Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Słoneczna polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Kwi 29 2020, 19:18;


Słoneczna polana

Jak wiadomo, miejscowa pogoda nie rozpieszcza. A czasami pobyt na słońcu potrafi znacznie poprawić humor i chociaż oczywiście nie jest to lekarstwo na wszystko - w szarym szpitalu pacjentom czasem przydaje się odskocznia. Po wejściu do tej sali stajemy na miękkiej trawie skąpani słońcem. Z dala rozwija się przed nami nasz ulubiony widok - czy to góry, czy morze, widzimy to co chcemy, jednak nie jesteśmy w stanie się do tego zbliżyć. Możemy korzystać ze słońca jedynie wylegując się na polanie.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyCzw Lis 05 2020, 14:21;

Od wysłania patronusów do Arli nie minęło wiele czasu, raptem kilka godzin. W drugiej wiadomości poinformowała ją, że będzie na nią czekać na słonecznej polanie, na czwartym piętrze szpitala. Było to jej ulubione miejsce w tym przybytku, a trochę czasu tu spędziła, choć od ostatnie wizyty minęło kilka lat. W oczekiwaniu na przyjaciółkę, wyciągnęła się na miękkiej trawie jak kot, wpatrując się w nadmorskie doki Southampton, skąpane w promieniach słońca. Szum morza uspokajał ją i pozwalał na chwilę zapomnieć o nudzie, bo nie oszukujmy się, Mung nie był miejscem, w którym dbano o zapewnienie pacjentom jakichkolwiek rozrywek, skupiając się jedynie na poskładaniu ich do kupy. Właśnie dlatego poleciła Szkotce, aby ta wzięła jej „Niezbędnik Łamagi”, w którym znajdowało się wiele umilaczy czasu na takie chwile jak ta. Teraz jednak nie zostało jej nic więcej do roboty, jak właśnie wygrzewanie się na słońcu i nieporuszanie się, aby obolałe ciało mogło choć na chwilę zapomnieć o spotkaniu z wkurwionymi trollami rzecznymi, które uznały, że w sumie to młoda Krukonka świetnie sprawdziłaby się w roli piniaty.

@Arleigh Armstrong
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyCzw Lis 05 2020, 16:39;

Dzik zazwyczaj jest dziki, a czasem nawet jest zły, ale ten dzik, który odwiedził ją dzisiaj rano w dormitorium, był patronusem. Nie spodziewała się tej wizyty, ba, była przez chwilę w ciężkim szoku, zanim ogarnęła, co też się w ogóle dzieje. Kiedy jednak zwierzę przemówiło głosem Brooks, poderwała się z łóżka, zarzuciła na siebie granatową bluzę z suwakiem, zebrała włosy w kitkę i wsunęła do dużej, płóciennej torby wszystkie zamówione przez łamagę przedmioty. Biegiem pognała do Hogsmeade, a kiedy tylko przekroczyła bramy wioski trzasnęło, świsnęło i z głośnym mlaśnięciem wypluło ją w holu Szpitala Św. Munga.
Zachwiała się i odruchowo złapała za brzuch, który zawsze oprotestowywał podróże z wykorzystywaniem teleportacji. Kiedy już upewniła się, że utrzyma zawartość jelit w ryzach, ruszyła w stronę informacji, a następnie wbiegła schodami na czwarte piętro, przeskakując co trzeci stopień i sprawnie wymijając wspinających się czarodziejów i czarownice.
Na ostatnim piętrze z łatwością odnalazła duże drzwi przywodzące na myśl wejście do katedry i mocno pchnęła je do przodu.
Aż zwątpiła.
W nozdrza uderzył ją zapach jodu i smoły, w twarz smagnął ją wiatr, do uszu dobiegł wściekły huk fal rozbijających się o nabrzeże. Niepewnie obejrzała się za siebie. Drzwi nadal tam były. Ostrożnie nacisnęła stopą kępkę trawy. Wszystko wyglądało... Całkiem prawdziwie.
To pewnie jakieś iluzje, jak sufit w wielkiej sali - Założyła całkiem logicznie i ruszyła w stronę rozłożonej plackiem Brooks. Z daleka zaanonsowała swoją obecność głośnym komentarzem.
- Raaaaaaaaany, białe klify Dover to to nie są. - Nie dała jednak Julii szansy na odpowiedź. Szybko opadła na kolana i capnęła prosto na Brooks, zrzucając obok niej torbę, z której wysunął się przedziwny pluszak. - Zgadnij kto. - Rzuciła gardłowym głosem, zasłaniając jej oczy dłońmi.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 11:12;

Spokojna chillerka nad miejskim nabrzeżem i cieszenie się doskonale znanym zapachem morza i smoły nie trwały długo. Wkrótce skrzypnęły wielkie drzwi, które zdecydowanie powinien naoliwić jakiś skrzat, a po chwili usłyszała szkocki akcent, który tak doskonale znała.

Z wysiłkiem zaczęła podnosić się do pozycji siedzącej, ale ledwo co uniosła głowę, a poczuła na twarzy szczupłe dłonie Arli, a potem ciężar jej ciała. Automatycznie jęknęła, czując każdą bruzdę na niezagojonym jeszcze ciele.

- Zabijesz mnie do końca, Armstrong – westchnęła, uśmiechając się boleśnie. Kto by pomyślał, że trolle rzeczne znają się tak dobrze na spuszczaniu łomotu. Na pewno nie Brooks i dlatego tu wylądowała.

Kiedy już podniosła się do pozycji siedzącej, zmierzwiła włosy przyjaciółki w formie przywitania i podniosła leżącego na trawie pluszaka.

Witam w dokach Soton! O dzięki, że go wzięłaś. – Humor od razu jej się poprawił. Dała miśka dziewczynie i spojrzała na nią zachęcająco. – Spójrz mu dłużej w oczy. Poczujesz się jak po blancie.

Tak, magiczna lunaballa pozwalała na grzeczny haj w szpitalnych murach i ułatwiała zasypianie. Może dlatego Brooks, pomimo natłoku obowiązków, zawsze zasypiała jak zabita? Jak mogło być inaczej, kiedy o jej sen dbał narkotyczny misiek i miękki śmierciotulowy kocyk.

- A jak tam bzyczek? Działa i pachnie twoją amortencją? – zapytała, wyjmując z płóciennej torby swój „Niezbędnik Łamagi”. Niewielkie blaszane pudełko, powiększone zaklęciem, było cięższe, niż mogło się wydawać. Szybko je otworzyła, wsadziła do środka rękę i zaczęła sprawdzać, czy wszystko jest. Na miękkie trawie wylądowały wkrótce zestawy mugolskich krzyżówek, pozaginana, wielokrotnie czytana „Biblia Pałkarza”, „Przypominajka” z włożoną zakładką, a także… czerwona tuba mugolskich chipsów oraz puszka wiśniowej coli.

- No, może nie umrę z nudów! – uśmiechnęła się szeroko, otwierając „Pringlesy” i częstując nimi przyjaciółkę. – Przepraszam, że cię obudziłam patronusem – dodała, przepijając ziemniaczane chipsy schłodzonym napojem. – Chcesz łyka?

@Arleigh Armstrong
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 14:25;

Arla wdzięcznie sturlała się z Brooks i klapnęła na trawie. Wzrok utkwiła w bliżej nieokreślonym punkcie przed sobą. Nie mogła się nadziwić nad tym, jakie płaskie i spokojnie jest morze na południu wysp. Było sielsko i miała wrażenie, że iluzoryczne słońce naprawdę przygrzewa.
Niepewnie zerknęła w stronę alpakowatego stworka i zamrugała szybko, kiedy poczuła dziwną ciężkość z tyłu głowy. Szybko oddała właścicielce i oparła, jak to miała zwykle w zwyczaju, głowę na jej ramieniu.
- Przemsań Jules, muszę się jeszcze aportować do Hogsmeade... - Burknęła i objęła ją ramieniem, troskliwie głaszcząc ją po ręce. - Bzyczek? On ma imię. - Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła przed Brooks dłoń, po której przechadzały się dwa puchate robaczki. - Bimber i Rum. Od ciebie jest ten bladoniebieski, Rum. Bimber jest starszy i już nabrał koloru dormitorium. - Przyłożyła rękę do twarzy Jules, a bzyczki, jak gdyby wiedzione niewydanym werbalnie poleceniem przefrunęły jej na nos. - Poszłabym do profesora miśka zapytać, czy mi się przypadkiem nie rozmnożą, ale wolę się do niego ostatnio nie zbliżać... - Westchnęła teatralnie, chociaż chochlikowy eksces nie martwił jej już tak bardzo. Dawno zdążyła odrobić stracone punkty.
Znowu umieściła głowę tam, gdzie lubiła najbardziej i postanowiła przemilczeć kwestię zapachu jej amortencji. Miała nadzieję, że Brooks tego nie zarejestruje. Zamiast tego, postanowiła pociągnąć inny temat.
- Dostałaś tłuczkiem za mocno, czy czemu w ogóle tu jesteś? - Nadal wpatrywała się w dźwigi portowe i kołyszące się na niskich falach kutry rybackie. To było całkiem inne morze niż to, które kojarzyła z domu. Ale, jasna cholera, było równie piękne.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 17:41;

Głowa Szkotki i ramię Brytyjki? Name more iconic duo, I’ll wait. Czując na barku znajomą ciężkość, uśmiechnęła się lekko, wysłuchując historii o bzyczku. Oczywiście Arleigh nie zawiodła z wyborem imienia. Rum i Bimber, cóż za ciekawe rodzeństwo. I jakże pasujące do Szkotki. Pluszak Brooks był po prostu pluszakiem i miała do niego znacznie praktyczniejsze podejście. Gdyby go zgubiła, to bez wahania kupiłaby następnego. Nawet jako dziecko nie miała ulubionej zabawki, tylko… ukochaną piłkarską koszulkę Świętych, w której spała i którą zakładała przy każdej nadarzającej się okazji. Tak się kończyło dorastanie w portowej dzielnicy, w której mieszkali niemal sami chłopcy. Dopiero po przeprowadzce na przedmieścia poznała więcej dziewczynek w jej wieku, ale wtedy było już za późno.

- Jak się rozmnożą, to możesz założyć czarny rynek pluszaków w Hogwarcie – zażartowała, w milczeniu akceptując dłoń na jej policzku. Celowo postanowiła nie zagłębiać się w temat Profesora Misia i tego cholernego incydentu z chochlikami. Po co psuć sobie humor, skoro już i tak była wystarczająco poturbowana przez rzeczywistość rzeczne trolle.

Przemilczenia tematu amortencji nie zarejestrowała, podobnie jak wielu rzeczy, które dziś ją spotkały. Magiczne painkillery zbierały żniwo, ale sianokosy te były nadzwyczaj przyjemne. Dziś przy "obiedzie" miała niemałą zabawę, próbując trafić łyżeczką z galaretką do ust.
Kiedy przyjaciółka zapytała ją o przyczynę wizyty w tym cudownym przybytku, zaśmiała się głośno. I pożałowała tego od razu, bo popękane żebra wciąż się jeszcze nie wygoiły, pomimo miliona zaklęć, które na nie rzucono.

- Los postanowił ze mnie zadrwić, jak zwykle
– odpowiedziała, gdy już się nieco uspokoiła. – Zbierałam na moczarach w Dolinie Godryka składniki na wiggenowy i obskoczyłam wpierdol od stada trolli rzecznych. Popękane żebra, kilka krwiaków, trochę rozcięć. Prawie jak po treningu z Avgustem – rzuciła z uśmiechem, zaciągając się z przyjemnością wonią soli i smoły. Jej amortencji.
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 18:09;

Czy zdziwiła ją historia Brooks? Ani trochę. Miała wrażenie, i było to wrażenie graniczące z pewnością, że Brooks znacznie częściej była obita, posiniaczona i połamana, niż cała i zdrowa. Tak naprawdę, to nie mogła sobie przypomnieć jakiegokolwiek Brooksowego epizodu, który nie zakończyłby się co najmniej siniakiem. Albo krwawiącym nosem.
Odruchowo złapała się za przegrodę nosową, wspominając ostatni trening w Hogsmeade.
Dwa błękitnawe bzyczki wzbiły się w powietrze i zaczęły ganiać się pomiędzy wysokimi źdźbłami łąkowej trawy. Arla patrzyła na nie zafascynowana i z niejakim rozbawieniem doszła do wniosku, że puszki zachowują się całkiem jak ona i Brooks. Jeden był nadpobudliwy i wydawał z siebie podekscytowane dźwięki, cały czas podfruwał do drugiego i pacał go odwłokiem, odlatując znowu na bezpieczną odległość. Drugi bzyczek wydawał się nieco spokojniejszy, ale chętnie odpowiadał na zaczepki wariata z ADHD, bzycząc trochę bardziej burkliwie i ostrzegawczo potrząsając czasem nóżkami.
- No, a jak długo będziesz tu siedzieć? W skrzydle leczą złamania w kilka dni, tutaj chyba idzie im szybciej? - Dopytała, nadal wpatrując się w świrujące bzyczki.
Wiatr dął im prosto w twarze, nie, żeby robiło to jakąś różnicę ich fryzurom, które w obu przypadkach były raczej proste i odporne na pogodę. Arla rozchyliła usta i zaciągnęła się głęboko charakterystycznym zapachem. - Mogę z tobą zostać dłużej, jakby co. Ogarnęłam już pracę domową z uzdro, także mam czas. - Zaoferowała się i wyciągnęła z kieszeni bluzy batonik Mars. Siłowała się trochę z foliowym opakowaniem, aż w końcu zdesperowana odgryzła część razem z papierkiem i dopiero wtedy wysunęła czekoladkę z folii. - Debilne. - Skomentowała tylko materiał pokrywający słodycz i odłamała połówkę, podając ją Brooks.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 22:37;

Cóż, ciężko było się nie zgodzić z faktem, że w kalendarzu Brooks dni z urazem były częstsze od tych bez urazu. A to kostka skręcona przez Bijącą Wierzbę, a to pęknięty nadgarstek po uderzeniu tłuczkiem, a to srogi wpierdol od trolli. Stąd właśnie pomysł na „Niezbędnik Łamagi”. Kontuzje były dla niej czymś tak normalnym, jak zrobienie porannej kawy, a po kawie, wiadomo czego. Gdyby jej ojciec wiedział, chociaż o ułamku tych przykrych przypadłości, dostałby zawału, dlatego nie mówiła o tym nikomu. A i teraz, z popękanymi żebrami, patronusa wysłała do tylko jednej osoby – Arli.

- Lekarz mówił, że powinnam tu siedzieć przynajmniej tydzień, żeby mieć pewność, że urazy się zasklepią i nie odnowią, ale nie ma chuja, żebym tu tyle siedziała. Jak tylko będę mogła normalnie chodzić, bez jęczenia jak Marta, to się wypisuję na żądanie i wracam do treningów. Mamy Puszki to popchnięcia – odpowiedziała, popijając zimną colę.

Kiedy Arli zaproponowała, że może z nią zostać na dłużej, lekko się wzruszyła, choć nie dała tego po sobie poznać. Zamiast tego wbiła wzrok w rodzeństwo pluszaków. Identycznych, a mimo to tak różnych.

- Dziękuję, ale nie trzeba. Ktoś mnie musi kryć na zajęciach i jakoś tłumaczyć moją nieobecność. Możesz powiedzieć ludziom, że mam jakiś karny obóz w klubie po dwóch porażkach, czy coś w ten deseń. Nie muszą wiedzieć, że pobiło mnie stadko trolli.

Kiedy opróżniła już puszkę, położyła się ponownie na trawie i wbiła wzrok w szare niebo, na którym rysowały się sylwetki skrzeczących rybitw. Było prawie jak w domu. Prawie, ale na więcej w obecnej sytuacji liczyć nie mogła, a ciepło iluzorycznego słońca przyjemnie grzało ją w policzki. Jak tak dalej pójdzie, wróci do Hogwartu z piegami.
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 23:07;

Właściwie, to nie była pewna, czemu chciała zostać z Brooks dłużej. Może to fakt, że ostatnio spędzała z nią większość wolnego czasu i przyzwyczajała się do jej obecności, a może po prostu miała ostatnio dosyć Hogwartu? Już któryś raz przyłapywała się na tym, że długo myślała o miejscach, które chciałaby odwiedzić i planowała sobie długie weekendy, nawet kosztem rezygnowania z pewnych zajęć. Z jednej strony jako studentka czuła znacznie większą swobodę i nie była więziona w zamku, jak uczniowie, z drugiej jednak, miała wrażenie, że ta odrobina swobody niweczyła dyscyplinę, którą łatwo było jej utrzymać jeszcze kilka lat wcześniej. Teraz najchętniej pierdolnęłaby to wszystko, spakowała kufer, wzięła Brooks pod pachę i wyskoczyła na weekend w Bieszczady.
Spałaszowała batonika do końca i wsunęła papierek do kieszeni, gdzie dołączył do innych przedstawicieli swojego gatunku. Opadła na trawę wzorem Julii i utkwiła wzrok w krzykliwych mewach czy rybitwach zataczających nad nimi koła.
- Myślisz, że one sądzą, że jesteśmy padliną? - Zagadnęła i uniosła dłoń wysoko w górę, jakby chciała złapać któregoś z ptaków. Zamiast tego, na jej wyciągniętym, wskazującym palcu, wylądowały dwa bzyczki, ewidentnie domagając się powrotu do bezpiecznej kieszeni. Arli ostrożnie przyłożyła dłoń do piersi i pozwoliła maluchom wpełznąć do kurtki przez uchylony suwak. Westchnęła głęboko, gapiąc się przed siebie.
- Miałaś kiedyś tak, że czułaś zbyt wiele rzeczy na raz i nie mogłaś się zdecydować, za co zabrać się najpierw, a co zignorować? - Zapytała niejasno, nie spodziewając się może wielkiej mądrości, ale po prostu chcąc się komuś wygadać. Chociaż sama nie była pewna, czy miała z czego.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 23:39;

Co jak co, ale Hogwart i stosunek uczniów do tej szkoły, często przypominał podręcznikowy przykład syndromu Sztokholmskiego. Sama Julia nie była wyjątkiem. Psioczyła na nadmiar zajęć i treningów, a mimo to dokładała sobie na plecy kolejne, jakby bojąc się, że jak odpuści choć trochę, to już odpuści po całości. I na razie ten niewolniczy system się sprawdzał. Zaliczała większość lekcji, odrabiała wszystkie prace domowe, nie opuszczała żadnych treningów, a nawet trenowała sama. Przez ciernie do gwiazd, o ile wcześniej nie padnie z wykończenia. A teraz ta sprawna machina została zatarta przez jej wypadek. I może to właśnie z tego powodu tak nalegała, aby jak najszybciej ją wypisali?
Kiedy Arli wspomniała o ptakach, zamyśliła się na chwilę.

- Myślę, że patrzą na nas tak, jak my na nie. Jesteśmy dla nich niczym więcej, jak drobnymi plamkami gdzieś tam w oddali – odpowiedziała w końcu, obejmując przyjaciółkę ramieniem. Zazwyczaj to Szkotka pierwsza inicjowała kontakt, a ona jej na to pozwalała. Dziś jednak czuła potrzebę poczucia ciepła jej ciała w jej dłoniach. W gruncie rzeczy czuła się paskudnie. Mogła żartować, zgrywać twardzielkę i udawać, że nic jej nie rusza. W gruncie rzeczy była jednak nastolatką – poobijaną, ledwo żywą i cierpiącą. Usłyszawszy pytanie, uśmiechnęła się smutno.

- Cały czas – przyznała. – Ale doskonale wiem, czego chcę i co muszę poświęcić.

Nikt nie mówił, że spełnianie marzeń to milusia zabawa i że wszystko przyjdzie łatwo. Wybory. To właśnie umiejętność ich podejmowania decydowała o sukcesie i porażce.
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPią Lis 06 2020, 23:53;

No tak, mogła się spodziewać, że od Brooks usłyszy odpowiedź raczej zdawkową. Do większości wyborów i problemów życiowych Arleigh podchodziła ostrożnie jak do sklątki tylnowybuchowej, upewniała się, że nie ma już wyboru i dopiero wtedy, niechętnie i ze wstrętem, podejmowała decyzję. Tymczasem Julcia zdawała się podchodzić do wszystkiego ze stoickim spokojem i chłodną kalkulacją. Czasem Arla zastanawiała się, czy sama nie jest obiektem takiej chłodnej kalkulacji.
Przestawała jednak w to wierzyć w momentach takich jak ten, kiedy otrzymywała od Brooks odrobinę czułości, całkiem innej niż ta jowialna i rodzinna, jaką napotykała w domu i całkiem, całkiem innej, niż miłość Patola do uczniów. Jeszcze bardziej przysunęła się w stronę Jules i wypuściła powietrze z płuc, wibrując wargami. Znowu zagapiła się, wpatrując się w wirujące na niebie punkciki. Wydawały się całkiem prawdziwe!
- No to fajno masz. - Odparła tylko, drapiąc się po nosie i skrywając dłonią szeroko rozdziawione ziewnięcie. Skierowała wzrok na Brooks i uśmiechnęła się niepewnie. - Wiesz, mam po prostu wrażenie, że jestem na etapie, na którym powinnam zacząć wiązać sznurki, a nie zawieszać kolejne. Jakieś takie... Poczucie pierdolniku, niedokończonych wątków, porzuconych zadań. Kiedyś lepiej się pilnowałam. - Dodała i utkwiła wzrok na włosach dziewczyny podrzucanych w górę podmuchami wiatru. - Czasem chciałabym, żeby moim największym problemem były połamane kości. - Dodała, uśmiechając się szeroko i troskliwie poklepując Julkę po żebrach. Ale ostrożnie, oczywiście. Domyślała się, że za pewną siebie postawą skrywa się dużo większy ból, niż Brooks dawała po sobie poznać. W końcu do Świętego Munga nie trafiano bez przyczyny.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySob Lis 07 2020, 01:17;

Odpowiedź Brooks, choć zdawkowa,  była całkowicie szczera. Miała proste, portowe podejście do życia. Pewne rzeczy należało zrobić i zgłębianie nad ich sensem było pozbawione, cóż, sensu. Gdyby miała się zastanawiać nad celem każdej pracy domowej czy lekcji, już dawno by oszalała. Zamiast tego nauczyła się oddzielać ziarna od plew. Nie traciła czasu na głupoty, skupiała się na tym, co ważne. I wykorzystywała każdą wolną chwilę na nadrabianie zaległości. Pergaminy z zadaniami rozwiązywała, kiedy nauczyciele czyścili kociołki między kolejnymi etapami zajęć i choć nie uważała się za typową Krukonkę z nosem w książkach, to z każdej lekcji zapamiętywała zdecydowaną większość, co odejmowało jej godzin żmudnego powtarzania materiału. Zaoszczędzony czas mogła poświęcić na latanie i to wokół niego budowała swój dzień, dzień po dniu. Podejmowanie trudnych z pozoru decyzji przychodziło jej zaskakująco łatwo, ale było to spowodowane tylko jedną rzeczą – doskonale wiedziała, czego chce od życia i zdawała sobie sprawę, jak to osiągnąć. Niestety, nie każdy młody człowiek w jej życiu miał tę czystą myśl z tyłu głowy, a to rodziło wątpliwości. Wątpliwości z kolei prowadziły do niezdecydowania i miotania się jak ranne zwierzę. Nie oznaczało to jednak, że wszystkie decyzje podejmowane przez brunetkę z Soton był tymi słusznymi, czemu dowodziła przymusowa wizyta w Mungu.
Kiedy Arli wspomniała o sznurkach, nie wiedziała, co powiedzieć. Nie chciała jej uraczyć jakimś banałem, choć to tylko banały cisnęły jej się na usta. Nie chciała też silić się na fałszywe słowa otuchy. Bo co mogła powiedzieć? Że wszystko się ułoży? Że czas rozwiąże wszelkie problemy? A może, że tak wygląda dorosłość? Nie powiedziała więc nic, a zamiast tego, mocniej przytuliła przyjaciółkę. W końcu sama nie miała jakiejś recepty na wszelkie problemy nastoletniego świata. Kiedy jednak usłyszała o połamanych kościach, musiała zareagować. I wbrew pozorom, nie zareagowała rozbawieniem, choć Arli z pewnością nie miała nic złego na myśli.

- Nawet tak nie gadaj. Sądzisz, że ja lubię obrywać z każdej strony i po raz dziesiąty oglądać, jak mnie składają do kupy? – zapytała zirytowana. – Szczerze mówiąc mam dość tych wszystkich wizyt w Mungu i skrzydle szpitalnym. Myślisz, że posiadanie „niezbędnika łamagi” to jakaś fajna anegdotka, którą mogę opowiadać znajomym? Nie, to dowód na to, że po prostu znam szpitale zbyt dobrze. I jest to chujowe.

Czasami wkurwiało ją to, że wszyscy traktują ją jak jakąś żelazną damę, która ze stoickim spokojem przyjmuje kolejne cięgi od losu czy tłuczka. Nie mogła na to nic poradzić i każda taka kontuzja w jakiś sposób ją hartowała, ale mimo wszystko, wiele by dała, aby dla odmiany móc się cieszyć zdrowiem i spokojem.
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySob Lis 07 2020, 13:33;

Teraz z kolei to Arla musiała powstrzymywać się przed zaserwowaniem Brooks jakiegoś banału. Z jednej strony uważała kontuzyjną naturę przyjaciółki za całkiem zabawną, niczym rodzaj rolling joke'u, z drugiej strony zawsze miała wrażenie, że na jej twarzy coraz częściej dostrzega prawdziwą irytację i ból. A częste wizyty w szpitalu z pewnością nie należały do efektywnych i przyjemnych sposobów spędzania wolnego czasu. Zrobiło jej się trochę głupio. Nawet bardzo.
- Sorry. - Bąknęła tylko i podrapała Julię po czubku głowy, mierzwiąc jej włosy. Podniosła się do siadu i zaczęła się intensywnie wpatrywać we własne stopy. Chciała jakoś zmienić temat, albo przynajmniej oczyścić atmosferę z chwilowego napięcia i miała w sumie pomysł, jak. Skierowała wzrok na Brooks i uśmiechnęła się lekko.
- Jak się zarządza krajobrazem? - Zatoczyła ręką nad głową, dając do zrozumienia, że interesuje ją kwestia właściwości magicznego pomieszczenia. Chciała pokazać Brooks inne widoki, zabrać ją na tripa tutaj, skoro nie mogły wybrać się nigdzie indziej bezpośrednio - to czemu nie wykorzystać magicznego pokoju?. Tylko tyle i aż tyle mogły zrobić, nie ruszając się z miejsca.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPon Lis 09 2020, 12:35;

Julia po raz ostatni spojrzała na szare morze, po raz ostatni zaciągnęła się zapachem smoły i soli. Następnie zamknęła oczy i wyczyściła swój umysł z tych wspomnień, a nabrzeże Soton zastąpiło szare limbo.

- Musisz zamknąć oczy i mocno się skoncentrować na tym, co chcesz zobaczyć – poinstruowała przyjaciółkę, zastanawiając się nad tym, co siedzi w ślicznej główce Szkotki. Złość, czy raczej irytacja nigdy nie utrzymywała się w sercu Brooks. Nie, jeżeli chodziło o Armstrong, do której miała swego rodzaju „sweet spot” w swoim sercu. Czasem różnice między nimi były widoczne bardziej, częściej – mniej. Zawsze jednak potrafiły znaleźć wspólny język i żadna z nich nie pozwalała na to, żeby niezręczna cisza rozbrzmiewała między nimi zbyt długo.

- Co mi pokażesz? – zapytała na pojednanie, przysuwając się do przyjaciółki i obejmując ją ramieniem. Było jej niewygodnie, ale kto by się tam przejmował czymś takim, gdy pod palcami czujesz ciało tak bliskiej ci osoby?
Powrót do góry Go down


Arleigh Armstrong
Arleigh Armstrong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
Galeony : 231
  Liczba postów : 968
https://www.czarodzieje.org/t19680-arleigh-armstrong
https://www.czarodzieje.org/t19687-kilt
https://www.czarodzieje.org/t19681-arleigh-armstrong#589345
https://www.czarodzieje.org/t19720-arleigh-armstrong-dziennik
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPon Lis 09 2020, 13:12;

Widok - od 0:30

Arleigh przymknęła oczy i drgnęła, kiedy poczuła na sobie uścisk Brooks. Zbeształa się w myślach za ten dziwny tik, ale zaraz wróciła myślami do miejsca, w które chciała ją zabrać.
Przypomniała sobie świt. Delikatnie oświetlone chmury, odbijające się w płaskiej tafli wielkiego lochu. Gałęzie zatopionych drzew drapiące spokojną powierzchnię lustra wody. Brunatnozieloną ścianę lasu, porastającego cypel wychodzący w głąb jeziora. A wszystko to spowite gęstą, bladą mgłą.
Otworzyła oczy i skinęła głową sama do siebie. Siedziały na wąskim pomoście, ledwo kołyszącym się na delikatnych falach. Za ich plecami, jakby za drzwiami, wznosiło się ponure, zrujnowane zamczysko.
- Tak wyglądał, zanim matka się za niego zabrała. - Wyjaśniła Julce, wskazując głową do tyłu. Odetchnęła głęboko, wpuszczając chłodne, wilgotne powietrze do płuc. Uniosła wzrok. Słońce nie wzeszło jeszcze ponad potężne, ciemne masywy otaczających dolinę wzgórz, ale niebo nabierało już ciepłych odcieni. Drobne, spadające z drzew listki zawirowały wokół dziewczyn i opadły na wodę, burząc jej płaski, nieskalany spokój.
- Home sweet home. - Dodała cicho, jakby do siebie i oparła głowę na Julkowym ramieniu. - Zobaczysz, spodoba ci się. Tylko wydobrzej do Patonaliów. - Uśmiechnęła się do własnych myśli. Impreza zaplanowana na najbliższy weekend trzymała ją przy życiu, bo zajęcia w tym tygodniu wydawały się wyjątkowo irytujące. No i jeszcze mecz, zbliżał się mecz, może zagra.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyPon Lis 09 2020, 15:02;

Krajobraz, który się przed nimi zamajaczył, nie mógł bardziej kontrastować z tym, o którym myślała Julia. Zimne i wzburzone morze zastąpił spokojny granat jeziora. Żurawie i doki zastąpił piękny, choć nieco zniszczony zamek, a kamienie i beton, zieleń drzew. Na dodatek, wszystko to spowijała mgła, dodająca majestatu temu pięknemu miejscu.

- I w takim zamku dorastałaś? No pięknie, Armstrong. Nigdy nie mówiłaś, że jesteś szlachcianką. – Zachichotała, tarmosząc ją po gęstych włosach. W takim zamku zmieściłaby się cała portowa dzielnica, w której mieszkała, nim, przed kilku laty, jej rodzice postawili dom na przedmieściach.

Zastanowiła się również, czemu Arla nigdy jej się nie pochwaliła swoim pochodzeniem. Nie miała się czym wstydzić, a wręcz przeciwnie. Oczywiście, coś tam słyszała, że jej tata ma tytuł szlachecki. Ale czy to coś znaczyło, skoro mieli go również John Cleese czy Elton John? Teraz, widząc ten wspaniały pałac, była przekonana, że tegorocznych Patonalii nie zapomni nikt. W końcu nie oszukujmy się, jak często masz okazję imprezować na prawdziwym zamku?

- Śliczne miejsce, nie mogę się doczekać, aż mnie po nim oprowadzisz
– powiedziała ciepło i położyła się ponownie na trawie, wbijając wzrok w niebo. Tak inne od tego z południa.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyWto Gru 29 2020, 22:19;

Dobrze mieć najlepszego kumpla w Mungu. Pracującego w Mungu - tak gwoli ścisłości. Aslan Colton był recepcjonistą - i jego źródłem niezawodnych informacji, kto i gdzie w Mungu przebywał, tylko jeśli Thaddeus odpowiednio zapytał. A pytał dużo - z racji tego, że pod jego nieobecność działo się naprawdę wiele. Nie miał już czasu na swoje smutki - choć i jego los postanowił nie oszczędzać. Edgcumbe miał jednak pewną magiczną cechę i właściwość - nieprzejmowania się tym, co zostało już za nim.
Przejmował się natomiast innymi, taką miał już naturę - która wychodziła z niego wszędzie, nawet na boisku Quidditcha, kiedy to miast sam zgarnąć chwałę za strzeloną bramkę, służył kaflem swoim współgraczom. Dlatego jakimże byłby Puchonem, gdyby słysząc o wypadku młodszej koleżanki nie postanowił jej odwiedzić? Cóż, na pewno nie mógłby nazywać się Edgcumbem, Archibald by go wyklął.
Posiłkując się więc wywiadem przeprowadzonym z Coltonem siedzącym niczym król lew za recepcyjną ladą - i nawet nie oddając swojej różdżki do kontroli przy wejściu na oddział magipsychiatrii, bo jej zwyczajnie znowu zapomniał - wkroczył na kręte schody i mniej kręte korytarze czwartego piętra. Uprzejmie jeszcze zahaczając jedną z uzdrowicielek, uchylając niewidzialnego kapelusza z pytaniem: "Wie Pani gdzie znajdę Caelestine Swansea?". Wiedziała, oczywiście.
Do sali wchodził już sam, automatycznie uchylając się pod framugą drzwi, z szeroko otwartymi z zachwytu oczami rozejrzał się po... Krajobraz na chwilę zawirował i Thaddeus wręcz nie mógł się szeroko nie uśmiechnąć - ścierając się z tak znajomym widokiem. Zaraz jednak porzucił swoje sentymenty, pocierając wolną dłonią szeroki kark i rozglądając się po pomieszczeniu za drobną, rudowłosą dziewczyną.
Widząc ją - nie sądził, że będzie aż tak drobna - poprawił chwyt na niesionym wiklinowym koszyku. Nie zwlekając wiele - podszedł do Puchonki, brodząc między lawendą i uśmiechając się szerzej niż powinien. Łagodnie.
Wybacz za taką nagłą zmianę scenerii — rzucił swobodnie, siadając tuż obok - ale zachowując dystans. Była w tym jednak jego naturalna delikatność - którą objawiał, wzorem swego dziadka, jedynie wobec kobiet. Zwłaszcza tych - w jego mniemaniu - w potrzebie. — To pola lawendy z mojego rodzinnego Hamilton. Zawsze czytałem tutaj komiksy.
Żadnego przywitania, pytania jak się czuje czy czemu zrobiła to co zrobiła. W końcu, skoro to już było za nią...
Lubisz musy-świstusy? Mam też fasolki wszystkich smaków, kandyzowane ananasy... Nie wiedziałem co lubisz, więc wziąłem wszystko. No na pewno większość — wyjaśnił, szczerząc się, typowo dla siebie od ucha do ucha - i opierając się o swoje kolano zajrzał między rude kosmyki, w poszukiwaniu jasnego spojrzenia. Wyciągnął do drobnej dziewczyny paczkę kociołkowych piegusków.
Thaddeus.
Nie wiedział czy go znała - on ją kojarzył jedynie z widzenia. W końcu większość czasu tak czy siak spędzał na boisku - albo szkolnym, albo profesjonalnym.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyWto Gru 29 2020, 22:40;

Okradł ją z jej spokoju. Bezwstydnie. Bezczelnie. Bez zastanowienia. Siedziała na polanie na uboczu posiadłości Swansea. Wpatrywała się w przestrzeń przed siebie. Wyobrażała sobie wspólny pobyt na łące z Cassiusem. Ciepło jego dłoni, trzymającej jej dłoń, kiedy była jeszcze mała. Jego śmiech, kiedy wywracała się w kwiatach. Zabrał jej to. Śmiech Cassiusa, jej dom. 
Próbował być miły. Widziała, że próbuje być, ale to co zrobił dalekie było do uprzejmości. Sceneria zmieniła się gwałtownie. Caelestine wyrwana z rozmyślań drgnęła. Grunt osunął jej się ZNÓW spod stóp, a głos puchona ściągnął ją brutalnie do rzeczywistości. Uniosła dotąd nieobecne spojrzenie zielonych oczu do jego twarzy. Wpatrywała się w nią niewiele rozumiejącym spojrzeniem. Milczała. Słuchała. Odsunęła się od niego, kiedy przycupnął obok, chociaż w bezpiecznym dystansie. Zrobiła to odruchowo, obejmując ciaśniej nogi, nie wiedziała czego od niej oczekiwał. Z kim ją pomylił, bo z pewnością nie była osobą, która znała go tak dobrze, żeby prowadzić z nim tak swobodne rozmowy. Ani nie lubiła słodyczy, jeśli to miało znaczenie. Milczeniem chciała go zbyć, ale chłopak pozostawał niezbity. Dalej prowadził swój monolog, niezrażony ciszą. Ani jej niezrozumieniem. 
Powoli spuściła wzrok z jego oczu na oferowane słodycze. Długo zastanawiała się, jak grzecznie mu odmówić. Ostatecznie jednak odetchnęła w duchu, rezygnując z głupiej grzeczności. Ostatnio wszystko wydawało jej się bardzo błahe. Wszystkie jej wcześniejsze zmartwienia. Mechanicznie, czasami zachowywała swój takt, ale to były tylko instynkty... kiedy intuicja milczała, musiała zdać się na emocje. Te, których dalej nie rozumiała. A rozrywała ją frustracja, zażenowanie, złość.
Wszystko? — zadarła podbródek, żeby móc spojrzeć uważniej, dojrzeć coś za tymi oczami. Powinny wydać się jej ciepłe, ale... nie dała się oszukać. Wszyscy mężczyźni patrzyli najpierw ciepło, a potem każdy z nich zapominał o twoim istnieniu.
Ale dobrej kultury ze sobą nie przyniosłeś? — łagodny ton był tylko przyzwyczajeniem, bo treść słów wyraźnie była pretensjonalna. Caelestine przerzuciła ciężar na kolana i najpierw klękła, a później siadła na stopach, żeby zyskać trochę wzrostu, kiedy prostując się skrzyżowała z nim spojrzenie.
Hamilton nic mi nie mówi. Nigdy mnie tam nie było. Nie czytam komiksów. Nie lubię słodyczy. I nie lubię Ciebie. Dziękuję.
Ostatnie słowo zupełnie tu nie pasowało. Kolejny mechanizm. Podziękowała i uśmiechnęła się grzecznie na jego uprzejmość, ale nic więcej. Objęła się rękoma, jedną z dłoni zaciskając w łokciu, aby ukryć swoje skrępowanie. Dotąd jeszcze łudziła się, że z kimś ją pomylił, ale teraz, kiedy się przedstawił, chociaż już straciła nim zainteresowanie i wpatrywała się w jaskrawo fioletowe posłanie pod nogami, jego imię zwróciło jej uwagę. Znała je. Jak wszystkich w szkole.
Wiem. Jesteś popularnym graczem. Quidditcha też nie lubię.
Ostatnie dodała już z pewną natarczywością. Nie mając doświadczenia w mówieniu: "Spierdalaj", więc szukała tych słów, jakie znała, jakie, mimo wszystko, były bardziej zgodne z jej temperamentem i zewnętrznym wizerunkiem.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Gru 30 2020, 10:31;

W ogóle nie zraziła go cisza z jaką go przyjęła w swoim spokojnym miejscu. Właściwie to nawet tego się spodziewał - sam zazwyczaj siedział w kompletnej ciszy, kiedy pochłaniały go wspomnienia albo myśli. Kiedy był sam - to był sam i nie udawał, że jest inaczej. Co innego jednak, gdy towarzyszyły mu inne osoby - albo to raczej on towarzyszył im. Tak jak teraz próbował to zrobić z Caelestine - napotykając jej spojrzenie, pełne... niezrozumienia, wyrzutu i frustracji. Uśmiechnął się na taką reakcję - wcale nie złośliwie czy z pobłażaniem, tylko tak po prostu. Z pewnego rodzaju zrozumieniem.
Przyjął jej pasywno-agresywną postawę na klatę, po prostu cofając dłoń z proponowaną paczką słodyczy - i przekręcając się w miejscu, by odchylić się do tyłu i oprzeć na łokciach. Patrząc teraz na nią z dołu. Otworzył jednak paczkę piegusków - i biorąc jedno ciastko do ręki, ułożył resztę między sobą a dziewczynę. Gdyby jednak się zdecydowała.
Nie musisz nic lubić. Ani słodyczy, ani mnie — stwierdził po prostu, przenosząc ciemnozielone oczy gdzieś w przestrzeń. — Jeśli n a p r a w d ę powiedziałem coś nie tak, to przepraszam. Chciałem po prostu Cię odwiedzić — wyjaśnił, przykładając jednocześnie dużą pięść do torsu - bijąc się w pierś, w wyrazie skruchy. Wcale nie teatralnej - naprawdę nie jego intencją było to, by Swansea poczuła się gorzej. Wręcz przeciwnie - chciał być po prostu w porządku, nawet nie wobec siebie, tylko wobec tej drobnej dziewczyny. Skoro inni nie potrafili być.
Nie było mnie nieco dłużej w Hogwarcie, musiałem zająć się pogrzebem dziadka, sprzedać dom... Zeszło mi to trochę, trudno spieniężyć swoje rodzinne progi. — Zerknął na nią kątem oka - wzruszając jednak ramionami, chociaż głos nieco mu ochrypł. Chrząknął cicho, przecierając palcem podbródek, po czym podjął dalej:
Kiedy wróciłem, chciałem po prostu dowiedzieć się co mnie ominęło. Poza tym, że zjarali mi mieszkanie... — parsknął cicho śmiechem nad niedorzecznością tej sytuacji, ale kontynuował: — Usłyszałem o Tobie. Różne plotki, nieważne. Ważne, że wszystkie zgodnie sprowadzały się do tego, że jesteś w Mungu, co potwierdziłem u kumpla z recepcji. Kiedy pytałem, czy ktoś Cię odwiedził, nikt nie potrafił mi odpowiedzieć bez uciekania wzrokiem.
Zmarszczył brwi na wspomnienie tych wszystkich beznadziejnych wymówek, uników i innych reakcji, które - szczerze - zwyczajnie go wkurwiały. Odbiło się to na jego twarzy, teraz nagle stężałej w grymasie dezaprobaty - przynajmniej póki znów nie zwrócił spojrzenia na Caelestine, a czoło mu się nie wygładziło. Nawet mimo tego, że między wierszami kazała mu spierdalać.
"Głupio tak przecież, nie powinniśmy" — przedrzeźniał, modulując głos jednej z uczennic z roku młodej Swansea. Przerwał jednak zaraz. — Nie powinniśmy? — rzucił pytanie w eter, nie oczekując jednak na nie odpowiedzi. Bo wiedział jaka mogłaby być. — Nie powinniśmy udawać, że nic nie widzimy.
Zniesmaczony - chcąc zagryźć ten posmak zażenowania, wgryzł się we wcześniej wyjętego z paczki pieguska. Nie sądził, że znowu się tak wzburzy poruszając ten temat - zwłaszcza będąc już na niechcianych odwiedzinach u Puchonki. Takiej drobnej. Spiął się cały - miał wrażenie, że więzadła na barkach trzeszczą mu nawet w bezruchu. Przełknął ciastko, odchylając głowę i wpatrując się w niebo.
Też lubiłem siedzieć w tym pokoju po śmierci Archiego. Stąd ta sceneria, magia chyba pamiętała... Zabrałem Ci widok domu, prawda? — Chyba nie potrzebował odpowiedzi, bo zaraz dodał, z prawdziwą skruchą: — Przepraszamnie tylko za to.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Gru 30 2020, 12:57;

Zalał ją wieloma słowami. Jedne były zupełnie bezsensowne i drażniły. Inne przynosiły ból i nieprzyjemny ścisk na gardle. Pozostałe sprawiały, że czuła się głupio, było jej go szkoda. Jej. Jego. Mieszanka uczuć, jakie nią ogarnęły, sparaliżowała jej ruchy. Wpatrywała się w niego w ciszy, nie odpowiadając na ani jedno słowo, nawet nie szukając słów, żeby coś powiedzieć. Po prostu patrzyła i słuchała i zastanawiała się, jakie jeszcze więcej absurdalne zdanie mógł powiedzieć. Jak wiele chciał zdradzić obcej dziewczynie? Streścił jej część swojego życia. I jej własnego, chociaż nic o nim nie wiedział, na dobrą sprawę. Gdyby była już po większości leczenia w Mungu, pewnie powinna doszukać się w jego słowach otuchy. Wsparcia. Tymczasem nie doceniła ich wcale. Nie potrafiła ich jeszcze zinterpretować. Odnaleźć w jego osobie ulgi. Zamiast tego poczuła... ciężar tej rozmowy.
Jesteś dziwny.
W końcu powiedziała tylko tyle. Bo nikt normalny nie był tak bezpośredni, szczególnie w stosunku do nieznajomych.
Ale wewnątrz musisz być bardzo smutnym i zagubionym człowiekiem, Thaddeus — przyznała, wierząc, że osoby, które są tak beztroskie i radosne z zewnątrz, i tak radośnie mówią o śmierci najbliższych w istocie, w środku muszą bardzo cierpieć. Tak sądziła, czy miała rację, nie miało to znaczenia. Nie była zainteresowana prawdą. Już nie. Rzeczy prawdziwe okazywały się bardzo często przygnębiające i zawodziły. Dlatego zamiast dociekać, czy miała rację, po prostu przechyliła się w przód. Odrzucając pudełko ciasteczek, zajęła miejsca zamiast nich w tym samym miejscu i po prostu przechyliła się na bok, układając głowę na jego udach.
Był jej to winien. Za zabranie jej domu. Przymknęła powieki, niezainteresowana tym, co on sobie teraz pomyśli. Był dość ekscentryczny, by nie miało to znaczenia...
Jestem Caelestine. Kim jest Archie?
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Gru 30 2020, 15:00;

Nie chciał jej przytłoczyć swoją osobą - wręcz przeciwnie, chciał ją ze sobą oswoić. Może zainteresować - zająć jej myśli czymś, co nie było tęsknotą czy pożałowaniem tego co było. Jedno wiedział na pewno - człowiek mógł podchodzić ze strachem do przyszłości, ale nikt nie smucił się na nadchodzące, nowe dni. Bo nigdy nie było wiadomo co przyniosą - albo i kogo. Tak jak jego dzisiaj zniosło do Szpitala św. Munga.
Szybko to dojrzałaś — przyznał jej rację, uśmiechając się pod nosem. Uśmiech ten nie zbledł nawet na jej kolejne słowa, które były - w istocie, po prostu prawdziwe. Chociaż też nie stanowiły choćby małej części jego jowialnej osobowości - były jedynie fragmentem, choć bardziej szarym niż białym.
Bywam i taki na zewnątrz, ale zazwyczaj wtedy idę polatać — nie mógł darować sobie komentarza, szczerząc się w typowy dla siebie sposób. Ciesząc się, zwyczajnie, że podjęła się jakichś prób dialogu, nawet jeśli były to tylko pochopne wnioski i zdawkowe komentarze. Nie znała go - ale on też nie bał się dawać poznawać siebie.
Z zaskoczeniem jednak przyjął tak nagłą zmianę pozycji Swansea - i skrócenie dystansu między nimi. Zdawała się wcześniej kurczowo go jednak trzymać - by teraz ułożyć się bezceremonialnie na jego udach. Nie wzdrygnął się jednak, ani nie zbulwersował - rzeczywiście, czuł, że coś był jej winien. Po to też z resztą tutaj przyszedł. Wywierała na niego jakiś ulotny nacisk, a on po prostu ulegał. Taka niewinna bliskość była zwyczajnie, po ludzku krzepiąca - a i Thaddeus nie zwykł przekraczać jakichkolwiek wyznaczonych granic. Wzorem więc swojej towarzyszki - sam ułożył się na lawendzie, układając muskularne ramiona pod głowę.
Ładne imię — rzucił po prostu, nim zaraz podjął się odpowiedzi na jej pytanie: — Archibald był moim dziadkiem. Ojcem w sumie. Charłakiem. Wybitnym ilustratorem... Pracował głównie nad mugolskimi komiksami, ale rysował też dla magicznych wydawnictw. — Zalał ją kolejną falą faktów ze swojego życia ze swobodą i łatwością jaką tylko Edgcumbe mógł z siebie wykrzesać. — Był... Jest moim wzorem do naśladowania. To on zabrał mnie na pierwszy mecz Quidditcha i po nim dostałem pierwszą miotłę. Zawsze mówił, że mam dłonie skrojone do kafla — parsknął śmiechem - unosząc jednocześnie w górę jedno ze swoich ramion i rozczapierzając palce. — I chyba miał rację. Chociaż Meropa, moja babka chciała, żebym był tancerzem. Z tym... już chyba nie miała racji.
Podniósł się na łokciach, żeby spojrzeć na dziewczynę ułożoną wygodnie na jego nogach.
Nie jest Ci zimno, Caelestine?
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Gru 30 2020, 22:28;

Nie przeniosła jeszcze spojrzenia na jego twarz, wpatrywała się znad owalu jego nóg na lawendową polanę. Pomimo pierwszego niezadowolenia i zawodu, kiedy zmienił scenerię, kwiaty były w jakiś sposób uspokajające. Podsuwając sobie dłoń pod policzek, zmrużyła powieki, przez zmęczenie, głównie psychiczne, nie fizyczne. Na uspokajających ziołach spała lepiej niż w Hogwarcie. Mimo tego chwilowego ukojenia, to były tylko ulotne emocje, które łatwo umykały. Ulatywały z niej za szybko, żeby przynieść jej spokój. Za łatwo, żeby zrezygnowała z cynicznego pojmowania okoliczności. Powiedział znacznie więcej niż zrozumiała. Ces, która potrafiła odczytywać ludzi i obiektywnie oceniała ich osobowości, teraz dostrzegała bardzo wąskie perspektywy. Zamknięta na swoje negatywne pojmowanie świata, straciła swój największy dar. Dostrzegania piękna we wszystkim, co ją otaczało.
Więc twoja pasja jest twoimi torturami — mogła powiedzieć wybawieniem, ale nie chciała. Wolała zastosować odwrotną interpretację. Szklanka mogła być albo w połowie pusta, albo w połowie pełna. Jej szklanka ostatnio była niezmiennie pusta.
Co udowadniała jej każda minuta jej jestestwa. Brak jego reakcji, kiedy ułożyła się na jego kolanach był… obraźliwy. Powinna była się przyzwyczaić, że pomimo pięknych słów, jakimi czasami opisywano jej urodę, nie wzruszała męskich serc. W żaden sposób. A przynajmniej nie te młode, przystające. Jeśli jedyną uwagę miała w dojrzałych mężczyznach, szukających okazji u każdego, z racji coraz mocniej zwężającego się wyboru… to nie wróżyło jej dobrze. Teraz była w najlepszym wieku do nawiązywania relacji damsko-męskich. Odetchnęła, tak samo zawiedziona, co zadowolona jego brakiem reakcji. Bo chociaż nie pragnęła męskiego dotyku, jego brak wprawiał ją w kompleksy.
Po prostu imię — szepnęła.
Ile razy usłyszała to stwierdzenie? Skuliła się na trawie, uciekając spojrzeniem w bok. Zbyt wiele, bo już zobojętniała na ten komplement. Dlatego, że nie mówił nic odkrywczego, miała się wyłączyć, skoncentrować na sobie, ale mimo tego postanowienia, słuchała go. Każdego słowa, które wypowiedział. W pewnym momencie obróciła się nawet powoli twarzą do niego, wzrokiem podążając za jego dłonią. Artystycznym zboczeniem nie mogła nie zwrócić uwagi na jej proporcje. To była silna, duża dłoń. Zawsze dobrze określala anatomię, więc uwierzyła mu na słowo, że były to dłonie skrojone do kafla. Taksując go krótko spojrzeniem, potrafiła też zrozumieć, dlaczego nie był stworzony do tańca. Zdawał się bardzo nieproporcjonalny. Jak na tak wysokiego chłopaka.
Więcej nie zdążyła zauważyć, bo podniósł się na łokciach, patrząc wprost na nią, więc obróciła twarz.
Jest — przyznała bez oporu, tylko po to żeby zaraz zaznaczyć — ale przestań być miły. Tydzień temu, gdybym zniknęła, nawet byś nie zauważył. Nikt by nie zauważył.
Zastosowała spory skrót. Zauważyłby ojciec, brat i siostra. Może Éléonore. Smutne było to, że nie była pewna nawet pozostałego kuzynostwa.
Po co tu jesteś? Twoi znajomi mieli rację. Nie powinieneś przychodzić. Wiesz dlaczego? Bo nikt nie przyszedł. Nikt ważny. Więc przychodząc, udowodniłeś mi tylko, że nie liczę się dla nich nawet tyle, co obcy człowiek dla innego obcego człowieka.
Przekręciła się, wbijając wzrok w jego kolana, zupełnie bez celu. Czekała na kogokolwiek. Na jakąkolwiek reakcję. Jakikolwiek list. Jakiekolwiek odwiedziny. Ale nie nieznajomego.  
Naprawdę wiesz, jak uzmysłowić komuś ile jest warty. Przykro mi z powodu śmierci dziadków. Zdarza się. W tym roku spłonęła galeria sztuki — zagadnęła, nawiązując do jego płonącego mieszkania.
To był ostatni sygnał do porzucenia sztuki.
Sztuka i tak ostatnio przynosiła jej więcej bólu i problemów niż satysfakcji.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptyNie Sty 03 2021, 20:55;

Przychodząc tutaj wiedział, że nie będzie łatwo - a mimo tego i mimo ostrzeżeń innych ludzi, po prostu przyszedł, bo chciał. Bo jego rycerzykowata moralność podpowiadała mu, że powinien tutaj przyjść. Zdawał sobie jednak sprawę, że mógł wyjść przy tym na nachalnego idiotę - choć w istocie nie miał żadnych złych zamiarów. Po prostu... Chciał być. Tak jak przy nim nie było nikogo, kiedy sam rozsypywał się na kawałki. Choć on zdobył się na to, żeby jednak napisać do Coltona, do Lary, do swojej niezastąpionej Nancy. Zorganizować sam sobie pomoc, w prosty, dobitny sposób.
Caelestine widocznie tej prostoty nie umiała się podjąć - a przynajmniej nie w zrozumiały dla innych sposób. Skoro bił od niej tak namacalny zawód.
Pasja to jedyne co mi zostało — dopowiedział, bez żalu jednak, zwyczajnie stwierdzając oczywisty fakt. Nigdy nie skupiał się na szkole i ocenach, uczniem był szalenie przeciętnym, choć zwyczajnie uczynnym i pracowitym. Swoją miłość z dzieciństwa utracił, dwa razy - raz przez zrządzenie losu, drugi raz przez własną głupotę i krótkowzroczność. Rodziny już nie miał, pochodząc z wydziedziczonej gałęzi, pochował jedynych krewnych - babcię i dziadka, oboje w tym roku. Naprawdę jedyne co mu zostało - to Quidditch. I choć niemal i to utracił - zarówno szkolna drużyna Hufflepuffu jak i ligowe Sroki z Montrose dały mu drugą szansę. Nie chciał tego marnować.
Po prostu moje zdanie — odbił piłeczkę, doskonale słysząc jej szept w ciszy panującej wokół. Jedyne co nie zgadzało się z jego wspomnieniem lawendowych pól Hamilton - to właśnie brak wiatru. W Szkocji wiało tak, że niemal urywało głowy. Tutaj słyszał każdy szmer - i każdy oddech drobnej Swansea. — Jeśli coś mi się podoba, to o tym mówię, chociaż jak już zdążyłaś zauważyć... Czasem brak mi kultury, więc gryzę się w język. Imię to bezpieczny temat, chociaż osobisty. Ja nigdy nie usłyszałem, że mam spoko imię — dopowiedział, nieco bez zastanowienia, chcąc po prostu sprostować te swoje 'pyskówki'.
Kolejne słowa rzucone przez Caelestine w przestrzeń między nimi wywołały w nim autentyczne zakłopotanie i słodko-gorzki smak na podniebieniu. Westchnął jednak po prostu - podnosząc się do półsiadu, żeby zdjąć ze swoich ramion bluzę-bejsbolówkę w kolorach czerni i bieli - z herbem Srok z Montrose na piersi.
Wybacz, zawsze staram się być miły — podjął temat, zarzucając jej na ramiona klubową bluzę, niczym naprawdę spory kocyk. Skoro już przyznała, że było jej zimno. — Tak uczył mnie dziadek. I ten... Może masz rację, tydzień temu bym nie zauważył. — Przygładził materiał na jej ramieniu, w krótkim, troskliwym geście. Mimowolnym. — Wielu rzeczy bym nie zauważył. Ale za tydzień już tak, w końcu teraz leżymy sobie na polach lawendy i rozmawiamy. Z nikim jeszcze na nich nie rozmawiałem.
Bo zazwyczaj przebywał na nich sam - to było jego miejsce, tak jak dla Caelestine było to ubocze rezydencji Swansea. Tak jak kiedyś też jego miejscem był domek na drzewie, który zbudował całkiem sam, na podwórku jego rodzinnego domu... Nagle ogarnęła go niejasna ochota, by i ten domek pokazać ułożonej na kolanach Puchonce.
Może kiedyś.
Myślę... Może to głupie i zbyt wzniosłe, ale każdy odpowiada za siebie. Przykro mi, że nikt nie wpadł na to, żeby zabrać Ci trochę spokoju, jak ja. Ale... to chyba oni powinni się wstydzić. Nie ja. Chyba, że powinienem - to powiedz, wtedy spróbuję.
Starał się być możliwie delikatny - choć gubił się nieco w tych zawiłościach, które widocznie dręczyły Caelestine. Jego intencje były naprawdę proste, jasne. Mimo wszystko, niechciany - był tutaj i był gotów nawet przyjąć jej ewentualną złość czy rozgoryczenie bez mrugnięcia okiem. Na jej zawoalowane kondolencje uśmiechnął się po prostu, kiwając głową.
Słyszałem, przykro mi. Podpalili ją te same skur... — chrząknął, gryząc się w język i krygując się zaraz: — ... Ci sami 'sympatycy' co moje mieszkanie. Czemu ją porzuciłaś? — podpytał, szczerze zaciekawiony tak skrzętnym zboczeniem z tematu.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Sty 06 2021, 12:26;

Był zupełnie inny niż Cassius. Cassius mówił mniej. Potrafił ją pocieszyć, zawsze wiedział co powiedzieć. Thaddeus mówił wszystko, nawet rzeczy, których nie powinien. Jedyne co, był tak samo ciepły jak jej brat. Tak samo troskliwie zarzucał bluzę na jej ramiona. Kiedy ignorowała jego słowa, mogła nawet przez chwilę oszukiwać się, że teraz jest już lepiej…
Powoli odwróciła się w jego stronę, przytrzymując dłonią bluzę na ramionach. Jeszcze nie uniosła do niego spojrzenia, ale w odpowiedzi na jego słowa, rzuciła zupełnie szczerze, choć bez szczególnego zaangażowania:
Masz ciekawe imię, Thaddeus.
Kiedy stała się tak niesprawiedliwa? Słuchała Thaddeusa. Przymknęła oczy, czując się winna własnym myślom, chociaż większości z nich nie wypowiadała nawet na głos. Ale czuła się winna wielu innych rzeczy. Śmiechowi, kiedy wcale nie chciała się śmiać. Byciu miłym, kiedy nie myślała tak naprawdę. Kłamaniu. Była zmęczona kłamstwami. Płaczem. Chowaniem wszystkiego w sobie. Udawaniem, że wszystko w porządku. Przejmowaniem się tym, jak zostaną odebrane jej słowa. Puchon z pewnością nie zasłużył na jej apatię, ale pojawił się w tym miejscu z własnej woli. Był dla niej obcy. Na co liczył? Czy powinien się wstydzić? Czy jej powinno być wstyd za innych i za to, że jemu obrywało się za nich. Uniosła wzrok znad jego nóg, szukając jego spojrzenia. Ale milczała. Jeszcze nie wiedziała, co powiedzieć. Mrugnęła na przerwane przekleństwo.
Nie przeklinaj. Nie wypada.
Mechanizm poganiał mechanizm. Słowa opuszczały jej usta bezwiednie. Tak samo upominała Cassiusa, ale on nie próbował w jej obecności unikać wulgaryzmów. Thaddeus był inny. Thaddeus nie był jej bratem.
Nie był bratem... – powtórzyła to sobie w myślach, na moment przed tym, jak wyciągnęła przed siebie dłoń. Delikatnie układając palce u boku jego twarzy, wpatrywała się w niego w ciszy. Było w tym trochę spokoju. Ulgi, jaka spływała na nią i która odbijała się w łagodniejącej zieleni oczu. Oddychała też spokojniej, miarowo, opuszkami palców zapamiętując kształt jego szczęki.
Nie chcę o tym rozmawiać — szepnęła, podobnie jak on unikał tematów uśmiechem, ona też zbywała te niewygodne dla niej.
Podniosła się, drugą ręką podciągając się na jego ramieniu. Bluza osunęła się z jej ciała na posłanie z trawy. Żeby patrzeć na nią z góry, pochylał kark do przodu. Wykorzystała to zadzierając głowę, żeby dosięgnąć ustami jego warg. Zamknąć między nimi słowa.
O ile to było prostsze, kiedy pocałunek przestał mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie, niż fizyczne ciepło, miękkość i gorąco w piersi, przez które przypominała sobie, że… jeszcze potrafi coś czuć.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Sty 06 2021, 14:22;

Na co liczył? Na wszystkie togi Merlina, na pewno nie na to.
Jej niespodziewany dotyk i tę niepewną śmiałość przyjął ze spokojem - nie odsuwając się od jej dłoni i palców, przesuwających się po jego żuchwie. Oddychał jej wzorem - spokojnie. Pozwalając, żeby poczuła, że jest obok i nie ucieka - kiedy to widocznie fizyczność była dla niej namacalnym wsparciem. Widział jak jej zdystansowane, nieufne spojrzenie łagodnieje nieco - nie chciał jej tego odbierać, zwłaszcza, że ani jej ani jego nic to nie kosztowało. A zdawała się być spokojniejsza - bardziej niż przez jego monologi. Właśnie na ten spokój liczył, gdy widział ją taką rozbitą - żadna dziewczyna, kobieta nie zasługiwała w jego oczach na tyle negatywnych doznań i emocji.
Dlatego też - łudząc się chyba, że Caelestine po prostu chce się do niego zbliżyć, zmienić pozycję na wygodniejszą, może zwyczajnie oprzeć się o jego tors, miast leżeć na jego udach - nie zareagował, czując jej drobną, szczupłą dłoń na ramieniu. Zbaraniał wręcz, czując na swoich wargach jej miękkie usta - i omal się w nich nie zatopił, w pierwszej, pełnej ciszy chwili, w naturalnym odruchu.
Ostatnio jednak całował roześmianą Theresę Peregrine, jeszcze przed tym jak rzeczywistość zaczęła sypać mu się w dłoniach. Dobre kilka miesięcy temu - i świadomość ta uderzyła w niego teraz z siłą rozpędzonego buchorożca. Bo on już nie miał w swoich ramionach Tessy, małego brązowookiego chochlika, którą znał od kołyski i od tejże się w niej podkochiwał. Tylko Caelestine Swansea - gdzie oboje byli sobie nieznajomymi, a ta dziewczyna nie zasługiwała na... bycie pocieszeniem. Substytutem. Nawet jeśli to ona w tej chwili tego potrzebowała.
Nie oderwał jej od siebie gwałtownie jednak - najwyższą siłą woli upominając się o wyczucie. Żeby nie pogrążyć ani siebie - ani małej Swansea. Oddał jej pocałunek - łagodnie i krótko, subtelnie wycofując się te kilka milimetrów.
Caelestine — mruknął ochryple, w głosie tańczyło mu... stanowcze ostrzeżenie. Westchnął ciężko - nad sytuacją w jakiej się znaleźli. Nie - w jakiej ona go postawiła, nie. Powinien liczyć się ze wszystkim, pojawiając się tutaj - wykazał się widocznie brakiem wyobraźni, skoro nawet nie zakładał takiego scenariusza. Przynajmniej próbował wykazać się teraz zrozumieniem.
Czy się buntowała, czy nie - otoczył ją ramionami, przyciskając do swojej szerokiej piersi. Uderzyło go po raz kolejny jak drobna i krucha była. Delikatna. Jak wszyscy mogli przyczynić się do jej aktualnego stanu - i nic nie dostrzegać.
Nie bierz tego za odrzucenie — podjął spokojnie, nie zwalniając uścisku, przyciskając policzek do jej rudych włosów. Uśmiechając się przepraszająco. — To po prostu ja nie zwykłem niezobowiązująco całować. Przynajmniej zacznij mnie lubić przed kolejnym razem.
Próbował żartować - choć wiedział, że mogła jego niemrawego żartu nie podjąć.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Słoneczna polana QzgSDG8




Gracz




Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana EmptySro Sty 06 2021, 15:07;

Odsunął się. Wewnętrznie nie spodziewała się niczego innego, ale i tak ten chłód i pustka, która wdarła się pomiędzy dwa ciała, uderzyła w nią intensywną siłą. Obojętnie dała się przyciągnąć do jego piersi, opuszczając dłoń z jego policzka w dół. Oba ramiona ułożone miała teraz luźno wzdłuż ciała. Nieruchomo. Bezwładnie do niego przyciągnięta nie zareagowała w żaden sposób. Ani na słowa, ani na gesty. Nie miałaby pojęcia, jak inaczej mogłaby zareagować na jego odsunięcie się. [i]To tylko ja nie zwykłem niezobowiązująco całować[i]. Myślał, że ona tak? Była pogubiona. Sama. Wydawałoby się, że po wydarzeniach w Hogwarcie powinna znaleźć obok siebie więcej zrozumienia, a czuła się dodatkowo winna niepotrzebnemu dramatowi. Zmartwieniu, jakiego dołożyła ojcu i matce. Rodzeństwu. Przechyliła głowę na bok i powiedziała to, co od miesięcy szło jej najlepiej.
Wszystko w porządku. Możesz mnie puścić.
Tak często to powtarzała, że powinna przywyknąć do goryczy wypowiedzianego łgarstwa, ale nie przywykła. Postukała go lekko w ramię, powtarzając słowa, tym razem nawet nie obojętnie, a z błagalną nutą.
Puść mnie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Słoneczna polana QzgSDG8








Słoneczna polana Empty


PisanieSłoneczna polana Empty Re: Słoneczna polana  Słoneczna polana Empty;

Powrót do góry Go down
 

Słoneczna polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Słoneczna polana JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
szpital sw.munga
 :: 
Pietro 4
-