Mała polana pomiędzy kilkoma szczytami, przez którą przepływa strumień. Miejsce dość ciche i spokojne, jednak nie polecane przez miejscowych jako warte zobaczenia, gdyż jest siedliskiem wielu stworzeń. Tubylcy w trosce o naturalne środowisko żyjątek starają się nikomu nie wspominać o możliwości zobaczenia strumyka, jednak droga do niego nie jest taka trudna. Jeżeli już znajdzie się to miejsce to lepiej jest zachować ciszę i spokój, kto wie co może przywołać głośniejsze zachowanie.
Rozmawianie z kimś to było trochę za dużo powiedziane. Doubravka postanowiła się po prostu przywitać – jak kultura tego wymagała – ze zebranymi osobami, a tak to po prostu sobie stałą i czekała, aż przyjdzie szanowne grono nauczycielskie, żeby poprowadzić zajęcia. Była ciekawa, w jaki sposób zamierzają te zajęcia wspólnie prowadzić – ale coś czuła, że na pewno nudzić się nie będzie i dowie się czegoś nowego i ciekawego. Na to liczyła. Gdy zobaczyła Lazara uśmiechnęła się do niego szeroko – widok przyjaciela zawsze poprawiał jej humor. Podeszła do niego, no bo w sumie zresztą tutaj raczej mało rozmawiała. – Ahoj – przywitała się z nim w typowy, czeski sposób. Nie licząc kilku innych uczniów z wymiany, nie bardzo z kim miała porozmawiać w swoim ojczystym języku, więc nie korzystała z okazji jak mogła. W sumie z Lazarem rozmawiała zawsze po czesku – chyba że go poprawiała, jeżeli chodzi o angielski. Jej matka była anglistyką i brytofilem do kwadratu i musiała mówić po angielsku płynnie – innej opcji nie było. Pytanie o giwale. Ježekova zaczęła w swoim umyśle szukać jakichkolwiek informacji na ich temat. I tu nie chodziło, że miała problem z przeniesieniem wiedzy na angielski – po prostu nigdy nie miała ogromnej wiedzy w tym zakresie. – Żyją głównie w Skandynawii i w górach, więc wybór lokacji nie jest przypadkowy – rzuciła, nie chcąc w ogóle się nie odezwać, aczkolwiek nie było to jakoś bardzo błyskotliwe.
April Jones
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
April nie planowała robić lekcji na feriach. Pojechała głównie po to, żeby pilnować dzieciaków i spędzić trochę wolnego czasu ze swoimi przyjaciółmi. Niestety - im dłużej była nauczycielką tym bardziej zaczynała rozumieć jak bardzo przewalona jest jej praca. Skoro nawet jej koledzy po fachu mylili pobłażliwość z byciem otwartym dla uczniów, to co mieli sobie pomyśleć jej podopieczni, którzy dostawali karę za swoje wybryki, mimo tego, że to była April? Zaczynała się zastanawiać czy dzieciaki w ogóle traktują ją poważnie czy bardziej na zasadzie “no, to ta pokręcona wróżbiarka”. Na szczęście nie miała takiego fachu w szkole jak Hal i trochę mniej dotknęły ją ostatnie sytuacje. Można było powiedzieć, że lecieli na tym samym hipogryfie - obydwoje wykluczyli ze swoich drużyn szukających z powodu ich zachowania, więc obydwoje spotykali się z niełaską uczniów. Rudowłosa nie spodziewała się z tego powodu zbyt wysokiej frekwencji - a jednak! Z każdym krokiem w kierunku polany widziała trochę więcej zarysowujących się sylwetek, wyróżniających się na jasnym tle gór. - Hmm? - Zwróciła się do Hala, kiedy wybił ją z własnych myśli, jednak szybko podłapała o czym mówił. - Nie, wróżenie z martwych zwierząt mnie przytłacza i obrzydza. Wolę wróżyć za ich pomocą kiedy jeszcze żyją. - Wzruszyła ramionami. Pewnie jej starszy kolega był przyzwyczajony do takich widoków, ona jednak przywiązywała się nawet do wypożyczonych na kilka lekcji kogutów i prawie się rozpłakała, kiedy Mariusz i Tomek wracali do zagrody. - Z tego co wiem, to to musiało być zwierzę ofiarne. I wróżyło się z wątroby, która odpowiadała jakimś tam bogom. Nie wiem jakby to miało się teraz przekładać na nasze wróżenie, ale nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Ostatnio czytałam o wróżeniu z koników polnych, które mają skakać określoną ilość razy i w określonej wysokości, ale dla mnie to już przesada i wymyślenie rzeczy, które są totalnymi bzdurami. A skoro wróżbiarz, który wierzy w totalne bzdury tak mówi, to musi coś w tym być. - Zaśmiała się, odwołując się do powszechnego zdania na temat przedmiotu, który wykładała. Ona sama wierzyła w te rzeczy, ciężko było nie wierzyć, kiedy przyszłość sama wciskała ci się przed oczy. Na tym zakończyła swoją wypowiedź, gdyż dochodzili do polanki. Omiotła wzrokiem zgromadzonych, zwróciła uwagę na dorosłych, do których uśmiechnęła się ciepło i Moe, do której lekko pomachała. Stanęła obok Hala, który pierwszy zaczął przemawiać, a ona sama czekała, aż powie wszystko co chciał. Nie chciała się wtrącać, więc nie podzieliła się swoją tajemną wiedzą na temat Giwali, rozejrzała się za to dookoła, żeby chwilę później pochylić się nad potokiem i wyciągnąć z niego niezbyt wielki kryształ górski. Zaczekała jeszcze chwilę, aż Cromwell podsumuje wiedzę zebranych ludzi, po czym sama zaczęła swój wykład. Może nie była taka super jak Hal, ale też chciała powiedzieć coś ciekawego. - Więc tak, jak dowiedziałam się, że są tutaj kryształy górskie nie mogłam tego nie wykorzystać! Nie wiem czy wiecie, ale to właśnie z nich najczęściej robione są kule,a dodatkowo sam kryształ ma właściwości, które mają otwierać umysł, poprawiać koncentrację i napawać optymizmem. Uznałam, że fajnie będzie jak zrobimy sobie pamiątkowe amulety - wisiorki właśnie z tego kryształu. Jak już je złożymy, to pokażę wam jak się nimi wróży. - Czuła małą presję przez to, że jej koledzy też się tutaj zjawili. Miała nadzieję, że nie wypadnie szczególnie źle, a same zajęcia spotkają się z uznaniem uczestników.
ZASADY:
Tym razem zasady będą trochę inne, dlatego proszę - przeczytajcie je dokładnie. Po pierwsze, przy kostkach jest napisane ile max. osób może ich użyć, więc jeżeli np. przy kostce “6” jest napisane x2 i dwie osoby nad tobą napisały posta z tą kostką to musisz ją przerzucić. Spowodowane jest to tym, że ostatnio wszyscy losują te same kostki, a z Halem chcemy trochę urozmaicić rozgrywkę. Nie chcemy sytuacji, gdzie ktoś rzuci kostką i nie napisze posta, dlatego liczą się tylko posty napisane. Po drugie - dodawajcie wyniki swoich kostek i zapisujcie wynik na końcu. Nie zdradzę co się stanie, ale niech osoba, która swoim postem przekroczy 150 napisze mi wiadomość na @”Aurora C. I. Dear”. Postaram się wtedy zareagować jak najszybciej (ale wiadomo, może mnie nie być na forum, wy dalej możecie po tym poście pisać swoje, po prostu 150 w tym etapie to punkt, po którym się coś zadzieje. Jeżeli go nie osiągnięcie, to coś się nie wydarzy/ może wydarzy w 2 etapie.:D). (ps. jak będziecie pisać swoje kostki zaznaczajcie przerzuty - żeby było fair do tego czasu liczymy pierwsze wyniki, a nie te przerzucone ;))
Rzucacie dwoma kostkami:
2- Bardziej skupiłeś się na szukaniu stworzonek niż na poszukiwaniach kamieni. Udało Ci się dostrzec ogon jaszczurki! Rzuć dodatkowo kostką (1 osoba): parzyste - niestety, zanim komukolwiek pokazałeś gada, ten uciekł i schował się przed ciekawskim wzrokiem nieparzyste - udało ci się w porę zawołać profesora Cromwella, który złapał stworzonko i pokazał wszystkim, jednocześnie dając Ci 10 punktów dla domu 3- Zobaczyłeś Giwala bez ogona i uznałeś, że nic Ci nie grozi. Niestety, zwierzę ma także ostre kiełki, którymi wgryzło się w twój palec. Musisz poprosić o pomoc kogoś, kto zna się bardziej. (1 osoba) 4- Przy brzegu znalazłeś mniejsze kawałki kryształów, które też się do czegoś nadadzą. Masz chwilę czasu na plotki, możesz także pomóc komuś innemu. (2 osoby) 5- Masz pecha, kiedy odchodzisz od strumienia, żeby stanąć z ludźmi, którzy już ukończyli zadanie Twoje kostki oplata jakaś dziwna roślina. Nie możesz się uwolnić siłą, musisz użyć magii albo poprosić kolegę o pomoc. Jak ktoś wylosuje tę kostkę, to proszę, żeby efekty zaklęcia pisał w czasie niedokonanym (tak samo osoba, która pomaga takiemu nieszczęśnikowi). Bez obaw, nie będę nikogo trwale okaleczać czy coś, po prostu mam zaplanowane kilka scenariuszy zależnych od tego jak się zachowacie - nic strasznego (1 osoba) 6- Zamiast skupić się na lekcji skupiłeś wzrok na górskich zboczach. Już po chwili zobaczyłeś skaczące po nich kozice. Pokazałeś to profesorowi Cromwellowi, który docenił twoje zaangażowanie. Powiedział Ci kilka ciekawostek o tymże gatunku. (Zamiast punktu z DA możesz dostać 2 z ONMS) (2 osoby) 7- Dostrzegłeś bardzo obiecująco świecące się “coś” na dnie rzeki. Mogłeś albo spróbować wyciągnąć to ręką albo rzucić zaklęcie. (2 osoby) Jeżeli wybrałeś manualne zbierania rzuć dwoma kostkami: obie parzyste - wszystko poszło idealnie, nie musiałeś wkładać ręki zbyt głęboko do wody, nie zmarzłeś jakoś szczególnie, a błyskotką okazał sie całkiem okazały kryształ górski. pierwsza parzysta, druga nieparzysta - wszystko poszło idealnie, nie musiałeś wkładać ręki zbyt głęboko do wody, nie zmarzłeś jakoś szczególnie, jednak okazało się, że na dnie potoku leżał kawałek szkiełka, które błyszczało się przez odbijające się w nim promienie słońca. Możesz rzucić jeszcze raz, albo się poddać. pierwsza niearzysta, druga parzysta - okazało się, że potok w tym miejscu jest o wiele głębszy niż przypuszczałeś, przez co wkładając rękę coraz dalej w końcu do niego wpadłeś i cały się pomoczyłeś. Jedyne co mogło cię pocieszyć w tym wszystkim to to, że to faktycznie był piękny okaz kryształu górskiego, który na pewno przyda się w kolejnym etapie. obie nieparzyste - okazało się, że potok w tym miejscu jest o wiele głębszy niż przypuszczałeś, przez co wkładając rękę coraz dalej w końcu do niego wpadłeś i cały się pomoczyłeś. Dodatkowo okazało się, że poświęciłeś się tak dla szkiełka, które może i było ładne, ale nie nadawało się do dalszego etapu lekcji. Możesz rzucić jeszcze raz, albo się poddać. Jeżeli wybrałeś magiczny sposób rzuć literą: spółgłoska - Zaklęcie nie zadziałało. Coś musi blokować magiczne wybieranie rzeczy z wody. Możesz się poddać, albo rzucić jeszcze raz. samogłoska - zaklęcie zadziałało, a w twoich dłoniach wylądował kryształ górski. Narobiłeś jednak tyle hałasu, że musisz doliczyć +5 do ogólnego czasu wszystkich (to co zbieramy do 100). 8- Uznałeś, że najszybszym sposobem na wyciągnięcie kryształów z potoku będzie po prostu dokładne przeczesanie jego dna. Niezależnie czy robisz to ręką, nogą, różdżką czy jeszcze inaczej znajdujesz bardzo dużo mało przydatnych rzeczy w tym złoty znicz - pozytywkę, który działa i który możesz sobie przywłaszczyć. (1 osoba) 9- Zobaczyłeś giwala i zniecierpliwiony chciałeś sam go złapać (albo podeszłeś zbyt blisko). Niestety, zwierzę wystraszyło się i ukłuło Cię w rękę swoim kolcem. Ktoś musi szybko ci pomóc. (1 osoba) 10- Zawiedziony lekcją (liczyłeś na coś o wiele ciekawszego, wyścigi, wybuchy, pew, pew) nie robisz praktycznie nic, tylko udajesz i szukasz wymówek, żeby przypadkiem nie zostać zmuszonym do pracy (albo jesteś zmęczony, nie chce ci się, etc.). Dzięki temu możesz zobaczyć ogromnego koziorożca, który przemieszcza się blisko zbocza. Panikujesz, nawet jeżeli zwierzę nie ma złych zamiarów - nie na co dzień można obserwować aż tak potężne ssaki. Dodaj 7 do ogólnego odliczania grupy. (1 osoba) 11- Znalazłeś bardzo dużo kryształów w jednym miejscu, co zobaczyła April. Zabrała je dla osób, które zajęły się bardziej zajęciami profesora Cromwella, ale pogratulowała Ci i dała aż 15 punktów dla domu za dzielenie się z kolegami. (1 osoba) 12- Zobaczyłeś wystające kawałki kryształu w piasku na brzegu, a kiedy je odkopałeś okazało się, że to aż dwie sztuki! Możesz komuś podarować jeden, albo zatrzymać i wymienić na 20 galeonów! (2 osoby)
Czas na odpis:do 25.02 godzina 22:30 (może się przesunąć ze względu na mój powrót na uczelnię, jednak chciałabym skończyć lekcję jeszcze w rozliczeniach lutowych xD) rzuciłam też jedną kostką, która zaczyna nasze odliczanie do 100 - wypadło mi 6.
Giwale nie były dla niej jakoś niesamowicie fascynujące, generalnie, zwierzątka nie były dla niej czymś porywającym, poza jej kotem, którego kochała najbardziej na świecie. Niemniej jednak słuchała uważnie tego, co mówi się dookoła niej, by wiedzieć, jak w razie kłopotów postąpić, co zrobić, a z czym lepiej sobie odpuścić, w końcu nie chciała skończyć jako ofiara tego, niewinnego podobno, stworzonka. Co, jak wkrótce miało się okazać, było jej wręcz pisane. To nawet nie było tak, że była wielce zniecierpliwiona, ale trzeba przyznać, że woda, opowieści o zwierzątkach, a później jeszcze kryształowe kule, w które za bardzo nie wierzyła, nie wpływały na nią najlepiej. Nudziła się? Prędzej irytowała powoli i był to stan, którego całkowicie nie znosiła, nie lubiła czuć się tak dziwnie, ale jednocześnie, gdy to już się zaczynało, zapadała się w to cała, co było rzeczą wręcz paskudną. I pewnie właśnie dlatego, kiedy tylko spostrzegła stworzonko, o którym rozmawiano, przez ten ruch, o którym była mowa, zrobiła parę nieostrożnych kroków w jego stronę. Podeszła ewidentnie za blisko. I może nic by się nie stało, gdyby nie to, że zachwiała się i w efekcie chciała podeprzeć ręką o ziemię, gdy prawie na nią upadła. To zirytowało ją jeszcze bardziej, ale później zrobiło się tylko gorzej, kiedy giwal po prostu ukuł ją w rękę. - Tssss! - syknęła wściekle, zdecydowanie głośno. - Boli - dorzuciła, starając się podnieść, ale z drugiej strony - jeśli giwal nadal tutaj był, to podejrzewała, że jej przygoda za chwilę skończy się jeszcze gorzej. Niezbyt rozsądnie, Brandon, zdecydowanie niezbyt rozsądnie, znowu dajesz ponosić się emocjom.
To nie tak, że oczekiwała czegoś więcej od zajęć... Zwyczajnie do wróżbiarstwa podchodziła z rezerwa, ale w połączeniu z opieką nad magicznymi stworzeniami mogło być ciekawie. Z tego powodu przyszła (jeśli nie liczyć zapunktowania w oczach wujka). Myślała, że albo będą wróżyć z wnętrzności, albo dowiedzą się jakie zwierzę jest pomoce przy otwarciu wewnętrznego oka, czy coś innego w tym klimacie. Nagle jednak profesor Jones powiedziała o szukaniu kryształów oraz robieniu koralików i zapał Lou wyparował. Przykucnęła przy potoku, ale nie skupiała się na szukaniu. Zamiast tego dostrzegła jakiś ruch. Spojrzała w tamtą stronę i z wrażenia aż usiadła w śniegu. - Victoria... Trolle to pestka - mruknęła do Krukonki, wpatrując się w koziorożca, niepewna, czy ma sięgać po różdżkę, czy jeszcze nie. Prawdę mówiąc czuła się sparaliżowana niepewnością co robić i jakie zamiary ma stworzenie.
Gabrielle nigdy jakoś specjalnie nie interesowała się wróżbiarstwem, które jej zdaniem było przedmiotem potrzebnym głównie osobom, które posiadały dar jasnowidzenia czy chciały bawić się w odczytywanie przyszłości z fusów lub dłoni. To zdecydowanie nie należało do kręgu zainteresowań blondynki, dla której przyszłość była ciekawsza kiedy pozostawała zagadką; czasem lepiej było nie wiedzieć. Niemniej jednak temat który podjęła profesor sprawił, że na czole dziewczyny pojawiła się pozioma zmarszczka, zaś w zielonych tęczówkach dotrzeć można było swego rodzaju zainteresowanie. Wizja stworzenia własnego amuletu była ciekawa, jednocześnie Levasseur wciąż powątpiewała czy to wszystko ma jakiś głębszy sens i ukrytą prawdę a nie działa na zasadzie placebo. Bo czy nie było tak, że należało w coś uwierzyć aby to się spełniło? A co jeśli ktoś nie posiadał takiej wiary? Jaka wówczas była szansa, że coś takiego się nie wydarzy? Pokręciła głową starając się pozbyć głupich pytań, na które i tak nie była w stanie udzielić odpowiedzi. Poprawiła czapkę naciągając ją bardziej na uszy. - Czas wziąć się do pracy - rzuciła w eter, ruszając na poszukiwania. Robiła zaledwie kilka kroków, kiedy dostrzegła, jak coś połyskuje na dnie płynącej tuż obok potoku. Uśmiechnęła się, nie dając sobie chwilę na zastanowienie, od razu zdjęła z dłoni rękawiczkę sięgając do wody. Niestety zbyt pochopnie oceniła głębokość wody. Była zbyt uparta, dlatego zamiast zrezygnować kiedy woda zaczęła sięgać już poza łokieć, a ona wciąż nie miała kryształu spróbowała jeszcze bardziej się wychylić. - Już prawieeee - szepnęła pod nosem, chwyciła kryształ i w tym samym czasie rozległ się głośny plusk, a ona cała zanurzyła się w wodzie. Czuła jak w jednej chwili materiał ubrania przemaka doszczętnie wywołując gęsią skórkę. Wyszła z potoku cała się trzęsąc, broda latała jej z inną, zęby szczękały, otuliła się rękoma, jakby to miało pomóc . Wolna dłonią wyjęła różdżkę kierując jej koniec na siebie. SILVERTO - powiedziała, czując podmuch ciepłego powietrza, który zaczął ją suszyć. Zajęło to nieco dłużej, jednak już po chwili tylko pojedyncza rękawiczka przesiąknięta była wodą, którą z niej wykręciła. Spojrzała na swoją zdobyć uśmiechając się na widok pięknego okazu jaki się jej trafił.
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Nagłe pojawienie się @Russell Alvarez obok niej trochę ją zaskoczyło. Czyżby zniknął jej z oczu, bo zaczął jej szukać? No cóż, wszystko możliwe. Nie pasował jej tylko ten szyderczy wyszczerz na jego twarzy. Zmarszczyła brwi. Bywał postrzelony, więc miała pełne prawo obawiać się tego, co też ten wariat sobie wymyślił. Gdy usłyszała jego słowa, przewróciła jedynie oczami. Sama nie do końca wiedziała, co też ją wtedy napadło, ale nie zamierzała tego roztrząsać. - No skoro proponujesz - mruknęła jedynie, wpychając się mu pod ramię. Nie wepchnęła mu dłoni pod kurtkę, ale też nie powiedziała nic więcej, bo zaczęły się warsztaty, więc postanowiła trochę się na nich skupić. Zwłaszcza, że oba przedmioty nie należały do jej mocnych stron, więc musiała trochę się wysilić przy udzielaniu odpowiedzi. Gdy usłyszała o kryształach, uniosła wyżej brwi. Nie wierzyła jakoś szczególnie szklanym kulom, ale to zabrzmiało całkiem interesująco. Gdy jednak przyszło co do czego i mieli szukać kryształów samodzielnie, Kryśka nieco się rozkojarzyła. Zamiast skupić się na lekcji, zaczęła wodzić wzrokiem po górskich zboczach. W sumie stąd, z bezpiecznej wysokości, wyglądały całkiem przyjaźnie. I bezpiecznie. Po chwili zobaczyła jakiś skaczący tam dziwny kształt, którym okazały się skaczące po zboczach kozice. Postanowiła pokazać zwierzęta profesorowi Cromwellowi, który pewnie był bardziej zainteresowany ziwerzętami niż wróżeniem, jak sądziła Grimowa. Oderwała się od Russella i podeszła bliżej nauczyciela. - Profesorze, tam chyba są kozice - zwróciła się do mężczyzny, wskazując mu zaobserwowane zwierzęta. Christina nie mogła nie podziwiać tych zwierząt. Ona ze swoim lękiem wysokości nawet nie chciała tam chodzić, a co dopiero tak swobodnie skakać...
Jasne, że jej to proponował. Lubił gryfonkę jak mało kto to. Dla niej zrobiłby wszystko. Ba! Nawet pozwolił jej wsunąć rączki pod kurtkę, by mogła się nieco zagrzać, pomacać sobie jego czy co tam chciała. Nie przeszkadzało mu to ani trochę. Znali się od dawna. Będą musieli potem porozmawiać o tym, co się wydarzyło w jaskini. Teraz to nie był odpowiedni czas. Jednak nie chciał tak tego zostawić. Czuł, że kryło się drugie dno. Następnie przemówiła profesor, więc nastawił uszu, by niczego nie przeoczyć. Szukanie kryształów i robienie koralików? Nie tego się spodziewał, ale nie zniechęcając się, zaczął wykonywać zadanie. Jak tylko zabrał się do roboty, ale zauważył coś dla siebie niesamowitego. - Kryśka (@Christina Grim) zobacz, to giwal. Nie ma ogona- zaśmiał się i podszedł bliżej. Jednak to był zły pomysł. Zwierze wbiło mu się w palec i poczuł ból. Co dopiero mówił profesorowi? Że giwale bez ogona mogą użyć zębów? Ah tak, to były potwierdzone słowa. Sam wpadł w swoje sidła. - Profesorze, czy giwale mogą być jadowite?- zwrócił się do profesora @Hal Cromwell pokazując swój palec. Powoli zaczynał żałować, że w ogóle tu przyszedł. Niech no mu ktoś pomoże. Sam sobie nie da rady.
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
— Nathaniel — poprawił go bez mała odruchowo. Choć nie dał tego po sobie poznać, wewnątrz coś w nim drgnęło kiedy mężczyzna wypowiedział na głos jego nazwisko. Ostatnimi czasy brzmiało mu tak obco, że sam unikał jak tylko mógł sytuacji, w których sam musiał przepuszczać to słowo pomiędzy wargami. Dziwnie było je wypowiadać, kiedy wiedziało się, że to kłamstwo – i kiedy znało się prawdę. Może to czas, by przejść z Walshem na „ty”? Wyciągnął ku niemu dłoń, licząc, że tym samym przypieczętują swoją znajomość. — O tak, kto jak kto, ale April w akcji to wyjątkowy widok. Tak podejrzewam — uśmiechnął się może nieco tajemniczo, nie zastanawiając się czy aby nie zabrzmiało to dwuznacznie. Zresztą co to kogo obchodziło. Z Jones łączyła go wybitnie dziwaczna i dość odległa przeszłość – scenariusz, w którym ogromną rolę dostał kanadyjski niedźwiedź. W okolicach Riverside nie co dzień spotyka się kobiety, które wzięły się tam nie wiadomo skąd. Nie sposób było o tym zapomnieć. — Bludger, no tak. Przegapiłem, zasiedziałem się na stoku – a szkoda. Choć podobno był łagodniejszy i całkowicie legalny. To chyba umniejsza zabawie? — zagadnął go dość beztroskim tonem. Miał doświadczenia z bludgerem w swojej najprawdziwszej, brutalnej wersji. I to całkiem niedawne, na dodatek, bo poza gówniarskimi rozgrywkami, brał udział w jednej, która miała miejsce na Saharze. Był wówczas opiekunem, ale jeszcze nie nauczycielem i w nosie miał to, że to nielegalna rozgrywka. Nieźle wtedy oberwał, złamana ręka spartaczona przez niedoświadczonych uzdrowicieli, tkwiła w obrzydliwym mugolskim gipsie przez kilka tygodni, psując mu resztę wyjazdu. A i tak było warto. Przekonany, ruszył za mężczyzną w stronę grupy, choć zatrzymał się nieco na uboczu, żeby nikogo nie peszyć nadmiarem nauczycielskiej kadry. Pochwycił spojrzenie @Gabrielle Levasseur i choć nie uciekł wzrokiem, zupełnie je zignorował. Zachował się tak, jakby była nie znaną mu bliżej uczennicą; od niedawna łatwo było ją od siebie odsuwać, fakt braku rodzinnych powiązań sprawiał, że łatwiej było ją traktować jak obcą osobę, nie kuzynkę, z którą spędził pół dzieciństwa. Do odpowiedzi na pytanie profesora w ogóle się nie kwapił, uznał, że i on, i Joshua są tutaj na doczepkę i nie powinni odbierać uczniom możliwości wykazania się – zwłaszcza, że ci najpewniej walczyli o punkty domów. — Kryształowa biżuteria to chyba nie w moim stylu — zamarudził cicho, ale zaintrygował go sam fakt poszukiwania kryształów i tego, że mogły nieść ze sobą magiczne właściwości, to nie była wszak żadna rzadkość. Gdyby znalazł porządny kryształ, może udałoby mu się sprzedać wytworzoną biżuterię przy okazji jakiegoś przemytniczego zlecenia? Na pewno warto było się tym zainteresować. — Powodzenia w poszukiwaniach — dodał na koniec, robiąc kilka kroków w stronę rzeki. Bardzo prawdopodobne, że kryształy będą w wodzie, zupełnie jak te przeklęte kamienie w Dolinie Godryka, prawda? Szybko okazało się, że intuicja go nie myliła... i było to chyba rodzinne, bo @Gabrielle Levasseur wybrała podobną metodę, zaraz wkładając rękę do wody. Zmarszczył brwi, bo ta perspektywa w ogóle mu się nie podobała. Zamiast brudzić sobie ręce wyciągnął więc zatkniętą za pasek różdżkę i rzucił najzwyklejsze w świecie accio, które, o zgrozo, nie zadziałało. Zmarszczył brwi jeszcze mocniej. Wina nie leżała raczej po jego stronie, może to z tym miejscem było coś nie tak. Postanowił spróbować raz jeszcze, dla pewności wymawiając zaklęcie na głos. — Accio — postarał się do tego przyłożyć, a chwilę potem mokry i przeraźliwie zimny kawałek kryształu leżał w jego dłoni. Zacisnął na nim palce, odczuwając niezrozumiałą satysfakcję. Wtem rozległ się pisk i Gabrielle wpadła do wody; obserwował całe zajście, gotów udzielić pomocy gdyby ta okazała się konieczna. Na szczęście nie musiał reagować, Puchonka sama dała sobie radę, a na dodatek podeszła do niej ta dziewucha od wybuchającego kociołka, Williams. Tym lepiej dla niego. Powrócił do April.
Kostka:5 + 2 = 7 Magiczny sposób: H, potem A Łączny wynik: 60/150
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
- W takim razie koniec z profesorem Walsh. Josh - odpowiedział, ściskając dłoń mężczyzny z uśmiechem na twarzy. Proszę, można było gładko przejść na "ty"? Można! Najwyraźniej nie wszyscy miewali z tym opory, a jemu akurat odpowiadała taka relacja ze współpracownikami. Dodatkowo jakkolwiek nie brzmiałoby to głupio, czasem nie czuł się szczególnie starszy od uczniów, a co dopiero studentów, więc gdy słyszał, że ktoś zwraca się do niego "profesorze" za każdym razem miał ciarki na plecach. Nie był przecież taki stary! Uniósł nieco brwi na ton głosu Nathaniela, zaciekawiony, jaka to tajemnica kryje się za tym wspomnieniem. April w akcji... Sam miał z nią niejedno wspomnienie z czasów szkolnych, ale miał dziwne wrażenie, że może nie chodzić o takie sytuacje. Może będzie mieć kolejny pretekst do dokuczania kobiecie, dopytując o historyjki z innymi? Z drugiej strony, nie jego sprawa, prawda? Zaśmiał się cicho pod nosem s własnych myśli. Do rzeczywistości przywrócił go temat bludgera i jego legalności. - Obyło się bez złamań, co w tym przypadku było nawet lepsze... Wyobraź sobie reakcję ludzi na informację, że opiekunka złamała nos własnej uczennicy. Poza tym to rzeczywiście... - odpowiedział, próbując nie dokańczać zdania. Sam wychodził z założenia, że część brutalnych gier powinna taka zostać, a zgłaszający się podejmują ryzyko na własną rękę. Niestety były chwile, gdy musiał swoje zamiłowanie do gier wyłączyć i myśleć jak nauczyciel. Było to trudniejsze, niż myślał, gdy starał się o tę posadę. Z drugiej strony, lepiej czasem złagodzić grę niż doprowadzić do jej całkowitego zakazu przez nadmiar kontuzji. A może tak urządzić bludgera dla samej kadry? Wtedy już z prawdziwym tłuczkiem. Może ktoś jeszcze byłby chętny poza nim i Nathanielem? Nie zbliżał się zbytnio do grupki słuchaczy, żeby nie krępować innych swoją obecnością, ani nie wzbudzać zbytniego zainteresowania. Wetknął dłonie do kieszeni kurtki i słuchał odpowiedzi, które padały na temat giwali. Odruchowo nawet zaczął się rozglądać za stworzeniem, zastanawiając się, jak bardzo nielegalne byłoby porwanie jednego do Hogwartu. Nie, żeby miał w planach podrzucić go komuś i obserwować reakcję... Przecież to byłoby nieprofesjonalne. Odpowiedzi uczniów mimowolnie komentował nieznacznymi kiwnięciami głową, ale znieruchomiał, gdy głos przejęła April. Spojrzał na kobietę z miną, jakby chciał zapytać, czy poważnie mają robić sobie biżuterię, ale usłyszał mruknięcie Bloodwortha i odwrócił się w jego stronę. - Dlaczego nie? Taka z ametystem byłaby idealna - rzucił nieco rozbawionym tonem do niego cicho, uśmiechając się szeroko. Prawdą jednak było, że i on nie czuł się szczególnie dobrze z wizją robienia biżuterii. Może nawet rozważyłby kwestię zrobienia bransoletki, albo zwykłego wisiorka na rzemyku, który można ukryć pod koszulą, ale zapatrzył się nieznacznie na górskich zboczach. Zmrużył oczy, starając się skupić wzrok nieco bardziej na czymś, co zdawało mu się ruszać. Miał już zagadać do Hala, kiedy usłyszał, że jedna z uczennic także je dostrzegła. -Też chciałem ci je pokazać, ale panna Grim mnie uprzedziła - odezwał się do Cromwella, podchodząc do nich. Mrugnął lekko do uczennicy, spoglądając znów na kozice. Ciekaw był, który był to dokładnie gatunek.
Zmrużyła ciekawsko wzrok, przesuwając nim po @Carmel M. Gallagher i uniosła nieco brodę ku górze, dołączając do tego nieco cieplejszy, choć wciąż skromny jak na przeciętne standardy uśmiech, by przywitać się w nią w ten typowy dla siebie sposób. Można powiedzieć, że w jej wykonaniu oznaczało to niemal "miło Cię widzieć", bo w końcu towarzystwa Gryfonek nigdy za mało. Nie była zbytnio zainteresowana odpowiadaniem na pytania, bo o ile jej wiedza z ONMS poszerzała się stopniowo zgodnie z jej postanowieniem, to wciąż nie była zbyt imponująca i o ile w teorii wciąż radziła sobie lepiej od praktyki, to niestety na obecny temat nie mogła dodać zupełnie nic interesującego. A nawet gdyby mogła... to czy faktycznie by się odezwała? Z obecnym, dość dobrym humorem feryjnym, możliwe, że tak. Oczy zabłyszczały jej się z zainteresowania dopiero wtedy, gdy padło słowo "kryształ" i od razu przeniosła nieco ożywione spojrzenie na @Morgan A. Davies, by podzielić się tym skromnym wybuchem radości igrającym światłem w zielonych tęczówkach. Nie musiała wyciągać różdżki, bo miała ją stale przy sobie i wraz z dziewczynami podeszła w stronę strumienia, by pochylić się nad nim i rzucić proste Accio, chwilę później obracając w dłoni mieniący się w słońcu kryształ. Przegryzła wargę, zauroczona pięknem swojej zdobyczy, chcąc odwrócić się w kierunku Gryfonek, by pokazać jak czysty okaz udało jej się przywołać, gdy poczuła szarpnięcie, umożliwiające jej dalszy ruch. Błyskawicznie przeniosła wzrok na swoje kostki, gdzie wokół ocieplanych spodni owinęła się nieznana jej roślina. Westchnęła zirytowana i kucnęła, by przyjrzeć się jej łodydze i listom, chcąc określić czy na pewno nie kojarzy jej z pracy w rodzinnej zielarni, ale dość szybko zrezygnowała, wycelowując w zawadzające pnącza, by w pełnym skupieniu (w końcu nie chce niechcący pociąć się zaklęciem) rzucić Diffindo.
Lazar Grigoryev
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Mordka sama mu się ucieszyła na widok uśmiechu Doubry, kiedy go zauważyła. Powstrzymał się przed zachęcaniem jej gestami do podejścia, a ona i tak zrobiła, rozlewając w nim tym samym przyjemne ciepło niewiadomego pochodzenia. Zrobiło mu się po prostu miło, że pomimo spędzanego często razem czasu, i tak nie miała dość jego towarzystwa. — Ahoj, princezna — odpowiedział na jej przywitanie, a prócz słów dołączył też i nie nazbyt głośny i długi śmiech z tego określenia. — Znacie się już? — tu popatrzył wpierw na Matta, a potem na Czeszkę pytająco i płynnie przeszedł do ich przedstawiania, nim w ogóle zdążyli cokolwiek powiedzieć. — To jest Matthew, ze Ślizgolinu, a to Doubravka, moja mała przyjaciółka. Nie przekręcił nazwy domu celowo, zrobił to zupełnym przypadkiem. Nie pojmował do końca czemu na przykład tacy uczniowie z Gryffindoru to Gryfoni, nie Gryfini, albo Gryfindoni. Przez to wszystko mu się mieszało i zdarzało mu się – częściej niż powinno – użyć niewłaściwej formy. Kiedy w końcu odezwała się profesor Jones, zamilknął, gdyż zainteresował go temat dzisiejszych zajęć. Kryształy były piękne, a biżuteria stanowiła nieodłączną część jego wizerunku. Uwielbiał nosić całe multum pobrzękujących wisiorków i bransolotek, i nawet teraz pod kurtką miał ich na sobie kilka. Wizja stworzenia własnego naszyjnika, który miałby być do tego użyteczny wyjątkowo przypadłą mu do gustu. Kiedy wszyscy zaczęli szukać, rozejrzał się uważnie. Już wcześniej zdawało mu się, że dostrzegł w piasku jakiś interesujący błysk, a teraz dopasował do niego możliwe źródło. I nie pomylił się! Szybko znalazł nie jeden, a dwa kryształy i z tą zdobyczą wrócił do swoich znajomych. — Znalazłem aż dwa, a wy? — pochwalił się pokazując im co przyniósł. Jeszcze nie wiedział co z tym zrobić.
Chciała powiedzieć jeszcze parę słów na temat rozgrywki w bludgera, ale właśnie rozpoczęły się zajęcia, więc pozostawiła ten temat na następną okazję. Pokiwała tylko głową na potwierdzenie słów Loulou. - Tak! Opowiem ci przy okazji. - Szepnęła jeszcze do Gabi i skupiła się na zadanym pytaniu. Nie chciała odpowiadać, ale z zaciekawieniem słuchała tego co inni uczniowie mają do powiedzenia na temat giwali. Opieka nad magicznymi stworzeniami interesowała ją głównie w praktyce, a nie w teorii, ale zawsze chętnie dowiadywała się czegoś nowego na ten temat, o ile nie wymagało to siedzenia z nosem w podręczniku. Kwestia wróżbiarstwa interesowała ją zdecydowanie mniej, informacja o produkcji własnych amuletów też jej jakoś specjalnie nie ucieszyła. Absolutnie miała dwie lewe ręce w przypadku tego typu zajęć. Nie zamierzała natomiast marudzić, kto wie, może wyjdzie z tego coś ciekawego. Zakasała rękawy i zaczęła macać dno w poszukiwaniu kryształów. Co chwilę wyciągała z potoku jakieś dziwne przedmioty. To kawałek metalu, to jakąś fiolkę po eliksirze, skrawki materiału, korki, kulki i całą masę dziwnych, niepotrzebnych rupieci. Zupełnie jakby ktoś przytachał tutaj swoje śmieci i postanowił je wrzucić do wody. Prychnęła zdegustowana odkładając każdy przedmiot na kupkę z zamiarem zaniesienia tego wszystkiego do śmieci. - Uważaj bo coś cię chapnie. - Zaśmiała się widząc jak głęboko nurkuje @Gabrielle Levasseur i w tym momencie blondynka zniknęła pod wodą. - Gabi! - Krzyknęła przerażona i rzuciła się by podać dziewczynie rękę i pomóc jej wygramolić się z wody. - Nie mówiłaś, że lubisz morsować. - Zażartowała kiedy sytuacja była już opanowana, a jej przyjaciółce nie groziło utonięcie. Powróciła do grzebania w wodzie, uważając, żeby do niej nie wpaść tak jak zrobiła to panienka Levasseur i po wyjęciu kilku kolejnych śmieci natrafiła na coś ciekawego. Wyjęła z potoku złotą kulę, idealnie mieszczącą się w dłoni, pięknie zdobioną różnymi ornamentami. - Wow... To chyba znicz. - Szepnęła podziwiając swoje znalezisko. Kryształy nagle przestały ją interesować. Obmacała znicz z każdej strony i udało jej się go nawet otworzyć. Zaraz potem z wnętrza wydobyła się przyjemna, wesoła melodia. Wyglądało na to, że znalazła pozytywkę. Kto by pomyślał! Postanowiła zachować ją sobie na pamiątkę, albo podarować komuś w prezencie i schowała do kieszeni.
Po tym, jak April zaczęła swoje zajęcia i wyjaśniła im kolejne kroki, Davies udała się w stronę strumyczka i przykucnęła, przypatrując się kolejnym jego odcinkom. Wreszcie wypatrzyła niezbyt odległe miejsce, w którym znajdowało się spore nagromadzenie dużej ilości świecidełek i odbić światła, więc właśnie tam się skierowała. Zmysł szukaczki nie zawiódł - trafiła na sporą ilość kryształków, o które tak intensywnie walczyła cała ich ekipa, więc podniosła dłoń trzymającą kilka z tych większych, które udało jej się zebrać, aby zasygnalizować nauczycielce, że znalazła coś całkiem ciekawego. - Jakby nim kogoś huknąć w ciemiączko to rzeczywiście mógłby mu się otworzyć umysł. A potem byłoby wróżenie z organów. - kiedy już przestała mieć na sobie uwagę April, zaczepiła Haze z niewinnym uśmiechem, ukazując jej przy tym wyjątkowo ostro zakończony kryształek, którym, gdyby nie wprawa Larch w zaklęciach, mogłaby całkiem śmiało wyzwolić ją od zaczepnych roślinek. Trochę zaskoczyło ją, że towarzyszył jej ten rodzaj humoru. Ale raczej nie chodziło w nim o kpienie sobie z wróżenia, a już na pewno nie o prześmiewczy stosunek do słów profesorki.
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Przypatrywał się z ciekawością dziewczynie, która nagle zbliżyła się do Lazara. Kojarzył ją z widzenia, ze szkolnych korytarzy, ale chyba nigdy wcześniej nie miał okazji z nią porozmawiać. Mimo tego uśmiechnął się delikatnie, a gdy Grigoryev przedstawił, go swojej koleżance, podał jej swoją dłoń. – Ze Slytherinu… – Mruknął wpierw, rzucając Ruskowi krótkie, acz przenikliwe spojrzenie – Ale tak. Bardzo miło mi Cię poznać. – Dodał zaraz cieplejszym tonem, ponownie koncentrując się na nieznajomej. Nie zdążył jednak o nic jej wypytać, bo wtedy do ich uszu dobiegł donośny głos profesor Jones, która zaczęła rozprawiać o zastosowaniu górskich kryształu we wróżbiarstwie. Szczerze? Nie był wielkim fanem wróżenia i chętniej pewnie skupiłby się na tematach poruszonych przez profesora Cromwella… czego jednak nie robi się przez wzgląd na doborowe towarzystwo. Ostatnimi czasy mijał się z Lazarem, więc chociaż podczas warsztatów mogli nadrobić zaległości. - Też jesteś z Rosji? – Zanim zaczął poszukiwać szlachetnych kamieni, zagadnął jednak do Doubravki, by nie pomyślała, że zignorował jej osobę. Dopiero po tym dołączył do poszukiwań, oddalając się jakieś klika metrów od swoich kompanów. – Mam coś! – Wykrzyknął do nich, kiedy dojrzał charakterystyczny błysk gdzieś pośród drobinek piasku. Wcisnął swe palce jak najgłębiej, by odkopać znalezisko, którym okazała się nie jedna, a dwie sztuki kryształu. Myślał, że wygrał na loterii, ale jak się okazało, Lazar go wyprzedził. Szlag by to… - Chyba mamy dzisiaj farta, też mam dwa. – Rzucił wesoło do chłopaka, pokazując mu swoje zdobycze.
Lazar był jedną z nielicznych osób, z którą utrzymywała w Hogwarcie stały kontakt. Lubiła się z innymi Puszkami, byli naprawdę super, ale mimo wszystko czuła się trochę „na doczepkę” – większość ludzi z Hufflepuffu się jednak znało dość dobrze, a Doubravka nie bardzo umiała się wbić do końca w towarzystwo. Przez co spotykanie się z Grigoryevem zawsze było miło i nigdy się jej nie znudzi, zdecydowanie. Spojrzała na Matta i miała wrażenie, że już wcześniej się poznali… i po chwili sobie nawet przypomniała skąd. Mecz Quidditcha, Ślizgoni konta Puszki. Był pałkarzem, a biedna Doubra stała wtedy na bramce. – Można tak powiedzieć. Przywalił mi raz czy dwa tłuczkiem podczas meczu – powiedziała z uśmiechem na twarzy, kompletnie bez wyrzutu czy czegoś. Nie zareagowała na tego małego "kuksańca" w postaci nazwania ją małą przez Lazara. – Miło Cię poznać – dodała jednak zaraz potem, bo w sumie nie mieli okazji jakoś specjalnie pogadać wcześniej. Wszyscy skupili się na szukaniu kryształów – nawet Doubravka! Jednakże jej szczęście dopisało w nieco inny sposób. Bowiem udało się jej zobaczyć giwalę. – Profesorze Cromwell! – zawołała machając przy tym jeszcze ręką, żeby mężczyzna wiedział, kto go woła. Na szczęście udało się ją złapać, a Ježekova przyczyniła się do tego, że Puchni zdobyli dodatkowe dziesięć punktów dla domu. Uśmiechnęła się zadowolona, wracając do chłopaków. – Nie, z Czech – odpowiedziała. Nie dziwiło ją to, że Matt wrzucił ją i Lazara do jednego worka. Dla wielu ludzi kraje słowiańskie kojarzyły się tylko i wyłącznie z Rosją. – Kryształu żadnego, ale za to giwala się udało znaleźć – odpowiedziała zadowolona. Lazar miał wyjątkowe szczęście i udało mu się znaleźć dwa kryształy i postanowił się więc jednym podzielić z Doubravką.* - Dzięki! - uśmiechnęła się i stanąwszy na palcach dała mu dziękczynnego całusa w policzek.
Nieco zdziwiło ją to, że dziewczyny trzymają się za ręce, ale zaraz machnęła na to w myślach ręką, uznając, że to nic nie znaczący detal, do którego nie powinna przykuwać uwagi. Przyjaźniły się – kto wie, może odkąd wyjechała bardziej niż do tamtej pory – więc nie było to aż tak dziwne, prawda? Tym bardziej, że Moe znajdowała się właśnie na lekcji profesora Cromwella, który osobiście, mimo bycia ich ukochanym opiekunem domu, nałożył na nią karę w postaci meczowej banicji. To musiało być dla niej trudne, więc wsparcie ze strony Aconite wydało jej się nie tylko oczywistym, ale i bardzo miłym gestem. Milszym niż jej brak reakcji, bo sama to tak po prawdzie o całej sytuacji zupełnie zapomniała – jej niedawny powrót do grona Hogwartczyków sprawił, że otaczał ją nieustanny natłok informacji; wszystko jej się mieszało i stale zapominała o niektórych faktach, bo przecież wcale jej przy nich nie było. Jako osoba zainteresowana szkolnymi ploteczkami, czuła się dziwnie z tą swoją niewiedzą. Wlepiła teraz wzrok w profesora, zastanawiając się jaką miał minę kiedy skazywał Moe na coś tak dla niej niemiłego. Nie umiała sobie tego wyobrazić... i chyba nie chciała tego robić. Wolała widzieć w Cromwellu uśmiechniętego opiekuna. Kiedy przyszedł czas na szukanie kryształów, rozejrzała się za nimi przy brzegu i dość szybko znalazła kilka mniejszych kawałków. Nie były najlepsze, nie były też najgorsze – pokazała je profesor Jones do oceny i wówczas okazało się, że wypełniła swoją część zdania. Przynajmniej na ten moment. Powróciła więc do boku Moe i rozejrzała się po twarzach zebranych, odnajdując wśród nich te, których w życiu nie widziała. — Są z wymiany? — zapytała, brodą dość dyskretnie wskazując na Doubravkę i Lazara. Potem zaś spojrzała na Lou, bo choć w jej akcencie było coś dziwnego, to absolutnie nie kojarzył jej się ze wschodnią Europą. Łaknęła informacji, ale nie była pewna czy aby na pewno jej przyjaciółka jest w nastroju na plotki.
Kostka:4, 1, scenariusz 4 bo tylko ten został Łączny wynik: 123/150
Niamh O'Healy
Rok Nauki : V
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : irlandzki dialekt, odstające uszy, krzywy ryj
Pierwszy raz w życiu słyszała o giwalach, więc się nie odzywała. Zaraz też okazało się, że zwierzęta te nie żyły na Wyspach, więc czuła się usprawiedliwiona. Zresztą bardziej od jakichś tam jaszczurek obchodziły ją kryształy do wróżenia. Widziała kiedyś takie wisiorki z kryształami w jakimś filmie, czy gdzieś. Wyglądały bardzo mistycznie, więc podobało jej się, że nie był to tylko mugolski wymysł. Kryształ bardzo by jej pasował. Szybko podeszła do rzeki, ale stojąc nad nią doszła do wniosku, że chyba nie za bardzo chce w niej maczać ręce. Potok nawet wyglądał na lodowaty. Na szczęście tuż przy brzegu udało jej się znaleźć kawałki kryształów. Nie był kamień jaki miała w wyobraźni, ale może też mogły się nadać. Ostatecznie uznała, że na tym kończy poszukiwania.
Kostki: 1 i 2, ale mam 4, bo tylko to zostało Łącznie: 126/150
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
– Hmm, szkoda – podsumował odpowiedź April, myśląc nie tyle o tym, że nie mógł jej podrzucić nietoperza w prezencie, co o tym, że haruspici mogliby kroić zwierzęta już martwe, zamist je w celach wróżbiarskich zabijać. Ożywił się na wieść o wróżeniu ze skoków koników polnych, ale zanim zdążył okazać ekscytację, rudowłosa ją zgasiła. Jego podejście do wróżbiarstwa było dość otwarte. W szkole uczęszczał na lekcje tylko dlatego, że chodziły na nie przede wszystkim dziewczyny, a potem nie miał już ani czasu, ani sił na poszerzanie horyzontów z nowych dziedzin. Czego Hal się nie nauczy, tego Harold nie będzie wiedział – może dlatego wciąż używał zdrobnienia. W każdym razie, nie miał dość wiedzy, by czuć się upoważnionym to nazywania czegoś bzdurą. Okazało się, że o niewystępujących w Wielkiej Brytanii uczniowie wiedzieli sporo. Więcej niż o żyjących obok siebie salamandrach, kiedy robił o nich lekcję. Niezmiernie go to cieszyło i zamierzał mówić sobie, że to dzięki niemu zainteresowali się w końcu herpetofauną mniejszą od smoków. – Nazwa gatunkowa – podpowiedział to, co zapewne chciała wyrazić Victoria. Nie zamierzał się czepiać specjalistycznego słownictwa, ale rzucał przy okazji. – Przypomina, a nawet nią jest – uśmiechnął się do niej szeroko – Gromada: gady, rząd: łuskonośne, rodzina: jaszczurkowate, rodzaj: giwal. Swoją drogą, jakbyście się zastanawiali na przykład czy są giwale innych kolorów, to odpowiadam, że biały jest jedynym znanym gatunkiem z tego rodzaju. – Odrasta mniejszy i z chrząstką, a nie kością – odpowiedział Morgan, uśmiechając się lekko. Cieszył się, że jej awersja do niego nie wpływała na chęć nauki. Loulou także postanowiła się odezwać, co trochę rozpierało go dumą i chociaż jej odpowiedź nie wyróżniała się może specjalnie poziomem od pozostałych, to i tak zrobiło mu się trochę szkoda, że wszyscy nie wiedzą, żę jest jego siostrzenicą. – Mhm, tylko w Europie, ale oprócz w górach, to gdzieś jeszcze – zamilkł, by dać szansę uczniom. Odpowiedziała Doubravka. – Super. Generalnie tam, gdzie jest śnieg i nie grzeje słońce. O właśnie – podchwycił odpowiedź Christiny – Bahankami żywią się skandynawskie giwale. Dlaczego? Bo bahanki występują na północy Europy. Dobrze! – pochwalił kilka osób, które odpowiedziały razem z nim na to dodatkowe, nieplanowane pytanie. – Tak i to ważne – przyznał rację Russellowi. Oceny obronności giwali dokonał też jego przybrany gryfon – Lazar – Zęby mają może małe, ale jak szpilki i zatapiają je calusieńkie. Jak kogoś z was dziabnął kiedyś wozak albo fretka, to niech to sobie pomnoży razy trzy. Kolcem to mniej więcej taki ból, jak w przypadku szerszenia. Kolejna osoba zgłosiła się z bardziej z pytaniem, nie odpowiedzią, co oczywiście było jak najbardziej dozwolone. Przeniósł na nią wzrok i rozpromienił się się widząc Carmel. Rozproszony wcześniej stojącą obok Loulou nawet nie zauważył Gryfonka, która uciekła im na obczyznę. Kiwnął jej głową, jakby na powitanie i dopiero odpowiedział: – To wojsiłki, czyli inne tutejsze zwierzęta – dodał dla tych, którzy mogli nie wiedzieć, o czym mowa. Powstrzymał się jednak przed drążeniem tematu, żeby nie kraść za dużo czasu April. Kto byłby ciekawy, zawsze mógł później dopytać. Wydawało się, że w teorii temat giwali mają dobrze omówiony, więc zachęcił ich jeszcze tylko do wyglądania jaszczurek i oddał głos April. Sam również chciał znaleźć sobie kryształ, bo dlaczego by nie, skoro nadarzyła się okazja, ale nie było mu dane. Gdy wszyscy poszli w stronę potoku, Christina podeszła do niego wskazując kozice, a zaraz potem dołączył do nich Joshua. Skłamałby, gdyby stwierdził, że wcale w tej chwili nie zapomniał na chwilę o potoku i kryształach. Będąc w swoim żywiole opowiadał dwójce słuchaczy o kozicach, a napomknąłszy coś o kozicach amerykańskich w górach Skalistych, odruchowo zerknął w stronę Loulou. Szybciej niż siostrzenica, rzuciła mu się jednak w oczy siedząca na ziemi na krukonka. Przeprosił Christinę i Josha i szybko skierował się w stronę, jak się okazało, ofiary giwala. Hal przykucnął przy dziewczynie, szybko zauważając wbity w dłoń kolec, którego właściciel gdzieś już czmychnął. – Nie bardzo mogę rzucić na ciebie coś przeciwbólowego – powiedział przepraszającym tonem, pomagając jej usunąć kolec. Po pierwsze nie był uzdrowicielem, po drugie nie używał zaklęć na uczniach. Wiedział, że nic jej nie będzie, ale i tak było mu jej trochę szkoda. – To jak do tego doszło, co? – spytał bez surowości, ale tonem insynuującym, że musiała czymś jaszczurkę rozdrażnić. Okazało się jednak, że był to faktycznie wypadek, w co był skłonny uwierzyć, szczególnie w obliczu jej cierpienia. Victoria nie była tego dnia jedyną ofiarą giwali. Hal otworzył usta, żeby coś powiedzieć, gdy Russel pokazał mu palec, ale zaraz potem je zamknął i spojrzał na chłopaka wymownie. Co mu miał mówić, skoro on sam doskonale wiedział. Wielu gryfonów miało jednak jednak to do siebie, że nawet wiedząc, musiało przekonać się na własnej skórze. – Nie są – westchnął i wyjął różdżkę, którą wyczarował kawałek bandaża. Diabli wiedzieli, gdzie jeszcze zamierzał te ręce wkładać, więc lepiej było opatrzyć otwartą ranę, nawet jeśli nie była zbyt duża. Pomógł chłopakowi owinąć palec i odesłał go na poszukiwania kryształów. W tym samym momencie zawołała go Doubravka. W pierwszej chwili myślał, że i jej coś się stało, ale na szczęście ona wypatrzonego giwala nie próbowała macać. Co innego Hal. Doszedł do wniosku, że warto byłoby spróbować złapać na chwilę zwierzę i pokazać wszystkim z bliska. Ostrożnie zaszedł jaszczurkę i chwycił jaszczurkę tak, by nie była w stanie oddać mu kolcem. Na szczęście giwale ogon gubiły dopiero po jego wbiciu. – Kto chce obejrzeć giwala z bliska, to zapraszam! – zawołał, by usłyszeli wszystkim i ułożył go sobie w dłoni tak, by lepiej móc go pokazać. Zestresowane zwierzę, świadome, że nie da rady zaatakować żadnym końcem, zamarło bez ruchu. Hal nie trzymał go dłużej niż wymagały tego względy edukacyjne i kiedy wszyscy zainteresowani rzucili okiem na gada, wypuścił go, a ten od razu czmychnął ginąc gdzieś na tle śniegu.
------------------------------------------------------ Drugi etap w kolejnym poście April.
April Jones
Wiek : 36
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : mnóstwo piegów, niski wzrost, często nosi kwiaty we włosach
- Ja tam nie żałuję, że wróżbici przestali tak wróżyć. Może to dlatego, że są bardziej moralnie poprawne i higieniczne sposoby na wróżenie. Dawno temu ciężko było o kryształowe kule czy karty tarota, więc wróżyli z tego co mieli. - April nie była zbytnio zaznajomiona z historią, jednak to co ją interesowało miała zgłębione bardzo mocno. Szczególnie, jeżeli wiązało się z wróżbiarstwem samym w sobie. Biografie słynnych jasnowidzów też miała w małym palcu, głównie po to, że kiedy była młodsza szukała jakiegoś potwierdzenia swoich domysłów i sposobów “jak żyć”. Spoglądała na ludzi dookoła, kiedy jej starszy przyjaciel przemawiał. Jego Gryfoni musieli go bardzo lubić, skoro przyszli tak tłumnie. W końcu i ona dostała prawo do głosu, wytłumaczyła wszystko i zaczęła krążyć wśród uczniów, żeby im pomagać, albo w razie czego instruować. Uśmiechnęła się pobłażliwie do Moe, która musiała skomentować lekcje, które prowadziła, po czym odwróciła się, kiedy usłyszała chlupnięcie. Na szczęście dziewczyna, która postanowiła wyłowić rzeczy z potoku swoim ciałem sama się wysuszyła - April zawsze miała problem z tym zaklęciem, szczególnie, kiedy miała je rzucać sama na siebie. Kiedy już większość ludzi miała w rękach kruszec (albo zęby i kolce Giwali) przemówiła znowu, tłumacząc jak dokładnie mają złożyć swoje wisiorki, prezentując wszystko na jednym z mniejszych kawałków. Upewniła osoby, które bardziej zainteresowały się magicznymi gadami, że niektórzy znaleźli więcej kryształków, z których oni też mogą skorzystać i nie muszą się martwić. Do tego podkreśliła, że część, gdzie będzie pokazywać jak się wróży z wahadełka nie jest obowiązkowa i jak kogoś to nie interesuje, to nie musi tego wcale słuchać, tylko może wrócić spokojnie do ich resortu.
(Każdy, kto nie został na opowiadaniu April i wróżeniu MUSI to podkreślić w swoim poście, dając zt. Wyjście z lekcji jest nieodwracalne).
@Aconite 'Haze' Larch - przecięłaś korzonki zaklęciem, przez co pochlapałaś sobie odsłonięty kawałek ręki i spodnie/szatę (zależy w co jesteś ubrana) sokami z korzenia. Nie dość, że zostanie paskudna plama, to jeszcze twoja skóra w tym miejscu jest niebieska i nie chce zejść. Zostanie tak do końca tego wątku, ale przez wpływ toksyn mieszają ci się kolory i widzisz jak daltonistka także w następnym wątku (jeżeli masz już zaczęty jakiś po tej lekcji to napisz do mnie na gadu, jakoś się dogadamy, nie chcę nagle wyjeżdzać ci z halucynacjami tydzień po lekcji, kiedy wcześniej jej nic nie było xD)
Zasady: Rzucamy 3 kostkami na robienie wisiorka, potem każdy chętny może powróżyć (dodatkowa kostka). Każdy kto znalazł kryształek (i Doubravka, która dostała od Lazara) w pierwszym poście (czyli osoby, które miały Giwalowe kostki nie) ma prawo do jednego przerzutu wybranej kostki w “robieniu wisiorka”. Rzucamy też dwie dodatkowe na “czas”, jak w poprzedniej rundzie. Nie ma tym razem ograniczeń kostkowych, nie mam czasu tego ogarniać, a nie chcę komuś dorzucać pracy. Możemy się umówić, że jak dwie osoby nad tobą miały tę samą kostkę to możesz przerzucić, ale nie jest to obowiązkowe (tylko zaznacz wtedy, że przerzuciłeś z takiego i takiego powodu). Suma to suma 3 kostek, daje dodatkowe profity, albo odwrotnie
Kod:
<zg>Kostki na wisiorek:</zg>tutaj linkujecie rzucone 3 kostki <zg>Suma:</zg> tutaj wpisujecie sumę kostek + ewentualne bonusy z nich (niektóre kostki mają +1 lub -1) <zg>Kostki na wróżenie</zg>tutaj linkujecie kostkę na wróżbiarstwo lub piszecie "nie dotyczy" <zg>Kostki na “czas”:</zg> tutaj linkujecie rzucone dwie, dodatkowe kostki <zg>Łączny wynik:</zg>126/250 -> tutaj dodajecie wasze dwie kostki do ogólnego czasu (bierzecie go od osoby wyżej, jak w poprzednim etapie)
Ja sobie te wisiorki wyobrażam jako coś w tym stylu, tylko kryształy górskie są bezbarwne.
ROBIENIE WISIORKA *przycięcie sznurka
Spoiler:
1- Masz tępy nożyk, przez co sznurek nie chce się przyciąć. Tniesz go bardzo długo, a i tak wychodzi krzywy i za krótki. 2- Nie jest aż tak źle - sznurek może jest trochę przykrótki i ma postrzępione końce, jednak da się coś z niego wykombinować. 3- Jeden koniec twojego sznurka jest postrzępiony po tym jak osoba przed tobą nie mogła go przyciąć. Ty jednak z drugą stroną radzisz sobie w miarę dobrze. Długość też jest w miarę okej. 4- Wszystko idzie spoko, dopóki nie zacinasz się nożykiem. April szybko Cię opatruje (jeżeli to wyrzucą Josh albo Nate to sami się możecie opatrzyć xD), ale przez “zboczenie” z trasy nożyka masz odrobinę za długi sznurek - nic złego, można go zawsze zawinąć przy wróżeniu. 5- Twój sznurek jest odpowiedniej długości, chociaż masz wrażenie, że mógłby być odrobinę dłuższy. Nie miałeś żadnego problemu z jego przycięciem, więc końce są nienaruszone. 6- Raz-dwa i po wszystkim. Doskonale odmierzasz długości, świetnie przycinasz sznurek. Masz wręcz idealny kawałek do dalszego etapu. Dodaj sobie +1 do wyniku ogólnego.
*mocowanie kryształu
Spoiler:
1- Nie możesz uciąć drucika, który wydaje się być wyjątkowo twardy. Jeżeli zaklęcia są twoją najwyższą statystyką możesz to zrobić za ich pomocą, jeżeli nie to musisz się siłować z nożyczkami do cięcia drutu. W końcu to przyciąłeś, ale owinięcie kryształu również nie jest takie proste. Męczysz się bardzo długo, a wynik nie jest szczególnie zadowalający. Odejmij 1 od sumy ogólnej. 2-Przyciąłeś drucik i owinąłeś go wokół kryształu. Zadowolony z siebie podniosłeś go do góry, ale ten wysunął się i wpadł do strumyka. Rzuć dwoma literkami: dwie takie same lub samogłoska i spółgłoska (dzięki Josh za inspirację) oznaczają, że z łatwością go wyłowiłeś. Jeżeli nie udało się musisz zacząć pracę od początku (rzuć znowu 3 kostkami) 3- Nie idzie Ci najlepiej, po zamocowaniu kryształ wysuwa się z mocowania i turla się po śniegu. Ląduje tuż przed pniem, w którym jest dziura. Możesz włożyć do niej rękę, a kiedy się zdecydujesz - rzuć kostką. parzyste - nie wiesz co było w środku, ale ukłuło Cię w dłoń. Masz wrażenie, że nic takiego się nie dzieje, ale przez jeden wątek masz wrażenie, że rozumiesz mowę zwierząt. Niestety, jednocześnie schylając się wypada Ci 15 galeonów z kieszeni. nieparzyste - wiadomo, że wahadełko jest magiczne! Po włożeniu ręki do dziupli wyjmujesz z niej 15 galeonów. 4- W sumie nie idzie ci najgorzej, może zadanie nie jest najłatwiejsze i opuszki palców trochę bolą od zaginania twardego drutu, ale na koniec wychodzisz z całkiem przyzwoitym kryształem. 5- Wszystko okej, ale zostawiłeś sobie bardzo mało miejsca na przełożenie sznurka, przez co musisz się trochę posiłować, a sam sznurek trochę się strzępi. Mimo to wyszło ci całkiem porządne wahadełko. 6- Drucik nie zsuwa się z kryształu, jest solidnie przymocowany i bardzo łatwo można do niego przywiązać sznurek. Dodaj sobie +1 do wyniku ogólnego.
*wyważenie ciężaru
Spoiler:
1- Coś słabo ci idzie, przez co w pewnym momencie kryształ praktycznie wisi dłuższym bokiem w dół. Jeżeli masz 10 punktów w DA albo wróżbiarstwie możesz przerzucić tę kość. 2- Twój wisorek nie chce się wyważyć, długo musisz kombinować, żeby przestał się przechylać i mimo wielu starań ten nadal nie jest perfekcyjnie ogarnięty. Musisz odjąć jedno oczko od sumy ogólnej. 3-Twój wisiorek cały czas nie może złapać równowagi, ale nie odchyla się szczególnie mocno. Nawet jeżeli wpłynie to jakoś na wróżenie, to nie tyle, żeby jeszcze bardziej się z tym siłować. 4- Wyszło ci przeciętnie, nie najlepiej, nie najgorzej. Będzie nadawał się do wróżenia, jednak zawsze możnaby go było podrasować. 5- Twój wisiorek jest praktycznie bezbłędnie wyważony, jednak mimo wszystko trochę ciągnie go w lewo co może wpłynąć na część wróżebną i poprawność wróżb, jednak w tak małym stopniu, że nie warto się na tym skupiać. 6- Twój wisiorek jest idealnie wyważony, przez co idealnie nadaje się do wróżenia. Dodaj sobie +1 do wyniku ogólnego.
SUMA:
Spoiler:
18-16: Wyszło ci perfekcyjnie! Dostajesz 2 przerzuty w części “wróżenie”, jeżeli zamierzasz ją wykonać. Dodatkowo April daje Ci 10 punktów dla domu. 15-13: Wyszło ci bardzo dobrze! Dostajesz przerzut w części “wróżenie”, jeżeli zamierzasz ją wykonać. Dodatkowo April daje ci 5 punktów dla domu. 12-9:Wyszło ci przeciętnie, nie ma żadnych profitów, ale także nie dzieje się nic złego. 8-3:Poszło Ci źle, przez co w części “Wróżenie” musisz rzucić dwoma kostkami i wybrać tę o gorszym opisie (nie niższych oczkach!).
WRÓŻENIE
Spoiler:
1- Idzie Ci bardzo dobrze, a April chwali to, jak przekazujesz i wyczuwasz energię w krysztale. Daje Ci 10 punktów i mówi, że masz prawdziwy talent, przez co dostajesz jeszcze od niej drobny upominek. 2- Masz wrażenie, że wahadełko jest po prostu wredne - na wiadomości, które ma odpowiedzieć “tak” odpowiada “nie” i na odwrót. Ciężko Ci też je skalibrować, bo co chwila drga inaczej niż byś chciał. Szybko się denerwujesz i masz ochotę to rzucić. Możesz poprosić o pomoc April i rzucić jeszcze raz, albo po prostu to zostawić. 3-Twoje wahadełko cały czas się kręci w kółko, przez co nie możesz nic wywróżyć. Nawet April nie wie o co chodzi, chyba kompletnie nie pasujecie do siebie energetycznie - przynajmniej masz fajny wisiorek na pamiątkę. 4-Dobrze Ci idzie, ale tak skupiasz się na ruchach wahadełka, że nie zauważasz jak ktoś do ciebie podchodzi, przez co wypada ci ono z ręki i wpada do potoku. Możesz je wyłowić, albo zostawić w rzece. 5- Nie wierzysz zbytnio w te bzdury, ale w pewnym momencie czujesz jakby impuls, kiedy wahadełko zaczyna samo drgać nad śniegiem. Możesz spróbować trochę pokopać w tamtym miejscu jeżeli chcesz. rzuć kostką: 1,2- jedyne co znajdujesz w śniegu to ostro zakończony patyk, który wbija ci się w rękę, leci dużo krwi, a ciebie ręka będzie boleć do końca lekcji i w następnym wątku. 3,4- Wahadełko się nie myliło - musiało wyczuć magię. W śniegu była butelka eliksiru - wylosuj jakiego. 5,6- W śniegu znalazłeś 15 galeonów. Chyba zaczynasz wierzyć w to całe “wróżbiarstwo”. 6- Masz wrażenie, że wszystko rusza się tylko wtedy, kiedy drgnie ci ręka. Szybko przez to się zniechęcasz i nie masz ochoty na dalsze próby.
Czas na odpis: do 5.03 godzina 22:00
Ostatnio zmieniony przez April Jones dnia Nie Mar 01 2020, 16:10, w całości zmieniany 6 razy
Kostki na wisiorek:5, 3, 2 Suma: 9 Kostki na wróżenie4 Kostki na “czas”:6, 1 Łączny wynik:134/250
Piekło. Naprawdę mocno piekło i nie było to zbyt przyjemne, ale musiała sobie z tym jakoś poradzić, w końcu nie powinna płakać nad rozlanym mlekiem. Słuchała uważnie tego, co do niej mówiono, a jednak poślizgnęła się jak skończona kretyna i teraz proszę, została pięknie użądlona, co wcale przyjemne nie było i nie trzeba chyba mówić, że miała wrażenie, iż wychodzi na największą łamagę w okolicy. Okazało się jednak, że nie tylko ona miała takie szczęście, a profesor mimo wszystko zareagował niemalże natychmiast, chociaż Victoria patrzyła na niego, czując jednocześnie, jak jej policzki przybierając powoli barwę co najmniej karmazynową. Cieszyła się, że ktoś jej mimo wszystko pomaga, bo sama pewnie zaczęłaby panikować, gdyby miała usunąć ten kolec. - Zobaczyłam go i chyba za szybko chciałam podejść bliżej, panie profesorze. Poślizgnęłam się, musiałam na niego przypadkiem upaść... - wyjaśniła, mając wrażenie, że za chwilę zapadnie się pod ziemię, bo naprawdę, tego było już za wiele, wychodziła w końcu na jakąś skończoną ofiarę losu, a naprawdę starała się od samego początku. - Bardzo dziękuję za pomoc! - dodała jeszcze prędko, żeby profesor przypadkiem nie pomyślał sobie, że jest jakaś niegrzeczna, czy coś podobnego i postanowiła, że mimo wszystko spróbuje skupić się na zajęciach z wróżbiarstwa, bo chociaż nie do końca w to wszystko wierzyła, lubiła zdobywać wiedzę we wszystkich kierunkach. Po wysłuchaniu poleceń zabrała się za ich wykonywanie. Ze sznurkiem poszło jej całkiem ładnie, wyszedł właściwie dobrej długości, a jego końca były nienaruszone. Gorzej było już z mocowaniem kryształu, który postanowił sobie po prostu od niej uciec i wylądował pod drzewem. Victoria była jednak zbyt rozdrażniona, żeby przejmować się sprawdzaniem tego, co znajduje się w dziurze, którą dostrzegła obok. Wyważenie było już całkowitym koszmarem, czuła, że właściwie nic z tego nie będzie, bo wisiorek cały czas stawiał jej opór, nie chcąc zupełnie z nią współpracować i miała wrażenie, że nie posunie się ani trochę na przód. Miała nadzieję, że chociaż z drugą częścią zadania pójdzie jej lepiej, bo miała serdecznie dość tych porażek. Skupiła się bardzo mocno na ruchach wahadełka i wydawało jej się, że tym razem osiągnie sukces, gdy wtem ktoś do niej podszedł - nawet z tego wszystkiego nie wiedziała kto! - przez co wahadełko wpadło jej do potoku. Wydała z siebie dźwięk pełen irytacji, bo miała tego powyżej dziurek w nosie i przykucnęła, by jednak wyłowić zgubiony przedmiot. Nie po to tyle się trudziła, żeby teraz go zgubić, to byłoby co najmniej niemądre.
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Kostki na wisiorek:6, 5, 3 Suma: 14+1 = 15 Kostki na wróżenie6 przerzucone na 5, 6 Kostki na “czas”:5, 4 Łączny wynik:143/250 Dodatkowo: znalezione 15 galeonów w śniegu
Choć początek zajęć nie był najlepszy, w końcu Lou dała się porwać atmosferze szukania kryształów. Niestety, w chwili, w której zdecydowała się szukać, nadeszła pora na tworzenie własnych wisiorków. Najwyraźniej zbyt długo wpatrywała się w koziorożca, przez co straciła ciekawą część zajęć. Z lekkim uśmiechem przyjęła kryształ do obróbki, do czego przysiadła ze skupieniem. Może nie była za dobra z wróżbiarstwa i średnio w nie wierzyła, tak nie chciała być najgorsza. O tyle, o ile ze względu na wujka zamierzała zapisać się jak najszybciej do jakiegoś kółka fanów magicznych stworzeń, tak dla babci Odile zamierzała zgłębić sztukę wróżbiarstwa. Przycięcie sznurka nie stanowiło problemu. Dobry nożyk to podstawa, a że taki miała w dłoni, nic dziwnego, iż ostatecznie idealnie odmierzyła długość. Teraz przychodziła pora na trudniejsze zadania. Wygięcie druciku, oplecenie nim kawałka kryształu, to nawet było proste. Gorzej było z zostawieniem miejsca na przewleczenie sznurka. Nie poszło jej tu najlepiej, przez co sznurek nieco się postrzępił, ale ostatecznie trzymała w dłoniach coś, co wyglądało jak wahadełko. Może i nie najlepszej roboty, ale przynajmniej mogło działać. Jak się jednak po chwili okazało, wahadełko miało problem z utrzymaniem równowagi. Nieznacznie ściągało je w lewą stronę. Lou przyglądała się mu krytycznie, dochodząc w końcu do wniosku, że nie powinno to wpływać na odczytanie wróżby, o ile uda jej się coś z tego wywróżyć. Skupiła się, przywołując w pamięci wszystkie wskazówki babci Odile, dotyczące wróżenia. Właściwie chciała się poddać, w końcu kogo próbowała oszukać? Nie wierzyła we wróżby, w jasnowidzenie, a teraz sama próbowała. W pewnym momencie wahadełko zaczęło drgać nad śniegiem. Nie byłaby sobą, gdyby nie sprawdziła, co tam się kryje. Ostrożnie zaczęło rozkopywać ręką śnieg, żeby po chwili znaleźć 15 galeonów. - Jeśli tak ma wyglądać wróżenie tym wahadełkiem, to zaczyna mi się podobać - zaśmiała się pod nosem, chowając pieniądze do kieszeni. Jeszcze się przydadzą.
Ostatnio zmieniony przez Loulou Moreau dnia Nie Mar 01 2020, 13:32, w całości zmieniany 1 raz
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
- Mhm. Choć trochę zdążyłam o tym zapomnieć. Lazar na przykład już gra w naszej drużynie. - potwierdziła przypuszczenia przyjaciółki, jednak swoimi słowami chciała podkreślić, że z niektórymi z nich w ciągu pół roku zdążyła się już bardzo zżyć. Jasne, nie była to znajomość od 11 roku życia i dzielenie dormitorium przez dotychczas dwanaście semestrów, ale nadal było to wystarczająco dużo czasu na nabranie do części z nich sympatii. Kiedy już minął czas na żarty, a przyszła kolej wzięcia czynnego udziału w przygotowaniach do wróżb, wzięła się do roboty i zgodnie z instrukcjami podążała za kolejnymi krokami. Sznurek był podniszczony z jednej strony, ale już drugą udało jej się szybkim cięciem uzyskać całkiem niezłą. Próby odpowiedniego mocowania skończyły się na tym, że kryształek wpadł jej w śnieg, a Davies w pierwszej chwili uznała, że wleciał do dziury w pniu w poszukiwaniu czegoś super. W końcu jeżeli faktycznie miał być magiczny, już teraz mógł mieć zdolności wyszukiwania skarbów. Jej skarbem było jednak dziwne ukłucie, czy ukąszenie, po którym pospiesznie zabrała rękę z dziupli. Upewniając się, że wszystko z dłonią było w porządku, nie zorientowała się, że wypadła jej część nielicznych oszczędności, jakie zostały jej po feriowych zakupach. Ostatecznie wcisnęła kryształek w docelowe miejsce, ale późniejsze próby wyważania to był najgorszy moment przygotowywania talizmanu. Finalnie jej twór nie miał prawa działać i było to widać na pierwszy rzut oka. Oczywiście nie odmówiła sobie spróbowania wróżenia, jednak skończyło się na tym, że musiałaby chyba sama gwałtownie ruszać ręką, aby kamyk pomknął w jakimkolwiek kierunku.
Kostki na wisiorek:3, 3 (4), 2 Suma: 8 - 1 = 7 Kostki na wróżenie5, 6 Kostki na “czas”: 2, 3 = 5 Łączny wynik:148/250 Dodatkowo: utrata 15 galeonów w dorzucie na mocowanie
Gabrielle Levasseur
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Uniosła zaskoczona brew, kiedy @Nathaniel Bloodworth pochwycił jej spojrzenie, zamiast przed nim uciec, jednakże nie skomentowała tego w żaden inny sposób, gdyż jego wzrok nie wykazywał niczego innego poza totalną ignorancją. Wywołało to u niej subtelne drgnięcie serca, lecz ostatecznie to ona przeniosła zielone tęczówki na swoich towarzyszy, skupiając się na rozmowie. Początkowo było jej trudno pogodzić się z tym, że relacje z kuzynem (który na nowo pojawił się w jej życiu, po tylu latach rozłąki) się ochłodziły, z czasem - po kolejnej próbie nawiązania kontaktu, która spotkała się z brakiem odpowiedzi - było łatwiej; pogodziła się z tym, a raczej nauczyła żyć. - Nie mogę się doczekać - powiedziała do przyjaciółki (@Nancy A. Williams) uśmiechając się przy tym szeroko. Zawsze łasa była na tego typu przygody i wręcz żałowała, że w tej pierwszej nie towarzyszyła Nancy, jednak nic straconego prawda?! Tempo narzucone przez nauczycieli, skutecznie utrudniało nawiązanie rozmowy, która swoim tematem odbiegałaby co tego dotyczącego lekcji, dlatego Gabrielle postanowiła w pełni skupić się na prowadzących i powierzonym im zadaniu. Nim zdążyła odpowiedź puchońskiej koleżance, dała nura w wodę, a kiedy się wynurzyła tuż obok dostrzegła Nathaniela, który postanowił kamień wydobyć przy pomocy zaklęcia. Zignorowała jego osobę skupiając się na Nancy - Też nie miałam o tym pojęcia - zaśmiała się w odpowiedzi, doprowadzając się do stanu sprzed spotkania z potokiem. W międzyczasie April wytłumaczyła na czym polega robienie wisiorka, więc blondwłosa czarownica od razu zabrała się do pracy; wpierw wzięła się przycięcie sznurka, w skupieniu wystawiła koniuszek języka odcinając odpowiedni kawałek, który okazał się zbyt długi, przez co sznurek był trochę za krótki i nie miał postrzępionego końca, jednak w ogólnej ocenie wydawało się jej, że nie jest najgorzej. Kolejnym etapie mocowanie kryształu, które choć nie wyszło Gabrielle najgorzej, to odczuwała je w bolących opuszkach palców, a kiedy przyszło jej wyważyć ciężar, co chwilę wzdychała z irytacją. Od razu przypomniało jej się dlaczego tak naprawdę nie przepadała za wróżbiarstwem - wymagało zbyt dużo cierpliwości, której dziewczynie zwyczajnie brakowało. Westchnęła, kiedy udało się jej zakończyć tworzenie wisiorka, choć on sam wydawał się być średni, podświadomie czuła, że mógłby wyglądać lepiej, jednocześnie dawał się on do wróżenia, więc to chyba było najważniejsze. Postanowiła spróbować czy coś z tego będzie, choć podejście miała bardzo sceptyczne, dlatego kiedy po chwili podeszła do niej nauczyciela chwaląc była bardzo miło zaskoczona, a usta od razu rozjaśnił uśmiech.
Widząc minę Hala, miał aż ochotę parsknąć śmiechem, ale chyba w zaistniałej sytuacji nie wypadało. Nawet jeśli to były luźne zajęcia podczas ferii zimowej. Naprawdę wolał nie wiedzieć, za jakiego kretyna go miał. Dopiero co przyznał mu racje odnośnie tego, że giwale bez ogona również mogą być agresywne, a teraz przychodził do niego z palcem, który bolał dość boleśnie. Musiał to sprawdzić, nie byłby sobą. Kiedy zaś usłyszał od profesora, że te stworzenia nie są jadowite, odetchnął z ulgą, będzie żył. Kiedy tylko został dokładnie opatrzony, wrócił do przyjaciół na resztę zadań. Popatrzył wymownie na Kryskę. Tak, zawsze musiał coś zepsuć. Z tym oto opatrunkiem na pewno będzie miał utrudnione zadanie, ale poradzi sobie jak zawsze. Wtem usłyszał głos profesora i aż uśmiechnął się do siebie. - Ja go widziałem aż za blisko- mruknął do gryfonki. Teraz to na pewno już z daleka pozna to stworzenie. Czy będzie miał jakąś traumę? Ależ skąd! Zrobiłby to drugi raz gdyby tylko miał taką możliwość. Teraz gdy nie bolało go tak bardzo, to nawet poświęciłby drugi palec! Zajął się przygotowaniem wisiorka tak jak cała reszta uczniów. Zerknął, jak to robią pozostali i zaczął się wzorować zarówno na instrukcjach jak i na obserwacji, ale miał wrażenie, że nie idzie mu najlepiej. Zaczął od sznurka, który okazał się nieco przykrótki i postrzępiony. Nie przejmował się tym zbytnio. Nie było najgorzej, można było z tego coś wykombinować. Najwyżej jego wisior będzie krótszy niż pozostałe, ale to nic złego. Następnie nadszedł czas na mocowanie kryształu. Z owiniętym bandażem palcem nie szło mu tak, jakby chciał, ale nie było najgorzej. Ciężko mu było owinąć drut, ale nie chciał nikogo prosić o pomoc. Nie chciał wyjść na łamagę. No i ważenie kryształu. Wiecie co? To była najgorsze zajęcie podczas tych krótkich zajęć. Co by nie zrobił to i tak przechylał się w jedną stronę. Kątem oka aż zerknął na kryśkę, by sprawdzić, czy idzie jej lepiej. Na koniec nadszedł czas na te całe wróżenie. Wisiorek cały czas kręcił się w kółko i nie miał pojęcia, o co chodzi. Może to zła energia? Uśmiechnął się do siebie w myślach. Było tragicznie. Bał się aż popatrzeć w oczy April. Oto jak wyglądało to całe jego wróżbiarstwo. Dziś nawet szło całkiem dobrze.
Kostki na wisiorek:2,4,2 Suma: 8-1=7 Kostki na wróżenie3 Kostki na “czas”:1+2=3 Łączny wynik:159/290
Popatrzył na Matthew nieco bardziej badawczym wzrokiem – przeciągle, unosząc ku górze jedną z gęstych brwi, co zaś wytworzyło na czole pozornie ostrzegawczą zmarszczkę. Przekrzywił delikatnie głowę i wrócił spojrzeniem do Doubravki. Żartowała sobie? Jakimś cudem przegapił ten mecz, choć to nie powinno akurat nikogo dziwić – zdecydowanie nie śledził hogwarckich rozgrywek z zapartym tchem, za mało go one dotyczyły, by miał się tym wszystkim przejmować. — To ma szczęście, że poznałem go zanim się o tym dowiedziałem — powiedział „groźnym” tonem, jeszcze przez moment traktując Matta jak powietrze, a potem uśmiechnął się wesoło i niedźwiedzio wielką łapą zmierzwił jej włosy — Ale na szczęście oboje jesteście cali. Kiedy znalazł kryształy, a Doubra powróciła z pustymi rękoma, bez zastanowienia podzielił się z nią swoją zdobyczą – bo i czemu miałby tego nie zrobić? Nic go nie kosztowało ich znalezienie, to był czysty przypadek. Ochoczo zabrał się do przygotowywania wisiorka, choć był świadom jak nikłe były szanse powodzenia tej misji – nigdy nie był dobry w rękodziele. — Ja bym chyba wolał giwala. — stwierdził, próbując dojść do tego jakiej długości powinien być jego sznurek. Nim jednak zabrał się do tego porządnie, podszedł do profesora Cromwella, z zainteresowaniem przyglądając się zwierzęciu. Kiedy powrócił do przygotowywania sznurka, zniecierpliwił się i uciął jakkolwiek, trafiając chyba dobrze – zdawało mu się, że może mógł być dłuższy, ale nie przeszkadzała mu ta drobna niedoskonałość. Z kryształem nie poszło mu tak łatwo, choć robił wszystko według instrukcji, kryształ upadł mu w śnieg, a on kucnął w jego poszukiwaniu. W końcu wsadził rękę do jakiejś dziupli i choć nie było tam jego zguby, znalazł coś innego – 15 galeonów. — Niezłe to wróżbiarstwo, lepsze niż historia magii — powiedział do swoich towarzyszy z półuśmiechem przyczepionym do gęby. Na ostatniej historii miał stracić pieniądze, tu zyskiwał; ranking jego ulubionych zajęć szybko ulegał zmianom. Kiedy odnalazł kryształ i przymocował go znowu, poprawił go żeby nie przechylał się w żadną stronę. Poszło mu sprawnie, zwłaszcza patrząc na trudy otaczających go osób. Na sam koniec spróbował coś wywróżyć, ale wahadełko tylko kręciło się we wszystkie strony, nie chcąc zdradzić mu odpowiedzi. Pokazał to profesor Jones, tak na wszelki wypadek.
Kostki na wisiorek:5 3 6 (nieparzysta w dziupli) Suma: 14 + 1 = 15 Kostki na wróżenie 2 → 3 Kostki na “czas”: 2, 4 * Łączny wynik:165/250 *zwarzywiłam w rzucie, nie wiem czemu dałam tam 4 kostki, biorę pod uwagę dwie pierwsze (zwłaszcza, że trzecia to "2", a więc taka sama jak kość na wróżenie, czyli i tak by taka wypadła)
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Gdy profesor opowiadał o kozicach, kiwała lekko głową. W sumie całkiem ciekawe były z nich stworzenia. No i to beztroskie hasanie sobie po stokach. Jak one mogły nie czuć lęku? Profesor odszedł na bok pomóc jakimś uczniom, a Grimowa jeszcze przez jakiś czas przypatrywała się tym stworzeniom spod przymrużonych powiek. Gdy już oderwała od nich wzrok, zauważyła Russella z bandażem na palcu. No tak. Ten to zawsze pcha łapska nie tam, gdy powinien. - No jakże mógłbyś przepuścić okazję do sprawdzenia na własnej skórze czegoś, co sam powiedziałeś… - mruknęła, kręcąc głową. W sumie już przyzwyczaiła się do tego, że jeśli coś teoretycznie było niebezpieczne, to Alvarez robił wszystko, by owe teorie sprawdzić w praktyce. Choćby miał przy tym stracić którąś kończynę… Gdy profesor Cromwell zawołał chętnych, którzy chcieli zobaczyć giwala, Kryśka podreptała na chwilę w tamtym kierunku. Rzuciła okiem na zwierzaka i po chwili wróciła na miejsce obok Russella, by tam robić swój wisiorek. Podejrzewała, że wyjdzie jej on raczej kiepsko, bo nie miała zdolności manualnych do takich precyzyjnych prac. Co jej jednak szkodziło spróbować? Nie pomyliła się. Już na samym początku, gdy musiała uciąć sznurek, zaczęły się przysłowiowe schody. Jej nożyk był krótki, więc przycinanie sznurka dłużyło się w nieskończoność. Do tego miała okropnie zmarznięte dłonie i sznurek ciągle wyślizgiwał jej się z rąk. Gdy w końcu zdołała go uciąć, okazał się krzywy i krótki. No chyba, że zrobiłaby sobie z niego choker… Albo bransoletkę. Mocowanie kryształu poszło jej nieco lepiej. Co prawda trochę źle zamocowała drucik i miała mało miejsca na przełożenie sznurka, przez co nieco się on postrzępił. Ostatecznie jednak Kryształ trzymał się solidnie, więc Kryśka odetchnęła z ulgą. Wyważenie ciężaru też nie poszło jej aż tak źle. Ostatecznie niby wisiorek nie złapał tak do końca równowagi, ale odchylenie było nieznaczne. Zaczęła wróżyć. I wtedy przekonała się, ze coś ewidentnie jest nie tak. Wahadełko chyba rozumowało w jakimś innym, pokręconym języku, bo wszystkie odpowiedzi były odwrotne. Zirytowała się. Po chwili postanowiła jeszcze zapytać o pomoc nauczycielkę. Nie wiedziała, co April zrobiła, ale ostatecznie coś się zmieniło. Gdy wisiorek zaczął drgać nad śniegiem, Kryśka postanowiła sprawdzić, czy jej przeczucie jest dobre. Zaczęła kopać we wskazanym przez wahadełko miejscu. Pod białym puchem znalazła fiolkę eliksiru. Sceptyczna dotąd Kryśka zamrugała. Może jednak coś było w tym wróżbiarstwie… Trochę się na eliksirach znała i wydało jej się, że w filce było Veritaserum. Zadowolona ze znaleziska, trąciła Russela łokciem. - Patrz, co mam. Jak będziesz wredny, to go na tobie wypróbuję – powiedziała z uśmiechem, podrzucając lekko fiolkę. W drugiej dłoni ścisnęła wahadełko. Może jeszcze kiedyś coś z jego pomocą znajdzie…
Kostki na wisiorek:1, 5, 3 Suma: 9 Kostki na wróżenie2 => dozwolony przerzut na 5 => grzebię w śniegu i znajduję eliksir, którym jest Veritaserum Kostki na “czas”:5 + 6 = 11 Łączny wynik: 176/250 Dodatkowo: fiolka Veritaserum(kostki wyżej, we wróżeniu)