Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Skrót do centrum wioski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Ceres O'Shea
Ceres O'Shea

Nauczyciel
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja
Galeony : 426
  Liczba postów : 446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11002-ceres-o-shea
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11011-nie-mam-sowy#299428
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11010-ceres-o-shea#299427
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Lis 29 2015, 16:49;


Skrót do centrum wioski

Wydaje się nie mieć stałego miejsca i pojawiać tylko wtedy, gdy bardzo się spieszysz, albo... gdy ma taki kaprys i życzy sobie pokrzyżować ci plany. Jest bardziej nieprzewidywalny niż schody w Hogwarcie. Skrót zawsze materializuje się w ten sam sposób – nieoczekiwanie, po dwóch stronach zamiast domów zaczynają wyrastać kamienne zbocza zamknięte w szpalerze drzew, pozostawiając jedynie dziką, wąską ścieżkę, kierunkując się na majaczący u jej granic cel naszej podróży. O dziwo – skrót zwykle jest miejscem wielu przypadkowych spotkań, zwłaszcza tych niechcianych. Licz się z tym, że jeśli bardzo chciałbyś kogoś uniknąć, spotkasz go tutaj zaskakująco szybko!
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Specjalny




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptySob Gru 07 2019, 12:16;

@Desdamona Swansea @Lestat A. Wornighton II

Oboje mieliście ciężki dzień w pracy. W Hogwarcie dzieci były wyjątkowo rozwydrzone, a w wizengamocie sprawy do załatwienia zdawały się nie kończyć. Oboje wyszliście dużo później, niż planowaliście, ale cóż, czasem były takie dni, kiedy pracy trzeba było poświęcić się trochę bardziej. Pewnie jedyne, o czym marzyliście, to powrót do łóżek. Dolina jakby zdawała się o tym wiedzieć, bo po drodze do domu, nagle zamiast szerokiej i normalnej drogi, pojawiła się wąska ścieżka, która zablokowała was w tak dziwny sposób, że nie byliście w stanie nawet się cofnąć. Pozostało wam mieć nadzieje, że idąc do przodu zbliżycie się do celu, a nie od niego oddalicie. Przy okazji, nieznaczące mijanie dwójki nieznajomych osób, zmieniło się w drogę po wąskim korytarzu, w którym trudno było się tak po prostu zignorować. Zwłaszcza, że byliście tu całkowicie sami a zjawisko było dość dziwne. W dodatku schodki zrobiły się wyjątkowo śliskie, zupełnie jakby były pokryte cienką warstwą lodu. Desdemonda zsunęła się z jednego i poleciała kilka stopni w dół, przy okazji skręcając sobie kostkę. Lestat, jeśli jej nie pomożesz, nie ruszy się stąd, a trudno powiedzieć, kiedy ścieżka całkowicie zarośnie, bo z tego co da się zauważyć na pierwszy rzut oka, robi się coraz węższa. Niestety nie jesteś wystarczająco dobry z uzdrawiania, żeby jej z tym pomóc. Będziesz musiał wyprowadzić ją stąd w mugolski sposób i zaprowadzić do szpitala. Teleportacja w tym miejscu nie działa!

Pamiętajcie, że macie 2 tygodnie na odpis. Wszelkie pytania i wątpliwości do @Emily Rowle.

______________________

Skrót do centrum wioski Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Desdamona Swansea
Desdamona Swansea

Nauczyciel
Wiek : 38
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
Galeony : 33
  Liczba postów : 48
https://www.czarodzieje.org/t16981-desdamona-swansea#477354
https://www.czarodzieje.org/t17102-desdamona-swansea#477410
https://www.czarodzieje.org/t16982-desdamona-swansea#474300
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptySro Gru 11 2019, 21:12;

,,Proszę o ciszę" lub ,,skupcie się na zadaniu"... Ile razy dzisiaj powtórzyła te zdania? Chyba nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ona nie potrafi zliczyć, a uczniowie nie zwracali na to uwagi. Jednak całe szczęście na dzisiaj wszystkie zajęcia się skończył. Jak dobrze, że to już koniec i oby jutro było lepiej - z takim przeświadczeniem i życzeniem wracała do domu. Kiedy to na jej drodze pojawiła się wąska ścieżka. Des rozejrzała się poszukiwaniu jakichś osób. Niestety na razie nikogo nie dostrzegła z wyjątkiem tej tajemniczej ścieżki. Miała dziwne przeświadczenie, że musi ją przejść by dostać się do domu. Chociaż pewnie dzieciństwie wiele razy słyszałaby nie wchodzić na dziwnie pojawiające się ścieżki.
Postawiła pierwszy krok na tej ścieżeczce... Niestety szpilki i lód nie współpracują ze sobą tak jak powinny. Chyba żadne obuwie nie jest odpowiednie na oblodzoną drogę i powinno się zachować ostrożność. Niestety ona nie zachowała... tak pragnęła jak najszybciej wrócić do domu, że postawiła nie tak nogę. Chwilę później zsunęła się i poleciała w dół. Skręcając sobie kostkę... Spojrzała raz jeszcze na ścieżkę, z której tak zjechała, a następnie swoją nogę. Nie było możliwość, by wstała i kontynuowała swoją drogę.
Powrót do góry Go down


Lestat A. Wornighton II
Lestat A. Wornighton II

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 47
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.82 m
C. szczególne : widoczny zarost; magiczne tatuaże: litery „S.L.R.S.” na lewym ramieniu, gwiazda na prawym i smok na lewej łydce.
Galeony : 592
  Liczba postów : 49
https://www.czarodzieje.org/t17809-lestat-a-wornighton-ii
https://www.czarodzieje.org/t17820-vald
https://www.czarodzieje.org/t17808-lestat-a-wornighton-ii
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyCzw Gru 19 2019, 14:27;

Praca w Wizengamocie zawsze należała do wymagających. Psychicznie, jak i fizycznie musiał zachować równowagę. Sterty dokumentów do wypełnienia, zbierania dowodów, spotkania z aurorami. Bywało, że wychodził później z pracy tak jak dzisiaj. Nie zawsze miał czas na bieganie, które oczyszczało jego umysł i pomagało z nadmiarem obowiązków. Żył w chaosie, nad którym staranie potrafił zapanować, nawet jeśli lekko ten nieład wyrywał mu się z rąk.
Chłodne powietrze na chwile wybudziło go ze zmęczenia, jednak zachmurzenie dawało do zrozumienia, że to na nic. Spieszyło mu się do domu, aby położyć się do łóżka i zasnąć. Na szczęście dzieci były już duże. Pamiętał jeszcze te czasy, kiedy wracał do mieszkania, aby spełnić swój obowiązek ojca i męża. Nadal tak było, ale teraz mógł, chociaż się wyspać. Dom stał się bardziej spokojny. Cisza wydawała się nie do zniesienia, ale kiedy nadchodziły święta, wypełniał się on po brzegi hałasem, rozmowami czy śmiechem. Lestatowi ten widok przypominał przeszłość to, co powoli tracił, jednocześnie nadchodził szkic przyszłości, która zwiastowała starość i głębszą nostalgię. Kiedyś żył pracą i rodziną, a teraz tylko pracą. Przyzwyczaił się do wygodnego życia i nie chciał, aby dzieciom czegoś brakowało. Nawet z Heather ostatnio się mijali. Dom był tylko przystankiem na chwile.
Miał nadzieje, że przerwa świąteczna da mu trochę wytchnienia i swobody. Lubił, kiedy wszyscy w domu byli razem, wzbudzało w nim to dumę. Miał wszystko, co kochał. Osiągnął to, czego każdy pragnął — spełnienie.
Teraz spieszył się do domu i pojawił się przed nim ten skrót. Magia lubiła płatać figle. To, co miało mu ułatwić powrót do domu, stało się tylko przeszkodą. Widocznie nie tylko dla niego. Zrobił kilka ostrożnych kroków w stronę kobiety, która przed chwilą poślizgnęła się na schodach. Nie podniosła się od razu, więc na pewno było to coś poważnego.
- Wszystko w porządku? - Przykucnął przy kobiecie, kładąc swoją aktówkę obok, aby móc pomóc damie w kłopotliwym położeniu.
Powrót do góry Go down


Desdamona Swansea
Desdamona Swansea

Nauczyciel
Wiek : 38
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
Galeony : 33
  Liczba postów : 48
https://www.czarodzieje.org/t16981-desdamona-swansea#477354
https://www.czarodzieje.org/t17102-desdamona-swansea#477410
https://www.czarodzieje.org/t16982-desdamona-swansea#474300
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyWto Sty 14 2020, 17:59;

Coś ich łączyło oboje byli pracoholikami, którzy chcieli wszystko zapewnić swoim dzieciom. Niestety ona była samą matką i nie miała nikogo kto by jej w tym pomagał. Poza tym chciała udowodnić swojemu ojcu, że da radę utrzymać siebie i córkę na pensji nauczycielki. Wcale nie musi iść w ślady rodziny i związywać się ze sztuką. Chociaż nadal grywa na skrzypcach i tańczy. Sprawia jej to przyjemność oraz pozwala się odprężyć.
Spojrzała raz jeszcze na ścieżkę i zastanawiała się jak ma ją pokonać ze skręconą kostkę. Też musiała założyć szpilki, bo gdyby miała inne obówie to pewnie to by skończyło się bardziej delikatnie spróbowała się podnieść tak by nie stawać na tej nodze. Jednak chwilę później znowu wylądowała na tyłku. Wtedy właśnie usłyszała głos i spostrzegła mężczyznę przed sobą.
- Tak... To znaczy nie, chyba skręciła kostkę - powiedziała do niego. Sama siebie nie poznawała, że nie potrafiło jasno odpowiedzieć na to prost pytanie.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 12:26;

Pierwszy raz w życiu przytrafiła mu się wadliwa teleportacja. Nigdy nie miał problemu z szybkim przenoszeniem się z miejsca na miejsce, a jednak pomylił się w obliczeniach. Mieli znaleźć się przed jego małym domkiem w Hogsmeade, a wystarczyła jedna nieopanowana myśl (być może sprowokowana wypitym drinkiem choć to był tylko jeden, ciut za szybko opróżniony), a wywaliło ich zupełnie w drugą stronę. Płynęli w tym tunelu teleportacyjnym chyba dobrą minutę kiedy w końcu wypadli przez dziurę prosto na jakieś kamienne schodki. Nie było to ani trochę miękkie lądowanie, upadając obił sobie nieźle plecy i łokieć, co skomentował głośnym syknięciem. Kręciło mu się w głowie i przez moment nie wiedział gdzie jest góra a gdzie dół. - Vad fan händer, för fan i helvete? - wycedził twardym tembrem i z jękiem usiadł; od razu próbował zlokalizować położenie Maxa, którego zabrał wszak bez żadnego uprzedzenia. - Żyjesz? Wkuźwię się jeśli coś ci się stało. - oczywiście złość ukierunkowana byłaby na Maxa za samą czelność posiadania kruchego ciała, a przecież to on sam zawinił. Rozmasował swój łokieć i rozejrzał się gdzie oni są. - Nie mam pojęcia czemu nas tutaj wywaliło. Przecież to... chwila. - z pomocą kamiennej ścianki podniósł się do pionu i rozejrzał w jedną stronę schodków prowadzących w dół, a potem w drugą, gdzie w oddali widział budynki domostw. - Niech mnie avada trzaśnie, jesteśmy w Dolinie Godryka. - aż się z tego wszystkiego zaśmiał, bowiem taka pomyłka jeszcze mu się nie zdarzyła. Dopiero gdy ochłonął mógł przypomnieć sobie, że gdy lecieli w deportacji to mignęła mu w myślach Dolina, w której czasami się szwendał, a że chciał szybko znaleźć się u celu to wylądowali wprost w magicznie pojawiającym się skrócie. Wyprostował się, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie i uważając, aby nie fiknąć prosto na dół (a podróż mogłaby się skończyć powiedzmy złamaniem karku albo w najlepszym przypadku zakończeniem życia) wszak ten przelot był dosyć niebezpieczny i mieli cholerne szczęście, że się nie zabili ani nie rozszczepili. Doczłapał do Maxa, aby osobiście go obejrzeć. - Musimy sobie parę rzeczy wyjaśnić, a i tak na razie musimy tu zostać. - skoro obaj byli poobijani to deportacja byłaby głupstwem. Skrzyżował ich spojrzenia i wpatrywał się w niego natarczywie, jakby próbując mu przypomnieć jaki gest i w którym miejscu wywołał taką, a nie inną reakcję z jego strony.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 12:48;

Max, mimo wszystko, nie należał do osób, które robią coś na siłę. Ośmielił się na taki, a nie inny gest, bo doszedł do wniosku, że może spróbować, aczkolwiek nadal, nie zamierzał przekraczać pewnych granic, z tego prostego powodu, że nie chciał doprowadzić do jakiejś bezsensownej awantury, paniki, mordobicia, czy chuj wie co - chociaż Lucasowi wpierdoliłby dla zasady, ale ostatecznie nie chodziło o niego, a o Finna. To, co dostrzegł w jego oczach, było niepokojące, naprawdę niepokojące i nie miał pojęcia, jak, kurwa, powinien na to zareagować. Intuicja podpowiadała mu jednak, żeby nie uciekał, żeby nie atakował, nie dopytywał, ale przede wszystkim, żeby Puchona nie zostawiał. To było dziwne, nieznane mu uczucie i nie był do końca przekonany, czy aby na pewno chce się z tym mierzyć, zapadać w tym, czy chuj wie co jeszcze robić, ale kiedy o tym myślał, napadała go świadomość, że choćby nie wiadomo co robił, nie wyplącze się z tego. Nie wiedział do końca, z czym się to wiązało, nie wiedział, jak dokładnie do tego doszło, ale po prostu miał właściwie całkowita pewność, że w coś się wpierdolił. A teraz dosłownie mówiąc - wpierdolił się w schody.
Kiedy tylko Finn dał mu wyraźny znak, że ma go nie dotykać, spokojnie się cofnął, bo nie zamierzał go wkurwiać, ani nic podobnego. Opuścił ręce i zrobił krok do tyłu, zachowując całkowity spokój, nie spodziewał się jednak zupełnie, że nagle zostanie złapany i porwany chuj wie gdzie. Prędzej przyszłoby mu do łba, że Finn postanowi odejść i po prostu zająć się swoimi sprawami, a teraz wyszło tak, że pierdolnął z całej siły brodą w stopnie, oberwał po brzuchu i żebrach, i zachciało mu się od tego rzygać. Włosy wróciły do normy, po tatuażu nie było śladu i tylko kręciło mu się wściekle w głowie, kiedy próbował skoncentrować się i zrozumieć, co się stało. Najgorsze było to, że zaczynał odczuwać lekki nacisk na głowę, nieznaczne ćmienie, które rozpoznawał i już w tej chwili miał ochotę zawyć. Nie. Nie teraz. Co, kurwa, chciałaś pokazać? Drgnął, gdy usłyszał nieznane sobie zupełnie słowa i spróbował się zebrać, żeby zobaczyć, gdzie dokładnie znajduje się Finn, ale w pierwszej chwili nie umiał go zlokalizować.
- Zbierałem mocniejsze razy - rzucił jedynie, cicho, starając się wstać. Miał szczęście, że nie przegryzł sobie języka, bo przy takim uderzeniu, było to całkiem możliwe. Uniósł brwi, kiedy usłyszał, gdzie właściwie są i po chwili parsknął z ubawienia. O, kurwa, jak ktoś się dowie, to chyba dostanie poważny wpierdol. Z drugiej strony, co niby miał zrobić? Puścić Finna? I gdzie by się wtedy znalazł? Poza tym nieznośne poczucie, że nie może sobie pójść, nie dawało mu spokoju, tak samo jak te delikatne, ledwie wyczuwalne igiełki bólu, które wypełzały na jego skronie. Spierdalaj. Nie w tej chwili, poczekaj. Dyskutowanie z przyszłością było mało możliwe, raczej niewykonalne i na pewno nie mogło przynieść skutków, ale nie mógł tak nagle połamać się przed Finnem, nie chciał pokazywać mu, jak dokładnie wyglądają wizje, wystarczyło, że widział, jak się prezentuje po nich.
- Wiem, nie zbliżać się za bardzo przy innych - powiedział prosto i uniósł dłoń do czoła, bo pulsowanie przybrało nieco na sile. Nie oznaczało jeszcze uderzenia przyszłości, ale Max wyczuwał, że ta czaiła się za rogiem. To, co poczuł w czasie imprezy było podpowiedzią? Ostrzeżeniem?
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 13:18;

Mówił do Maxa i jednocześnie otrząsał się z szoku związanego z szarpnięciami teleportacyjnymi. Dobrze, że zorientował się gdzie są jednak wizja powrotu do Hogsmeade poprzez sieć Fiuu czy Błędnego Rycerza nie jawiła się jako atrakcja. Pozostaje odpocząć tutaj, może doczłapać sobie do jakiejś kawiarni czy cokolwiek innego, a dopiero później wezwie skrzata i doczłapią do wioski. Tymczasem okazało się, że Max wylądował bardzo niefortunnie i sądząc po jego minie oberwał w kilku miejscach. Sam Finn zacisnął mocno szczękę jakby tłumił w sobie złość i... bezradność, bo nie umiałby mu pomóc, gdyby coś mu się stało. Nie miał przy sobie żadnych eliksirów ani skrzata, więc powinien cieszyć się że nie pojawiła się ani jedna kropla krwi. Tyle dobrego, że wszystkie efekty drinków zniknęły z jego ciała - wraz z paskudnym wężem zajmującym jego szyję, a to go mierziło bardziej niż kolorowe włosy czy jąkanie się. Pochylił się nad Maxem, chwycił go za łokieć i ramię i pomógł usiąść na schodku. Sam też klapnął sobie obok, wyprostował nogi w kolanach i wykrzywił się świadomy, że będzie mieć na plecach ogromnego siniaka. - Masz coś pecha. Najpierw ja, teraz kanty schodków. Czyżbym źle na ciebie wpływał? - zapytał z prowokacyjną nutą w głosie, jakby chciał sprawdzić co Max myśli o takim obrocie spraw. Zwabił go do swojego domu nieświadomie, a on przybiegł oszalały ze zmęczenia i zmartwienia wywołanego wizją. Pochylił głowę, aby popatrzeć na jego twarz. Wydawało mu się, że jest trochę blady ale równie dobrze może to być szok wywołany tak gęstą i szaloną teleportacją.
- No widzisz jak się dogadujemy. Niemalże bez słów. - odezwał się mile zaskoczony szybką dedukcją chłopaka. Westchnął, bo prościej byłoby gdyby nie przejmował się swoją powściągliwością. - - Jak bardzo jesteś poobijany? - odwrócił się do niego przodem, odsunął rękę od jego czoła i przysunął brodę wyżej, bliżej siebie, aby przyjrzeć się uważniej jego twarzy. Nie widział żadnego guza, więc skąd te białe policzki? - Masz mi powiedzieć wszystko, Max. Masz mi powiedzieć o każdym najmniejszym obiciu. Nie pomijaj niczego, bo muszę zobrazować sobie co z tobą zrobić w następnej minucie. - wówczas podejmie decyzję czy wołać Sprytka już i natychmiast czy jednak mogą sobie to darować i pomyśleć o sposobach na spędzenie czasu przez resztę tego, nie ukrywajmy, wolnego dnia. W oczach Finna wciąż czaił się chłód, choć napięcie ustąpiło, bowiem byli już z dala od wścibskich oczu. Podświadomie czuł wyrzuty sumienia, że to przez niego tak się poobijali, ale nie wiedział jak przeprosić poza wyciągnięciem z niego pełnego obrazu obrażeń.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 13:48;

Nie wiedział, jak doszło do tego, że ich los naprawdę się splótł. Nie jakoś mocno, ale mimo wszystko podświadomie wyczuwał, że coś jest na rzeczy, coś, czego nie umiał zerwać. Kurwa. To nie było coś, co mu odpowiadało, ale jakoś, z jakiegoś względu, nie chciał go zostawiać. Błąd, jaki popełnił na przyjęciu, nie był jakiś wielki, ale w zestawieniu z tym, co widział i co wcześniej dostrzegł, mógł nieopatrznie doprowadzić do jakichś chujowych skutków. Oczywiście. Nie protestował, kiedy Finn pomagał mu się podnieść i właściwie można by uznać, że był dość potulny, aczkolwiek po prostu przyjmował jego zasady i reguły, czując nieco, że balansuje momentami na cienkiej linie.
- Lubię niebezpieczeństwo - wyrzucił, całkiem zresztą szczerze, ale musiał przyznać, że obolałe ciało nie było przyjemnością. I tak bardziej martwił go ból głowy. Umiał go rozpoznawać, a na plecach poczuł pierwszą, lodowato zimną strużkę potu. Mógłby po prostu to puścić, a wtedy opadłby w przyszłość w miarę bezboleśnie, skutki byłyby łagodniejsze, a on pewnie dość szybko doszedłby do siebie. O ile nie zobaczyłby znowu takiej tragedii. Jego psychika znosiła wiele, wiele był w stanie wyjaśnić, powstrzymać, walczyć z tym, ale były rzeczy, jakich nie umiał zatrzymać. Zerknął na Finna postanawiając, że nie może pozwolić na to, by wpadł w matnię jego wizji, by wiedział, jak to wygląda. W pewien sposób było to w chuj intymne, ale Max przede wszystkim miał poczucie, że nie powinien pozwalać, by inni wiedzieli, by zasiało się w nich, chociaż ziarno lęku o jego osobę. Nie tłumaczył, czemu nie podszedł jeszcze do teleportacji, prawa jazdy, czemu nie latał. Owszem, odpowiadał krótko: wizje. I nie chciał, żeby ludzie widzieli. Już i tak Melusine miała świadomość, co się z nim działo, nie potrzebował kolejnej publiczności. I nie mógł dokładać Finnowi kolejnych myśli.
- W takim razie, następnym razem spotkamy się gdzieś pod osłoną nocy - zdołał jeszcze rzucić zaczepnie, ale pulsowanie narastało, pojawił się pierwszy, lekki szum w uszach i Max już wiedział, że zaczął toczyć walkę. - To nic - wyrzucił z siebie, ale już nawet słyszał, że głos mu się nieznacznie zmienia. Zaczął mrugać, gwałtownie, jakby coś wpadło mu do oczu, a jego oddech stawał się przyspieszony, a jednocześnie - dziwnie płytki. Ponieważ dookoła panowała cisza, Finn musiał usłyszeć chrobot jego paznokci, które przesuwały się po kamiennych schodkach, kiedy wściekle próbował powstrzymać wizję. Wiedział, że ta za chwilę wydobędzie się z mroku, ale próbował skoncentrować się na rozmowie z chłopakiem, robił się jednak nieznośnie blady i był niemalże pewien, że za moment jego oczy wywrócą się i będzie spozierał na niego co najwyżej samymi białkami. Mięśnie mu się naprężały, a przez głowę przelatywały upomnienia, jakie dawała mu Rose, a ostatnio profesor Albescu. Wiesz, jakie są konsekwencje powstrzymywania wizji. Wiesz doskonale. Nie chciał jej teraz, nie chciał, bo podejrzewał, co znowu może w niej zobaczyć.
- Mogę... sam nas wyleczyć - powiedział i zacisnął z całych sił zęby, tym razem napinając już wszystkie mięśnie. Ból głowy, jaki nagle eksplodował, spowodował, że spomiędzy jego warg wyrwało się warknięcie, a potem stłumiony jęk. - Nie... Spier... Nie... Teraz - wydyszał jeszcze, mając wrażenie, że za chwilę po prostu udusi się oddechem. Przychodziła. Tracił obraz Finna przed oczami, a jednocześnie nadal go widział. Podwójnie. Ciemność. Mógł to powstrzymać, był pewien, że może, że jeszcze chwila i po prostu da radę to zdusić, w końcu czym był ból głowy? Żółć podeszła mu do gardła. Nie mógł pozwolić na to, żeby to stało się teraz. Chociaż było za późno, prawda? Finn i tak widział, co się dzieje, już brał w tym udział, a co za tym idzie, dawał się wciągać we własną, osobistą, ciemność Maxa.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 15:48;

Kto by pomyślał, że jedna wróżba wypowiedziana pewnego majowego popołudnia doprowadzi do zażyłej relacji, która pojawiła się w sumie bez żadnego uprzedzenia. Ta znajomość różniła się od jego dotychczasowych doświadczeń. Całkowicie odciął się od zaangażowania pozwalając aby działo się to, co ma się dziać. Nie składał obietnic, nie oczekiwał ich (chyba, że chodziło o tę dotyczącą obowiązkowego wyjazdu na wakacyjny hogwardzki wyjazd), przestał się martwić i zastanawiać dokąd ich relacja miałaby doprowadzić. W chwili obecnej obecność Maxa kojarzyła się jako możliwość zapomnienia na moment o rzeczywistości i poprawienie sobie humoru poprzez przebywanie w jego towarzystwie, niekiedy subtelne flirtowanie bądź wymiana finnowego półuśmiechu za te maxowe zaczepne unoszenie kącików ust. Nie czuł żadnej presji emocjonalnej, otaczała go swoboda i jedyne ograniczenia w relacji to sama wyobraźnia. Nie musiał się angażować, a jeśli miało ono kiedyś przyjść to w sposób ekstremalnie naturalny i nieśpieszny. To było to, co lubił, dlatego też pojawiło się przejęcie jego potencjalnymi obrażeniami. Zbyt długo był już blady, zawroty głowy czy supeł w żołądku powinny ustąpić wszak siedzieli na schodkach i nie ruszali się. Wsunął palce w jego włosy, przesunął po skórze głowy i sprawdzał jej równość, badał czy nie ma nigdzie żadnego rozcięcia czy guza. Nie znalazł nic, a Max dalej bladł i zaciętość na twarzy Finna ewoluowała już w zaniepokojenie. Nie skomentował jego wyrażenia o zamiłowaniu do niebezpieczeństwa. Po prostu mu uwierzył, bowiem Max miał w swojej twarzy taki wyraz… zadziorności, jakby mało co mogło go powstrzymać przed osiągnięciem celu. - Uhum, następnym razem przyjdziesz mnie popilnować w nocy. - mruknął i choć niby to był ich umowny "żart", który rozumieli tylko oni dwaj to była w tym jednak jakaś nuta powagi. Istotnie czasem potrzebował "pilnowania", choć prawdziwe określenie brzmi "potrzeba obecności". Wierzchem dłoni musnął jego czoło, które było zbyt gorące. Głos też słabł, zmieniał się w przytłumiony bełkot. - Łżesz jak psidwak. - warknął nań bez ukrywania złości, rozejrzał się nerwowo po schodach ale nie było tu nikogo kogo mógłby zmobilizować do sprowadzenia pomoxy. Zawołał skrzata, ale nie był pewien czy z takiej odległości Sprytek odbierze wezwanie. - Wynośmy się stąd. Wytrzymasz jeszcze jedną depor… kuźwa. - urwał i chwycił go za oba ramiona, bo ten napiął się niczym struna gitary, a bladością przypominał aspirującego inferiusa. Coś mu się w trzewiach przestawiło na ten widok. Był przekonany, że to on mu to zrobił tą szaloną teleportacją albo… zaklęciami nakładanymi na jego struny głosowe… a możliwe, że magiczne drinki spotęgowały to wszystko i teraz Maxowi dzieje się coś złego przez Finna. Lubił go i cholera jasna nie wiedział co ma teraz robić. - Max, co ci jest? Wyglądasz jakbyś miał zaraz stracić przytomność. Max? Niech mnie avada, majaczysz. - potrząsnął nim, gdy oczy mu się wywinęły do góry, a i niemal zsunął się ze schodów. Chwycił go żelaznym uściskiem za łokieć, przerzucił sobie jego ramię przez szyję i podniósł do pionu, biorąc największy ciężar na siebie. Musiał go zabrać na sam dół, gdzie będzie można go położyć, bo jeśli spadnie mu ze schodów to może stać skończyć ze złamaniem karku. Zawołał jeszcze Sprytka lecz skrzat nic nie słyszał. Z trudem odholował go kilka stopni dalej, na parter i tam posadził, od razu przy nim kucając. - Max, cholera, co się dzieje? Nie masz prawa tu mdleć. - nie wydedukował nic z jego majaków ani siódmych potów. Nie skojarzył tego z tamtym porankiem gdy dobijał się do drzwi jego domu. Nie znalazł żadnych zaklęć leczniczych, a nawet gdyby miał nawet przy sobie eliksiry to nie wiedziałby co robić. Pozostało więc improwizować. Rozejrzał się po okolicy, złapał pierwszy lepszy kamień i za drugim razem transmutował go w materiał, który to zaraz oblał lodowatą wodą szybkim zaklęciem. Przyłożył zimny materiał najpierw do karku Maxa, potem do czoła, otarł rozpaloną szyję. Przytrzymał jego polik i sprawdzał czy ten ma przytomny wzrok. Nie wiedział co się dzieje, a więc pozostało poczekać te kilka sekund. Jeśli Max nie odpowie mu choć raz to podejmie ryzyko i teleportuje się z nim pod drzwi Munga.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 19:49;

Los był kapryśny, był czymś, czego nie dało się tak łatwo oszukać. Max aż za dobrze o tym wiedział, w końcu umiał spoglądać w przyszłość, wiedział, że rzeczy, które w niej widuje, spełniają się, przekonał się o tym już nie raz i nie dwa, choć nie zawsze były tym, czego się spodziewał. Jego oczy widziały jednak obrazy, które często później przychodziło mu oglądać na nowo, oglądał wszystko, niczym jakiś film, podążał krok w krok za tym, kogo dotyczyły, lecz wszystko dookoła niego było nieme. Przyszłość jednak przemawiała, mówiła tak głośno, tak boleśnie, że nie dało się jej w żaden sposób pominąć, nie wierzył więc w to, że historia Finna była mu objawiana czystym przypadkiem. Gdyby tylko mógł, gdyby był w stanie to dostrzec, pewnie mógłby powiedzieć całkiem prosto, że istniał powód, dla którego tutaj był, dla którego biegł z zamku, dla którego również teraz znajdował się z Finnem, a nie gdzieś daleko. Niczym nić, jakiej nie mogli dostrzec, a jednak była pomiędzy nimi.
Gdyby wiedział, że Finn zacznie oskarżać siebie o to, co go spotkało, pewnie powiedziałby mu od razu, co się dzieje, pewnie nie hamowałby się i przeszedł w zgodzie z przyszłością przez bramę, przewędrowałby przez nią i zgodził się zobaczyć to, co było mu pisane. Nie, nie jemu. Temu, czyj los próbował się do niego dostać, a on miał właściwie pewność, że wizja będzie dotyczyła Finna, przeczucie niepewności i lęku nie chciały go opuścić i zdawały się palić go w trzewiach. Gdyby jednak wiedział... Kurwa, wtedy sam skoczyłby w ramiona wizji pozwalając, by przemknęła i zniknęła. Wtedy byłaby dla niego o wiele lżejsza, a tak walczył z nią, nie umiejąc już odpowiedzieć Finnowi, pozwalając mu się podnosić, stawiać do pionu, kłaść - cokolwiek tylko chłopak chciał zrobić, mógł tego dokonać, bo ciało Maxa stawało się coraz bardziej bezwładne, coraz bardziej niezdolne do tego, by słuchać swego pana.
- Ni... Nie zabieraj mnie... - wycharczał jeszcze, bo w tym stanie na pewno nie zniósłby kolejnej teleportacji. Nie miał zresztą pojęcia, jakby skończył, w końcu jego umysł był w czasie wizji uwięziony w przyszłości. Czy postanowiłby wędrować za ciałem, czy może jednak rozdzieliłby się z nim na zawsze, czy przepadłby, niczym odłamki stłuczonego lustra? Musiał zostać tutaj, musiał...
Nie wiedział, w którym dokładnie momencie osunął się w ciemność. Ta była naprawdę wielka, gęsta, lepka, czuł się, jakby znajdował się pod wodą, a gdy się spod niej wynurzył, zdał sobie sprawę z tego, że nie kojarzy w ogóle okolicy, w której się znajduje, starał się złapać ostrość, ale to było trudne, bo za długo starał się to wszystko powstrzymać, wszystko mu się rozmywało, ale kiedy w końcu udało mu się skoncentrować, dostrzegł jakieś domki, zdał sobie sprawę z tego, że jest noc, że otacza go mrok, a w tej ciemności coś, a raczej ktoś, po prostu się porusza. Skierował się w tamtą stronę, z szybkością, która wskazywała na to, że nie do końca był w stanie wyłapać te obrazy i niemalże zderzył się z Finnem, którego oczywiście nie był w stanie dotknąć. Jego zmęczony i skołowany umysł nie umiał tego początkowo zrozumieć i dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że wędruje po przyszłości. Była niewyraźna, dziwna, nie wskazywała na nic konkretnego, dostrzegł jednak zaklęcie, które błysnęło w ciemności, nie był jednak w stanie go dobrze określić, pojawiło się, jak rozbłysk w jego głowie i w tym momencie wrócił do rzeczywistości, wyrzucony przez przyszłość, która najwyraźniej czuła się haniebnie potraktowana przez jego wcześniejsze zachowanie.
- Finn - wybełkotał, nie umiejąc znowu złapać ostrości, a później przekręcił się na bok i po prostu zwymiotował, bo żółć, jaka wcześniej podchodziła mu do gardła, kazała mu teraz opróżnić żołądek. Ręce mu drżały, w głowie nadal huczało i uniósł dłoń do czoła, starając się skoncentrować, co wychodziło mu wręcz tragicznie. Czuł się, jakby rozpadł sie na kawałki i nie umiał ich znowu poskładać w całość. Był niekompletny, tak samo, jak wizja, jaką otrzymał. Błąkał się po brzegach niepewności, drżał na krawędzi teraźniejszości i przyszłości.
- Wizja... - zdołał cicho z siebie wyrzucić. Chciał poprosić go o wodę, o pomoc i wyciągnął w jego stronę rękę, zaciskając palce na pustce, bo nie umiał dobrze ocenić odległości. Nie chciał jednak nigdzie iść. Domyślał się, że wyglądał, jakby miał jakąś zapaść, ale nie zamierzał stawać przed kolejnymi lekarzami, którzy kręciliby głową, bo przecież na jego przypadłość nie ma leku. Jego spojrzenie latało z góry w dół, we wszystkich kierunkach i uśmiechnął się gorzko, bo miał teraz problem zogniskować na czymkolwiek wejrzenie. Ciało miał naprężone i tak naprawdę jedyne, czego teraz potrzebował, to kogoś, kto by go do siebie przygarnął i pozwolił tak zostać, pozwolił poczuć, że to, co widzi, jest prawdą, a nie jedynie przyszłością, która z niego kpiła, która opowiadała mu o tym, czego wcale nie chciał widzieć. Nigdy się o to nie prosił, nigdy nie chciał tego daru, a dzisiaj... Dzisiaj dodatkowo nie chciał pokazywać, przez co przechodzi, gdy już go dopadnie. To było jak choroba, a Max miał ochotę powiedzieć Finnowi: nie patrz, kurwa, nie patrz. Nie oglądaj tego, nie zapadaj się w mojej ciemności, bo to gówno było tylko moje. Zamknął na moment oczy, a gdy ponownie uniósł powieki, jego wejrzenie było już przytomniejsze i spróbował uchwycić wejrzenie Finna, czując, jak na jego ustach, w jednym kąciku, wykwita gorzki, kpiący uśmiech, który miał ukryć całą prawdę, który miał zamaskować to, co się z nim stało. Nie patrz.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 21:35;

Szczerze powiedziawszy to Maximilian wyglądał jakby właśnie miał wyzionąć ducha. Upiornie blady oddychał niczym świszcząca lokomotywa, a i z minuty na minutę dostał zimnych potów. Finn nie miał nawet podstawowej wiedzy dotyczącej udzielania pierwszej pomocy - bazował na umiejętnościach skrzata i innych ludzi, a teraz głupiał i był świadkiem jak ogarnia go lęk - nie umiał mu pomóc i prawdopodobnie to on doprowadził do takiego stanu. Trzymał go mocno, a więc czuł napięcie jego mięśni, zupełnie jakby przestał panować nad ciałem. Zapewnił go, że nigdzie nie będą się deportować, bo skoro tak bardzo to ważne to nie zrobi tego... chyba, że ten zacznie mu tu dogorywać to w nosie będzie miał jego majaki i po prostu zawlecze go do kogoś kto umiałby mu pomóc. Kucał przy nim, próbował go ocucić, ale stracił z nim całkowicie kontakt. Ocieranie go wodą nie dawało absolutnie nic, dalej był rozpalony jakby uderzyła go bardzo wysoka gorączka. Nie miał bladego pojęcia co ma robić. Wrzasnął na Sprytka, ale przecież był od niego naprawdę daleko. - Pieprzona teleportacja. - warknął i próbował cucić Maxa, poklepywał go po policzkach, ale to nic nie dawało. To były jedne z najgorszych trzech minut w jego życiu, gdy towarzyszyła mu świadomość, że zawinił i dzieje się coś tak złego, czego nie potrafi naprawić. Wszędzie było daleko... i gdy już wstawał, aby zabrać Maxa do Munga ten się ocknął, bełkocząc jego imię. Złapał go za ramię i trzymał, gdy ten wymiotował na bok. Przynajmniej dawał oznaki życia, ruszał się, miał jakąś tam świadomość - nie umarł, a przez moment wyglądał jakby planował przedwczesne przejście w zaświaty. Powinien poczuć ulgę, że to wizja? On był tym wstrząśnięty! Tak wygląda oglądanie przyszłości? Dopiero teraz (brawo geniuszu) tknęło go wspomnienie tamtego poranka- Max przyszedł w podobnym wykończonym stanie do jego domu. Tuż po wizji... biegł tyle kilometrów... tylko po to, by powstrzymać Finna przed wyjściem z domu. Coś się poruszyło w jego duszy, co myślał, że będzie już wiecznie zamrożone. Przełknął ślinę, krew odpłynęła z jego twarzy; pomógł Maxowi usiąść w przyzwoity sposób. - Czemu się do cholery szczerzysz? - wycedził w jego kierunku, a twarz miał wykrzywioną lodowatą wściekłością. Odrzucił szmatkę, przysunął go bliżej schodków, jak najdalej od wymiocin i nic nie mogło go teraz nakłonić, by puścić jego ramię - był przekonany, że ten wówczas zemdleje albo co gorsza znów zacznie się tak napinać. Zanim w ogóle się ocknął z szoku Max popatrzył na niego nieco przytomniej, znów z tym irytującym uśmiechem, który nie pasował do aktualnej sytuacji. Czy to było odciąganie uwagi? - A niech cię hipogryf kopnie, pieprzony gumochłonie. - warknął nie potrafiąc utrzymać złości w ryzach - nie teraz i nie tutaj. Skierował różdżkę w jakąś miastową żółtą roślinę i próbował transmutować ją w butelkę, ale wyszła mu jej hybryda z pucharem. Nalał tam lodowatej wody i podsunął Maxowi do ust, samym spojrzeniem nakazując pić. Nie wiedział co innego ma zrobić, bo nigdy nie był w tak chorej sytuacji. Poluzował nacisk palców na jego ramieniu i przesunął je na przedramię. - Jeśli non stop będziesz tak wyglądać w moim towarzystwie to ludzie pomyślą, że się nad tobą znęcam. - miał na tyle taktu, aby go teraz nie wypytywać o treść wizji, której kosztem musiała być tak fizyczne cierpienie. - Pij zanim zaklęcie szlag trafi. Albo mnie. - ponaglił go i usiadł w końcu z kucek, tuż obok niego i gapił się z rozszerzonymi źrenicami na ten obraz kpiąco uśmiechniętego nieszczęścia i rozpaczy. - Co ci pomaga po tym... - zatoczył dłonią półkole w powietrzu jakby próbował pokazać "wszystko" , co się tu przed momentem wydarzyło. - ... oglądaniu przyszłości? - skoro nie posiadał tej wiedzy to warto wykorzystać sytuację i wyciągnąć to z Maxa póki ten chce o tym mówić. Na końcu języka miał dopowiedzenie z zapytaniem czy mają się ze sobą przespać tak jak ostatnio, ale uznał, że nie ma teraz ochoty na pikantne teksty skoro ten tutaj niemalże wyzionął ducha, a okazało się to po prostu wizją. Teraz już rozumiał. To było pieprzone przekleństwo, a nie jakiś tam dar.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 23:07;

Gdyby wiedział, jak wygląda, kiedy dopada go faktycznie wizja, gdyby był w stanie zobaczyć się z boku, pewnie byłby pierwszym, który doszedł do wniosku, że powinni go zamknąć chuj wie gdzie i trzymać tam pod kluczem. Nie umiał nad tym panować, nawet w powstrzymywaniu się przed oglądaniem przyszłości był gorszy niż chujowy, chociaż przecież wciąż pamiętał, jak profesor przypominała mu, jakie to ze sobą niesie konsekwencje, do czego może doprowadzić, jeśli nie pozwoli, by jego dar - dar! - doszedł do głosu. Nie był żadnymi pierdolonymi drzwiami, był otchłanią, jaka radośnie śmiała mu się prosto w twarz, kiedy tylko mogła, kiedy tylko tego chciała. Gdyby po prostu się zgodził, pewnie wszystko wyglądałoby inaczej, ale on naprawdę nie chciał. Nie mógł nad tym zapanować, kiedy spał i musiał pogodzić się z tym, że ci, którzy z nim mieszkali, mieli przejebane, ale nie zamierzał pozwalać, by to poszło dalej, nie chciał, żeby inni mieli pojęcie, co się dzieje. Po chuj przyjmował tę pozę, zgodnie z którą na niczym mu nie zależało? Po co zachowywał się, jakby to była dziecinna igraszka? Tylko on mógł spoglądać w lustro i widzieć w nim to, co dopiero nadejdzie.
Im bardziej Finn się denerwował, tym bardziej Maxowi chciało się śmiać. I płakać. Nie miał pojęcia, co właściwie się z nim dzieje, skąd się to, kurwa, brało. Bo przecież nie mogło chodzić o to, że go przestraszył. Nie. Nie pamiętał już, jak to jest naprawdę, kiedy ktoś się tym przejmuje. Ukrywał to w domu, a Rose nie litowała się nad nim, tylko kazała mu z tym walczyć, nie chciał potem oglądać przerażenia i bólu na twarzy macochy, nie chciał gniewu tego pierdolonego kutasiarza, nie chciał też litości, a teraz Finn wyglądał, jakby był gotowy zabić go za to, co właśnie zrobił, za to, że niemalże przyprawił go o zawał serca. I nie wiedział czemu to tak na niego wpłynęło, czemu jego uśmiech stawał się tylko szerszy, czemu to wszystko brało go w jakiejś jebane posiadanie, nie umiał tego zidentyfikować i chyba nawet nie chciał próbować.
- Wierz mi, widzieli, jak napierdalam się z Callahanem, będą pewni, że znowu coś odpierdoliłem - wycharczał, ale napił się wody, starając się zachować jakoś normalnie. Nie chciał trząść się jak jakaś jebana lebioda, więc próbował pokazać, że wcale nie jest zniszczony, że wcale nic go nie boli. Woda była dobra, pozwalała jakoś wrócić mu do rzeczywistości. Powoli. Zdołał wyciągnąć paczkę papierosów i bardzo niewprawnie odpalił jednego z nich, starając się zachowywać, jakby nic się nie stało. Nie widziałeś tego. Zaciągnął się, a dym niemalże nie szarpnął go znowu do wymiotów, gdy Finn zadał pytanie.
- ...po prostu jeszcze tu posiedźmy - powiedział cicho, przesuwając rękę tak, by dotknąć jego dłoni i ostrożnie zacisnąć palce. Nie wiedział, czy w ogóle może to zrobić, więc skoncentrował się na wpatrywaniu się gdzieś przed siebie, nieco na prawo. Dym gryzł go w gardło, ale upewniał go w tym, że jest tu i teraz, a nie gdzie indziej, że nie wędruje właśnie pośród mroków przyszłości, która objawiała mu tajemnice nadchodzących czasów. Palce mu drżały i nie wiedział, co miałby jeszcze powiedzieć, bo żadne słowa nie były w stanie wyrazić tego, co chciał, poza tym, kurwa, był tak naprawdę silny, nie był jakimś jebanym tchórzem, słabeuszem, który nie umiał sobie z tym radzić, który nie wiedział, co zrobić, by stanąć na nogach.
- Próbowałem ją zatrzymać - dodał w końcu, mniej więcej tak, jakby chciał oznajmić, że piękną mają pogodę tego dnia. Zaciągnął się znowu, bo właściwie to nawet nie wiedział, dlaczego to powiedział, dlaczego chciał o tym rozmawiać. To była jego ciemność, jego własne przekleństwo. Wsunął tlącego się papierosa w kącik ust i niczym w transie, powoli przesunął palcami po przedramieniu, na którym miał tatuaże, zatrzymując je w niektórych miejscach na nieco dłużej, ale nie sądził, żeby Finn w ogóle zrozumiał, co robi. Uniósł potem drżącą rękę, żeby przesunąć palcami po zgrzanych włosach, rozczesać je i zamknął oczy, starając się uspokoić oddech.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyNie Cze 28 2020, 23:50;

Max szczerzył się wraz z proporcjonalnie narastającą złością Finna. W pewnym momencie wbijał już paznokcie w trzymane przedramię, a w jego oczy zamieniły się w dwa sople lodu. Gdyby nie fakt, że Max był wykończony, cierpiał tu przez jakiś czas, a on się tego wystraszył to nie zareagowałby w tak powściągliwy sposób. Pozwoliłby złości wyjść dalej, poza okowy umysłu, zaciśnięte usta czy palce w pięści. Tknęła go myśl, że niektórzy reagowali na stres śmiechem, a więc to może przez to szczerzył się tak nieprzytomnie jakby cała sytuacja go bawiła. Musiał nabrać powietrza do płuc aby złość nie zmieniła się w ciekły parujący lód. - Bawi cię to? - wypływał z siebie te słowa odkrywając, że nie ma sił powstrzymać się przed ciętością tak jakby sobie teraz tego życzył. - Naprawdę cię to cholera jasna bawi? Boki zrywać! Masz czelność śmiać się kiedy… - przyłożył kłykcie do swoich ust, zwinął palce w pięści i zamilkł, nie potrafiąc wydusić z siebie słów "wystraszyłeś mnie". Obserwował zatem jak ten drżącymi rękoma pije wodę z tego marnego tworu transmutacyjnego (tworzonego w nerwach), a wygląda przy tym jakby wciąż miał problem z jakąkolwiek koncentracją. Nie miał pojęcia o jego sporach z Callahanem, którego Finn osobiście uważał za całkiem fajnego człowieka, który przed feriami ciągnął jego zwłoki na basen, litując się nad jego marnością i próbując go uspokoić wysiłkiem fizycznym. Po prostu siedział obok, a oszołomienie powoli z niego uciekało. Jeszcze gdzieś trawił go szok i czuł na karku liznęcia strachu jednak im głębiej oddychał tym łatwiej było nad sobą opanować. Skinął głową, nie spieszyło mu się, miał wolny dzień i mógł siedzieć na tych schodach tak długo aż Max nie odzyska kolorów na twarzy. Oderwał wzrok od ciemnych oczu i przeniósł spojrzenie na palce ściskające jego dłoń. Na ten widok poczuł ukłucie gdzieś w okolicach serca. Złośliwy głos podpowiadał, że to jest oznaka zaangażowania, pierwszy krok ku obietnicy. Szeptał, aby to zakończyć już teraz, zdusić w zarodku, narzucić dystans i wrócić w ramiona samotności skazując na podobny los samego Maxa. Nie zabrał jednak ręki, pozwalał na to, zbyt zastygnięty aby zareagować inaczej niż niemym przyzwoleniem. Miał tworzyć wokół siebie krąg nowych znajomych, sojuszników i być może przyjaciół, a więc czas skończyć z notorycznym odpychaniem od siebie. Z Maxem zdążył się już oswoić na tyle, by nie zabrać ręki i przyjąć ciężar jego dłoni. Za wcześnie było jednak, by zrobić coś więcej czy chociażby go pocałować inaczej niż z nutą pożądania. Nie, to nie mogło się wydarzyć. Spoglądał więc na ten niby zwyczajny gest, a dla nich obu noszący w sobie ciężar dodatkowego znaczenia. Wdychał dym papierosowy i póki co lekceważył swój nikotynowy głód. Uspokajał się pozornym? spokojem Maxa i milczał, oczekując jakiejkolwiek wskazówki mogącej wyjaśnić mu więcej. - Dlaczego? - oderwał wzrok od kłykci chłopaka i popatrzył na jego profil. - Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale chyba mówiłeś, że nie da się przed tym uciec. Powstaje więc proste pytanie, czym płacisz za zwłokę. - nie mówił na głos o tych strasznych trzech minutach gdy myślał, że to on zawinił i doprowadził do jego złego stanu. Nie chciał przeprosin ani współczucia. Nagle drgnął, gdy trafiła go myśl. - Dobrze, że wizja poczekała aż wylądujemy. Nie chcę wyobrażać sobie co mogłoby się stać gdyby cię złapało w tunelu teleportacyjnym. - wszak wizja zaatakowała go jakieś trzy minuty po opadnięciu na schodki. Nastroszył brwi i odchrząknął. - Spójrz na mnie i mi odpowiedz. - zakamuflował w tych słowach prośbę o wprowadzenie w temat, a nawet i o zwierzenie się. Wzbudził jego ciekawość, a więc sprawdzał ile mógłby się dowiedzieć. Wbił ślepia w jego profil i wwiercał się weń spojrzeniem tak intensywnie, aby nie mógł nie spełnić jego oczekiwań. Połowa jego zmysłów koncentrowała się jednak na ciężarze jego dłoni.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyPon Cze 29 2020, 16:07;

- Powinienem płakać? - zapytał jedynie schrypnięty. Sytuacja, w której się znajdowali była w chuj absurdalna, a on nie miał pojęcia, co ma ze sobą zrobić i jak właściwie powinien zareagować, bo nie spodziewał się czegoś takiego i czuł się dziwnie. Nie planował przepowiadać mu przyszłości, nie planował pozwalać na to, by cokolwiek takiego się wydarzyło, ale nie miał na to najmniejszego wpływu, jak widać - nie był w stanie zatrzymać wizji, nie był w stanie powiedzieć przyszłości, żeby się pierdoliła i po prostu go zostawiła w spokoju. Musiał osunąć się w ciemność, wciągając w to jednocześnie drugą osobę, musiał się w to wpierdolić, pokazując Finnowi to, czego nie powinien oglądać.
Nie prosił go o nic. Nie prosił go o cokolwiek więcej. Prosił, niemo, jedynie o to, żeby z nim posiedział, żeby po prostu został, a nie teleportował się teraz chuj wie gdzie. Zachowywał spokój, tłumiąc w sobie tak wiele emocji, które mogłyby się teraz przelać, ukrywając więcej, niż ktokolwiek mógł podejrzewać. Nie dało się znaleźć tak naprawdę zbyt wielu osób, które byłyby w stanie powiedzieć, co dokładnie w nim siedziało i nawet Alise nie była w stanie tego wyjaśnić, nie była w stanie zebrać tych okruchów i czegoś z tym zrobić. Max nie był człowiekiem, który się zwierza, zamknął się w sobie, pozbył uczuć, jakie nie były mu do niczego potrzebne i na co dzień funkcjonował zupełnie normalnie, nie dało się w nim wyczuć goryczy, a nawet ze swojego przekleństwa potrafił żartować, do chwili, gdy nadchodziło. Piekielne uderzenie intuicji, przyszłość, która skradała się, jak jebany złodziej i wślizgiwała się w jego umysł, przemykała przez uchylone drzwi i rozsiadała się przed nim jak wyczekiwany gość. Gdyby tylko wiedział, jak ją zatrzymać, gdyby tylko miał więcej sił, już nigdy nikt nie byłby zmuszony patrzeć na niego, gdy broni się przed zostaniem jedną z kart, herbacianym fusem, szklaną kulą.
- A ty chcesz, żeby cały świat widział to, co ja widziałem? Chciałbyś wciągać innych w swoją ciemność? - zapytał, patrząc na niego spod przymkniętych powiek, jednocześnie starając się brzmieć całkowicie neutralnie i obojętnie. Kącik jego ust uniósł się ponownie, w tym nieco kpiącym uśmiechu, który nie niósł ze sobą żadnych wyjaśnień, a który miał ukrywać jego prawdziwe uczucia. Kogo obchodziła cena, jaką płacił? Pytali, czy jest w stanie przepowiedzieć im przyszłość, prosili o odpowiedzi z kart, nawet Finn igrał z jego intuicją, prosząc go o to, by powiedział mu, co widzi w tarocie. Wielu z nich traktowało to jak zabawę, uważało, że świetnie znając wszystkie techniki wróżbiarskie, jest na pewno w stanie wyczytać z nich coś więcej, znaleźć odpowiedzi, którymi może ich oszukiwać. Ilu jednak było takich, którzy naprawdę wierzyli w to, co go dotykało? Kto z nich wiedział, jak to jest żyć, kiedy jest się jasnowidzem, a przyszłość puka nieustannie do twoich jebanych drzwi? Kto z nich byłby w stanie znieść ten widok, jakim został uraczony Finn i nadal twierdzić, że dla niego to przecież dziecinna igraszka, dar, który powinien wykorzystać? Kto z nich lądował u psychologów i psychiatrów, komu wmawiano problemy umysłowe? Kto musiał przeżywać rzeczy, jakich nie chciał przeżywać? Niektórzy jasnowidzowie słyszeli głosy. On wszystko oglądał, każdy kawałek przyszłości, obracał go w palcach, przypatrywał mu się, a znane mu szczegóły stawały się ostre niczym brzytwy. Widział więcej. Po co pytasz, skoro wiesz.
- Sobą, Finn. Płacę sobą - dodał cicho i zaciągnął się znowu, pozwalając, żeby dym wypełnił jego ciało, zmęczone, poobijane, chore, płonące i zimne. Znał ten stan, kiedy jedyne, co był w stanie robić, to wymiotować, drżeć, uciekać. Gdy był dzieckiem, płakał. Skrzywił się na to wspomnienie, przypominając sobie strach macochy i gniew pierdolonego gnoja. Rzucił niedopałek i zgniótł go czubkiem buta, jednocześnie zaciskając palce na dłoni Finna, ale robił to podświadomie. Jeśli ostatnim razem to Puchon szukał bliskości, tak teraz robił to Max, ale nie mówił o tym na głos, nie wyrażał tego tak, jak pewnie powinien wyrazić. Uderzenie bólu w okolicach żołądka spowodowało, że nieco się zgiął i zacisnął palce wolnej już dłoni, w której wcześniej trzymał papierosa, na materiale koszulki, który dość wściekle zmiął. Dobrze, że było już późno i nikt się tutaj nie włóczył, to był plus, zdecydowany plus.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyPon Cze 29 2020, 17:35;

Nie potrafił powiedzieć jakiej reakcji oczekiwał po tym… ataku? Z pewnością jednak śmiech wydawał mu się nie na miejscu. Niepotrzebnie się zdenerwował ale przemawiały przez niego nerwy wszak nie był przygotowany na tak szalony obrót spraw. Dopiero teraz powoli się uspokajał, odzyskał panowanie nad sobą i mógł spróbować odnaleźć się w sytuacji. Już raz był świadkiem objawiania się przyszłości i było to przy nauczycielce, profesor Jones. Ledwie było po niej cokolwiek widać i gdyby nie poprosiła go wówczas o rozmowę na ten temat to w życiu by nie przypuszczał, że cokolwiek się wydarzyło. To, co widział teraz przechodziło jego pojęcie. Widział formę cierpienia, nie było w tym akcie przyszłości ani grama wyniosłości czy magii. Wiedział już, że nie ma sensu ani prawa nazywać jasnowidzenia darem. Cały ten proces oglądania przyszłości wyglądał dosyć boleśnie, jakby ktoś trafił go cruciatusem, a jego ciało w reakcji sztywniało, spinało się niczym struna i nie wiedziało jak wytrzymać tę dawkę bólu, którego Finn nie mógł nawet sobie wyobrazić. Gdy wyobraził sobie, że musiał żyć z tym przez wszystkie lata, nawet jako dzieciak i za każdym razem reagować w ten sam sposób… to nagle poczuł się jakby jego własne perypetie z kagonotrią były jedynie lekkim katarem w porównaniu tego co Max musiał znosić. Zadane pytania nie miały prostej odpowiedzi i też poruszyły wrażliwe struny zwane naturalną dlań nieufnością. Choć wcale nie miał tego w planach to mimowolnie robili krok w kierunku wzmocnienia tej relacji. Być może miał nigdy nie widzieć jak to naprawdę wygląda, a jednak stało się i teraz będzie spoglądać na chłopaka nieco inaczej. Odnosił wrażenie, że niechcący powierzono mu tajemnicę i przez to został wciągnięty w inny wymiar intymności. - Oczywiście, że nie. - odparł po dłuższym namyśle i z jakiegoś powodu wbił wzrok w tarczę swojego zegarka. - Ale wtedy masz gwarancję samotności, a to na dłuższą metę jest do kitu. - mówił z własnego doświadczenia, a teraz znalazł osobę, która czuła coś podobnego. Max chciał oszczędzić tego doświadczenia innym osobom i czymkolwiek się kierował to jednak odnosił wrażenie, że lecą na tej samej miotle. - Ale rozumiem podejście. - dodał z głośniejszym westchnieniem. Dopuścił do siebie kiedyś jedną osobę. Nie, on się cały mu oddał, otworzył na oścież i pozwolił oglądać ze wszystkich stron, dał tej osobie pełne zaufanie, ofiarował swoje jestestwo, osobowość, myśli… duszę. Byłby w stanie powierzyć mu życie, oddać serce na dłoni, zrobić wszystko co tylko by zechciał. A teraz siedział tutaj, na schodku, u boku tkwił wymęczony Max, a w pustym domu czekał skrzat a nie jego dawna i boleśnie prawdziwa pierwsza miłość. Otworzył swoją ciemność przed łagodnymi brązowymi ślepiami i źle na tym wyszedł. Leczył się z tego uczucia drugi rok i jeszcze nie wyzdrowiał , a przecież z miłości nie da się ot tak wyjść. Czy powinien powiedzieć o tym Maxowi? Popatrzył jak ten profil, na wilgotny kark i czoło, wsłuchał się w jego oddech i stwierdził, że nie powinien. Chyba bałby się o tym mówić na głos, ale jak inaczej mu pokazać, że potrafi zrozumieć jego podejście? Gdy ten zdeptał niedopałek, wyciągnął rękę i oparł dłoń na jego szyi, wabiąc jego spojrzenie ku sobie. Miał coś powiedzieć, ale ten zgiął się jakby w nowej fali bólu. Pochylił się nad nim i mimowolnie rozmasował wnętrzem dłoni jego przedramię jakby chciał tym gestem zastąpić eliksir spokoju. Czekał aż to minie, już nie pytał co się dzieje, a został tak jak Max o to prosił. Tą obecnością próbował odwdzięczyć się za wizytę tamtego poranka. Powstrzymał go, ale też został na dłużej i pomógł zapomnieć o ciemnościach. - Jeśli poczujesz, że to znowu chce się pojawić a jesteś nie tam gdzie chcesz być to przyjdź do mnie. - a na terenie zamku mogło być możliwe szybkie odnalezienie się… jeśli rzecz jasna przyjmie taki scenariusz pod uwagę. - Znajdź mnie, wyślij kogoś po mnie. Zabiorę cię. - chociaż tyle mógł zaoferować choć brał również pod uwagę, że zostanie to odrzucone. Wciąż miał w pamięci słowa Diny - aby dawać szansę ludziom nawet jeśli go zawiodą albo odepchną. W końcu trafi na odpowiednią osobę… kiedyś. Miał nadzieję, że nie przejdzie się na tym sposobie życia. Przez dłuższą chwilę spoglądał na twarz Maxa bez słowa. Powiódł wzrokiem po jego przekrwionych oczach, otarł wilgoć ze skroni i ostatecznie zacisnął zęby, zsunął rękę z jego przedawnienia z powrotem na swoje kolano. Nie powinien się angażować a nie był pewien gdzie w ich relacji znajduje się granica między przyjemnie spędzonymi nocami a zobowiązującą przyjaźnią. - Czy to przeze mnie? - zapytał zanim zdążył się zastanowić. Głos zdradzał, że się tym przejął choć dzielnie próbował udawać, że wcale go to nie rusza. Nagle zapragnął zażyć uspokajacza (i nie miało to żadnego związku z potrzebą uspokojenia się, a jedynie głód) lecz nie miał przy sobie nic oprócz różdżki, portfela i totemu na szyi. Wykrzywił usta w grymasie, ale wyjaśnił swoje zapytanie skoro już ono padło. - Rzucałem na ciebie zaklęcia, a potem gwałtownie wciągnąłem cię w jakąś chorą teleportację. Wcześniej zaś piłeś magiczne świństwa. - nie patrzył na niego, a na tarczę zegarka. Przez ten cały czas nawet nie poruszył ręką, na której tkwiły jego palce.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyPon Cze 29 2020, 18:52;

Czy nie tak było najłatwiej coś ukryć? Schować, nie pokazywać i udawać, mówić, że wszystko jest w porządku? Jak łatwo przychodziło kłamstwo, jak prosto przebiegało przez jego gardło, gdy po prostu pozwalał, by ta sztuczna wesołość przez niego przepływała, jak łatwo było pozwolić goryczy zamienić się w uśmiech, który rozjaśniał jego zmęczoną i bladą twarz. Ukrywał się w swojej ciemności, nie pozwalając na to, by ta w jakikolwiek sposób się zmieniła, krył się w niej przed spojrzeniami innych, nie chciał, by ktokolwiek w nią wkraczał, nie chciał w niej widzieć innych osób, a teraz proszę, mimo wszystko trzymał Finna za rękę, mimo wszystko zatrzymywał go przy sobie, jak pieprzone koło ratunkowe, którego nie chciał puszczać, był dla niego niczym brzytwa dla tonącego. Być może nie trzymałby się go tak kurczowo, gdyby wiedział, jak panować nad wizjami, gdyby się z nimi pogodził, być może byłby całkowicie spokojny i jedynie zapadał się na moment w mrok, gdyby od dziecka miał kogoś, kto byłby w stanie pokazać mu, jak wędruje się po tej ścieżce. Wtedy pewnie nie brodziłby w tym jebanym bagnie, nie dusiłby się, nie płakał po nocach, nie uciekał, gdy tylko źle się czuł, wtedy może nie walczyłby tak zażarcie, by ukryć to, co się z nim działo, może wtedy nie przyklejałby sobie łatki szaleństwa. Ile miał lat, kiedy wypowiedział pierwszą przepowiednię? Trzy? Nie mógł mieć więcej, nie mógł, doskonale pamiętał to, co wtedy widział i z wielką zadrą w sercu rozpamiętywał to, jakie było to proste, po prostu pozwolił, by przyszłość przeszła do teraźniejszości, by stopiła się z nią w jedno. Nie było ciemności, ta nie czaiła się na obrzeżach jego umysłu, wszystko było proste, wszystko było naturalne. Później stał się wyrzutkiem, szaleńcem, chorym psychicznie dzieckiem, które trzeba było zniszczyć, które trzeba było zgnieść, a on tak bardzo chciał być normalny, tak bardzo chciał być sobą, że zabijał w sobie te wizje, walczył z nimi, jak z jakimiś jebanymi smokami, poświęcał swoje zdrowie względem bycia takim, jak reszta rodzeństwa. Ile lat? Ile jebanych lat musiał to ukrywać, ile lat grał, jak oni chcieli? Czy kiedykolwiek będzie jeszcze w stanie po prostu zamknąć oczy i pozwolić, by przyszłość zlała się z teraźniejszością? Czy znajdzie tę równowagę, która pozwoliła mu, jako dziecku, na ten całkowity spokój i zaakceptowanie tego, co widział?
Nie chciał go w to wciągać. Nie chciał, żeby wiedział, bo mimowolnie czuł, jak ta prosta nić, zaczyna się plątać. Nie potrzebował bliskości, nie potrzebował czegoś poważnego, nie chciał temu zaufać, nie chciał w coś podobnego brnąć, a los chichotał wściekle, najpierw pokazując mu śmierć Finna, a teraz zmuszając jego intuicję do tego, by powierzyła mu kolejną wizję, by pokazała mu kolejną rzecz, akurat wtedy, gdy chłopak znajdował się przy nim. Po co, do kurwy, po co to się tak toczyło? Nie mieli względem siebie żadnych zobowiązań, nic nie obiecywali, nic ich nie łączyło, a teraz znali swoje tajemnice, wiedzieli o czymś, o czym nie miała pojęcia reszta świata.
- A bezgraniczna wiara w czyjąś bliskość mniej boli? - zapytał, może nieco ironicznie, a na jego ustach znowu pojawił się ten irytujący uśmiech, pomiędzy bólem a kpiną. Czy on nie ufał bezgranicznie ojcu? Kochał go, jako dziecko, a ten złamał go całkowicie. Wierzył w jego miłość do matki. Dopóki nie usłyszał słów prawdy. Po co miał się przed kimś otwierać, po co miał dopuszczać go blisko siebie, skoro miłość kończyła się jedynie cierpieniem? Tak, była Alise, ale ich relacja wyglądała zupełnie inaczej i chociaż otworzył się przed nią, chociaż wiedziała o nim prawie wszystko, to wciąż pozostawała ta część, której jej nie pokazał, której jej nie zdradził, ta kurewsko miękka część, która właściwie umarła, kiedy ostatecznie stracił dom, kiedy umarła Rose, kiedy został sam i sam postanowił iść przez życie, nie oglądając się na innych, nie szukając miłości, bo na nią właściwie pluł.
Ból uderzył i znikał. Max zamknął na moment oczy, czując niesamowitą wdzięczność za ten prosty dotyk, jakim został obdarzony, ale nie poruszał się. Czekał, co się wydarzy, w którym miejscu poczuje jeszcze, jak jego ciało wyje po tym, co mu zagwarantował, po tym skoku na własne istnienie, po tym, jak walczył ze sobą. Przez jego palce zaczęły maszerować setki delikatnych mrowień, a on siedział tak nieznacznie pochylony, czując, że jeszcze chwila i może po prostu zacząć się znowu osuwać, ale uspokoił się, minęło, a on był w stanie złapać głęboki oddech, zaś słowa Finna nie docierały już do niego jak spod wody.
- Przypilnuję cię w nocy - odpowiedział na to. To była obietnica? Być może, ale Max nie chciał się nad tym zastanawiać. Zamknął oczy, kiedy tylko Finn przesunął palcami po jego skroni, a potem zerknął na niego spod przymkniętych powiek. Istniały granice, jakich lepiej było nie przekraczać, jakie istniały po to właśnie, by wskazywać, jak powinna przebiegać bariera i nie należało ich naruszać, ani teraz, ani nigdy. Uniósł rękę, by potrzeć oczy, kiedy Finn zadał pytanie, a on wstrzymał oddech, potem zaś wysłuchał go do końca i trwał przez chwilę w zawieszeniu, z jakiego trudno było uciec. Co powinien mu odpowiedzieć? Jak, kurwa, ma to wytłumaczyć.
- Przez ciebie - powiedział cicho. - Ale nie z powodów, jakie wymieniasz. Kiedy... na mnie patrzyłeś... obudziłeś moją intuicję, która już czuła, że chce mi coś pokazać - dodał cicho, patrząc na drogę przed nimi. Wciąż zaciskał palce na jego dłoni i nie chciał ich cofać, jakby to dawało mu poczucie bezpieczeństwa, poczucie, że trzyma się rzeczywistości i nigdzie nie odpływa. Starał się o tym nie myśleć, bo nie chciał świadomie przyznawać, że tego potrzebuje, nie chciał mówić - tak, to dla mnie ważne, bo na chuja pana, na co mu to było? Wiedział, że teraz się już nie wykręci i będzie musiał mu powiedzieć, co miał na myśli, będzie musiał mu powiedzieć, o tym, co poczuł, co zobaczył, gdzie był. I co takiego powodowało, że dokładnie tak, kurwa, zareagował.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyPon Cze 29 2020, 20:52;

W życiu nie przypuszczałby, że tak to się potoczy. Jakąś godzinę temu byli na imprezie u Lucasa, a teraz siedzieli tu poobijani i nie dość, że Max oberwał najmocniej po upadku z teleportacji to w dodatku zaatakowała go wizja. Pozbył się wszystkich swoich sił i jeśli oceniać jego energię po ilości potu na jego koszulce to on powinien natychmiast położyć się do łóżka i odpocząć. Tylko jak to zorganizować? Są w Dolinie Godryka, jakakolwiek forma transportu nie wchodziła w grę. Pozostało poszukać jakiejś gospody i wynająć pokój, aby chłopak mógł do siebie dojść. Nagle zaczął przejmować się jego samopoczuciem - wcześniej też nie był zupełnie obojętny - jednak teraz zauważył, że przeszkadzały mu wszelakie obrażenia i jego złe samopoczucie. Chciał dążyć do ich zlikwidowania i przyspieszenia jego regeneracji. Denerwował się, bo coś mu dolegało, a on oczywiście nie umiał pomóc, bo lubił polegać na innych w kwestiach leczniczych. Nie miał pojęcia jaki bagaż doświadczeń nosił na swoich barkach. Znał jedynie szczątkowe informacje, które układał sobie w jakąś sensowną ciągłość, ale pytanie o szczegóły to już zaangażowanie. Przy Lou czy Boydzie nie byłoby z tym większego problemu bo z nimi nie łączył go nic związanego z fizycznością, a tutaj... komplikacja relacji była ryzykowna. Przecież obojgu było wygodnie tak jak to wyglądało dotychczas. A przez tę wizję zbliżyli się do siebie poprzez dwojakie i różnorakie uczestnictwo w akcie spoglądania w przyszłość - obaj jako obserwatorzy choć zupełnie innej płaszczyzny czasowej.
- Bezgraniczna wiara w czyjąś bliskość jest głupotą, Max. Możesz dostać milion obietnic, że ktoś przy tobie zostanie. - zabrzmiał bardzo gorzko. Każdy z nich nawiązywał do innej osoby uczestniczącej niegdyś w życiu. A jednak problem był podobnej natury. - Wyszedłem z założenia, że jeśli chcesz mieć kogoś na stałe obok siebie to najlepiej go trzymać, pilnować i nie pozwalać odejść. - bo to lepsze rozwiązanie aniżeli uczucie porzucenia. Lepiej napracować się przy pilnowaniu drugiej osoby niż potem cierpieć. Póki co nie odbierał tego jako osaczanie czy odebranie wolności, on po prostu nie chciał być sam i szukał osoby, która byłaby w stanie zostać w jego życiu na stałe. Ze Skylerem mu nie wyszło przez Vinciego i musiał opracować plan jak całkowicie wyeliminować rozpraszacze z przeszłości, aby ratować swoją przyszłość. O ironio, Max o nią mimowolnie dbał. Kącik jego ust zadrgał po otrzymaniu obietnicy "popilnowania w nocy". - Będę potrzebować tego w wakacje. - szepnął tonem jakby zdradzał mu tajemnicę. - Wyjeżdżam razem z Hogwartem, a w nocy... - nie umiał tego wyjaśnić. - ... wolę mieć pewność, że mam kogoś w zasięgu ręki. - bo przecież nie może przez bite dwa miesiące funkcjonować na eliksirze słodkiego snu. Świadomość obecności drugiej osoby pomoże mu pilnować się, być może ocknąć, jeśli znów jego nogi poniosą go gdzieś daleko, gdzie nie będzie przytomny. Lunatykowanie może i nie było groźne samo w sobie, ale z połączeniem manii... Potrząsnął głową i wolał upewnić się czy to on zawinił z tą wizją czy jednak może próbować przejść z tym do życia codziennego i zaakceptować fakt, że nie ma wpływu na proces oglądania wizji. Nie otrzymał też odpowiedzi czy Max będzie chciał w przyszłości jego obecności i choć było to przykre to jednak nie dociekał. Gdy przyjdzie co do czego to się wszystko okaże. Potwierdzenie bolało jak cios Bombardą prosto w pierś i nawet pomimo wyjaśnienia poczuł się paskudnie. - Czyli wywołałem to tylko patrzeniem. To sugestia, żebyśmy jednak trzymali dystans? - nie sądził, że zadanie tego pytania wywoła na jego policzkach bladość, a w spojrzeniu z trudem ukrywany żal. Nie patrzyli sobie w oczy, jakoś ciężko było utrzymać ten kontakt wzrokowy.
- Skoro to ja... to znaczy, że znów mnie widziałeś? W przyszłości? - padło pytanie, które cisnęło mu się na usta już wcześniej - był cholernie ciekaw tych wszystkich obrazów, choć cena była zdecydowanie zbyt wysoka. Zacisnął palce w pięść, włącznie z tymi, które były zakrywane przez jego dłoń. Jeśli widział przyszłość... jeśli był tam kolejny nocny kryzys to będzie się stresować przed każdym z wieczorów. Na końcu języka miał zapytanie czy widział jego śmierć, kolejną, ale nie odważył się wypowiedzieć tego na głos. Klął na siebie. Przyczynił się do stanu Maxa i nawet jeśli powody były inne to czuł się teraz źle. Zgrywał się na wizzengerze, przecież gdyby wiedział jak bardzo boli oglądanie przyszłości to nie zapewniałby go, że będzie się kręcić blisko, aby wszystkie wywoływać. Los sobie chyba z niego kpi. Nie spoglądał na Maxa, dał mu możliwość zebrania myśli bz wyczekującego spojrzenia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyPon Cze 29 2020, 21:19;

Czy gdyby wiedział, jak to się skończy, jeśli pobiegnie go ratować, to na pewno by to zrobił? Tak. Wiedział doskonale, że nawet wtedy pobiegłby jak skończony idiota, bo nie umiałby sobie wybaczyć, że nic nie zrobił. Czuł się odpowiedzialny, czuł, że skoro coś widział, to powinien móc coś z tym zrobić i był przekonany, że nie może tego tak zostawić. Przyszłość wyraźnie miała dla niego w tym jakiś jebany plan, ale ponieważ nigdy nie wiedział, co dotyczyłoby jego samego, to wpadł prosto w środek bagna i za chuja pana nie wiedział, co miałby z tym teraz zrobić. Nić była mocna, skręcona, a teraz miał wrażenie, że obaj dotknęli czegoś tak niesamowicie intymnego, że nie da się tego już w żaden sposób odwrócić.
- Po chuj, jeśli on tego nie chce? Żeby katować samego siebie? - rzucił na to, żonglując własnym doświadczeniem, własną relacją, opierając się o jego nadzieję, że ojciec zobaczy w nim syna, a nie ścierwo. To bolało, ale nie przyznawał się do tego, nie mówił na głos, jak bardzo cierpiał, jak cierpiało to dziecko, które było gdzieś wciąż w nim zamknięte. Nawet jego pierdolony bogin miał ryj tego kutasa, był nim, z tymi papierosami, z tym wszystkim... Max zacisnął mocno powieki, bo ostatnie czego teraz chciał, to myśleć o przeszłości. Brama dla wizji nadal była otwarta, obawiał się więc, że gdy za mocno się na czymś skoncentruje, to przywoła kolejną, a tego żaden z nich na pewno by nie chciał.
Nie zrozumiał. Nie do końca. A Max nie wiedział, jakich, kurwa, miałby użyć słów na to, żeby mu powiedzieć, że on również potrzebuje pomocy. Czuł się jak jakiś jebany kundel, który wiernie siedział pod drzwiami, ale nie dopraszał się głaskania, czy innej czułości, bo za dużo oberwał po ryju, żeby znowu tego chcieć, żeby znowu tego szukać, żeby o to prosić, czy się za tym rozglądać. Zagryzł wargę tak mocno, że poczuł na języku smak krwi, ale nie zamierzał się tym przejmować. Nie był jebanym tchórzem, a nie było sensu mówić, prosić, nie było sensu zapewniać, że chce, żeby z nim został. Nie był w końcu jakimś pierdolonym gównem, które z niczym sobie nie radziło! Spojrzał na Finna, starając się zrozumieć, co dokładnie ma na myśli, ale zaraz zacisnął mocniej powieki, przypominając sobie, co dokładnie widział chwilę wcześniej - noc, ciemność i jego, który dokądś szedł, kręcił się, coś go chyba niepokoiło. Czy to mogło być to? To miała być jakaś zapowiedź, jakieś ostrzeżenie, wskazanie tego, co ich czeka? Miał, kurwa, powiedzieć teraz wszystkim, że koniecznie musi spędzić z nim wakacje? Ja pierdolę. Poczuł, że serce zaczyna mu mocniej bić, więc złapał głębszy dech, a potem chłopak zaczął tak pierdolić, że aż parsknął w myślach.
- Nie. Widzisz... Czasami intuicja coś mi podpowiada. To trochę tak, jakby przyszłość spoglądała nieustannie przez moje oczy. I... coś musiało mi powiedzieć, że powinienem... z tobą być - powiedział cicho, patrząc nadal w zupełnie inną stronę. Nie powinien był tego mówić, ale jednocześnie - nie mógł i chyba nie chciał tego powstrzymywać. Miał poczucie, że Finn naprawdę go potrzebuje, a kiedy tak siedzieli obok siebie, to coraz mocniej, coraz boleśniej czuł, że on potrzebuje jego obecności, że drugi człowiek u jego boku po takiej zapaści, jest dokładnie tym, za czym tęsknił. Przypomniał sobie, jak Melusine ułożyła sobie jego głowę na kolanach, jak chlusnęła mu wodą w twarz, jak odgarniała mu włosy z czoła. Czuł, jak Finn zaciska pięści i sam zacisnął mocno palce na jego dłoni, a potem, może podświadomie, może ze słabości, osunął się w stronę chłopaka, tak, że faktycznie się o niego oparł, a jego ciało nieznacznie się rozluźniło. Nie chciał spoglądać mu w oczy, bo to wiele znaczyło, choć nie wiedział, jak do tego doszło.
- Tak - powiedział cicho i nim się powstrzymał, wsparł czoło o jego głowę, w efekcie czego mówił teraz właściwie wprost do jego ucha. - Teraz... już wiem, co widziałem - dodał jeszcze, a później odetchnął głęboko. - To była noc, w której czasie chcesz mieć kogoś w zasięgu ręki - stwierdził, zamykając oczy, by potem zmusić się do tego, by się odsunąć. Nie potrzebowali tego, ani trochę, to nie było coś, na czym powinni się koncentrować, nie musiał siedzieć tak blisko niego, ba, nie powinien, kurwa. Zacisnął jednak mocniej palce, co zrobił właściwie podświadomie, jakby chciał uspokoić Finna, jakby chciał go w ten niemy sposób zapewnić, że go nie zostawi. Mógł się w tej wiadomości z nim przekomarzać, ale czuł się w pewien sposób odpowiedzialny, czuł, że powinien mu pomóc.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyPon Cze 29 2020, 22:09;

- Jeśli nie chce to znaczy, że cię nie kocha. - oznajmił sucho i wzruszył ramionami bagatelizując wszelakie uczucia związane z miłością. Skoro ktoś, kogo pokochał nie dotrzymał obietnicy bycia przy nim na zawsze to jeśli kiedykolwiek dane będzie mu się zakochać to on osobiście zadba, aby ta osoba nigdy od niego nie odeszła. Oczywiście dopiero wtedy gdy się upewni, że odwzajemnia uczucia lecz w chwili obecnej tkwił w etapie gorzkiej świadomości, że się nie zakocha tak łatwo. Najwyraźniej musi odbyć jeszcze dłuższą "karę" za swoje błędy w obu związkach, a okłamywanie Skylera wydłużało ten proces. Słysząc jak Max nabiera tchu zerknął nań kontrolnie, jakby w obawie, że ta wizja znów się zaczyna, a chyba nie mogło być ich jedna po drugiej w tak krótkim odstępie? Istniały w ogóle jakieś zasady tego jasnowidzenia? Jeśli zapyta to znaczy, że się angażuje. Przyzna się na głos, że interesuje się jego aktualnym samopoczuciem i irytuje się bezsilnością w kwestii poprawy. To był zwyczajny życzliwy i ludzki odruch, empatia, a on oczywiście bał się, że znalazłby w tym coś, co mu się nie spodoba bądź broń Merlinie Max mógłby wyczytać w tym jakieś oczekiwania odwzajemnienia zainteresowania, a to stworzyłoby plątaninę emocji przed którymi uciekał. Niestety przez ten atak wróżenia zostali wepchnięci na inną płaszczyznę relacji. Słowa Maxa wprawiły jego serce w nieprzyjemny skurcz zwieńczony kłuciem w żebrach, niczym kolka wywołana zbyt szybkim biegiem bez ani chwili rozgrzewki. - Przyszłość chce, żebyś mnie niańczył bo inaczej odwali mi i się pójdę skoczyć z krańca wysokiego tarasu, który znajduje się kilkanaście przecznic stąd. Grymt bra. - wykrzywił usta w grymasie, wciskając rzecz jasna obco brzmiące przekleństwo. Z jednej strony powinien się cieszyć, że jakiś tam los wprowadza mu do życia nową osobę lecz z drugiej... sam chciał wybrać kto zostanie w jego życiu na dłużej. Te pieprzone wizje nie zostawiały im większego wyboru bo Max nie był obojętny na krzywdę, a Finn nie chciał go odpychać, bo dobrze mu było w relacji kiedy nie rozmawiali o zbyt trudnych rzeczach. Popatrzył nań, gdy ten oparł o jego bark głowę. To było przekroczeniem tej niepisanej i niewypowiedzianej granicy, w ustach poczuł smak paniki, ale przecież jeśli go odepchnie to wróci do punktu wyjścia. Niech to szlag, czyli jednorazowa nocna przygoda postanowiła się rozwinąć. Naprawdę zapragnął smaku uspokajacza. Znieruchomiał i mimowolnie skupił się na gorącym oddechu owiewającym jego ucho przy którym rozbrzmiewał zdradziecki szept. Powinien cieszyć się, że dobrze przewidział co może stać się w wakacje. Powinien pogratulować sobie tej przezorności i faktu, że Sprytek zapakuje mu na wyjazd spory zapas eliksiru uspokajającego i słodkiego snu. Usłyszenie jednak, że to faktycznie się wydarzy i naprawdę będzie potrzebować pomocy odebrało mu motywację. Krew zawrzała w jego żyłach i nie tylko z tego powodu, że Max mądrze się odsunął, ale z faktu, że pomimo swoich przygotowań to nie da sobie tam rady sam. Jakaś jego część chciała wierzyć, że obędzie się bez pomocy, ale skoro Max to przed chwilą widział to wiedział, że to się wydarzy. Jego wizje sprawdzały się. Wbijał paznokcie we wnętrze swojej dłoni i nie zerwał się na równe nogi tylko i wyłącznie przez to, że Max cały czas trzymał jego rękę. Teraz to on stracił zdolność spokojnego oddychania. - Vad fan. - jęknął i wcisnął kłykcie drugiej dłoni prosto w swoje powieki. - Ojciec ma rację, że nie powinienem opuszczać Szwecji. Ale nie zniosę zamknięcia. - czemu w ogóle mu o tym mówił? Przecież to go nie interesowało. - Co się tam wydarzyło, Max? - tłumił w głosie przekleństwa i rozżalenie? Popatrzył na niego w końcu, po takim długim czasie, a wzrok miał przesłonięty wieloma pochodnymi różnorakich emocji. - Próbuję to wyeliminować, zminimalizować, przygotowuję się non stop, a ty mi mówisz, że wszystko szlag trafi cokolwiek bym nie zrobił. Więc skoro tak czy siak twoje wizje się spełniają to po cholerę wszystkie te przygotowania? - a przecież Max nie wiedział, ze zdarza mu się cierpieć na spotęgowane lunatykowanie i to od całkiem krótkiego czasu. Wyciągnął pięść spod jego palców, ale tylko po to by rozpleść swoje i zacisnąć je na nadgarstku Maxa, trzymając go w ten sposób, tu, w jednym miejscu tak długo aż mu nie odpowie. - Powiedz mi co tam było. Muszę wiedzieć, Max, to bardzo ważne. - czy nie był bezlitosny domagając się, aby już i tak zmęczony chłopak ponownie zerkał w przyszłość? Finn zwyczajnie bał się, że w nocy, gdy nad sobą nie panuje to stanie się coś złego. Nienawidził braku kontroli nad sobą.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyPon Cze 29 2020, 23:23;

- Wiem - powiedział cicho, gorzko, chociaż zrobił to dopiero po chwili. Alise wypowiadała się różnie, mało pochlebnie na temat jego ojca, ale chyba nikt aż tak dosadnie nie stwierdził czegoś, co było oczywiste. Max, choć sam przecież miał go za złamanego kutasa, chyba naprawdę chciał wierzyć, że jednak cokolwiek dla niego znaczyło. To było coś, czego oczekiwała większość ludzi, choć przecież wiedział, ze nie powinien się niczego spodziewać, choć wiedział przecież, że jest niczym, a liczyło się tylko i wyłącznie jego przyrodnie rodzeństwo. Prychnął cicho pod nosem, co brzmiało nieco jak westchnięcie, a później sięgnął znowu po paczkę papierosów, by podsunąć ją pod usta i wyciągnąć jednego z nich. - Po prostu większość z nas jest jebanymi debilami, wierzącymi w to, że powołuje się nas na ten świat dlatego, że się nas chce - burknął, nieco niewyraźnie z uwagi na papierosa, którego próbował odpalić i co zrobił w końcu, by znowu zaciągnąć się mocno. To pozwalało mu się uspokoić, pozwalało mu nie myśleć. Wymazał te wszystkie słowa, jakie padły, odsunął je na bok, wyrzucił na śmietnik historii, razem z ojcem i dawnym domem, ze światem, którego przecież nawet nie umiał i nie mógł nazwać swoim, czego nie powinien ruszać, bo było jedynie śmierdzącym gównem. Zamknął oczy, pozwalając, by dym znowu wypełnił jego płuca, palił dość szybko, jakby to miało go uspokoić, jakby miało nad nim zapanować, ale tak naprawdę było wierutną bzdurą, bo ledwie chwilę później na jego wargi wypłynął ten sam uśmiech, który wyrażał kpinę i gorycz.
- Przyszłość chce ode mnie wielu rzeczy, Finn - powiedział, jakby chciał to złagodzić, jakby chciał się odciąć, powiedzieć mu, że wcale nie jest wyjątkowy i nie powinien myśleć o sobie w ten sposób, że nie powinien koncentrować się na swojej osobie, że nie powinien tego łączyć, nie powinien zakładać, że wizje uparły się właśnie na niego. To było odcięcie, jakiego pewnie obaj potrzebowali, w końcu nie było sensu twierdzić, że to coś wyjątkowego, że to unikatowe i naprawdę istnieje coś, co jest silniejsze, niż mogło się im wydawać. Na chuja by im to było? Nic, to nic by nie dawało, nic by nie zmieniało, nie potrzebowali takiego gówna. Cofnął się, a kiedy tylko Finn zaczął się znowu zachowywać tak, jak większość osób, która usłyszała niekorzystną dla siebie wróżbę, Max aż lekko pokręcił głową. Cóż, czego innego miał się spodziewać? Nie było chyba człowieka, który byłby w stanie tak naprawdę przyjąć to ze spokojem, szkoda tylko, że zawsze to on dostawał opierdol, że to jemu się dostawało, bo to on spozierał w jebaną przyszłość. Jakby to była, kurwa, jego wina, że ta tak wyglądała. Nic zatem dziwnego, że Max wpatrywał się gdzieś przed siebie, że pozwalał, by jego myśli płynęły swobodnie, chociaż przecież słyszał to, co mówił Finn, chociaż przecież rozumiał to, co do niego wypowiadał, to jednak nie chciał tego zaakceptować, nie chciał się z tym pogodzić i nie chciał... Poczuł dziwne ukłucie, kiedy Finn wyrwał mu rękę. Już zamierzał się wycofać, kiedy chłopak gwałtownie złapał go za nadgarstek, a on zamarł. Był narzędziem. Jebanym narzędziem. Odetchnął głęboko, a później spokojnie odwrócił się do Finna, by na niego spojrzeć, wprost w te jego jasne oczy. W jego ciemnych nie dało się nic dostrzec, nic wyczytać. Robiło się już ciemno, nic zatem dziwnego, że było to jeszcze trudniejsze, a na dokładkę Max nie zwykł okazywać swoich emocji, swoich prawdziwych emocji, które chował głęboko przed spojrzeniami innych.
- Jak bardzo dokładnie chcesz wiedzieć? - zapytał cicho. Profesor Albescu mówiła, że to jak przechodzenie przez drzwi. Nie zawsze się udawało, trzeba było to ćwiczyć i być cierpliwym, ale dało się to przywołać, jeśli naprawdę się tego chciało. Max nie wiedział, czy będzie w stanie sobie z tym poradzić, skoro dopiero co próbował powstrzymać przyszłość, nie wiedział, czy ta zechce z nim współpracować, ale czuł ją wciąż blisko, jak się czaiła. Wygasił ją co prawda wdając się w rozmowę, ale teraz równie dobrze mógł spróbować ją skusić, przywołać, mógł się postarać. Chuj. Nie wiedział, dlaczego to robi. Czy dlatego, bo chciał spróbować? Czy może raczej dlatego, że na powierzchni jego wnętrza unosiło się nieznośne kłucie, jakiego nie umiał do niczego przypisać? Chciał coś, kurwa, udowodnić? Chciał pokazać Finnowi, że nie musi się obawiać, że wyląduje z nim w jakimś bagnie? Chuj wie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyWto Cze 30 2020, 09:54;

Nie wiedział co ma odpowiedzieć na jego słowa. Nie umiał postawić się w jego sytuacji, a Max brzmiał tak gorzko, że chciało się go pocieszyć. Ale jak? Nie umiał wspierać słowem tak jak robili to inni. Nie wiedział co się mówi w takich okolicznościach. Potrafiłby opowiedzieć o tym co można mówić na spotkaniach czystokrwistych, ale w sytuacji kiedy człowiek potrzebuje słów wsparcia to czuł, że zawodzi. Przecież nie powie mu "stary, głowa do góry, jesteś chciany" bo przecież Max powiedział właśnie, że raczej takowy nie był. Najwyraźniej tylko mu dokopał swoją wcześniejszą wypowiedzią, bowiem nie załapał, że mogła być mowa o rodzicach. On myślał o Vinim, a on najpewniej o tych, którzy mieli być jego oparciem. Drążenie tego tematu to gwarancja zaangażowania, przepychanie relacji o krok dalej a przecież nie chciał się spieszyć. Spoglądał zatem na niego z konsternacją, gdy przesłaniała go chmura dymu tytoniowego. Nie wiedział już co ma myśleć. Nie wiedział jak postawić się w tej sytuacji, co robić, co sądzić, co mówić. Wcześniej był skory "wywoływać" i kusić pojawienia się wizji, ale dosyć szybko stracił na to ochotę. Max płacił za to swoim zdrowiem, a Finn znowuż nie miał w sobie tyle odwagi, aby przyjąć prawdę ze spokojem. Cokolwiek burzyło jego widzenie na świat zawsze wywoływało to w nim małe trzęsienie. Tak też teraz było i słowa Maxa być może miały dać mu do zrozumienia, że nie powinien odbierać tego tak osobiście. Może wypadałoby się właśnie teraz znieczulić? Tylko jak to zrobić, gdy krew wrze w żyłach, bo przyszłość znowu mu się nie spodobała. Najwyraźniej obecny tryb życia nie zapewni mu nigdy spokoju, ale nie wiedział co miałby zmienić, aby jakakolwiek potencjalna wizja miała być do nich przyjaźniej nastawiona. On się tu pieklił, a Max popatrzył na niego spojrzeniem wypranym z emocji, a to przywodziło na myśl, że woli ukryć swoje prawdziwe odczucia… akurat teraz. To westchnienie kojarzyło się z rezygnacją, jakby już wielokrotnie przechodził przez burzliwe reakcje innych. A Finn wyjątkiem nie był, spoglądał teraz egoistycznie, domagał się detali, a przecież przed chwilą Max niemal stracił tu przytomność. Czy nie za dużo już go wymęczył? Miał plan spędzić to popołudnie w znacznie milszy sposób, na przykład na naznaczaniu jego skóry nowymi malinkami, a właśnie ściskał jego nadgarstek, wpatrywał się w niego płonącym wzrokiem i przymuszał do zaglądania tam, gdzie pojawia się cierpienie. Mistrz taktu, brawo. - Nie. Nie. Kuźwa. - ilekroć poznawał treść wizji to nie mógł się później uspokoić ani przejść z tym do porządku dziennego. Wariował. Poluzował palce na jego nadgarstku, cofnął je, aby nie miażdżyć jego skóry. Zamknął oczy i próbował przypomnieć sobie smak uspokajacza i tym samym uspokoić wrzącą w żyłach krew. Niestety efekt placebo działał w inny sposób i nie pojawiał się na zawołanie. - Jeśli mi powiesz to odechce mi się wakacji. - przeczesał palcami włosy, wtłoczył w siebie haust powietrza i przymusił do zachowania spokoju. - Przepraszam, Max. - zerknął w ciemne oczy ze świadomością, że nie spotka w nich nic. - Jesteś wykończony, poobijany, a ja myślę o sobie, bo coś mi się nie podoba. - podniósł się ale tylko po to, aby kucnąć tuż przed nim i przytrzymać się jego kolan, aby nie fiknąć w tył. - Lepiej będzie jak obaj nie będziemy o tym myśleć. Tak mi się wydaje. - niejako proponował ucieczkę przed przyszłością. Nawet jeśli ta ich obu dorwie - każdego na swój sposób - to przecież mogą przez chwilę wierzyć, że będą dla niej nieosiągalni tak długo jak przekierują myśli na coś innego. - Na co masz ochotę? Piwo, coś zjeść, gdzieś pójść? Zrobimy to. - wzruszył ramionami, choć w jego głosie cały czas kryły się nerwy, które akurat taktownie próbował trzymać na wodzy. Czuł się winien mu… towarzystwa, które wykracza poza kwestię łóżkową. Nie chciał go zostawiać samego, a skoro utknęli na jakiś czas w Dolinie Godryka to muszą się czymś zająć zanim Max nie poczuje się lepiej. Powstrzymywał niecierpliwość związaną z treścią jego wizji. Chciał znać wszystkie obrazy, ale z drugiej strony wiedział, że to nie przyniesie nic dobrego. Niepotrzebnie się obaj zdenerwują, a nieświadomość też ma swój urok. Tchórzył, to pewne, ale nigdy nie mówił, że jest śmiałkiem wchodzącym prosto w paszczę smoka. Ta wadą była cierniem w jego oku, ale jakoś z nią żył i choć była ona ujmą to jednak patrzył prosto w oczy Maxa, aby ten miał świadomość, że rozmawia z facetem o wielu wadach. Przesunął jedną dłoń z jego kolana w kierunku uda, niby po to, by się stabilniej trzymać na kuckach, a być może z innego powodu. Czuł się cholernie winny wszystkich tych wydarzeń a skoro przeprosiny ani trochę nie pomagały to pokracznie improwizował. Dał mu zatem wybór, jeśli oczywiście miał ochotę pozostać jeszcze w jego towarzystwie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyWto Cze 30 2020, 14:02;

Nie oczekiwał, że zostanie pocieszony. Będąc szczerym - nie oczekiwał niczego, po prostu przyjmował to, co było, tak jak było. Każdy z nich myślał o kimś innym, każdy miał prawo do własnego zdania i tyle. Kurwa, nie zamierzał się w to zagłębiać, aczkolwiek teraz, kiedy był słaby i poobijany, był bardziej skłonny do jakichś gorzkich słów, do szukania pocieszenia, którego nawet nie do końca rozumiał, nie identyfikował i nie wiedział, po co ono miałoby mu właściwie być. Zaciągnął się mocno, kiedy Finn milczał, ale nie wymagał od niego ani jednego słowa, nie prychał, nie parskał, nie obrażał się, jak dwulatek, godząc się na to, co przychodziło, na to, co dostawał, jak to wyglądało. Nie czuł potrzeby zagłębiania się, bo wiedział, że jego rozmówca po prostu tego nie chce. Tak jak Lou nie życzyła sobie dotyku, tak Finn nie życzył sobie prawdziwej bliskości, a Max, wbrew pozorom, potrafił szanować te wybory. Pozostawał więc neutralny, wyprawny z emocji, które skręciły się gdzieś w jego wnętrzu, a później wypierdolił je w chuj daleko, bo nie były mu do niczego potrzebne. Robiły tylko większe zamieszanie i prawdziwy pierdolnik, w czym chyba się zgadzali, chociaż znowu, Max nie wiedział dokładnie wszystkiego, ale nie zamierzał dopytywać, bo to znowu byłoby zrobienie kroku nie wiadomo dokąd. Balansowanie nad przepaścią? Może. Chuj z tym.
Skoro Finn chciał znać przyszłość, to proszę bardzo. Chciał, ale zapewne znowu się wkurwi, to był jednak jego wybór i Max właściwie już szykował się do zanurzenia na nowo w tę ciemność. Zaczęło mu nawet dzwonić w uszach, kiedy zaczął koncentrować się na wspomnieniu tego, co widział, musiał to przywołać, jeśli jeszcze raz chciał zanurzyć się w tej ciemnej, bagnistej wodzie, która była dziwna, lepka, nieprzyjemna, która była obca, a jednocześnie - która go wzywała. Nic zatem dziwnego, że słowa Finna początkowo docierały do niego jak przez mgłę, jakby zaczęło ich coś rozdzielać. Tracił koncentrację, przypominając sobie, co mówiła mu profesor Albescu, walczył wściekle z tą przyszłością, która napływała i odpływała, ale nie umiał jej dobrze uchwycić. Na jego przedramionach pojawiła się gęsia skórka, a spojrzenie pociemniało, kiedy wędrował pomiędzy dwoma światami, nie umiejąc uchwycić się żadnego z nich. Wtedy Finn położył dłonie na jego kolanach, a Max wciągnął gwałtownie powietrze, czując jednocześnie postrzał w okolicach kręgosłupa i skoncentrował się na tym, co się działo. Przed tym nie da się uciec. Finn mógł proponować odsunięcie od siebie przyszłości, mógł mówić, żeby w nią nie zaglądali, nie rozgrzebywali jej, mógł to wszystko proponować, może ze strachu, może z niepewności, czymkolwiek to jednak kurwa, było, nie mógł tej przyszłości zabrać od Maxa. Ona już żyła w nim, w jego głowie, w jego wspomnieniach i gdzieś nim targała. Jeśli Finn nie chciał wiedzieć, on musiał wiedzieć i musiał czuwać. Nie dostał żadnych konkretnych wskazówek i to pewnie utrudniało wiele spraw, ale przecież profesor Albescu twierdziła, że czasami można było z przyszłością dyskutować. Może zdoła dowiedzieć się: kiedy, ale Finn nie musiał o tym wiedzieć.
Uniósł rękę, by ponownie położyć ją na jego karku tak jak na przyjęciu urodzinowym. Jego palce były lodowato zimne, z czego zdawał sobie sprawę, ale nie zamierzał o tym jakoś bardzo myśleć. Towarzystwo. Tak, potrzebował go, ale sam nie wiedział do końca czego. Skinął jednak głową, uśmiechając się zaczepnie i spróbował się podnieść, ale wtedy zdał sobie sprawę z tego, że jest strasznie słaby i poleciał w przód, wpadając na Finna, trochę jak szmaciana lalka, próbując go złapać, żeby nie popchnąć go, żeby nie upadli, spróbował pociągnąć go ku sobie, na nowo na schodki.
- Zimno mi - stwierdził i zaśmiał się cicho. - Ale właściwie mógłbym się czegoś napić.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyWto Cze 30 2020, 15:02;

Nie był w ogóle wyczulony na ten przejaw opadania w ciemność jasnowidzenia, które kojarzyło mu się bardziej ze światłem, blaskiem, jakimś objawieniem. Produkował się tutaj, próbował ogarnąć i uspokoić, przestać interesować się treścią wizji wszak nie przyniesie mu to nic dobrego. Przez ten czas Max był tu jedynie ciałem i dopiero gdy zerknął w jego ciemne oczy zauważył, że nie są tylko pozbawione emocji ale i nieobecne, a to skojarzyło mu się z tamtą sekundą po której upływie Max zesztywniał i wywrócił oczyma, aby zaglądać tam w przyszłość. Zacisnął palce na jego kolanie chcąc zwrócić jakoś na siebie uwagę, ale wątpił, aby kontakt fizyczny miał go wyrwać z tych szponów. A jednak okazało się, że to otrząsnął, ten gwałtownie wstrzymał oddech jakby obudził go szarpnięciem z głębokiego snu. Miał ochotę pluć sobie w brodę za te notoryczne błędy w zachowaniu. Powinien poduczyć się od… Flory czy tam Ofelii delikatności w obchodzeniu się z kimś, kto czuje się źle i nie można mu pomóc - to może chociaż nie będzie mu dokładać dyskomfortu. Obserwował w milczeniu jego twarz gdy ten wracał do rzeczywistości. Od chłodu jego palców dostał gęsiej skórki, a to skłoniło go do zauważenia, że ten nie ma już rozpalonego czoła, a marznie tu, w tym zacienionym miejscu, zimnych schodach i w dodatku jest wymęczony służeniem przyszłości jako zabawka. Uśmiech trochę go uspokoił i przez to nie musiał planować wciśnięcia w niego przy najbliższej okazji eliksiru regenerującego. Czując, że ten chce wstać sam ruszył w górę i w sumie dobrze, że to zrobił bowiem gdy Max stracił równowagę miał szansę zaprzeć się i dosyć szybko chwycić za barki, by powstrzymać ich przed niechybnym wyrżnięciem te dwa schodki niżej. Niby nieduża wysokość, ale kamienny chodnik nie wyglądał ani trochę wygodnie. - Posiedź sobie jeszcze. - przesunął dłonie na jego plecy i rozcierał je palcami, chcąc go jakoś rozgrzać. - Jak poczujesz się stabilniej to przejdziemy do kawiarni. - nie musiał mówić ciszej bo byli tu samiuteńcy, a mimowolnie z jego gardła wydobył się ten szept. Przesunął jedną dłoń wzdłuż jego kręgosłupa, między łopatki, na kark aż zanurzył palce między krótkimi ciemnymi włosami. Nie było mu ani trochę wygodnie w takich kuckach, ale narazie nie chciał się jeszcze ruszać. Pochylił się bezwiednie i ogrzał oddechem zagłębienie za jego uchem, nieco niżej muskając je ciepłymi wargami. Nie powinien tego robić, bo brzmiało to jak fizyczne pocieszanie umęczonego ciała. Wolną dłoń oparł na wysokości jego obojczyka i cofnął głowę, by zerknąć na wyraz jego twarzy. Mógłby łaskawie nabrać kolorów… jednak przytulenie smakowałoby jak zdrada ich wzajemnego braku zaangażowania. - Pojedziemy na wakacje i będziemy się dobrze bawić. - oznajmił i też pokazał z jaką postawą chce wyjechać na wczasy. Musi potworzyć sobie więcej szczęśliwych wspomnień. - Chcę mieć ciebie w tym samym pokoju. I Loulou. Zrobiłem sobie z was moich ulubionych gryfonów. - uśmiechnął się przelotnie, w jego oku coś błysnęło, gdy jakby nigdy nic dłoń z pleców przesunął pod jego koszulkę, na wysokości nerek. W ten sposób może go rozgrzać nieco szybciej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Moderator




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyWto Cze 30 2020, 17:08;

Ciemność, jaka go kołysała, była naprawdę głęboka. Nie wiedział, jak na to wszystko reagowali inni jasnowidze, czy też tak cierpieli, czy było to dla nich katorgą, czy wręcz przeciwnie, ale sam mógł nazwać to tylko i wyłącznie chorym, pierdolonym cierpieniem, jakie go wpierdalało, jakie powodowało, że nie raz i nie dwa znajdował się w miejscu, w jakim niewątpliwie znajdować się nie chciał. Nie wiedział, czy to, co teraz robił, miało sens, ale chciał sprawdzić, chciał się przekonać, czy jeśli tylko się zgodzi zostać tą jebaną bramą, to faktycznie przyszłość postanowi ujawnić mu coś jeszcze, wtedy jednak nadszedł dotyk Finna, a on skoncentrował się na tym w pełni, niespodziewanie powracając do teraźniejszości, zaś szumy w jego uszach, w jego głowie, to wszystko zaczęło się ponownie wyciszać i jak podejrzewał Max, odchodzić ostatecznie, bo nie zdołał ich chwilowo złapać i zatrzymać. Był, trzeba to przyznać, nieco zagubiony i nie do końca rozumiał, co właściwie chciał zrobić, co spowodowało, że dostał tak ostrej ostrogi, że postanowił sprawdzić w tej chwili, czy jest w stanie zmusić siebie do zobaczenia czegoś jeszcze. Czyżby chciał być potulnym, pierdolonym barankiem, który zrobi dokładnie to, czego się od niego oczekiwało? Czy może jednak chciał pokazać Finnowi, żeby go nie wkurwiał, bo jeśli zechce, to jest w stanie zobaczyć dokładnie wszystko? Ruch Puchona, jego zachowanie, decyzje, postępowanie, to wszystko wręcz krzyczało, że nią ma być dla niego niczym więcej, niż chwilową znajomością, niż kimś, kto będzie go pilnował, gdy było trzeba i w pewien sposób Max to szanował, a jednocześnie nadal miał wrażenie, że niemalże pali go skóra tam, gdzie Finn go dotknął. O wiele gorzej zrobiło się, kiedy ten go złapał, a Max jakoś wcale nie miał zbyt wielkiej ochoty się od niego odsuwać. Ciepło drugiego ciała wywoływało w nim dreszcze, ale jednocześnie - uspokajało jego skołatany umysł, który nie umiał właściwie złożyć w całość tego, co go w tej chwili otaczało. Istniała pewna rzeczywistość, jakiej próbował się kurczowo trzymać - a może tak naprawdę trzymał się chwilowo kurczowo Finna? - i istniała przyszłość, która była niejasna i całkowicie zamazana.
- Może powinienem zjeść czekoladę - mruknął bez większego przekonania, a potem poczuł, jak przechodzą go dreszcze i mimowolnie przesunął się tak, by oprzeć się głową o głowę Finna, w efekcie owiewając zapewne ciepłym oddechem odsłonięty skrawek jego ciała. Obejmował go wciąż lekko, jakby próbował w ten sposób nabrać równowagi, ale teraz zacisnął palce na jego ubraniu, mając wrażenie, że zapada się w spokój, że ciemność faktycznie ma go dość i nie chce z nim teraz rozmawiać, chociaż przecież tak naprawdę otaczał ich już raczej zmrok, a nie jasność środka dnia. Spojrzał na niego, o wiele przytomniej, a w kąciku jego ust czaił się zaczepny uśmiech, który jasno wskazywał na to, że nie przeszkadzało mu ani trochę to, co się działo, nie było w tym nic, co by go odrzucało, nic, przed czym chciałby spierdalać, a później zaśmiał się cicho.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że ona się na mnie wścieka, kiedy tylko się odezwę? - rzucił jeszcze rozbawiony, nie umiejąc do końca ogarnąć tego, o czym właściwie rozmawiali, ale w jego ciemnych oczach była pełna zgoda na taki układ. Proszę bardzo, mogło być co najmniej zabawnie, nie zamierzał od tego uciekać, ani protestować, odpowiadało mu to. Jego uśmiech stał się nieco bardziej zaczepny i nawet jeśli wyglądał teraz raczej blado, to pozostawały mu wcześniejsze reakcje, nic zatem dziwnego, że jego dłoń powędrowała ponownie na kark Finna, a sam uniósł się nieznacznie, ledwie co, by po prostu pocałować go równie zachłannie, co za pierwszym razem, jakby chcąc pociągnąć go na siebie, nie przejmując się ani trochę tym, gdzie byli, bo byli tutaj zupełnie sami. Może powinien się powstrzymać, może powinien dać sobie spokój, ale Finn mu tego nie ułatwiał, a on sam potrzebował kogoś obok siebie. Tak kurewsko boleśnie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Skrót do centrum wioski QzgSDG8




Gracz




Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski EmptyWto Cze 30 2020, 18:17;

Miał nadzieję, że nieprędko nastąpi... powrót do przyszłości. Im więcej tych wizji tym większa ciekawość, a co się za tym kryje być może pojawią się kolejne powody do zdenerwowania się, niezadowolenia i skazywania Maxa na wysłuchiwanie i oglądanie negatywnych reakcji na jego słowa. Przyglądał się mu uważnie jeszcze przez dłuższą chwilę, aby upewnić się, że lada moment znów nie wróci ten nieobecny wzrok, rozmasowywał jego plecy i ramiona i tym samym zachowywał czujność na wypadek gdyby znów napiął mięśnie niczym struny. Dotykanie go sprawiało mu przyjemność, a gdy ten też czasem wychodził z inicjatywą to też jego zakończenia nerwowe żywo reagowały. Oswoił się z Maxem, dopuścił go do siebie i teraz kontakt fizyczny przychodził z większą łatwością... a nawet ochotą. Zauważył po sobie pojawienie się obaw przed zaangażowaniem. Wcześniej nigdy nie miał z tym problemu jednak od momentu zerwania ze Skylerem gdzieś tam z tyły głowy tkwiła myśl, że zaangażowanie równa się kłopotom. Jeśli miało się ono pojawić to w naturalnym tempie i najlepiej równolegle z zakochiwaniem się, a nie wiedział już jak rozpoznać jego symptomy. Nie pamiętał jak to jest się tak mocno zakochiwać, a nie chciał zadurzeń ani zauroczeń. Żądał od razu pełnej gamy uczuć i póki go nie trafiała niczym grom z jasnego nieba to wolał ograniczyć się do relacji oczywistych i nieskomplikowanych. Jasnowidzenie zmąciło ten spokój i pozostawała kwestia czy pozwolą na te lekkie zatrzęsienie ich wzajemnych stosunków czy wrócą do tego, co było. Ciężko było podjąć decyzję kiedy na pierwszy plan wchodziła potrzeba podbicia temperatury jego ciała skoro zmarzł od tej dawki wrodzonej magii.
Nie wytrzaśnie mu znikąd czekolady, ale jeśli doczłapią do kawiarni to powinno udać się coś zorganizować, by uzupełnić jego poziom cukru we krwi. Ta sugestia skojarzyła mu się z efektem dementora, o tym co czytał w książkach. Czekolada to jakaś namiastka szczęścia... - ... albo Felix Felicis. - dopowiedział, bo to raz dwa przegoniłoby z Maxa wszystkie cienie... przynajmniej na jakiś czas. Miał co prawda w kufrze, w organizerze od Skye'a, ostatnią porcję Felixa, ale zachowywał ją na "czarną godzinę". Prawdopodobnie przyda mu się w wakacje... albo Maxowi. Zamierzał ją ze sobą zabrać. Dopiero gdy zawiał chłodniejszy wiatr to zorientował się z upływu czasu. Na imprezę poszedł tuż po obiedzie, a teraz zapadał już zmrok więc musiało być późno. - Poradzimy sobie z nią. - prychnął, jakby miało to stanowić problem. - Dosyć łatwo zaleźć jej za skórę, ale nie wścieka się zbyt długo, co? - wymamrotał a mówił tonem znawcy, który miał już tę przyjemność podpadnięcia Loulou i wyjścia z tego cało. Nie wiedział, że ta dwójka się ze sobą zna, ale to też nie było nic dziwnego skoro oboje należeli do Gryffindoru. Skoro jednak Max nie oponował to zamierzał wprowadzić swój plan w życie i doprowadzić do zatrzymania tej dwójki w tym samym pokoju/namiocie/cokolwiek na wakacjach będzie. Wsunął rękę pod jego koszulkę aż do łokcia, gdy znalazł w jego spojrzeniu błyski aprobaty. Przysunięty musiał oprzeć kolano obok jego uda, na niewygodnym schodku i wolną ręką przytrzymać się, by nie fiknąć na niego i go nie przygwoździć na kantach stopni. Grzecznie przywitał jego usta na swoich, elegancko przymknął powieki by zmysły mogły wesoło reagować i odpowiedział pięknym za nadobne, napierając na jego wargi, rozchylając je by koniuszkiem języka wyłapać jego i przypomnieć sobie jak smakuje. Rozlało się po nim miłe ciepło, ale pamiętał, że to Max jest tutaj zziębnięty więc wydłużył pocałunek. Objął go na wysokości żeber, ciesząc się z gładkości jego torsu, naparł na niego ciężarem swojego ciała, bo było mu cholernie niewygodnie i zamęczył jego usta jeszcze przez kilka chwil aż w końcu nie potrzebował złapać oddechu. - Lepiej? - wydusił z siebie i oparł się o jego czoło, czekając aż płuca przestaną tak domagać się powietrza. - Ech, niewygodnie tu. - choć nie chciał to musiał się wyprostować, bo inaczej nogi mu zdrętwieją do takiego stopnia, że się tak szybko nie podniesie. Cmoknął kącik jego ust na chwilowe? pożegnanie i usiadł obok, prostując kończyny w kolanach, a rękoma opierając się o schodki. Zamknął na moment oczy, jakby dzięki temu łatwiej było się wewnętrznie wyciszyć i nie rozochocić na tyle, by go zaraz przymuszać do obowiązkowej deportacji do Hogsmeade na ciąg dalszy. Dziś Max powinien odpocząć, nie może zatem całować go tak zachłannie. To wszystko jego wina. - Jak głowa? - zapytał, zerkając kontrolnie nań kątem oka.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Skrót do centrum wioski QzgSDG8








Skrót do centrum wioski Empty


PisanieSkrót do centrum wioski Empty Re: Skrót do centrum wioski  Skrót do centrum wioski Empty;

Powrót do góry Go down
 

Skrót do centrum wioski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Skrót do centrum wioski JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Centrum miasteczka
-