Retrospekcje
Osoby: Curtis Mousseau i
@Marceline HolmesMiejsce rozgrywki: Akademia Magii Beauxbatons
Rok rozgrywki: kiedy Curtis był w na pierwszym roku, a Marceline na drugim, takie dzieciaczki w Beauxbatons.
Okoliczności: korytarz w Beauxbatons, Curtis poznaje Marceline przez przypadek wpadając na nią. Czy to był przypadek? Nie sądzę. xD
Błękitna szata zdobiła jego drobne ciało. Wyglądał bardzo dobrze jak na jedenastolatka, który nie jest anorektykiem i który nawet nie ma pojęcia, że istnieje takie słowo. Dzieciństwo i te dwa lata w Akademii Magii Beauxbatons były naprawdę pięknymi chwilami. Nic nie zapowiadało, że miało się to zmienić za rok. Nikt nic nie mówił, że w wieku trzynastu lat Curtis opuści to miejsce i straci kontakt z przyjaciółmi i ze znajomymi, a także z niedawno poznaną Marceline.
Wracał z zajęć malarskich. Nie uważał, żeby miał jakiś talent do rysowania, ale jego brat wydawał się mieć. Zresztą nie chciał robić mu przykrości i zawsze z nim chodził na zajęcia z rysunku i malarstwa. Umówił się z Jasperem w sali jadalnej, po posiłku mieli pójść popływać. Była naprawdę ładna pogoda i grzechem byłoby z niej nie skorzystać.
Szedł szybko, już nie mogąc się doczekać pływania w błękitnej wodzie i wtedy zrobił błąd. Odwrócił się jakoś odruchowo za siebie i ten ułamek sekundy wystarczył, żeby prawie wybił sobie zęby i wpadł z dużym impetem na
@Marceline Holmes.
-
Oj... Przepraszam. Nie chciałem. - Szybko podniósł się z dziewczyny, która upadła na posadzkę. To naprawdę musiało boleć. -
Przepraszam. - Powtórzył kolejny raz, nie zważając na bolące kolano czy dłoń, zaraz to chciał pomóc dziewczynie, której nie znał. Musiała nie być z jego roku, ale jak sądził zapewne starsza. Ze swojego rocznika prawie wszystkich znał i raczej kojarzył. Należał do towarzyskich dzieciaków. Z takim życiem, dzieciństwem... Kto by nie był towarzyski?
-
Przepraszam. - Zaczął zakłopotany. Co on zrobił? Nie powinien patrzeć za siebie. Nie wolno tak traktować dziewczyn ani wpadać na nich. Zapewne na niego nakrzyczy. -
Przepraszam, nie krzycz. - Wymsknęło się jedenastolatkowi. Tak bał się tych małych kobitek, o pięknych długich włosach, ale okropnych charakterach.