Przed domem do domu, zaraz za bramą po prawej stronie znajduje się garaż, który jak na razie stoi pusty, w nim składzik na drewno, narzędzia. Rośnie tu też mały świerk, róże i inne pierdoły. Jest tu też letnia altanka w lewej części ogródka
Ogród za domem
Ogród za domem
Jest tu taras na który można wyjść z kuchni, kilka leżaków, parasol, na trawie stoi huśtawka. Rosną tu małe drzewka owocowe, część jest wydzielona pod uprawę warzyw. Jest tu też wędzarka w najdalej położonym punkcie ogrodu, oraz grill i miejsce na ognisko.
Piwnica
Piwnica
Najważniejsza część domu Keane. Nolan jako miłośnik piwa dostosowała swoje gniazdko do tego by móc je wytwarzać i przechowywać. Znajduje się tu palnik gazowy, stara wanna oraz mnóstwo szpargałów, skrzynek po piwie, butelek. Przechowuje tu nie tylko pieniste, ale też wina, rumy i inne trunki.
Parter
Kuchnia
Przestrzenne pomieszczenie, schludne, ale nie przesadnie. Jest w stanie pomieścić wszystkich domowników przy wspólnym posiłku, łączy się z salonem oraz tarasem do ogrodu.
Łazienka
Znajduje się niemal na przeciwko salonu, jest duża, przestrzenna. Znajduje się tutaj kabina prysznicowa, wanna, toaleta oraz umywalka.
Salon
Łączy się z kuchnią, z salonu widać niemal każdy zakątek tylnej części ogrodu posiadłości. U góry jest zawieszona specjalna, magiczna lampa, która może się obracać i świecić różnymi kolorami tęczy.
Pokój X
Pokój zdecydowanie wygląda na męski. Ciemne kolory. Modele samochodów na biurku. Bardzo mała szafa, w której na próżno szukać szpilek. Ogólnie panujący chaos i nieład. Jednak niech nie zwiodą was pozory. Mieszka tu kobieta, która bardzo dba o swoją prywatność - na drzwiach wisi tabliczka "Wstęp wzbroniony" z dorysowanymi czaszkami.
Pokój Alistaira
Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.
Pokój X
Utrzymany w czarno - biało - czerwonych barwach pokój z podestem, pod którym znajduje się wysuwane łóżko. Pomieszczenie urządzone jak dla nastolatka, acz właśnie tam chłopak czuje się najlepiej. Wiele półek na książki pomaga zmieścić nie tylko podręczniki szkolne, ale również dość pokaźną kolekcję komiksów o Batmanie oraz wszystkie tomiki ulubionej mangi. Duże okno, przez które wpada mnóstwo światła sprawia, że jest tam jasno w dzień, jak i w nocy.
Piętro
Łazienka
Sporo mniejsza od tej na parterze, posiada tylko wannę, toaletę i umywalkę. Jej zaletą jest jednak piękne, trójkątne lustro.
Pokój Scarlett
Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.
Pokój Nolana
Pokój mężczyzny znajduje się na przeciwko pokoju siostry, jest normalnym pokojem, z biurkiem, szafą, łóżkiem. Nie ma w nim nic ciekawego, kilka obrazów z czarodziejami oraz zdjęć rodziny mężczyzny. Kilka z jego młodości, kiedy jeszcze jako latorośl latał na miotle.
Pokój Aithne
Pokój Aithne, który zajęła pod koniec wakacji. Zdążyła już wypełnić ją wszelkimi uroczymi rzeczami, łącznie z maskotką różową alpaką, którą dostała od Jake'a na pożegnanie. Biurko oraz ściany pokrywają porozrzucane kartki, na których Aithne zamieszczała swoje rysunki. W niektórych miejscach dywan zmienił swój kolor, za sprawą farb albo wdeptanego pyłu z pasteli. W skrócie jest to pokój dziewczyny, która aspiruje do zostania artystką.
Rozliczenia:
1. Scarlett - 80 G - luty
Ostatnio zmieniony przez Nolan Torin Keane dnia Nie 20 Lis - 19:46, w całości zmieniany 1 raz
The author of this message was banned from the forum - See the message
Dzień był piękny, idealny na to, by wyprawić przyjęcie w nowym domu. Od rana pachniało w nim ciastem, w lodówce nie było dosłownie miejsca na nic, wszystkie półki zajmowały sałatki, koreczki, przekąski. Od samego rana Pan domu krzątał się w tę i tamtą stronę, by doprowadzić dom do perfekcji na przyjazd gości. Nie wiedział do końca ilu ma ich być, ale wolał założyć, że będzie ich sporo i kupić więcej jedzenia niż za mało i wyjść na skąpca, sknerę i kutasiarza. Co można było o nim mówić, ale nie to, że był niegościnny. Ukrył w swoim pokoju prezent dla siostry i zamknął na klucz. Na wieczór zaplanował pokaz sztucznych ogni. Ze swojej piwnicy wytoczył najlepsze piwa jakie sam zrobił, kilka win, które kiedyś gdzieś kupił, dwie butelki rumu z Kolumbii, oczywiście nie mogło zabraknąć ognistej. Może nie był ekspertem od drinków, ale dla pań, które nie koniecznie miały ochotę popijać mocne trunki kupił jakieś likiery, syropy do napoi, soki. Wszystko miało być perfekcyjnie, każdy miał się bawić dobrze i czuć się jak u siebie w domu.
Menu imprezowe:
Danie główne 1. Tusza barania pieczona w dole, 2. Burgery wołowe, 3. Skaczący garnek, Tort 1. Tort czekoladowy z malinowym musem, 2. Tort owocowy z ananasem i kremem śmietankowym, Sałatki 1. Sałatka La Bella Vita, 2. Sałatka malinowy zawrót głowy, 3. Sałatka Merlin na Bahamach, 4. Sałatka Molly Weasley Przystawki 1. Glonozjady, Słodycze 1. Kanarkowe kremówki, 2. Wybuchające cukierki, 3. Musy-świrusy, 4. Różowe kostki lodów kokosowych, 5. Kierowe orzechy, 6. Kremowa bryła nugatu, 7. Lody "Kanarkowe" (wanilia, biała czekolada i karmel z solą) 8. Lody "Centaur" (kawowe z jeżynami suszonymi) 9. Lody "Merlin" (jogurtowe z wiśniami i syropem z cytryny) Napoje bezalkoholowe 1. Sen mamrotka, 2. Cytrynowy raj, 3. Bazyliszkowe Macchiato, 4. Smocze Espresso, 5. Sok dyniowy, 6. Sok pomarańczowy, Alkohole 1. Porter angielski, "Stara Elka"- piwo ciemne, w barwie brązowe, o profilu smakowym kawy, lekkiej czekolady, powstałe na cześć mugolskiej królowej, po przelaniu do kufla z pęcherzyków gazu tworzy się twarz owej persony, która puszcza oczko do pijącego. 2. Stout z chilli "Rogogon węgierski"- piwo ciemne, ciemniejsze od portera, czarne, nuty kawowe, czekoladowe, wyraźne, paloność oraz rozgrzewająca nuta chilli, z którego po otworzeniu butelki wylatuje smok utworzony z piany i zieje magicznym ogniem w twarz otwierającego. 3. Old Ale "Stare, ale jare!"- piwo bursztynowe o zapachu rumowym, rodzynek. Po dobrym przyjrzeniu się w piwo można zobaczyć swoją bliską przyszłość. Rzuć kostką. Parzysta- będzie to dobre zdarzenie, Nieparzysta- spotka cię coś przykrego. 4. Sydney IPA "Kangurek"- piwo jasne, produkowane z chmielu australijskiego. Jego charakterystyczną cechą jest rześkość. Bardzo mocno chmielone, posiada charakterystyczne nuty ananasa, papai i marakui. Po wypiciu całego kufla z butelki wyskakuje kangur, który skacze przez kilka chwil. 5. Pumpkin Ale "Jack-o’-lantern"- piwo o bursztynowej barwie i charakterystycznym smaku pieczonej dyni. Bardzo gładkie, lekkie nuty przyprawowe. Każde otwarte piwo przyzywa latający lampion w kształcie dyni nad domem. 6. Fruit Lambic "Buzująca euforia"- piwo owocowe, kwaśne, mało chmielone. Jest idealne na upały. Przy każdym łyku piwa ma się uczucie strzelania w ustach. 7. RIS "Sowiecka miłość"- piwo czarne, nieprzejrzyste, gęste, wyklejające podniebienie, gładkie. Idealne na zimowe wieczory, nuty rodzynek, śliwki. Dobrze ułożony alkohol. Piwo doprawione odrobiną amortencji. 8. Bimber "Na Merlina"- destylat z mandragory, piołunu oraz pokrzyku wilczej jagody. Specjalność zakładu, pijesz jednego, nie pamiętasz nic. 9. Wino czeskie- czerwone półsłodkie, o smaku czerwonych owoców, truskawki, maliny, czerwonej porzeczki. 10. Wino irlandzkie- białe półsłodkie, wytwarzane z rodzynek oraz syrenich łez, jest bardzo dobrze pijalne. 11. Wino gruzińskie- wytrawne, z nutami tytoniowymi, wędzonej śliwki w tle. 12. Destylat księżycowy- wódka księżycowa, legendarna, wytwarzana z kamieni księżycowych.
Proszę o pisanie nad postem lub pod w jakiej części domu rozgrywa się akcja, tak będzie najłatwiej ;3
Nie do końca odpowiadał jej pomysł parapetówki. Jednak co miała powiedzieć? To nie było jej mieszkanie. Ona tylko wynajmowała w nim pokój wraz z innymi ludźmi, których nawet jeszcze nie miała okazji poznać. Pojawiła się tu tylko dwa razy. Raz by obejrzeć lokum i zapłacić. Drugi raz, by przenieść swoje rzeczy. To natomiast stało się na tyle niedawno, by jeszcze nie zdążyła się nawet do końca zapoznać z układem budynku. Zbyt często szwendała się wszędzie indziej (omijając przy okazji również Hogwart). Tym razem jednak nie myślała o ucieczce. Zaprosiła bowiem Nikolę, którą od ich poznania... Można powiedzieć, że polubiła. Zasugerowała jej nawet wzięcie tego faceta, z którym jest zaręczona. Może uda jej się go tu zgubić i będą mogły posiedzieć we dwie? Tak na spokojnie. Najlepiej w ogrodzie, który był chyba najcudowniejszym miejscem w domu. Zresztą tam właśnie była od dobrych 15 minut. Siedziała na podeście tarasu i spoglądała beznamiętnie w niebo. Najzabawniejsze jest to, że choć była pierwszą do buntowania się przeciwko tej imprezie, to i tak się wystroiła! Swoje czarne włosy upięła wysoko, co w jej przypadku zdarza się na prawdę rzadko. Zazwyczaj leżą na jej ramionach w lekkim nieładzie, a tu dla odmiany się porządnie uczesała. Poza tym miała na sobie też krótką, czarną sukienkę i obecnie skórzaną kurtkę. Żeby nie było jej zimno. W sumie, to miała ją na sobie prawie zawsze, gdy choćby wiał lekki wiatr - uwielbiała ją. W jednej z jej dłoni widniała szklanka, w której znajdował się drink na zwykłej, mugolskiej wódce. Popijała go wolno co jakiś czas. Tak oto czekała na przyjście ludzi których zaprosiła. Na innych nie zwracała większej uwagi - jedynie zaszczycała spojrzeniem, czy rzucała krótkie cześć prawie bez uśmiechu. Miała nadzieję, że dzisiaj wszystko pójdzie po jej myśli. Zdecydowanie nie chciała pokazać rogów wiedząc, że kręci się tu właściciel - głownie dlatego nie zamknęła się bezczelnie u siebie w pokoju głośno informując wszystkich, że mogą się walić z tą swoją potańcówką.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Przyjęcie już trwało, jego uszczęśliwiona siostra biegała gdzieś po ogrodzie za swoim białym kotkiem. Dzieci, urocze, ale tolerował tylko je jako rodzeństwo. Raczej nie wyobrażał sobie posiada własnych. Sączył właśnie piwo z kufla, portera angielskiego, gdy zauważył, Beccy, dziewczynę, która wynajmowała od niego pokój. Mimo, że miał ochotę już wcześniej zrobić imprezę z okazji kupna mieszkania wolał z tym poczekać, aż ktoś wynajmie pokój, w dużym gronie było raźniej się bawić. Podszedł do niej ubrany w jeansy i czerwoną, kraciastą koszulę. - Witaj, jak dobrze, że jesteś, mam nadzieję, że impreza się podoba - zagaił do niej po chwili dodał. - Pięknie wyglądasz. Może skusisz się na piwo? Sam robiłem, nie pożałujesz - zaproponował dziewczynie. Tym razem w jego twarzy zaszła pewna zmiana, ogolił ten okropny, kilkudniowy zarost, w końcu miał wyglądać jak człowiek, a nie jak bywalec wszystkich karczem po drodze do ministerstwa. - Tak jak powiedziałem, napisałem w liście, nie przeszkadzają mi żadne zwierzęta, nałogi, możesz zapraszać przyjaciół, ogród jest do twoje dyspozycji, możesz ze znajomymi zrobić grilla - uśmiechnął się ciepło i serdecznie do niej. Chciał zrobić jak najlepsze wrażenie na dziewczynie i nie do końca wiedział czy mu to wychodzi. Nie chciał wyjść na takiego właściciela, jakiego sam miał, nie rób tego, tamtego, nie zapraszaj znajomych. Rozumiał młodość, sam nie był aż tak stary, dlatego rozumiał doskonale potrzeby studenckie.
Jak to jest, że jej prośby nigdy nie mogą zostać wysłuchane? Kobieta, która tak pragnie spokoju i samotności została "napadnięta" przez oprawce, od którego zależało jej mieszkanie tutaj. Gdy usłyszała jego głos leniwie odwróciła głowę w stronę mężczyzny. Uśmiechnęła się nikle, jak to miała w zwyczaju i obejrzała go od góry do dołu. Gdyby nie fakt iż domyślała się, że ktoś młody nie ma szans się tak dorobić, to zdecydowanie dała by mu 25/30 lat. Może dlatego, że się ogolił. W sumie, to może był ewenementem i tyle miał? Nie pytała go o wiek, bo i po co? To było niegrzeczne. No i generalnie nie interesowało ją to jakoś szczególnie. Zaskoczyło ją to, że Nolan najwyraźniej faktycznie był ucieszony z tego iż wzięła udział w tej imprezie. Aż jej się dziwnie z tego powodu zrobiło, ale nie zastanawiała się nad tym długo. Postanowiła być grzeczna i serdeczna, jak to zazwyczaj miała w zwyczaju do osób, które w żaden sposób jej nie przeszkadzały. - Jest cudownie. Na prawdę bardzo się Pan postarał - Jakoś nie było okazji, by przejść z nim na "ty". Wprawdzie to nie były jej klimaty, ale niemożliwym było nie docenić starań, jakie mężczyzna włożył w to, by każdy kto tu przyszedł mógł podziwiać jego gościnność i umiejętność zorganizowania na prawdę porządnej parapetówki. - Dziękuję - Słysząc komplement na temat swojego wyglądu lekko speszona odwróciła twarz w bok. Spoglądała na trawę tak, jakby działo się na niej coś bardzo interesującego. Może jakieś mrówki walczą tam na śmierć i życie? Mówiła jednak dalej - Nie mogę w takim razie odmówić, jeśli to Pana dzieło - Zgodziła się. W sumie dobre piwo nie jest złe. Odłożyła obok siebie szklankę z wódką i jakimś sokiem pomarańczowym. Jak tak dalej pójdzie, to wyjdzie na jakąś alkoholiczkę otoczoną różnymi trunkami. -Czyli jeśli wyhoduję sobie bazyliszka, to on również tu będzie mile widziany? - Zagaiła z lekką wesołością w głosie. Nie chciała wyjść na drętwą laskę, która nie dość, że z nikim nie zaczyna rozmowy pierwsza, to jeszcze nawet gdy się ją zaczepi nie jest zbyt rozmowna. Prawda jest taka, że Rebeca nie była w tym dobra. W żartach. W ciągnięciu konwersacji o wszystkim i o niczym. Była zdecydowanie zbyt konkretna na szczebiotanie jak większość panien w jej wieku. Wystarczy spojrzeć na taką @Aithne O. Keane niewiele od niej młodszą. Ta to chyba potrafiła sobie znaleźć rozmówcę w każdym - nawet w kocie. Choć akurat nie miała jeszcze okazji się z nią bliżej poznać. Pewnie nastąpi to dzisiaj. I pozna resztę lokatorów. Zdecydowanie jej do tego nie ciągnęło.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Do przykrych obowiązków gospodarza domu należało zabawianie gości, jednak akurat Nolan czuł się niczym ryba w wodzie. Kiedy zobaczył tylko posępną twarz Rebecy postanowił ją trochę rozweselić. Ich punkty widzenia bardzo się różniły, Nolan w czasach studenckich był istnym łobuziakiem, duszą towarzystwa, widocznie ona miała zupełnie przeciwny charakter do niego. - Jaki Pan, jaki Pan - podniósł głos i wywrócił oczami. - Nolan jestem, nie postarzaj mnie, bo ci czynsz podniosę. - zaśmiał się i nalał dziewczynie czegoś lekkiego, co powinno smakować. Duniowego Ale za którym sam przepadał. - Proszę bardzo, to dla ciebie- podał jej zgrabny pokal na piwo, wszak, kobiecie nie przystało pić piwa z takiego kufla, które nie wiele różniło się od wiadra. Ten kieliszek wydał się bardziej odpowiedni nie tylko ze względu na wygląd, ale też to, że pozwalał się delektować piwem. Skupiał aromaty i smaki w koło nosa przy każdym łyku dając możliwość większej uciechy. - Cóż bazyliszek, jeśli będziesz go trzymać w pokoju, nie wybudujesz gdzieś komnaty tajemnic i nie napiszesz mordującego pamiętnika, to jak najbardziej możesz go trzymać - znowu się zaśmiał. Szkoda, że rozmawiali tylko we dwoje, w normalnych okolicznościach by się ucieszył, ale teraz miał ochotę na imprezę, mnóstwo znajomych, przydałby się ktoś jeszcze do tego towarzystwa.
Dziewczyna szła przed siebie trzymając w rękach sporej wielkości pakunek. Prezent dla właściciela domu opakowany był w delikatny czarny papier i związany złotą wstążką. Nie była dobra w dawaniu prezentów, jednak miała nadzieję, że jednak przypadnie do gustu właścicielowi. W końcu zatrzymała się przed drzwiami mieszkania, do którego została zaproszona przez Rebecę. W normalnych warunkach nawet by tutaj nie przyszła, ale do jej listu dobrali się bracia Colt, którym się bardzo chciało iść na tą imprezę, a bez niej niestety nie mogli się pojawić, więc przekabacili młodą Kotecką cukierkami i ta nie wiedząc nawet kiedy była już gotowa do wyjścia. Starając się ignorując dwóch panów, którzy znacząco przewyższali ją wzrostem odpięła kurtkę i poprawiła sukienkę. Na nogach miała 10-cio centymetrowe szpilki, które nie za bardzo zmieniały jej wielkość. Wciąż czuła się mała, a do tego miała niewygodne buty. W końcu uznała, że jest gotowa i zapukała do drzwi w ciszy oczekując aż ktoś otworzy jej drzwi.
/Drzwi wejściowe/ xD
The author of this message was banned from the forum - See the message
Mężczyzna nie usłyszał pukania, zwłaszcza z ogrodu, ale gdy rozległ się dzwonek przeprosił swoją towarzyszkę rozmowy i udał się przez kuchnię do korytarza a następnie do drzwi. Otworzył je szeroko uśmiechnięty i mimo, że nikogo nie znał, to wierzył, że to jacyś zaproszeni goście przez współlokatorów, a nie menele szukające darmowego alkoholu. Jego uwagę przykuła młoda, niska dziewczyna, nad którą wyraźnie górował, sięgała mu w butach najwyżej do jednej czwartej brzucha. Byli w jej towarzystwie też jacyś młodzieńcy. - Witam, zapraszam - uchylił drzwi przed gośćmi i niemal natychmiast znalazł się obok Gryfonki. - Czy zaopiekować się Pani płaszczem? - co jak co, ale uwielbiał robić dobre pierwsze wrażenie przed kobietami. Lata nauki dobrych manier w domu rodzinnym nie poszły na marne, bo większość kobiet doceniała uprzejmość i drobne, gentelmeńskie gesty. - Bardzo mi miło wszystkich powitać na przyjęciu, proszę się czuć jak u siebie w domu - wahał się przez chwilę czy pospieszyć się z przywitaniem, ale w końcu to kobieta pierwsza podaje dłoń mężczyźnie, bo przecież ma prawo zadecydować, czy ma na to ochotę, czy nie,
Kiedy drzwi się uchyliły… musiała przyznać, że doznała lekkiego szoku. Mężczyzna, który prawdopodobnie był właścicielem tego domu był bardzo przystojny, jednak dziewczyna postanowiła na to nie zwracać uwagi. Mimo iż od dawna miała silny awers do ludzi, to pamiętała o zasadach dobrego wychowania i w gości starała się zachowywać jak kulturalna, wysoko urodzona dama, a nie jak dzikie zwierzę. Oczywiście miała świadomość, że długo nie wytrzyma w takiej masce. Już na początku całkowicie zignorowała powitanie mężczyzny i pozostawiła je braciom Colt. Obcy zaproponował jej z grzeczności zdjęcie płaszcza, a ta bez słowa pozwoliła mu na to. - Jak rozumiem, to Pan jest właścicielem tego domu – mogła dodać coś w stylu uroczego domostwa, jednakże nie miała zamiaru się podlizywać, to nie było w jej stylu – przyniosłam coś w prezencie – wyszeptała i wyciągnęła w jego stronę pakunek, w którym znajdowała się dosyć dobrej jakości Whisky. Jeżeli pan Keane był znawcą, to rozpoznałby, że Macallan M to nie taka zwykła Whisky. Pochodząca z edycji kolekcjonerskiej 1824 Series whisky była perełką swego czasu. Trudna do zdobycia, zwłaszcza w oryginalnym etui z lustrzanymi ściankami. Może w czarodziejskim życiu ta dziewczyna nie była zbyt... majętna. Jednak jeżeli chodzi o jej mugolskie życie, to mogła pozwolić sobie na… trochę więcej niż odrobinę luksusu. - Mam nadzieję, że lubuje się Pan w tego rodzaju alkoholach, a muszę przyznać, że nie było łatwo go zdobyć – skoro już się namęczyła, żeby kupić coś wyjątkowego, to przy okazji mogła się pochwalić tym przed właścicielem, a co!
The author of this message was banned from the forum - See the message
Zdjął jej płaszczyk i wyjaśnił, że gdyby było zbyt zimno, to wie gdzie go szukać. - Tak, jestem właścicielem tego domu, nazywam się Nolan Keane- nie wytrzymał i musiał się przedstawić dziewczynie. Stali przez chwilkę milcząc a on lustrował ją niebieskimi oczami. Jak dobrze, że się ogolił, przynajmniej wyglądał na nieco młodszego niż był. Kiedy dziewczyna wyciągnęła prezent niemal gałki oczne wypadły z jego oczodołów. Opakowanie było piękne, w dodatku, nikt wcześniej nie pomyślał o tym, by sprawić mu prezent. Oczywiście nie miał świadomości, czy był bardzo drogi, ponieważ nie znał się na mugolskich ognistych, lecz opakowanie na to wskazywało. - Dziękuję kochana, nie trzeba było, a teraz jeśli pozwolicie, przejdźmy do salonu, kuchni, może do ogrodu? - zaproponował, w reszcie domu nie było nic nadzwyczajnego do zwiedzania więc zasugerował tylko te lokacja. - Długo zajęła wam podróż tutaj? Może coś zjecie, mamy ciasta, słodycze, sałatki, jeszcze baranina się dopieka. Polecam spróbować też piw mojej domowej roboty. - póki co przeszedł do kuchni i wyjął szklanice dla gości, dosypał lodu. - Nie mam w zwyczaju chomikować prezentów jak można je zjeść lub wypić, zawsze się dzielę z gośćmi, czy mogę poczęstować resztę tym cudownym trunkiem?- chciał mieć pewność, że nie urazi kobiety, która może wysupłała ostatnie pieniądze na ten alkohol, a on będzie go od tak rozdawał na lewo i prawo.
Słysząc jak mężczyzna się przedstawia, zaczesała kosmyki włosów za ucho i posłała mu delikatny uśmiech. - Nikola Kotecka – nigdy nie podawała pierwsza swojego imienia. Nie miała tego w zwyczaju. Zresztą nie sądziła, że jej znajomość z tym mężczyzną będzie dłuższa niż ta krótka rozmowa, do czasu aż ona nie odnajdzie Rybci, a on nie znajdzie sobie nowej partnerki do westchnień. Nie chciała zbliżać się zbytnio do mężczyzn, nawet jeżeli ją pociągali. Po tym co przeszła nie tak dawno temu, wolała unikać jakichkolwiek kontaktów. Tak czy siak, jakby miała się popłakać przed lub w trakcie seksu… to nie byłoby zbyt pociągające podejrzewa. A strach i wspomnienia ogarniają nas w najmniej spodziewanym momencie. - Prawdę mówiąc, to mieszkamy dosyć niedaleko. Zatem nie było możliwości, byśmy się zgubili, czy wyziębili w trakcie tej krótkiej przechadzki – co jest? Czemu ona tak dużo mówi? Ponownie, dosyć nieświadomie poprawiła kosmyki włosów. Powinna przestać, bo jeszcze mężczyzna pomyśli, że jest nim zainteresowana, a nawet jeżeli jest, to i tak nie chce się tutaj zbytnio rozkręcić. Kiedy Nolan wspomniał o jedzeniu, dziewczyna jakby się ożywiła, a jej oczy błyszczące jak gwiazdki wlepiły się w niego. Tak! Musiało tu być jedzenie! Prawdę mówiąc to był drugi powód, dla którego tutaj przyszła. Mogła zjeść coś dobrego. Przez tą krótką chwilę podążała za mężczyzną totalnie nieświadoma tego co się wokół niej dzieje. Dopiero kiedy kostki lodu uderzyły o szklankę otrzeźwiała i wlepiła w niego trochę rozkojarzone spojrzenie. - Ależ proszę – powiedziała natychmiast – teraz należy do ciebie i możesz go nawet wylać jeżeli uznasz to za dobre rozwiązanie – ciekawe czy byłoby jej przykro, gdyby wylał je na jej oczach – jednakże byłabym szczęśliwa, gdybyś spróbował go jako pierwszy – już tak miała. Kiedy dawała komuś prezent musiała wiedzieć czy jest odpowiedni. Zanim poczęstuje innych gości i nasłucha się ich opinii, dziewczyna chciała usłyszeć ją od niego. Szczerą bez żadnego nacisku czy sugestii z innych stron. Kiedy pierwszy raz miała okazję spróbować tego trunku, myślała, że się rozpłynie. Pierwszy raz opis alkoholu zgadzał się z rzeczywistością. W aromacie wyczuwalne były suszone owoce i wanilia, która pięknie współgrała z zielonym jabłkiem. Po dłuższej chwili wyczuwania tego zapachu można było w tle wyczuć imbir, gałkę muszkatołową i cynamon. Oprócz tego zapach dębu kłóci się, a jednocześnie cudownie miesza się z pomarańczą. Niesamowita wojna zapachów, która zachęca tylko do spróbowania. Jeżeli chodzi o smak, to na pierwszy plan wychodzą intensywne noty korzennych przypraw i dębu. Powoli wypełniają kubki smakowe przyklejając się do podniebienia. Na sam koniec dominację przejmują rodzynki i sułtanki, a ten smak utrzymuje się w ustach przez bardzo długi okres czasu. Może przesadza, może nie, ale ta dziewczyna w pewnym sensie jest smakoszem, a taka inwazja smaków była dla niej aż do przesady anielska.
Długo nie musiała się zastanawiać nad decyzją. Była ona dla niej oczywista od momentu przeczytania listu. Oczywiście, że miała ochotę pójść do Nolana. Pewnie, gdyby wcześniej wiedziała o jego planach, zaproszenie nie byłoby konieczne. Sama wprosiłaby się na nią. Zabierając wcześniej zakupiony alkohol skierowała się w wyznaczonym kierunku. Zapukała dwa razy do drzwi po czym nie czekając nawet na zaproszenie weszła do środka. Przeczesała włosy palcami, poprawiła sukienkę, którą równie dobrze mogłaby założyć nie do jednego klubu, i z uśmiechem dość specyficznym dla niej odszukała wzrokiem właściciela. Nie musiała go długo szukać. Od razu znalazła go obok jakiejś dziewczynki. Inaczej nie mogła nazwać kobiety którą zobaczyła. Mała, drobna i do tego wyglądem odbiegająca od swojego wieku. Prychając pod nosem podeszła do przyjaciela. - Gratuluję nowego mieszkania. - nawet nie czekając na jego reakcję dała mu buziaka w usta po czym usiadła na jednym z krzeseł odstawiając na bok butelkę.
The author of this message was banned from the forum - See the message
- Cieszę się, że nie masz nic przeciwko - uśmiechnął się do niej szczerze i nalał do szklanicy. Podał swoim współtowarzyszom biesiady. Co prawda, może zwykła szklanica, tradycyjna w takim pojęciu, w jakim zwykle podawało się ten trunek nie była najodpowiedniejsza, jednak nie posiadał innych. Kolejne zakupy- szkło do dobrych alkoholi prócz piwa. Powąchał przed spróbowaniem, już tak miał od degustacji piwa. Do jego nozdrzy dostał się zapach goździka, cynamonu, wyraźnie jesienne, rozgrzewające nuty. Pachniała zachęcająca, a gdy spróbował łyk był zaskoczony złożonością smaku. Oczywiście przyprawy korzenne wyszły na pierwszy plan, następnie pomarańcz i dębowa beczka. Powonienie jest tak skonstruowane, że umysł mężczyzny dopowiedział rodzynki, wanilię. No i oczywiście ta sławna torfowość, która przypominała delikatnie palący się ebonit, asfalt. Nie każdy to oczywiście uwielbiał, ale sam był szczerym wyznawcą tego smaku, aż żałował, że nie może się pochwalić przed Nikolą żadnym piwem ze słodem torfowym. Wtedy też, kiedy tak przyjemnie degustowali rozległo się pukanie. Przeprosił grzecznie partnerów do rozmowy i udał się otworzyć drzwi. - Antosia! - był wyraźnie podekscytowany tym, że ją widzi. Tak dawno nie miał sposobności do kontaktu... Od Kolumbii, ech wspomnienia. - Proszę wejdź, zaraz ci pomogę z płaszczem - zaoferował się tak jak poprzedniej damie i odwiesił go na wieszak. Powiódł ją do salonu i kiedy właśnie miał przedstawić sobie towarzystwo, Antonina najwyraźniej jako bardzo terytorialna samica, chciała zaznaczyć, że Nolan jest jej, tylko jej- pocałowała go w usta, lecz zanim on chciał odwzajemnić ten gest to już się skończył. Stał przez chwilę skonfudowany, nie poznawał jej albo nie znał od tej strony. - Dziękuję, bardzo mi miło. Alkoholu? - zaproponował kobiecie i nie czekając na odpowiedź po prostu wyciągną jeszcze jedną szklanicę, jeszcze trochę lodu i nalał złocistego trunku, prezentu od Nikol. - Pozwólcie, że sobie was przedstawię. Antonina Petru, zastępczyni szefa departamentu Kontroli nad magicznymi stworzeniami - przedstawił najpierw starszą czarodziejkę. - A to jest Nikola Kotecka - był bardzo ciekawy jak sytuacja potoczy się dalej. Nie przewidział takiego nastroju Tosi, a mógł przecież nadmuchać basenik i wypełnić go kisielem... Jego serce krajało się na tą wizję, której pewnie nigdy już mu nie będzie dane zobaczyć.
Ten smak był czymś niezwykłym dla podniebienia. Kiedy tylko jej usta zetknęły się ze złocistym płynem poczuła jak po całym jej ciele przelatuje przyjemne uczucie ciepła i te ciarki, które dawały o sobie znak, tylko w odpowiednim momencie. Całkowicie zignorowała Coltów, którzy najwyraźniej zgubili się gdzieś w drodze do salonu. Pewnie zajęli się samymi sobą i dobrze. Nie będą niańczyć jej, jak chcą się bawić niech to robią, ona również to zrobi. W pewnym momencie pojawiła się kolejna osoba, która postanowiła zaznaczyć swoje terytorium, a gryffonka widząc to uśmiechnęła się pod nosem. Była rozbawiona tą sytuacją. Owszem Nolan był bardzo przystojnym i pociągającym mężczyzną, ale chyba panna Petru nie sądziła, że dziewczyna, która wygląda jak dziecko będzie się do niego dobierać? A raczej pewnie była świadoma tego, że pan Keane ma rozum i nie zaciągnie do łóżka ‘małoletniej’. W końcu nikt nie wie ile ona ma lat. W końcu mogła być w wieku Rybci, albo nawet młodsza! Alkohol mógł kupić któryś z jej goryli (panowie Colt), a ona jedynie wręczyła podarunek mężczyźnie. Nie wiedzieli o niej nic, a ona nie miała zamiaru tego zmieniać. Zamknęła oczy całkowicie ignorując kobietę, które tytuł był o wiele dłuższy od panny Koteckiej. Antonina Petru, zastępczyni szefa departamentu kontroli nad magicznymi stworzeniami. Pewnie czuje się bardzo ważna, ale dla młodej gryffonki nie robiło to żadnej różnicy. Miło mi Panią poznać. Serio? Ktoś naprawdę myślał, że ona tak powie? Nie lubiła kłamać, a jak na razie nie było niczego miłego w poznaniu kogoś takiego. Przyłożyła szklankę do ust i uraczyła się odrobiną złocistego nektaru ponownie czując przyjemne dreszcze. Ach… - Może nie będę wam przeszkadzać – wyszeptała widocznie niezadowolona towarzystwem panny Petru, nie miała zamiaru tego ukrywać – powinnam w końcu się przywitać z osobą, która zaprosiła mnie na to… – ciekawe czy słowo przyjęcie było odpowiednie w tym momencie? No cóż, ryzyk fizyk – przyjęcie.
Kiedy zobaczył list przeznaczony tylko dla oczy panny Nikoli... No cóż. Zmusił ją do tego, by wzięła go na tą imprezę. Nawet pokazał od razu kartkę bratu, by i ten wsparł go w męczeniu dziewczyny. Udało się bardzo szybko i w ten oto sposób powstała okazja do tego, by poznać sąsiada! Może okaże się, że ten cały Nolan jest super gościem i będą mogli zapraszać się nawzajem na jakieś piwo? Przynajmniej taką miał nadzieję, że są w podobnym wieku. Ubrał się w ciemno niebieskie dżinsy, koszulę w niebiesko-czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, którą miał luźno rozpiętą na czarnej koszulce. Wyglądał co najmniej dobrze, jednak nie elegancko. Natomiast gdy pierwszy raz zobaczył swoją narzeczoną w tej krótkiej sukience i szpilkach stwierdził głośno i dosadnie, że wygląda jak dziwka i ma się przebrać. Po wielkiej awanturze (w której najzabawniejsze było to, że chyba był zazdrosny, a przecież nie powinien) i tak poszła w czym chciała, a on natomiast był wielce obrażony. I z ogromnym fochem stanął razem z nią i bratem pod drzwiami. - Dzień dobry. Nam też jest bardzo miło. Dziękujemy za gościnność - Powiedział do Nolana, gdy ten ich powitał. Odczekał aż dziewczyna wręczy mu prezent, który sobie wymyśliła, a na który przystał stwierdzając, że jeden od ich trójki wystarczy. Stojąc obok Nikoli i chodząc za nią jak cień przysłuchiwał się jej rozmowie z właścicielem. Można było pomyśleć, że jest wręcz jej ochroniarzem! W końcu kiedy widzi się takiego maluszka pierwsze co, o czy się zazwyczaj myśli to fakt, że na pewno trzeba o niego dbać. -Nie mieliśmy daleko. Właściwie to mieszkamy w drugim domu - Uściślił jednocześnie informując go, że są sąsiadami. Że mieszka bardzo blisko i nic nie umknie jego uwadze. Szczerze? Zaczynał go ten gościu wkurzać. Może to dlatego, że Nikola jakoś dziwnie w stosunku do niego się zachowywała. Była taka milusia i słodziutka... Jak wrócą to strzeli jej jeszcze większego focha. Na szczęście pojawiła się @Antoinette A. Petru do której 'goryl Colt' uśmiechnął się szeroko i niemal od razu doskoczył do niej by ucałować ją w dłoń na powitanie. Była piękna. - Witam. Nazywam się Sebastian Colt. Cieszę się, że zaszczyciła nas prawdziwa dama. Już myślałem, że siedzą tu sami faceci - Eee... Ups. Stała tu Nikola. Rebeca chowała się gdzieś w ogrodzie. To chyba był najgłupszy komplement jaki można było powiedzieć. Ewidentnie piękne, dojrzałe kobiety sprawiały, że przestał myśleć. Gdy się natomiast zorientował przybrał głupkowaty wyraz twarzy, puścił jej dłoń i stanął sobie za Nikolą jakby się chciał za nią schować! Szkoda, że była 40 centymetrów niższa! Zaczął rozglądać się też za bratem, który gdzieś mu się zgubił w trakcie tego łażenia za swoją narzeczoną.
Rozweselanie Rebecy zazwyczaj nie było dobrym pomysłem. Ona na prawdę nie należała do ogromnie zabawowych osób, więc jeśli nikt nie przyjdzie i ten wieczór będą musieli spędzić we dwoje, to mężczyzna na prawdę się zanudzi. Jednak czemu miałby nikt nie przyjść do takiego gospodarza? Spodziewała się, że lada chwila pojawi się mnóstwo ludzi, a jej pozostanie się schować ze szklanką alkoholu gdzieś w ogrodzie. -Dobrze, Nolan - Odpowiedziała z troszkę szerszym uśmiechem niż wcześniej. To było na prawdę miłe, że ignorował sporą różnicę wieku między nimi i pozwalał na swobodne rozmowy tak, jakby byli kumplami. To jej odpowiadało, choć nie wiedziała jak to będzie, gdy ostatecznie wprowadzi się do pokoju i będą się widywali codziennie. Choć dziewczyna tak na prawdę jest jak cień i podejrzewam, że będzie się po domu tak przemieszczać, że będą się zastanawiali nad tym, czy ona w ogóle żyje. -Smakuje na prawdę dobrze - Doceniła napój, który od niego otrzymała. Wprawdzie nie zwróciła otwarcie uwagi na naczynie, w którym się znajdował, ale przyjrzała się mu dokładnie. Było na prawdę gustowne i zdecydowanie pasowało do kobiety. Zaśmiała się cicho na jego uwagę o komnacie tajemnic. Potem już nie mieli za bardzo jak rozmawiać, bo usłyszeli pukanie. Goście się schodzili. Pozwoliła jak najbardziej Nolanowi pójść otworzyć, a ona sama stanęła na dwie nogi i rozprostowała swoją krótką czarną sukienkę tak, by nie było jej widać nic, czego nie powinno. Choć to i tak trudne, gdy materiał sięga Ci dosłownie kilka centymetrów za tyłek, a jeszcze po bokach miał koronkę. Na szczęście ta była zasłonięta przez skórzaną kurtkę. Zdjęła buty, których obcasy mogły jej w tym momencie bardzo przeszkadzać i położyła je na brzegu tarasu. Następnie bosymi stopami przeszła na trawę, po której przemieszczała się wolno. Co jakiś czas brała łyk piwa od Nolana, która wciąż trzymała w dłoni. Delektowała się nim czując, że to jedyny plus tej imprezy. Nawet nie interesowała się tym kto przyszedł.
Dobra, a jak to wyglądało z Jake-iem? Widząc zaproszenie na imprezę dla młodej Colt, która jeszcze nie jest Colt, ale zostanie nią najprawdopodobniej w niedługim czasie, był bardzo podekscytowany. W normalnych warunkach nie chciałoby mu się iść, ale widząc irytację dziewczyny nie mógł się powstrzymać. Kiedy narzucił na siebie czarną koszulę i w miarę eleganckie jeansy, o ile takie istnieją, ruszył w stronę korytarza, gdzie spotkała go bardzo ciekawa sytuacja, a mianowicie kłótnia młodych narzeczonych. Spoglądał na nich w ciszy przez kilka chwil, ale że nudziło go czekanie, aż się uspokoją, to rzucił coś w stylu: „No i już zachowujecie się jak małżeństwo z dwuletnim stażem” . W końcu zadziałało. Daleko do domu Nolana nie mieli, tak więc wyszli z mieszkania i od razu dotarli na miejsce, a kiedy młoda Colt rozmawiała z właścicielem, on postanowił się ulotnić. Jakoś nie widział sensu w przedstawianiu się w tym momencie. Niech pan Keane zajmie się jego bratem i młodą, a on przeszuka dom… a raczej poszuka pewnej osóbki. Jak on pragnął dostrzec jej wyraz twarzy, gdy go zobaczy! Po drodze poczęstował się jednym z trunków i używając swojej zdolności odnajdywania ludzi skierował się od razu do ogrodu, gdzie dostrzegł swoją zdobycz. Skradał się cicho jak na prawdziwego drapieżnika przystało, a kiedy był już wystarczająco blisko zaatakował jej ucho cichym szeptem. - Witam pannę Clarity – po czym upił odrobinę piwa i oczekiwał jej reakcję.
Już od kilku minut zastanawiała się nad tym, czy by nie zamknąć się jednak w pokoju. Ona na prawdę nie chciała być niegrzeczna, ale nie nadawała się na tego typu imprezy. W mieszkaniu robiło się coraz bardziej gwarno, a ona czuła się coraz bardziej spięta. Bawiła się kosmykiem włosów, którego nie spięła i rozglądała się wokół. Normalnie jak jakaś sarenka, która w każdej chwili spodziewa się ataku. A jednak TEGO akurat nie spodziewała się nawet w najgorszych snach. Wiedziała, że Nikola z nim mieszka. Jednak zaprosiła ją i była przekonana, że a broń boże nie weźmie tego całego Sebastiana. Przecież na jego widok aż ją mierziło. Owszem, zastanawiała się jak w razie czego go zgubić w tym domu. Jednak raczej stawiała na to, że gryfonka przybędzie sama. A tymczasem przytargała kogoś, kogo Rebecka od czasu wizyty w ich domu nie zamierzała znowu spotykać. Pierwszy szok - odskoczyła niemalże ustawiając się w pozycji bojowej przodem do niego. Kiedy jednak minął westchnęła wyraźnie niezadowolona, rozluźniła swoją pozycję i przyjrzała się dokładnie jego wyraźnie zadowolonej twarzy. - Czy ty mnie w końcu skończysz prześladować? - Skomentowała fukając pod nosem i ponownie poprawiając sukienkę, która przy ucieczce od jego głosu postanowiła się podwinąć. Wpatrywała się jednak w niego cały czas. Musiała być dzisiaj bardzo czujna. W końcu tu jest alkohol, a po alkoholu ludzie mają mnóstwo durnych pomysłów. Spojrzała a pro po na swoją szklankę, z której przy odskoczeniu trochę się wylało. Poszukała reszty jej zawartości. O, miał ją na spodniach, na udzie. To sprawiło, że uśmiechnęła się. Trochę wredne, ale sam sobie na to zasłużył strasząc ją. Co za namolny koleś... Tylko dlaczego jej to z dnia na dzień przestawało przeszkadzać, a jego widok zaczynał ją cieszyć?
To była bardzo ciekawa reakcja. Z zaskoczenia odskok na karate kid. Trzeba było przyznać, że aż uśmiechnął się na ten widok. Upił kolejny łyk trunku słuchając jak dziewczyna oskarża go o najgorsze zbrodnie, czyli prześladowanie. - Myślałem, że będziesz się cieszyć – wydukał widocznie zrezygnowany – tak bardzo namęczyłem się z Sebastianem, żeby przyprowadzić tu młodą Colt, właśnie dla ciebie, a ty co? – no cóż. Bez nich nie było możliwości żeby dziewczyna w ogóle przyszła. Nie lubiła tłoków, wolała spędzić wieczór z psami. Miała nawet w planach zaprosić dziewczynę do siebie, żeby i ta mogła się wyrwać z tego tłoku. Jednak nie udało się i skończyło się na tym, że musiała tutaj przyjść. Wróć! Czy on będzie zawsze i wszędzie nazywał teraz małą Nikolę, młodą Colt? Lubił ją irytować to prawda, ale nie sądziłam, że nawet przy innych ludziach będzie utrzymywał to przezwisko. - Jeszcze do tego poplamiłaś mi spodnie – wydukał zawiedziony. No jak ona mogła go tak potraktować! – zresztą – zagaił szybko zapominając o poprzednich zbrodniach od dziewczyny – chyba nie sądzisz, że nie wpadniemy do nowego sąsiada na parapetówkę?
Niech się cieszy, że nie stał bliżej. Gdyby jego ciało było w tamtej chwili tak blisko jak głowa, to przy tym odskoku poleciałby co najmniej łokieć i impreza skończyła by się dla niego siniakami. Domyślam się, że spodziewał się po niej takiej reakcji i w sumie obroniłby się przed atakiem, jednak Rebeca nadal uważała się za niezniszczalną. Dlatego w jej głowie miał po prostu szczęście, że stanął odpowiednio daleko. - Nie wiedziałam... - Odpowiedziała od razu, gdy ten oskarżył ją o niewdzięczność. Więc Nikola nawet nie zamierzała tu przyjść. Mało znała tą dziewczynę, jednak liczyła na to, że jednak się pofatyguje. Westchnęła ewidentnie zawiedziona. Cóż zrobić. Takie jest życie kogoś, kto nie ma na tyle bliskiego przyjaciela, by ten na każde wołanie Rebecy o pomoc pojawiał się obok. -W takim razie dzięki Jake - Uśmiechnęła się to niego lekko z podziękowaniem, jednak ten uśmiech był trochę wymuszony i to było widać -Ale spodnie to sobie sam załatwiłeś. Trzeba było uważać - Dodała od razu chcąc odsunąć od siebie wszelkie winy. Zanim w ogóle będą mogli normalnie pogadać. Choć nie wiem, czy rozmowa "prześladowca-ofiara" może być normalna. -Wpadłeś do nowego sąsiada, czy do mnie? - Co... CO?! CZEKAJ?! CO SIĘ DZIEJE?! To... To nie może być prawda. To... TO BYŁ FLIRT! Proszę państwa! To był nieudolny, kiepski flirt w wykonaniu Rabci! Nie myślałam, że kiedykolwiek coś takiego wyjdzie jeszcze z jej ust. I to jeszcze w jego kierunku. A tymczasem co? Lekkość tonu, spoglądanie w jego oczy przez krótką chwilę. Ten wieczór jest pełen zaskoczeń.
Spędziły ze sobą jeden dzień. Mimo iż Nikola czuła, że Rebeca nie jest zwykłym człowiekiem, to jednak wciąż nie wiedziała czego się po niej spodziewać. Nie ufała ludziom i nie bez powodu. Ktoś, kto był miły na początku może Cię dotkliwie skrzywdzić w każdym momencie. To nie jest coś czego da się oduczyć. Strach przed drugim człowiekiem jest dotkliwy… Ale czemu ja piszę o Nikoli? Jake wlepił w nią swoje zaskoczone spojrzenie i… trzeba przyznać, że go zatkało. Uchylił lekko usta jakby chciał coś powiedzieć i miał w głowie pustkę. Nie zorientował się swojej reakcji, nie ważne jak bardzo myślał, nie umiał wybić z głowy tych słów, jej wyrazu twarzy i mimiki. Poczuł jakiegoś dziwnego rodzaju ciepło na twarzy i automatycznie zasłonił usta i policzki ręką odwracając twarz i spojrzenie. - Przyniosę Ci coś do picia – wydukał i najzwyczajniej w świecie zwiał! Jak to jest, że ten chłopak, który niczym się nie przejmuje i jest pewnego rodzaju babiarzem został pokonany przez młodą krukonkę?! Cholera jasna, to było mega urocze – pomyślał wracając do salonu i uzupełniając dwie szklanki trunkiem. Musiał się uspokoić. Nie wiedział, czemu tak bardzo zareagował na jej słowa. Może dlatego, że nie spodziewał się po niej tego w żadnym wypadku! A kiedy to zrobiła… zabrakło mu głosu, a organizm sam zareagował, miał ochotę zapewnić ją, że… Jake przywalił sobie otwartą dłonią w czoło całkowicie ignorując ludzi wokół siebie i wziął głęboki oddech. Nie jest źle, dasz radę się opanować. Wziął szklanki i postarał się wrócić już opanowany i pewny siebie do dziewczynę. Miał czerwone czoło… ale starał się to ignorować, nie sądził, że tak mocno sobie przydzwonił. Podał dziewczynie szklankę i nim ta zdążyła coś powiedzieć odseparował się od niej upijając wielki łyk alkoholu.
Ta sytuacja była co najmniej dziwaczna. Sama nawet nie zauważyła, że jej zachowanie sugerowało flirt. Zrobiła to jakoś tak naturalnie. Jakby tak właśnie powinno być. Dlatego jego dziwna reakcja była kompletnie niezrozumiała do momentu, aż domyśliła się, że w sumie jej słowa mogły być odebrane jak podryw lub co więcej prowokacja. Całe szczęście, że zwiał bo i ona zarumieniła się i opuściła twarz zagryzając lekko wargę. Jake ma na nią dziwny wpływ, który jej się nie podobał. Czekając na jego powrót odstawiła już drugą szklankę, którą dziś miała w ręce (obok tej pierwszej) i czekała na kolejną, którą miał zgodnie z tym co powiedział przynieść. Mówiłam, że będzie miała całą kolekcję? W jednej resztki drinku, w drugiej resztki piwa, a zaraz dostanie trzecią. Powinna na prawdę uważać, bo jak tak dalej pójdzie, to zacznie się czuć źle. Nie miała mocnej głowy. Rzadko piła więcej niż jedna, dwie małe szklaneczki. Gdy chłopak wracał była akurat w trakcie rozpuszczania włosów. Powoli denerwowało ją upięcie, nie była do tego przyzwyczajona. Z tego wszystkiego zrobiło jej się też ciepło. Dlatego zdjęła z siebie kurtkę odsłaniając swój tatuaż na całej ręce i koronkowe boki sukienki, po czym położyła ją gdzieś z boku. Wtedy też dostrzegła podchodzącego blondyna z... Czerwonym czołem? Zamrugała zaskoczona. -Przydzwoniłeś czołem w lampę? - Zapytała unosząc dłoń w stronę jego czoła. Wydawało się przez chwilę, że będzie go chciała dotknąć. Ona jednak tylko wskazała w to konkretne miejsce wciąż trzymając dłoń jakieś 20 centymetrów od niego.
W stronę unoszonej przez dziewczyny dłoni powędrowała szklanka z… nie wiedział do końca co nalewał, starał się wtedy uspokoić! Wziął głęboki wdech i spojrzał na nią zmartwiony. - Zaatakowała mnie ściana – wydukał, chociaż mógł jednak pociągnąć wersję z lampą. Jednak… nie był pewny, czy gdzieś tutaj była lampa. Więc uznał, że ściana będzie bardziej prawdopodobna – zagapiłem się na kłócącą się młodą Colt z Sebastianem – wydukał zmyślając całą historię, ale brzmiał bardzo przekonująco! No przecież nie przyzna jej się, że się uderzył sam! – muszę przyznać, że wyglądają już jak stare małżeństwo – dodał i zamilkł. Co on ma jej teraz powiedzieć? Całkowicie stracił pomysły, o czym z nią rozmawiać. Może… - A co do twoich wcześniejszych słów – oczywiście, że nie mógł jej tego odpuścić. Musiał odpowiedzieć na ten atak, chociażby z opóźnieniem – oczywiście, że do ciebie – puścił jej oczko i wciąż miał na twarzy ten łagodny wyraz bez uśmiechu. – jak chcesz… mogę Ci to udowodnić – wyszeptał pewny siebie. Na pewno już go dziewczyna nie zagnie!
Wzięła szklankę, jakże by mogła inaczej? Upiła z niej łyk chcąc wiedzieć, co tam w ogóle jest. Było całkiem smaczne, więc coś mi się wydaje, że zawartość akurat tej szklanki skończy się dużo szybciej. Jak na razie jednak trzymała ją w dłoni, a drugą wodziła po jej brzegu obserwując szkło jakby było najbardziej interesującą rzeczą na świecie. Chodziło oczywiście o to, by nie patrzeć na niego. Nie była pewna co ma powiedzieć po tym wszystkim. Na szczęście ten podłapał kwestię jego czoła i skupili się na tym. - Ściana to faktycznie groźny przeciwnik - Zaśmiała się cicho. Pozornie zignorowała kwestię Nikoli i Sebastiana, jednak tak na prawdę myślała nad tym nawet, jeśli nie było widać. Zastanawiała się... Nieważne. Pewnie w najbliższym czasie coś na ten temat powie. Teraz jednak zeszło to na dalszy plan, bo ten wrócił do jej "flirtu". Nim jeszcze zaczął cokolwiek mówić opuściła głowę jeszcze niżej. Tylko kątek oka zerknęła na to, jak ten do niej mruga... Więc wolała już w ogóle na niego nie patrzeć. -Udowodnić? - Dopytała chcąc go czymś zająć. Przy okazji uniosła na niego spojrzenie z zaciekawieniem. Była ciekawa jak zamierza jej udowodnić, że przyszedł tu dla niej? I w ogóle po co chce jej coś takiego udowadniać? Cóż. Zainteresowała się. - Właściwie... - Wróciły jej dawne przemyślenia -Nikola chyba nie chce wyjść za Sebastiana. U was wszystkich się zmusza do małżeństwa? Ciebie też zmuszają? - Jesteś pewien, że Cię już nie zagnie Jake? Bo mi się wydaje, że nagłe pytanie o takie sprawy może być zastanawiające. Szczególnie, że to kolejny raz, gdy spytała o jego życie prywatne. Gdy się nim zainteresowała choć wydawało się, że ludzie ją raczej mało obchodzą. Najwyraźniej fakt, że on sam o nią w ogóle nie pytał sprawiał, że zaczynała go lubić.
Słysząc jej pytanie uśmiechnął się mimowolnie. Coś się dzieje dziwnego, że kiedy siedzi z tą dziewczyną, to uśmiech, którego nie używał ze względu na swoje lenistwo, pojawiał się coraz częściej. Z jednej strony było to dosyć męczące, z drugiej nie potrafił się powstrzymać od tego. Po prostu to robił. - To proste – powiedział, chociaż jego mina wskazywała na to, że jest wręcz przeciwnie – jestem tu z tobą, a nie z nim – wyszeptał z nadzieją, że dziewczyna przyjmie do siebie takie właśnie wyjaśnienie. Nie wiedziałby co odpowiedzieć, gdyby poprosiła o inny dowód. Chłopak upił odrobinę trunku w momencie, kiedy dziewczyna zaczynała drugie pytanie i... zakrztusił się słysząc końcówkę. Przekaszlał krótką chwilę i spojrzał na nią zaskoczony. - Ale ty masz tematyczny rozrzut – powiedział i wręcz nieświadomie wyciągnął w jej stronę dłoń. Zatrzymał się przed jej twarzą i wycofał. Chciał ją dotknąć, ale na szczęście, czy nieszczęście przypomniał sobie o jej niechęci do dotyku. Upomniał się w duchu i podrapał po głowie zakłopotany – jestem o wiele sprytniejszy od mojego młodszego braciszka – pochwalił się, jednak jego mowa ciała wcale się nie przejmowała jego słowami. Wciąż stał tak samo, a mimika twarzy wróciła do poprzedniego, bezuśmiechowego wyrazu – i się wymigałem od tego. Właśnie dlatego to on musi się ożenić z młodą Colt. – wiedział, że nie ma innego wyjścia. On miał szczęście, zszokował rodziców na tyle, że nawet nie pomyśleli o tym, żeby go zmuszać do małżeństwa mimo wszystko. Prawdopodobnie zrobili to dlatego, że bali się, że chłopak będzie zdradzał dziewczynę z jakimś chłopakiem, a gdyby to wyszło na jaw, to byłby wielki wstyd.
I ona uśmiechała się częściej niż zwykle. Cały czas powtarzała sobie, że to coś złego. Z drugiej jednak strony dobrze się czuła w jego towarzystwie. Z każdym spotkaniem miała coraz mniejszy problem by z nim rozmawiać. Nie musiały ich już dzielić 2 metry by mogła swobodnie z nim rozmawiać. I zaczynała się do niego przywiązywać. A to? Tego obawiała się najbardziej. Na prawdę nie szukała przyjaciół. Nie nadawała się do tego. Nie chciała by na kimś zaczęło jej zależeć. Dlatego próbowała się wycofać. Jak widać jednak kompletnie jej to nie szło. - W sumie fakt - Odpowiedziała jak najbardziej przyjmując jego uzasadnienie, jednak musiała je skomentować - Choć moim zdaniem jesteś psycholem, który czerpie przyjemność z łażenia za mną - Przemiła jak zwykle. Chyba zawsze musiała powiedzieć w jego stronę coś zadziornego, co może człowieka urazić gdy nie jest przyzwyczajony do jej zaczepek. Gdy się zakrztusił w pierwszej chwili chciała zareagować i poklepać go po plecach. Jednak niechęć do dotyku jak zwykle wygrała. Obserwowała się tylko, czy wszystko w porządku. Słysząc na temat swojego "tematycznego rozrzutu" przyjęła minę, która chyba miała mówić "sorry". Szybko jednak zmieniła się w brak wyrazu i lekki strach w oczach, gdy jego ręka poszybowała prawie do jej twarzy. Wpatrywała się w nią widocznie gotowa na to, żeby ją wykręcić jeśli tylko posunie się za daleko. Ten jednak najwyraźniej przypomniał sobie o jej usposobieniu i zrezygnował. Tylko po co w ogóle chciał ją dotknąć? I to jeszcze w takim geście, który niektórzy odbierają jako... Czuły... -Masakra - Skomentowała to jednym, krótkim słowem. To było chore żeby komuś tak próbować ustawiać życie wbrew jego woli. Szkoda jej było i Sebastiana i Nikoli. Co jeśli będą do siebie kompletnie niedopasowani i się kiedyś pozabijają? Szczególnie, że akurat jej zdaniem brat Jake był niezłym debilem. -W sumie to i tak będziesz się musiał kiedyś ochajtać. W końcu jesteś już stary - Bezpośredniość Rebecki wchodzi na coraz wyższy poziom! Może chłopak powinien się zastanowić, czy na pewno chce by dziewczyna zachowywała się w stosunku do niego coraz naturalniej.