Eleganckie miejsce, w którym można dobrze zjeść. Wnętrze jest specyficznie oświetlone i znajduje się tu mnóstwo roślin. Po jednej stronie lokalu zasiąść można na miękkich kanapach. Po drugiej zaś gości kuszą wygodne krzesła. Białe obrusy, poskładane serwetki... W tym miejscu często pojawiają się rezerwacje, ale może uda Ci się trafić na wolny stolik? Jeśli tak, to powinieneś się cieszyć. Obsługa jest bardzo sympatyczna, a jedzenie nie z tej ziemi. Menu jest bardzo obszerne, dlatego z całą pewnością każdy coś dla siebie znajdzie!
Można kupić wszystkie napoje alkoholowe lub bezalkoholowe z tego spisu.
Można kupić dowolne danie, choćby najbardziej wyszukane, z kuchni z każdego zakątka świata. Dodatkowo dowolny napój, na zasadach podobnych do dania.* *Danie/napój nie może znajdować się w spisie fabularnym!
OFERTA SPECJALNA:
PRZYSTAWKI: - Kawałki wędzonego łososia z kwiatami aloesu uzbrojonego i hibiskusa ognistego, polane sosem imbirowym; - Zapiekana cukinia ze skarmelizowanymi płatkami księżycowej rosy; - Crostini z gorgonzolą i nasionami mandragory - Pieprzne roladki z kurczaka w kremie z malwy - Arepa de yuca ZUPY: - Krem z soczewicy, z odrobiną sproszkowanych korzeni raptuśnika - Krem cynamonowy - "Bogracz" - zupa gulaszowa, z nasionami chmurnika DANIA GŁÓWNE: - Pabellón Criollo z posiekaną łodygą pykostrąków - Karjalanpiirakat polany sosem z języcznika migocącego - Risotto z dynią i jagodami z jemioły DESERY: - Tarta pistacjowa - Crème brulée z malinami - Deser lodowy - smaki: cynamon, pomarańcza z imbirem, dzika róża; polany czekoladą - Sernik karmelowy z gorącymi malinami
Nie dało się ukryć - przez kilka miesięcy Adela na dobre zadomowiła się w restauracji Soul. Świetnie dogadywała się ze swoimi pracownikami, szczególnie doceniając zmiany ze Stanleyem podczas których, mimo nadmiaru pracy, zawsze znajdowali kilka (albo kilkanaście) chwil na ploteczki. I choć dziadzia coraz częściej zachęcał ją do powrotu w honeycottowskie rejony rynku pracy, to na razie czerpała radość z obecnej pracy, która choć momentami okropnie ciężka, sprawiała jej mnóstwo satysfakcji, a także pozwalała uczyć się od najlepszych. Ale zdarzały się też dni, kiedy było ciężej. Adela najwięcej pracowała na stanowisku przystawek oraz głównych dań wytrawnych. Jej popisowym daniem stało się spaghetti w stylu bolońskim, z nutą eliksiru tęczowego. Zmieniona kompozycja przypraw, a także możliwość zatonięcia w obłokach sprawiały, że ta sezonowa potrawa, mimo pozornej prostoty, cieszyła się ogromną popularnością. Tym sposobem Adela wydawała dziesiątki tego typu zamówień każdego dnia, a po wielu dniach mogła przyrządzać danie niemalże z zamkniętymi oczami - oczywiście, ugotowanie makaronu czy zrobienie dobrego sosu nigdy nie było problemem, jednak dopiero praktyka sprawiła, że nie miała problemu z dawkowaniem eliksiru tęczowego. Tamtego dnia, wydała do jednego stolika ażcztery porcje tej potrawy. Lubiła takie sytuacje, bo mogła szybko przyrządzić posiłek dla wszystkich osób i tym samym ułatwić sobie pracę, a im oszczczędzić czekania. Jakieś było jej zdziwienie, gdy po kilku minutach wszystkie cztery porcje do niej wróciły. Cóż się okazało - każda z osób siedzących przy stole miała dość specyficzne preferencje spożywcze. Goście oczekiwali, że jedna porcja dania będzie bez laktozy, druga bez glutenu, trzecia bez mięsa, a czwarta... bez pomidów. Adela stanęła w szoku, szczególnie słysząc ostatnią prośbę, która wydawała jej się zaczerpnięta z jakiegoś skeczu w czarodziejskim teatrze. Tak czy siak musiała się z tym uporać - najłatwiej było uporać się z porcją bez laktozy, rezygnując z posypiania jej serem. Gluten był o tyle trudniejszy, że w teorii powinni mieć do tego osobną kuchnię, ale zamiana makaronu na bezglutenowy i kilka czarodziejskich formuł załatwiło sprawę. Mięso mielone w porcji trzeciej przetransmutowała w soczewicę. Ale jak poradzić sobie z brakiem pomidorów akurat w tym daniu? Sprawa wydawała się beznadziejna, ale Adela zbyt krótko tu pracowała, by odmóić wykonania tak absurdalnego zamówienia. W końcu, po dość długim namyśle wykonała sos z przecieru z czerwonej papryki z dodatkiem cebuli, natki pietruszki i marchewki. Wyszło smacznie, ale niestety klienci nie zostawili żadnego napiwku...
Tamtego dnia wszyscy w kuchni restauracji „Soul” byli nerwowi – wieczorem ich lokal miał odwiedzić wyjątkowy gość czyli ważny dyplomata z Włoch. Z tego powodu restauracja była zamknięta i dostępna tylko dla vipów z Ministerstwa. Mimo mniejszego nakładu pracy, cała obsługa miała duże obawy i w kuchni można było wyczuć napięcie, szczególnie, że bardzo wiele osób się rozchorowało i przygotowywali kolację w bardzo okrojonym składzie. Mimo to, musieli sobie poradzić – ta kolacja miała wpływ nie tylko na renomę ich restauracji, ale także na stosunki między Ministerstwem Magii w Anglii, a jego włoskim odpowiednikiem. Niestety, Adela i jej współpracownicy już od rana wyczuwali, że to nie będzie łatwy dzień. Jednym z głównych dań tego wieczoru miał być stek kołkogonka, uzupełniony truflami i odrobiną eliksiru euforii. Wszystko zapowiadało się idealnie, aż do momentu, gdy okazało się, że popołudniowa dostawa nie dotarła. W większości przypadków nie był to problem, bo mieli składniki z rana, jednak akurat trufle i eliksir euforii miały dotrzeć w tym transporcie. Początkowo zaczęła się panika, jednak szybko okazało się, że jeden asystent kucharza posiada niuchacza - chłopaka posłano z nim do lasu, żeby zorganizował trufle, zaś sama Adela ruszyła do najbliższego sklepu z eliksirami w celu dokupienia eliksiru euforii. Na całe szczęście wszystko udało się załatwić w około godzinę, więc reorganizacja menu okazała się niepotrzebna. Mogli zabrać się za przyrządzanie poszczególnych dań. To nie był jednak koniec problemów - w międzyczasie piecownik na stanowisku Adeli przestał działać, co utrudniło pracę z truflami. Na całe szczęście, wszystkie słodkości były już przygotowane, więc można było skorzystać z piecownika znajdującego się w dziale slodkości. Na całe szczęście to był ostatni problem... Cała obsada kuchni zamarła, gdy wraz z rozpoczęciem wieczornego spotkania, kelnerzy wynieśli dania na salę. Napięcie, które zawisło między nimi, bez wątpienia można by było ciąć nożem. Po chwili jednak kelnerka przybiegła z sali podekscytowana, oświadczając im, że wszyscy goście, w tym także dyplomata, są zachwyceni daniami. Wszyscy odetchnęli z ulgą, szczęśliwi, że to trudne zadanie się powiodło. Ich starania zostały nagrodzone sowitym napiwkiem i pochwałami od szefa.