Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kolumny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Kolumny  Kolumny EmptySro Cze 20 2018, 20:37;


"Las Columnas Celestiales"


Nietypowe fragmenty budowli, położone w północnej części ruin miasta. Historycy nie potrafili określić, czemu służyło to miejsce i dlaczego zastosowano tak nietypowe dekory. Plotki głoszą, że ruina ta przynosi szczęście i błogosławieństwo dawnych Bogów. Może to stara świątynia? Turyści często przychodzą robić sobie przy zdobionych elementach zdjęcia, natomiast rdzenni mieszkańcy często wybierają je do prowadzenia sekretnych, prywatnych rozmów. Mówią, że miejsce to ma niesamowitą aurę i czujesz się zrelaksowany, stojąc pomiędzy kolumnami lub dotykając ich ręką.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyCzw Lip 12 2018, 19:34;

Nie mógł spać. To nie była jego pościel, jego łóżko, jego pokój. Zbyt wiele piersi unosiło się w rytmicznych oddechach, parne i nieruchome powietrze Meksyku zsyłało zawroty głowy. Dziwne kształty przesuwały się po ścianach, a szepty przeganiały sen. I nawet bliskość Liama nie sprawiała, że czuł się lepiej.
Leżąc na boku, wpatrywał się w ciemność pod sąsiednim łóżkiem, a ciemność wpatrywała się w niego. Para błyszczących ślepi wychynęła z mroku kilka godzin temu, co jakiś czas tylko poruszając się lekko, kiedy chłopak w nadziei na zapadnięcie w sen, przymykał powieki. Porzucił jednak próby uśnięcia, zamiast tego zastanawiając się, kto dłużej da radę nie mrugać. Póki co wygrywał potwór spod łóżka. Prawdopodobnie przez fakt, iż nie miał powiek.
Żółw cicho zsunął się do wody, pluskając oraz stukając pazurkami o ściankę terrarium. Wyrwało to rudego z letargu i uniósł się na łokciu. Wzrok powędrował mu ku najbliższej szafce, gdzie nocowały jego zwierzaki. Poprzedniego wieczora zdublował zaklęciem terrarium węża, przygotowując je prowizorycznie pod różecznika. Trochę piasku, wody z oceanu, parę muszelek. Na razie musi starczyć. W domu postara się o coś lepszego. Przynajmniej miał pewność, że gadowi nie zaszkodzi tutejsza woda.
Za oknem mrok nocy zmieniał się z wolna w szarugę świtu. Ziemia ostygła i pierwszy raz od przybycia do Meksyku, Neirin odczuł powiew chłodu. Przed świtem zawsze jest najzimniej.
Spojrzał po zarysach śpiących osób, wyciąganych z mroku przez leniwie unoszące się słońce. Zerknął pod łóżko, skąd zniknęły jarzące się ślepia. Na koniec zaś powiódł spojrzeniem po żółwiu, radośnie pływającym sobie w czystej wodzie z meksykańskiej laguny.
Spokojnie. Cicho. Ale jednak to nie jest jego pokój, chociaż niezaprzeczalnie miał swój urok. Walijczyk wstał wolno, sięgając do kufra po ubranie. Nałożył szorty oraz koszulkę, dostał z bagażu jedną z pomniejszonych książek. Wrzucił w torbę parę rzeczy, na koniec przyczepiając do szlufki łańcuch. Nie oglądając się za siebie, wyszedł z pokoju, zamykając cicho drzwi.
Przed świtem zawsze jest najzimniej. To dobra pora na zwiedzanie. I tylko mijając jadalnię zgarnął stamtąd nieco ciastek. Nie miał ochoty jeść na razie poważnego śniadania. Wziął jednak nieco słodyczy pod wpływem czystego impulsu, owijając je w materiałową ściereczkę i kładąc na stos przedmiotów w torbie.
Nie miał określonego kierunku. Nie wiedział, gdzie chce iść i po co. Pozwiedzać? Pouczyć się? Pooglądać świat? Miasteczko o tej porze było opustoszałe. Ludzie jeszcze spali, mógł się zatem rozejrzeć na spokojnie, zwracając się w ostateczności ku ścieżce prowadzącej w stronę budowli pamiętających dawne czasy.
Zatrzymał się przed ruinami. Nie przedstawiały sobą niczego konkretnego. Tu kawałek czegoś, tam kolejny kawałek jeszcze czegoś innego, a pomiędzy nimi trochę skrawków niczego. Wszedł pomiędzy kamienie, krążąc jakiś czas, aż nie zrobiło się jasno na tyle, aby mógł rozpocząć lekturę. Usiadł wówczas na w miarę wygodnym kawałku bodaj sufitu lub ściany, wyciągnął książkę i powiększył ją.
Łatwość rzucania zaklęć była aż niebotyczna. Wszystko się udawało. Obrócił w palcach różdżkę, patrząc na nią i myśląc, czy przypadkiem nie jest amatorką cieplejszych stref. Mógł się spodziewać, wszak zawiera w sobie oko feniksa. Kto jak nie ognisty ptak kochałby gorąc? Odłożył jednak patyczek do torby, dobywając z niej woreczek ciastek. Rozwinął go i zostawił na kamieniu obok siebie, pochrupując w czasie przedzierania się przez lekturę.
Nie była zła czy monotonna. Jedynie bardzo szybko zauważył, iż... wyjątkowo specyficzna. Zaczynała się od obszernego opisu wykorzystania wężoustości na przestrzeni dziejów. Jak wielcy, acz nie do końca legalni czarodzieje kontrolowali nią niebezpieczne gatunki, a liczni potomkowie Salazara rozprzestrzenili się po świecie, roznosząc ze sobą dar.
Przez chwilę rozważał przeskoczenie mało porywających stron historycznego wstępu, uznał jednak, że nie powinien. Skoro ma się tego nauczyć, wypada znać chociaż pobieżnie rzut na pochodzenie, przeszłość i zarejestrowane użycia. Nie mógł tylko pozbyć się wrażenia, iż autor podręcznika jest bardzo... Ma dość radykalne spojrzenie na sprawę.
Przynajmniej już wie, czemu to znajdowało się w dziale zakazanym.
Zsunął się nieco, aby oprzeć głowę o kolumnę za sobą i zatopić się w lekturze. Po mniej więcej godzinie przedarł się w końcu przez wstęp i ziewnął, odkładając na moment książkę. Chwila przerwy nie zaszkodzi.
Blade słońce poranka wyłoniło się zza wzgórza, zalewając świat złotą poświatą. Ciepłe promienie pomknęły między kolumnami, zarysowując ostrymi liniami cienie kamiennych konstrukcji. Jasność zderzyła się z mrokiem, spychając go w szczeliny, rozpadliny oraz spękania ziemi; budząc pierwsze ptaki do życia. Świergotały radośnie, przelatując nad głową rudzielca.
Chłopak uniósł spojrzenie nie na wschodzące słońce, a na teatr cieni dookoła. Pół jego osoby nurzało się w mroku kolumny, gdy drugie pół ogrzewały promienie. Przekręcił nogę, wodząc spojrzeniem po cieniach blizn na łydce. Zaraz po tym przesunął po skórze palcami, naciągając ją oraz wygładzając spiętrzenia brzydkich szram. Szybko zabrał palce, pozwalając, aby ciało wróciło do poprzedniego stanu. Podkulił też po tym nogę, chowając ją w cień oraz patrząc na szczyt kolumny. Obserwował, jak niebo wokół jaśnienie, a promienie opatulają kamień swym ciepłem. Trwał tak, schowany bezpiecznie w chłodzie, powtarzając sobie w myślach, co przeczytał.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptySob Lip 14 2018, 10:58;

Zamordowano samotność.
Z miażdżącym bólem złożył ją na ołtarzu, poświęcił - zaryzykował, przebity przez towarzystwo innych zbyt długo, zbyt często, zbyt natarczywie, wewnątrz zbyt ograniczonych ścian mieszczącej kilkoro osób sypialni; kosztem zaspokojenia swej ciekawości, bliższego poznania - nieodgadnionych dotąd, odległych terenów Meksyku. Z zaskakującą wręcz analogią, dusił się pośród innych - zdołał przywyknąć do traktowania własnego pokoju w charakterze ostoi, świątyni swej samotności i swobodnego myślenia - z czego, w najbliższym czasie, został zupełnie obdarty. Myśli wiły się, zaplątane niczym skłócone węże, we wnętrzu szczelnej kryjówki czaszki - zdekoncentrowane, pozbawione ładu i składu, z pukającym do bram rozważań uświadomieniem tylko i aż obecności innych - usychał, potrzebował zaczerpnąć wyzwalającej swobody. Samotność była najdoskonalszym rozmówcą - wyrażającym się w niezmąconej ciszy, rozkoszną partnerką, pozwalającą utonąć w zawirowaniach spraw własnych; koiła i dodawała energii do przybierania masek i wyświadczania pozorów wśród międzyludzkich kontaktów; w samotności rozważał wiele naukowych kwestii - nie umiał ścierpieć zastoju w którejś z drążonych dziedzin. Nic dziwnego więc, skoro introwertyczny, przeważający w naturze Daniela Bergmanna pierwiastek nakłaniał - aby zawęzić przebywanie w ramionach muru pensjonatu do niezbędnego minimum. Nie licząc wypełniania swych obowiązków (o zgrozo, był opiekunem), on także napotykał sposobność odnoszenia korzyści z wakacyjnego pobytu - zawierających się przede wszystkim w spacerach w tle zabudowań miasteczka, krajobrazów wybrzeża bądź starodawnych ruin.
Uwielbiał - wymykać się.
Odnajdywać odmienną i niezależną ścieżkę, wytyczaną tym razem - szybowaniem na rozpostartych wachlarzach skrzydeł, z uwagą kontrolowaną przez białoniebieskie, błyszczące niczym lodowe paciorki ślepia. Wyrwał się, uciekł - razem z nadejściem dnia, odrzuceniem granatowego wystroju nocy - kiedy jeszcze pozostałe sylwetki, zaklęte w oparach snu - spoczywały w zmarszczonym morzu pościeli. Miał spokój. Był sam - we wcieleniu kruka, odcięty od wielu, niesprzyjających emocji - które jakby stawały się wtem odległe, podobnie jak ziemia, od jakiej ograniczenia odbijał się w startującym uprzednio locie. Potrzebował dystansu. Potrzebował siebie. Nie potrzebował innych.
Twarz słońca oblewała nieboskłon domieszką złotych oraz pomarańczowych rumieńców; eksponowała dotąd zamazywane w nieokreśleniu szarości kształty rozległych ruin - w których kierunku zmierzał. Kamienne, podniszczone konstrukcje wyłaniały się - spomiędzy akcentu pędów zielonych roślin. Pomimo nadgryzania zębami czasu, stały wciąż nieugięte - krążyła nad nimi aura pewnego gatunku zadumy, którego sam Daniel Bergmann nie umiał precyzyjnie wyjaśnić; wydawały się naznaczone być tajemnicą, ukrywaną za gęstą kurtyną milczenia opustoszałych ścian. Minęła - tamta cywilizacja. Czasem żałował zaprzepaszczenia szkolnej nauki, okrywającej się znacznym stężeniem ignorancji - w przypadku innych niż transmutacja przedmiotów; jego szkoła zgłębiała w znacznym skupieniu bogactwo historii magii - którą - traktował zaś z przymrużeniem oka. Nic dziwnego więc, skoro większość wtłoczonej byle na pozytywną ocenę wiedzy, zdołało rozpierzchnąć się stadnie - w miarę lat - ze skarbnicy pamięci mężczyzny. W aktualnym momencie, nie wiedział praktycznie nic; postanowił wprowadzić zmiany, przynajmniej - przyjrzeć się oraz przysiąść w zadumie - pośród wznoszących się w wytrwałości reliktów.
Udał się w stronę ruin.
Przysiadł na jednej z kamiennych kondygnacji, pośród palczastych rozrostów cienia przeplatanego w osobliwej grze, prowadzonej z porannym światłem. Dostrzegał nakreśloną nieopodal sylwetkę; dostrzegał również ciasteczka - stanowiące w przypadku przemiany nieuchronną pokusę. Postać była - niemniej - zgoła odmienna od standardowej dokarmiaczki Daniela w swej upierzonej formie (Marceline Holmes nie była w stanie odmówić, kiedy rozdziawiał masywny dziób przed nią, domagając się smakołyku - którym niestety ubocznie wytwarzał pełen okruchów bałagan). Pod silną ręką zaciekawienia - któż o tej porze oddaje się pogrążeniu w lekturze? - sfrunął, przybliżył się - niby zwyczajnie, lecz kątem oka planował wszystko postrzegać -
- bo przecież - nie był przeszkadzającym gościem, nie był czymkolwiek istotnym
najzwyklejszym ptakiem, miał rację?
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyNie Lip 22 2018, 20:10;

Szybko spostrzegł ptaka. Jednak widok kruka nie zdziwił go ni nie zaciekawił w najmniejszym stopniu. To, co dla innych byłoby interesujące, dla niego stanowiło wyraz codzienności. Czarne ptaszysko, będące w opinii publicznej omenem zgonu i nieszczęść, rościło sobie niemałe prawa do rudzielca. Nie tylko w kwestii żywienia, ale także spędzania czasu, zabaw oraz poświęcanej uwagi.
W innych okolicznościach uznałby to za ironię - antropomorficzną śmierć posyłającą w ślad za swą niedoszłą ofiarą posłańca, aby nieustannie przypominał jej o nadchodzącym końcu życia. W obecnych jednak, mocniej określiłby go "zaborczym, pierzastym gnojkiem". Kochanym, uroczym i inteligentnym, ale mimo wszystko gnojkiem.
Spostrzegłszy zatem towarzystwo, założył stronę przyczepioną do grzbietu wstążką.
- Tu jesteś ty pierzasta pomyłko ewolucji - zamknął podręcznik, chcąc odłożyć go na bok. Wolał nie ryzykować, iż Aericurus dorwie się do stron i zacznie je rwać dla zabawy. Potrafił być bardzo niszczycielski, jak się nudził albo obraził. Jak to dziecko, które dla zdobycia atencji krzyczy i piszczy, tak kruk rozwalał pergaminy czy rozbijał buteleczki z tuszem. Jedynym sposobem było ignorować jego zachowanie. W końcu się uczył, że tłuczenie szkła nie przynosi efektów. Ale wtedy szedł psuć coś innego. W naturze kruki rwą orłom pióra z ogonów dla zabawy. W domu potrafi odpinać firankę z żabek, aby patrzeć, jak spada na śpiącego Neirina. Taki to już los posiadania diabelnie inteligentnego i uwielbiającego się droczyć towarzysza.
- Zdążyłeś już dostać w dupę od tubylców? - Usłyszał, że kruk podlatuje bliżej i uniósł ponownie wzrok, dopiero teraz dostrzegając jasne oczy. Zwolnił ruchy. To nie jest jego kruk. Wyjaśniło się, czemu nie podleciał od razu, kracząc i domagając się atencji albo jedzenia.
Najwyraźniej rudzielec zwrócił uwagę jakiego dzikiego ptaka. Albo leżące obok ciastka, po które teraz Walijczyk sięgnął.
Nie odzywał się już, łamiąc ostrożnie wypiek na pół. Następnie rzucił część w trawę przed sobą w nadziei, iż zainteresuje to krukowatego. Nie chciał go odstraszyć samym ruchem, zatem starał się, by nie wyglądało to na atak w jego kierunku. Zwykle są to stworzenia mądre na tyle, by zrozumieć, kiedy się je karmi.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptySro Lip 25 2018, 12:08;

Rzecz jasna - kojarzył go.
Był jednym z uczniów - przechadzających się w barwach żółci, splatanej na przemian z czernią - których akcenty przyozdabiały ich stroje; nigdy nie zwracał nań szczególniejszej uwagi - był w zupełności poprawny. Nie wyłamywał się, o ironio, mimo osobliwego wyglądu - wysokiej sylwetki, aktualnie zaklętej w śladowo czynionych ruchach, bladoróżowych ścieżek wyznaczanych przez blizny, rozlegle pokrywających powłokę nieopalonej skóry. Na tyle - ile zdołał zobaczyć, obserwując z czujnością zwierzęcia - w końcu on - nie znał jego.
Mimowolnie, włókienka mięśni pragnęły się ulec skurczeniu w ogarniającej go konsternacji - rejestrowane słowa zdawały się wręcz absurdem; gdzie tkwiło podłoże wypowiadanych kwestii? Poruszył głową, lądując o wiele bliżej - nie mógłby stłumić zrodzonej w nim ciekawości - otworzenia się w stronę tego - co niepojęte, co niepoznane, niezdolne do przewidzenia. Najwyraźniej - został pomylony z prawdziwym czyimś zwierzęciem; obecnie - zmuszony udawać zwierzę, nieco przyzwyczajone do obecności człowieka. Potrzeba eksperymentu, odniosła w toczonej wewnątrz Bergmanna walce spektakularne zwycięstwo - nie umiał odejść, odlecieć, wprost w zapomnienie nieistotności. Wyjątkowo - tym razem - nie kalkulował konsekwencji zamiarów; nie kalkulował zdradzających go, osobliwych, jasnych tęczówek, niepospolitych dla widzianego zazwyczaj kruka.
Był słaby.
Bardzo słaby.
Rozrzucone w pobliżu ciasteczka nie mogły być pominięte - został więc towarzyszem poranka dla puchońskiego ucznia, wcześniej zanurzonego w lekturze. Rozłożył skrzydła przy przyspieszonym kroku w stronę upragnionego celu, pełnego docenianej słodyczy - na swoich ciemnych jak pióra nogach, o zakrzywionych na wzór półksiężyców pazurach. Pochwycił w dziób swoją zdobycz, zanikającą systematycznie później w otchłani łakomego gardła (prosto, aż do żołądka - w kierunku serca nabieranej ufności?).
Chwilę później - udał się w stronę kolejnego fragmentu, który nieuniknienie kusił, jak gdyby - nawoływał wciąż szeptem podejdź przez rozstawiony dystans.
Tak bardzo podatny.
Robił z siebie samego widowisko nowo przybyłego poranka.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptySob Lip 28 2018, 12:51;

Powiadają, by nie oceniać po pozorach. Niedoceniany przeciwnik najczęściej jest tym, który wbija mistrzowi zimne ostrze między żebra, przeszywając metalem serce.
Teraz jednak to nie broń dzierżył, a woreczek z wypiekami. Serce mężczyzny zdobyć można nie tylko skalpelem wbitym w pierś. A podobno im starszy, tym mocniej liczy się dla niego dobry posiłek ponad inne uciechy. Rzucał zatem Walijczyk kawałki ciastek w rzadkie kępki trawy, coraz bliżej i bliżej. Zachęcając przybyłego ptaka do zmniejszania dzielącej ich odległości. Jeśli nie chciał podejść, Neirin zamierał, cierpliwie czekając, aż stworzenie zbierze się na odwagę jednak zgarnąć smakołyk.
Kruk musiał mieć styczność z człowiekiem. Może okoliczni go dokarmiają? Z drugiej strony, czy to raz do Neirina lgnęło jakieś zwierzę, nie chcąc odejść? Podejrzanie ufne względem kogoś, komu ludzie nie dają kredytu zaufania, potrafiły nawet z nim zostać. Może wyczuwając dobre intencje, może widząc coś, czego istoty ludzkie nie dostrzegają, decydowały się zostać towarzyszami rudzielca. Znaleźć schronienie w jego pobliżu, zawierzając mu własne życia.
W pewnej chwili przestał rzucać ciastka. W momencie, gdy kruk był w odległości mniej więcej metra, chłopak wziął jedno z ciastek. Nie rzucił go jednak, a umieścił na dłoni, tę kładąc na kamieniu obok siebie. Tak, by ptak widział, że smakołyk znajduje się na ręce rudzielca. Walijczyk chciał przekonać się, czy stworzenie odważy się nawiązać bezpośredni kontakt. Siedział zatem nieruchomo, czekając.
Czy chciał go oswoić? Ciężko rzec. Nie miałby nic przeciw kolejnemu krukowi. Aericurus prędzej. Może zatem chłopak chciał tylko cieszyć się towarzystwem jakiego zwierzaka. Kochał to. Kontakt z żywym stworzeniem, które nie wymagało od niego nic poza odrobiną jedzenia i drapania pod brodą. Znacznie prostszy. Łatwiejszy. Ludzie są miejscami zbyt skomplikowani.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyNie Lip 29 2018, 17:31;

Uciekaj
szeptały ciągle - poukrywane duchy instynktów, zawarte tuż pod sklepieniem czaszki Bergmanna (obecnie, w swej kruczej formie); odleć, wzbij się w powietrze - rozprosz się w polu widzenia. Zostaw wyłącznie ciemną, szybującą w poddaniu sfery powietrza sylwetkę, w nieśmiałych jeszcze promieniach słońca, czarne, tnące przez przestrzeń ostrze - które dryfuje pośród rozświetlonego turkusu. Zniknij, na podobieństwo ulotnej chwili - nieistotnego spotkania, prędko zapomnianego w natłoku kolejnych zdarzeń. Zniknij, na dnie pamięci
a jednak - został.
Masywny dziób nieustannie obrabiał słodkie, podarowane wypieki; poruszał się w kępkach wyrastającej pomiędzy kamiennym podłożem trawy; wdzierającej się między płyty, w niskich i rozrzedzonych ugrupowaniach pędów - niemniej, bezsprzecznie nieustępliwych. Każdy, kto poznał dłużej Daniela Bergmanna w swoim zwierzęcym wcieleniu - doskonale utrzymywał świadomość w aspekcie jego słabości. Był znacznie bardziej żarłoczny, niekiedy bawił się, korzystał - w garściach z niewiedzy innych, którzy nie kojarzyli ciemno upieczonego ptaka z konkretnym, znanym z imienia oraz nazwiska człowiekiem (i całe szczęście). Paradoksalnie - sam Daniel Bergmann spożywał stosunkowo niewiele; tutaj jednakże, pokłady głodu doskwierały drastycznie bardziej, mściły się za wcześniejszą dozę obojętności, ignorancję w przypadku nieodpowiednio skomponowanych posiłków.
Wreszcie należało odlecieć.
Umieszczone na dłoni ciastko, niemniej jednak kusiło - analogicznie do tych wcześniejszych - swych poprzedników. Nie umiał przestać; ostatni raz, to w końcu nic złego? powoli zbliżał się, przyglądał z zauważalnym zaciekawieniem w swych jasnych i bystrych ślepiach. Pochwycił dziobem smakołyk, zsuwając go prędko w swoim kierunku; następnie, wzniósł się a także przysiadł na skalnym, pobliskim murku (triumfalnie zachowując swą zdobycz). Dopiero wtedy - zabrał się za spożycie; aczkolwiek, nie spuszczał z karmiciela uwagi.
Zupełnie, jakby oceniał.
Oceniał i obserwował.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyWto Sie 14 2018, 11:38;

Instynkt nie przezwyciężył rozumu. Albo rozum instynktu? Zależy, co podpowiadało ucieczkę, a co kazało podlecieć, aby zgarnąć smakowite ciastko. Cokolwiek to jednak było, grało na korzyść rudzielca.
Dziób uderzył nieprzyjemnie w śródręcze, zanim zgarnął ciastko, by uciec z nim na bezpieczną odległość. Chłopka zgiął palce, przyzwyczajony do dziobania. Nie bolało nawet. Może ptak nie chciał go krzywdzić? To nie byłoby wykluczone, są inteligentne na tyle, aby umieć wyczuć własną siłę. I nie dziobać ręki, jaka je karmi.
Za chwilę też pojawiło się na dłoni kolejne ciastko. Gdy i to zniknęło w żarłocznej gardzieli, dał kolejne. Do momentu, aż kruk nie poczuł się pewnie, że palce te są źródłem pożywienia, a nie zagrożenia. Tylko po to, aby rudzielec z wolna je uniósł. Zawiesił na pewnej odległości nad ziemią, trzymając i kładąc na niej ciastko. Pokazowo. Wolno. Chciał upewnić ptaka w przekonaniu, że smakołyk znajduje się tam, gdzie wszystkie poprzednie. Że jest tak samo bezpiecznie, jak do tej pory. Tylko trzeba się nieco wysilić. Podlecieć, usiąść na ręce chłopaka. Nawiązać kontakt większy niż do tej pory, ale opłacony słodyczą. Czy ciastko okaże się dostateczną zachęcą, aby ptaszysko zaryzykowało wylądowanie na wyciągniętej dłoni?
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptySro Sie 15 2018, 19:53;

Nie mogło być łatwo.
Daniel Bergmann - niczym - upierzony obecnie sędzia, spoglądał na karmiciela z góry. Kolejny kawałek ciastka był pochłonięty już wkrótce - zniknął, pod masywnymi częściami dzioba (pozostawiając jedynie stertę nieuniknionych okruchów). Byłby to idealny (można powiedzieć) moment na zostawienie Puchona własnym, przerwanym wcześniej zajęciom - wszak do niedawna, oddawał się z poświęceniem lekturze, korzystał z dóbr zapewnionych przez świeży, nienaznaczony (jeszcze) spiekotą poranek. Ryzykował - ryzykował już wiele, igrał z obecną nieświadomością ucznia. Musiał - najwyraźniej - zostać uznany za dosyć przyjazne zwierzę albo - po prostu miał w miarę czasu stawać się coraz bardziej zaprzyjaźniony. Niezależność jednakże stawała się hymnem życia również pod formą zwierzęcia - choć Daniel Bergmann, ponownie, nie byłby w stanie się oprzeć obecnej przed nim pokusie.
Znowu - z natury był najzwyczajniej przekorny.
Sfrunął oraz przystanął ponownie naprzeciw otulonego niewiedzą ucznia; krnąbrnie, pozostawał w bezruchu, przekrzywił jakby w niezrozumieniu głowę. Nie przekraczał swoistej granicy - cóż, najwyraźniej był krukiem z wieloma problemami przy wychowaniu
i co najgorsze - nie miał w zwyczaju żałować.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyCzw Sie 16 2018, 22:48;

Spodziewał się zawahania. Niepewności i braku zaufania na tyle głębokiego, by ptak zaryzykował bezpośredni kontakt. Nie zrażał się zatem, cierpliwie czekając. Nie działo się jednak nic, żadnego znaku nie zauważył, jaki zapowiadałby postęp. Odliczał mijające sekundy do momentu, aż nie uznał, iż kruk może wymagać odrobinę więcej zachęty. Kiedy to nastąpiło? Jaki pułap osiągnęły tykające na zegarku wskazówki, aż uznał, iż jedno więcej uderzenie zanudzi kruka? Nie da się stwierdzić. To wszystko należy wyczytywać z mowy ciała. Wyczuć na podstawie wiedzy i doświadczenia.
Zniżył rękę kilkanaście centymetrów, zatrzymując ją ponownie, zanim dotknęła skały. Teraz ptak zdoła sięgnąć ciastko z poziomu ziemi. Wyciągając nieco szyję, ale jednak mocniej dostępu do słodkości Neirin nie ograniczał. Widocznie za szybko przeszedł z jednego etapu na drugi, musi teraz skorygować własne poczynania.
- Nie bój się. Jest tu, widzisz? - Spytał cicho, łagodnym tonem, rozluźniając nieco mięśnie. Pozwolił, aby wypiek wpadł między palce, zatrzymując go w połowie. W ten sposób kruk nie mógł go nie widzieć, jednak wydostanie przysmaku mogło być odrobinę trudniejsze. To już nie zgarnięcie luźno leżącego ciastka ze śródręcza, a zabranie go spomiędzy paliczków.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyWto Sie 28 2018, 00:02;

Widział. Oczywiście - dostrzegał, osiadając spojrzeniem swych jasnych, zaciekawionych ślepiów. W bezruchu, w zatrzymującej się chwili, nieodczuwanej kaskady - spływających w bezkresność przemijalności sekund. Odlana z naturalnością piór rzeźba, imponująca kreacja smukłej powłoki, z której promienie słońca wydobywały głębię granatowo-zielonych refleksów. Cichy, bez skrzeczącego odgłosu trzepoczącego w krtani. Czekał.
Nieufność posiadał zakorzenioną w naturze - tej całkiem ludzkiej, przepisywanej również na pozostałe płaszczyzny. Lękał się nadmiernego spoufalenia od razu - w tym zachowywał resztki aktualnego rozsądku. Świadomość znajdującej się w jego zasięgu słodyczy, była niemniej niszcząca; zadarta nieznacznie głowa oświadczała bezwiednie skupienie na ręce, dzierżącej wszak upragniony, pełen kruchości skarb - który chętnie przepadłby w ptasim gardle.
W swojej słabości był silny.
Nie ruszył się, nie poleciał, wydawał się nie pojmować zapewnień, drgających jeszcze w powietrzu. Pełen nieposłuszeństwa - nadal - usiłował dostosować tę sytuację pod własne, pełne niezależności dyktando. Naiwnie liczył, że koniec końców Puchon spasuje, pozostawiając na ziemi łatwą w zabraniu zdobycz. Wtedy - będzie mógł się oddalić.
Czyżby go nie doceniał?
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyPią Wrz 28 2018, 12:55;

Wciąż uważał obecnego przed sobą kruka za zwykłego ptaka. Przykład mistrzostwa ewolucyjnego, jakie osiąga wysoki pułap inteligencji, zahaczającej o poziom ludzkiego dziecka. A jednak przesiąkniętego odruchami i zwierzęcą ostrożnością, tak dawno zanikłą u władających planetą dwunogów.
Nie zamierzał testować cierpliwości ptaka. Tym razem uległ, godząc się z porażką - rzucił mu ciastko gdzieś w trawę jako symbol zwycięstwa pierzastego nad Walijczykiem.
- Więcej nie mam - zaznaczył, jakby naiwnie sądząc, że ptak pojmie ludzką mowę. Zupełnie nie zdając sobie sprawy, iż istotnie ją rozumie.
- Zjadłeś wszystkie, żarłoku. Ale może kiedyś ci jeszcze dam, jak się spotkamy - wątpliwe. Prawdopodobnie stworzenie odleci tak szybko, jak tylko zrozumie, iż więcej jedzenia nie ma. A potem nigdy już nie natrafi na Puchona, zajęte własnymi sprawami, jakie tylko wypełniają życie kruka.
Chłopak poruszył koszulką, wpuszczając pod nią nieco powietrza, wywołując drobne poruszenie, ochładzające jego ciało.
- Robi się gorąco - wstał, aby zejść po tym niżej. Z butelki, trzymanej do tej pory w torbie, nalał na zagłębienie w jednym kamieniu wody.
- Proszę. Jakbyś chciał popić. W ten upał musi ci być ciężko znaleźć wodę - wstał od powstałego, niewielkiego jeziorka, zanim wycofał się, aby zebrać swoje rzeczy. Pora wracać.
Zerknął jeszcze, czy kruk skorzystał z popitki, wrzucając książkę do torby. A po tym udał się spacerem ku pensjonatowi, pragnąc zdążyć przed upałem.

zt
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Kolumny QzgSDG8




Gracz




Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny EmptyNie Paź 07 2018, 10:51;

Jasnoniebieskie tęczówki pozostawały utkwione w sylwetce nieświadomego ucznia; przystanął - cierpliwie oraz nieustępliwie, usiłując wyłudzić - kolejny dla siebie profit. Słabość do kruchych słodyczy pod upierzoną postacią mogłaby zyskać rangę nieomal znaku rozpoznawczego Daniela Bergmanna, zaklętego obecnie w ciemnej, opływowej sylwetce, o rozchodzących się granatowych refleksach. Masywny dziób wydawał się - nadal łapczywie pragnąć rozsiewać dookoła bałagan upadających okruchów.
Niestety - nie doczekał się.
Słońce budziło się coraz to intensywniej, wznosiło swe czoło wysoko, pragnęło patrzeć ponad głowami, ukrócić - tańcujące na oziębionym jeszcze podłożu cienie. Złocista tarcza rozświetlała bezchmurne niebo - z kolei - spotkanie jakby wydało się sięgać powoli końca. Zerknął, przekrzywiając swą głowę - zrozumiał jakby dopiero po zobaczeniu tafli. Podszedł, dostrzegając swe rozmazane odbicie, majaczące na drobnej, wodnej powierzchni - ruchliwej w lekkich poruszeniach powietrza. Nie sięgnął jednak w tę stronę dziobem, obserwując raczej cierpliwie - jak Puchon zbiera swe rzeczy oraz oddala się, niknie - gdzieś w głębi pełnych tajemniczości ruin.
Upił zaledwie łyka, zanim odleciał. Obowiązki opiekuna oczekiwały
niestety?

| zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kolumny QzgSDG8








Kolumny Empty


PisanieKolumny Empty Re: Kolumny  Kolumny Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kolumny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kolumny JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Meksyk
 :: 
Miasto Majow
-