Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój uzdrowicieli

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyCzw Kwi 30 2020, 13:50;

First topic message reminder :


Pokój uzdrowicieli

To pomieszczenie jest zawsze zamknięte, wejść można do niego tylko przykładając różdżkę do klamki. Drzwi otworzą się tylko wtedy, kiedy zrobi to któryś z uzdrowicieli lub reszty personelu w szpitalu. Tutaj pracownicy mogą przyjść na przerwę, mają pewność, że będą mogli całkowicie psychicznie odpocząć od pacjentów i porozmawiać między sobą. Mogą przygotować tu sobie kawę, herbatę, albo sięgnąć po jakąś przekąskę. W tym miejscu również przebierają się i zostawiają swoje rzeczy na początku dnia.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyWto Lis 28 2023, 17:08;

To byłoby na tyle z rozmowy o korzonkach. Nie zdążyli przejść do dalszej części, bo ich dyskusja została niespodziewanie przerwana przez chodzący kociołek, coś dość mocno rozbawiło Maxa, ale jednocześnie spowodowało, że zdał sobie sprawę z tego, że w Mungu faktycznie nigdy nie można było być niczego pewnym. Wszystko, a jakże, zmieniało się tutaj z minuty na minutę, mknęło gdzieś przed siebie i nie można było być pewnym tego, co wydarzy się dosłownie za chwilę. Zawsze, tak jak i teraz, mógł trafić się jakiś uparty pacjent, który zwyczajnie nie chciał zrobić tego, czy tamtego i choćby wołami go ciągnąć, nic by to nie zmieniło. Na takich, być może, skuteczne byłoby pacqui, ale mimo wszystko Max wiedział, jak niestosowne byłoby zasugerowanie czegoś podobnego. Nie mówiąc o tym, jak bardzo byłoby to niebezpieczne.
- Baw się dobrze, Rhode - powiedział, uśmiechając się do niej kącikiem ust, ale nie mógł odejść od eliksiru pozatruciowego, który wymagał jego obecności. Był już prawie na ukończeniu i Max właśnie dodawał kolejne składniki, by nadać mu wyrazistości i osiągnąć właściwy koloryt, który dopiero wyłaniał się z mikstury. Dlatego też nie mógł poprawnie przywitać się z nowym towarzyszem niedoli, mając świadomość, że jego błąd kosztowałby go porcję tego specyfiku, a skoro im się paliło, to na jakieś problemy tego typu zwyczajnie nie było ani czasu, ani miejsca i trzeba było na wszystko uważać.
- I tak się właśnie pracuje w tym szpitalu, każą nam w czymś pomóc, a później nie ma dla nas miejsca - stwierdził, wzdychając z cieniem rozbawienia, przy okazji zapewniając mężczyznę, którego kojarzył o tyle o ile, że w niczym nie przeszkadzał i spokojnie mogli skończyć zaczętą pracę. Nie było sensu jej przerywać, a skoro i tak wymagano od nich eliksirów do uzupełnienia, Max nie zamierzał wybrzydzać, że ktoś inny z nim pracował.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 1064
  Liczba postów : 1129
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyWto Lis 28 2023, 18:35;

- To prawda… Ale nie wiem czy inna praca dostarczałaby tylu wrażeń - odpowiedział Stephan, wzruszając lekko ramionami, kiedy skupiał się nad przygotowaniem ostateniego składnika, którego brakowało w eliksirze pieprzowym, który zaczęła robić Rhode. Choć zwykle był raczej niezdarny, przy kociołki zachowywał się, jakby mógł przygotowywać eliksir z zamkniętymi oczami. Było to przydatne w chwilach takich, jak teraz, kiedy każda porcja eliksiru była na wagę złota.
- Pan jest uzdrowicielem na którym oddziale? Ten eliksir wygląda naprawdę dobrze, to pozatruciowy prawda? - zapytał mężczyzna zaciekawiony, dopytując od razu, ile jeszcze brakowało eliksiru zarówno pieprzowego, jak i pozatruciowego. Był gotów zaszyć się w pokoju i przygotowywać jeden eliksir za drugim, jednak wolał zająć się tymi, których najbardziej było potrzeba, a jak wiadomo, najwięcej schodziło tych “pierwszego leczenia” dla czarodziejów, którzy nie uznawali aptek.


~Josh
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyWto Lis 28 2023, 18:54;

- Pewnie znaleźliby się tacy, którzy na jednym tchu wymieniliby kilka innych zawodów, zaczynając od aurora - powiedział, nie spoglądając w stronę drugiego mężczyzny, mając świadomość, że nie mógł w tej chwili odwrócić się od kociołka. Eliksir faktycznie przybrał właściwą barwę, a on pilnował jeszcze temperatury, wiedząc, w którym momencie powinien go przelać, żeby przypadkiem nie zrobić czegoś, czego później by żałował. Zniszczenie całej mozolnej pracy na tym etapie byłoby niestety skończenie głupie, ale miał świadomość, że czarodzieje nie takie rzeczy partolili, a on zdecydowanie nie chciał być jednym z nich. W odpowiedniej chwili zgasił ogień i zaczął rozlewać miksturę do przygotowanych wcześniej fiolek, zadowolony z końcowego efektu, jakim niewątpliwie można było się pochwalić.
- Urazy magizoologiczne. Ale nie jestem taki znowu najgorszy z eliksirów, jak widać - stwierdził, marszcząc w rozbawieniu nos i odstawił fiolkę na blat, by prędko posprzątać to, co zostało po przygotowaniach eliksiru. Nie mógł w końcu tkwić tutaj w środku całkowitego, nieopisanego wręcz bałaganu. - Wydaje mi się, że najtrudniej jest z pieprzowym, mamy taką porę, że przychodzą do nas wszyscy ze smarkami do pasa i nie ma przez nich czasu dla innych pacjentów - dodał, wzruszając lekko ramionami, a potem drgnął, kiedy jego lusterko dało mu znać, że najwyraźniej on również był potrzebny w innej części szpitala. Teraz.
- Powodzenia! - rzucił jeszcze do mężczyzny, zapewniając go, że tutaj nikt nie powinien za bardzo ingerować w jego działania i zwyczajnie skierował się do kolejnych obowiązków, zadowolony z tego, że udało mu się pomóc w kwestii eliksirów.

z.t+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108862
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyWto Lip 16 2024, 20:48;

Ingerencja pracownicza dla @Thalia S. Heartling

To miał być zwykły, normalny dzień.
Ale wcale taki nie był – od samego przyjścia do pracy coś wisiało w powietrzu. Coś się święciło, musiałabyś byś ślepa, żeby nie widzieć, jak patrzą w twoją stronę inni uzdrowiciele. Jeśli próbowałaś kogoś o cokolwiek wypytać, odpowiadali ci nerwowym uśmiechem albo zupełnie unikali nawiązania kontaktu wzrokowego. Jeśli nie, musiałaś jakoś radzić sobie z dziwnymi grymasami na ich twarzach. Zupełnie jakby oni wiedzieli coś, czego ty nie wiesz…
Gdy skończył się poranny obchód, została ci odrobina czasu dla siebie. Perspektywa ciepłej, aromatycznej kawy, okazja do pozbycia się nadmiaru bodźców, może chęć wywiedzenia się, co się dzisiaj tu dzieje… nie sposób stwierdzić, co tak właściwie przywiodło się do pokoju uzdrowicieli. Nie zdążyłaś jednak zrobić nic, bo gdy tylko weszłaś, w ślad za tobą pojawił się tu Blake Marshall.
- Doktor Heartling? Czy mógłbym prosić panią do swojego gabinetu? – zapytał z delikatnym uśmiechem na twarzy, choć widać było, że odrobinę się denerwuje. Oczy wszystkich uzdrowicieli były w tej chwili skierowane na was. O co może chodzić? Tego dowiesz się dopiero wtedy, gdy podążysz jego śladem do gabinetu ulokowanego na pierwszym piętrze.

Fabularnie się przemieszczamy, mechanicznie zostajemy w tym temacie.  W każdym poście proszę o oznaczenie @Veronica H. Seaver.

______________________

Pokój uzdrowicieli - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptySro Lip 17 2024, 12:53;

Sezon urlopowy trwał w najlepsze, a ona miała wrażenie, że maraton dyżurowy, który zafundował jej szpital był przesadą nawet jak dla niej. Wiedziała, że da sobie radę, ale na Merlina – miała ochotę dolać środków przeczyszczających do kawy swoim przełożonym, kiedy tego poranka szykowała się do pracy. Jasne, niewiele więcej robiła w swoim życiu i doskonale wiedziała, że nikogo lepszego na jej oddziałach nie było – skromnie – ale i ona czasem miała dość. A może po prostu miała gorszy dzień. Jej również się zdarzały.
Dyżur zapowiadał się nudno, dla Thalii wszystko było nudne jeśli nie obejmowało poważnych zatruć lub ogromnych ran, na którymi musiałaby spędzić kilkanaście godzin. Dlatego uzdrawianie czarodziejów, którzy po prostu mieli za dużo wolnego czasu i za mało rozumu, nie było jej ulubioną rozrywką. Lubowała się w ciężkich i ciekawych przypadkach. Łatanie poparzeń po źle użytym incendio, czy złamań po nieudolnej walce, ją nużyło. Mimo to robiła co do niej należało, bo też jaki miała wybór? Nawet to było lepsze od wypełniania pergaminologii, towarzyszącej chyba każdemu i wszędzie.
Była rozdrażniona, bo widziała te „ukradkowe” spojrzenia w jej stronę, ale nikt nie chciał jej nic powiedzieć. Żałowała, że Pritchard dzisiaj nie miał dyżuru, bo wyciągnęłaby z niego absolutnie wszystko, jeśli sam z siebie by jej nie powiedział. Teraz jednak wszyscy jej unikali. Przez głowę przemknęła jej myśl, że może coś zrobiła, ale… we własnym mniemaniu nie zrobiła nic co zasłużyłoby na pozew szpitala, a tylko to miałoby znaczenie. Weszła do pokoju uzdrowicieli, a inni, którzy się tam znajdowali, jak rozmawiali, tak nagle zajęli się pracą, Thalia zdusiła w sobie chęć wyrzucenia rąk do góry.
Nie mam smoczej ospy, na Merlina, ogarnijcie się — rzuciła do nikogo konkretnego, a jednocześnie do wszystkich, którzy mogli ją usłyszeć. Odwróciła się i niemal wpadła na Marshalla, który ni stąd ni zowąd zaprosił ją do siebie. Świetnie, z dwojga złego cieszyła się, że to on, a nie Smallflower, bo prawdopodobnie straciłaby pracę, a nie bardzo jej się do tego spieszyło. Marshall był… w porządku, nie robił jej problemów, zawsze pozwalał działać, a ona nie podważała jego autorytetu, jeszcze.
Nie miała wiele wyboru, więc podążyła za uzdrowicielem dyżurnym. Stanęła tuż za progiem gabinetu i skrzyżowała ręce na piersi.
Powiesz mi dlaczego wszyscy się zachowują, jakbym przed chwilą niezabezpieczona hasała po oddziale zakaźnym? — uniosła brew — Albo miała dziesięć pozwów w Wizengamocie, ale to nie jest możliwe, wiedziałabym o tym — czasem bywała na granicy swoich uprawnień, ale zawsze się pilnowała, by jej nie przekroczyć. Miała reputację, którą po powrocie do Anglii musiała budować na nowo, nie chciała jej stracić.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108862
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyCzw Lip 18 2024, 10:22;

Gdy weszliście do gabinetu, Marshal gestem wskazał, abyś zajęła miejsce przy biurku. Sam usiadł przy swoim i na razie nie spiesząc się, by odpowiedzieć na twoje pytanie zrobił coś, co robił zawsze, gdy dręczył go natłok myśli. Machnął różdżkę i w ruch poszło kulkowe wahadło. Przez chwilę milczał, spoglądając na rozłożone przed sobą papiery, aż wreszcie zabrał głos.
- To niesamowite, że gdy sprawa jest delikatna, wszyscy zdają się o niej wiedzieć. Spokojnie, nie ma powodu do obaw. Można powiedzieć, że należą się pani gratulacje. – Nie wiedzieć czemu, wcale nie schodził z oficjalnego tonu. Być może był to jego sposób na uspokojenie się albo i nabranie dystansu. W każdym razie wziął do ręki teczkę opatrzoną nazwiskiem „Jameson Lucas” i po prostu ci ją podał.
- Jestem pewien, że znana jest pani choroba nazywana skrofungulusem. Ataki duszności, swędzące, granatowe plamy. Nasz pacjent, Lucas Jameson na nią zapadł. I nie byłoby by w tym nic, co przekracza nasze możliwości, gdyby nie fakt, że od stycznia choruje na nią już po raz trzeci. - Marshall westchnął, obserwując w zamyśleniu stukające o siebie kulki. Potem spojrzał na ciebie, zastanawiając się, czy podołasz. Na tyle, na ile cię znał, wiedział, że jesteś kompetentnym lekarzem. Ale przecież uzdrowicielskie zdolności to nie wszystko, w pracy w zespole przydają się również te interpersonalne.
- Lucas jest synem Edwarda Jamesona, może go znasz. Wielka szycha w ministerstwie, Departament Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Skrofungulus jest wielce zaraźliwy, toteż gdy choruje syn, natychmiast zaraża ojca a reszty… pewnie się domyślasz. Utrudnia to pracę Ministerstwa Magii, toteż złożono nam propozycję nie do odrzucenia. Szpital św. Munga zdecydował się na powołanie specjalnego zespołu, który ma za zadanie zbadać tę chorobę. Znaleźć, a następnie wyeliminować przyczynę zachorować młodego Jamesona. I dokonać, nomen omen cudu, w dziedzinie uzdrawiania.
Marshall nie wiedział, na ile realne jest rozwikłanie tej medycznej zagadki w ciągu zaledwie kilku tygodniu. Ale ktoś mądrzejszy od nich dwóch o tym zadecydował i nie miał nic do gadania. Średnio podobały mu się również naciski ze strony polityków na sposób, w jaki funkcjonuje szpital. Było to jasno wymalowane na jego twarzy, bo według niego jedyne rozsądne rozwiązanie to przecież to najprostsze.
- Zanim zapytasz – próbowaliśmy zalecić izolację. Ale Lucas to bardzo wrażliwy, młody chłopak, któremu nie służy samotność. Nie moje słowa, choć muszę przyznać, że źle to wpływa na jego stan psychiczny. W każdym razie do tej pory leczył się domowo, ale na potrzeby sytuacji jest już w Mungu. Zaraz cię do niego zaprowadzę, ale zanim to się stanie chyba powinnaś poznać swój zespół. Chodź, przejdźmy się do pokoju konferencyjnego, już na ciebie czekają. Będziesz miała niewątpliwą przyjemność działać razem z Hamishem Fisherem i Charlesem Wilsonem, a grupę prowadził będzie sam Cillian Galagher. Masz póki co jakieś pytania? – wstał i wskazał na wyjściowe drzwi z gabinetu. Od sali spotkań dzieliły was może dwie, może trzy minuty zanim odda cię wprost w paszczę smoka. I będziesz musiała radzić sobie zupełnie sama.

Poniżej zamieściłam wszystko, co wiesz o członkach zespołu, w którym przyjdzie ci się... wykazać? Kto wie? Jeśli chciałabyś spróbować sobie coś jeszcze przypomnieć, rzuć k100. Im wyżej, tym lepiej, ale jest pewien szkopuł. Masz mało czasu, musisz wybrać tylko jedną osobę...
Napisz, kogo wybierasz w poście, w którym rzucasz kostką.

Zespół Gallaghera:

______________________

Pokój uzdrowicieli - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyPią Lip 19 2024, 21:21;

Odezwała się zaraz po przejściu progu, bo nie widziała żadnej potrzeby, by zwlekać z tym co sama miała do powiedzenia. Może trochę się obawiała? Oczywiście nie zamierzała tego przyznawać głośno, uchodziła za prawdziwie twardą sztukę, ale osobiste wezwanie do Marshalla? Nie była przecież głupia, to nie zdarzało się codziennie, a on – czy jej się to podobało, czy nie, był jej przełożonym. Dlatego od razu chciała przejść do rzeczy, gdyby jej głupie podejrzenia się sprawdziły. Uniosła nieco brew na ten jego początek i prychnęła.
Nigdzie plotki nie rozchodzą się szybciej niż w tym szpitalu — odparła z krzywym uśmiechem, bo plotki o tym jak Lennox pojawił się w izbie przyjęć, obeszły cały szpital w mniej niż noc. Niewiele sobie z tego robiła i większość rozmów dość drastycznie ucinała, przypominając wszystkim, że to nie była ich zasrana sprawa. Gdy tylko jednak potwierdził, że jej reputacja wcale nie wisiała na włosku – podeszła do biurka i usiadła wygodnie na fotelu do niego przystawionym. Czas to pieniądz, szybko przeszli do rzeczy, ale plecy miała jedne, wystarczająco dużo biegała na dyżurach, by nie skorzystać z okazji na chwilę odpoczynku.
Słuchała, uważnie i ze zmarszczonymi brwiami. Wiedziała kiedy było pole na jej komentarze, a kiedy powinna się zamknąć. I właśnie teraz był taki moment. Nie przerywała mu, za to jej myśli wirowały w szaleńczym tempie. Przez chwilę nie wiedziała, czego od niej chcieli. I dopiero po chwili dotarło do niej, że pragnęli by była w zespole, który miał znaleźć lekarstwo na właściwie nieznaną chorobę. Nie pozwoliła sobie na euforię, na uniesienie radości, ale czuła się doceniona. Tylko…
Czegoś tu nie rozumiem, z całym szacunkiem Marshall, ale dlaczego chcą ludzi  nie zajmującymi się chorobami zakaźnymi? Oczywiście zgadzam się, dziękuję, ale ja specjalizuję się w urazach i zatruciach, więc to dość… zaskakujące — przyznała głośno, z nieznacznie uniesioną brwią. Była ciekawa – dlaczego ona, choć miło to łechtało jej ego. Lubiła zagadki, lubowała się w trudnych przypadkach i ze wszystkimi sobie radziła śpiewająco. Nawet jeśli potrzebowały czasu, jej pacjenci naprawdę rzadko umierali, a jeśli tak się zdarzało – można było mieć pewność, że nie dało się n i c więcej zrobić.
Skinęła głową i podniosła się z fotela. Zrozumiała, że rozmowa dobiegła końca. Skinęła nawet z uznaniem głową, kiedy usłyszała kto miał prowadzić ten zespół. Spodziewała się, że współpraca z Cillianem nie będzie najłatwiejsza, ale doskonale wiedziała jakie miał umiejętności, nie zamierzała narzekać. Lubiła też przecież wyzwania, więc nie myślała nawet odmówić takiej szansy. Bo to była wielka szansa, to ona miała przyczynić się do poznania etiologii skrofungulusa, Dion padnie z wrażenia.
Weszła do konferencyjnego i przywitała się ze swoim nowym zespołem. Kojarzyła ich, może oprócz Wilsona, który był raczej nowy. Jeździła jednak na konferencje i tylko głupiec nie znałby Gallaghera.
Thalia Heartling, miło mi — przedstawiła się i uścisnęła wszystkim dłoń, zaczyniwszy od szefa zespołu. Słyszała o nim to i owo, ale była córką Theii Heartling, despotyczne persony nie były więc dla niej niczym nowym.

kostka na cilliana: t r z y 🤡
@Veronica H. Seaver

______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108862
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptySro Lip 24 2024, 23:22;

Gdy Marshall usłyszał twoje pytanie, po prostu westchnął. Byliście jeszcze w jego gabinecie, ale magnetyczne kulki powoli przestały się już poruszać. Blake wykonał machinalny ruch różdżką i znowu je zaczarował. Ich stukot przerywał przez chwilę zupełną ciszę, gdy w końcu ci odpowiedział.
- Sam chciałbym to wiedzieć. Wiesz, nie zawsze rozumiem decyzje swoich przełożonych, ale jedno wydaje mi się oczywiste. Warto ich nie kwestionować. - Tu spojrzał na ciebie wymownie, ale na sam koniec się uśmiechnął. Wyraźnie się też rozluźnił, przestał być taki oficjalny i można wręcz powiedzieć, że sztywny. Zachowywał się zupełnie, jakby chciał dodać ci otuchy. - Tak na poważnie - chodzi nam niekonwencjonalne podejście. Nie myśl sobie, że jesteście jedynym zespołem na świecie, który w tej chwili bada skrofungulusa. Wiesz też doskonale, że wielu uzdrowicieli prowadzi również badania na własną rękę, ale… póki są bezowocne. Fisher specjalizuje się głównie w zatruciach poeliksirowych, Gallagher to spec od zaklęć a ty - trochę od tego, trochę od tamtego. Wilson to wybitny uzdrowiciel w zakresie chorób zakaźnych, ale może właśnie niedobrze. Nie potrafi myśleć niekonwencjonalnie, wyjść poza ramy. - Magiczne kulki znowu przestały stukać, Marshall po raz kolejny wprawił je w ruch. - Nie wiemy, co jest przyczyną tej choroby. I jeśli nie uda wam się nawet odpowiedzieć na pytanie czy to jakiś przeklęty wirus, toksyczny grzyb czy Merlin wie co, doprowadźcie sprawę do końca. Po prostu sprawcie, żeby młody Jameson żył jak człowiek.

Gdy Marchall odprowadził cię pod drzwi gabinetu, przez chwilę się zawahał. Zupełnie, jakby chciał coś powiedzieć. Szybko jednak tego zaniechał i życząc ci powodzenia, po prostu wprowadził cię do środka. A tam czekała na ciebie trójca - Fisher, Wilson no i wreszcie, Gallagher.
A może od niego właśnie powinniśmy zacząć?
Nie sposób powiedzieć, co kryło się w jego spojrzeniu. Był bardzo lakoniczny w wyrazie, posłał ci wymuszony uśmiech i wyciągnął dłoń na powitanie. Kolejny był Wilson - on z kolei wydawał się bardzo otwarty i sympatyczny. Uścisnął twoją dłoń z entuzjazmem i dodał, że to będzie zaszczyt pracować z córką Theii Heartling. Ostatni był Fisher. Wstał, gdy podeszłaś i z przywitał się z niemrawym uśmiechem. Wszyscy byli jednak nieskorzy do pogaduch. Od razu chcieli przejść do rzeczy, czyż nie? A może kryło się za tym coś więcej?

Rzuć trzema kośćmi: k100 na to, w jakim stopniu Fisher traktuje cię na poważnie (im wyżej, tym większy ma do ciebie szacunek). Literką, aby dowiedzieć się, czy Wilson widzi w tobie zagrożenia (im bliżej J, tym większe) i k6, na to, jak postrzega się Gallagher (im wyżej, tym lepiej).

Gdy wymieniliście się już uprzejmościami, przyszedł czas na to, aby przejść do sedna. Gallagher rzucił na stół papiery - cztery kopie tego samego zestawu dokumentów, czyli karty pacjenta Lucasa Jamesona i pełnego zestawu jego badań. Uniósł brwi i przemówił bardzo niskim barytonem.
- Lat 19, do tej pory zdrowy jak ryba, a przynajmniej tak twierdzi. Ciągle się dusi, a z każdym napadem skrofungulsa jego ciało jest pokryte coraz większą liczbą fioletowych plam. Pełna kuracja, o ile można to tak nazwać, trwa bez wyjątku dwanaście dni, ani sekundy krócej. Przyjechał do nas wczoraj, pierwsze objawy wystąpiły dwa dni temu. Tu macie jego kartę, wywiad, zestaw badań. Czekam na propozycje. Olśnijcie mnie, bo jak się okazuje, sam jestem na to za głupi - warknął z wyraźną ironią i rozsiał się wygodnie w krześle. Wyjął różdżkę i machął nią bezwiednie, wprawiając w ruch jego kopię dokumentów. Karty papieru składały się w piękne origami, a czas... płynął. Wilson spojrzał na Fishera, Fisher na ciebie, a ty...? Co robisz, zabierasz głos czy póki co obserwujesz?

______________________

Pokój uzdrowicieli - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyCzw Lip 25 2024, 20:43;

Powstrzymała przewrócenie oczami, kiedy posłał jej znaczące spojrzenie przy słowach o podważaniu autorytetów. To, że miała raczej napięte stosunki z Smallflowerem było wynikiem jedynie tego, że facet był aroganckim kretynem, który działał jej na nerwy jak nikt inny. Nie zamierzała przecież wejść w nowy zespół i od razu wszystkich krytykować. W każdym razie nie miała tego wcale w planach, więc mogła zapewnić Marshalla, że będzie sobą tylko w połowie.
Skinęła głową na jego słowa. Wciąż było to dla niej zaskakujące, ale jeśli im się uda… mogła zapisać się na kartach uzdrowicielskiej historii, podobnie jak jej matka. Czasem żałowała, że nikt nie wiedział o jej dokonaniu z klątwą Nathaniela, a raczej odwróceniu ogromnych szkód, które klątwa wywołała. Ale to co wtedy zrobiła, było eksperymentalne i do końca nie wiedziała czy się powiedzie. Wciąż nawiedzały ją myśli „co jeśli”, co jeśli nie wyleczyła go do końca, co jeśli klątwa wróci, co jeśli martwica wciąż tkwiła głęboko i ją przeoczyła. Medycyna eksperymentalna miała to do siebie, że nigdy nie dało się przewidzieć jej skutków. Thalia lubiła kombinować, rozwiązywać medyczne zagadki, ale jej działania nie zostałyby pochwalone przez wszystkich.
Oczekuje się więc ode mnie poznanie etiologii choroby, czy wyleczenia pacjenta? — dopytała jeszcze swojego przełożonego.
Nie uszło jej uwadze, że miała być jedyną kobietą w tym zespole. Niespecjalnie jej się to podobało, ale przemilczała tę uwagę. Heartling była piekielnie inteligenta, dobra w tym co robiła i naprawdę oddana. Sęk w tym, że siedziała w medycznym półświatku na tyle długo, by wiedzieć jak często kobiety były lekceważone wyłącznie ze względu na płeć. Świat nie był miłym miejscem dla płci pięknej. Z lekką rezerwą, choć wciąż uprzejmie, przywitała się ze swoim zespołem, obserwując każdego z nich. Mieli być drużyną, ale miała wrażenie, że ich zgraja naprawdę temu nie sprzyjała. Odwzajemniła spojrzenie Gallaghera, wymuszenie uśmiechnęła się do Wilsona, który już na wstępie zaczął działać jej na nerwy i uścisnęła dłoń Fisherowi. Nikomu jednak nie zbierało się na przyjacielskie pogaduchy.
Pochwyciła latające pergaminy i od razu skupiła na nich swoją uwagę. Przejrzała kartę pacjenta, przeanalizowała przeprowadzone badania – zuchwale twierdząc, choć nie na głos, że wiele było niepotrzebnych. Uniosła na moment spojrzenie, by posłać je Gallagherowi, który już od początku zachowywał się jak… facet. Wróciła wzrokiem do kart, które rozłożyła na stole i starała się nie westchnąć zbyt głośno, by przypadkiem kogoś nie urazić. Czuła na sobie spojrzenia pozostałych.
Każdy pacjent kłamie, należy założyć, że każdy pacjent kłamie — powtórzyła słowa, które powiedziała jej matka lata temu, kiedy dopiero zaczynała stawiać pierwsze kroki w karierze, to przecież ona była jej pierwszą mentorką — Nie widzę testów na GNOM — niedobór odporności magicznej wyjaśniałby fakt, dlaczego choruje tak często — Poza tym nic nie wiemy o tej chorobie, dlatego nie widzę powodów, by nie zakładać, że może znajdować się w stanie utajonym i wciąż zarażać, to są dokumenty jedynie Lucasa — pokazała na rozłożone pergaminy — A co z osobami, którymi od stycznia przez zakażeniem miał styczność? — nie przepadała za zakaźnymi, bo niespecjalnie podobała jej się perspektywa zakażenia. Uważała jednak, że należało tutaj wrócić do podstaw. Najważniejszy był pacjent, starała się o tym nie zapominać mimo chęci dokładniejszego poznania choroby.

kostki: Fisher - 86; Wilson - D; Gallagher - 1
@Veronica H. Seaver

______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108862
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyPią Lip 26 2024, 12:30;

Rozmowa już trwała, a w głowie huczały ci jeszcze słowa Marshalla. “Macie poznać przyczynę zachorowań, a nie leczyć objawy. To drugie zrobiły byle uzdrowiciel rodzinny, a ciebie chyba stać na więcej, prawda?”. Nie sposób powiedzieć, dlaczego cię tak brzydko sprowokował. Może chciał zaszczepić w tobie trochę ducha rywalizacji, może chciał sprawić, abyś miała jeszcze bardziej twardą skórę. Dobrze wiedział, że z pewnością przyda się cię to w zespole Gallaghera.
Bo dobrze odczytałaś atmosferę, w której przyjdzie ci pracować. Widziałaś to w spojrzeniu Wilsona, który obserwował wszystkich bacznie i uważnie, zupełnie jakby ktoś miał mu się rzucić do gardła. Dostrzegłaś to również w postawie Fishera - może dopiero teraz przypomniał sobie co z ciebie za Thalia Heartling, bo nieco się wyprostował i posłał ci pełen rezerwy uśmiech. Gallagher, choć był wyraźnie poirytowany, sprawiał jednocześnie wrażenie, jakby doskonale się bawił. Wyglądało na to, że instytucjonalnie przydzielono mu ofiary, nad którymi może się pastwić i wyżywać emocje odczuwane ze względu na fakt, że nie pozwolono pracować mu samodzielnie. Nie był w końcu specjalistą w tej dziedzinie, choć miał na koncie kilka większych osiągnięć, nie dotyczyły one chorób zakaźnych per se. Czyżby dyrekcja szpitala nie do końca mu ufała?
Każdy rozłożył przed sobą papiery i w spokoju je studiował. Charles Wilson wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale póki co siedział oparty o krzesło z rękami splecionymi na blacie stołu. Wyglądało to zupełnie, jakby z jednej strony chciał się wykazać ale jednocześnie czekał, aż ktoś pójdzie na pierwszy ogień. Hamish huśtał się na krześle, zatopiony w lekturze nie zwracał uwagi na nic i na nikogo. A Gallagher patrzył na was, ciebie umyślne ignorując, przynajmniej do czasu, gdy nie zabrałaś głosu.
- Świetnie - prychnął z ironią Cillian, wcale nie precyzując, co jest tu tak fantastycznego. Przeniósł szybko spojrzenie na Wilosna i tylko uniósł brwi w geście zdziwienia. Tyle wystarczyło.
- Zaraz się tym zajmę, szefie - odpowiedział Charles, przelotnie patrząc ci prosto w oczy. Wytknęłaś w pewien sposób jego niekompetencje co, jak się domyślasz, wcale nie przypadło mu do gustu. Uśmiechnął się ślicznie i zapisał coś w notesie, a tymczasem głos zabrał Fisher.
- Thalia może mieć rację. Wiele chorób odroślinnych i odzwierzęcych jest utajona i może wystąpić tylko w określonych warunkach. Duży stres, słaba odporność, zmiana klimatu. Podróżował gdzieś w przeciągu ostatnich kilku lat? - zapytał, spoglądając na Gallaghera. Ten westchnął i rozłożył pospiesznie pergamin, który do tej pory był piękną czaplą z origami.
- Mamy wywiad, ale jest do dupy, skoro jak Heartling zdążyła łaskawie zauważyć, każdy kłamie. Możemy podać mu veritaserum, ale potrzebowalibyśmy na to jego zgody, co jak rozumiecie jest niemożliwe. Jeśli będzie chciał, to ukryje co trzeba. - Westchnął i powiódł spojrzeniem po swoim zespole. - Póki co wyklarowały się trzy kwestie. Trzeba zrobić testy na GNOM, określić z kim obcował tuż przed pierwszym zachorowaniem i ustalić, czy gdzieś wyjeżdżał. Zaraz rozdzielę zadania, tylko dajcie mi się zastanowić. - Potarł zmęczone oczy i kontynuował. - Musimy też ustalić, czy są jakieś zmiany w płucach. Po tylu przebyciach choroby muszą jakieś być. Heartling, pomożesz Wilsonowi z surexposition. Ty Fisher poszukaj mi wszystkich roślin, grzybów i innych cholerstw, które w jakikolwiek sposób atakują płuca. Przecież wirusy nie biorą się znikąd. Macie jeszcze jakieś pomysły? A co z tymi plamami?

______________________

Pokój uzdrowicieli - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyPią Lip 26 2024, 23:20;

Dobry uzdrowiciel musiał mieć cechy, które normy społecznie uważały za te złe. Musiał być nieco arogancki, egocentryczny, ambitny i zmuszający do rywalizacji. Zebrana tutaj zgraja miała wszystkie te cechy, jedne bardziej uwidocznione u jednego, inne u drugiego, ale w gruncie rzeczy wszyscy żyli na jedno kopyto. Mogło to być ich mocną stroną, a mogło być wręcz przeciwnie. Thalia od zawsze była nastawiona na sukces, pomijając to, że ciężko znosiła porażki, to wychowana została w rodzinie, w której zwyczajnie zawsze się wygrywało. Tutaj też zamierzała wygrać, wyjść z postawionego wyzwania obronną ręką. I nie miało znaczenia co będzie musiała zrobić, by to osiągnąć.
Doskonale wiedziała, kto z nich liczył się najbardziej i równie dobrze zdawała sobie sprawę, że nie była to ona. Fisher nie stanowił dla niej zagrożenia, pracowali razem już dłuższy czas, a Wilson… Nic o nim nie wiedziała. Nie była osobą, która szybko nawiązuje przyjaźnie, szczególnie w pracy. Tutaj była inna, bardziej gruboskórna, skupiona. I dzięki Merlinowi za to, bo gdyby miała przynosić swój prywatny syf do pracy, to połowa pacjentów nigdy nie opuściłaby tego szpitala.
Posłała Gallagherowi dłuższe spojrzenie, powstrzymując komentarz cisnący jej się na usta. Przecież Marshall ją ostrzegał, by nie podważała autorytetów na tej sali. Rzecz w tym, że Thalia posiadała wszystkie wcześniej wymienione cechy charakteru i niekoniecznie były teraz jej przyjaciółmi. Wciąż przyglądała się wynikom badań. Uniosła kącik ust, gdy poczuła na sobie spojrzenie Wilsona – mało ją obchodziło, że wytknęła komuś niekompetencje. Uniosła też nieznacznie brew gdy ten zaczął zachowywać się jak chłopiec na posyłki i popychadło. Cóż, nie zacieśnią relacji, to już było pewne. Skinęła za to głową Fisherowi, gdy ją poparł, może miała chociaż jednego sprzymierzeńca.
Przez chwilę myślała, że się przesłyszała. Na równie krótką chwilę otworzyła usta, jakby miała coś powiedzieć, ale oprzytomniała wystarczająco szybko. Użyć veritaserum? To było tak samo nieetyczne jak zastosowanie hipnozy. Naprawdę tak kiepsko sobie radzili z pacjentami, że Gallagher chciał uciec się do takich środków, na jakimś nastolatku? Żenujące.
Skinęła głową, choć przez moment chciała zapytać, czy Wilson sam sobie nie poradzi. Szybko jednak sobie przypomniała, że przecież przyjaciół należało trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej? Czy byli wrogami? Pewnie nie, ale wiedziała, że mu nie ufa. Podniosła się z krzesła, z zamiarem udania się do pacjenta od razu, ale zatrzymała się jeszcze.
Trzeba sprawdzić czy te zmiany są tylko skórne, czy sięgają głębiej — powiedziała, imago morbus powinno dać sobie z tym radę, w razie potrzeby no cóż, zawsze mogli to sprawdzić dość inwazyjnie, ale skutecznie – rozciąć zainfekowane tkanki.

@Veronica H. Seaver

______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108862
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyWto Sie 13 2024, 12:56;

Po pierwsze - nie szkodzić. W idealnym świecie tam, gdzie ambicja zastępuje rozsądek, a arogancja życzliwość, wszyscy byliby o wiele zdrowsi. Tylko że taki świat nie istnieje, a jeśli już to na pewno nie tutaj. Atmosfera była dosyć gęsta, zwłaszcza pomiędzy tobą a Wilsonem, choć prawie się przecież nie znaliście. Może właśnie to było tego powodem?
Fisher, choć wydawał się nieobecny, od razu to zauważył. Po tym, jak posłałaś Cillianowi wymowne spojrzenie, on posłał takowe tobie. “Uważaj, na to, co robisz” - zdawało się mówić, zupełnie jakby wiedział coś, czego nie wiedziałaś ty. To musiało być bardzo uciążliwe, prawda? Obcowanie w męskim świecie jako płeć piękna.
Sam Wilson nie patrzył już na nikogo, za bardzo był skupiony na sobie. Na swojej ambicji, a może właśnie porażce? Merlin jeden wie, co tam sobie notował. Za to Fisher, co chyba zdążyłaś już zauważyć, zdawał się być przyjazny. Albo przynajmniej neutralny wobec ciebie, bo to, że sprawiał wrażenie flegmatycznego wcale nie oznacza przecież, że nie ma swoich wymarzonych celów. Mogłaś jednak odnieść wrażenie, że jako może jedyny pamięta w tym pomieszczeniu o tym, że gdzieś tam leży w łóżku chory człowiek.
A może to właśnie miał na myśli, gdy wcześniej tak wymownie na ciebie patrzył?
Widziałaś, że Gallagher nie cofnie się przed niczym - odniosłaś wręcz wrażenie, że gdyby zależało to jedynie od niego, on każdemu dodawałby eliksir prawdy do wieczornej herbaty. W końcu liczą się efekty, to one sprawiają że jest sławny w medycznym środowisku, a nie jakieś głaskanie po główce i przyjmowanie kłamstw pacjentów z polubownym pokiwaniem głową.
Gdy wstałaś, Cillian ostro na ciebie spojrzał.
- Nie skończyłem, Heartling - warknął, bo w pewien sposób zaburzyłaś chyba jego autorytet. Wilson nie potrafił powstrzymać uśmiechu, a Fisher po prostu westchnął. - Ale na swoje szczęście masz coś między uszami, więc niech ci będzie. Zbadaj to razem z Wilsonem przy okazji prześwietlenia. Hamish, wiesz co masz robić, ale przy okazji zrób mi kawę. Widzimy się tutaj o drugiej, wtedy ustalę, co dalej.
Powiedział już spokojniej, a potem powiódł po was spojrzeniem. Żeby wszystko było jasne, jeszcze odprawił was niedbałym ruchem ręką.
Wilson wstał, poprawił fartuch i włożył długopis do kieszonki. Zgarnął papiery ze stołu i rzucił ci tylko, że widzicie się na sali, bo musi w drodze wstąpić do swojego gabinetu. Wyszedł bez słowa, zanim zdążyłaś coś zrobić. Zaraz za drzwiami zaczepił cię jednak Fisher.
- Chujowo, nie sądzisz? - nie przebierał w słowach, gdy tylko upewnił się, że Gallagher go nie słyszy. Złapał cię za łokieć i odstąpił kilka kroków w kierunku oddziału zakaźnego, uważnie na ciebie patrząc. I bezwiednie uśmiechając się, bo mijaliście już innych uzdrowicieli. - Wiem, że to widzisz, ale Wilson to żmija. A Cillian to po prostu despota. Uważaj na nich, tym bardziej, że… - tu ściszył głos i rzucił ci długie spojrzenie. Wyglądał zupełnie tak, jakby zastanawiał się, czy coś ci powiedzieć. - Parytet, Thalio. Kazali mu wziąć do zespołu kobietę, to nie był jego wybór. Więc moja dobra rada - nie spierdol tego i im pokaż. Ja nie będę ci wchodził w drogę, obiecuję.

______________________

Pokój uzdrowicieli - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyCzw Sie 15 2024, 19:06;

Nie była głupia, ale to nie znaczyło wcale, że aktualnie nie była także rozdrażniona. Drażnili ją, zarówno Gallagher jak i Wilson i tylko Fisher wydawał się mieć trochę oleju w głowie i choćby odrobinę empatii. Sama miewała z nią problem, ale nigdy, przenigdy nie pozwalała sobie zapomnieć, że w każdym przypadku był czarodziej – i to on powinien liczyć się najbardziej. Miała wielkie ambicje zrewolucjonizowania magimedycyny, bo przecież jej matka już tego dokonała. Być może była to więc kwestia wychowania, głęboko zakorzenionego naśladownictwa? A jednak najbardziej pamiętała te nauki, które stale przypominały jej po prostu o ludziach. Dostrzegła spojrzenie Hamisha, ale je zignorowała, niezależnie od tego, za kogo się uważał i kim był Gallagher – dziewczynki na posyłki mógł sobie szukać gdzieś indziej.
A jednak nie odezwała się. Rozważnie milczała, również wtedy, gdy zwrócił jej uwagę, choć założyła ręce na piersi. Nie lubiła marnować czasu, a skoro już dostała zadanie, zamierzała je wykonać, bez zbędnego gadulstwa, choć ich szef najwyraźniej lubował się w brzmieniu własnego głosu. Stłumiła westchnienie, powstrzymała przewrócenie oczami, Thalia miała głowę na karku i wiedziała, że teraz ani nie było odwrotu – bo była na to zbyt dumna, ani nie zamierzała dać sobą pomiatać – co jednak nie znaczyło, że zamierzała zaszkodzić własnej karierze, zbyt ciężko na nią pracowała, za dużo już poświęciła.
Odprowadziła wzrokiem, wybiegającego niemal Wilsona i uniosła nieznacznie brew, może trochę prześmiewczo. Sama skierowała się do drzwi, przypominając sobie, że to nie był czas i miejsce, by zaczynać słowną walkę ze swoim szefem, z tylu głowy wciąż pamiętała, że chodziło tutaj o pacjenta, osobę, która miała uczucia, rodzinę i plany na przyszłość. Swoją dumę na chwilę mogła schować do kieszeni, choć na machnięcie ręką niemożliwie wręcz się w niej zagotowało.
Wyszła i już miała iść w stronę izolatki, kiedy Fisher ją zatrzymał. Przystanęła więc i spojrzała na niego pytająco. Prawdę mówiąc – widziała w nim tutaj swojego sprzymierzeńca, kolegę, z którym już pracowała i nie narzekała na współpracę. Przysłoniła dłonią usta, ukrywając uśmiech, bo ściany w tym szpitalu miały oczy i uszy.
Ja tam widzę bardziej spłoszonego cielaka, niż żmiję — prychnęła i wzruszyła ramionami, nie bała się Wilsona. Kolejne słowa jednak sprawiły, że zesztywniała. Wpatrywała się w kolegę swoimi ciemnymi oczami, które w tamtej chwili pociemniały jeszcze bardziej. Poczuła złość, która od jakiegoś czasu bardzo łatwo do niej przychodziła. Przełknęła ją jednak i pokręciła głową, jeśli miała wyjść z tego obronną ręką, musiała zachować profesjonalizm, był teraz jej przyjacielem.
Tu nie powiem co o tym myślę — odparła, rozglądając się po korytarzu, jakby chcąc dać mu do zrozumienia dlaczego — Dziękuję — powiedziała, posyłając mu uśmiech — Całe szczęście jestem córką swojej matki — i zamierzała pokazać, że jabłko niedaleko padało od jabłoni. A Thalia nie dość, że fizycznie była wierną kopią swojej matki, to i w ambicjach i zawzięciu jej dorównywała. W życiu prywatnym radziła sobie znacznie gorzej, ale tutaj, w szpitalu? To było jej miejsce.
Mam nadzieję, że przyniesiesz waniliową latte — rzuciła jeszcze do Fishera i mrugnęła do niego. Spodziewała się, że ktoś taki jak Gallagher pił tylko czarną i gorzką kawę. Nie marnując więcej czasu, skierowała się do sali chorego, teraz bardziej niż kiedykolwiek czując, wiedząc, że wchodziła w paszczę lwa i nie pozwoliła sobie czuć nic więcej niż upór, determinację i przekonanie o własnej wartości i wiedzy.

@Veronica H. Seaver

______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108862
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptySob Sie 24 2024, 14:00;

Pozory mogą mylić. Wrogowie okazać się przyjaciółmi, a sprzymierzeńcy zdrajcami. Nic w tej historii nie było jednak jeszcze przesądzone, miała ona dopiero swój początek. Niemniej zdaje się, że ten zespół już od pierwszych swoich chwil był… interesujący. Po jednej stronie barykady Gallagher z Wilsonem u boku, a po drugiej? Trzeźwo myślący Fisher i ty. Tak, to będzie ciekawa współpraca. O ile nikt tu nie zapomni, że nie walczycie między sobą a ramię w ramię. I to o zdrowie, a może nawet życie młodego chłopaka.

Hamish kiwnął głową i uśmiechnął się na twoją uwagę. Chyba właśnie to chciał zobaczyć w twoich oczach - upór i wolę walki.
- Oczywiście. Z dodatkowym cynamonem i na sojowym - zażartował, dobrze wiedząc, że kawa musiała być czarna. Wbrew pozorom nie miał wcale tak wielkiej odwagi, jak lubił o sobie myśleć, ale szarą codzienność ratowało mu poczucie humoru. Odeszliście w swoje strony i do swoich zadań. Te tygodnie miały okazać się kluczowe nie tylko dla młodego Lucasa Jamesona, ale i każdego z was. Czy waszemu zespołowi się poszczęści? A może nie mamy tu do czynienia ze ślepym trafem a intuicją i zdolnościami? I jaką rolę w tym wszystkim odegra wasza ambicja? Czas pokaże.
Oby tylko wam go nie zabrakło.

Zt dla Thalii
Rozliczenie pracowe - sierpień

______________________

Pokój uzdrowicieli - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptyPią Lis 01 2024, 13:02;

Przerwa w pracy zdarzała się wybitnie rzadko. Głównie dlatego, że od lat umiała już ułożyć sobie grafik w taki sposób, by nie marnować czasu, a takie niezaplanowane przerwy były dla niej właśnie tym - marnowaniem czasu. Niestety, w pracy z ludźmi zawsze istniał pewien element nieprzewidywalności, bo o ile ona potrafiła bezbłędnie zapanować nad swoim grafikiem i obowiązkami, to niestety nie mogła poświadczyć za ludzi.
Kiedy więc jej pacjent nie stawił się, mechanicznie napisała wiadomość do jego rodziny, jako że była psychiatrą, by poinformować ich o tej nieobecności i upewnić, że na przykład nie odebrał sobie życia, po czym udała się na dyżurkę, obserwując tarczę swojego zegarka. Godzina akurat odpowiednia, by nie trafić na zlot pielęgniarek, opowiadających sobie raczej nieodpowiednie do dzielenia w szerszym gronie historie swojego życia, czy też przygód w szpitalu - rozumiała ten mechanizm, nierzadko wygadanie się osobie z pracy o trudnościach w niej napotkanych było jedną z form radzenia sobie z takim stresem. Była jednak surowa, wiedziała, że da się wykonywać swoje obowiązki i bez takich niepotrzebnych zwierzeń, jako że sama była doskonałym tego przykładem.
Usiadła na jednej z kanap, sięgając po wydanie Porad Uzdrowiciela, leżące na stoliku i machnęła różdżką w stronę kącika kuchennego, by uruchomić OneSpellCoffee i zrobić sobie smocze espresso.
Rzadko piła kawę, ale skoro i tak nie było nic do roboty.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 EmptySob Lis 02 2024, 21:24;

Max potrzebował przerwy. Tym bardziej że z jednym z pacjentów zaczęły się problemy, jakie być może mógł przewidzieć, ale jakich się nie spodziewał. Czasami po atakach magicznych stworzeń ludzie zamykali się w sobie, czasami rosła w nich jakaś paranoja, ale naprawdę nie podejrzewał, że ktoś może nabawić się bliżej nieokreślonych trudności po tym, jak udało mu się wpaść pod kopyta pegaza. Tym bardziej jeśli ten ktoś całe życie zajmował się abraksanami, traktując je do tej pory, jak najlepsze na świecie pluszaki. Niezbadany był jednak umysł ludzki i zdał sobie z tego w pełni sprawę, gdy stanął przed dylematem wypisania pacjenta do domu a skierowania go na dalsze leczenie.
Właśnie z tego powodu uznał, że potrzebuje chwili oddechu, oczyszczenia skołatanego umysłu, który musiał nieustannie mierzyć się również z innymi problemami, jakie nie chciały go mimo wszystko opuścić. Pozornie kawałki jego życia składały się w całość, ale całość ta była zdecydowanie niekompletna, brakowało w niej znowu kawałków, a on widział to zdecydowanie zbyt wyraźnie, by je całkowicie pominąć. Chociaż oczywiście, jak zawsze, robił dobrą minę do złej gry, więc właściwie nikt nie wiedział, co się z nim działo, nie wiedział, co go męczyło, czego się obawiał, nie wiedział o wielu sprawach, bo Max, jak to Max, uśmiechał się, żartował i zachowywał, jakby w ogóle nie był dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną, a dzieciakiem, który dosłownie wszędzie widział coś zabawnego.
Dlatego też uśmiechnął się lekko, kiedy dostrzegł w pomieszczeniu Berthę. Kojarzył ją, chociaż właściwie w ogóle nie znał. Miał jednak świadomość, kim była i czym się zajmowała, co właściwie od razu spowodowało, że doszedł do wniosku, iż może zapytać ją o dręczącą go sprawę. Najpierw jednak wypadało napić się kawy i jakoś odsapnąć, bo miał wrażenie, że inaczej zwyczajnie zwali się z nóg. Usiadł więc na kanapie, dopytując, czy on również może się napić, a później zerknął na Shercliffe, przekrzywiając lekko głowę.
- Pewnie przyszłaś trochę odpocząć, ale tak się składa, że chyba mam dla ciebie nowego pacjenta na magizoologi - powiedział, waląc prosto z mostu, bo nie należał do osób, które w takich sytuacjach owijały cokolwiek w bawełnę.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój uzdrowicieli - Page 2 QzgSDG8








Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty


PisaniePokój uzdrowicieli - Page 2 Empty Re: Pokój uzdrowicieli  Pokój uzdrowicieli - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój uzdrowicieli

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój uzdrowicieli - Page 2 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
szpital sw.munga
 :: 
Parter
-