Miejsce nie tak daleko od budynku Hogwartu, w malutkiej kotlinie osłaniającej przed wiatrem. W centralnym punkcie znajduje się potężna czara, o średnicy półtora metra. Wokół górnej części przemieszczają się zaczarowane metalowe motyle, tworząc skoczne tańce świateł i cieni. Motyle są niemalże nieruchome, gdy brak w środku ognia, a czym płomień większy i gorętszy, tym żwawiej i zmyślniej latają gromadki motyli. Same "palenisko" znajduje się na okręgu z kamiennych bloków, zaś wokół ustawione są trzy zaokrąglone kamienne ławy.
Autor
Wiadomość
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Nasłuchiwał jęków generatora słów, którego Wacek używał zamiast głowy, samemu oglądając rośliny z bliska. Jasne, miał on racje w kilku względach, przy czym Lush może nie znał się na wielu rzeczach - ale na roślinach już całkiem dobrze. Ostrożnie biorąc liście w palce, potarł je i obejrzał z każdej strony. Może na wysokie standardy Wang i tej szkoły to były chwasty do wyjebania, ale według niego samego, dałoby się znaleźć tej brzytwotrawie niejedno zastosowanie. Podniósł spojrzenie na Wacka z miną, sugerującą conajmniej, że szczerze powątpiewa w jego słowa, no ale z nich dwóch to jednak Wodzirej miał o eliksirach większe pojęcie, więc co będzie dyskutował. - Część z tego co mówisz, ma sens. - powiedział, rozglądając się, by zbadać, ile pomiędzy zwykłą trawą jest jeszcze takich kęp - Ale już z tym, że Wang dba o bezpieczeństwo czegokolwiek, to Cie poniosło. - powstrzymał parsknięcie. Chociażby fakt zorganizowania szkolnych rozgrywek bludgera wydawał mu się najświeższym zaprzeczeniem tej teorii, a na przestrzeni lat było takich przykładów znacznie, znacznie więcej. - Z jakiegoś powodu tu wyrosło, pomimo zasadowej ziemi. Rośliny nie zachowują sie abstrakcyjnie - jeśsli tak się stało, musiał być ku temu zmierzalny powód. Zbadałbym te trawę, zanim bym ją skreślił i wypierdolił na kompost. - powiedział szczerze, zgodnie ze swoim sumieniem, choć nie chciał Wacka tym urazić - Dobra, pytanie czy rwiemy, skoro już dali rękawice, kopiemy, skoro już zacząłeś różdżką - kącik ust mu drgnął - czy może jednak evanesco...
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
- Chcesz czy nie, szkoła ma standardy i Wong ich pilnuje. Myślisz, że dlaczego nigdy nie zaliczyłem przedmiotu za ładny tyłek? - Aż się obrócić, żeby sprawdzić czy jego polisa na życie jest cała i zdrowa. Względnie była, chociaż wyglądała dziś nad wyraz smutno. - Na pierwszym roku nie poradziłbym sobie z czymś takim jak dziekie brzytwoziele. Tyle chciałem powiedzieć - chłopak przyznał to pod płaszczem pewnego wstydu. Chociaż równie trudno było mu się cofnąć do tych wczesnych lat, kiedy to nie panował nad żadnym składnikiem w eliksirach i mieszał je niczym dziecko szampony z nadzieją, że wynajdzie lekarstwo na raka. - Ale co cie powstrzymuje przed zbadaniem tego? - Zapytał, bo sam rozważał pewne eksperymenty nad trawą. Był listopad, zimne Wyspy powinny już usypiać roślinność, a nie dawać jej nowe życie. Wacław również nie umiał się pogodzić z faktem, iż talenty wielu studentów są marnowane a jedynym prawdziwym momentem dla ich rozwoju jest pisanie pracy na obronę tytułu pod koniec studiów. Ale przecież trzeba iść tępo za tłumem i jeśli coś jest rośliną to jedyna nauką, która może się tym zajmować to zielarstwo. Obrzydlistwo. - Możemy wykopać kępkę i postawić w dormitorium, jeśli chcemy to zbadać - przewrócił niechętnie oczyma. - Zagłosowałbym za zaklęciem, ale wtedy też nie dowiemy się jak obcować z tą rośliną - przedstawił im na głos argumenty za i przeciw.
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Wzruszył lekko ramionami: - Może nie jest aż tak ładny, jak Ci się wydaje. - rzucił mu z zaczepnym uśmieszkiem. Wang pozwoliła dzieciom grać mecze na miotłach dziesiątki metrów nad ziemią, kiedy nad szkołą unosił się halucynogenny pył wróżek i było zagrożenie pospadania i poskręcania sobie karków. Nigdy nie uwierzy, że ta szkoła ma jakieś standardy.- Trudno, żebyś tego od siebie wymagał w pierwszej klasie. - powiedział cicho, nieco cieplejszym tonem, bo nie było się czego wstydzić. Nykos w wielu dziedzinach miał braki, bo jego ciekawość i zainteresowanie przedmiotami działało bardzo wybiórczo. Nie miał w sobie ambicji być dobrym ze wszystkiego i uważał, że to też ok mieć tylko kilka rzeczy, które się lubi i na których się zna. - Myślisz, że możemy? - zaraz się ożywił - Zaraz wybiorę którą. Przy wykopywaniu i wyrywaniu będzie można sprawdzić, jak są silnie ukorzenione, jak trwałe mają liście na złamania i przerwania. Wtedy przy obserwacji będzie można wyciągnąć więcej rozsądnych wniosków. Potem przydałoby się to porównać z jakimś prawidłowo wyhodowanym brzytwozielem - ciekawe czy Walsh ma takie w cieplarni numer trzy... - już sobie zaczął planować w głowie cały zamysł, zabierając się za wprowadzanie tego w życie, czyli za miętoszenie i szarpanie się z pierwszymi kępkami.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Jednym z życiowych mott kogoś z pewnością było: Pytanie nie brzmi tylko ?. No i jeśli chłopcy chcieli pozyskać sobie taką roślinkę do dormitorium to czemu nie? Ta sobie rosła dziko na błoniach, pod ochroną zdawała się nie być skoro pół zamku ją aktualnie eksterminowało. -Myślę, że jeśli ją posadzimy w doniczce, trochę dalej od oczu wszystkich, wsadzimy pod klosz, aby nikt się nie pociął i damy kartkę z ostrzeżeniem to będzie bardzo w porządku. Poza tym nie ma chyba zakazu takich roślin w zamku? - W najgorszym wypadku Aneczka będzie mieć zawał. Chociaż może jakaś sowa do któregoś z Walszów by się przydała? Bardziej informacyjna niżeli z zapytaniem czy w ogóle tak można. Ewentualny przypał byłby mniejszy. No i pytanie brzmi: po co z góry zakładać porażkę skoro będzie wszystko spoko? - Podziwiam, że wiesz tyle o roślinach. Ja raczej skupiam się na bare minium - do którego i tak jest przymuszany przez zamiłowanie do eliksirów. Nienawidził trochę tego. Dlań mógłby tylko dostawać składniki do ręki i wkładać je do kotła. Wtedy świat byłby piękny. - Nie chcę mówić, że mnie przerażają, po prostu botanika mnie nie interesuje. Kocham je tak, jak człowiek kocha naturę. Lubię spędzać czas w lesie jak jest ładna pogoda, lubię przytulać się do brzozy, ale fascynacje ukorzenieniem kwiatów to dla mnie tylko obowiązek - tak to wyglądało ze strony Puchona.
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Zaśmiał się cicho, kręcąc głową, bo rzeczywiście był w stanie z marszu wymyślić ze czterech puchonów, którzy z czystej, nieskalanej głębszą myślą ciekawości zmacaliby taką brzytwotrawę, nie wiedząc co to i robiąc sobie przy tym krzywdę. - Mógłbym jej zrobić takie małe akwarium... - pomyślał na głos, zainspirowany słowami Wodzireja, przewodnika pomysłów i kreatywnych przedsięwzięć.- Nie ma zakazu. Zresztą... każdy mógłby tak naprawdę wyjść na błonia i ją sobie wykopać. My jako członkowie koła mamy nakaz się ich pozbywać, ale przecież poza członkostwem w kole, jesteśmy też po prostu studentami. - filozofował. Musiałby napisać do Walsha, ale może mógłby trzymać ją sobie w doniczce w cieplarni numer trzy? Wtedy to już wszystko by było na pełnym legalu. Wyrwał jedną zz ziemi z cichym stęknięciem, bo okazała się zakorzeniona bardzo głęboko, a zrobiwszy to, podniósł ją wyżej i zaczął obmacywać korzonki, mamrocząc coś pod nosem. Uchwycił spojrzenie Wacka spomiędzy pędów trzymanej w dłoni rośliny i uśmiechnął się do niego lekko - Ja podziwiam Twoją wiedzę z transmutacji. - powiedział, przechylając głowę. Chciałby być biegły w tej sztuce, ale nie była jego najmocniejszą stroną. Może powinien się bardziej przyłożyć i więcej uczyć to by się to zmieniło - Właściwie... może byś mi dał jakieś korki? - zainteresował się, jak już byli przy temacie swoich mocnych stron podziwianych przez ludzi. Spakował roślinę ostrożnie w koszulkę, którą nosił w torbie na zmianę, gdyby się jakoś szczególnie zgrzał przy pracy w cieplarni coby nie śmierdzieć jak stary cap i schował swoją sekretną sadzonkę do wewnętrznej kieszeni, na suwak. - Jest w roślinach coś, co mnie uspokaja. Satysfakcjonuje. - powiedział, wyciągając różdżkę - Zachowują się w sposób opisywalny, przewidywalny, rosną, jeśli dać im odpowiednie warunki, więdną, gdy im ich zabraknie. Są logiczne. - wyjaśnił - W przeciwieństwie do wszystkiego innego w życiu... - dodał nieco ciszej.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Podobno bycie studentem kiedyś coś znaczyło i wiązało się z renomą. Aktualnie wydaje się to być tylko głupim obowiązkiem i spuścizną dawnych lat, która pozostała we strwożonych sercach starszych pokoleń. - Jesteśmy studentami, czyli mamy prawo do eksperymentów i rozwijania się w dziedzinach dla nas ważnych, zgadzam się z tobą totalnie. Chętnie bym stworzył jakiś przeciwnapar na zadrapania, które powodują rośliny. - Brzmiało trochę jak utopijna wizja reformacji przemysłu zielarskiego. I tak, niestety, ale znów wracamy do babrania się w zielarstwie. - Polecam brać seks zabawki do Patola na zajęcia, wtedy nauka zaklęć wchodzi dobrze - zaśmiał się zestresowany dziwnie wypowiedzią swoją. - Nie chcę ci odmawiać, ale nauczony doświadczeniem wiem, że jestem słabym tutorem. Ot, mogę cie nauczyć zmiany wody w wódkę. Albo jak zmienić każdy patyk w dildosa, ale jeśli serio chcesz się czegoś nauczyć to - zanim skończył to zrobił dramatyczną pauzę, unosząc brwi do góry. Tak, jakby jego następne słowa miały szokować. Wacławowi zdawały się zwyczajnie obrzydliwe. - Mogę cię umówić na to z Drejkiem, bo on lubi takie rzeczy - obrzydzenie i niepokój to idealne słowa do opisu tej sytuacji. - Odejmij logiczne, a wyjdzie ci opis dziecka - zasugerował jako taki eksperyment myślowy. - Rozumiem cie, moja matka jest starą zielarą, ojciec też był. Uwielbiałem w młodości jak opowiadali mi, że coś rośnie tam i tak, bo tak lubi - znów się oddam miłym wspomnieniom z przeszłości. - Czyli z resztą działamy jako evansco? - Dopytał, aby uzgodnić jedną wersję zdarzeń.
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Pokiwał głową, bo zgadzał się bardzo z tym sentymentem. Lubił rozwijać się w rzeczach, którego interesowały i sprawiały mu przyjemność, ale często odbierał warunki szkolne w Hogwarcie jako niekoniecznie sprzyjające takiemu rozwojowi. Jasne, istniały kluby, kółka i stowarzyszenia, ale trudno jest myśleć, że mają one na celu jakąś głębszą naukę, skoro zadania polegają na pozbyciu się trawy z trawnika, albo przepisaniu książki na świeży papier. Zaśmiał się, słysząc sugestie, jakoby dildo mogło mu pomóc uczyć się zaklęć transmutacyjnych u Patola, bo jego bogata wyobraźnia mu zaraz podsunęła wizję potencjalnego rozwinięcia takiej próby nauczania i pokręcił głową. - Wiesz, może ja sam ocenię. - uniósł sceptycznie brwi, czując, że Wodzirej znów umniejsza swojej inteligencji i umiejętnościom, do czego, miał wrażenie, że Wacek ma często tendencję - Drake może spierdalać. - westchnął. Jeszcze nie był ani tak chory na głowę, ani zdesperowany, by się prosić parszywego eksa swojego kumpla zz Pucholandu o korepetycje. Może to gryfoni słyną z dumy, ale Nykos był na to również, stanowczo, zbyt dumny. - Dzieci są bardzo chaotyczne. - pokręcił głową - jednego dnia chcą jeść to, drugiego tamto. Raz płaczą z radości, potem płaczą ze smutku. Jedna zabawka może być ulubioną, ale też zaraz zupełnie niechcianą. - nie widział zupełnie żadnych podobieństw, między schludnymi, cichymi i przewidywalnymi roślinami, a epicentrum chaosu, jakim były gówniaki. Spojrzał na Wacka, bo nie wiedział, że jego rodzice zajmowali się zielarstwem. Uśmiechnął się lekko - To tak jak moi. - w tych krótkich chwilach między ich naukowymi wyjazdami i pracą. - Tak, myślę, że tak będzie najszybciej... - pokiwał głową, obracając różdżkę w palcach i rzucając pierwsze zaklęcie na najbliższe kępy.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Chłopcy nieco się rozminęli z pojęciem dziecka - Wacław myślał o takich już chodzących i mówiących, osobach w wieku zdolnym chodzenia do Hogwartu. Aktualnie wnioskował też bardziej jako pedagog niż rodzic, w przyszłości bardziej wiedział się w roli jakiegoś edukatora zajęć w stylu Magiczne Zabawy Seksualne i Bezpieczeństwo jako fakultet dla małolatów w czeskiej szkole magii. Puchon nie wiązał przyszłości z Anglią. - Myślałem o trochę starszych dzieciach - ale już go nie wtajemniczał w tok swojego rozumowania. - To o czym mówisz to dla mnie małe pasożyty, które dostały przypadkowo szansę na dorastanie. Też tacy byliśmy! - W ciągu sekundy zmienił dramatyczny ton na taki pełen uroku i radości, że ich dwójka dała rade i dożyła młodzieńczej starości, którą właśnie przeżywają. Niechętnie, ale Wodzirej zaczął używać swojej różdżki do czarowania. Chodził pilnie z głową spuszczoną w ziemię i starał się wyplewić wszystkie rośliny w jego zasięgu czarodziejską sztuczką. Przestał szybko, bo już po czterech minutach, kiedy zamiast krzaka roślin zniknął sobie buta i pociął delikatnie bosą stopę.
Nykos Lush
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
C. szczególne : jest małomówny, nosi dużo biżuterii, w tym kłódkę z grawerunkiem A zapiętą na szyi, zapach: balsam jodłowy, czarna cykuta, mech, kadzidło, gorzka mirra
Dla Nykosa, którego dzieciństwo skończyło się względnie wcześnie, wiek, w którym musisz ponosić odpowiedzialność za coś więcej niż jedzenie, spanie i defekowanie to już nie jest wiek dziecięcy. Była to spaczona wersja rzeczywistości, ale według takiej żył i według takiej rozumiał otoczenie. Parsknął na te pasożyty, pozbywając się kolejnych kępek trawy i rozglądając dookoła, czy jakieś jej pasma nie wyglądają podejrzanie czerwono. - Byliśmy? Czasem myślę, że ja wciąż trochę jestem. - powiedział autokrytycznie, bo łatka pasożyta tkwiła gdzieś przyszyta po wewnętrznej stronie jego skóry. Rozważania nad jego pożytecznością zawsze ocierały się o to, jak bardzo uzdolniony był Agapi i jak wiele więcej potrafił, więc Nykos nigdy nie zapędzał się dalej, niż żartobliwe napomknięcie o swoim braku użyteczności społecznej. - O tam jeszcze, w stronę drzew. - wskazał drugiemu Puchonowi dłonią i ruszył powoli w kierunku ciemniejszej połaci zieleniny, rozpoznając w niej jeszcze odrobinę brzytwotrawy. Powoli wyzbyli się wszystkiego w okolicy, co sprawiało wrażenie potencjalnie niebezpiecznego. Mogli sobie pogratulować dobrej roboty, ale trzeba było odnieść wielce potrzebne rękawice, a potem chyba był już czas na podwieczorek.