Tym razem czarodzieje na swój użytek otrzymują kompleks domków umieszczonych na drzewach. Każdy domek jest piętrowy. Na jego górnym poziomie znaleźć możemy pięcioosobową, przestronną sypialnię, utrzymaną w jasnych kolorach. Duże łóżka otoczone moskitierą nie tylko zapewniają odrobinę prywatności, ale chronią przed owadami, których na tym kontynencie nie brakuje. Na dolnym poziomie można znaleźć dużą łazienkę, oraz mały taras z mostem prowadzącym do kolejnych domków. Widoki są stąd niezapomniane, a bliskość lasu i drzew sprawia, że w ciągu dnia nie tylko mogą do nas zawitać zaciekawione małpy, ale i różnobarwne, egzotyczne ptaki. Dodatkowo każdy domek wyposażony jest w magiczny świstoklik, którego użycie powoduje przeniesienie do miasteczka oddalonego o paręnaście kilometrów. Czego chcieć więcej?
Lokatorzy:
Scarlett Jung Thomas Demone Urane Leighton Michael Cole Shane Parker
Ostatnio zmieniony przez Zilya Fyodorova dnia Sro Lip 13 2016, 14:13, w całości zmieniany 1 raz
Na dotarcie na stały ląd czekałam dość długo. Miałam dość pływania statkiem jeszcze po poprzednich wakacjach, tym bardziej, że w wodzie ani na wodzie nigdy nie czułam się zbyt pewnie. Jedynym plusem było to, że nie miałam choroby morskiej, w przeciwnym razie po przybiciu do portu zapewne od razu udałabym się na odpoczynek. Ale przecież kraj, do którego właśnie dopłynęłam był Kolumbią, co przynajmniej dla mnie oznaczało niekończące się imprezowanie. Wszystkie niepotrzebne rzeczy zaniosłam do przydzielonego mi domku, ze spisu lokatorów wynikało, że grupa jest mieszana, lecz jakoś nieszczególnie mnie to obchodziło. Nawet obecność Ślizgona w pokoju mnie nie przejęła, w końcu na tych wakacjach postanowiłam wyśmienicie się bawić. I nikt ani nic nie było w stanie popsuć moich planów.
Zaspany Thomas wytoczył się na kolumbijską ziemię, Jak na pierwszą wizytę na kontynencie amerykańskim nie mógł trafić ciekawiej. Ten tropikalny kraj miał do zaoferowania mu wiele ciekawych rozrywek, Obiecał nawet rodzicom że wybierze się między Kolumbijskich mugoli i spisze ich zwyczaje, Wiadomo, badania ponad wszystko. Powolnie dotoczył się do Domku numer 8. Od dziś będzie jego domem przez kilka najbliższych tygodni. Skorzystał z tego że dotarł na miejsce jako pierwszy i zajął łóżko najbliżej okna, Cholera, przecież znają jego wymiary. Czemu to łóżko musiało być tak krótkie? Gdy położył się na nim, jego nogi okazały się o dobre 10 centymetrów dłuższe niż ten cholerny materac. No cóż, jakoś trzeba będzie sobie poradzić. Po kilku minutach poszukiwania udało mu się dosztukować jakąś pufę aby uzyskać komfortowe warunki spania. Tak, teraz mógł się rozluźnić i rozejrzeć po domku. Narzucił na siebie swój ulubiony, sportowy, złoto-purpurowy komplet połączony z japonkami i wyruszył na zwiady. Zacna łazienka, Tarasik, sypialnia etc. No nie dało się ukryć że standard był wysoki. Nic więcej nie miał na ten moment do powiedzenia. Rozsiadł się spokojnie w kuchni popijając wodę i czekał na resztę domowników.
Wakacje w Kolumbii zapowiadały się na naprawdę fajne. Urane jeszcze nie miała okazji przebywać w tym miejscu, więc również sobie pozwiedza. Gorące powietrze otuliło jej twarz gdy dotarli do serca Kolumbii. Wiadomym było, że gryfonka zdecydowanie wolała zimny klimat i śnieg, ale to miejsce zupełnie zmieniło jej nastawienie do ciepłego powietrza i słońca. Kiedyś na promienie słoneczne nie mogła nawet wyjść nie doświadczając poparzenia, ale medycyna czarodziejska miała to do siebie, że usuwała pewne dolegliwości w tym alergię. Poza tym mieli mieszkać w małych domkach na drzewie, czy to nie fajna odmiana? Leighton chwyciła walizkę i podreptała w kierunku swojego domku. Miał być to numer osiem. Swoją drogą ciekawe z kim będzie mieszkała i czy zna te osoby. Gdy ujrzała swój domek, przyspieszyła kroku. Weszła do środka, całkiem sporego pomieszczenia i postawiła walizkę na podłodze. Uśmiechnęła się szeroko bo domek na prawdę się jej spodobał, był przestronny i jasny a przez okienka wpadał przyjemny wiatr. Nie dotarła tu jako pierwsza co zauważyła po bagażach domowników. Nie wiedziała z kim będzie dzieliła domek bo przez swoje roztrzepanie zupełnie zapomniała to sprawdzić. -Halo, jest tu ktoś?-krzyknęła niepewnie, czekając na odpowiedź. Podeszła do wolnego łóżka przy małym okienku i zostawiła swoje rzeczy. Wyszła na taras chcąc popodziwiać widoki. Naprawdę było pięknie.
Ten głos rozpoznał by wszędzie. Srebrnowłose Burriciątko pojawiło się w zasięgu. Nie da się ukryć że w głębi ducha Thomas się ucieszył. Skoro już miał dzielić domek z losowymi ludźmi to już lepiej gdy są to znajomi prawda ? Siedząc w kuchni zastanawiał się jak ta drobna osóbka wtargała swój kufer aż do tego domku. No cóż, magia. Magia pomaga prawie na wszystko. Popijając butelkowaną wodę Thomas kontemplował swe następne posunięcie. Nie wybiegnie do niej bo wyjdzie na frustrata. Nie zawoła jej do kuchni bo wyjdzie na lenia. Może ją wystraszy ? Tak, to był dobry pomysł. Ślizgon poczekał chwilę aż usłyszał że dziewczyna ustawiła swój kufer w którejś części pokoju i cichaczem wyszedł z kuchni na palcach. Raju, to musiało komicznie wyglądać. Olbrzym skradający się aby wystraszyć małą dziewczynkę. Dobrze że się przy tym nie garbił bo żywcem można by było przenieść tą scenę do jakieś kreskówki z okresu ich świetności. Dokładnie widział jak dziewczyna wychodzi na taras i zaczęła podziwiać okolice. To był idealny moment ! Nie mógł tego spieprzyć ! -Witaj Burriciątku!- Wyszeptał jej do ucha kładąc dłonie na jej ramionach.
Spokojnie stała sobie na balkonie i podziwiała krajobraz gdy nagle ktoś szepnął jej do ucha. Podskoczyła lekko, czując jak serce zaczęło walić w jej piersi. No czy wszyscy zmówili się żeby ją zabić na miejscu? Najpierw ten nieprzyjemny wypadek na pomoście a teraz zawał na wakacjach. Czym sobie na to zasłużyła? Gdy nieznajomy położył dłonie na jej ramionach, jakby trochę się uspokoiła, a ich kolor mógł wskazywać tylko na jedną osobę. Zresztą kto jeszcze znał jej dziwny jedzeniowy pseudonim artystyczny. Starając się zachować spokój, uniosła głowę obracając się twarzą do znajomego ślizgona. - Demon.- wydukała, biorąc głęboki oddech. Tak, stał sobie za nią (no, teraz już przed nią) jak gdyby nigdy nic i uśmiechał się, spokojnie. - Czy chcesz mnie przyprawić o zawał? Najpierw ratujesz a potem straszysz...nie ładnie.- uśmiechnęła się do chłopaka, znów obracając plecami. W sumie cieszyła się, że w pokoju będzie ktoś znajomy, przynajmniej gdy reszta okaże się niezbyt skora do rozmowy to będzie mogła trochę pomęczyć Demona. - Wygląda na to, że będziemy ze sobą mieszkać przez jakiś czas.- uśmiechnęła się pod nosem i ni z tego ni z owego odwróciła się i skoczyła na Thomasa przewracając go. Pewnie gdyby nie element zaskoczenia ten dwumetrowy osobnik nawet by się nie ugiął. - To kara za straszenie!- wyszczerzyła się i zaczęła łaskotać chłopaka, w nadziei, że jego ciało jakoś zareaguje na ten rodzaj Uranowych tortur.
Ucieszył się że ją zobaczył, ale nie! On nie mógł tego po sobie okazać. Cały obraz statecznego starszego kolegi poszedł by w drzazgi. Na pewno nie leżało to w jego planach. Zdecydowanie, jego burriciątko wyglądało zjawiskowo nie ważne czy była mokra czy sucha. Po prostu urocza kobieta pozostaje urocza bez względu na sytuacje. -A kto jak nie ja ? Wiesz, w końcu pseudonim zobowiązuje- rzucił w odpowiedzi na żart o zawale. Thomas w tym momencie przypomniał sobie że nie wziął ze sobą obiecanych cukierków arbuzowych! Ale spalił, no cóż może uda się to jakoś zamaskować. -Skoro jesteśmy w jednym domku to na to wygląda- Uśmiechnął się do niej ciepło. Nie przywykł do rozmowy z nią na takim pułapie i szczerze zaczynał go kark boleć. Gdy odwrócił wzrok w kierunku wnętrza domu aby powiedzieć coś głębokiego i zaskakującego na temat ich lokum poczuł jak to małe burrito powala go na ziemię! Chwile zajęło mu ogarnięcie co się stało. Przynajmniej próbował udawać że ma łaskotki. Nie wiedział jak mu to wyjdzie, ale nie chciał niszczyć jej pełnego nadziei wyrazu twarzy jaki miała gdy go łaskotała. Jednak nie mógł tak tkwić bezczynnie wiecznie. Szybkim ruchem przewrócił filigranową kobietę na plecy i przygwoździł do ziemi. Przewaga masy i wzrostu bardzo ułatwiła mu zadanie nie ma co ukrywać. -Gotowa na rewanż ?- Powiedział unieruchamiając jej dłonie jedną ręką a drugą poszukując miejsc podatnych na łaskotki.
-No wiesz, może ktoś się pod Ciebie podszywa. Łyknął sobie nieco eliksiru wielosokowego i będzie próbował, dokonać zamachu na moje dwa króliki.- spojrzała w kierunku dwóch hasających sobie po domku kulek futra. Nie mogła ich nie wziąć ze sobą, no bo kto by się nimi opiekował. Całe rodzeństwo wyjechało gdzieś na wakacje, a w domu został tylko Pluto, ale jemu niezbyt ufała w sprawie opieki nad czymś co oddycha i wymaga regularnego karmienia. A z resztą, Umbriel i Tytanię miała chyba od zawsze, i nie wyobrażała sobie gdziekolwiek je zostawiać same, choćby na kilka dni. - No tak, Demon...czyli planujesz mnie opętać?- uniosła jedną brew, pytająco, przerywając łaskotki. Swoją drogą w tym momencie, dotarło do niej, że chłopak wcale nie miał łaskotek. Siedziała sobie na nim spokojnie, zamyślając się a ślizgon nie omieszkał wykorzystać jej sytuacji. Nawet nie zdążyła mrugnąć, a ten przewrócił ją na plecy, w jedną dłoń ujął jej obie i postanowił się zemścić. - Nie bardzo...- wyjąkała, a zaraz potem wybuchła niepohamowanym śmiechem, który starała się powstrzymać ze wszystkich sił. Pech chciał, że łaskotki miała dosłownie wszędzie, więc zachowanie ciszy było niemożliwe. Machała nogami, kręciła się na wszystkie strony byle tylko zwiać i zakończyć te tortury. - P-p-pro-proszę, p-p-przestań!- wydyszała resztkami sił, usiłując złapać się za brzuch i nieco zasłonić. Co jej strzeliło do tego białego łba, żeby rzucać się na Demona?! Przecież od razu było jasne, że jej chwilowa przewaga ulegnie zmianie, on miał dwa metry do cholery i był z cztery razy silniejszy. Brawo Leighton, nie utonęłaś to zabije Cię śmiech.
Ostatnio zmieniony przez Urane Leighton dnia Czw Sie 18 2016, 22:59, w całości zmieniany 1 raz
Dziewczyna chyba nie sądziła że chłopak tak da się dominować. Nie z nim takie zagrywki. Nawet nie wyobrażacie sobie jak sadystyczna radość wypełniała chłopaka gdy widział działanie najmniejszego dotyku. Łaskotał ją dosłownie wszędzie, oczywiście za wyjątkiem stref intymnych. Dużo można było mu zarzucić jednak nie to ze wykorzystywał kobiety wbrew ich woli. Wszystko sobie perfekcyjnie zaplanował. Przerwy w odpowiednim momencie i wymusi na niej bardziej zabawne poddanie -Primo, jestem tak fajny że aż nie podrabialny- Rzucił w pierwszej przerwie. Dał jej spokojnie złapać oddech unieruchamiając jej nogi żeby przypadkiem podczas wierzgania nie wyłapać jakimś przypadkowym ball checkiem. Przerwa 10 sekund, -Secondo, opętanie Cię nie było by takim złym pomysłem, Mogło by być zabawnie.- Puścił do niej oczko licząc że wyłapie jakim podtekstem był podszyty ten żart. A może on mówił poważnie? Gdzieś z tyłu jego głowy kołatała się taka myśl jak by to było gdyby zniewolił( w pozytywnym sensie) tą damę. Przerwa około 8 sekund -Tezio, Nie- dodał po czym wrócił do do łaskotek ze zdwojoną energią. A może by tak przenieść te tortury na wyższy poziom? Gdy ta myśl pojawiła się w jego głowie, można by sobie wyobrazić zapalającą się żarówkę nad jego głową. Szybko zamknął oczy i zanurkował w szyje kobiety żeby "pierdzieć" w nią za pomocą ust. Im więcej łaskotek tym lepiej
Czy ja przed chwilą nie wspominałam, że to był zły pomysł? Tak, chyba coś przeszło mi przez głowę. Gryfonka nie miała siły nawet myśleć o czymkolwiek jak tylko o tym, że jednocześnie chciałaby już zwiać bo jej ciało powoli męczyło się od tego łaskotania z małymi przerwami a z drugiej strony było to całkiem zabawne. Gdyby ktoś teraz wszedł do domku to by pomyślał, że im odbiło. Choćby dlatego, że ona była gryfonką a on ślizgonem, a jak wiadomo te dwa domy nie były skore się porozumieć. Od zawsze były między nimi walki o punkty i odmienne poglądy na temat czystości krwi. W tym przypadku jednak, Leighton nie zauważyła specjalnej pogardy ze strony Demona, ale w sumie...nie wiedział, że Urane nie jest w pełni czystokrwista. Cóż, jeżeli się dowie to przynajmniej będzie wiedziała jaki ma do tego stosunek. W tym momencie starała się otrzeć spływającą po jej policzku łzę śmiechu. Co jakiś czas ślizgon litował się nad nią i dawał czas do oddechu, odpowiadając na pytania. Dziewczyna miała tylko czas na ich wysłuchanie i ponowne wicie się na podłodze. Gdy rzucił tekstem o opętaniu, jej blade policzki oblał mały rumieniec, a wzrok powędrował gdzieś na podłogę. No tak, ślizgońskie teksty, ale skoro on tak pogrywa to ona nie będzie gorsza! - Och naprawdę, myślisz, że pozwoliłabym Ci na to?- uśmiechnęła się do niego, zadziornie unosząc prawą brew. Po tych słowach, zauważyła, że jej koszulka lekko odsłoniła brzuch, ale zbytnio się tym nie przejęła. Gdyby się do niej zaczął dobierać, zawsze mogła się wydrzeć na całe gardło i liczyć, że ktoś usłyszy. Trzecia odpowiedź była zapowiedzią jeszcze większych tortur, o czym Urane przekonała się dokładnie sekundę później. Otóż Demon, postanowił pierdzieć w jej szyję. No pięknie. Gdy tylko jego usta zetknęły się z szyją, domek wypełnił głośny śmiech dziewczyny a jednocześnie dreszcz przeszedł po całym jej ciele. Szyja była jej najwrażliwszym miejscem i to bardzo nie dobrze, że Thomas się do niej dobrał. Teraz cała twarz Leighton przybrała gryfoński odcień. Była zmęczona, spocona i czerwona...czy mogło być gorzej? Fakt, że miała małe dłonie, pozwolił na ich wyślizgnięcie gdy Demon na moment zajął się jej szyją. Urane zwinęła się w małą kulkę i pozastawiała co wrażliwsze na łaskotki miejsca. - Zlituj się proszę, bo wyjdę z tego domku, wyglądając jakbym właśnie walczyła z niedźwiedziem.- zaśmiała się, zaciskając ręce wokół, poczochranej głowy.
Czy ta mała gryfonka ośmielała się z nim flirtować? Nie miał pojęcia jak odszyfrować jej zawadiacką minę gdy mówiła o sprzeciwie wobec opętania. Mózg mężczyzny takie sygnały może klasyfikować dwojako. Pech w tym że chłopak był tak zajęty zabawą jej szyją ze ta druga droga nigdy mu się nie objawiła. Zostało na flircie, czy to przyniesie w przyszłości jakieś nieporozumienie? Szczerze nie miał pojęcia. Po pierwszym kontakcie poczuł jak gęsia skórka przeszła niczym impuls po jej rękach aż po same koniuszki palców i gdyby nie przytomność umysłu kobiety na pewno przemyciłby tam kilka nie zobowiązujących buziaków aby dalej cieszyć się tą osobliwą reakcją. Wyrwała mu się, no cóż. Po planie. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Fakt, dalej nie wiedział czy by tego chciała ale jak głosi stare koszykarskie przysłowie "Dopóki nie odpalisz, nie dowiesz się czy trafisz" . -Ale wiesz, że ja tam nie brałem pod uwagę twojego sprzeciwu prawda ? -Nawiązał do opętywania kładąc się na tarasie obok dziewczyny.Spojrzał na twarz dziewczyny. Już wystarczająco ją wymęczył, a to jak się rumieniła było dość słodkie. -No, powiem szczerze że jeszcze nie widziałem żeby ktoś się tak bardzo utożsamiał ze swoim domem. Godne podziwu- zażartował widząc jej reakcje. Burriciątko była specyficzną kobietą. Na samym początku ich znajomości wydawała się dość chłodno nastawiona do Thomasa. Rozumiał że musiało to być spowodowane przynależnością do wrogiego domu i tak dalej ale wraz z czasem spędzonym razem widział jak bardzo się mylił. Dziewczyną można było chyba konie kraść. To wystarczyło żeby chłopak powoli wpuszczał ją w krąg swoich znajomych. Krótka lecz intensywna znajomość. Od ratunku przez wspólne mieszkanie na wakacjach do zabaw na tarasie? Wesoło -Podczas zabaw wspomniałaś o królikach, nie martw się. Nie lubię króliczego mięsa. Są przy mnie bezpieczna- Puścił jej oczko aby zaraz dodać -Demonem już jestem, niedźwiedziem mogę być tak długo jak odpuścisz mi bycie łosiem- po czym leżąc obok niej zaczął ją dziabać palcem w poszukiwaniu łaskotek na odległość. Ochota na zabawę wcale mu nie przeszła, jednak miał mózg. Kobieta wyraźnie nie mogła już wytrzymać czegoś tak intensywnego. Nie będzie naciskał. Spojrzał w niebo, nie przerywając łaskotek i pomyślał że to mogą być fajne wakacje. Skoro się tak zaczęły to nie mógł się doczekać co przyniosą następne dni.
Sama nie wiedziała czy to był flirt, ale chyba tak. No co on może a ona nie? Leighton nie flirtowała z każdym więc mógł się poczuć wyjątkowo, w pewien sposób. To, że ich znajomość nie zaczęła się zbyt miło to nie znaczy, że gryfonka nie zainteresowała się Demonem. Jeszcze z nikim nie rozmawiało jej się tak dobrze jak z nim, czuła się przy nim swobodnie mimo, że znali się od niedawna. Lubiła jak z nią żartował i wygłupiał się, w końcu miała kogoś bliskiego z kim mogła porozmawiać. A przynajmniej tak jej się wydawało... Urane do końca nie wiedziała co przyniesie jej ta znajomość oraz jakie są intencje Thomasa, ale mieli na tyle czasu w Kolumbii, że zapewne się dowie. - Och naprawdę? W sumie zależy co byś zrobił, bo jednak opętanie różni się od spętania.- przekręciła się na brzuch, dłońmi podpierając głowę. Znów posłała mu wymowny uśmieszek, mrużąc lekko oczy.- Więc zależy co chciałbyś zrobić, Demonie?- dźgnęła go lekko w bok, wiedząc, że nie przyniesie to zamierzonego efektu. Jeszcze przez chwilę spoglądała na chłopaka a potem znów opadła na plecy. Niby łaskotki nie są czymś strasznym a potrafią zamęczyć, szczególnie takie drobne stworzenie jakim była Urane. Brzuch zapewne jutro da o sobie znać, po tej zabawie. - Bardzo zabawne wiesz? Przyjmuję barwy mojego domu, ciesz się, że nie zrobiłam się zielona, bo było by mniej przyjemnie.- zaśmiała się, biorąc głęboki oddech. Lepiej już być czerwoną i spoconą niż zieloną, zwiastującą nadejście pawia, dziewczyną. Demon również wydał się inny niż na początku podejrzewała. Od samego początku szkoły, wmawiano jej, że ślizgoni mają wredne charaktery, zdolne tylko do gnębienia i wykorzystywania na wiele sposobów. On był pogodny, zabawny, zupełnie nie pasował jej do domu zielonych. Jednak coś musiało przeważyć, skoro tiara przydziału zdecydowała się na Slytherin. - No ja mam nadzieję...-spojrzała na króliki, zaciskając usta. Gdyby ktoś je skrzywdził, to marnie by skończył... i zapewne na jego pośladku byłby ślad po oponie od motoru. - Zostań Demonem, niedźwiadki są fajne ale ich łaskotki mnie wykończą.- przeniosła wzrok na twarz ślizgona, uśmiechając się i ukazując rządek białych zębów. Widać ten, wciąż miał ochotę trochę ją podenerwować. Świerzbiły go paluszki, które co jakiś czas lądowały na różnych częściach ciała Leightonówny. Za każdym razem, gryfonka cicho się śmiała i zginała się w miejscu łaskotek. Nie zastanawiając się nawet wskoczyła na Thomasa, siadając na nim i zaczęła pierdzieć mu w szyję, starając się przytrzymać jego ręce.
Urocza gryfonka, nie da się ukryć. Te jej srebrne włoski mają jaki tajny urok który działał na Thomasa nie gorzej niż amortencja. Miał do niej delikatną słabość i ukrycie tego przed kimkolwiek graniczyło z cudem. Nie wiedział jak to się dzieje ale bawiła go pierwszorzędnie. Momentami czuł się jakby czytała mu w myślach co go rozbawi a co nie. No po prostu miała swój urok, a Thomas chciał się z nią bawić. -Opętanie? Spętanie? Uważam że w tym wypadku oba wyjścia są kuszące- Spojrzał na dziewczynę, ten jej uśmiech prawdopodobnie więcej mówił mu niż chciała zakomunikować. Postarał się więc trochę wyluzować. To że uwielbiał być wodzonym za nos nie znaczyło że lubi jak się ktoś z niego nabija. Dopóki nie usłyszy jakiejś deklaracji z jej strony nie będzie jakoś specjalnie napalał się na dziewczynę. -Z tobą? Wszystko- powiedział, wychwytując dźgnięcie i przysuwając się do niej. Nie miał jakiegoś specjalnego planu. Po prostu chciałbyć trochę bliżej niej. Nie uśmiechał się specjalnie gdy to wypowiadał. Po co psuć powściągliwość i potencjał tej wypowiedzi nie potrzebnymi gestami. Leżał tak obok Purpurowej dziewczyny i spoglądał w niebo. -Gdy byś zrobiła się zielona, mógłbym się znów wykazać mymi niesamowitymi umiejętnościami i znów uratować sytuacje- Rzucił pyszałkowato w żartach. Nie miał zielonego pojęcia czy dziewczyna odszyfruje ton tej wypowiedzi, ale wychodził z założenia że im więcej niedomówie ń i dwuznaczności tym lepiej. Tak jak wcześniej ujął, nie przeszkadzało mu bycie dla niej niedźwiedziem, ale skoro wolała demona to dostanie demona. Demony ponoć bywają strasznie zaborcze, ciekawe czy dziewuszka jest na to gotowa. Och, Thomasie, nie podpalaj się tak. Nie masz jeszcze prawa aby być zaborczy w relacji z nią. Możliwe że nigdy nie będziesz mieć. Dlatego powściągnij swe konie młodzieńcze i panuj nad sobą. -Jako Demon też lubię cię łaskotać.-Dorzucił zostając ogłuszonym uśmiechem dziewczyny. Coś tam przemycał od czasu do czasu jakąś małą zaczepkę ale nie było to coś spektakularnego. Kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy gdy dziewczyna dosiadła go w taki sposób. Tym razem nie zamierzał dawać jej złudnej nadziei zwycięstwa. Szybko oswobodził ręce i gdy ta zaatakowała jego szyję… po prostu ją przytulił. Nie zamierzał jej odtrącać za nic w świecie. Położył jedną dłoń na głowie kobiety delikatnie głaszcząc włosy tej małej pierdzioszki a drugą delikatnie przejechał po jej udzie. Nie za szybko, nie za wolno i co oczywiste z pominięciem miejsc intymnych. Liczył ze wywoła w niej te dobrze mu już znane ciarki. -Musisz ostrożniej dobierać przeciwników kochanie- wyszeptał patrząc ciepło w jej stronę.
No droczył się z nią i to było widać, ewidentnie się z nią droczył. Ale takie gadki tylko bardziej ją nakręcały na ich kontynuowanie. Bo przecież zawsze może być zabawniej i ciekawiej. Teraz temat znów zboczył na kwestie spętania, na co Urane, przygryzła lekko swoją dolną wargę. Chyba nawet zrobiła to nieświadomie, czego nie dało się ukryć. Na moment jej mózg się wyłączył, a myśli spadły na inny tor. Myśl o byciu spętanym przez Thomasa, wywoływało dziwne łaskotanie w dolnej części brzucha. Leighton wróć na ziemię! Prawie go nie znasz! Urane potrząsnęła lekko głową a jej oczy znów przybrały wyraz obecności. - W takim razie będziemy musieli tego spróbować.- wyszeptała, uśmiechając się lekko i puściła mu oczko. W jakiś pokręcony sposób, ten chłopak coraz bardziej ją interesował. Wspomniany wcześniej fakt, iż czuje się przy nim wyjątkowo swobodnie, był coraz bardziej prawdziwy. Gryfonka starała się jednak zachowywać zupełnie normalnie, bo w końcu nie miała pewności jakie zamiary ma wobec niej ślizgon. Może wcale nie myśli w ten sam sposób co ona? - Wszystko mówisz? Jako, że mamy wakacje, jest dużo czasu na wszystko.- poprawiła zawiniętą od kilku minut koszulkę. Będzie musiała się przebrać, bo po takich zabawach jej ubranie było co najmniej pogniecione, a jak wiadomo porządnej dziewczynie nie wypada chodzić w pomiętych ciuchach. Gdy Thomas przysunął się bliżej niej, jej głowa mimowolnie opadła obok jego ramienia. Tak, po prostu. Lubiła jego obecność. - Tak, miałbyś wtedy niebywałą okazję, żeby przytrzymać mi włosy podczas pawia.- zachichotała na tę myśl, a potem lekko skrzywiła. Raczej nie chciałaby, znaleźć się w takiej sytuacji, to by było totalne dno. Aczkolwiek nie martwiła się zbytnio, dbała zazwyczaj o to, żeby się nie opić, znała swoją granicę. Głowa w sedesie to zdecydowanie to czego nie lubimy. - W takim razie bądź Demonem, Niedźwiadkiem...- gdy zorientowała się, co chciała powiedzieć, zamilknęła na chwilę, ale po jakoś wybrnęła z sytuacji.-...a potem się zobaczy.- wpatrywała się w twarz chłopaka, nie uśmiechając się tym razem, po prostu miała pogodny Urankowy wyraz twarzy. Zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, chociaż wiedziała, że na próbę jej zaczepek Thomas jakoś zareaguje. Nagle jego dłoń głaskała jej włosy a druga powoli przesuwała się po jej udzie. Jego dotyk znów spowodował u niej ten przyjemny dreszcz na całym ciele. Wzięła nieco głębszy oddech, zostawiając ciepłe powietrze na karku chłopaka. Gdy jego palce powoli sunęły po jej udzie, w dolnej części brzucha znów poczuła mały ścisk. - Lubię ryzyko...- wyszeptała do jego ucha, starając się aby ton jej głosu brzmiał choć trochę poważnie. Przesunęła dłonie ku jego szyi i po prostu objęła, wtulając nos w jego szyję. Było jej wyjątkowo dobrze, móc czuć jego ciepło.
O Thomasie można było powiedzieć wiele rzeczy. Często bywał gburem, chamem, palantem, dupkiem i tak dalej. Był przy tym jednak dość wprawnym obserwatorem. Wychwytywał małe ruchy, gesty i mowę ciała bez najmniejszego problemu. Znacznie lepiej mu to szło niż czytanie między wierszami czy odszyfrowywanie wypowiedzi towarzyszy dyskusji. Słowa mogą nieść ukryte znaczenie, zdradę lub jad. Po mowie ciała od razu było widać co dana osoba ma do przekazania. Gdy spoglądał tak na Urane widział ze nie jest jej obojętny. I to go cieszyło, nie zagłębiał się w to czy jej się podoba czy nie. Po prostu coś chyba dla niej znaczył i to mu wystarczyło. Choć trzeba przyznać że na widok przygryzanej wargi dziewczyny odwiedziły go myśli z gatunku od osiemnastego roku życia. Uwielbiał ten gest u kobiet. Emanował on takim dziwnym erotyzmem że czasem nie wiedział co zrobić. Patrzeć i podziwiać czy kulturalnie odwrócić wzrok? -Nie prowokuj, mnie łatwo podpuścić- rzucił spoglądając ukradkiem na jeszcze przed chwilą odsłonięty brzuszek dziewczyny. Jakim cudem on się powstrzymał od ataku? Niby każdy facet to drapieżnik, ale Thomas miał zasady. Nie robił nic wbrew kobietom i ich woli. Nie czuł że dziewczyna ma ochotę na dotyk w tamtych okolicach więc tego nie robił. Nie należał do tych napalonych małolatów którzy gotów byli rzucić się na każdą damę gdy tylko zobaczą trochę ciałka. On pokusom dawał radę, modląc się w duchu aby Urane tego nie wychwyciła i nie dała mu w pysk. -Niebywałą okazje? Nawet sobie nie wyobrażasz jak wspaniale trzymam kobiece włosy!- Blefował, kompletnie blefował. Nigdy nie był w takiej sytuacji i pewnie nie od razu zorientował by się co ratować. Wiadomo, włosy kobiety to rzecz święta. Ale faceci nie musza się tym przejmować, więc pierwsze co załatwiłby coś co zminimalizowało by szkody. Thomas faktycznie nie miał wyczucia w tych sprawach. Ale twarz zachować trzeba! Przecież taka okazja się nie zdarzy zbyt szybko. Nie miał ochoty jej spijać. Za bardzo ją szanował. Wiem, dziwnie brzmi szacunek od ślizgona do gryfonki ale uroda i ciekawa osobowość dla niego nie miała domu. Dla całej reszty był chłodny i nie zawahałby się wbić im noża w plecy w poszukiwaniu korzyści. Urane była…. Jakaś wyjątkowa. Dziwnym trafem, nie potrafił sobie wyobrazić zdradzenia jej dla korzyści. Coś dziwnego siedziało w jego głowie i z każdym kontaktem niebezpiecznie przemieszczało się w stronę brzucha. Ponoć faceci są czasem bardziej podatni na zauroczenie niż kobiety. Choć w brzuchu Thomasa grał raczej kwartet smyczkowy niż motylki to czuł się niesamowicie przy tej damie. -Będę tym kim chcesz abym był- Powiedział z całą swą stanowczością dziewczynie. Całym sobą czuł ciarki przechodzące po ciele kobiety. Gwarantuje, nie ma dla faceta lepszego uczucia niż to co czuł właśnie w tej chwili. Nie wiedział czy nadinterpretacja jest w tym wypadku możliwa ale te ciarki i akceptacja dotyku oznaczały coś dobrego. Każdy cięższy oddech kobiety delikatnie łechtał jego już i tak rozbudzone ego. Jej zapach powoli zapisywał się w jego pamięci. Kto by się spodziewał ze niewinny żart przerodzi się w coś takiego? Na pewno nie Thomas i gdyby miał zrobić to jeszcze raz nie zawahałby się ani chwili. -To dobrze, bo ja lubię twoje towarzystwo- Wyszeptał nadal wtulonej w niego kobiecie. Chciał aby jego dłoń powędrowała w inne miejsca jednak nie był to dobry czas na to. Nie znali się, nie byli po słowie więc jej ciało było jej świątynią. I tak naciągnął już trochę granice ale więcej bez zgody nie zamierzał robić. Z resztą sam nie był na to psychicznie gotów. -Masz ochotę na spacer?- Spytał składając buziaka na jej czółku.
Urane była z kolei dość skomplikowaną osobą. W sumie, zabrzmiało to tak jakby żadna z kobiet nie była skomplikowana...ale nie w tym rzecz. Nie chodzi tu o skomplikowanie w kontekście porozumienia i kobiecych humorków, ale raczej o charakter. Czasem siedząc z daną osobą potrafiła wychwycić każdą jej reakcję, nawet taką która chciałaby zostać zatajona i zapomniana. Taki ktoś nie musiał niczego mówić, wszystko było widoczne w jego oczach, gestach, mimice twarzy. Potrafiła zajrzeć w jego duszę, domyślić się jaki ma problem lub intencję i jakoś się do tego ustosunkować. Milczeć gdy trzeba było lub pocieszyć i rozbawić swoimi pokracznymi żartami. Tak było w przypadku jej siostry, nie musiały rozmawiać, żeby Urane domyśliła się co leży Tunie na sercu. Ale czasem zupełnie nie potrafiła oczytać, myśli drugiej osoby. Oczy przestawały być otwartą księgą, wręcz onieśmielały, nie pozwalając w nie spojrzeć. W towarzystwie Thomasa właśnie czuła się w ten sposób, oczywiście nie żeby było to coś złego. Po prostu, jego obecność sprawiała czasem, że dziewczyna gubiła się w swoich myślach, wypowiadała je na głos co potem skutkowało rumianymi policzkami. Coś w nim, chwilami nie pozwalało jej na skupienie i zebranie myśli w jedną całość, a znali się dopiero od niedawna. Jednego była pewna, w jakiś sposób ją zauroczył. I nie, nie przez bohaterskie uratowanie jej życia, tu chodziło o coś zupełnie innego, ale jeszcze do końca nie była pewna co to jest. Znów lekko wybita z myśli, przygryzła dolną wargę, spoglądając na Thomasa. - Nie podpuszczam Cię, ja tylko przyjmuję i rozpatruję różne opcje.- uniosła głowę, chcąc spojrzeć na jego twarz. Z bliska wyglądał jeszcze inaczej niż zwykle. Słońce które wpadało przez okno, zmieniało kolor jego tęczówek, raz były prawie bursztynowe, a raz zupełnie ciemne. Dystans pomiędzy nimi znacząco się zmniejszył, ale mimo wszystko chłopak nie posunął się do momentu w którym było by to niestosowne. Szanowała to, zapewne inny chłopak już dawno dobrał by się do niej nawet nie pytając o pozwolenie. - Och naprawdę?- ożywiła się, słuchając go z zainteresowaniem.- Skoro taki z Ciebie profesjonalista, będziesz mi trzymał włosy, podczas wieczornego rozplątywania kołtunów.- uśmiechnęła się, znów kładąc głowę na jego ramieniu a jedną z dłoni na torsie chłopaka. Przez chwilę ogarnęła ją myśl, że mogli by sobie tak leżeć jeszcze przez dobrych kilka godzin. Czuła się bardzo dobrze w jego ramionach i ufała, że nie zrobi jej krzywdy. A raczej była tego pewna. Powoli gładziła kciukiem małą część jego klatki piersiowej, słuchając go w milczeniu. Niezbyt wiedziała jak odpowiedzieć na jego stwierdzenie, był taki stanowczy. Może powinna powiedzieć, żeby został jej jednorożcem? Nie, to zdecydowanie nie była dobra odpowiedź. Leighton, tylko nie palnij jakiejś głupoty! -Ja...-urwała, przełykając nerwowo ślinę.-...chciałabym, żebyś był kimś ważnym.- dokończyła, nie patrząc na chłopaka. Czuła lekko piekące policzki i znów ten ścisk w żołądku. Przekręciła nieco głowę, nieśmiało wtulając nos w jego szyję. Pragnęła jego dotyku i obecności, sprawiał, że czuła się bezpieczna. Nie wiedziała czy było to spowodowane tym, iż faktycznie uratował jej życie, ale uspokajał ją. - A ja lubię Twoje.- również wyszeptała, unosząc dłoń bliżej jego szyi i gładząc ją kciukiem. - Pewnie, tylko pozwól, że zmienię ubranie na mniej pogniecione.- uśmiechnęła się, gdy jego usta zetknęły się z jej czołem. Wstała, poszła do łazienki i zmieniła koszulkę, która swoją drogą bardziej pasowała do jeansowych spodenek jakie miała na sobie. - To gdzie idziemy?
Na merlina, ta kobieta idealnie trafiała w gusta Thomasa. Zabawna, miła i z zainteresowaniami. Czego chcieć więcej? Jej obecność na jego klatce piersiowej można było interpretować dwojako. To co było najprzyjemniejszym uczuciem świata było też najpotworniejszą torturą. Z jednej strony czuł jej ciepło i bliskość a z drugiej nie mógł tego doświadczyć w całości. Nie pomagały temu gesty dziewczyny, przygryzała wargę co jeszcze bardziej nakręcało na nią chłopaka. Była świetna w każdym calu, idealna dla niego. Gruntem w tej relacji było uniknięcie jakiegoś spektakularnego potknięcia po alkoholu. Pomysłem na to było by całkowite pozbycie się go na czas wakacji, jednak jak to zrobić gdy w około tyle lokalnych specjałów? Trzeba w tym momencie nadmienić iż Thomas lubił kosztować egzotycznych alkoholi. Takie małe zboczenie. Nie upijał się na umór, jednak jego proces decyzyjny bywał poważnie zaburzony gdy w jego gardle lądowało trochę za dużo tej trucizny. Musiał mieć nad sobą jakiś bat. Może poprosi ją żeby go pilnowała? Nie chciałby się po alkoholu na nią rzucić gdyby wydało mu się ze ona tego chce. -Podobają mi się te opcje. Z chęcią wykorzystam obie- Powiedział po czym dał jej buziaka w nosek. Brawo Thomasie, schodzisz coraz niżej. Jeszcze jakieś 100 okazji i może dotrzesz do ust. Zabierał się do tego jak żaba do jeża. Wydawało mu się że oboje tego chcą jednak brakowało mu odwagi aby bezpardonowo zaatakować. To nie było w jego stylu. Tak jak wspomniałem, jej ciało-jej świątynia. Naruszona zostanie gdy kobieta da wyraźny znak że chce. Dopóki domysły się nie spełnią nic się nie wydarzy pomiędzy tą dwójką. Chyba że jego rozsądek i trzeźwy umysł zrobi sobie wakacje. Wtedy Uranka chyba przed nim ucieknie. Jej uda były cudowne i skłamałby gdyby ktoś spytał czy nie chce jej więcej i pełniej poczuć. Silna wola chłopaka jednak stała na najwyższym możliwym poziomie. Nawet gdyby teraz zobaczył wile to oklumencja nie była by mu potrzebna. -Naucz mnie jak to robić, a będę Cię czesał codziennie. Dobry chłopak ze mnie co?- Burknął pół żartem pół serio w reakcji na jej zapowiedź. Podobały mu się jej włosy, ich niecodzienny kolor niesamowicie absorbował jego uwagę. Uważał że pasują jej w stu procentach. Nie oparł się żeby nie nawinąć ich sobie trochę na palec. No po prostu zabawa nimi była chyba w tym momencie dla niego odruchem bezwarunkowym. -Na to…Emmm, potrzeba czasu.-Wydukał słysząc wyznanie Urane. Nie spodziewał się takiego strzału tak szybko, zbiło go to kompletnie z tropu. Kimś ważnym? Kto jest ważny w jej życiu? Rodzina, znajomi czy przyjaciele? Jeśli chciała go tak bezceremonialnie wsadzić do Friendozne było by to co najmniej niezręczne. Choć dłoń która wędrowała po jego klatce piersiowej i nosek w szyi zwiastowały coś innego, tak czarna myśl kołatała się w jego głowie. Rozpatrywał już różne scenariusze w stosunku do relacji z Burriciątkiem, ale żaden nie zakładał wtrącenia do lochu zwanego Friendzone. Oj biada poległym w tym okropnym świecie braciom w boju, Thomas musiał zrobić wszystko żeby tam nie trafić! -Daj mi trochę czasu, a stanę się dla ciebie wyjątkowym- powiedział nie myśląc nawet nad tym jaki wydźwięk będą mieć te słowa. Delikatnie podniósł jej twarz za bródkę i spojrzał jej głęboko w oczy. Cholera, te oczy, Mógłby dla nich cały świat spalić. Ale póki co chciał po prostu je podziwiać. Z żalem wypuścił ją z rąk gdy poszła się przebierać, w duszy chciał jej pomóc. Nie musze chyba dodawać że nie skończyło by się to dla niego dobrze. Skasowana duma była by chyba najmniejszą karą gdyby ujawnił się z tą ochotą. Korciło go żeby ją podglądnąć, lecz zamiast tego wybrał coś bezpieczniejszego. Wziął i przesunął w tym czasie jej kufer tak aby ich łóżka sąsiadowały, przynajmniej będzie miał blisko do tego maluszka. Po kryjomu przesunął też bliżej jej króliki licząc że nie zabije go za tak bezczelny manewr. Gdy tylko wróciła wbił oczy w jej ciemne usta. Szminki czyniły cuda, naprawdę. -Plaża?- Rzucił podając jej dłoń. Liczył że pójdą za rękę, ale nie nastawiał się na sukces w pierwszej próbie. Pamiętaj drogi czytelniku że świat należy do wytrwałych.
Od pewnego momentu ich rozmowy, zupełnie zapomniała, że znają się dopiero od niedawna. To tak, jakby spotkali się już wcześniej, ale nagle coś ich rozdzieliło. Chciała być jak najbliżej niego, wdychać zapach jego perfum, który z każdym wdechem powodował jej mniejsze skupienie na wypowiadanych zdaniach. Gdy pocałował ją w nos, delikatnie zarumieniła się i uśmiechnęła. Nie mogła tego przy nim powstrzymać, jego najmniejszy gest powodował jej rumieńce, a bliskość chłopaka sprawiała że jej serce zaczynało wariować. Wciąż karciła się w myślach, chciała utrzymać te reakcje na wodzy, nie dać od razu po sobie poznać, że chłopak tak na nią działa. Ale on to z pewnością już dawno zauważył, choćby po jej ostatnich słowach które tak szczerze do niego wypowiedziała. Nie powinna była, zaryzykowała...zaryzykowała, a on mógł to źle zrozumieć i ją odtrącić. Nie chciała tego, ale z drugiej czy szczerość nie jest dobrym sposobem na udaną relację. Urane zawsze była zdania, że trzeba mówić prawdę bo tylko dzięki temu można uniknąć niepotrzebnych nieporozumień. Pragnęła go poznać, dowiedzieć się co mu siedzi w tej głowie. Choćby takie banalne informacje jak ulubiony kolor, były dla niej istotne. Lubiła poznawać historie i zachowania ludzi, bo tylko na tej podstawie można określić jaki ktoś jest na prawdę. Dlatego też była ciekawa jego zachowania w każdej z nich, czy po alkoholu zmienił by się diametralnie? Być może, ale czy na gorsze i czy zdołałby oprzeć się różnym pokusom? Chciała się tego kiedyś dowiedzieć. Sama nie przepadała za alkoholem w nadmiernych ilościach, ale lubiła próbować nowych rzeczy. Kochała poznawać świat, jego uroki i zapachy, chociaż nie wyglądała na osóbkę spontaniczną w istocie nią była. Czasem żyła chwilą, jej spokój i opanowanie, mieszało się z roztrzepaniem i ciekawością. Po prostu starała się być sobą i nikogo nie udawać. - Nigdzie mi się nie spieszy, Tom. Mamy dużo czasu i jeżeli tylko zechcesz możemy dobrze go wykorzystać.- spojrzała na Demona, wbijając w niego swoje duże oczy. Chciała, żeby był kimś zdecydowanie ważniejszym od przyjaciela, jej osobistym Demonem. Być może jej stwierdzenie nie było jednoznaczne, ale nawet jeśli, to czy związek nie polega na byciu dla siebie najlepszymi przyjaciółmi? Tak czy siak o Friendzone Demon mógł zapomnieć, Urane nawet o tym nie pomyślała. Gdy spojrzał w jej oczy nogi jej zmiękły, dlatego też przy przebieraniu nieco się pospieszyła, a gdy wróciła zauważyła, że jej kufer wraz z łóżkiem, zmienił swoje położenie. Na twarz dziewczyny wpłynął uśmiech, który przysłoniła chwilowo lokami. Chciał być bliżej niej, to ją bardzo ucieszyło. Podeszła do ślizgona, wpatrzonego w jej ciemne usta. Stanęła na palcach, dłoń kładąc na jego karku i przysunęła go do siebie, całując w policzek. -Plaża.-potwierdziła, wplatając palce w jego dłoń.
Nie oczekiwał od niej takich słów. Nie w momencie gdy po buziaku złożonym na jego policzkach jego samokontrola była dość umowna. Gdyby był supermanem, Urane była by jego kryptonitem. Szlachetnym kamieniem obdzierającym go z super mocy. Super mocą w tym przypadku jednak była wytrzymałość na jej kuszenia. Cóż, gdy dodano do tych słów buziaka i splot palców jego zdrowy rozsądek złożył wymówienie ze skutkiem natychmiastowym. W jego umyśle pojawiło się jedno. Pożądanie. Tkwił w bez ruchu kilka sekund starając się przeanalizować kilka najbliższych posunięć jednak nic to nie dało. Jego chłodna głowa zwyczajnie przestała funkcjonować, całkowicie. Któż by pomyślał jak destrukcyjna moc tkwi w dotyku. Miała go w szachu, zrobiłby dla niej wszystko. Chciał by była jego, choć na chwile. Nie myślał w tym momencie o związku. Do tego jeszcze daleka droga. Chciał żeby oddała mu nie tylko swoje ciało, ale również duszę i serce. Kto wie jak daleko do tego. Wiedział że miał motywacje, ochotę i potrzebę zdobycia jej. Uzależnienia od swojego dotyku tak jak on uzależniał się od niej. Jej zapach już w całości zawładnął jego mózgiem. Zamienił go w orzeszek w którym miejsce było tylko dla niej, jej potrzeb, jej piękna i jej szczęścia. Chciał jej dać to wszystko razem z mocnym postanowieniem poprawy w sprawach bycia psem na baby. Dla niej mógł zrezygnować z każdego flirtu. Co prawda teraz ogłuszony był pożądaniem jednak tak rysowały by się jego myśli i pragnienia gdyby myślał trzeźwo. Obecnie chciał jej tu i teraz. Im szybciej tym lepiej -Jesteś piękna- Wyszeptał po czym zaczął się do niej zbliżać spokojnie, jednostajnie i powoli. Wpadł w urok jej ciemnych ust. Działały na niego jak magnes odkąd je ujrzał. Opór przed nimi to wysiłek nadludzki. Ten pojedynek niestety w jego wykonaniu już był przegrany. Za nim zdążył otrząsnąć się już przypierał filigranową gryfonkę do ściany całując ją z całego serca. Jego ręce nie wędrowały jednak w miejsca niepowołane. Aby przyprzeć ją do ściany musiał ją podnieść, dlatego jedną rękę trzymał dla niej jak siedzisko na wysokości swojego pępka, a drugą trzymał ją tak aby mu się nie wywinęła. -Olejmy plaże, wykorzystajmy trochę tego czasu- Spojrzał na nią z pożądaniem oczekując reakcji kobiety. Nie bał się, miał wrażenie że pomimo tej całej agresji nie zostanie odrzucony. Sam nie wiedział dlaczego. Może z powodu mowy ciała kobiety? Gdyby go nie chciała przecież nie podała by mu dłoni? Możliwym było jednak iż otumaniony nią Thomas dopuszczał się zgubnej w swych skutkach nadinterpretacji. To zabawne, bo całkowicie się tym nie przejmował. Jeszcze przyjdzie czas na wyrzuty sumienia. Teraz czuł tylko płomień w sobie który napędzał pociąg zwany pożądaniem w jej stronę.
Stała tak i spoglądała ma ślizgona tymi swoimi szarozielonymi oczami, podczas gdy on wcale nie wyglądał jakby mu się spieszyło na plażę. Wręcz przeciwnie, spoglądał na nią w ten dziwny sposób który wywoływał u niej efekt miękkich kolan. Dlaczego tak się na nią patrzył? Czy specjalnie chciał wprawić ją w zakłopotanie, oblewając tym samym jej policzki czerwienią. Mimo tych wszystkich uczuć nie przestała na niego patrzeć, nie mogła oderwać od niego oczu. Tak, jakby był magnesem który przyciągał ją nieustannie, z każdą chwilą mocniej. Każde spojrzenie, było coraz głębsze, hipnotyzujące, nie pozwalające chociażby na szybkie mrugnięcie czy wypowiedzenie sensownego zdania. Jej dłoń wpleciona w jego miękkie palce, nawet nie drgnęła. Myśli o spacerze nagle ją opuściły, a w ich miejsce pojawiły się zdecydowanie intensywniejsze uczucia. Zapragnęła wpatrywać się w jego twarz o każdej porze dnia i nocy, śmiać się wraz z nim i móc tkwić w jego ramionach, dopóki nie zaśnie. Opętał ją Demon. A konkretnie Thomas Demone i zupełnie nie wiedziała jak poradzić sobie z narastającym pożądaniem, które zaczęło się w niej pojawiać. Jednocześnie, pragnęła go tak bardzo, że nie była w stanie myśleć o niczym innym tylko o jego ustach i przyjemnym dotyku, a z drugiej strony rozsądek który ledwie trzymał się rękami za krawędź klifu, rozpaczliwie prosił o chwilę uwagi. Na dźwięk jego słów, wciągnęła szybciej powietrze, a jej serce niemal wyrwało się z piersi. W jej głowie ciągle kołatały się jego słowa...nikt wcześniej nie powiedział jej czegoś takiego. Nawet ona sama nie myślała o sobie w ten sposób. Poczuła lekkie mrowienie w dłoniach, jakby zaraz miała stracić w nich czucie, ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego, Demon zaczął się do niej przysuwać, stawiał powolny krok za krokiem, nie spuszczając wzroku z jej ust. Pragnął jej...dopiero teraz się zorientowała, ten pociągający do granic możliwości ślizgon miał na nią ochotę a jej to nawet przez myśl nie przeszło. Głupia! Skarciła się w myślach. Zapach ślizgona był coraz intensywniejszy a cisza w pokoju, dodatkowo podnosiła napięcie. Nagle jakby zrobiło się bardziej... gorąco? Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, uniósł ją na wysokość swojej twarzy i wpił się w jej usta. Powieki Urane powoli opadły, a dziewczyna całkowicie oddała się Thomasowi. Jej dłonie oplotły jego szyję, chcąc zagarnąć go jeszcze bliżej, a nogi zacisnęły się na jego biodrach. Dolna część jej brzucha zaczeła nieco mocniej pulsować, a przez całe jej ciało znów przeszedł dreszcz przyjemności. Na przemian zasysała jego dolną wargę by zaraz potem móc ją przygryźć. -Ta-ak...Myślę, że to zdecydowanie lepszy pomysł...-złapała oddech, wpatrując się w jego twarz, lekko nie przytomnymi oczyma. Nie chciała aby ten stan rzeczy trwał zbyt długo, więc nie czekając na jego reakcję, ponownie zassała wargę Demona, pogłębiając pocałunek. Jego ciepły język raz po raz splatał się z językiem gryfonki, odrywał i znów łączył, chcąc otulić go z każdej strony. Odepchnęła się rękami od ściany, powalając ślizgona na stojące obok nich łóżko i usiadła na nim, nie przerywając pocałunku. Zupełnie zawładnął jej ciałem i myślami.
Delikatny lecz pełen pożądania pocałunek splątał ich języki. Thomas miał wrażenie jakby z każdą sekundą tego cudownego czynu odpływał coraz dalej od rzeczywistości. Jej cudowne usta raz za razem zdobywały go w całości. Pragnął ich tylko bardziej. Każdy dotyk wzmagał w nim ten niezaspokajalny głód jej ciepła. Była tym czego potrzebował, ciepłem, dobrym humorem i dobrym słowem. Jednym gestem topiła go i tworzyła wedle swojej potrzeby. Nawet nie zauważył gdy znalazł się na łóżku! Gryfonka siedziała na nim okrakiem i jak by czekała na dalszy rozwój zdarzeń. Cudowny widok. Naprawdę cudowny, nawet nie wyobrażacie sobie jak jej purpurowa twarz topiła lód jego serca. Prawdą jest że otwierał oczy nie przerywając pocałunku, gotów był za to ponieść karę w każdej chwili lecz nie mógł przegapić tego piękna. Urane w jego objęciach mogła czuć się bezpieczna… Do pewnego stopnia. Thomas nie miał pojęcia ile spędzili tak w tym swoistym zawieszeniu, nie interesowało go to. Ważne było z kim w nim trwał. Powolnym acz stanowczym ruchem wsunął dłoń pod jej bluzkę i zaczął zwiedzać ten dotychczas niezbadany teren swymi długimi palcami. Przerwał na chwilę pocałunek aby szukać wzrokiem jej akceptacji. Mimo całego tego pożądania pragnął tego aby ona też tego chciała. Bez jej akceptacji nie chciał niczego. Potrzebował tej akceptacji, chciał zrobić z nią wiele rzeczy. Nie koniecznie najgrzeczniejszych. Gdy go w końcu zaakceptuje będzie mógł pozbyć się przed nią wszelkich tajemnic czy hamulców emocjonalnych. Tego potrzebował od dawna. Akceptacji. Oczekiwał jej gdy schodził ustami w kierunku jej szyi, -wiem że moje czyny sobie przeczą- szeptał w przerwach między zdobywaniem terenu na jej szyjcie która była tak słodko wrażliwa i czuła. -Ale nie mogę się oprzeć- wyszeptał jej do ucha delikatnie je przygryzając. Chciał jej i mimo całego, szczerego pragnienia akceptacji jego chęci poznania jej ciała nie zatrzyma nic. Gołym okiem było widać że nie potrafił się zajmować kobiecym ciałem. Jednak serca nie zamienisz doświadczeniem, a tego mu nie brakowało zeby jej dać.
Chłonęła jego obecność każdym milimetrem swojego ciała. Czuła jego przyspieszone bicie serca, rozpalone pożądaniem i potrzebą ciągłego dotyku. Ona również nie pozostawała dłużna, czuła swoje walące w piersi serce i lekko stępione zmysły, nie pozwalające myśleć o niczym innym tylko o aktualnej sytuacji i swoich pragnieniach. A jedynym pragnieniem był on, jego szczęście. Chciała móc go uszczęśliwiać, sprawić mu radość i przyjemność, zaspokoić każdą potrzebę. A jednocześnie chciała być tą, która dla niego będzie wyjątkowa, jedyna. Urane była w pełni świadoma, że do czegoś takiego jak związek potrzeba mnóstwo czasu i zrozumienia, nawet nie zamierzała na ślizgona naciskać, chciała go poznać. Chciała, żeby on poznał ją. Ale w tej chwili pragnęła go bardziej niż kogokolwiek na świecie, owładnięta pożądaniem i chęcią poznania jego ciała. Jedną dłonią oplotła szyję chłopaka a drugą trzymała delikatnie za podbródek, nie pozwalając przerwać pocałunku. Nie chciała aby się skończył, mogła trwać w nim przez cały czas, całować jego miękkie i ciepłe wargi bez ustanku. Chciała otworzyć oczy i spojrzeć na twarz Demona, ale zatraciła się zupełnie, powieki stały się ciężkie. Jej policzki z pewnością były czerwone bo czuła ciepło na całej twarzy. Oddech gryfonki był nieregularny, znacznie przyspieszony, pełen podniecenia. Zdołała na chwilę uchylić powieki, musiała na niego spojrzeć. Znów była zaskoczona, czyżby przez cały ten czas wpatrywał się w nią i w każdy jej ruch? To jeszcze bardziej podkręciło dziewczynę. Gdy poczuła chłodną dłoń Thomasa wsuwającą się po jej koszulkę, jęknęła cicho z rozkoszy, czując w dolnej części brzucha, mały skurcz. Wiedziała, że Tom nie posunie się dalej, jeżeli ona nie da mu jakiegoś znaku, ale jak wiadomo, mężczyźni nie lubią długo czekać. - Tom...-wydyszała gdy przerwał pocałunek. Chwyciła jego dłoń delikatnie, wsuwając w nią palce od góry i zaczęła wodzić nią po swoim ciele, powoli, muskając skórę opuszkami Demona. Jego męskie dłonie rozpalały ją i uspokajały na przemian, gdy tylko oderwały się chociażby na milimetr.-...chcę byś mnie dotykał.- wypuściła powoli powietrze, starając się nad sobą zapanować. Ich nosy przez chwilę stykały się, a potem ślizgon zaczął całować jej szyję. Każdy jego pocałunek zostawiał po sobie dreszcz. Dłoń która spoczywała na jego karku, starała się przyciągnąć jego głowę bliżej do jej wrażliwej szyi. Jego gorący oddech doprowadzał ją do szaleństwa a przygryzanie ucha wywołało kolejny pomruk, zmieszany z jęknięciem. - Chcę Cię...tu i teraz.- wymruczała do jego ucha najpierw lekko je przygryzając a potem, przejeżdżając po nim koniuszkiem języka. Tak naprawdę, zupełnie nie wiedziała co robić, tak bardzo go pragnęła, ale brakowało jej...wiedzy praktycznej. Starała się być jak najbardziej kusząca, nie chciała go zawieść. Wsunęła obie dłonie po jego koszulkę powoli, kładąc je na skórze. Trzeba nadmienić iż, od zawsze jej dłonie były chłodne, toteż stąd jej ostrożność. Dotknęła jego brzucha sunąc coraz wyżej i podciągając jego koszulkę.
Ostatnio zmieniony przez Urane Leighton dnia Sro Sie 03 2016, 01:01, w całości zmieniany 1 raz
Czuł ją całym sobą, przyswajając bodźce każdym zmysłem. Wzrokiem podziwiał jej piękno, ustami smakował jej cudownej skóry, węch pozwalał podziwiać mu się jej dyskretny zapach, dzięki dotykowi mógł czuć dreszcze wywoływane przez jej zimne łapki a dzięki słuchowi delektował się jej małymi i cichymi jęknięciami. Każdy ze zmysłów był napięty wręcz do granic możliwości dzięki działaniom tej zacnej damy. Jej filigranowe, blade ciało mąciło w głowie chłopaka niczym najbardziej wymyślne zaklęcie. Każdy nawet najmniejszy gest pogłębiał jego fascynacje tą śliczną kobietą. Nie zaprzątał sobie teraz głowy związkiem z nią. To co czuł wcześniej nie zmieni się nigdy, chciał przyszłości z nią ale dopiero za jakiś czas. Gdy pozna jej nawyki. Którą ręką je, którą nogą wstaje etc. Wiem, brzmi trochę psychopatycznie. Ale czy związek nie polega na poznaniu się jak łyse konie, pracy nad sobą i akceptowaniu drugiej osoby? Mimo ślizgońskiego pochodzenia spojrzenie chłopaka na tak elementarną sprawę nie zostało zmącone. Jej małe, zimne łapki przy kontakcie z jego ciałem sprawiły że wygiął się niczym kot. Choć przyjemne to było, to każdy rozgrzany człowiek reaguje na kostki lodu przesuwające się po jego ciele podobnie. Kilka sekund zajęło mu przystosowanie się do jej lodowatego dotyku na swojej klatce piersiowej. Nie chciał żeby przestawała, chciał czuć jej dotyk wszędzie. Dosłownie wszędzie. Ten dotyk był niesamowicie kojący i mimo niesionego chłodu dało się wyczuć że niesie za sobą niezwykłe uczucie. Nie potrafił go określić słowami, było to coś jak gdyby słuchać ulubionego utworu po raz pierwszy w życiu lub po stokroć przeżywać swój pierwszy pocałunek. Coś pięknego i niewyobrażalnego. Thomas przepadł, był jej już kompletnie. Każda część jej ciała potrzebowała jej nie mniej niż tlenu do życia. -Bądź moja, choć na chwilę- Rzucił ściągając z siebie koszulkę. Jej słowa sprawiły że coś w nim pękło. Ostatni hamulec czyli niepewność jej akceptacji odszedł w zapomnienie. Jedyne co pozostało to czyste uczucie, nieposkromione pożądanie połączone z zauroczeniem jej osobą. Mieszanka wybuchowa. Koszulka Urane miała jednak trochę mniej szczęścia. Ujął ją w obie dłonie na wysokości jej kołnierza i szybkim ruchem rozdarł ja jak kartkę papieru. Resztki koszulki delikatnie zsunął jej z rąk pozostawiając kobietę przed swoimi oczami w bieliźnie. Nie przemyślał tego ruchu, oddał się emocjom całkowicie i gdy tylko uświadomił sobie co zrobił zalał się czerwienią. Przewrócił szarowłosą piękność na plecy -Chcę Cię mieć na własność, rozumiesz?- Rzucił cały czerwony spoglądając jej w oczy. Jej srebrne włosy leżały bez ładu na łóżku co w oczach chłopaka dodawało jej tylko uroku i seksapilu. Tkwił tak wbijając swoje oczy w źrenice swej towarzyszki przez chwilę. Natura tego co działo się między nimi nie lubiła stagnacji. Emocje są gwałtowne i nieokiełznane. Takie też były jego kolejne ruchy. Delikatnie muskając szyję dziewczyny chłopak powolnie schodził coraz niżej. Chciał bliżej zapoznać się z jej obojczykiem. Musiał poznać nawet najmniejszą część jej ciała. To było jego obsesją w tym momencie. Ona, jej ciało i jej przyjemność. Świat znikł, problemy znikły, wszystko znikło. Wśród nicości byli oni. Dwójka kochanków zapatrzonych w siebie i poszukujących wspólnej rozkoszy. Dłonie mężczyzny pędziły po ciele kobiety jak oszalałe. W swym szaleńczym acz powolnym tańcu nie znały kierunku ani siły. Pędziły na oślep aż natrafiły na miejsce specjalne. Wtedy po raz pierwszy Thomas ujął w dłoń pierś swej pięknej towarzyszki. To uczucie! Dłoń Thomasa nagle zaczęło aż parzyć, trafił do raju, do miejsca o którym marzy każdy facet. Tak przyziemnie pragnął poczuć jej piersi w swoich dłoniach. Zatrzymał się na chwile znów jakby szukając akceptacji z jej strony jednak tym razem otrząsnął się zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć. Oderwał się od jej obojczyka i pocałował jej piękne usta wsuwając powoli dłoń pod jej stanik.
Jeszcze kilka dni temu, nie uwierzyła by gdyby ktoś jej powiedział, że właśnie w tym domku, dojdzie do takiej sytuacji. Zapewne zaśmiałaby się, nie wierząc, że coś takiego może się stać, że będzie tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy dotąd. Nie wiedziała czy to już zakochanie, czy to może się stać tak szybko, ale reakcje swojego ciała rozumiała wprost. Demon był jedynym mężczyzną, na którego reagowała z taką pasją, a miała kontakt z wieloma chłopakami. Może to przez fakt, że lepiej się z nimi dogadywała, ale nigdy te relacje nie wychodziły poza kumpelstwo. Nawet kiedyś odniosła wrażenie, że ktoś do niej powiedział "Hej stary" jak do chłopaka, ale puściła to bokiem. Nie szukała kogoś na siłę, bo to zawsze kończyło się totalną klapą, chciała żeby to po prostu stało się...i tak oto, znalazła się w samym sercu Kolumbii w ramionach Thomasa. Każdy jej mięsień napinał się pod wpływem jego dotyku, wibrował i błagał o więcej. Czuła jego podniecający zapach, perfumy których używał pieściły jej zmysł węchu, zmuszając przy każdym wdechu, do przymknięcia powiek. Wywoływały w jej głowie, najróżniejsze wizje i żadne z nich nie należały do grzecznych, a nawet wręcz przeciwnie, do coraz bardziej zakazanych. Umysł Urane, szalał z podniecenia, domagając się spełnienia tych sprośnych myśli i obrazów, ciało samo poddawało się, chcąc doświadczyć przyjemności. Postura chłopaka, jego umięśnione ciało, wołało ją jakby cichym szeptem, żeby zwiedziła każdy jego zakamarek. Czuła się, jak pod wpływem hipnozy, Demon zdobył jej umysł, serce i stał się największym pragnieniem. Zawładnął nią, jak zaklęcie imperius małym robaczkiem. Była bezbronna, tak słaba w starciu ze swoim i jego pożądaniem. Trzymała się dotąd w ryzach, ale jego spojrzenia i niewinne gesty, spowodowały, że wybuchnęła jak wulkan pełny tłumionych emocji. Dłonie, dotychczas wodzące po jego ciele, pod materiałem koszulki, znalazły się znów na jego szyi, oplatając ją niczym wąż i przyciągając do siebie. Język obracał się i pieścił jego usta, już bez zahamowań i zbędnej delikatności. Dziewczyna otworzyła się przed nim, nie bacząc na konsekwencje. Chciała go więcej i więcej, nie mogła się nasycić. Każde muśnięcie ust, przygryzienie wargi czy stykanie się ich języków, było przepełnione namiętnością. Dziewczyna była pewna tego, że nawet po tej całej sytuacji jej uczucia nie wygasną, nie miały prawa tego zrobić. Już zawsze będzie jej Demonem, nie pozwoli mu odejść i jej opuścić. Pragnęła zakochiwać się w nim codziennie na nowo, poznawać go każdego dnia i odkrywać jego sekrety i obawy. Z każdą chwilą i stykaniem się ich ciał ze sobą czuła, że należy do niego a on do niej. Gdy ściągnął koszulkę, wbiła wzrok w jego ciało, było idealne, męskie, rozbudzające zmysły. Chcę być Twoja na zawsze...jej każda komórka krzyczała w jego stronę, ale usta nie były w stanie wypowiedzieć ani słowa. Gryfonka była zbyt skupiona na poznawaniu wzrokiem jego ciała, kształtu obojczyków, mocnego zarysu klatki piersiowej i umięśnionego brzucha. Wodziła dłońmi po każdym z tych miejsc, czując przecierające się przez jego skórę płomienie. Nie oponowała gdy zdarł z niej koszulkę, wręcz spodobało jej się to, był taki stanowczy i dziki w swoich gestach, nie pytał o pozwolenie. Odkryła, że rajcował jej ten sposób postępowania, coś kręciło się w jej brzuchu i nie dawało spokoju jej zmysłom, domagało się zaspokojenia. Teraz leżała przed nim w granatowym staniku z koronki, który eksponował jej piersi, delikatnie unosząc je do góry i dopiero po chwili, twarz Urane zrównała się kolorem z twarzą chłopaka. Zdziwiło ją gdy się zaczerwienił, nie myślała, że taka sytuacja mogłaby go zawstydzić. Nie żeby uważała go za kolesia który wykorzystuje dziewczyny na prawo i lewo, ale był na tyle przystojnym mężczyzną, że z pewnością nie jedna dziewczyna przewinęła mu się przed oczami. A może się myliła? Nie miała czasu teraz nad tym myśleć, spojrzała mu w oczy gdy wypowiedział te słowa. Serce walące dotąd w jej piersi, omal nie wybrało się na wycieczkę dookoła świata. Piórko które łaskotało ją w żołądku zawirowało, a na twarz Urane wpłynął szybki uśmiech, pomieszany z niedowierzaniem. Wyciągnęła dłonie w kierunku Demona, zmniejsząjąc dystans między nimi i spojrzała głęboko w jego oczy. - A ja chcę być Twoja, rozumiesz?- zamknęła jego usta pocałunkiem, który momentalnie został przeniesiony na coraz to niższe partie jej ciała. Czuła jego usta najpierw na szyi, potem jego wargi muskały z największą dokładnością jej obojczyki jakby nie chciały pominąć, żadnego fragmentu jej skóry. Jego dłoń błądziła po jej ciele w poszukiwaniu tego jednego miejsca, dziewczyna wiedziała dokładnie gdzie powinna się teraz znaleźć. Gdy chwycił jej pierś, zniecierpliwiona gryfonka wygięła się lekko w jego stronę, oczekiwała czegoś więcej. Demon najwyraźniej wychwycił jej pragnienie i całując, wsunął dłoń pod jej stanik. Poczuła mrowienie na całym ciele, które kończyło się na jednym punkcie w jej staniku, łechtanym przez dłonie Thomasa. Cichy jęk wydobył się z jej gardła, a ręce powoli schodziły coraz niżej. Palcami podrażniała jego sutki zataczając małe kółeczka i schodząc w dolne partie brzucha. Zatrzymała się dopiero nad linią spodni, przesuwając ją od lewej do prawej.
Miał to! Miał jej pierś w dłoni! Pokonał ten cholernie kuszący staniczek, ale co teraz? Thomas po raz pierwszy był w takiej sytuacji. Bał się że Urane go odrzuci gdy zauważy że on nie wie co tak naprawdę robi. Och biedny los mężczyzny po raz pierwszy kosztującego kobiecego ciała. Torturą jest brak umiejętności potrzebnych do przekazania swych chęci. Nie przerywając pocałunku starał się pieścić jej cudowności tak delikatnie jak było to możliwe. Z każdym kolejnym tańcem ich języków coraz bardziej Thomas uzależniał się od swej partnerki. Jej jęki, gesty, kuszenia… wszystko miało swój specyficzny urok. Wszystko to sprawiało Thomas pojęcie hamulców już dawno zepchnął z klifu zdrowego rozsądku. Gdy ta zaczęła bawić się jego sutkami, od razu się oderwał. Trzeba przyznać że nie spodobało mu się to uczucie. Nie zamierzał jednak burzyć nastroju. Gdy dłonie jego ukochanej wędrowały w kierunku jego spodni on zajął się walką ze stanikiem. W pierwszej chwili przyszło mu na myśl aby potraktować go jak koszulkę. Porwać w strzępy i rozrzucić po całym pokoju. Jednak szkoda zrobiło mu się tak kuszącej części garderoby. Tak, to będzie definitywnie jego ulubiony stanik Uranki. Już z tego powodu należał mu się należny szacunek. Wsuwając dłoń pod plecy szarowłosej zaczął misterny bój z tym potworem jakim jest zapięcie. Był to bój niemalże heroiczny! Pełen zwrotów akcji i niesamowitych zagrań. Koniec końców jednak chłopak zatriumfował. Zdobył trofeum znane jako stanik! Pełen dumy spoglądał na piersi damy. Były jednym słowem idealne. Kształtne, jędrne i mieściły się w dłoni. Czego więcej mógł pragnąć facet. Trzeba ci wiedzieć drogi czytelniku iż myślenie Thomasa w tym momencie było dalekie od romantyzmu, mimo iż chciał tak wyglądać względem Uranki to targały nim wręcz zwierzęce instynkty. Kazały mu przestać być tak delikatnym tylko zabrać się do roboty niczym prawdziwy facet. Zerwać z niej wszystko a potem tak urządzić aby chciała wracać. Nadludzkim wysiłkiem trzymał to jednak na wodzy, sam nie wiedział jak ale jednak -Jesteś piękna, najpiękniejsza na świecie- Wypowiedział wpatrując się w nagą od pasa w górę Urankę. Aby ukryć swe zakłopotanie zanurkował twarzą między jej piersi. Rozpoczął delikatnie, ujmując w usta jeden z sutków dziewczyny. Rytmiczne ósemki kręcone językiem urozmaicał od czasu do czasu delikatnym przygryzieniem. Chciał wybadać reakcje dziewczyny. Sprawdzić co lubi. Nauczyć się jej ciała. Nie zapomniał oczywiście w całym tym zamieszaniu o drugiej z jej piersi. Bawił się nią na każdy znany mu sposób. Jednak miał w sobie nutkę zawziętości i chciał się odegrać za tamtą zabawę jego sutkami. Swoje pieszczoty dłonią skupił więc w okolicach najczulszego punktu. Ujmując go w palce liczył że wyczuje czy Uri to polubi. Mógłby się bawić tak nimi cały dzień gdyby nie to że czuł narastający ucisk w miejscu intymnym. Z każdą sekundą kontaktu fizycznego to coś co nosił w spodniach budziło się do życia. Musiało to dość komicznie wyglądać zważywszy na to jak luźne zazwyczaj nosił bokserki. Chciał poczuć jej dłoń na nim jednak pomimo swego zwierzęcego pożądania nadal stawiał jej potrzeby nad swoimi dlatego po chwili zmienił pierś którą opiekował ustami. Musiał jakoś odciągnąć jej uwagę od tego. Nie chciał aby gryfonka pomyślała że jest jakiś dziwny, skoro te pieszczoty wyzwalały taką erekcje mogła pomyśleć naprawdę różne rzeczy. Musiał coś wymyślić, dlatego szybkim ruchem wydobył spod nich kołdrę i nakrył ich nią. Według jego otumanionego nią umysłu nadawało to całej sytuacji choć drobiny romantyzmu. Pragnął jej z każdą sekundą coraz bardziej myśląc o połączeniu się dwóch ciał w jedną całość. Gdyby do tego doszło już nigdy nie dałby jej spokoju. Jest zbyt ważna dla jego uczuć aby mógł ją zostawić samą. Będzie cholernie zazdrosny, taką ma naturę, ale gdy dziewczyna zechce to spali dla niej cały świat. Uchyli jej gwiazdki z nieba. Podbije cały kosmos. A wszystko to bo był w niej zauroczony. Im dłużej ten piękny i erotyczny taniec dwóch ciał trwał tym bardziej zacierała mu się granica między pociągiem seksualnym, zauroczeniem a miłością. Nie mógł już tego określić. -Już się ode mnie nie odpędzisz, nigdy. Spalę świat gdy zmienisz zdanie- Wydukał całując miejsce w którym znajdowało się serce dziewczyny. Może faktycznie ją kochał? Chyba za szybko było na takie stwierdzenie. Ale jeśli to nie była miłość to jak inaczej można było to nazwać? Kwartet smyczkowy w brzuchu twierdził że to uczucie nigdy nie minie. Czy warto im ufać? Czas pokaże. Na razie Thomas zabrał się za to co znajdowało się poniżej pasa jego prywatnej srebrnowłosej piękności. Odrywając się od serduszka zaczął schodzić ustami coraz niżej. Przykro mu było że dłonie kobiety powoli traciły kontakt z jego pasem jednak nie mógł się oprzeć. Chciał jej skosztować za wszelką cenę. Wodził delikatnie w drodze do jej kwiatu językiem po jej brzuszki. Dłonie natomiast pracowały nad pozbyciem się jej spodenek. Nie chciał naciskać jednak dłużej już nie mógł. -Błagam, pozwól mi. Chcę cię całej. Już nigdy nie będziesz spać sama.
Jego dłonie idealnie wpasowały się w jej piersi, zupełnie jakby były do nich stworzone. Ciepło jakie od nich biło, dawało poczucie bezpieczeństwa, wywoływało nieustanną potrzebę kontaktu z nimi. Długie i zręczne palce chłopaka, drażniły jej sutki, ocierając się raz za razem po ich koniuszkach, by za chwilę cała dłoń chwyciła jej pierś i delikatnie ściskała ją, wywołując na twarzy dziewczyny gest przygryzania wargi. Nie mogła tego opanować, to działo się samo z siebie. Miała świadomość, że ich ciała i umysły będą brnęły dalej w to tornado pożądania, a świadomość, że jego ciało z każdą minutą jest bliżej niej, napełniała ją niecierpliwością. Czymś co chciało by się już mieć, ale jednocześnie oczekiwanie na to wprawia w jeszcze większe podniecenie. W takich momentach ciężko jest się zdecydować, czy pójść na całość, czy trwać i być cierpliwym? Urane zdecydowała się, nie spieszyć się zbytnio, żeby nie popsuć tej pięknej chwili. Po pierwsze, małe gesty powoli napełniały ją podnieceniem i coraz większym pożądaniem, a po drugie zwyczajnie nie wiedziała, co robić dalej. Jej doświadczenie, kończyło się na opowiadaniach przyjaciół i obleśnym pod tym względem internecie. Bała się, że nagle zrobi coś nie tak, ośmieszy się i cały nastrój pryśnie, a to była ostatnia rzecz jakiej by teraz pragnęła. Kątem oka wychwyciła jego reakcję na pieszczoty w okolicy klatki piersiowej, postanawiając więcej ich nie powtarzać, a bardziej skupiła się na łechtaniu podbrzusza Demona. Jej krótkie ręce nie pozwalały zapuścić się niżej, co trochę ją drażniło ale nie przestawała wodzić palcami w tamtych okolicach. Jej stanik, zdecydowanie utrudniał pieszczoty ślizgonowi, więc nie zdziwiło ją wcale gdy ręce Demona powędrowały na jej plecy starając się go rozpiąć. W tym momencie, znów blada od kilku minut twarz dziewczyny oblała się rumieńcem. Sytuacja w której miała by być częściowo naga była dla niej zupełnie nowa i ciężko było jej się z nią oswoić. Czuła zawstydzenie a jednocześnie chciała, żeby mógł ją oglądać, a ona jego. Chciała być dla niego najpiękniejszą i jedyną dziewczyną, którą miałby oglądać w takim stanie. Jedną z dłoni zacisnęła na pościeli, jakby chciała w ten sposób opanować zawstydzenie, ale jej wzrok nie opuścił twarzy chłopaka. Śledziła każdą jego reakcję, chciała wyczytać z niego wszystkie emocje które w sobie nagromadził od kilkunastu minut. A on, wpatrywał się w nią przez chwilę, jakby nie mógł uwierzyć w to co właśnie się dzieje. Czuła jak jego wzrok powoli muska każdy element jej nagiego ciała i zapamiętuje jego wygląd, napawa się jej obecnością. Usta gryfonki delikatnie się otworzyły jakby chciała coś odpowiedzieć na słowa Demona, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Poczuła tylko coś na kształt tysiąca mróweczek, które zrobiły sobie wycieczkę po jej ciele, od głowy, aż do najmniejszego palca u stopy. Po chwili głowa Thomasa wylądowała pomiędzy jej piersiami, zaczynając zabawę. Jego ciepłe usta i jeszcze gorętszy język, zasysały jej sutki podrażniając je do granic możliwości. Z każdym pociągnięciem ciało Urane wyginało się w stronę chłopaka, zalewane falą przyjemności, a z ust dziewczyny wydobywało się ciche mruczenie. Gdy przygryzł jej sutek, wydała z siebie dźwięk niezadowolenia. Nie lubiła tego rodzaju pieszczot, nie były dla niej ani trochę podniecające, raczej nieprzyjemne. Nie chcąc psuć do końca tej zabawy, obie dłonie Urane wylądowały na głowie chłopaka, gładząc ją i co jakiś czas dociskając do klatki piersiowej. Nie wiedziała co ma z nimi robić w tamtym momencie, ponieważ skupienie się choć na chwilę, graniczyło z cudem. Jego ciało pozostawało w pewnym stopniu odchylone od gryfonki, która postanowiła zmienić ten stan rzeczy, oplatając nogami biodra ślizgona i przyciągając go do siebie. Chciała go poczuć, nawet jeżeli na chwilę obecną, tylko przez materiał. Chciała go tu i teraz, ostatkami sił powstrzymując się od całkowitego zatracenia w jego ramionach. Gdy przylgnął do niej poczuła, że nie tylko ona powstrzymuje się od rzucenia na niego jak zwierzę. Coś w jego spodniach powoli zaczynało pulsować i domagało się uwagi, a Tom ku jej zdziwieniu trzymał emocje na wodzy, zaspokajając ją. Piórko w jej brzuchu znów zatańczyło, tworząc małą falę ciepła. Narzucenie na nich kołdry było bardzo dobrym pomysłem. Mały gest a sprawił, że Urane poczuła się nieco bezpieczniej. Okrywający ich materiał stworzył ściankę intymności między nimi a resztą świata. Tylko ona i Demon. Jedno wiedziała na pewno, jest w nim zakochana. Brzmi może i śmiesznie, dziecinnie, ale jej mózg nie był w stanie myśleć o kimś innym, odkąd tylko po raz pierwszy się spotkali. Oczywiście nie było to jawne, ale ukrywane w zakamarkach umysłu gdzie czaił się hipnotyzujący wzrok Thomasa. Nie mogła wyrzucić go z głowy, każdego dnia jakaś część wspomnienia o nim wkradała się w codzienne czynności Leighton. Pomijam sweter który pożyczyła zaraz po dojściu do Zamku, chodziła w nim jeszcze kilka kolejnych dni po dormitorium. Jakby dawał jej poczucie obecności Toma. -Nawet o tym nie myślę. Chcę Ciebie przy sobie, zawsze.- wypuściła ciężko powietrze, spoglądając w jego oczy. Mówiąc każde zdanie starała się nie spuszczać z niego wzroku, chciała żeby jej słowa brzmiały jak najbardziej wiarygodnie i stanowczo. Musiał wiedzieć co do niego czuje, to był jedyny sposób, żeby go przy sobie zatrzymać, a to było jej priorytetem. Jego usta wędrowały coraz niżej, powoli zsuwając się ku jej najczulszemu i najbardziej spragnionemu pieszczot, punktowi w jej ciele. Czuła, że jest wilgotna, co niesamowicie ją zawstydzało ale nie mogła dłużej czekać. -Tom, proszę Cię...dłużej nie wytrzymam.- zacisnęła obie dłonie na prześcieradle wyginając się w jego stronę. Gdy język Demona zetknął się z jej kobiecością, jęknęła głośno przygryzając wargę. To było cudowne uczucie, wzmagające podniecenie jeszcze bardziej niż pozostałe pieszczoty. Gryfonka odchyliła głowę do tyłu, gdy poczuła mocniejsze zassanie, a jej dłonie wylądowały na głowie ślizgona.