Przed domem do domu, zaraz za bramą po prawej stronie znajduje się garaż, który jak na razie stoi pusty, w nim składzik na drewno, narzędzia. Rośnie tu też mały świerk, róże i inne pierdoły. Jest tu też letnia altanka w lewej części ogródka
Ogród za domem
Ogród za domem
Jest tu taras na który można wyjść z kuchni, kilka leżaków, parasol, na trawie stoi huśtawka. Rosną tu małe drzewka owocowe, część jest wydzielona pod uprawę warzyw. Jest tu też wędzarka w najdalej położonym punkcie ogrodu, oraz grill i miejsce na ognisko.
Piwnica
Piwnica
Najważniejsza część domu Keane. Nolan jako miłośnik piwa dostosowała swoje gniazdko do tego by móc je wytwarzać i przechowywać. Znajduje się tu palnik gazowy, stara wanna oraz mnóstwo szpargałów, skrzynek po piwie, butelek. Przechowuje tu nie tylko pieniste, ale też wina, rumy i inne trunki.
Parter
Kuchnia
Przestrzenne pomieszczenie, schludne, ale nie przesadnie. Jest w stanie pomieścić wszystkich domowników przy wspólnym posiłku, łączy się z salonem oraz tarasem do ogrodu.
Łazienka
Znajduje się niemal na przeciwko salonu, jest duża, przestrzenna. Znajduje się tutaj kabina prysznicowa, wanna, toaleta oraz umywalka.
Salon
Łączy się z kuchnią, z salonu widać niemal każdy zakątek tylnej części ogrodu posiadłości. U góry jest zawieszona specjalna, magiczna lampa, która może się obracać i świecić różnymi kolorami tęczy.
Pokój X
Pokój zdecydowanie wygląda na męski. Ciemne kolory. Modele samochodów na biurku. Bardzo mała szafa, w której na próżno szukać szpilek. Ogólnie panujący chaos i nieład. Jednak niech nie zwiodą was pozory. Mieszka tu kobieta, która bardzo dba o swoją prywatność - na drzwiach wisi tabliczka "Wstęp wzbroniony" z dorysowanymi czaszkami.
Pokój Alistaira
Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.
Pokój X
Utrzymany w czarno - biało - czerwonych barwach pokój z podestem, pod którym znajduje się wysuwane łóżko. Pomieszczenie urządzone jak dla nastolatka, acz właśnie tam chłopak czuje się najlepiej. Wiele półek na książki pomaga zmieścić nie tylko podręczniki szkolne, ale również dość pokaźną kolekcję komiksów o Batmanie oraz wszystkie tomiki ulubionej mangi. Duże okno, przez które wpada mnóstwo światła sprawia, że jest tam jasno w dzień, jak i w nocy.
Piętro
Łazienka
Sporo mniejsza od tej na parterze, posiada tylko wannę, toaletę i umywalkę. Jej zaletą jest jednak piękne, trójkątne lustro.
Pokój Scarlett
Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.
Pokój Nolana
Pokój mężczyzny znajduje się na przeciwko pokoju siostry, jest normalnym pokojem, z biurkiem, szafą, łóżkiem. Nie ma w nim nic ciekawego, kilka obrazów z czarodziejami oraz zdjęć rodziny mężczyzny. Kilka z jego młodości, kiedy jeszcze jako latorośl latał na miotle.
Pokój Aithne
Pokój Aithne, który zajęła pod koniec wakacji. Zdążyła już wypełnić ją wszelkimi uroczymi rzeczami, łącznie z maskotką różową alpaką, którą dostała od Jake'a na pożegnanie. Biurko oraz ściany pokrywają porozrzucane kartki, na których Aithne zamieszczała swoje rysunki. W niektórych miejscach dywan zmienił swój kolor, za sprawą farb albo wdeptanego pyłu z pasteli. W skrócie jest to pokój dziewczyny, która aspiruje do zostania artystką.
Rozliczenia:
1. Scarlett - 80 G - luty
Ostatnio zmieniony przez Nolan Torin Keane dnia Nie Lis 20 2016, 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
The author of this message was banned from the forum - See the message
Nie znał jej przeszłości, prócz zapisanych kart w ministerstwie, których nie miał nawyku ani czytać ani pamiętać co w nich było napisane. Wolał wszystkiego dowiadywać się wprost od ludzi niż wydzierać z nich prawdę przy pomocy jakichś durnych zeznań, dowodów. Nie mógł pamiętać tych alabastrowych włosów, które napotkał w korytarzu ministerstwa, przerażonych oczu patrzących na każdy ruch, gotowe do ataku. Początkowo miał ją za zwykłą wariatkę, cuchnęła jak pies, miała poklejone włosy błotem i zakrzepłą krwią, była chuda, przeraźliwie chuda. Dom stojący niemal po środku niczego. To wszystko było jak oka mgnienie w umyśle mężczyzny, nic nieznaczące. Zaciągnął się znowu tytoniem dając wytchnienie zmęczonemu już umysłowi, który próbował zrozumieć kobiety. Daremny trud, ich się po prostu nie dało zrozumieć. Wszystkie były tak różne, skomplikowane, że czasami nie warto było poznawać ich zbyt blisko. Ech... Kobiety. Wypuścił dym tytoniowy w przestrzeń między nimi. - Cóż... - nie bardzo wiedział jak ma skwitować słowa Nikoli o postępowaniu samic względem siebie, kiedy tylko nadarzy się okazja kopulacji z samcem. Kilka tysięcy lat cywilizacji eony ewolucji a nadal jesteśmy zwierzętami. - Najwidoczniej ma zły dzień, nie znałem jej od tej strony, sugeruję byście nie robiły sobie przykrości i próbowały udowadniać, która jest lepszą samicą, to moje przyjęcie i chciałbym by odbyło się bez awantur - zamyślił się przez chwilkę i dodał po chwili. - Jak tak bardzo chcecie rozwiązać problem to mogę wyjąć basenik z kisielem - zaśmiał się, ponownie zaciągnął papierosem. Nie wiedział jak ma to rozwiązać, chciał tylko, by każdy dobrze się bawił na przyjęciu.
Poklejone włosy, przerażone spojrzenie, które atakowało każdego swoją zaciekłością i agresywnością. Wychudzone dziecko, któremu przydarzyło się coś złego. Jak każdemu w życiu, niektórzy mają się lepiej inni o wiele gorzej. Życie nie było proste i trzeba było sobie z nim radzić. Trzy lata piekła, z którego nie umiała wygnać ze swojego życia. Krew zastygła na sinych ustach i poobijanym ciele. Laleczka, teraz była w szczytowej formie. Przybrała na wadzę, chociaż wciąż nie przekroczyła 40 kilogramów. Jest bardziej żywiołowa i weselsza mimo iż minęło pięć miesięcy. Aż trudno uwierzyć, że to właśnie pięć miesięcy temu uratowano ja z tego piekła, a ona radziła się ponad przeciętnie dobrze. Może dlatego, że nie przyznawała się do strachu i bólu jaki przeżyła. Szybko doprowadziła się do porządku, by nikt się o nią nie martwił, by mogła żyć. Chociaż w głębi duszy cierpiała i bała się każdego kolejnego postawionego kroku. - Proszę mi wierzyć – zwróciła się do niego dosyć formalnie. Możliwe, że miała nadzieje, że się od niego odsunie, odseparuje takim właśnie stwierdzeniem – ale gdybym się nie powstrzymała, to już na wejściu do pana posiadłości zrobiłabym nie jedną awanturę. Taki mam charakter, jednak rodzice nauczyli mnie kultury – to była dla niej ważna wartość. Jedyna rzecz jaką rodzice jej przekazali to nauka tego jak zachować się w towarzystwie. Nigdy tego nie przestrzegała, gdy była sam na sam z kimś, wyjątkiem były bankiety i imprezy takiego typu - tak więc nie ma się czego obawiać, powstrzymam się od agresji w stosunku do pana... przyjaciółki - nie do końca wiedziała jak powinna ją tytułować. Koleżanka z pracy, kobieta, dziewczyna?
The author of this message was banned from the forum - See the message
Pokiwał z aprobatą, kiedy pojęła swój błąd, nie zadawał więc więcej pytań. Palił tylko tego cholernego papierosa, jedyną jego namiętność w życiu, która pozwalała skupić się tylko i wyłącznie na sobie. Westchnął cicho. - Cieszę się, nie potrzebuję tu awantur, smoków pikujących nad dachem i Antonin wściekłej jak sama smoczyca w rui - przewrócił oczami na tą ponurą wizję. Była zabawna, ale wiedział, że największy wpierdol jak zawsze zbierze on za to, że po prostu jest. Cholerne kobiet. - Jest tu jedna ze współlokatorek, która wynajmuje u mnie pokój, Rebeca, chodź porozmawiamy z nią - podał jej dłoń by mogła wstać z huśtawki. Była drobna, filigranowa, nie uważał jej jednak za dziecko, wręcz przeciwnie. Za dziewczynę z charakterem, ogromnym potencjałem, a to, że pomógł jej wstać było tylko gentelmeńskim gestem na miarę mężczyzny w jego wieku. Powoli zaczynało się ściemniać, słońce zachodziło na pomarańczowo roztaczając piękną aurę w okół siebie. - Nic nie zjadłaś jeszcze dzisiaj, może chcesz coś przekąsić? Baranina powinna być gotowa niedługo - zaproponował jej coś do jedzenia, w końcu nie można było tylko tak siedzieć i pić smutno.
Oni tacy zaskoczeni, a on doskonale wiedział, że po Nikoli można się już wszystkiego spodziewać. Potrafiła być miła, słodka, ale i wkurzająca oraz wredna. Słysząc jej wielki bunt i słowa, które wyszły z jej małych ust przewrócił tylko oczami. Jednocześnie speszył się trochę i obejrzał dokładnie twarz Tośki by być pewnym, że ta nie zareaguje na to jakimś wielkim fochem. Okazała się jednak zdecydowanie bardziej dojrzała od małej gryfonki. Nic dziwnego, zauważył to już od samego początku. Dlatego poniekąd na złość swojej narzeczonej zamierzał spędzić właśnie z Antoniną kilka chwil. -Oswajanie? Miałaś okazję zajmować się smokami? - Od razu dopytał. Chciał wiedzieć wszystko! Nigdy nie miał okazji gadać z kimś, kto miał realną styczność z tymi pięknymi, cudownymi bestiami. Obejrzał się tylko kątem oka za czmychającym do ogrodu Nolanem. Czy tam nie poszła też Nikola? Hm. Trochę go ten typ irytował, nie wiedział dlaczego. Jednak bardziej zaciekawiony był smokami! -Więc jeśli chciałbym się zatrudnić na staż, to muszę znosić pewną ostrą szefową. Zastanowię się – Zaśmiał się krótko. Faktycznie przychodziło coraz więcej ludzi, więc uznał, że przeniesienie się będzie zdecydowanie rozsądne. Pozwolił się poprowadzić do pokoju. Sypialnia. Pewnie pokój jednego z lokatorów. To był wielki dom, nic dziwnego, że Nolan wynajmował pokoje. Bo kto niby chciałby tu mieszać sam? Nikt normalny. -Towarzystwa pięknej kobiety nigdy dość – Odpowiedział od razu. Rozglądał się kilka chwil po pokoju, po czym ponownie spojrzał na @Antoinette A. Petru. Ta akurat rzucała się na łóżko. Zaśmiał się – Tyle wypiłaś, że już idziesz spać? – Zagaił siadając na brzegu materacu i dźgając ją delikatnie palcem w bok, żeby troszkę podskoczyła.[/b]
Zaśmiała się pod nosem. Porównywanie Tosi do smoczycy było nad wyraz komiczne. Oczywiście, gdyby porównał ją to uznałaby to za komplement typu silna kobieta, która zionie ogniem i potrafi poradzić sobie ze wszystkim. Jednakże kierowane to do kogoś innego brzmiało tak jakby Tosia była wielką opasłą smoczycą z siarczystym dechem. No ale nie ważne. Dobrze wiedziała kim jest Rebeca, to właśnie do niej przyszła. Bo Nolan nie pomyślał, by zaprosić sąsiadów do swojej posiadłości, albo pomyślał, ale po prostu ich nie chciał tutaj spraszać. Nie wiedział mimo wszystko kto mieszka niedaleko, a te osoby mogły zniszczyć nawet najlepszą zabawę. Złapała jego dłoń po lekki zawahaniu i podniosła się prostując kręgosłup i wypinając klatkę piersiową do przodu. Chciała być większa i bardziej pewna siebie, bo w głębi duszy się bała. Gdyby dowiedziała się, że chłopak nie traktuje jej jak dzieciątko, byłaby… byłaby naprawdę szczęśliwa. Bardzo rzadko się spotyka, że ktokolwiek po tak krótkim kontakcie traktowałby ją na poważnie. Mimo iż nawet jej charakter często atakuje ją i przypisuje do dziecka, to jednak była dojrzała, ale… skrzywdzona. - Z wielką chęcią się poczęstuję – powiedziała kierując się do salonu. Nie dostrzegła nigdzie Sebastiana, ani Tosi. Nieświadomie uchyliła usta nie ukrywając zaskoczenia, jakie towarzyszyło jej przy tym odkryciu. Odwróciła wzrok w bok i zacisnęła usta w jedną wąską szparkę czując jak jej dłoń zaciska się w pięść. Nikola zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, a kiedy je otworzyła jej mimika wróciła do obojętności. Ruszyła przed siebie, wciąż na boso, po czym zatrzymała się na chwilę przy miejscu, przy którym wcześniej stała z Nolanem. Wzięła swoją szklankę i zalała ją złocistym trunkiem, po czym upiła spory łyk. Czuła jak jej policzki płoną od ilości wlanego alkoholu, ale nie zamierzała nic mówić. Zastanawiała się gdzie poszła Rebeca.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Młodziutka Nikol mogła myśleć o Antoninie wszystko co tylko chciała, jednak z doświadczenia wiedział, że naśmiewanie się z niej nie było ani mądrym ani bezpiecznym pomysłem, dlatego też wolał uniknąć kolejnych wybuchów i podążał za Kotecką uważnie śledząc każdy jej ruch. Z aprobatą przyjęła propozycję zjedzenia czegoś na zimno, więc i sam gospodarz postanowił uraczyć się sałatką. Nalał jeszcze do szklanicy tej wybornej ognistej, którą przyniosła nasza mała "Calineczka". - Cóż, nie stójmy tak może jak ostatni Puchoni - zaśmiał się a po chwili dodał. - Bawmy się! - wycelował różdżką w gramofon, igła podskoczyła nasuwając się ochoczo na płytę a on odstawił talerz na blacie. Porwał Rebece za rękę na środek salonu, a mijając Kotecką w kolejną dłoń. Irlandzkie tony dobitnie pokazywały skąd mężczyzna pochodzi i szczerze dmuchał na to czy jest to wielkim nietaktem czy małym obtańcowywać obie panny w rytm ludowych pieśni. Żywo zakręcił się na parkiecie, objął Nikol w pasie i pląsał, a przynajmniej zapodał ruch podobny do cancana, zaś młodej Krukonce wskazał, że to pora by pod jego dłonią zrobić piruet. Jak to się mawia, muzyko gaj! Czy jakoś tak.
Planowała się udać do pokoju, ale to nie wyszło. Najpierw usłyszała irlandzką muzykę, więc postanowiła pójść zobaczyć, co dokładnie wyprawia się obecnie w centrum mieszkania. Ledwo przeszła próg salonu (a nawet tego porządnie nie zrobiła), a właściciel domu popełnił jeden z największych błędów jakie mógł wykonać w jej kierunku. Dotknął ją! Ja wiem, że to nie jest nic nadzwyczajnego. Ot zwykły, ludzki i pewnie przyjazny gest. Niestety. Dziewczyna zareagowała od razu jak dzikie zwierze, którego broń boże nie powinno się ruszać. Z całej siły jaką miała wyrwała rękę. Więc niestety wskazywanie jej na jakiekolwiek piruety było kompletnie bezsensowne choćby dlatego, że dziewczyna już wystarczająco się pohamowała, by mu nie przywalić - a robiła to najczęściej w pełni instynktownie. Wciąż powtarzała sobie, że jeśli to zrobi, to on ją stąd wyrzuci i nici z mieszkania samemu. Postanowiła więc się ulotnić, uciec jak najdalej od tej sytuacji. Może Nikolę bawią tańce, ona jednak jest i pewnie zawsze będzie dzikusem. Nawet nie potrafiła obrócić tego wszystkiego w żart. Niestety, ale Rebeca Clarity to osoba, która nie nadaje się do tańca, a często nawet i do towarzystwa. Dlatego może to i dobrze, że zebrała się w stronę głębszych rejonów mieszkania i bez jakiegokolwiek komentarza zamknęła się w swoim pokoju. Z niego natomiast po przebraniu się w coś wygodniejszego ulotniła się oknem.
Dziewczyna postanowiła coś zjeść. Nałożyła na talerzyk cokolwiek byleby uraczyć swój żołądek jakimkolwiek jedzonkiem. Jednak zanim zdążyła cokolwiek wsunąć usłyszała muzykę. Widocznie zaskoczona odwróciła się i spojrzała w stronę Keane, które wyciągnął do tańce Rybcię. Wpatrywała się w ten obraz widocznie zaskoczona i… trudno powiedzieć co dziewczyna teraz czuła. Zwłaszcza w momencie, w którym krukonka odtrąciła rękę mężczyzny i poszła zamknąć się w pokoju. Chciała za nią pójść i porozmawiać z nią więc odłożyła talerzyk. Poczuła czyjąś dłoń na swojej i poczuła jak żołądek przewraca jej się do góry nogami. Ten ułamek sekundy kiedy jej ciało spięło w sobie wszystkie mięśnie i odmówiło posłuszeństwa, trwało wieczność. Dopiero kiedy jej ciało zawirowało w ramionach Nolana ponownie usłyszała muzykę i wlepiła w niego widocznie zdezorientowane oczy. Co się właśnie stało? Poruszała się w rytm muzyki wraz z mężczyzną, po czym zaśmiała się pod nosem. Już dawno nie była w takiej sytuacji. Strach opanował ją na kilka chwil, a ona teraz śmiała się ze swojej irracjonalnej głupoty. Nigdy nie tańczyła. Więc nie wiedziała co powinna w tym momencie zrobić. - Nie sądzisz, że powinniśmy sprawdzić, co się stało z panną Clarity? – zapytała nie odwracając od niego spojrzenia, a nawet się nie zatrzymując. Trzeba przyznać, że trochę jej się podobała… ta zabawa.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Porwał ją zupełnie, czuł jak jej mięśnie naprężają się, wibrują. Przez chwilę przeczuwał siarczystego policzka, a gdy spojrzał w jej oczy. Widział tańczący ogień za nim zaś niepewność, strach i chęć ucieczki. Nie pomylił się zbytnio, bo wyszarpnęła swoją kruchą, kobiecą dłoń z jego uścisku, który nie był zbyt mocny, lecz pewny. Pognała do korytarza, usłyszał tylko trzaśnięcie drzwi. Stał przez chwilę skołowany tym zajściem, ale w końcu miał jeszcze Nikol. Nikol, która, może chciała coś zjeść, lecz jej na to zwyczajnie nie pozwolił porywając do ożywionego tańca. Jej włosy pachniały pomarańczą i bergamotką, kiedy nachylił się nad nią, by zaraz ją objąć, wywinąć w piruecie. Zapach uniósł się, wirował, drażniła tez jego nozdrza woń alkoholu. Złapał ją w pasie, pod biodrem i wyniósł na ramiona, przerzucił przez ramie, a następnie gładko zsunęła się z niego w asyście. Wylądowała miękko i bez szwanku na podłodze dotykając stópkami zimnej posadzki. Uderzył obcasem w grunt, podskakiwał w koło niej niczym wariat łomocąc nadal obcasami. Był niczym wariat. Ktoś w wieku mężczyzny nie powinien się tak zachowywać, obtańcowywać młodziutkiej dziewczyny, nie powinien częstować alkoholem. Jednak to był Nolan. - Cóż, skoro nie chce tańczyć - zaczął lekko zdyszany. - To pewnie ma ku temu powody i nie należy jej chyba niepokoić - przyznał z zawodem. Wolałby, gdyby Rebeca równie dobrze się z nimi bawiła. Złapał ją znowu za dłonie, podłoga była śliska, zrobił lekki rozkrok, pochylił się, przepuścił dziewczynę między nogami na długość ramion i znowu podciągnął, a muzyka się skończyła i zaczęła grać kolejna muzyka. - Mam nadzieję, że jednak ty się bawisz dobrze? - zapytał uśmiechnięty i podekscytowany.
To była dla niej nowość. Nigdy nie utrzymywała bliższych kontaktów z ludźmi, więc zabawy tego typu były jej obce. Przyszła tutaj tylko dlatego, że bracia Colt ją do tego namówili. Osobiście wolałaby zostać w domu z psami… a jednak nie wiedziała, że może się tak dobrze bawić. Po raz pierwszy od bardzo dawna pozwoliła komuś się dotknąć, a przede wszystkim prowadzić. Wolała mu nie zawadzać swoją upartością. Zresztą miała przeczucie, że jeżeli będzie się szarpać i spinać to zrobi nie tylko sobie, ale i jemu krzywdę. A to jednak chciała uniknąć. Sufit, podłoga, ściana, Nolan i na zamianę. Nie wiedziała co się działo, w pewnym momencie czuła się jakby latała, w drugim, jakby robiła profesjonalny ślizg po ziemi. Ta zmienność trochę ją przerażała, a równocześnie ekscytowała. Na jego słowa dotyczące panny Clarity jedynie przytaknęła i zaczesała kosmyk za ucho. Do jej uszu dobiegła kolejna muzyczka, a ona podniosła wzrok wlepiając błyszczące spojrzenie na mężczyźnie. Wypiła sporo, może właśnie dlatego pozwalała mu na tak dużo. Świeczki w oczach zaczęły tańczyć wraz z dźwiękami fletu. Chyba nawet nie musiała odpowiadać na to pytanie. Jej uśmiech, który pojawił się niespodziewanie i ta ekscytacja w oczach mówiły wiele o tym jak się teraz czuje. Dygnęła przed nim jakby zapraszając do tańca. Wciąż była boso, nawet nie pamiętała kiedy ściągnęła te buty. Dopiero teraz można było zauważyć jaka ta dziewczyna jest malutka! Nikola posłała mu pewne siebie spojrzenie, jakby wyzywała go na pojedynek w kolejnym tańcu, nie wiem dlaczego to zrobiła. Zwłaszcza, że nigdy w życiu nie tańczyła. A tym bardziej tak!
The author of this message was banned from the forum - See the message
Mężczyzna wlepił w nią swoje niebieskawe, chłodne oczy. Takie zawsze były na pierwszy rzut oka, takie je odbierano, jako drapieżne i niebezpieczne. Zupełnie nie korespondowały z jego irlandzkim sercem, miłością do muzyki, wina i kobiet. Przed kolejnym tańcem podał jej kieliszek czegoś mocniejszego, najlepszego bimberku, który robił jeszcze jego ojciec, stuknął kieliszkiem o kieliszek. - Za pomyślność, moją i twoją! - ryknął jak prawdziwy Gryfon, wypił jednym ruchem zawartość kieliszka i cisnął o ścianę kuchenną, słychać było brzdęk szkła, a gdy tylko Nikol miała wole dłonie porwał ją na nowo do tańca, żywiołowego, energicznego, wywijali razem, jak dwa demony w tańcu, chciał się zmęczyć, chwycił ją znowu za biodra, podniósł, podrzucił klasnął w dłonie i złapał. -Hej! Muzyko, graj nam! - dodał sobie animuszu i znowu zastukał obcasami butów w podłogę w rytm muzyki, jakby jego buty miały grać A cappella. Stał się jeszcze bardziej gwałtowny, wywijał na chłodnym parkiecie razem z kruchutką Gryfonką, nie miał jej jednak za małe dziecko, niewinną istotkę, o nie. Do domu lwa takie tam nie trafiają, wiedział, że ma w sobie ogromny ogień i chciał go czym prędzej zobaczyć, tą iskrę w oku, która zwiastowała, że da się porwać bez mała muzyce, rytmowi. Jego serce biło, krew dudniła w żyłach i tętnicach, a czoło zrosił pot, policzki były rumiane. Ten bimberek rozgrzewał i kopał po wątrobie jak jakiś pegaz podczas podkuwania. Bardzo dobrze, chciał się bawić w najlepsze, nie miał zamiaru ubolewać nad histerią Re. Był już zdyszany, ta mała diablica potrafiła wyciągnąć ze starego wiarusa, ospałego pracownika ministerstwa, wszystko co dobre. Potęgę młodości.
Jednym ruchem? Ona nie miała zamiaru być gorsza przechyliła kielich i opróżniła jego zawartość jednym haustem. Wzięła głęboki wdech czując jak jej przełyk płonie, tak jak policzki. To było dobre! Chociaż w przeciwieństwie do mężczyzny nie miała zamiaru psuć szkła… jeszcze. Zaczęły się tańce. Dziewczyna pozwalała mu robić z sobą co mu się żywnie podoba, oczywiście w tańcu. Przy okazji śmiejąc się pod nosem i starając się poruszać w rytm muzyki. Jak na pierwszy raz szło jej bardzo dobrze. A ten bimberek tylko pomógł jej się rozluźnić. W końcu zrozumiała o co tutaj chodzi. Przyspieszyła sprawiając, że w końcu zaczęła nadążać za mężczyzną. Ba! Ona nawet nie odczuła zmęczenia! Jej ciało wirowało w rytm muzyki bez żadnej kontroli. Na chwilę uwolniła się od mężczyzny tylko po to, żeby zrobić kilka piruetów zakończonych wyskokiem i głośnym tupnięciem tymi małymi stópkami. Nim się zorientowała, porwał ją ponownie. Bawili się w najlepsze, a ona nie do końca wiedziała co się wokół dzieje. W sensie… psychicznym. Miała rumiane policzki, wesołe iskierki w oczach i ten uśmiech, psikuśny, gotowy do wszelkiej zabawy. Taki taniec nie męczył jej, taka zabawa przypominała ogromne maratony biegów i wspinaczki górskiej. Właśnie dlatego wciąż miała siłę cokolwiek robić. - Co jest? – wydusiła z siebie widząc pot na jego ciele, u niej jeszcze sporo do takiego stanu brakowało – Nie nadążasz? – chciała go sprowokować.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Parsknął najpierw śmiechem na jej słowa, a później zaniósł się gromko. - Bierz gramofon - rozkazał, a kiedy to zrobiła, podniósł ją i usadził na barkach. - Zaczaruj by podążał za nami- zasugerował a kiedy to również zrobiła wymaszerowali do ogrodu raźnie podskakiwał a ona na jego ramionach. Muzyka znowu grała, a on podskakiwał znowu jak młodzik, wcale nie czując jej ciężaru i zaczął. - Śpiewaj razem ze mną! - znów ryknął i sam zaczął śpiewać, skacząc z nią niemal po całym ogrodzie. Złapał ją za łydki by nie spadła. - Trzymaj się mocno - zawirował z nią na plecach drąc się, czy też dla niego śpiewając raźno. - Well a Scotsman clad in kilt left a bar one evening fair. And one could tell by how he walked that he'd drunk more than his share. He fumbled round until he could no longer keep his feet. Then he stumbled off into the grass to sleep beside the street. Ring ding diddle iddle I de oh ring di diddly I oh. He stumbled off into the grass to sleep beside the street. - bawił się świetnie, a mała Nikol podrygiwała na jego ramionach, ta noc była ich, chciał wycisnąć z niej jak najwięcej.