Mała polana pomiędzy kilkoma szczytami, przez którą przepływa strumień. Miejsce dość ciche i spokojne, jednak nie polecane przez miejscowych jako warte zobaczenia, gdyż jest siedliskiem wielu stworzeń. Tubylcy w trosce o naturalne środowisko żyjątek starają się nikomu nie wspominać o możliwości zobaczenia strumyka, jednak droga do niego nie jest taka trudna. Jeżeli już znajdzie się to miejsce to lepiej jest zachować ciszę i spokój, kto wie co może przywołać głośniejsze zachowanie.
Autor
Wiadomość
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Nie miał jeszcze okazji dłużej porozmawiać ze wszystkimi uczniami i uczennicami z wymiany, więc trochę wstyd mu było teraz przyznać, że nie skojarzył Doubravki z dziewczyną, którą podczas ostatniego meczu uderzył tłuczkiem. Niekomfortowe uczucie od razu skłoniło go do podrapania się po łepetynie. – Ej, ej. Taka gra. – Mruknął dopiero w odpowiedzi na słowa Lazara, próbując jakkolwiek wytłumaczyć się z tej sytuacji. – Wybacz. – Dodał również zaraz z uśmiechem do nowo poznanego dziewczęcia. Tym razem z pewnością ją zapamięta. Póki co jednak przyklasnął na komentarz Rosjanina i wraz z nim zrobił kilka kroków bliżej profesora Cromwella, by przyjrzeć się wskazywanemu przez niego giwalowi. Nie zamierzał nawet ukrywać, że opieka nad magicznymi (lub nie) stworzeniami interesowała go bardziej niż wróżbiarstwo. Na szczęście podczas tych warsztatów można było połączyć jedno i drugie, więc po krótkiej obserwacji zwierzęcia, zabrał się za wykonywanie wisiorka. Niestety już na początku napotkał na komplikacje w postaci tępego nożyka, którym za żadne skarby świata nie dało się równo przyciąć sznurka. Wyszedł mu krzywy i za krótki, ale mimo to próbował dalej skonstruować coś sensownego. O dziwo drucik zmontował już solidnie. Nie zsuwał się on z kryształu i bardzo łatwo można było na niego nawinąć sznurek. Ostatecznie robota wyszła mu więc dość przeciętnie. Mogło być lepiej, ale nie było też najgorzej, bo twór nadal nadawał się do wróżenia. - Chyba jednak wolę historię magii. – Nie omieszkał jednak skomentować tej wątpliwej przyjemności pracy. Nigdy nie był orłem z wróżbiarstwa, więc nawet się nie dziwił, że i ta lekcja sprawiła mu wiele trudności. Mimo wszystko zdarzało mu się uczęszczać na zajęcia z tego przedmiotu, bo czasami trafiało się na coś ciekawego, a i była okazja, żeby pogadać ze znajomymi. Na koniec sam próbował powróżyć, mimo że nie wierzył wcale w te bzdury. A jednak tym razem coś się wydarzyło. Nagle poczuł jakiś impuls, a wahadełko samoistnie zaczęło drgać nad śniegiem. Czyżby działało to jak jakiś wykrywacz min? Stwierdził, że pokopie trochę we wskazywanym przez wahadło miejscu, ale cóż… to, co się wydarzyło tylko utwierdziło go w przekonaniu, że wróżbiarstwo to totalny bullshit albo przynajmniej on nie wykazuje w tym kierunku żadnego talentu. Znalazł jedynie ostro zakończony patyk, który na domiar złego wbił mu się w rękę, przez co Matt zaplamił wszystko szkarłatem i syknął głośno z bólu. Wyciągnął zaraz zza paskę różdżkę i zasklepił ranę prostym zaklęciem Vulnus alere, ale ból wcale nie minął i obawiał się, że te warsztaty zapamięta jeszcze przez jakiś czas.
Kostki na wisiorek:2, 6, 4 -> 2 przerzucone na 1 Suma: 11 + 1 = 12 Kostki na wróżenie5,1 Kostki na “czas”:6, 6 Łączny wynik: 188/250
Ostatnio zmieniony przez Matthew C. Gallagher dnia Pon Mar 02 2020, 22:48, w całości zmieniany 1 raz
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Kostki na wisiorek:tutaj 2, 3 (4), 1 Suma: 6 Kostki na wróżenie6 Kostki na “czas”:4 + 1 = 5 Łączny wynik:193/250
Zdecydowanie bardziej była zainteresowana częścią ONMS, więc bardzo chętnie podeszła obejrzeć giwala. Małe stworzonko było naprawdę urocze. Szybko jednak wróciła do wróżbiarstwa, co wywoływało w niej nieco mniej entuzjazmu. Po znalezieniu pozytywki jeszcze chwilę szukała w wodzie jakiegoś kawałka kryształu, ale nic nowego nie wyłowiła. Do tworzenia wisiorka podeszła nieco sceptycznie, bo zdawała sobie sprawę, że zdolności manualne to ona ma dość marne. Z nietęgą miną chwyciła kawałek sznurka w jedną rękę, kryształ w drugą i chwilę patrzyła na nie nie wiedząc jak połączyć jedno z drugim. Niezdarnie owinęła kamień rzemieniem, bardzo skupiając się na tym, żeby nie wypadł. Wyszło nie najgorzej, ale sznurek ewidentnie był przykrótki, a przy pracy postrzępiły mu się trochę końce. Chwyciła amulet za końcówkę sznurka, by przyjrzeć mu się z odległości wyciągniętej ręki i szybko okazało się, że mocowanie kamienia było stanowczo za słabe, bo kryształ wypadł i poturlał się po śniegu. Całe szczęście, że nie wpadł do strumienia, tylko zatrzymał się pod drzewem. Kiedy Nans schyliła się, by go podnieść, zauważyła dziurę w pniu. Zawsze lubiła pchać łapki tam gdzie nie powinna, więc stwierdziła, że koniecznie musi sprawdzić co jest w środku. Prędko tego pożałowała, bo coś boleśnie ukuło ją w rękę. Jak szybko wepchała łapę do środka tak szybko ją wyciągnęła. - Auć... - syknęła masując obolałe miejsce. Spróbowała jeszcze raz zamocować kryształ, tym razem skupiła się mocniej nad mocowaniem, by ponownie nie wypadł, ale wciąż jej nie szło. Wisiorek ewidentnie nie był dobrze wyważony, bo ciągle przechylał się na bok. - Mam dość... - Westchnęła dając sobie spokój. Lepiej nie będzie. Nie liczyła na to, że jej amulet do czegokolwiek się nada, ale wyciągnęła rękę przed siebie by sprawdzić czy się poruszy. I faktycznie się poruszał, ale tylko przez to, że ręka trzęsła jej się z zimna i z bólu po ukąszeniu przed dziuple. - Bez sensu to wszystko. - mruknęła do siebie opuszczając kamień. Wróżbiarstwo to jednak nie jej bajka.
Doubravka nie miała do Matta żadnej urazy – taka gra i nie ma co się tym przejmować tak naprawdę. Machnęła jedynie na to ręką. – Daj spokój, nie ma za co – odpowiedziała na przeprosiny, uśmiechając się do Ślizgona. Jak tylko dostała od Lazara kryształ, wzięła się od razu do roboty – trzeba przyznać, że wróżbiarska smykała, którą przywiozła ze sobą ze Souhvězdí była bardzo przydatna. Wszystko niemal szło jak po maśle. Niemal idealnie ucięła sznurek – może był odrobinkę za krótki, ale jakoś specjalnie jej to nie przeszkadzało. Nieco trudniejszą sprawą okazało się same mocowanie – musiała trochę się narobić, w efekcie czego bolały ją opuszki, ale koniec końców nie było tak źle. Tak samo z samym wyważeniem ciężaru – minimalnie uciekał on w lewo, ale nie było to jakoś frustrujące bardzo. Trzeba przyznać, że Ježekova była ze swojej pracy bardzo zadowolona. Następnie trzeba było sprawdzić, czy wszystko działa jak powinno – na początku podeszła do tego nieco sceptycznie, bo kryształ wydawał się nie odzywać. W końcu jednak dostała „znak” i grzebiąc w śniegu znalazła… 15 galeonów! Uśmiechnęła się szeroko, chowając je do kieszeni. – Zdecydowanie wolę wróżbiarstwo – podzieliła się z chłopakami swoim zdaniem na ten temat. Na dodatek okazało się, że dzięki jej robocie Puszki dostały kolejne pięć punktów. To już piętnaście i to podczas jednych zajęć! Gdy Matt syknął z bólu spojrzała na niego zmartwiona. – Wszystko gra? – zapytała, podchodząc do niego. – Może warto by było, żeby ktoś to zobaczył? – dodała zaraz potem.
Kostki na wisiorek:5 4 5 Suma: 14 + 5 pkt dla Puchonów Kostki na wróżenie5 Kostki na “czas”:6 1 Łączny wynik:219/250
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
— A może kwarc różowy? — odbił w jego stronę z rozbawieniem, po czym pokręcił delikatnie głową — o ile cholerny kwarc w ogóle jest kryształem. Może nie. Nie znał się na tym i coraz mocniej zastanawiał się nad tym co tutaj robił. Niemniej, zajęcia były dość ciekawe i stwierdził, że warto będzie wysłuchać ich do końca. Spojrzał w stronę profesora Cromwella, ale nie podszedł żeby przyjrzeć się jaszczurce, uznawszy, że nie będzie robił niepotrzebnego tłumu i wychodził przed szereg. Przy odrobinie szczęścia może spotka je na którejś z przechadzek po okolicy? Może zrobi sobie z tego małe wyzwanie... Pierwsza część zajęć była banalna, złowienie kryształu zajęło mu zaledwie chwilę; druga... druga miała okazać się drogą przez mękę. Zaledwie zaczął zabawę z nożykiem, a zaciął się w rękę. Z niezadowoleniem wyciągnął różdżkę zza paska i zaleczył ranę zanim pobrudził krwią ubrania oraz przycinany sznurek. Potem oprawił kryształ i zdawało mu się, że wyszło mu nieźle... ale w momencie kiedy z cichuteńkim pluskiem wpadł do strumienia, przekonał się jak bardzo się mylił. Zagryzł wargę i westchnął, ale w przypływie niezrozumiałej chęci walki o posiadanie wisiorka, podszedł do @April Jones. — Widać kryształy nie lubią mnie równie mocno co niedźwiedzie. Masz jakiś zapasowy w zanadrzu? — uśmiechnął się do niej ładnie, prosząco. Kiedy (jeśli?) dała mu kolejny kryształ, ponownie przystąpił do pracy. Obudził się w nim upór, by skończyć cholerną ozdóbkę wbrew wszelkim przeciwieństwom losu. Sięgnął po nóż i jakież było jego zdziwienie kiedy okazało się, że jest tępy. Czy to oznaczało, że zaciął się tępym nożem? Naprawdę? Na krysztale skupił się teraz na tyle mocno, że osadził go idealnie – nic nie miało prawa poruszyć się w niekontrolowany sposób. Szkoda tylko, że wyważanie ciężaru poszło mu tak tragicznie, że przechylał się na bok. Sfrustrowany, poprawił jego ułożenie, osiągając w końcu idealną równowagę. Choć efekt jego pracy nie był tragiczny, miał już tego wszystkiego dość. Podziękował April i Halowi za możliwość uczestnictwa w warsztatach, pożegnał się z Joshem skinieniem głowy i odszedł, nie zamierzając zostawać na wróżeniu. Wisiorek wcisnął w kieszeń kurtki.
Kostki na wisiorek: Najpierw 4, 2, 2, ale F, D na kryształ, więc rzut od nowa. W drugim rzucie 1, 6, 1, przerzucam kość na ciężar, ostateczny wynik: 1, 6, 6 Suma: 14, ale to nieistotne bo nie zbieram punktów Kostki na wróżenie nie dotyczy Kostki na “czas”: 2, 5 (w pierwszym linku) Łączny wynik:226/250
| z/t
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Kostki na wisiorek:6 6 4 Suma: 18 Kostki na wróżenie1 Kostki na “czas”: 4 6 Łączny wynik:236/250 Dodatkowo upominek od April
- O, nie. Kwarc różowy to zdecydowanie mój kamień - odpowiedział, udając śmiertelnie poważnego, po czym zaśmiał się lekko. Prawdę mówiąc, nie miałby nic przeciwko takiej ozdóbce. Ostatnio i tak nie miał co robić, więc wpadł na pomysł, że przydałoby mu się jakiś hobby, zbieranie czegoś. Kto wie, może te zajęcia pomogą mu w ocenieniu, czy zbieranie wisiorków z kryształami jest dla niego? Inna sprawa, że zupełnie nie miał pojęcia czego szukać, więc z początku jedynie rozmawiał o kozicach z Halem oraz uczennicą. Cóż, w jakimś sensie uczestniczył w zajęciach, prawda? Poza tym one przecież były dla młodzieży, nie mógł wychodzić przed szereg, czy coś w tym stylu. W końcu nadeszła pora na robienie wisiorków. Nie mógł odmówić, gdy dostał już kryształ do ręki. Sięgnął po nóż, który trafił mu się całkiem ostry, aby po chwili odmierzyć odpowiednią długość sznurka, odciąć go i odłożyć na moment na bok. Złapał w dłonie drucik, kryształ i z odrobiną fantazji zaczął mocować kamyczek, aby nie wypadł w czasie użytkowania wisiorka. Następnie przywiązał do niego sznurek i krytycznym spojrzeniem ocenił końcowy efekt jako zadowalający jego samego. Nie znał się na tym zbytnio, ale wydawało mu się, że wyszło przyzwoicie, choć z pewnością mógłby być lepszy. Na sam koniec zostało wróżenie. Probował sobie przypomnieć z czasów szkolnych wskazówki do tego, jak powinno się wróżyć, ale miał wrażenie, że kryształ sam go prowadzi. Czyżby jednak miał jakiś ukryty talent do wróżenia? - April, wydaje mi się, że ten wisiorek działa - rzucił w stronę kobiety, uśmiechając się szeroko. - Chcesz go dla siebie, czy powinien dodawać mi uroku? - spytał, próbując powstrzymać się przed śmiechem. Musiał jednak przyznać, że zaintrygowało go to, że wahadełko wytwarzało energię, którą sam odczuwał. Może warto zainteresować się bardziej wróżbiarstwem?
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Carmel M. Gallagher
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167
C. szczególne : dołeczki w policzkach kiedy szeroko się uśmiecha, blizna tuż nad prawą brwią. Kilka kolczyków w prawym uchu.
— Farciarze. — Mruknęła pod nosem na tyle cicho, że nie była w ogóle pewna czy Morgan ją słyszała. Ba, nie była pewna czy chciała żeby ją usłyszała. Wyglądało na to, że przyjezdni zaaklimatyzowali się w Hogwarcie o wiele lepiej niż ona w czeskiej szkole i dopadły ją teraz myśli tyleż niemądre, co ponure: coś było nie tak albo z nią, albo z tą szkołą. Ewentualnie to Hogwart był tak cudownym miejscem (a w to na pewno nie wątpiła), że każdy czuł się w nim jak w domu. Nie chciała tego teraz roztrząsać, bała się wniosku jaki może wyciągnąć. Wolała uważać się za osobę, która umie zaprzyjaźniać się z ludźmi i wszędzie poradzi sobie sama. No właśnie, w kwestii samodzielności – trzeba było w końcu przygotować wisiorek. Złapała za nożyk i na chybił trafił przycięła sznurek. Wyszło nieźle, trochę przydługo jak na jej oko, ale wyszła z założenia, że lepiej przesadzić w tę stronę. Spojrzała na Moe żeby zobaczyć jak jej poszło, a wtedy okazało się, że jej przyjaciółka jest już dalej niż ona i aktualnie szukała czegoś w dziupli. Podeszła do niej i kucnęła obok. — Coś ciekawego? — zagadnęła, a kiedy Davies wycofała stamtąd rękę, wsadziła i swoją. A co! Zanim dobrze tam pogrzebała, poczuła dziwne ukłucie i jak oparzona wyciągnęła stamtąd łapsko. — Mogłaś ostrzec — powiedziała bez wyrzutu i wstała, nie zauważając, że z kieszeni wypadły jej galeony. Oprawiła swój kryształ, a potem poprawiła wyważenie jego ciężaru. Ostateczny efekt jej pracy był co najmniej zadowalający i wcale nie kryła swojej dumy. W końcu przeszła do wróżenia. Zadała mu pytanie i uzyskała niezadowalającą odpowiedź. Spróbowała raz jeszcze i zdarzyło się to samo. W końcu zapytała o zupełnie oczywisty banał, a wahadełko znów było... złośliwe. Gallagher nie należała do cierpliwych, więc dość szybko jej się odechciało. Wcisnęła wisiorek w kieszeń i popatrzyła na Moe, zastanawiając się kiedy będą mogły stąd pójść.
Kostki na wisiorek:5, 3, 4 (parzysta w dziupli) Suma: 12 Kostki na wróżenie 2 Kostki na “czas”:4, 3 Łączny wynik:243/250
Aconite 'Haze' Larch
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 165
C. szczególne : Bardzo oszczędna mimika, tatuaże, dość płynne ruchy - zarażona gracją od tańca
kostki Kostki na wisiorek:6, 3->1, 5 Suma: 12-1 +1=12 Kostki na wróżenie 4 Kostki na “czas”: 2, 5 Łączny wynik:250/250
opisy kostek:
1. Raz-dwa i po wszystkim. Doskonale odmierzasz długości, świetnie przycinasz sznurek. Masz wręcz idealny kawałek do dalszego etapu. Dodaj sobie +1 do wyniku ogólnego. 2. Nie możesz uciąć drucika, który wydaje się być wyjątkowo twardy. Jeżeli zaklęcia są twoją najwyższą statystyką możesz to zrobić za ich pomocą, jeżeli nie to musisz się siłować z nożyczkami do cięcia drutu. W końcu to przyciąłeś, ale owinięcie kryształu również nie jest takie proste. Męczysz się bardzo długo, a wynik nie jest szczególnie zadowalający. Odejmij 1 od sumy ogólnej. 3. Twój wisiorek jest praktycznie bezbłędnie wyważony, jednak mimo wszystko trochę ciągnie go w lewo co może wpłynąć na część wróżebną i poprawność wróżb, jednak w tak małym stopniu, że nie warto się na tym skupiać. 4. Wyszło ci przeciętnie, nie ma żadnych profitów, ale także nie dzieje się nic złego. 5. Dobrze Ci idzie, ale tak skupiasz się na ruchach wahadełka, że nie zauważasz jak ktoś do ciebie podchodzi, przez co wypada ci ono z ręki i wpada do potoku. Możesz je wyłowić, albo zostawić w rzece.
Ledwo zaklęcie przecięło korzenie bezczelnie trzymającej ją rośliny, a z zielonych pędów wytrysnęła na wszystkie strony rzadka ciesz, plamiąc nie tylko spodnie Aconite, ale również dłoń trzymającą różdżkę. Urwała cisnące się jej na usta przekleństwa, przypominając sobie, że jest na lekcji i w nagłej złości dużo agresywniej szarpnęła za przecięte pędy, zapominając zupełnie o swoim szacunku do roślinności. Różdżka zawibrowała jej w dłoni, gotowa do rzucenia zaklęcia podpalającego, ale zamiast tego zmuszona została do wyczarowania drobnego strumienia wody, którym Haze obmyła sobie dłoń i nieprzemakalne spodnie, jednak zarówno na jednym, jak i na drugim została niebieska plama. Ta na odzieży nie przeszkadzała jej zupełnie, właściwie nawet spodobały jej się te artystyczne rozpryski, jednak smugi na dłoni wydały jej się... nie na miejscu. Potarła je kciukiem, przyglądając im się uważnie, ale unosząc wzrok dostrzegła Carmel rozmawiającą z Moe, więc z miejsca zapomniała o niefortunnym spotkaniu z rośliną i od razu podeszła w ich stronę. Przez całą tę walkę była nieco w tyle z pracą, więc przy pomocy długości swojej różdżki odmierzyła odpowiednią ilość rzemyka, przecinając go tym samym zaklęciem, którego użyła do bitwy o nogawkę. Szybko straciła cierpliwość do walki z drucikiem, który nijak nie chciał poddać się jej woli, więc zmuszona została do rzucenia zaklęcia po raz trzeci, choć teraz w szarpanym ruchu nadgarstkiem widać już było zirytowanie, zamiast typowej dla niej płynności. Choć zdążyła ze dwa razy warknąć z irytacji, gdy kamień wyślizgiwał jej się z drucianej pętli, to w końcu został w nim uwięziony na dobre, a zawieszając go w powietrzu miała wrażenie, że wszystko jest idealnie. Przynajmniej dla niej, bo lekkie skrzywienie w LEWO zawsze uważała za plus. Zastosowała się do poleceń nauczycielki, a kiedy miała już wrażenie, że zaczyna coś łapać z tego całego majtania się kryształu, to nagle ktoś szturchnął ją ramieniem, a delikatnie trzymany rzemyk wyślizgnął się jej z rąk. Gdyby nie to, że usłyszała ciche, dziewczęce "przepraszam" i za bardzo przejęła się sunącym po wydeptanym śniegu wisiorku, który pomknął wprost do potoku zapewne na ślepo cisnęłaby jakimś zaklęciem w nieuważnego przechodnia. Teraz jednak cała jej uwaga skupiła się na tym, by przywołać zaklęciem zgubę, a gdy jej ciepła dłoń ogrzewała lodowaty od zimnej wody kryształ, drugą dłonią zaczepiła za rękaw Moe. - Wymienimy się? - szepnęła, nachylając się do niej, chcąc mieć nie tylko pamiątkę z wyjazdu, ale i pamiątkę kojarzącą jej się z konkretną osobą, do której ostatnio jej spojrzenie uciekało zdecydowanie częściej. Przecież nie musiała jej mówić po co chce to zrobić, prawda?
April Jones
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
Przyglądała się z uśmiechem ludziom pracującym nad wisiorkami, czasami im pomagając, czasami dostarczając kolejny kamień. Mimo śniegu, który leżał pod ich stopami było całkiem przyjemnie, jednak mimo wszystko dłonie April zaczynały się zamieniać w małe sopelki,a twarz zaczęła się robić trochę czerwonawa. Już na samą myśl o ciepłej herbacie robiło jej się milej na sercu, chyba najwyższy czas było zakończyć te zajęcia - szczególnie, kiedy niektóre dzieciaki sobie wzięły do serca to, że mają "wyłowić" kamienie ze strumienia i faktycznie się w nim wykąpały, a niektórzy zostali pogryzieni przez Giwale i na pewno chcieli już odpocząć. Chodziła między uczniami, próbując im wytłumaczyć dlaczego ich wahadełko nie działa, chwytając ich za łokcie, żeby usztywnić im całą rękę lub żeby po prostu poplotkować. Podeszła do Gabrielle, która bardzo dobrze sobie radziła i podarowała jej talię kart tarota, tak samo dobrze radził sobie Joshua, któremu też taką podarowała - miała dwie talie przeznaczone na ten cel,a to, że był starszy niż reszta uczestników nic nie zmieniało. Miała dać im jeszcze chwilę, kiedy usłyszała dość ciche tąpnięcia, a przed jej oczami pojawiła się wizja o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Szybko podzieliła się tym z pozostałymi opiekunami i razem szybko zarządzili odwrót i zaprowadzili wszystkich do resortu. Zajęcia chyba się udały, a przynajmniej miała taką nadzieję.
/zt dla wszystkich
Po dłuższym namyśle ten dodatkowy etap przerobię na OPCM z półfabularki. Żebyście nie poczuli się pokrzywdzeni, każdy kto był tutaj i będzie chciał przyjść na tamtą lekcję będzie miał profit, jeszcze nie wiem jaki, bo prawdopodobnie przerzuty będą bezużyteczne, ale wyjdziecie na mały plus w porównaniu do uczestników lekcji, których nie było na feriach. Jeżeli coś się nie będzie zgadzało w rozliczeniu to mi napiszcie na priv, bo mogłam u kogoś coś zgubić przez przypadek. :)