C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Stolica i największe miasto Irlandii, położone w prowincji Leinester, na wybrzeżu nad Morzem Irlandzkim, u ujścia rzeki Liffey do Zatoki Dublińskiej. Znaki rozpoznawcze? Deszcz i kufel guinnessa. Poza tym warto odwiedzić to miejsce przede wszystkim podczas obchodów Dnia Świętego Patryka, kiedy na prowincjonalnych ulicach wybrzmiewa tradycyjna folkowa muzyka, a wokoło można spotkać przebierańców i miłośników zielonego piwa.
Święty Patryk:
Dzień Świętego Patryka
Smoki smokami, ale jedno było pewne - nie da rady powstrzymać Irlandczyków od celebrowania Dnia Świętego Patryka. W Dublinie już od dawna przygotowywany był festyn, sponsorowany przez całą masę irlandzkich (i nie tylko!) magicznych firm. Świętowanie rozlało się po całym mieście zielonymi stoiskami, w dodatku Dublin na ten jeden dzień został otoczony potężną i wymagającą magiczną barierą, mającą chronić przed magicznymi stworzeniami i alarmować o ich ewentualnym zbliżeniu się. Zaproszeni są wszyscy bez wyjątku, a jednak w celu opłacenia kosztów postawionej bariery oraz wsparcia Ministerstwa Magii i prywatnych leprekonusowych ochroniarzy - wstęp wymaga drobnej opłaty pieniężnej! Choć w centrum Dublina celebracje są głównie mugolskie, to na obrzeżach znajduje się magiczna dzielnica, w której szaleją czarodzieje! To też tutaj na bramkach stoją ochroniarze, którzy przyjmują należną opłatę - dla pełnoletnich (ukończone 17 lat) jest to 10 galeonów, zaś niepełnoletni muszą zapłacić 30 galeonów. Impreza przeznaczona jest głównie dla dorosłych, więc młodsi uczestnicy muszą brać pod uwagę czujnie pilnujące ich spojrzenia uważnych leprokonusów... i może unikać nauczycieli? Jest zielono, złoto, piwnie i wesoło. Wszędzie gra huczna muzyka, wszyscy biegają i tańczą z szerokimi uśmiechami na ustach, a o smoczych problemach nikt nie ma ochoty rozmawiać. To czas na odetchnięcie, wsparcie lokalnych biznesów i zabawienie się tak, by przez cały rok wspominać!
Magiczne piwa
Cóż, piwa jest tutaj pod dostatkiem! Gdzie nie spojrzeć tam przelewające się złotem fontanny, ogromne beczki z kranami czy bardzo eleganckie wieżyczki z kufli. Niektóre piwa są jasne, inne ciemne, a jeszcze inne po prostu zielone! Stoisk jest mnóstwo, każdy ze sprzedawców woła i zachęca, a także oczywiście daje minikufle na spróbowanie, może tylko trochę oczekując za to jakiegoś napiwku. Wszystkie piwa mają swoje bezalkoholowe odpowiedniki, jednak te nie znajdują się na wierzchu. Musisz zapytać, ale wtedy liczysz się z mało przychylnymi spojrzeniami... i pewną dozą losowości! Jeśli chcesz bezalkoholowe piwo, musisz rzucić kostką na to, które ci się trafiło.
Wszystkie efekty magicznych piw trwają minimum 2 posty, ale jeśli ktoś ma taką ochotę - mogą trwać i przez cały festyn! Można sobie wybrać piwo, bądź wylosować je rzutem k6 (wyjątkiem są osoby pijące bezalkoholowe wersje, które muszą losować!).
1 - Guinessitaserum - Ciemne piwsko, które w smaku odpowiada absolutnie każdemu! Wydusza z ciebie prawdę, ale w jakiej postaci? Jeśli nie posiadasz żadnej genetyki, efekt tego piwa sprawia, że nie możesz kłamać i dzielisz się z przynajmniej jedną osobą swoim veritaserum. Jeśli posiadasz genetykę, efekt kłamstw i veritaserum jest opcjonalny, ale za to twoja genetyka musi się ujawnić! Sprawdź co to oznacza:
Efekty genetyk:
Jeśli posiadasz dwie genetyki, możesz wybrać efekt dowolnej z nich lub zastosować się do obu efektów (dopasowując je tak, by miały sens)!
Animagia - Przemieniasz się w swoją zwierzęcą postać, przy czym nie działa to dokładnie tak, jak powinno, bo… mówisz dalej ludzkim głosem! Hipnoza - Wszystko, co powiesz, staje się rozkazem… albo i nie? Rozsiewasz hipnozę dookoła, jednak każda twoja ofiara zmuszona jest do robienia dokładnego przeciwieństwa tego, co sobie życzysz! Jasnowidzenie - Nie tylko przeczuwasz absolutnie wszystko, ale dodatkowo na twoim czole pojawia się prawdziwe trzecie oko. W swoich wizjach widzisz nie tylko przyszłość, ale i przeszłość! Legilimencja - Automatycznie zaczynasz słyszeć myśli wszystkich dookoła, więc może być nieco głośno… Oklumencja - Masz wrażenie, że obserwujesz wszystko zza grubej szyby. Jesteś nieco otumaniony, ale za to wszyscy czują się przy tobie doskonal, bo rozsiewasz dookoła aurę niezmąconego spokoju. Magia bezróżdżkowa - Twoja moc się zwiększa, ale niekontrolowanie. Każdy gest wyzwala jakieś przypadkowe zaklęcie z kategorii wczesnoszkolnych lub prostych - twoje dłonie randomowo rozpalają się Lumosem, twoje włosy zmieniają kolor przy każdym podmuchu wiatru, a każdy twój krok pozostawia po sobie skupiska kwiatów. Uważaj, żeby przypadkiem czegoś nie podpalić… Metamorfomagia - Zmieniasz swój wygląd tak, by robić za sobowtóra każdej osoby, z którą akurat rozmawiasz - a jeśli siedzisz cicho, to transmutujesz się automatycznie w każdego, na kogo spojrzysz… Potomek wili - Nie panujesz do końca nad swoim urokiem, więc przyciągasz uwagę absolutnie każdego… ale czy na pewno chodzi o piękno? Twoje rysy twarzy wyostrzają się znacząco, oczy ciemnieją, paznokcie zmieniają się w pazury - przypominasz nieco harpię, na szczęście nie jest to wywołane furią! Wężoustość - Tracisz zdolność ludzkiej mowy, mówisz tylko w języku węży. Bardzo ciężko cię zrozumieć, a w dodatku za tobą snuje się wianuszek posykujących radośnie węży. Jeśli ktoś za bardzo się do ciebie zbliży, to mogą gryźć po kostkach! Wilkołak - Przemieniasz się w swoją wilczą postać! Jest to proces niezbyt przyjemny, ale mniej bolesny niż zazwyczaj - co więcej, zachowujesz pełnię ludzkiej świadomości i nie możesz nikogo zarazić. Wyglądasz zatem jak przerośnięte wilczysko, a po przemianie z powrotem… cóż, lepiej skombinuj sobie nowe ubrania?
2 - Whisky ale - Bardzo bogata w smaku mieszkania whisky i piwa. Trunek ten jest wyjątkowo mocny - powoduje splątanie języka, przez co ciężko się wysłowić... a poza tym zachęca do tańca i poprawia humor! Co ciekawe, podczas tańca po 'whisky ale' można zaobserwować niesamowitą lekkość ruchów, która powoduje nawet lewitowanie do kilku metrów nad ziemią!
3 - Leprechaudrink - Piwo o zielonym kolorze - smakuje nieco trawą, a krążą wokół niego plotki, że sekretnym składnikiem jest czterolistna koniczyna. Po wypiciu tego piwa każdy czuje się największym szczęściarzem i zdobywa opcję bonusowego przerzutu jednej kostki w każdej z dostępnych na festynie atrakcji.
4 - Złoto pijaków - Po wypiciu tego piwa każdy zdobywa moc złotego dotyku - wszystko, czego się dotknie, pokrywa się złotym kolorem. Nie ma to żadnej wartości i nie można w ten sposób zmienić faktury, bowiem jest to tylko barwa; wygląda jednak niesamowicie połyskująco i tylko trochę tandetnie!
5 - Syrenie ale - Ma zielonkawy, nawet nieco morski odcień i bardzo gęstą białą pianę. Co ciekawe, nie posiada kompletnie żadnego smaku, więc można je wypić z jeszcze większą łatwością, niż wodę! Po wypiciu w randomowych miejscach na ciele pojawiają się zielone i złote łuski, ale główny efekt 'syreniego ale' to wzrost pragnienia. Nie ma możliwości poprzestać na tym drinku - po jego wypiciu trzeba jak najszybciej znaleźć kolejne piwo, w przeciwnym wypadku podobno można całkiem uschnąć!
6 - Miodownik szczęściarzy - Piwo z domieszką miodu, dzięki czemu w smaku jest słodkie i rozgrzewające - przypomina nieco kremowe piwo, ale zdecydowanie nie brakuje w nim procentów! Każdy, kto je wypije, odczuwa przyjemne ciepło i ma ochotę pozbyć się kilku (albo wszystkich) warstw ubrań, a poza tym chętnie wszystkich komplementuje i lgnie do kontaktu cielesnego bardziej, niż kiedykolwiek.
Garnek złota
Prawdziwym gwoździem patrykowego programu okazuje się być zabawa zaczerpnięta chyba z Nocy Duchów! Pośrodku placu porozstawiane są wielkie kotły, z których można łowić skarby - oczywiście, należy to robić ustami! Słynna zabawa łowienia jabłek z wody została przerobiona tak, by łowić złote monety z... cóż, a jakżeby inaczej, piwa! Warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie monety można zachować dla siebie, ale niestety niektóre nie są prawdziwe...
Zabawa polega na tym, by rzucić k6 i sprawdzić ile monet (1-6) udało się wyłowić - następnie na każdą z nich należy wykonać dorzut Literki, by zobaczyć jaki jest efekt. Złoto można łowić maksymalnie dwa razy na postać, ponieważ za trzecim razem monety zaczynają znikać, a piwo mocno uderza do głowy...
Literki:
A - Niestety, jest to złoto leprokonusów - ledwo je wyławiasz, a już znika! B - Trafiła ci się prawdziwa moneta, w dodatku jest to równowartość 50 galeonów! Uwaga! Pełna nagroda za tę kostkę jest do zdobycia tylko raz na osobę; każde kolejne wyrzucenie tej literki równa się tylko 10 galeonom. C - Moneta zaczyna się dziwnie rozpływać, jakby szukała swojej nowej formy... Po chwili okazuje się, że jest to figurka chochlika gadatliwego! Zgłoś się po nią w odpowiednim temacie! D - Wyłowiony galeon jest jakiś wyjątkowo duży - okazuje się, że to tak naprawdę złote pudełeczko, w którym znajdują się magiczne soczewki. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie! E - Po wyjęciu z wody wokół monety pojawia się zielony dym, a kiedy ten opadnie możesz dostrzec, że galeon zmienił się w (na)strojny wianek. Zgłoś się po niego w odpowiednim temacie! F - Trafiła ci się prawdziwa moneta, w dodatku jest to równowartość 20 galeonów! G - Twój galeon jest czekoladką i z jakiegoś powodu kompletnie nie możesz się powstrzymać od natychmiastowego zjedzenia go. Okazuje się, że jest to któraś z bombonierek lesera...
H - Niestety, jest to złoto leprokonusów - ledwo je wyławiasz, a już znika! I - Wyłowiona moneta jest sztuczna, w dodatku wylewa się z niej jakiś płyn i zaraz jesteś nim cały oblepiony. Niezależnie od czyszczenia, otulają cię perfumy ze wzmocnioną nutą amortencji, więc pięknie pachniesz i zwracasz na siebie pozytywną uwagę każdego w okolicy! J - Wyłowiony galeon rozpływa się w twoich ustach, a nawet z nich wycieka... ma słodki posmak, ale jego głównym efektem jest ruda broda godna leprokonusa! Dorzuć kostkę k6, by sprawdzić przez ile postów efekt się utrzyma!
Pole koniczyny
Nieco na uboczu znajduje się rozległa polana, która była pielęgnowana już od dłuższego czasu przez leprokonusy, by rosła na niej głównie magiczna koniczyna! Dzięki tym zabiegom, teraz możliwe jest rozpoczęcie zabawy poszukiwania czterolistnej koniczyny, która ma przynosić szczęście. Zawody są mierzone w czasie, a ponieważ może się trafić kilka okazów, to przygotowano kilka nagród dla najszybszych i najbardziej spostrzegawczych. Trzeba tylko pamiętać o tym, że leprokonusy zadbały o kilka niespodzianek, które mają urozmaicić poszukiwania...
Nagrodę główną otrzyma 6 pierwszych osób! Po wyczerpaniu puli nagród dalej można szukać koniczyn, tak dla samej zabawy.
Dla zwycięzcy:
• 70 galeonów • Odznaka • Unikatowy przedmiot, czyli "Naszyjniszek". Jest to naszyjnik ochronny z wisiorkiem w kształcie bazyliszka z czerwonymi kryształkami na miejsce oczu. Pod wpływem dotyku ślepia rozświetlają się, przyciągając uwagę - wystarczy jedno poświęcone im spojrzenie, by ofiara została całkiem sparaliżowana. Choć świadomość pozostaje wraz z niezbędnymi do życia czynnościami, postać nie ma możliwości mówić ani się ruszać. Choć efekt jest mocny, do jego zdjęcia wystarczy rzucić na ofiarę Finite! (+1 OPCM, +1 CM)
Zdobyte nagrody: 6/6!
Mechanika polega na tym, że podczas każdego postu z poszukiwaniami należy rzucić jedną k100. Odnalezienie koniczyny następuje w momencie, w którym wylosuje się jedną z podanych liczb. Jeśli poszukiwania będą szły wolno, pula udanych liczb zacznie się powiększać.
Są to liczby wyłączone z dodatkowych efektów. Wylosowanie jakiejkolwiek innej liczby wymusza zastosowanie się do poniższych zdarzeń, więc należy znaleźć przedział, w którym liczba się znajduje:
Dodatkowe efekty na zdarzenia:
2-16 - Na twojej drodze stają Diabelskie Sidła, skryte pod jakimiś wyrośniętymi krzaczkami. Łapią cię niesamowicie szybko, więc masz mało czasu na reakcję! Jeśli posiadasz 10 punktów z Zielarstwa, udaje ci się wyswobodzić bez większego problemu i zdobywasz możliwość jednego przerzutu w kolejnym poście. Jeśli nie posiadasz 10 punktów z Zielarstwa, zostajesz szybko unieruchomiony i potrzebujesz pomocy - jeśli zrobi to jakaś postać, która posiada 10 punktów z Zielarstwa, nic ci nie jest. Jeśli nie masz takiej pomocy, ratuje cię leprokonus i robi to z pewnym opóźnieniem, więc masz mnóstwo siniaków i otarć, a przy okazji z twojej kieszeni wypadło 20 galeonów, których utratę musisz odnotować w odpowiednim temacie. 17-33 - Wkraczasz prosto na grządkę karmazynowego szeptnika, który prędko wdziera się do twojego umysłu. Twój humor ulega natychmiastowemu pogorszeniu... Jeśli twoja k100 jest parzysta, dopada cię przygnębienie i w tym smutku wpadasz w ospałość. Na szczęście wystarczy nieco uwagi innych i może trochę rozmowy czy bliskości, byś się otrząsnął! Jeśli twoja k100 jest nieparzysta, parszywy nastrój przemienia się w złość. Nic ci się nie podoba, wszystko cię denerwuje i jesteś na granicy dopuszczenia się do rękoczynów, jakiekolwiek by one nie były. Efekt utrzymuje się do momentu, w którym kogoś nie uderzysz bądź czegoś nie zniszczysz. 34-49 - Trawa pod tobą gwałtownie wybucha zielonym dymem, który dostaje się absolutnie wszędzie! Gdy opada, ty jesteś cały pokryty zielonym proszkiem, którego nie sposób się pozbyć. Niby nie ma tego złego, ale jednak wydaje się nieco klejący - jeśli ktoś cię dotknie, to już raczej nie puści! Potrzeba dużej ilości wody, by się odkleić... czas na wspólny prysznic? 50-65 - Pod twoimi nogami pojawia się dym... Okazuje się, że nadepnąłeś na jaja popiełka i trawa dookoła zaczyna się palić! Na szczęście szybko udaje się zaradzić tej sytuacji, ale masz całkiem zniszczone buty i pozostaje ci tylko chodzenie boso - jest ci za to bardzo ciepło i rozsiewasz to gorąco również na innych, a przy tym wydaje się, że każdy patrzy na ciebie dużo bardziej przychylnie, niż wcześniej! 66-81 - W trawie chyba coś się świeci... Jeśli twoja k100 jest parzysta, znajdujesz 50 galeonów i możesz je zachować, o ile zgłosisz się po nie w odpowiednim temacie. Jeśli twoja k100 jest nieparzysta, znajdujesz broszkę Świętego Patryka i możesz ją zachować, o ile zgłosisz się po nią w odpowiednim temacie. Uwaga! Jeśli drugi (i każdy kolejny) raz trafi ci się ten efekt, niezależnie od parzystej/nieparzystej kostki otrzymujesz tylko bonusowe 20g. 82-98 - Ciągle coś znajdujesz, tylko oczywiście nie tę nieszczęsną czterolistną koniczynę. Wita się z tobą przyjazny nieśmiałek, zza drzewa połypuje na ciebie lunaballa, wpadasz na różne ciekawe rośliny... Dobrze się bawisz i poszukiwania są niesamowicie przyjemne. Co więcej, możesz z nich wynieść jeden dowolny składnik eliksirów roślinnego pochodzenia, o ile zgłosisz się po niego w odpowiednim temacie. Zdobywasz darmowy przerzut kolejnej kostki k100!
Podczas poszukiwań obowiązuje kilka modyfikatorów, z którymi koniecznie należy się zapoznać:
Modyfikatory:
• Jeśli drugi raz wyrzuci się tę samą k100, istnieje możliwość darmowego przerzutu LUB dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Posiadacze cechy eventowej "Świetne zewnętrzne oko" mają możliwość rzucania w każdym poście dwóch k100 i wybierania sobie tej, która bardziej im odpowiada; jeśli doprecyzowaniem cechy jest "Spostrzegawczość", istnieje możliwość dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Posiadacze cechy eventowej "Magik żywiołów" mają jednorazowy przerzut jednej kostki; jeśli doprecyzowaniem cechy jest "Ziemia", istnieje możliwość dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Każdy jasnowidz dostaje jednorazowy przerzut jednej kostki; jest też możliwość dorzutu k6, gdzie wynik parzysty pozwala na zignorowanie efektu dodatkowego nieudanej liczby. • Jeśli Zielarstwo jest twoją najwyższą statystyką w kuferku (lub jedną z trzech najwyższych), możesz dodać sobie do kostki dowolną ilość oczek w zakresie +5/-5; • Jeśli otrzymasz pomoc od osoby, która posiada minimum 5pkt z Zielarstwa, możesz do swojej kostki dodać dowolną liczbę oczek w zakresie +/- 2;
Tęczowy labirynt
Jak pewnie wszyscy zauważyli, na niebie rozciąga się piękna, niczym niewzruszona tęcza - co więcej, jej koniec wydaje się być dość blisko... Być może na samym końcu labiryntu z wysokiego żywopłotu? Radosne leprokonusy chętnie zapraszają do wejścia i rozpowiadają plotki o skarbach, które podobno można znaleźć na samym końcu tęczy. Jeśli tylko ktoś się odważy, ma szansę przejść serię prób i... zobaczyć, czy było warto?
W przypadku tej atrakcji obowiązują dwa wyzwania, każde z nich należy rozpisać w osobnym poście!
K6:
Tą kostką rzuca każdy, nawet jeśli wchodzicie do labiryntu w parze bądź grupie. Zaraz po wejściu mierzysz się z widmem, które musisz jakoś pokonać... 1 - Na twojej drodze staje wielka kobra królewska - a przynajmniej tak ci się wydaje. Jeśli posiadasz 10 punktów z ONMS, rozpoznajesz w zwierzęciu iglicę i wiesz, że najlepiej odnieść się do jej strachu przed wodą; jeśli nie posiadasz 10 punktów z ONMS, iglica strzela w ciebie ładunkiem elektrycznym i jesteś nieco otumaniony, a poza tym do końca przemierzania labiryntu pod wpływem dotyku każdego lekko "strzelasz" prądem. 2 - Z korytarza obok wypełza Bazyliszek... albo raczej zmora, która go przypomina. Zostajesz zupełnie sparaliżowany i jedyne, co możesz zrobić, to mówić! Bazyliszek zaraz znika w labiryncie, ale ty potrzebujesz pomocy. By się wydostać z tej pułapki, musisz zdradzić na głos swój sekret (veritaserum w kuferku?)... podpowiada ci o tym przelatujący niedaleko leprokonus! 3 - Znikąd obok ciebie pojawia się sfinks, który już czeka z wysuniętymi pazurami. Okazuje się, że aby przejść dalej, musisz wymyślić jakąś zagadkę bądź rebus - lepiej tylko niech nie będzie to nic całkiem banalnego, bo sfinks znajdzie cię nawet po czasie, by się zemścić! 4 - Robi się podejrzanie chłodno, a później przed tobą pojawia się dementor. Nie jest to prawdziwa zjawa, a jedynie jej widmo - w związku z tym efekt odczuwa jedynie osoba, która wylosowała tę kostkę, nikt inny. By wyrwać się spod uroku dementora potrzebujesz patronusa i jeśli sam nie umiesz go wyczarować... czekasz, aż ktoś inny to zrobi! 5 - Coś się trzęsie w żywopłocie obok ciebie - prędko dowiadujesz się, że jest to bogin! Zmienia się w to, czego się najbardziej boisz (to, co masz w kuferku?). Rozwiązanie jest proste, bo wystarczy zaklęcie Riddikulus, ale nerwy pozostają nadszarpnięte... 6 - Przed tobą pojawia się żmijoptak! Okazuje się, że ma bardzo przyjazne nastawienie i prowadzi cię do swojego gniazda, gdzie możesz znaleźć puste skorupki po jego jajach. Dorzuć k6, by sprawdzić czy są one coś warte!
Jaja żmijoptaka:
1, 2 - Niestety to tylko bezużyteczne okruchy 3 - Otrzymujesz 10g za swoją zdobycz 4 - Otrzymujesz 30g za swoją zdobycz 5 - Otrzymujesz 50g za znalezione skorupy! 6 - Nie dostajesz pieniędzy, ale za to możesz wymienić skorupki na broszkę Świętego Patryka! Zgłoś się po nią w odpowiednim temacie.
Eliksir:
W labiryntowym korytarzu pojawiają się leprokonusy, które niosą tace z niepodpisanymi w jakikolwiek sposób kielichami. By przejść dalej, należy wypić calutką zawartość! Mechanicznie należy rzucić kostką Eliksirów - w ten sposób dowiecie się co wypiliście i jaki efekt się u was pojawia! Niestety, te eliksiry zostały lekko zmodyfikowane... Plus jest taki, że jeśli w labiryncie jesteście parą bądź grupą, możecie dowolnie powymieniać się między sobą wylosowanymi kielichami. Jeśli chcecie, jedna osoba może wypić ze wszystkich kielichów, ale wtedy przypominam o uwzględnieniu wszystkich efektów i odpowiednim wzmacnianiu ich w przypadku wypicia większej ilości tego samego!
Efekty:
Utrzymają się do końca pobytu postaci na festynie - dla chętnych jest opcja korzystania z nich również przez jeden kolejny wątek! Bujnego owłosienia - Początkowo wydaje ci się, że to jednak jego przeciwieństwo - twoje włosy na całym ciele zaczynają gwałtownie wypadać. Dopiero kiedy jesteś już całkiem łysy, włosy zaczynają odrastać... a przynajmniej te na głowie. Kolor co chwilę się zmienia, a poza tym loki rosną aż do pasa. U panów pojawia się też zarost, zaś u pań zmiany koloru obejmują również brwi i rzęsy! Euforii - To prawdziwy eliksir euforii, więc czujesz się fenomenalnie - ale nie możesz przestać chichotać i masz ochotę łapać wszystkich za- cóż, nie tylko za nosy! Postarzający - Ulegasz gwałtownemu postarzeniu o 10 albo 20 lat, zależnie od swoich preferencji! Amortencja - Klasyczny efekt amortencji - bezgranicznie i bezmyślnie zakochujesz się w pierwszej osobie, na którą spojrzysz! Gregory'ego - Zdecydowanie nie jest to zwykły eliksir Gregory'ego. Całkowicie zapominasz o wszystkich swoich przyjaciołach - możesz zupełnie nie pamiętać o ich istnieniu, albo nawet uważać ich za swoich wrogów... Spokoju - Albo nie-spokoju? Eliksir działa pobudzająco! Felix Felicis - Czujesz gwałtowny przypływ szczęścia i już wiesz, że to Felix Felicis - nic bardziej mylnego, bo spływa na ciebie pech. Pomimo najszczerszych chęci i pewności, ciągle się potykasz, wszystko leci ci z rąk i z niczym sobie nie radzisz. Ridikuskus - Nie możesz powstrzymać śmiechu... i płaczu! Na przemian cieszysz się i smucisz... Veritaserum - Masz ogromną ochotę mówić, ale to nie jest prawdziwe Veritaserum - to prześmiewcza podróbka, przez którą jesteś zmuszony do nieustannego kłamania. Bełkoczący napój - Najpierw zaczynasz bełkotać, a później zupełnie tracisz głos i nie możesz wydusić z siebie ani słowa!
Wreszcie udaje wam się wyjść z labiryntu! Rzeczywiście tęcza zjawiskowo kończy się w wielkim garnku - a może tak naprawdę się w nim zaczyna? By zdobyć zasłużoną nagrodę, musisz zajrzeć do środka!
Literka - nagroda:
Rzut literką jest obowiązkowy dla każdej postaci osobno! A - Nie ma tu niczego materialnego, ale twoje włosy zostają magicznie pofarbowane na tęczowo! Efekt utrzyma się przez jeden kolejny wątek. B - W garnku znajduje się jakiś płyn... w jego tafli dostrzegasz odbicie, ale nie jest ono twoje! Zamiast siebie widzisz twarz osoby, którą kochasz. Możesz zgarnąć nieco tego płynu dla siebie - w ten sposób zostaniesz posiadaczem nieco zmodyfikowanej amortencji, zgłoś się po jedną porcję do swojego kuferka! C - Czujesz spływającą na ciebie wiedzę... Otrzymujesz jedną bonusową samonaukę, którą możesz wykorzystać do końca kwietnia! D - W garnku dostrzegasz wizję nadchodzącego bogactwa. Dzięki tej przyjemnej wizji możesz w marcu otrzymać maksymalne kieszonkowe (efekt dla uczniów), bądź 100% wypłaty (efekt dla dorosłych). Pamiętaj, by w zgłoszeniu po kieszonkowe/wypłatę wyjaśnić swoją nagrodę. E - Znajdujesz różdżkę Fairwynów w oryginalnym opakowaniu! Jakimś cudem jest ona idealnie dobrana pod twoje potrzeby, możesz samodzielnie wybrać odpowiedni rdzeń, długość i drewno, a następnie zgłosić się po zdobycz w odpowiednim temacie. F - Znajdujesz bon na -50% do dowolnego sklepu w Hogsmeade! Koniecznie zgłoś się po niego w odpowiednim temacie! G - Na dnie garnka znajduje się unikatowy przedmiot, jest to Bazyliszkowy pierścień! Nie wygląda szczególnie zjawiskowo - jest to wykuta z kamienia obrączka. Po założeniu, właściciel bazyliszkowego pierścienia może dotykiem przemieniać każdy obiekt nieożywiony w kamień. Magia absolutnie nie działa na istoty żyjące! (+2 Transmutacja) H - W garnku znajduje się jakiś płyn... w jego tafli dostrzegasz spełnienie swoich marzeń! Okazuje się, że jest to felix felicis i możesz nalać sobie nieco do drobnej fiolki, zgłoś się po jedną porcję do swojego kuferka! I - Radosna wizja na dnie garnka umożliwia ci jeden darmowy przerzut dowolnej kostki, podczas poszukiwań kamieni w strumieniu z Doliny Godryka. Uwaga! Jeśli jesteś postacią niepełnoletnią, otrzymujesz zamiast tego jeden darmowy przerzut na wejście do lokacji trudnodostępnej w Hogwarcie bądź Hogsmeade. J - Jesteś prawdziwym szczęśliwcem. Po zajrzeniu do garnka czujesz nagły przypływ energii i w tej jednej chwili jesteś stuprocentowo pewien, że było warto. Możesz zgłosić się w odpowiednim temacie po 2 punkty do dowolnej umiejętności.
Zasady
• Fabularnie festyn odbywa się oczywiście 17 marca, w Dzień Świętego Patryka! Mechanicznie zabawę należy kończyć wraz z 31 marca. • Wstęp na event jest płatny! Wszystkie informacje znajdują się w jego pierwszej części. Wszelkie kwestie pieniężne należy odnotowywać w tym temacie, a przedmiotowe w tym. • Proszę o zawieranie w postach kodu:
Obowiązkowy kod:
Kod:
<zg>Opłata na wstęp:</zg> [url=LINK]tutaj[/url] <zg>Atrakcja:</zg> Piwo/Garnek/Pole/Labirynt i podlinkuj ewentualne kostki <zg>Efekty:</zg> tu wpisz zdobycze/utraty/efekty
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Kilka dni wcześniej w jednej ze spelun na śmiertelnym nokturnie Morales wychylił szklaneczkę ognistej whisky ze swoim niby sprawdzonym informatorem. Niby, wszak niejednokrotnie przekonywał się już, że w tym biznesie nie ma miejsca na szczere przyjaźnie i tak naprawdę nie wiadomo kiedy ktoś nie zechce ci strzelić avadą w plecy, próbując wygryźć z silnej pozycji wypracowanej na czarnym rynku. Paco zawsze kierował się zasadą ograniczonego zaufania, ale propozycja mężczyzny brzmiała dość wiarygodnie. Siwobrody twierdził, że jego irlandzki znajomy chce wprowadzić do obrotu nowy, magiczny środek odurzający, wprawiający w błogi, euforyczny nastrój. Substancja miała wywoływać efekty podobne, nieco tylko słabsze od jadu bazyliszka, jednocześnie nie powodując fizycznego uzależnienia. Autor ziołowej mieszanki poszukiwał zaś w Londynie osób, które zajęłyby się dystrybucją narkotyku za dogadanym wcześniej, korzystnym procentem od sprzedaży. Salazar za sprawą pośrednika umówił się na spotkanie w Dublinie, do którego teleportował się już nad ranem. Przede wszystkim zamierzał sprawdzić stary budynek wybrany na miejsce schadzki, nakładając również na jego mury zabezpieczające bariery. Nie spodziewał się, że pomiędzy rzuceniem zaklęć, a jego powrotem ktoś uprzejmy zdejmie je wszystkie… a raczej lepiej byłoby powiedzieć, że brał taki scenariusz pod uwagę, ale niestety nie miał nawet szans potwierdzić, że został wcielony on w życie. Ledwie spostrzegł bowiem czarodzieja pasującego do przedstawionego mu jeszcze wczoraj rysopisu, a już w kierunku jego towarzysza pomknęła świetlista, jasnozielona wiązka. Morales nie zdążył uchronić potencjalnego wspólnika przed ciosem, za to sam dobył różdżki, rozglądając się wokoło, żeby zlokalizować przeciwnika. Przedtem skrył się jednak za filarem, który poczynił za naturalną tarczę. Nie miał w końcu pojęcia czy wpadł w zastawioną na niego zasadzkę, czy może ktoś go śledził, ani z iloma wrogami przyjdzie mu się zmierzyć. Świst zaklęć i huk odbijających się od skalnego słupa pocisków naprowadził go na lokalizację pierwszego z czarnoksiężników czyhających na jego zdrowie, toteż za pomocą niewerbalnego Lupus Palus przywołał hologram potężnego wilka, posyłając go w kierunku agresora. Próbował wyliczyć czas dzielący odgłosy rzucanych czarów, żeby określić liczbę oponentów, a z jego analiz wynikało że poza facetem, który właśnie zahaczył jego zasłonę, czai się na niego jeszcze dwóch jego kumpli. Szczęście w nieszczęściu, w pojedynkach nie radzili sobie wcale tak dobrze, a stadny atak niekoniecznie rekompensował ich niezaradność. Kolejnego Paco spetryfikował prostym Petrificus Totalus, a wreszcie na placu boju pozostał już tylko on i najwyraźniej przywódca polującego na handlarzy dragami tercetu. Akurat ten odrobił pracę domową. Morales zajęty jeszcze jego kompanem ledwie zmaterializował przed sobą przezroczystą tarczę, ale zamiast odetchnąć z ulgą, od razu przeszedł do kontrataku, starając się wytrącić broń z dłoni ostatniego złoczyńcy. Trafiony nie dawał jednak za wygraną, rzucając się na niego jak dzikie zwierzę, dlatego Meksykanin godził klatkę piersiową faceta ostrą jak brzytwa Sectumsemprą. Przeciwnik znalazł się już na tyle blisko niego, że rozbryzgnięta krew zaplamiła również jego koszulę, ale wreszcie rywal padł bezwładnie na ziemię, pozwalając Salazarowi na chwilę wytchnienia. Dosłownie chwilę, bo i zamroczeni oprawcy mogli wybudzić się w każdej chwili. Paco mógłby posłać ich do grobu, ale nie wiedząc z kim tak naprawdę ma do czynienia, wolał uniknąć niepotrzebnych ofiar. Dlatego doskoczył tylko prędko do uśmierconego Irlandczyka, przeszukując jego kieszenie. Sam nie był pewien czy naiwnie liczył, że kontrahent przytarga ze sobą gotową recepturę albo próbkę podrabianego jadu bazyliszka, ale nie trzeba chyba mówić, że nie odnalazł dokładnie tego na co liczył. Musiał więc zadowolić się wypełnionym galeonami mieszkiem i… treningiem z Maximilianem, na który według wskazówek zegarka był już lekko spóźniony. Machnął więc energicznie kawałkiem tarninowego drewna, teleportując się wprost na cmentarz w Hogsmeade.
Smoki smokami, ale jedno było pewne - nie da rady powstrzymać Irlandczyków od celebrowania Dnia Świętego Patryka. W Dublinie już od dawna przygotowywany był festyn, sponsorowany przez całą masę irlandzkich (i nie tylko!) magicznych firm. Świętowanie rozlało się po całym mieście zielonymi stoiskami, w dodatku Dublin na ten jeden dzień został otoczony potężną i wymagającą magiczną barierą, mającą chronić przed magicznymi stworzeniami i alarmować o ich ewentualnym zbliżeniu się. Zaproszeni są wszyscy bez wyjątku, a jednak w celu opłacenia kosztów postawionej bariery oraz wsparcia Ministerstwa Magii i prywatnych leprekonusowych ochroniarzy - wstęp wymaga drobnej opłaty pieniężnej! Choć w centrum Dublina celebracje są głównie mugolskie, to na obrzeżach znajduje się magiczna dzielnica, w której szaleją czarodzieje! To też tutaj na bramkach stoją ochroniarze, którzy przyjmują należną opłatę - dla pełnoletnich (ukończone 17 lat) jest to 10 galeonów, zaś niepełnoletni muszą zapłacić 30 galeonów. Impreza przeznaczona jest głównie dla dorosłych, więc młodsi uczestnicy muszą brać pod uwagę czujnie pilnujące ich spojrzenia uważnych leprokonusów... i może unikać nauczycieli? Jest zielono, złoto, piwnie i wesoło. Wszędzie gra huczna muzyka, wszyscy biegają i tańczą z szerokimi uśmiechami na ustach, a o smoczych problemach nikt nie ma ochoty rozmawiać. To czas na odetchnięcie, wsparcie lokalnych biznesów i zabawienie się tak, by przez cały rok wspominać!
Magiczne piwa
Cóż, piwa jest tutaj pod dostatkiem! Gdzie nie spojrzeć tam przelewające się złotem fontanny, ogromne beczki z kranami czy bardzo eleganckie wieżyczki z kufli. Niektóre piwa są jasne, inne ciemne, a jeszcze inne po prostu zielone! Stoisk jest mnóstwo, każdy ze sprzedawców woła i zachęca, a także oczywiście daje minikufle na spróbowanie, może tylko trochę oczekując za to jakiegoś napiwku. Wszystkie piwa mają swoje bezalkoholowe odpowiedniki, jednak te nie znajdują się na wierzchu. Musisz zapytać, ale wtedy liczysz się z mało przychylnymi spojrzeniami... i pewną dozą losowości! Jeśli chcesz bezalkoholowe piwo, musisz rzucić kostką na to, które ci się trafiło.
Wszystkie efekty magicznych piw trwają minimum 2 posty, ale jeśli ktoś ma taką ochotę - mogą trwać i przez cały festyn! Można sobie wybrać piwo, bądź wylosować je rzutem k6 (wyjątkiem są osoby pijące bezalkoholowe wersje, które muszą losować!).
1 - Guinessitaserum - Ciemne piwsko, które w smaku odpowiada absolutnie każdemu! Wydusza z ciebie prawdę, ale w jakiej postaci? Jeśli nie posiadasz żadnej genetyki, efekt tego piwa sprawia, że nie możesz kłamać i dzielisz się z przynajmniej jedną osobą swoim veritaserum. Jeśli posiadasz genetykę, efekt kłamstw i veritaserum jest opcjonalny, ale za to twoja genetyka musi się ujawnić! Sprawdź co to oznacza:
Efekty genetyk:
Jeśli posiadasz dwie genetyki, możesz wybrać efekt dowolnej z nich lub zastosować się do obu efektów (dopasowując je tak, by miały sens)!
Animagia - Przemieniasz się w swoją zwierzęcą postać, przy czym nie działa to dokładnie tak, jak powinno, bo… mówisz dalej ludzkim głosem! Hipnoza - Wszystko, co powiesz, staje się rozkazem… albo i nie? Rozsiewasz hipnozę dookoła, jednak każda twoja ofiara zmuszona jest do robienia dokładnego przeciwieństwa tego, co sobie życzysz! Jasnowidzenie - Nie tylko przeczuwasz absolutnie wszystko, ale dodatkowo na twoim czole pojawia się prawdziwe trzecie oko. W swoich wizjach widzisz nie tylko przyszłość, ale i przeszłość! Legilimencja - Automatycznie zaczynasz słyszeć myśli wszystkich dookoła, więc może być nieco głośno… Oklumencja - Masz wrażenie, że obserwujesz wszystko zza grubej szyby. Jesteś nieco otumaniony, ale za to wszyscy czują się przy tobie doskonal, bo rozsiewasz dookoła aurę niezmąconego spokoju. Magia bezróżdżkowa - Twoja moc się zwiększa, ale niekontrolowanie. Każdy gest wyzwala jakieś przypadkowe zaklęcie z kategorii wczesnoszkolnych lub prostych - twoje dłonie randomowo rozpalają się Lumosem, twoje włosy zmieniają kolor przy każdym podmuchu wiatru, a każdy twój krok pozostawia po sobie skupiska kwiatów. Uważaj, żeby przypadkiem czegoś nie podpalić… Metamorfomagia - Zmieniasz swój wygląd tak, by robić za sobowtóra każdej osoby, z którą akurat rozmawiasz - a jeśli siedzisz cicho, to transmutujesz się automatycznie w każdego, na kogo spojrzysz… Potomek wili - Nie panujesz do końca nad swoim urokiem, więc przyciągasz uwagę absolutnie każdego… ale czy na pewno chodzi o piękno? Twoje rysy twarzy wyostrzają się znacząco, oczy ciemnieją, paznokcie zmieniają się w pazury - przypominasz nieco harpię, na szczęście nie jest to wywołane furią! Wężoustość - Tracisz zdolność ludzkiej mowy, mówisz tylko w języku węży. Bardzo ciężko cię zrozumieć, a w dodatku za tobą snuje się wianuszek posykujących radośnie węży. Jeśli ktoś za bardzo się do ciebie zbliży, to mogą gryźć po kostkach! Wilkołak - Przemieniasz się w swoją wilczą postać! Jest to proces niezbyt przyjemny, ale mniej bolesny niż zazwyczaj - co więcej, zachowujesz pełnię ludzkiej świadomości i nie możesz nikogo zarazić. Wyglądasz zatem jak przerośnięte wilczysko, a po przemianie z powrotem… cóż, lepiej skombinuj sobie nowe ubrania?
2 - Whisky ale - Bardzo bogata w smaku mieszkania whisky i piwa. Trunek ten jest wyjątkowo mocny - powoduje splątanie języka, przez co ciężko się wysłowić... a poza tym zachęca do tańca i poprawia humor! Co ciekawe, podczas tańca po 'whisky ale' można zaobserwować niesamowitą lekkość ruchów, która powoduje nawet lewitowanie do kilku metrów nad ziemią!
3 - Leprechaudrink - Piwo o zielonym kolorze - smakuje nieco trawą, a krążą wokół niego plotki, że sekretnym składnikiem jest czterolistna koniczyna. Po wypiciu tego piwa każdy czuje się największym szczęściarzem i zdobywa opcję bonusowego przerzutu jednej kostki w każdej z dostępnych na festynie atrakcji.
4 - Złoto pijaków - Po wypiciu tego piwa każdy zdobywa moc złotego dotyku - wszystko, czego się dotknie, pokrywa się złotym kolorem. Nie ma to żadnej wartości i nie można w ten sposób zmienić faktury, bowiem jest to tylko barwa; wygląda jednak niesamowicie połyskująco i tylko trochę tandetnie!
5 - Syrenie ale - Ma zielonkawy, nawet nieco morski odcień i bardzo gęstą białą pianę. Co ciekawe, nie posiada kompletnie żadnego smaku, więc można je wypić z jeszcze większą łatwością, niż wodę! Po wypiciu w randomowych miejscach na ciele pojawiają się zielone i złote łuski, ale główny efekt 'syreniego ale' to wzrost pragnienia. Nie ma możliwości poprzestać na tym drinku - po jego wypiciu trzeba jak najszybciej znaleźć kolejne piwo, w przeciwnym wypadku podobno można całkiem uschnąć!
6 - Miodownik szczęściarzy - Piwo z domieszką miodu, dzięki czemu w smaku jest słodkie i rozgrzewające - przypomina nieco kremowe piwo, ale zdecydowanie nie brakuje w nim procentów! Każdy, kto je wypije, odczuwa przyjemne ciepło i ma ochotę pozbyć się kilku (albo wszystkich) warstw ubrań, a poza tym chętnie wszystkich komplementuje i lgnie do kontaktu cielesnego bardziej, niż kiedykolwiek.
Garnek złota
Prawdziwym gwoździem patrykowego programu okazuje się być zabawa zaczerpnięta chyba z Nocy Duchów! Pośrodku placu porozstawiane są wielkie kotły, z których można łowić skarby - oczywiście, należy to robić ustami! Słynna zabawa łowienia jabłek z wody została przerobiona tak, by łowić złote monety z... cóż, a jakżeby inaczej, piwa! Warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie monety można zachować dla siebie, ale niestety niektóre nie są prawdziwe...
Zabawa polega na tym, by rzucić k6 i sprawdzić ile monet (1-6) udało się wyłowić - następnie na każdą z nich należy wykonać dorzut Literki, by zobaczyć jaki jest efekt. Złoto można łowić maksymalnie dwa razy na postać, ponieważ za trzecim razem monety zaczynają znikać, a piwo mocno uderza do głowy...
Literki:
A - Niestety, jest to złoto leprokonusów - ledwo je wyławiasz, a już znika! B - Trafiła ci się prawdziwa moneta, w dodatku jest to równowartość 50 galeonów! Uwaga! Pełna nagroda za tę kostkę jest do zdobycia tylko raz na osobę; każde kolejne wyrzucenie tej literki równa się tylko 10 galeonom. C - Moneta zaczyna się dziwnie rozpływać, jakby szukała swojej nowej formy... Po chwili okazuje się, że jest to figurka chochlika gadatliwego! Zgłoś się po nią w odpowiednim temacie! D - Wyłowiony galeon jest jakiś wyjątkowo duży - okazuje się, że to tak naprawdę złote pudełeczko, w którym znajdują się magiczne soczewki. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie! E - Po wyjęciu z wody wokół monety pojawia się zielony dym, a kiedy ten opadnie możesz dostrzec, że galeon zmienił się w (na)strojny wianek. Zgłoś się po niego w odpowiednim temacie! F - Trafiła ci się prawdziwa moneta, w dodatku jest to równowartość 20 galeonów! G - Twój galeon jest czekoladką i z jakiegoś powodu kompletnie nie możesz się powstrzymać od natychmiastowego zjedzenia go. Okazuje się, że jest to któraś z bombonierek lesera...
H - Niestety, jest to złoto leprokonusów - ledwo je wyławiasz, a już znika! I - Wyłowiona moneta jest sztuczna, w dodatku wylewa się z niej jakiś płyn i zaraz jesteś nim cały oblepiony. Niezależnie od czyszczenia, otulają cię perfumy ze wzmocnioną nutą amortencji, więc pięknie pachniesz i zwracasz na siebie pozytywną uwagę każdego w okolicy! J - Wyłowiony galeon rozpływa się w twoich ustach, a nawet z nich wycieka... ma słodki posmak, ale jego głównym efektem jest ruda broda godna leprokonusa! Dorzuć kostkę k6, by sprawdzić przez ile postów efekt się utrzyma!
Pole koniczyny
Nieco na uboczu znajduje się rozległa polana, która była pielęgnowana już od dłuższego czasu przez leprokonusy, by rosła na niej głównie magiczna koniczyna! Dzięki tym zabiegom, teraz możliwe jest rozpoczęcie zabawy poszukiwania czterolistnej koniczyny, która ma przynosić szczęście. Zawody są mierzone w czasie, a ponieważ może się trafić kilka okazów, to przygotowano kilka nagród dla najszybszych i najbardziej spostrzegawczych. Trzeba tylko pamiętać o tym, że leprokonusy zadbały o kilka niespodzianek, które mają urozmaicić poszukiwania...
Nagrodę główną otrzyma 6 pierwszych osób! Po wyczerpaniu puli nagród dalej można szukać koniczyn, tak dla samej zabawy.
Dla zwycięzcy:
• 70 galeonów • Odznaka • Unikatowy przedmiot, czyli "Naszyjniszek". Jest to naszyjnik ochronny z wisiorkiem w kształcie bazyliszka z czerwonymi kryształkami na miejsce oczu. Pod wpływem dotyku ślepia rozświetlają się, przyciągając uwagę - wystarczy jedno poświęcone im spojrzenie, by ofiara została całkiem sparaliżowana. Choć świadomość pozostaje wraz z niezbędnymi do życia czynnościami, postać nie ma możliwości mówić ani się ruszać. Choć efekt jest mocny, do jego zdjęcia wystarczy rzucić na ofiarę Finite! (+1 OPCM, +1 CM)
Zdobyte nagrody: 6/6!
Mechanika polega na tym, że podczas każdego postu z poszukiwaniami należy rzucić jedną k100. Odnalezienie koniczyny następuje w momencie, w którym wylosuje się jedną z podanych liczb. Jeśli poszukiwania będą szły wolno, pula udanych liczb zacznie się powiększać.
Są to liczby wyłączone z dodatkowych efektów. Wylosowanie jakiejkolwiek innej liczby wymusza zastosowanie się do poniższych zdarzeń, więc należy znaleźć przedział, w którym liczba się znajduje:
Dodatkowe efekty na zdarzenia:
2-16 - Na twojej drodze stają Diabelskie Sidła, skryte pod jakimiś wyrośniętymi krzaczkami. Łapią cię niesamowicie szybko, więc masz mało czasu na reakcję! Jeśli posiadasz 10 punktów z Zielarstwa, udaje ci się wyswobodzić bez większego problemu i zdobywasz możliwość jednego przerzutu w kolejnym poście. Jeśli nie posiadasz 10 punktów z Zielarstwa, zostajesz szybko unieruchomiony i potrzebujesz pomocy - jeśli zrobi to jakaś postać, która posiada 10 punktów z Zielarstwa, nic ci nie jest. Jeśli nie masz takiej pomocy, ratuje cię leprokonus i robi to z pewnym opóźnieniem, więc masz mnóstwo siniaków i otarć, a przy okazji z twojej kieszeni wypadło 20 galeonów, których utratę musisz odnotować w odpowiednim temacie. 17-33 - Wkraczasz prosto na grządkę karmazynowego szeptnika, który prędko wdziera się do twojego umysłu. Twój humor ulega natychmiastowemu pogorszeniu... Jeśli twoja k100 jest parzysta, dopada cię przygnębienie i w tym smutku wpadasz w ospałość. Na szczęście wystarczy nieco uwagi innych i może trochę rozmowy czy bliskości, byś się otrząsnął! Jeśli twoja k100 jest nieparzysta, parszywy nastrój przemienia się w złość. Nic ci się nie podoba, wszystko cię denerwuje i jesteś na granicy dopuszczenia się do rękoczynów, jakiekolwiek by one nie były. Efekt utrzymuje się do momentu, w którym kogoś nie uderzysz bądź czegoś nie zniszczysz. 34-49 - Trawa pod tobą gwałtownie wybucha zielonym dymem, który dostaje się absolutnie wszędzie! Gdy opada, ty jesteś cały pokryty zielonym proszkiem, którego nie sposób się pozbyć. Niby nie ma tego złego, ale jednak wydaje się nieco klejący - jeśli ktoś cię dotknie, to już raczej nie puści! Potrzeba dużej ilości wody, by się odkleić... czas na wspólny prysznic? 50-65 - Pod twoimi nogami pojawia się dym... Okazuje się, że nadepnąłeś na jaja popiełka i trawa dookoła zaczyna się palić! Na szczęście szybko udaje się zaradzić tej sytuacji, ale masz całkiem zniszczone buty i pozostaje ci tylko chodzenie boso - jest ci za to bardzo ciepło i rozsiewasz to gorąco również na innych, a przy tym wydaje się, że każdy patrzy na ciebie dużo bardziej przychylnie, niż wcześniej! 66-81 - W trawie chyba coś się świeci... Jeśli twoja k100 jest parzysta, znajdujesz 50 galeonów i możesz je zachować, o ile zgłosisz się po nie w odpowiednim temacie. Jeśli twoja k100 jest nieparzysta, znajdujesz broszkę Świętego Patryka i możesz ją zachować, o ile zgłosisz się po nią w odpowiednim temacie. Uwaga! Jeśli drugi (i każdy kolejny) raz trafi ci się ten efekt, niezależnie od parzystej/nieparzystej kostki otrzymujesz tylko bonusowe 20g. 82-98 - Ciągle coś znajdujesz, tylko oczywiście nie tę nieszczęsną czterolistną koniczynę. Wita się z tobą przyjazny nieśmiałek, zza drzewa połypuje na ciebie lunaballa, wpadasz na różne ciekawe rośliny... Dobrze się bawisz i poszukiwania są niesamowicie przyjemne. Co więcej, możesz z nich wynieść jeden dowolny składnik eliksirów roślinnego pochodzenia, o ile zgłosisz się po niego w odpowiednim temacie. Zdobywasz darmowy przerzut kolejnej kostki k100!
Podczas poszukiwań obowiązuje kilka modyfikatorów, z którymi koniecznie należy się zapoznać:
Modyfikatory:
• Jeśli drugi raz wyrzuci się tę samą k100, istnieje możliwość darmowego przerzutu LUB dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Posiadacze cechy eventowej "Świetne zewnętrzne oko" mają możliwość rzucania w każdym poście dwóch k100 i wybierania sobie tej, która bardziej im odpowiada; jeśli doprecyzowaniem cechy jest "Spostrzegawczość", istnieje możliwość dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Posiadacze cechy eventowej "Magik żywiołów" mają jednorazowy przerzut jednej kostki; jeśli doprecyzowaniem cechy jest "Ziemia", istnieje możliwość dodania do kostki dowolnej ilości oczek w zakresie +/- 5; • Każdy jasnowidz dostaje jednorazowy przerzut jednej kostki; jest też możliwość dorzutu k6, gdzie wynik parzysty pozwala na zignorowanie efektu dodatkowego nieudanej liczby. • Jeśli Zielarstwo jest twoją najwyższą statystyką w kuferku (lub jedną z trzech najwyższych), możesz dodać sobie do kostki dowolną ilość oczek w zakresie +5/-5; • Jeśli otrzymasz pomoc od osoby, która posiada minimum 5pkt z Zielarstwa, możesz do swojej kostki dodać dowolną liczbę oczek w zakresie +/- 2;
Tęczowy labirynt
Jak pewnie wszyscy zauważyli, na niebie rozciąga się piękna, niczym niewzruszona tęcza - co więcej, jej koniec wydaje się być dość blisko... Być może na samym końcu labiryntu z wysokiego żywopłotu? Radosne leprokonusy chętnie zapraszają do wejścia i rozpowiadają plotki o skarbach, które podobno można znaleźć na samym końcu tęczy. Jeśli tylko ktoś się odważy, ma szansę przejść serię prób i... zobaczyć, czy było warto?
W przypadku tej atrakcji obowiązują dwa wyzwania, każde z nich należy rozpisać w osobnym poście!
K6:
Tą kostką rzuca każdy, nawet jeśli wchodzicie do labiryntu w parze bądź grupie. Zaraz po wejściu mierzysz się z widmem, które musisz jakoś pokonać... 1 - Na twojej drodze staje wielka kobra królewska - a przynajmniej tak ci się wydaje. Jeśli posiadasz 10 punktów z ONMS, rozpoznajesz w zwierzęciu iglicę i wiesz, że najlepiej odnieść się do jej strachu przed wodą; jeśli nie posiadasz 10 punktów z ONMS, iglica strzela w ciebie ładunkiem elektrycznym i jesteś nieco otumaniony, a poza tym do końca przemierzania labiryntu pod wpływem dotyku każdego lekko "strzelasz" prądem. 2 - Z korytarza obok wypełza Bazyliszek... albo raczej zmora, która go przypomina. Zostajesz zupełnie sparaliżowany i jedyne, co możesz zrobić, to mówić! Bazyliszek zaraz znika w labiryncie, ale ty potrzebujesz pomocy. By się wydostać z tej pułapki, musisz zdradzić na głos swój sekret (veritaserum w kuferku?)... podpowiada ci o tym przelatujący niedaleko leprokonus! 3 - Znikąd obok ciebie pojawia się sfinks, który już czeka z wysuniętymi pazurami. Okazuje się, że aby przejść dalej, musisz wymyślić jakąś zagadkę bądź rebus - lepiej tylko niech nie będzie to nic całkiem banalnego, bo sfinks znajdzie cię nawet po czasie, by się zemścić! 4 - Robi się podejrzanie chłodno, a później przed tobą pojawia się dementor. Nie jest to prawdziwa zjawa, a jedynie jej widmo - w związku z tym efekt odczuwa jedynie osoba, która wylosowała tę kostkę, nikt inny. By wyrwać się spod uroku dementora potrzebujesz patronusa i jeśli sam nie umiesz go wyczarować... czekasz, aż ktoś inny to zrobi! 5 - Coś się trzęsie w żywopłocie obok ciebie - prędko dowiadujesz się, że jest to bogin! Zmienia się w to, czego się najbardziej boisz (to, co masz w kuferku?). Rozwiązanie jest proste, bo wystarczy zaklęcie Riddikulus, ale nerwy pozostają nadszarpnięte... 6 - Przed tobą pojawia się żmijoptak! Okazuje się, że ma bardzo przyjazne nastawienie i prowadzi cię do swojego gniazda, gdzie możesz znaleźć puste skorupki po jego jajach. Dorzuć k6, by sprawdzić czy są one coś warte!
Jaja żmijoptaka:
1, 2 - Niestety to tylko bezużyteczne okruchy 3 - Otrzymujesz 10g za swoją zdobycz 4 - Otrzymujesz 30g za swoją zdobycz 5 - Otrzymujesz 50g za znalezione skorupy! 6 - Nie dostajesz pieniędzy, ale za to możesz wymienić skorupki na broszkę Świętego Patryka! Zgłoś się po nią w odpowiednim temacie.
Eliksir:
W labiryntowym korytarzu pojawiają się leprokonusy, które niosą tace z niepodpisanymi w jakikolwiek sposób kielichami. By przejść dalej, należy wypić calutką zawartość! Mechanicznie należy rzucić kostką Eliksirów - w ten sposób dowiecie się co wypiliście i jaki efekt się u was pojawia! Niestety, te eliksiry zostały lekko zmodyfikowane... Plus jest taki, że jeśli w labiryncie jesteście parą bądź grupą, możecie dowolnie powymieniać się między sobą wylosowanymi kielichami. Jeśli chcecie, jedna osoba może wypić ze wszystkich kielichów, ale wtedy przypominam o uwzględnieniu wszystkich efektów i odpowiednim wzmacnianiu ich w przypadku wypicia większej ilości tego samego!
Efekty:
Utrzymają się do końca pobytu postaci na festynie - dla chętnych jest opcja korzystania z nich również przez jeden kolejny wątek! Bujnego owłosienia - Początkowo wydaje ci się, że to jednak jego przeciwieństwo - twoje włosy na całym ciele zaczynają gwałtownie wypadać. Dopiero kiedy jesteś już całkiem łysy, włosy zaczynają odrastać... a przynajmniej te na głowie. Kolor co chwilę się zmienia, a poza tym loki rosną aż do pasa. U panów pojawia się też zarost, zaś u pań zmiany koloru obejmują również brwi i rzęsy! Euforii - To prawdziwy eliksir euforii, więc czujesz się fenomenalnie - ale nie możesz przestać chichotać i masz ochotę łapać wszystkich za- cóż, nie tylko za nosy! Postarzający - Ulegasz gwałtownemu postarzeniu o 10 albo 20 lat, zależnie od swoich preferencji! Amortencja - Klasyczny efekt amortencji - bezgranicznie i bezmyślnie zakochujesz się w pierwszej osobie, na którą spojrzysz! Gregory'ego - Zdecydowanie nie jest to zwykły eliksir Gregory'ego. Całkowicie zapominasz o wszystkich swoich przyjaciołach - możesz zupełnie nie pamiętać o ich istnieniu, albo nawet uważać ich za swoich wrogów... Spokoju - Albo nie-spokoju? Eliksir działa pobudzająco! Felix Felicis - Czujesz gwałtowny przypływ szczęścia i już wiesz, że to Felix Felicis - nic bardziej mylnego, bo spływa na ciebie pech. Pomimo najszczerszych chęci i pewności, ciągle się potykasz, wszystko leci ci z rąk i z niczym sobie nie radzisz. Ridikuskus - Nie możesz powstrzymać śmiechu... i płaczu! Na przemian cieszysz się i smucisz... Veritaserum - Masz ogromną ochotę mówić, ale to nie jest prawdziwe Veritaserum - to prześmiewcza podróbka, przez którą jesteś zmuszony do nieustannego kłamania. Bełkoczący napój - Najpierw zaczynasz bełkotać, a później zupełnie tracisz głos i nie możesz wydusić z siebie ani słowa!
Wreszcie udaje wam się wyjść z labiryntu! Rzeczywiście tęcza zjawiskowo kończy się w wielkim garnku - a może tak naprawdę się w nim zaczyna? By zdobyć zasłużoną nagrodę, musisz zajrzeć do środka!
Literka - nagroda:
Rzut literką jest obowiązkowy dla każdej postaci osobno! A - Nie ma tu niczego materialnego, ale twoje włosy zostają magicznie pofarbowane na tęczowo! Efekt utrzyma się przez jeden kolejny wątek. B - W garnku znajduje się jakiś płyn... w jego tafli dostrzegasz odbicie, ale nie jest ono twoje! Zamiast siebie widzisz twarz osoby, którą kochasz. Możesz zgarnąć nieco tego płynu dla siebie - w ten sposób zostaniesz posiadaczem nieco zmodyfikowanej amortencji, zgłoś się po jedną porcję do swojego kuferka! C - Czujesz spływającą na ciebie wiedzę... Otrzymujesz jedną bonusową samonaukę, którą możesz wykorzystać do końca kwietnia! D - W garnku dostrzegasz wizję nadchodzącego bogactwa. Dzięki tej przyjemnej wizji możesz w marcu otrzymać maksymalne kieszonkowe (efekt dla uczniów), bądź 100% wypłaty (efekt dla dorosłych). Pamiętaj, by w zgłoszeniu po kieszonkowe/wypłatę wyjaśnić swoją nagrodę. E - Znajdujesz różdżkę Fairwynów w oryginalnym opakowaniu! Jakimś cudem jest ona idealnie dobrana pod twoje potrzeby, możesz samodzielnie wybrać odpowiedni rdzeń, długość i drewno, a następnie zgłosić się po zdobycz w odpowiednim temacie. F - Znajdujesz bon na -50% do dowolnego sklepu w Hogsmeade! Koniecznie zgłoś się po niego w odpowiednim temacie! G - Na dnie garnka znajduje się unikatowy przedmiot, jest to Bazyliszkowy pierścień! Nie wygląda szczególnie zjawiskowo - jest to wykuta z kamienia obrączka. Po założeniu, właściciel bazyliszkowego pierścienia może dotykiem przemieniać każdy obiekt nieożywiony w kamień. Magia absolutnie nie działa na istoty żyjące! (+2 Transmutacja) H - W garnku znajduje się jakiś płyn... w jego tafli dostrzegasz spełnienie swoich marzeń! Okazuje się, że jest to felix felicis i możesz nalać sobie nieco do drobnej fiolki, zgłoś się po jedną porcję do swojego kuferka! I - Radosna wizja na dnie garnka umożliwia ci jeden darmowy przerzut dowolnej kostki, podczas poszukiwań kamieni w strumieniu z Doliny Godryka. Uwaga! Jeśli jesteś postacią niepełnoletnią, otrzymujesz zamiast tego jeden darmowy przerzut na wejście do lokacji trudnodostępnej w Hogwarcie bądź Hogsmeade. J - Jesteś prawdziwym szczęśliwcem. Po zajrzeniu do garnka czujesz nagły przypływ energii i w tej jednej chwili jesteś stuprocentowo pewien, że było warto. Możesz zgłosić się w odpowiednim temacie po 2 punkty do dowolnej umiejętności.
Zasady
• Fabularnie festyn odbywa się oczywiście 17 marca, w Dzień Świętego Patryka! Mechanicznie zabawę należy kończyć wraz z 31 marca. • Wstęp na event jest płatny! Wszystkie informacje znajdują się w jego pierwszej części. Wszelkie kwestie pieniężne należy odnotowywać w tym temacie, a przedmiotowe w tym. • Proszę o zawieranie w postach kodu:
Obowiązkowy kod:
Kod:
<zg>Opłata na wstęp:</zg> [url=LINK]tutaj[/url] <zg>Atrakcja:</zg> Piwo/Garnek/Pole/Labirynt i podlinkuj ewentualne kostki <zg>Efekty:</zg> tu wpisz zdobycze/utraty/efekty
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 90 Efekty: księżycowa rosa (z kostki)
Świętowanie dnia Patryka nie było dla niego ani niczym obcym, ani zaskoczeniem. Zdziwiony by był, gdyby nie było żadnego, fajnego festynu, bo jako rodowity Irlandczyk nawet Bazyl siedemnastego marca wyciągał z dupy kija, zakładał ulubione dresy w koniczynki, bluzę z wielkim napisem "IRISH YOU WERE BEER" i szedł walić piwsko i turlać się w trawie. Namówił Norwoodównę na towarzystwo i niewiele myśląc zaciągnął ją - tym razem to on wlokąc ją za sobą - prosto w centrum dublińskiej imprezki - by zając się tym, co najlepsze. Mianowicie? Szukaniem koniczyny. Złapał dwa kubeczki z barwionym na zielono, mocnym i gazowanym piwskiem lokalnym, rascals brewing company to jego ulubiona warzelnia odkąd wyrósł mu pierwszy koper pod nosem i wręczył jeden Carly, tłumacząc zasady zabawy. - Chodzi wszystko o to, by znaleźć czterolistną koniczynę. - powiedział, żłopiąc zawartość swojego kubka jak umierający na suchoty podróżnik po pustyni- Wtedy masz szczęście na cały rok. Albo chociaż na ten jeden wieczór, że znalazłaś. Wszyscy będą Ci zazdrościć, a niektórzy sprzedawcy piwa nawet dają piwko gratis. - powiedział zadowolony, ruszając po łące z nosem niemal przy ziemi. Co chwila zaskakiwało go coś miłego, rumianek ładnie zapachniał, nieśmiałek pomachał do niego z gałązki, wszystko było takie wspaniale zielone, że zapominał o tym w jak paskudnych byli obecnie czasach i jakie tragedie działy się przecież nie tak dawno temu. Taki był ucieszony powrotem z zamarzniętej Antarktydy, że nawet się, o zgrozo, uśmiechał do tej zielonej trawy!
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Opłata na wstęp:tutaj Atrakcja: Pole koniczyn 85 + 3 (modyfikator: świetne zewnętrzne oko – spostrzegawczość) = 88 Efekty: 70 galeonów, odznaka, Naszyjniszek
Mógłby powiedzieć, że w ten dzień czuje się rodowitym Irlandczykiem, ale tak naprawdę chciał jedynie spróbować lokalnego, rzemieślniczego piwa w towarzystwie… o dziwo, nieprzystępnego, smęcącego na wszystko wokoło Shercliffe’a. Kilka dni wcześniej spotkali się przypadkiem w centrum wioski w Dolinie Godryka i od słowa do słowa umówili się na partyjkę krwawego barona, po której postanowili również rzucić okiem na przygotowane w tym roku w związku z dniem świętego Patryka atrakcje. – Następnym razem nie będę dawał ci forów. – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, zanim wraz z Frederickiem chwycili świstoklik przenoszący ich wprost do wyjątkowo gwarnego Dublina. Niestety w kartach Meksykanin nie miał tego wieczoru szczęścia, a że jego dzisiejszy kompan swoim gęganiem potrafił doprowadzić człowieka do szału, postanowił chociaż chwilę od niego odpocząć… przy okazji, unikając również jego szarogęszenia się z powodu wygranej w czarodziejską wersję pokera. - Może poszukiwania koniczyny przełamią moją złą passę. – Tymczasowo pożegnał się z mężczyzną, wiedząc że jeszcze się w tym tłumie odnajdą; zawsze mieli przecież do dyspozycji patronusy. Następnie skierował się w stronę rozległej polany, pielęgnowanej przez leprokonusy, prawdę mówiąc nieszczególnie oczekując sukcesu. Przypomniał sobie bowiem zeszłoroczne obchody irlandzkiego święta, podczas których nie dość że nie natrafił na słynnego shamrocka, to jeszcze oberwał od któregoś z krasnali w łeb. Cóż… krążyło wśród potomnych takie przysłowie: miej wyjebane, a będzie ci dane… a może po prostu los wreszcie zdecydował się do niego uśmiechnąć? Paco nie mógł w to uwierzyć, ale spędził na kwiecistej łące niecały kwadrans, kiedy w oczy rzucił mu się jeden z ukrytych przez leprekauny okazów. Mimo że nie siedział już przy obitym płótnem stole, zachował pokerową twarz, by nie zdradzić innym lokalizacji dostrzeżonego znaleziska, a wreszcie sięgnął po wymarzoną roślinkę, wraz z nią udając się po odbiór obiecanych nagród.
Opłata na wstęp:tutaj Atrakcja: Pole koniczyny; 55 Efekty: spaliłam sobie buty, ale wszyscy patrzą na mnie przychylnie
Co ona tutaj robiła, to tak naprawdę nie wiedziała. Poza tym, że świętowała, zamierzała się dobrze bawić, zamierzała zapomnieć o smoczym jaju, jakie odniosła Huangowi, zamierzała przestać martwić się sprawami, na jakie chwilowo nie miała wpływu. Poza tym zobaczenie Basila w takim, a nie innym stroju, było co najmniej intrygujące i musiała przyznać, że z chęcią oglądałaby go w ten sposób zdecydowanie częściej. Było to po prostu zabawne i na swój sposób urocze, jeśli mogła tak powiedzieć, chociaż właściwie nie śmiała tego robić. Nie była pewna, jak Kane by zareagował, a jej nie uśmiechało się wcale tracenie przyjaciół, tylko dlatego, że palnęła o jedną głupotę za dużo. Dlatego też ubrana w zieloną sukienkę i zielone trampki, z przyjemnością odebrała od niego kubek z piwem i uniosła lekko brwi. - Nie wiem, czy powinnam jej szukać, Basil, obawiam się, że świat mógłby nie znieść takiej dawki szczęścia w jednym miejscu - stwierdziła, wzdychając ciężko, żeby zaraz mrugnąć do niego na znak, że rzecz jasna sobie żartowała. Rozejrzała się jeszcze po okolicy, upewniając się, że nie powinni zwlekać, bo wszystko wskazywało na to, że ta koniczyna była niesamowicie wręcz ważna, po czym ponownie ruszyła za chłopakiem. - Strasznie dzisiaj ciepło! Nie spodziewałam się, że tak będzie, dobrze, że nie ubierałam grubego, zielonego futra zrobionego z papierowej trawy - mruknęła zaczepnie, chcąc sprawdzić, czy przyjaciel w ogóle jej słuchał, czy bawiąc się w ryjówkę zapomniał o tym, żeby jej słuchać. Skupiając się na tym, wlazła w jaja popiełka, więc pisnęła, wylała nieco piwa i zorientowała się, że zaczęły palić się jej buty! Prędko ugasiła ten pożar, ale po trampach nie było już niemalże śladu, co skomentowała głośnym westchnięciem, a potem pokręciła głową. - To gdzie ta koniczyna? Bo chyba mi się przyda!
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 56 Efekty: spaliły mi się buty, ale za to jestem hot
Możliwe, że uroczość tej kreacji opierała się na tym, że po prostu ubierał się tak wyjątkowo rzadko. Gdyby chodził w dresiku na codzień nikt by nie widział w tym niczego niezwykłego! Dla każdego Irlandczyka jednak, dzień świętego Patryka, to coś więcej niż święto. Wydawało się, że Patryk był patronem samej Irlandzkości, jakby krew w żyłach wymagała, geny, tejże celebracji. - Oczywiście, że powinnaś. - prychnął- Obawiam się, że wręcz musisz! - spojrzał na nią przez ramię, unosząc brew i uśmiechnął się lekko. Poza nimi po polanie już krążyło kilka osób, a Bazyl naprawdę chciał znaleźć to cudeńko akurat w tym roku, jakby wierzył, że rzeczywiście, jeśli znajdzie koniczynę to 2023 będzie, tak zwanym, jego rokiem. - Cie-ciepło? - zająknął się ze zdziwieniem, jednocześnie wdeptując w coś, co chrupnęło pod jego butem, a ten zajął się ogniem niemal w tym samym momencie w którym Carly spłonęły trampki. Wybuchł durnym śmiechem, zrzucając spopielone resztki buciorów- No teraz to już musimy mieć dwie. - zauważył kręcąc głową- Może na bosaka lepiej wyczujemy te koniczyny... - zasugerował kiwając brwiami i ruszył dalej w trawkę. - Myślałaś o tych pudełkach..? - zagaił, przebierając palcami między źdźbłami.
Opłata na wstęp:tutaj Atrakcja: Tęczowy labirynt; 5 Efekty: spotykam bogina
Ponieważ Frederick miał szczęście w kartach, nie miał do niego za knuta szans w miłości. Prawdę mówiąc, nie potrzebował jej, nie potrzebował nie wiadomo czego, nie wiadomo po co i na co, bo całkiem przyjemnie i wygodnie żyło mu się w pojedynkę. Na dokładkę teraz prześladowała go wizja Josephine, która mimo wszystko jakoś nie chciała się od niego odczepić, a jej rodzice naciskali, żeby znowu się spotkali. Obawiając się, że ktoś wpadnie na genialny pomysł, żeby wysłać ich na wspaniałą zabawę w Dublinie, gdzie mogliby zaciskać więzi, czy robić coś podobnego, uznał, że zdecydowanie woli wybrać się tam z Salazarem. Było to o wiele, wiele bezpieczniejsze, bo przynajmniej dla niego mógł być wredny, a nic na tym nie tracił. Jego narzeczona pozbawiłaby go zaś z przyjemnością głowy, tę zaś zdecydowanie lubił. - Przy okazji poszukaj zajęczej łapki i ciastka z wróżbą - odparł nieco ironicznie, uznając, że on się nie wybierał na żadne poszukiwania koniczyny. Miał jej pod dostatkiem w pracy, więc nie widział najmniejszego sensu w ryciu w ziemi w poszukiwaniu jednego małego listka, czy czegoś podobnego. Uniósł lekko brwi, gdy Salazar niczym kret postanowił jednak rzucić się na ziemię i wzruszywszy ramionami, rzucił w jego stronę, że idzie poszukać mniej ogrodniczej atrakcji, tylko po to, żeby wleźć do labiryntu. Tak po prostu, prosto z mostu, nie zastanawiając się właściwie nad tym, co tu robi. Wyszedł jednak z założenia, ze spotka tam zdecydowanie mniej czarodziei, co cieszyło jego wrażliwe uszy. Spotkał tam jednak bogina, który wypadł na niego z krzaków. Szumiał nimi, jakby siedział tam jakiś niesamowicie wielki stwór i Frederick zaczął się zastanawiać, czy nie znajdzie tutaj jakiegoś idiotycznego, zagubionego smoka. Wtem jednak pojawił się przed nim pierścionek zaręczynowy, a on przeklął, rzucając z odrazą odpowiednie zaklęcie, krzywiąc się przy tej okazji, jakby wypił wiadro cytryny, a nie coś przyjemniejszego. Otrząsnął się, nie ruszając się na razie z miejsca, marszcząc przy okazji nos, zastanawiając się, kto był na tyle zabawny, żeby wpuścić do labiryntu bogina.
Opłata na wstęp: dokonana Atrakcja: Koniczyna; 36 Efekty: spaliły mi się buty, a teraz jestem w klejącym, zielonym proszku
Carly wywróciła oczami na to zapewnienie ze strony Ślizgona, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego aż tak bardzo zależało mu na tej koniczynie, ale nie zamierzała w żaden sposób protestować. Chciała się dobrze bawić, a skoro Basil zamierzał zrównać okolicę z ziemią, czy raczej zamienić to wszystko w bagnisko pozbawione chociażby jednej koniczyny, to ona była skłonna do niego dołączyć. Tak więc szła obok niego, tylko że zdecydowanie nieuważnie i skończyło się, jak się skończyło. Teraz była już bardziej jak rusałka, która skakała sobie radośnie w trawie, a jak wkrótce miało się okazać, miała zostać driadą po prostu od stóp do głów, cała w zielonej mazi. - O rany, proszę cię! Jest chyba z dobre dwadzieścia stopni! - powiedziała, wachlując się, nim wydarzyły się wszelkie możliwe nieszczęścia świata, jakie Carly skwitowała głośnym śmiechem, zauważając, że teraz sama była najwyraźniej koniczyną i nie było powodu do tego, żeby dalej czegoś szukać. Oczywiście droczyła się z Basilem, bo widząc, jak mu na tym zależało, nie zamierzała się zatrzymywać, chociaż sama nie miała zbyt wiele szczęścia. - A wiesz, że takk? To w sumie bardzo ciekawy pomysły! Przychodzisz rano do pracy, a tutaj na twoim biurku czekają odpowiednie pojemniki, które wystarczy jedynie ogrzać, żeby móc zjeść obiad. Brzmi ciekawie? - powiedziała, kiwając głową i zatrzymując się na chwilę, by spojrzeć na chłopaka.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 61 Efekty: znów palą mi się buty, ale już ich nie mam
Nieporadnie znów wdeptywał w te biedne popiełcze jaja, robiąc coraz bardziej ubolewającą minę, bo czuł, jak jego stopy ulegają drobnym poparzeniom. Z drugiej jednak strony, irlandzka dusza sygnalizowała, że może to nawet lepiej, bo przynajmniej popiełki się nie wyklują i nie spalą tej cudownej polany pełnej koniczyn. Niechcący wpadł na jakąś kobietę, która podniósłszy groźny wzrok, natychmiast złagodniała widząc Bazyla. Byłby się zdziwił, ale miał wrażenie, że to emanujące z niego ciepło wpływało na ludzi w jakiś sposób kojąco! Przeniósł spojrzenie na Carly i pokiwał głową. - Od powrotu z Antarktydy cały czas fantazjuje o tych pudełkach. - przyznał całkowicie szczerze, wychylając się spomiędzy trawy- Myślę, że bym chyba oszalał, wiedząc, że mam z głowy martwienie się posiłkami na cały dzień. - przez myśl przemknął mu także River, który o jedzeniu zapominał częściej niż o czymkolwiek innym, a był to człowiek, który zapomniał wychodząc z domu, założyć spodni. - Takie pudełeczka wielu ludziom przyniosłyby święty spokój. - westchnął. Obserwował, jak kreacja Carly zmienia się z momentu na moment i pokiwał brwiami z uznaniem. - Przynajmniej zachowujesz świętopapryczany klimat i jest zielono. - dlaczego tak mu zależało na tej koniczynie? Albowiem musiał obronić irlandzki honor, duszę i dziedzictwo. Poza tym, chciał darmowe piwko.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Opłata na wstęp: dokonana Atrakcja: Koniczyna; 84 Efekty: spaliły mi się buty, jestem zielona, dostaję składnik eliksirów i darmowy przerzut k100
- No ja nie wiem, czy to do końca takie zdrowe, skoro fantazjujesz o pudełkach - powiedziała z namysłem, spoglądając na chłopaka spod przymkniętych powiek, zastanawiając się, czy ten dostrzeże, jaki popełnił językowy problem, a potem zaśmiała się ciepło, kiwając głową. W jej ciemnych oczach pojawił się jednak błysk zaciekawienie, coś, co nie dało się ukryć, coś, co jasno wskazywało na to, że Carly poważnie zaczęła się zastanawiać nad tym całym problemem związanym z jedzeniem. Nie miała pojęcia, jak miałaby sobie z tym poradzić, jak miałaby to wszystko dostarczać, ale od czegoś przecież należało zacząć. Nic zatem dziwnego, że łypnęła uważnie na Basila. - Serniczek nie byłby w stanie dostarczyć do twojego biura tych wszystkich pojemników. Chyba że znałabym jakieś zaklęcie, które pomniejszałoby... O, lunaballa! - zaczęła, spoglądając na stworzenie, które nieoczekiwanie spojrzało również na nią i uśmiechnęła się do niego promiennie. - No, które zmniejszałoby odpowiednio pojemniki, tylko nie wiem, czy zmieniałoby też ciężar i nie psuło środka. Jak myślisz? Zapytawszy, wywróciła oczami, gdy wspomniał jej ten wspaniały klimat, jaki obecnie miała na sobie. Spojrzała krytycznie na ten pyłek, by zaraz przez chwilę wpatrywać się w zupełnie inne miejsce i wydała z siebie cichy okrzyk, gdy zorientowała się, że ma do czynienia z nieśmiałkiem! To było dopiero coś, proszę państwa! - A... a jak znajdę wszystko inne, a nie koniczynę, to co wtedy?
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 17 Efekty: gniewam się!!!
Cmonkął, wywracając oczami. - Dobrze wiesz, że fantazjuje też o innych rzeczach niż jedzenie. - mruknął sugestywnie, na ten jej przytyk- Może jakiś system zmianowy skrzatów? Mogłyby się teleportować szybko z takimi paczkami... - zamyślił się nad swoją propozycją, zupełnie tracąc rezon przy tej lunaballi, bo niby jak lunaballe miałyby dostarczać jedzenie..? Był bardzo zawzięty w tych swoich poszukiwaniach. Tak bardzo, że nie zauważył nawet napaści na biedną grządkę karmazynowego szeptnika, który w obronie swoich terenów natychmiast wdarł się do jego głowy. Nastrój Bazyla zawirował jak na karuzeli, ubawiony przed chwilą kreacją Carly, nagle zrobił się ospały i smutny, co zaraz potem uczyniło go jeszcze bardziej rozgniewanym. Czuł, że trwoni czas i trafia we wszystko i wszędzie, tylko nie odnajduje tej koniczyny! Warknął ze złością, rozgarniając trawę zamaszyście, krzywiąc się na twarzy niemal odrazu. W zasadzie niezadowolony i skrzywiony Bazyl to taka normalna rzecz, że trudno było poznać po jego minie, czy to jakiś niespodziewany, magicznie zadany gniew, czy po prostu się wziął i czegoś nagle nadąsał - księżniczka. - To będziemy szukać do usranej śmierci! - fuknął ze złością- Albo pójdziemy się najebać! - kopnął kępkę trawy z gniewem, podnosząc rozsierdzone spojrzenie na puchonkę, podziwiającą jednego z nieśmiałków, który wychylił się, by z nią przywitać jak księżniczkę z mugolskiej bajeczki.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Opłata na wstęp: dokonana Atrakcja: Koniczyna; 94 - 84 (przerzut) Efekty: tu wpisz zdobycze/utraty/efekty
- Ej, o tych skrzatach w ogóle nie pomyślałam! - powiedziała, patrząc na Basila z zachwytem, jednocześnie zaczynając sobie kalkulować, ile właściwie z nich musiałaby zatrudnić, żeby cokolwiek z tego wyszło. Przyszło jej również do głowy, że skrzaty mogłyby odbierać te posiłki dla swoich rodzin, ale to znowu nie miało sensu, bo skoro kogoś było stać na zakup i utrzymanie takiego pomocnika w zdrowiu, to z całą pewnością nie byłby zainteresowany takim zdobywaniem pożywienia. Nic zatem dziwnego, że potrząsnęła głową, zauważając, że będzie musiała to zdecydowanie dopracować, żeby cokolwiek z tego wyszło. - Ale to powiedz mi, co ty byś chciał jeść w pracy, co? - zapytała, nim nagle w Basila wstąpił jakiś duch bojowy, jakiś szaleniec i szarlatan w jednym, trudno powiedzieć dlaczego, z jakiego powodu i po co. Kopnął biedne rośliny, zachowując się, jakby to one były wszystkiemu winne, a Carly aż się cofnęła o krok, zapominając o tych wszystkich nieśmiałkach i całej reszcie. Nie zamierzała jednak się poddawać, więc obiecała chłopakowi, że będą szukać do usranej śmierci, aczkolwiek nie miała pojęcia, czyjej właściwie. Pewnie zostaną tutaj aż do samego rana! - Och, aż się zdenerwowałam! No, ale tutaj na pewno nie znajdę smoczego jaja!
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Salazar Morales
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Opłata na wstęp:tutaj Magiczne piwo: Leprechaudrink – jeden przerzut w każdej lokacji Atrakcja: Tęczowy labirynt 2 -> 4 Efekty: spotkanie z dementorem
Kiedy odprowadzał towarzysza imprezy teatralnym przewróceniem oczami, nie spodziewał się jeszcze, że naprawdę odnajdzie koniczynę, zyskując zarazem tak wartościowego asa w rękawie. Obłowiony otrzymanymi od irlandzkich krasnoludków nagrodami podążył do stoiska otoczonego ogromnymi, drewnianymi beczkami, błędnie przypuszczając że to właśnie w pobliżu wypełnionych chmielowymi trunkami kranów odnajdzie pozostawionego wcześniej samemu sobie Fredericka. Wypatrując znajomej sylwetki i rozwichrzonej czupryny mężczyzny, pozwolił sobie podjąć decyzję za niego, zamawiając dwa kufle leperaudrinka. Po pierwsze dlatego, że dzień świętego Patryka odwiecznie kojarzył się z zielonym napitkiem, po drugie… skoro shamrock odczarował jego złą passę, miał nadzieję że tego roku podobnie będzie z leprechaunami. Położył na ladzie parę galeonów z napiwkiem, popijając po drodze zamówiony alkohol, którego smak okazał się delikatny. Wydawało mu się, że przypomina trawę, a chociaż nie wybrzmiewało to najlepiej, przyjemnie rozlewał się po gardzieli. Problem w tym, że nigdzie nie mógł znaleźć tego cholernego Shercliffe’a. W końcu zaczął wypytywać o niego kolejnych czarodziejów, dowiadując się od drobnej blondynki, że jego kamrat zniknął… w tęczowym labiryncie. Meksykanin westchnął ciężko, nie mogąc od siebie odeprzeć tej jednej natrętnej myśli: i ty, do kurwy, miałeś czelność śmiać się z moich poszukiwań koniczny?. Mimo to, zdecydował się do znajomego dołączyć, przekonując brodatego skrzata na wejściu, że nie nabałagani piwskiem. Chyba udało mu się zwyciężyć w tej walce z pomocą drobnego pochlebstwa, ale przede wszystkim wreszcie dotarł do Fredericka, spostrzegając lewitujący przed nim pierścionek zaręczynowy. – Poważnie…? – Mruknął z niedowierzaniem, bo tylko na tyle było go obecnie stać. – …aż tak ci suszy głowę? – Zagadnął również, upewniając się że natrafili na bogina, który pod wpływem jego spojrzenia na krótką chwilę zaczął zmieniać kształt, przeobrażając się w kościsty, koński łeb. - Mam coś, co poprawi ci humor. – Wręczył mu soczyście zielony browar, ale gdy sam wychylił jego kolejnego łyka, poczuł jak cały jego organizm ogarnia podejrzany chłód. Nie, nie było aż tak zimne, a z tego względu Paco rozejrzał się czujnie wokoło, kątem oka zauważając mknącą w jego kierunku zjawę. Nie miał nawet czasu zastanawiać się czy to prawdziwy dementor, instynktownie chwycił różdżkę, niewerbalnie rzucając zaklęcie patronusa. Na szczęście świetlisty kojot nie zawiódł jego oczekiwań, skutecznie rozprawiając się z zakapturzonym widmem. – Tęczowy labirynt. No tak, daje tęczą i szczęściem na kilometr. Pozazdrościć organizatorom poczucia humoru. – Zwrócił się do Shercliffe’a z nad swojego piwa, zastanawiając się jak młodsi uczestnicy wydarzenia zareagują na te niespodzianki. – Po cholerę tu w ogóle wlazłeś? – Nie omieszkał również zarzucić kumplowi głupkowatego wyboru, a właściwie to wytknąć mu nuty hipokryzji; wszak sam wcisnął mu ten oręż w dłoń.
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 49 Efekty: zielono mi w pyłku
To pełne złości szarpanie się z kępami trawy, wprawiło tyle, że walnął najwyraźniej jakiegoś magicznego chwasta, który opluł go zielonym pyłkiem, nadając jego irlandzko-patrykowej kreacji wyglądu zbieżnego z tym, który nosiła na sobie obecnie Scarlett. Potrząsnął głową, zdmuchując z brwi pyłek i strzepując go z grzywki, po czym zamrugał dziwnie. - Ta polana jest jakaś... specyficzna. Myślisz, że rozrzucili tu tyle gruzu, żeby utrudnić poszukiwania? - zapytał dziewczynę, zauważając, że wraz z kopnięciem kłącza, jego złość jakby nagle wyparowała. - Jadłbym... pączki. Serniczki! Może... jakieś kanapki z fajnymi składnikami? - zaczął rozmyślać nad jedzeniem - Najlepiej z jakimś takim Twoim sosem, wiesz, z tych co je tak dobrze przyprawiasz... - uśmiechnął się błogo, przypominając sobie niektóre z dań Carly- A na deser, do kawuni, ciasteczko! Koniecznie. - pochylił się niżej w trawie, myśląc, że to chyba to..! Ale jednak nie, były to po prostu blisko rosnące, zwykłe koniczynki. - Smoczego jaja..? - zdziwił się- A po co Ci smocze jajo..? - uniósł brwi.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Opłata na wstęp:tutaj Atrakcja: Pole - 41 (wybrane z zewnętrznego oka) + 2 (mag żywiołów ziemia) = 43 Efekty: Zdobywam nagrody!
Po wyprawie na feriach, wzmożonej nauce w szkole i tych wszystkich łyżwiarskich treningach, czuła, że świętowanie na zabawach z okazji Dnia Patryka było dokładnie tym, czego potrzebowała. Ubrała się w odpowiednio zielony do okazji strój, nie szczędząc nawet na zielonym brokacie do twarzy, którego miała wiele w swojej kolekcji i wymalowała sobie nim koniczynki na policzkach. Jeżeli @Valerie Lloyd się na to zdecydowała, jej także mogła zrobić z tej okazji wyjątkowo błyszczący makijaż. - Jeju, ale będzie wspaniale! – pisnęła, łapiąc przyjaciółkę pod ramię. – Tyle zabaw i… - spojrzała na ogłoszenie o konkursie. – Można wygrać galeony! Dawaj biegniemy! Pociągnęła za sobą Puchonkę, by jak najszybciej się zgłosić i zacząć swoje poszukiwania. Padła na kolana z rozbiegu, licząc na to, że szczęście będzie jej tego dnia sprzyjało. Było jeszcze wiele innych atrakcji, które koniecznie chciała zaliczyć i bardzo nie chciała, by ich dzień skończył się tylko na grzebaniu w trawie. - Jak myślisz, jak dużo może być tu czterolistnych koni… - przerwała, bo jej wzrok padł na dokładnie tę czterolistną koniczynę, której szukała. – O KURDE! VAL PATRZ! – podskoczyła do góry z radością, ściskając przy sobie drobną roślinkę.
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Opłata na wstęp:fiuu Atrakcja: Koniczyny 46 ale mam cechę eventową świetne wewnętrzne oko (spostrzegawczość), więc odejmuję 3 oczka i będzie 43 Efekty: główna nagroda!
Val poprawiła kosmyk niesfornie spadający jej na czoło. Głęboko odetchnęła, po czym dała się porwać zabawie. Gryfonka prowadziła ją za rękę, podczas gdy ona rozglądała się na boki. Było tu tutaj tyle atrakcji, zupełnie inaczej niż na mugolskim świecie Patryka. A przynajmniej nie tak jak sobie to wszystko zapamiętała. - Remy, ale jakie galeony. Poczekaj, zobacz tęcza! - powiedziała Val, wskazując na niebo. Szybko jednak została sprowadzona na ziemię bowiem zaczynały się poszukiwania o wiele przyjemniejsze niż te, których były świadkami na feriach. Gdy dotarły na pole koniczyn, Puchonka westchnęła z zachwytu. - Jak tu pięknie! - powiedziała, przyglądając się roślinom rozpostartym na powierzchni. Po chwili dostrzegła coś, czego nie spodziewała się zobaczyć. - Ooo. Czy to tego szukamy? - zapytała, trzymając w ręku czterolistną koniczynę, w momencie, w którym usłyszała krzyk Remy. Szczerze zaśmiała się na dziwne zrządzenie losu. - Ale mamy szczęście!
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly poważnie zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna jednak poszukać jakiegoś uzdrowiciela, czy kogoś podobnego. Łyknęła sobie piwa, zastanawiając się, jak zapanować nad Basilem, który tak okropnie traktował okoliczne krzaczki, sprawiając wrażenie co najmniej rozzłoszczonego, gdy wtem wszystko mu przeszło i został równie zielony, co ona. Musieli z boku wyglądać co najmniej pięknie i fascynująco, nic zatem dziwnego, że dziewczyna zaśmiała się ciepło, a jej ciemne oczy rozbłysnęły głębokim blaskiem. Cieszyła się, że Basil postanowił ją tutaj wyciągnąć, bo było w tym coś niesamowicie przyjemnego i musiała przyznać, że bawiła się z każdą chwilą coraz lepiej, nawet jeśli nic im nie wychodziło. - O ja jestem pewna, że oni to wszystko tutaj robią specjalnie! Na pewno zostawili tutaj pełno rzeczy, żeby utrudniać nam pracę - stwierdziła, po czym pochyliła się, rozglądając z uwagą po koniczynie, idąc przed siebie jakoś tak bez przekonania, ale również bez zastanowienia i chwilę później weszła w szeptnika, tak o, jakby go tam nie było. Dlatego też straciła całkowicie wątek serniczków i całej reszty jedzenia, która przecież była dla niej tak niesamowicie ważna, po czym sapnęła, gdy Basil zadał jej tak całkowicie idiotyczne pytanie! - Po gówno! - zakomunikowała, sapiąc wręcz z irytacji. - Wyobraź sobie, znalazłam takie jedno i może powinnam była zrobić z niego jajecznicę, zamiast się tak o nie troszczyć! - dodała i aż podskoczyła ze złości w miejscu, wylewając resztę piwa i aż zniszczyła kubek, w którym się to znajdowało, po czym sapnęła i zdała sobie sprawę z tego, że cała złość jakoś z niej wyparowała. Spojrzała podejrzliwie na otaczające ich rośliny, a później na chłopaka. - To jest jakaś nienormalna magia, mówię ci.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 19 Efekty: znowu sie gniewam !!!
Nie byłby wcale zdziwiony, gdyby lepkonusy i organizatorzy festynu robili sobie z nich żarty - było to bez wątpienia częścią celebracji dnia Świętego Patryka, przynajmniej z perspektywy Bazyla i jego doświadczeń życiowych w to święto. Aż podskoczył, zdziwiony nagłym wybuchem Norwoodówny. Wpatrywał się w nią w szoku, nie mogąc jednak ukryć samemu przed sobą, że ta wściekła strona jej duszy wydała mu się nader atrakcyjna - możliwe, że tak jak on w dresach, po prostu wściekła Carly występowała w naturze tak rzadko, że taki widok, był jak spotkanie jednorożca, czy też trafienie koniczyny. - Wiesz co, jak dla mnie możesz tak częściej... - zarechotał głupio i zafalował brwiami- No nic, chyba nic tu po nas... - zaczął, klepnięciem w uda sygnalizując chęć udania się już do następnej atrakcji, kiedy Carly nagle odnalazła to, czego szukali cały czas. I to właśnie wydarzenie znów zagotowało krew w Bazylowych żyłach. - Do licha! - burknął nadąsany. Bo wiadomo, ambicja kazała mu znaleźć koniczynę jako pierwszemu, co więcej, duża Irlandczyka łkała, że nie będzie mógł celebrować święta z dumnie wpiętym w dresik pędem- Nienormalna! - fuknął, potwierdzając jej słowa.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
- Nie znoszę się denerwować! - powiedziała na to, wachlując się dłonią, bo naprawdę nie wiedziała, co nagle w nią wstąpiło, ale uznała, że jakoś sobie z tym poradzi. Widać było jednak, jak w kącikach jej ust zaczął czaić się dość jednoznaczny uśmiech, wskazujący na to, że nie miałaby nic przeciwko temu, żeby sobie pokrzyczeć w pewnych sytuacjach i może nawet byłaby skłonna to jakoś bardziej pokazać, gdyby nie to, że byli cali zieloni. I znajdowali się gdzieś na jakimś polu koniczyny, pośród innych ludzi, a Basil zdecydowanie nie powinien jej tak podpuszczać. Wszystko jednak wskazywało na to, że ich relacja była taka, a nie inna, że po prostu w ten sposób wzajemnie na siebie działali i nie mogli nic na to poradzić. Jakoś tak istnieli obok siebie, prowokując się do głupot. Carly wywróciła oczami, wzdychając, niemalże padając pośród koniczyn i właśnie wtedy przed jej oczami pokazało się dokładnie to, czego szukała! To było na tyle dziwne, że na chwilę zamilkła, by ostatecznie pokazać Basilowi, jaki niesamowity odniosła sukces, jednocześnie kręcąc głową. Wyglądało na to, że musiała sobie spalić buty, żeby to wszystko przetrwać! Nie wiedziała, czy to była faktycznie jakaś nagroda, czy jednak nie, czy to było wynagrodzenie jej trudów, ale mogła teraz skierować się po odebranie nagrody, jednocześnie jednak pytając Basila, czy chciał tutaj jeszcze zostać, czy wolał może napić się jeszcze piwa i sprawdzić, co kryło się w labiryncie. To miejsce bowiem też przyciągało jej spojrzenie, chociaż była pewna, że znowu w coś tam wdepnie i nie będzie z tego powodu zadowolona. - Co tu tak ciepło! - rzuciła jeszcze, już po chwili wachlując się, bo miała naprawdę dość tego ukropu, jakiego się nie spodziewała i miała nawet nadzieję, że ten naszyjnik, jaki dostała, nieco ochłodzi atmosferę.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 37 Efekty: jeszcze więcej zielonego pyłku!
Nauczony doświadczeniem, kiedy tylko szeptnik znów wślizgnął mu się do głowy, a złość rozlała gorącem po żyłach, poczuł, że znów musi coś kopać, niszczyć i rozwalać. Niewiele myśląc starał się zignorować frustrację związaną z faktem, że jego ulubiona Puchonella zdobyła koniczynę prędzej od niego samego, rodowitego Irlandczyka z Irlandzkiej matki i ojca, jednak chora, ślizgońska ambicja nie pozwalała mu po prostu się poddać. Zamachnął się na jedno z kłączy i znów zasadził w nie soczystego kopa, a to wybuchło kaskadą zielonego pyłu. - Gorąco! - powtórzył po niej rozeźlony, czekając, aż efekt magicznej złości ustąpi- Pociesz mnie chociaż trochę jeszcze się złoszcząc. -podpuścił ją z rozbawieniem, kiedy nerwy go opuściły. Zebrał się w sobie nawet by pogratulować jej wygranej, pomógłby nawet z założeniem naszyjnika, ale bał się dotknąć go umorusanymi w pyle rękoma. - Trochę tak. - ściągnął z grzbietu bluzę, by rzucić ją w trawę, coby Carly mogła sobie przycupnąć wygodniej na ziemi- Możesz mi pokibicować, może Twoje szczęście na mnie spływnie. - zasugerował, zacierając ręce. Przez chwile rozważał, czy szukać tam, gdzie Carly znalazła swoją, ale nawet piorun nie strzela dwa razy w to samo drzewo więc po prostu zanurkował dalej w gęstwine.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Opłata na wstęp: dokonana Atrakcja: Piwo Efekty: mam spalone buty, jestem zielona, wygrałam nagrody
Utknęła tutaj na dobre, bo rzecz jasna, nie zamierzała się poddawać. Tym razem, będąc dokładnym, w kibicowaniu Basilowi, bo skoro tak bardzo chciał znaleźć tę koniczynę, to ona zamierzała siedzieć obok niego i zagrzewać go do boju. Nigdy nie zamierzała opuszczać swoich przyjaciół w biedzie, nie zamierzała pozwalać na to, żeby z jakiegoś powodu się poddawali, toteż pozwoliła chłopakowi na to, żeby się należycie rozgniewał, poskakał w miejscu, a później zachęcił ją do tego, żeby potraktowała go w taki, a nie inny sposób. - Nawet nie próbuj się zatrzymać! Złamiesz mi tym serce i w ogóle się na ciebie obrażę, idę specjalnie dla ciebie po piwo, więc lepiej siedź tutaj, jak wrócę! - zakomunikowała, tonem zdecydowanie podniesionym, choć nie aż tak potwornym, żeby od razu uznać, że była szalona, wściekła albo pijana. Leprehaudrink. Dokładnie to zabrała w kubkach, kiedy już odebrała swoją nagrodę i zdołała jakimś cudem uiścić opłatę za ten napój, który zdecydowanie jej się przydał. Wciąż było jej gorąco, wciąż była nieco zmęczona, na dokładkę wyglądała, jakby wyturlala się w zielonym kleju, więc coś od życia się jej należało. Uśmiechnęła się wdzięcznie, gdy Basil rzucił jej swoją bluzę, a później podała mu kubek z piwem, upijając łyk własnego, odkrywając, że smakowało nieco trawa, ale z jakiegoś powodu było niesamowicie smaczne i dość orzeźwiające, co uznała za spory plus tej sytuacji. - Do boju! Będę tutaj siedziała tak długo, aż nie znajdziesz tej koniczyny! Nawet jeśli będę musiała wypić kolejne piwo. Myślisz, że powinnam włączyć je do oferty pudełkowej? A może jednak skupić się na deserach? Upiła kolejny łyk piwa, a później pokręciła głową i otrzepala ubranie, wzdychając cicho, bo wyglądała tragicznie, ale na pewno nie tak tragicznie, jak Basil, który wyglądał teraz jak jakiś wielki niuchacz. Była pewna, że jak czegoś nie zrobi, będą tutaj siedzieli do rana, więc sapnęła, gdy zdała sobie sprawę z tego, że ten nigdy się naprawdę nie podda. - Dobra, pomogę ci, mój bubolu. Chodź, sprawdzimy tutaj - powiedziała, klepiąc poletko przed sobą i przypadła do ziemi, uważnie się rozglądając. - Chodź, chodź, mój nos mówi mi, że tu coś znajdziemy.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Opłata na wstęp:dokonana Atrakcja: Pole koniczyny - kostka: 87 + pomoc Carly więc 88 !!!! Efekty: szalej jadowity (z kostki) + nagroda ;-;
Z pewnym znużeniem już, ale wciąż z zajadłością, zanurzył się pomiędzy źdźbła, sprytnie i skrupulatnie przeglądając trzylistne koniczynki. Było to już kwestią Irlandzkiej dumy i honoru, by znaleźć cokolwiek nawet gdyby miał tu siedzieć do jutra. Poza tym, no co miał zrobić, nie chciał, żeby się na niego Carly obraziła, prawda? Gdyby chociaż był dobry w transmutacje, na pewno spróbowałby przyprawić jakiejś koniczynie czwarty listek, ale niestety, ta właśnie dziedzina magii była jego achillesową piętą. Po raz kolejny, załamany w życiu swoimi wyborami, wiedzą o historii czarodziejów przecież nie mógł zawojować polanki, czołgał się pomiędzy krzewami, nim zauważył charakterystyczny krzew szaleju. Nie zastanawiał się, wiedząc, że taka okazja może się drugi raz nie trafić! Wydobył różdżkę i ostrożnie pobrał porcję, by schować ją w swoim dobytku na inne, bardziej istotne eliksirowo czasy. Mogły nigdy nie nadejść, ale Bazyl nie marnował okazji... - To dlatego, że jestem zbyt trzeźwy. - ocenił sam siebie, bo to przecież jasna oczywistość, że chyba w dzień świętego Patryka powinien być porobiony. Może wtedy jego spostrzegawczość pozwoliła by mu znaleźć koniczynę, a nie kolejnego nieśmiałka, machającego do niego z gałązki.- Stan upojenia pomaga w różnych momentach życia. - przyznał, choć nie był pewien, czy picie piwa w archiwach Wizengamotu nie skończyłoby się przypadkiem utratą pracy. Zaśmiał się pod nosem na wspomnienie bubola, bo stek z bubola smaczna sprawa, wciąż jednak dzielnie przemierzał, niczym żołnierz w okopach, trawiaste kępy w poszukiwaniu koniczyny. - Gdzie? Gdzie? - ruszył, rzeczywiście przerośnięty, umorusany na zielono niuchacz, tam, gdzie Carly wskazywała drogę i wpadł w trawę jak w wodę, wierząc, że nie dość, że Carly znalazła koniczynę i teraz na pewno jest pod jej szczęśliwym wpływem, to przecież piła piwo, a święty Patryk łaskawiej patrzy na dobroczyńców z piwem w ręku. - Mam! - wykrzyknął nagle, wyskakując z trawy jak delfin z wody- Miałaś racje! Tu była! - wskazał oskarżycielskim palcem kępę trawy, którą podpowiedziała mu dziewczyna. Prędko poszedł odebrać nagrodę i wracając niewiele myślał, tylko rzucił się, by wyściskać Puchonellę.... przyklejając się do niej na dobre. - Ups. - mruknął jej w szyję.
Opłata na wstęp:tutaj Atrakcja: Koniczyna; 100 Efekty: główne nagrody z koniczynki
Jeśli ktoś tak stroniący od alkoholu jak Ariadne mógłby wybrać jakiś specjalny dzień, żeby porzucić na chwilę abstynencję to byłby to zdecydowanie dzień św. Patryka! Lubiła to święta głównie przez jego swobodę oraz wesołość, którą błyskawicznie można było się zarazić. Dobrze widzieć, że mimo wszystko pamiętano również o zachowaniu bezpieczeństwa. Aurorka stale myślała o ewentualnych problemach związanych ze smokami, więc z ulgą zobaczyła rozciągającą się nad Dublinem barierę. Może to uchroni czarodziejów przez kolejnymi tragediami... Zdecydowanie za wiele ich ostatnio było. Tej nocy wszyscy odpoczną i dobrze się zabawią, nawet Wickens. Jasnowłosa od zawsze uznawała się za szczęściarę i to bynajmniej nie z powodu wybujałego ego. Zwyczajnie widziała, że życie traktuje ją dość łagodnie. Nie wpadała w żadne poważne tarapaty, nie rozlewała kawy przy pracy, nie uciekał jej Błędny Rycerz w ostatniej chwili. Niby proste rzeczy, a jednak znacznie umilające życie. Bardzo prawdopodobne, że coś jednak nad duszą Ariadne czuwało i chroniło przed pechem. Kiedy już przybyła cała ubrana na zielono z zielonym kapeluszem i zielonymi rękawiczkami, od razu zechciała spróbować swoich sił w szukaniu czterolistnej koniczyny. Z jakiegoś powodu czuła, że to dobry pomysł. I dosłownie nie minęło nawet pięć minut od kiedy pojawiła się na festiwalu, gdy spojrzała na trawę tuż pod swoimi stopami i... uśmiechnęła się. Znalazła właśnie tę wyjątkową roślinkę. Zero poszukiwań, zero wysiłku. Jeśli to nie jest idealne potwierdzenie na to, że Wickens to dziecko szczęścia, które w dzieciństwie wpadło do kociołka z Felix Felicis to nie wiem czego więcej potrzeba. Zerwała koniczynę i przyniosła organizatorom konkursu. Podziękowała za nagrody, z uprzejmością przypinając odznakę do swojego stroju. Teraz pozostawało w ogóle rozejrzeć się po tym miejscu. Oferowało jeszcze tyle atrakcji! Miała calutką noc i zamierzała z niej skorzystać.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Opłata na wstęp: Dokonana Atrakcja:Garnek 3 i C, 2x I Efekty: PODWÓJNA DAWKA PERFUM AMORTENCJI NA MORDĘ, roztaczam wokół siebie jej zapach z podwójną mocą ;-;, oraz chochliczek <3, główna nagroda z koniczynki
Spojrzała na znalezisko przyjaciółki z niedowierzaniem i wyszczerzyła się od ucha do ucha. - Mówię ci, to ten zielony makijaż! Dublin od razu wyczuł, że jesteśmy gotowe na zabawę! – zażartowała i, już dużo spokojniej, znów złapała przyjaciółkę pod ramię, żeby odebrać nagrody. Chciała od razu założyć naszyjniszek, który im obu udało się zdobyć, ale organizator powiedział im, że może to nie być najlepszy pomysł przy tylu osobach. Nie miała zamiaru się z nim kłócić, po prostu schowała zapakowaną wygraną do plecaka, siedemdziesiąt (!) galeonów do portfela a koniczynkę, która jak widać miała im przynosić szczęście, do Dziennika Przygód. Miała nadzieję, że po powrocie Irvette zgodzi się jej ją magiczne zasuszyć. A co do dorosłych już uczniów, zastanawiała się też, gdzie mógł się podziać @Orpheus N. Valden, który powiedział, że też dołączy do świętowania. Jak widać musiał się jeszcze szykować. Nie widziała też nigdzie @Artie Gadd, który zabrał się razem z Elim. Przynajmniej obiecywał, że się zabierze. Tylko dlatego nie zaciągnęła go razem z nimi wraz z pierwszym świstoklikiem. - Hmm… To co teraz? – rozejrzała się, wszędzie było tyle tańca i zabawy, że aż nie wiedziała do czego pierwszego podejść. – Garnek złota? – przeczytała napis nad jednym ze stoisk. – Próbujemy szczęścia, żeby się jeszcze wzbogacić? – uśmiechnęła się do przyjaciółki łobuzersko i zaraz ruszyły do atrakcji. Ustawiły się przy dużym garncu złota, w którym dryfowały galeony. Wyglądało to dość prosto, więc zaczęła zastanawiać się, gdzie w tym wszystkim haczyk. Oczywiście, nie zamierzała zrezygnować. Co to, to nie. Były tutaj, żeby świętować i trochę się rozerwać! - To co? – zapytała z błyskiem rozbawienia w oczach. – Na trzy? Dawaj, odliczamy razem – zaśmiała się. – Raz, dwa… TRZY! – i głęboko wzięła oddech, żeby zanurkować głową w garncu. Oczywiście, że był haczyk. Nikt nie ostrzegł ich, że ciecz w środku to nie woda, a piwo. A galeony… To też nie były do końca galeony. Gdy tylko się je wyciągnęło, transmutowały w coś innego. W taki właśnie sposób nie dość, że na wstępie z ekscytacji i zapału do gry dziewczyna nałykała się piwa jak głupia to jeszcze dwa z trzech galeonów rozlały na nią płyn. Przepięknie pachnący płyn. Już po jednej takiej monecie pachniała dość intensywnie, ale po drugiej czuła się, jakby wykąpała się w perfumach. Za to trzecia zmieniła się w figurkę. - Tego się nie spodziewałam – zaśmiała się w głos, czując pierwsze kopnięcie podchmielenia. To zdecydowanie za mała ilość alkoholu, żeby była pijana, ale wystarczająca, żeby wesoło ją wstawić procentami i bąbelkami. Już wcześniej nie miała problemów z rozmową, ale teraz była radośnie paplającą kuleczką szczęścia i uśmiechów. – Ale patrz! Mam… Chochlika! – zachichotała raz jeszcze, bo wszystko było dużo zabawniejsze, niż jej się wcześniej wydawało.
Ostatnio zmieniony przez Harmony Seaver dnia Sro Mar 15 2023, 07:59, w całości zmieniany 1 raz
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Wyrwanie się ze szkoły brzmiało jak coś, na co normalnie by się nie zgodził, jednak biorąc pod uwagę wizę znalezienia się w Dublinie nie całkiem samu, a z @Eli Rosley, gdzie przy okazji w tłumie mógłby znaleźć swoich znajomych i ewentualnie dobrze się z nimi bawić, nietrudno było u niego o zgodę, chociaż fakt, że ta się u niego pojawiła, była dość... zaskakująca. Jego baterie społeczne niekoniecznie mu przeszkadzały a fakt, że nie wybrał się w tym roku na ferie, chyba dostatecznie popchnął go do tego, żeby chociaż na jeden dzień, jeden piątek, wyrwać się ze szkolnych murów, mimo że ta wycieczka kosztowała go aż trzydzieści galeonów. Nie mógł odpuścić takiej okazji, prawda? Przecież Eli się zgodził, a znalezienie Moony (a przy okazji całej ekipy) w tłumie nie powinno być takie trudne... Piwo, piwsko, piweczko; zanim zdecydował się wziąć do ręki kufel, zanurkował w garnku złota, nie oczekując szczególnie dobrze efektów, ale przynajmniej miło się zaskoczył, widząc, że jego przyjazd tutaj należycie się zwrócił, do tego dostał figurkę i... czy właśnie poczuł mocne perfumy? - Eli! Musisz spróbować - wskazał starszemu na garnek, z którego sam przed chwilą wyłowił skarby i, oczekując, aż starszy zrobi to samo, sam poprosił o bezalkoholowe piwo. Przez podekscytowanie, jakie ogarnęło go przez zdobycie pierwszych fantów, chyba nawet nie zauważył, co dostał, a po pierwszym łyku, jakby sam zwrócił się do przyjaciela ze słowami: - Pamiętasz, jak mówiłem ci, że mój ojciec zginął w płomieniach na kutrze? To generalnie ja wywołałem ten pożar, magią. Tak jak za sprawą magii zdecydował się wygadać ze swojego największego sekretu.