Osoby: Julia i Shenae Miejsce rozgrywki: Atlantyda, statek, kajuta Juls, Lethe i She Rok rozgrywki: wakacje 2015 Okoliczności: coś, o czy potem She opowiadać będzie jako niekontrolowany epizod
Lethe oddała się w objęcia Morfeusza bardzo szybko. D’Angelo obserwowała ją chwilę, dopóki nie zauważyła, ze śledzenie jej równego oddechu ją usypia. Tak samo jak ruch, z jakim równomiernie głaskała ogon Julki. Ten sam, który jeszcze chwilę się utrzymywał, dopóki czar magii z Eksplodującego Durnia nie prysł. Shenae wydawała się nagle dziwnie bardziej… senna? Nie. To nie było to. Oddała się dziwnej melancholii, popijając co jakiś czas alkohol, z którym nie chciała się rozstać. Jak tylko ogon Julki jej zniknął, poczuła zawód. Ten gest, ten bardzo opanowany, subtelny i stabilny zarazem ruch, uspokajał ją. Wracając dzisiaj do pomieszczenia była dziwnie rozżalona, pełna emocji po starciu z Enzo, którym pozwoliła na chwilę odejść podczas gry. Dała się ponieść fantazji, grze i promilom alkoholi. Ale teraz była cisza. Niepokojąca cisza, której nic nie przerywało. I ta cisza ją zdradzała. Miała wrażenie, że słychać jej bicie serce przecinające ten spokój. Skoro tak, nie było sensu go dłużej ukrywać. Przeczłapała się przez łóżko, docierając do nóg Julki, chwyciła je, podciągając się do góry i ułożyła się na jej brzuchu, w pozycji prawie embrionalnej, zyskując tym twarz smutnej dziewczynki. — To był straszny dzień, Juls — zdradziła jej swoja tajemnicę, podnosząc się lekko do góry, odnajdując jej spojrzenie. Jej było trochę przymglone od ilości spożytego alkoholu. — Wiesz? To był bardzo… niewdzięczny dzień — doprecyzowała.
Nie ogarniała już tej całej gry, tak samo jak nie ogarniała życia. Mieszanie kart, te wszystkie próby ogarnięcia obu dziewczyn, dziwne. Dawno nie była w takiej sytuacji, zazwyczaj nie skupiała na sobie uwagi innych, nie celowo, a teraz najwyraźniej coś jej odpierdalało. Czy alkohol zmieniał ją aż tak bardzo? Nie wiadomo, możliwe, że po prostu ten dzień taki właśnie był. Pomimo braku potrzeby bycia w centrum dziś trafił się ten jedyny dzień w życiu, raczej nie brała pod uwagę nagłej zmiany charakteru. Poza tym i tak to wszystko się skończyło, Lethe zasnęła, a ona siedziała, no praktycznie leżała na łóżku, które dzieliła z Shenae. Zauważyła, że koleżanka postanowiła jednak zaprzyjaźnić się z butelką procentów, tak więc ona wzięła następną i również się nie odzywając jedynie popijała sobie co jakiś czas. Nie przeszkadzała jej cisza, nie musiały rozmawiać, wystarczyło wspólne spędzenie czasu. Tak to czasem jest i wychodzi to jedynie z niektórym osobami, zdawało się, że tymi bliższymi. Jednak one były tylko koleżankami, jeszcze wtedy nie rozmyślała czy mogłyby by się chociażby przyjaźnić, było to trochę pogmatwane. Całkowicie odpłynęła, jeszcze to całe głaskanie, może zamieni się w tygrysa? Gdyby była domowym kotem na pewno włączyłaby jej się mruczałka, nie do końca wiedziała czy te pasiaste potrafią to robić. Chyba tylko przez to co robiła D'Angelo odczuła zniknięcie ogona, wydała z siebie pomruk niezadowolenia i westchnęła ciężko nie robiąc nic poza tym. Myślami była w zupełnie innym miejscu, tak więc czując nagłe dotknięcie wyglądała jakby właśnie ktoś ją obudził - Hm? A, tak, dla mnie też - powiedziała zaspanym głosem podkładając sobie rękę pod głowę, aby ułatwić sobie patrzenie na D'Angelo. Nie spodziewała się takiego zachowania, jednak nie oponowała, po prostu jej się to podobało. Drugą ręką zgarnęła kosmyk jej włosów, od tak, aby się nim pobawić, miała nadzieję, że Krukonka nie będzie miała nic przeciwko, nie robiła tego nachalnie. - Opowiedz mi - zarządziła chcąc wiedzieć co lub kto zepsuł jej dzień. Nie było w tym żadnej stanowczości, po prostu ciekawość i chęć wsparcia na tyle ile mogła. To drugie mogło jej wyjść trochę koślawo, ale na pewno by się starała.
Patrząc tak w oczy Julki, takie brązowe, wydały jej się bardzo podobne do tych Enzo. On miał je nieznacznie ciemniejsze, ale może to dlatego, że ich oprawę miał zdecydowanie innej barwy, niż jasna oprawa oczu Heikkonen. Uniosła się jeszcze trochę, podciągając się na rękach do góry, przyglądając się tym tęczówkom bliżej. Po alkoholu okazywanie emocji przychodziło jej łatwiej, dlatego posmutniała, widząc właśnie tą barwę. Nawet pociągnęła nosem, chociaż nie miała po co, bo przecież nie miała ani kataru, ani nie płakała. Jedynie w ten sposób wypluła na siebie trochę alkoholu, który akurat popijała. — Niech to szlag — burknęła, odstawiając butelkę na ziemię. Zdrajca. Ta butelka. Nie chciała z nią współpracować. Niech ją diabli wezmą, albo inne czorty, wstrętne węże czy dementory. Wszystko na raz. Czuła jak kołuje jej się w głowie od tego picia, a co gorsza, czuła więcej emocji, na które zwykle się zamykała. — Pokłóciłam się z kolegą — wyjaśniła, zamierając, kiedy Julia zaczesała jej włosy za ucho. W sposób, jaki ostatnio kojarzył jej się tylko z Halvorsenem. Zadrżała na tą myśl, podnosząc się z brzucha Julki, patrząc na nią z trochę większego dystansu z góry. — To nie była zwykła kłótnia, jak zawsze, kiedy działamy sobie na nerwy, bo najczęściej tak właśnie… no, działamy – słownictwo po alkoholu wyraźnie jej się ograniczyło — to była raczej kłótnia, kończymy naszą znajomość teraz chyba, że masz pomysł dlaczego miałbym tego nie robić. Ale ja nie miewam takich pomysłów, Juls. Rozmowa z dziewczyną była o tyle odświeżająca (Shenae odkryła to właśnie dzisiaj, jako, że nigdy wcześniej nie miała żeńskich przyjaciółek), że nie czuła pewnego pułapu bezpieczeństwa, jak przy facetach. O pewnych rzeczach można było z nimi rozmawiać, ale z innymi nie należało się uzewnętrzniać. Heikkonen (przynajmniej teraz na promilach) miała wrażenie, że mogła powiedzieć wszystko. — A ja nie chcę kończyć tej znajomości. To wiem na pewno. Ale oprócz tego niewiele więcej wiem. Rozmawiała tylko o sobie, dlatego teraz spuściła wzrok, pytając: — A Twój dzień, czemu Ci się nie podoba?
Raczej wolałaby nie przypominać jej swoim wyglądem czy zachowaniem kogoś innego, dobra może nie kogoś, wiadomo, chodziło o Enzo, kimkolwiek był. No umówmy się bycie klonem jakoś nie było w jej stylu, jednak jak mogła zrobić coś innego skoro nie wiedziała jak zachowuje się ten 'kolega'? Ciężko było uniknąć zachowań, które jej o nim przypomną, jednak nie rozumiała jeszcze do końca o co tu się rozchodzi. Niestety stan po alkoholowy jakoś ograniczał jej możliwości do rozkmin z serii głębokich i szerokich. Pewnie podsumowała by to krótkim 'a jebać', najpewniej tylko w myślach. Nie przerwała tego ich paczania w oczy, w końcu zawsze lubiła dokładnie obczajać wygląd tęczówek innych, a że teraz miała do tego okazję to nie zamierzała z tego rezygnować. Niestety, w głowie D'Angelo zadziało się coś co sprawiło, że koleżanka no nie ukrywajmy plując alkoholem trafiła również w nią. Westchnęła przerywając kontakt wzrokowy, za to robiąc minę w stylu rly? - Zawsze plujesz po alkoholu? Kupie ci śliniaczek na urodziny - powiedziała rozbawiona sięgając po chusteczki, jedną zostawiła dla siebie, aby wytrzeć facjatę, a drugą dała Shenae - Chyba, że jesteś animagiem, lama by pasowała - no, teraz to już nie mogła opanować śmiechu. Okej, może nie roześmiała się tak, że słyszeliby ją ludzie z sąsiednich kajut, w końcu nie chciała jej urazić, po prostu zachichotała zasłaniając usta ręką - Wybacz, kontynuuj - dodała kiedy już jako tako się opanowała i była w stanie słuchać co się stało. Widziała, że to co zrobiła nie do końca spodobało się She, straciła przez to nieco pewności siebie. Skonsternowana postanowiła nic nie robiąc wysłuchać tego co miała do powiedzenia, niestety po wypiciu znacznej ilości alko miała tak, że te doprowadzały do naprawdę dziwnych kontemplacji. Coś w stylu czemu, jak żyć, co się dzieje, to sprawiło, że słowa koleżanki nie docierały do niej tak jak powinny. - Serio musisz mu przedstawiać jakiś pomysł? Może wystarczy powiedzenie mu, że chcesz z nim utrzymywać kontakt, bo tak. Proste przekazy chyba najbardziej do nich docierają, kto wie, może sam już wie dlaczego chce cie jeszcze znać? No pogadajcie jeszcze ze sobą, nie wiem czy jest jakiś inny sposób, chyba, że chcesz zostać detektywem - yup, powiedziała dokładnie to co myślała i chyba serio w tym momencie nie mogła wymyślić czegoś lepszego, magia wódki. W tym momencie nie kumała jeszcze, że te rozmowy mogą doprowadzić do przyjaźni, tak czy inaczej nie miałaby nic przeciwko. Na miejscu był już właściwie tylko Sharker, a tak jak już zauważono z facetami mimo wszystko nie pogadasz o typowo babskich sprawach. - Dostałaś kiedy Crucio? Bo wiesz, kiedy nie możesz już wytrzymać z bólu i myślisz, że zaraz umrzesz to w głowie dzieją się naprawdę dziwne rzeczy. Na przykład myślisz o swoim życiu. Właśnie dziś mam taki dzień, tym razem rozmyślałam o tych złych wydarzeniach, między innymi tym zaklęciu, czy śmierci rodziców, o tym co mogłam zrobić inaczej, męczy mnie to Przez to mam ochotę zrobić coś czego mi wszyscy zabraniają - wyrzuciła z siebie to wszystko bez jakichkolwiek emocji, patrząc się tępo w ścianę - Kumasz? - zapytała znów nawiązując kontakt wzrokowy.
She w stanie upojenia alkoholem robiła się nazbyt szczera. Dlatego potrafila zignorować wszelkie poprzednie wydarzenia, nie reagując nawet w odpowiedni sposób na nieładny komentarz Julki o lamie. Zamiast tego, zainteresowała ją dalsza kwestia, Crucio. — Kiedy ja dostałam Cruciatusem, jedyne o czym myślałam to żeby to już się skończyło — mruknęła wzruszając lekko ramionami, chyba z odruchu. Machinalnie chciała ukryć swoje złe wspomnienia za maską obojętności, ale kiedy uderzały jej promile do głowy, nie panowała nad swoim ciałem tak dobrze, jakby tego chciała. Objęcia w jakich trzymała Julkę nagle się zacisnęły. Wspomnienie dostania tym czarem potrafiły mocno zdołować. Dlatego D’Angelo straciła chęć do rozmowy. Zagryzła swoją wargę, zastanawiając się nad tym, co mówiła Julia i w końcu powoli uniosła do niej spojrzenie. — Twoi rodzice nie żyją? — zdziwiła się, bo Heikkonen nigdy nie sprawiała wrażenia osoby, która mogłaby się borykać z takimi problemami — a czego inni Ci zabraniają? Może gdyby nie była nietrzeźwa, zrozumiałaby, ze mogło chodzić o pewne powroty do uzależnień, do których Julia nie powinna wracać, ale… przecież była tylko pijaną Shenae. Można było jej wybaczyć w tym stanie kilka rzeczy. — I czemu, jak durna zadręczasz się rzeczami, na które nie masz wpływu?