Potrafił zrozumieć dumę. Unosił się nią niejednokrotnie w swoim życiu, ale reakcja siostry była dla niego niezrozumiana. Czy czuł wyrzuty sumienia? Być może. Nigdy by się do nich nie przyznał, ale nie chciał doprowadzać młodej do stanu prawdziwej agresji czy złości. Jedno to droczyć się w granicach rozsądku i dobrego smaku, a czym innym było naprawdę naciskanie na tematy wrażliwe, które mogły odbić się na ich relacji. Milczenie Ike mogłoby rozdrażnić Iris, ale musiała docenić, że nic teraz nie mówił, bo zapewne palnąłby coś nieodpowiedniego, więc po prostu zastosował się do wszystkiego, co powiedziała ona. W milczeniu pomagając jej z pierścionkami, a także przenosząc się z nią na ławkę. Poczuł co prawda ukłucie zawodu, kiedy Merkury gotów był skoczyć na niego, chociaż byli przecież jedną rodziną, ale to Iris była właściwym właścicielem i alfą grupy. Nieważne, że jego męskie ego krzyczało, że to on powinien nim być. Typowe samcze nastawienie.
Siadając obok siostry na ławce, rozsiadł się na niej wygodnie, jakby nic go nie przejmowało, ale nawet teraz, wyciągając ramię komfortowo na oparciu za jej plecami patrzył na nią wzrokiem skupionym, a więc takim, w którym dało się odczytać zalążki troski. Nawet jeśli uważał reakcję siostrzyczki za lekkie nastoletnie dramatyzowanie, zachował tą uwagę dla siebie.
—
Wybacz – odpowiedział w odpowiedzi na jej “dziękuję”, wiedząc, bardzo dobrze, że ją to jedno słowo musiało kosztować pewnie tak samo dużo, jak jego przeprosiny. Żadne ze Skylightów łatwo nie rzucało takich zwrotów w eter. Chyba, że w kłamstwie, ale siostry okłamywać nie zamierzał. Przechylił głowę na bok, trącając ją głową intencjonalnie, zaczepnie, żeby zwrócić jej uwagę i trochę rozbić ciężką atmosferę między nimi.
—
Chcesz odznakę dzielnego pacjenta? Wyczarował jedną, jako prowizoryczny tatuaż na swoim karku, a przynajmniej jego odsłoniętej skóry.
—
Pozwolę ci się oskalpować. Głupi żart? Właśnie tak miał brzmieć, głupio. Wpatrywał się w dziewczynę ciekaw czy podłapie ten luźniejszy ton, czy dalej będzie się na niego boczyć. Albo boczyć na sytuację? O ile łatwiejsze było radzenie sobie z siostrami, kiedy nie weszły w okres dojrzewania i buntu.
—
Po co, jak mam taką uzdolnioną uzdrowicieleczkę w rodzinie? Prawda była taka, że kiedy Ike nie był pewien swojego zdrowia, bo jak wiadomo, miał poważne problemy z określeniem skali bólu i bezpieczeństwa, szedł do Iris. Nie do matki i nie do Monici, bo Iris miał pod ręką i czasem lubił obserwować, jakie robi postępy w nauce.
—
Ok. Bez Munga, ale idziemy ci kupić jakąś maść u Pippina. Postanowił, a decyzja starszego brata jest nieodwołalna.
@Iris Skylight+