Oczywiście, Nessa była dla Beatrice niczym druga siostra. Z pewnością nawet lepsza niż ta pierwsza, rodzona. Bo o ile z Vivien nie potrafiła w żaden logiczny sposób się porozumieć, tak z Nessą nie miała pod tym względem najmniejszych problemów. Z Vivien dodatkowo problem polegał na tym, że zarówno czarnowłosa jak i blondynka, miały do siebie wiele żalu, niewypowiedzianego nigdy na głos, który zatruwał ich umysły i relację. Był moment w ich krótkim życiu, kiedy otwarcie się nienawidziły, nie były zdolne chociażby do tego, by zjeść w spokoju obiad nie obdarzając się przy okazji nienawistnym spojrzeniem. Na szczęście, teraz było trochę lepiej. Potrafił razem współegzystować, a ich relacja dodatkowo się poprawiła w momencie, gdy Trice wyprowadziła się z rodzinnej rezydencji w Brighton. Dlatego Nessa i jej dobro było dla niej tak ważne. Po prostu musiała o nią dbać, troszczyć się, mieć pewność, że ze wszystkim sobie radzi. Z jedną siostrą nie umiała rozmawiać, to chyba wystarczyło. Z Nessą pragnęła, aby było inaczej. -No cóż, zobaczymy jak wiele wyniesiecie z tych zajęć. - to powiedziawszy puściła do nich oko, naprawdę ciekawa, jak poradzi sobie w roli, którą sama przed sobą postawiła i czy w ogóle Nessa i jej kolega poradzą sobie z zajęciami, które dla nich przygotowała. Nie to, że nie wierzyła w ich umiejętności, ale jako doświadczony eliksirowar miała pewne wymagania i kryteria. Wiedziała, że perfekcja w tym zawodzie jest cholernie ważna. Wymagała jej od siebie jak i od swoich współpracowników. Dlatego z panną Lanceley i jej kolegą na pewno będzie podobnie. Parsknęła śmiechem i tylko jakaś nadprzyrodzona siła sprawiła, że nie pochlapała swojej koszulki winem, które właśnie trzymała w dłoni. Czy wierzyła w rodzinną zdolność wybierania najlepszego z możliwych alkoholi? W sumie nigdy nad tym się nie zastanawiała. Co nie wykluczało tego, że jako członek takiego a nie innego rodu, była w stanie dobrze oceniać pochodzenie i gatunek wina. Miała to wpajane od naprawdę młodych lat. Siłą rzeczy nauczyła się tego sama. -Tak, chyba można uznać, że to u nas rodzinne. - nadal z uśmiechem na ustach napiła się znów trunku i z zadowoleniem zauważyła, że naprawdę był bardzo dobry w smaku. Z pewnością tak dobry, że nikt nie wstydziłby się postawić go na stole podczas jakichś ważnych uroczystości w ich domu. Odstawiwszy szklankę z uwagą słuchała pytania postawionego przez Rudą. -Twoja propozycja wydaje się bardzo sensowna. - odpowiedziała po dłuższej chwili, zastanawiając się, od czego tak właściwie powinna zacząć. O takim eliksirze jak eliksir euforii można by długo mówić i w przeróżnych kategoriach. Z pewnością dla jednych był bardzo prostym, dla innych mógł wydawać się cholernie skomplikowanym do uwarzenia. To samo, jeśli chodziło o jego działanie na ludzki organizm. - Z pewnością bardzo ważnym faktem jeśli chodzi o ten eliksir, jest to, że potrafi być silnie uzależniający. - zaczęła spokojnym, pewnym tonem, który ni jak nie przypominał tego beztroskiego, którego zazwyczaj używała w towarzystwie młodej Ślizgonki. - Spożywany w nadmiernych ilościach może doprowadzać do uzależnienia, to na pewno. Zalecana maksymalna dawka eliksiru to około jednej porcji w odstępach kilkudniowych, chociaż osobiście uważam, że to i tak zbyt często. Efekty jego wypicia są widoczne od razu na czarodzieju; poprawia mu się humor, widać nagły przypływ energii i niekiedy też koncentracji. Niektórzy mówią, że przez uzdrowicieli jest stosowany jako lek na depresję. Jeśli chodzi o efekty uboczne, to potwierdzone są nadmierny chichot i chęć łapania kogoś za nos. Osobiście miałam okazje widzieć jeszcze takie jak gwizdanie i ciągłe nucenie jednej melodii, ale nie są one oficjalnie potwierdzone. No i jeszcze widziałam niepohamowany śmiech. Zamilkła na chwilę zastanawiając się nad tym, co jeszcze ważnego powinna w tym temacie powiedzieć. - W zależności od tego, jak będzie się prezentować niewłaściwe uwarzenie, takie problemy można zaobserwować. Jeśli na przykład pomieszają się jedne z kluczowych składników, to możemy zaobserwować coś zupełnie odwrotnego, czyli stany depresyjne, obniżoną koncentrację i to, że ktoś bardzo szybko zechce iść spać. Prawidłowo uwarzony eliksir łatwo rozpoznać, bo na zakończenie warzenia emanuje tęczą, więc wiadomo wtedy, że każdy inny produkt uznawany rzekomo za eliksir euforii powinno się wyrzucić do kosza. U nas w sklepie po odkorkowaniu od razu widać te tęczowe obłoczki na powierzchni. Wydawało jej się, że temat został przez nią wyczerpany, co nie oznaczało, że nie liczyła się z ewentualnymi kolejnymi pytaniami w tej kwestii. Wiadomo przecież, że ktoś taki, jak ona, mógłby o eliksirach mówić godzinami bez przerwy i nie miałby dość. -To była figa - parsknęła śmiechem słysząc słowa przyjaciółki. - To co, jesteście gotowi aby przejść z teorii do praktyki? |