Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Co się dzieje w Vegas...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySob 29 Lut - 17:45;

First topic message reminder :


Retrospekcje

Osoby: @Cassius Swansea, @Dina Harlow
Miejsce rozgrywki: Las Vegas
Rok rozgrywki: zima, 2020r.
Okoliczności: ...zostaje w Vegas.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyWto 17 Mar - 22:31;

Nie zauważyłby tego. W całej swojej ignorancji po prostu nie zwróciłby na to uwagi. Nie dlatego, że jego palec nie ciążył mu od obrączki. Miał ją, a i owszem. Zauważył to już w areszcie, gdy poprawiał tkwiący na palcu czarnomagiczny pierścień. W alkoholowym upojeniu kompletnie bezmyślnie wsunęli mu dwa pierścionki na jeden palec, dzięki czemu zupełnie nie rzucało się to w oczy i pomagało tkwić w przekonaniu, że przecież nic wielkiego się nie stało. Nie zauważyłby jednak tego, że z jakiegoś powodu aż tak straszliwie ją to zmartwiło, gdyby zareagowała chociaż odrobinę normalniej. Niestety, ona wlepiła w niego pozbawione śladu zrozumienia spojrzenie. W dodatku oczy zaczęły zachodzić jej łzami, a on równie bez refleksji patrzył na jej dłoń. Tylko tyle mu pozostało, bo przecież nic, absolutnie nic nie powiedziała. Nie zaprzeczyła, że to zrobili. Nie zapytała. Nie wykrzyczała mu też w twarz, że chyba go popierdoliło skoro ją zaobrączkował. Prawdę mówiąc, on nie wierzył nawet przez chwilę w to, że ten akt był ważny. Nikt normalny nie udzieliłby im ślubu w takim stanie, nawet w Las Vegas, a Cassius, pomimo całej zmyślności jaką niekiedy przejawiał, nie załatwiłby tego tak od ręki. Nie dlatego, że nie potrafił, a raczej z uwagi na fakt, iż po prostu nie pomyślałby o tym. Nie pamiętał jak i gdzie, tak samo jak ona. Stawiał jednak swoją miesięczną pensję na jakąś pierwszą, lepszą kapliczkę i przybranego z ulicy klowna w roli udzielającego ślubu. Za plik banknotów to i Swansea mógł kogoś uznać za męża i żonę. Pewnie dlatego był tak spokojny. A może dlatego, że jej reakcja była po prostu… bolesna? Kiedy wzięła wodę i poszła do wanny, w pierwszym odruchu odwrócił twarz w kierunku ściany. Potrzebował minuty, aby zapanować nad tym co pojawiło się na jego twarzy. Jak przystało na niego, starał się zamieść pod dywan swoją krzywdę i udać, że absolutnie nie zdołała go zranić swoim zachowaniem. Z drugiej strony, chociaż pewnie trudno byłoby mu się do tego przyznać, zmartwił się. Była w pewnym szoku, to było widać od razu. Nie zmieniało to jednak faktu, że przemożenie się, aby do niej podejść kosztowało go trochę zbyt wiele. Nie wchodził do pachnącej świeżością wody. Przykucnął przy niej, wspierając blade ramiona na krawędzi bielutkiej, wyszorowanej na błysk wanny. Napotykając jej spojrzenie nie przerywał ciszy. Czekał aż znajdzie jakieś słowa i pochwyci to, co chciała powiedzieć, ale ta chwila przedłużała się w nieskończoność, a jemu zdążyły już zesztywnieć łydki. Dotknął jej ramienia zaledwie dwoma palcami. Bał się, że jeśli położy całą dłoń, uderzy go czymś więcej niż słowem.
- Dina? - Wymówił starannie jej imię, z zaskoczeniem dostrzegając, że napełnili dopiero połowę mini basenu. Starał się pochwycić jej spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyWto 17 Mar - 23:59;

Była zbyt głęboko w swojej głowie, żeby zauważyć jakąkolwiek oznakę emocji na twarzy Casio. Co więcej, ekspresje jakie się na niej pojawiały i tak wymagały skupienia, był przecież pierdoloną enigmą ukrywającą swoje emocje, a ona ledwie niedawno nauczyła się częściej trafiać niż nie trafiać ze swoim zgadywaniem jego uczuć - musiała jednak mu się w skupieniu przyglądać, a teraz nie umiała się skupić nawet na sobie, nie mówiąc już o świadomości miejsca i czasu w jakim się znajduje. Tkwiła w tym kretyńskim bezruchu jak golem uklepany z bladego błota, z wiechciem słomy uczepionym na czubku głowy w absolutnej ciszy do momentu, aż zdecydował się do niej podejść. Kiedy dotknął jej ramienia drgnęła, choć zwyczajnie z zaskoczenia to jednak gest ten jakby przełączył jakąś ważną wtyczkę w tym ptasim móżdżku, włączając nieznane pokłady intelektu, które bez tego dotyku pozostawały poza jej własnym zasięgiem. Ocknęła się jakoś, ze zdziwieniem jakimś dostrzegając, że siedzi w wannie, trzyma szklankę nawet! Odwróciła się do niego i spojrzała mu w oczy.
- Cassius? - wypowiedziała równie starannie, zupełnie bez pretensji choć w jej oczach wciąż kryła się jakaś konfundująca pustka, cień nieobecności umysłowej, jakby wciąż gdzieś próbowała w głowie wydrapać z dna pamięci choćby cień wspomnienia tamtej sytuacji.
Uniosła szklankę do ust upijając dwa łyki, całe szczęście, że siedziała w wannie, bo się przy okazji oblała rozdziawa jedna i przełożyła ramię przez wannę by odstawić szklankę na podłogę - Wchodzisz? - dodała jeszcze, cofając rękę i zanurzając obie dłonie pod wodą. Dopiero ukryte pod gęstą pianą palce, badawczo i ostrożnie jakby bała się zostać porażoną prądem, dotknęła obrączki. Obróciła ją powoli w jedną i drugą stronę, ścisnęła między palcami najpierw lekko, potem mocniej aż poczuła jak krawędzie wrzynają się jej w palce. Potem puściła ją nagle z równie nagłym wdechem i odwróciła od niego głowę zasłaniając dłonią twarz - bardzo dziwny to był gest. Jakiś taki... nie-dinowy kompletnie. A jednak zaistniał. Zacisnęła powieki pod osłoną swojej własnej dłoni drżąc lekko, by dopiero po chwili wrócić do zwykłego w wannie siadu. Ewidentnie wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, może nawet nie tyle chciała, co coś usilnie drążyło w jej głowie dziurę, ale nie było w stanie wydostać się na zewnątrz. Skupiła wzrok na nim i w sumie sama nie wiedziała na co już czeka, na to aż on wejdzie do wanny, czy powie coś, czy sama tak będzie siedzieć aż woda wykipi z brzegów czy wystygnie na lód zupełnie a skóra się jej pomarszczy jak śliwka węgierka.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:00;

Jej reakcja była bardzo niecodzienna i po prostu dziwna. Cassius nieszczególnie wiedział jak powinien się zachowywać w związku z powyższym, więc w zasadzie wolał nie wybierać wcale. Chciałby to zignorować. Pozwolić jej dusić się we własnym sosie tak długo, jak byłoby to niezbędne i w ten sposób niejako zmusić ją do poruszenia tego tematu tak, jak powinno się tu zrobić. Chociażby oburzonym pytaniem „wzięliśmy ślub?!” czy „dlaczego ja tego nie pamiętam?”. Każda reakcja wydawała mu się bardziej właściwa. Uniósł kąciki warg w uśmiechu, który wcale nie był przyjazny, ale nieprzyjazny również. Był pusty - ot, zwykły ruch mięśni, może jedynie zaprawiony lodem, jaki wdarł się w jego spojrzenie dość niespodziewanie. Nie zapanował nad tym, ale aby jej tym nie obarczać, postanowił po prostu wejść do wanny. Nie chciał dokładać jej więcej, niż powinien. Nie miał na to sił, ani wystarczająco wiele zaangażowania. Jeszcze kilka tygodni temu żwawo by się z nią o to kłócił, gnębiąc ją za reakcję, która go raniła, ale w chwili obecnej jedynie zamknął się w sobie jeszcze szczelniej. Puścił jej ramię bez słowa i przełożył nogę przez białą krawędź, aby stanąć stopą w przyjemnie ciepłej wodzie pachnącej lawendą i cytrusami. Nie komentował tego, że się oblała. Nie zmieniał kompozycji zapachowej. Nie bawił się pianą. Nie zakręcał wody. Po prostu usiadł po drugiej stronie wanny, wtulając plecy w twarde miejsce ku temu przeznaczone. Zamoczywszy je, wyciągnął ramiona na boki, jedną rękę unosząc do włosów, które odgarnął w tył. Na jego palcu zamigotały pierścień i obrączka. Dodatkowo także i jego oczy. Spojrzał na nią, muskając ją stopą w udo. Nie wiedział co ma powiedzieć, więc nie mówił nic, aby nie zaostrzyć przypadkiem konfliktu. Zamiast łamać sobie nad tym głowę, sięgnął po nawilżający żel pod prysznic, wyciskając odrobinę na dłonie i zaczynając od solidnego namydlenia przedramion, jednocześnie szukając wzrokiem szamponu. Kwaśny zapach strawionego alkoholu, potu i papierosów zaczynał go męczyć zdecydowanie za bardzo.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:00;

Potrzebowała chwili na przetworzenie wszystkiego. Stanowczo zbyt długiej chwili, system po pierwszej fali szoku zdawał się zawiesić i to w takim stopniu, że podłączenie na nowo wiązek myśli było zadaniem karkołomnym, by nie powiedzieć syzyfowym, bo z każdym kolejnym bodźcem świata zewnętrznego majster w jej głowie wydawał się upuszczać swoje narzędzia pracy i musieć zaczynać od nowa.
Mimo to kiedy Cassius wszedł do wanny podciągnęła nogi do siebie, łącząc i obejmując stopy przyciągnęła swoje pięty bliżej. Ciepło i przyjemny zapach wody były bardzo kojące, być może dlatego mózg się jej jeszcze nie ugotował od tego nadmiaru przeżyć. Kiedy szturchnął ją stopą kącik jej ust drgnął w lekkim uśmieszku, wydawała się powoli budzić z tego kuriozalnego zamyślenia w jakie sama się wpędziłą na dobrych dziesięć minut.
Sięgnęła po mały ręczniczek przerzucony przez wieszak przy kurkach na ścianie i zanurzyła go w wodzie by potem namydlić go skrupulatnie i z zapamiętałością jakby od tego zależały dalsze losy istnienia świata. Jasne włosy moknąc nabierały szarego kolorytu, a skóra mocząc się w ciepłej wodzie przestawałą w końcu mieć ten niezdrowy szaro-siny odcień.
Podniosła na niego wreszcie wzrok, całkiem przytomny i pozbawiony tej debilnej pustki jaka się w nim lęgła chwilę wcześniej. Potrzebowała przerażająco dużo czasu by interpretować własne uczucia i zrozumieć o co jej chodzi, ale nie oszukujmy się - nigdy nie była najbystrzejszą gąską, chwalmy dzień i chwalmy pana, że w końcu dwa do dwóch dodała i gotowa była artykułować swoje mądrości. Wyciągnęła rękę w jego stronę by podał jej dłoń i zaczęła powoli, namydlonym ręcznikiem, myć jego jasną skórę raz koło razu.
- Żałuję, że nie pamiętam. - powiedziała w końcu z jakąś taką urokliwością zaklętą w tych słowach. Wzrokiem uciekała gdzieś na krawędź wody prawie jakby była speszona, a po ustach błąkał się jej wyjątkowo kretyński uśmieszek. Wstydziła się przyznać, że chyba tego chciała - obawiała się, że dla niego to było... no właśnie, nic wielkiego - nie wiedziała więc jak się zachować zupełnie, czy wypada się kretyńsko cieszyć, czy trzeba jednak zachować zblazowany styl i powściągliwość. Podciągnęła się o jego ramię bliżej, wciskając się między jego swobodne w wodzie nogi i podkulając kolana bliżej klatki piersiowej powoli namydliła też jego bark i wystającą znad krawędzi wody klatkę piersiową- To musiało być... - no właśnie, jakie? Ciekawe? Piękne? Głupie? Śmieszne? - ...fajne. - powiedziała ślizgając się spojrzeniem po linii jego żuchwy i podnosząc niepewnie wzrok na jego twarz. Bała się co tam zobaczy. Bała się zobaczyć kpinę, złośliwość, bała się zobaczyć chłód bijący z jego tęczówek w odpowiedzi na jej nieśmiałe przyznanie się do swoich sekretnych pragnień. Bała się, że wciąż wcale nie postrzegali świata tak samo i choć nie chciała patrzeć nigdzie indziej niż tam gdzie patrzył on wciąż żyła w niej niepewność związana z szarą strefą jaką były jego nieodgadnione myśli. Zgarnęła mokre włosy do tyłu odsłaniając twarz i objęła zgięte nogi opierając podbródek o kolana- Myślisz, że to był klaun? - uśmiechnęła się jakoś tak z rozrzewnieniem, ściskając pod wodą ręcznik. Obrączka błysnęła pomiędzy pianą znów absorbując jej uwagę na stanowczo zbyt długą chwilę- Może Elvis Presley... - dodała ciszej, w dziwnym zamyśleniu. Wyciągnęła ręcznik z wody i rozłożyła na swoich kościstych kolanach gładząc jego mokrą fakturę- ...chciałabym pamiętać. - dodała ciszej. Z jakiegoś powodu to było dla niej ważne, tyle było wiadomo. Z jakiego? Możliwe, że sama nie była do końca pewna.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:00;

Muskanie własnej skóry było jego drogą ucieczki od niechcianych myśli wciskających się pod czaszkę. Palcami ślizgającymi się na miło pachnącym żelu dociskał mięśnie i prostował kości. Zmywał z siebie nie tylko brud, ale starał się także pozbyć niepewności, jaka trawiła go dotkliwie. To jednak wcale nie było takie proste. Każda chwila zwłoki zakorzeniała w nim poczucie pewnego osamotnienia w tym wszystkim. To z kolei budziło w nim wyłącznie chłód. Chłód i może jeszcze okazjonalny gniew. Smutek wymieszany z rozgoryczeniem, że w rzeczywistości chyba jednak nie spoglądali na ten sam szczyt z zamiarem zdobycia go. Spojrzał na nią dopiero wówczas, gdy wyciągnęła w jego kierunku dłoń. Podał jej ją bez słowa, chociaż mógłby w tym momencie zadać jej mnóstwo pytań i zaserwować drugie tyle oskarżeń, jakie przecież naturalnie się w nim budziły już jakby z urzędu. Był Cassiusem na dobre i na złe. Nie potrafił zmienić się tak do końca, chociaż ewidentnie, wewnętrzna przemiana była w nim widoczna. Jej słowa połączone z dotykiem sprawiły, że zadrżał widocznie. Udał, że to od zimna i wolną dłonią polał własny bark, mając ewidentny problem z patrzeniem jej w oczy. Bał się co takiego tam zobaczy, bo chociaż jej głos na to nie wskazywał, niejeden raz już zorientował się, że niewłaściwie ją odczytywał i interpretował.
- Nie wiem czy to było fajne. Pewnie powiedziałem dużo głupot. - Odpowiedział, niejako nie dając jej większej wskazówki co do tego, co on sam w związku z tą sytuacją czuł. Nie sądził jednak, że w ogóle powinien i Dina chciałaby to wiedzieć. Był kompletnie nieprzystosowany do życia w społeczeństwie. Jak jakiś pasożyt, zawsze idealnie odnajdując się w sytuacjach, w których to on miał nad drugą osobą jakąś przewagę. Podatność na krzywdę była dla niego bardzo nowa i stanowiła wyzwanie, z którym ścierał się każdego dnia. A mimo tego, że zwykle był zdecydowanym wojownikiem, teraz czaiła się w nim pewna melancholia. Nie dał się rozbawić, ani wciągnąć w rozmowę na tym samym poziomie. Wiedział jedynie co powinien zrobić fizycznie. Objął jej ramiona dotykiem własnych palców, nie pozwalając jej się cofnąć spojrzał w jej piękną twarz. Wyglądała tak bardzo inaczej, niż zazwyczaj. To budziło w nim pewien niepokój i zmuszało do ważenia własnych słów. Nie zrobił tego jednak. Słysząc jej propozycje, podążył wzrokiem za jej wzrokiem. W odpowiedzi na oba te gesty, po chwili niezdarnego zawahania ujął jej dłoń, unosząc obrączkę pod ich nosy.
- Może następnym razem to już będzie urzędnik? - Zapytał, cały aż wewnątrz siebie drżąc niby osika, podczas gdy jego twarz reagowała na to wszystko jedynie przebłyskami. Oczy. W jego oczach zalśniła wyraźna obawa, że mogłaby teraz odpowiedzieć inaczej, aniżeli twierdząco. Czy to pytanie było już zobowiązujące? Wyłącznie, jeśli tak je potraktuje, bo kiedy je wypowiadał, kompletnie nie myślał o tym w tych kategoriach. Kochał ją, tylko to się liczyło. Niezależnie od tego jak wiele perturbacji w drodze ku celowi napotkają, już zawsze odcisnęła się na nim trwałym śladem.
- Chciałabyś zapamiętać? - Spytał szeptem, przytrzymując palcem jej podbródek, aby móc zajrzeć jej w oczy jeszcze raz.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:01;

Uśmiechnęła się nieco śmielej, zadzierając lekko nosa.
- Na pewno całe ich mnóstwo. - zmarszczyła go lekko ale zaraz uniosła brwi - Żałuję że nie pamiętam jakich. - trzymając jego dłoń przechyliła się lekko, przekrzywiając głowę i obmywając powstałą z namydlania pianę wodą nabraną w drugą dłoń - Może ja też mówiłam coś głupiego... - tak naprawdę najbardziej chciała wiedzieć czyj to był pomysł. Wcale nie dlatego, że to miało znaczenie w ogólnym rozrachunku, ale miało ogromną wartość dla niej samej. Czy on tego chciał, czy to ona wyszła z inicjatywą, a on się zgodził. To zdawało się nadawać pewnego odcienia ich relacji, jeżeli ona zaproponowała mu związek małżeński błogosławiony przez Elvisa Presley'a to znaczyłoby, że naprawdę, naprawdę była w nim szalenie zakochana i upojenie alkoholowe jedynie wyzwalało w niej to spotęgowane uczucie pozbywając wszelkich barier. Prawdą było, że radzili sobie ze sobą znacznie lepiej będąc narąbanymi, może to kwestia tego, że po alkoholu mniej się myśli a więcej robi? Gdyby to był inicjatywa Cassiusa... cóż. To by znaczyło tylko jedno. To jedno na myśl o czym aż uniosła na niego spojrzenie z tym samym w nich zaklętym ciepłym uwielbieniem jakim patrzyła na niego w kasynie. Była gotowa mruczeć pod dotykiem tych palców, choć wydawało się, że nigdy w życiu nie pozwoli sobie na taką słabość w niczyim towarzystwie. Splotła dłoń z jego dłonią zaskoczona tym pytaniem niemal równie bardzo, co dziwiła się temu wyznaniu w kasynie. Czy to mogło znaczyć, że całe to misterne rozmyślanie nad tym kto był prowodyrem wariackiego ślubu na ulicy było ...bezcelowe? Czy on właśnie zasugerował..? Czy oni mogliby...? Pytania pączkowały w głowie jak drożdże na zapiecku, a ona z wprawą bejsbolisty odpychała od siebie wszystkie. Nie pytać. Nie nadinterpretować. Nie zgadywać. Nie analizować. Uśmiechnęła się w zamian za to.
- Może będzie, jeśli będziesz chciał. - wzruszyła lekko ramionami przyciągając jego dłoń, którą trzymał jej palce, do swojej twarzy i musnęła jego opuszki palców ustami. Znów milczała zbierając w sobie siły na kolejne słowa. Pchały się na jej wargi już od dawna, od tak długiego czasu, że niemal przyzwyczaiła się do ich smaku, do tego jak kłują w dziąsła. Wpatrywała się w jego oczy podejmując ten ostatni wysiłek, rozpinając ostatnie zbrojenia tej tamy. - Zrobię dla Ciebie wszystko, Cassius. - powiedziała w końcu z prostotą i ta szczerość była tak niesamowitym uczuciem, tak przyjemnym, jakby ktoś jej nagle zdjął z barków ogromny ciężar. Ciężar, który sama sobie na te barki zarzuciła tych kilka lat temu obiecując sobie nigdy się nie zakochać i gardząc wszelkimi przejawami miłości czy czułości w stosunku do jej osoby. Odkrywała się przed nim kompletnie, ujawniając te strony siebie, które zakopała głęboko z przyrzeczeniem, że tam właśnie głęboko zostaną, a jednak...
- Oczywiście, że chciałabym zapamiętać. - powiedziała rozplatając jego palce i wtulając w jego drugą dłoń policzek. W odróżnieniu od niego trudno było w jej oczach teraz szukać strachu, zdawało się, że przekroczyła tę magiczną barierę zaufania mu na tyle, by odrzucać perspektywę jakiejkolwiek krzywdy z jego strony. Było to zarówno piękne i straszne, wystarczyłaby przecież chwila jego nieuwagi, dwa nieroztropnie wypowiedziane słowa...
- Nie możemy wtedy być najebani. - rozporządziła rzeczowo. Mówiła o tym tak lekko, jakby nie do końca wierzyła, że to się ma wydarzyć. Jakby to był taki temat pół-żartem, pół-serio jak wtedy, kiedy kazała sobie obiecać, że ją nauczy malować. Niby mogło się to wydarzyć, ale równie dobrze niekoniecznie.- I chcę zdjęcia. - powiedziała unosząc brwi- Albo nie, lepiej. Obraz. - parsknęła cicho, jakby malowanie obrazu na ślubnym kobiercu wydawało się jej super absurdem- A Ty? - zanurzyła kolana w wodzie zmieniając pozycję na siedzącą na swoich piętach i sięgając po jeden z wielu kolorowych płynów stojących na jednej z półek. Wylała go sobie hojnie na dłonie i podniosła się do klęczków odchylając głowę do tyłu by zanurzyć włosy w wodzie i rozprowadzić po nich preparat- Chciałbyś? - zapytała niepewnie, choć wcale nie cicho. Zmarszczyła brwi szukając w głowie odpowiednich słów- To dość... wiążąca sprawa. - nie umiała dobrze określić o co jej chodzi. Swansea był jaki był, nie była pewna, czy nadawał się do absolutnej monogamii, a o ile wiele rzeczy - będąc tego świadomą lub i wcale nie - mogłaby z miłości przełknąć teraz, to jednak gdyby miała być nazywana jego żoną wiedziała, że autentycznie mogłaby się zesrać ogniem gdyby taki incydent miał miejsce. Do wyciągnięcia tak rzeczowych wniosków musiałaby jednak poświęcić temu trochę czasu, na chwilę obecną umiała jedynie patrzeć na niego z uwielbieniem, namydlać włosy i oddychać w tym samym czasie. Każda dodatkowa czynność mogła wprowadzić zaburzenia funkcjonowania, autentycznie. Kac ukryty eliksirem wciąż pozostawał mózgową dysfunkcją.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:01;

On nie żałował. Były takie rzeczy, o których lepiej było po prostu nie pamiętać. Któż mógłby wiedzieć o tym lepiej od człowieka, który chronicznie chlał po to, aby móc ze sobą żyć? Pomimo wielu swoich wad, nie bywał aż tak bezrefleksyjny jak innym mogłoby się wydawać.
- Na pewno całe ich mnóstwo. - Powtórzył po niej, bo ta dokładnie odpowiedź pasowała mu w tym momencie równie dobrze, jak w stosunku do jego własnych wypowiadanych głupot. Nie chciał rozdrabniać tego na aż tak niewielkie cząsteczki i dopatrywać się w tym zdarzeniu czegoś więcej. To tylko pijacki ślub w Vegas. Zwykły poryw. Pewnie, gdyby upił się tutaj z kimkolwiek innym, też byłby do tego zdolny. Szukał odpowiedzi na te wątpliwości w jej oczach, chociaż przecież nie mógł ich tam znaleźć. Wiedział jaki był. Znał swoje słabości, w tym nieogarniętą umysłem potrzebę by badać, by dotykać i sprawdzać gdzie drugi człowiek ma granicę. Niedobrze robiło mu się na myśl o tego typu ograniczeniach.
- Do tej pory zawsze sądziłem, że zostanę wiecznym kawalerem. - Powiedział kompletnie spontanicznie i było po nim widać, że ta myśl go uwiera. Nie nadawał się na partnera życiowego pod tak wieloma względami, że był przekonany, iż Dina doskonale zrozumie co w tym momencie sugerował. Jeżeli kiedykolwiek postanowią znaleźć się na ślubnym kobiercu, nie może to być jego decyzja. Tak po prostu, bo jeżeli okaże się, że kiedykolwiek ją w tym wszystkim skrzywdzi to będzie to jego oficjalny koniec. Nawet Cassius miewa pewne limity, jakie może psychicznie znieść. Można kogoś po raz pierwszy w życiu kochać i nie rozumieć z czym to się wiąże. On w tym momencie dokładnie tak to odczuwał. Nie wiedział czy jeśli ludzie mówią sobie takie rzeczy to od razu powinni to finalizować. Czy to szansa jedna na milion, skoro do tej pory jedynym ciepłym odczuciem, jakie czuł w stosunku do innych ludzi było zwykłe pożądanie bądź sympatia? Miał w sobie tak wiele niezbadanych fragmentów samego siebie, że obawiał się je odkrywać. Dopiero co zrobił ogromny krok nad przepaścią sądząc, że jest to pierwszy i na dłuższy czas nawet ostatni z nich.
Jej wyznanie coś w nim poruszyło. W pierwszej chwili nie były to jednak ciepłe odczucia, a cała chmara lęku. To było dokładnie to, czego się obawiał. Przywiązanie jakie wytworzyli miało doprowadzić ich kiedyś do ruiny i cierpienia podobnego temu, jakie on sam przeżywał na Mount Blanc. Ściągnął nieco wargi po to, aby móc dolną po prostu mocno przygryźć.
- Mam nadzieję, że nigdy tego nie pożałujesz. - Odpowiedział cicho. Tak cicho, że szum wody nieomal zdołał zagłuszyć jego słowa. Ciężar jego własnych wad go przytłoczył. - Niewiele jest we mnie dobra. - Dodał to, żeby nie eksplodować zaraz od niesprawiedliwości tego świata. Nie powinien był pozwalać jej na zbliżenie się do siebie. Patrzył. Po prostu na nią patrzył, aby wyczytać z niej chociaż odrobinę zwątpienia w to wszystko co się rozgrywało, ale nic nie znalazł. To przeraziłoby go nawet bardziej, gdyby tylko jednocześnie nie odczuł przedziwnej ulgi. Chociaż serce pękało mu już na zapas, gdy myślał o tym jak bardzo niewłaściwym jest dla niej partnerem, był w głębi duszy zanadto samolubny. Wiedział, że nie oddałby jej wolności. Miał za słabą wolę, za często brał wbrew woli innych to, czego pożądał, a kiedy wola była zbieżna, wszystko to nie miało już tak wielkiego znaczenia.
- Nie będę w stanie przyrzec wiecznej miłości przed kimkolwiek poza tobą będąc trzeźwy. - Przyznał się bez bicia, przesuwając dłonią wzdłuż jej twarzy i zsuwając palce na jej łabędzią szyję. Czy dało się wziąć ślub w jakikolwiek inny sposób, nie przy świadkach? To przecież nie miałoby sensu. Jednocześnie zorientował się, że naprawdę bierze to pod uwagę nawet wówczas, gdy był trzeźwy. Miał jej odpowiedzieć, ale zamiast tego zamilkł. Jak słusznie zauważyła, sprawa była wiążąca.
- Znosić ciebie aż do końca swoich dni? - Zapytał, zamiast udzielać odpowiedzi wprost i uśmiechnął się lekko, leciuteńko i nieco uszczypliwie. Jego dłoń przesunęła się niżej, podtrzymując ją, gdy opuszczała się, aby zmoczyć włosy. Ściskając delikatnie jej żebra, napawał się widokiem jej lśniącej skóry. - O ile byłabyś w stanie znosić mnie do końca moich. - Odpowiedział w ten sposób dość pokrętnie. Wziąłby ją za swoją żonę wraz ze wszystkimi jej wadami. Z tym z pewnością nie miałby większego problemu, bo z ich dwojga to zdecydowanie on stanowił większy. On i jego agresja, rozpustność, ostry język i kompletna bezczelność, chłód emocjonalny. Czymże były te namiastki zalet, jakie w nim się kryły, przy całej palecie widocznych na pierwszy rzut oka okropnych i dotkliwych wad? Wplótł wolną dłoń w jej włosy, tuż przy czole i podrapał ją lekko po skórze w miejscu, które zdołała ominąć.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:02;

Tym się chyba różniła babskość małostkowej Diny od chłodnego męstwa Cassiusa. Ileż ona poświęciła w życiu chwil, minut, długich nocy na rozdrabnianiu się i tonięciu w szczegółach najmniejszych pierdół. Była przekonana, że jeszcze pół roku temu, gdyby przydarzył się jej podobny incydent, chodziłaby struta przez miesiąc plując na wszystkich jadem i rozkładając całe wydarzenie na czynniki pierwsze, analizując wszystko co zrobiła i powiedziała. Znalazłaby sposób, by wydobyć to jedno wspomnienie z pamięci i rozwałkowała by je na cienki papirus by oglądać pod światło i katować się każdą niemądrą zmarszczką. Nie wiedzieć czemu, teraz jak siedziała z nim w tej wannie coraz dalej od niej odpływała ta myśl złowróżebna, że narobiła głupstw bądź nagadała idiotyzmów. Swansea ewidentnie wiedział w co się pchał, co więcej, wydawał się tym kompletnie nie poruszony i choć wiedziała jak doskonale umiał maskować swoje uczucia to jednak przeczuwała, że rzeczywiście może go to wcale nie wzruszać tak jak jej.
- Może zostaniesz. - powiedziała spokojnie i ku własnemu zdziwieniu nie brzmiało to w ogóle jak pretensja. Zgodnie z tym, co powiedziała wcześniej, tak właśnie było. Zrobiłaby dla niego wszystko o co by prosił, gdyby chciał się nigdy nie wiązać - pozostaliby w tej relacji w jakiej teraz dryfuje ich statek na tak długo, jak będzie trzeba. Tak długo jak będą chcieli. To i tak była perspektywa tak odległa, że Harlow nie obejmowała rozumem jej granicy. Nie umiała określić czy i kiedy nadejdzie koniec tej relacji - było to dla niej na chwilę obecną absolutnie abstrakcyjne.
Przyglądała mu się, kiedy zdołał wydusić z siebie szeptem to szczere wyznanie. Coraz śmielej dostrzegała w nim jego słabości, drobne pęknięcia w marmurowej fasadzie jego artystycznej doskonałości. Łatwo jej było w latach nienawiści przeoczyć cokolwiek poza lśniącym, toksycznym pancerzem jadu który jej objawiał, ba, nawet jeśli ktoś nie bywał obdarowany przez niego aż taką niechęcią z pewnością miał trudność w doskonale odegranym majestacie jego nieugiętej i niewzruszonej postaci dostrzec jakiekolwiek zwątpienie. A jednak słyszała je już teraz, w jego cichym szepcie, obawę jaka kiełkowała w jego piersi, zaciskała się wokół płuc nie pozwalając powiedzieć tych słów ani o pół oktawy głośniej. Milczała chwilę, patrząc mu w oczy po czym upuściła ręcznik do wody. Wyciągnęła obie ręce chwytając krawędź wanny po obu stronach jego głowy i pochyliła się zaglądając mu głęboko w same kropki jego źrenic. Coś tliło się w jej oczach, może wcale nie był to jakiś piekielny ogień, pożoga, a jednak wydawało się absolutnie niezłomne, nieśmiałe lecz uparte, bezdźwięczne acz zabójczo wytrwałe.
- Cassius. Znam Cie nie od dziś. - powiedziała z pełną powagą i choć wyrwane z kontekstu, te słowa, wypowiedziane tym właśnie patetycznym tonem z tą właśnie powagą wymalowaną na twarzy mogłyby wydawać się śmieszne, to jednak Harlow próbowała wypluć z siebie coś, czego nie umiała nazwać. To tak, jakby próbować opisać kolor, którego się nigdy wcześniej nie widziało. - Wiem jaki jesteś. - powiedziała cicho opierając się czołem o jego czoło - Znam bardzo dużo Twoich wad. Bez nich niebył byś sobą. - dotknęła nosem jego nosa- A nikogo innego nie chcę... - szepnęła i pocałowała go słodko w usta. Ta sama wątpliwość toczyła jej serce, ta sama obawa ciągnąca zza horyzontu, szumiąca echem przeszłości, mówiąca uparcie, że to nie jest naprawdę. Że to wszystko tylko gra, że była naiwna, głupia i spragniona czyjejś miłości. Wiedziała, że jeśli ją odrzuci, to pomimo ogromu miłości jaki ją zalewał, w jakim się topiła nie będzie w stanie znieść godnie rozstania i zmieni się w zasraną gorgonę tylko po to by zniszczyć mu życie. Wiedziała jaka jest i też nie była święta, a jednak on na swoje barki próbował wziąć wszystkie braki jakie mogłyby między nimi zaistnieć. Westchnęła opierając się o jego policzek z zamkniętymi oczami- Tak długo jak Tobie starczy to, co ja mam - powiedziała cicho do jego wilgotnej twarzy - Mi wystarczy to, co masz Ty. - odsunęła się, by znaleźć potwierdzenie swoich słów w jego oczach. Szukała choć cienia uśmiechu pomiędzy tymi chmurami zwątpienia.
Gładziła jego przedramię tak długo, jak dotykał jej szyi. Mydląc włosy zamyśliła się nad jego słowami. Były głębokie, trącały w jej sercu struny których brzmienie już nie było obce, a jednak wciąż zaskakujące, kiedy już pojawiało się echem w kopule jej myśli. Uśmiechnęła się marszcząc nos, kiedy namydlił jej grzywkę.
-Patrząc na nasz tryb życia, to ten "koniec naszych dni" nie będzie jakoś specjalnie odległą przyszłością. - zażartowała. W kącikach oczu czaiła się jej jednak czułość, wcale nie strach- Myślę, że i dla mnie i dla Ciebie to by było wyzwanie. - zgarnęła spienione włosy w tył i zakręciła kurki nim wola ulała się z krawędzi wanny - Ale od kiedy boimy się wyzwań.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:02;

Jej słowa sprawiły, że zmarszczył lekko nos, ale nie odpowiedział nic. Może zostanie, może nie. To wszystko było jeszcze w fazie rozważań, zupełnie tak jak cała ich relacja. Toczyła się swoim burzowym rytmem, raz po raz przeplatana błyskami ciepłego, letniego słońca wyzierającego nieśmiało zza mrocznych chmur. Nigdy nie było wiadomo czy za moment pojawi się tęcza czy uderzy piorun. Tak wyglądało teraz jego życie, a on w pełni to akceptował. I jeżeli kiedyś miałoby się okazać, że przyklęknie przed nią i oświadczy jej się przed połową szkoły to czy naprawdę byłoby to aż takie niewłaściwe? Nie miał pojęcia. Jak zwykle, nie był w stanie się nad tym zastanawiać. Nie był typem człowieka, który zbyt długo rozpatrywał wszelkie możliwe opcje. Wręcz przeciwnie, lubował się w spontaniczności. Starczy zobaczyć dokąd go ona doprowadziła. W tej chwili do luksusowego hotelu w Las Vegas, gdzie (dosłownie) pod ręką miał piękną dziewczynę, a do dyspozycji całe litry whisky. Za oknem śpiewało kusząco nocne życie. W torbach czekały magicznie zmniejszone sztalugi i farby. Tonął. Tonął w płytkiej wodzie wypełniającej wannę. Tonął w hedonizmie, do którego podporządkowywał całe swoje życie. Tonął w jej niebieskich oczach i uczuciach, jakie się w nim budziły, gdy była obok. Skala tego wszystkiego go przerażała, ale czy nie na tym powinno polegać życie? On na wszystko miał plan, miał odpowiedzi. Tnące błyskawicznie niby skalpel słowa nie zawsze były wyjściem. Może chociaż raz warto było opaść w miękkie pielesze, miast wdziewać na siebie pełen rynsztunek, gotowiąc się do nowego starcia?
Kiedy zbliżyła się do niego, pozwolił sobie okazać słabość. Kompletnie machinalnie rozdziawił usta, spoglądając najpierw na jej wargi, a dopiero potem w hipnotyzujące go od lat oczy. Nie wiedział co takiego w nich było, że od lat najmłodszych zdołało burzyć w nim krew. Już nie kojarzył ich z sukowatym spojrzeniem Odetty. Już nie był w stanie ich nienawidzić. Zamiast negatywnych emocji, wypełniało go coś kompletnie innego. Serce zabiło mu mocniej w piersi, kiedy się odezwała. Chciał się uśmiechnąć, ale nie był w stanie. Zamiast tego po prostu patrzył i słuchał. Mrużył oczy, kiedy jej czoło oparło się o jego, a jego dłonie wpełzły machinalnie na jej plecy, muskając palcami cienki kręgosłup.
- Masochistka - odpowiedział na jej oświadczenie, tuż po jej pocałunku starając się jeszcze go przedłużyć. Ukąsił jej dolną wargę, ale nie szedł ani o krok dalej, chociaż wewnątrz niego kłębiło się dziś bardzo wiele emocji, jakie potrzebowały, aby dał im upust. Jeżeli nie za jej pomocą, to przy użyciu farb. Mimo tego nie zdołał zbyt długo znieść tego jak była dla niego dobra. Jak ofiarowała mu siebie, pozwalając wydzierać z niej to co najpiękniejsze, w zamian biorąc tylko to, co on chciałby jej dać. Był drapieżnikiem. Jak najbardziej mógłby wgryźć się dziko w jej kark i wyrywać z niej fragmenty ciała. Kąsałby ją godzinami, aż nie pozostawiłby w niej nic, absolutnie nic, co nadawałoby się do ponownego użycia, a jednak jakoś nie czuł tej potrzeby. Zamiast tego sięgnął ponownie po balsamy do mycia, aby zrobić coś wreszcie ze swoimi rękoma. Mieli się umyć, a póki co roztrząsali kwestie, których nigdy nie spodziewałby się omawiać z Claudine Harlow.
- To prawda - szepnął tylko, gdy palcami muskał jej pępek, pokrywając go gęstą, wonną pianą. - Chyba, że następnym razem jak zamknie nas policja będziemy w stanie wysiedzieć w spokoju. - Dodał jeszcze, nie mogąc powstrzymać się od przewrotnego uśmiechu. Nie łudził się, że byliby do tego zdolni, tak samo jak nigdy nie wziąłby pod uwagę swojej abstynencji. Westchnął, wypuszczając z siebie całe to napięcie, skumulowane w nim przez trudność tej rozmowy.
- Zdejmiesz ją? - Zapytał nagle, zajmując się zwykłą ludzką czynnością i po prostu się myjąc. Rzucił na jasnowłosą jedynie przelotne spojrzenie, aby nie dostrzegła w nim zbyt wiele i nie poznała czy to dla niego rzecz ważna czy wprost przeciwnie. Nie chciał sugerować jej odpowiedzi, a pytał oczywiście o obrączkę. Ujmując w dłonie ciepłej wody, polał się po głowie.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySro 18 Mar - 0:03;

Dotyk jego dłoni był najcieplejszym gestem jakiego chciała doświadczać. Ich miękkość, palce artysty nie skaleczone żadnymi zgrubieniami jakich możnaby się spodziewać po rzemieślniku, choć było to rzemiosło to jednak zupełnie innej miary. Kreśląc miękkie łuki na jej biodrach wywoływał gęsią skórkę występującą na wilgotną skórę ramion. Jego zmęczony oddech smakował jeszcze resztką wczorajszej nocy, papierosami, mydlinami zalewającymi jego skórę. Czy mocząc się w tej wannie nawet i cały dzień pozbyłby się ze swoich włosów tego aromatu gyfów? Dymu? Terpentyny? Przesunęła palcami po jego kości jarzmowej, sięgając dalej, wzdłuż skroni, wplatając je w jego włosy. Spojrzenie tych samych jasnych oczu, które teraz chciała mieć tylko dla siebie jeszcze nie tak dawno temu przecież były jedynie lustrami zwiastującymi pojawienie się w jej przestrzeni osobistej człowieka, którego sam głos wywoływał w niej niechęć. Choćby próbowała nie umiała w sobie znaleźć tamtej Diny, tamtego uczucia i było to równie piękne i było to równie straszne. Pocałowała go raz jeszcze ostatni, nim wróciła do prozy zwyczajnej kąpieli, której przecież postanowili zażyć i bóg im świadkiem, że potrzebowali. Za drzwiami łazienki szafka zniknięć zaanonsowała zwrot odświeżonych i nareperowanych ubrań w których doturlali się do hotelu, a choć Dinie było wszystko jedno to w pamięci miała wciąż jego słowa, o nowej ulubionej sukience.
No i futro.
Jej jedyne, jej pierwsze, wspaniałe futro.
- Następnym razem nas nie złapią. - błysnęła w jego stronę zaczepnym spojrzeniem, jednak uśmiechnęła się powracając do namydlania barków i ramion. To dość żałosne dwójce czarodziejów w kwiecie wieku od tak dać się złapać policji. I to mugolskiej. Ona pół-wila, a on hipnotyzer. Parafrazując klasyka, wielka magia to żart, książę błazna jest wart. Zgarnęła spienione włosy z twarzy na plecy i zamarła słysząc jego pytanie. Doskonale wiedziała o co pytał. Opuściła powoli prawą rękę do wody i uniosła opłukaną z mydlin. Obrączka choć skromna w prezencji i tak lśniła bloczkiem czystego złota zatknięta na jej chudy palec jak biżuteria nowoczesna, jakiś dizajnerski szyk.
Zamknęła palce w pięść i obejmując ją drugą dłonią przyłożyła obie do piersi marszcząc brwi.
- A Ty swoją? - już sam jej gest w dość oczywisty sposób sugerował jaki był jej zamiar odnośnie pierścionka- Pasuje mi. - powiedziała kręcąc się nieco w wodzie- Dobrze wyglądam w złocie. - szukała w głosie nuty nonszalancji, jakby sam kruszec był tu ważny, sam projekt a nie znaczenie tej obrączki. Była jednak mierną aktorką a już szczególnie, kiedy ten uśmieszek samozadowolenia i zauroczenia błąkał się jej po ustach- Skąd myśmy je wzięli? - abstraktem było to, że kompletnie nie pamiętała ani kupowania obrączek, ani całego sakramentu. Potęga mordującego ich kaca i fakt, że się dali złapać policji chyba wskazywał na to, że jakiekolwiek podejmowali decyzje - były one pod wpływem strasznych ilości różnych substancji odurzających.
Pytanie - skoro nie pamiętali ślubu, to jakich jeszcze ekscesów nie zachowali w pamięci?
- Myślę, że nie zdejmę. - powiedziała w końcu obracając się tak, by ułożyć wygodnie na jego mostku głowę w sposób, który pozwalałby jej widzieć jego opancerzoną w niewiadomego pochodzenia obrączkę dłoń- Przynajmniej przez jakiś czas... - dodała zaczepnie i ugryzła go w sutka!

2 x zt
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 27 Mar - 0:28;

Czasu niewiele, a jakby cała wieczność. Jeśli sądziła, że wypoczynek na Mont Blanc był rozkosznie słodki, to już nie pamiętała tamtego uczucia. Nevada stała się jej małą świętą ziemią, poranki w śliskiej pościeli, śniadania na pustyni, klekoczące żetony w kasynie i wszechobecne, wijące się cielska złotych węży Midasa. Wszystkie dni zlewały się w jeden, nieskończenie długi czas szczęścia - nie potrzebowała nawet alkoholu, nie potrzebowałą używek, codziennie otwierając oczy zachodziła w głowę jak to się stało w jej życiu, że ma ten luksus budzić się przy kimś tak niebywałym, przy osobie o tak niezwykle skomplikowanym charakterze, którego tysiące faset hipnotyzowały ją z każdym kolejnym jego słowem, każdym oddechem, gestem. Kiedy na nią spoglądał czuła się jakby patrzył na nią cały świat - a jednocześnie? Nic jej ten świat nie obchodził, ani jedna osoba, tylko on.
Nie mógł powstrzymać się przed rozstawieniem swoich artystycznych rupieci po wielkim apartamencie hotelowym. Zdawało się, że ten człowiek bez single malt’a, malowania, papierosów i seksu byłby umarł prędzej niż z odwodnienia czy głodu.
Ale taki był i takiego chciała go oglądać. Nagiego, z petem w ustach i szkicownikiem wspartym o umięśnione udo, ubranego w szlafrok pochylonego nad płótnem rozłożonym na podłodze, zaspanego w środku nocy wstającego tylko dlatego,że wymyślił jak coś ująć, jak krągłość zaznaczyć, w ruch barki wprawić. Trudno jej było nie zauważyć, że śledził ją spojrzeniem, trudno byłoby mu nie śledzić, skoro korzystając z prywaty ich małej oazy po pokoju poruszała się w ledwie kryjącej cokolwiek, długiej podomce albo wcale w niczym. Nie była zaskoczona, że wiele ze stronic piętrzących się po kątach i na meblach miały jej wąskie barki, jej jasne włosy przelewające się po wygiętej w łuku szyi nawet, jeśli na żadnej z tych prac nie było widać jej twarzy.
Kto wie po co wyszedł, wychodzili tak rzadko, że równie dobrze mógł sobie chcieć nogi rozprostować na korytarzu albo wiaderko lodu osobiście przynieść zamiast zamówić jak wszystko inne co im dosyłano do pokoju. Otworzyła szafę z zamiarem włożenia czegoś na siebie, kto wie, może nawet wybrałaby się go poszukać w tych siatkach midasowych korytarzy, jej wzrok wylądował jednak na futrze zanim zdążył skupić się na jakimkolwiek innym elemencie ubrania. Głupi uśmiech wpełzł na jej usta, głupi ale przestała się go wstydzić już jakiś czas temu - tak się uśmiechali szalenie zakochani szaleńcy. Wyciągnęła odzienie z szafy i naciągnęła na nagie plecy tuląc twarz do puszystego, obfitego kołnierza. To futro to coś więcej niż przedmiot. Zdawało się jej, że za każdym razem kiedy je wkłada napełnia ją to samo uczucie ciepła jakie poczuła, kiedy wyznał jej pierwszy raz swoje uczucia. Może to szczeniackie i głupie, może płytkie i żenujące, ale tak właśnie się czuła i korzystając z chwili samotności w pokoju objęła się w tym futrze i okręciła kilka piruetów po przestrzeni salonowej aż jej w głowie zawirowało i opadła miękko na łóżko.
A może by tak nigdy nie wracać…
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptySob 28 Mar - 21:31;

Wyjście do hotelowego baru było wreszcie nieuniknione. Po wielu dniach przelewania kreatywnych wizji na pergamin, Cassius dotarł do tego etapu, w którym nic już nie było w stanie go zadowolić. Frustrowała go każda wada odwzorowana na papierze, niezależnie od tego czy nie zdążył ująć ruchu jej biodra czy może źle przytrzymał ołówek. Szukał czegoś, na co mógł zrzucić swoje zdekoncentrowanie i brak pomysłów. Zaczął od papieru. Zamawiał do pokoju najdroższe z nich, najtańsze też, tymi średnimi w ogóle sobie głowy nie zawracając. Testował, mierzył, mazał do woli, a potem wycierał różdżką linie, jakie mu nie leżały. Wpadał w ten swój nastrój, wypełniony whisky, dymem i dzikim pragnieniem stworzenia czegoś wyjątkowego. Każdy jego szkic, każde pacnięcie farby były na swój sposób inne. Miększe i delikatniejsze, jakby te chwile spędzone w Midasie uwrażliwiły go na odczuwanie wszystkiego dotkliwiej, przez co uznał, że powinien nieco zahamować swoją własną ostrość. Trudno powiedzieć skąd się to w nim wzięło. Od jej słodkich jak letnie maliny pocałunków czy delikatności hipnotycznych ruchów, którymi rozsiewała na niego czar nawet nie zdając sobie sprawy? Czy to, że przestał rozpaczliwie naznaczać ją sobą było efektem końcowym czy jedynie ubocznym tego, że spędzali czas wyłącznie sam na sam? Tracił koncentrację, trwał w amoku. Nawet teraz, gdy poszedł do baru po ołówek, wprawił tym innych w zaskoczenie. Był wybredny, wrócił tylko z jednym, chociaż zdołał rozrysować co najmniej dwadzieścia, zanim podjął właściwy wybór. Zostawił w barze dziesięć par błękitnych, czujnych oczu, które ostatnio widywał codziennie.
Wpadł do pokoju lekko pachnąc alkoholem. Strzelił sobie po drodze jednego drinka, tak na nerwy. Trzasnął za sobą drzwiami, natychmiast zrzucił buty i rozpiął koszulę u samej szyi. Spojrzeniem otoczył ich pokój, przez moment nie dostrzegając jej w panującym półmroku. Łapiąc za różdżkę dołożył drew do ognia, aby ten na nowo rozpalił się miłym, przytłumionym blaskiem. Wtedy też ją zobaczył. Rozciągniętą na ich łóżku, ubraną jedynie w białe, puchate futro. Przesunął językiem po dolnej wardze. Zawahał się, jakby niepewien był czy ma czekać czy być może w jakiś sposób działać. Przyjrzał jej się uważnie. Od stóp do głów mierzył ją wzrokiem jakby prześwietlał jej skórę i zaglądał do jej wnętrza. Po kilkunastu sekundach pochylił się, aby pocałować jej nagi pępek i ująć jej dłoń. Wyprostował się, pociągając ją do pozycji siedzącej.
- Mam ołówek - zdradził, chociaż pewnie zupełnie jej to nie interesowało. Jego zresztą też nie. Rzucił okiem w kierunku kawałka podłogi przed kominkiem, a potem w stronę swojej sztalugi tkwiącej gdzieś w drugim końcu pomieszczenia.
- Chodź tutaj - poprosił, odsuwając się na wyciągnięcie ręki, aby do niego podeszła. Przez intensywność jego spojrzenia przemawiała cała gama emocji, z których mogła czytać jak z obrazka. Teraz wyjątkowo jasno świeciła w nim fascynacja i ten dryg artysty, którego zapewne niedługo miała już mieć dość. Kiedy miał ją blisko, kompletnie przestał się hamować. Była jego każdym dziełem. Przeszłym, teraźniejszym i przyszłym. A teraz miała być kolejnym.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyNie 29 Mar - 17:13;

Wpatrywała się debilnie w sufitowy wiatrak przez stanowczo zbyt długi czas, aczkolwiek nie czuła najmniejszych wyrzutów sumienia w związku ze zmarnowanym czasem. Nie mieli tu żadnych obowiązków, nie musieli robić nic, jeśli chciała leżeć i patrzeć w sufit przez godzinę to dokładnie to robiła bez poczucia winy. Zostawiła, zgodnie z planem i umową jaką zawarła ze Swansea, wszystkie swoje problemy, zmartwienia i bolączki daleko na innym kontynencie, a podczas tych krótkich wakacji nie dawali sobie przyzwolenia na zamartwianie się czymkolwiek. Przewróciła się na plecy i przeciągnęła jak leniwy, kościsty kocur, otwierając oczy dopiero na dźwięk trzaskających w przedpokoju apartamentu drzwi. Powiodła wzrokiem za szybującymi w powietrzu polankami i ogniem żarłocznie zajmującym suche drewno.
Uśmiechnęła się do jego oczu podpierając głowę dłonią, spojrzenie jakim ją obdarował było zarówno ekscytujące w ten nieznośny sposób wywołujący ucisk w podbrzuszu, ale i niepokojące jeśli ktoś nie miał tego szczęścia i okazji natknąć się na niego w takim momencie szukania inspiracji i doskonałości w tworzonych przez niego dziełach. Milczała w bezruchu, jakby i ona, tak jak on, nie miała pewności czy ma na coś czekać czy coś robić, wstać, a może nic wcale, tkwić dalej w pieleszach i wielkim futrze. Syknęła przeciągle gdy jego wargi zetknęły się z jej skórą, jednak ze zdziwieniem zauważyła, że nie kontynuował. Cień zaskoczenia zamigotał w jej oczach, szybko jednak rozmył się w blasku kretyńskiego uwielbienia z jakim się w niego wpatrywała od tych kilku dni. Jakby się opiła jakąś potężnie uwarzoną amortencją.
- Wspaniale. - pogratulowała mu z powagą zdobyczy, kiwając lekko głową i chwytając w garść materiał jego koszulki z zamiarem pociągnięcia go na powrót na łóżko. Zanim jednak wzięła na to poprawkę newtonowskiej dynamiki z jego ust padła tak charakterystyczna prośba, taka Cassiusowa, brzmiąca jak żądanie. Skinęła kornie głową, stawała się posłuszna jego woli coraz bardziej, tym bardziej kiedy wyrażał swoje życzenia w ten miękki, kuszący sposób. Zsunęła się z krawędzi łóżka muskając palcami jego dłoń niepewnie, chciałaby ją chwycić, ująć w swoją, ale czy tego chciał? Czy chciał czegoś innego? Zaczarowana bez powrotu tą feerią barw w jego oczach zmrużyła swoje, ciekawa co jego dusza dostrzegła teraz, czego zapragnęła, co takiego będzie uwieczniał. Postąpiła kilka kroków za nim błąkając się myślami między meblami, między ich nogami - z jednej strony może spodziewała się, że wie czego chciał, z drugiej jego prośbie towarzyszył taki błysk zagadkowy, ekscytujący i niecodzienny dla niej przywykłej do jego zmrużonych powiek towarzyszących urywanemu w przyjemności oddechowi.
- Mam... zdjąć? - zagaiła nie wiedząc jeszcze, że tym razem nie będzie jedyną bohaterką jego dzieła.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyNie 5 Kwi - 14:25;

Mimochodem złowił jej zaskoczenie i zareagował na niego lekko zgryźliwym wygięciem warg. Czy zawsze musiało chodzić mu o skarb, jaki skrywała między szczupłymi udami? Czyż nie poświęcał mu już wystarczająco wiele uwagi, gdy pochylał się nad nim każdego wieczoru i poranka, kiedy to brał we władanie nie tylko jej usta, ale i talię, piersi, ramiona, tuląc je do siebie jak własne? Nie tłumaczył się, nawet przez chwilę nie zamierzał, a jedynie pociągnął ją do pozycji stojącej, obrzucając ją naprawdę długim spojrzeniem. Błękitne promienie rentgena przejrzały ją na wylot aż od samych stóp po czubek głowy. Jej pytanie sprawiło, że się uśmiechnął i nie powstrzymał łakomie uciekającego mu spojrzenia, biegnącego ku widocznym kościom biodrowym.
- Nie - odpowiedział, chociaż jego wzrok mówił kompletnie co innego. W jego ruchach było dzisiaj coś kociego. Czaił się do zaprezentowania jej swojej wizji, niezdecydowany wyraźnie co do tego, który ze scenariuszy może wybrać. Zdawał się niezadowolony z możliwości odrzucenia jakiegokolwiek.
- Chociaż… - zastanowił się na głos, prowadząc ją powolnymi krokami aż przed sam kominek. Dopiero tam wsunął palce na jej ramiona i ubrał ją w nagość, gdy grube futro spełzło z nich miękkim, długim ruchem plącząc się w jego dłoniach. Machnął nim z łatwością, niby rozkładanym na polanie kocem, chociaż żyły na jego bladych przedramionach naprężyły się znacząco. Płaszcz był gruby i ciężki, ale dlatego nadawał się idealnie do wymarzonego przez niego celu.
- Połóż się na nim - zaproponował, jednocześnie nie powstrzymując się jeszcze przed dotknięciem jej policzka. Otulił go wnętrzem dłoni i zgiąwszy kark zachłannie ukradł jej pocałunek.
- Namaluje cię - powiedział do jej żuchwy, gdy przejechał po niej językiem. Nie było to pewnie żadne zaskoczenie. Każdego pierdolonego dnia upierał się, żeby ją malować, rysować czy też… - Trudno powiedzieć czy obiecywał czy też może groził, gdy w jego głosie zamajaczyła ta charakterystyczna władcza nuta, jakiej nie mógł się nigdy na długo pozbyć. Jednakże nie była ona podyktowana niczym dla niej groźnym. Tym razem była to obietnica obopólnych korzyści, na myśli o której w jego pachwinie zaczęła pulsować jedna z niebieskich żył. Tak działał. Kiedyś wzbudziłoby to w niej niechęć, a dziś? Zważywszy na to, że miała na palcu złotą obrączkę…
Odsunął się na wyciągnięcie ręki, aby nie pokręcić kolejności, w jakiej planował zadziałać. Wysuwając z tylnej kieszeni spodni różdżkę, przywołał swoje farby i sztalugę.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyWto 7 Kwi - 23:11;

Tu nawet nie chodziło o to czy zawsze miał na myśli dobranie się do jej majtek - lub ich braku Ona sama zaczynała wpadać w taki loop nagrzanej kotki kiedy widziała w nim ten artystyczny ogień. Był dla niej absolutną figurą przyjemności zarówno łóżkowej jak i samego towarzystwa. Może nie byli parą, która czytała książki wtulona w siebie rozmawiając o polityce, ale przecież nic nie stało na drodzę takiej ich przyszośći - jakby nie patrzeć ten okres związkowy nie bez parady nazywa się "honeymoon phase". Nie miała pretensji o ten grymas, choć niedawno jeszcze pewnie sama cmoknęłaby z niezadowoleniem, że mu się znów coś nie podoba i tego nie mówi na głos - nauczyła się w końcu pozwalać mu ukrywać swoje myśli, wierzyła, że jeśli stanie się coś, czym powinna się przejąć to jej powie - w końcu wiedział już, że do najbystrzejszych nie należała.
Na jego pełne przekonania nie odpowiedziała jedynie sugestywnym uśmiechem i spojrzeniem szeroko rozwartych oczu sarny. Potrafiłą być absolutnie czarująca, choć jedynie przed nim samym, dla uciechy jego oczu i jego wyłącznie zadowolenia.
Nie odczuwała ciężaru noszonego futra do czasu gdy zsunęło się z jej ramion kiedy niczym wstydliwa nimfa wodna pisnęła cicho, na wskroś teatralnie i udając speszoną zasłoniła swoje piersi jednym chudym ramieniem, a łono dłonią drugiego. Zamrugała przejęta jak Pan śmiał mnie rozebrać, choć chochliczy uśmiech błąkający się po jej ustach zdradzał żartobliwość całego zagrania.
- Tak jest. - skinęła głową ocierając się o jego dłoń jak kociak, choć głupi uśmieszek zastygł jej na ustach gdy wyraził otwarcie swój plan. To nie tak, że była zaskoczona, wszędzie przecież w jego pracach zdarzało się jej dostrzegać swoje cechy - jedna z jego najpiękniejszych prac wciąż tkwiła ukryta, wciąż nieożywiona, w bezpiecznym, zaklętym segmencie jej magicznego kufra. Wiedziała, że ją malował, jednak nigdy nie odbywało się to tak ... otwarcie. W jej sercu zatrzepotał lęk, największe kuriozum tej drobnej dziewczyny, straszne uczucie, że... jest zwyczajnie niegodna uwiecznienia na płótnie jako modelka. Nie czuła, że jej ciało ostatnimi czasy wyglądało dobrze, przełknęła ślinę i skinęła głową, choć wpatrywała się przeciągle w jego oczy jakby chciała w nich znaleźć potwierdzenie jakieś, że tak, tego przecież chciał. To powiedział, że zrobi, więc tego chciał - wiedziała, że kto jak kto, ale Cassius wbrew sobie działał jedynie w skrajnych przypadkach, a i te zdarzały się rzadko.
Nigdy świadomie nie leżała, nie siedziała i nie modelkowała mu jak jakaś piękna dama z łasiczką oczekująca swego bajecznego portretu.
Z jej trzewi wyrwał się niski jęk zadowolenia, wiedziała przecież, że takie obietnice nie padały na darmo i może się spodziewać czegokolwiek, ale na pewno tego, że jej dotrzyma. Stawała się częścią niego, tego jaki był, jak funkcjonował, czuła jego potrzeby i jego pragnienia, to, czego zawsze w niej brakowało uzupełniła tym co jej dawał - dokładnie tak, jak w drugą stronę. On także przecież nie pozostawał bierny, nabierał pewnej miękkości, delikatności, znajdował słowa i zwroty, które niegdyś nie przeszłyby mu przez gardło.
Klęknęła przed nim wymownie, palcami powoli muskając jego tors, brzuch, kości biodrowe i krok, by się odsunąć i zwinąć na białym futrze. Miękkość włosia była nierealna, Harlow żyła przekonaniem, że to jakaś klątwa czyniła to okrycie tak bajecznie przyjemnym - naprawdę nie sądziła, że cokolwiek co żyje na tym świecie mogło być aż tak gładkie i miękkie w dotyku.
Poza sercem Cassiusa oczywiście.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 10 Kwi - 16:32;

Powoli nawykał już do tego, że nieustannie miała je w garści. Można by pomyśleć, że szalenie to dziwne, skoro sam jej je podarował. Wręczył jak powykręcaną powietrzną poczwarkę, zakopaną gdzieś pomiędzy tonami brzydkiego śluzu, a obrzydliwie żwawo pulsującym weń życiem. Ona jednak przyjęła ją i… trudno mu było powiedzieć nie tylko dlaczego, ale co zamierzała z nią zrobić. To nawet nie z uwagi na to, że na tym polu mógłby jej jeszcze nie ufać. Po prostu przestał brać niektóre rzeczy za pewnik, wreszcie widząc, iż niektóre z nich powinny dziać się same, bez jego lepkiej, kontrolującej wszystko i upaćkanej w szarościach łapy.
I dziwił się. Dziwił się wielce jak wspaniale to działa. Jak nieświadomość jej poczynań prowadzi ich dwa splecione ciała w wir zdarzeń ogarniętych jęzorami ognia. Jak z dnia na dzień ta żałosna poczwarka wzrasta w jej ramionach do niewyobrażonych dotąd rozmiarów.
Jak puszcza pierwsze pączki kwiatów i zapuszcza właściwe korzenie.
Ten proces zachodził zwłaszcza teraz, kiedy ich myśli nie porastały wreszcie mentalnymi bliznami. Gdy wyzbywszy się wszelkich naleciałości dnia codziennego, mogli żyć w iluzji pozostania niedoścignionymi. Mógłby malować ją tak codziennie. Mógłby kochać ją tak zawsze. Spragniony normalności, dziko pragnący jedynie czyjegoś ciepłego oddechu grzejącego w kark był najsłodszą wersją siebie. Czy miał taki przy niej pozostać zawsze? Tego nie wiedzieli nawet najstarsi tybetańscy mnisi, ale z pewnością spróbowaliby to zgłębić, bo nic bardziej nie intrygowało głównego bohatera tej opowieści jak właśnie to jak bardzo ją kocha. Jak długo będzie ją kochał? Czy to jedynie iskra, która padła na suche drwa jego duszy i przez to natychmiast przejęła je szaleńczym pożarem czy też może żarzyła się w nim od tak dawna, iż teraz po prostu wpełzła wreszcie na od lat należne jej miejsce? Tak wiele niewiadomych, niedoścignionych przez ich gęsio-łabędzie umysły.
Wiedziała doskonale jak wzbudzić w nim wielkość pierwotnych reakcji. Kiedy w jej ruchach grała niewinność, jego ramiona aż sztywniały od zabójczo potężnej potrzeby rwania jej ciała na kawałeczki. Chciał kąsać, aż poczuje wreszcie smak krwi i nasyci ten zew pożądania i miłości, jaki splótłszy się w nim w nierozerwalną już linę, krępował ich niby w jakiejś wynaturzonej wersji shibari, gdzie nie było jednego pana tej ceremonii ciał. Było ich dwoje, lecz chociaż jeden pociągał za sznurki, drugie miało złudne poczucie, że jest to jego własna wola. A może nie było już podziału na A i B, a powstała jedynie jedna, wspólna jaźń… C?
Zmrużył oczy. Sztywniała mu szczęka i barki. Może coś jeszcze również… na przykład język, bo nie powiedział już nic, pozwalając opaść jej na miękkość futra. Ułożył powoli jej ciało. Przełożył rękę, naparł lekko na biodro od spodu, aby w nieco nienaturalnej pozycji wypięła ten swój chudy tyłek.
- Strasznie schudłaś - zauważył mimochodem, przesunąwszy spojrzeniem wzdłuż jej łydki. Czy to możliwe, że jej obie nóżki niedługo miały być drobniejsze od jednego jego uda? W jego wzrok wdarł się niepokój, jaki do tej pory z uporem maniaka w sobie tłumił. Rozstawił jednak sztalugę, zamontował na niej nawet płótno i nakreślił zarys jej krzywizn. Faktycznie nieco zbyt drobnych jak na kobietę o jej wzroście. Nie był jednak specjalistą od odżywiania, a chociaż widział w życiu porażająco dużo nagich kobiet, nie śmiał wyraźniej zasugerować jej, że być może powinna coś z tym zrobić. Za bardzo zaczynało zależeć mu na tym, aby jego słowa przestały przebierać się za sztylety.
Popełniał te same błędy wciąż i wciąż, niby ślepiec z amnezją.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 10 Kwi - 18:13;

Nie podejrzewała się o takie pokłady uległości, szczególnie nie kiedy brać pod uwagę ich relację przez ostatnich kilka lat. Od zawsze widniał w jej głowie jako figura złości, gdyby leżał chory i biedny na ziemi to ona stałaby nad nim i śmiała się szaleńczo, klaszcząc w dłonie i tańcząc nad jego cierpieniem. Nie mogła znieść myśli, że mógłby jej coś kazać - dobrani w parę w szóstej klasie na zajęciach zielarstwa prawie podpalili cieplarnie bo ani jedno, ani drugie nie zamierzało słuchać się wzajemnie i swoich instrukcji odnośnie wykonywanego zadania. Nigdy nie sądziłaby, że te jego blade dłonie będa ją kołysać do snu rytmem miękko falujących bioder, że jego jasne spojrzenie będzie tym, co chciała oglądać kiedy otworzy oczy, że z tych ust piekielnych będzie chciała słyszeć j=każde słowo, każde westchnienie jakich gamę gotowe było wyprodukować jego gardło wespół ze strunami głosowymi.
Przyglądała mu się z ogniem tańczącym na wilgoci jej oczu kiedy niesiony wizją układał jej ciało na luksusowym płaszczu. Ulegle, posłusznie, jak laleczka zginała i prostowała nogi, ramiona. Mógłby ją tak siedzieć i głaskać cały wieczór, a i ta, nie miałaby tego dość, wzroku artysty ślizgającego się po jej skórze.
- Wiem. - wypowiedzenie tej jednej sylaby kosztowało ja tyle wysiłku, jakby miała urodzić kamień. Nie wiedziała gdzie podziać spojrzenie więc utkwiła je w jego lewym kolanie jakby tam wypisane były wszystkie prawdy tego świata.
Nie była przekonana, czy jest gotowa podjąć tę rozmowę, z drugiej strony wiedziała, że jeśli byłaby w stanie z kimś o tym rozmawiać to tylko z nim - choć, nie oszukujmy się, nie był gadatliwym typem dyskutującym o niuansach życiowych niepowodzeń jak o sztuce współczesnej. Skubnęła nerwowo wnętrze wargi w poszukiwaniu wyjaśnień, wytłumaczenia, jak uczniak przyłapany na gorącym uczynku - nie znała jednak dobrych słów, nie rozumiała powodu dla którego tak się dzieje. Była głupią gęsią, jedno co było dość oczywiste, to, że jedzenie nie chciało przejść jej przez gardło (w odróżnieniu od eliksirów, którymi się szprycowała, żeby móc funkcjonować).
- Nie dam rady jeść. - zdobyła się na kolejne trudne wyznanie, wyciskając z siebie słowa z niepewnym drżeniem w głosie. Kolano ach kolano, powiedz jak żyć i gdzie szukać rozwiązań na prozaiczne problemy. Od kiedy byli w Vegas jej niechęć do posiłków jakby zmalała, przy nim nie widziała w konsumpcji niczego obrzydliwego, na myśl jednak o powrocie do Anglii jej żołądek zawijał się w supeł, a w gardle osiadała wielka gula. Powinna wpaść na to, że jest z tym związana jakaś korelacja, niestety, ona i jej myśli byli zajęci czym innym...
Rozchyliła usta chcąc go o coś zapytać, było to jednak pytanie tak dziecinne i żałosne, że zamknęła je z kłapnięciem i zamilkła karcąc się w myślach.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 10 Kwi - 19:29;

Jej odpowiedź nie naprowadziła go na nic konkretnego. To „wiem” rzucone w eter było kompletnie puste w jego uszach. Może spodziewał się, że pójdzie w zaparte, zapyta czy „serio?”, popatrzy się na siebie dłużej, żeby nie dostrzec w swojej sylwetce kompletnie niczego złego? Uwierzyłby jej. Jak na kompletnego idiotę przystało, nie chciałby się z nią spierać chociaż o tej jeden fragment jej, jaki zawsze miał być wyłącznie jej. Nawet pomimo tego, że notorycznie szarpał go w swoich ramionach i robił z nią rzeczy, o jakich nigdy nie śniło mu się, iż będą w stanie. To ona jadła, piła, sypiała. Ona dbała o tę świątynie, którą on potem dodatkowo namaszczał swoim specyficznym zapachem. Swej skóry czy farb, dymu papierosowego oraz wody kolońskiej. Pomimo, że była jego zawsze była trochę bardziej swoja. Dlatego nie spodziewał się, że cokolwiek na to odpowie. Pozwolił temu zawisnąć pomiędzy nimi bez odpowiedzi i zamiast tego skupił się na tym, aby muskać dotykiem pędzla i dłoni niesplamione barwą płótno. Pracował stosunkowo szybko, ale i tak nie zdołał namalować nic więcej od wstępnego zarysu jej postaci. Nabierał właśnie więcej farby, kiedy ponownie się odezwała. Przechylił głowę w jej kierunku, szukając spojrzeniem kontaktu z jej oczyma, ale nie był w stanie go uzyskać. Podświadomie też na moment spuścił wzrok, zawieszając w powietrzu dłoń umazaną w szarościach jakby trochę niżej.
- Dlaczego? - Zapytał, wwiercając wzrok tak intensywnie, że gdyby mógł on zabijać to podłoga pod ich stopami już dawno zamieniłaby się w lawę. On jednak zmrużył dodatkowo powieki i jeszcze wymowniej zacisnął palce w pięść, brudząc tym samym całą swoją dłoń. Czuł… wstyd. Absolutnie nic więcej. Może jeszcze niepewność i zmartwienie, ale to pierwsze uczucie przysłaniało mu zdecydowanie najwięcej z tego wszystkiego. Jego reakcja była bardzo niecodzienna jak na Cassiusa. Zwłaszcza ten fragment z milczeniem przeplatanym odrobiną chęci dialogu. Trudno było do tej pory mówić o tym, aby ta dwójka porozumiewała się ze sobą chociaż odrobinę prawidłowo, a teraz… czy oni naprawdę próbowali?
Dopiero, gdy opuścił dłoń i związał ze sobą wargi ściskając je w próbie ukrycia zdenerwowania jakie w niego wstąpiło (i podświadomie właśnie je podkreślając), odezwał się ponownie.
- Przeze mnie? - Zapytał bardzo cicho, głosem zduszonym od emocji, które widywano u niego naprawdę nieczęsto. Można wręcz rzec, że wyjątkowo… na przykład w hotelu wysoko w górach.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 10 Kwi - 19:41;

Wpatrywała się w jego kolano długo. Zbyt długo po tym pierwszym "Dlaczego?" jeszcze dłużej w milczeniu, kiedy padło kolejne pytanie. Nie wiedziała dlaczego i bała się to wiedzieć. Dopiero niedawno pozwoliła sobie zgodzić się w swojej głowie ze sobą i pogodzić z myślą o tym, że ma problem. Książka psychicznego wsparcia, którą sobie kupiła w sekrecie mówiła wprawdzie, że to największy i najważniejszy krok do rekonwalescencji - wiedzieć, że się ma problem. Harlow śmiała w to wątpić, bo choć pogodziła się ze świadomością problemu to dalej nie wiedziała skąd i dlaczego, a już na pewno co dalej z tym fantem robić. Głucha cisza, przy akompaniamencie trzeszczących w kominku polanek towarzyszyła tej dwójce ułomków próbujących rozmawiać o poważnych sprawach.
- Nie. - powiedziała w końcu ze stanowczością bardzo charakterystyczną jej osobie, choć w środku, w dyńce, wcale nie była przekonana. Trudno było jej na sto procent powiedzieć, że to nie przez niego, skoro nie wiedziała dlaczego tak się dzieje - To chyba przeze mnie. - tkwienie w tej pozycji w której ją ułożył było w pewien sposób bezpieczne. Mięśnie kusiły by skulić się i tym samym zdradzić jak bardzo zaniepokojona jest tym wyznaniem, jak bardzo dotyka ją ten temat, jak bardzo obawia się, że przestanie być dla niego atrakcyjna - co nawet byłoby śmieszne, że w świetle powagi sytuacji przejmowała się właśnie tym, a nie, na przykład, swoim zdrowiem i faktem, że od tragedii dzieli ją naprawde niewiele. Tkwienie w ustalonej przez niego pozie pozwalało spinać mięśnie, powstrzymywać się przed złością na samą siebie, potrząsaniem głową, wyjściem z pokoju - co w zasadzie było taktyką, którą tak łatwo nauczyła się od niego. Dopiero kiedy powoli i całkiem niepewnie podniosła wzrok, wspinając się po jego kolanie, przedramieniu, w kierunku jego twarzy, dopiero widok zaciśniętych warg i niepokoju skaczącego między jego brwiami sprawiło, że tego już wytrzymać nie mogła.
Cmoknęła marszcząc brwi i podnosząc się do siadu. Na tym wielkim futrze, siedząc na podłodze jak pies, taka naga i chuda wydawała się być jeszcze mniejsza niż normalnie.
- Cassius... - powiedziała cicho- Przepraszam. - za co?
Niegdyś słowo 'przepraszam' nie było w stanie przecisnąć się przez jej gardło choćby świat się walił i palił. A jednak podczas rozmów z nim uczyła się dotykać nawet tych najgorszych słów, nawet tych najbardziej przerażających. Skoro była w stanie powiedzieć mu, że go kocha czemu miałaby mieć trudność z czymkolwiek innym? Ano choćby temu, że była debilem.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 10 Kwi - 19:48;

Nie wiedział co się dzieje, nie można było tego określić w żaden inny sposób. Zmusiwszy się do zatrzymania w bezruchu, bezmyślnie taksował ją spojrzeniem i starał uczepić się czegoś - czegokolwiek - co mogłoby być dla niego wskazówką. Nie znalazł nic, absolutnie nic, co pomogłoby mu pojąć dlaczego ma problemy z apetytem, a zarazem widział mnóstwo odpowiedzi w samym sobie. W swojej agresji. Napastliwości. Potrzebą samodzielnego rozporządzania jej ciałem i myślą po to, aby dostosować je do swoich potrzeb. Wiedział, że jest samolubny, więc jak na egoistę przystało wziął z chęcią całą winę na siebie, zagarnął ją niby przepiękny szmaragd, chociaż tak naprawdę była ona jedynie garścią czerwi. Słysząc jej słowa nie wytrzymał. Odwrócił spojrzenie, biorąc za pewnik to, że go okłamuje i nie chce rzucić mu oskarżenia prosto w twarz. Zaplątawszy się w psychozie najwidoczniej zagubił się w tym wszystkim, a jednak doskonale dostrzegał coś zupełnie innego, a mianowicie fakt, że jej problem sprawił mu psychiczny ból. W jego oczach nie zalśniły jednak łzy. Nie pojawił się też skurcz na twarzy, świadczący o tym jak rąbnęła w niego ta świadomość istniejącego problemu, a jednak jego oczy wyraźnie zaświadczyły o tym wszystkim. Spojrzał na kształt postaci na obrazie, ale nie malował. Zamarł na kilka długich minut, wpatrując się to w jedno, a to w drugie miejsce.
- Nie rozumiem za co. - Stwierdził wreszcie, kilkadziesiąt sekund później, starając się nie brzmieć jakby jej przeprosiny w jakikolwiek sposób go urażały, ale trochę tak właśnie było. Nie mówiła mu o swoim problemie, a potem chciała go przepraszać. Może to za to właśnie?
- Mów mi o swoich problemach. - Powiedział, niebieskimi oczami ześlizgując się z płótna na jej zmienioną pozycję. Błyszczał w nich niepokój i coś bliżej nieokreślonego, co tak naprawdę było obawą o jej zdrowie, której nie był w stanie wypowiedzieć na głos. Tak jak ona była debilem, tak on był idiotą. Uzupełniali się doskonale, co do tego nie było cienia wątpliwości. Problem był jednak taki, że w takiej sytuacji jedno z pary musiało wykazać się czymś więcej, niż strzelaniem na ślepo. Nie wiedział co miał zrobić, ale z pewnością przestał malować. Odłożył pędzel i wytarł dłonie o swoje własne ubranie, aby postawić kilka kroków w jej kierunku przykucając przed białym futrem. Odszukał na oślep jej dłoń, bo wzrok miał skupiony na jej twarzy.
- Pomogę ci - szepnął, chociaż wstyd mu było pokazywać jej, że mu zależy.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 10 Kwi - 21:41;

Kiedy odwrócił wzrok poczuła się ugodzona w samo serce. Oto wrócili do punktu wyjścia, on nadinterpretował jej intencje, ona nadinterpretowała jego. Gdo spojrzał w bok to i w jej oczach zaperliły się łzy. Chciała go przeprosić za to właśnie, co potwierdził tym gestem.
- Przepraszam jeśli jestem zawodem. - powiedziała cicho. Nie będzie przecież płakać! Wystarczyło, że nie chciał na nią patrzeć, sama na siebie spojrzała i choć nie widziała się w aż tak złym stanie w jakim była to i tak nie umiała mu się dziwić. Zawsze była całkiem przyzwyczajona do tego, że nawet jeśli się nie uczesała, nie wystroiła to ludzie się oglądali - miała te zasrane geny, trudno było jej wyglądać po prostu źle. Kiedy jednak nawet najmilsza sercu osoba nie może na Ciebie patrzeć i odwraca wzrok..?
- Po prostu... po prostu... - zaczęła unosząc bezradnie rozłożone ramiona bo to tak było po prostu, że jak chciała jeść to nie mogła. No nie dawała rady nic przełknąć. A kiedy była głodna to myślała, że oto moment w którym nad sobą może zapanować. Chociaż jeden w tym całym zjebanym chaosie którym było jej życie. Kiedy wstał drgnęła jakby się przestraszyła merlin jeden raczy wiedzieć czego i przełknęła ślinę zerkając niepewnie na boki. Był zły? Zawiedziony? Rozgniewany? Zniesmaczony?
Kiedy ujął jej dłoń ochoczo zamknęła palce na jego palcach. Pomogę Ci. To wszystko. Nie umiała powstrzymać płaczu który się z niej wyrwał wraz z krótkim, bezsilnym i żałosnym śmiechem. To takie banalne, a nikt chyba nigdy jej tego nie powiedział. Tak po prostu - pomogę Ci. Nie pytał o to czy potrzebuje tej pomocy, czy chce jej, bo jej godność nigdy nie pozwalała pomocy przyjąć, jej głupia gęsia duma i krowi upór. Po prostu, pomogę Ci. Pociągnęła nosem i przełknęła ślinę ocierając szybko swoje policzki w jakimś takim zdenerwowanym geście.
- Wiem. - uśmiechnęła się patrząc w jego piękną, zmartwioną twarz- Wiem. - nie umiała powiedzieć skąd wiedziała, dlaczego wiedziała, że zawsze może liczyć na jego pomoc. To było jak zaklęcie, którego milczące wersety wplatali sobie każdego dnia pomiędzy muśnięcia dłoni, które inkantowali niewypowiedzianymi sylabami między wierszami wypowiadanych słów, zaklęcie zaplatane w spojrzenia, drobne gesty, przytrzymanie skrawka sukienki, wygładzenie koszuli. Byli idiotami, jednak kiedy nie włączali rozumu tylko żyli naturalną koleją rzeczy jedna i druga podświadomość wiedziała dokładnie co i jak robić, jak pokazać sobie i jak zrozumieć, że 'chcę o Ciebie zadbać' i 'jesteś dla mnie ważny'.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 EmptyPią 10 Kwi - 22:47;

Aż parsknął urażony, kiedy to powiedziała. To było tak niewłaściwe, tak nie na miejscu, że aż zaczerwieniły mu się uszy, kiedy nie znalazł ujścia dla gwałtownego napływu emocji, tak dla niego charakterystycznego. Nazwałby ją wieloma epitetami. Znalazłby dla niej dosłownie tysiące słów - tych pięknych, jak i obelżywych aż człowieka wzdrygało. Nazywałby ją określeniami pochodzącymi od najstarszego zawodu świata, jak i takimi przynależącymi w jego umyśle jedynie do najurodziwszych z syren. Była hipnotyzująca nawet wtedy, gdy była wygłodzona i to było najważniejszym powodem, dla którego kompletnie nie zauważał jak marniała na jego własnych oczach. Ściskając jej dłoń oferował jej wiele. O wiele więcej, niż jakiejkolwiek dziewczynie, którą dotąd miał, kierując się wieloma znaczeniami tego słowa. Żadna nie otrzymała od niego wsparcia. Absolutnie żadna, ale żadna też go nie wymagała, nie prosiła o nie. Chciały od niego tego, czego dać im nie mógł - uczuć, przywiązania, bo to tworzyło się samo, wytworzyło się teraz, a zarazem do tego wcześniej nie był najwyraźniej zdolny. Chciały jego pieniędzy, jego sztuki, namiętności i tym szczodrze się dzielił, bo z tym wspaniale sobie radził. Jednakże wsparcie… to było coś nieznanego mu do tej pory, a jednak bez zawahania wszedł do tej rzeki, aby nie musiała moczyć swych stóp. Bez słowa otarł wilgoć, która zebrała się w pobliżu jej oczu, a uśmiech którym ją obdarzył był bardzo prywatny, wręcz obcy, bo wypełniony emocjami, które tak rzadko sobie do tej pory okazywali.
Między innymi miłością.
Nie padały jednak słowa i padać nie musiały. Zamiast szukać w sobie tysięcy banałów, po prostu był przy niej. Zmył z jej ust to słowo, to „wiem” swoimi własnymi wargami. Obdarzył ją pocałunkiem powolnym i absolutnie rozkosznym, jednocześnie podtrzymując jej plecy drugą z dłoni i napierając na nią swoim własnym ciałem. Chciał, aby się położyła na całej miękkości białego futra, w żywym cieple kominka otulona ostrym aromatem jego farb. Nawet nie wiedział, kiedy przestał trzymać jej dłoń i w odpowiedzi chwycił ją za drobną pierś, wpasowując palce w ten sposób, aby lekko ją podrażnić. I potem już całował jej szyję i szeptał do jej ucha różne rzeczy.
Za niektóre pewnie potrafiłby się wstydzić, gdyby było inaczej.
Gdyby jej nie kochał.

| ztx2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QzgSDG8








Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty


PisanieCo się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty Re: Co się dzieje w Vegas...   Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Co się dzieje w Vegas...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Co się dzieje w Vegas...  - Page 3 QCuY7ok :: 
retrospekcje
-