Osoby: Matthew C. Gallagher, Skyler Schuester Miejsce rozgrywki: Dom Gallagherów w Dolinie Godryka Rok rozgrywki: październik 2019 roku Okoliczności: kontynuacja spotkania przy ławeczce
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Nawet nieprzyjemny ścisk w żołądku towarzyszący aportacji nijak nie mógł popsuć jego wesołkowatego nastroju. Wyskoczył z magicznej mgiełki tuż przed swoim domem, w ostatniej chwili łapiąc równowagę – o ile złapaniem równowagi można było nazwać wsparcie się na ramieniu przyjaciela, w którego wpadł oczywiście z impetem, o mało co nie przewracając ich obu. Z jego ust wydobyło się ciche „sorry”, ale zaraz po tym, nie chcąc przedłużać tego oczekiwania w nieskończoność, wyciągnął z kieszeni klucze do domu, które jeszcze na domiar złego upuścił tuż przed drzwiami. Czyżby zaczynał się coraz bardziej denerwować? Szlag by to. Wreszcie przekręcił zamek i nie pytając nawet Skylera o zdanie, złapał go za rękę i wciągnął do środka, w pośpiechu ściągając z siebie buty i przekopując je tylko trochę dalej od wejścia, żeby jego ojciec przypadkiem nie wywinął z ich powodu orła. Przez krótką chwilę zastanawiał się czy powinien zaproponować Schuesterowi jakieś piwo, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Patrzył na niego jak wilk wygłodniałym wzrokiem, nie potrafiąc dłużej utrzymać emocji na wodzy. Potrzebował jego bliskości, toteż niewiele myśląc popchnął go na ścianę, znów wpijając się zachłannie w jego usta. Pocałunek nie był zbyt długi, choć nie dlatego, że nagle zmienił zdanie. Po prostu zdał sobie sprawę z tego, że zupełnie zapomniał o tym, że mogą zostać nakryci przez jego młodszą siostrę, a o ile Carmel wiedziała o jego orientacji, tak raczej nie chciał jej narażać na tego rodzaju widoki. - Chodź… – Szepnął mu więc na ucho, prowadząc do swojego pokoju na górze. W międzyczasie zerknął jeszcze ukradkiem na zegarek, który aktualnie wskazywał godzinę dwudziestą czterdzieści. Ojciec miał dzisiaj jakieś niezwykle ważne spotkanie z pracy, więc Matthew nie sądził, by wrócił do domu przed dwudziestą drugą. Mimo tego czuł pewną nutę adrenaliny i stwierdził, że na wszelki wypadek będzie nasłuchiwał, czy ktoś nie przekręca kluczyka w zamku. Taa… o ile wcześniej zupełnie nie podda się swym instynktom i nie pochłonie go atrakcyjna facjata przyjaciela.
Hide, +18:
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Teleportacja wciąż sprawiała mu problemy, chociaż nigdy nie czuł jej nieprzyjemnych efektów. Problem tkwił w jej początku, a nie końcu. Gdy bardzo zależało mu na przemieszczeniu się, to wykonywał ją niemal bezbłędnie, jednak musiała ku temu istnieć jakaś motywacja. Najwidoczniej tym razem była bardzo silna, bo ledwo zdążył skupić się na celu podróży, a już poczuł jak jego stopy odrywają się od ziemi, chwilę później lądując - jak zwykle - bardzo twardo, zmuszając kolana do lekkiego ugięcia się. Nie zdążył nawet dobrze rozeznać się w otoczeniu, a już poczuł ciężar Matta na swoim ramieniu, odruchowo przytrzymując go dłonią za dolną partię pleców, na chwilę zaciskając palce na materiale jego bluzy. Wypuścił go jednak szybko, omiatając pożądliwym wzrokiem jego sylwetkę, gdy ten prowadził jakąś dziwną, osobistą walkę z kluczami. Idąc jego tropem zdjął buty tuż po przekroczeniu drzwi wejściowych, po czym pchnięty na ścianę, złapał go za biodra, mocno przysuwając do siebie. Czuł przyjemne ciepło rozchodzące się po lędźwiach, więc jęknął niezadowolony, gdy chłopak znów się od niego odsunął. Myślał, że właśnie zamierzają przejść do rzeczy, jednak gdzieś na powierzchnię jego świadomości wypłynęła myśl, że Matt faktycznie miał jakieś rodzeństwo, więc potrafił zrozumieć niechęć do kontynuowania na korytarzu. Posłusznie podążył za nim po schodach, wpatrując się przy okazji w wiadomy punkt na jego ciele, a gdy znaleźli się już w jego pokoju, łóżko było jedynym meblem, które dostrzegał.
HIDE +18:
Miał ochotę pogonić go słowami “To nie sklątka tylnowybuchowa, Gallagher, złap go porządnie”, jednak starał się pamiętać, że mimo spontaniczności ich zbliżenia, Matt nie jest tylko przypadkowym gościem z klubu, więc należy mu się chociaż odrobina wrażliwości Schuestera. Nie potrafił włożyć w ich zbliżenie delikatności i cierpliwości, skoro, mimo teoretycznego związki, nie było między nimi żadnego uczucia, a pożądanie tylko podsycało jego potrzebę silnych bodźców.
HIDE +18:
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Gdyby ktoś usłyszał brzmienie ich wspólnego układu, pewnie złapałby się za głowę, ale Matthew wcale nie zareagował obrzydzeniem na to kłamstwo. Nie rozwodził się również nad ewentualnymi konsekwencjami, mając wrażenie, że Skyler spadł mu z nieba. Potrzebował kogoś, a czując jego dotyk na swojej skórze, nie chciał myśleć wcale o tym, że to tylko tymczasowa, ulotna przyjemność. Nie zastanawiał się więc, co będzie dalej, a zgodnie z łacińską maksymą, żył chwilą, czerpiąc jak najwięcej z jego bliskości. Zaciśnięte palce na jego pośladkach i to w jaki sposób przyciągał go do siebie sprawiały, że gotowała się w nim krew i trudno było mu pozbierać myśli. Pozwolił mu chwycić za materiał bluzy, ukazując tym samym swój nagi tors, na którym widoczne były delikatnie wyrzeźbione mięśnie. Był szczupły, ale ciężko trenował, by na boisku quidditcha dać z siebie wszystko, więc swoim ciałem na szczęście nie musiał się przejmować. Nie wstydził się zresztą nagości, momentami martwiąc się jedynie o brak doświadczenia, chociaż chyba i tym nie powinien zaprzątać sobie głowy, skoro miał przy sobie kogoś takiego jak Schuester. Zabawne – o ile na pierwszy rzut oka, w zupełnie innych okolicznościach, Gallagher mógł wydawać się bowiem pewnym siebie, nawet nieco zadziornym Ślizgonem, tak w intymnych relacjach mógł jedynie pozazdrościć swemu partnerowi śmiałości. Kto inny zresztą odważyłby się wciągnąć go w taką intrygę?
Hide, +18:
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Musiał przyznać, że Matt był naprawdę wdzięcznym kochankiem. Trudno było nie czuć, że odwala się kawał dobrej roboty, gdy osoba pod tobą tak żywo reagowała na każdy gest. Skylerowi przez chwilę przemknęło przez myśl, że chłopak reaguje zupełnie tak, jakby to był jego pierwszy raz, ale szybko odrzucił taką możliwość. Gdyby nie był przynajmniej trochę doświadczony, to wstydziłby się trochę bardziej albo wahał przed tak spontanicznym seksem. Stracił czujność, zastanawiając się czy nie jest tak, że Matt nie ma po prostu doświadczenia z mężczyznami…
MINI HIDE +18 xD
Właściwie to nie było tak, że mu się to nie spodobało, jednak przez miesięczne wyposzczenie i obecny stan podniecenia, włączył mu się tryb dominacji, więc nie potrafił uspokoić się na tyle, by pozwolić Mattowi na chociaż chwilowe panowanie nad sytuacją. Zdarzało mu się być po obu stronach, często też zacierając granicę między obiema rolami, jednak gdy już nastawił się na konkretny rozwój wypadków, to ciężko było mu zmienić swoje nastawienie. Prawdopodobnie później będzie miał poczucie winy, że dał się tak ponieść pożądaniu, nie dbając w ogóle o uczucia Matta, jednak… obiecywali sobie, że nie będzie żadnych, prawda? A Skyler tylko tego słowa dotrzymuje.
HIDE +18
Otarł usta wierzchem dłoni i usiadł na skraju łóżka, odwrócony plecami w stronę chłopaka. Chciał wykorzystać ten moment spokoju, aby trochę wyciszyć swój poziom podniecenia i odsunąć zdecydowanie dalej granicę, w której skończy się dla niego zabawa. Zresztą, nie miał nic innego do wyboru, czując, że zgodnie z ich układem, nie powinien się teraz do niego zbliżać. Przytulanie “po” zdecydowanie zarezerwowane było dla prawdziwych związków, więc starał się nie myśleć o tym czy chłopak odczuwa teraz brak jego obecności.
HIDE +18
Matthew C. Gallagher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Nie odczuwał wstydu z powodu nagości czy niekontrolowanych reakcji swojego ciała, chociaż jednocześnie wiedział, że powinien się odwdzięczyć. Chciał się odwdzięczyć, pokazując Schuesterowi, że postawił na dobrego konia w tym zaprzęgu. Teraz zaczynał również żałować, że zupełnie nie zrozumiał słów Skylera, kiedy ten tłumaczył mu powody ich kłamstwa. Jak długo będzie trwała ta wspólna przygoda? Miał świadomość tego, że Puchon traktuje ten etap ich znajomości interesownie, ale właściwie czy nie im obu przyświecały nieczyste zamiary? Sęk w tym, że Matthew nie zastanawiał się wcale nad warunkami tego układu i nie wiedział nawet, że przytulanie Schuester zarezerwował sobie już dla kogoś innego, jego traktując wyłącznie jak zabawkę po drodze do osiągnięcia prawdziwego celu. Tylko czy taka wiedza by go powstrzymała? Prawdopodobnie i tak nie odrzuciłby go, nie przewidując, że taka przyjemność bywa złudna i ulotna, a w końcu może doprowadzić do rozpadu relacji. Tkwił w błogiej nieświadomości, usatysfakcjonowany tymi zupełnie nowymi doświadczeniami, z szerokim uśmiechem na ustach i kompletną pustką w głowie. Póki co nie przeszło mu nawet przez myśl, że jest skończonym idiotą.
Hide, +18:
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Oparł dłonie po obu jego stronach i przyglądał mu się uważnie, wodząc wzrokiem po rysach jego twarzy, by po chwili wrócić do brązowych oczu. Naprawdę był przystojny, a co zdążył już sprawdzić wcześniej - dobrze zbudowany. Na pewno lepiej od niego. Przekrzywił nieco głowę pod wpływem silnego zastanowienia jak to możliwe, że nie sypiał wcześniej z facetami. W Hogwarcie było całkiem sporo tych nie-hetero. Serio. Naprawdę sporo. Większość się z tym nawet nie kryła i była naprawdę chętna. Poza tym jeżeli naprawdę był tak tego wszystkiego ciekawy, to wystarczyło iść do klubu - sam z tego korzystał w wakacje. Jeszcze mógłby uznać, że po prostu czekał na związek, ale przecież ten ich nie był wcale prawdziwy, więc jeżeli faktycznie chodziło o to, to chyba zdrowo sam siebie oszukał w swoim postanowieniu. Nie miał ochoty wracać do pustego, zimnego łóżka i nawet zaczynał się zastanawiać czy nie zaproponować, że mogą się przenieść do niego - od razu powiedziałoby się Jerremu, że są razem, jeśli by na niego wpadli - ale w tej samej chwili padła propozycja Matta i zdecydowanie zbyt czuły gest, który rozbudził w nim potrzebę bliskości drugiego człowieka. Wypuścił powoli powietrze przez usta, aby przypomnieć sobie, że musi pilnować, by nie zbliżyli się do siebie za bardzo. Taka była umowa - konieczny warunek, aby żaden z nich nie wyszedł z tego ze złamanym sercem. - Nie tym razem - odpowiedział, uśmiechając się do niego prawą stroną ust, po czym pochylił się, by pocałować go jeszcze raz, dla kontrastu z jego pocałunkiem - intensywnie, pewnie, wręcz agresywnie. Odsunął się od niego i odwrócił tyłem, by przymknąć na chwilę powieki z niepewności czy nie powinien był odpowiedzieć czegoś innego. Czegoś co jednoznacznie powiedziałoby, że nie ma miejsca na takie rzeczy w ich relacji. A może powinien z nim porozmawiać i dokładniej to wyjaśnić? Instynktownie poprawił włosy, wstając z łóżka, uznając, że i tak nie jest za dobry w słowach, więc zaczął rozglądać się za swoją koszulką. W końcu westchnął i mruknął pod nosem “pożyczam", wciągając na siebie koszulkę Matta. On zostaje u siebie, może nałożyć inną albo nawet łazić bez żadnej. Kiwnął na niego głową, dając do zrozumienia, że powinien go odprowadzić na dół, bo tam zostały jego buty. Wielka szkoda, bo wolałby już się po prostu teleportować i nie wystawiać się na pokuszenie, żeby jednak zostać tutaj na dłużej. Następnym razem nie popełni tego błędu i zabierze je choćby w garści na górę. Albo w ogóle teleportuje się od razu do tego pokoju. Zawahał się, ale przed wyjściem zgarnął jeszcze jeden pocałunek, łapiąc na koniec wargę Matta zębami, po czym uśmiechnął się, puścił mu oczko i deportował się do siebie tuż przed jego nosem.