzialnego, Hawthorn. Inaczej szybko moglibyśmy wylecieć ze szkoły — westchnął z dezaprobatą, choć w przeciwieństwie do swojego tonu głosu, uśmiechnął się dość łagodnie. Jakby nie potrafi zareagować niezadowoleniem na te wszystkie wspomnienia, związane z Hogwartem i początkami ich długiej znajomości. — Wiesz, zachowujesz się tak, bo nigdy nie widziałeś ich na własne oczy — skomentował jego minę, z trudem powstrzymując się przed parsknięciem śmiechem. — Niektóre z tych gadżetów, są naprawdę przydatne. Kiedyś ci udowodnię — obiecał, nawet nie biorąc uwagi, że mogą nie doczekać się swojej wspólnej przyszłości. W końcu dopiero się odzyskali, prawda? — Możesz spróbować, ale niczego nie obiecuję — mlasnął, wzruszając ramieniem. W rzeczywistości, nigdy nie potrafi się mu oprzeć. Lars skrywał tak wielki urok, którego Zacharius nie umiał zignorować.
— Teraz jesteś starszy i głupszy — odparł, wywracając oczami; bo przecież nic się nie zmieniło. Nadal się spotykali, mówiąc otwarcie o swoich uczuciach, choć wcale nie powinni. A choć rozum podpowiadał, że to wszystko mogło okazać się błędem, tak Zach nie potrafił z tego zrezygnować, gdy stał pod drzwiami, prowadzącymi do mieszkania Jane, by zakończyć ich relację raz na zawsze. — Och, więc teraz czujesz się pewnie i myślisz, że nie dam ci kosza, by pójść do kogoś innego? — zapytał kąśliwie, cmokając z politowaniem; nie planował rzucać mu żadnych wyzwań. — To prawda — przyznał. W końcu nie bez powodu uciekł, nie żegnając się z Larsem tak, jak powinien. Poza obawami, związanymi z dorosłym życiem, Zach uciekał też przed swoimi uczuciami, co teraz wydawało mu się cholernie dziecinne. — Czasem, gdy na ciebie patrzę, po prostu chcę cię znowu pocałować — rzucił, słuchając jego słów i czując dziwne kołatanie w sercu, gdy tylko zdawał sobie sprawę, że to Hawthorn sprawiał, że Rhee czuł, że naprawdę żyje. — Myślę, że jest już nasze potwierdził spokojnie, nie wiedząc nawet, jak bolesna będzie ich kolejna wymiana zdań. Bo Zach naprawdę nie chciał się kłócić. Był dość uparty, jeśli chodziło o Ministerstwo, ale nie kłamał, mówiąc, że zamierzał się zwolnić. Dlatego też tak bardzo wściekał się na to, że Lars był aż do tego stopnia natarczywy. Jakby nie mógł zrobić tego w swoim czasie. — Przez twoje zachowanie, czuję się, jakbyś chciał mną kontrolować — powiedział chłodno, nie chcąc mówić do niego w ten sposób. W tym momencie, czuł jednak zbyt wiele skrajnych emocji, nad którymi nie potrafił zwyczajnie zapanować. Każde jego kolejne słowo, było bardziej raniące od poprzedniego. Bo zdawał sobie sprawę ze wszystkich błędów, które popełnił. Wiedział, że go zranił i chciał o tym zapomnieć. Rhee zacisnął wargi, nie potrafiąc z siebie wydusić nawet zdania, bo przez jego głowę, przelatywało zbyt wiele myśli. I może dopiero teraz, zdołał dostrzec, jak emocjonalne i ważne to dla niego było. Dlatego wziął wdech, czując jak strach ściska jego gardło i zbliżył się do niego, wciąż wpatrując się w jego twarz. — Obwiniałeś się? — zapytał cicho; zerkając w jego oczy niepewnie. — Nie chciałem cię zranić. Nie wiedziałem wtedy, że to wszystko… — urwał, opuszczając spojrzenie, nie potrafiąc zbyt długo na niego patrzeć; czując jedynie wyrzuty sumienia. — Być może, kochałem cię tak mocno, że potrzebowałem od ciebie uciec — wymamrotał, zaciskając dłonie w pięści, zapominając o pracy, która przecież na niego czekała. — Nigdy nie chciałem, żebyś myślał, że moje odejście, to twoja wina — wyszeptał, z trudem zbierając swoje myśli; całą siłą woli, powstrzymując się przed ucieczką.
Powrót do góry Go down


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyWto Lut 28 2023, 22:17;

Może wiek nie ma tu żadnego znaczenia? — wymamrotał, jakby nie znał odpowiedzi na to pytanie i jakby nie wiedział, jak zazdrosny w rzeczywistości potrafił był. Być może nawet zaborczy; bo gdy już raz coś zyskał, nie chciał tego tracić. A więc nie lubił, gdy inni zawieszali oko na tych samych, podejrzanych książkach co on i nie lubił też, gdy inni studenci uśmiechali się w stronę Zacha, gdy sam przechodził obok niego, jak na złość, wytrącając mu pergaminy z dłoni. Byle tylko Rhee zbyt prędko o nim nie zapomniał. Jako nastolatek Lars miał mu przecież wiele do pokazania i nie sądził, by ktokolwiek mógł zająć jego miejsce; dlatego też lubił podpalać szaty innych uczniów, a potem posyłać im promienne uśmiechy. Bo to wystarczało, by inni nie chcieli rościć sobie żadnych praw względem starszego chłopca. I najwyraźniej nie zmieniło się zbyt wiele, jeśli wizja tego, że ktokolwiek mógłby zainteresować się Zachariusem sprawiała, że Hawthorn robił się dziwnie nerwowy. — Jestem młodszy, ale ponoć nie jestem już młody — westchnął dość dramatycznie. — Więc dystans już mnie nie obowiązuje — dodał dość dumne, choć nigdy nie trzymał się tej zasady; nie sądził, że podrywanie starszych uczniów było czymś nieodpowiednim, podobnie jak i nie wstrzymywał się przed sypianiem z nimi, podczas gdy był jeszcze nastolatkiem. Bo Lars zawsze kierował się swoimi zasadami i ścieżkami; nie zwracał więc uwagi na to, co mieli mu do powiedzenia inni, podobnie jak i nie przejmował się żadnymi regułami, które mogły czegokolwiek mu zabronić. I dlatego też posłał mu ledwo widoczny uśmiech, spodziewając się tego, że Zach rzeczywiście nie mógł mu niczego zabronić; mógł jedynie przedstawić mu swoje zdanie i być może zmienić część jego poglądów. Bo Rhee, był jedyną osobą, której Hawthorn wysłuchiwał w takim skupieniu, nie ignorując jego słów i nie rzucając na niego żadnych uroków, gdy zaczynał mówić zbyt wiele. I była to kolejna rzecz, która nie zmieniła się od lat; bo niezależnie od tego, ile miesięcy minęło od ich pierwszego spotkania, młodszy za każdym razem wysłuchiwał go z niezmiennym zaangażowaniem, nie zapominając o jego poradach, obietnicach i słowach płynących prosto z serca. — Nie musisz być taki złośliwy, Rhee. Z zazdrością ci nie do twarzy — parsknął i poklepał go łagodnie po policzku. Urody nie mogło przecież zabraknąć mu zbyt prędko. A nawet jeśli, to zamierzał nadrobić wszystko swoim charakterem; bo to z pewnością nie było szczególnie ulotne.
Widziałem w tobie potencjał na prawdziwego złoczyńcę. Właśnie dlatego ci pomagałem — stwierdził, kiwając z przekonaniem głową; jakby Zach naprawdę miał grać prawdziwy, czarny charakter, wykradając z biblioteki książki, a później uciekając przed woźnym po całym Hogwarcie. — I co dałaby ci wtedy ta twoja dojrzałość? Zmarszczki i bóle głowy — rzucił, nadal kiwając łepetyną. — Ja za to dostarczałem ci trochę adrenaliny i zdrowych emocji — dodał, uśmiechając się promiennie; jakby nie łamali razem zasad i nie robili nic skrajnie nieodpowiedzialnego. — To akurat prawda — przyznał po chwili, ciężko wzdychając. — Myślę, że gdyby nie ty, to wywaliliby mnie, zanim zdążyłbym skończyć studia — stwierdził, przypominając sobie każdą tę ryzykowną sytuację, która zagroziła jego edukacji. — Aż dziwne, że nie zrobili tego na ostatnim roku, skoro wtedy nikt mnie nie pilnował — dodał, dostrzegając w tym coś naprawdę niesamowitego, skoro jakimś cudem udało mu się uniknąć poważnych kłopotów, gdy Zacha nie było obok niego; i sam musiał tłumaczyć swoje zachowanie. — Nie widziałem ich, bo są przerażające i nie chce ich widzieć — wymruczał, choć czy jako osoba ze skłonnościami interesowania się zakazanymi artefaktami i czarną magią powinien obawiać się mugolskich zabawek? — Zamierzasz mi je pokazać? — zapytał, wyglądając na przerażonego; jakby miał zginąć tuż po prezentacji tych wszystkich sprzętów. I jakby podejrzewał, że Zach naprawdę chce się go pozbyć.
A ty jeszcze starszy i jeszcze głupszy — wymamrotał, jakby Rhee naprawdę go uraził; choć wcale się nie pomylił. Pomimo tego, że Lars powinien stać się rozsądniejszy i ułożony, pakował się w coraz to większe kłopoty, tracąc poczucie strachu i jakiejkolwiek odpowiedzialności. — Cóż, teraz znam więcej śmiertelnych eliksirów i chętnie doleję ich komuś do herbaty — odparł niewinnie, przedstawiając mu jedynie jedną z dziesiątek opcji, które pojawiały się w jego głowie, gdy myślał o tym, że Zach mógł zostawić go dla kogoś innego. Szczególnie teraz, gdy spotkali się po wszystkich tych latach. — Czasem dziwię się, że tego nie robisz — zaśmiał się, znów uśmiechając się zadziwiająco łagodnie; czując ten przypływ świeżości i starych przyzwyczajeń, które przywodziły mu na myśl komfort i wyraźne ciepło. — To nowość — stwierdził z podziwem, bo dawniej nie nazywali rzeczy swoimi; poza tym, że dzielili pewne zaangażowanie, łóżko i uczucia, nie mówili o tym wprost. A więc może jednak coś się zmieniło? Wtedy też nie kłócili się tak burzliwie; jakby nie mieli sobie zbyt wiele do zarzucenia. I to również się zmieniło. — Próbuję wytłumaczyć ci, że zachowujesz się irracjonalnie, Zach — wymruczał, tracąc resztki cierpliwości; bo przecież nie chciał dla niego źle. Chciał tylko, żeby Rhee uwolnił się od Ministerstwa i żeby odciął się od jego sprawy, być może jeszcze przez kilka miesięcy żyjąc w niewiedzy; nie zdając sobie sprawy z tego, kogo tak naprawdę ścigał. Dlatego też wyrzucił z siebie tak wiele słów, z lekkim niepokojem przyglądając się starszemu, gdy ten zaczął się do niego zbliżać. — Czy to ważne? — sapnął, na moment odwracając od niego wzrok; w ciszy wysłuchując jego słów. — Kochałeś mnie, Zach? — zapytał, dopiero wtedy powracając do niego spojrzeniem. — To wszystko było dla ciebie aż tak przerażające, że musiałeś uciec? — dodał ciszej, samemu mówiąc już znacznie spokojniej, bez niepotrzebnych wyrzutów w swoim głosie. — Czasem mam wrażenie, że wszystko to było zwykłym nieporozumieniem — stwierdził, kiwając lekko głową. — I nie mogę pozwolić na to, żeby znów się to powtórzyło — wymruczał, wodząc spojrzeniem po jego twarzy. — Dlatego chcę, żebyś mnie posłuchał i uświadomił sobie, że chcę dla ciebie czegoś lepszego niż życie w Ministerstwie i omijanie szans, które zyskujesz — westchnął, wzruszając lekko ramionami; zupełnie zmieniając swoje nastawienie, być może robiąc to świadomie.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyWto Cze 20 2023, 23:53;

Człowiek potrafi przeżyć parę lat, nie decydując się na absolutnie żadną zmianę w swoim życiu. Jest w stanie zaakceptować pewną prawidłowość lub przywyknąć do nawet najtrudniejszych warunków; obawa przed pogorszeniem, czy też porażką, potrafi być zbyt silna, by przekonać człowieka do strategicznych zachowań. Dlatego też, tak wiele ludzi, wciąż jest nieszczęśliwych i niezdolnych do wykonania pierwszego kroku, by nieco wyrwać się z monotonii i pustego bezpieczeństwa. Wydaje im się, że może być jedynie gorzej i nie widzą tylu możliwości, które w rzeczywistości, mają tuż przed sobą. W przypadku Zachariusa, była to jedynie wygoda i strach przed nieznanym. Chłopak spędził wiele lat na układaniu sobie życia, które w przeciągu sześciu miesięcy, wywróciło się do góry nogami; wystarczyło pojawienie się tej jednej osoby, która była tym punktem kulminacyjnym, zmieniającym wszystko. Nagle cały ten wieloletni wysiłek, przestał mieć jakiekolwiek znaczenie; sztuczny związek, który miał zapewnić mu stabilność i dogodne życie, okazał się kompletnie bezwartościowy. Praca, której oddawał się z zaangażowaniem, stawała się męcząca i nagle, zupełnie nieoczekiwanie, Rhee zaczął przypominać sobie te młodzieńcze lata, gdy czuł, że może znacznie więcej.
Właściwie, to skomplikowane. Zacharius zawsze chciał dla siebie czegoś innego; marzył o przygodach, o sporcie, o życiu z Larsem przy boku i o bezwarunkowym szczęściu. W rzeczywistości sam skazał się na życie w rutynie, bo miłość w tych wczesnych latach, wydawała mu się przerażająca, podobnie jak ocena jego rodziców. Zamiast wyciągnąć dłoń po to, co poniekąd należało do niego, Rhee z roku na rok, zaczął się wycofywać. I nawet nie zauważył, że praca, która początkowo bardzo go cieszyła, stawała się teraz kulą u nogi; bo Zach już się nie uczył, a wciąż nie był dla nich wystarczająco dobry. Poza tym, Hawthorn dość otwarcie wyrażał swoją niechęć do Ministerstwa; wystarczyła jedna kłótnia i wyrzucenie wszystkich żalów, by auror podjął decyzję. Nie wiedział, czy ryzykowanie kariery, było dobrym rozwiązaniem, ale musiał od czegoś zacząć. Nawet, jeśli wizja zaczynania od nowa, była troszkę straszna.
— To koniec. Zadowolony? — zapytał, gdy tylko pojawił się w progu swojego mieszkania, rzucając swoją torbę z dokumentami na podłogę; już nigdy nie miał do niej wrócić. — Rzuciłem to. Jestem bezrobotny — westchnął, przybliżając się do niego, by oprzeć czoło na jego ramieniu. — To brzmi strasznie dziwnie — wymruczał niechętnie, zastanawiając się, jak długo wytrzyma bez roboty. — Teraz przestaniesz się wkurzać za każdym razem, jak wspomnę o pracy lub Ministerstwie, czy nadal będzie ci lecieć piana? — rzucił złośliwie, unosząc twarz, żeby na niego spojrzeć.
Powrót do góry Go down


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptySro Cze 21 2023, 22:42;

Lars robił to wszystko dla jego dobra, prawda?
Martwił się i chciał jak najprędzej odciągnąć go od Ministerstwa Magii, nim będzie za późno. Nie chciał, by starszy dalej angażował się w jego pościg; a do tego nie chciał, by finalnie odkrył jego tożsamość, uświadamiając sobie, że osoba, którą kochał, była także osobą, którą próbował schwytać, by na resztę lat wepchnąć go do Azkabanu. Musiał więc działać, całymi dniami namawiając go do rzucenia pracy i oddalenia się od tego, co przecież nawet go nie cieszyło. Powinien więc odetchnąć z ulgą, gdy spoglądając na twarz Zachariusa, usłyszał, że to koniec. Koniec z pracą w Ministerstwie, koniec z pościgami, koniec z niekończącym się zagrożeniem. Jednak nie był to koniec sekretów i wątpliwości, które na nowo zaczęły piętrzyć się w jego głowie, gdy przyglądał mu się dość tępo; przez moment nie potrafiąc nawet się uśmiechnąć. Powinien przecież o wszystkim mu powiedzieć. Jeśli tylko Rhee nie był już związany z żadnymi służbami prawami, to powinien przyznać się do każdego błędu, którykolwiek popełnił; nareszcie się przed nim otwierając. Tak, jak miał w zwyczaju to robić wiele lat wcześniej. Choć wtedy nie myślał jeszcze o tym, jak właściwie potoczy się jego życie; gdzie skończy i z czym będzie musiał się mierzyć, nieustannie ukrywając się przed Aurorami. Próbował więc otworzyć usta; próbował także unieść dłoń, by łagodnie musnąć palcami jego policzek, myśląc wyłącznie o tym, że okłamywał go od samego początku. I że Zach nadal wierzył we wszystkie jego słowa. Dlatego też finalnie nie potrafił się odezwać ani dotknąć jego skóry. Wydawało mu się nawet, że ciężar czoła, które Rhee oparł na jego ramieniu, był niemożliwy do zniesienia. Jakby Hawthorn zawinił na każdej płaszczyźnie, dostrzegając to dopiero po fakcie; wiedząc także, że nie było już odwrotu i odpowiedniego wytłumaczenia. Bo wszystko to trwało zbyt długo, by Zach mógł go zrozumieć. I młodszy nie zamierzał nawet łudzić się, że było inaczej.
Napotykając więc jego spojrzenie raz jeszcze, Lars nie potrafił wmówić sobie, że nadal robił to dla jego dobra; bo przecież chronił jedynie własny wizerunek i profesję, z której nie potrafił się wycofywać. Zmusił się więc do tego, by unieść kąciki ust, starając się grać, jak najlepiej potrafił. — Koniec zrywania się o świcie, by całymi dniami gonić za groźnymi przestępcami? — zapytał, dbając także o ton swojego głosu; i o to, by sprawiać wrażenie zupełnie rozluźnionego. Może nawet szczęśliwego, jeśli od początku właśnie tego chciał. — Jak się czujesz, Rhee? Jakbyś znowu był nastolatkiem? — wymruczał jeszcze, próbując skupić się na pozytywach; wiedząc, że zmiana mogła wyjść mu na dobre. — Tylko mi nie mów, że czujesz do tego miejsca jakiś sentyment i że zaczniesz odwiedzać ich raz w tygodniu — westchnął nieco złośliwie, by przypadkiem jego zachowanie nie odstawało od doskonale znanej mu normy. I dlatego też przeniósł obie dłonie na jego policzki, kiwając lekko głową. — Nie będzie mi lecieć piana, jeśli w końcu zdecydujesz się na coś, co cię uszczęśliwia, Rhee — rzucił. — Chyba że postanowisz zostać uzdrowicielem i zaczniesz spędzać całe dnie w Świętym Mungu. Wtedy znowu mi odbije — westchnął ciężko, chcąc jednak dodać mu otuchy; nawet jeśli sumienie stale go męczyło, przypominając mu, że być może nie powinien wracać do jego życia z takim rozmachem.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyWto Lip 04 2023, 18:14;

Zacharius nie wyobrażał sobie, żeby Lars mógł kierować się innym powodem, niż troska, jeśli chodziło o jego pracę. Nigdy samodzielnie nie doszedłby do wniosku, że jego ukochany, zwyczajnie mógł chcieć coś przed nim ukryć lub co gorsza, odciągnąć go od czegoś, co doprowadziłoby ich znajomość do prędkiej zguby. W końcu Hawthorn od początku powtarzał, że Rhee powinien gonić za marzeniami i że wcale nie było na to za późno; ba, był osobą, która zmotywowała go do tego, by samemu decydować o swoim życiu. Co przecież nie było proste, skoro Zach z natury był osobą, która czuła potrzebę zadowalania innych ludzi; w tym swoją własną, wymagającą rodzinę i niedoszłą narzeczoną. Wiedział więc, jakie przemytnik miał nastawienie, zarówno od Ministerstwa, jak i do całego zachowania byłego aurora, który niemal całe swoje serce oddał pracy. Nic nie wzbudzało podejrzeń; nie, jeśli Lars od samego początku ich znajomości, chciał dla niego dobrze. Rezygnując ze swojej posady, Zacharius liczył na świeży początek i był gotów na wielkie zmiany; na poszukiwanie nowej drogi, na przypadkowe doświadczenia, może nawet na przeprowadzkę? A przede wszystkim na Larsa i wszystko to, co miał do zaoferowania. Nie wiedział więc, co działo się teraz w jego głowie i jak dramatyczne w skutkach, okażą się pewne decyzje.  
Długie milczenie z jego strony, podczas gdy powinien cieszyć się razem z nim, było dość alarmujące. Rhee uniósł łepetynę, patrząc na niego dość podejrzliwie. Niezależnie od tego, jak bardzo Hawthorn chciał to ukryć, jego zachowanie było dość niecodzienne; a Zach znał go jednak wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że coś było na rzeczy. — Nie wyglądasz na tak zadowolonego, jak myślałem, że będziesz — przyznał spokojnie, wciąż przyglądając się mu nieco niepewnie, bo nagle zalały go wątpliwości. — Koniec zrywania się o świcie. Nie będziesz musiał używać siły, żeby zatrzymywać mnie w mieszkaniu — dodał nieco entuzjastyczniej, bo mimo wszystko czuł się wolny. Mógł robić to, na co miał ochotę i odpowiednio wybrać teraz swoją ścieżkę. — Czuję, że w końcu mam jakiś wybór. Niesamowite — zaśmiał się, ostatecznie nieco się rozluźniając. Podejrzewał, że nie tylko dla niego, cała ta sprawa z porzuceniem Ministerstwa, była nieco stresująca. — Teraz może spełnię moje nastoletnie marzenia? — rzucił retorycznie, zaraz uśmiechając się nieco szerzej; bo to jednak wydawało mu się mało prawdopodobne. Wyczuwając dłonie na swoich policzkach, Zach jeszcze bardziej się rozchmurzył, wpatrując się prosto w oczy młodszego. — Skądże. Chciałbym teraz trochę podróżować — przyznał, obejmując go w talii, czując się naprawdę lepiej ze swoją decyzją. — Ty mnie uszczęśliwiasz, Hawthorn — wymruczał, unosząc nieznacznie podbródek, by posłać mu delikatny uśmiech. — Gdyby nie ty, to zostałbym tam do końca życia. I jeszcze zapomniałbym o tym, co kiedyś było dla mnie ważne, więc... naprawdę cieszę się, że wróciłeś — przyznał, nawet nie wiedząc, jak paradoksalna była cała ta sytuacja.
Powrót do góry Go down


Lars Hawthorn
Lars Hawthorn

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 71
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t20785-lars-hawthorn
https://www.czarodzieje.org/t20784-lars-hawthorn
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptySob Lip 15 2023, 15:13;

Całe to bezgraniczne zaufanie ze strony Zacha, a teraz też jego wyraźnie zadowolone spojrzenie sprawiały, że Lars nie potrafił przyglądać mu się bez żadnych wyrzutów sumienia; bo te z pewnością go dotykały. Nawet jeśli od lat nie mierzył się z tak paskudnym uczuciem, nawet jeśli regularnie oszukiwał innych, próbując odciągnąć ich od swojego biznesu, jednocześnie eliminując każde zagrożenie; tak nie był w stanie zignorować ciążącego na jego ramionach żalu do samego siebie. Bo Zacharius nigdy na to nie zasługiwał. Starszy nie był przecież osobą, którą Hawthorn chciał oszukiwać, w żaden sposób się tym nie przejmując. Wystarczyło przecież kilka spotkań, by młodszy dostrzegł w nim znacznie więcej niż wyłącznie chłopca, z którym mógł dzielić sekrety i pewne obietnice. Teraz jednak wydawało mu się, że zawiódł zarówno jego, jak i siebie; że próbując odciągnąć go od najgorszego, wtrącił go w samo epicentrum chaosu i niekończącej się niepewności, którą było całe życie przemytnika. 
Wraz z uniesieniem głowy przez Zacha, Lars powędrował wzrokiem w przeciwną stronę; nie chcąc jeszcze mierzyć się z jego podejrzliwym spojrzeniem. Bo przecież Rhee znał go zbyt dobrze; nie musiał zbyt długo mu się przyglądać i wyciągać z niego pewnych słów, by dojść do pewnych, a do tego trafnych wniosków. Hawthorn musiał więc udawać, sprawiając jak najlepsze pozory; i dlatego też na nowo opuścił spojrzenie na jego twarz, próbując uśmiechnąć się dość naturalnie. — Liczyłeś na to, że odpalę tu fajerwerki i ściągnę paradę smoków pod twoje mieszkanie? — zapytał dość kąśliwie, co z pewnością było w jego stylu. — Cieszę się, Rhee. To po prostu zaskakujące. Myślałem, że utkniesz tam na wieki — dodał po chwili, posyłając mu złośliwy uśmiech. Teraz nie sprawiając już wrażenia zmieszanego ani nawet rozżalonego; bo nie mógł sobie na to pozwolić. — No, no, to jeszcze nie jest pewne — wymruczał, podejrzewając, że każda profesja, której Zach mógł się chwycić, byłaby w stanie zawrócić mu w głowie, zamieniając go w prawdziwego pracoholika. A więc Lars sądził, że jeszcze nie raz będzie musiał zatrzymać go w łóżku siłą; to jednak nigdy nie wydawało mu się szczególnie trudne. Być może przez lata wprawy i połyskujące spojrzenie, które zawsze działało na starszego chłopca. Choć teraz Zach nie był w stanie dostrzec żadnych iskierek błądzących w jego wzroku; bo te na moment zniknęły, zastąpione niezrozumiałym smutkiem i zwątpieniem. — Mhm, chcesz pracować w bibliotece czy pomagać staruszkom, których dotknęła oblivitra, przez co będą nazywać cię swoim wnuczkiem? — zapytał, próbując skupić się na plusach; na szczęściu Zacha i możliwościach, które zdobył. — Powinieneś zrobić coś, co nareszcie cię zadowoli — wymruczał po chwili, tym razem robiąc to całkiem poważnie. — Sam? — rzucił, gdy usłyszał o podróżach. — Myślę, że przydałoby ci się towarzystwo, które w odpowiednich momentach mogłoby uratować ci tyłek — dodał, wzruszając lekko ramionami; nie spodziewając się jednak tego, że na ułamek sekundy uśmiech całkowicie zniknie z jego twarzy. — Nie przesadzaj, Rhee — wymamrotał pod nosem, próbując uciec od tematu; nie chcąc czuć całej tej ciężkości i poczucia winy, które ponownie w niego uderzyły. Bo przecież Zach wiele mu zawdzięczał; bo był szczęśliwy, bo wierzył w pewien zakrzywiony obraz, nie wiedząc, jak wiele czaiło się pod nim. — Jeszcze jakiś czas temu wściekałeś się na mój widok i pewnie chciałeś rzucić na mnie jakąś klątwę, jak zobaczyłeś mnie po latach — rzucił, chcąc na nowo rozluźnić atmosferę; skupiając się na tym, co wydawało mu się znajome, bezpieczne i przyjemne. Na wszystkich tych wspomnieniach, którzy przez lata utrzymywały go przy zmysłach. — A teraz znów wyglądasz, jakbyś był zakochany — zauważył. — Więc chyba naprawdę zawróciłem ci w głowie jako nastolatek, co? — parsknął, nadal jednak odczuwając pewną pustkę; wiedząc, że wszystkie te uczucia nie opuszczą go zbyt prędko. Nie, jeśli Rhee był zupełnie nieświadomy tego, jak wiele go omijało.
Powrót do góry Go down


Zacharius Rhee
Zacharius Rhee

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : wiecznie rozwichrzone włosy, głupi półuśmiech, rozbawione spojrzenie
Galeony : -274
  Liczba postów : 89
https://www.czarodzieje.org/t20731-zacharius-rhee#658042
https://www.czarodzieje.org/t20788-zacharius#662306
https://www.czarodzieje.org/t20782-zacharius-rhee#662209
Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 EmptyPon Wrz 04 2023, 20:24;

Może sprawa wyglądałaby nieco inaczej, gdyby Lars zdecydował się wyznać mu prawdę już na samym początku. Może wtedy nie musiałby przejmować się swoimi wyrzutami sumienia, a w Zachariusie, nie zasiano by tego ziarna niepewności, które z dnia na dzień, zacznie zatruwać jego umysł coraz bardziej. Zatajanie pewnych informacji, w ich przypadku, było przecież dość zgubne i zupełnie... nielogiczne? Rhee wiedział, że ich rozłąka trwała bardzo długo i że na przestrzeni tak wielu lat, ludzie diametralnie się zmieniali. Sam próbował przekazać mu to na samym początku, argumentując to tymi nowościami w jego życiu, do których sam nie zdołał się jeszcze przyzwyczaić. Mimo to, wydawało mu się, że znali się wystarczająco długo (i co najważniejsze — dobrze), żeby o pewnych sprawach, rozmawiać otwarcie. Jasne, bycie przemytnikiem, nie było zbyt moralne, jeśli chodziło o sumienie byłego aurora, ale było to lepsze od ukrywania tego faktu, czym zajmował się od uczenia szkoły. Bo jeden sekret, rodził kolejny, a wraz z nimi rosła niepewność i paranoja, w którą Rhee zaczął wpadać już teraz, zauważając to dziwne zachowanie młodszego. Chcąc tego, czy też nie, podejmując decyzję o opuszczeniu Ministerstwa, Zach liczył na coś innego. Na bardziej szczęśliwą reakcję, może nieco mniej sztywną. Dlatego przyglądał mu się dość niespokojnie, zastanawiając się, czy gdzieś po drodze, nie popełnił może jakiegoś błędu.
— Liczyłem na to, że załatwisz mi prywatny koncert Felix Felicis. Nie ukrywam, że jestem troszeczkę zawiedziony — westchnął, jakby naprawdę oczekiwał, że Lars przygotuje mu bóg wie co, z okazji odejścia z pracy. Wiedział jednak, że Hawthorn nie byłby sobą, gdyby nie dodał do swojej wypowiedzi drobnych uszczypliwości. A ten niewielki powrót do normalności, sprawił, że Zach na krótką chwilę, zwyczajnie się odprężył. Ten dzień niósł ze sobą wiele sprzecznych emocji i Rhee chciał jedynie odetchnąć; ciesząc się przy tym faktem, że co najmniej przez kolejny tydzień, mógł robić to, czego tylko dusza zapragnie. — Też tak myślałem. Przygotowywałem się do tego, że uczczę tam swoje setne urodziny — stwierdził, wzdrygając się na samą myśl o tak podeszłym wieku. Mimo wszystko, zanim Lars na nowo rozgościł się w jego życiu, Zacharius unikał zmian jak ognia. Obawiał się, że każda z nich, będzie niosła ze sobą kolejne pasmo rozczarowań. Aż dziwne, że do jego ślubu z Jane naprawdę nie doszło, w końcu presja ze strony rodziny, była naprawdę nie do zniesienia. Tego już na pewno prędko by pożałował. — Brzmisz, jakbyś polubił walczenie ze mną przed wyjściem do pracy. Już ci się nie będzie tak podobać, kiedy nie będę chciał wstawać? — mruknął nieco złośliwie. Chociaż w tej kwestii, przemytnik rzeczywiście się nie mylił, bo Zach miał jakąś naturalną zdolność do wpadania w pracoholizm. Podejrzewał jednak, że to bardziej kwestia tego, że jak już zaczynał się w coś angażować, to robił to na sto procent, dając z siebie absolutnie wszystko. — Sam nie wiem. Może będę składał do kupy przystojnych sportowców? To mi się o wiele bardziej podoba — rzucił zaczepnie, chcąc mu nieco zagrać na nerwach. Szczególnie, że Lars wydawał mu się dziwnie wybity. Dopiero wspomnienie o podróżach, ożywiło go na nowo, sprawiając, że odsunął się nieznacznie od młodszego, spoglądając na mapę świata, rozłożoną na jego biurku. Jeszcze niedawno używał ją do śledztwa, a teraz była jedynie ładnym dodatkiem do jego mieszkania.
— Więc powinniśmy zacząć od podróży? Ponoć francuskie, czarodziejskie miasteczka są naprawdę urokliwe — powiedział, naprawdę wierząc, że wszystko od razu się ułoży. Przecież ich relacja, jak i historia, była wystarczająco skomplikowana i trudna; Zach nie chciał bezustannie z tym wszystkim walczyć. — To tylko dlatego, że bałem się rozmowy o tym, że odszedłem — wymruczał, niechętnie powracając do tego spotkania myślami. — No nie wiem, Hawthorn — parsknął, odsuwając się od niego jeszcze bardziej, jakby sam był na to wszystko obojętny. — Myślę, że za dużo sobie dodajesz. Właściwie to wcale nie podobasz mi się tak bardzo mruknął ironicznie, podchodząc do swojego biurka, by musnąć palcami mapę świata.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie nr 16 - Page 3 QzgSDG8








Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty


PisanieMieszkanie nr 16 - Page 3 Empty Re: Mieszkanie nr 16  Mieszkanie nr 16 - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie nr 16

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie nr 16 - Page 3 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Ulica Tojadowa
 :: 
Kamienica nr 66
-