Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Altana przy jeziorze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8




Administrator




Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty19/5/2016, 12:55;

First topic message reminder :


Altana przy jeziorze

To zacienione miejsce znajduje się w samym sercu rezerwatu i stanowi idealny punkt na odpoczynek w czasie wycieczki. Jezioro schowane jest między gęstymi drzewami, potrzeba więc sprawnego wzroku, by wyłapać to miejsce. Kiedy już jednak schowasz się w cieniu altany, zajmując miejsce na jednej z ławek, możesz podziwiać spokojne jezioro. Co jakiś czas jedynie woda błyska żółtym światłem, które rzucają pływające w nim Plumpki. Nieprzerwana cisza i spokój.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 58
  Liczba postów : 643
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Re: Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty12/10/2024, 22:58;

Myślał nad swoimi słowami, choć nie był w stanie ująć inaczej swojego punktu widzenia. Odpowiedź Benjamina wskazywała mu niejako krótkowzroczność skoro uważał, że dopiero spotkanie twarzą w twarz będzie gwarancją akceptacji. Dotarły do niego rozważania czy aby nie jest zbyt płytki skoro oczekuje oceny wyglądu. Własne słowa traciły moc i znaczenie gdy je wypowiadał na głos. Zauważał błędy w swoim rozumowaniu, kształtowanym przez lata. Nic dziwnego, że poczucie własnej wartości umykało mu przez palce. Powoli nabrał powietrza do płuc, jakby próbując zatrzymać bicie swojego serca bo nie podobał mu się ten rytm. Brał pod uwagę odmowę lecz to, co przy tym wyszło było gorzkie i pełne goryczy. Gdyby się nie odezwał... gdyby nie poczuł się pewny tego, że chciał go zaprosić w tę trudną noc...
Rozchylił usta by te powietrze z niego uleciało choć tym razem nie przyniosło to żadnej ulgi.
- A jeśli obiecam, że nie ocenię cię przez pryzmat tego, co poczujesz? - pytał lecz nie czuł, że Benjamin mu uwierzy. Nie sądził też aby decyzja została zmieniona. Mimo wszystko starał się to zaakceptować z pełnią goryczy jakie to za sobą niosło.
- Biorę pod uwagę odmowę i nie skreślam niczego z tego powodu. - zapewnił, mimo tej kłującej ciężkości osiadłej na klatce piersiowej. Przyzwyczai się, wkomponuje w swoją codzienność i docelowo w rutynę. Cała mimika Trevora, jak i mowa ciała uległa obronnemu zminimalizowaniu. Oparł głowę o drewnianą ścianę altany i patrzył niewidzącym wzrokiem na zielonkawą taflę jeziora. Czuł pod palcami dłoń chłopaka lecz jeśli ją cofnie, coś straci. Zwyczajnie, po ludzku, bał się to zrobić. Nie potrafił się pozbyć wrażenia, że gdzieś właśnie tutaj nawalił ani tym bardziej nie potrafił znaleźć na to remedium.
Zwierzęce zmysły wyczuwają jacy ludzie są naprawdę. Instynkt mówi czy można takiej osobie zaufać. Przechylił głowę w stronę Benjamina, spoglądając na niego spokojnie lecz smutno, bo kimże byłby aby udawać, że smutku nie ma? Co mógłby wyczuć od niego?
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 422
  Liczba postów : 721
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Re: Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty12/10/2024, 23:46;

Wiedział, że nie byłby w stanie w pełni uwierzyć w obietnicę, którą Trevor by mu złożył. Rozumiał już jakim schematem kierował się Krukon, który przecież nie przyznał mu, że było trochę racji w argumentach, które mu przedstawił. Zwykle oczekujący reakcji mężczyzna, gdy Benjamin wytłumaczył swój punkt widzenia, postanowił nie skomentować wielu usłyszanych słów nawet jednym. Widział zmianę na jego twarzy, ale nie potrafił jej dopasować do sytuacji, co również nie napawało optymizmem. Jedynym czego był pewnym było to, że oboje posmutnieli, zrozumiawszy to, w jakim kierunku rozmowa zmierza.
Pytanie wisiało nad nimi, a on zwlekał z odpowiedzeniem, czując, że byłoby to jednoznaczne przypieczętowanie odmowy. W tym czasie Trevor dodał, że to ich nie skreśli, ale Ben sądził, że jest to tylko krótkofalowe spojrzenie. W końcu temat by powrócił między nich, przypominany regularnie przez każdą pełnie w miesiącu. Wewnętrzny ciężar w Bazorym narastał, a wraz z nim potrzeba zrobienia czegoś z nim, pozbycia się go. Odetchnął głębiej, wiedząc, że nie ma innego rozwiązania jak zaufać nieznanemu, bo to co znane nie wróżyło im nic dobrego.
- Spróbujmy. - serce nieprzyjemnie kołatało w piersi, policzki mocno ciążyły, przypominając o tym jak trudno było mu w tej sytuacji wypowiedzieć to słowo, a mimo zalążek ulgi wykiełkował w nim w tamtej chwili. Uniósł się z miejsca w którym siedział nie rozplatając ich rąk, po czym wolną dłonią lekko zsunął nogi Trevora z ławki naprzeciw, by móc ukucnąć przed nim bardzo blisko, odnaleźć tym jego spojrzenie wpatrzone gdzieś w tafle jeziora.
- Jeśli po tym uznasz, że byłem nieszczery to wtedy się posmucimy. - mówił, próbując brzmieć na pewnego swojej decyzji. Wiedział, że lepszej w tamtym momencie nie mieli. Był człowiekiem małej wiary, więc sądził, że zdecydowanie większe szanse mieli na niepowodzenie, ale jeśli nie spróbują to w jego oczach ich relacja przestawała mieć jakiekolwiek szanse na przetrwanie.
Podparł wolną rękę o ławkę by z przykuca łagodnie nachyli się do pocałunku. Pomimo tego, że przeważnie trudne chwile wolał przechodzić sam, chciał czuć jego bliskość. Rozmowa okazała się trudniejsza niż sądził i w tamtym momencie wydawało mu się, że ta odrobina czułości była w stanie dać im nieco oddechu od smutku, jaki wcześniej zapanował.
Powrót do góry Go down
Online


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 58
  Liczba postów : 643
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Re: Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty13/10/2024, 00:22;

Samo oczekiwanie na odpowiedź było niejako jej udzieleniem. Na zapas godził się z odmową i usilnie tłumił w sobie gorycz. Nie może kierować się tym gorzkim posmakiem bo przecież zadanie pytania wiązało się identycznie z przytaknięciem, jak i zaprzeczeniem. Dwie strony medalu. Czerń i biel. Uzmysłowienie sobie niezbyt przyjemnej prawdy o sobie sprowadzało go na ziemię i chyba trwale unieruchomiło ułożenie jego ust w tę bladą, cienką linię. Zaciskał mięśnie szczęki, patrzył przed siebie i drgnął dopiero gdy Benjamin wydusił z siebie zgodę. Czuł w powietrzu, że robił to wbrew sobie, musiał poświęcać swój komfort dla chorych potrzeb Trevora. Powinien odmówić, wycofać się lecz wiedział, że naniesie to więcej szkód niż już dotychczas wyrządził. Nie chciał się oddalać od Benjamina, nie chciał czuć tej przepaści i zimnego powiewu wiatru. Nie był pewien czy poza zdjęciem z ławki nóg poruszył się w jakikolwiek sposób. Oderwał wzrok od krajobrazu, nie potrafiąc sobie przypomnieć co właściwie oglądał i popatrzył na ciemną toń tęczówek kucającego chłopaka. Wizja porażki mroziła go do szpiku kości, co tylko potwierdzało jego przypuszczenia, że się w nim zakochał. Uniósł zesztywniałą dłoń do jego policzka, muskając palcami lekko zziębniętą skórę.
- Nie będę wyciągać wniosków tak długo aż o tym nie porozmawiamy. - powiedział zdaniem twierdzącym to, o co wcześniej zapytał. Czuł, że musi to zabrzmieć, jeśli nie dla niego, to dla siebie. Pochylił się, gdy Ben lekko się podnosił i na moment pozwolił by ciepło jego ust rozgrzało te mroźne powietrze w płucach. Odwzajemnił pocałunek bez najmniejszego zawahania, w odpowiedzi nieco mocniej napierając na jego wargi. Niełatwo było mu oderwać się od własnych myśli. Odnosił wrażenie, że pękła w jego głowie tama i zaatakowała go obawami.
- Uwierz mi, proszę. - z nutą błagania próbował go zapewnić, że jest w stanie powstrzymać swoją ocenę na podstawie reakcji ciała. Nieistotne jak bardzo będzie to trudne. Musi spróbować.
- Dla ciebie zrobię wyjątek. Spróbuję spojrzeć w twój sposób. - gotów był zrobić wiele aby Benjamin mu wierzył. Gorąc pod powiekami i lekkie drżenie rąk było reakcją na ściskany w trzewiach lęk przed utratą chłopaka. Próbował być opanowany, spokojny ale przecież to nie jego natura. Wsunął dłoń blisko jego szyi, aby ukryć te drżenie i pocałował go drugi raz, jakby prosząc o odrobinę wiary. Nie unosił powiek, grzał się przy jego oddechu i dotyku bo czuł się straszliwie zziębnięty, o czym świadczyła temperatura jego dłoni jak i dreszcz przemykający wzdłuż kręgosłupa.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 422
  Liczba postów : 721
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Re: Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty13/10/2024, 12:26;

Słuchał zapewnienia ze strony Trevora i, choć bardzo by chciał mu uwierzyć, nie potrafił. Urosło już w nim przekonanie, że zostanie oceniony pochopnie, a potem prawdopodobnie odrzucony. Mógł nie chcieć się tego obawiać, a jednak znał już ten schemat, emocje z nim związane. Wiedział jak go to zaboli. Tym razem jedynym co miało się zmienić była możliwość przygotowania się na odtrącenie. Pogodzenia się, że mimo starań i chęci, jest się tylko człowiekiem, który nad pewnymi rzeczami nie może mieć kontroli. Po części już się o tym przekonał, miał w sobie te świadomość od miesięcy, jednak to jak w nowy sposób zostało mu to przypomniane, kuło i nie pozwalało o sobie zapomnieć. Pocałunkiem nieco oddalał je od siebie, ale wciąż czuł jego obecność.
Mimo to podjął decyzję, która miał wrażenie, nie ucieszyła żadnego z nich. Oboje byli już zbyt mocno skupieni na tym jak wiele spraw może pójść nie po ich myśli. Potrafił nie rozpoznać wielu emocji, nie umieć przyporządkować wielu oblicz do odpowiadającym im stanom, ale to co widział w Trevorze znał aż za dobrze. Maskowanie drżenia rąk, uciekanie spojrzeniem czy ukrywanie emocji były dla Benjamina w pewien sposób chlebem powszednim, przez co nie umknęły jego uwadze. Ton głosu przy kolejnych jego słowach tylko potwierdził obserwacje.
- Wilczku próbuje. Chce ci wierzyć. - zapewniał, choć nie zamierzał tłumaczyć jak zagmatwane było to, że nie potrafił, po jakie wspomnienia strach sięgnął by trudniej mu było się go pozbyć. Wiedział, że podjął decyzje, która dawała im szanse, te jedną, która to robiła. W tym momencie nie mógł więcej dla ich relacji zrobić.
Kolejne usłyszane słowa rodziły w Benjaminie pytania, których wiedział, że nie wypowie. Oboje byli już mocno rozemocjonowani, a poruszanie kolejnej rozmowy, nie wiedział gdzie mogłoby ich zaprowadzić. "Dla ciebie" wydawało mu się mocnym stwierdzeniem, nieco kłócącym się z tym, że to nie on był powodem propozycji, a wewnętrze zaufanie do siebie przez Trevora. Wiedział, że nie może w zaistniałych okolicznościach zasypać Collinsa spostrzeżeniami.
- Dobrze. - odpowiedział łagodnie, po czym odwzajemnił pocałunek, który wydawał się przesiąknięty emocjonalnym ciężarem. Chłodna dłoń na karku nie przeszkadzała by Bazoremu, gdyby nie drżenie, które było przez nią dla niego wyczuwalne. Niewiele mógł zrobić by pomóc mu się pozbyć emocji, samemu nie będąc mistrzem w opanowywaniu ich.
Wiedział, że ich reakcje działają inaczej i było to jedynym z czego mógł skorzystać. Ręka, którą wcześnie podpierał się o ławkę, przesunęła się przez linie jego talii na plecy, by przyciągnąć go i podnieść ich na nogi do zwykłego, ludzkiego przytulenia. Był nieco wyższy od Trevora, przez co delikatnie garbił się by głowa mężczyzny naturalnie mogła znaleźć się na jego barku. Nie sądził by to odsunęło wszystkie ich zmartwienia na bok, ale miał nadzieje, że stanie się tak przynajmniej z ich częścią. Stał tak chwilę, samemu również starając dystansować się przez to od swoich bolączek, dając Collinsowi możliwość reakcji na zmianę jaką wprowadził.
Powrót do góry Go down
Online


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 58
  Liczba postów : 643
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Re: Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty13/10/2024, 13:17;

Podświadomie wiedział, że jego słowa niewiele zmienią. Uporczywie próbował wpłynąć na teraźniejszość, mimo że klamka zapadła. Ta rozmowa zostanie kontynuowana dopiero po siedemnastym października. Nie potrafił wyzbyć się poczucia winy i złości ukierunkowanej na siebie. Święcie przekonany, że udało się ukryć drżące dłonie czy spięcie mięśni, przekonywał Benjamina do wiary. Nie czuł się "wilczkiem" jednak w ustach chłopaka było to zdrobnienie jak najbardziej dopuszczalne. Uśmiechnął się lekko, przelotnie, ledwie zauważalnie. Odrętwienie nieco z niego uchodziło choć ciężkość w trzewiach potrzebowała znacznie więcej czasu i dotyku na zneutralizowanie.
Bez chwili zwłoki zareagował na jego objęcie i podniósł się z ławki, odkrywając przy tym jak bardzo był zesztywniały. Oplótł go swymi ramionami, opierając też czoło o jego bark. Uzyskał zgodę lecz nie ulżyło mu tak jak myślał. Gdy otworzył oczy to spostrzegł, że ciemność wskazywała na zapadnięcie nocy, co przegapili, zaaferowani wymianą punktów widzenia. Trwał tak dłuższą chwilę, obejmując i będąc obejmowanym. Ta przedłużająca się bliskość regulowała mu oddech i minimalnie uspokajała. Stopniowo drżenie rąk z niego uchodziło aż całkowicie zniknęło. Benjamin tu był, mógł go dotknąć, pocałować, zobaczyć, poczuć. Nie tracił go, mimo nękających go od wewnątrz obaw. Podniósł głowę i w ciemności szukał jego spojrzenia. Nie był pewien ile czasu minęło gdy tak stali.
- Powinniśmy odpocząć. Późno już. - szeptał choć nie musiał zniżać głosu. Opuścił jedną rękę aby chwycić jego dłoń. Powolnym krokiem ruszył w kierunku rozbitego namiotu, prowadząc obok siebie Benjamina. Głowę miał przepełnioną myślami, a ruchy zesztywniałe. Minęli lekko rozpalone ognisko przy którym kilka godzin temu jedli kolację. Nie zareagował na tańczące nad ogniem robaczki świętojańskie. Po wejściu do namiotu - większego niż wydaje się z zewnątrz, musiał poszukać swojej różdżki, niechętnie przy tym puszczając dłoń Benjamina, bo okazała się schowana w plecaku. Dopiero za trzecim razem udało mu się rozpalić stojące tu dwie lampy oliwne i rozpalić w powietrzu kulę nikłego światła, która miała za zadanie stopniowe rozgrzewanie wnętrza namiotu. Mimo wszystko zdjął kurtkę czując, że jej ciężar mu nie odpowiada. Rzucił ją na gruby materac pokryty kilkoma warstwami koców, śpiworów, poduszek. Drewniany stelaż popękał w chwili, gdy Trevor zjeżdżał z górki, a naprawienie go było zbyt skomplikowane na obecny poziom energii i skupienia. W tym świetle miał lekko podkrążone oczy, co zdawał się ignorować. Nie mieli tu za wiele miejsca lecz zakładał, że nie będzie im to przeszkadzać. Nie minęło kilka chwil a stopy same go ciągnęły w stronę Bena; tym razem stanął za jego plecami i oplótł go na wysokości żeber, opierając polik w okolicy karku.
- Te zaklęcie usuwające siniaki jest aktualne? Nie żartuję, czuję je wszystkie na plecach. - mówił nieco ochryple. Nie pozostało nic innego jak próba powrotu do rzeczywistości. Zauważył, że brakuje na nim zapachu papierosów, co przypomniało mu, że ten nie wyjął ich przez cały dzień.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 422
  Liczba postów : 721
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Re: Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty13/10/2024, 15:09;

Czas spędzony w objęciu nie dłużył mu się. Wiedział, że jest im potrzebny więc w milczeniu dawał Trevorowi się na sobie opierać. Docierało do niego, że robi się coraz później, ciemniej i zimniej, ale wizja małej ilości snu w zamian za dodatkowy wspólny czas, mu odpowiadała. Słuchał uspakajającego się oddechu mężczyzny, niknącego w sumie liści i dźwiękach owadów. Przymknął powieki, dając sobie również ochłonąć, oczyścić umysł i sprowadzić myślenie z powrotem do przeżywanej chwili. Dopiero glos Trevora, nieco cichszy niż zawsze, zwrócił ponownie jego uwagę na porę jaka była na zegarze. Pocałował mężczyznę lekko w skroń, dając tym do zrozumienia, że słucha, po czym w dobrze znanym sobie milczeniu, dał się zaprowadzić do namiotu.
Trevor zajął się poszukiwaniem czegoś, a nie wiedzący jak mu pomóc Ben, stanął z boku, czekając na rozwój zdarzeń. Brak wyraźnego oświetlenia mu nie przeszkadzał, choć w pewien sposób zaburzał sposób w jaki na co dzień poznawał i oceniał rzeczywistość. To miało się zmienić, bo zapalenie przez Collinsa lamp naftowych, w pierwszej chwili raziło jego źrenice. Nie spostrzegł się kiedy Trevor znalazł się za nim, obejmując go, a słysząc zadane pytanie, lekko roztarł palcami powieki, by szybciej przyzwyczaić wzrok do nowych warunków.
- Aktualne. - odwrócił się twarzą do niego by wyłapać jego spojrzenie. Sądził, że to dobrze, że potrafił sam przypomnieć się o wcześniej omawianą pomoc.
- Usiądź plecami w moją stronę. Uleczę ile będę w stanie. - mówiąc to, wyciągnął różdżkę z bocznej kieszeni czarnej kurtki, przy którym lipowe drewno intensywnie kontrastowało. Czuł opuszczające go objęcia Trevora i słyszał jego przemieszczające się kroki do łóżka na którym usiadł.
Benjamin zajął się leczeniem urazów mężczyzny na tyle, na ile pozwalały jego podstawowe umiejętności. Po tym oboje byli już tak zmęczeni, że nie przedłużali pory, w której położyli się zapaść w sen.

zt x 2
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Altana przy jeziorze - Page 5 QzgSDG8








Altana przy jeziorze - Page 5 Empty


PisanieAltana przy jeziorze - Page 5 Empty Re: Altana przy jeziorze  Altana przy jeziorze - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Altana przy jeziorze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 5Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Altana przy jeziorze - Page 5 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Rezerwat
-