Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sala lustrzana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 29 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 18 ... 29  Next
AutorWiadomość


Gabrielle Papillon
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1125
  Liczba postów : 2118
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySob Sty 08 2011, 21:34;

First topic message reminder :




Ta sala jest idealna dla tych, którzy lubią oglądać siebie ze wszystkich stron. Jest to dosyć duże pomieszczenie, na którego trzech ścianach zawieszone są przeróżne lustra – niektóre działają jak zwykłe lustra, inne zniekształcają sylwetkę. Pod ścianą niepokrytą lustrami, tą samą, w której znajdują się drzwi wejściowe, stoją kanapy i fotele, które można łatwo przemieścić i ustawić w dowolnym miejscu.
A oświetlenie? Nie wiadomo skąd pochodzi. Gdy ktoś wchodzi do środka, pomieszczenie staje się jasne, jakby cały czas panował dzień.
Idealne miejsce do ćwiczenia swoich tanecznych umiejętności.


***

Gabrielle, podekscytowana spotkaniem z przyjacielem z dzieciństwa, którego nie widziała przecież od tylu lat, szybko napisała notkę, która miała poinformować Pierre'a o tym, że czekała na niego. Najpierw pobiegła do sowiarni i wysłała ją, w niej zmieniając miejsce spotkania (w Salonie Wspólnym już ktoś był). Później szybko udała się do Sali, mając nadzieję, że nie spóźni się i że to ona nadejdzie tam pierwsza, tak, jak obiecała, a nie on. Na szczęście, gdy tylko weszła do pomieszczenia, okazało się, że nie było w nim nikogo oprócz niej. Także usiadła na jednym z foteli i czekała, przy okazji obserwując swe oblicza odbijające się w lustrach. A niektóre wyglądały prześmiesznie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Colette Poulin
Colette Poulin

Student Gryffindor
Wiek : 32
Galeony : 94
  Liczba postów : 96
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySro Maj 18 2011, 22:07;

Kiwała nieznacznie głową, bezmyślnie, nie docierały do niej jego słowa. Zacisnęła wargi, podbródek wciąż nieco jej drżał, ale nie miała zamiaru już płakać, nie teraz, nie teraz.
Nie słyszała co mówi, bo skupiona była tylko na jego spojrzeniu. Już nie uciekała wzrokiem, nie potrafiła się obronić przed płomieniami igrającymi w jego oczach. Dlaczego Grigori Orlov działał na nią tak niesamowicie, tak intensywnie, dlaczego jego bliska obecność sprawiała, że spłycał jej się oddech? Dlaczego krótki dotyk na nadgarstku tak ją zelektryzował, że skóra powlekła się gęsią skórką?
Wydała z siebie ciche westchnięcie, zbyt długo wstrzymywała oddech, patrząc na niego.
- Jezu - przerwała mu, gdy opowiadał jeszcze o turnieju. - Jezu - powtórzyła cicho, zaciskając pięści. A potem rozluźniła palce i wplotła je w palce Grigoriego i objęła mocnym uściskiem. Nieproszona, może nawet niechciana. Wciąż przygryzała wargę.
- Ja nic nie rozumiem - powiedziała cicho, z czymś na rodzaj przerażenia w głosie, wciąż zadzierając drobną twarzyczkę do góry i, niczym zahipnotyzowana, wpatrując się w niego.
Wszystkie plany runęły. Nie wiedziała, w którą stronę ruin się skierować. Wykonała już pierwszy krok nad przepaść, zaciskając dłoń na dłoni chłopaka.
- Co ja zrobiłam, co ja robię, powiedz mi, G... powiedz mi.
Nie dokończyła jego imienia. Za bardzo bała się, że nie zabrzmi bezpiecznie w jej ustach. Nie wiedziała, czy chce, żeby zabrzmiało. Nie wiedziała nic.
Była teraz jeszcze mniejsza, niż zawsze. Mała, malutka, zastraszona, niepewna, a jednak potrafiąca uczynić tak wiele zniszczenia. Colette nie lubiła niszczyć. Ale proszę, nawet w tej chwili, w jednym pokoju, dało znaleźć się dwie rzeczy, które zepsuła. Roztrzaskane lustro, roztrzaskany Grigori. Chciała poskładać cokolwiek, naprawić, żeby nie było nic widać, żeby nikt nie zauważył szkód i mogła odejść niepostrzeżenie.
- Ja wcale nie chciałam, wtedy nie, nie, nie. Nie wiedziałam, co tak naprawdę jest, co czujesz, nic nie wiedziałam, nic nie wiem. Miły Boże, nie mogę, nie możesz, nie możemy się tak miotać. Przepraszam.
Za to co zrobię.
Nie potrafiła złożyć słów, całe jej drobne ciało drżało.
Legilimens.

Płonące ciało Colette w wrzeszczącej chacie. Przyspieszony oddech nieziemskiej istoty w stroju kota, parna garderoba, tysiąc listów, które pożarł ogień. Colette niepostrzeżenie wdarła się do umysłu Grigoriego i kluczyła pomiędzy myślami. Dłonie drżały wtedy najmocniej, nigdy nie umiała tego opanować. Sala teatralna, jego ręka na talii Effie, Colette przeszedł dreszcz i ciepłe, wyimaginowane muśnięcie na talii właśnie. Brudna wanna, miękki ruch zsuwający się na dół, po brzuchu, do bielizny Effie. Do Colette. Nigdy nie odczuwała cieleśnie myśli innych. Nigdy, do teraz. Wszędzie Effie. Śliczna twarz Effie. Miękkie, idealne, znacznie bardziej kobiece i atrakcyjne ciało Effie. Dłuższe i jaśniejsze włosy Effie. Większe usta Effie, dłuższe nogi Effie. Głos Effie.
Nie była nią, nigdy nie będzie. Była gorsza w każdej kategorii, ale to jej imię, jej twarz pojawiało się w snach Grigoriego.
Niemal tak często jak twarz Effie.
Urwany oddech, elektryzujący dotyk.
I tysiąc listów, które pożarł ogień.


Wymknęła się równie niepostrzeżenie, fizycznie odrzuciło ją o trzy kroki w tył. Policzki powlekły się jasnoróżowym rumieńcem, źrenice lekko się rozszerzyły. Pas de chat, skok naśladujący delikatny, pełen gracji skok kota. Colette, zupełnie niepodobna do siebie w nagłej, ognistej reakcji, zbliżyła się do Orlova i wskoczyła na niego, oplatając nogami jego brzuch, rękami jego szyję, ustami jego usta. Gestem rozpaczliwym, wygłodniałym z nagłego pożądania.
Przecież nie miała nic do stracenia. Nie mieli. Nie mieli niczego. Nie będą mieli niczego.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySro Maj 18 2011, 23:55;

Na początku myślał, że dziewczyna właśnie zacznie znowu płakać. Na chwilę ponownie zmieszał się nie wiedząc co ma robić, czy może ją przytulić, pocieszyć, cokolwiek? Patrzył się w jej ogromne oczy, zdziwiony, że ta nie opuszcza już wzroku. Pewnym spojrzeniem omiata jego ciemne tęczówki. Jej elektryzujące spojrzenie sprawiło, że poczuł się odrobinę pewniej. Grig postawił kolejny krok w jej stronę kiedy zaczął mówić o turnieju. Ale ona mu przerwała. Powtarzając słówko „Jezu”. Grigori nie zauważył, że stoi tak blisko niej, że czuje jej słodki oddech. I każde kolejne słowo wypowiadała jakoś ciszej. I dlaczego ona powtarza „Jezu”? Zanim się zorientował poczuł jak delikatne dłonie Colette wplatają się w jego cuchnące ogniem palce. Nie zdążył zareagować, a dziewczyna podeszła do niego mamrocząc kolejne słowa.
Ja nic nie rozumiem
To ona nic nie rozumiała? On właśnie przyszedł, chciał pomóc jej wstać podłogi. Ona go unikała, a przynajmniej tak mu się wydawało, teraz twierdzi, że nic nie rozumie. Zupełnie pogubili się już w swoim małym świecie, w którym tak bardzo każde z nich chciało istnieć z drugim i równocześnie zupełnie nie potrafili tego osiągnąć.
- Czego nie rozumiesz? – udało się zapytać dość przerażonemu jej zachowaniem Grigowi. Już nie chodziło o to, że te sarnie oczy były cholernie straszne. Gorsze, że ona nie uciekła od niego i nie powiedziała, że nie chce go więcej znać. Wtedy przynajmniej wiedziałby na czym stoi, zrozumiałby, dlaczego tak długo nie miał z nią kontaktu. Ale nie. Ona przybliżała się, powtarzała, że nie wie co robi, nie wie co ma robić, a biedny Grig nie mógł się ruszyć. W końcu, na boga, jak ma teraz odsunąć się od dziewczyny, której od zawsze chciał zasmakować. Którą obdarzył uczuciem trochę innym niż wszystkie, pomimo że ta w pewnym momencie się jego wyparła.
Nie powiedziała jego imienia. Nie wiedział dlaczego, ale aż wymamrotał jej imię pod nosem, kiedy ona przyglądała się mu nieustannie. I potem słowa. Masa słów, których Grig nie rozumiał. Zawsze miał problemy z tym, żeby zrozumieć o co chodzi kobietom. Ale to w pewnym sensie właśnie było w nich fascynujące. Ale nie teraz. Teraz sam nie miał pojęcia jak się zachować.
- Za co mnie przepraszasz? – wymamrotał w końcu, rozumiejąc widocznie tylko jedno słowo z jej wypowiedzi. Albo i nie. Ale teraz jej ręce zaczęły drżeć, a ona, czy to w ogóle możliwe, jeszcze szerzej otworzyła oczy. Wyglądała po raz kolejny przerażająco. Aż Orlov jęknął cicho.
- Boże, Collette, przecież wiesz co do ciebie czuje – dodał szeptem trzymając mocno jej dłonie. Przez dłuższy czas w ogóle się nie odzywała. Cisza, dziwna cisza, która była głośniejsze niż krzyki płonących ludzi. Orlov nie miał pojęcia co robi. Nic nie czuł, a w jego normalnych myślach nie przemknęła Effie. Aż nagle Colette zachwiała się ponownie. Poleciała trzy kroki do tyłu. To było na tyle niespodziewane, że drobna dłoń Col wypadła mu z ręki. I nagle twarz Francuzki zmieniła się zupełnie. Orlov miał już nigdy się nie dowiedzieć co sprawiło tę zmianę. Dlaczego dziewczyna skoczyła na niego z gracją, aczkolwiek niespodziewanie. Zupełnie niespodziewanie. Ale Grig był o wiele wyższy i silniejszy. Z łatwością złapał dziewczynę, jedynie cofając się ze dwa kroki. Nie zdążył już nic powiedzieć, bo oto jej usta zetknęły się z jego. Rosjanin czując jej przylegające ciało, słodkie usta, nagłe ruchy, musiał przez chwilę zastanowić się nad tym co robią. Co ona robi w zasadzie. Albo jednak nie. Nie będzie się nad tym zastanawiał. To decyzje Colette. Zawsze jej decyzje sprawiały, że nigdy nie byli razem. Jeśli teraz by się odsunął, oczywiście i tak nie byłby w stanie tego zrobić, straciłby okazję na zawsze. Grig oddawał zadziwiająco namiętne pocałunki Collete równocześnie idąc dwa kroki do przodu. Opierając ją o jedno z wykrzywiających luster. Jedynymi świadkami nagłego wybuchu namiętności między dwojgiem spragnionych siebie osób. Grig dość drążącymi dłońmi zaczął przesuwać po jej zgrabnym ciele. Zupełna różnica, między jej ciałem a Effie. Ale teraz nie myślał nawet o tym. Teraz skupiał się na Colette. Jej ubraniu, które było na tyle dziwne, że nawet nie wiedział jak ma cokolwiek zrobić. Jego dłoń która właśnie zmierzała po brzuchu dziewczyny i niżej, znalazła punkt zaczepienia. Body było rozpinane. Jakby przyzwalając Grig powoli rozpiął je bardzo delikatnie. Bo w końcu nie wierzył, czy może Col nagle nie zejdzie z niego równie zgrabnie i czy nie zniknie w ułamku sekundy z jego życia.
Powrót do góry Go down


Colette Poulin
Colette Poulin

Student Gryffindor
Wiek : 32
Galeony : 94
  Liczba postów : 96
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 00:18;

Nie wiedziała, co do niej czuje. Nie wiedziała, dopiero wraz z nieodczuwalnym dla Grigoriego wtargnięciem w jego umysł zrozumiała, jak wiele straciła, ale czego nigdy już nie uzyska. Nie miał pojęcia, jak wielka wewnętrzna burza rozgrywała się w niej na chwilę przed kocim skokiem, ale oddałaby wszystko, by to on posiadł zdolność legilimecji, zajrzał do jej myśli niespodziewanie chaotycznych jak na tak ułożoną osobę. Na jej kompletną dysfunkcję w kwestii podejmowania decyzji. Na jej niezdolność do kierowania się sercem tylko rozpatrywania pod kątem racjonalizmu, rozmyślnemu analizowaniu i planowaniu, przez które odebrała sobie szczęście.
Ale teraz to wszystko obróciło się w proch, Orlov oddał pocałunek, a Colette jeszcze mocniej oplotła go nogami i rękami, z niespotykaną siłą, która dla niego była zapewne ledwo odczuwalna, zważywszy na jej drobną budowę. Wiedziała, że od tej chwili to wszystko, co się stanie, pozostanie tylko w jej królestwie i będzie mogła rozpaczać nad tym wspomnieniem całą resztę życia. Ale teraz nic nie miało znaczenia, nic, Indygo zatraciła się kompletnie w ustach Rosjanina. Gdy przesunął dłoń po jej brzuchu i rozpiął białe, miękkie body, zadrżała jeszcze gwałtowniej, nie odrywając od niego warg. Ale w chwilę później odchyliła lekko głowę, objęła roziskrzonym spojrzeniem całą jego twarz. Zwilżone, lśniące usta. Cudownie zarysowane kości policzkowe. Kosmyki włosów opadające na czoło. I oczy pełne ognia. W kącikach pudrowych ust zadrżał uśmiech, dłonią sięgnęła do wstążki okalającej body po wewnętrznej stronie i przeciągnęła je przez głowę, pozbawiając się kompletnie tej części odzienia. Nienawidziła pokazywać swojego ciała. Nawet jej rzadcy, przelotni kochankowie musieli naprawdę się wysilić, by zobaczyć ją w całej okazałości. Drobne piersi, ostro zarysowane żebra, śliczne wcięcie w talii. Bała się tego. Ale teraz wyparła strach, wyparła obraz idealnego ciała Effie. Chciała, by ją zobaczył, pierwszy i ostatni raz. Przygryzła na moment wargę, jakby w znaku niepewności, po którym sekundę później nie było już śladu. Nie mogło być, bo usta Colette rozpoczęły drapieżną wycieczkę wzdłuż szyi piromana, począwszy od obojczyków, przez lekkie podgryzanie skóry na szyi, z powrotem do ust. W tym samym czasie wsunęła ciepłe dłonie pod jego koszulkę, przesuwając je po plecach, badając fakturę skóry, naprężenie mięśni. A potem wróciły na powierzchnię i rozpięły mu każdy pojedynczy guzik, może nieco zbyt chaotycznymi ruchami, może nieco zbyt drżały jej ręce, bo ze dwa guziki oderwały się od materiały i poszybowały na podłodze, przeturlały się po niej i zamilkły. Zamaszystym ruchem ściągnęła mu koszulę i rzuciła ją gdzieś, przed siebie, skupiając się jedynie na nim, w zahipnotyzowanym podziwie dotykając jego torsu, atakując pocałunkami jego usta bez chwili wytchnienia, nie było czasu na wytchnienie, nie teraz, straciła przecież tyle miesięcy na wytchnienie, którym zniszczyła wszystko.
Była spragniona, rozdzierana od środka erupcją emocji, o których nie miała pojęcia. Gdy niemal wpijała się w jego szyję, zaślepione spojrzenie przemknęło po lustrach i kątem oka uchwyciła ich obraz, gwałtownych, pełnych niezrozumienia i zrozumienia jednocześnie, wspólnego pragnienia i rozmijających się celów. Każda sekunda stawała się dla Colette jednoczesnym rozgrzeszeniem i kolejną zbrodnią. Ale nie to teraz miało znaczenie, tym razem naprawdę liczyła się jedynie ta chwila i każdy najdrobniejszy szczegół, chciała chłonąć wszystko, nieważne jakim kosztem.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 01:10;

Powinien jej powiedzieć. Powinien jej powiedzieć od razu kiedy zrozumiał jak bardzo wyjątkową jest osobą dla niego. Bo w końcu nie wiedział, że Col ma talent do podejmowania decyzji sprzecznych z jej własnym, oraz jakimkolwiek innym szczęściem. Ale nigdy nie chciałby posiadać tego daru co ona. Uczyć się przenikania umysłów innych. Zobaczyć w umyśle Colette jak ona z kimś się kocha. Przecież oszalałby. Rozbiłby resztę luster w tej sali. Ale miała po części racji. Grig w tej chwili nie potrafiłby powiedzieć czy wciąż jest gotowy rzucić dla niej wszystko i pobiec za nią, jak wcześniej. Chociaż w sumie? Starając się zamazać obraz Francuzki, powoli chcąc o niej zapomnieć, udało mu się w pewnym sensie zatrzeć uczucia które były obecne przy spotkaniu z Colette.
W zasadzie Orlov nie miał pojęcia jaki cel ma w tym wszystkim dziewczyna. Czy ma to być ich wielki powrót, czy pewnego rodzaju pożegnanie? W zasadzie tego drugiego raczej próbował nie dopatrywać się w tym celu. Chociaż gnębiło go to niepomiernie, nie mógł się domyślić, że jest to poniekąd egoistyczny akt, wykonany przez Francuzkę. Jednak teraz jego rozgrzane wargi łączyły się z wcześniej chłodnymi ustami Col. W przerwie od zatracającego się pocałunku Colette odsunęła się na chwilę od niego i przypatrywała mu się chwilę. Orlov uśmiechnął się trochę szaleńczo, kiedy na jej pudrowych usteczkach pojawił się niewielki uśmiech. A w sarnich oczach w końcu ujrzał chociaż cień radości w jej oczach. Delikatne dłonie Col poszły w ruch i już gdzieś dalej leżała jej górna część ubrania.
W zasadzie Grig miał wrażenie, że tylko jego snem będzie to, że kocha się z Col. Zawsze była poniekąd celem, ideałem, do którego można wiecznie dążyć, ale nigdy nie osiągnąć. Ale oto w tym momencie mógł zobaczyć ją w całej okazałości. Jego ognisty wzrok zaczął łapczywie ogarniać jej zgrabne, niebywałe ciało. Nie patrzył na zniekształcające rzeczywistość lustra, chciał patrzeć na ciało Col w pełni realne, takie jakim było i jakie uwielbiał. Nie zauważył jej oznaki niepewności, bo pochłaniał wzrokiem jej ciało, dopóki ona nie zaczęła go namiętnie całować po szyi. On zaś mógł dotykać dłońmi jej porcelanowego ciała, podziwiając coś, co do tej pory miał tylko w wyobraźni. Koszula? W tej chwili była ostatnią rzeczą, którą Olrov by się przejmował. Stracili tyle czasu na czekanie, że strata koszuli była niczym.
Grig nie podejrzewałby Colette o tyle siły i namiętności. W zasadzie kiedy myślał o nich razem wyobrażał sobie szum morza, piasek pod nimi i leniwe ruchy. To jednak nie była wyobraźnie. To była rzeczywistość, która nie będzie mogła być nawet nazwana wspomnieniem.
Kiedy ona pozbyła się jego koszuli, a on poradził sobie z jej wszelkim ubraniem ręka Griga powędrowała na podbrzusze dziewczyny. Nie mógł wręcz uwierzyć, że ta dziewczyna trzymająca go w silnych objęciach, pozwalająca dogłębnie badać swoje ciało to jego delikatna Colette.
Powrót do góry Go down


Colette Poulin
Colette Poulin

Student Gryffindor
Wiek : 32
Galeony : 94
  Liczba postów : 96
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 01:48;

Może przez to błąkali się w niezrozumieniu; Colette wydawało się, jakby była tylko jedną z przelotnych fascynacji Grigoriego, a jemu wszystko zdawało się szybko nudzić. Nigdy nie brała jego miłych słów i ciepłych gestów na poważnie, a w Lodowej Komnacie też myślała wciąż, że to bardziej ona przeżywa ich pewnego rodzaju zbliżenie. Może niezrozumiała była jej reakcja na obrazy z wspomnień Grigoriego, przecież to tylko powinno utwierdzić ją w przekonaniu, że nie liczyła się tak bardzo, skoro umilał sobie czas z reprezentantką Hogwartu. Ale wiedziała przecież, że uczucie, jakim darzył ją, zupełnie różni się od fascynacji, jaką żywił w stosunku do Effie.
I teraz nie mogła się nadziwić, jak niesamowicie delikatny miał dotyk, subtelny i pomimo gwałtowności gestów ostrożny. Poczuła się najbardziej wyjątkowa, jak kruchy skarb, który za wszelką cenę chciał chronić. Być może to nieco wygórowane odczucie, ale taka myśl przemknęła jej przez zamroczony pożądaniem umysł. A może jego umysł? Nie wiedziała, nie potrafiła tego kontrolować. Szum morza, piasek pod nimi, leniwe ruchy. Podziw nad jej rzeczywistym ciałem, wypierający obraz malujący się jedynie w wyobrażeniach. Jego myśli, jej myśli, wszystko zlewało się w jeden ciąg, nad którym nie mogła nawet się zatrzymać, zbyt pochłonięta rozbudzoną w niej namiętnością. Wraz z jego dłońmi muskającymi wklęsły niemal brzuch baletnicy, z jej ust wyrwało się westchnienie i otuliło jego usta ciepłym oddechem. Przygryzła wargi. Swoje, jego? Tego też już nie wiedziała. Przestała odbierać myśli, skupiła się w pełni na jawie, na jego zapachu, smaku, dotyku, który sprawiał, że drżała. Drobne dłonie sięgnęły do jego spodni, krótkim ruchem pozbyły się paska i ściągnęły lekko na dół. Oplatające go nogi, wciąż przewiązane wstążkami na łydkach i z założonymi baletkami na małych stopach, wykorzystując elastyczność ciała Colette, pomogły spodniom zsunąć się na dół. Podniosła wzrok na Płomyczka, jasne policzki powlekły się teraz odcieniem ciemniejszej czerwieni, z gorąca, z pożądania.
Miodowe, pszeniczne włosy rozsypały się nagle wzdłuż jej ciała, wyswobadzając się z koku, który był perfekcyjny gdy weszła do tej sali. Spłynęły miękko na jej nagie ciało, na jego nagie ciało, łaskocząc delikatnie i przesuwając się gładko po fakturze aksamitnej skóry. Colette dała sobie chwilę na zachwyt nad jego wyćwiczonym ciałem, na grę mięśni na ramionach i torsie, kontrapunktujących ruchy dłoni na jej ciele. Podskórnie wyrzeźbione na ideał; spojrzała znów na niego z lekko rozchylonymi ustami, błyszczącymi i wyraźnie odbiegającymi kolorem od zwyczajowej, pudrowej jasności. Teraz, podrażnione i spragnione, nabrały znacznie ciemniejszej barwy ciemnego różu, a Colette nie miała zamiaru ich oszczędzać i znów żarliwie całowała jego usta, roziskrzona i rozpłomieniona. Była nieopanowana i burzliwa i kiedy już nie tylko ich myśli i wyobrażenia scalały się w jedno, huragan Colette zyskał na jeszcze większej sile. I paradoksalnie, chociaż powinna teraz być bliższa spełnienia, ona zdawała się wykazywać jeszcze większy głód, jeszcze gorętszą żądzę.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 19:02;

Jakie to przykre, że Colette nie użyła wcześniej swojej zdolności. W końcu wtedy nie miałaby żadnych wątpliwości, poznałaby myśli Griga. A ona postanowiła to zrobić teraz. Tak późno… A może i nie późno? W każdym razie Francuzka błędnie rozszyfrowała chłopaka. Spojrzała na niego przez pryzmat nudy w ogólnym tego słowa znaczeniu. Bo faktycznie Rosjanin nie lubiąc cierpieć na nicnierobienie zaczął pisać oraz podpalać. Ale kobietami? Nie zmieniał je jak rękawiczki. To robił Dimitri z okresu przed Tamarowego. Grig zawsze z pewnym dystansem podchodził do wszelkich związków, ale jak już się angażował to całym sobą. Na przykład jak w przypadku Lotty. Chociaż po tym przypadku jeszcze ostrożniej do tego podchodził. I tak, to co czuł do Col było całkowicie inne do tego co odczuwał w stosunku do Effie. Jak i do poprzedniej dziewczyny. Każdą w jakiś sposób darzył uczuciem. Ale w tym wypadku, miał wrażenie, że jest najgłębsze. Że mała Col zawładnęła nim, mimo że uciekała od niego tak często i płochliwie.
Raczej przeczytała jego myśli. Chociaż może i ona sobie trochę odpowiadała? Bo Grig właśnie to w niej widział. Kruchy ideał, którym teraz mógł się zająć i który w każdej chwili mógł stracić. Którym chciał się nacieszyć jak mógł. Póki mógł. W jego głowie myśli tej dwójki nie łączyły się. Widział tylko swoje, mocno zarysowane. Ale już nie wyobrażenia. Ostro zapamiętywał każdy fragment. Pomimo targającej nim ogromnej namiętności próbował w umyśle zapisywać każdy cal jej perfekcyjnego ciała. Zarówno wzrokiem jak i dłońmi. Chcąc w przyszłości móc odtworzyć talię dziewczyny, wklęsły brzuch, umięśnione nogi trzymające go mocno w pasie, jędrne piersi, które mógł dotykać kiedy tylko zechciał. I jej delikatne westchnienie, które wręcz zadziałało jeszcze bardziej elektryzująco. Bo czuł, wiedział, że nie tylko on przeżywa jedne z najcudowniejszych chwil w życiu.
Nie miał pojęcia jak udało jej się ściągnąć jego spodnie. Czy faktycznie zrobiła to tylko baletkami? Ale w sumie teraz to nie było ważne.
Jej włosy były wszędzie. Grigori uwielbiał jej rozpuszczone włosy, fakt, że teraz wypłynęły z eleganckiego koka, był kolejną piękną rzeczą, która działa się dzisiejszego dnia. Pomimo że miał całe ciało w zasięgu ręki, nie mógł się powstrzymać przed dotknięciem jej pszennych włosów, podziwu nad jej obecną perfekcyjnością. Zachwyt nad jego ciałem? Może Grig przez chwilę odniósł wrażenie, że czujnie obserwuje jego ciało i ruchy, ale w życiu nie pomyślałby krucha Col również go podziwia. Bo czymże było jego męskie ciało, na dodatek wcale nie wyćwiczone w stopniu wyjątkowym, jak u Col. Teraz jej usta i postawa były szalenie pociągające dla Rosjanina. Nie mógł uwierzyć, że to wciąż ta sama słodka baletnica. Wpił się na powrót w jej usta. Równocześnie w końcu stali się jednością. Aż Grig przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie, o ile było to w ogóle możliwe. Jak to możliwe, że jego szklana Colette, całkowicie oddała się jemu, szalonemu piromanowi, który myślał, że będzie miał tylko wiecznie obraz tańczącej baletnicy. Ale teraz to się zmieniło. A on mógł podziwiać tak pożądliwą i nienasyconą Col jak jeszcze nigdy. Poruszał się dość szybko, w rytm melodii, którą sami sobie ułożyli.
Powrót do góry Go down


Colette Poulin
Colette Poulin

Student Gryffindor
Wiek : 32
Galeony : 94
  Liczba postów : 96
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 20:18;

Indygo nie potrafiła wdzierać się do myśli przyjaciół. Tak naprawdę, jej dar o wielkim potencjale pozostawał niewykorzystywany, zbyt bała się szperać w cudzych umysłach. Robiła to tylko czasem, na obcych ludziach, sporadycznie doznawała niekontrolowanego przecieku innych myśli do niej, jak ostatnio na trybunach. Nigdy, poza dzisiejszym dniem, nie spenetrowała umysłu kogoś, na kim jej zależało.
Krew nienaturalnie szybko krążyła w żyłach, serce roztętniło się głucho, wybijało szybki rytm w jej uszach, scalało się z brzmieniem serca Orlova, które wyczuła, wciąż muskając dłonią jego tors. Niebywale rzadko doznawała tego uczucia, gdy tańczyła, była wtedy kompletnie zatracona i zdawała się słyszeć nieistniejącą muzykę, wewnętrzną, zagłuszającą wszystkie bodźce z zewnątrz. Słyszała ją też teraz. Oplotła go mocniej nogami, rękami, przylgnęła do niego ciałem, nie chcąc uronić ani milimetra skóry spragnionego dotyku. Paciorki kręgosłupa napierały na chłodną powierzchnię lustra, pod stopami Orlova chrzęściły odłamki szkła, Colette przymknęła powieki, zasłaniając szare tęczówki przeplecione włóknami oliwkowej zieleni, która teraz znikła doszczętnie wraz z gwałtownie rozszerzającą się źrenicą i jej własnym głosem, przecinającym wyimaginowaną muzykę cichym krzykiem.

Leżała tuż obok, wciąż naga, z głową złożoną na jego torsie. Imponującej długości włosy i tak zasłaniały sporą część jej ciała, chociaż nawet nie starała się tego robić. Spłycony oddech wrócił do dawnego rytmu. Nieruchomi, chwilowo bezczynni, leżeli wśród odgarniętych wokół nich odłamków lustra, niemych świadków ich zbliżenia. Baletnica nigdy nie umiała wyzbyć się nawyku patrzenia w swoje odbicie, chociaż szczerze go nie znosiła. Teraz nie patrzyła. Chyba nie chciała. Przesuwała opuszkiem cienkiego palca wzdłuż jego obojczyka, najukochańszej części ciała Colette. Chociaż przerwała krzykiem milczenie, wciąż nie zmącili ciszy słowami. Chyba należało.
W tej bajce była złą czarownicą, która ujrzawszy piękniejszą od siebie, wysłała strzelca do ciemnego lasu. A potem roztrzaskała zwierciadło.
- Siedem lat nieszczęścia.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 21:16;

Dar? Grig nie nazwałby tego darem. On nigdy by go nie chciał, nigdy by o to nie prosił. To wręcz coś strasznego. Móc wertować umysły innych. Całkiem nagle i bezboleśnie. Dowiadywać się okropnych rzeczy, które zrobili, obleśnych fantazji seksualnych. Tylko z tym kojarzyło mu się czytanie w myślach. Z nieprzyjemnymi sekretami. Z tym, że ktoś mógłby odkryć to co siedzi w jego umyśle. To co najgorsze. Jego dalszą przeszłość, a nie płytkie wiadomości takie jak zobaczyła Col. Czy gdyby widziała płonący dom wciąż chciałaby skoczyć na niego kocim skokiem i uprawiać miłość wśród luster?
Col jeszcze nigdy wcześniej nie wydawała mu się tak piękna jak teraz, kiedy całkowicie połączona z nim z roziskrzonymi oczami, całkowicie naga. No prawie, bo na nogach wciąż miała te urocze baletki. Ale Orlov nie słyszał muzyki, on odczuwał ją, i może przez to zatracił się w tym nieznanym im rytmie, idealnie się do niego komponując. Mocniejsze uściski, większa bliskość, lekko rozchylone usta Colette. Niebywale działa na niego ta szczupła baletnica, która nie umiała podejmować dobrych decyzji. Która była zupełnie inna od szalonego Rosjanina i potrafiła go doskonale opanować jednym spojrzeniem. Ale teraz ona przymykała oczy, tak samo jak Grig, który jeszcze jakby po raz ostatni łapczywie dotykał jej idealne ciało. I w końcu jej słodki, delikatny krzyk rozniósł się po sali pełnej luster, a Orlov zagryzł wargi, przyciskając drobne ciałko Col z całej siły do siebie. Odłamki szkła przestały chrzęścić pod jego stopami.

Grgori wciąż nie był pewny czy to się naprawdę dzieje. Czy to faktycznie jego Colette leżała sobie obok niego, całkowicie bez ubrania, z włosami spływającymi po ich ciałach? Czy przypadkiem nie mrugnie i nie znajdzie się z powrotem w swoim pokoiku? W końcu wciąż żadne z nich się nie odzywało. Może to właśnie kiedy ust kogokolwiek wypłynie choćby jedno słowo, to wszystko rozpłynie się, sen zostanie tylko snem. Ale tak wyraźnie czuł jej delikatną dłoń sunącą po obojczyku. Tak wyraźnie widział odłamki szkła wokół i te śliczne włosy, które łaskotały go po torsie.
Szkoda, że Grig wciąż nie wiedział kim jest w tej bajce Colette. Szkoda, że nie wiedział, iż to ona jest czarownicą.
- Przesądy. Siedem lat to nie tak dużo – powiedział w końcu. Co prawda w tej chwili czas dla niego stał w miejscu i był zapewne największym optymistą na świecie. Ale mógł w końcu bezkarnie dotykać porcelanowego ciała Col.
Powrót do góry Go down


Colette Poulin
Colette Poulin

Student Gryffindor
Wiek : 32
Galeony : 94
  Liczba postów : 96
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 21:36;

- Niewiele - przyznała cicho, wspierając łokieć na podłodze i podnosząc lekko głowę, by móc spojrzeć na twarz Grigoriego, a nie zaślepiać się jedynie w linii łuku obojczyka, obleczonej skórą kości, pod którą igrały mięśnie. Teraz palcem przesunęła po jego ustach, rozgrzanych i miękkich, wciąż wilgotnych. Niewiele. Sześć lat, sześć długich lat czekała na Gabriela, czekała, by jego wargi musnęły jedynie jej czoło, ciepłe dłonie zagarnęły łzy spływające po policzkach. Bo wyjeżdżał. Opuścił ją wtedy, gdy zobaczyli w sobie miłość. Indygo cierpiała, bo odebrano jej to, czego najbardziej pragnęła, w chwili, która mogłaby wskazywać na początek a okazała się końcem. I to od tej pory była dogłębnie nieszczęśliwa, szukała pocieszenia w innych ramionach. Historia niemalże się powtórzyła, ale role się odwróciły. Tym razem to Colette, nauczona doświadczeniem, spaczona emocjonalnie, uciekła. Opuściła go. Pozostawiła wszystko w sferze zniweczonych marzeń, które wciąż tliły się gdzieś podskórnie i żarzyły z cichym trzaskiem. I gdyby wiedziała, że Gabriel jest czarodziejem i ma zamiar zrobić to, co planowała ona sama, nie wiedziałaby, co powiedzieć. Jak zareagować. Część niej umarłaby, a Gabriel nękany byłby wspomnieniem swego czynu do końca życia. Wiedziała, że tak będzie, że każdy dzień stanie się rozpamiętywaniem tego na nowo. Odczuła na drobnym ciele ciężar przyszłych dni, skażonego życia, które zacznie z wolna się rozkładać. Lekko zadrżały jej dłonie i odsunęła się lekko. Uśmiechnęła się z lekką nostalgią, wewnętrznie właśnie umierała. Nie wiedziała jeszcze, czy da radę, czy nie złamie się w ostatnim momencie. Boże, Colette, co ty wyprawiasz.
- Niewiele, przecież tyle jeszcze przed nami - szepnęła, a zabolało bardziej niż odłamek szkła, który wbiłaby sobie w serce. Jednak potrafiła wypowiedzieć to w sposób miękki, czuły. Cholera, nawet nie musiała przesycać tego kłamstwem, przez słowa przedzierał się tylko melancholijny ton, tak podobny do jej efemerycznej postaci.
Co ty wyprawiasz.
- Późno już - dodała po chwili, przywołując ubrania. Przez głowę wciągnęła body; gdy uniosła dłonie do góry, każde zebro zarysowało się ostro pod skórą. Chyba nawet zbyt ostro. Bała się, jej serce wręcz widocznie wyrywa się z piersi swoim szybkim tętnem. Uśmiechnęła się do niego lekko, nie wierząc, że potrafi jeszcze utrzymać z nim kontakt wzrokowy. - Chcesz bajkę na dobranoc?
Głos nieco jej zadrżał.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 22:12;

Przyznała mu rację. Mimo że sam powiedziałby jeszcze pół godziny temu, że siedem lat to masa czasu, to teraz stwierdził, że to nie tak wiele. W końcu ile czasu spędził czekając na ten moment, ten dzień w którym Colette w końcu będzie z nim chociaż w cielesnym stopniu. Bo nigdy nie wierzył, że będą szczęśliwą parą. Nawet teraz, kiedy leżeli we dwójkę, miał wrażenie, że coś nie gra. Bo w końcu jak to jest, że kochasz kogoś, uciekasz przed nim, a potem do siebie wracacie na krótką chwilę. Nagle, niespodziewanie. Otrzymujesz coś o czym zawsze marzyłeś. I wszystko stało się dla Griga lepsze. Chociaż jednocześnie było w tym wszystkim coś trudnego. Jakaś dziwna kropla, która nie nadawała wszystkiemu tak idealnej powłoki jak powinno być. Zabrakło tu wyznań miłości. Przysięgi bycia ze sobą aż do śmierci. Grigori miał nieodparte wrażenie, że to wcale nie jest początek czegoś pięknego. Chociaż chciał, naprawdę bardzo chciał, wierzyć, że zaraz padną sobie w ramiona i zrozumieją ile dla siebie znaczą i, że nie mogą bez siebie żyć.
Nie znał Gabriela. Nie wiedział jaką miała przeszłość Colette. W zasadzie ogólnie mało co o niej wiedział. Ale mimo wszystko coś uparcie kazało mu wracać do niej. Mimo że go opuściła, uciekła przed jego uczuciem i tak kiedy tylko połączyła ich dłonie był gotów jej to zapomnieć i wybaczyć. Zawsze była nieprzewidywalna. Może była zwykłą szablonową, baletnicą, która głownie ćwiczyła na to, żeby być najlepsza w swoim fachu, ale równocześnie była kobietą, którą Grig nigdy nie potrafił rozpracować. Indygo była cały czas czymś niby dobrze znanym, a jednocześnie nie odkrytym do końca.
Podskórnie cały czas czuł, że coś jest nie tak, że Col nie czuje się dobrze tutaj, teraz. Że wciąż się nad czymś waha. Ale nie miał pojęcia o co chodzi. Nie znał jej planów na teraz. A gdyby nawet mu powiedziała, to za pewne by nie uwierzył. Jej kolejne słowa nie wiedział jak odebrać. Chodził o każde oddzielnie, czy może o ich wspólną przyszłość. Czy może jednak Colette zadziwi go swoim patrzeniem na sytuację… Ale zanim zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, nad którym się namyślał usłyszał kolejne słowa.
Późno już.
Grig westchnął. Spodziewał się, że usłyszy słowa, która będą oznaczać, że to koniec ich spotkania. Że nie będzie żadnych pytań o następne spotkanie, ani układania wspólnej przyszłości . Teraz miał ubrać się i pójść byle gdzie. Ponownie poczuł zmęczenie, które ogarniało go zanim spotkał dziewczynę. Tak wielkie, że nie miał siły błagać ją, żeby tego nie robiła i powiedziała co naprawdę do niego czuje. Orlov najpierw patrzył się jak dziewczyna ubiera się z powrotem, by znów ukryć przed nim swoje piękne ciało. Grig powoli wstał i naciągnął spodnie, zapiął pasek, podniósł z ziemi koszulę i zapinał guziki. Przestał na chwilę po jej dziwnym pytaniu i milczał parę długich sekund.
- Chcę – powiedział w końcu podnosząc głowę i patrząc na nią swoim szalonym wzrokiem z płomiennymi ognikami, podwijając byle jak rękawy od koszuli.
Powrót do góry Go down


Colette Poulin
Colette Poulin

Student Gryffindor
Wiek : 32
Galeony : 94
  Liczba postów : 96
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Maj 19 2011, 23:18;

Jednak jej introwertyczne usposobienie nie wykształciło w niej zdolności fałszowania własnych emocji tak dalece, by nikt się nie zorientował, że coś nie gra. Zawsze tłumiła swoje uczucia, ale gdy coś wyjątkowo ją rozdzierało, można było to po niej poznać. Ale zdawało jej się, że wciąż są na tyle przyduszeni emocjami, że jej nagłe rozdarcie nie wypłynie miękko na powierzchnię. A nawet jeśli... teraz to już nie miało znaczenia. Oblizała wargi, zbierając z nich smak ust Grigoriego.
Dlaczego doprowadzała do tak wielu ostatnich razów w życiu?
Obserwowała go, gdy się ubierał. Nie próbowała zebrać myśli, pozostawiła je rozsypane u stóp jak kawałki szkła. Niech dogasają odbiciem Orlova, migoczącym i niestałym jak płomień, który łatwo zdmuchnąć.
Grigori Orlov. Wciąż unikała wypowiadania jego imienia. To przechyliłoby szalę goryczy. Kim jesteś, Grigori? Nie sięgnęła do jego umysłu daleko, egoistycznie skupiła się tylko na sobie. Ale nie chciała poznawać go w ten sposób. Mogła wybrać inną drogę, mieć lata na życie obok albo i nieco dalej. Ale wyrzekła się obu wyjść, postawiła wielki krzyżyk w kolorze Indygo na swoim szczęściu. Pozostanie dla niej zagadką, pozostanie dla niej drugim Gabrielem, którego pozbawiła się własnoręcznie, odepchnęła. Ptak nazywający się Szczęście odleciał, pożarł go żywy ogień nad przepaścią. Zawsze bała się feniksów.
Colette z własnej woli zaprogramowała się na porażkę. Wiecznie uznawała, że nie zasługuje na cokolwiek. Że są lepsi. Że nie warto rozpoczynać czegoś, co i tak wkrótce zniszczy. Swoją niepewnością, dystansem, strachem. Błędne koło, w którym się zapętliła, niszczyło nie tylko jej życie. Nie potrafiła zakosztować smaku miłości i została sama, jedna, jedyna, w opustoszałej klatce z idealnie ułożonych w pozycji trzeciej ramion. Od utracenia Gabriela zatracała się; w rozpaczy kluczyła pomiędzy toksycznością własnych zachowań i bezdennym przerażeniu zdejmującym ją na myśl, że znów mogłoby jej umknąć uczucie tak wielkie, że fizycznie odbiera jej dech. I równie wielkim przerażeniu, że to uczucie ją spotka.
Spotkało. Znajdowało się właśnie niecały metr od niej, zapinając guziki od koszuli.
Wstała powoli i zapięła kilka ostatnich sama.
Przecież mogłaby to robić resztę życia. Mogłaby. Nawet chciałaby. Chyba. Nie wiedziała. Colette nigdy nie wiedziała. Wyobraziła to sobie, jak każdego dnia zapina mu delikatnie guziki od koszuli, wspina się na palce i muska jego usta.
Wspięła się na palce i musnęła jego usta.
Mogłaby żyć bajką. A może właśnie zupełnie nie. Może gdyby spróbowali, okazałoby się, że najwięcej szkód uczyniły ich wyobrażenia o sobie, tak bardzo rozmijające się z rzeczywistością. Że potem nie mogliby siebie znieść i irytowaliby siebie codziennie, wypalając się równie prędko co listy, które do niej napisał.
A przynajmniej tak próbowała sobie wmówić, by jakąkolwiek wymówką móc usprawiedliwić swój czyn. Podniosła wzrok wypełniony nagromadzeniem uczuć tak poplątanych, że tęczówki zdawały się ciemnieć z każdym jej słowem. Złudzenie.
- W jednym z nieistniejących królestw, gdzie dzień trwa bajkowo długo, żyła królowa. Królowa żyła w jeszcze jednym królestwie, zamkniętym w swojej własnej imaginacji. Żyła wyobrażeniami, nie potrafiąc skonfrontować się z rzeczywistością. Codziennie pytała zwierciadło, czy jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Była. Pewnego dnia jednak lustro zmieniło zdanie. W zwierciadle ukazała się postać dziewczyny, najpiękniejszej jaką widział ktokolwiek w mieście. Królowa wpadła w szał i przywołała strzelca. Rozkazała mu zabić płonącą strzałą dziewczynę i obiecała nagrodę w postaci siebie. Strzelec odnalazł dziewczynę ale nie potrafił się zdobyć na zabicie jej, była zbyt piękna, zbyt wspaniała. Postanowił z nią uciec. A królowa w wściekłości roztrzaskała lustro. Jeden z odłamków ranił ją tak mocno, że umarła samotnie w pięknie zdobionej komnacie, zamknięta w królestwie za siedmioma górami i siedmioma lasami i królestwie własnego umysłu, z którego nie było już drogi powrotnej do rzeczywistości.
Zamilkła. Jej oczy zaszkliły się łzami. Tak chciała. By tak właśnie się stało. By królowa zniknęła i nie ciążyła jak widmo. By miał możliwość na realizację czegoś, co nie sprawi mu tyle bólu co mała, anemiczna Colette, flegmatyczna istota o elektryzującym spojrzeniu. Przesunęła ostatni raz palcem po jego ustach, sięgnęła głęboko spojrzeniem w oczy, w których ogień zdawał się dogasać. Nigdy nie sądziła, że potrafi być tak okrutna, tak bezlitosna w obliczu...
miłości?
Kogo kochasz, Colette? Potrafisz kochać, Colette?
Indygo?

Łzy szklące się w oczach zamgliły jego obraz. Ciężar na jej sercu był tak ogromny, że fizycznie niemal nie podołała temu zadaniu. Szumiało jej w uszach i trzęsły się nogi, miękły kolana. Żaden występ nie był nigdy tak wymagający. Żaden taniec nie zabrał jej tyle sił. Łzy nie spłynęły w dół po porcelanowych policzkach, wraz z mrugnięciem zawisły na rzęsach i skleiły je chlorkiem sodu. Różdżka wydawała się obca, parzyła swoim dotykiem, przez chwilę miała wrażenie, że naprawdę zajęła się ogniem. Patrząc ostatni raz na Płomyczka, uniosła różdżkę i nim zdążył zareagować, wdarła się do jego umysłu. Drżały jej dłonie, ale skrupulatnie wyciągała z mętnych wspomnień każdy obraz swojej własnej twarzy, której w tej chwili nienawidziła całym sercem. Tak świeży obraz własnego ciała, na które spoglądała właśnie z obrzydzeniem. Każde słowo, każdy gest, dźwięk jej głosu, miękkość włosów, nachylenie ramion, płytki oddech. Pękające lustro, żywotny taniec, chłód lodowej komnaty, przypadkowe muśnięcia w bibliotece. Głębokie rozmowy w Paryżu. Kartki, na których zapisane było jej imię. Obejrzała siebie pod każdą postacią, z każdej strony i niemal przerwała to wszystko, nie mogąc fizycznie i psychicznie znieść własnego widoku, świadomości własnych czynów. Wspomnienia bardzo niejasne, przelotne, niewiele znaczące, pierwsze spotkanie, zdawkowe słowa, minięcie jej na korytarzu w Hogwarcie, to wszystko zostawiła w jego świadomości i podświadomości. Tylko to. Reszta wspomnień pozostała w istotnej dla jej działań sferze, wypełniły umysł Grigoriego, ich nagromadzenie było przytłaczające, natarczywe, zbyt ciężkie, by je znieść. Ale tylko przez chwilę.

- Oblivate.

Indygo zniknęła. Nie było jej już, wyparła siebie z niego, umarła w nim na własne życzenie. Była teraz nic nie znaczącym pyłkiem. Dokładnie takim, jakim się czuła.
Siła zaklęcia chwilowo pozbawiła Grigoriego świadomości. Ale tylko chwilowo. Colette chwiejnym krokiem podbiegła do kanapy i zerwała z niej swoją sukienkę. Prawdopodobnie żaden uczeń i student, nieważne na jak zakrapianej imprezie był, nie czuł się tak zamroczony jak ona w tej chwili. Pole jej widzenia na chwilę wypełniło się pustką, czernią. We wnętrzu rozkrzyczała się nienawiść do samej siebie. Obrzydzenie do własnego czynu. Niezrozumienia dla własnych działań.
Kim jesteś, Colette?
Nie mogła oddychać. Zataczając się, dopadła drzwi i odwróciła się na chwilę. Płomyczek leżał na posadzce, wokół niego w okręgu spoczywały wciąż odłamki szkła.
Przecież chciała naprawiać. I była wcześniej święcie przekonana, że naprawi obie. Ale nie była w stanie podnieść różdżki i wyszeptać Reparo. I zaczęła obawiać się, że nie naprawiła tutaj niczego.
W tej chwili to ona była piromanem. Przepotężnym. Spaliła za sobą wszystkie mosty. Chciała odejść tak jak zawsze, jak podczas legilimencji: niepostrzeżenie, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Niemal się jej udało. Była życiowym intruzem, który musiał się wymknąć bocznym wyjściem. I żywiołowym tańcem roztrzaskiwała po drodze zbyt wiele szkła.
Spojrzała na niego ostatni raz i drgnęła gwałtownie, gdy on sam drgnął. Cicho, bezszelestnie, wybiegła z sali. Dopiero teraz łzy spłynęły gładko po jej twarzy, rozmazując jeszcze bardziej pole widzenia. Echo jej cichych kroków ucichło w chwilę później, biegła szybko. Bała się, że strawi ją ogień.
Bała się, że już strawił. Że po tym, co zrobiła, z jej emocjonalności pozostały już tylko zwęglone, beznamiętne szczątki.

Miała nadzieję, że Orlov obudzi się w lepszym świecie. Z bólem głowy, niewątpliwie. Jak wyjątkowo dokuczliwy kac. To nawet pasująca teoria, po pijaku mógł przecież rozbić lustro.
Miała nadzieję, że bez niej jego życie będzie szczęśliwsze. Że odbierając mu siebie, otwiera mu drogę na lepszą przyszłość. Ale nie wierzyła już w nic. Uciekając jak najdalej od niego, chciała tak naprawdę uciec jak najdalej od siebie. Królowa zamknięta w królestwie własnych wyobrażeń uporczywie nie chciała się wykrwawić, a lustro zanosiło się szyderczym śmiechem.

I żyli długo i szczęśliwie.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Cze 02 2011, 22:30;

Miał wrażenie, że jest w innej rzeczywistości. Czy naprawdę stał przy Colette i naciągał na siebie spodnie? Czy przed chwilą mógł dotykać nagiego ciała Col? Czy może to wszystko jest jakimś dziwnym snem, który Orlov wytworzył w swojej wyobraźni. Czy to może być efektem zmęczenia? Realistyczny sen. Również oblizał wargi. Kiedy szedł korytarzem były spierzchnięte i zmęczone. Teraz wydawały się być właśnie pełniejsze życia i ze słodkim posmakiem.
Miał wrażenie, że jego ubrania są zbyt ciężkie, w porównaniu do miękkich włosów Francuzki, które przed chwilą były jedynym jego okryciem. W jego umyśle była zupełna pustka, jakby już teraz był kompletnie wyprany ze wszystkiego. Ze wspomnień i myśli.
Zastanawiał się dlaczego drżą mu ręce. Dlaczego nie może spokojnie zapiąć koszuli. I dlaczego, chociaż rozum mu mówił, że to dopiero początek, jego serce bije wręcz nucąc żałobną pieśń.
Kiedy zorientował się, że nie ma jednego z guzików i zastanawiał się jak teraz zapiąć, delikatne dłonie Colette zrobiły to za niego. Orlov uśmiechnął się lekko na ten najczulszy gest, który mógł otrzymać. Przymknął oczy, kiedy dziewczyna pocałowała go lekko w usta. I dziwnym trafem również wyobraził sobie jak codziennie wstaje rano, ubiera się, a Col zapina mu guzik od koszuli i całuje w usta. Tyle, że ona miała dramatyczny widok. Próbowała sobie wmówić, że ich przyszłość mogłaby być porównywalna z listami Griga. Zaś Rosjanin, jeśli ona odważyłaby się wspomnieć o ich przyszłości, widział tylko nieprzerwanie płonący ogień, do którego wrzucałby stale jakieś listy, byle tylko go podtrzymać.
Napotkał jej wzrok. Miał teraz ochotę, nieodpartą, ogromną ochotę, krzyknąć, że nie chce słuchać jej opowieści, że musi iść przygotowywać się do kolejnego zadania. Ale jej sarnie oczy już dawno przejęły nad nim władzę. I nawet gdyby wiedział jak to się skończy, nie był pewny czy udałoby mu się w tej chwili wyjść.
Z każdym słowem Colette, wzrok Griga zamiast czuły, był coraz twardszy. Czuł jak zaciska najpierw delikatnie, potem coraz mocniej pięści. Dziewczyna porównywała siebie do królowej. Colette wiedziała o Effce i mówiła o niej. Orlov nie wiedział co chce tym osiągnąć, ale zacisnął aż zęby słysząc płonącą strzał. Może odwróciłby wzrok, żeby spojrzeć na kawałki lustra o których właśnie wspominała. I oszczędziłby jej swojego twardego spojrzenia. Skupiał się na słowach. Na słowach, które chociaż powlekła w dziwną bezsensowną historię, miały jasny przekaz. Colette chciała się odejść.
Grig nie poruszył się ani o krok. Nie rzucił się na kolana, błagając, żeby to była tylko nic nie znacząca historia, nie roześmiał się mówiąc, że jest bardzo niemądrą dziewczynką, bo strzelec nie poszedłby za tamtą. Grigori Orlov po raz pierwszy miał wrażenie, że to ktoś go podpala. Że to nie przedmioty niszczą się pod jego niszczycielską ręką, tylko młoda baletnica wyciąga rękę, która żarzy się płomieniem. Płomyczkiem. Orlov uniósł swoją dłoń i złapał małą Colette za nadgarstek. Delikatnie, aczkolwiek bezlitośnie odsunął jej dłoń od swojej twarzy. Czemu mu to robi? Co ona robi?
Płakała. W tej chwili jej policzki ozdabiały łzy, a on nie wiedział co ma z tym zrobić. Jak zwykle kiedy widział łzy kobiety. Ale teraz nie był pewny co w ogóle chce wykonać. Nie miał odwagi podejść, by otrzeć jej łzę. Nie miał teraz odwagi na nic. Mała baletnica zabrała mu wszystko, co uważał za swoje pewne cechy charakteru.
- Dlaczego nie chcesz pozwolić, żebym cię kochał? – zapytał Grig bardzo cicho. Jego usta znowu były spierzchnięte, a w oczy z powrotem wstąpiły ogniki.
Kochał. Trudne słowo, którego do tego pory nie nauczył się wymawiać. Ostatni wyraz, który wypowiadał do dziewczyny, jaką obdarzył swoją specyficzną odmianą miłości. W zasadzie kiedy zobaczył w ułamku sekundy jak różdżka dziewczyny znalazła się naprzeciwko niego, nawet nie zareagował. Nawet jakby zrobiła to bardzo wolno prawdopodobnie otumaniony wciąż stałby w miejscu, patrząc się na nią z żalem i rozczarowaniem.
Tym razem nie było to jak w przypadku wdzieraniu się do jego umysłu. Teraz było to coś co sam odczuwał. Widział Colette w swoich myślach. Jak podziwia jej taniec, jej perfekcyjne ruchy, jak dotyka jej włosów. Wszędzie walały się papiery z jej imieniem. Widział jak rozmawiają we Francji. W Paryżu. Szczerze mówiąc nie podobało mu się nigdy to miasto miłości. Wolał ponury ST. Petersburg. Jedyne co go trzymało we Francji to była ona, Colette. Ciekawe czy zdawała sobie sprawę ile tekstów napisał z myślą o niej. Czy zadawała sobie sprawę, że jedyne teksty, które nie spalił, właśnie nie będą mu się z niczym kojarzyły. Że pozostaną tylko echem natchnienia.
Orlov cofnął się parę kroków, trzymając się za głowę, powoli tracąc świadomość, nie rozumiejąc co się wokół niego dzieje. Osunął się bezwładnie na ziemię. Beż żadnej myśli na temat Colette.

***

Grigori Orlov otworzył niepewnie oczy. Nie miał pojęcia gdzie jest, ani co się stało. Podniósł się i dopiero teraz zorientował się, że wsadził rękę w szkło. Cała jego dłoń była zakrwawiona. Syknął z bólu. A jeden z odłamku wbił mu się głęboko w skórę. Wyjął go, zagryzając wargi. Z pewnością zostanie blizna. Co tutaj robił? Czemu lustro było rozbite? Musiał się upić. Ale czy on coś pił? I dlaczego nie miał parę guzików w koszuli?
Wyjął leniwie różdżkę.
- Reparo – mruknął, a odłamki lustra z powrotem wypełniły pustą przestrzeń. Gładka tafla pokazała odbicie zmęczonego Orlova. Griga, która nie pamiętał tyle swojego życia. Nie pamiętał, że był zakochany w dziewczynie, która postanowiła sama sprawić, że o niej zapomni.
Sam naprawił lustro. Sam naprawi swoje życie, pomimo luki w pamięci. Zostawiając sobie bliznę po odłamku szkła w dłoni. Colette potrafi spalić mosty. Orlov też. Ale on był zawodowym piromanem. Dlatego gdyby powiedziałaby mu co wybiera, on potrafiłby zrobić tak, że wszystko spłonęłoby bez śladu. Ona zostawiła przepaść.

Orlov wyszedł z sali, zamykając za sobą drzwi. Zamykając rozdział zatytułowany Colette.

Nikt jej już więcej nie widział i nikt nie wie, co się z nią stało.
Powrót do góry Go down


Haerowen Trowsent
Haerowen Trowsent

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 144
  Liczba postów : 347
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2286-haerowen-trowsent
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5210-poczta-hery-powraca
http://czarodzieje.forumpolish.com/t2795-nieco-pokrcony-wizbook-
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Sie 18 2011, 00:26;

Przetarła zaspane oczy, jednocześnie lekko zdezorientowana złapała klamkę do drzwiami prowadzące do lustrzanej sali. Powstrzymując ziewnięcie pośpiesznie nacisnęła na klamkę, uchylając drzwi i tworząc szparę, by chwilę później wystawić przez nią głowę. Dziwnym trafem, wyjątkowo jej się poszczęściło i w środku nikogo nie było. Zamknęła za sobą drzwi i tym razem głośno ziewnęła, z przyzwyczajenia zakrywając usta dłonią.
Spojrzała na jedno z luster i doszła do wniosku, że w tym momencie nie wygląda zbyta urodziwie. Pod oczami miała ciemne cienie, zupełnie jakby rozmazał jej się makijaż, a włosy były w artystycznym nieładzie. Szybko przeczesała je palcami, chociaż był to raczej ruch wywołany przyzwyczajeniem, niż to, że w rzeczywistości chciała je ułożyć. Na to, że ktoś tu wejdzie są marne szanse, a nawet jeśli to, taki szczegół, jak nieułożone włosy to mały problem.
Opadła na kanapę pod ścianę, zdjęła nazbyt kolorową torbę z ramienia i zaczęła w niej grzebać, w poszukiwaniu szkicownika. Po chwili, która dla Hery trwała wieczność, w końcu wygrzebała ten nieszczęsny notes, wraz z ołówkiem i wygodniej ułożyła się na meblu. Przymknęła na chwilę oczęta, by wyobrazić sobie to, co chce malować. Ale jak na złość, nic jej nie przychodziło do głowy. Myślała, że to z powodu hałasu w innych miejscach nie może nic wymyślić, jednak nawet tu nie ma pomysłu. Powiedziałaby, że to z powodu bezsenności, która ostatnio ją dręczy, ale nie raz już rysowała w towarzystwie zmęczenia. Lekko kiczem zajechało, dłużej już tak nie wytrzyma, musi rysować!
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Sie 18 2011, 01:01;

Szła, szła, szła... bez jakiegoś większego celu, a trzecie piętro było... taką fascynującą liczbą, tak przyjmijmy. Bo podobno trzy to liczba doskonała. Był tak jakby trochę późno, ale nie ziewała, przyzwyczaiła się w wakacje do późnego chodzenia spać, a potem leżenia w łóżko do południa i dłużej, jeśli akurat miała ochotę i jak na razie jeszcze do końca się nie przestawiła. Wiedziała, że powinna w końcu spróbować, ale po co się męczyć... lekcje jak na razie się jeszcze nie zaczęły. Ach, te sprawy organizacyjne, tyle czasu zajmowały. Słyszała, że eliksirów ma uczyć niejaki Boris Lavrov, ten chłopak Effie... Merlinie, jak ona mu w ogóle w oczy spojrzy, bo tym beznadziejnym, kompletnie dziecinnym czymś, bo inaczej tego nazwać chyba nie można było, co zaszło w wakacje, jeszcze w Nowej Zelandii.
Szła teraz, nie za bardzo patrząc pod nogi czy dookoła, bo zajęta była czytaniem najnowszego numeru gazetki szkolnej. Tak jakoś się stało, że dopiero niedawno dostał się w jej ręce, więc nie dłużyła już bardziej i zaczęła czytać w drodze. Grigori Orlov.. wrócił do rodzinnej Rosji... Effie... nic, poza ładną buźką. Spojrzała na cudne zdjęcie dołączone do artykułu, prześliczny dresik made in Beauxbattons Dżoela i strój Effki. Taak... bardzo ładnie wyglądali. Rosyjska masakra, hmm... uśmiechnęła się na widok zdjęcia.
Nacisnęła lekko klamkę i popchnęła drzwi. Rozejrzała się po pomieszczeniu, z początku nie zauważając znajdującej się w środku osoby. Weszła, wciąż czytają artykuł, a kątek oka spoglądając na lustro, które dziwacznie zniekształcało jej nogi. Były w nim cieniutkie jak patyki, przeraźliwie długie... odłożyła gazetkę, a właściwie rzuciła ją na podłogę, potem dokończy. Teraz odwróciła się, by spojrzeć w inne lustro, ale wyszło na to, że zobaczyła puchonke.
- O, Hera - powiedziała, nader inteligentnie. - Śpisz tutaj? Wyglądasz, jakbyś ledwo co się powstrzymywała. - I też ziewnęła, a co. Podobno to jest okropnie zaraźliwie, więc nie było się czemu dziwić.
Powrót do góry Go down


Haerowen Trowsent
Haerowen Trowsent

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 144
  Liczba postów : 347
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2286-haerowen-trowsent
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5210-poczta-hery-powraca
http://czarodzieje.forumpolish.com/t2795-nieco-pokrcony-wizbook-
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Sie 18 2011, 12:37;

O matko! Gazetka szkolna! Właściwie, to Hera ledwo wiedziała o jej istnieniu. No przepraszam bardzo, ale jej życie uczuciowe jest tak poplątane, że nie ma czasu na czytanie o cudzych podbojach, chociażby były nie wiem jak ciekawe. Z drugiej strony, nie czyta jej też z powodu, że nie ma tam nic o niej. Znaczy nawet gdyby było, to by o tym nie wiedziała, więc całą ta sytuacja jest bez sensu...
Gdy Krukonka weszła do sali, Hera otworzyła lekko zaspane oczy. Lekko w sensie, że otworzyła, bo zaspane to były bardzo...
- Bell... - Podskoczyła do niej w kilku krokach i położyła dłonie na jej ramionach. - Ona umarła. Po prostu odeszła. - Zawiesiła na moment głowę w ciszy, a potem spojrzała prosto w oczy dziewczyny. - Moja wena.
No dobra... To mogło się wydawać dziwne, ale dla kogoś takiego jak Haerowen to największy cios, wymierzony prosto w serce. Wyobraźcie sobie, że macie cudny talent śpiewaczy i wszyscy zawsze was za to chwalą, marzysz o karierze, nawet wiążesz swoją przyszłość ze śpiewaniem, a tu nagle TRACH! Budzisz się pewnego dnia i fałszujesz jak Mandaryna bez remiksu. Nie możesz wyciągnąć ani jeden czystej nuty. Właśnie Hera jest w podobnym położeniu. Tylko tego jej brakowało do załamania psychicznego.
- Potrzebuje natchnienia. Potrzebuję kogoś wyjątkowego, oryginalnego, kto zapada w pamięć... - Przez chwilę zamilkła z pustym wyrazem oczu. Jak ona może być taka głupia? Niebiosa zesłały jej rudego aniołka jako znak! To nie jest zbieg okoliczności, o! - Potrzebuję ciebie, Bell.
To wszystko wyszło jakoś zbyt aktorsko i emocjonalnie, nawet jak na Herę, ale już to pominę i zaliczę do szczegółów.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyPią Sie 19 2011, 00:56;

Co umarło? chciała się spytać, ale odpowiedź szybko nadeszła sama. Cóż, nie znała tego bólu, bo sama nigdy nic nie tworzyła, jedyne co... ach, pamiętała, jak w piątej klasie Viv wymyśliła, ze założą zespół i Bell miała zająć się reklamą. Kiedy zobaczyła jaki plakat wykonała, jakoś szybko porzuciła ten pomysł, hyhy. Ciekawe dlaczego? Wielka tajemnica! Stała teraz jak głupia, z jej rekami na swoich ramionach i patrzyła się po prostu, starając odgadnąć o czym puchonka myśli.
Ojaaa, jeszcze nikt nigdy nie chciał jej rysować ani nic... no kiedyś jedynie pewne dwie puchonki uparły się, żeby robić jej zdjęcia, przy czym wylały na nią tyle wody, że prawie nic nie wiedziała. Z zaskoczenia, of kors. Bell chyba nie nadawała się specjalnie na modelkę, nie potrafiła długo siedzieć bez ruchu ani nic...
- Chcesz mnie rysować? - Aż otworzyła usta ze zdziwienia jak krab Sebastian (muahaha, wreszcie przypomniałam sobie jego imię) w bajce Disneya o Małej Syrence. - Łał. To... yy... pomoże ci? Ja ci pomogę odzyskać wenę?
Niebywałe.
Odeszła wreszcie od Hery i usiadła sobie na kanapie, innej niż ta na której wcześniej siedziała puchonka. Nie wiedziała czy rzeczywiście ma zamiar ją zacząć teraz rysować czy tak po prostu... kiedyś.
- Nudzi mi się, Hera - wypaliła, spoglądając na swoje paznokcie, pomalowane przezroczystym lakierem, a potem na odbicie dziewczyny w lustrze. - Powiedz coś ciekawego.
Powrót do góry Go down


Haerowen Trowsent
Haerowen Trowsent

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 144
  Liczba postów : 347
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2286-haerowen-trowsent
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5210-poczta-hery-powraca
http://czarodzieje.forumpolish.com/t2795-nieco-pokrcony-wizbook-
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyWto Sie 30 2011, 09:58;

W jej głowie już roiły się pomysły jak wykorzystać Bell... Znaczy nie w takim sensie jak myślicie!Zboczeńce... Ale do rzeczy – potrzebowała małej żyrafy, orzeszków i stada wiewiórek,do tego mogą też się przydać anielskie skrzydła i półtony surowego ryżu. Chociaż tak po zastanowieniu te orzeszki są absurdalne....
O, o! Albo może uwiecznić Bell w stroju kąpielowym, pod prysznicem z parasolką. Nieee...to zbytnio przypomina słitfocie. Dobra... może coś prostego... Zwykły obraz, na którym Bell siedzi na huśtawce, na tej Hogwarckiej, przyczepionej do drzewa. Przy odpowiedniej kolorystyce będzie to wyglądało całkiem ładnie, tylko... Za zwykle. Może dać wielkiego smoka czającego się za dziewczyną, by ją zjeść? Nie chwila... coś podobnego już kiedyś malowała.
No to pójdziemy w stronę mitologi. Chociażby nimfa wodna, o! Tego jeszcze nie robiła.
- No pewnie, że chce. Dzięki tobie już odzyskuję wenę, Słońce.... Masz może jakąś białą suknie? Jak coś bez problemu jakąś znajdę. - Przerwała na chwilę, by zastanowić się nad swoim pomysłem, tak... będzie się go usilnie trzymała. - Zgodzisz się na to, by w sukni wejść do wody? Jakbyśmy jeszcze wpletli ci białe róże we włosy... To idealny kontrast! - Zaczynała się rozkręcać, więc jeśli Bell nie ma innego pomysłu niech lepiej nie niszczy wizji Hery, bo się dziewczyna nam psychicznie załamie. - W zasadzie to potrzebuję tylko szkicu, to nie powinno zająć dużo czasu.
Opadła z powrotem na kanapę i spojrzała na dziewczynę, co ona ma jej niby powiedzieć?
- Największe ataki śmiechu mam wtedy, gdy każą mi siedzieć cicho. - Wcale to, to ciekawe nie było, ale nic innego do głowy jej nie przyszło, zbytnio była zajęta rozmyślaniem o wizji Bell w wodzie.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySro Wrz 21 2011, 17:58;

Hehe, no jak można nie mieć skojarzeń, skoro sama się o to prosisz. W sensie, że piszesz, żeby ich nie mieć, przecież wiadomo, że ludzki mózg pracuje zupełnie na odwrót i robi to, czego mu się nie pozwala... (Teraz tylko czekać na zielony dopisek pani Kasi, że nie mogę tak uogólniać, bo nie każdy człowiek musi tak robić.) Booooże, jak tak wymieniasz żyrafę (z Afryki chyba!), orzeszki, wiewiórki, to mam przed oczami bardzo dziwne scenariusz i chyba wolę, żeby nie zostały wykorzystane. Istna dżungla. Całe szczęście, że Hera dość szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Nimfa wodna, hyhyhy.
Bell słuchała pozornym spokoju, jak Hearowen opisuję swoją wizję i właściwie całkiem jej się podobało, no może poza tą wodą.
- No pewnie, jeszcze z walentynek... gdzieś ją upchnełam, powinna się nadać - uśmiechnęła się lekko, na samą myśl o owym stroju. - Jak będzie nieco cieplej niż teraz, to czemu nie - powiedziała, wcale nie uwzględniając, że podczas poprzednich postów, były jeszcze wakacje, w naszym realnym świecie!
- Aha. Siedź cicho - powiedziała, z chytrym, niby to uśmieszkiem, chociaż szczerze wątpiła, żeby akurat teraz puchonka zaczęła się śmiać jak głupia. Doskonale znała takie sytuacje, przecież sama tyle razy nie mogła się uspokoić, właśnie wtedy, kiedy powinna.
Powrót do góry Go down


Haerowen Trowsent
Haerowen Trowsent

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 144
  Liczba postów : 347
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2286-haerowen-trowsent
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5210-poczta-hery-powraca
http://czarodzieje.forumpolish.com/t2795-nieco-pokrcony-wizbook-
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySob Paź 15 2011, 11:46;

No i rzeczywiście nie zbierało jej się na wybuch śmiechu, ale tylko dlatego, że była zbyt podniecona podekscytowana tym, że zaczęła odzyskiwać wenę. Co oczywiście nie przeszkadzało jej w ukazywaniu szerokiego uśmiechu.
- Ooo... Przypomniała mi się taka ciekawostka! Wiedziałaś, że penis mężczyzny jest trzy razy dłuższy od jego kciuka? - Okej, prawda jest taka, że to jedyna ciekawostka jaką zna, więc opowiada ją wszystkim dookoła, jak sobie tylko o niej przypomni. - Znaczy tak słyszałam...
Czy tylko mi przed oczami przeleciał filmik, jak to Hera lata po Hogwarcie z linijką i mierzy każdemu facetowi kciuk? Mam nadzieję, że tylko mi. i żeby było jasne, wcale tego nie robiła! (no dobra... myślała o tym, ale tego nie zrobiła!)
- Masz ochotę zrobić komuś jakiś kawał? - Pomimo tego, że ledwo żyje, to jednak nagle nabrała ją na to ochota. Na to, w sensie, że na zrobieniu komuś dowcipu... Bell, źle działasz na mózg Hery. A przynajmniej na jego pracującą część.
Tak czy inaczej, potrzebuje jakiegoś szatańskiego pomysły. Ktoś jakiś ma? I w ogóle potrzebna jest też osoba, której ten kawał można zrobić... Tak się składa, że Haerowen jakoś jest nastawiona do wszystkich optymistycznie i nie ma nikogo na celowniku. Ahh... Aż czasami chce się mieć osobę, którą z chęcią obrzuciłoby się łajnobombami.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySro Paź 19 2011, 22:32;

- Jejku, Hera, jesteś niemożliwa - wyszczerzyła się do niej, odruchowo patrząc na własny kciuk. Tak po prostu, nie żeby była facetem! Prawdę mówiąc, to pomyślałam właśnie o czymś takim jeszcze zanim przeczytałam, że ty również sobie to wyobrażasz, więc to chyba bardzo prawdopodobna sytuacja. Swoją drogą, to byłoby całkiem ciekawe, gdyby dziewczyny wymyśliły sobie zrobić taki ranking, po czym zmierzyły kciuk każdego faceta w Hogwarcie (czy czarodzieje mieli coś takiego jak linijki? xd). Może... może kiedy indziej. Wyglądało na to, że póki co puchonka zapomniała zarówno o tym (chociaż może po prostu dlatego, że miało to być krótką ciekawostką nie tematem do rozmyślań), jak i o malowaniu Bello-nimfy wodnej, za to zaproponowała całkiem ciekawą rozrywkę na czwartkowy (powiedzmy!) wieczór czy też już nawet noc, bo z tego co pamiętam, jak pisałam pierwszy post to miało już być całkiem późno.
- Och, nawet nie wiesz jak bardzo! Ostatnio jest tak nudno, gdzie nie pójdę wszyscy przymulają, tylko te imprezy... nawet one nie są tak ciekawe jak kiedyś. Co powiesz na tego nowego od Magii Leczniczej albo gościa od transmutacji? - zapytała, jak na razie jeszcze bez większego planu co zrobić. Cóż, Bell jak nie miała konkretnej osoby to wypadało na przypadkową, którą nie specjalnie dobrze znała.
Aż strach pomyśleć, jak dobrą dziewczynką ostatnio była! Te stare, dobre czasy, szczególnie podczas trzeciej i czwartej klasy... może warto je powrócić?

//wiem, że nikogo od transmutacji nie ma (chyba), dlatego można by go poprowadzić jako MG : D
Powrót do góry Go down


Gilbert Slone
Gilbert Slone

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 704
  Liczba postów : 1021
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySob Sty 28 2012, 15:57;

Biedny niekochany Gilbert. Sam jeden w tym jakże mrocznym zamku podczas równie mrocznej i mroźnej zimy i w ogóle. Nie no poważnie, straszna lipa. Za oknem pizgawica, a on się nawet nie ma do kogo przytulić. Nie żeby stracił swoje oddane fanki, no skąd. A w sumie cholera wie co się z nimi stało. No mniejsza, mniejsza. Nie chodziło mu o takie przytulenie. Po co się macać i ruchać jeśli to nie dawało mu ciepła? Wyciągamy wszyscy chusteczki i ocieramy kąciki oczu z żalem. Chociaż, z medycznego punktu widzenia, nie mamy kąta oka. Nie czepiajmy sie jednak szczegółów, ocierajmy sobie to co kto tam lubi i gdzie się robi mokry kiedy mu smutno. Głaszczmy wszyscy biednego Slone po jego ciemnych włoskach i bądźmy z nim całymi serduszkami licząc, że w końcu mu się uda osiągnąć w życiu szczęście. A biedaczek, już był prawie pewny, że mu się udało. Przemyślenia za moment. Teraz Sala Lustrzana. Idealne miejsce dla kogoś takiego jak Gilbert. Z chęcią wszedł tutaj z buteleczką herbaty z prądem w ręce. Przesunął sobie kanapę przed lustro, które pokazywało wszystko jak najnormalniej. Rozjebał się na owym meblu wygodnie, otworzył buteleczkę i ogrzał napojem wnętrze brzuszka, przy okazji gapiąc się na pięknego siebie na szkle. Czy on nie był cudowny? I taki seksowny? Wszystko miał seksowne, łącznie z brwiami, paznokciami i paskudnym charakterem. A jednak nie wszystko poszło po jego myśli. Niebiosa miały mu zesłać cytryny, co by mógł zrobić lemoniadę. Niestety, zesłały mu jabłka, więc stworzył Szarlotkę. I co sie okazało? Zakalec. Ostatnio widział swoją blond niewiastę w listopadzie i to na jakiejś tam dziwnej imprezie. I jak kamień w wodę. Nie mógł jej znaleźć nigdzie w zamku ani w Hogsmade ani w melinach ćpunów w Londynie. Nie odpowiedziała na żadną z jego kilku...nastu sów. I w ogóle, nic. Normalnie go zostawiła. Najpierw nie dała się wyruchać, a teraz zostawiła. A może zdechła? Przedawkowała i tyle. Jak to ćpunka. I zrobiła to bez niego, a przecież miało być inaczej. Zsunął się na kanapie prawie z owych poduszek spadając, znów rozgrzał wnętrzności herbatką, a na sam koniec spojrzał na siebie z wyjątkowo naburmuszoną minką. Raz dwa trzy foch na wszystko, pf!
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySob Sty 28 2012, 17:47;

A teraz wszyscy podnosimy swoje cudowne, jak i te mniej ciekawe tyłki z krzeseł i robimy wielki aplauz, gdyż uwaga uwaga... Szarlotka wróciła! Jeee, cieszymy sie wszyscy. Wiadomo, tęsknota za znajomymi, a także jej uroczym, bedbojskim i JAKŻE SEKSOWNYM Glibertem zrobiła swoje, więc tak i oto Krukonka znowu pojawiła się w szkole. Oczywiście, nikogo nie obchodzi to gdzie tak długo była. I chuj. I tak powiem gdzie. Francuzka podziewała się w swoim rodzinnym mieście, 9235823567832 kilometrów od Londynu, w państwie nazywanym Francją, a konkretnie na jakichś obrzeżach, zadupiu jak kto woli, nieważne. A tam postanowiła się trochę ogarnąć, wyluzować i w ogóle jakoś doprowadzić się do porządku, stanu normalnego. Wiadomo, że nic jej z tego nie wyszło, więc bez zbędnych pożegnań ze swą jakże kochającą mamuśką postanowiła się znowu wbić do Hogwartu i tam na nowo truć dupe ludziom. No i tak oto jest, jeszcze w miarę żywa.
Hohohoho, w ogóle, żeby tu jeszcze ją jakoś po ludzku przywitali. Jakieś przyjęcie powitalne, ewentualnie dzika biba z alkocholem i narkotykami, ale nieeeee. Tu sie już o niej zapomniało, no oczywiście! Nikt się nie pofatygował żeby ją przywitać, pf. A potem będą chcieli. Szarlotko pożycz prochów, Szarlotko to, Szarlotko tamto. A Szarlotka TAKIEGO WAŁA.
No i bez zbędnych szczegółów. Wybrała się na spacer po zamku, w poszukiwaniu znajomych białych twarzy. Aż w końcu chuj z tego wyszedł, a ona jakoś tak zawędrowała na trzecie piętro. I jakoś tak weszła przez pierwsze lepsze drzwi. I jakoś tak wyszło, że Gilbercik, jej owa miłość i takie tam, tam był. I jakoś tak do niego podeszła. I jakoś tak sie rozjebała obok niego na tej kanapie.
- Dzień dobry kochanie! - A jakże, trzeba zrobić dobre wejście, wiadomo. Się przywitała stylowo, nie ma co. I z jakim dobrym humorem! Normalnie nic tylko jeszcze powiesić taką tęczę nad nimi. Hm, ewentualnie jemiołę.
Powrót do góry Go down


Gilbert Slone
Gilbert Slone

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 704
  Liczba postów : 1021
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptySob Sty 28 2012, 19:00;

Ah, jak ja tęskniłem za tymi pierdołami, które mi tu teraz wypisujesz. Zadania niemające sensu, kompletny brak składni, nieogar samej Szarlotki i rozwijanie akcji w trzech ostatnich zdaniach całej wypowiedzi. Jakież to typowe, wręcz charakterystyczne. Nie narzekam, nie śmiałbym przecież. Podnoszę się grzecznie z krzesła w celu uczestniczenia w fali. Mogę nawet krzyknąć radosne łuhuuuu i zaklaskać w łapki niczym foka, która właśnie dostała rybę i się z owego powodu cieszy. Pozostaje ewentualnie szybkie ułożenie i odśpiewanie hymnu. No wiesz, oda do Szarlotki, te sprawy. Ah gdyby tylko Gilbert wiedział na pewno rozłożyłby jej na schodach czerwony dywan i przygotowałby tony proszków, eliksirów czy innego rodzaju alkoholu. No normalnie urządziliby sobie taką dwuosobową banie jakiej jeszcze nie miała. Nie jego wina, że się nie zapowiedziała i pojawiła się w szkole prawie jak ACTA w naszym biednym kraju i w ogóle w reszcie Europy. Przyjebała z wielkiego młota, nikt jej właściwie nie chce, a i tak ją wszyscy przyjmują, a przy okazji wzbudza wielkie zainteresowanie u każdego. No cała Szarlotka, prawda?
Piękne i oczywiście seksowne oczęta chłoptasia zmrużyły sie kiedy w szkle dostrzegły jeszcze jakiś zarys postaci. Jakiś taki wybiedzony, blond zarys, który cholera wie skąd sie tam wziął. Owa tajemnicza postać rozjebała się obok niego na kanapie i przywitała jak gdyby nigdy nic. Oj to zdecydowanie było podejrzane. Gilbert nieufnie spojrzał na buteleczkę jakby podejrzewając, że ktoś zrobił mu niefajny żarcik i czegoś tam dosypał. Nie podtrzymując się nijak, zsunął się w końcu z kanapy. Nie grzał jednak długo podłogi swoim dupskiem, o nie. Odłożył odżywczy napój i przykucnął przy lustrze niczym rasowy Tarzan, przyglądając się temu co tam widział, z mniej więcej jego ogarem. Teraz wpadł na to, że moze to jakaś sztuczka Hogwartu, kto wie? Takie zwierciadło Ain Eingarp z opóźnionym zapłonem czy w ogóle coś takiego. Popsute, mówiąc krótko. Czy postać rozmyje się kiedy palec Gilberta tyknie jej odbicie? Nie rozmyła się. Omygy, co się dzieje! Najwyższa pora podejść wreszcie do cielesnej krukonki. I ona nie uniknęła dźgnięcia w nogę w celu sprawdzenia czy w ogóle ma ciało. Oczka Gilberta natychmiast zaświeciły kiedy dotarło do niego z kim ma do czynienia, że to jawa, nie sen i takie tam. I teraz powinna nastąpić scena wzruszającego powitania, rzucanie się sobie w ramiona w zwolnionym tempie i w ogóle. Aleee nieeee. Slone robi wszystko po swojemu.
- GDZIEŚ TY KURWA I Z KIM BYŁA?! - Zapytał wyjątkowo kulturalnie i wyjątkowo odpowiednim tonem stając nad nią niczym kat z załatwioną już robotą. Skrzyżował ręce na swoim, zważ na to, seksownym torsie i zmarszczył brwi przygniatając ją spojrzeniem do kanapowej poduchy. Oj będzie wpierdol.
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyCzw Lut 02 2012, 21:33;

Racja, powinna mu raczej z góry powiedzieć, że wraca do Hogwartu. A najlepiej to w ogóle dać znać, że przedtem gdzieś wyjeżdża, bo oczywiście on nie miał o tym zielonego pojęcia. I w sumie, takie zachowanie wśród normalnych par byłoby czymś typowym; jakieś romantyczne pożegnanie, potem codzienna wymiana listami do czasu aż znowu się nie spotkają twarzą w twarz. No ale, Szarlotka i Gilbert raczej normalni nie są, razem z tym ich pokurwionym związkiem, więc musiały im wystarczyć tylko pojedyncze myśli o sobie. A to, że Francuzka jednak powróciła do szkoły było czymś całkowicie normalnym. Gdzie indziej miałaby taki wielki luz, imprezowanie, ćpanie i w ogóle opierdaling jak nie tutaj? I kto by pomyślał, że jest to tylko szkoła. No cóż, szkoła to pojęcia względne. Studentem też jest się tylko z nazwy. Wszyscy wiemy, że praktycznie żaden student nie zaglądnął do podręcznika od czasu kiedy... był jeszcze uczniem? Z resztą, pewnie wtedy już i tak zlewał na szkołę, a uczęszczał na zajęcia tylko ze względów towarzyskich. Niewaaażne.
Szarlotka pewnie obraziłaby się na wieść, że pan Slone ma ją za jakąś zjawę. Że niby nie wierzy, że się tam znalazła, dokładnie w tym samym pomieszczeniu co on? W sumie, nie można sie mu dziwić. Dziwny przypadek zbiegu okoliczności, nie ma co. No ale, ona tam jest. Stoi, tak ledwo, ale jednak. Bardziej kołysze się na boki, przy okazji z głupią miną obserwuje poczynania chłopaka. No, nie ma to jak gapić się na swoją dziewczyne jak na kompletnego debila. No trudno sie mówi. On nawet w mniej dziwnych sytuacjach tak na nią spogląda. Już w ogóle lepiej nie skomentujmy tego kopnięcia w jej kolano.
- Jasne, romantyzm poszedł się jebać. Czego sie spodziewać? - Skomentowała jego powitanie, jednak potem od razu skierowała się ku jego wulgarnemu odniesieniu do niej, a przy okazji niby pytaniu, a raczej oskarżeniu, że od razu z kimś się ruchała.
- Byłam u siebie. W domu. Sama. - W ogóle, po kiego ona się mu tłumaczy? Sobie była, pojechała, i wróciła. Czy nie to sie liczy? Ale oczywiście, najlepiej od razu drzeć po niej morde, zamiast się grzecznie przywitać. No ale, już trudno. Przyzwyczailiśmy się, co nie?
Powrót do góry Go down


Gilbert Slone
Gilbert Slone

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 704
  Liczba postów : 1021
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyPią Lut 03 2012, 09:29;

O jejku, jejku. Jaki ty masz nagle ładny avatar. Ciekawe skąd go wytrzasnęłaś i kgo ci go zrobił co?
Racja. Szarlotka powinna dać mu znać i usychać z tęsknoty, bo takie są zasady normalnego związku. Oczywiście Gilbert zdawał sobie sprawę, że w normalnym związku to oni nie są. W żadnym wypadku. Ale no ludzie kochani, nie przesadzajmy. Mogła mu chociaż dać znać, że żyje skoro wiedziała, że biedny będzie tęsknił i zastanawiał się czy miłość jego życia w ogóle żyje. Przy swoim trybie życia życia w ogóle powinna mu czasem dawać znać, że nic jej nie jest. Tak sama z siebie do niego podejść powiedzieć, Siema siema - ja żyje, dać mu buzi, ładnie sie przytulić, a potem mogłaby iść znowu ładować. A czy tak robiła? Ależ oczywiście, że nie. Dlaczego? Cóż, wredna z jej sucz i lubi się znęcać nad biednym, zakochanym Gilbertem. NA PEWNO. Bo w ogóle, ona go wcale nie kocha i to jest strasznie smutne i matko kochana za co to wszystko. Co ona robiła w Krukolandzie, nie wiemy do dziś. Powinna mieć choć troche oleju w głowie albo raz na jakiś czas sięgać do książek co, by się pouczyć. Że nie robi tego drugiego wiedział, bo nie był debilem. To pierwsze zauważył z doświadczenia.
Nie stała tylko siedziała na kanapie, ty kłamco. Widzisz. Gubisz się w zeznaniach! A potem dziwisz się, że biedny panicz Slone ma wątpliwości czy przypadkiem się czegoś nie naćpał, bo niemożliwością jest ona w jednym kawałku i to na wyciągnięcie ręki. Skandal, po prostu skandal. Na domiar złego nadal wyglądała tak samo okropnie i miała małe cycki, pf. Chociaż z drugiej strony... racja. Po tym, po dłuższym namyśle, doszedłby do wniosku, że to prawdziwa Szarlotka. Gdyby miał zwidy to jego wyobraźni ana pewno sprawiłaby, że niewiasta stałaby się piękna niczym jutrzenka czy jakaś tam inna cholera co lata nago po łące.
- Romantyzm? No jebło ją do reszty. Zjawia się taka po dwóch miesiącach milczenia i oczekuje, że na nią wyskocze z pierścionkiem, kwiatami i miłością. Ogar! - Prychnął siadając na kanapie z odpowiednio urażoną miną i odpowiednio mocno w celu wbicia sie w miękką poduszkę jak najbardziej. To ona powinna go teraz ładnie ubłagać żeby się już nie złościł, a nie kurcze, jeszcze na niego marudzić. No skandal!
- Że we Francji? Sama? Tak o? Ehe, na pewno. Wesoło odpoczywałaś w SPA czytając książki, na które wcześniej nie miałaś czasu. Moje miliard sów po prostu zgubiło drogę, odwyk poszedł ci świetnie, a każdy miły pan, który w takim SPA masuje, był stu procentowym pedałem. Postanowiłaś pomilczeć żebym nie zapragnął też odpoczywać, bo przecież nauka ma mi być w głowie i wróciłaś na dwa najabrdziej romantyczne święta w roku, zwane urodzinami nowego Boga i Walentynkami. TAK, wiem że nie masz pojęcia, że oba właśnie nadchodzą i to tylko taki przypadek. I oczywiście zaraz mnie przytulisz, złapiesz za rączkę i pójdziemy wesoło hasać po tej pizgawicy na błoniach. No ja pierdole! - Jakim cudem powiedział to na jednym oddechu, nie mam pojęcia. Wyrzucił z siebie wszystkie negatywne emocje jakie buzowały w nim od listopada, po prostu. Musiał na nią podnieść głos wytykając jej błędy, bo inaczej nie był w stanie jej przekazać, że mu było przykro i w ogóle. A w taki sposób przynajmniej do niej dotrze i wszystko usłyszy. Na sam koniec, by dodać temu wszystkiemu więcej dramaturgi, wstał z miejsca, skrzyżował ręce na piersi i podszedł do jednego z luster patrząc w dal z miną nie wyrażającą uczuć, a zarazem kipiącą wręcz bólem, tęsknotom i uczuciem zdrady. Wprawdzie powinien stać przy oknie, bardziej plecami do niej, a w tle powinna grać dramatyczne muzyka, ale no niestety. Było prawie jak w serialach. Normalnie ręke dałby sobie uciąć, że gdzieś tam w tle słyszał przerażony kłótnią płacz ich dziecka i okrzyki rodziny typu, Gilbercie uspokój się! albo Szarlotko jak mogłaś, oh jak mogłaś, jak, oh! ewentualnie Olaaa Bogaaa, gdzie zmierza ten ziemski padół!
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8




Gracz




lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 EmptyPią Lut 03 2012, 18:54;

No przecież to tak łatwo jest się domyślić! Nikt inny nie truje mi cały tydzień, jaki to brzydki avek ma Szarlotka, a potem przez następne tyle samo czasu każe mi go zmieniać na inny, aż w końcu wkurza się i robi je samodzielnie, wysyła, a ja wybieram ten który mi najbardziej przypadł do gustu. A że jest ich więcej, to mogę sobie zmieniać ile chcę, bez obaw że znowu któryś ci się nie spodoba. Widzisz jak to działa? Robię ci tutaj reklamę i takie tam.
A skąd ona mogła wiedzieć, że on tak szalenie za nią tęskni, skoro zawsze przy niej jest taki zimny, obojętny i ogólnie sprawia wrażenie, jakby miał ją głęboko w poważaniu? No a skoro jeszcze nie dostał zaproszenia na pogrzeb, to znaczyło, że żyła. Proste. No ale skoro z nim tak wszystko trzeba komplikować, to luzik. Będzie dostawał od niej listy z informacjami, co robi, gdzie jest, z kim jest, i że ogólnie jeszcze się nie zaćpała pod jakimś pubem czy inną meliną. Nie ma sprawy, da sie zrobić.
Tak tak, wiemy. Straszna z niej sucz, to wszystko jej wina, biedny Gilbert, płaczmy wszyscy nad jego biednym żywotem, takie tam.
Oj no już, mówiłam, że dostaniesz chujowego posta. Poza tym, byłam zdekoncentrowana i praktycznie nie wiedziałam co piszę, nie czepiaj się już. Poza tym, czego on się spodziewał? Że nagle przez tyle czasu z Szarlotki zrobi się niezły lachon z silikonem tu i ówdzie, że zniknie platynka z jej włosów a zastąpi ją rudy lub czarny, że potargane, przeprane koszulki zastąpi jakaś panterka czy inny afrykański wzorek? hohohohooh, NO TO SIE ZDZIWIŁ. Z resztą, on ma kochać Szarlotkę taka jaka jest; z małymi cyckami i odstającymi kościami, z zaćpanym wyrazem twarzy i ogólnie z jej całokształtem. Nie ma takiego zmieniania jej.
- Gdzieżby znowu! W ogóle zastanawiam się jak to się stało, że właśnie znaleźliśmy się w jednym pomieszczeniu! Z pewnością gdyby któregoś z nas tu nie przywiało to nie wiedzielibyśmy o swoim istnieniu jakieś następne dwa miesiące! I w ogóle nie liczę na żadne prezenty i w ogóle powitalne uściski z twojej strony. W ogóle ciekawa jest ta nasza MIŁOŚĆ, no nie ma co! Pewnego razu oboje wzajemnie się zajebiemy. - Jak myślał że wyskoczy do niego z łapkami i zacznie przepraszać za coś, czego nie zrobiła specjalnie, to się pomylił, no wybacz. A to, że podniosła głos, jakoś tak samo wyszło. Zdenerwował ją, uraził i w ogóle. A tak sie nie robi. Ciekawe, że tylko przy Glibercie Francuzkę zawsze ponoszą emocje i nie panuje nad tym co robi, hohohoho!
- Mam ci się spowiadać z tak beznadziejnych rzeczy? Czy wyglądam ci na osobę, która wróciła wypoczęta, pełna życia i odnowiona ze SPA czy innego ośrodka? Bo jeśli tak, to musisz mieć naprawdę słaby wzrok. Poza tym, jakoś nie miałam czasu żeby się puszczać na lewo i prawo. Z resztą, pewnie nie zaprzeczyłbyś, gdybym takie rzeczy zarzuciła tobie. Więc tak jeszcze raz ci tłumaczę, żeby dokładnie dotarło ci do tego ślizgońskiego łba: byłam w domu, we Francji, a jedynym moim towarzyszem był kot i moja matka. Wybacz że cię nie zabrałam ze sobą, ale stwierdziłam, że po tygodniu spędzonym z teściową wypierdoliłbyś tam równie szybko jak... wszyscy, którzy mieli okazję ją poznać. Widzisz, zrobiłam to dla twojego dobra. I pamiętam o jednym z tych świąt. Walentynki mi całkowicie wypadły z głowy. To kiedy one są? - Z porównaniem do niego już się nawrzeszczała w poprzedniej wypowiedzi, więc teraz postanowiła mu wszystko wytłumaczyć powoli i z opanowaniem, a przy okazji na koniec wyskoczyła z pytaniem godnym każdego Krukona i tak oto zjebała całą swoją wypowiedź, czego oczywiście jeszcze sobie nie uświadomiła. Z resztą, nieważne. No, a on teraz powinien to wszystko zrozumieć i już się na nią nie gniewać, ale znając życie i tak uczepi się jakiejś pierwszej lepszej bzdury, choćby tej wzmianki o Walentynkach, byle tylko nakrzyczeć sobie na nią znowu. Jak ona z nim wytrzymuje? I w ogóle, po kiego ona z nim jeszcze jest, skoro ten uważa ją za taką niewierną sucz? Już dawno mogłaby sobie znaleźć kogoś kto by ją w końcu docenił i zaakceptował, a tak? Dalej trzyma sie Gilbercika. No kurwa.
No, a skoro już wyraźnie powiedziała, że rzucać się na niego nie będzie, to mogła tylko obserwować jak ten strzela focha i przenosi się przed lustro, byle tylko unikać jej wzroku i móc zrobić obrażoną minę. Ona z resztą też nie była z siebie bardzo zadowolona, że oto na dzień dobry od razu wpadli w nieporozumienie, a jej mina zdradzała zakłopotanie i smutek, którego tym razem nie potrafiła tak po prostu ukryć. No trudno, skoro już siedziała na tej kanapie, wystarczyło jej się na niej skulić i z lustra obserwować Gilberta. Któreś z nich musi w końcu ochłonąć, nie? No chyba, że będą się na siebie gniewać już do końca życia, chlip chlip.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 QzgSDG8








lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty


Pisanielustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty Re: Sala lustrzana  lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sala lustrzana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 29Strona 7 z 29 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 18 ... 29  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: lustrzana - Sala lustrzana - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
trzecie pietro
-