Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zaczarowany Wodospad

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyWto Lut 05 2019, 15:43;


Zaczarowany wodospad


Ukryty wśród dzikich, Islandzkich ostępów wodospad jest miejscem, które turyści za wszelką cenę próbują znaleźć. Nietknięty przez człowieka, wydaje się wciąż emanować magią drzemiącą w tych ziemiach od tysięcy lat. Porośnięte mchem kamienie, otaczające go wysokie skały i krystalicznie czysta woda sprawiają, że jest to miejsce warte odwiedzin. Przebywając nad brzegiem jeziorka, do którego z szumem wpada woda, wydajesz się odcięty od reszty świata i masz wrażenie, że dokładnie słyszysz swój wewnętrzny głos, mieszający się z szumem wody.

Rzuć kostką, aby sprawdzić, co Ci się przydarzy:
Kostki:
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptySro Lut 13 2019, 23:09;

Dzielenie domku z Cassiusem musiało być jakimś niewybrednym żartem.
Elaine, rzecz jasna, była zupełnie zachwycona tym pomysłem – wszyscy Swansea zebrani w jednym miejscu, co za niewypowiedziana radość. Hurra. Elijah skakał aż pod sam sufit. Skakał tak energicznie, że wyskoczył stamtąd jak najprędzej, nim zdążą paść słowa, które mogłyby zepsuć mu resztę wyjazdu. Nie ma mowy, na to na pewno nie pozwoli, Islandia była jego marzeniem i planował wykorzystać ten czas jak najlepiej – a rozumiał przez to, rzecz jasna, napstrykanie takiej ilości zdjęć, że wyczerpie wszystkie klisze i zupełnie rozładuje mugolski aparat.
Był tylko jeden problem... wyszedł z domku w takim pośpiechu (nie chciał by siostra za nim poszła, choć prawdopodobnie wyczuła, że nie chciał teraz jej towarzystwa), że nie zdążył się nawet rozpakować. Wszystkie jego aparaty – a wziął całą swoją kolekcję złożoną z trzech sztuk – zostały w tamtym przeklętym miejscu oznaczonym fluorytem, a on zdecydowanie nie chciał tam teraz wracać.
Eufemizmem byłoby nazwanie go niezadowolonym, był na tyle wściekły, że kiedy tylko dotarł do miejsca, w którym nie widział uczniów i nauczycieli Hogwartu ani żadnego z gapiących się na niego tubylców, pozwolił metamorfomagii szaleć w najlepsze, co odbijało się na jego przykrytej białą czapką czuprynie. Żółć, pomarańcz, czerwień, pomarańcz, żółć, pomarańcz, czerwień... i tak w kółko. Wystające spod czapki kosmyki przypominały najprawdziwszy, migoczący ogień, szalenie dobrze widoczny na tle wszędobylskiego śniegu.
W końcu zatrzymał się, rozejrzał dokoła i odetchnął głęboko, zaciągając się lodowatym powietrzem. Energiczny spacer przez śnieg dobrze mu zrobił, fizyczny wysiłek przywrócił nieco spokoju, a szum wody działał kojąco na jego skołatane nerwy. Metamorfomagia za to dalej wyczyniała z jego włosami co jej się żywnie podobało.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptySro Lut 13 2019, 23:55;

Dzielenie domku z rodzeństwem było niczym w porównaniu z tym, z czym Nessie przyszło się mierzyć. Blaith sama w sobie była dość wymagającym kompanem, a w towarzystwie wzdychającego do niej Williamsa i Ezry.. Cóż, cud się zdarzy, jeśli pokój nie wybuchnie. Zwłaszcza od tej chemii pomiędzy Clarkiem, a Dearówną. Zwinęła więc swoje rzeczy, włożyła wygodniejsze buty i opuściła uroczy domek, szukając sobie celu. Nie miała ochoty odpowiadać na kolejne pytania dotyczące jej samopoczucia czy nie daj boże transmutacji, a tkwiąca w torbie ognista wydawała się doskonale to rozumieć. Przechodząc nieopodal kuchni, usłyszała jak ktoś wspomina o wodospadzie.. Cóż, nie była fanką wody i miejsc mających na swoim obszarze głębokie jeziorka czy rzeczki, tym bardziej rwących wodospadów, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Zgarnęła z kuchni ciepłe ciastko z cynamonem, wciągnęła czapkę na uszy i wyszła na dwór, teleportując się.
Było wcześnie. Szum wody był przytłaczający, a pokryta grubą warstwą śniegu sceneria odbijała światło słońca, które leniwie wyglądało zza szarych chmur. Pogoda była ładna, chociaż podmuchy lodowatego wiatru, który nadchodził od strony morza północnego, mogły wzbudzić dreszcz. Rozejrzała się dookoła, lustrując wzrokiem błyszczącą niczym ogień taflę niespokojnej wody, do której wpadał wodospad. Obmywała kamienie i skały, nadawała temu miejscu jakieś dziwnej aury, której Lanceleyówna nie potrafiła określić.
Poprawiła kurtkę, ruszając do przodu i wsuwając dłonie do kieszeni. Drobna i chuda dziewczyna z plecakiem, o burzy rudych, plączących się włosów bardziej przypominała udręczaną duszę spoczywających niedaleko zwłok niż zdrową, młodą studentkę. Była niezdrowo blada, miała podkrążone oczy i zabawnie zaróżowione poliki. Szła niczym w trasie, starając się ignorować echo krzyczące w jej głowie słowa, których wcale nie chciała słyszeć. I pewnie szukałaby dalej idealnego siedziska, aby cieszyć się okolicznościami przyrody i alkoholem, gdyby nie nieoczekiwana persona, która pojawiła się kawałek przed nią. Zmarszczyła brwi i nos, stając i opierając dłoń na biodrze. Stała tyłem, była cicho i naprawdę próbowała się ugryźć w język, ale ten niedorzeczny widok sprawił, że pokusa była silniejsza od zdrowego rozsądku. Nie ma to, jak zaczepiać nieznajomych ze smakiem. Odchrząknęła, nie ruszając się z miejsca i wolną dłonią poprawiła materiał czarnej, wełnianej czapki, który spływał jej na oczy. Pompon tkwił dumnie na środku rzecz jasna.

- Dlaczego przypominasz lampki choinkowe? Święta były dwa miesiące temu, trochę za późno mały elfie mikołaja.-zabrzmiała nieco bardziej złośliwie niż chciała, chociaż wciąż dało się wyczuć w tonie jej głos nutkę rozbawienia, której nie było tam od dawna. Właściwie, co ją to obchodziło? Może lubił utożsamiać się ze światełkami, takie hobby? Wzruszyła ramionami, kręcąc do siebie głową i ostrożnie ruszyła w jego stronę, przed siebie, nie chcąc potknąć się o jakiś kamyczek.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyCzw Lut 14 2019, 18:56;

Nie widział jej, prawdopodobnie ze względu na płonącą w nim namiętnie złość. Nie chciał widzieć, chciał wierzyć, że są jeszcze takie miejsca, gdzie można być w pełni samotnym. Bo jeśli nie na Islandii, to gdzie? Na samym biegunie?
A może po prostu była tak maleńka, że uszła jego uwadze? Jej gnomi wzrost miał w sobie coś rozczulającego, co przywoływał cień uśmiechu za każdym razem gdy widział ją na korytarzu. Tym razem go nie rozczuliła; nie obraził się, broń Merlinie – nie tak łatwo było uderzyć w jego dumę, lecz nie spodziewał się tej nagłej złośliwości, która sprawiła, że spojrzał na nią od razu, zamiast swoim zwyczajem spokojnie dokończyć myśl i dopiero powrócić do rzeczywistości. Jasnoniebieskie tęczówki, dodatkowo rozświetlone blaskiem odbijające się w śniegu słońca, przyjrzały jej się z uwagą, wychwytując kilka detali, które razem składały się w spójny obraz – podkrążone oczy i niezadowolona mina wyraźnie mówiły, że to nie jest jej dzień.
No proszę, czyżbyś nie przepadała za magią świąt? Obiło mi się o uszy, że Ślizgoni bywają oschli, ale żeby aż tak? – uniósł kącik ust w delikatnym uśmiechu, a wystająca spod czapki czupryna za jego delikatną namową wróciła do złocistego blondu, na który miał dzisiaj ochotę. Nie zrobił tego bynajmniej dlatego, że zwróciła mu uwagę, bo w głębokim poważaniu miał to, czy komukolwiek podoba się odcień jego włosów albo to, w jaki sposób się mienią. Problemem było to, że poczuł się nieswojo z metamorfomagią szalejącą w najlepsze – bo choć nie wstydził się swoich mocy i nie zwykł ukrywać ich przed światem, w chwilach takich jak te czuł, że nazbyt dobrze zdradzają jakie emocje targają nim w obecnej chwili.
Wstałaś lewą nogą, Agnes? – w jego głosie dosłyszeć można było zawahanie kiedy przyszło mu wypowiedzieć jej imię. To nie tak, że sobie z niej żartował, ani że nie wiedział kto właśnie przed nim stoi. Zapominanie imion otaczających go osób zdarzało mu się nagminnie i niejednokrotnie wpędzało go w kłopoty. Jego bliźniacza siostra była prawdopodobnie jedyną osobą, która nie doświadczyła nigdy tego upokorzenia... z dość oczywistych względów. Co gorsza, Elijah nie miał zielonego pojęcia, że ostatecznie dokonał złego wyboru.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyCzw Lut 14 2019, 20:07;

Zrządzenie losu sprawiło, że obydwoje trafili do miejsca, które w ich mniemaniu — zapewni im o tej porze samotność i odcięcie od świata. Nie spodziewała się tu spotkać kogoś ze szkoły tak szybko po przyjeździe, prędzej uzależnionych od zdjęć mugoli, którzy w tym samym czasie po prostu wybrali się na zwiedzanie Islandii. Krukon miał szczęście, że nie potrafiła czytać w myślach — już jeden zdrajca ja gremlinem nazywał, a drugi — jeszcze większy, rudą wszą. Wszelkie zdrobnienia w kierunku jej osoby mogłyby wywołać nikomu niepotrzebną falę złości i negatywnych emocji, które przez taką głupotę zostałyby wyładowane na bogu ducha winnym dzieciaku. Przyglądał się jej, więc ona robiła to samo. Bezczelnie, tak jak miała w zwyczaju i otwarcie, nie czając się ze spojrzeniami niczym zakochana pannica. Jej dłoń ruszyła w stronę kieszeni, a z ust wydobyło się krótkie i ciche parsknięcie śmiechu na jego słowa, odnoszące się do mieszkańców domu węża. Pani prefekt wyjęła paczkę papierosów, wsuwając jednego pomiędzy wargi i odpalając, aby następnie zaciągnąć się i na chwilę pogrążyć spojrzenie w odmętach lodowatej, wzbudzonej wody. Zupełnie jakby próbowała dojrzeć, co kryje się pod niespokojną taflą.
- Jest przyjemna skarbie, ale grudzień mamy dawno za sobą, a przeszłości nie powinno się ruszać. Powiem Ci jeszcze coś mądrego, jako wspaniałomyślna, starsza koleżanka — nigdy nie kategoryzuj w ten sposób ślizgonów, bo wpadniesz na Zakrzewskiego albo Wessberga i zarobisz w swoją otoczoną kolorkami buźkę. - odparła w końcu, odwracając głowę znów w jego stronę i wypuszczając dym spomiędzy warg. Trafienie na Nesse bez humoru nie należało do najprzyjemniejszych, ale tamci dwaj.. Cóż, mogło mu grozić skrzydło szpitalne. Zwilżyła wargi, strzepując popiół z końcówki fajki, ruszając leniwe do przodu. Cóż, skoro kwestie lampek sobie już wyjaśnili, to nie ma sensu tkwić w miejscu i zakłócać spokoju małego elfa. I pewnie przeszłaby dalej, mijając go i szukając dalej idealnego miejsca na randkę z bursztynową, gdyby nie kolejna słowna zaczepka z jego strony. Drobne dziewczę zatrzymało się przed blondynem, przesuwając spojrzeniem po jego twarzy i znów wsuwając papierosa pomiędzy wargi, pokręciła przecząco głową.
- Tak się stało elfiku, że życie wywróciło się na lewą stronę, nawet gdy ja wstaję prawą nogą. I tak wyjdzie ta zła. Tak już jednak jest, równowaga musi zostać zachowana i te sprawy. Trzeba to przeżyć i wynieść z tego lekcje albo nie przeżyć i pogrążyć się w odmęcie negatywnych myśli. Nie zdecydowałam jeszcze. - przerwała swój monolog, wzruszając obojętnie ramionami. Wolną dłonią odgarnęła kosmyk włosów za ucho, wpuszczając na bok kłębki szarego dymu, mieszającego się z parującym, zimnym oddechem. Nie chciała mu dmuchać nikotyną w twarz, resztki kultury w sobie jeszcze miała, aż tak jej kac nie męczył, a alkoholu we krwi miała zdecydowanie zbyt mało, aby utracić kontrolę nad swoimi czynami.
- Nie jestem pewna, czy chciałabym mieć tak na imię, ale była w szkole przesympatyczna puchonka o tym mianie. Wolę jednak imię od potwora, wiesz, bardziej szkockie, chociaż rodziców trochę poniosło. - dokończyła z westchnięciem, bawiąc się papierosem pomiędzy palcami. Obserwowała, jak żar spala kolejne jego milimetry, a chłodny wiatr porywa popiół. Co jej szkodzi, może chociaż się z nią napije i taki będzie jego wczesnoświąteczny prezent dla niej. Tylko czy miała wystarczająco dużo bursztynowej, żeby się podzielić? A co jak braknie? Karmelowe ślepia przesunęły po jego sylwetce, zatrzymując się na twarzy.
- Nessa.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyPią Lut 15 2019, 15:49;

Daleki był od nazywania jej, czy jakiejkolwiek innej dziewczyny, która nie zalazła mu za skórę – rudą wszą. Był jednym z tych nieszczęśników, którzy nie potrafili w najlepsze "obrażać" płci pięknej, nawet w żartach nie czułby się z tym najlepiej. A trzeba przyznać, że gnomy są zgoła mniej odpychające niż pchły i inne robactwo tego świata, nawet jeśli nie można było nazwać ich ładnymi. Niektórzy wszak uważali, że sama ich obecność jest błogosławieństwem.
Czy obecność Ślizgonki mogła być takim błogosławieństwem dla niego? Czy spłynęła na niego właśnie jakaś łaska, której jeszcze nie dostrzegał? Cóż, wątpił, nie wyglądała bowiem na zachwyconą jego obecnością w tym przesyconym magią miejscu, a to nigdy nie zwiastowało niczego dobrego. Mimo to, nie zamierzał uciekać; jej nieco przybity wygląd wzbudził w nim cień zaintrygowania, a w takich momentach nie miał w zwyczaju szybko odpuszczać.
Co tylko potwierdza moją tezę, nieprawdaż? – uśmiechnął się, tym razem nieco wyraźniej i zmarszczył delikatnie nos kiedy woń spalanego tytoniu zachęcająco podrażniła zmysł węchu. – Niestraszny mi ani Zakrzewski, ani Wessberg, Hogwart to nie jedyne miejsce, gdzie można zarobić w twarz. Zresztą... są sytuacje kiedy byłoby to przyjemniejsze niż rzeczywistość. – jak na przykład bliskie spotkanie z wozakami i trollami, nieprawdaż? Poczuł nieprzyjemne ukłucie na samą myśl o ilości cierpienia, jaką zafundował i sobie, i swojej siostrze. To przypomniało mu o trzymanej w kurtce, zabezpieczonej odpowiednio fiolce eliksiru wiggenowego, który miał zażyć zaraz po przyjeździe. Wyciągnął ją z kieszeni i, nie potrafiąc powstrzymać krzywej, pełnej niechęci miny, połknął go tak szybko jak się dało. – Co za paskudztwo. Mogę? – wskazał na trzymaną przez nią nadal paczkę papierosów. Palił na tyle rzadko, by nikotyna nie upominała się o jego uwagę, ale lubił to na tyle mocno, że w chwilach takich jak ta, nie potrafił sobie odmówić. Poza tym papierosy potrafiły doskonale zabić smak zażywanego eliksiru, a to było mu teraz potrzebne jak mało kiedy. Poczęstował się więc jednym, wsunął go między wargi i wspomógł się różdżką przy jego odpalaniu. Niemal natychmiastowa ulga, zarówno dla kubków smakowych, jak i skołatanych nerwów, utwierdziła go w przekonaniu, że było to dokładnie to, czego teraz potrzebował.
Nie sądzę żeby obchodziło Cię moje zdanie, ale skoro już rozmawiamy... – wypuścił w powietrze chmurkę dymu, która rozpłynęła się szybko. – To wydaje mi się, że chociaż negatywne myśli są kuszącą wizją, są też pójściem na łatwiznę. Chociaż to, czy chcesz iść na łatwiznę to akurat Twój wybór. – nieświadomie zmarszczył brwi, zdradzając, że sam się nad tym zastanawia. Lubił myśleć o sobie jako o kimś, kto nie boi się trudnych decyzji, ale od czasu do czasu napadały go wątpliwości czy aby na pewno tak jest.
Aby ukryć zażenowanie niedoskonałością własnej pamięci, roześmiał się, siadając na dużym głazie, na którym z powodzeniem mogli zmieścić się oboje. Strzepnął popiół z papierosa i powrócił do niej wzrokiem. Było widać, że jest mu głupio.
Słodka Roweno, to się chyba nigdy nie zmieni.... – mruknął, samemu nie wiedząc czy bardziej do niej, czy do samego siebie. – Dobrze, że nie masz pod ręką niczego, czym mogłabyś chlusnąć mi w twarz. No, może poza wodą z jeziorka. – zazwyczaj nie było aż tak dramatycznie, choć reakcje innych ludzi – zazwyczaj kobiet – bywały różne, często nieprzyjemne. Odetchnął z ulgą, widząc, że się nie obraziła; albo po prostu dobrze maskowała swoją niechęć.
Elijah. – przypomniał, chociaż prawdopodobnie nie musiał. Przecież nie było tak, że się nie kojarzyli, cała ta pomyłka była tylko jego winą. – Gwoli ścisłości – to skrót od Vanessy? – jasna brew powędrowała ku górze, wyrażając zaciekawienie.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyNie Lut 17 2019, 19:13;

Nigdy jej to nie przeszkadzało. Miała świadomość swojego mizernego wzrostu, dlatego tak ochoczo sięgała po obcasy i potrafiła tak doskonale w nich chodzić. Teraz, jednak gdy tyle negatywnych emocji i wspomnień związanych z ludźmi, o których akurat nie chciała pamiętać — należało być ostrożnym w dobieraniu słownictwa, bo łatwo można było doprowadzić do wybuchu. Westchnęła cicho, kręcąc głową do swoich własnych myśli i zwilżyła wargi, posyłając chłopakowi krótkie spojrzenie. Właściwie to się nie znali, nie miała prawa zachowywać się jak rozwydrzona histeryczka i wyładować na nim pretensji do całego świata. Wiedziała o tym.
Przesunęła następnie spojrzeniem o błękitnym, pokrytym chmurami niebie. Zza szarawych, przypominających brudną wełnę obłoków nieśmiało próbowało wyglądać słońce, którego promienie odbijały się w zburzonej tafli wody. Słowa krukona sprawiły, że uśmiechnęła się pod nosem w charakterystyczny dla siebie, subtelnie zadziorny sposób. Poprawiła plecak na ramionach, zaciągając się dymem.

- Może tak, a może nie. - zaczęła w końcu, gdy skończył swoją wypowiedź. Nie miała w zwyczaju przerywać. - Bo ich jeszcze nie spotkałeś. Jednak przyznam Ci rację, nie warto przesadnie bać się nieznanego, lepiej się wtedy reaguje, stając z nim twarzą w twarz. Nie mów jednak, że Cię nie ostrzegałam. Oczywiście, że są. Często. Rzeczywistość bywa paskudna.
Zakończyła z westchnięciem, wzruszając delikatnie ramionami. Nikt nie miał na nią wpływu i ciężko było stwierdzić, czy to wina losu, czy przeznaczenia, czy Merlin wiedział jeszcze czego. Rzeczywistość potrafiła się kształtować na wszelakie sposoby, tworzyć tysiące scenariuszy. Duża część z nich miała jednak na celu wystawienie człowieka na próbę, wzmocnienie jego charakteru. Takie było życie. Drogą do wyznaczonych sobie celów wiodącą przez strome góry, na których szlakach bardzo łatwo było się poślizgnąć i lecieć w dół na złamanie karku. Byli na szczęście ludzie, którzy potrafili spadającego za rękę złapać.
Eliksir, który zażył, miał znajomy dla niej kolor. Była kujonem, była dobra z eliksirów i potrafiła je rozpoznać. Nie zamierzała jednak komentować czy pytać, nie jej sprawa, po co go używał. Po Holdenie miała jednak do wytworów alchemicznych pewien uraz, miała wrażenie, że każdy uzależniał równie mocno co euforia i miała obiekcje nawet przed wypiciem leku na kaca. Kiwnęła głową, wysuwając paczkę w jego stronę i tym samym umożliwiając mu wzięcie papierosa. Przyglądała się, jak przy pomocy różdżki końcówka fajki zaczęła się tlić.
- Mało który eliksir jest smaczny.
Stała naprzeciwko chłopaka, mając wolną dłoń puszczoną luźno wzdłuż ciała. Wyprostowała głowę, posyłając mu pociągłe, pytające spojrzenie. Ciekawe, co mały elfik miał do powiedzenia. Jego opinia mogła być powiewem świeżości, poszerzyć horyzont jej własnego spojrzenia. Również wypuściła dym, pozwalając, aby uniósł się do góry. Mruknęła cicho pod nosem w akcie kontemplacji, wbijając wzrok w kołyszące się na chłodnym wietrze, kosmyki blond włosów.
- Czasem zrobienie czegoś na łatwiznę jest krokiem wstecz, faktycznie. Jednak każdy czasem musi się trochę cofnąć, żeby iść naprzód. Masz jednak trochę racji, dziękuje Elfiku. - odpowiedziała w końcu, kopiąc leżący pod butem kamień. Poturlał się on po mniejszych kamyczkach, wpadając ostatecznie do zimnej wody z charakterystycznym pluskiem. To nie była kwestia strachu przed decyzją i wyborem, zawsze starała się żyć tak, aby niczego nie żałować i trzymała się raz obranej ścieżki. A może to był błąd? Nieważne. Szkoda czasu na zastanawianie się nad tym teraz. Poszła jego śladem, również siadając na jednym z głazów. Oparła się łokciami o kolana, podparła na rękach głowę i bawiła się resztą papierosa tkwiącego pomiędzy wargami. Nie zwróciła w ogóle uwagi na to, co uznał za wprawiające w poczucie winy. W to, że czuł się głupio. Po co?
- Dlaczego bym miała właściwie? - zapytała, przekręcając głowę w bok i marszcząc nos i brwi, westchnęła. Zdarzało się jej gubić wątek czy nie odbierać słów ludzi w taki sposób, w jaki chcieli ich użyć. Nie każdy miał dobrą pamięć, to nie był powód do złości.
- Nadal będziesz Elfikiem, zdajesz sobie sprawę? - kontynuowała, stukając paznokciami o policzek. Jego kolejne słowa sprawiły, że roześmiała się pod nosem, ponieważ w głowie rozbrzmiały jej słowa Ezry. Zapytał dokładnie o to samo, gdy spotkali się kiedyś na błoniach i mieli okazję pierwszy raz dłużej pogadać. Dlaczego wszystkim Nessa kojarzyła się ze skrótem od innego imienia? Pokręciła przecząco głową, zawieszając na nim spojrzenie.
- To od potwora z Loch Ness, Nessie.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptySob Lut 23 2019, 21:18;

Uniosła wzrok ku niebu, a odbicie sunących nad nimi chmur rozjaśniło ciemne oczy dziewczyny, przyprawiając Elijaha o niemy, kilkusekundowy uśmiech. Swoim zwyczajem sięgnął do torby, pragnąc wyjąć z niej aparat, a wtedy zdał sobie sprawę, że przecież go ze sobą nie ma. Nie uwieczni tej chwili, nie wyryje w pamięci kliszy obrazu, który miał okazję teraz oglądać; zamyślona rudowłosa dziewczyna z całym niebem zawartym w oczach i dymem płynnie okalającym pełne wargi najprawdopodobniej nie przetrwa próby czasu, zginie pośród innych wspomnień, może nawet nie piękniejszych, ale z jakiegoś powodu bardziej istotnych.
Nie potrafił przejąć się jej ostrzeżeniami, ostatnimi czasy wizja wpakowania się w kłopoty napawała go o wiele mniejszym strachem niż powinna – a nawet niż by wypadało. Trudno powiedzieć, by na myśl o bójce z silniejszymi od niego Ślizgonami czuł szczególne podekscytowanie, było mu to właściwie obojętne, co samo w sobie było już niepokojące.
Był jej wdzięczny za to, że nie dopytywała co takiego jest w fiolce. Chwalenie się swoimi niedawnymi przeżyciami nie należało do najprzyjemniejszych i unikał mówienia o tym kiedy tylko mógł. Poza tym była to w jego mniemaniu długa historia, która w dodatku stawiała go, jak uważał, w bardzo w złym świetle. Mimo że Elaine setki razy powtarzała, że to nie była jego wina, on i tak brał wszystko na swoje barki.
Swoją drogą, z pewnością śmiałby się, gdyby wiedział, że w myślach nie tylko nazywała go elfikiem, ale i dodawała epitet "mały", co w odniesieniu do rzeczywistości dawało komiczny efekt – wszak dziewczyna dosięgała mu zaledwie do ramion i z powodzeniem mógł sobie oglądać czubek jej głowy.
Ty też masz trochę racji, ale trzeba też pamiętać żeby nie cofać się zbyt często i za daleko. Wiesz, w chwili kiedy zrobisz krok naprzód, ale dwa wstecz, przestaje to mieć sens. – taki był mądry, taki pomocny. Gdyby tylko sam potrafił stosować się do swoich rad i brnąć naprzód, zamiast stać w miejscu, jak często mu się zdarzało. Niby do czegoś dążył, niby miał swój cel, ale mimo usilnych prób nie potrafił go osiągnąć. Jego potrzeba osiągnięcia perfekcji w każdej pojedynczej dziedzinie jakiej się podejmował, była dlań zarówno paliwem napędowym, jak i powoli zżerającą go rdzą, jednocześnie pchała go do działania i sprawiała, że zdarzało mu się podawać w wątpliwość sens swoich poczynań.
Och, sam nie wiem. Różnie to bywa. Czasem przeprosisz i okazuje się, że nie było takiej potrzeby, innym razem uznasz, że przeprosiny nie są konieczne, a na twojej twarzy ląduje szklanka wody. – wzruszył ramionami. – Kiedy nie mam pewności co się stanie, wolę założyć gorszą możliwość i ewentualnie miło się zaskoczyć. Niektórzy naprawdę uważają, że powinienem pamiętać ich imiona. Wyobrażasz sobie? – rozgadał się jak na niego. Potrzebował tego – rozmowy. O czymkolwiek. O głupotach lub ważnych sprawach. Łaknął towarzystwa i liczył, że jego rozmówczyni nie ulotni się szybko. – Zupełnie jakby imiona miały jakąś niezwykle głęboką wartość. To tylko kilka głosek ustawionych w konkretnym szyku, mogą być mniej lub bardziej miłe dla ucha, ale czy rzeczywiście mówią cokolwiek o człowieku? Wolę pamiętać co lubią, jaki mają charakter. Albo to, że mają pieprzyk na płatku ucha albo w jakimkolwiek innym miejscu. Wydaje mi się to o wiele ważniejsze.
Z jakiegoś powodu spodziewał się, że Nessa strzeli przysłowiowego focha. To chyba przez popularne, kojarzące się z czystą krwią i talentem muzycznym nazwisko, przez przynależność do dumnego, nierzadko opryskliwego Slytherinu, może nawet przez te rude pukle włosów. Potraktował ją stereotypowo i być może to właśnie z tego powodu było mu tak głupio. Bo przecież nie lubił szufladkować, tak jak i sam nie chciał być szufladkowany. Zaciągnął się dymem, przyglądając się jej z grzecznym zainteresowaniem.
Skoro tak... – mruknął, przewracając oczyma, a jego uszy wydłużyły się i zmieniły swój kształt na elfi, spiczasty. Wystawały teraz spod czapki, gotowe zmarznąć za wszystkie czasy, ale było przecież warto – bawiło go to. Lubił zabawę metamorfomagią, mimo że na co dzień nie szalał z nią przesadnie. – Czuję, że nie odpuścisz mi tego "elfika", więc nie pozostaje mi nic innego jak się z Tobą zgodzić.
Strzepnął popiół, który naznaczył szarością świeży, niezbrukany dotąd śnieg. Przymknął powieki, rozkoszując się szumem pobliskiego wodospadu.
Nie wyglądasz jak potwór, Nesso, potwory nie są smutne... tak mi się wydaje. Co przywiodło Cię na samotny spacer? – otworzył oczy, by zobaczyć jej reakcję.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyCzw Lut 28 2019, 22:23;

Fotografia była niezwykle zdradliwą pasją, którą wielu zważywszy na brak cierpliwości, po prostu porzucało. Ludzie powtarzali niczym mantrę, że nie da się z niej wyżyć. A ktoś przecież musiał robić te wszystkie zdjęcia, uwieczniać momenty! Zdaniem Nessy to było niesamowite — możliwość uchwycenia czegoś, do czego możemy wrócić w każdym momencie. Zamknięcie chwili szczęścia, zamknięcie uśmiechu w jednym kadrze. Dzięki temu pewne wspomnienia mogły zostać z nami na zawsze. Ona nie miała jednak talentu do tej formy sztuki, a była raz na warsztatach przygotowanych przez jednego z wykładowców. Brakowało jej cierpliwości, chociaż zdjęcie wyszło naprawdę przyzwoicie. Zdecydowanie świat bez zdjęć byłby pusty, a ludzie mocniej samotni, niż byli teraz. Westchnęła kolejny raz, wypuszczając spomiędzy warg kłąb dymu i przymykając oczy, czując na twarzy podmuch chłodnego wiatru. Zakołysał kosmykami miedzianych włosów, wywołując na bladych policzkach delikatny rumieniec. Dlaczego w całym swoim majestatycznym pięknie, Islandia musiała być tak cholernie zimna?
Nie trwało to długo, zaraz wyprostowała głowę i uniosła powieki, zatrzymując wzrok na twarzy towarzyszącego jej chłopaka. Opieszałym ruchem zgarnęła rudy pukiel za ucho, a następnie strząsnęła popiół z papierosa. Tlący się na nim żar zgasł szybko i poleciał gdzieś na północ, niknąc w powietrzu. Przesunęła spojrzeniem po trzymanej przez niego fiolce, wsuwając papierosa do ust.

- Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co robię i po co to robię, więc ciężko mi stwierdzić, czy stanie w miejscu jest faktycznie złym pomysłem. Ile można brnąć do przodu? Gdy robisz to zbyt szybko, cały sens znika. A może czasem jest potrzebne? - odparła z delikatnym wzruszeniem ramion, siląc się na subtelny uśmiech w jego kierunku. Poprawiła tkwiący an ramieniu plecak, robiąc krok do przodu, jakby wcześniej wspomnianego tkwienia w miejscu się bała. Mały elf wydawał się jej personą wyjątkowo normalną na tle tych, wśród których się obracała. Pozbawioną trawiącej go powoli trucizny, niepodążającą drogą do autodestrukcji. Zdawała sobie też sprawę, że to ona pozostawała mała na jego tle.
- Imię to skrajność. Teoretycznie jest śladem nas samych, swoistym sposobem na zidentyfikowanie naszej osoby w szarym tłumie. Jednocześnie mam wrażenie, że ograbia nas z jakieś wolności i sprowadza na nas widmo konsekwencji .- powiedziała cicho, patrząc mu przy tym w oczy i zastanawiając się, czy widział, o co jej chodzi. Nie miała pojęcia jak inaczej ubrać tę myśl w słowa, kiedy tak ciężko było jej utrzymać jakikolwiek poziom spokoju i koncentracji. Znów wypuściła dym, gasząc już teraz papierosa, a peta zawijając w chusteczkę tkwiącą w kieszeni. Pewien ktoś nauczył ją dbania o takie detale. Otrzepała dłonie i wsunęła je do kieszeni, wracając już uwagą do krukona. Wyglądał na osobę towarzyską, mającą coś ciekawego do przekazania. Pomyślała sobie nawet, że cudownie się złożyło, że mogła na kogoś takiego wpaść.
- Mówi się, że razem z imieniem otrzymujemy pewne cechy charakteru bądź zachowania, nawyki, które są mu przypisane. Spotykamy tylu ludzi w swoim życiu, że zapamiętanie miana wydaje się znacznie prostsze, niż lokalizacji pieprzyków.
Dodała jeszcze nieco żywszym tonem niż poprzednio. Nie dała sobie po tego poznać, jednak zaczynała ją pożerać tęsknota za alkoholem, który tkwił bezpiecznie schowany w jej plecaku. Ruszyła wolnym krokiem w stronę brzegu jeziorka, kopiąc znajdujące się pod butami kamienie. Wyciągnęła ręce ku górze, przeciągając się leniwie i odkładając bagaż na ziemie, kucnęła, dotykając palcem tafli zimnej wody. Nie lubiła wody, chociaż jednocześnie jej błękit i siła strasznie ją przyciągały. Obróciła głowę przez ramię, obdarzając go zaciekawionym spojrzeniem na jego mruknięcie. Widać było, jak cień zaskoczenia przemyka przez jej twarz, a jej karmelowe tęczówki bezwstydnie wodzą po elfich uszach. Zaraz jednak zakryła usta dłonią, próbując powstrzymać salwę śmiechu. I naprawdę nie mogła tego zrobić, chociaż w gruncie rzeczy śmiech był ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę. Wstała z gracją, podchodząc do niego i wyciągając dłoń w stronę jego twarzy, aby palcem dotknąć spiczastego ucha. Jakby nie wierzyła, że jest prawdziwe.
- Jesteś niemożliwy, teraz możesz być małym elfem na zawsze. Rzadko spotykane, żeby ktoś ot tak się zgadzał z nieznajomym. - rzuciła wesoło, cofając dłoń i wciąż mając na twarzy widoczny ślad rozbawienia. Na jego słowa westchnęła, machając ręką w powietrzu. Nie było sensu go w to wciągać, musiała poradzić sobie sama.
- Ktoś mądry mi powiedział, że drzwi do przeszłości trzeba mocno zamknąć. To nic takiego. I uwierz mi, jestem straszniejsza niż Nessie. - zaczęła, cofając się i chowając dłonie za siebie, splotła je ze sobą. Obróciła się w stronę wodospadu, podchodząc do brzegu i ostrożnie wchodząc na kamienie prowadzące przez niemalże środek jeziorka prosto do szalejącej, spadającej z dużą siłą wody. - Czasem samotność pozwala poszerzyć horyzonty własnych myśli. Poza tym lubię ten kraj. Jest ujmujący, monumentalny w swoich krajobrazach. Elfie, idziesz ze mną sprawdzić, co kryje się za wodospadem? Chociaż ścieżka przy krawędzi skał wydaje się lepsza.
Zakończyła cichym mruknięciem zamyślenia, stając w miejscu i wędrując spojrzeniem pomiędzy jedną kamienną ścieżką a drugą. Którą powinna wybrać, aby przekonać się o tym, czy nie ma tu ukrytej jaskini albo leża innego potwora?
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyNie Mar 03 2019, 20:02;

Uniósł nieznacznie brew, przyglądając jej się w zamyśleniu, które coraz wyraźniej odbijało się na zaróżowionej szczypiącym mrozem twarzy. Przypomniały mu się listy wymieniane z nieznajomą Abeille, jedne z pierwszych, w których to rozprawiali nad sensem ucieczki i stawiania czoła trudnościom. Przez moment jej słowa wydały mu się tak bliskie treści owej korespondencji, że nieświadomie wstrzymał oddech, doszukując się w pamięci czegokolwiek, co upewniłoby go, że to właśnie stojąca przed nim Nessa jest tamtą nieznajomą. Dopiero po chwili dostrzegł, że to co powiedziała, choć podobne, miało właściwie odwrotne znaczenie, że bliżej jej było do słów skreślonych jego własną ręką. Pospiesznie zaciągnął się dymem, z nerwów robiąc to trochę zbyt mocno i rozkaszlał się w najlepsze. Był zaskoczony, że myśl o odkryciu tożsamości Abeille wzbudziła w nim tak wiele skrajnych emocji.
Kiedy w końcu opanował nagły atak kaszlu, podjął urwaną rozmowę.
Trzeba brnąć do przodu i zatrzymywać się tylko w celu podjęcia walki. W innym wypadku nie ma sensu stać w miejscu. Zabrzmię jak cholerny hedonista, ale pomyśl tylko, życie jest tak strasznie krótkie, a im jesteśmy starsi, tym mniej mamy siły żeby iść przeć naprzód. Ja chcę iść przed siebie tak długo, jak tylko dam radę i wycisnąć z życia tyle, ile tylko będę mógł. Należy mi się. Tobie zresztą też. – zabrzmiało to patetycznie? Być może... Dumnie? – z całą pewnością. Swansea taki już był, że nie dawał za wygraną jeśli widział jakikolwiek sens w dalszej walce. Nie lubił tracić czasu na bezcelowe działania, a jednocześnie potrafił poświęcić go bardzo wiele jeśli widział w tym jakiś głębszy sens.
Odrobinę zatracił w tym wszystkim pierwotny powód ich rozmowy, nie był pewien czy w tym momencie próbują przekonać siebie nawzajem do konkretnych decyzji, czy raczej oboje są na tyle zagubieni, że odnajdują ulgę w skonfrontowaniu zawiłości myśli z drugą osobą. Tak czy inaczej, można z pewnością powiedzieć, że trafili na siebie w odpowiednim momencie – dokładnie w tej chwili, kiedy, choć jeszcze nie byli tego świadomi, potrzebowali tego najbardziej.
Patrzył jak zawija peta w chusteczkę i choć zdziwił się w pierwszej chwili, w myślach zaraz w pełni poparł jej zachowanie. Nie należał być może do tych czynnych działaczy na rzecz ochrony środowiska, ale zaśmiecanie planety nie leżało w jego interesie. Zresztą Islandia była tak dzikim, niesamowitym miejscem, że nie potrafiłby ot tak zostawić tu po sobie śladu w tak hańbiącej postaci.
Masz na myśli imienniki i proroków imienia? – o ile w to pierwsze w ogóle nie wierzył, drugie wydawało mu się prawdopodobne. Mimo to nie potrafił lub nie chciał wierzyć, że imiona mają w istocie wpływ na ich życie. – Nie przekonują mnie one w żadnym stopniu, to kim jesteśmy wynika z naszych decyzji i wpływu otaczających nas ludzi. Moje imię ma związek z mugolską religią, twoje zaś z legendarnym potworem z głębin szkockiego jeziora... jaki to ma sens? – i on dopalił swojego papierosa, zgasił go o głaz na którym siedział i, idąc za przykładem koleżanki, zawinął go w chusteczkę. Chyba miała na niego dobry wpływ. – Szczerze mówiąc, łatwiej jest mi zapamiętać układ piegów niż liter. Ale wiem i rozumiem, że nie jest to powszechna praktyka.
Uśmiechnął się delikatnie, a kąciki jego ust uniosły się jeszcze wyżej kiedy z wyczuciem trąciła spiczaste ucho. Fakt, że rozbawił ją taką drobnostką dziwnym trafem i jemu poprawił humor. Podniósł na nią spojrzenie, a już i tak jasne tęczówki pojaśniały biało-szarymi kłębami widniejących na niebie chmur. Odgarnął przydługi kosmyk złocistych uszu za elfie ucho. Mógłby do nich przywyknąć.
Pasują mi? – roześmiał się pod nosem i przekrzywił głowę, niezmiennie jej się przyglądając. – Nie lubię walczyć o przegrane sprawy, Potworku. Poza tym nie sądzę by mówienie do mnie po imieniu wywołało na Twojej twarzy uśmiech. – w przeciwieństwie do elfiego wyglądu – dodał w myślach. Tak, to był dobry argument, bo z uśmiechem było jej bez wątpienia do twarzy. Teraz, kiedy mu o tym przypomniała, poczuł się zobowiązany by próbować wywoływać go jak najczęściej – choć nie miał oczywiście pojęcia jak tego dokonać.
Czy rzeczywiście zamykanie drzwi do przeszłości było dobrym posunięciem? A przede wszystkim – czy dało się je jeszcze otworzyć, gdyby przyszła taka potrzeba? Potrafił dostrzec dlaczego odgradzanie się od dawnych wydarzeń mogło mieć dobry wpływ na teraźniejszość, ale wiedział, że sam nie jest w stanie tego dokonać. Jako fotograf tkwił w zawieszeniu między chwilą obecną, a przeszłością – potrzebował teraźniejszości i w niej właśnie naciskał spust migawki, lecz wywołane zdjęcia – nawet te, które po chwili wychodziły z polaroidu – zawsze należały do przeszłości. To było jak zepsuty zamek, który puszczał przy byle przeciągu. Nie odpowiedział nic zatem, a jedynie przyglądał się w milczeniu, z zastanowieniem o dziwo wyrysowanym na twarzy. Dała mu do myślenia, nie miał co do tego wątpliwości. Wstał ze swojego wygodnego kamienia i podszedł do wzburzonej tafli wody. Po incydencie z dzieciństwa nie przepadał za zbiornikami wodnymi i właściwie sam nie wiedział dlaczego to robi; kiedy jednak stanął na samym brzegu, jeszcze nieco się wahając i patrzył w pędzącą tuż przed nim wodę, odnalazł w sobie potrzebę, która wcześniej nie towarzyszyła mu często – chęć przełamania swojego lęku, chęć zabalansowania na granicy głupoty i zwykłej ciekawości. Zapragnął znów zasmakować przyjemnego, otumaniającego uczucia towarzyszącego przełamywaniu własnych barier.
Jest piękny, wyjątkowo fotogeniczny. Chodź, Potworku, sprawdźmy co jest po drugiej stronie, skoro życie Ci niemiłe. Daj mi rękę, pójdziemy obok skał. – wyciągnął ku niej dłoń i poczekał aż ta chwyci za nią pewnie. Dobrze było wiedzieć, że ma przy sobie drugą osobę i być taką osobą dla rudowłosej. Wszedł na śliską kamienną ścieżkę, prowadząc Nessę tuż za sobą; z początku postępował wolno i niezwykle ostrożnie, po chwili jednak przyspieszył kroku, stawiając coraz to pewniejsze kroki. Serce waliło mu w przyjemnie przyspieszonym rytmie, po ciele rozlało się znajome, uzależniające ciepło. Uśmiechnął się, postawił kolejny krok i właśnie wtedy noga poślizgnęła mu się na mokrej powierzchni kamienia, a on sam poleciał w dół, bezmyślnie ciągnąc za sobą dziewczynę...

Kostka: 3
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptySro Mar 06 2019, 01:27;

Nie przeszkadzało jej przyglądanie się. Ludzie po to otrzymali dar wolnej woli i widzenia, aby zasięg własnego wzroku wykorzystywać maksymalnie. Sposób, w który patrzył nie był specjalnie negatywny czy irytujący, dlatego rudowłosa zwyczajnie go znosiła. Nie była wścibska czy też ciekawska, dlatego nawet nie zastanawiała się nad tym, co elfowi w głowie siedzi. Każdy miał swoje własne historie, własne problemy. W momencie, w którym decydujesz się milczeć na temat swoich, nie masz prawa oczekiwać wszystkiego na tacy od innych. Dopiero gdy zaczął kaszleć, przesunęła po jego twarzy spojrzeniem, natomiast na jej własnej zatańczył grymas jakiegoś rozbawienia. Nie życzyła mu źle, zwyczajnie słabo wyglądał z papierosem. Trzeba przyznać, że po twarzy krukona przemykało naprawdę wiele emocji. Przekręciła głowę na bok, pozwalając kołysać się rudym włosom wedle uznania. I tak w ogóle jej nie słuchały, wpadając w ruch przy każdym najmniejszym nawet ruchu czy głębszym oddechu.
- A co jeśli przez pośpiech, podejmiesz złe decyzje? Często są walki, których nie możemy wygrać. Zwłaszcza wtedy, gdy Twoje "chcę" znacznie różni się od Twojego "powinienem" lub " jestem zobowiązany" - zapytała z ciekawością, robiąc krok w jego stronę. Nie myślał źle, a do tego wiara wkładana we własne słowa sprawiała, że Elijah brzmiał nadzwyczaj dojrzale. Normalnie. Był młody, a teoretycznie wiedział, czego chciał. Miał w sobie coś, czego jej samej ostatnio brakowało. Kiedyś przecież była inna. Smutna refleksja była taka, że nie potrafiłaby spojrzeć tamtej dziewczynie w oczy.
To było jedno z tych spotkań, których przebiegu nie mogła przewidzieć. I pomyśleć, że ich znajomość zaczęła się od lampek choinkowych, będących w rzeczywistości jego włosami. Jakkolwiek dziwna ta rozmowa by nie była, Lanceley czerpała z tego prawdziwą przyjemność, odczuwała wewnętrzną ulgę. Nie pytał, nie oceniał, nie znał jej. Była absolutnie nikim i o dziwo w tej roli czuła się teraz najlepiej.

- Mogę mieć, jeśli to się tak nazywa. - przytaknęła, wsuwając chusteczkę z potem do kieszeni. Nessa również nie była fanką tej teorii, jednak gdy poznawała drugą osobę, a potem w jakiś sposób znaczenie jej imienia, zwykle wiele cech się zlewało. Nie były to wszystkie dziwactwa ludzkich osobowości, jednak uparta osoba mogła się przyczepić. Zaśmiała się na jego słowa, bezradnie unosząc ręce ku górze w akcie poddania i bezradności, lustrując przy tym twarz elfa brązowymi oczyma. - Żaden. Jednak czy wszystko musi mieć sens? Chociaż wiesz co? Ja jestem równie straszna co Nessie! Brzmisz tak, jakbyś nie wierzył w przeznaczenie. A co z czerwonymi nićmi?
Ona sama w te ostatnie wierzyła, niezależnie od tego, jak niewinnie i głupio to brzmiało. Jego praktyki nie były zwyczajne, jednak ślzigonka chciała wierzyć, że musiały przynosić radość ludziom, na których mu zależało. To było przecież miłe, gdy ktoś tak dużo o Tobie wiedział — teoretycznie przynajmniej, bo studentka czułaby się z tym nieswojo i źle. Łatwiej było ukrywać swoje uczucia i przemyślenia w puszcze pandory, gdzieś głęboko w sobie. Rodziło to znacznie mniej cierpienia.
Przyglądała mu się ze swoistym zafascynowaniem, bo metamorfomag wydawał się jej istotą z innej bajki. Przez chwilę nawet sprawił, że wróciła do starej, dobrej siebie i bezceremonialnie przełamała ich kontakt poprzez naruszenie przestrzeni osobistej drugiego człowieka. A co najlepsze, nawet nie zwróciła uwagi, że to zrobiło. To, co było dla Nessy kiedyś codziennością, teraz wydawało się czymś nie do pomyślenia. Kiwnęła głową, raz jeszcze dotykając ucha obuszkiem palca.

- Bardzo. - krótka i treściwa odpowiedź powinna w pełni go zadowolić, jednak nie drgnęła nawet z miejsca, pozwalając mu kontynuować. Uniosła brew w akcie zamyślenie, podobnie jak palec, który teraz przyłożyła do ust, zupełnie jakby usiłowała znaleźć rozwiązanie i właściwą odpowiedź. Jedno przecież nie wykluczało drugiego, a krukon imię miał ładne, przyzwoite. Niskie stworzenie w końcu opuściło dłonie wzdłuż ciała, wzruszając leniwie ramionami. - Możesz być elfem. Elf Elijah. Brzmisz jak prawdziwy pomocnik mikołaja, zwłaszcza z tymi słowami o uśmiechu.
Przeszłość nie była czymś złym, dopóki potrafiliśmy się od niej odciąć. Problemy zaczynały się w momencie, w którym gdybaliśmy i odtwarzaliśmy scenariusze, szukając innych rozwiązań. Było to niezdrowe i złe. Cierpiała na tym teraźniejszość i przyszłość. Życie nie było jak zdjęcie, dlatego właśnie była fotografia — aby zobaczyć zdjęcie, a nie przeżywać je na okrągło na nowo, zastanawiając się nad każdym szczegółem kadru. Wiedziała, że musiała się zmienić i przede wszystkim zaprzestać autodestrukcji, jednak nie było to proste. Karmelowe ślepia wpatrywały się w błyszczącą taflę wzburzonej delikatnie wody, jakby próbowała coś w niej dojrzeć. Kto wie, może przepowiedzieć przyszłość? Pomyślała o jej przypadkowym towarzyszu, a jego słowa rozbrzmiały echem w głowie rudzielca, przez chwilę przyćmiewając mantry Corteza. Nie potrafiła pływać, bała się wody — była jednak pewna, że nikt poza Lennoxem tego nie wiedział, a w jego dłoniach sekret wydawał się bezpieczny. Na swój sposób byli przecież przyjaciółmi.
Ucieszyła się, że przystanął na jej propozycję i wyciągnęła w jego stronę dłoń, kiwając głową. Zacisnęła palce na ciepłej dłoni chłopaka, dając się prowadzić drogą, którą wybrał. Czemu miała wrażenie, że wszystkie te złe i negatywne myśli zostawią ba brzegu, pozbywając się, chociaż na chwilę ciężaru z ramion? Wolną dłonią odgarnęła włosy na plecy, poprawiając kurtkę i ostrożnie stawiając kolejne kroki.

- Może jakieś zaklęcie, klejnot, eliksir bogactwa i długowieczności. Co byś chciał znaleźć, Elfiku? Masz na coś konkretnego nadzieję? Islandia bogata w skarby, tylko niewielu z nas je docenia. - odparła na tyle głośno, aby słowa dobiegły jego uszu pomimo szumu wody, a jednocześnie na tyle cicho, by echo ich nie porwało ku górze, rzucając pomiędzy skałami. Dziwne było uczucie, że mogli polegać tylko na sobie i tylko ze sobą byli, pozostając dla siebie niemalże obcymi ludźmi, różdżki mając na brzegu. I szło im naprawdę świetnie, dopóki Elijah się nie poślizgnął. Zgubne było myślenie, że filozofia i miłość do krajobrazów ich ocali, bo śliskie kamienie wydawały się tak samo zgubne dla każdego. Zacisnęła powieki, czując, jak ciągnie ją za sobą. Miała wrażenie, że ciało jej sztywnieje niczym po drętwocie i faktycznie się wystraszyła, chociaż spomiędzy warg nie uciekło żadne słowo.
Potem poczuła zimne i mokre uderzenie, popchnięcie w stronę dna. Rude włosy żyły pod wodą własnym życiem, wijąc się we wszystkie strony, a ubrania przyległy jej do ciała, ciągnąc ją w dół. Tym razem jednak się nie poddała, nie czekała na olśnienie. Trzymała mocno dłoń chłopaka, przyciągając go do siebie i starając się wypłynąć do góry, korzystając z zapasów powietrza, które miała. Pomimo kamiennej twarzy i względnie przemyślanych ruchów ciała, mógł wyczuć od niej aurę paniki i bezradności. Kolejny raz woda wydała się jej potężna, przytłaczająca, a jednocześnie efekt bańki wyjątkowo ją przyciągał. Jakimś cudem wypłynęli na powierzchnię, dzięki czemu powietrze mogło dostać się do płuc nastolatków. Kaszlnęła kilka razy, czując podmuch lodowatego wiatru na ciele i nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Chciała się odezwać, jednak w gardle pozostawała gula. Zamiast tego, przesunęła wzrokiem po jego twarzy, wcześniej zbierając jedną z dłoni krople wody z oczu. Drugą zaś wciąż go trzymała, walcząc z własnym strachem. Tylko duma tłumiła ten krzyk
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptySob Mar 16 2019, 00:40;

Potworku, jakie są właściwie szanse, że zastanawiając się długo nad swoją decyzją, będzie ona w jakimkolwiek stopniu lepsza? Doskonale rozumiem, że są sytuacje wymagające chłodnej kalkulacji, wierz mi, że Ravenclaw uczy tego już od pierwszych dni w Hogwarcie, ale… czasem bez względu na to ile czasu będziesz stać w miejscu, rozważając każde „za” i „przeciw”, skutki mogą być tragiczne, albo wręcz przeciwnie – zupełnie udane. – wzruszył ramionami, dokładając do tego cień uśmiechu. Łatwo było o tym mówić, za to znacznie trudniej szło wprowadzanie takowych zasad w życie. Ale teraz tylko rozmawiali, prawda? Nic im nie zagrażało, żadne decyzje nie mogły przynieść szczęścia lub ściągnąć ich na manowce. No, chyba że wpadliby na to, że można zerknąć co takiego kryje się za wodospadem – wówczas sytuacja mogłaby odwrócić się o sto osiemdziesiąt stopni.
Nie wiem czy wierzę. – odparł, będąc przy tym zupełnie szczerym. Do niedawna z zupełną pewnością powiedziałby, że przeznaczenie to stek bzdur i najgorszych bredni, ale list od Abeille zupełnie zmienił jego postrzeganie… w tej i wielu innych kwestiach. Czy mógł to być przypadek, czy jednak kryło się za tym coś więcej? Jak wiele szczęścia wymagało otrzymanie wiadomości domyślnie w ogóle nie przeznaczonej dla jego oczu? – Chciałbym wierzyć… tak myślę. O wiele łatwiej jest myśleć, że wszystko jest już postanowione i nawet jeśli oznacza to, że niczego nie jesteśmy w stanie naprawić, nie możemy też niczego zjebać. To dobra opcja… – śledził jej palec tak długo, aż zniknął z pola jego widzenia, a zaraz trącił koniuszek szpiczastego ucha. Jej odpowiedź zadowoliła go zupełnie, a przy tym miło połechtała wybujałe, artystyczne ego. Lubił korzystać ze swojej mocy w taki sposób, by przypodobywać się innym i nie było to bynajmniej wywołane potrzebą akceptacji, a raczej świadomością jak rzadki i niezwykły jest to dar. Dawał mu znaczną przewagę, z której po latach praktyk w końcu nauczył się korzystać.
W końcu podniósł zadek, by dołączyć do niej przy wodospadzie.
Wszystko mi jedno. Przydałoby mi się trochę pieniędzy, ale nie dbam o to, jeśli mam być szczery. Chciałbym znaleźć coś wybitnie pięknego, ale z drugiej strony obawiam się, że jeśli będzie to widok nazbyt estetyczny, zacznę odczuwać żal, że nie mam przy sobie aparatu. Nie lubię tego uczucia, gdy nie mogę uwiecznić chwili, która bez wątpienia na to zasługuje. – powoli posuwali się wzdłuż śliskiej, kamiennej ściany. – Powiedzmy więc, że w tym wypadku znacznie bardziej liczy się droga, aniżeli cel sam w sobie. – coś niezdrowego kryło się zarówno w jego wzroku, jak i tonie jego głosu, kiedy wypowiadał te słowa. Wszystko to przez uczucie, jakie dawało mu stawanie na śliskiej granicy między przygodą, a czystą głupotą. Powinien czuć strach? Cóż, czuł wyłącznie chorą ekscytację sprawiającą, że klatka piersiowa poruszała się gwałtowniej, a nozdrza chłonęły znacznie większe ilości tlenu; czuł rozchodzące się w żyłach ciepło, dla którego był w stanie ryzykować.
I nawet kiedy się poślizgnął, kiedy wiedział już, że to nieuniknione – nawet wtedy czuł coś na kształt radości.
Ile razy w życiu znajdzie się w tej samej, panicznej sytuacji?
Lodowata toń uparcie starająca się pochłonąć go bez reszty, zamknąć w swoich zimnych objęciach, ukryć go przed całym światem; świadomość, że nie jest w tym sam... uparta, wwiercająca się w niego myśl, że tuż obok jest jeszcze jedno istnienie, które może zgasnąć i być może jest zdane tylko na niego – już to przerabiał. Był wówczas zaledwie dzieckiem, mogłoby się więc zdawać, że powinien dawno wyprzeć to z pamięci, prawda była jednak taka, że uczucie jednoczesnej niemocy i zawziętej chęci walki o życie obudziły w nim dawne wspomnienia.
Siostra wczepiająca paznokcie w jego chude, obnażone ramię.
Nie, to nie dziecięce palce ściskały teraz jego dłoń. Odwzajemnił uścisk, chwytając ją tak mocno, że bez mała miażdżył jej palce.
Pobielałe ze strachu włosy rozlewające się wokół nich jak wodorosty, nagle niewiarygodnie, nienaturalnie wręcz długie, nieprzerwanie rosnące pod wpływem rozsierdzonej metamorfomagii.
Ale to nie zimna biel, a czerwień okalała ich twarze, dając złudzenie jakoby żywy ogień smagał ich policzki i parzył je dogłębnie.
Nie, Merlinie, to nie ogień. To temperatura wody była tak niska, że jego skóra zdawała się płonąć. Z początku nie potrafił oddzielić zalewających jego umysł wspomnień od rzeczywistości, nie walczył nawet, zbyt oszołomiony rozciągającymi się przed nimi widokami. Byli jak ekspresjonistyczny obraz, czerwona i biała farba w bezładzie rozlana na płótnie, rozprowadzona niedbałymi smagnięciami pędzla. Otrzeźwiał, odzyskał świadomość własnego ciała i beznadziei sytuacji w jakiej się znaleźli. Nie czuł już zimna, nie czuł bólu, nie czuł nawet strachu. Opanował się, nakazując sobie bezwzględny spokój, zupełnie jak wtedy – lata temu. Przyciągnęła go do siebie, on zaś przyciągnął ją i wspólnie walczyli o to, co niedoceniane na co dzień, a ostatecznie przecież najcenniejsze.
Nasiąknięte wodą ubrania uparcie ciągnęły ich na dno. Umiał pływać, to właśnie niechęć do wody i traumatyczne wspomnienia skłoniły go do tego, by dobrze opanować tę umiejętność; zwykł zwalczać swoje słabości, nauczył się więc zwalczać swego wroga. Mimo to nie było to łatwe.
Trudno było odnaleźć drogę na powierzchnię pośród całej tej plątaniny ubrań, włosów, a nawet kończyn. Pozbawione dopływu tlenu płuca zaczynał ściskać ból, a mięśnie słabły pod wpływem niespodziewanego wysiłku. Nie wiedział jakim cudem udało im się wynurzyć ponad poziom wody, jedynym co w tej chwili do niego docierało była nagła możność zaczerpnięcia życiodajnego tlenu.
Ale nie był to przecież koniec ich zmagań. Silny nurt rzeki rzucał im nieustanne wyzwanie, testował ich umiejętności, sprawdzał granice wytrzymałości. Miał wrażenie, że walczą z potężną siłą żywiołu już od wielu godzin, choć w rzeczywistości wszystko to mogło zająć zaledwie kilka minut. Kiedy dotarli do brzegu, chwycił się czego tylko mógł, pomógł Nessie wyjść z wody i dopiero w chwili gdy dziewczyna była już bezpieczna, wydostał się z wody. Dysząc ciężko, opadł na kolana i oburącz ujął jej twarz, z bliska wpatrując się w nią źrenicami rozszerzonymi od krążącej w ciele adrenaliny. Znów miał przed oczami Elaine, sytuacja była bowiem niemalże identyczna. Odgarnął kosmyk mokrych, rudych włosów, które przylgnęły do policzków Nessy.
Jesteś… cała? – wydusił z siebie urywanym szeptem. Szok i przerażenie powoli ustępowały, a ich miejsce zajęła niezrozumiała euforia, również wywołana zasmakowaną adrenaliną. Wciąż ciężko oddychając, uśmiechnął się szeroko, zupełnie nieadekwatnie do sytuacji, a niebieskie tęczówki błyszczący niezdrowo – szaleńczo. Powoli docierało do niego otaczające ich zimno i choć umysł jeszcze nie zarejestrował tego w pełni, ciało zaczynało dygotać.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zaczarowany Wodospad QzgSDG8




Gracz




Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad EmptyCzw Kwi 11 2019, 23:15;

Zadał właściwie pytanie, które zbiło rudowłosą nieco z tropu. Przez jej twarz przemknął cień zaskoczenia, a ona sama zmarszczyła brwi, krzyżując ręce pod biustem i zaciskając dłonie na ramionach. Na pewno kontemplację nad wyborem ścieżki, którą miało się podążać — były ważne. Nessa wiedziała, że istnieją ludzie spontaniczni, dla których emocje stanowiły klucz, jednak ona sama w tym wydaniu bardzo źle się czuła. Karmelowe ślepia przesunęły leniwie spojrzeniem po twarzy jasnowłosego krukona, a spomiędzy warg uciekło jej ciche mruknięcie niezdecydowania.
- Podejmując decyzję bez zastanowienia, bierzemy chyba większe ryzyko. Wydaje mi się, że wtedy mogą zaskoczyć nas konsekwencję, o których nie myśleliśmy w trakcie wybierania drogi. To chyba dość skomplikowany temat, zwłaszcza na trzeźwo. Chętnie rozwinęłabym go przy winie grzanym i ciastkach z cynamonem. - odpowiedziała w końcu, mając dość czasu na namyślenie się. Przesunęła spojrzeniem po tafli wody, jakby w niebezpiecznym żywiole szukała jakiegoś wsparcia. Niesamowicie ją intrygował, przyciągał — była go ciekawa. Znając jednak życie, gdyby przyszło co do czego, doznałaby wewnętrznego paraliżu i przerażenia. Pomimo wszystko, prefekt lubiła mieć kontrole. Rudzielec uśmiechnął się pod nosem, kierując wzrok na swojego rozmówce. Przekręciła głowę na bok, marszcząc brwi i nos ze zdziwieniem. - Jak możesz nie wiedzieć?
To była chyba najdziwniejsza odpowiedź, jaką uzyskała na to pytanie. Zawsze wydawało się jej proste i banalne — tak lub nie. Ludzie rzadko w nie wierzyli, ciągle podając je w wątpliwość i przypisując zrządzeniom losu, karmie czy innym bóstwom. Zależnie od tego, w co tak właściwie serce wierzyło. Lance sądziła jednak, że najważniejsze spotkania planuje przypadek z przeznaczeniem. Skupiła się na jego słowach, chłonąc odpowiedź. Musiała przyznać, był niezwykle inteligentnym i przyjemnym rozmówcą. Pokręciła delikatnie głową, wzruszając podobnie ramionami tak jak on wcześniej.
- Przeznaczone spotkanie nam nie ucieknie, jednak to, w jaki sposób do niego dojdzie.. Może to kwestia losu i ścieżki, którą obierzemy? Jesteśmy ludźmi, zawsze możemy coś zjebać, mamy to w genach. Uwierz mi na słowo, wiem coś o tym. Czasem jednak sprowadzenie do parteru i porażka, popsucie ważnej rzeczy — otwiera Ci oczy, pokazuje nowe horyzonty. Nie powiem, dostajesz po tyłku, jednak to najlepsza na świecie lekcja.
Zakończyła swój monolog westchnięciem. Sama była zdziwiona, że brzmi tak pewnie i przekonująco. Uniosła dłoń, zgarniając kosmyk włosów za ucho i prostując głowę. Pewnie go nudziła, niemiłosiernie. Mało kto lubił słuchać takiego paplania od rzeczy, zwłaszcza z ust nowo poznanej osoby. Metamorfomag wydawał się odbiegać jednak od normalności, istniała więc nadzieja, że nie ucieknie od znajomości z nią z krzykiem. Byłoby szkoda. Jej twarz przybrała neutralnego wyrazu, a kąciki ust nieznacznie drgnęły ku górze. Elf poprawił jej humor mocniej, niż sądziła, zmieniając samotne i nudne popołudnie w coś nietuzinkowego.
Szum wodospadu przyjemnie łączył się z chłodnymi powiewami wiatru. Orzeźwiające, lodowate powietrze wypełniło jej płuca, zostawiając na skórze dreszcz. Znów na niego spojrzała, zaraz, gdy znalazł się przy niej. Sposób, w jaki mówił i przedstawiał rzeczy tak proste, codziennie, ludzkie... Drobnostki, o których Nessa chyba zapomniała, sprawiły, że cień nostalgii przemknął przez jej bladą buzię. Dłoń zacisnęła się w piąstkę, a ona pomyślała, że źle zrobiła, rzucając w Holdena butelką. Mogła inaczej to rozegrać, nie dać opanować się złości, a zamiast tego właśnie ucieszyć się, że go widzi. Ruszyła za nim, zaciskając palce na jego palcach, bez cienia wstydu i skrępowania, jakby znali się od dawna. Im dalej byli od brzegu, tym większą ekscytację czuła. Co złego mogło się stać? Sama pewnie nie odważyłaby się na taki spacer, nie potrafiąc pływać, jednak świąteczny Elf, który uciekł od Mikołaja, swoją aurą dodawał odwagi.

- Pięknie to ująłeś. Wiesz, że to nasza pierwsza wspólna droga ku przygodzie i to już na pierwszym spotkaniu? To musi być przeznaczenie!
Odparła z zaczepnym uśmiechem, starając się powstrzymywać przed rozglądaniem na boki i skupić się na ostrożnym stąpaniu po kamieniach, które niestety były dość wilgotne. Nic dziwnego, błyszczały w promieniach słońca równie mocno, co tafla wody. Nie minęła chwila, nie zdążyła złapać głębszego oddechu, kiedy poczuła szarpnięcie i chyba instynktowne zaciśnięcie dłoni na jej własnej. Zacisnęła powieki, tracąc równowagę i w przeciągu sekund poczuła napierającą na jej ciało, lodowatą wodę. W przeciwieństwie do sytuacji z wanny, gdzie była ciepła i przyjemna, tutaj wywołała w Nessie wewnętrzną panikę. Niepewnie uniosła powieki, jednak niewiele w ciemnej toni widziała. Dopiero po chwili przerażone ślepia dostrzegły zarysy twarzy białowłosego chłopaka, którego włosy usilnie próbowały splątać się z jej faulującymi we wszystkie strony, chcącymi odciąć ich od reszty jeziorka, kaskadami. Nie wiedząc czemu, jej umysł ogarnął zachwyt wywołany tak prostym, a tak niebezpiecznym widokiem. Zimno szczypało, uderzało w jej bladą skórę, raz za razem wywołując dreszcze. Ciężkie ubrania były niczym kamienie przyczepione do stóp, usiłujące zaciągnąć je na dno, zamienić w martwe posągi i zostawić w swoich objęciach na zawsze. Nie zwracała uwagi na wyciągające z niej energię zimno, skupiona na swoim towarzyszu. Dopiero zmiana na jego twarzy, zdziwienie przechodzące w obojętność wybudziła ślizgonkę z transu, powodując ucieczkę kilku cennych bąbelków powietrza spomiędzy warg. Chciała zostać na Islandii dłużej, jednak nie w ten sposób i nie pod wodą, bo widok na niebo był z tej perspektywy niemożliwy. Gdyby chociaż mieli różdżki.. Lanceleyówna niewiele mogła zrobić, niewiele mogła pomóc przez swoje słabości. Jedynie co, grzecznie podążała za wskazówkami chłopaka, czując narastający w płucach ból.
Straciła poczucie czasu, a zaczerpnięcie powietrza sprawiło, że zacisnęła mocniej powieki, przez to nieprzyjemne uczucie. Uderzający w ich twarze wiatr był lodowaty, kradnący resztki ciepła z ciał i wywołujące palenie na polikach. Uwydatniał ich bladość, ukazywał najmniejsze żyłki ukryte pod skórą. Zrozumiała, jak bardzo wcześniejszy styl życia zniszczył jej organizm i jak wiele trudności miała z utrzymaniem się na wodzie, jak bardzo brakowało jej sił. Była na siebie wściekła, a jednocześnie dziękowała czerwonym niciom za całą tę sytuację, która jej to tak brutalnie uświadomiła. Kilka minut trwało dla drobnego dziewczęcia wieczność, a dopiero grunt pod ciałem i tkwiący obok krukon sprawiły, że pozwoliła sobie zamknąć na dłużej oczy, kaszląc i łapiąc oddech. Kiwnęła głową, trzymając ręce z zaciśniętymi palcami na jego ramionach, jakby musiała upewniać się, że nie zniknie znów pod wodą i faktycznie są bezpieczni. Jakkolwiek niedorzeczne były, podzielała jego uczucia — dziwna radość z wygranej wojny sprawiła, że blade usta wydęły się w zadowolony i zaczepny uśmiech, chociaż naprawdę, nie miała siły. Przesunęła dłońmi po jego ramionach ku górze, zatrzymując dłonie na jego policzkach. Wspięła się ostatkiem sił tak, aby unieść głowę, a jego jednocześnie zmuszając do pochylenia jej. Ustami musnęła jego czoło, tkwiąc tak chwilę, aby zaraz się odsunąć i unieść powieki, kierując spojrzenie na jego twarz.

- Dziękuje.- rzuciła cicho, rozglądając się dookoła. Byli na szczęście niedaleko swoich rzeczy, a przynajmniej jej plecaka. Kolejny podmuch wiatru zachwiał wychudzoną dziewczyną, przyklejając przemoczone ubranie do jej ciała. Wstała niezgrabnie, chwiejąc się od zawrotów głowy i próbując złapać równowagę, aby następnie pomóc mu. Całe szczęście byli czarodziejami, a ona potrafiła teleportować się z drugą osobą. Spojrzała na niego z dołu, ciągnąc go za sobą za nadgarstek. - Teraz moja kolej elfie, chodź. Zanim naprawdę skończy się nam szczęście. Mam nadzieję, że nie masz innych planów na wieczór, bohaterze.
Spojrzała na niego przez ramię, odwracając głowę do tyłu. Szybko zebrali swoje rzeczy, a rudzielec zacisnął powieki, skupiając się na miejscu, do którego chciała go zabrać. Gdzie będą mogli się ogrzać, coś zjeść, a przede wszystkim odpocząć i pośmiać się z całego dzisiejszego dnia, który mógł ich kosztować życie. Rozległ się świst, a po dwójce uczniów nie został ślad.

zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zaczarowany Wodospad QzgSDG8








Zaczarowany Wodospad Empty


PisanieZaczarowany Wodospad Empty Re: Zaczarowany Wodospad  Zaczarowany Wodospad Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zaczarowany Wodospad

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zaczarowany Wodospad JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
islandia
-