Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Hey sister

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Hey sister QzgSDG8




Gracz




Hey sister Empty


PisanieHey sister Empty Hey sister  Hey sister EmptyCzw 26 Lip - 14:30;


Retrospekcje

Osoby: Blaithin A. Dear i @Heaven O. O. Dear
Miejsce rozgrywki: Dear Manor, Wyspa Skye, Szkocja
Rok rozgrywki: Halloween, 2012
Okoliczności: Mroczna atmosfera 31 października nie zwiastowała aż tak niepokojących wydarzeń w domu sióstr, które bez wątpienia odcisną na nich piętno na długie lata.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Hey sister QzgSDG8




Gracz




Hey sister Empty


PisanieHey sister Empty Re: Hey sister  Hey sister EmptyCzw 26 Lip - 15:27;

Jesteś słaba, Blaithin.
Powtarzała to jak mantrę, jakby zapadła w trans, z którego nie potrafiła się już wyrwać. Drżące, blade usta poruszały się niespokojnie, a z ruchu warg nadal można było odczytać to znienawidzone słowo. Badała je na nowo mimo, że wszystko odbywało się w całkowitej ciszy, przerywanej jedynie drżącym nerwowo czerpanym w płuca oddechem. Bo nie musiała wypowiadać go głośno. Fire miała je już wyryte w umyśle, jak świeżą, rozpaloną ranę.
Słaba. Słaba. Słaba...
Czy kiedykolwiek się zabliźni? Wszystko bolało, ale ból był już przyzwyczajeniem, był tak naturalną częścią każdego spotkania z tatą. Dla niektórych z domem rodzinnym kojarzyły się zapachy, dźwięki albo przedmioty. W przypadku Fire to był ból. Rudowłosa nie miała wystarczająco wiele sił, żeby skupiać się na tym psychicznym - pulsująca głowa sprawiała, że chciała wrzeszczeć. Rozdzierać gardło krzykiem, tak głośnym, żeby w końcu ktoś pomógł. Ale jednocześnie dławiła się pod wpływem Aquasudo. Tonęła.
Przestawał dopiero, kiedy mięśnie dziewczynki powoli rezygnowały z gwałtownych ruchów, zamieniając je na słabnące drgawki, a kałuża wody była wystarczająco rozległa. Ręka Fire to kurczyła się przy zaciskaniu na wierzbowym drewnnie różdżki, to rozluźniała, niemalże upuszczając przedmiot. Nie mogła jej nigdy opuszczać. Powiedział, że nie może, bo wtedy wystawia się na atak i spowalnia swój refleks. Więc trzymała ją resztką świadomości. Dochodziła do siebie, jakby wybudzała się z głębokiego koszmaru. Ale wkrótce kształty i kolory znów stały się wyraźne. Rzadko krzywdził na tyle mocno, że musiała posiłkować się eliksirami leczniczymi albo całkowicie traciła przytomność. Wyprostowana sylwetka ojca wyostrzyła się, a Fire zadrżała silnie i spróbowała podnieść się na łokciu. Bez sukcesu, bo znów wpadła w mokrą kałużę, znów zakaszlała silnie.
- Tato - wydusiła, nie rozpoznając swojego własnego głosu. Zazwyczaj tak pyskaty i przepełniony swego rodzaju dumą, jaką wówczas cechowała się trzynastolatka, teraz stał się piskliwy. Pobrzmiewała w nim ogromna żałość. Czuła się żałosna. Ale nie panowała nad bełkotem, który wyrzucała z siebie razem ze śliną przemieszaną z wodą, której resztki dalej czuła w płucach. I drobinkami jasnej krwi. - Tato, j-ja już nie zapomnę, jak działa ta klątwa. W-wiem, pamiętam, czego miałam s-się uczyć. Ja... Nie c-chciałam - nie wiedziała, czego nie chciała. Zawieść go tym, że zapomniała inkantacji czaru? Że pomyliła się wcześniej przy tym, jak ją przepytywał z działania czarnej magii? Czy może nie chciała udowadniać, że wciąż wymaga tak wiele pracy, jeśli chce otrzymać upragnioną następczynię, która będzie przechowywać całą jego wiedzę i sekrety?
Fire nigdy nie wybierała tej roli. Ale wolała udawać, że ma w sobie jakiś potencjał. Bo gdyby on stwierdził, że jest zbyt marna to swoją uwagę skierowałby w kierunku Heaven. Albo Gale'a. Scorpius za bardzo wyrósł, żeby pozwalać sobą pomiatać. Zresztą przebywał daleko w Durmstrangu... Blaithin też wolałaby tam wrócić - również miała do czynienia z czarną magią w szkole, ale w zupełnie innym stopniu. Według ojca niewystarczającym. Dlatego powracając w progi tej przeklętej rezydencji nakładał na nią obowiązek nadrabiania zaległości.
- J-ja - wyjąkała, nie słysząc żadnej odpowiedzi, żadnej reakcji. To nie wróżyło dobrze. Dlaczego nie mówił, że jest słaba? Że nią gardzi? Że ją zabije, jeśli nie będzie przydatna.
Zamrugała szybko, skulona jak pies, który rozzłościł swojego pana. Miała tę świadomość, że on jest górą i momentami czuła przez to palący gniew, nienawiść tak głęboką, że niszczącą od wewnątrz jak trucizna. Jednak tylko wtedy, kiedy była daleko, bo czasem odnosiła wrażenie, że nawet myśli nie są przy tym człowieku bezpieczne. Teraz skupiała się na tym, żeby załagodzić jego rozczarowanie swoją córką. Pokaże, że jest już za bardzo zmęczona. Uczyli się parę godzin, zaraz po tym, jak skończyli wycinać dynie i ozdoby na Halloween. Było późno, matka miała wrócić lada chwila z Ministerstwa. Naznaczony obłędnym niepokojem wzrok dziewczynki co jakiś czas umykał w stronę eleganckiego kominka w którym miała stanąć równie elegancka kobieta. Czepiała się złudzeń, że obecność pani Dear powstrzymałaby ojca. Że mogłaby ukryć się w jej ramionach, ale wiedziała, że boleśnie by ją z nich wyrwał. I znów rzucił na chłodną posadzkę, każąc walczyć i nigdy więcej się nie chować. Ciemny ogień z kominka odbijał się w błękitnych, zaczerwienionych tęczówkach.
Drgnęła silnie słysząc odgłos otwieranych drzwi i odwróciła głowę w ich stronę. Z zaskoczeniem spostrzegła, że to Heaven. Nie powinna tu wchodzić, nie w takiej chwili. Blaithin oddałaby przed chwilą wszystko, żeby uwolnić się spod władzy ojca, ale teraz niemalże rzuciła się w kierunku mężczyzny. Co tylko wywołało w niej grymas pełen bólu i ponowny atak kaszlu. Ale nie mogła pozwolić, żeby skierował uwagę na ciemnowłosą dziewczynę.
- Tato! Dam radę, dam radę, spróbujmy, możemy to przećwiczyć, spróbujmy jeszcze jeden raz. Tato! - ciągnęła z rosnącym przerażeniem, którego nijak nie potrafiła ukryć. Gale był bezpieczny, zamknięty w swoim pokoju, z którego pewnie wiele słyszał. Ale był jeszcze mały, tak mały, ona w jego wieku nie rozumiała prawie nic... Heaven nie zasługiwała na to, żeby również przyjmować na siebie gniew ojca. Fire zdążyła pociągnąć słabo za rąbek ciemnej, kosztownej szaty mężczyzny, ale ten zmierzał już w kierunku młodszej córki. Uciekaj! Na górę! Zawróć się! HEAVEN!
Próbowała się podnieść, w przypływie adrenaliny odczuwając nową siłę. Ale zdecydowanie poruszała się zbyt powoli, żeby pomóc siostrze. Była tylko drobną dziewczynką.
Słaba.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Hey sister QzgSDG8




Gracz




Hey sister Empty


PisanieHey sister Empty Re: Hey sister  Hey sister EmptyCzw 26 Lip - 17:47;

Kiedyś lubiłam Halloween. Może to było specyficzne święto, koncentrujące się głównie na lękach i nieszczęściu, ale jego atmosfera była na tyle tajemnicza i wyjątkowa, że zawsze mnie do tego ciągnęło. Uwielbiałam kolorowe dekoracje, krzywo powycinane dynie, unoszące się w powietrzu świeczki i tonę cukierków, którą można było bezkarnie zjeść tego dnia.
Pewnie dlatego te popołudnie spędzałam u koleżanki, z dala od rodzinnego domu. Wolałam posłuchać strasznych historii z opowieści, niż oglądać je na własne oczy. Chociaż dzisiaj trzymać się z dala od toksycznej atmosfery i codziennych tragedii. Jednak w pewnym momencie musiałam wrócić i położyć się spać do własnego łóżka. Miałam plan przemknąć się koło salonu i w ciągu kilku minut znaleźć w swoim pokoju.
Byłam zbyt wolna. A może po prostu nie chciałam wystarczająco szybko i subtelnie przedostać się na piętro? Usłyszałam hałas, który - chociaż nie był dla mnie niczym nowym, tym razem sprawił że nie byłam w stanie zrobić kolejnego kroku. Krzyk starszej siostry i chłodny, wyrachowany głos mojego ojca. Nie powinno mnie tu być. Już wiedziałam, że pojawiłam się w najgorszym możliwym momencie. Poczułam mocny uścisk na ramieniu i szarpnięcie. Z mojej strony nie pojawił się nawet cień oporu - ojciec targnął mną i rzucił na ziemie w salonie. Upadłam niczym szmaciana lalka niedaleko mojej siostry, która wyglądała na wyjątkowo przerażoną.
Zawsze różniłyśmy się od siebie. Czułam, że jest silniejsza. Nie chodziło tylko o to, że była starsza. Miała w sobie coś, jakąś wewnętrzną siłę, która pozwalała jej czasem okazać opór. Ja dostosowywałam się do sytuacji w każdy możliwy sposób. Wykonywałam wszystkie polecenia rodziców bez mrugnięcia oczu i dawałam z siebie wszystko, żeby uchodzić za jak najlepszą, najporządniejszą córkę. Nie chciałam się narażać, prowokować kogokolwiek. Zależało mi na akceptacji. Kiedy wydawało mi się, że robię wszystko jak należy, ojciec dawał kolejny znak, że jestem dla niego nikim. Fire namiętnie uczył czarnej magii, spędzał z nią całe godziny i pokładał w nią ogromne pokłady nadziei. Na mnie na ogół nawet nie patrzył, ignorując i zbywając. Widziałam jak momentami ją traktuje i nie zazdrościłam tego, ale jednocześnie czułam się słaba i nic nie warta, kiedy moja uległa postawa nie zostawała doceniana. Nigdy.
Nie wiedziałam co w tej chwili się wydarzy. Byłam przerażona i zrezygnowana. Nawet nie sięgnęłam po różdżkę, wiedziałam że wszelka próba obrony nie miałaby najmniejszego sensu. Pokornie czekałam na dalszy rozwój wydarzeń, zerkając na swoją siostrę niepewnie.
To co stało się potem, zniszczyło wszystko. Coś we mnie pękło. A raczej coś pękło między mną, a Fire. Ta siostrzana nic porozumienia, która mimo wszystko zawsze była między nami, została brutalnie rozerwana. Ojciec wcisnął w dłoń dziewczyny różdżkę i wydał krótkie, chłodne polecenie. Wymówił formułę zaklęcia tak neutralnym i swobodnym tonem, jakby mówił o drętwocie. Nie było w nim ani krzty wątpliwości, czy współczucia. Ogarnął mnie tak silny strach, przez który nie byłam w stanie się nawet ruszyć, czy zaprotestować.
Patrzyłam z podłogi na Blaithin. Powoli i boleśnie docierało do mnie co właśnie się stało. W jakiej pozycji zostałyśmy położone i o czym to w ogóle świadczy. Byłam ofiarą. Całkowicie bezbronna. W moich oczach pojawiły się łzy i ledwo powstrzymywałam wybuch płaczu. Po chwili poczułam złość. Zdominowała ona moje myślenie i przekierowała je na niewłaściwe tory. Nie potrafiłam nad tym zapanować, byłam dzieckiem, nie myślałam racjonalnie. Nie potrafiłam wytłumaczyć sobie, że to nie jej wina. Nie rozumiałam, że jest tutaj tylko jedna winna osoba. Wszystko przybrało dziwny obrót i poczułam nienawiść. To nie była nienawiść do ojca. On w tym obrazie zamazał się niemal całkowicie. Na moment zapomniałam o jego obecności i byłyśmy tylko my, a cała moja dotychczasowa zazdrość skumulowała się i przerodziła w niechęć. Trochę do siebie.
Przede wszystkim do niej.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Hey sister QzgSDG8








Hey sister Empty


PisanieHey sister Empty Re: Hey sister  Hey sister Empty;

Powrót do góry Go down
 

Hey sister

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Hey sister QCuY7ok :: 
retrospekcje
-