Najlepsze, najśmieszniejsze rzeczy mówiła wtedy, gdy nie zastanawiała się nad swoimi słowami i nad ich poprawnością. Po prostu otwierała się przed człowiekiem, nie koniecznie będąc tego świadoma. Alice obserwowała uważnie mężczyznę, a jej myśli dryfowały jak na morzu westchnień. Musi przyznać, że jest naprawdę przystojny. Ma pewnego rodzaju urok, któremu trudno się oprzeć. Zamknęła oczy przypominając sobie jego sylwetkę, był dobrze zbudowany, widać było, że lubił o siebie dbać, nawet jeżeli robił to nieświadomie. Wyrysowany każdy mięsień w jej głowie. Oprzytomniała dopiero w momencie, w którym zwrócił do niej tych kilka słów. Spojrzała na niego widocznie zaskoczona. Oczywiście, że chciała zaprzeczyć, przecież to niesprawiedliwe, że mężczyzna oddaje jej swoje łóżko, w momencie, gdy ona jest mniejsza i zmieści się wszędzie. Nawet włączenie telewizora nie powstrzyma ją przed skomentowaniem tej sytuacji. - A pan gdzie będzie spał? – zapytała wlepiając w niego swoje, widocznie już zmęczone, spojrzenie. Przechyliła głowę delikatnie w bok i zamrugała zdezorientowana. Po tym jak dostała odpowiedź, wiedziała, że nie uda jej się przekabacić go na swój punkt widzenia. Wstała zatem z miejsca i ze zrezygnowanym tonem ruszyła w stronę wyjścia. Zatrzymała się przy framudze i odwróciła w stronę mężczyzny, kładąc dłonie na ścianie i przybliżając się do niej. Była chłodna, tak jak jej całe ciało teraz. – Jeżeli będzie się pan czuł samotnie, to zapraszam, ma pan duże łóżko. – Chyba nie muszę mówić o tym, że nie zastanowiła się nad słowami, które przekazała Nicholasowi. Chciała po prostu, by i on się wyspał, a na takiej kanapie… no cóż. Decyzja należy do niego. Odwróciła się na pięcie i weszła do pokoju, zostawiając uchylone drzwi, jakby na zachętę. Zmarzła. Była cała mokra, a na sobie miała tylko koszule. Nawet jeżeli chciałaby z nim posiedzieć i pooglądać, to zrezygnowałaby na rzecz ogrzania się pod kołderką. Zawinęła się w kłębek, przykrywając całą sylwetkę kołdrą i wlepiła swoje szare oczy w przestrzeń. Ciekawe, czy przyjdzie. Jest zmęczona, ale w zwyczaju miała, że gdy się kładła, nie była w stanie zasnąć przez co najmniej godzinę.
Boże, no co z tymi kobietami? Czy nie istnieje taka, która chociaż raz w życiu odpuści? Taka, która odwróci się na pięcie i pójdzie spać do jego łóżka. No ja was proszę... Słysząc jej pytanie westchnął pod nosem. Pewnie nie irytowałoby go to, gdyby nie fakt iż Hope wykłócała się z nim na temat miejsca do spania, a potem wcisnęła mu się do łóżka. Ciarki go przeszły. Nie przepadał za takimi akcjami szczególnie, jeśli nie miał ani poważnych zamiarów ani wyjątkowych odczuć w stosunku do jakiejś osoby. Musiał mu się ktoś na prawdę mocno podobać, by pozwolić wejść ów osóbce w jego przestrzeń osobistą. Hm, choć chyba nie do końca o to chodzi, bo przecież z Alice dotykał się kilkukrotnie. A ona była jego księżniczką do ochrony. Nie mógł w stosunku do niej odczuwać... Czegokolwiek. -Mam najwygodniejszą kanapę świata. I jeszcze wygodniejszy materac - Odpowiedział dziewczynie ściszając troszkę telewizor, żeby mówiący beznamiętnie lektor w ów filmie nie obudził jego córci. Kiedy usłyszał słowa Alice... Gdyby coś pił, to by się zakrztusił. Ona chyba faktycznie nie bardzo panuje nad tym, co mówi. Niech się cieszy, że zdążyła mu uciec, bo od razu zwróciłby jej uwagę, że zaprosiła go do łóżka! Oczywiście jednak, że nie przyjdzie. Mogła więc spokojnie zasnąć podczas gdy i on po dwóch godzinach położył się spać...
~*~
HUK! Właściwie, to nie było aż tak głośno, ale o ile mi wiadomo Alice ma bardzo czuły słuch. Musiała więc usłyszeć, że o godzinie 3 w nocy Nicholas zleciał z kanapy. Przeklinając coś pod nosem zbierał się z ziemi zastanawiając się, co takiego mu się przyśniło, że ciało zareagowało tak gwałtownie. Coś sobie mruczał pod nosem wielce niezadowolony. Zdecydowanie rzadko mu się to zdarzało, jednak skutecznie odebrało potrzebę spania. No i co on ma robić o tej porze? Idzie upiec ciasto... Poważnie. Chłopak przeszedł się do kuchni, gdzie zapalił małą lampeczkę i zaczął przeglądać jedną z książek z cukierniczych w poszukiwaniu przepisu. Niech go ktoś powstrzyma...
Zasnęła dosyć szybko, może ze względu na fakt, w jakim otoczeniu się znalazła. Czując wokół siebie przyjemny zapach i ciepło, nie mogła się powstrzymać i nie oddać się całej w krainę snów. Nawet nie wiecie jaka była jej reakcja, gdy nagle usłyszała huk. Alice otworzyła szeroko oczy, siadając jak oparzona i zrzucając z siebie kołdrę. Coś słyszała? Ale co? Która była godzina? Oczy natychmiast zareagowały i z wielkich, owalnych pięciocentówek przymknęły się tak, jakby ponownie zaczęła przysypiać. Ruszyła wolnym krokiem w stronę światła, które oślepiało ją w tym momencie. Zatrzymała się przy drzwiach i oparła się ramieniem o próg. Nie zwracała uwagi na to, jak teraz wyglądała. Dwa guziki od koszuli rozpięły się na jej dekolcie, nie odsłaniając za dużo, jednak ubranie zjechało z jej ramienia, ledwo się trzymając na jej drobnym ciele. - Co pan robi? – zapytała unosząc rękę z rozwiniętym już rękawem do oczu i przecierając je. Była bardzo zaspana, a śniły się jej takie przyjemne rzeczy – Słyszałam jakiś huk, coś się stało? – dodała nie ruszając się z miejsca o krok. Ponownie wlepiła w niego spojrzenie, czy on… czy on miał zamiar gotować? Nie mógł poczekać do rana?
Co pan robi? Teraz to on się przestraszył! Przez całe jego ciało przeszedł dreszcz, a on odwrócił się niemalże zrzucając książkę kucharską na ziemię. Złapał ją w ostatniej chwili i spojrzał na przyczynę zamieszania. Olvia rzadko budziła się w nocy gdy u niego spała, więc jeśli nie mógł spać to zazwyczaj całą noc było na prawdę cicho. Pohukiwania sów zza okna, szelest liści pod wpływem wiatru - zazwyczaj tylko tyle było słychać. Nic więc dziwnego, że się przestraszył. Niemal zapomniał o tym, że śpi u niego dzisiaj nadzwyczajny gość. Kiedy już zorientował się, że nic mu nie grozi uśmiechnął się szeroko do Alice. Wyglądała na prawdę uroczo. Ta koszula... To był dobry wybór. -Przepraszam, że Cię obudziłem - Powiedział opierając się plecami o kuchenny blat i spoglądając na nią wciąż z tym samym, ciepłym uśmiechem. Nie musiał jej się przyglądać. I tak zapamięta puchonkę w tym wydaniu. Uroki tej jego pamięci. -Nie mogę spać - Dodał jeszcze dopiero teraz odwracając twarz w bok. Zerknął na wyjęte już czekoladowe kuleczki, mleko, jajka. Chyba będzie musiał to wszystko jednak pochować... Obejrzał się ponowie w stronę Alice. Jednak ten widok był tak uroczy, że nie mógł oderwać wzorku na dłużej. I choć nie musiał się przyglądać, to się przyglądał.
Dziewczyna zamrugała widocznie zdezorientowana i po chwili zamknęła oczy w zamyśleniu. Przyłożyła dłoń do karku i rozmasowała go próbując się rozluźnić i przy okazji trochę rozbudzić. Odsunęła się od ściany i ruszyła w stronę mężczyzny. Po drodze, w końcu, zauważyła, że koszula niesfornie opadła jej z ramienia, więc złapała jej końcówkę i uniosła, ale czy to był dobry wybór? Może i ramię było zasłonięte, ale dekolt się obniżył, a ona nie zareagowała na to w ogóle! Nawet nie musiała, bo koszula już chwilę później ponownie zjechała z ramienia. Alice zatrzymała się naprzeciwko mężczyzny, opierając o blat i spoglądając na niego z dołu. Chciała odejść jak najdalej, od drzwi małej Livci, żeby jej nie zbudzić, ona nie wiedziała, że dziewczynka ma mocny sen. - Nie szkodzi… mam bardzo wrażliwy słuch – wyszeptała na wytłumaczenie. Oznaczało to, że nie był głośno, aczkolwiek przy niej trudno jest się skradać. Jego kolejne słowa zaskoczyły ją, chociaż nie powinny. Wina utrudnionego kojarzenia. Spojrzała na składniki leżące na stole – więc postanowił pan… coś ugotować? – zapytała. Nie często spotykała się z takim przypadkiem. Kiedy ona nie mogła spać, to oglądała niebo z dachu kliniki. Wpatrywała się w gwiazdy i szukała konstelacji. Coś pięknego. Z nocnym gotowaniem nigdy się nie spotkała, może właśnie dlatego nie wiedziała jak zareagować. Po chwili jednak wyraz jej twarzy się zmienił, a ona uśmiechnęła się nieznacznie i delikatnie. Teraz to dopiero musiała wyglądać uroczo – Uwielbia pan to, prawda?
Ta uciekająca na niej koszula wyglądała zdecydowanie słodko. Postarał się jednak nie spoglądać na to zbyt usilnie, bo chcąc czy nie, nie powinni w żaden sposób doprowadzić do sytuacji, w której to ona spała w jego koszuli, w jego mieszkaniu. Westchnął. Docierało do niego powoli, jak bardzo nieprofesjonalnie się zachował. Dawno mu się to nie zdarzyło. Chyba tylko raz, jednak wtedy jego podopieczna sama robiła wszystko, by zeswatać go ze swoją rodziną. Nie skończył się to dobrze skoro znów jest kawalerem i... Miał mętlik w głowie. Postanowił więc uciąć wszelkie myśli, a wraz z nimi wszelkie rozmowy. -Tak - Odpowiedział krótko z nikłym uśmiechem, a po tym zaczął chować wszystko to, co wcześniej wyjął - Chodźmy spać - Skomentował tonem nie znoszącym sprzeciwu. Trochę się spiął. Odprowadził ją wzrokiem, a potem sam wrócił spać. Raczej wiercić się... Do rana jednak było już w miarę spokojnie. A rano? Raz z córką odprowadzili Alice do domu, by potem wybrać się do pani Holder i narazić go na kolejne 2 tygodnie tortur.